m^m
LO
OJ
g co
g^^"^
g^^cn
i^^^=i>»
i^So
cr^^
|^=CD
^^^^^^^^ -,—
CO
1^0
/!/f
Digitized by the Internet Archive
in 2008 with funding from
Microsoft Corporation
http://www.archive.org/details/dzielesowianszcz03boguuoft
DZIEJE
SŁOWIAŃSZCZYZNY
PÓŁNOCNO-ZACHODNIEJ
DO POtOWY XIII W.
PRZEZ
WILHELMA BOGUSŁAWSKIEGO.
DZIEŁU UWIEŃCZONE NA KONKURSIE
TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK W POZNANIU.
Nagroda pieniężna wyznaczona z funduszu ś. p. Bretkrajcza.
TOM III.
(Z mapa.)
-#-#-#*-- — ABOLP iaĘtS.Q^Łr
m
POZNAŃ.
Z DRUKARNI DZIENNIKA POZNAŃSKIEGO.
.^
MICROFILMED BY
UNIYERSiTY OF TORONTO
UFRARY '/''yPO/p^
^.
3
ćw-
t-2.
T R E S C,
KSIĘGA III.
SŁOWIAŃSZCZYZNA PÓŁNOCNO-ZACHODNIA
od VI do połowy XIII wieku.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne
od początku VI w. aż do upadku Wielkiej Morawy r. 907.
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
Sirona
1. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów i
2. Sagi północne o zajściacłi pomiędzy Danami a Słowianami 4
3. Podania polfkie 9
4. Osady AYeletów w Brytanii i Batawii • u
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów .... 15
^ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
1. Stan kraju w VI w. Najazdy Lougobardów i Awarów 1 6
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568) iq
3. Zwierzclmictwo Awarów w Słowiańszczydnie. Powstanie Słowian. Samo
król słowiańsld (t. 627) ',....... 20
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wielko-
rządzca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 64 ij. Zgon Samona
i upadek jego Y)aiistwa (r. 662). Przewaga Franków 21
I\'
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W. ^^
N'4;a/..l) K.ti..l.i W. na ticniii slowiansUic nad I.abą r. 780. Napad Scr-
1m'.\v na Tur>ngijc r. 7S;. Wyprawa Karola W. pr/.cciw Weletom r. 789.
Wyprawa Obodrytów pr/,cciw Nordluilo:n r. 798 -'
1'o.lnicoienic idei cesarstwa r/.ynisUic^o. /,wią/ck Karola W. /, papieiem.
nt.\;kn kroi Obodrylów olr/.ymujc od Karola W. NiTdalbingije r, 8<i+ . . 32
W\ prawy Krnnkow pr/.cciw Czccbonł i Serbom (805 — 806). Obwarowanie
( Mitowa i ll;dlc. I 'mocowanie jjranicy !• ranków /.c Słowianami ... 33
^ 32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
N.>;;i<i I>,.iuiw wsj ólnic i Wclcland iia ziemie Oł)odr)lów. Wahanie się
Karola W, Drażko obodrycki godzi sie z Danami i wojuje z Welelami, 5;
/.do/enic przez Karola W. Hamburga i Ezesfeldu r. 810. Umocowanie
;;ranicy Nordałliingii i przyłączenie jej do cesarstwa 4'
Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twierdzy
Hocbbuki nad Labą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu Laby
w r. 811. Założenie Starej Marki 42
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają cesarstwu
zhołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzańskiej.
I. /« ]ći... ..i^i"u Ludwika robcżn(^'o nad Słowianami dolnej Laby i Ser-
bami 43
1. Książęta Obodrylów .Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie się
Ludwika Pobożnego w ich sprawy 46
3. Ksiąicta Welttów Milogost i Czełedrag, tudzież Czedrag Obodrycki i Tungło
serbski na dworze cesarskim zalalwiuju sprawy domowe. Demoralizacya
książąt 49
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
t. Niepowodzenie !• ranków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika Pobo-
żnetro do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodrytami i We-
.upslwa Hamburgskiego r, >*34, Ansgar apostoł Północy . . 52
J> Tl.. " M. M chcześciaństwa sprzymierza jiogan jiółnocnych ze Słowianami
prieciw crianwu. Ofamictanie Słowian 53
§ 35.
Słowianie nie korzystają z pozpadnięcia cesarstwa.
strona
1. Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadniecie
Niemiec od cesarstwa r. 843 55
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burza Hamburg. 57
3. Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom r. 844.
Hamburg powtórnie zniszczony r. 815. Metropolia z Hamburga do Bremy
przeniesiona r. 847 cq
5^ 36.
Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad Słowianami.
1. Wzrost potęgi Moimorowiczów w Morawacli. Wygnany z kraju Prybina
przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika zakłada
księstwo Blatneńskie r. 840 61
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r. 848. Niepomyślny po-
wrót jego przez Czechy. Powtórna wojna Ludwika z Czechami i Serbami.
Zwycięztwo Czechów r. 850 63
3. Walka' króla Ludwika z Rościslawcm r. 855. Slawilah pan na Wiloraźu
podaje powód do zatargów Rościslawa z Ludwikiem i Serbami r. 856.
Takulf przedłuża najazdy na Serbów • , . 66
^ 37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami r. 858—869.
i. Słowianie nadlabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec 858—860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862 67
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik za-
wiera przymierze z Bótgarami r. 864. rzuca sie na Morawy. Kociel ksiaże
w związku z Niemcami , j,j
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawarye napada. Ludwik, pogo-
dziwszy się z synami, przyciska Morawy r. 869. Niepomyślny koniec
wyprawy .,2
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863-870).
1. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego ... 73
2. Przybycie apostołów do Morawii (r, 863). Powodzenie ich i podróż do
Rzymu (r. 867). Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869 76
3. Papież Adryan II mianuje Metodego arcybiskupem pannońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Mctodym i uwięzienie go w Szwa-
bach (870-873) ." ■. g^
VI
> .V).
\\.ilk< Morawianuw za niepodległość, a Metodego w obronie
kościoła narodowego (870 882).
strona
I. l'pa<łek Kc>ciłlawa. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie Mo-
fawUnow |)od Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli, zwy-
cicia wrogów, rrzymicrze w Korhcjraie r. 874 ku
a. Metody w więzieniu nicmieckicm. Papież Jan VIir broni go i wyzwala.
Błogie skutki nauki apostola słowiańskiego. Ochrzczenie księcia Borzywoja
i żony jego Ludmiły u "7
3. Intrygi przeciw Metodemu i powtórne wezwanie go do Rzymu r. 879,
Usprawiedliwienie. Wiching, biskup nitrański, fałszuje pismo Jana VIII.
List papiczki r. 881 wykrywa zbrodnio. Śmierć Jana VIII r. 882. Me-
ł.idy karci Wicliinga I15
^ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiańskiego
w latach 882 — 894.
1. Wjjlyw potęgi morawskiej na losy Słowian nadtabskicb, pomorskich i cze-
skich . . ' 122
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnią r. 882. Wojna jego z Arnulfem
r. 884. Przymierze w Kónigstetten i przyłączenie Pannonii do Morawii
r. 884. Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). Wzrost pań-
stwa „Wielkiej Morawy" • 124
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiching intryguje
znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upadek obrzędu
słowiańskiego 129
4. Arnulf w zgodzie z Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obodry-
tom r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc Wę-
grów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892—894. Wiching ucieka z Morawii
r. 893. Zcon Świętopełka 135
^ 41.
Upadek państwa Morawskiego (894—907).
1. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów r. 894.
Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II a Święto-
pełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskich. Intrygi Arnulfa.
Najazd Niemców i Czechów na Morawy r. 897 — 899. Węgry w Pannonii
r, grjf). Pokój z Niemcami w Regcnsburgu r. 9f)i 143
2. Papież Jan IX wznawia udziclność kościoła morawskiego. Oburzenie z tego
powodu duchowieństwa niemieckiego r. 900 141)
VII
strona
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Naja/.dy Wę-
grów w r, 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez Niemców
r. 904 ^57
r5 42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na oywilizacyję Słowian.
1. Pogląd ogólny 163
2. Grafika starożytna if>7
3. Pismo głosowe I74
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich ' ... 188
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne w X w.
§ 43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
1. Osiedlenie się Madjarów nad Dunajem 193
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w 2'X)
3. Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce 203
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny 209
^ 44.
Państwo Czeskie.
1. Stan Czech po upadku Wielkidj Morawii. Polityka książąt. Zaburzenia. . 217
2. Podwyższenie władzy książęcej 225
3. Stosunki kościelne 229
^ 45.
Upadek Serbów i Hoboianów 928—936.
1. Stan Słowian uadlabskich w początku X w 235
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami 238
3. Napady Henryka Ptasznika, Zdobycie Branibora r. 928. Ujarzmienie Ser-
bów r. 928. Bitwa pod Lączynem r. 929. Walka z Madjarami r. 933 . . 240
4. Utwierdzenie się Niemców w Serbii między Solawą a Łabą 246
§ 46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla Ottona I (936—951).
1. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej 248
2. Pograniczne legacyje Hermana Jjillinga i Gerona '. ... 250
VIII
PtroiiB
3. Wojna Oltona I / C/ccłianii. N.ij.i/.ly M.hlj.iiów n.i S.iksoiiijo (r. 937 — 938).
l'ow»tanic Słowian 1. 93<) 25:
> 17-
Zaburzenia w krajach Obodrytów i Lutyków (r. 954 - 960).
I. ł*(iw>tanic Wkranów r. 954. Naja/il BillinKa na Obodrylów r. 954, w otl-
wcl /.a najazd na Saksonijc. ł'o\vblanic Słowian r. 955, klęska icli . . . 25(1
:. l'owstanic Katarów (957— 9O0) 2()[
Początek monarchii polskiej.
1. Czasy jir/.cilliislorycznc ,
2. Dynaslyja Piaslów , 2O8
3 Rzątly Mieszka I (gfio — 962). Starcie sic /, "\Vic'imancin. Gero ujarzmia
Lużyczanów (963). Mieszko wassal cesarstwa 271
Ą. Usunięcie sic od rządów Gerona (r. 963). Podział wielkorząlztwa jego na
marki. Żelibor wafirski kłóci sie z Mściwojem obodryckim. Wichman po-
większa zaburzenie, ticieka, podburza Wolinianów przeciw Mieszkowi, gi-
'"•■ • '"■? 270
Wprowadzenie chrześciaństwa obrzędu rzymskiego.
1. Ustanowienie biskupstw: Hawulbergskicgo (r. 946) i Brandenburgskicgo
(r. 940) , 281
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburgskic, Ży-
czańskic i Misznieńskie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie 28(5
3. Zadanie urządzonego dla Słowian ko.ściola. Marne skutki usiłowań jego. 292
4. Organizacya kościoła w Czechack. Biskupstwo Prażskie (r. 973). Granice
jego. Stosunek kościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi .... 295
5. Wprowadzenie chrześciaństwa w Polsce. Początek organizacyi kościclnćj. 306
Q
50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
1. Przezorność w polityce Mieszka I 314
2. Bitwa Mieszka I przy Ccdnie (r. 972). Zjazd w Kwedlinburgu (r. 973), 317
3. Zachowanie bię Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983) 32(j
§ 51.
Powstanie Słowian zaodrzańskich w r. 983. Niepodiegfość.
I. \V)eiUorządz(,y Słowian naMlabskich (981) — 982J. Sprawa biskupa Wagona
z księciem Mściwojem obodryckim 32z
IX
strona
2. Powstanie Słowian w r. 983 325
3. Bitwa nad r. Tongeia (983) i skutki jej 328
§ 52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do końca w. X.
Niemcy trzymają się w INflisznle.
1. Usiłowania Niemców do odzyskania straconej Słowiańszczyzny. Zdobycie
przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom 33u
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II a Mieszlciem I r. 990. Tymcza-
sem Niemcy ujarzmiają Milczanów 333
3. Walka o Branibor (991 — 993). Wyprawy Ottona III (995—997)- Sło-
wianie w odwet do Saksonii wpadają (998 — 1000) 337
§ 53.
Ostatnie wysiłi<i Serbów w obronie niepodległości swej.
1. Odzyskanie swobody (r. 983). Strata jej (985) 342
2. Legendy o bojach Milczanów z Niemcami. Zwierzchnik Krescencius. Osta-
tnia stolica zwierzchników milczańskich. Ostatni przytułek ich w biotach
dolnej Sprewi ' 3ł3
DZIAŁ III.
Czasy przewagi polskićj w Słowiańszczy źnie
Półaocno-Zachodniej (999 —1034).
§ 54.
Zmiana stosunku Polski do Niemiec, Czech i Słowian zaodrzańskich.
1. Stan Słowiańszczyzny północno-zachodniej w końcu X w. Polslca przygo-
towuje się do obrony Zaodrzańców 347
2. Podróż Ottona III do Polski. Umowa jego z Bolesławem Chrobrym r. looo.
Niezależność kościoła polskiego. Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie z trzema
suftraganiami , 352
3. Bolesław Chrobry najeżdża Łużyce i zrywa stosunki z Henrykiem U
r. 1002 355
4. Zaburzenie w Czechach: książęta Bolesław Rudy i Władybój. Bolesław
Chrobry zajmuje Czechy (1003) 358
5. Przeniewierstwo Lutyków względem reszty Słowian. Henryk II, zawarłszy
X, nimi przymierze, śmielej przeciw Bolesławowi występuje 361
Pierwsza wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1003—1005). ^^^^^
Ucnr>'k II ściRa stronników Bolesława w Niemczech. Bolesław opanowuje
Mis/.no (l«K>3) i ilo Baw.iryi wpada (iik)4). Henryk II zapraża Milsku. 363
Najajtłl Henryka II na Czechy. Bolesław opuszcza Praj^c (r. 11HJ4). Szturm
Bu-lyszyna z którego załoga polska ustępuje 365
Wyjirawfl Henryka II tło Polski. Lutycy posiłkują Niemców. Henryk
w Micilzyrzeczu. Pokój poznański r, ior>5 369
§ 56.
Druga wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1007 — 1013).
Henryk II przygotowuje nową wyprawę do Polski. Bolesław, uprzedzając
go, gwałtownie rzuca sie za Odrę, aż pod Magdelłurg; odzyskuje Lużyce
i Milsko roku kkij. Zamiast Guncelina margrafem misznieńskim zostaje
Herman 372
Nowa wyprawa Henryka II r. loio. Choroba i powrót z Jaryna. Niemcy
z Jaromirem posuwają się pod Głogów bezskutecznie. Przymierze merze-
burgskie loio. Henryk II ołjwarowuje Lubusze (lOii), zamyśla nową wy-
prawę. Bolesław burzy Lubuszę r. 1012 378
Zamieszanie w Czechach i łatwowierność Lutyków Henryk II wyzyskuje
na swą korzyść (1012). Bolesław i Henryk traktują o pokój. Zjazd w Mer-
zeburgu. Drugi pokój merzeburgski r. 1013 383
Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (r. 1015 — 1018).
Pokój merzeburgski nie zadowalnia przeciwników. Bolesław wzywa do
»wiązku Czechów i podburza przeciw Henrykowi It Włochów (1014). Ol-
drzyk więzi Mieszka. Czesi i Lutycy stają po stronie Henryka. Bolesław
gotuje sie do wojny (1015) 389
Nowa wyprawa Henryka II do Polski (r. 1^15). Kieska w ziemi Dieuo-
szów. Henryk II ucieka do Merzcburga. Mieszko w ślad za nim napada
Miszno. Zawieszenie broni
394
Ostatnia wyprawa Henryka U do Polski r. I017. Szturm Niemczy. Po-
lacy gromią Niemców, Czechów i Lutyków. Pokój budyszyński r. 1018. 402
Pogląd na rządy Bolesława Chr. za Odrą. Zarząd duchowny i świecki.
Dyccezyje. Grody warowne. Urzędnicy. Załogi wojskowe 412
Upadek przewagi polskiej w Słowlańszczyżnie północno-zachodniej.
Koronacyja Mieczysława II oburza Niemców. Zmowa przeciw niemu. Mie-
czysław II ptisto.zy pograniczną Saksonijc ^1028). Wyprawa Konrada II
do Węgier i Polski (1029). Odwet Mieczysława II z Lutykami (1030). 418
XI
strona
2. Oderwanie od Polski Morawii (r. I029) i Slowaczyzny. Najazd Brze-
tyslawa wspólnie z Konradem II na Węgry (1030). Emeryk ksiaże Ruzii
(t 103 i)' Jarosław zabiera grody czerwieńskie (1031). Konrad II wkra-
cza do Łuźyc, Mieczysław II ustępuje Łużyce Ditrychowi (1031) . . . 437
3. Napad Bezbraima (1031). Ustąpienie z kraju Mieczysława II. Zaburzenie,
Ucieczka Ryksy. Zamordowanie Bezbraima (1032). Nowe ustępstwa ce-
sarzowi. Śmierć Mieczysława II (1034). Oderwanie Łużyc i Milska od
Polski 432
4. Wygnanie z Polski i Kazimirza (1036), Bezkrólewie. Zaburzenie. Maslaw
wojewoda 43^
§ 59-
Obodryci i Lutycy w epoce rządów polskich między Odrą a Łabą
(1002—1034).
1. Zachowanie się Lutyków i Obodrytów względem Bolesława Chrobrego
w r. 1003 438
2. Stosunki Obodrytów do Niemców i Lutyków 440
3. Zatargi Lutyków z Niemcami (1029 — 1036) 44^
DZIAŁ IV.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne od po-
lowy XI w. aż do upadku niepodległości Słowian
zaodrzańskich (1036 — 1171).
§. 60.
Spółzawodnictwo Polski z Czechami w XI w.
1. Brak między Slawianami jedności i zgody 45°
2. Najazd Brzetysława I na Polskę (r. 1038— 1039). Interwencya Henryka III
na korzyść Kazimirza I. Powrót Kazimirza I do Polski (1039). Brzety-
slaw upokorzony, lennilc cesarski 453
3. Zaburzenie w Węgrzech. Kazimirz I przywraca pokój w Polsce (1040 do
1047). Sprawy węgierskie różnią Kazimirza I z Henrykiem III i Brzety-
sławem I. Śląslc powraca do Polski (1054). Seniorat w Czechach usta-
nowiony (r. 1053). Zgon Brzetysława I r. 1055, Kazimirza I r. 1058 . . 459
4. Bolesław Śmiały podnosi potęgę Polslii; wprowadza Belę do Węgier (1061).
Wratysław II z Niemcami popiera w Węgrzech Salomona, Bolesław sy-
nów Beli (1063 — 4). Zatargi Bolesława z Wratysławem II (1068). Hen-
ryk IV wzywa ich do Miszna r. 107 1. Bolesław nie przyjmuje pośre-
dnictwa 464
f). Henryk IV zamierza wojnę z Bolesławem (r. 1073). W Węgrzech Hen-
ryk pomaga Salomonowi, Bolesław Gejzie. Salomon wygnahy. Gejza królem
(1073). Henryk ustępuje Wratystawowi Łużyce (1075). Bolesław porożu-
MI
Strona
miewa się z Sasami przeciw Henrykowi, wojuje z Czeclianii, przy posiłkach
ruskich (IK76), tworzy koalicyę, koronuje się (r, 1076), przywraca Izaslawa
do władzy (1077) 471
Powikłanie stosunków międzynarodowych (1077 — 1080). Upadek Bole-
sława Śmiałego (r, 1080). Wywyższenie Wralyslawa II. Niedolężność po-
lityki polskiej i czeskiej w końcu XI w. Zatargi książąt czeskich pomię-
dzy sobą. Zniszczenie senioratu w Czechach 480
Bolesław Krzywousty zawiera przymierze z Kolomanem węgierskim (r 1 107)
przeciw Henrykowi V i Czechom. Wojna r. 1 108. Wymordowanie Wrszow-
ców (il(i8). Wyprawa Henryka V ze Świętopełkiem do Polski. Zamor-
dowanie Świętopełka, klęska Henryka V r. 1109. Wyprawy Bolesława do
Czech r. ino. Zgoda z książętami czeskimi r. 1113 493
^ 61.
Słowiańszczyzna bałwochwalcza po upadku władzy polskiej nad
Łabą aż do nawrócenia Pomorza przez Bolesława Krzywoustego
(r. 1034 -1127).
Rozosobnienie ludów zaodrzańskich i pomorskich 501
Obodryci. Napady Danów (1043 — 1044). Gotszalk wprowadza chrze-
ściaństwo; zabity r. 1066. Powstanie poganów. Błus zamordowany (1066).
Krulc księciem. Budywój zamordowany (1071) Kruk także (i 105). Henryk
syn Gotszalka królem 504
Lutycy biją Niemców pod Przecławą (r. 1056). Wojna domowa (1037
do 1060). Zburzenie świątyni Radogosta (1069). Czrezpienianie i Chy-
żanie poddają się Gotszalkowi. Niemoc podczas wojny domowej w Niem-
czech (1073 — 1075). Brandenburg zdobywają Niemcy r. iioi i wnet tracą
(i 106). Henryk Gotszalkowicz podbija Brzeżanów r. 1107 517
Powstanie poganów nad Łabą i Solawą (r. 11 10) Henryk obodrycld
wdziera się na wyspę Ranę (r. I113J. Zaburzenia w Niemczech (r. I115).
Walka Niemców z poganami serbskimi (1115 — 11 18). Henryk wojuje z Ba-
nami o spadek po matce 524
Pomorze miedzy Wisłą a Odra w XI w. Zależność od Polski. Bole-
sław Krzywousty sprzymierza się z Nielsem, zdobywa Szczecin r. 1I2I.
Lotar wojuje Lutyliów 1121. Niels zbliżył się pod Wolin 1121. Bolesław
zabiera Lutyków do r. Pieny i Moryckiego jeziora 529
Wprowadzenie chrześciaństwa na Pomorzu. Apostolstwo ś. Ottona (1124
do 1125). Biskupstwo Pomorskie. Reakcyja pogańska fi 126 — 1127). Po-
wtórne apostolstwo ś. Ottona (1127) 536
§ 62.
Wdzieranie się Danów i Niemców do Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
i obrona Pomorza przez Bolesława Krzywoustego.
Rozprzężenie państwa Henryka Gotszalko\v icza (7 1126) i wygaśnienie
rodu jego (1127 — 1129). Kanut Laward (j 1131). Przybyslaw i Nilvłot
książęta. Sasi budują warownię Sigeberg 551
XIII
Stosunek Niemiec, Danii i Polski do Słowian ^aodrzańskich. Albrecht
Niedźwiedź wojuje Brzeżanów i Hawelberg zdobywa (1134). Bolesław Krzy-
wousty składa Lotarowi hołd z Pomorza (r, 1135). Ratibor pomorski zdo-
bywa Konghele (1135). Zgon Warlyslawa (1136), Bolesława Krzywo-
ustego (1138) 558
Walka Albrtchta Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym o księstwo Saskie
(i 138 — 1 139). Przybysław wagrski burzy Sigeberg 1138. Holzaci zdoby-
wają ziemie Wągrów (1139). Graf Adolf sprowadza kolonistów i buduje
Lubekę (1143). Słowianie na brzeg morza wyparci 568
§ 63.
Wyprawa krzyżowa na Pomorze zaodrzańskie (r. 1147).
1. Zamysł wyprawy przeciw Słowianom pomorskim. Papież Eugeniusz III
dozwala ją warunkowo. Sasi gotują sie do wyprawy wspólnie z Danami 572
2. Niklot, uprzedzając wrogów, zbroi się, pali okręty niemieckie w Lubece,
niszczy kolonistów w ziemi Wągrów 576
3. Najazd lazyżowców na Lutyków i Obodrytów (r. 1147). Oblężenie Dą-
bina i Dymina. Klęska Danów. Napad na Szczecin. Niefortunny koniec
wyprawy 579
4. Po wojnie. Nędza i głód w ziemi Wągrów. Kanut duński zburzył Sige-
berg. Wznowienie biskupstw : Starogardzkiego, Raciborskiego i Meklen-
burgskiego (1148). Niezgoda grafa Adolfa z biskupem Wicelinem. Nikłot
musi ulegać księciu saskiemu 585
§ 64.
Polska i Czechy podczas upadku Słowian zaodrzańskich
1139— 1172.
t. stan Polski i Czech go śmierci Bolesława Krzywoustego (f 1138) i Sobie-
sława I (f 1 140). Wyprawa Niemców z Czechami do Polski r. 1146.
Zamachy Albrechta Niedźwiedzia 588
2. Zabiegi Albrechta Niedźwiedzia o zdobycze w Slowiańszczyżnie. Opano-
wanie Brandenburga (i 151). Jaksa liopanicki odbiera Brandenburg (1156).
Albrecht wypędza go (1157) i zakłada Markę Brandenburgską 592
3. Niesworność książąt czeskich wywołuje wmieszanie się Fryderyka I w ich
sprawy. Zatargi książąt niemieckich o Bawaryję. Podniesienie Austryi na
księstwo dziedziczne (1156). Przymierze Czechów z Niemcami przeciw Pol-
sce. Wyprawa do Polski (1157). Pokój kryszkowski ,..*... 598
4. Podniesienie Władysława czeslciego na króla (11 58). Zasługiwanie się jego
cesarzowi. Niewdzięczność Fryderyka I. Pozbawienie Władysława tytułu
królewskiego (11 74) . ; 607
5. Niemoc Polski po r. 1157. Wydzielenie Śląska synom Władysława II
(i 163). Wyprawa Bolesława Kędzierzawego do Prus (1167). Niedołęzlwo
rządów jego 613
XIV
§ 65.
Upadek Obodrytów.
^ ' stron*
1. Nililot w zależności od Niemców. Zdzierstwa Henryka Lwa i margrabiego
Adolfa. Piraci słowiańscy. Henryk Lew biskupów stanowi. Proskrypcyja
Słowian. Wojna. Śmierć Niklota (1160). Danowie pomagają Niemcom 618
2. "\V zdobytym kraju Henryk Lew osadza różnych grafów i wyznacza udziały
synom Niklota (1160). Nowe rządy. Wojna r, 1163. Uwięzienie Warty-
sl.iwa. Powstanie Słowian r. 1 164. Zniszczenie kolonistów. Oblężenie Dy-
mina. L^padek Przybyslawa 630
3. Wojna książąt niemieckich z Henrykiem Lwem. Przybysław odzyskuje
kraj Obodrytów (1167), staje się lennikiem cesarskim, wchodzi do składu
rzeszy Niemieckiej r. 1170 640
§ 66.
Upadek Ranów.
1. Zatargi Ranów z Danami. Wyprawy Waldemara przeciw Ranom r. 1 159,
1 160, 1 165 i na Pomorze r. 1 162, 1166 643
2. Oblężenie Arkony, kapitulacyja jej. Poddanie się Korenicy. Waldemar
opanowuje całą Ranę, wprowadza chrześciaństwo (1168). Niezadowolnienie
książąt pomorskich 651
3. Zatargi o posiadanie Rany (1169). Wojna Henryka Lwa z AValdemarem
(1170 — 11711. Przymierze między nimi. Rana posiadłością duńską zostaje 657
Zakończenie 662
Wskaźnik abecadłowy.
L Imiona i nazwy osób, ludów, plemion i bóstw mitycznych ..... 665
IL Nazwy miejscowe, podziałów politycznych, administracyjnych i kościelnych,
klasztorów chrześciańskich, świątyń pogańskich, grodów, zamków, waro-
wni, gór, rzek, jezior i t. d 677
in. Rzeczy 688
Omyłki 690
Mapa Słowiańszczyzny Pótnocno-Zachodniej w XI w.
Uwaga. Dodatki do tomu III dołączone będą do tomu IV.
KSIĘGA III.
S}()wiańs7,czyzna Północno -Zachodnia
od VT do połowy X11T w.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki -zewnętrzne
od początku VI av. aż do upadku Wielkiej Morawy r. go^
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
I. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów.
Słowianie, osiadłszy na Pomorzu baltyckiem, gdzie uprawa
roli na nizinach, w starożytności bardziej niż teraz podmokłych,
nie zapewniała dostatku, zmuszeni byli korzystać z darów przy-
rody, bawić sie rybołówstwem, myśliwstwem, pasterstwem, stać
się przemysłowcami, żeglarzami, do czego miejscowość nadzwy-
czaj sprzyjała. Trzy wielkie rzeki słowiańskie: Łaba, Odra i Wi-
sła ściągały do brzegów morskich wszystko, co tylko ówczesny
przemysł mógł wytworzyć na obszernej lechickiej równinie. Kora-
bie słowiańskie już w I w. przed Clir. po morzu Baltyckiem krą-
żyły.^) Za imperatora Augusta flota rzymska r. 5. zawinęła do
') O Windacli, burzą z morza Wiiidskiego na brzegi (Tcrmanii vvyrz\iconych,
wzmiankuje Kornclius Ncpos. Wyżej, t. II. s. 3.
Tom Ul. I
ujścia Laby, £:fclzie się połączyła z silami Tiberiusza.-) W kilka
lat później, z polecenia tegoż Augusta, okręty rzymskie, oplynąAV-
szy półwysep Cymbryjski, zwiedzały pobrzeża morza Windskiego
(r\altyckiego), przed r. 14/') — Inni żeglarze spieszyli poznać
bliż«''j mieszkańców wzmiankowan3-ch pobrzeży.') Pomorzanie,
korzystając z odwiedzin cudzoziemców, znajomili się z cyw-ilizo-
wanym światem a clo śmiałycli przedsięwzięć nie lorakowało im
ducha. Ujście Laby otwierało Słowianom drogę na morze Pół-
nocne, do 1 lollandyi, Gallii, Pirytanii, ale swobodę w tym kie-
runku żeglugi poczęli już w II w. ścieśniać Saksoni/') Za to uj-
ścia wpadającycłi do morza Bałtyckiego rzek: Wisły, Łeby, Gra-
bowy, Parsanty, Regi, Odry, Rokitnicy, Warnaw^y, Trawmy,
Swantiny, Szlei z przyległemi wyspami Słowianie w swej władzy
wyłącznie utrzymywali. Szczególną dogodnością celowało ujście
Odry. Potężna rzeką, zacłiwyciwszy po drodze od Karpatów^ do
Bałtyku massę silnycłi dopływów, przed samem ujściem formo-
wała duży zaleAv, do którego dostęp z morza zamykały dwie wy-
spy : Uznoim i Wolin, a za niemi, dalej na zacłiód, wielkie ostro-
wisko, poprzedzielane przesmykami, tworzyło arcliipelag wysp,
pomiędzy któremi królowała Rana. Brzegi Rany, jej półwyspów,
sąsiednich wysp i lądu, oraz brzegi ujść Odry i pobrzeży na za-
chód aż do ujścia Szlei, napełnione massa zalewów morskich,
przesmyków, odnóg i załomów-, przedstawiały miejscowość wy-
borną do pierw^otnej żeglugi na małych statkach, do rybołówstwa
i "myśliwstwa wodnego, do kupiectwa i schronienia od burzy, lub
napadu piratów, których w dawne wieki nigdzie nie brakowało.
Z przytoczonych powodów ujścia Odry, archipelag Rany i na
zachód od niego całe pobrzeże bałtyckie aż do r. Szlei były za-
2) Wyżej, tom I. s. 194.
') Plinius. Historia Naturalis II. 67.; Lelewel. Narody na ziemiach sło-
wiańskich III. 3., IV. 2.
*) O zwiedzeniu Rany i ujścia Odry przez Etika Istrijanina (r. $"")< wy^<^"j
tom II. sr. 933.
•'■) Porów, ro powiedziano o zajęciu przez Saksów krainy Hadeln. Wyżej,
tom I s. 180.
lud ni one za czasów Chrystusa, a pewno i wcześni(^j, jednym
i tymże ludem słowiańskim, który na tych brzegach mnożył się,
AYzrastał w siłę i dostatek, rozwinął wcześnie ochotę do żeglugi, .
do wypraw morskich, w których spotykając się z Danami, Sa-
ksami i Skandynawami, zaprawiał się do boju, do grabieży mor-
skich i śmiało po zdobycz na cudze brzegi się wdzierał.
Do takich wdzierstw prawdopodobnie należy odnieść osie-
dlenie vSlowian w ziemi Jutów, na samej północy Cymbryjskiego
półwyspu, w starożytności zwanej W a e n d 1 e s y s a e 1 , teraz
Wendsysel, t. j. osiadlości Wendów.") W tej ziemi leżały
osady : Waendelfolkhaeret i Winaebiorghaeret,
mieszkańcy których zwali sięWendelboer, u łacińskich pi-
sarzy Wandali. A że osady słowiańskie leżały po samym
brzegu morskim, aż do najbardziej wysuniętego na północ przy-
lądka Cymbryjskiego, ztąd, u islandskich poetów, zachodnia
strona tego przylądka zwala sią V e n d i 1 - S c a g a."j Do ja-
kiego by czasu odnieść wypadało osiedlenie Słowian w ziemi Ju-
tów, — nie wiemy, trudno jednak dopuścić, aby Słowianie, po-
siadający własnej ziemi podostatek, zechcieli siedlić się pod wła-
dzą Danów. Czy nie wypada raczej zgodzić się na to, że Sło-
wianie wdarli się mocą do mało zaludnionej krainy Jutów wprzód,
nim Dani wzmogli się w siły dla zdobycia Jutlandyi i ujarzmie-
nia osiadłych w Wendsysel Słowian ? Sagi duńskie, jak zobaczy-
my niżej, zdają się potwierdzać powyższe przypuszczenie. Wresz-
cie Słowianie, w późniejszym nawet czasie, kiedy Dania była już
królewstwem chrześciańskiem, w epoce X — XII, wdzierali się na
") Sysie vel Sysel signitical parłem regionis. In Jutis tam meridionali, ([uam
scptemtrionali erant 15 Sysler. Waendlesysel hodie Wendsysel, unde incola Wen-
delboer. i. e. habitatores Yendiliae. Langebek. Script. rerum danicanim. T. VI f.
P. 554.
'•) A. Tliiodolib, poeta Norwego seculi IX vocatur Vendli, et ab aiUirjuis
Islandis YendiI -Scaga, quod nomen percurialitcf proniontnrio comperit. I.angebek.
VII. 554.
I*
— 4 —
mniejsze wyspy duńskie i tam ślndy dlug-ieofo pobytu av naz.wach
miejscowych zostawili.*')
Rozwój teutońskiet^o s/.c/epu ze Skandynawii ku południowi
już. w pierwszych wiekach naszej ery zatarg^nął Słowian. Ró-
żnoplemienne ludy nie mogły pogodzić sie na wspólnem mo-
rzu, spotykały się po nieprzyjacielsku, a kto był wdziercą do
cudzycłi posiadłości, możemy to dopatrywać tylko w podaniach,
bo historyja milczy aż do końca VIII wieku,
2. Sagi północne o zajściach pomiędzy Danami a Słowianami.
Sagi północne, pokaleczone późniejszemi przeróbkami, zacho-
wały jednak masse dawnych podań o stosunkach Danów ze Sło-
wianami, Według tych sag, jednocześnie prawdę z przybyciem
Odina i Assów do Skandynawii,-') kiedy jeszcze żył znakomity
w mitologii skandynawskiej Balder syn Odina, słowiańslci król
(rex) Skalk wojował z morskim królem Danów Helgo, który zwy-
ciężywszy W' pojedynku przeciwmika, nałożył daninę na Słowian,'*^)
Była inna większa wojna, o której sagi rozpowiadają, w nastę-
pny sposób. Kiedy po śmierci potężnego króla duńskiego Ho-
tera, dannicy jego Szwedzi i Kuroni stali się niepodległymi. Sło-
wianie także zamyślili oswobodzić się od Danów. Wtedy król
Rorik, zebrawszy ze swego państwa wojowników, zachęcał ich
do męztwa i odznaczenia się świetnością czynów, Słowianie, po-
jąwszy, że nie wypada wojować bez wodza, wybrali sobie króla,
któryby kierow^ał ich działaniem. Sformowawszy w otwartem
polu część wojska, Słowianie postawili w zasadzce dwa oddziały
*) Na wyspie Laland: Heritz, Binitz, Tilitze, Naskow, Win dęby e,
na wyspie Falster: Koselize; na wyspie Aroe: Oldau, Windebale.
^') Mit o przybyciu Odina i Assów do Skandynawii badacze znajdują w związ-
ku z rzeczywistością i nawet mniemają, że to mogło stać sie około II w. po Chry-
sfusie. Szafarzyk. Star. SI. §8. u. str. I62; Hilferding. IIcTop. Ba.i. CiauJiiiJ.. 56,
Oeyer w llómaczeniu francuzkiem: Histoire de Suede. 1839. p. 13; Antiqnites Russes.
T. I. p. 244—8.
'"j Saxo Grammaticns Historiae Danicae libri XVr. ed. 1644. lih II. p. 28;
Langebek. Scriptores rerum danicarum medii aevi. T. I. p. 80.
wojowników, lecz im nie udało sie oszukać nieprzyjaciół, a przeci-
wnie sami wpadli w sidła, albowiem Dani, okrŁiżywszy tych co byli
w zasadzce, wymordowali ich, a ci Słowianie, którzy stali w otwar-
tem polu, nie wiedząc nic o tem co zaszło z ich towarzyszami,
bili się długo — aż do upadku sił. Wtedy jeden z nich, wy-
szedłszy naprzód, wzywał Danów na pojedynek. Był to kapłan,
czy czarownik (magus), odznaczający się wzrostem i budową
ciała. Na pojedynek zgodzono się z warunkiem, że za zwycię-
ztwo Słowianina — nastąpi oswobodzenie Słowian od daniny,
a za porażkę — danina po dawnemu. Na spotkanie Słowianina
wyskoczył młodzieniec mężny, lecz nie silny. Słowianin jednym
ciosem zabił go. Radość wielka między Słowianami zapanowała,
lecz gdy warunki pokoju nie były dopełnione, zwycięzca zjawił się
następnego dnia, znowu wzywając do boju. Był on przepełniony
nadzieją, a Rorik stracliem i zwątpieniem, patrząc jak Słowianie
z pogardą spozierali na tych, których dawniej słuchali — i nie
widząc między Danami nikogo, ktoby mógł dorównać w bojii
Słowianinowi. Nakoniec wystąpił Ubbo silnej budowy i znający
czary. Na brzegu morza, w obec króla siedzącego na okręcie,
odmierzono miejsce, które okrążył tłum widzów. Wśród głuchego
szmeru głosów i zaciekawionej uwagi tłumu, bojownicy rzucili
się do walki. Oba silni, zadali jeden drugiemu takie ciosy, że
wnet oba padli trupem. To podziałało na Słowian tak mocno,
że postanowili pojednać się z Rórikiem i po dawnemu płacić
daninę.^')
W innym czasie zjawił się u Danów jeden z najdzielniej-
szych królów Froto, Podczas gdy on zwyciężał Norwegów, Sło-
wianie na siedmiu okrętach napadli na Daniję, lecz wysłany
przez Frotona Erik, wszystkich pobił, oprócz 40, do niewoli upro-
wadzonycli. Poczem Froto zebrawszy ogromne wojsko, szedł na
Słowian, poruczając Erikowi prowadzić wojsko do Słowiańszczyzny
przez Jutlandiję. Główne siły .przeprawiały się przez morze na
*) Saxo lib. III, p. 46 — 47.
okrętach, których było takie mnóstwo, że w portach pomieścić
sie nie mogły, lądowe zaś wojsko tak liczne wystąpiło, że nie
mieszcząc się po drogacłi, znosiło góry, zasypywało błota, budo-
wało ollorzymie mosty. Król słowiański Strumiko, w zaszłym boju
padł z najlepszymi wojownikami.'-) Słowianie poddali się Da-
nom. Potem Froto zamierzając oczyścić kraj słowiański od złych
ludzi ogłosił, że ci w^szyscy, którzy rozbijali i grabili, otrzymają
od niego nagrodę. Mnóstwo ludzi wystąpiło naprzód. Wtedy
Froto oznajmił Słowianom, że wypada pozbyć się zepsutej tłuszczy
i kazał ich wszystkich powiesić. Tym sposobem, wedle podania
sagi, Froto wyniszczył znaczną część Słowian, a innych tak do
siebie przywiązał, że nie jako poddani, lecz jako sprzymierzeńcy
pomagali mu przeciw wsz3^stkim nieprzyjaciołom.''"') W później-
szym czasie był inny krół, wnuk wzmiankowanego Frotona, także
Froto. Z nim połączył się przesławny bohatyr duński Straketer,
który świetnością czynów nie ustępował Herkulesowi, a żył nie-
'zmiernie długo. Bohatyr ten wojował ze wszystkiemi wschod-
nimi ludami: Kuronami, Sembami (Prusami) i innymi, a wszę-
dzie mu pomagał słowiański król Wind.^') Wracając z dalekich
stron, Straketer przybył do Polski i w pojedynku zwyciężył olbrzy-
ma, którego Dani zwali Walce, a Teutoni, przez zmianę wyma-
wiania, Wilze.'"')
W jakimby czasie podobne zajścia między Słowianami a Ba-
nami mogły mieć miejsce, nawet przez przybliżenie określić nie
'-J Wedhig Suhma Sagenchionologie opartćj, na tloniyslach, bez podstawy,
miało to zajść r. 569 podczas panowania Froto VIII. F.aithold. Gesch. Riig. und
Pom. I. 20 !.
1") Langebek. Scrip. rer. danie. I. 87.
11) Straketerus cum Wino (Windo?) princeps Sckivoium mittitur a Frothone
contra orientales populos... Petri Olai Chroń. Danorum, apud Langeb. Scrip. rer.
Dan. I. 92; Saxo Gramm. lib. IV. p. 105.
^■•) Strakatherus Poloniae partes aggressus, athletam, quem nostri Walce,
Teutones vero diverso literarum schemate, Wilze nominant, duelli certamine supera-
vit. Saxo Gramm. 1. YI. p. ifj5.
można. Sa to wspomnienia bardzo dawnych podań, ^*^) wskazu-
jące, że od niepamiętnych wieków południowy brzeg morza Bał-
tyckiego osiedlony był przez Słowian, których posady w głąb
Cymbryjskiego półwyspu sięgały i że wojowniczy Dani wdzie-
rałi sie do posiadłości słowiańskich. Być może nawet imiona
krółów sa wymysłem fantazyi, jak postać Straketera oczywiście
jest utworem poetycznej wyobraźni sag, jak imię króła Wind jest
uosobieniem całego ludu słowiańskiego, Windów, jak imię olbrzy-
ma Wilce jest uosobieniem całego ludu Wilków.
Pewniejsze sa nieco podania o wyprawach króla Haralda
Hildetanda przeciw Słowianom, których on miał nawet zwycię-
żyć, ale szanując meztwo królów słowiańskich Duki i Dala, nie
chciał ich pozbawić życia, trzymał tylko w niewoli, a potem do
orszaku swych wojowników przyjął. Harald był znakomitym kró-
lem. Do swego państwa, złożonego z wysp, przyłączył Jutlan-
dyje, gdzie, według sag, miał założyć sławne krółewstwo Reidgo-
tije ^'^) i podbił niektóre ludy słowiańskie, lecz pod koniec pano-
"^') Jeśliby było prawdą, że Słowianie dopiero w VI wieku osiedli Pomo-
rze Bałtyckie, w takim razie wypadałoby podania duńskie odnieść do VI i VII w.,
ale to niemożebne, ponieważ o zajściach ze Słowianami sagi duńskie poczynają mó-
wić od czasu Odina, przybycie którego do Skandynawii erudyci dopuszczają nie
później, jak w II w., a zatem podania o słowianacli są wcześniejsze niż z VI wieku.
J') Gdzie była Reidgotija? Najprzód wypisujemy wzmianki dawnych podań,
Tunc temporis Reidgothia appełlata fuit, nunc Jocia dicuntur (Antiquites Russes I.
68). Reidgotland omnes insulae Eygotoland dicebantur, quod nunc (w XIII w,)
imperium Danorum et Suionum vocatur (Antiq. Rus. I. 64). Vinłandia quae proxi-
ma Reidgothim jacet (Hervarsaga) w Antiq. Rus. 174). Reidgothia et Hunnia ho-
die Germania appełari dicuntur (Antiq. Rus. 208). Reidgothia Poloniae ab oriente
adjacens occurit. — Reidgothia vero contines Daniae sive Jotia (Jótland) significata
sit (Scrip historica Islandorum. Tom XII. str 488). Ztąd badacze Reidgotije upa-
trują w Jutlandyi, mniemając, że tam niegdyś siedzieli Goty, od których nazwa kraju
została, Barthold nazwę Reidgotji widzi w Reith-Gothland, co oznaczało stały ląd,
w odróżnienie od wysp pobrzeży skandynawslcich i z czasem przez Normanów prze-
niesione zostało na Jutlandyję (Gesch. Riigen u. Pommern I. 198). Depping znaj-
duje Reidgotije przy ujściu Wisły (Histoire des expeditions maritimes des Nor-
mandes 32). Szajnocha, przypomniawszy pieśń podróżnika anglosaskiego, gdzie mowa
o Hred-Gotach nad AVisłą, mniema „iż okolice przy ujściu Wisły i dalej na wschód
leżące, miały niegdyś nazwę Rgidgothyi," Nazwa Reidgothia, złożona je^t z nazwy
— 8 —
wMuia poniósł str.is/ną klęskę w bitwie pr/y Briiwale ze Sz\ved^imi
i Norwegami. Słowianie pomagali Danom. Dziewica słowiańska
Wisna, surowa i przyzwyczajona do wojny, prowadziła cały półk
Słowian, odróżniających sie od reszty wojsl-ca zbroją i orężem.
Słowianie mieli tarcze miedzianej barwy i długie miecze. Wal-
cząc, zarzucali tarcze na plecy, albo oddawali je pachołkom i z od-
krytemi piersiami rzucali się na wrogów, wystawując na ciosy
obnażone ciało. Słowianie bili sie zapamiętale, Wisna niosła cho-
rągiew wojska duńskiego, bitwa była mordercza, lecz w końcu
nieprzyjaciel zwyciężył i Harald poległ (około r. 715).^^) Wkrótce
potem poczęła się wojna Danów ze Słowianami, którzy po dro-
bnych utarczkach, przedsięwzięli wielką wyprawę do Jutlandyi,
lecz bez jednego ogólnego wodza, bez spoistości działań, niczego
dopiąć nie mogli. Doświadczenie zniewoliło ich wybrać sobie
wodza i wtedy dopiero nastąpiło ogromne powodzenie. Odtąd
nic już nie mogło wstrzymać potoku sił słowiańskich. W Jut-
Golów używanej wielokrotnie o Danacli i przymiotnika celer, velox = szybki, rączy,
w północnych narzeczach reid, albo hred. Był to ulubiony przydomek ludzi szla-
chetnych i walecznych. Ztą,d pod Reidgothią rozumie sie niejako druga Dania, czyli
kraj szybkich Danów, Hread-Gotów przy ujściu "Wisły (Lechicki początek Polski.
Cześć druga III. str. 139, 140 Tomu IV). Hilferding Reidgosti szukał w Rado-
goszczu głównym grodzie Lutyków, mniemając, że mógł być czas Icrótkicgo pano-
wania Danów nad Słowianami, a kiedy Słowianie zostali niepodległymi, zapomniano
o panowaniu Danów i o tern co sie zwało Reidgotią, „lecz pamiętając, że Jutlan-
dyja należała do Danii, nazwę Reidgotii na nią przeniesiono i dopiero poczęto wspo-
minać Gotów, których w Jutlandyi nigdy nie było (IIcT. BaJl. Cjiaii. 60, 61). Że
nazwa Radogoszcza w mowie skandynawskiej mogła się zmienić w Reidgotią, to
możebne, ale żeby Dani panowali w Radogoszczu i to jeszcze w VII[ w„ pozoru
na to niema. Bitwa Brawalska (około r. 715) zaszła wtedy, kiedy Lutycy byli silni
i bezwątpienia nie pozwoliliby Danom wśród l)lol, jezior m lasów tlojść aż do świę-
tego grodu Radogoszcza.
1**) O bitwie Brawalskiej, oprócz Saxona Gramm. lib. VIII. p. 143, podania
w Antifjuites Russes I. 71 — 83.
O czasie zajścia tćj bitwy różne były zdania. Powszechnie naznaczano r. 735
iBarlhold. Gesch. Rug. u, Pom. I. 203), ale według uwagi Krusego, w takim razie
Harald Hildctand podczas Brawalskiej bitwy miałby 135 lat. Kruse mniema, że
rok tej bitwy nie może być późniejszym nad r. 715, V>.rbesserungen zu der Stamm-
laffel des Russischen Grossfiirsten Rurik, w Mcmoire de la societe royalc des anti-
ijuaires du Nord 1845 — 1849. Copeuhague, p, 79.
— 9 —
landyi Dani pobici, ciaśnina Beltu nie wstrzymała zapędu rozju-
szonych tłumów. Słowianie wpadłszy na wyspę Fijonije, gromili
Danów. Syn Siwarda Jarmerik ujęty w niewole króla Słowian
Ismara, Dani zmuszeni zostali do płacenia Słowianom daniny.
Ale Jarmerik, zdradą zabiwszy Ismara (Wyszemira?), uciekł do
swej ojczyzny i oswobodził ją.^'-')
3. Podania polskie.
O wielkim napadzie Słowian na Daniję podania wiadome
były i polskim kronikarzom. Przyjmując polskicłi lechów za je-
dno z lechami pomorskimi, mistrz Wincenty o świetnycłi czy-
nacli przodków swych wyraził się następnie: „W poczet swych
zwycięztw zaliczyli także kraje zamorskich narodów. Nie tylko
bowiem wszystkie z tej strony morza mieszkające ludy, lecz także
duńskie wyspy pod swoje panowanie podbili; potężne ich woj-
ska najprzód w morskich potyczkach zniszczyli, potem wdarłszy
się na wyspy nad wszystkimi rozpostarli władzę i króla ich Ka-
nuta do więzienia wtrącili. Pokonanym dano do wyboru, albo
żeby na zawsze zobowiązali się daninę płacić, albo strój niewieści
przybrali, obyczajem niewiast włosy zapuścili, na znak ich nie-
wieściego niedołęstwa."'-") Mamy więc dwóch narodów podania,
od których odrzuciwszy ubarwienia kronikarskie i króla Kanuta,
zostanie fakt niezaprzeczony zwycięzkiej wyprawy Słowian po-
morskich przeciw Danom.-') Nastąpiło to prawdopodobnie po
''>) Saxo Gram. lib. VIII. 154; Jarmericais filius Sivai'di, ijul Ismarum regem
SIavorum interfccit et terram %'astavit. Petri Olai Chronica, apud Langeb. Sciip.
rer. dan. I. 103.
'-*>) Hi etiam translinitimorum fines suae titulis victoriae asculpserunt. Non
solum enim cismarinas undiąue nationes sed eciam Danomarchiacas insulas suae
conjecerant ditioni. Quarum non invalidas legiones prius navalibus fudere proeliis,
deinde inlimis insularum praecordiis infusł omnem clientulorum subiiciunt natio-
nem, vegę quoque ipsorum Canuto iii vincula coiijecto. . . . Mistrz. Wincenty I. 2,
Bielowskiego M. P. II. 252—253.
-') Jeszcze w r. 1809 Lelewel zauważał, że to podanie jest powieścią po-
morska i że „chyba Pomorzanie Lachowie z Danami walczyli i to nie z Kanutem,
lO
bitwie Brawalskirj (około r, 715) t. j. w począlku YITI w., bo
wkrótce potem około polowy YIII w. według sag", znakomity
król duński Ragnar Lodbrok przywrócił swa władze nad Sło-
wianami i miał nawet panować nad Reidgotija i Windlandija,'--)
Ale takie podanie sag nie znajduje poparcia w dziejacłi. jMogli
Dani pograniczne z nimi okolice słowiańskie zmusić do płacenia
daniny, mogły zajść l)oje, w którycłi Ragnar Lodbrok trymfował
nad Słowianami, ale do panowania jego nad Słowiańszczyzna nie
przyszło. Pograniczni z Danami Słowianie (Wągry) w połowie
VIII w. należeli do związku Obodrytów, którzy w tym czasie
w^ystepują jako lud niepodległy, silny, mający liczne wojsko wy-
ćwiczone w bojacli z Danami i Saksami, a zatem o panowaniu
Danów w VIII w. nad Slowdanami, zamieszkałymi na południe
od r. Szlei, mowy być nie może.-'')
a Ł Sywardem i synem jego Jarmerykiem (Pol. W. Sr. I, II. 16 str. 184). Pó-
źniej Bielowski zauważał, że imię Kanuta jest wtrętem XIV w., ale że pierwotnie
było. imię Aminty II, króla macedońskiego. Mon. Pol. II. str. 253.
--J Podanie to niepewne, według uwagi Hilferdinga, może być prędzej po-
wiórzcniem sag o Haraldzie Hildetandzie, aniżeli rzeczy wistem podaniem ludowem
(IIcT. La.l. C.iaiJ. 64). Tymczasem niektórzy dziejopisowie chcieliby coś na tem
podaniu fundować. Tak Szajnocha mniemał, że jeden ze zdobywców skandyna-
wskich, jak znakomity Ragnar Lodbrok, około polowy VIII w. panował od zatoki
Finlandzkiej, wzdłuż całego Bałtyku, aż po Jutlandyję (Lechicki początek Polski
w dziełach Szajnochy T. IV. s. 139). Podobne przypuszczenie żadnego poparcia
w dziejach nie znajduje, bo między Odrą a Łabą w VIII w. Dani najpewniej nie
panowali.
-■■') Co do panowania Danów w Reidgotii, której niewiadomo gdzie szukać,
można zrobić następną uwagę. Podboje królów szwedzkich i duńskich skierowane
były na zachód, ałe Harald Hildetand i Ragnar Lodbrok czynili zabory w pań-
stwie wschodnim (Osterwag albo Osterrike), co w owe wieki oznaczało kraje leżące
za morzem Baltyckiem. Saga Ynglinga przypominała Skandynawom kraj im niegdyś
wiadomy, z którego wyszedł Odin. To dato powód wychodźstwa do kraju AVannów,
z czasem i Rurika do Nowgorodu. Gcyer. Histoire de Suede, przekład francuzłci,
1839, s. 16, 17. Nie czyniąc dalszych wniosliów, zaznaczam, że w XIII w. Now-
gorod Wielki zawierał tralctaty „z Rigoju i Gotskim beregom." A jakby oddawna
brzegi bałtyckie koło Rygi zwały się gotskimi, objaśnienia nie znajduję. Nielccnie-
cznie więc Reidgotia była w Jutlandyi na zachód od Danii, mogła być i na wscho-
dzie. Podobne przypuszczenie zdaje się potwierdzać po Janie wieków średnicli: „ał)
orientali Poloniae parte Reidgotia et Hunnia." Annotations Geographiques, tirees
du livre de Hauk Erlendson, w Antiquites Russes. Tom II. 1852. p. 438.
— II —
4. Osady Weietów w Brytanii i Batawii.
Podczas, gdy Dani napierali na Słowian pomorskich z pół-
nocy, Saksy wyrządzali im psoty przy ujściach Laby.-*) Ale żą-
dza grabieży pociągała Saksów dalej na zachód, bo tam można
było więcej zdobyć łupów niż w ubogiej Słowiańszczyznie. Aż
nareszcie, upatrzywszy dogodną porę do grabieży pięknie przez
Rzymian zagospodarowanej Brytanii, Saksy z Anglami, pod wo-
dzą Hengista i Horsy przedsięwzięli wyprawę do tej krainy
(449 — 455)- Zachowało się podanie, że wspólnie z Saksami i An-
glami,* w wyprawie do Brytanii uczestniczyli i Welety,-'^) pobyt
których w południowej części wzmiankowanej krainy, poświad-
czają nazwy Wiitsaeten, później hrabstwo Wiltunschi-
re, tudzież miasta Wiltun, teraz Wilton, mieszkańcy którego
zv/ali się W i 1 1 u n i , W i 1 1 u n i c i.'-'^) Wreszcie w dawnej mo-
wie anglo- saskiej plątały się wyrazy słowiańskie, wskazujące, że
w mieszaninie różnoplemiennej ludności Anglii, nie brakowało
i słowiańskiego żywiołu.-')
Pewniejsze wiadomości znajdujemy o Weletach w Batawii
osiadłych. Tam, według zapewnienia Bedy (735), na urządzenie
biskupiej stolicy, mianowanemu w r. 6g6 arcybiskupem Fryzów
Wilibrordowi, Pepin Ileristalski przeznaczył „swój sławny zamek,
który u tych ludów po dawnemu zwie się W i 1 1 a b u r g , t. j.
-•') O Przybyciu Saksów do krainy Hadeln, porów, wyżej t. I. s. 181.
-■^) Chronica de Trajecto et ejus episcopat-i, in Matthaei. Yeteris aevi ana-
lecta, ed. 1738 tom V p. 305, ed. 1709 tom IX. Obszerniej o tej kronice powiem
niżej.
2uj Według wzmiankowanej wyżej kroniki utrechtskiej (Traiecto), z XV w.
Juliusz Cezar wojował z Weletami- Słowianami w Brytanii i zabił icli wodza Bra-
bana. Potem imperator Klaudiusz wojował „cum Slavis" et Wilten, aż nareszcie ci
Wilty napadli na Batawije i, opanowawszy ją w I w., zbudowali castellum Wilten-
burch. Czerpiąc w XV w. z podań ludowych, a zapewno i z jakichś zapisków, kro-
nikarz naplótł tyle bajek, że z opowiadania jego nic wiarogodnego o osiedleniu We-
ietów w Batawii wyciągnąć nie możemy. Badacze mniemają, że prędzej Welcty
mogli dostać się z Batawii do Brytanii, niż na odwrót.
■-") Szafarzyk. Staroż. Słowniań. § 44 s, 593,
grodem W i 1 1 ó w. a w mowie gallskiej Traiectum."'-^) A cho-
ciaż lieda pomieszał dwa różne miasta, bo Wiltaburg leżał po
lewej stronie Renu w oddaleniu od Traiectum, z prawej strony
rzeki tej położonego,-'') podana jednak przez niego wiadomość
o Weletach osiadłych nad Renem nie ulega wątpliwości.-'") W ja-
kim że czasie staćby sie to mogło? Jeśliby dać wiarę kronikarzowi
utrechtskiemu, wypadałoby osiedlenie Weletów w Batawii od-
nieść do 1 w. naszej ery, ale ten kronikarz opowiadanie swe w tak
wątpliwej formie przedstawił, że wszystko, co o Weletach po-
wiedział podobne raczej do bajki, niż do prawdy.-^') Według
niego, Słowianie Welety byli bardzo mężni, żyli jednak w zgo-
dzie z sąsiednimi Fryzami i Saksami, wspólnie z nimi wybierali
wodza, stanowiąc związek, centrem którego był Wiltaburg już
w III w. Później te trzy ludy wspólnie walczyły przeciw królom
Franków Klotaryuszowi i Dagobertowi, aż do podbicia ich
przez ostatniego. A gdy już Fryzia i Sławią stały sie Francyą
Oryentalną, arcybiskup Wilibrord, za czasów Pepina, poświecił
kościół w starożytnym grodzie Slawenburgu, później prze-
zwanym V 1 a e r d i n g e n.''-) Mamy wiec jeszcze drugi staroży-
'^^) In castello suo illuslii. ijuod antiquo gentium vocabulo Yillaburg, id esl
oppidum Wiltorum, lingua autem gallica Traiectum vocatur. Beda Yenerabilis. Hi-
storia ecclesiastica gentis Anglorum. ed. 1644. lib. V cap. 12 p. 410.
2"; Omyłkę Bedy dawno już zauważano; położenie Willaburga doliładnie
o/naczono na mapacli Hollandyi, w Ałtinga. Descriptio agri Batavi et Frisii. 1697.
■■'<*) Przynależność batawskicli Weletów do Słowian, próbował zaprzeczyć
w XVII w. Alting, w Descriptio agri Batavi 1697, p. 205 — 207, ale rozumowanie
jego odparł już zwycięzko Seger w Acta Societatis Jablonovianae. 1772, s. 170-2.
*') An. 65. Slavi et Vilti Anthoniam vastaverant. ; an. 86 congregati sunt
ViUi hoc est, illi de aquilonari Hollandia et Slavi potenti manu, et obsiderunt An-
honiam et vastaverant eam, ei construxerunt ibidem . . . castellum . . . Yiltenburch, et
habitaverant ibi, w Matthaei. Yeteris aevi analecta. 1738, Y p. 305. Według
kroniki Gerarda Lacerv'a (Gouda 1478), rzymski rycerz Antonius w r. 65, zbudował
miasto Utrecli, które Wilty zdobywszy Wiltenburgiem nazwali. Yan-Kampen.
Geschichte der Niederlande. Hamburg 1831. tom I. $; 58.
^■-) Yilibrordus dedicavit ecclesiam apud antiąuam S 1 a v e n b u r c h, quae
nunc Yleerdingen est; in Matthaei. Yet. ae\-i anal. Y 310. Do tego Yan-Kampen
zrobił uwagę: die Sagę, dass das alte Ylaardingen an der Miindung der Maas von
Slaven erbaut sein und den Namen Slavenburg gefiihrt haben soli, laimmt uns sehr
yerdachtig vor, Das jedoch ein Slavischer Stamm die Wilten odcr W^iitzen in Siid-
tny gród słowiański w Hollandyi, gdy tymczasem o grodach Fry-
zów i Saksów nad dolnym Renem w VII w. nig-dzie ani wzmianki.
I nic w tem dziwnego nie ma, albowiem za czasów pogaństwa
Teutoni własnych miast nie mieli, a Słowianie zawsze byli budo-
wniczymi gordów, bez których żadne społeczno - polityczne zje-
dnoczenie obejść się nie mogło. Jakby na ukończenie sprawy
o Weletech w Hollandyi, kronikarz utrechtski pod r. 752 zapisał, że
Św. Bonifacy apostoł Niemiec, posłał 30 missionarzy do S 1 a w i i
(•we Fryzyi) i sam dla nawrócenia niewiernych pospieszył, lecz
ci go zamordowali. Inne źródła zamordowanie św. Bonifacego
przypisują Fryzom. Któż błąd popełnił, czy latopisiec utrechtski,
czy inni pisarze pomieszawszy Słowian z Fryzami? Dla nas zo-
staje fakt o kilkuwiekowym pobycie w Hollandyi Słowian Wele-
tÓAv, jako osobnej od Fryzów narodowości, co poświadczają nazwy
miejscowe,"''^) jak równie w dawnej, holenderskiej mowie wy-
razy słowiańskie. •"■•)
Osiedlenie Weletów w Batawii, według mniemania badaczy,
mogło stać sie w IV lub V w., posunięciem się ich od dolnej
Łaby na zachód, ='"'^) albo wyprawą morską ku ujściom Renu,
gdzie w celach kupieckich zbudowali Wiltenburg i w nim osie-
dli.-'") Nie mając do objaśnienia w tej kestyi żadnych wskazówek,
holland oder Utrecht gewohnt liabe, berulit auf mehreicn Zeugnissen und Ortsnamen.
Man hat noch ein AV i 1 t s w e e n in der Prowinz Holland.... Geschiclite der
Niederlande I s. 58.
•''■') W objaśnieniach do kroniki utrechtskiej. wydawca przytoczy! dokument
r. 1169, z którego dowiadujemy sie. że obok Wiltenburga leżały w ów czas osady:
Wodeniec i Lepie a. (Matthaei Vetr. aevi anal. V 307). W dokumencie
1 144 r. wzmiankują się Wiltsween, Wilta, W a 1 s 11 m u Dinstlacena; w in-
nych źródłach: Slota w pobliżu Amsterdamu nad zatoką, AV i s p e i Hudna
nad Wechtem, Ho ma na północ od Amsterdamu, przy zatoce; Nardina na
wschód od Amsterd:.mu przy zatoce; wyspa W i tle raczej Wilta przy ujściu Mo-
zeli (Alting. Descriptio agri Batavi 307); Seger przytacza jeszcze nazwy, jalco sło-
wiańskie : S u e t a , Zwoła, Horsta, H u n n a , W a 1 c h a r i a , AV e n d c 1-
dyk i t. d. Acta Societ. Jal:)lonov. 1772 p. 172.
"^j Szafarzyk. Star. Slow. § 44 s. 592,
3s) Tamże. 593.
ao) Hilferding. IIcT. Laji. Cjiau. 68.
— 54 —
przytaczamy następną konjekturę. Na niewielkiej przestrzeni
między dolnym Renem a Wezerą, znajdujemy w kilku miejscach
ślady pobytu Słowian. Naprzód w Batawii Weletów, o których
rzecz idzie, potem okolicę, słowiańską przy m, Paderborn, mie-
szkańcy której dotąd zowią się U e k e r - W a I e n , dalej po dro-
dze z Limburga do Siegen okolicę Hiekengrund, mieszkańcy
której używają dotąd niezrozumiałej Niemcom mowy, nakoniec
w księstwie Lipę, nad rzeką Bega, miasta Lem go całkiem nie-
gdyś przez Słowian zamieszkałe,-'") Wreszcie nazwy miejscowe
w tej stronie^**) wyraźnie wskazują, że między Wezerą a dolnym
Renem, żywioł słowiański szerzył się w starożytności. Ale tam
już za czasów Chrystusa siedzieli Teutonil Gdy jednak przypo-
mnimy to, co powiedzieliśmy wyżej o ciągłym napływie Teuto-
nów ze Skandynawii do Germanii'-') wypadnie przyznać, że albo
Słowianie wcześniej jeszcze siedlili się w tych stronach, albo że
w niezaludnionym kraju było dość miejsca dla osadnictwa dwóch
narodów, pierwotne stosunki których między sobą głęboka taje-
mnica pokrywa. A gdy, ze wzrostem monarchii Franków w VI
w,, Saksy nie mogli już szerzyć swych zdobyczy nad Renem, żą-
dza grabieży podniecała ich do wdzierstw na ziemie słowiańskie
nad dolną Łabą. Sprzymierzywszy się więc z Frankami w r. 530
Saksy zniszczyli państwo Durzyńców i zabrali ich ziemie aż do
'') O tych miejscowościach powiedziano wy/ej, tom II s. 568.
^*) Rzeka Warmenowa stanowiła południową granica „Staro/.ytnej ziemi
Saksów," (wyżej, tom II s. 270). — Do Renu, wpadające rzeki: Weschniz, Lahn
(dawniej Loyna), z dopływami Bi ber i Wiera; Wipper (Wiepr), Lippe (Li-
pia). Do Fuldy Eder, dawniej Ad orna. Do Mohanu: Nida z poboczną Nid-
der, Kinzig: z dopływami Salzaha, Steinaha. Brachtaha, Orbaha i t. d.
Twyżej tom II 160, 168). Oprócz tego: Wilcesburg r. 782 w Kasselskim obwo-
dzie (Wenk, Hessiscbe Landesgesch. N 9) i za Renem: Wilce nburg w Trewir-
skim obwodzie i Wilzenljerg pod Birkenfeld. Według niemieclcich badaczy Wil-
cesburg r. 782 poprawniej ma być Wilsberg i pochodzić albo od walde, silva, vildi
sihaticus, albo od imienia osoby (Arnold. Ansiedelungen. 334). Etymologia wido-
cznie naciągnięta. Być może powyższe Wilcesburgi VIII w., kiedy u Niemców
miast jeszcze nie było, okażą się słowiańskimi grodami, .ile oljecnie, nie mając pe-
wnych dowodów, twierdzić tego nie mamy podstawy.
■'") Szc/.ególy, wyżćj tom I s. 176 — 182.
— 15 —
rzek Unstruty i Ory, przez co wzmocnili swe stanowisko na za-
chód od ujścia Łaby,"*") Zostawało im dokonać to samo z pół-
nocnej strony tej rzeki.
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów.
Kraj położony międz}- dolną Łabą a Szleją później Nordal-
bingią zwany, najwięcej był wystawiony na napady nieprzyjaciół.
Saksy starali się coraz więcej ziemi zachwycić: Słowianie swej
własności bronili. Wojna podjazdowa, grabież, uprow^adzenie lu-
dzi w niewolę, wreszcie nałożenie daniny na pokonanego, zapa-
lały oba narody do nowych przedsięwzięć, do odwetu. Adam
'Bremeński w XI w. opisując dawną granicę Nordalbingów od
Słowian, zatrzymał uwagę nad jeziorkiem Agrimisvindil, teraz
Stoeksee. Przy tern jeziorku, powiada Adam, bił się niegdyś
Burwido ze Słowianinem, w pojedynku zabił go i na tem miej-
scu położono kamień na pamiątkę.^') Takich zajść między
Słowianami i Saksami musiało być dużo, jak podobnie bywa
u ludów żyjących w pierwotnej prostocie. Ztąd rosły podania
i bohatyrowie, którzy naśladowców znajdywali, krew bowiem
w obronie ojczystej ziemi przelana wywoływała u Słowian zawsze
i wszędzie nowe poświęcenie się, podniecała nowe pokolenia do
odwetu za krzywdy praojców.
Wysunięci najwięcej na zachód Wągry musieli dźwigać
cały ciężar wojny z Saksami i Danami. Opanowanie przez Sak-
sów ujścia Łaby, a przez Danów okolic r. Szlei wskazuje, że
w pierwsze czasy starcia się z nieprzyjaciółmi, Wągry nie umieli
bronić się i to potwierdzają sagi, mówiąc, że Słowianie walczyli
bez naczelników i bez związku ich działań. Długa wojna i klę-
ski nauczyły Wągrów, jak wojnę prowadzić wypadało. Poczęli,
według sag, wybierać sobie wodzów i wtedy dopiero lepiej po-
•»o) Wy2ej, tom I. s. 231.
*i) Adam II, 15. Agrimesyindil . . . nbi et Bnrvi(lo fecit diiellum contra
campionem Sclavorum iiiterfcj tqiie eiini et la] is in eodem loco positus est in me-
moiiam.
— i6 —
•^zło. A /.f tak było w istocie, świadczą następne słowa Hel-
molda. ..Kraj Wągrów b)4 niegdyś zamieszkały przez najdziel-
niejszych mężów, znajdując się bowiem na przodzie całej Sło-
wiańszczyzny, miał za sąsiedztwo duńskie lub saskie ludy i wszyst-
kie wojenne napady lub sam najprzód czynił, lub od innych je
w^•trzymywać musiał." '-) Wojna więc rozbudziła życie u Wą-
grów, natchnęła koniecznością ustanowienia władzy i ..tacy by-
wali u nich niekiedy królowie, że panowali nad całym krajem
Obodrytów, Chyżanów i nawfet t3xh Słowian, którzy jeszcze bar-
dziej odległymi byli."^^) Musiało to być jednak bardzo dawno,
albowiem w VIII w. Obodryci nie tylko nie zależeli od Wągrów,
lecz owszem sami, stanąwszy na czele związku ludów, rządzili
i krainą WagTÓw, o których dzieje milczą aż do XII w. Jakim
sposobem Obodryci wzięli przewagę nad Wągrami — wiadomo-
ści znikąd niema, lecz zapewno nie obeszło się bez przemocy orę-
żnej, bez wpływu stronnictwa księcia, który w VIII w. występuje
jako przewódzca sił związku obodr3'ckiego i wcześnie wchodzi
w prz3'jazne stosunki z Frankami.
§ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
I. Stan kraju w VI w. Najazdy Longobardów i Awarów.
Po upadku władzy rzymskiej i opanowaniu przez Niemców
bogatych miast rzymskich w Noryku i nad górnym Dunajem aż
do Pasowa, w końcu V w., a wkrótce potem, po podbiciu Durzy ń-
ców przez Franl<ów i Saksów r. 531, Słowiańszczyzna straciła
obszerną terrytoryję, na której teraz mieszczą się Bawarya i Tu-
ryngia. Królowie Franków, umocowawszy- się nad Menem i Win-
dą (Unstrutem.), podbijali powoli drobnych książąt niemieckich
nad górnym Dunajem i Renem, szerząc tym sposobem panowa-
*^) Helmolfl, I, 12.
^^J Ibid.
— 17 —
nie bwoje na ziemiach słowiańskich, aż do Czeskiego lasu i wierz-
chowin Sola wy.
Nad środkowym Dunajem od czasu Atyli nie było spokoju.
Rzadko znajdywał się gdziekolwiek kraj tak mocno opustoszony
jak Pannonija, w której Goty, trzymając stanowiska, lupieżyli są-
siadów, aż nim nie przyszło im do głowy opuścić zniszczona
Pannoniję i wynieść sie do Italii (r. 486). Lecz na ich miejsce
zjawili zię Longobardy. Wałęsając się długi czas po niewiado-
mych szlakach, Longobardy w końcu V wieku ukazali się nad
Dunajem, gdzie pobiwszy Herulów fr. 497), osiedli r. 526 na zie-
miach Rakusów, w tak zwanym Rugilandzie,') przez namowę
imperatora Justiniana,-') dla powściągania Słowaków, których
wzrastająca od czasów Atyli potęga, zagrażała granicom cesar-
stwa Wschodniego. Nad Słowakami (Gepidami),-') po śmierci
Turizenda, panował Kunimund,"*) pałający żądzą odwetu Longo-
bardom za doznane od nich krzywdy. Wódz Longobardów Al-
boin, także nienawidząc Kunimunda, szukał zręczności do napadu
na niego, ale Słowacy byli silni, zaczepiać ich było niebezpie-
cznie. Alboin szukał sprzymierzeńców.
Tymczasem, w podbitej przez Franków i Saksów, Słowiań-
szczyźnie działy się okropne rzeczy. Saksy mordowali lechów^,
ujarzmiali ludinów (litów), wyzuwali ludność miejscową z posia-
dłości ziemskiej. Franki nie mieli wprawdzie potrzeby chwytać
się podobnych środków, bo ziemi dla osiedlenia się znajdowali
podostatek w Gallii, a w ludziach swego rodu czuli potrzebę
dla wzmocnienia swych stanowisk nad Renem. Nie było więc
') O pochodzeniu Longobardów wyżej ij 8, VI, O Rugilandzie § 8, III, ą.
także tom II, s. 104.
-) An. 549 Justinianus urbem Noricum ac Pannoniae munitiones alique loca
Longobardis donavit. Procop de bello Goth . . . u Strittera. Dacica § 21.
■'') Zamiast nazwy Gepidów, używam : Słowaków. Porów, dzieła tego Tom
II, s. 92.
■*) Niekoniecznie Kunimund ma być imieniem niemieckiem, jak się wielu
zdaje. U Litwinów: Narymund, Skirmund. Jamund, Alimund i wiele innych pndo-
bnych imion wiadome Ijyly od dawna.
Tom lU. 2
— I8 —
powodu Frankom rugfować ludność miejscową Z ziemi, lub mof-
dować ja, ale pozbawienie praw obywatelskich, poddanie ludu
miejscowego pod absolutne rządy grafów, były następstwem pod-
boju, w skutek którego tylko zwycięzcy liczyli sie pełnoprawymi
obywatelami kraju, a zwyciężeni zostawali na lasce zwycięzcy. Mu-
sieli jednak Durzyńcy, w dzielnicy frankskiej. czuć mocno utratę
niepodległości, gdy podczas powstania Saksów przeciw Klota-
riuszowi (r. 555), ludini (liti), nie zważając na nienawiść do Sa-
ksów, przyjęli udział w powstaniu, za co Klotariusz spustoszył
Durzyńsko.^) Później Saksy, odmówiwszy Klotariuszowi trybutu,
wywołali nową wojnę z rożnem szczęściem proAvadzoną i aż do
Renu szerzyli łupieże,") ale wrogami Słowian być nie przestali.
Byl to czas bardzo nieszczęśliwy dla Słowian zachodnich.
Durzyńcy stękali pod przemocą i uciskiem Saksów. Słowianie
z nad Menu i wierzchowin Dunaju musieli znosić absolutne rządy
grafów frankskich i drobnych książąt niemieckich. Słowianie
w Noryku i Recyi byli gnieceni nawałą Niemców% którym za-
chciało się moczary i piaski północnej Germanii zamienić na
siedliska w Alpach, a tu jeszcze włóczęgi Longobardy spokój
w Rakusach zakłócili. Nie dość tego! Horda Awarów z 20,000
zło/ona, uchodząc od tureckiego pogromu, ze wschodu na zie-
mie słowiańskie przybyła około r. 530. Łupieżąc w okolicach
Karpatów, Awarowie po niewiadomych drogach dobiegli daleko
na. zachód i w r. 561, po śmierci Klotariusza, napadli na Turyn-
giję, którą Lotariusz ledwo co przed tern, jako buntowniczy kraj
spustoszył. Następca Klotariusza Sigbert, według zapewnienia
•'') Saxonum et Francorum amicitia post obitum Thiedorici (Tierrego) forte
non diuturna fuit, si ąuidem jam anno 556 lites in bello erupere, cui etiam non
sine insigni clade immitisti Thuringi. Airaoinus, II, 27. O temże Marcellinus Co-
mes r. 556 pisał pod r. 553: Hlotarius ipse Saxones rebellantes juxta Yeseram flii-
viuni magna cedae domuit et Thuringiam pervasam devastavit. Chronić.
Gregorius Turonensis 1. IV, c. lo także świadczy, że Klotariusz, idąc na
poskromienie Saksów, spustoszy! Turyngiję za pomoc okazana Saksom, ale o litach
nie w/miankuje. Zdarzenie lo wydawcy Grzegorza odnoszą do r. 555.
"; Gregor. Tur. IV, c. 14, 16, Marcellinus Comes. Chronić, pod r. 555, 556.
kronikarzy, pobił Awarów nad Łaba r. 562/) ale cóż znaczy wy-
maganie Bajana, aby Sigbert dostarczył żywności A warom, po
otrzymaniu której dopiero Bajan ustąpił. **) W kilka lat później
Awarowie znowu napadli na Turyngije, pobili i do niewoli ujęli
Sigberta (r. 567), którego Bajan uwolnił po otrzymaniu znacznego
wykupu. Poczem Bajan i Sigbert żyli w zgodzie.**)
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568).
Świetne powodzenie Bajana stawiło go wysoko w oczacłi
takiegoż jak on łupieżnika Alboina. Dwaj włóczęgi, szukający
łupów, przytułku i sławy, prędko sie porozumieli i weszli w zmo-
wę przeciw Słowakom, z tern, że w razie pokonania Słowaków
(Gepidów), Alboin połowę zdobyczy i cały kraj słowacki ustąpi
Bajanowi. Przerażony tą zmową Kunimund szukał wsparcia
u imperatora wscłiodniego, obiecując ustąpić mu Śrem (Syrmije),
i cały kraj na południe od Drawy, '^) lecz gdy ten ociągał sie
z nadesłaniem posiłków, Alboin napadł na Kunimunda, zabił go,
z czaszki jego kazał zrobić sobie czasze do napoju, a pozostałą
po nim córkę jedynaczkę Rozamundę za małżonkę pojął. ^') Ta-
kim sposobem państwo Słowaków (Gepidów), wzniesione usiło-
waniem Ardaryka w r. 454, padło w r. 568 i odtąd Słowacy nie
mieli już swycłi królów. Awary zajęli Pocisie t. j. porzecze Cissy
od Karpat do Śremu.
Zagrzany powodzeniem Alboin umyślił zrobić wyprawę do
Italii, aby tam panowanie swoje założyć. Ustąpił więc Awarom
Pannoniję, w której Longobardy 42 lat siedzieli, z warunkiem,
') Gregor. Turonen. IV. 23, jako dziejopis Franków mo/.e i ubarwił zwy-
cię/.two niepewne.
**) Menander, excerpta. 23.
") Gregor. Turon. IV. 29.
'<>) Menander, excerpta. 24, 25, 26,
") Chronicon Gothanum, w Origo gentis Longobardorum. U Pertza. Mon.
Ger. T. IV. p. 644.
3*
20
Że jeśliby kiedy Longobardom wypadło powrócić, Awarowie
ustąpią im ten kraj bez boju.'-') ].os sprzyjał Alboinowi w Italii,
umocował się tam i zawsze zostawał w przyjacieiskicli stosun-
kach z Bajanem, wspólnie trzymając sie przeciw cesarstwu Wsclio-
dniemii i Frankom.
3. Zwierzchnictwo Awarów w Słowiańszczyżnie. Powstanie Słowian.
Samo. król słowiański (r. 627).
Zająwszy Pannonije, Awarowie trzymali w swych rekach
Dunaj od granic bawarskich aż do Śremu (Syrmi), a umoco-
wawszy się w swych obozach, hringach, nad Dunajem, rozkazy-
wali ludom na południe od Karpatów zamieszkałym. Z tycli obo-
zów trzęśli oni potęgą cesarstwa Wschodniego i mocno napierali
na Turyngiję, do której wodzowie Bajana skuteczne przedsiębrali
wyprawy i jeszcze w r. 596 otrzymali opłatę od Franków. '=■)
Oczywiście garstka Awarów nie mogłaby nigdy nic podobnego
dokonać, gdyby nie znajdywała poparcia w ludności miejscowej,
gdyby Słowianie nie stawali ochoczo do ich szeregów. Łatwy
wzrost potęgi awarskiej tłómaczy się spokojnem względem nich
zachowaniem się Słowian, zagrożonych wdzierstwami Franl^ów
i Niemców. Los ujarzmionych Durzyńców, naddunajskich Ku-
banów i innych w Bawarii ludów słowiańskich, nie mógł być
obojętny Serbom, Czechom, Morawjanom, Rakusom. Przebiegi
Awarów, wymożenie daniny, nawet złupieżenie okolicy niczem
były w porównaniu z jarzmem franko-niemieckiem, z pozbawie-
niem krajowców własności ziemskiej, a niekiedy i osobistej wol-
ności. W obec tego Słowianie godzili się z Awarami i do ich
szeregów stawali. Upojeni wyższością wojenną nad Słowianami,
Awarowie do boju stawiali ich w przednich szeregach, przez szy-
derstwo nazywając ludem dwojego wsparcia (befulci), dla tego
*2) Chionicou Gotbanum jak wyżej. W. G. IV. p. 644.
'^) Pauli Warncfridi, diaconi. De Geslis LongobaKlorum, ed. Hamburgi
161 1, lib. IV. ca;
niby, że ci Słowianie nie mogli zejść z placu, mając w tyle Awa-
rów, którzy w razie niepowodzenia, w ostatniej potrzebie pomoc
nieśli. Zarozumiałość Awarów i gwałty przez nich czynione żo-
nom i córkom słowiańskim, nieprzyjaźnie usposabiały ku nim
ludność miejscową. Według powieści współczesnego mnicłia Fre-
degara, synowie Awarów z niewiast słowiańskich zrodzeni, nie
mogąc znieść uciążliwego postępowania Awarów, odrnówili im
posłuszeństwa i rozpoczęli powstanie. Przybyły w tym czasie do
kraju Słowian, w celach handlowych kupiec Samo z towarzy-
szami,^^) przyłączył się do powstańców, walecznością swą wzbu-
dził ogólne podziwienie i pomógł do zwyciężenia Awarów. Sło-
wianie przez wdzięczność wybrali go swym królem ^^) r. 627.
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wiel-
korządca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 641). Zgon Samona
i upadek jego państwa (r. 662). Przewaga Franków.
Dzieje nie wspominają gdzie było ognisko państwa Samo-
wego, domysłowo tylko, z niektórych napomknień wnieść można,
że Morawy i Czechy były jądrem jego królestwa,^^) atoli rzecz
pewna, że jak Morawianie, Czechowie, tak równie i Słowianie
illyryjscy. Łużyczanie, Slęzanie, Serby, Pomohanie, Poradnicza-
nie, prawdopodobnie aż do Burzyńskiego lasu ze swoimi lechami
i zwierzchnikami w krótkim czasie weszli do składu nowo za-
wiązanego państwa. Ale państwo to, w kolebce swej miało już
gotowego wroga we Frankach, którzy, jak się zdaje, szukali
powodu do wojny. Powód podali sami Słowianie ograbiwszy
'*) z Sennonagus pagus, który według objaśnienia Dom-Ruinarta, w wie-
kacli średnich zwal sie Sonegi, Sennonegia. Ślady tej nazwy przechowują sie dotąd
w nazwie lasu Soigne i miasta Soignies 015 kilometrów na pólnoc-zachód od Mons
w Belgii. Chroniąue de Fredegaire, przekład Gi7,ot'a r. 1861. T. II. str. 471. Pe-
wniej jednak, według uwagi Palackipgo, Samo pochodził z Weletów, w Batawii za-
mieszkałych.
^■') Fredegar. Chronicon 48; Lelewel. Narody VIII, 27.
'^) Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów Pol. r, 1850, str, 470. — Sza-
farzyk. St. Sł. § 39. 2.
22
i po/abijaws/y kupców frankskich. Poseł Dagoberta, króla Au-
sitrazyi, Sichar długo nie mogąc zyskać posłuchania u Samona,
przebrał się w strój narodowy słowiański i niespodzianie przed
nim stanął. Na zaniesioną przez niego skargę Samo .oświadczył,
że gotów jest wymierzyć sprawiedliwość, atoli wprzód chce wie-
dzieć, jak dalece w zajściach z Frankami wina była po stronie
Słowian, lub Franków? Sichar poczytując to za obrazę swego
monarchy, zawołał: ,.i ziemia ta i lud ten poddane być winny
panu memu." Z godnością rzekł Samo: „ziemia ta i lud ten
uznawać może pana twego o tyle, o ileby go przyjaźń ze mną
łączyła." Ale Sichar z zapalczywością rzekł: „Niepodobieństwo,
aby chrześcianie i słudzy boży w przyjaźń z psami wchodzili."
„Jeśli jesteście sługami bożymi, a my psami bożemi, zawołał Sa-
mo, wolno nam jest kąsać was, ilekroć przeciw woli bożej dzia-
łacie," — poczem wypędził posła. Dowiedziawszy się o tem, Da-
gobert uniósł się dumą i powołał całą Austrazyję przeciw Sa-
monowi i Słowianom. Wojsko Franków trzema kolumnami cią-
gnęło do krajów słowiańskich. Longobardy także na wezwanie
wystąpili ze swych stanowisk w Italii, lecz Słowianie gotowali
się do statecznego oporu. Jakiś oddział Alemannów, pod wodzą
Kradoberta odniósł zwycięztwo, Longobardy także zwycięzko po-
stępowali i mnóstwo jeńców chwytali, ale Austrazyanie okrąży-
wszy Wogastisburg, ^ ') gdzie w znacznej liczbie zamknęli się naj-
w^aleczniejsi Słowianie, po trzydniowym boju zupełnie rozbici
zostali; niedobitki ich ratowały się ucieczką, rzuciwszy obóz
i rynsztunki wojenne r. 630. W pogoni za Frankami, Słowianie
zniszczyw^szy mnogie okolice w Turyngii i sąsiednich krajach,
wpadli do państwa Franków. Wtedy Derwan zwierzchnik Ser-
bów^ niegdyś podległych f>ankom, z ludem swym poddał się
pod władzę Samona.^**)
W dziejach nie objaśniono gdzieby mianowicie były posady
>') Gdzie dziś Domazilice w Czechach, a według innych nad Dunajem w Ba-
waryi niedaleko Ingolstadu, patrz mapę ^y dziele Szen^bery. Zapadni Slovane.
**) Fredegar. Chroń 68.
— 23 —
Serbów, którym Derwan przewodził. Badacze, nie mając innych
w tym względzie świadectw, szukają wsparcia u pisarza VI wieku
Yibiusa Seąuestra, według którego Laba dzieliła Swewów od
Serbów, ^^) Z tego badacze wnioskują, że niegdyś Swewy mie-
szkali na zachód od Łaby, a na wschód o tej rzeki Serby i że
z ustąpieniem w V wieku Swewów na zachód, Serby napłynęli
do krainy miedzy Łabą a Solawą.-")
My tego domysłu przyjąć nie możemy, przesiedlania się
Swewów i Serbów niedopuszczamy, będąc przekonani, że już za
czasów Strabona i Tacyta, Serby między Solawą a Łabą, dali się
poznać pod nazwiskami drobnych plemion: Mogilanów i Sibinów —
(Serbinów? ). Yibiusowi wdzięczni jesteśmy za wczesne wymówienie
nazwy Serbów nadłabskich (Cervetiis), ale na zapisku jego nic
opierać nie ważymy się.
Serby byli częścią Swewów, do których mnóstwo innych
ludów, aż do morza Bałtyckiego i Wisły należało, a z któregoby
brzegu Łaby Serby siedzieli, Vibius nłepo wiedział i dla tego z za-
pisku jego nic wyciągnąć nie możemy.-') Późniejsze wiadomo-
ści wskazują na krainę między Łabą i Solawą, jako na ojczyznę
Serbów, tak zwane Serbsko i niema wątpliwości, że z tej wła-
śnie krainy, pogranicznej z Frankami (w Turyngii), Derwan hołd
Samonowi złożył. ^^)
Ledwo rok upłynął po bitwie Domażlickiej (Wogastisburg),
a już Słowianie powtórnie łupieżyli w Durzyńsku (632) i dla ich
1") Albis Gernianiae Suevos a Servitiis (w innych Cervetiis) dividit, mergitur
in Oceanum.
'^) Szafarzyli. Star. Slow. § 9, 4, ij 43, 3,
^*) Zapisek Yibiu.sa Seąuestra, przez niego dla syna przeznaczony, nie celuje
znajomością geografii. Łatanina na jaką zdobywali się ludzie starożytni, pozbawieni
możności zebrania pewnych wiadomości geograficznych, czyż może służyć za podsta-
wę badań. Niektórzy (Lelewel) myślą, że Vibius pisał w III w.
--) Powątpiewając, aby u Słowian istniało imię Derwan, Szafarzyk domyśla
się, że może nazwa ta omyłkowo napisana, zamiast książę Drewanow, gałęzi Serbów
załabskich; podobnie jak u Chorwatów był Chorwat, u Lechów Lech, u Czechów
Czech. § 43, ,. Ależ Fredegar wyraźnie powiada: Dervanus dux gentium Surbio-
rum, qui ex genere Sclavorum erant. Jasno i bez komentarza!
— 24 —
pow.ściąonienia, Ddgobert, zebraws/y wojsko w Mecu, sam sta-
nął na czele, przez Ardeny spieszy! nad Ren, by dokonać prze-
prawę pod Moguncyą. Wyborowi wojownicy Neustryi i Bur-
gundyi ze swymi grafami, połączyli się z posiłkami od Saksów,
którzy za przyrzeczenie walczyć energicznie ze Słowianami, oswo-
bodzeni zostali od corocznej daniny władzcom Franków 500 krów,
do czego zobowiązani byli jeszcze za Klotariusza. Z niewiado-
mych jednak powodów wyprawa ta niedoszła do skutku, a w na-
stępnym r. 633 Słowianie, pod przewodnictwem Samona, opa-
nowawszy całe Durzyńsko, ogromne spustoszenie w państwie
Franków sprawili. Dagobert zamiast spiesznego pocłiodu dla
wstrzymania nieprzyjaciela, wrócił do Mecu, gdzie za poradą bi-
skupów, syna swego Sigberta mianował królem Austrazyi, ale
wkrótce potem wielkorządzcą Durzyńska naznaczył Radulfa. Ten
dał odpór Słowianom, lecz później porozumiawszy się z nimi, po-
wstał przeciw Sigbertowi, wojska jego pokonał i w taką wzbił się
pycłię, że się Icrólem Turyngii uważał, a dla utrzymania zajętego
stanowiska zawarł związek ze Słowianami-") r. 641.
Związane naprędce potężną wolą i genialną przezornością
Samona, państwo słowiańskie ze śmiercią swego twórcy r. 662
rozpadło się.-^) Czecłiowie, Morawianie, Serby, Milczanie i inni
-•'') Fredegar. Chroń. 74. 87.
-^) Chociaż, według Fredegara, Samo był natione Francus, ale badacze zwa-
żając na jego imię słowiańskie, mniemają, że mógł być Słowianinem, z towarzyszami
zbiegłym z Icrajów zostających pod panowaniem Franków, dla niesienia pomocy spół-
rodakom w powstaniu przeciw Awarom. Palacki mniemał, że Samo pochodził ze
słowiańsl<ich Weletów w Batawii, którzy długo opierając sie Frankom i Fryzom>
za Dagoberta poddać sie musieli. Szafarzyk zauważał, że w dawne wieki tak zwani
goście, kupcy, razem bywali i bojownikami, a w czasie wojny często całym pół-
kom przewodniczyli, Szafarzyk, przyjmując na uwagę przyjazne przez Słowian
przyjęcie Samona, jego nienawiść względem Franków, widzi w nim Słowianina,
przybyłego z pod władania Franków, nad Labą. Szafarzyk. Star. Słów. § 39, j.
s. 435-
Niektórzy badacze, niezrozumiawszy Fredegara, mylnie twierdzili, jakoby Samo
był poddanym Dagoberta. Leulsch. Margraf Gero. 222.
Wszakże Fredegar nigdzie nie powiedział o teti, a wyrażenie jego natione
Francus, wypada tłómaczyć, według pojęć VII w., że Samo pochodził z państwa
— 25 —
okoliczni Słowianie wrócili do swej dawnej ud/ielności. Z wiel-
kiego dzieła Samowego śladu nie zostaJ^o. Oczywiście ludy sło-
wiańskie w owej epoce nie dorosły jeszcze do pojęcia konie-
czności wyrzeczenia sie swej udzielności plemiennej na korzyść
państwa. W innym czasie i miejscu powolne rozwijanie sie lu-
dów, na zasadzie icVi rodowego bytu, mogło było przygotować
żywioły dla stworzenia silnej społeczności, ale tu niebezpiecznie
było zostawać dalej w plemiennym bycie, bo za Solawa stały zor-
ganizowane siły Franków, gotowe do najazdów i zaborów. Z lu-
dów niemieckich: Fryzy, ^Alemanny i Szwaby stali już pod roz-
kazami królów Franków, a icli duki z drużynami oreżników, opa-
nowawszy słowiańskie ziemie w Durzyńsku, Bawaryi i Rakusacli,
przez związki pokrewieństwa i jedność religijną z Frankami, po-
czuwali sie do solidarności w obec szeroko rozsiadłycli łudów
słowiańskicłi. Wreszcie energia królów Franków, wspierana
wpływem duchowieństw^a i ideą monarchii, mającej zastąpić da-
wne cesarstwo Rzymskie, przygotowywały wzrost potęgi, z którą
Słowianom liczyć się wypadało. Z ludów niemieckich jedni Saksy
zostawali jeszcze w plemiennym bycie i niepodległości, ale nowy
porządek rzeczy, który owionął zachodnią Europę, niedługo po-
zwolił Saksom używać dawnej swobody. Niepojmowali tego Sło-
wianie i wyżej stawiać swe pograniczne spory z Saksami, niż
ogólne niebezpieczeństwo, sami pomagali do ich ujarzmienia.
W dziejach zapisano, że gdy major domus Pepin Krótki, ciągnął
przez Durzyńsko w okolice Mansfelda dla poskromienia swego
brata Gryfa, który będąc niezadowolonym z wyznaczonej mu
dzielnicy, poruszył przeciw Pepinowi Saksów, na spotkanie wojsk
Pepina wyszli zwierzchnicy surowych ludów słowiańskich, gotowi
mu pomagać ze stutysiącami wojowników. Zagrożeni potęgą Fran-
ków i Słowian, Saksy prosili o pokój i upokorzyli się przed Pepi-
Franków, w którym oprócz Franków i Niemców, petno było Słowian w Turyngii,
nad Menem, górnym Dunajem i w Batawii przy ujściach Renu. Nazwa Samo, jak
uważa Szafarzyk (Star. Słów, § 39 s, 436) właściwa Słowianom. Dodamy, że i te-
raz u Rusinów, często sie zdarzają nazwiska: Samuś, Samson.
— 20 —
nem'-"*) r. 748. Byli to bezwątpienia Obodryci i pograniczni Ser-
bowie, którzy w tym czabłe stanowili związek z Polanami przeciw
Czechom i ich przyjaciołom Lutykom
Odwieczne spory graniczne miedzy Obodrytami i Weletami
pobudzały ich do szukania postronnej pomocy. Czesi oświadczyli
sie przyjaciółmi Weletów i wspólnie z nimi trzymali. Serbowie
trzymali stronę Obodrytów i zgodnie z ich widokami działali,
wzmagając swa siłę związkiem z Łużyczanami i Polanami. Duch
niezgody, powaśniwszy północno-zachodnie Słowiany, ustępywał
czasem pod wpływem okoliczności, ale w gruncie przetrwał długo
i dawał się czuć jeszcze w XI wieku.
Miedzy Serbami i Saksami toczyły sie drobne, pograniczne
spory, na większe jednak między nimi zajścia dzieje nie wskazują.
Saksy mieli więcej do czynienia ze Słowianami dolnej Łaby, Obo-
drytami i ich sąsiadami ; przytem niebezpieczeństwo groziło im
ciągle ze strony Franków, tam więc swą baczność zwracać mu-
sieli. Frankowie zaś, zajęci organizacyą ogromnego państwa z ró-
żnych burzliwych żywiołów złożonego, nie mieli potrzeby i ochoty
zaczepiać Słowian, w których nawet sprzymierzeńców przeciw
Saksom znajdywali. Od ostatnich więc rozpraw z Frankami za
Samona w VII wieku, lat sto z górą używali Słowianie pokoju
i aż do końca prawie VIII wieku utrzymali się w posadach, ja-
kie po podbiciu Durzyńców r. 531 w ich mocy zostały. Ale oto
pod koniec VIII wieku kończą się czasy pomyślne. Burza nad-
ciągająca z Zachodu, zastała ludy słowiańskie poróżnione między
sobą, nie mające ani centru, ani władzy, około których mogłyby
się skupić ogromne ich siły, dla wspólnej obrony. Było ludu
mężnego i gotowego do wszelkich ofiar wiele, było. środków ma-
teryalnych podostatek, była umiejętność prowadzenia wojny, ale
-5) Annales Mettenses s. a. 748. — Eginhard annales a. 748 nie wspomina
o przybyciu zwierzchników słowiańskich, a tylko wzmiankuje, że Grifon z Saksona-
mi obozował nad r. Oker w Orheim, a Pepin Krótki, idąc przeciw niemu z Turyngii,
zatrzymał sie nad r. Meissaha (teraz Meissau) w miejscu Skahningen, teraz Schóningen
w Brunświckiem, niedaleko granicy Allmark.
— 27 —
brakowało wodza wyższego umysłu, któryby na wzór Samona
umiał połączyć tłumy, ująć je w karby posłuszeństwa i dać do
pojęcia, że sprawa narodowa, była wyższa nad wszelkie spory
plemienne.
Wśród takiego położenia nadłabskiej Słowiańszczyzny, roz-
poczęła sie 33letnia wojna (772 — 804) Karola W. z Saksami,
w celu icli oclirzczenia i wcielenia do cesarstwa. Wojna ta mo-
gła oświecić nadłabskie Słowiany, że najazd Franków nie ogra-
niczał sie czemkolwiek, a dążył do zupełnego podboju tycli
ziem, które mu sie po drodze nawinęły, że wobec groźnej potęgi
■Karola W,, icli domowe waśnie mogły podać powód wtrące-
nia się do icłi spraw wewnętrznycli, lecz Słowianie nie pojmując
tego, podnosili swe spory domowe wyżej nad ogólne niebezpie-
czeństwo. To też kiedy liufce Karola W. w zaborczym zapędzie
dotarły do Łaby, Słowianie zamiast połączenia się dla wspólnej
obrony, niezaprzestali swycłi sporów; Obodryci nawet oświadczy-
wszy się z przyjaźnią dla Franków, drogę Karolowi W. na Po-
morze wskazali.
§ 31.
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W.
I. Najazdy Karola W. na ziemie słowiańskie nad Łabę r. 780. Napad
Serbów na Turyngiję r. 782. Wyprawa Karola W. przeciw Weletom
r. 789. Wyprawa Obodrytów przeciw Nordludom r. 798.
Ścigając niepokornycłi Saksów, wojsko Karola W. dotarło
do rzeki Owakry (Oker)'), nad którą łeżały siedziby wscłiodnich
Saksów, potem posunęło się ku Łabie i tam, przy ujściu r. Ory,
Karol W., rozwinąwszy swój obóz, regulował sprawy Saksów
z nad r. Owakry ze Słowianami z nad Łaby r. 780.-) Były to
pierwsze odwiedziny ziemi słowiańskiej przez Karola W. i pier-
wsze wdanie się w sprawy Słowian, widocznie spokojne, ale o co
1) Wpadająca z lewej strony do r. Aller.
2) Eginhard. Annales. a. 780. U poety Saxona rzeka nazywa sie Hora,
— 28 —
by tu cln>il/ilo nie wiemy. Domyślać sie tylko możemy, że nie-
poro/aimieiiia mięil/y Obodrylami i Weletami podały powód kró-
lowi Franków do podtrzymywania swych przyjaciół Obodrytów,
przeciw Weletom przyjaciołom Saksów.
Dwóch lat nie upłynęło jeszcze po odejściu Karola W. z nad
Laby, a już dochodziły do niego wieści o napadzie Serbów na
Durzyńsko i na pograniczną Saksonię, gdzie ogromne spustosze-
nie sprawili.-') Rozkazał on Franlcom wschodnim i Saksom po-
skromić łupieżników, ale niespodziewane powstanie Witykinda,
zmusiło Franków zwrócić oręż przeciw zbuntowanym Saksom,
którzy okropną klęskę Frankom zadali. Zniewolony był wice
Karol W. osobiście spieszyć dla poskromienia Saksów, a dowie-
dziawszy się, że sprawca powstania Witykind uciekł do Norma-
nów, postanowił surowo ukarać buntowników i dla tego 4500
Saksów, oskarżonych o udział w buncie, kazał stracić w Werden
nad r. AUer. Potem ścigał Saksów niepokornych, mordował
tysiącami i w ciągu dwóch lat (783 — 784) siedziby ich niszczył,
palił i zdobył Szeningen,*) w kraju wschodnich Saksów. Z tego
powodu zamierzona przeciw Serbom wyprawa spełzła na niczem.
Tymczasem "Welety, odwieczni nieprzyjaciele Franków,
o czem wiedziano na dworze Karola W., dopuszczali się gwałtów
przeciw wszystkim sąsiadom, którzy tylko byli przyjaciółmi
Franków, szczególnie przeciw Obodrytom, tak że i napomnienia
królewskie w tej mierze do niczego nie posłużyły.'^)
Postanowiwszy więc powściągnąć Weletów, Karol W. przy-
prowadził wojsko nad Łabę i na niej dwa mosty zbudował.
Z nich jeden, obwarowawszy okopami, osadził załogą i dopiero
potem szedł do kraju Weletów r. 789,**) połączywszy się w dro-
^) Eginhard wyraźnie mówi, że napadli Serby z kraju miedzy Łabą i Solawą,
a później dodaje, że byli sąsiadami Saksów. Annales. a. 782.
*\ Schoningcn 2 mile polud. od Helmszted w Brunświckiem na wschód
od r. Oker.
•"*) Eginhard. Vita Caroli Magni XII.
«) Eginhard. Annal. a. 789; Annal. Petaviani a. 789.
— 29 —
dze z Obodrytami pod wodza Wliczana,') W jakim by miejscu
odbyła sie przeprawa Franków — nie wiadomo, ale najpewniej
że gdzieś nad dolna Łaba, w sąsiedztwie Obodrytów, aby mieć
pod ręka pomoc swych sprzymierzeńców, co łatwo wnioskować
można z ostrożności, jakie przedsiębrał Karol W. dla zapewnie-
nia odwrotu.
Welety stawili nadzwyczaj mężny opór, wyprowadzili w pole
liczne wojsko,^) lecz nie mogli wstrzymać naporu wojsk króle-
wskich, które wdarłszy sie w sam środek kraju, aż do r. Pieny*'),
zbliżały się do stolicy Dragowita, ze znakomitości pochodzenia
i podeszłego wieku używającego największej powagi między wo-
dzami Weletów, Dragowit, niechcac dalej prowadzić wojny, wy-
szedł ze swym synem i przybocznymi na spotkanie Karola W.,
dał zakładników i przysięga zobowiązał się do posłuszeństwa
królowi Franków. Inni książęta i wodzowie Weletów, idąc za
przykładem Dragowita, także poddali się, poczem Karol W. po-
po wracał ku Łabie po tej samej drodze, po której przyszedł, prze-
był rzekę po moście, a urzadziw^szy sprawy Saksów, powrócił do
Francyi r. 789.'")
W kilka lat później Saksy, tyle razy poskromieni, znowu
okazali nieposłuszeństwo Frankom, a załabscy Saksy, zwani Nord-
albingami i Nordludami, słyszeć nawet nie chcieli o jakiej bądź
zależności od Franków. Rozpoczęła się więc nowa przeciw Sak-
som wyprawa, pod wodza samego Karola W., którego wojska
doszły aż do Bardengau,^') niedaleko Łaby. Tam w Bardewik
Karol W. oczekiwał przybycia posiłków od Obodrytów, których
ksiaże Wilczan spieszył na połączenie się z Frankami, lecz na
^ ') Chronić. Moissiacensis, w Pertz'a Monum. Germ. I. 302.
**) Annal. Fuldenses. M. G. I. 350 magnis eos proeliis domuit.
8) Annal. Chesnii M. G. I 34 , et fuit usque ad Panam fluvium. — Piena,
przechodząc przez środek ziemi Weletów, wpada do morza niedaleko miasta AYolgast.
i"j Carolus rex iterum per Saxoniam pervenit usque ad !5clavos qui dicuntur
Wilti, et yenerunt reges terrae illius cum rege eorum Tragovito. Annal. Laurisheim.
a. 789. Także Eginhard, Annal. a. 789 i poeta Saxo w Annalcb Caroli Magni,
^1) We wschodniej części króiewstwa Haiinowerskiego.
=- :^ó —
przeprawie przez Łabę, wpadłszy w zasadzkę przez Kordludów
postawioną, zginą} r. 795.'-) Śmierć tego wassala Franków^"')
i sprzymierzeńca Karola W,, napełniła ostatniego żalem i we-
dług- wyrażenia sie spółczesnego pisarza, dodała mu energii do
ukarania Saksów, lewego brzegu Łaby, za ich zmowę z Nordlu-
dami. Ponawiane pustoszenie siedlisk Saksów lat kilka ciągnęło
się, lecz Nordludów ukarać jeszcze nie było możności. Na ten
raz dość było roboty z lewej strony Łaby, gdzie po trzyletniem
mordowaniu i uprowadzaniu z kraju ludności, udało się spokój
przywrócić. Ze zniszczeniem do szczętu prawie kraju między
Wezerą a Łabą, nietrudno było zaglądnąć Frankom do kraju
Nordludów, ale Karol W. postępował nadzwyczaj ostrożnie i za-
miast zbrojnej wyprawy, umyślił drogą układów skłonić Nord-
ludów do uległości i chrześciaństwa. Nordludy jednak posłów
pozabijali, innycli uwięzili, domagając się wykupu, nawet po-
wracającego z Danii posła Franków Godszalka zamordowali.
Karol W. zbierał ogromne siły nad Wezerą, przy Minden, lecz
i tym razem nie poszedł za Łabę, ukaranie zaś Nordludów po-
ruczył swym wiernym sprzymierzeńcom Obodrytom, do których
wyprawił posłów z poruczeniem poruszyć wszystkie siły słowiań-
skie.'*) Nim wyprawa przygotowywała się, Karol W. zbliżył się
do granic Słowian i w miejscu Bardenwik (Partunwich) sądził
ich sprawy.'"')
Po zgonie Wliczana, w ziemi Obodrytów najwyższą władzę
objął Drażko, zapewno nie bez wpływu Karola W. Posłuszny
rozkazom królewskim Drażko wnet wystąpił z całą swą silą prze-
^-) Eginhard. Annal. a. 795.
'') Wassum domini regis Wizzin regem Abotridarum. Annal. Laurislieim.
Mo. Ger. I. 36. Wigger. Meklenburgische Annalen. s. 4.
'*) Eginh. Annal. a. 796.
'•'•) W Annales Geulferbytani (Mo, Ger. s. 45) pod r. 798 zapisano: perre-
xit in antea in Saxonia usque in Partunwich, inde in ńnem Winidis, et ibi plaidavit,
sicut ipse voluit; et tulit obsides multos de Saxones, et pervenit ad Aquas. Sadze,
że Partunwich jest \iszl(odzona nazwą Hardenwik. Toż samo w Chronicon Moissia-
ceasia. a. 798.
— 3^ —
ciw Nordludom, którzy na spotkanie jego dążyli. Oba wojska
zeszły sie w miejscu Swentana (Swinden)^*^), na pograniczu po-
siadłości dwóch spierającycli sie narodów. Drażko osobiście ob-
jął główne dowództwo, a prawe skrzydło prowadził do boju przy-
słany przez Karola W. wódz Eberwńn. Bitwa zaszła bardzo za-
cięta. Słowianie odnieśli zupełne zwycieztwo, o czem Eberwin
donosząc swemu monarsze, dodał, że w boju 4000 Saksów legło,
a w pogoni za uciekającymi mnóstwo wybito, inni do domu ode-
szli w opłakanym stanie.^") Drażko ze znakomitszymi wodzami
pospieszył oświadczyć Karolowi W. swój łiołd w Turyngii, gdzie
był przyjmowany Z nadzwyczajnemi lionorami.^'*)
Będąc zajęty ważniejszemi sprawami państwa, Karol W.
polecił synowi swemu Karolowi udać się nad Łabę dla załatwie-
nia spraw miejscowych. Na wieść o zbliżaniu się królewicza,
Welety i Obodryci pospieszyli do niego, jako do sędziego, dla
rozstrzygnienia ich sporów. Królewicz wysłuchiwał skargi, sta-
nowił wyroki, a tymczasem wszedł w stosunki z Nordalbingami,
którzy pod wrażeniem niedawnej klęski w miejscu Swentana po-
niesionej, oświadczyli się z uległością r. 799.'")
Takimi sposobami, z pomocą Słowian, Karol W. przełamał
opór Nordalbingów i trzymał w posłuszeństwie Saksów lewego
brzegu Łaby, przygotowując zupełne ich wcielenie do cesarstwa.
Z innej strony Saksy służyli Karolowi W. doskonałym środ-
kiem do powściągania pogranicznych Słowian, ilekroć zechcieliby
przeczyć woli królewskiej. Nadzwyczaj zręczna polityka lva-
rola W. oddawała w jego ręce obszerne kraje nad Łabą, bez
'^) Teraz Bornhowcd na polud.- zachód od jeziora Pluńskiego. U poety
Saxona pisze sie Swentana. Niektórzy rozumieją pod tern „Święte pole."
*") Eginh. Annal. a. 798; Annal. Laurisheim. a. 798 (M. G. I. 37) liczy po-
ległych Saksów 2901. Chronić. Moissiacen. liczy 2800 (M. G. I. 303).
'*) Annal. Laurisheim. a, 798 „et in North-Thuringas ibi pervenerunt ipsi
Sclavi ad doniinum regem, et honorarit eos doniinus rex, ut digni erant mirińce,"
1") Eginhard. Annal. a. 799.
.szczególnego wysilenia. Tymczasem na zachodzie Europy goto-
wały -sie wy])adki. wpływ których miał niebawem dosięgnąć
i nad Labę.
2. Podniesienie idei cesarstwa rzymskiego. Związek Karola W. z papie-
żem. Drażko król Obodrytów otrzymuje od Karola W. Nordalbingiję
r. 804.
W dzień Bożego Narodzenia r. 800 papież Leon w bazy- '
lice Św. Piotra włożył na głowę Karola W. koronę cesarska,
a lud rzymski okrzyknął go Augustem, imperatorem Rzymian."")
Papież tym sposobem zaskarbił przyjaźń i współdziałanie wido-
kom kościoła najpotężniejszego w tym czasie monarchy. Po-
mazaniec papieski rozumiał, że podejmując tytuł cesarski, przy-
chodzi panować światu w imię praw należących niegdyś Rzy-
mowi, Poszli więc naprzód: jeden z krzyżem, drugi z mie-
czem. Co kościół podbił nauką Chrystusa, to cesarz zaraz przy-
łączył pod swoje panowanie, co cesarz zawojował mieczem, to
papież zaraz przyciągnął pod władzę kościoła. Cesarz widział
w religii środek do połączenia podbitych narodów w Icarby po-
słuszeństwa cesarskiej woli, — papież miał nadzieję panować
światu przez oręż cesarski. Bałwochwalcza Słowiańszczyzna przed-
stawiała wyborne pole dla celów cesarza i kościoła; dość było
ludu do przysporzenia trzody kościelnej, dość ziemi do powię-
kszenia majestatu cesarskiego. Ale pogańskie bóstwa i dawna
swoboda znajdywały u Słowian zamiłowanie bez granic: misyo-
narze kościoła rzymskiego nie śmieli zaglądać za Solawę i La-
bę, — oręż cesarski miał otworzyć im drogę.
Podjęcie tytułu cesarskiego otoczyło świetnością majestat
Karola W., wsławionego już ujarzmieniem tylu krajów i ludów.
Przybywające do niego w r. 802 poselstwa od imperatorowej
wschodniej Ireny, króla perskiego z bogatemi darami, miast wło-
skich z oświadczeniem hołdu zatrzymywały cesarza w Akwisgra-
"j Jgiiiliard. Annal. a. 8oi.
— 33 —
nie, zkąd dla rozrywki niekiedy wyjeżdżał w góry Ardeńskie na
polowanie, a tymczasem wodzowie jego niszczyli kraj Transal-
bingów, W następnym roku cesarz przesiadywał w zamku Seltz-')
niedaleko Solawy, gdzie regulował sprawy pogranicznych kra-
jów, a na zimę wracał do Akwisgranu. Dopiero na wiosnę
r. 803 prowadził wojsko do Wigmodii,--) zkąd ludność saską
przesiedlał do Francy i, rozstrzygał spory między książętami sło-
wiańskimi, a Drażkę, wiernego sługę, wywyższył nad innycli
zwierzchników obodryckich, mianując go, według wyrażenia Egin-
harda, królem, poczem kazał ludność Nordalbingów z żonami
i dziećmi wysiedlić w głąb państwa, a kraj ich, zachodnią część
teraźniejszej Holsztynii, oddał swym wiernym sługom Obodry-
tom.--') Czynem tym cesarz osięgnął podwójny rezultat: zapewnił
północną granicę przeciw napadom Danów i Weletów, albowiem
Obodryci jeszcze więcej zainteresowani zostali w utrzymaniu
spraw in statu quo i oprócz tego ostatecznie poróżnił ludy sło-
wiańskie między sobą. Teraz więc mógł on śmiało obrócić oręż
przeciw niepokornym Serbom i Czechom, do czego powodów
nie brakowało.
3. Wyprawy Franków przeciw Czechom i Serbom (805—806). Obwa-
rowanie Czartowa i Halle. Umocowanie granicy Franków ze Słowianami.
Chagan awarski, dociskany przez Słowian, ochrzcił się, przy-
jął imię Teodora i oddał się pod opiekę Karola W., z woli któ-
rego zajął stanowisko nad Dunajem między grodami Sarwar
-') Terali Konigshofen.
") Kraina miedzy Brema a Laba. Eginh. Annal. a. 804.
-^) Saxones transalbinos cum mulieribus et infantibus transtulit in Franciam,
et pagos transalbinos Abodritis dedit. Eginhard, a. 804.
Missisque inde exercitibus suis per diversas partes Saxoniae, tam perfidos illos
ad quos ultra Albiam transierat, quam illos qui in Yigmoti manebant et frequenti-
bus maleficiis populum Saiionum a via veritatis averterant, cum mulieribus et infan-
tibus, Deo auxilian.te, sapientissima dispositione de Saxonia per diversas vias diri-
gens, funditus exterminavit, et per Gallias caeterasque regiones regni sui sine ulla lae-
sione exercilus sui dispersit. Pagos transalbinos Abodritis dedit. Annal. Laurisheim.
a. 804. M. G. I. igi. W Translatio S. Alexandri wzmiankuje sie, że Karol W.
7. obu brzegów ?^aby 10,000 Saksów z żonami i dziećmi do Germanii i Galii wy-
siedlił. Wigger. Mekl. Annal. s, 6.
Tom III. 2
— 34 —
i Hainiburg".-^^ Sąsiedni Słowianie, pod wodzą Lecha, -■'^) zniszczyli
terrytorije Awarów i tern podali powód cesarzowi do wojny.
W r. 805 cesarzewicz Karol prowadził trzy wojska. Z nich
jedno, okrążywszy góry Harcu, przez Solawę wpadło do kraju
Głomaczów. zwierzchnika których Semila upokorzywszy, wtar-
gnęło z północy do Czech, gdzie połączywszy sie z innemi woj-
skami Franków, grasowało w krajach Litomierzyckim, Żateckim
i Rakownickim. Czechowie w otwartem polu wystąpić z całą
siłą nie ważyli sie, — wojna toczyła sie podjazdowa i w jednej
potyczce padł znakomity Lech. Franki szturmowali do grodu
Kadane (Kanburg) napróżno i niczego nie dopiąwszy ustąpili po
40 dniach łupieżenia.-") Inny oddział Franków zajął z pod Ma-
gdeburga okolicę Genewara, zapewno dla tego, aby posiłków od
Weletów nie dopuścić.-") Niepomyślność wyprawy r. 805 na-
tchnęła Karola W. myślą przedsięwziąć środki dla pewniejszego
pokonania Słowian. Zabronił więc swym kupcom sprzedawać
Słowianom, nie wyłączywszy nawet Obodrytów, oręż i broń pod
karą konfiskaty zabronionego towaru.-^) Tymczasem wojsko ścią-
-■•) Boczek. Codcx diplomat. Moraviae N. 7 „inter Sabariam et Carnuntum."
?arvar przy zbiegu rzek Guntz i Raab w węgierskim komitacie Eisenberg, a Haim-
burg 9 mil na zachód od Wiednia.
-•'•) Rękopism Eginharda X wieku ma „Bechonem" i w klamry ujęty wa-
riant „Lechonem", a że ostatni jest prawdziwym, wsl<azują na to roczniki: Meteński
„ducem eorum Lechonem," ale u Pertza M. G. „Bechonem." W annal. Fuld. także
czytamy : regem eorum nomine Lechonem occidit. Wszystko to, jak zauważał Ma-
ciejowski, przekonywa, że czytanie Lechonem jest starsze od Bechonem. Ob. Ro-
czniki i Kroniki r. 1850, s. 71, 72. Szafarzyk utrzymał nazwę Bech. Star. SI.
§ 39, 4. Tomek wyraża się: lech czeski imieniem Bech. Daje kralowstwi Ceskeho.
1850, s. 26. "Wigger także czyta Lechonem. Meklenb. Annal. 7.
-•') Eginh. Annal. a. 805. Chr. Moissiacen. a. 805 (Semela) Annal. Fuld.
a. 805. Wigger. Mekl. Annal. 7.
-") Położenie miejscowości Genewara niewiadome, ale pewno, że z prawej
strony Łaby szukać wypada. Szafarzyk. Star. Si. § 43, 4.
-**) Capitulare Caroli Magni a. 805. De negotiatoribus qui partibus Sclavo-
rum et AvaroruTn pergunt et ut arma et brunias non ducant ad venundandum.
Quod si inyenli fuerint porfantes, omnis subatanlia eorum auferatur ab eis, dimi-
dia quidem pars partibus palatii, alia vero medietas inter missum et inventorem divi-
dalur. Erben. Regesta Boheniiae. 7. Tu broń, wyraz słowiański, a według nie-
których badaczy gotski, użyty zamiast lorica.
— 35 —
g-nięte przy Waldaha w Turyngii,-") rozdzieliwszy się na trzy
korpusy, ruszyło do kraju Słowian. Jeden korpus przy ujściu-
Solawy przebył Łabę, drugi pod wod/a cesarzewicza Karola
wpadł do serbskiej ziemi nad Łabą, niszczył ją mieczem i głow-
nią, stoczył morderczą bitwę z potężnym i wyniosłym (super-
bus) władzcą serbskim Miliducłiem w miejscu Hwernafeldo,"'^)
gdzie Miliducłi po zaciętej obronie zginął r. 806."^) Po czem
wojsko cesarskie, oświecając drogę najazdu szeroką łuną palą-
cycli się osad serbskicli, przeszło Łabę, wpadło do państwa Mi-
liducliowego i do szczętu zburzyło odwieczny gród milczański na
grodziszczu niedaleko Żidowa. Ziemie po obu stronacłi Łaby
uległy ogromnemu zniszczeniu, najsławniejszy i najpotężniejszy
zwierzclinik padł w obronie ojczyzny, a inni zwierzclmicy, sprzy-
mierzeńcy Miliducha, musieli się upokorzyć i wydać swycli sy-
nów, jako zakładników niezłomnego posłuszeństwa bogobojnemu
imperatorowi."'") W dziejacli nie zapisano jakby się zwał gród
-O) Chroń. Moissiac. Super Duringani, qui vocatur „Walada." Pertz upa-
trywał: Valada prope Scheningen, co odrzucił Luden. Geschichte, V. 519, nota 22.
Łedebur (Archiw VII. 39) przyjmował za Waldase, koło Bernburga nad Solawą,
^0) Gdzie było Hwernafeldo i jak się po Slowiańsku zwało — niewiadomo.
Ledebur szukał go nad r. Werra w Turyngii (Arcliiw VI, 35, 39). Ałe temu
przeczy Cliron. Moissiac, która opiewa: Carolus movit exercitum suum ułtra Salam su-
per (luercliaueldo. Et tunc fuit interfectus Misito (Milito) rex superbus, qui regnal^at in
Suirbis. Et postea remeavit Ałbiam et vastaavit regiones illas. Et caeteri regis isto-
rum venerunt ad eum, et promiserunt se servituros pi o imperator i. s. a. 806 M. (f.
I, 308, II, 258. Zatem Hwernafeldo niezawodnie leżało między Solawa i Łabą,
w Serbsku, a najprawdopodobniejszy domysł Jencza, że pod tem nazwiskiem wy-
pada rozumieć okolicę teraźniejszego miasta Gera nad Halsztrowem, w X. Reuss-
Szleitz. Pow. o Serb. królach, w Cz. Ma. Ser. 1849 — 50, I, s. 32.
•'") Carolus iunior cum exercitu a patre missus in Sorabos super Albim
tluviam liabitantes, depopulata Slavorum terra, ducem eorum Mołiduch interfecit,
Annal. Fuld. M. G. I, 3, także Eginhard Annal. a. 806. Nazwy Miliduch i Mil-
sko mają jeden korzeń, lecz wzajemnego ich stosunku wjtlómaczyć nie umiem. Pe-
wno jednak, że nazwa Icraju Milsko nie poszła od imienia zwierzchnika, prędzej
ostatni nosił imię kraj przypominające. Tego zwierzchnika Naruszewie/, zwal Mity-
duch (Hisi. Nar. Pol, III, 41), ale sądzę, że wypada trzymać się bizmicnia mowy
serbskiej i zgodnie z nią pisać Miliduch,
^-) Wyrażenie kronikarskie ,.pio imperatori", w Chroń. Moiss. porów, wy-
żej w przypisku 30.
— 36 —
przez l'"raiikó\v /burzony, ale sterczące przez kilka \viek<nv ruiny,
niedaleko Żidowa. przedmieścia Budyszyna, \vskazuj^i, że gród
ten le/.al w kraju ludu, przez starożytnych zwanego Batiny t. j.
Budyszanie.-'^) Możemy wiec domyślać sie, że zamiast zniszczo-
nego przez Franków starego Budyszyna, Milczanie później wznie-
śli nowy gród nad Sprewją — teraźniejszy Budyszyn."'')
(rdy się to działo w Serbsku i Milsku, korpus wojsk
z Franków, Alemannów i Burgundów złożony, wpadłszy do Czech,
wielką cześć kraju zniszczył, ale nic ważnego nie dopiął i ledwo
ujść zdołał/^'') Niepowodzenie w Czechach i zacięty opór Ser-
bów przekonały Karola W., że tu trudniejsza była sprawa, niż
na Pomorzu, bo tu Słowianie wspólnie stawali przeciw nieprzy-
ciołom. a nie pomagali im przeciw pobratymcom, jak się to
działo między Obodrytami i Weletami. Zrozumiał to Karol W.
i dla bezpieczeństwa cesarstwa granice jego umacniał. Naj-
przód, z jego rozkazu, zbudowano dwie twierdze: jedne nad Łabą
w Czartowie przeciw Dziewina (Magdeburga), drugą nad Sola-
wą w Dobrohorze, nazwaną Halle, ^'') poczem dopiero cesarze wicz
Karol rozpoczął odwrót do Francii'''') r. 806. Dwie twierdze wy-
dały się jednak cesarzowi niedostateczne dla wstrzymania napadu
masy ludów między Łabą a Wisłą, wzburzonych jego wdzier-
stwami na Pomorze, do Serbska i Czech. Postanowił więc urzą-
dzić pogranicza wojenne (marki) t. j. osady wojenne, najwięcej
przez Saksów osiedlone i pod rozkazy markgrafa postawione,
''^) Ob. wyżej tom I. s. 58.
■"■*) Według Jcncza Budyszyn ma być założony po zniszczeniu dawnego
grodu niedaleko Żidowa (Pow. o Serb. król. C. M. S. 1840 — 50, i, 33). Ale już
w II wieku Ptolemeusz znal Batinów, w tern właśnie miejscu, gdzie teraz Budy-
szyn, — najprawdopodobniej więc, że u tych Batinów już w II wieku byl gród
Budyszyn, bo u Słowian żaden lud nie mógł obejść sie bez grodu.
"') Według wyrażenia się Eginharda: ,, wojsko ustąpiło bez znacznej straty."
Annal. a. 806.
"") i\landavit rex Carolus aedificare civitates duas, unam ad aquilonem partem
Albiae contra Magadaburg, alteram vero in orientalem partem Sala, ad locum, qui
Yocatur Halla. Deinde revcrsus est in Francia. Chr. Moissiac. M. (J. I. 308.
3') Eginhard. Annal. s. a. 806.
— n —
z obowiązkiem być na pogotowiu do wystąpienia w pole ilekroć
niebezpieczeństwo państwa tego wymagać będzie. Prawo z r. 807
stanowiło, że w razie napadu ze strony Czechów dwie trzecie wo-
jowników powinni wystąpić w pole, a w razie napadu ze strony
Serbów — wszyscy ogólnie. '^-j
§ 32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
I. Najazd Danów wspólnie z Weletami na ziemie Obodrytów. Wahanie
się Karola W. Drażko obodrycki godzi się z Danami i wojuje z We-
letami.
Od dawnego już czasu niemile patrzyli Duńczycy na ugnie-
cenie przez Karola W. ich pobratymców Saksów. Królowie
duńscy Sigfryd i Gotfryd podtrzymywali ducha niepodległości
w Saksach, dawali przytułek ich zbiegom i sam nawet prze-
wódzca powstańców Witykind znajdywał w Danii gościnne przy-
jęcie. Duńczycy gotowi byli orężem wesprzeć Saksów, ale urok
potęgi cesarskiej wstrzymywał ich od nieprzyjaznych kroków
nie tylko przeciw Frankom, lecz nawet przeciw ich sprzymie-
rzeńcom Obodrytom. Wszakże wypędzenie Saksów od ujścia
Łaby i oddania ich siedlisk Obodrytom, wywołały takie oburze-
nie w Danii, że hamowana dotąd nieprzyjaźń do cesarstwa stała
się jawną. Król Gotfryd, nie zdoławszy drogą układów z Ka-
rolem W. załatwić sprawę Saksów, zryzykował się mieczem zgru-
chotać przynajmniej panowanie Obodrytów przy ujściu Laby. Nie
trudno mu było znaleźć sprzymierzeńców w Weletach, nie dla
tego, aby byli przyjaciółmi Danów, lecz w skutek odwiecznej
nienawiści do Obodrytów. Udało się także Gotfrydowi do związ-
ku wciągnąć obodryckie ludy Smolanów i Linianów, którym nie
podobało się zostawać pod zwierzchnictwem Drążki, przez Ka-
■''*) Capitulare. a, 807. Si partibus Beheim fuerit necesse solatium ferre, duo
tertium praeparent. Si vero circa Sorabis patria defendenda necessitas fuerit, tunc
omues (dc SaxonibusJ generaliter veniant. Erben. Reg. lioh. 7.
- 38 -
rola W. wywyższonego nad innych zwierzchników związku obo-
dryckiego.
Po dokonaniu zmowy, Gotfryd z flota swa popłynął do
brzegów obodryckich r. 808. Welety, ruszywszy na jego spot-
kanie, połączyli się z Danami i wspólnie z nimi kilka grodów
nieprzyjacielskich opanowali, (rotfryd zdobył ważny port, przez
Danów zwany Rerik, który po slowiańsku prawdopodobnie zwać
sie musiał Rarog.^) Port ten leżał, jak się zdaje, niedaleko te-
raźniejszego Wismaru. Zagrożony nie tylko zewnątrz, ale i do-
mowymi wrogami, Drażko w początku wojny znikł, zapewno do
Franków zemknął, a brat jego Godolub ujęty w niewolę, powie-
szony został. Wśród takich nieszczęśliwych okoliczności Obo-
dryci nie upadli na duchu: walczyli zapamiętale, przyczyniwszy
wrogom ogromne w wojownikach straty. Brat Gotfryda Rein-
gold, przy wzięciu jakiegoś grodu, poległ z wielu towarzyszami.
Godfryd zdobył i do płacenia daniny zmusił dwie trzecie kraju,
ale ciężkie straty pozbawiły go możności dalszago prowadzenia
wojny. Tymczasem Karol W. nie spieszył z odsieczą Obodry-
tom. Posłał on wprawdzie wojsko złożone z Franków i Saksów
pod wodzą syna swego Karola, któremu poruczył siłą odeprzeć
Gotfryda, jeśliby zamierzał na Saksoniję napaść,-) ale o swych
wiernych sługach Obodrytach ani wspomniał. Przybywszy nad
Łabę, cesarzewicz kazał rzucić przez tę rzekę most, po którym
przeprowadziwszy wojska do kraju Linianów i Smolanów,-') znisz-
czył go zupełnie, ale poniósłszy ogromne straty, spiesznie napo-
wrót uchodzić musiał.*) Gotfryd po ogromnych wysileniach, nie
') Wyżej w tomie II, |^ 15, wskazałem, że Obodryci zwali sie także Raro-
gami. Gród zdobyty przez Godfryda, według Eginliarda „lingua Danoruiii Reric
dicebatur," i jeśli ta nazwa nie jest omyłkową, w takim razie nie inaczej jak Ra-
róg wytłómaczyć ja wypada.
-) Eginh. annal. a. 808,
^) U Eginharda Linones et Smeldingos, sa to Linianie przez niektórych
Glinianami zwani, drudzy Smolanie. O ich posadach wyżej w tomie II, § 15, s. 37,
*) Carolus, filius imperatoris Caroli, perrexit cum exercitu Francorum in Vi-
nidos, ultra flumen Albia, sed tamen eo temperę non prosperatus est transitus eius,
scd et plurimi Francorum occisi sunt. Annal. Laurisheim. a, 808. M. G. I, 121.
— 39 —
mogąc pokonać Obodrytów, także był zmuszony opuścić ich zie-
mie. Przed odejściem zburzył on port liandlowy Rerik, nie zwa-
żając na korzyść, jaka miał skarb duński z docliodów od handlu
z tym portem, a zachwyciwszy wszystkich zostających tam kup-
ców, wsadził ich na okręty i odpłynął do Szleztorp. Prawdopo-
dobnie, że uwięzieni z Reriku kupcy osiedleni zostali w Szleztorp,
dla rozwinięcia handlu w tej miejscowości na niekorzyść Sło-
wian. Dla zabezpieczenia się ze strony Nordalbingii kazał Got-
fryd okopami okrążyć granicę swego państwa ze strony Sakso-
nii w taki sposób, ażeby od morza Wschodniego, Ostarsalt, aż
do Zachodniego, północny brzeg r. Ejder był oprowadzony wa-
łem z jedną tylko bramą. 'j Około tego czasu dawna wieś Szlej-
ska (Szleztorp) zamieniła się w miasto Szlez-wik.
W ciągu tych wypadków czynność Karola W. ograniczyła
się tem, że kazał nad Łabą zbudować jeszcze dwie warownie
dla powstrzymania napadów Słowian. Gotfryd jednak zmiarko-
wawszy, że jego wdzierstwa nie podobały się cesarzowi, starał
się usprawiedliwić swe postępowanie, całą winę na Obodrytów
zwalając, a dla załatwienia sprawy, prosił, aby cesarz zgodził się
na zjazd delegacyi obojga stron nad granicą duńską. Jakoż za
zgodą Karola W. rozpoczęły się układy w Badenflut, które
wreszcie do niczego nie doprowadziły. Tymczasem Drażko wró-
ciwszy do kraju i myśląc więcej o odwecie Weletom, niż o nie-
podległości ojczyzny, oddał Gotfrydowi syna swego jako zakład-
nika, byleby zabezpieczyć sobie pokój ze strony Danii, dla zwró-
cenia sił swych przeciw Weletom. Wezwał on na pomoc Saksów
i wspólnie z nimi plądrował po ziemi Weletów, a powróciwszy
do domu ze znacznymi łupami, wezwał jeszcze większe posiłki
Saksów, z którymi obiegł warowną stolicę Smolanów, zdobył ją
i z ziemią zrównał.**) Gród ten współcześni Niemcy zwali Conno-
^) Eginh, an. 808,
<*) Eginhard nie podaje nazwiska lego grodu. Annal. a. 809. W Chronić.
Moissiacen. pod r. 809 zapisano: „Saxones yenerunt ultra Albiam et fregerunt unam
civitatcm que appellatur Semeldinc -connoburg." Eckhard sądził (De rebus
— 40 —
burg, a teraźniejsi uczeni /najdujii w nazwie wsi Konow blisko
miasta Domitz, w południowej części ^leklenburgii. Prawdopo-
dobnie słowiańska nazwę Koniew Niemcy przekręcili w Con-
noburg.
Zw} cięztwo nad Smolanami przywróciło zwierzchnictwo
Drążki nad ludami do związku obodryckiego należącymi, ale
Opatrzność niedługo pozwoliła mu cieszyć się z upokorzenia wro-
gów: podesłani przez Gotfryda zabójcy zdradą pozbawili go ży-
cia r. 809,") wybawiwszy tym sposobem od znoszenia większych
nad wszystko goryczy, jakie mu gotowała niewdzięczność Ka-
rola W.
2. Założenie przez Karola W. Hamburga i Ezesfeidu r. 810. Umoco-
wanie granicy Nordalbingii i przyłączenie jej do cesarstwa.
Poniżenie Obodrytów przez Gotfryda i obawa dalszych
wdzierstw jego, podniecały Karola W. do umocowania stanowi-
ska na północnym brzegu Łaby. Z jego rozkazu założoną zo-
stała nad Łabą twierdza, nazwiska której nie podali kronikarze,
ale z okoliczności i późniejszych źródeł przekonywamy się, że tą
warownią był Hamburg. Około r. 810 Karol W, wezwał bi-
skupa z Triru do założenia biskupstwa za Łabą w celu nawró-
cenia Duńczyków i Słowian,*') lecz wśród wrzawy wojennej do-
konać się to nie dało i dopiero później stolicą biskupstwa stał
się Hamburg. Xa ten raz nagliła potrzeba organizacyi wojen-
nych stanowisk. W tym celu zebrane w Gallii i Germanii woj-
sko, opatrzone we wszelkie rynsztunki i zasoby niezbędne dla
nowej osady, z Flandrii na okrętach przeprawiło się do ujścia
Łaby. Naczelnik wyprawy graf Ekbert, stosownie do wskaza-
nego mu planu, / grafami saskimi w Marcu r. 810 przystąpił do
Fr. II, 53), że wypada czytać Camoburj^, dawne nazwisko Hamburga. Lecz grodu
rzeczonego wypada szukać dalej na wschód w Mcklcnburgii, gdzie Gross- Schmólen
i Klein -Schmólen dotąd Smolne przypominają.
') Eginhard. Annal. a. 809.
'>) Widać to z dyplomata Ludwika Pobożnego 15 Maja 834 r., danego ko-
ściołowi Hamburgskiemu. Hasselbach, Codex Poraeraniae. dyplomat N. 2.
— 41 —
założenia nad r. Styr (Stiiria, Stor) wpadającej do Laby przy
samem jej ujściu, twierdzy Esesfeld,'') teraz Itzehoe. Ta franko-
saska osada wzmacniała się ludnością Saksów, którzy po zgnie-
ceniu ich niepodległości, prędko pogodzili się z Frankami. Wę-
zły pokrewieństwa przemówiły do uczucia głębiej, niż dawne
stosunki polityczne. Bratali się więc miejscowi Saksy z przyby-
szami Frankami, wzrastali w siły pod opieka wojennej organi-
zacyi cesarstwa i śmielej, niż dawniej, mogli występywać prze-
ciw Słowianom. Takim sposobem Saksy, pozbawieni ujścia Laby
w r. 804, stali się zupełnymi panami tej miejscowości w r. 810,
z ta tylko różnicą, że zamiast dawnego rozdrobienia w plemien-
nym bycie, teraz pod rządem grafów naznaczanycłi z woli cesar-
skiej, z organizacyą wojskową, pod opieką twierdz i siły całego
cesarstwa, stali się groźną potęgą dla Słowian, marniejącycli
w domowycłi sporacłi i rozdrobieniu.
Osadzenie garnizonów cesarskicli w Nordalbingii nie podo-
bało się Gotfrydowi, czyliającemu na zdobycie tej krainy. Prze-
cłiwalał się on, że w otwartem polu potrafi dać bój Karolowi W.,
a tymczasem przygotowywał wyprawę morską skrycie, tak że
o przybyciu do brzegów Fryzyi dwóchset statków Normanów,
Karol W. dowiedział się wtedy dopiero, gdy nieprzyjaciel, po-
konawszy Fryzów, kraj icli pustoszył i daninę wybierał. Zamie-
rzając odwet Gotfrydowi, Karol W. ściągnął silne wojsko przy
Werden, niedaleko ujścia r. Aller do Wezery. Tam do niego
przybyli posłowie obodryccy z prośbą o potwierdzenie nowego
księcia, zamiast Drążki, Słowomira,^") wyniesionego na tę god-
ność pomimo Czedraga syna Drążki. Cesarz potwierdził wy-
bór księcia'^) r. 810, ale z wyprawą nie spieszył, albowiem
®) Eginhard. Annal. 8io.
'*>) Widać to z roczników Eginharda, który pod r. 817 zapisał: regiam po-
testatem, quam Sclaomir eatenus post mortem Thiasconis solus super Abodritos te-
nebat. Eginhard. Annal. a. 817.
^•) Carolus imperator cum exercitu Francorum perrexit in Saxonia, et ibi
placitum habuit in Fereda, et ibi Venedi venerunt, et dedit illis regem. Annal,
St. Amandi. a. 810.
— 42 —
układy z cesarstwem Wschodniem i kalifatem arabskim w Hi-
szpanii uwagę jego w inne strony zwracały. Sprzymierzeńcy je-
dnak Gotfryda Welety, nie tracąc czasu, zdobyli nad Labą wa-
rownie llochbuki,^-) która miała załogę saską pod wodzą cesar-
skiego porucznika Odona. Zdawało się, że Karol W. nie prze-
puści tej swawoli Weletów i wojna rozpali się na prawdę, lecz
nieprzewidziana śmierć Gotfryda, zabitego przez własnego żołnie-
rza, zmieniła stan rzeczy. Następca jego Hemming, porozumiawszy
się z Karolem W., wyjednał zjazd delegowanych, po 12 mężów
z obojga stron, nad r. Egdorą, gdzie ułożono warunki pokoju,
przyjętego przez cesarzaJ^^) Warunki tego pokoju do nas nie
doszły, ale niezawodnie musiano traktować szeroko o Słowia-
nach, ziemie których były głównym powodem do nieporozumień
między Frankami i Duńczykami. Z późniejszych tylko wypad-
ków dostrzegamy, że Nordalbingija została przy cesarstwie i że
Słowianie pomagający Duńczykom nic nie wskórali, równie jak
i Obodryci, o których Karol W. nie troszczył się zupełnie. Przy-
mierze z Duńczykami rozwiązało mu ręce i dozwoliło całą swą
siłę zwrócić przeciw tym Słowianom, którzy się przed nim upo-
korzyć nie chcieli.
3. Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twier-
dzy Hochbuki nad Łabą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu
Łaby w r. 811. Założenie Starej Marki.
Na wiosnę r. 811, gdy już drogi oschły, wojsko Karola W.
poszło nad Dunaj dla załatwienia zajść między Słowianami i Awa-
rami, którzy będąc już ochrzceni znajdywali u Franków opiekę
przeciw wzmagającym się Słowianom. Inne wojsko, zdążywszy
nad Łabę, odbudowało Hochbuki w roku przeszłym przez We-
letów zniszczone, a także zajęło się spustoszeniem krajów Linia-
'-) Hobek blisko Gartowa, wedhifj innych Kobcrg nad r. Biele, wpadającą
do Laby z północy niżej Hamburga.
'") Eginhard. Annal, a. 810.
— 43 —
nów^*) i Byteńców ^^) za ich wspólne działanie z Weletami, któ-
rych na nowo zobowiązano do uległości cesarstwu. W roku na-
stępnym 812 powtórzono przeciw nim wyprawę i wzięto za-
kładników. ^'^)
Tu się kończą, dzieje niepodległości Słowian lewego brzegu
Solawy i Łaby. Przypomnijmy sobie, jak Saksy w zmowie z Fran-
kami podbili Durzyńców w r. 531 i wtedy posady swe rozsze-
rzyli z północy aż do r. Unstruty i na wschód nad rzekami Oker
i A ller, ale do rzeki Łaby dosięgnąć nie zdołali Z lewej strony
tej rzeki bytowali swobodnie Drewanie, Chełmianie, Łączanie
i Brdanie, aż do Karola W. Pierwsze uderzenie na nich, gdy
Karol W. obozował przy ujściu rzeki Ory do Łaby r, 780, nie
wywracało jeszcze ich niepodległości. W następne lata, w miarę
podboju Saksów, znikała niepodległość załabskich Słowian, ale
ostateczny cios zadany im został w r. 811. Odtąd ludy te już
nie powstały i dla Słowiańszczyzny przepadły na zawsze.
Wypadki r. 808 i 809 przekonały Karola W., że Słowianie
należący do związku Weletów, mianowicie Smolanie, Linianie, By-
teńcy gotowi byli w każdej porze walczyć o niepodległość. Przyłą-
czając więc do cesarstwa ziemie aż do Łaby, cesarz dla ich utrzy-
mania w spokoju i dla powstrzymania napadów z przeciwnego
brzegu tej rzeki, kazał zbudować warownię Hochbuki nad Łabą.
przeciw grodu Łączyna (Łenzen) w ziemi Smolanów. Gród ten,
jak wspomnieliśmy wyżej, zniszczony przez Weletów w r. 810
i odbudowany w r. 811, stał się najpółnocniejszym punktem po-
granicza wojennego, osadzonego przez Saksów, wiadomego pod
") Eginhard. Annal. a. 8ii, nie mówi za co burzono osady Linianów, ale
wiemy, że sprzymierzywszy się z Weletami, działali przeciw Obodrytom, do związku
których należeli. Annal. Fuld. a. 81 1. M. G. I, 355.
15) Missit Carolus imperator exercitum Francorum et Saxonorum ultra Albiani
ad illos SclaYos, qui nominantur Linai et Bethenzer, et vastaverunt regiones illas et
aedificaverunt castcllum in loco qui dicitur Abochi (Hochbuki). Chroń. Moissiacen.
a. 811. — O Byteńcach patrz wyżej tom II w dziale Etnograficznym § 15, I.
1") Vilti dextras dederunt et obsides obtulerunt et promiserunt se dare par-
tibus imperatons. Chroń. Moissiacen. an. 812. Eginhard. Annal. a. 812.
— 44 —
na/wą Starój "Marki (AIt-Mark\ / której wyłoniło sie później za-
borcze państwo Brandenburgskie.
Stara Marka, jak ja na dawnych krajobrazach widzimy,'')
ro/legla sie na ziemiach Słowiańskich, które uniknąwszy podboju
Franków i Saksów r. 531, straciły niepodległość dopiero za Ka-
rola W. Patrząc więc na położenie Starej Marki, zyskujemy wy-
obrażenie w jakiem położeniu zostawały granice załabskich Sło-
wian do r. 810. Od południa marka ta przytykała do księstwa
Magdeburskiego, powstałego z zaboru ziem słowiańskich r. 806.
Stara IMarka, w połączeniu z księstwem Magdeburskiem, otrzy-
mawszy kolonizacye niemiecka i opierając się z północy na wa-
rownię Hochbuki, a z południa na Magdeburg i grafstwo Mans-
feldskie, zdaje się jeszcze w r. 531 zdobyte przez Saksów, służyły
nie tylko do powstrzymywania napadów Słowian z prawego
brzegu Łaby na ziemie cesarskie, lecz i zupełnie odcinały Durzyń-
GÓw i Serbów od ich pobratymców Drewianów, Chełmianów, Ła-
czanów i Brdanów. Cztery ostatnie ludy, straciwszy niepodległość
r. 811, weszły do składu księstwa Luneburgskiego i etnograficznie
przetrwały aż do XVni wieku, gdy tymczasem sąsiedzi i pobra-
tymcy ich przy ujściu Ory i nad Labą aż do ujścia Solawy, pod-
padłszy pod zarząd wojskowy Marki, ustanowionej w r. 807, przy-
gnieceni osadami napływających Saksów, wcześnie zniknęli etno-
graficznie, tylko liczne w tej stronie nazwy słowiańskie poświad-
czają dotąd ich pobyt.'**)
*') Według dawnych krajobrazów, Stara Marka z zachodu oddzielała sie r.
Ora od dawnych posiadłości Saskich, a ze wschodu r. Łabą od Słowian niepodle-
głych. Z północy sucha granica szła od wierzchowin r. Ory, aż do Laby, tak że
Wustrów (Ostrów) leżał po za północna granicą marki, w ziemi Drewianów. Z po-
łudnia sucha granica, od powrotu ku wschodowi r. Ory, zwracała jeszcze bardziej ku
wschodowi dobiegając Łaby przy ujściu r. Alaaid. Kraj po nad dolną Ora wszedł
do księstwa Magdeburgskiego prawdopodobnie r. 806, w czasie założenia warowni
w Magdeburgu i Czartowie, bo gdy w r. 780 Karol W. obozował przy ujściu Ory,
kraj ten należał jeszcze do Słowian.
""j W Starej Marce na zachód od ?.aby dotąd zachowała sie masa nazw
miejscowych słowiańskich, wymownie świadczących, że kraj ten calkić-m l)ył przez
Słowian zasiedlony.
45 ~
§ 33.
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają
cesarstwu złiołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzań-
skiej.
I. Zwierzchnictwo Ludwika Pobożnego nad Słowianami dolnej Łaby
i Serbami.
Ludwik, Pobożnym zwany (814—843), nie posiadając ani ener-
gii, ani organizacyjnych zdolności ojca swego Karola W., nie
zdołał w uległości utrzymać różne w państwie jego burzliwe ży-
wioły. W samym początku panowania nabawiły go kłopotu
napady Normanów na pobrzeża Niemiec i Franc)ń, oraz sprawy
duńskie, wynikłe ze sporu dwócli gałęzi królewskiego domu
o tron po zmarłym (r. 813) Hemmingu, przyjacielu Franków.
Synowie dawniejszego króla Gotfryda Oław i Eryk, wypędzili
z kraju braci Hemminga, z który cVi starszy łlarald umknął do
Obodrytów, a potem do cesarza.^) Z rozkazu Ludwika Saksy
i Obodryci przeszedłszy pograniczną rzekę Egdorę, wstąpili do
Sinlandyi, południowej części Jutlandyi i dotarli do pobrzeży bal-
tyckicli. Flota duńska z 200 okrętów stała niedaleko przy ja-
kiejś wyspie (Aland?) i panowała na morzu. Lądowe wojsko
Słowian i Niemców, nie mogąc nic przedsięwziąć, pustoszyło
tylko okolicę i bez skutku z Haraldem powróciło do domu. Lud-
wik przyjmował w Paderborn Haralda i posłów słowiańskich,
ale będąc zajęty ważnłejszemi sprawami w Italii, dalszego popie-
rania sprawy Haralda, na ten raz, zaniechał.-)
W następnym r. 816 Saksy i Franki posłani zostali przeciw
Serbom, którzy posłuszeństwa cesarzowi odmówili. Wyprawa
trwała krótko i, według dziejopisa cesarskiego, bez szczególnych
wypadków skończyła się powściągnieniem niepokornych.'') Zdaje
') Eginhard. Annal. a. 815.
-J Eginhard. Annal. a. 815.
3) Eginhard. Annal. a. 8 i 6.
- 46 —
sie jednak, /.p do c;kończenia, rac;^ej przerwania zajścia z Serba-
mi, posjużyły wypadki gotujące sie u Obodrytów.
2. Książęta Obodrytów Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie
się Ludwika Pobożnego w ich spory.
Iskra wojny domowej u Obodrytów trwała oddawna między
stronnikami Sławomira i synem Drążka, Czedragiem, pozbawio-
nym władzy po ojcu na korzyść Sławomira. Dopóki silna pra-
wica Is^arola W. trzymała ster państwa, domowym waśniom nie
było miejsca, ale po jego śmierci, pretendenci do tronu duńskie-
go, synowie Gotfr3^da, podburzali Obodrytów przeciw Ludwikowi.
Ten przyjmował posłów^ obodryckicli w Compiegne i tam, jak sie
zdaje, postanowił, aby Sławomir władzę podzielił z Czedragiem.
Wyrok cesarski wywołał otwarte wystąpienie stronnictw. Sła-
womir zaklinał się, że nie przekroczy wńęcej Łaby i nigdy nie
zjawi się na dworze cesarskim, a uważając siebie za uwolnionego
od dawnycłi liołdowniczycli stosunków, począł otwarcie działać
przeciw cesarstwu. Obodryci niegdyś najwierniejsi słudzy cesar-
stwa i zacięci nieprzyjaciele Duńczyków, teraz łączą się z nimi
przeciw cesarstwu i wspólnie wyprawę przygotowują. I gdy siły
Obodrytów^ rzuciły się na główną warownię Franko - Saksów —
Ezesfeld, synowie Gotryda jednocześnie z flotą zawinąwszy do
ujścia Łaby, spustoszyli osady saskie nad r. Styr, ale Glumi,
graf marki Północnej, spiesząc z wojskiem na pomoc oblężonym,
przybył w tym samym czasie, kiedy Obodryci okrążyli mury
zamku. Cesarscy stawili mocny opór, wskutek którego Obodryci
zmuszeni byli od oblężenia Kzesfeldu. odstąpić r. 817*). Powsta-
nie w Italii króla Berenharda, różne zamieszki, a potem sąd nad
Berenhardem, przeszkadzały Ludwikowi przedsięwziąć kroki prze-
ciw Sławomirowi, który wtedy sam jeden w kraju władał. Do-
piero w rok z górą później (r. 819) wojsko z Franków i Saksów
ruszyło nad Łabę, pod wodzą przełożonycłi nad marką saską, dla
ukarania przeniewierstwa Sławomira. B\ła to więcej pogoń za
*^ Eginhard. Annal. a.
— 47 —
opuszczonym od swoich Sławomirem, niź wojna. Schwytany i do
Akwisgranu odprowadzony, Sławomir stanął przed sądem, na
którym rodacy jego, przybywszy na rozkaz Niemców, zarzucali
mu różne winy. Z uczynionych zarzutów Sławomir, według wy-
rażenia się dziejopisarza ,.nie był w stanie usprawiedliwić sie ro-
zumnemi dowodami." Sąd skazał Sławomira na wygnanie,
a władztwo nad Obodrytami oddano Czedragowi, którego współ-
cześni królem zwali,'') Mógł cesarz spodziewać się, że Czedrag
będzie mu wiernym tak, jak niegdyś ojciec jego Drażko wiernym
był Karolowi W. Czedrag także mógł życzyć sobie najlepszych
stosunków z cesarzem, ale zmieniły się czasy: otoczenie jego nie-
pozwalało na to.
Dopóki Saksy używając niepodległości, toczyli pograniczne
boje z Obodrytami, dopóty ci ostatni szukali przymierza z Fran-
kami przeciw Saksom i ich przyjaciołom Duńczykom, ale po wcie-
leniu Saksów do cesarstwa, Obodryci nie mogli zostawać dalej
przyjaciółmi Franków, bo w takim razie musieliby żyć w zgodzie
ż Saksami, którzy korzystając z sympatyi ku nim Franków, sta-
wali się groźniejszymi niż dawniej wrogami Słowian. Zrozumia-
wszy to Obodryci, zwrócili uwagę na Daniję, jako na natural-
nego ich sprzymierzeńca przeciw zamachom cesarstwa. Czedrag
musiał uledz wpływowi okoliczności i na wzór Sławomira wejść
w porozumienie z synami Gotfryda. Z tego powodu cesarz pozwolił
Sławomirowi powrócić do kraju, lecz w podróży Sławomir, przyją-
wszy chrzest, umarł r. 821.'') Czedrag pozbył się niebezpiecznego
rywala, a lud obodrycki nowego zniszczenia i wojny domowej.
Cesarz Ludwik, będąc zajęty ciężką wojną z Ludewitem
Chorwackim, która się już trzy lata toczyła (819 — 822), nie mógł
zwrócić całej swej siły przeciw Czedragowi; rozkazał jednak Sak-
som zbudować zamek nad r. Delbądą (w Lauenburgu) i wypędzi-
wszy z tej miejscowości Słowian, załogą swoją osadzić, dla wstrzy-
mania napadu nieprzyjaciół. Wszakże to nie przeszko Iziło po-
•^) Eginhard. Annal. a. 8iq.
*) Eginhard. Annal. a. 821.
^ 4^^ -
słom oboflryckim zjawić się jirzed cesarzem we Frankfurcie, dokąd
tak/e przybyli posłowie: Serbów, Weletów, Czechów, Morawów
i od południowych Obodrytów.") Był to zjazd posłów wszystkich
pogranicznych z cesarstwem ludów słowiańskich, z których ka-
żdy miał swe szczególne sprawy do załatwienia.
Nie doszły do nas wiadomości czego mianowicie dobijali sie
u cesarza posłowie słowiańscy, ale zważając na wypadki przed-
stawiamy sobie następne. Obodryci i Welety (Lutyki) szukali
rozstrzygnienia, każdy na swą korzyść dawnych sporów, dając
tym sposobem cesarzowi powód mieszać się do ich spraw domo-
wych, waśnić ich między sobą jeszcze więcćj, aby potem łatwiej
jednych i drugich do uległości zmusić. vSerbowie nadłabscy mieli
pograniczne zajścia z markgrafami i zapewno zażalenie z powodu
niedawnego (r. 820) napadu Franków, przeciw którym walczył
Ludewit, jak niektórzy mniemają, król dolnołużycki.^) Obodryci
Wschodni, sąsiedzi vSerbów, z nad r. Timoku mogli mieć sprawę
z cesarstwem z powodu Ludewita chorwackiego, który po niefor-
tunn3^m trzyletnim boju z Frankami, znalazł u Serbów przytułek.
Czesi z Morawianami składali cesarzowi podarki, a chociaż cel ich
poselstw niewiadomy, nieomylimy się jednak dopuszczając niezado-
wolenie ich z pogranicznych grafów, a może już i z biskupów
bawarskich, wcześnie bardzo zamyślających wybieranie dziesię-
ciny z Czech i Morawy.
Ludwik Pobożny, jak utrzymują dziejopisarze, nie lubiący
wojny, a w rzeczywistości będąc w trudnych okolicznościach dla
utrzymania tego, co mu się dostało po ojcu, nie mógł przedsię-
brać, dalszych zaborów. Naturalnym więc celem jego polityki
') u Eginharda pod r. 822 nazwani: „Praedenecenti". — Abodriti, qui wilgo
Praedenecenti vocatur et contermini Eulgaris Daciam Danubio adjacentem incolunt
(Eginh. an. 8;4). U geografa Bawarskiego nazwani Osterabtrezi =r Wschodni Obo-
dryci, przedzieleni od niższej Morawy Timoczanami z nad r. Timok. Lelewel. Na-
rody VIII, 20.
^) Exercitum suum misit (I.udovicus imp.) adversvis orientales Sclavos, quo-
rum diix nominabatur Liduit, quem in fuga verterunt et terram illam vastaverunt.
Tlieganius sub an. 820 apiid Pertz. M. (i. II 5q6. O Ludę wicie w Cz. Ma. Serb.
1849—50. s. 34.
— 49 —
było stanąć jako sędzia i rozjemca sporów nietylko cesarstwa
z pogranicznymi ludami, ale nawet i wewnętrznych pomiędzy osta-
tnimi rozterek. Świetność majestatu cesarskiego wsławionego po-
wodzeniem oręża i wspieranego powagą kościoła, jakże wysoko
panowała nad umysłami masy ludów słowiańskich, bytujących
według dawnego obyczaju w prostocie pogaństwa, a co więcej
powaśnionych między sobą i wyrzekających się zlania w większe
ciała społeczne, z obawy stracenia swobody plemiennej. Blask
tronu cesarskiego pociągał Słowian na zjazdy w nadziei uzyskania
czegoś, — w rzeczywistości odchodzili zaplątanymi w sidła poli-
tyki. Nad Łabą trwał spokój, wojna na lat kilka ustala. Słowia-
nie odpoczywali, a Franki zajęci powstaniem Chorwatów pod
wodzą Ludewita (819—822) i wobec gotującego się jeszcze sil-
niejszego powstania nad Drawą i Sawą,*') zniewoleni byli zosta-
wać w zgodzie z nadłabskimi Słowianami.
3. Książęta Weletów Miłogost i Czeledrag, tudzież Czedrag obodrycki
i Tungło serbski na dworze cesarskim załatwiają sprawy domowe.
Demoralizacya książąt.
Spokojni ze strony cesarstwa, Słowianie zyskali czas do urzą-
dzenia się w domu, ale ich przedewszystkiem zajmywały zamieszki
wewnętrzne. W pierwszej ćwierci IX w. u Weletów panował Luba
razem z braćmi, ale że był starszym, przy nim według obyczaju,
ze stawała i władza najwyższa. W zaszłej między Obodryta-
mi a Weletami wojnie Luba poległ, zostawiwszy dwóch synów:
Miłogosta i Czeledraga. Welety wybrali na „króla" starszego
brata INIilogosta, ale przekonawszy się, że on nie był godzien
tego dostojeństwa, stosownie do obyczaju, wypędzili go z kraju
a młodszego brata ogłosili królem. W Maju r. 823 bracia Mi-
łogost i Czeledrag, zjawiwszy się we Frankfurcie, przedstawili
sprawę swą na rozstrzygnienie Ludwikowi. Nie zaniedbał on
0) o siedmioletniej walce Chorwatów z Frankami (825—830) za panowania
księcia Poriny, w skutek której Chorwaci wybili się na wolność i zupełną nie-
podległość zyskali, niżej § 34.
Tom Ul. 4
— 50 —
skorzystać z tak doskonalej okoliczności, dla utwierdzenia swego
wpływu nad Słowianami i dla tego rozkazał dowiedzieć sie:
któremu mianowicie z braci lud daje pierwszeństwo, a otrzyma-
wszy zapewnienie, że lud stoi po stronie Czeledraga, mianował
go księciem, ale i !Miłogosta skrzywdzić nie chciał. Obdarzył
więc cesarz obu braci i od obydwóch otrzymał przysięgę wier-
ności.^") Na tymże sejmie oskarżonym został książę Obodrytów
Czedrag, zapewno przez pogranicznych grafów saskich, jakoby
przeniewierzywszy się Frankom, uciekał się do różnych wykrętów
długi czas, aby się nie zjawić na dworze cesarskim. Ludwik po-
słał komisarzy do Czedraga, który odprawiając ich napowrót, po-
słał z nimi kilku dostojniejszych mężów dla zapewnienia cesarza,
że jeszcze przed nastąpieniem zimy on osobiście przed cesarzem
stanie. Spełniając przyrzeczenie, Czedrag jeszcze w tymże roku,
w towarzystwie obodryckich dostojników, przybył do Compiegne
i w sposób zadowalniający wytlómaczył powody, które mu prze-
szkadzały być u cesarza „a chociaż w niektórych razach zdawał
się być winnym, ze względu jednak na zasługi przodków wszy-
stko mu przebaczono, pozwolono wrócić do swego państwa, przy-
czem i obdarzono go jeszcze" r. 823.")
W Październiku r. 826 na sejm w Ingelheimie zjawili się: Cze-
drag książę Obodrytów i Tungło zwierzchnik czy książę Serbów
oskarżeni o zdradę. Cesarz wziąwszy w zakładniki synów Tungła
pozwolił mu wrócić do domu, a Czedraga zatrzymał, wyprawiw
szy tymczasem posłów do kraju Obodrytów dla zbadania opinii
narodowej. Po powrocie posłów, doniesiono cesarzowi, że chociaż
między Obodrytami niema jednomyślności, ale możni zgadzają się
przyjąć księcia swego. Wtedy Ludwik rozkazał wziąć od Obodry-
tów zakładników, a Czedragowi powrócić władzę.^-)
Dopuszczamy, że obawa o utratę władzy, a może i niepod-
ległości kraju, zmuszały książąt słowiańskich korzyć się przed
1") Eginhard. Annales. 823.
11) Eginhard. Annal. a. 823,
12) Eginhard. Annal. a. 826.
— 51 —
cesarzem, przesiadywać na jego dworze, dobijać sie zaufania,
ale jakże wytłómaczyć możnowładców obodryckich, którzy
udali sie do cesarza ze skargą na księcia Czedraga? Cóż pobu-
dzało serbskich dostojników, niezadowolnionych ze swego księcia
Tungła, podobnie postąpić? Widocznie demoralizacyja, pod wpły-
wem cudzoziemskim, wkradła się głęboko w społeczność ówczes-
nycłi Słowian nad Łabą i podzieliła ją na stronnictwa. Stron-
nictwa te musiały być dość silne, jeśli książęta nie mogąc podo-
łać im, spieszą dla usprawiedliwienia się przed cesarzem. O ileż
w pojęciu Słowian cesarz stał wyżej od ich własnych książąt?
§ 34.
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
I. Niepowodzenie Franków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika
Pobożnego do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodryta-
mi i Weletami.
Podczas gdy Ludwik Pobożny na dworze swym w Com-
piegne, Ingolsztadzie i Frankfurcie przyjmywał książąt i posłów
słowiańskich, rozsądzał ich sprawy, karcił i nagradzał, nad Dra-
wą i Sawa kipiała straszna, barbarzyńska wojna Franków z Chor-
watami. W ciągu siedmiu lat (825 — 830 r.) Chorwaci morze
kwA własnej przelawsz}'', stargali wszelkie usiłowania Franków
i zmusili cesarza do uznania ich niepodległości. Wiedział cesarz
jak liczne jego wojska, z Francyi różnemi drogami doszedłszy
nad Drawę, już więcej nie wracały, wiedział jak wódz jego Ko-
cilin (Gosselin?) nie szczędził płci, wieku i mienia,^) a jednak
wszystko napróżno. Kocilin uciekł,-) wojska jego wyginęły,
przewódzca Chorwatów Porina tryumfował, przyjął chrzest, zy-
skawszy przez to silnego zastępcę w papieżu. Niedziw więc, że
^) Constan Porphi. de Administ. Imp. cap. 30. „Tanta in eos crudelitate
utebantur Franci, ut lactentcs adhuc eorum pueros occidentes canibus objicerent.
^) Kocilin nie był zabity, jak utrzymuje Purpurorodny, gdyż później jeszcze
w r. 834 zjawił sie. Szafarzyli. Star. Słów. § 33 str. 302.
4*
- 52 —
pobożny cesarz okazywał się powolnym względem Słowiańszczyzny
nadlabskiej, przysłuchiwał się opinii ludowej i przyjmywał stronę
tego księcia, za którego stał lud. Cesarz starał się nieobrażać
uczuć narodowycłi, a jego margrafy wstrzymali swe zapędy do
zaboru ziem slowiańskicłi. Trwał więc pokój stały z Czecliami,
Serbami i Pomorzanami. Wszakże wypadki u Słowian cłiorwa-
ckich niezostały bez wpływu i na Słowiany nad Łaba. Książęta
Obodrytów niegdyś tak posłuszni Karolowi W., teraz unikają
odwiedzin cesarskiego dworu, porozumiewają się z Duńczykami.
Welety wyłamali się zupełnie od wszelkicli obowiązków wzglę-
dem cesarstwa, tak że spółcześni pisarze nie znajdywali nic go-
dnego zapisać o nicli. Czecłiowie i Morawjanie cieszyli się zupełną
niepodległością, a Serby i Łużyczanie, nie cłicąc wiedzieć nawet
o jakiej bądź zależności od cesarstwa, przyjaźń dlań księcia swego
Tungla za zdradę poczytali. Sławiańszczyzna ożywiła się myślą
swobody narodowej i wyłamawszy się powoli z pod jarzma wło-
żonego na nią przez Karola W., gotowała się porwać ostatnie
stosunki przyjaźni z cesarstwem.
2. Założenie biskupstwa Hamburgskiego r. 834. Anskar apostoł Północy.
Wśród niepowodzeń oręża cesarz Ludwik oddawał się spra-
wom pobożnym, zamierzając winnicę Chrystusa zasadzić na da-
lekiej północy, co posłużyło by razem i do powiększenia maje-
statu cesarskiego, przez podciągnienie pod jego władzę ochrzco-
nych ludów. W roku 823, arcybiskup reimski Ebbo, z polece-
nia cesarza i upoważnienia stolicy apostolskiej, udawszy się do
Danii dla opowiadania ewangelii, wielu ludzi nawrócił.^) Cesarz
darował mu majętność Wełna, albo Welnau w Nordalbingii, te-
raz Miinsterdorf, niedaleko Esesfeldburga, gdzieby mógł mieć
przytułek i stanowisko dla stosunków z ludami Północy.^) W tymże
czasie udało się cesarzowi skłonić pretendenta duńskiego Ha-
^5) Eginhard. Annal. a 823.
*; Rimberti. Vita S. Anskarii 13. 14. Pertz M. G. II
— 53 —
ralda do przyjęcia chrześciaństwa, z towarzyszami swymi w Mo-
guncyi r. 826.^) Z powracającym do Danii Haraldem, cesarz posłał
mnicłia korbejskiego"*) Anskara dla apostołki na Północy. Szedł
Anskar do Szwecyi, znalazł tam prozelłtów i w nagrodę miano-
wany został arcybiskupem północnych krajów (r. 831). Wtedy
Ludwik zamierzając uskutecznić zamiary ojca, ustanowił arcybis-
kupstwo nad Łabą w Hamburgu (r. 834). Była to metropotia pół-
nocna do nawracania, według dokumentu r. 835, Danów, Szwedów,
Norwegów, Farejców, Grenlandów, Islandów, Finnów i Słowian')
Anskar został prymasem ludów północy i wschodu, zajął sie wy-
łącznie Skandynawami, a do Słowian niezaglądał nawet. Kupo-
wał on wreszcie chłopców słowiańskich, i na naukę oddawał ich
do klasztoru Turholt we Flandryi,^) podarowanego arcybiskupowi
hamburgskiemu dla zwiększenia jego dochodów. Z tego można
Wnioskować jak mało miał Anskar nadziei na powodzenie chrze-
ściaństwa wśród Pomorzanów i uzyskania od nich daniny na
utrzymanie arcybiskupstwa. Z czasem gdy klasztor Turholt od-
padł od biskupstwa hamburgskiego, opat tameczny uczniów swych
w poddanych obrócił.
3. Nienawiść do chrześciaństwa sprzymierza pogan północnych ze Sło-
wianami przeciw cesarstwu. Opamiętanie Słowian.
Założenie metropolii chrześciańskiej w Hamburgu trwogą
napełniło sąsiednie słowiańskie ludy o cześć swych bogów, ró-
wnie jak i Skandynawów o cześć Odina i Walhali. Zrozumieli
poganie, że chrześciaństwo przynoszone przez Niemców, zwia-
stuje nowy porządek rzeczy, niezgodny z ich wyobrażeniami
") Eginhard. Annal. a. 826.
*) Klasztor Corbie nad r. Somme, w pobliżu Amien, później przez Ludwika
Pobożnego przeniesiony, pod nazwa Nowo - Korbejskiego, do kraju Saksów, nad
r. Wezer.
') Hasselbach. Codex Pomeraniae, dyplomat pod Nr. 3. ma być zmyślonym
przez mnichów korbejskich, ale w każdym razie jest bardzo ważnym dokumentem
we względzie geografii Pomorza.
®) Rimberti. Vita S. Anskarii Pertz. M. G. II. Porów. Raumer. Regesta s. 21'.
Barihold (Jeseh. v. Riigen und Pommern. I s. 220; Wiger. Mekl. Annalen s. 14, 131.
— 54 —
i swobodą. Hamburg stanął solą w oku zarówno Słowianom,
jak i Skandynawom. Odtąd dawne boje między Słowianami
a Skandynawami ustają. Północni poganie bratają się przeciw
wspólnemu nieprzyjacielowi — chrześciaństwu, reprezentowanemu
w ich oczach przez Niemców. Odtąd Wikingi normańscy nie
lupieżą więcej słowiańskich grodów pomorskich,^) a całą swą
energię zwracają na pobrzeża krajów chrześciańskich, Obodryci
zerwali stosunki z Frankami i pierwszy raz wspólnie z Weletami
występy wali w latach 835 i 836 przeciw wojskom cesarskim,
wyprawionym dla zmuszenia ich do uległości.^*') Napad ten za-
drasnął króla duńskiego Erika, który zaraz począł się domagać,
aby Ludwik zrzekł się władzy nad Obodrytami i takową, razem
z krainą Fryzów, oddał Danom.'^) Ludwik odrzucił takowe do-
maganie się: wojna ze Słowianami ciągnęła się bez skutku, cho-
ciaż wodzowie cesarscy, wróciwszy do domu chwalili się z upoko-
rzenia Słowian (r. 838). Kłamstwem to jednak było, ponieważ
Słowianie jeszcze później, wspólnie z Duńczykami łupieżyli po-
granicza cesarstwa i oprócz Obodrytów z Weletami, do boju wy-
stępywali Chełmianie i Serbowie. Wysiane przez Ludwika
wojsko saskie przeciw Koledyczam w okolicy Lipska bytującym,
wpadło do tej krainy i stoczyło z Serbami pod grodem, przez
Niemców Kiesigesburg, albo Kozinesburg zwanym'-) zaciętą bi-
twę, w której zwierzchnik serbski Czemisław poległ, a gród jego.
9) Napad duńskich Wikingów na jakieś miasto słowiańskie (jak domyślają
sie niektórzy Wolin) i złupieżenie go około r. 836, 837, było czynem liulaszczej
drużyny, ale systematycznych napadów, jak dawniej, w IX, w. już nie było.
'^) Adalgarius et Egilo comes ad Abodritos et Wilzos a fide deficientes du-
dum direcli, reversi sunt, adductis securse obsidibus imperatori deinceps subditos
fore nunciantes. Prudentii Trecensis an. 838. M. G. I.
*') An. 838. „Missi Horich . . . . piralarum in nostros fmes dudum irruen-
tium maximos a se ob imperatoris fidelitatem captos atque interfici iussos retulerunt,
petentes insuper sibi dari Frisianos atque Abodritos. Cujus petitio, ąuanto impera-
tori indecens sive incongrua visa est, lanto vilius spreta et pro nihilo ducta est. Pru-
ducentii Trecensis an. 838.
'-) Według niektórych pisarzów ma być Ouetz, według Jencza Kothen. Po-
wieść o Serb. kr. C. M. S. 1849 — 50. I, 35. Może po stowiańsku zwał sie Kozi-
gród, Kozin?
— 55 —
tudzież jedynaście zamków zwycięzcy opanowali r. 839.'^) Korzyści
jednak z tego zwycięstwa cesarstwo nieotrzymało. Późniejsze wy-
padki dowodzą, że Serbowie zachowali niepodległość, równie jak
i sprzymierzeńcy ich Obodryci, Welety i Chełmianie.^^) Być może
przypadła w tym czasie śmierć Ludwika Pobożnego r. 840 od-
wróciła ciosy wymierzone przeciw Słowianom, w każdym razie
ze zgonem cesarza Solawa i Łaba, tak samo jak i podczas zgonu
Karola W., dzieliły Niemców od Słowian, z tą tylko różnicą, że
Słowianie w r. 814, przygnieceni moralnie, starali się o względy
cesarskie, poniekąd byli nawet w zależności i między sobą wa-
śnili się, a teraz nabrawszy odwagi i rzuciwszy domowe zatargi,
razem stawali do odporu nieprzyjaciela, z którym nigdy już wię-
cej godzić się nie zamierzali. Powrót pojęć i usposobień doko-
nywał się powoli, po ciężkicli stratach i doświadczeniach, — co-
kolwiek zapóźno, bo dał Niemcom czas utwierdzić się nad Łabą,
ale za to był stanowczy i na dwa wieki przedłużył niepodległość
Słowian prawego brzegu Łaby.
§ 35.
Słowianie nie korzystają z rozpadnięcia cesarstwa.
I. Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadnię-
cie Niemiec od cesarstwa r. 843.
Trzej synowie Ludwika Pobożnego, nie mogąc pogodzić
się w odziedziczeniu spadku po ojcu, chwycili za oręż, aż naresz-
'•'') Saxones contra Sorabos, qni Colodici vocantur apud Kesigesburcli dimi-
cantes, victoriam adepti sunt. regeąue ipsorum Cimusclo interfecto eandem urbem
et undecem castella ceperunt. Prudent. Trecen. an. 839. M. G. I 436.
Ił) W tomie lE s. 144 — 5 niniejszego dzieła powiedziałem, że pod nazwa
Hluni, Linones, Linai wypada pójmy wać Chłumian, Cliełmian,
l<tórzy po łewym brzegu Laby bytowali.- Dla dokładniejszego zaś zrozumienia poło-
ani geograficznego i nazwy wzmianlcowanego ludu, daję tu następne objaśnienie.
Wyprawy Karola W., Ludwika Pobożnego i Ludwika Niemieckiego dotknęły
niejednokrotnie ludek zwany Hluni, Linones, Linai. I tak: R. 795.
usque ad fluvium Albira pervenit (rex) ad lo:um qui dicitur Hliuni (Eginhard);
- 56 -
cie starszy z nich Lotar, rozbity przez młodszych braci, jął sie
ostatecznych środków.
W Saksonii znajdywało sie podówczas mnóstwo burzliwych
żywiołów, gotowych do rokoszu i przywrócenia porządku takiego,
jaki istniał przed reformami Karola W., a początkiem swym sięgał
odległych czasów. Wiadomo, że Saksy byli przybyszami ze Skan-
dynawii, osiadłymi powiekszej części na ziemiach słowiańskich przy
ujściach Łaby i Wezery w niepamiętne wieki. Wiadomo także,
jak w połączeniu z Frankami Saksy, rozbiwszy r. 531 Durzyńców,
ziemie ich opanowali, dawnych mieszkańców pozbawiwszy własno-
ści, częścią wymordowali, tych zaś, którzy przy życiu zostali, utrzy-
mali jako robotników na ziemiach zdobytych. Lud ten służebny
zwał sie lasi,^) w ciągu trzech wieków mieszając sie z Niem-
cemi, zniemczał, ale szczególnej przyjaźni dla Saksów szlachetnych
(edelingów) i właścicieli ziemskich (frilingów), 'żywić nie mógł,
R. 808 Karolus Albiam ponte junxit, et esercituii cui piaeerat in L i n o n e s et
Smeldingos. (Eginhard). R, 808 in Saksonia ultra Albiam ad illos Sdavos,
qui Yocantur L i n ai. (Chr. Moissiac). R. 811. Missit imperator exercitum ultra Al-
biam ad illos Sclavos, qui nominantur Lanai et Bethenzer. (Chr. Moissiac).
R. 839. Contra Abodritorum et qui dicuntur L i n o n e s. (Prudentii. Trecens.).
R. 858 in Abodritos et L i n o n e s. (Rudolfii. Fuld. annal.). R. 877 Sclavi, qui
Yocantur Linones et Siusli, eorumque vicłni defectionem molientes solitum
dare censum renuunt. (Annal. Fuld.). Z tego widać, że wzmiankowany ludek mie-
szkał po lewym brzegu Laby, w sąsiedztwie Smolanów i Byteńców, jak na mapie
do tomu IT. oznaczono. A co się tyczy nazwy, to wyrażenie kronikarza r. 795
„locum H 1 i u n i^ oznacza c h 1 u m y, chełmy, od których powziął lud nazwę
Chlumian, Chelmian, przekręconych przez kronikarzy w Linonów, Linów. OJ nich
wypada odróżniać Lino w, (Lini), którzy mieszkając po prawej stronie Laby, wśród
blót i lasów, kolo jeziora Moryckiego, składali małą włość, nie posiadającą ani siły
ani możności z przyczyny oddalenia od Laby, stawać na linii bojowej nad Labą do
walki z Niemcami. Podobna cześć należy Chełmianom (Linonom), ujarzmionym za
Karola W., a później na wolność wybijacącym się. Tem się daje usprawiedliwić wy-
rażenie kronikarskie, że w r. 877 L i n o n y (Chełmianie) S u s 1 y i inni sąsiedzi
odmówili płacenia daniny, (solitum dare censum renuunt). To do Chlumian tylko za-
stosowane być może, bo Liny, z okolicy jeziora Maryckiego, do boju z Niemcami
w IX wieku nie występywali, a przeto i do płacenia im daniny zobowiązywani być
nie mogli.
') Nidhard opisując urządzenia Saicsonii przez Karola W., rozpowiada o po-
dziale ludu na: edhilingi, sunt qui frilingi, sunt qui lazzi illorum lingua dicentes,
latina vero lingua hoc siml: nobiles, ingenuiles alque serviles. Historiarum liber IV
Pertz. Mon. Ger. II 667—668.
— S7 —
choćby z ekonomicznych przyczyn, nie mówiąc o tradycyi, która
im lepsze czasy przypominała. Lotar wezwał do oręża niższa
klasę ludu, do której i łasi należeli, obiecując im majątek klas
wyższych, powrócenie pogaństwa i dawnego porządku rzeczy.
Lud powstawszy masami, biegł pod sztandary Lotara, gromadził
się pod nazwą S t e 1 li n g a, opanował majątki z których edelingi
uciekali.-) Spodziewano się, że i Słowianie połączywszy się ze
Stellingami, pomogą do wywrócenia porządku przez Karola W.
zaprowadzonego; — wezwano i Duńczyków, obiecując im ustą-
pić jakiś kraj, zapewne Nordalbingiję. Ale Lotar nieumiał prze-
prowadzić ruchu, przez niego wywołanego. Udało się wiec
LudwikoAvi, bez szczególnych wysileń, przełamać opór Stellingi
i powstańcze tłumy poddać pod surowe ustawy, spychające ro-
botników do stanu niewolników^) r. 842.
Po trzyletniem zaburzeniu stanęła między braćmi umowa
w Verdun r. 843, w skutek której Niemcy ostatecznie oddzieliły
się od cesarstwa, a pierwszym królem Niemiec został syn Lu-
dwika Pobożnego, Ludwik Niemiecki.
Odtąd Słowianie pozbyli się na zawsze niebezpiecznych od-
wiedzin Franków, ale za to znaleźli się w obec Niemców spojonych
prawicą Karola W. w jedno państwo. Nowy sąsiad gorszy był
od poprzedniego: więcej dziki i bardziej nienawistny Słowianom.
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burzą
Hamburg.
Trzyletnie zaburzenie w Niemczech podawało Słowianom
dogodną zręczność upomnić się za swych braci załabskich, jeszcze
") Hinc eliam in Saxoniain missit, frilingis lazzibusque, quorum infinita mul-
ttudo est, promittens,. si secum sentiient, ut legem quam antecessores sui, tempore
quo idoloruin cultores erant, habuerant, eamdem illis deinceps habendam concederet.
Qua supra modum cupidi, nomen novum sibi, id est Stellinga, imposuerunt, et in
unum conglobali, dominis a regno pene pulsis, morę anti:]no qua quisque volebat
legę vivebat. Nithardi. Histor. lib. IV M. G. II 669.
') Porów. Maciejowskiego. Histor. prawod. slow. T. I § 535. Roczniki
Kroniki str. 97. Dopełnienia doHist, praw, slow. str. 50. Wigger. Mekl. Annal s. 16.
- 58 -
przez Karola W. ujarzmionych, dla czego wypadało wspólnemi si-
łami zdobyć stanowiska saskie w Magdeburgu, Czartowie, Hocłi-
bukach, Hamburgu i Ezesfeldzie, przywrócić panowanie swoje
w Nordalbingii, jak było miedzy 804—810 r. i opanować ujście
Łaby, do czego wielką pomoc Słowianie znajdywali we flocie
duńskiej, gotowej w każdej chwili do działania przeciw Karlo-
wingom. Ale Słowianie w tym czasie nie dojrzeli jeszcze do
pojmowania interesu narodowego, a tem bardziej dalecy byli od
przejrzenia w przyszłość. Byli gotowi bronić do upadłego swe
siedziby, każdy z osobna, łączyć się nawet niekiedy do wspólnej
obrony, ale do działania wstępnym bojem przeciw nieprzyjacie-
lowi wtedy gdy ten nie napadał na nich, — nie łatwo im było.
Jedni Obodryci, zaprawieni w długich walkach z vSaksami, Duń-
czykami i Frankami, nauczyli się prowadzić wojnę zaczepną
i korzystać z dogodnej pory. Oni jedni ze Słowian, wśród zabu-
rzeń 841 — 842 r., ruszyli się przeciw cesarstwu i wspólnie z Nor-
manami napadli na Hamburg. Napad był tak gwałtowny, że
nawet okoliczni mieszkańcy nie zdążyli na pomoc miastu. Arcy-
biskup Anskar zamierzał z mieszczanami i przedmieściem Ham-
vik bronić się, ale nacisk nieprzyjaciół zmusił go do ucieczki tak
spiesznej, iż ledwo zachwycił z sobą relikwie świętych, płaszcza
jednak unieść nie zdążył. Poganie opanowawszy miasto, łupie-
żyli kilka dni, a potem zapaliwszy domy odeszli r. 842.'') Anskar
*) Zkad przybyli ci rozbójnicy, kto byli, a nawet w którym roku na Ham-
burg napadli — niewiadomo, Adam Bremeński wypadek ten stosował do r. 840,
ale wcześniejszy Nithard o zburzeniu Hamwiku wspomina między wypadkami r. 842,
Nithard pod r. 842 mówi: Per idem tempus Nortmanni Contwig depraedati sunt
inibiąue marę trajecto Hamwig et Novdhumwig similiter depopulati sunt. Historia-
rum lib. IV. M. Ger. II, 669. Późniejsze legendy wspominają o jakimś księciu
słowiańskim Borucie, który wladal na pograniczu z Niemcami i jako poganin napa-
dał na chrześcian. (Legenda de ss. martyribus interfectis in Hamburgh, w Leib-
nica Scriptores rerum Brunsvicen. I, 184). Przypomnić wypada, iż w owym czasie
Słowianie pomorscy wspólnie ze Skandynawami działali przeciw Karlowingom, a za-
tem nic dziwnego, jeśli pod nazwą Normanów, skrywa się w tym czasie nazwa Sło-
wian, zapewne Obodrytów, którzy łupicżyli Hamburg, tę metropolije chrześciań-
gtwa, zarówno nienawistną dla Słowian jak i dla Skandynawów.
— 59 —
przesiadując na przeciwnym brzegu Łaby, zwiedzał pogorzelisko;
wystawiony jego staraniem kościół „przedziwnej roboty" znikł
w płomieniach, a niespokojne czasy nie dozwalały myślić nawet
o wznowieniu metropolii.
3. Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom
r. 844. Hamburg powtórnie zniszczony r. 845. Metropolia z Hamburga
do Bremy przeniesiona r. 847.
Tymczasem Ludwik Niemiecki, uśmierzywszy powstanie
w Saksonii, przedsięwziął w roku 844 wyprawę przeciw Obo-
drytom za ich napady, jak mówią kronikarze, na Niemcy.
W zaszłym boju książę obodrycki Gostomysł poległ, a inni
zwierzchnicy z ludem musieli się upokorzyć,^) co wszakże nie
przeszkodziło im wojować znowu w roku 845 i razem z Duń-
czykami odbyć wyprawę nad dolną Łabą przeciw Niemcom.
Flota Normanów, w liczbie 600 okrętów przez króla duńskiego
Erika wystawionych, zawinąwszy do ujścia Łaby, napadła na
Hamburg, warownia którego była już wzmocniona, lecz to nie
przeszkodziło do zlupieżenia miasta,^) w czem prawdopodobnie
przyjmowali udział i Słowianie. Ludwik pospieszył z wojskiem,
pobił Normanów i w powrocie potłukłszy Słowian, zajął jakiś
gród ich r. 845.'^) Dla traktowania o pokój posłowie Erika udali
s) Rudolfi. Annal. Fuld. an. 844, Hludovicus Abodritos defectionem molien-
tes bello perdomuit, occiso rege eorum Gotzo niuzli, terramąue illorum et populum
sibi divinitus subiugatum per duces ordinavit. Podobne przechwałki w Annales
Bertinian. i Annales Xantes s. a. 844.
^) Nordmanni castellum etiam in Saxonia quod vocatur Hammaburg popu-
lati, nec inuUi reversi sunt. Rudolfi. Fuld. Annal. 845.
'^) Nortmannorum rex Oricus sexcentas naves per Albim fluvium in Germa-
niam adversus Hludowicum dirigit; quibus Saxones occurrentes, commisso proelio,
domini nostri Jesu Christi auxilio victores efficiuntur. Unde digressi Sclavorum
ąuamdam impetu et capiunt civitatem. Prudentii Trecen. an. 8^5-
Ludewicus rex congregato exercitu maguo iter iniit ad Yinodos Quod gentiles
cum cognovissent, e contra legatos direxerunt in Saxoniam et miserunt ei munera et
obsides et petierunt pacem. At ille, concessa pace, reversus est de Saxonia,
Annal. Xantes a. 845.
-- 6o —
się na sejm do Paderbornu, dokąd i Słowianie przybyli. Wojna
z Obodrytami skończyła się niczem/) Ludwik mimo największej
chęci ujarzmienia Obodrytów, dopiąć tego nie mógł, albowiem
spiesz3'ć musiał nad Dunaj, gdzie mu groziło daleko większe nie-
bezpieczeństwo ze strony tamecznych Słowian.")
Ciągły niepokój nad dolną Łabą i przewidywanie nowych
wojen między Słowianami a Niemcami, przeszkadzały do wzno-
wienia arcybiskupstwa Hamburgskiego. Król Ludwik naznaczył
Anskara biskupem bremeńskim r. 847 i tym sposobem dwa bi-
skupstwa złączyły się w jedno. Arcybiskup północny Anskar
miał swą stolicę w Bremen, gdzie przebywał do śmierci r. 865,
Podróżował do Danii, ale o Słowianach ani on, ani jego następcy
nie myśleli, zapewno i nie mogli, bo stosunek Niemców do Sło-
wian pomorskich w IX wieku był jeden: wojna nieubłagana
w celu opanowania ziem słowiańskich. Nie przeszkadzało to du-
chowieństwu niemieckiemu granice biskupstwa liamburgo-bre-
meńskiego rozciągać aż do r. Pieny,^'-) choć tam noga żadnego
apostoła jeszcze nie postała.
*) Niektórzy pisarze dają tej wojnie szerokie znaczenie, upatrują nawet zu-
pełne poniżenie Obodrytów przez zniesienie u nich z woli Ludwika władzy wiel-
kiego księcia i postawienie kraju w hołdownictwo królowi niemieckiemu. Tak utrzy-
muje i p. Pawiński (IIo.iaScKie CiaB/iiie s. 51). Porównawszy jednak świadectwa
annalistów, — na podobny wniosek zgodzić się nie możemy; późniejsze wypadki obja-
śniają zupełną niepodległość Obodrytów.
®) Porów, niżej, na stronicy 63, wojna Ludwika z Morawianami r. 846.
^0) Sfałszowany przez mnichów korbejskich dokument pod r. 786 (Hasselbach.
Codex Pomeraniae pod N. i) wykazuje pretensyje Niemców na ziemie słowiańskie.
Głosi ten dokument: terminos autem ejus (diocesis) circumscribi precepimus; id
est.... Liam fluvium (teraz Liihe), qui absorbetur ab Albia fluvio, de hinc trans
Albiam, ubi Bilena mergitur in Albiam, dehinc in ortum Bilene (teraz Bille), inde
ubi Trauena absorbetur a mari, deinde usque quo perveniatur, ubi Pene fluvius currit
in marę barbarum. Inde in ortum eiusdem fluminis. Hinc in Eldam. Dehinc in
Albiam. Inde in rivum Alend (Aland?), wpadająca do Łaby z lewej strony blizko
Sznakenburga i t. d,^
— 6i —
§ 36.
Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad
Słowianami.
I. Wzrost potęgi Moimirowlczów w Morawach. Wygnany z kraju Pry-
bina przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika za-
kłada księstwo Błatneńskie r. 840.
Po rozpadnięciu sie państwa Samona r. 662, nic w dzie-
jach nie słychać półtora wieku o tern, coby się. nad r. Morawa
działo. Tylko z okolicznych zdarzeń możemy wnioskować, że
w ciągu tego czasu Morawy tworzyły osobne państwo pod rzą-
dem własnego rodu książąt, którzy bez wątpienia w bojach Fran-
ków z A warami (791 — 803") przewodniczyli Morawianom.^) Zajęcie
przez Franków stanowiska nad Dunajem, po wywróceniu przez
nich panowania Awarów, zbliżyło granice cesarstwa aż do posad
Morawianów', którzy dla uniknienia wojny z potęgą Karola W.
oświadczyli mu sie z uległością, może i daninę płacili, ale przez to
niepodległości nie stracili. Żaden urzędnik cesarski nie gospodaro-
wał u nich.-) Książęta morawscy byli zupełnymi władcami w swym
kraju i zapewne nie z innego powodu, jak z przywiązania ludu,
panowali jeden po drugim, jakby w monarchii dynastycznej, co
sie nie zgadzało z obyczajem słowiańskim.-^) Częste boje z A wa-
rami, trzymającymi stanowiska w Rakusach, były dla Morawian
szkołą ćwiczenia się w sztuce wojennej i to się im później wielce
przydało.
1) Porównać dzieła tego tom II s. 82.
") Historycy mniemają, że Morawianie będąc postawieni między Awarami
a Frankami i znalazłszy się w konieczności rozprawiać się orężem z jednymi lub
drugimi, udali się pod ochronę Karola W. w r. 811 i że od r. 817 zostali danni-
kami cesarstwa (Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 109). Szafarzyk także twierdzi
o zwierzchnictwie Franków nad Morawianami, mniemając, że w skutek tego Mora-
wianie nie przyjęli udziału w wojnie Ludewita chorwackiego z Frankami r. 818 — 822
i nie mieszali się do zatargów Franków z Bółgarami r. 817 — 829 (Star. Slow. § 41, 3,
str. 475). Rozpatrywanie lej kwestyi należy do specyalnej historyi morawskiej. Tu
tylko wspomnimy, że zależność od Franków mogła być chyba nominalną, bo w rze-
czywistości Franki nie wdawali się w sprawy Morawianów,
») Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 121, 123.
— 62 -
Nazwa !Mora\vianó\v zjawia się wdziejach we właściwej for-
mie-') pierwszy raz w r. 822, gdy posłowie ich razem z posłami
innych ludów"^) przybyli do Franłcfurtu z darami, dla olcazania
tern przyjaźni Franlcom i życzenia żyć z nimi w zgodzie. W ośm
lat później zjawia sie pierwszy po imieniu wiadomy władzca
morawsV:i ISIoimir, zamierzający połączyć drobne ludy słowliń-
skie między górami Czeskiemi, Karpatami i jeziorem Błatnem
bytujące, aby powstrzymać szerzące się zabory Franków, którzy
już od r. 803 Morawy zaliczywszy do dyecezyi Passawskiej, sze-
rzyli chrześciaństwo i wpływ cesarstwa aż do Karpatów.**) Moi-
mir zrozumiawszy swe położenie, ochrzcił się i przez to wyrwał
sąsiednim margrafom powód do najazdów na Morawy.
Władający pod ówczas w Nitrze, głównym grodzie Sło-
waków, książę Pribina, poganin, wdawszy się z niewiadomych
powodów w wojnę z Moimirem i wygnany przez niego z kraju
r. 830, znalazł przytułek u margrafa Radboda. Potem za wsta-
wieniem się Radboda, cesarz Ludwik Pobożny przyjąwszy ła-
skawie Pribinę, polecił ochrzcić go biskupowi salcburgskiemu,
przez co Pribina zyskał względy cesarskie i z pomocą margrafa
*) Dawniej Morawianie słynęli pod nazwą Markomanów, których przez nie-
obaczność za Niemców poczytano.
5) Eginhard. Annal, a. 822 Morvanorum legationes audivit.
e) Pograniczne z Bawaryą kraje słowiańskie Karol W. zdobywszy na Awa-
rach, poddał pod władze dwóch sąsiednich biskupów: salcburgskiego i passawsldego,
w ten sposób iż Pannonia przypadła salcburgskiemu, a Rakusy passawskiemu bisku-
powi. Początek takiego podziału prawdopodobnie sięga r. 803, kiedy Karol W. do
Bawaryi zdążywszy, urządzał tam sprawy Pannonii. (Eginhard. Annales a. 803). Po-
siadłości tych biskupów ciągnęły się do r. Raby, ale dopiero w r. 829 dokładniej
oznaczone zostały. W dokumencie z dnia 18 Listopada 829 r. czytamy: „ut Re-
ginharius, episcopus (Passaviensis) habeat ad diocesim suam de ista occidentałi
parte fluvii, qui vocatur Spraza, ubi ipsa exoritur et in ałiam Sprazam cadit, et ipsa in
Rapam fluit; Adalramus vero Archiepiscopus ex occidentałi ripa supradictarum aqua-
rum in orientali et australi parte ad diocesim Juvavensem, et ita in antea, sicut Arno
antecessor eius habuit, płeniter habeat." Erben, Regesta diplomatica. T. I, N. 23.
W innych odpisach tego dokumentu rzeki są nazwane Spiraza i Aribone; w Boczka,
Cobex dipl. I, N. 22. Jakaby rzeka kryła się pod nazwą Spraza, czy Spiraza —
dotąd nie wyjaśniono i to przeszkadza historykom do wykreślenia granic rzeczonych
biskupstw.
- 63 -
Radboda powrócił do Nitry, zajął sie szerzeniem cłirześciań-
stwa, wystawił Icościół ś\v. Emmerama, przez bislcupa salcburg-
skiego Adairamma jeszcze przed r. 836 poświecony. Przyjaźń
z Radbodem trwała niedługo: Pribina z synem swoim Kociełem
zemlcnął do Bółgarów, a potem do Cliorwatów, Ictórzy pod Icsię-
ciem Ratimirem gotowali sie do walki z Franlcami roku 838.
Po niefortunnej dla Cliorwatów wojnie, Pribina udał sie do grafa
Krainy Salacłia, za jego wdaniem się, pogodził sie z Radbodem
i od Ludwika otrzymał około r. 840 w len krainę nad jeziorem
Błatneńskiem, gdzie założywszy gród Błatno (Mosburg) przy uj-
ściu r. Sali do jeziora, pracował nad rozszerzeniem chrześciań-
stwa, jak niegdyś w Nitrańsku. Zbudował w swem księstwie
32 kościoły i aż do końca życia był przyjacielem Franków, ale
z Moimirem pogodzić się nie mógł.') Tymczasem Nitrańska kraina
została pod władzą Moimira, który wzrósł w taką potęgę, jakiej
pod ówczas w zachodniej Słowiańszczyźnie nie było, bo od gra-
nic bawarskich aż do źródeł Odry i Wisły, a za Karpatami aż
do rzek Hronu i Dunaju wszystkie mu ludy podlegały.
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r. 846. Niepomyślny
powrót jego przez Czechy. Powtórna wojna Ludwika z Czechami i Ser-
bami. Zwycięztwc Czechów r. 850.
Wzrost potęgi morawskiej nie podobał się królowi Ludwi-
kowi Niemieckiemu, który w imię idei wszechwladztwa, przysłu-
gującej niegdyś Karolowi W. jako cesarzowi rzymskiemu, uwa-
żał siebie za spadkobiercę tej idei względem sąsiadów państwa
Niemieckiego — Słowian i do panowania nad nimi dążył. Moimir
nie chciał być pokornym sługą niemieckim, przez co ściągnął
na się gniew Ludwika, który wpadłszy do Morawy w Sierpniu
r. 846, synowca Moimira Rościł awa, przez Franków Rasticem
') De conversione Baiovarioum et Carantanorum libellus. Pertz. M. Germ.
XI, p. II. Jest to główne źródło wiadomości o Pribinie. Diimmler. Geschichte der
Ostfraukischen Reichs. II, s. 174.
- 64 —
zwaneg-o, ustanowił księciem morawskim/) a co sie z Moimirem
stało — nie wiadomo.
Dumny z powodzenia król Ludwik taka sie zarozumiałością
uniósł, że powracając do domu przez Czecłiy nie zapytał nawet
o pozwolenie, jak gdyby Czecłiy do niego należały. Rozjątrzeni
tern Czecliowie rzucili sie na wojsko królewskie i zadali mu taką
kieskę, że sam Ludwik o mało co nie został schwytanym.") Obra-
żony na Czecliów Ludwik postanowił odwetować swą porażkę.
Czecłiowie przepraszać go nie myśleli. Rościsław morawski, po-
dobnie jak i Moimir, nie cłiciał być pokornym sługą niemieckim,
ze strony zaś Serbów dawne pograniczne spory z Niemcami — nie
ustawały. Gotowała się tym sposobem wielka wojna między
Niemcami a Słowianami.
Jeszcze za Ludwika Pobożnego, dla trzymania w uległości
Czecliów i Serbów, ustanowione zostały dwie Marki turyngskie:
Południowa i Północna, w którycli główne stanowiska były w Er-
furcie na północ i w Hallsztadzie na południe od turyngskiego
lasu. To kraiszcze serbskie od r. 805 początek wiodące, zostawało
najprzód pod zarządem margrafa Madalgauda. Przeciw Czecliom
stanowiska wojskowe Niemców były w Forlieimie, Brembergu
i Regensburgu, nad którymi początkowo przełożonym był Au-
dulf.'^) Gotując- się do Avojny, Ludwik w margrafstwie turyng-
skiem osadził Takulfa księcia sorabskiej granicy „dux sorabici
limitis", a pograniczem przeciw Czecliom zarządzał wtedy graf
®) Annal. Fuld. a. 846, gdzie Rastiz nazwany ne potem Moimari, co
według badaczy najprawdopodobniej oznacza synowca.
^) Annal. Fuld. a, 846. Inde per Boemanos cum magna difficultate et grandi
damno exercitus sui reversus est.
Annal. Prudentii Trecen. a. 846. Hludovicus, rex Germanorum, adversus Scla-
vos profectus, tam intestino suorum conflictu, quam hostium victoria conterritus, re-
versus est. Annal, Xantes. a. 846. Ipse vero cum exercitu suo contra Boemanos
perexit ... sed periculose valde.
^*) Kapitularz Karola W. r. 805: Ad Forcheim, et ad Breemberga, et ad
Kegenisburg praevideat Audulfus. Erben Regesta str. 7. Ten Adolf byl markgra-
fem 805—819; później Ernest 829—861.
— 65 -
Ernest. W tymże czasie, jakby dla zapewnienia przyjaźni może
i pomocy Pribiny, Ludwik ustąpił mu na własność księstwo
Błatneńskie r. 848.^1) A gdy już wszystko do wojny gotowe było,
wojsko niemieckie pod wodzą księcia Ernesta i grafa Takulfa,
przez Cheb uderzyło na Czechy. Chcąc sprawę załatwić poko-
jem, Czechowie wysłali posłów, lecz nie do najwyższego wodza
Ernesta, a do Takulfa, mającego wielką wziętość u Słowian, za
to, że znał ich zwyczaje i mowę.^-) Rozpoczęła się krwawa,
czteroletnia wojna, w której Serbowie pomagali Czechom. Król
Ludwik sam wojsko prowadził w głąb kraju serbskiego, niszcząc
wszystko po drodze, ale Czechowie wpadłszy do kraju nieprzyja-
cielskiego, sławnem zwycięztwem upokorzyli dumę Ludwika, zmu-
sili go prosić o pokój i wydać liczne rynsztunki w^ojenne r. 850.^-^)
Zwycięztwo Czechów natchnęło sąsiednie Słowiany nadzieją uwol-
nienia się od wdzierstw niemieckich. Serbowie w r. 851 wal-
czyli jeszcze, lecz niepomyślnie, a Takulf, dla rozszerzenia swego
władztwa usiłował zhołdować kraje między Solawą a Modłą ^*)
") De conversione Baioar. Pertz. M, 6. Xr, p, 13. Actum in loco publice
in Regenespurc anno Domini 848, indictione XI sub die 4 Idus Octob., także Mo-
numenta Boica XI, 119.
12) Bcemanni per legatos ad Thaculfum directos, cui prae ceteris credebant
ouasi scienti leges et consuetudines Sclavicae gentis, erat ąuippe „dux sorabici li-
mitis". Annal. Fuld, an, 849. Urodzony w okolicy Fuldy, zapewno z rodziców
słowiańskich, Takulf miał dobra w prowincyi „juxta Bohemiam, Sarowe (Serbsko)
nuncupatam", byl jednym z głośniejszych mężów swego czasii i miał jeszcze tytuł :
„de Bohemia comes". Raumer. Regesta, an. 873; M\ilverstedt. Regesta Archi-
episcopatus Magdeburgensis. T. I, p. 12. Ten Takulf urząd księcia „sorabici limi-
tis" sprawował od r. 848 do r. 873, po nim Ratolf r. 874 — 880, Poppo r. 880—892;
Konrad 892, a po nim Burchard do r. 908. O Takulfie szczegóły w Knochenbauera
Geschichte Thiiringens. 1863. s. 23—27.
»^) Annal. Fuld. Rudolft. Pertz. M. G. I, 366—367; Prudent. Trecen. M.
G. I, 444. Annal. Xantes. Pertz. II, 229. Szafarzyk. Star. Sław. ij 39, S, s. 445
§ 43» 5. s. 540; Palacki. Dejiny, I, ks. II, r. IV, s. 132.
") Annal. Fuld. an. 851. Pertz. I, 367; Annal. Xantes an. 851. Pertz.
II, 229, Scheltz. Geschichte der Lausitz, s. 18. Teraz Mulda; w dokumentach Milda
według K. Polana, ma się zwać Modła. Lużica r. 1890. N. 5, s. 40.
Tom III
66
3. Walka króla Ludwika z Rościsławem r. 855. Slawitah pan na Wi-
toraziu podaje powód do zatargów Rościsława z Ludwikiem i Serbami
r. 856. Takulf przedłuża najazdy na Serbów.
Tymczasem w Morawii Rościsław obmyślał środki dla uz)^-
skania zupełnej niezależności od Ludwika. Próbował on drogą
układów osiągnąć zamierzonego celu, słał do Moguncyi posel-
stwo w r. 852, jednocześnie z poselstwem Bółgarów,^"^) któr3^ch
starał sie na swą stronę przyciągnąć, a może i przymierze z nimi
zawarł.'^')
Gdy układy nie doprowadziły do zgody, Ludwnk wypra-
wił się w r. 855 przeciw Rościsławowi i obiegł go w warownem
stanowisku, lecz doświadczywszy mężnego oporu, musiał ustępy-
w^ać po lewym brzegu Dunaju, będąc ściganym przez Rościsła-
wa.'') Kronikarze niemieccy nie zapisali szczegółów niepomyśl-
nego dla nich zdarzenia i dla tego rezultatów wojny nie znamy,
ale z ogólnego biegu zdarzeń możemy wnioskować, że Ludwik
był pobity,^**) a Rościsław uważał się za swobodnego od wszel-
kicłi zobowiązań, daninę przestał płacić i zbiegów królewskich
przyj my wał do siebie.
W tymże czasie dwaj synowie Witorada, czeskiego pana na
Witoraziu, kłócili się o dziedzictwo po ojcu.'^) Jeden z nich Sla-
witah, w-ygnany przez wojska bawarskie z swych posiadłości,
szukał u Rościsława pomocy. Król Ludwik stanął po stronie
drugiego brata, wspieranego przez serbskiego zwierzchnika Cze-
ścibora (r. 856), mianował wygnanego Czecha panem na Wito-
ld) Annal. Fula. Pertz. I, 367, in civitate Mogontia . . . legatiooes Bulgaro-
rum Slavorumque audivit et absolvit. Że tu pod nazwa Słowian tnaja sie rozumieć
• Morawianie, to z tekstu kronikarza, wypada.
. '") Annal., Pruden. Trecen. Pertz. I, s. 448, Bulgari, sociatis sibi Sclayis,: et,
ut fertur, a nostris muneribus inyiJtati, adversus Hlu(lovicum, Germaniae regem, arci-
ter promoventur, sed domino pugnante vincuntur.
^■) Annal. Fuld. an. 855^ Prud. Tieceną. an. 855.
'") Dudik. Miihrens Geschichte, I, s. 133.
1"; Patrz wyżej § 2o, tom II, Sir. 386.
— 67 --
riaziu i słał wojsko przeciw Rościsławowi, ale ten dzielnie wsparł
Slawitaha i najechał wschodnich Serbów, co sprawiło wielkie
rozdrażnienie między Serbami tak, że zwierzchnika swegfo Cześci-
bora, przychylnego niemieckim zamiarom, zamordowali r. 858.-^)
Kronikarze nie oznaczyli jakiej potęgi i gdzie było państwo
Cześcibora, wspominają tylko, że w Landskronie, koło Zgorzelca
miał swój gród i był względny dla swych nieprzyjaciół. Bada-
nia historyczne udowodniają, że władztwo Cześcibora rozciągało
się na milczańską i łużycką ziemie.-^)
Kiedy król Ludwik działał przeciw Morawianom, książę
serbskiej granicy Takulf wojował z silnym serbskim ludem Gło-
maczami (r. 856), a dwa lata później, z polecenia Ludwika, wy-
konał nową wyprawę przeciw Serbom, lecz musiał poprzestać na
korzyściach, jakie między Solawą a Modłą osięgnął.-'-) Później-
sze wypadki i to mu wydarły.
§ 37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami
r. 858—869.
I. Słowianie nadłabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec. 858—860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862.
Ledwo król Ludwik skończył wojnę z Morawianami i po-
zbył się kłopotu w sprawie Cześcibora (856 — 858), a już musiał
spieszyć do obrony północnych granic państwa, zagrożonych
przez Normanów i Słowian. Nie obeszło się w tym razie bez
podżegania króla Lotaryngii Lotara przeciw bratu Ludwikowi
-O) Annal. Fuld. an. 858. Nuntialum est ei (Ludovici), in oriente rempu-
blicam Sorabici limitis esse turbatum eo quod Sorabi duce eius Zistiboro nomine
sibi fidelissimo insidiose perempto defectionem meditarentur. Palacki. Dejiny, I, IT,
4. s. 134-
"') Jencz. Powieść o serb. kroi. C. M. S. T849 — 50.
-; Annal. Fuld. an. 856, 858.
5*
— 68 —
Wikingów normańskich i książąt słowiańskich. Znakomity Wi-
king Rórik, usadowiwszy się przy ujściu r. Ejdory w zachodnim
Szlezwiku r. 857/) trzymał w strachu Nordalbingię i prawdopo-
dobnie poduszczał Słowian do wspólnego przeciw Niemcom dzia-
') Ilaiald królewicz duński ochrzczony i obdarzony posiadłością we Fran-
cyi, podejrzany później o stosunki z piratami, został przez Franków zamordowa-
nym. Brat jego Rorik, pałając żądzą odwetu za brata i za osobiste krzywdy od
Franków, którzy go więzili, zebrał piratów i opanował część Flandryi przy ujściu
Renu r. 850. Potem zrobił najazd na Jutlandyę, w której stanowisko zajął przy
ujściu r. Ejder i za zgodą króla Erika tam osiadł r. 857. Annal. Fuld. an. 850,
857. Depping. Histoire des expeditions maritimes des Normandes, lib. II, eh. III,
pag. 97-
Kruze, przyjąwszy na uwagę roczniki Rudolfa fuldeiiskiego i Hinkmai'a, tu-
dzież Adama bremeńskiego, przyszedł do przekonania, iż wzmiankowany wyżej Ró-
rik jest tym samym Rurykiem, który państwo ruskie w Nowogrodzie założył. We-
dług Kruzego, Rórik chrzest przyjął pierwszy raz w r. 826, ale w r. 841 połączywszy
sie z poganami napadł na chrześcian, a w r. 850 powtórnie chrzest przyjął, co mu
jednak nie przeszkadzało z przyjacielem swym Baldwinem grafem Flandryi, porozu-
miewać się z rozbójnikami normańskimi. — W r. 855, za zgodą cesarza Lotara II
i króla duńskiego Erika II, Rórik cala Jutlandyję posiadł. Wkrótce potem zda-
rzyła się wyprawa Waragów na Słowian północnych, według Nestora w r. 859; a czy
w tej wyprawie uczestniczył Rórik — nie wiadomo. Niewątpliwie jednak, iż w r 861,
dnia i Septembra, kiedy jedni z Normanów przyjęli służbę u Franków, drudzy
u Brytów przeciw Frankom, a inni w domu pozostali, o Róriku w Germanii nie
słychać. Ale w tym właśnie czasie, według Nestora, Rurik przybył do Słowian.
Z tego Kruze wnioskuje, że Rórik w r. 861 z Frislandyi, lub Jutlandyi udał się do
Słowian, a w r. 863 powrócił do Frislandyi, otrzymał napowrót władztwo swe Do-
rostat i królowi Karolowi przysięgę na wierność złożył. Wygnany z Frislandyi
przed r, 867, jak raz w tym samym czasie, kiedy według Nikonowskiego kodeksu
latopisu Nestora, Rórik ostatecznie objął rządy w Nowogrodzie, w skutek czego
masa Nowogrodzianów do Kijowa umknęła. — W latach 870 — 879 wzmianki o Ru-
nku w kronikach ruskich nie ma, a tymczasem w Lotaryngii i Francyi zjawia się
znowu Rórik, który w r. 870 zawarł z Karolem Łysym umowę w Niemwegen,
a w r. 872 przyjmywał go Karol po przyjacielsku, jako wassala swego. W r. 873
Rórik poddał się pod władzę króla Ludwika. Według Nestora Rurik umarł r. 879,
a śmierć Rórika w kronikach niemieckich nie zanotowana, lecz niewątpliwie w r. 882
on już nie żył. — W r. 1837 w północnej Jutlandyi odkryto kamień, z napisem
niniczym, w mowie skandynawskiej, z wyrazami: Ruricus sponsae (uxori) Ingridae,
co według zdania Kruzego i Finn Magnussena, wskazuje żonę Rurika, który w r. 862,
jako pan Jutlandyi żonie swej pomnik zrobić rozkazał. Syn Rurika ruskiego Igor,
• u Byzantyńców Iffoip (Ingor) ma imię jednakowego z nazwą Ingirdy brzmienia, co
zdaje się potwierdzać identyczność Rórika z Rurykiem. Schmaler. Jahrbiicher fur
Slawische Literatur, 1852, s. 70—71. Sioegren. Bericht iiber (las Werk des Finn-
Magnusen Runamo og-Runerne. Petersburg, 1842.
- 69 -
łania, Obodryci i Chełmianie ciągłemi wycieczkami dokuczali po-
granicznym Saksom, a Serbowie ucierali sie z margrafem Ta-
kulfem.
W r. 858 Ludwik wyprawił jedno wojsko, pod wodza syna
swego Ludwika, przeciw Obodrytom i Chełmianom, drugie prze-
ciw Serbom nadłabskim, trzecie przeciw Rościsławowi morawskie-
mu,^) a sam wystąpił przeciw bratu Karolowi, królowi Francu-
zów. Tymczasem Normani, prawdopodobnie drużyna Wikinga Ro-
rika, napadli na Nordalbingię i chociaż Niemcy chwalili sie, że
ich przepędzili,'^) ale wyprawa przeciw Obodrytom nie udała sie.
Jeszcze gorzej powodziło się Niemcom z Serbami, powstałymi z po-
wodu sprawy Cześcibora. Poruszenie się ich takie groźne rozmiary
przyjęło, że Ludwik znalazł się zmuszonym opuścić wojsko wy-
prawione przeciw Francyi i spieszyć na wschód r. 859.*) Zapewno
z powodu ogólnego niepowodzenia oręża wstrzymaną została wy-
prawa zamierzona przeciw Morawianom, a być może Ludwik po-
kłóciwszy się z synem swym Karlomanem, wielkorządzcą Ka-
ryntyi (Chorutanów), nie śmiał wystąpić przeciw Rościsławowi,
z którym Karloman wszedł w przymierze. Nieczynność Ludwika
zgubiła wiernego jego sprzymierzeńca Prybinę. Korzystając z do-
godnej pory, Morawianie, dawno już czyhający na ich wroga
Prybinę, razem z Karlomanem napadli na jego państwo i same-
go Prybinę zabili r. 860. Syn zabitego Kocieł objął władzę
w księstwie Błatneńskiem.*^) Ludwik nie mógł temu zapobiedz,
-) Rudolfl Fuld, an. 858. Rex decrevit tres exercitus in diversos regni sui
terminos esse inittendos : unum quidein — in Sclavos Marahenses — altenim vero per
Hludovicum filium suum minorem, in Abodritos et Linones. tertium autem in Sora-
bos. W Annal. Fuld. a. 858 — tertium per Thachulfum in Sorabos, a o Linonach
nie wspomniano. Pertz. I, 371. — Zamiast Linonów, pisze tu Chelmian, o czem patrz
wyżej str. 55, 56.
•■') Annal. Bertinian. a. 858.
4) Annal. Fuld, a, 858, 859.
'') De conversione Bogoar. Pertz, XI, 14. Anno 865 venerabilis archi-
episcopus Juvavensium Adalvinus nativitatem Christi celebravit in castro Chesilonis
(znaczy 25 grudnia 864 r.) noviter Mosapurc vocato, quod illi sucessit moriente pa-
tro suo Privina, quem Moravi occiderunt. Z dokumentu pod r. 860 w Monumenta
— yo —
bo właśnie w tym czasie musiał bronić północne granice. W ro-
ku 8ó2 sam on prowadził wojsko przeciw księciu Obodrytów Do-
bomyslow'i, ale powiodło mu się nieszczęśliwie: wielu znakomi-
tych wojowników zginęło, — król musiał ustępywać, zadowol-
niwszy się tem, że mu dano jakichś zakładników.^)
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik
zawiera przymierze z Bółgarami r. 864, rzuca się na Morawy. Kocieł
książę błatneński w związku z Niemcami.
Nie pora była dłużej u Obodrytów bawić. Sprzymierzenie
się Karlomana z Rościsławem ciągnęło króla do Bawaryi, dla
urządzenia spraw Karyntyi, którą synowi odjąć postanowił, oraz
przygotować się do wojny z Rościsławem, dla czego zdążywszy
do Bawaryi,") wszedł w zmowę z Bółgarami i z ich posłami za-
warł w Tulln przymierze r. 864,*) stale dochowywane aż do
końca wieku. Poczem dopiero Ludwik przebywszy Dunaj z li-
Boica XI, 119 widać, że wtedy Pribina żyl jeszcze, ale w r 86i występuje już
Kociel na sejmie w Regensburgu, O księstwie Prybiny rozprawa w ,,Svetozorze" za
rok 1859, N. 16 i następ,
«) W rocznikach fuldeńsldch wyprawa ta zapisana pod r. 862 w sposób
przyjazny Ludwikowi, głosząc, źe: „Rex ducto in Abodritos exercitu, ducem eorum
Tabomiuzlem rebeliantem dieto obedire et fllium suum cum aliis obsidibus dare
coegit. Tymczasem roczniki Bertiniańskie, pisane we Francyi przez Hinkmara, bi-
skupa reimskiego, pod rokiem 862 opiewają, że król Ludwik, gotując się do wojny
ze Słowianami, prosił o pomoc swego krewnego Lotara, króla Lotaryngii, ale ten
cliociaż obiecał, lecz później nie, przybył. Hludovicus autem, relicto in patria filio
Carolo, Hludowicum filium suum secum ducens aggreditur Winidos; unde amissis
quibusdam primoribus et nihil prospere gestis, sub obtentu obsidum ad Francofurd
revertitur. Podobnież w Annales Xantes, pisanych w Lotaryngii pod r. 863. Lu-
dovicus rex primum conventum habuit Yangioma et post hac Mogontia, ibique venit
ad eum Lotharius, hostem machinantes in Sclavos, quod et postea fecerant, sed non
profuit. A zatem już w IX wieku łatopiscy niemieccy puszczali się na tendencyjne
drogi, nie zważając na prawdę, byle wysławić czyny swych wojowników.
') Ludovicus vero totum pene annum morabatur in Beioaria; caute agens
contra Margos rebelles et contra filium. Annal. Xantes an. 864.
«) Quoniam nuntias, quod fldelis rex (Ludovicus) dipositum habeat venire
TuUinam, et deinde pacem cum rege Yulgarorum confirmare, et Rastitium, aut vol-
lendo aut nollendo sibi pbedientem facere, Erben. Regesta I, 1^.
— 71 —
cznem wojskiem, nagle rzucił sie na Morawy i Rościsława w. gro-
dzie Dziewinie. obiegł.^) Rościsław widział się zmuszonym wejść
w układy z Ludwikiem, wydał zakładników i przysiągł na wier-
ność.^^) Niedługo jednak wypadło mu znosić te upolcorzającą
umowę. Młodszy syn królewski, Ludwik, powstał przeciw ojcu
i za przykładem Karlornana, udał się do Rościsława o pomoc,
sam przybył do Morawy i zachęcał do odzyskania niepodległością
r. 866, a tymczasem agentów swych słał do Turyngii i Sakso-
nii, pobudzając do powstania.") Sprawy tak się składały, że
wojna między Ludwikiem a Rościsławem stała sję konieczną.
Jakoż w r. 868 dwaj przeciwnicy walczyli, bez skutku, szukając
sprzymierzeńców. Ludwik pogodził się z synarni, wciągnął, do
swej polityki Bółgarów, na żądanie których niedawno, roku 866
w Regensburgu przez poselstwo objawione, wysłał im lisjęży ła-
ćińslcich dla umocowania w chrześciaństwie króla Borysa z czę-
ścią ludu nawróconych. ^'2) Rozścisław mógł liczyć tylko na Cze-
chów i Serbów, bo sąsiedni książę błatneński Kocieł trzymał się
polityki ojca swego i żył w zgodzie z Niemcami, chociaż władz-
two jego uszczupliło się przez odjęcie na pograniczu Karyntyi,
krainy Dudleipa zwanej.^'')
») Annal. Fuldl an. 864; Annal. Hildesheim. an. 864. — Dziewin niedaleko
teraźniejszego Hradiszcza, podobno Deben, pewniej Podiwin.
10) Annal. Fuld. a. 864.' Rastiz . . . . cum. universis optimatibus suis fidem
se cunctis diebus regi servaturum esse, juramento ńrmavit, licet illud minime ser-
vavent.
'1) Annal. Fuld. a. 864. Nuntiis per universam Thuringiam et Saxoniam
missis . contra regem' rebellare disposuit. . . .
1-) Annal. Fuld. a. 866 . . . Hincmar Remen. an. 866. Ermanrich biskup
passawski z księżmi i diakonami przybywszy do Bólgaryi, znalazł tam księży łaciń-
skich, wcześnićj przez papieża Mikołaja I wysłanych. Musiał więc Ermanrich po-
wrócić bez spełnienia swej missyi.
13) Szafarzyk. Star. Sł. § 42, 2. s. 514. Żupa Dudleipa = Dulęby leżała
w stolicy Saladskiej, na porzeczu Kaniży (Knesaha). Ostatecznie jednak położenie
tej żupy jeszcze nie wyjaśnione.
72
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawaryę napada. Ludwik,
pogodziwszy się z synami, przyciska Morawy r. 869. Niepomyślny ko-
niec wyprawy.
Z nastąpieniem r. 869 Rościsław postanowił wstępnym bo-
jem w kraju nieprzyjacielskim odwrócić przeciw niemu wymie-
rzone zamachy Ludwika. Czechowie wpadłszy do Bawaryi, a Ser-
by do Turyngii, pustoszyli ogołocone z wojska kraje.") Synowiec
Rościsława Świętopełk, wtedy już książę nitrański, połączył sie
z Morawianami.^^) Król Ludwik, stosując się do działań nie-
przyjacielskich, podzielił swoje wojska na trzy części. Z nich je-
dno prowadził królewicz Ludwik przeciw Serbom i Susłom, zmu-
sił ich w sierpniu roku 869 do odwrotu i miał nawet zniewolić
mieszkańców jakiejś okolicy do uznania swego zwierzchnictwa.^")
Królewicz Karloman prowadził Bawarów przeciw Świętopełkowi,
a trzecie wojsko z Franków i Szwabów sam król zamierzał pro-
wadzić przeciw Rościsławowi, lecz zachorowawszy, powierzył je
najmłodszemu synowi Karolowi, który wtargnąwszy z Rakus do
Morawy, palił osady, lecz głównego grodu AYelihradu,'') dosko-
nale obwarowanego, zdobyć nie mógł. Tymczasem Karloman
z Pannonii wtargnąwszy do Nitrańska, spalił okolicę i pobił za-
stęp Morawianów, zostający pod wodzą Hundakara, który prze-
niewierzywszy się suzerenowi swemu Karlomanowi, wcześniej
jeszcze przeszedł do Morawianów, ^^) lecz w pierwszej potyczce
z Karlomanem, poległ. Radość z tego powodu była tak wielka,
^^) Annal. Fuld. a. 869. Sorabi et Siusli, junctis Bohemis et ceteris vicinis,
antiąuos terminos Thuriugorum transgredientes (Solawę) devastant.
^*) Że Świętopełk w r. 869 władał już księstwem Nitrańskiem, to mo2na
uwaiać z annalisty fuldeńskiego pod r. 870, patrz niżej § 39 cyt. i.
'•) Annal. Fuld. a. 869.
"j W dokumencie r. 1030. Yieligrad ad flumenta fluv. Moravae. Boczek.
Codex Diplom. I, 113. .Stary Wielehrad zburzony podczas napadu Węgrów, Z ruin
powstało teraźniejsze Hradiszte r. 1258. Szafarzyk. Star. Sł, § 41, 4, s. 479.
^«) Morę Catilino dimicare Yolen.s, powiedziano w Annal. Fuld. a. 869. Pertz,
I, 381.
— 73 —
że król Ludwik rozkazał we wszystkich kościołach regensburg-
skich bić we dzwony. — Po tern Karloman połączył sie z bratem
Karolem, z czego bracia wielce radowali się i winszowali so-
bie zwycięztwa.^^) Taki opis wyprawy tej podali Niemcy, tym-
czasem według Hinkmara, biskupa reimskiego, bracia królewi-
cze, poniósłszy wielkie straty, wracali do domu, a o żadnem
zwycięztwie ani słychać.'^**) Przewaga okazała się na stronie
Rościsława. Ludwik nie mógł dotrzymać mu pola i widział się
zmuszonym do zawarcia pokoju nie zupełnie dlań dogodnego.^')
§ 38.
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863 — 870).
I. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego.
Oręż cesarski, łamiąc granice Słowiańszczyzny zachodniej,
otwierał misyonarzom niemieckim drogę do apostolstwa wśród
Słowian. Biskupstwa Salcburgskie, Passawskie i Regensburg-
skie, rozszerzając swe dyecezye, od czasów Karola W., na zie-
miach słowiańskich,^) starały się o ubespieczenie władzy swej,
urządzały hierarchiję duchowną, wznosiły kościoły, hojnie w do-
bra ziemskie uposażone,-) dyecezye jednak nie były rozgrani-
19) Annal. Fuld. a. 869. Pertz. I, 381.
2") Hincmar Remen. an. 869. mówi: Królewicze aut nihil, aut parum utili-
tatis egerunt, sed damnum maximum retulerunt.
2') Hincmar Remen. an. 869. Hludovicus pacem cum quadam conditione
apud Yinidos obtinere procuravit.
1) Wyżej § 36, cyt, 6.
') Nawet kościoły w Bawaryi położone freizyngeuski i dolno- altaheński
miały uposażenie na ziemiach słowiańskich. (Erben, Regesta NN. 24 i 29). Mie-
dzy rzekami Aistą a Nardina z północy do Dunaju wpadającemi, leżały posiadłości
regensburgskiego kościoła. (Erben. Regesta N. 27). Klasztor Ś. Emmerama w Re-
gensburgu posiadał dobra w Pannonii. (Erben. Reg. N. 34). Benedyktyni Krems-
miinsterscy posiadali dobra w Grunzviti pagus w Marce Wschodniej (Austryi),
nad r. Treismą, w pobliżu granicy morawskiej. (Erben, Regesta N. 22). Islad taż
rzeka leżały dobra arcybiskupa salcburgskiego.
— 74 —
c/.one ściśle. Każdy l biskupów chciril co największy obszar za-
garnąć. Wszczęły się pomiędzy nimi intrygi i kłótnie, któr4
wreszcie cesarz Ludwik Pobożny rozstrzygnął w Regensburgu'
(r. 829) w ten sposób, że ziemie położone na wschód. od Łysej
góry (Kahlertberg), a rozdzielone rzekami Sprazą i Rabą, mają
należy ć północną i wschodnią częścią do Passawskiego, a porti-
dniową i zachodnią do Salcburgskiego biskupstwa.^) W skutek
tego ^Morawia zaliczoną została do biskupstwa Passawskiego,
a w południowych od Dunaju krajach, równie jak w księstwie
Nitrańskiem szerzyła się władza arcybiskupa salcburgskiego, sta-
raniem którego \\ iele kościołów w księstwie Błatneńskiem i w Ni-
trawie wzniesiono około r. 836.^) Czechy zostawały jeszcze w po-
gaństwie i niezależności od cesarstwa, ale chrzest 14 panów cze-
skich z ich czeladzią w Regensburgu (r. 845),*') podawał bisku-
pom regensburgskim powód do rozciągania swej władzy i na
Czechy, co aż do ustanowienia biskupstwa Prażskiego (r. 973)
trwało.
Wszakże usiłowania biskupów niemieckich do rozszerzenia
chrześciaństwa u Słowian, nie osiągały pożądanych skutków. Po-
ganie, patrząc na bezustanne napady pogranicznych grafów, gra-
bieże i zniszczenie ojczystych posad przez Niemców, nie mogli
spotykać przyjaźnie ich misyonarzy i wierzyć temu, co ci opo-
wiadali o cnotach i miłości bliźniego. Wreszcie wymaganie dzie-
sięciny i odprawianie nabożeństwa w języku łacińskim nie uspo-
sobiały bynajmniej ludu słowiańskiego do przyjmowania nauki
obcej wyobrażeniom jego i niezrozumiałej. Nie dziw więc, że
rozwój nauki Chrystusa w Czechach, Morawii i Pannonii był
bardzo ograniczony, chociaż książę Moimir wyznawał chrze-
•") Wyżej § 36, cyt. 6, s, 62. O waśniach pomiędzy biskupami. Szafarzyk.
St. Slow. § 4!, s. 486—8.
*) Wyżej § 36, s. 63.
•') Annal. Fuld. an. 845. Hludovicus quatuordecim ex ducibus Boemauo-
rum cum hominibus suis christiaiiam religionem desiderantes suscepit, ei i.n o.ćtavis
Theophaniae baptisari iussit. Pertz, M, G, I, 364.
— 75 —
ściaństwo, a ksiaże Rośclsław troszczył się o wytępienie po-
gaństwa.*')
Z wiekszem powodzeniem nieco zaprowadzał w księstwie
Błatneńskiem chrześciaństwo Pribina, wznosząc liczne kościoły
i pomagając do ustanowienia hierarchii duchownej od arcybiskupa
salcburgskiego zależnej. Zależność ta, datująca się od czasów Ka-
rola W., miała na celu wznieść powagę arcybiskupa i dla tego
ustanowione zostały przepisy, aby żaden ksiądz postronny, bez
dozwolenia zwierzchności duchownej, nie mógł dłużej nad trzy
miesiące swych obowiązków sprawować.') Że arcybiskupi salc-
burgscy rościli sobie prawo do zarządu duchownego w Pannonii
i byli do tego upoważnieni przez cesarza Ludwika, to niewątpli-
wie, ale ze strony stolicy apostolskiej potwierdzenia podobnego
prawa nie posiadali, a to właśnie stało się później, jak zobaczy-
my, przyczyną nadzwyczaj przykrych wypadków.
Nie śmiemy twierdzić, aby już wtedy biskupi niemieccy
upatrywali w religii środek do wynarodowienia Słowian, ale że
dążyli do zespolenia ich przez kościół z cesarstAvem, to wypływało
z pojęcia o uniwersalnej władzy cesarza rzymskiego. Wszak od
czasów Karola W. wyrabiało się przekonanie powszechne, że jak
cesarz jest najwyższym władzcą wszystkich ludów, tak papież jest
najwyższą głową kościoła, — że jak cesarzowi i władzom przez nie-
*) Quod populus suus (Rastici) ab idolorum ąuidam cultura recesserat, et
christianam legem observare desiderabat. — Legenda Italica, tak zwane Translatio
S. Clementis, cap. 7.
") W zapisku duchowieństwa salcburgskiego: de conversione Bagoariorum et
Carantanorum, czytamy, że jeszcze za Karola W, ustanowiono : quod nuUus episco-
pus alicubi veniens, potestatem habuit ecclesiasticam in illo confinio nisi Salzburgen-
ses rectores, neque presbyter aliunde veniens plus tribus mensibus ibi suum ausas
est coUe officium, priusąuam suam dimissoriam episcopo presentavit epistolam. A da-
lej w tymże zapisku dodano: hoc enim ibi observatum fuit usąue dum nova orta
est doctrina Methodii philosophi. Pertz. M. G. I, cap. 10. Gdy jednak memoryał
ten przeznaczony był prawdopodobnie dla królu Ludwika Niemieckiego, aby mu do-
wieść prawa biskupa salcburgskiego na rozszerzenie jego juryzdykcyi w Pannonii,
nie możemy go brać na uwagę inaczej jak w porównaniu, z tem co wypowiedział
papież Jan VIII względem usunięcia praw arcybiskupa salcburgskiego na Panno-
niję, o czem niżej powiemy.
— 76 —
go ustanowionym należy sie posłuszeństwo, tak papieżowi i usta-
nowionym przez niego biskupom należy sie cześć duchowna. Ko-
ściół miał pojednać poganów z cłirześciaństwem, zespolić Słowian
z cesarstwem, przez załączenie icłi do biskupstw niemieckie?!,
zlać z Niemcami w jeden naród. Jeżeli gmin słowiański nie ro-
zumiał tego, niepodobne, aby książęta słowiańscy i możniejsi oby-
watele, znając jak icłi pobratymcy w Bawaryi i Turyngii z przy-
jęciem clirześciaństwa wynarodowiali sie, nie pojmywali do czego
prowadziły usiłowania biskupów niemieckicli. Wreszcie przyłą-
czenie Morawii do biskupstwa Passawskiego ubliżało powadze
księcia Rościsława.
Będąc od urodzenia chrześcianinem i mając przed oczami
ustrój państw chrześciańskicli, Rościsław zrozumiał ogromne zna-
czenie cVirześciaństwa w organizacyi państwowej. Miał on do
poróv/nania z jednej strony ludy słowiańskie, zostające w pogań-
skiej ciemnocie, bez oświaty, bez wszelkich sposobów do zorga-
nizowania się, — z drugiej monarchię Franków, zawdzięczającą
swą potęgę, oświatę i znaczenie — jedynie chrześciaństwu. —
Aby uchronić niezależność Słowian wypadało koniecznie połą-
czyć ich z chrześciaństwem, lecz przy takich okolicznościach,
w jakich Morawia za czasów Rościsława zostawała, chrzest ludu
przez misyonarzy niemieckich był niebezpieczny, pociągał bowiem
księcia do zależności od hierarchii duchownej niemieckiej, a przez
to samo i do niejakiej zależności od cesarstwa. Unikając podo-
bnego wypadku i życząc mieć własny kościół, odpowiadający po-
trzebom ludu, broniący interesów narodowych, Rościsław spo-
dziewał się kościół taki ustanowić z pomocą księży wschodnich
do czego ówczesne okoliczności sprzyjały.
2. Przybycie apostołów do Morawii (r. 863). Powodzenie ich I podróż
do Rzymu (r. 767). Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869.
Kiedy książę Rościsław zamierzał w państwie swem usta-
nowić kościół narodowy i na ten cel wezwać księży ze Wschodu,
w Bółgaryi i cesarstwie Wschodniem gotowały się wypadki,
— n —
mające wywrzeć wpływ ogromny na przyszłość całej Słowiań-
szczyzny.
W nadmorskiem, handlowem i bogatem mieście Tesalonice,
po słowiańsku Soluń zwanem, synowie zamożnćj rodziny grec-
kiej,^) starszy Metody, Młodszy Konstanty, później Cyrylem
mianowany, otrzymawszy staranne wychowanie, od młodości go-
towali sie do« stanu duchownego. Spokojny, łagodny, zatopiony
w rozmyślaniu o wielkości Boga, Metody wcześnie udał się do
klasztoru na górze Olympie, nie tej, która niegdyś słynęła jako
siedlisko bogów greckich, a na półwyspie Chalcydyjskim, teraz
Athos zwanym.®} Tam on przyjął święcenie kapłańskie. Kon-
stanty wcale innego był usposobienia. Nadzwyczaj żywej wyo-
braźni, gorącego serca, rozległych pomysłów i niepospolitej ener-
gii do śmiałych przedsięwzięć, Konstanty oddawszy się nau-
kom, znalazł przyjęcie na dworze cesarskim w Konstantynopolu
i taką mądrością zasłynął, że go powszechnie filozofem zwano.
Otwierała się mu droga do najwyższych w państwie godności,
ale dusza jego napełniona pobożnością pragnęła trudów, poświę-
cenia się w imię chrześcieństwa i dobra ludów. Okolice Salonik
zasiedlone były masą Słowian w pogańskiej ciemnocie zostają-
cych. Konstanty myślał przedsięwziąć kroki do ich oświaty
z pomocą chrześciaństwa, a znając dokładnie język słowiański,
starał się poznać, zbadać i przysposobić alfabet pisma słowiań-
skiego. Wymagało to czasu i spokoju do pracy. Tymczasem
Konstanty zamierzał, udać się do brata Metodego na górze
Olimpu i zapewno zająć się nawróceniem okolicznych Słowian,'^)
®) Dawniej profesor moskiewski Pogodin i inni, a w nowsze czasy profesor ode-
ski Uspienski Fjodor utrzymywali, że śś. Cyryl i Metody byli Słowianami. IIsBiiCTifl
CjiaBflHCKaro BjiaroTBopiiTeJibHOro OSmeCTBa. Petersburg, r. 1885. Kwiecień, s. 231.
») Dawniej wszystkie trzy przylądki półwyspu Chalcydyjskiego, przy zatoce
Thermejskiej, zwały się górami Olympijskiemi, później przylądek wschodni nazwano
Athos, a nareszcie wszystkie trzy przylądki otrzymały ogólną nazwę góry Athos
(Afon). Bilbasow. Kiipiujt 11 ^leoojiii II s. 38.
^^) W legendzie soluńskiej czytamy: Bulgares magna me laetitia receptura
Ravenium in urbem prope Bregalnitzam flumen duxerunt. Ego illis conscripsi litte-
ras quinquc et triginta. Eulgares autem, quamquam ipse eos pauca docui, tamen
- 7S -
niespodziewana jednak okoliczność rzuciła go w inną zupełnie
stronę.
Cliazary zażądali od dworu Konstantynopolskiego przysłania
im nauczycieli, dla oznajomienia icli z chrześciaństwem. Wypadało
posłać ludzi bieglycli w naukacli, krasomówców, a przytem nie-
ustraszonycli i gotowycłi na wszelkie niebezpieństwa w tak odle-
głej i trudnej podróży. Wybór imperatora Micli^ła III padł na
Konstantego, który najprzód sam, a potem około r. 858 razem
z bratem IMetodym odbył poselstwo do Cliazarów. Będąc w Cher-
sonesie tauryckim Konstanty pobudził miejscowego biskupa do
odszukania na wyspie morskiej, w ruinach kościoła, zwłok św.
Klemensa papieża, zesłanego z Rzym.u na wygnanie do Clierso-
nesu, a później z rozkazu imperatora Trajana, za szerzenie clirze-
ściaństwa w Taurydzie, wrzuconego do morza, za szyję do ko-
twicy przywiązanego, około r. 102. Odkrycie zwłok tego mę-
czennika, około r. 861, otworzyło braciom drogę do najświetniej-
szycli czynów.")
multa didicerunt; deus eos fidem Christianam docuit jamque fides orthodoxa susci-
piunt deoąue, quae ejus sunt, tributum. — Podobnie w Obdormito ś. Kyrilli: Post
Bregalnitzam profeetus Sclavonios nonnullos jam baptizatos invenit. Reliquos autem
postąuam baptiza\it, ad verum fidem duxit librosąue litteris Sclavicis scriptis: sunt
autem facti per eum christiani ąuatuor milia et quinquaginta.
'*) Głownem źródtem do historyi pochodzenia, początków życia, poselstwa do
Chazarów, wynalezienia relikwii ś. Klemensa, troskliwego ich zachowania i przeniesienia
do Rzymu, jak równie apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego, — sa ży-
woty ich, pospolicie legendami zwane, stosownie do miejscowości, na których spi-
sane zostały.
Legendy z dodatkiem urywków z ksiąg kościelnych, najczęściej w języku
słowiańskim przechowanych, — w połączeniu z dokumentami stanowią ogromny ma-
teryał do historyi apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego. — Kozbiór
maleryalu tego, dotąd jeszcze nie zbadanego krytycznie, — należy do prac specyal-
nych. Wszakże, dla dogodności czytelników, dokumenty przytoczymy w końcu tćj
księgi, a w tem miejscu uczynimy krótką wzmiankę o starożytnych legendach, we-
dług następnego porządku.
I. Żywoty Konstantego r Metodego pannońskimi zwane, dla
tego, że w Pannonii zapewne były napisane, w końcu IX w. po słowiańsku. Da-
wniej stawiono je w szeregu legend, lecz obecnie, po sprawdzeniu wiarogodności
wypadków w tych żywctach zapisanych, zaliczamy je do ważniejszych źródeł:
Żywot Konstantego według rękopiśmu monasteru Rylskiego r. 1479,
zatytułowany : Pamiet' i żytje blażennaho uczitela nasze ho Kon-
— 79 —
Pracując oddawna nad ułożeniem pisma słowiańskiego, Kon-
stanty filozof, po odbyciu poselstwa do Cłiazarów, doskonali): pi-
s t a n t i n a F 1 1 o s o f a p r b w a w o h o nastawnika s 1 o w j e ń s k u j e z i k u,
wydal Szafaizyk w dziele Pamatky drewniho pisemnicvi Jilioslovanow 1851. Potem
Wiklosicz w Chrestoroatia Palaeo&lovenica. Wiedeń j86i. Bodjanski, według rę-
kopismu moskiewskiego, w Cztjeniach Obszcz,estvva istorii i drewnostjej rossijskich r.
1863 ks. ir. Później z tlómaczeniem lacińskiem i objaśnieniami wydali Diin;mler
i Miklosicz w Denlischriften der Acailemie der Wissenscliaften. r. 1870, tom XIX
s. 203 — 246,
Ż.y w o t Metodego zatytułowany : Pa mięt' i żytje blażennalio
o t c a ff a s z e h o i u c z i t e 1 a M e f o d i j a a r c h i e p i s k o p a m o r a w i, s Ic a,
pierwszy raz ogłoszony w „Moskwitjaninia" N. 6 r. 1843, potem z rękopismu XIV
w. z Moskwy dostarczonego, wydal Szafarzyk w dziele Pamatky drewniho pisemnictvi
Jihoslowanow r, 1851, Wyciąg z' tego Żywota zamieszczony byl po polsku w Dzien-
niku literackim Lwowskim r. 1852. Nr. 52, i po niemiecku przetlómaczony w Smo-
lera Jahrbiich fiir Slavisclieer Literatur, Kunst und AVissenschaften 1852 s. 89 — 94.
Z tego wydania tekst, po łacinie przez Mikloszicza przetlómaczony, Diimmler, ze
swemi uwagami, wydal w Archiv fiir. Kunde Oesterreichischer Geschichts-Quellen
r. ,1854, tom XIII pod tytułem: Die Pannonischei Legenda von heiligen Methodius.
Powtórnie tekst łaciński wydrukował Ginzel, w Geschichte der Slavenapostel Cyryli
und Method. r. 1857. Później Bielowski, uzupełniając Szafarzykowe wydanie nota-
tkami otrzymanemi od moskiewskiego profesora Bodjańskiego, według rękopismu
XII w., wydał Żywot Metodego w Monumenra Poloniae historica. Tom I r. 1864
po słowiaiisku, z przekładem polskim Wagilewicza. AV następnym r. 1865 Żywot
Metodego, według Kodeksu XI[ w., wydał w Moskwie Bodjanski w Cztjenijach
Obszczestwa istorii i drewnostiej, ks. I s. i— 96. Jest to najdokładniejszy tekst Ży-
wota Metodego, przedrukowany w B.ilbasowa: Kiryll i ilefodij r. 1871 s. 249 — 273.
II. Żywot s. Klemensa biskupa W i e 1 i c y, ucznia śś. Konstan-
tego i Metodego, po grecku napisany, w pierwszej połowie X w. Wiadomy był już
w XVII w. Wydał go Mikloszicz: Vitta 5. Clerńentis episcopi Bulgarorum. Edi-
dit F. Miklosich. Vindobonae 1847. Z tekstu Mikloszicza wydany z tlómaczeniem
rosyjskiem w Moskwie, w dziele: MaTepiajiBi JiASi HCTopili nucŁMCHT. (Materyały
dla historii pismien.) 1855. U Ginzgla po łacinie 7 pierwszych rozdziałów r. 1857.
Nareszcie w Bilbasówa Kiryłl i Mefodij r. 1871. Do tej kategoryi wypada odnieść
„Uśniecie ś Cyryla (Obdormito S, Kyrilli), z rękopismu serbskiego, nabytego przez
Hilferdinga w Macedonii w r. 1857, wydane w tzwiestijach Akademii Nauk w Pe-
tersburgu r. 1858 s. 381— 386, później w Bilbasówa Kirył i Mefodij 1871. Chociaż
rękopism pochodzi z XV lub początku XVI w., — dawnośc tego pomnika niewąt-
pliwa a wyrażenia, zgodne z tekstem Żywota ś. Konstantego, utwierdzają badacza
tej sprawy Bilbasówa w przekonaniu, że „U śniecie służyło osnową do napisania
Żywota". Bilbasow. 1. c. s. 60 6(
III. Legendy o przeniesieniu zwłok ś. Klemensa. Z nich
Legenda Italie a, sive Vita cum translatiohe S. Clementis
pa pae et m a r t y r i s, przez biskupa z Veletri Gauderyka, dedykowana papieżowi
Janowi VIII (r. 872—882), znajdująca się w nieco uszkodzonej kopii w klasztorze
Monte -Cassino, drukowana przez Bo^a-idystów w Acta Sanctorum r. 1668, Martii
— 8o —
smo i tłómaczył księgi duchowne na język słowiański, ^^) Metody
piastował godność archimandryty monasteru Polichron, nad mo-
rzem Jylarmora, w pobliżu miasta Cyziku, w Azy i mniejszej.'-'')
tom II. Jest to bezwatpicnia jeden z najdawniejszych i najwiarogodniejszych pomni-
ków o czynach braci soluńskich. — Legendę tę przedrukował Ginzel w Gesch. d.
Slavenapostel, Cyrill i Method und der Slavischen Liturgie r. 1861, — Pogodin
w Kiryłlo-Mefodijewskim Sborniku r. 1865, s. 327 — 340; Bilbasow, w dziele Kiryll
i ]\Iefodij, r. 1871, s, 220—227.
Druga Legenda poczynająca sie: W toi dień (23 Januarii), słowo na
priniesenje moszczej Preslawnaho Klimentija, z kodeksu mo-
skiewskiej biblioteki synodalnej, wydana w Pogodina: Kirylło-Mefodiewskij Sbor-
nik r. 1865, s. 3r9 — 326, a według Wiktorowa, w tymże sborniku, legenda ta napi-
sana być miała przez samego ś. Konstantego po grecku, potem dopiero po słowiań-
sku przetłómaczona. Podobne przypuszczenie za śmiałe i nieudowodnione.
IV. Legendy późniejsze. Legenda Serbica, ałboserbskoje
żytje śś. Kiryłła i Mefodija, z prologu pisanego po słowiańsku nie później
jak w XIII w., wydane przez Kałajdowcza, w dziele: Joann Ekzarch bołgarskij.
Moskwa. 1824. s. 90. Dobrowsky Miihrische Legendę, von Cyrill und Method.
1826. Bilbasow, Kirylł i Mefodiu po zapadnym legendam z przekładem łacińskim.
1871. s. 264—275.
Legenda Bohemica de s. Ludmiła z końca XIII w. i Legenda
iM o r a V i c a z końca XIV w., wydane przez J, Bobrowskiego, Szafarzyka, Ginzela,
a nareszcie Bilbasowa w dziele Kirylł i Metody 1871. Cyrylli et Metudii
legenda Cracoviensis z końca XIII lub początku XIV w., wzięta jest
z Translatio s. Clementis przez Gauderika pisanej (jak wzmiankowano wyżćj), wy-
dana po raz pierwszy przez ks. Ignacego Polkowskiego, w dziele: Cze-'ć śś. Cyrylla
i Metodego w Polsce. Kraków 1885.
Legenda grecka, albo Ochrydska o ś. Klemensie, znaleziona przez
Wikt. Grygorowicza w Ochrydzie (1844 — 5) w greckim rekopiśmie i wydana w Żur-
nalu ministerstwa oświaty w Petersburgu r. 1847. Tom LIII. Z innego tekstu, po-
danego przez profesora Kurciusa w Pradze, Szafarzyk wydal legendę te z tłómacze-
niem łacińskiem w: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi r. 1853. s. LVII. Z tekstu
Szafarzykowego przedrukował Bilbasow w dziele: Kirylł i Metodiii r. 1871, s. 128,
301 — 306. Legenda Soluńska, czyli Słowo Kiryła słowenca so-
łunskaho, fiłosofa bugarskaho, prawdopodobnie tłómaczenie serbskie
z dawniejszego greckiego, lub łacińskiego tekstu. Wydana w czasopiśmie: H I a-
snik druźstwa srbske słowesnosti r. 1856 zesz. VIII. Wiadomy do-
tąd jedyny tej legendy rękopism. zawiera wierszy drukowanych 28. Z tłómaczeniem
łacińskiem przedrukował Bilbasow w dziele: Kirylł i Mefodij r. 1871. s. 217 — 219.
Legenda Macedońska, grecka, czyli Żywot ś. Nauma. ucznia śś. Kon-
stantego i Metodego, wydana przez Hilferdinga w czasopiśmie moskiewskiem Ru-
skaja Biesieda r. 1859 księga XiV s. 127 z rekopismu polowy XVIII w. przedru-
kowana w Bilbasowa Kirylł i Mefodij r. 1871 s. 307 — 310 po greckn.
V. Do starożytnych pomników słowiańskich o iś. Konstantym i Metodym,
wypada dodać:
— 8t --
Tymczasem Rościslaw, porozumiawszy sie z knęziami moraw^
skimi i Świętopełkiem księciem nitrańskim,^^) wyprawił do ce-
sarza Micliała III poselstwo, o przysłanie mu księży, znajacycłi
język słowiański. — Postępkiem tym nadzwyczaj w polityce zrę-
1) Czernoryzca Chrabra. O pismeniech. Tekst Chrabra po
slowiańsku wydal Kalajdowicz w dziele: Joann Ekzarch bolgarskij. Moskwa, 1824.
s. 189 — 192. Szafarzyk. O Pismenech slovanskych. Praga 185 1. Nowsze wydanie
z tlómaczeniem niemieckiem J. Hanusza, w Archiw fiir Kunde Oesterreichischer Ge-
schichts-Quel]en XXiri r. 1860 s, 3—101.
2) Urywki z Żywotów śś. Kiryła i Metodego w wielu dawnych kode-
ksach znajdujące się, tudzież modlitwy, tak zwane t r o p a r y i k o n d a k i, w któ-
rych rozsiane są wiadomości takie same, jakie w Żywotach i legendach znajdujemy. —
Spis tego rodzaju pomników, z ksiąg kościoła prawosławnego podał J. Tok maków
Bii6.uorpa<i>iiMecKiii yKasaie-Tb. .IiiTepaiypa o cb. KiipiiJi.it 11 Meoojil;, et npiuo-
iKeiiieMi. ncpoHiia iiCTopiiiecKUNT, jiaTepia.ioBt, xpaiijmiiixcfl b-l EpaBiiTe-ibCTBeii
imxi 11 OómecTBeHHb]XX ApxiiBax'b u EiiójioTeKaxT.. Moskwa. 1886 stronnic 28-
VI. Nowsze opracowania przedmiotu, w osobnych książ-
kach. Oprócz prac autorów przestarzałych, czeskich: Stredowskiegc), Dobnera
i Bobrowskiego, tudzież niektórych rosyjskich, wzmiankowanych w Tokniakowa
Bibliograficznym Wskaźniku, wyliczymy nowsze:
Szafarzyk. Pamatky drevniho pisemnictvi Jihoslovauov r. 185 1, powtór-
nie w r. 1873; Pamatky hlaholskeho pisemnictvi 1853. Ueber den Ursprung und
die Ileimath des Glagolitismus. 1 858. Inne prace w ogółnem wydaniu mniejszych
prac Szafarzyka. Rozprawy z oboru ved slowanskych 1865.
S z t u 1 c prałat. Wypsani żivota svatych brati Cyrilla a Metl.oda. Praga,
1847. Żivot swatych Cyrilla a Methodia. Praga 1857.
Biły. Dejiny svatych Cyrilla a Methodia apostolov slowanskych, w Praze
1863, przetlómaczona po niemiecku w 1863.
Raczki prałat. Viek i djelovanie sv. Cyrilla i Methoda. Zagreb 1859.
G i n z e 1 J. A. Geschichte der Slawenapostel Cyrill und Method, und de-
slavischen Liturgie. Pierwsze wydanie r. 1857, drugie 1861.
F i 1 a r e t biskup ryżski. Kiipii.uT. ii Meoojiiii CjiaBfliiCKie npocBtTiiTCiii.
Moskwa r. 1846, przedrukowano w Pogodina sborniku 1865. ^Niżej.)
Ł a w r o w s k i. ItiipiLi.n> 11 Menojiii KaicT. npaBoe.iaBiiue nponoBlijiiiiKii y
aanajiibhKTi CiaBain.. Charków 1863.
Pogodin M. liiip.i.io-MeoojifBCKiii cGopiiiiicb bt. naMiiib o coBepmiiB-
lueMCfl TbiCHMc.rtTiii c.iaBfliicKoii niicbMeiiiiocTii 11 xpiiCTiaHCTBa bT) Pocciii. Moskwa
1865. W nim pomieszczone sa prace: Górskiego, Filareta, Pogodina, Hilferdinga, Gry-
gorowicza, Kazańskiego, Wiklorowa, Bezsoiiowa, Buslajewa, Aksakowa i Arsenijewa.
B o d j a n s k i j O. Kiipii.T.Tb u Mooojiii. Coópaiiie naMaTiiiiKOBi. ,10 At,aTc.ib-
iiocTii CB. nepBoy'iiiTe.icii 11 npocBtTiiTe.icii cTaBimcKiiKi. n.ieMein. oTnocfluuixcfl. Z nich
Żywot Konstantego w Cztjenijach Obszczestwa Istorii i Drewnostjej 1863 i 1864.
Żywot Metodego, tamże r. 1865. „Pochwalnoje słowo Kirylu i Mefodiju-', tam/.e r.
1865-^1866. Żywot Konstantego z innych kodeksów, także w Cztjenijach r. 1873.
B i 1 b a s o w W. A. Kiipii.i.ib 11 !Meooj,iii no joKyMeiiTajibiiUMb iic-T04niiha>rb-.
Tom JII. 6
— 82 —
cznym, Rościslaw nietylko usuwał wpływ nieprzyjaznego mu du-
cliowieństwa niemieckiego, lecz jeszcze jednał sobie przyjaźń ce-
Monunienta diplomatica r. 1868. I\iipii.i.ri) 11 Monojiii iio sanajiihiMi. jicrcn,TaM'L.
Codex Legendarnm 1871.
W o r o n o w A. r.iaiurŁiiiiiie iictomimikii aih iicTopiii Kiipii.ua 11 Meoojifl.
Kijów 1876.
Perwolf. C.ioutiicKiii fl3i.iin. 11 (>ro cy.ii.óbi y iiapojoui. c.ioi5aiiCKiiXT,.
Warszawa 1885. ]\I e o o J i c B c k i ii 10 u 11 .1 c ii 11 l>l ii C o o p 11 11 k t. , wydany przy
uniwersytecie warszawskim, pod redakcya Budylowicza 1885.
J a y i c z. J. W. nonpocT. o luipii.i.it 11 ^Iooo,iit m, C.iauaiicKoii <i>iMOjoriii.
Petersburg 1885, jako dodatek do tomu LI zapisek Akademii Nauk.
Inne mniejsze praee, wzmiankuje Wskaźnik Tokmakowa, także w Jagicza:
Bonpocb o K11p1u.1I; II Meoojiii 1885.
Rettel Leonard. Cyryl i Metody. Streszczenie najnowszych poszukiwań.
Paryż 1871 s. 216 i 8 minori.
Gromnicki Tadeusz. .Świeci Cyryl i Metody; w rozprawach wydziału
historyczno -filozoficznego Akademii Umiejętności, w Krakowie r. 1879 — 1880. Tomy
X, XI, xn.
Zieliński Wład. Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego, oraz początki chrze-
ściaństwa w Polsce. — Wenecya 1882 s. 79.
Chotkowski. Żywot śś. Cyryla i Metodego Apostołów słowiańskich.
Kraków 1885 s. 80.
Kantecki Antoni. ŚS. Cyryl i Metody. Apostołowie Słowiańszczyzny,
Poznań 1885 s. 6j. Wydanie popularne z powodu Encykliki Leona XIII z dnia 13
Września 1880 r.
Polkowski Ignacy, kanonik. Cześć śś. Cyrylla i Metodego w Polsce
według ksiąg hturgicznych od końca Xni w. Kraków 1885 str. 64. Praca źródłowa.
Pruszyński Ludomir. Apostołowie Słowian śś. Metodyusz i Cyryl. War-
szawa 1885 str. 81. Wykład popularny i dla tego pożyteczny do rozszerzenia w Polsce
czci śś. Cyrylla i Metodego.
Crncić Iwan. Rimsko-slovinska służba sv. Kurillu i Metudu, w XtV księdze
„Starine", s. 210 — 220.
L e g e r Louis. Etude historique sur la conversion des Slaves au christia-
nisme. Paris 1868 in 8 227.
Martinof, w Revue des Questions historiąues, 71 livraison. Juillet. Paris
1884. wydal ,La legendę italique de SS. Cyrille et Melhode", s. 1 10 — 166, gdzie
wysoko podniósł znaczenie Legendy Italica, jako jednego z najdawniejszych pomni-
ków o śś. Cyrylu i Metodym.
We włoskiej literaturze wiadoma praca Bartholini Dominika. Memorie
storicho critiche archeologiche dei sancti Cirillo et Methodio. Rzym 1881. s. 254.
O niej sprawozdanie w „Atheneum". Warszawa 1882, zesz. VIII 378 — 383.
Krótlci ten wykaz źródeł i opracowań wskazuje jak jest bogatą łiberatura o apo-
stołach słowiańslcich. Podaję wykaz ten dla ułatwienia oryentowania się w cytatach,
nie zaś jako pracę bibliograficzną, nie wcliodzącą w zakres niniejszego dzieła. Do-
kumenty podam w osobnym D o d a t k t u w końcu tej księgi. Inne źródła wskaże
we właściwem miejscu.
- S3 -
sarza wschodniego dla zrównoważenia polityki króla Ludwika
Niemieckiego, który w celu zhołdowania Morawii, starał się po-
granicznych z nią Bółgarów wciągnąć do związku przeciw Ro-
ścisławowi. Tym sposobem formowały się ligi: morawsko - byzan-
tyńska, przeciw niemiecko - bółgarskiej, balansujące ówczesną po-
litykę w nad - dunajskich krajach.
Cesarz Michał uprzejmie przyjął poselstwo morawskie, a zna-
jąc biegłość braci soluńskich w sprawach religijnych i w piśmie
słowiańskiem,^-^) przeznaczył ich na apostołów w Morawii, jeśliby
jednak dać wiarę legendzie, prawie współczesnej, wypadałoby
wyprawienie Konstantego do Morawii, przypisać domaganiu się
Rościława, który, dowiedziawszy się o sławnych czynach Kon-
stantego w poselstwie do Chazarów, życzył, aby ten mianowicie
apostoł do ^lorawii przybył.^")
Bracia, zabrawszy z sobą księgi dnchowne wcześniej już
przetłómaczone po słowiańsku,'') tudzież relikwije ś. Klemensa,'^)
puścili się w podróż. Matka ich, przeprowadzając ukochanych
synów, ze łzami błagała, aby w razie śmierci jednego z nich, po-
*-) Szczegóły niżej § 42.
'*) In Polichronio, quod est in Sigriana. Vita s. Theophanis, in Acta Snn-
clorum, XII Mart. T. II 13, p. 220. — Est autem Sigriana regio montuosa prope
Cyzicum in Asia Minori et Propontidis littora, ab Olympena Rhyndaco tiiwio divisa.
Ibid. p. 213.
") W Żywocie Metodego czytamy: „Rostislaw knież slowenieski, s Swiato-
polkom poslasta iz Morawy k' carju Michailu," (rozd. 5), ale w równie dawnym,
a może i starszym Żywocie Konstantego powiedziano tylko: „Rastislaw bo, mora-
wbskyi kneź, stwjet sTjtwori s knezi swoimi i s Morawlijany" (rozd. 14), a o Świę-
topełku ani wzmianki. DUmmler, w Denkschriften der Akademie der Wissenschaf-
ten XIX r. 1870.
'5) Skłaniając braci do apostolstwa cesarz mówił do nich: „wy bo jesta se-
łunijanina, da seluuijanie wsie czisto slowieński besiedujut." Pannoński Żywot Me-
todego rozd. 5.
1^) Philosopho autem reverso Constantinopolim, audiens Rostislaus princeps
Moraviae, quod factum fuerat a Philosopho in provincia Cazarornm, ipsae quoque
genti suae consulens, ad praedictum imperatbrem nuntios missit. Legenda Italica. c. 7.
Podobnie w legendach Morawskiej, cap. 4 i Krakowskiej cap. 4. Polkowski. Cześć
śś. Cyrylla i ^Metodego, s. 15.
^") Żywot Metodego 5.
>*) Niżej cytata 40.
6»
- S4 -
zostały przy życiu przywiózł do niej ciało zmarłego.^'*) Bracia,
dawszy słowo dotrzymać świecie prośbę matki, pożegnali sie
z nią ostatni raz, ruszyli w podróż do Rościsława i do stolicy
jego Welegradu av czerwcu r. 863 przybyli.-*^) Atoli do wiellciego
dzieła wnet przystąpić nie mogli. Był to bowiem czas burzliwy,
czas gotowania się do wojny z Niemcami. — Bracia, osiadłszy
w Welegradzie,-') pracow^ali nad wylcształceniem poruczonycłi
im przez Rościsława uczniów.--) Niemiłem okiem patrzyło na to
duchowieństwo niemieckie. A gdy, po niepomyślnej dla ]\Iora-
wian wojnie r. 864, biskupi niemieccy groźnie przemawiać po-
częli, apostołowie Konstanty i Metody, pojmując grożące im nie-
bezpieczeństwo, unikali miejsc burzliwych, a przechodząc z kraju
do kraju po grodach i osadach wiejskich, -''"; opowiadali ludom
słowiańskim słowo boże w zrozumiałej im mowie, starając się wy-
korzenić sprośne obrzędy pogańskie i wielożeństwo.-^j
Jednocześnie z apostolstwem u Słowian morawskich, przy-
padło wprowadzenie chrześciaństwa w Bółgaryi. Wiemy, że
wcześniej jeszcze Konstanty filozof pracował nad rozszerzeniem
1") Legenda Italica cap. 1 1 .
-^) Muralt w dziele: Essai de Chronographie byzantine p. 439 pisze: Ra-
stislaf avait resiste a Louis dans Devina en 864, aupres duąuel Methode et Cyrille
se trouvaient depuis Juin 863. Opierając sie na tern historycy czas przybycia aposto-
łów do Morawii zsvyczajnie w Czerwcu naznac/.ają. Dudik. Gesch. Miihrens I. s.
159. Inni przyjmując na uwagę, że wedJug legendy italskiej, bracia „mansuerunt
ergo in Moravia per annos quatuor et dimidium" (cap. 7) i zważając, że bracia
do Rzymu przybyli w końcu r. 867, obliczają, że bracia do Morawii przybyli na
wiosnę r. 863. Bilbasow. Kiryll i Mcfodij s. 30.
-') R. 1030, książę Brzctyslaw pisał: juxta Yueligrad, ubi caepit christiani-
tas. Erben Regesta Bohemica p. 40.
--) DoslLdbszu że jemu Morawy s welikoju czLstiu prijet jeho Ratislaw
i uczeniky sobrawL wdast ich ucziti. Żywot ś. Konstantego, rozd. XV. Denkschrif-
ten der Academie der Wissenschaftem T. XIX p. 226.
s') Quotidie (Constantinus) cum fratre suo JNlethodio perlustrabat civitates,
vicos et oppida. Leg. Moravica. c. 5.
-*) Można to uważać z listu pajjięża Jana VI(I do Kociela: Eos qui uxo-
res suas dimiserunt, vel illis ab alias viventibus migraveruat nuptias, tam diu cum
consentaneis eorum escommunicamus, quousque postcrioribus remotis, priores poeni-
tendo receperint. Praecipue cum haec pessima con!»vetudo ex paganorum morę re-
manserit. Erben s. 15 między r. 873 a 882.
- 85 -
nauki Chrystusa, a może i nawracał Słowian macedońslcich w. oko-
licach Tesałoniki, na porzeczu Bregalnicy.-'^) Ałe w którym mia-
nowicie roku i przez kogo ochrzconym został car bółgarski Borys,
to zagadką zostaje. Niewątpliwie wszakże wypadek ten stał sie
około początków apostolstwa braci soluńskich w INIorawii t. j.
miedzy r. 86i a 864,-*^) a według nowszych badań car Borys
prawdopodobnie ochrzczonym został w r. 864 przez ś. Metodego,
który z Morawii do Bółgaryi w tym celu zdążył, gdy tymczasem
brat jego Konstanty szerzył chrześciaństwo w Morawii.-')
Cztery i pół lata (863 — 867) Konstanty i Metody apostoło-
wali w Morawii i sąsiednich krajach, opowiadając słowo boże
Morawianom, Czechom, Słowakom, Polakom, 2*) Łużyczanom,
zakładając kościoły i kaplice.-") — Zachowało sie podanie, że
'-■'•j Wyżej cyt. lo.
-^) Według legendy Morawskićj Konstanty z bratem ^ktodem, dążąc do
INIorawii, po drodze zaszedł do Bułgarów ,,quos divina- cooperatrice gratia sua prae-
dicatione convertit ad fidem (cap. 4). Być może Konstanty po drodze i rozszerzał
clirzebciaństwo w Bółgaryi (r- 863), ale Idedyż byl ochrzczony sam car Borys? Opie-
rając sie na hislorykacli byzantyńsliich, dawniej mniemano, że to dolconat Metody
w r. 861 — 862. (Palanzow. RI;k7j oo.irapcKoro uapa CiiMcoiia 1852 str. 22.
■') Wypada riwage zwrócić na Żywot ś. Klemensa, bisltupa Wielickiego,
autor którego, ze znajomością rzeczy, opowiada szczegółowo, że Metody, w czasie
pobytu w Morawii, starał sie sl<lonić do chrześciaństwa książąt Kociela i Borysa
„którego oczarował swem krasomówstcm w mowie ojczystej", dodawszy, że nawró-
cenie Bólgarów przypadło w r. 6377 t. j. 869 (Vita .s. Clemenlis, po grecku, cap. 4)
według Icodcksu wyilancgo przez Mililosicza 1847 i przedrukowanego w Moskwie
r. 1855. — W innym Żywocie ś. Klemensa, przez Szafarzyka wydanym w r. 1853,
Metody wzmianliuje sie także jako główny o.świecicieł Bólgarów i cara Borysa (cap.
11), ale czasu nawrócenia Bólgarów nic oznaczono. Rok zaś 859 podany przez
starożytny Ż)Wot ś. Klemensa, nie może być przyjęty dla tego, że w tym roku Me-
tody był w Rzymie, a z porównania zdarzeń wypada przyznać, że clirzest Borysa
przez Metodego mógł być dokonany przed zawarciem przymierza Niemców z Bół-
garami w Tulłn r. 864. Po zawarciu tego przymierza Niemcy niedopuściliby chrztu
Borysa przez księży słowiańskich.
-*) Poświadcza to wyprawa Morawianów przeciw pogańskiemu księciu Wi-
ślicy, który „sie urągał chrześcianom" (o czem niżej będzie), tudzież chronograf mo-
skiewski XV w, według którego filozof Konstanty nauczał Morawianów, Lechów,
Czechów i inne narody. Bielowski, M. P. I 90.
-") W Spiekach (Speitsch) niedaleko Kcłcz, okręg ołomuniecki; w P r z y-
b i c a c li niedaleko Hustopcsw ( Auspitz) ; \v Ż a r o s i c a c h ; w U h r i c i c a c li
blizko Damborzyc; w S w i t a w i e, okręgu Bincńskiego. Tudzież pod wezwaniem
— 86 —
w okolice Zgorzelca przychodził sam apostoł Konstanty, że był
nagóracli: Królewskim gaju (Konigsliain) i Jaworniku, i że tam,
gdzie teraz Ilainwald, na miejscu chramu pogańskiego zbudował
kościół. ■''^^) Podanie to nie mogło bez powodu powstać i choć
w części potwierdza sie dotąd istniejącym obyczajem. Od nie-
pamiętnych czasów bowiem na górze Jawornickiej stoi krzyż,
do którego w dzień ś. Wacława, króla czeskiego, wnuka Borzy-
woja i Ludmiły, ochrzczonych przez Metodego (około r. 878),
wędrowali pobożni pielgrzymi z dalekich krajów, najwięcej z Czech.
Nawet po przyjęciu nauki Lutra, Jaworzanie protestanci spoty-
kali pielgrzymów katolickich z chorągwiami i uczestniczyli w pro-
cesyach katolickich. Nabożeństwo odbywało się kolo krzyża,
a wszyscy] przytomni, klęcząc, śpiewali modlitwę ,,Hospodynie
pomiluj ny", tę samą, która do teraźniejszego czasu u Czechów,
^Morawian i Słowaków pod nazwą modlitwy ś. Wojciecha prze-
chowała się.^^)
I radzi byli Słowianie słuchać nauki o wielkości Boga,
Ś.Klemensa, kaplice: koło Oswetimanow, okręgu Hradisztskiego, w której ko-
ście świętego leżały, podobnie i w Lipowce okręgu Brneńskiego, Dudik. Gescb.
Mahrens I. 170. Do lego dodamy jeszcze kaplicę ku czci ś. Klemensa poświęcona
w starożytnym grodzie R a k u s y (castrum Rakouz) teraz Raabs u wierzchowin
r. Dyi. Przy tej kaplicy, według podania, mieszkał apostoł Metody, dążąc do Czech.
Szembera. Zapadni Slovane; Pfidavky s. i. Wreszcie w Ołomucu kościół ś. Pio-
tra, o którym dawno zapisano: an. 863 Rastiz dux tradidit in die consecrationis
ecclesiae sancti Petri in Olomuticł per venerabilem fratrem Kyrillum omnes homines
castelli et civitatis (Olomucense), ad ripam usque Moraue fluvii. Eerben. Regesta, s. 14.
Niezaprzeczając samego nadania kościołowi Ołomuckiemu, nie mamy wszakże udo-
wodnienia, że to nastąpiło w 863 a nie w innym roku.
3") Czas pobytu ś. Konstantego w okolicy Zgorzelca tylko przez prawdopo-
dobieństwo określić by można. I tak: Apostolstwo jego w stronach podkarpackich
ciągnęło się od lata r. 863 aż do jesieni r. 867, t. j. do podróży do Rzymu, zkąd
on już nie wrócił. Przed odejściem do Rzymu bawił on u księcia Kociela w Bla-
tnie, nie wcześniej jak w r. 867, a zatem pobyt jego na Ślązku mógł przypaść
w jatach 864—866.
^') O wzmiankowanej ceremonii pisał G. Burghardi. Iter Sabaticum.
Lipsk. r. 1736. Dzieła lego nigdzie znaleźć nie mogłem. Inne szczegóły w pracy
Izmaela Srezniewskiego, w Zurnale ministerstwa oświaty. Petersburg. 1844, część
XLIII. Maj.
- 87 -
we własnej mowiel^-) ale nie radzi z tego byli biskupi niemieccy,
szczególnie salcburgski i passawski, którzy z rozwojem nauki
braci soluńskich, tracili trzodę słowiańską, a z nią dziesięciny,
dobra ziemskie i wpływ polityczny. Posądzali biskupi nowych
apostołów o szerzenie schyzmy, o chęć oderwania Słowian od
papieża, znajdując we współczesnych wypadkach niejakie uspra-
wiedliwienie potwarzy, miotanych na apostołów słowiańskich.
W tym samym bowiem czasie, kiedy bracia pracowali nad zasa-
dzeniem winnicy Chrystusa w stronach przykarpackich, w Kon-
stantynopolu spory duchowieństwa z kościołem rzymskim tak się
zaostrzyły, że patryarcha Fociusz poważył się papieża Mikołaja I
za kacerza ogłosić i od kościoła odłączyć (r. 867). A ponieważ
Konstanty filozof od młodości zostawał w przyjaznych stosunkach
z Fociuszem, przeto podejrzliwość biskupów niemieckich mogła
się w oczach papieża wydawać nie bez podstawy. Skargi więc
biskupów w Rzymie na apostołów słowiańskich, że pod pozorem
nabożeństwa słowiańskiego wprowadzają herezyę, nie mogły
bez skutku pozostać. Zapobiedz złym skutkom walki dwóch ob-
rządków w jednym kościele, wyrozumieć zasady apostołów sło-
wiańskich, wreszcie uspokoić ludy powaśnione intrygą biskupów
niemieckich, do stolicy papieskiej należało. Pojmując to wszy-
stko papież IMikołaj wezwał braci apostołów do Rzymu.^^^)
Chociaż hierarchicznie bracia apostołowie zależeli od patryar-
chatu Konstantynopolitańskiego, ale na głos papieża spieszyli
stawić się w Rzymie. Zabrawszy więc z sobą relikwije ś. Kle-
mensa, aby je miastu Rzymowi, jako ciało papieża zwrócić, bra-
cia przez Pannonię do Rzymu dążyli. Po drodze odwiedzili księ-
'-) Cognoscentes loci indigenae (Morawianie) adventum illorum, valde gavisi
sunt; quia et reliquias b. Clementis secum ferre audierant, et Evangelium in eorum
linguam a philosopho praedicto translatum. Exeuntes igitur extra civitatem obviam,
honorifice, et cum ingenti laetitia receperunt eos . . . mówi współczesny biskip Gau-
derik. Legenda Italica, cap. 7.
•■'') His omnibus auditis, papa gloriosissimus Nicolaus, valde laetus super his
quae sibi ex hoc relata fuerant redditus, mandavit et ad se venire illos litteris Apo-
ślolicis invitavit. Legenda Italica. 8.
— S8 —
cia Kociela, który nie zadlugo przed tern był przyjacielem arcybi-
skupa salcburgskiego Adalwłna i z nim wspólnie obchodził Boże
narodzenie, w Błatnie r. 864,-'*) a teraz wzniósłszy się nad oso-
biste widoki, przystąpił do nauki apostołów, uczył się u nich pi-
sma słowiańskiego i do takiejże nauki 50 mężów przeznaczył,^^)
Chciał on braci apostołów zatrzymać u siebie i na icli żądanie,
według legend, miał nawet oswobodzić wielu chrześcian z nie-
woli,-'") lecz bracia, czując konieczność stawienia się w Rzymie,
puścili się w podróż, niosąc z sobą relikwije ś. Klemensa. W We-
necyi księża łacińscy, podszczuwani przez arcybiskupa salcburg-
skiego, rzucili się na apostołów słowiańskich ,.j a k kruki na
s około w,"='') a urągając im wołali: ,.j a k i e to stworzyli-
ście Słowianom księgi i nauczacie ich; przecież mowy ich
nikt wprzódy nie obrał, ani apostołowie, ani papież rzymski, ani
teolog Grzegorz, ani Hieronim, ani Augustyn." — „Bóg", powia-
dali, „trzy tylko wybrał języki: hebrajski, grecki i łaciński."-^**)
Z godnością odparłszy zarzuty i urągania, wykonawcy wielkiego
dzieła pokornie szli do Rzymu, do którego wiedli z sobą miliony
34j Wyżej na s. 69, z Conversione Bajovariorum.
'•'') „KoclI kneź panońskyi . . . wzlubl welmi slowjeńsky knigy, naucziti se
im, i wda do H (50) uczenik ucziti se im". . . Żywot ś. Konstantego rozd. 14.
Denkschrift der Akademie der Wissenscliaft. 1870. Tom XIX str. 226. Atque in
Pannoniam profectus a Cozelo Lechorum principe bene exceptus est tt
poslea quinqaginta ibi viros fidem vtram literasąue slavinicas docuit. Obdormitio s.
Kyrilli. W teksie słowiańskim czytamy: „priet jeho (Konstantego) k H e 3 b Jl t lu K bl fi
i potom priejet 50 uczenik i naucziw ich prawosławniei witrie i słoweńskim kni-
gara." ycneiiie cb, KiipiiJ.ia,w Bilbasowa. Kiryłł i Mefodij. s, 244
36) W Żywocie s. Cyryla wzmiankuje się, że na jego prośbę książęta Rości-
slaw i Kociel oswobodzili 900 niewolników w r. 867: I ne wzet że ni ot Rastislawa,
ni od Koćly ni zlata ni srebra, ni inoje weszczi ... nb tbcziju plenbnik isproszb ot
oboju ^ stb (nonagentos) otpusti ich" (rozd. 14). Denkschriften d. Akademie s. 226.
W Obdormitio s. Cyrilli czytamy: „Philosophus a principe nonaginta christia-
nos captos petit et liberavit." Zważając, że wzmianka ta jest powtórzeniem tego
co legendy mówią, o pomyślnem zakończeniu missyi Konstantego do Cbazarów, mia-
nowicie o oswobodzeniu przez hagana chazarskiego w skutek prośby Konstantego,
z niewoli chrześcian, badacze mniemają,, że wiadomość o oswobodzeniu przez Ko-
ciela 900 niewolników wypada odrzucić.
■"""j „Sbrasze se nań jepiskupi i popowe i czrnorizci, jako i wrani na so-
kola " Żywof Konstantyna rozd. 16. Denkschrift d. Akademie XIX. s. 227.
^"j Żywot Konstantyna, rozd. 16. Denkschrift der Akad. s. 227.
- 89 -
ochrzczonych i mających być ochrzczonymi Słowian, Pojmy-
wała to stolica apostolska i następca Mikołaja I, Adryan 11,'^")
sam wyszedł za miasto na spotkanie relikwii ś, Klemensa i apo-
stołów słowiańskich,^") w uroczystem ubraniu, okrążony ducho-
wieństwem i tłumami ludu, z zapalonemi w rękach świcami.**^)
Wśród śpiewów pobożnych tłumów, z największą uroczystością
relikwije ś. Klemensa złożono w kościele, pod jego wezwaniem
zbudowanym w Rzymie oddawna.*-) Powrót cudowny wysoko
czczonych relikwii męczennika papieża napełnił serdca Rzymian
nieopisaną radcścią, zainteresowaniem się apostołami słowiański-
mi, którym należała cześć, za wyświadczenie ówczesnemu światu
chrześciańskiemu takiej usługi nieocenionej.
Niebrakowało jednak w samym Rzymie zgorszenia, z po-
wodu wprowadzenia języka słowiańskiego do ksiąg liturgicznych.
„Nie godzi się, powtarzano, używać innych oprócz wiadomych
trzech języków, innego jeszcze do służby bożej języka."^") Wszak-
że papież Adryan II, wysłuchawszy apostołów słowiańskich, po-
^^) Mikołaj I umarł 13 Novembra 867. Acta SS. 55; Adryan II został pa-
pieżem 14 grudnia r. 867.
■'^) Adrianus audiens quod , . . philosophus corpus b. Clementis, quod stu-
dio suo repererat, secum deferret, valde nimis ehilaratus est, et extra urbem cum
clero et populo precedens obviam illis, honorifice satis eos recepit. Leg. Ital. 9.
Żywot Konstantego lo^d. 17. Denkschrift. der Akad. XIX. s. 228.
*') Leg. Ital. 9.
■*-) Sepelierunt autem corpus S&ncti in ecclesia, quae in ejus nomine diu
antea fuerat constructa. Leg. Moravica. 6. Corpus sancti Clementis in sua ecclesia,
quae sibi antea multa tempora fuit fabricata, collocavit, et honorofice sepelivit. Leg.
Cracoviensis. cap. 6.
*') „Było zaś wielu ludzi, którzy ganili księgi słowiańskie, mówiąc: „nie-
godzi się żadnemu narodowi mieć pisma swego, prócz Hebrejów, Greków i Lacinni-
ków, według słów Piłata, które na krzyżu pańskim napisał, Tycli apostolik piła-
towcami i trójjęzycznikami nazwawszy wyklął," Żywot Metodego cap. 6. W le-
gendach Morawskiej (cap, 7) i Czeskiej (cap, 4.) wzmiankuje się tylko o ttómacze-
niu się I-Constantego przed stolicą apostolską, o konieczności używania języka sło-
wiańskiego w nabożeństwie dla Słowian, „At illi haec audientes et admirantes tanti
viri industriam et iidem, studiosa deliberatione praehabita, statuerunt supradicto ser-
mone in illis partibus, quas b, Cyrillus Dec acquisierat, et sicut statuerat, cano-
nicas horas cum missarum solemniis ita debere deinceps celebrari (Leg. Mor. 7). Do-
bitniej pojaśnia to legenda krakowska: et confirmaverunt fclauonica lingua in par-
tibus illis missarum solempuia ctterasque canonicas horas decantare, q u o d u s q u e
— 90 —
chwalił ich pracę i jakby w oznakę przyznania liturgii w języku
słowiańskim, księgi duchowne, napisane przez braci Konstantego
i Metodego, poświęcił i złożył na ołtarzu w kościele ś. Piotra,*'*)
Potem polecił biskupom Formozowi i Gauderikowi wyświęcić
uczniów słowiańskich na presbyterów, diakonów i lektorów.'*^)
braci zaś Konstantego i Metodego do godności biskupiej podniósł.'^")
Tym sposobem wytwarzał się zawiązek liierarchii słowiańskiego
kościoła, pierwszymi presby terami i diakonami którego zostali:
ad haec tern pora in paitibus Sclavonicis observatur. Leg,
Craco%ien. cap. 6. Polkowski s. 17. 53.
**) Według Żywota Metodego, papież ewangelije słowiańska położył na oł-
tarzu ś. Piotra (rozd. 6), a według Żywota Konstantego, rozd. 17, (Denksclirift
XIX 228), na ołtarzu ś. Maryi, w innych legendach wzmianki o tem nie znajduje-
my. Porów. Vita s. Clementis (Bulgarica) cap 3.
*^) Papa jubente nonnulli philosophi discipuli Moravienses ae Pannonici
a Formoso et Gendricho episcopis ritu solemni in ordinem clericorum recepti sunt.
Obdormitio s. Kyrilli. Bilbasow II 245. Według Żywota Metodego, wyświecono
trzech kapłanów, a dwóch anagostów, i. j. lektorów (rozd. 6); według innych legend
liczba kapłanów i diakonów wyświęconych talcźe jest pięć, jalc zobaczymy niżej.
■*") Wiadomości w tym względzie są sprzeczne. W Żywocie Metodego nie
oznaczono kiedy on mianowicie został bislcupem. W legendach Morawskiej i Cze-
skiej o mianowaniu Konstantego i Metodego biskupami nie wzmiankuje się. Le-
genda Krakowska wie, że Konstanty w Rzymie zrzełd się godności biskupiej, zo-
stał mnichem, a na jego miejscu w Welegradzie nastąpił Metody. Legenda Bółgar-
ska (Vita s. Clementis) stawi na pierwszem miejscu mianowanie „wielkiego Meto-
dego biskupem Morawii Pannońskiej", a o Konstantym wyraża się nie jasno, podno-
sząc jego zasługi i wysoką cześć, okazaną mu przez papieża (rozd. 3). Jedna tylko
legenda Italica (cap. 3) stanowczo wyraża się: „multis itaque gratiarum accionibus
praefato phiłosopho pro tanto beneficio reddilus, consecraverunt ipsum et Methodium
in Episcopos, nec non et ceteros eorum discipulos in praesbyteros et diaconos."
Jakże nie wierzyć autorowi tej legendy Gauderykowi, który sam był obecny i razem
z biskupem Formozem wyświęcał księży słowiańskich. O tym przedmiocie szeroko
rozprawiali Ginzel i Dudik. Pierwszy w Gesch. der Slawenapostel edit 1861 s.
46 — 47, drugi w Gesch. Mahrens I 182 — 4. Tymczasem Jagicz mniema, że Kon-
stanty był tylko nauczycielem Słowian, a nie biskupem. BonpocT. o Kiipii.l.lt ll
Meoojit 1855 s 55 cyt. 92. Inne zdania w Pogodina KiipHJi.io-MeooAieBCKiii
C6opinijn. 1865. Ale najdokładniej sprawę tę, zgodnie z legendą Italską, objaśnił
Gromnicki, w Rozprawach Akademii Umiejętności Krakowskiej r. 1879 T. XI
s. 135. A że Metody już w r. 869 mianowany był arcybiskupem, poświadcza to
list papieża Jana VIII r. 879 do Świętopełka. Metbodius vester archiepiscopus ab
antecessore nostro Adrian o, scilicet papa (-}- 872) ordinatus. Erben.
N. 39 i 41.
— 91 —
Gorazd Morawianin, Klemens, Naum, Angelar i Sabba Bółgaro-
wie, czy Sławeńcy.^")
Zostawało wprowadzić nabożeństwo słowiańskie uroczyście,
aby świat ca^y wiedział, że w powszechnym kościele chrześciań-
skim, obok liturgii łacińskiej i greckiej, zajęła jeszcze miejsce
liturgija w mowie najliczniejszego w Europie narodu, który miał
cłiwałę bożą po niezmierzonycłi przestrzeniacłi rozszerzyć. Poj-
mując to, stolica apostolska stosowne rozporządzenia uczyniła.
Trzy dni odbywało sie nabożeństwo i śpiewy słowiańskie.
Najprzód w kościele apostołów śś. Piotra i Pawia, następnego dnia
w kościele ś. Petronelli i u ś. Andrzeja, nakoniec z nadzwyczajną
uroczystością u grobu ś. Pawła, ^'^) przy uczestnictwie biskupa
Arseniusa i bibliotekarza rzymskiego Anastazego.^") Takim spo-
sobem u grobu pierwszycłi apostołów chrześciaństwa dokony-
wało się zjednoczenie ludów w imię wspólnej idei religijnej, bez
różnicy narodowości i mowy.
Rok z górą ciągnął się pobyt apostołów słowiańskicli w Rzy-
mie. Stolica apostolska znajomiła się z zasadami i cliarakterem
osobistym nowych apostołów. Na to potrzebny był czas. Star-
szego z braci, Metodego, papież przeznaczył na metropolitę ko-
ścioła słowiańskiego, młodszy, Konstanty, miał być biskupem
i pomocnikiem brata. Ale Konstanty zapadł na zdrowiu, a prze-
czuwając zbliżający się koniec żywota, wstąpił do zakonu, przy-
brawszy imię Cyryla. Osłabiony na siłach mąż święty, mówił
do Metodego: „oto bracie byliśmy sprzężajem, jedną brózdę orą-
*') Imiona ich wzmiankują Obdormitio s. Kyrilli (YcneHie CB. Klipif.ua) i Vila
s. Clementis episcopi (bulgarica), z tą tylko różnicą, że w ostatniej zamiast Sabby,
wzmiankuje się Laurenly (rozd. ii). Do porównania slu^y legenda Macedońska
o Żywocie ś. Nauma.
**) „Abie piesze liturgiju w cbrkwi swetaho apostola Petra sloweńskyim je-
żykom i w druh)i djeń piesze w cbrkwi swetyje Petronily, i w tretij djeń piesze
w Cbrkwi swetaho Andreje i ottudu w weliUaho uczitela wselienskaho Pawia apo-
stola." Żywot Konstantyna (rozdz. 17). Denlischrift der Akademie der Wissen-
schaften, XIX, s. 22S.
■»») Ibid, rozdz. 17, s. 238.
— 92 —
c\m, ja padiim na ks/.c i końc/.tj dni moje, a ty bardzo miłujesz
górę,''") ale nie chciej dla góry rzucać apostolstwa, wszakże przez
nie możesz być zbawionym." •''') Nakoniec, po 50 dniach choro-
by, mąż święty umarł w Rzymie 14 Luteg'o r. Sóg,'?-) mając
lat 42 wieku.
•'*'^) Jest to reminisccncya klasztoru na <^óizc Ol3'nip'ie, klóry Metody, jako
miejsce spędzenia młodości swej. gorąco miłował.
*') Żywot ś. Metodego, ro/dz. 7.
^-) Conslantin est mort h Romc sous Ic nom de moine Cyrillo 868 łe 13
feviier ou le 14. Muralt. Essai de Clironograpli. p. 449. Nielctórzy badacze clicie-
liby się na to zgodzić. Sprawa ta jednali mocno zawiła i dotąd należycie nie obja-
śniona. Z dawny cli pomników tylko Żywot Konstantyna (lozdz. 18) i Obdormitio
S. Cyrilli zgodnie podają datę śmierci ś, Cyrylla 14 Februarii r. 6377, ^- J- ^^9-
W legendzie Italica, najwięcej na uwagę zasługującej, data oznaczona: 16 kalendas
Martias, co według ówczesnego sposobu liczenia czasu, oznaczało, źe do nastąpienia
kalendy, t. j. i Marca, nie dostawało jeszcze 16 dni (licząc i i Marca), a zatem
data śmierci przypadła 14 Februarii. W kalendarzu Ostromira pod dniem 14 Fe-
bruarii zapisano: pamieti. ... Konstantina fiłosofa, nareczena w czrńczestwie imenem
Kiryłła. (Kopitar, LXVI). Ale ani legenda Italica, ani kalendarz Ostromira, ani
inne pomniki roku nie oznaczają. Z tego powodu ani dzień 4 Lutego, przyjęty
przez Ginzela, Reltla, Gromnickiego, Polkowskiego i innych, ani role 868, przyjęty
przez Ginzela, nie znajdują wiarogodnej podstawy. Względem roku, nastręcza się
następna uwaga. Bracia apostołowie do Rzymu przybyli po 14 Grudnia r. 867,
t. j. wtedy, kiedy już papieżem został Adryan II. Kilka dni trwała uroczystość zło-
żenia relikwii ś. Klemensa, potem wyświęcenie księży słowiańskich, a „po wielu
dniach", jak wzmiankuje legenda, ś. Cyryl, czując się chorym, wstąpił do zakonu,
i po 50 dniach choroby umarł. Oczywiście, że wszystko nie mogło stać się w ciągu
niespełna dwóch miesięcy, a zatem żadnego prawdopodobieństwa nie ma, aby śmierć
ś. Cyrylla mogła zajść w Lutym r. 868, Tymczasem Ginzel, mniemając, że konse-
kracya księży .słowiańskich nastąpiła wnet po przybyciu ich do Rzymu w r. 867,
wyobraził sobie, iż w tymże czasie zachorował i wstąpił do zaltonu, a wkrótce po
tem mianowicie 4 Februarii 868 ś, Cyryl umarł. Gcsch. der Slawenapostel, s. 49.
Za Ginzelem, idąc w ślad inni, wprowadzili do nauki błąd, który spostrzegłszy
Diimmler, wyrzekł, iż wypada przyjąć r. 869, a nic 868 „troz den schwachen Ein-
wendungen Ginzels." (Dcnkschriftcn der Akademie d. Wissenschaft, XIX, s. 212).
Podobne zarzuty Ginzelowi uczynił i Dudik w Miihrensgeschite r. 1860, tom I,
s. 182 — 184. W literaturze polskiej przedmiot ten oględnie objaśnił Gromnicki (l^oz-
prawy Akademii, X, s, 129). Szkoda tylko, że poglądy tych dziejopisów nie wszyst-
kim pisarzom są znane i że dotąd nie usunięto wątpliwości daty śmierci pierwszego
nauczyciela Słowian, która oczywiście pr/cypadła 14 Februarii r. 869 jak o tem wy-
raźnie mówi współczesny prawie autor Żywota Konstantyna (rozdz. 18) w Denk-
tchriftcn d. Aliademie, XIX, s. 229, i niemniej .starożytny autor Uśniccia (Obdor-
mitio; ś. Cyryla. Datte te przyjęto także w Encyklice papieża Leona XIII z dnia
30 Września r. 1880,
J
— 93 —
Po śmierci brata, któremu papież kazał wyprawić pogrzeb,
z taką okazałością jaka tylko samemu papieżowi należała. Me-
tody mówił do papieża: „Ojcze święty! Gdyśmy opuszczali ro-
dzinną ziemię, aby się poświęcić dziełu, któreśmy z pomocą bo-
ską dokonali, matka nasza zalewając się łzami, błagała, aby w razie
śmierci jednego z nas na obczyźnie, pozostały przy życiu, przy-
wiózłby ciało zmarłego do klasztoru, dla przyzwoitego tam po-
grzebania go. Niecliże więc Twoja św^iątobliwość pozwoli mnie
wypełnić mój obowiązek, aby się nie wydało, że się sprzeciwiam
błaganiu i zaklinaniu matki l""^-^) Poruszony taką prośbą i ba-
cząc na doniosłość znaczenia jej, papież Adryan II zapytał o radę
kardynałów, biskupów i najdostojniejszycli mężów. Ducłiowień-
stwo jednak i nobile rzymscy przekładali papieżowi, iż niegodzi
się pozbawiać Rzymu i kościoła relikwii tak znakomitego męża,
a należy z wysoką czcią pogrześć go Rzymie. Prz3xliylając się
do życzenia obywateli rzymskicłi, papież polecił zwłoki ś. Cyryla
pocłiować w kościele ś. Piotra, w przy goto w-anym dla siebie grobie.
Ale jMetody prosił, aby złożono je w kościele ś. Klemensa, relikwńje
którego ś. Cyryl z wielką troskliwością do Rzymu przyniósł.
Skłoniwszy się do prośby Metodego papież polecił zwłoki ś. Cy-
ryla, spoczywające już w marmurow^ym grobie, pocliować w ko-
ściele ś. Klemensa, po prawej stronie ołtarza.^^) Pogrzeb odbył
się w asystencyi duchowieństwa rzymskiego i greckiego ze śpie-
wem psalmów i liymnów, z zapalonemi świcami, kadzielnicami
i w^ ogóle z taką wspaniałą uroczystością, jaka samemu tylko
papieżowi należała. •"•■^)
s') Legenda Italica, cap. u.
^*) Annuit hujusmodi petilioni Praesul sanctissimus, et concurente cleri aC
populi maxima frequentia, cum ingenti laetitia et reverentia multa, simul cum locello
marmoreo, in quo pridem illum praedictus Papa condiderat, possuerunt in monumento
ad id praeparalo in basilica ś. Clemenlis ad dexteram partem altaris ipsius, cum
hymnis et laudibus, maximas gratis agentes Deo. Leg. Italica, cap. 12. Podobnie
i Żywot Konstantego (rozdz. 18) Denkschriften der Akademie der Wissenschaft,
XIX, s. 229.
'■''/ Praecepit autem .sanctus Aposlolicus, ut omnes tam Graeci quam Ro-
mani cleiici ad e.\C(iuia» ejus accurrerent cum ppalmis et cantici.s, cum cereis et ihu-
— 94 ~
Odtąd przybrane w zakonie imię C3^ryla rozpowszechniło
się po świecie i pod tern imieniem wiekopomny wynalazca pi-
sma słowiańskieofo Konstanty po całej Słowiańszczyz^nie słynie.
3. Papież Adryati II mianuje Metodego arcybiskupem pannońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Metodym i uwięzienie go
w Szwabach (870—873).
Po śmierci pierwszego nauczyciela Słowian, ś. Cyryla, Me-
tody sam jeden musiał dźwigać ciężar rozpoczętego wspólnie
z bratem wielkiego dzieła. Pobyt jego w Rzymie zaciągnął się
długo. Morawianie, zajęci ciężką wojną z Niemcami (868 — 86g),
wytężali siły ku obronie ojczyzny, a o cłirześciaństwie i nauce
nie pora była myślić, Iciedy wróg siedziby icli palił.
W lepszycli warunl<acłi zostający błatneńsl<i l^siąże Kocieł
udał się do papieża z prośbą o przysłanie mu Metodego. „Nie
tobie jednemu tylko, rzekł papież Adryan II, ale wraz wszyst-
kim krajom słowiańskim szlę go, jako nauczyciela od Boga i od
świętego apostoła Piotra." — I posłał do Rościsława, Święto-
pełka i Kocieła list następny. „Doszły do wiadomości naszej ta-
kie względem wiary wasze postępki, którycli po was z upragnie-
niem i modlitwą wyglądaliśmy, gwoli waszego zbawienia, Na-
tcłinął Bóg serdca wasze, że go szukacie i pokazał wam, że nie-
tylko wiarą, ale i dobrymi uczynkami służyć Bogu należy. Wiara
bowiem bez uczynków jest martwą i odtrąca Bóg tycłi, którzy
Go słowami wy-znają, a uczynkami zapierają się. Prosiliście
o nauczyciela nietylko u tej biskupiej stolicy, ale także u prawo-
wiernego cesarza IMicliała. Owóż posłał wam błogosławionego
filozofa Konstantego z bratem, zanim my mogliśniy to uczynić.
Oni zaś, dowiedziawszy się, że kraje wasze do stolicy apostolskiej
należą, nie clicieli nic przeciw kanonom czynić, lecz przyszli do
nas, niosąc relikwije ś. Klemensa. My tedy troistą radością prze-
jęci, postanowiliśmy, zbadawszy Metodego, wyświęcić go wraz
ris odoribus, et noa. aliter ei. quam ipsi quoque Aposlolico, funeris honorem impen-
derent. Leg. Ilalica, c. lo.
— 95 —
z uczniami, jako syna naszego i posiać w kraje wasze, albowiem
jest to mąż rozumny, doskonały i prawowierny, aby was nau-
czał, jakoście prosili, układając księgi w języku waszym do wszel-
kiego obrządku kościelnego w zupełności, do mszy czyli służby
bożej i chrztu, jako zaczął już był filozof Konstantyn za laską
boską i ś. Klemensa modlitwą. Jeśliby zaś i kto inny mógł was na-
leżycie i prawowiernie nauczać, niechaj będzie świętą i błogosła-
wioną jego nauka przez Boga i przez nas i przez wszystek ka-
tolicki i apostolski kościół; abyście z łatwością do przykazań
bożych nawykli. Ten zaś jedyny zachowajcie zwyczaj, niechaj
na mszy pierwej czytają apostoł i ewangeliję po łacinie, a po-
tem po słowiańsku. Tak się spełnią słowna Pisma świętego:
„chwalcie Pana wszyscy narodowie," a w innem miejscu: „wszyscy
poczęli mówić wielmożne sprawy boże rozlicznemi języki, jako
im Duch święty wymawiać daw^ał." Jeśliby zaś kto z przyby-
łych do was nauczycieli lub ich uczniów od prawdy odwracając
się, a wiodąc w błędy, poważył się bałamucić was inaczej ucząc,
ganiać księgi w waszym języku, niech będzie wyłączon i oddany
pod sąd kościoła, dopóki się nie poprawi. Tacy bowiem są nie
owce, ale wilcy: z owoców ich poznacie je i strzeżcie się ich.
Wy zaś, kochane dzieci, poznajcie naukę bożą i przykazań ko-
ścielnych nie odrzucajcie, abyście się stali prawdziwymi czci-
cielami bożymi. Ojca naszego niebieskiego i wszystkich świę-
tych." s«)
Listem tym Adryan II, przypominając, że kraje słowiańskie
Pannonia i Morawia „do stolicy apostolskiej należ ą,"
^6) List ten wyjęty z Pannońskiego Żywota Metodego, ogłoszony w Moskw i-
tjaninie r. 1843, tom VI, przedrukowany przez Szafarzyka w Pamatky drevnilio
pisem. 1851, tudzież w Erbena Regestrach 1855 po słowiańsku z łacińskim prze-
kładem, potem w Bielowskiego Monum, Pol. I, r. 1864 po słowiańsku z tlómacze-
tiiem polskiem; w Bilbasowa Kiipii.lJ-L II Meoo;uii r. 1871 z tlómaczeniem rosyj-
skiem, Faksymile listu tego podług Icodeksu słowiańskiego z XII w., podał w wy-
jątkach Bodianski w ,,CHnMKaX'L", dołączonych do dzieła jego O BpeJieiiH npoilcxo;K-
AeiiiH CjiauflllCKllN-L nilCbMeni.. a całkowity li^t umieścił w M-ydanym przez niego
Żywocie Molodego w Cztienijach Obszczestwa istorii i drewno.' tiej r. 1865.
— ę)6 —
Unieważniał pretensye biskupów salcburgskiego i passawskiego,
którzy, korzystając z pogromu Awarów przez Karola W. w r. 796,
rościli sobie prawo przyłączenia do swych dyecezyi ziem słowiari-
skich, jedynie na mocy zezwolenia cesarskiego,''") lecz bez zgo-
dy na to stolicy apostolskiej. Mogli wiec, w skutek wzmianko-
wanego listu, książęta morawski i błatneński legalnie urządzać
w swych dzielnicach hierarchiję słowiańskiego obrządku, nie
zważając na wdzierstwa biskupów bawarskich. Ro.ścisław jednak
całkiem zajęty walką z Niemcami w r. 868 — 869. nie był w sta-
nie skorzystać wnet z usposobienia papieża, ale Kociel nie omie-
szkał zaprosić do siebie Metodego.
Powracając do IMorawii, Metody musiał podróż nie inną
drogą, jak przez Pannonije odbywać, tem bardziej, że miał tam
zwolennika w osobie Kocieła. Dla tego podanie o przyjęciu Me-
todego z wielką czcią przez Kocieła,'^^) wypada uważać za wia-
domość prawdziwą, ale żeby apostoł długo bawił w Pannonii,
to wątpliwe. Zwyciezkie ukończenie wojny w r. 869 uwolniło Ro-
ścisława od wszelkiej zależności od cesarstwa. Mógł on odtąd
swobodnie wykonywać dawniejsze zamiary ustanowienia kościoła
narodowego, nie zważając na to, co powiedzą biskupi bawarscy.
Otwierało sie więc i Metodemu daleko obszerniejsze pole działa-
nia w swobodnej Morawii, niż w Pannonii zależnej od Niemców,
a we względzie hierarchii duchownej, podlegającej wdzierstwom
arcybiskupa salcburgskiego, z ręki którego prezbyter Rychbald
mieszkał w Pannonii i zarządzał tamecznym kościołem aż do po-
wrotu Metodego. -^^j
6") Wyżej na str. 62, cyt, 6.
^*) Przyjął go (Metodego) Kociel z wielką czcią i znowu posiał do Aposto-
lica z 20 mężami zacnymi, aby mu go wyświęcił na bisicupstwo w Pannonii, na sto-
lice ś. Andronika apostola jednego z siedmiudziesięciu. Żywot Metodego, rozdz. 8.
O wyprawieniu przez Kociela Metodego do Rzymu z 20 uczniami, jak równie i o pro-
śbie wyświęcenia go na biskupa, — wiadomość nie ma podstawy, albowiem Metody
już byl przed tem mianowany biskupem i do Rzymu w r. 869 nie powracał.
^^) Adalvinus . . . Richbaldum constituit archipresbyterum, qui multum tem-
pore ibi commoratus est, exercens suum potestative ofticium . . . usque dum quidam
Graecus, Metholius. . . . De Conver, Baioar. Pertz. M. S. XI, p. 14.
— 97 —
Jako arcybiskup morawsko -pannoński Metody, z polecenia
Adryana II, przybywał w naddunajskie kraje dla wznowienia
od dawna upadłej starożytnej metropolii Sremskiej (syrmijskiej),
na której, według podania, zasiadał jeden z siedmiudziesieciu apo-
stołów ś. Andronik.^") Podobne biskupstwo, pod rządem pogań-
skim Rzymian, mogło być tylko potajemne, poważane przez clirze-
ścian, ale urzędowie — nie wiadome. Dopiero po wprowadze-
niu clirześciaństwa w cesarstwie Rzymskiem w IV w. jako religii
państwowej, zjawia sie w Syrmii biskupstwo i na soborze w tem
mieście odbytym r. 357, w liczbie innych zasiadał biskup syr-
mijski Germanius. Potem biskup syrmijski Anemius zasiadał na
soborze akwilejskim."^) Podczas podziału cesarstwa za impera-
tora Teodozego r. 595, Syrmium słynęło jako stolica dyecezyi
Illyryjskiej, do cesarstwa Zactiodniego należącej. Po upadku ce-
sarstwa Zachodniego r. 476, władza papiezka rozciągała się na
ziemie, które do tego cesarstwa przedtem należały, a dalej ku
wschodowi położone kraje podlegały patryarchatowi Konstanty-
nopolitańskiemu. Zdobycze imperatorów wschodnich nad Duna-
jem podawały powód do zaliczenia dyecezyi Syrmijskiej do pa-
tryarchatu Konstantynopolitańskiego, ale od najazdu Awarów
i oblężenia r. 567, a nareszcie zburzenia Syrmii przez chagana
awarskiego r. 582, biskupstwo Sremskie upadło. I nie wcześniej
aż po rozgromieniu Awarów r. 796, Pepin, syn Karola W. obie
Pannonije poddał pod władzę arcybiskupa salcburgskiego, a w ro-
ku 803 postanowił, aby Pannonija Niższa do Salcburgskiego, Wyż-
^'>) Według Żywota Metodego (rozdz. 8) Kocieł prosił papieża o mianowa-
nie Metodego biskupem „w Pannonii na stolicę ś. Andronika apostoła." — Nestor
wiedzłał także o ustanowieniu przez Kocięta Metodego biskupem w Pannonii na
stolicy ś, Andronika apostoła i objaśnił, „że Andronik apostoł jest nauczycielem na-
rodu słowiańskiego, bo do Morawii chodził, i że Paweł apostoł zostawił po sobie
biskupem i następcą Andronika słowiańskiemu narodowi." Latopis, w Bielowsltiego
M. P. I, 570 — 571. Źródłem tych podań zdaje się być biskup Salony, Hesychius,
w V w., autor Żywota ś. Klemensa. Farlati. Illyricum Sacrum, II, 83.
"') F.piscopus Sirmii Germanius. Sozemeni Salaminii. Histor Ecclcs. lib. IV,
cap. 14. — Na soborze akwilcjskim r. 381 zasiadał Anemius Sirminsnsi-i. Acla Con-
cilior. I, p. 834.
Tom III. 7
- 98 -
sza zaś do Passawskieg-o biskupstwa należały.**-) Tym sposobem
dawne biskupstwo Syrmijskie podlegało administracyi biskupów
bawarskich w ciągu lat 75, ale stolica apostolska, zważając, że
prawa kościoła, przez najazd poganów wstrzymane, nie ulegały
przedawnieniu, oczekiwała zręczności do faktycznego wznowienia
ich. Wyprawiając więc Metodego do IMorawii, Adryan II przy-
pomniał o starodawnem biskupstwie ś. Andronika w mieście
Syrmii, do Pannonii należącem, ale że to miasto w skutek no-
wych podziałów Słowiańszczyzny i zamiarów IMetodego, nie mo-
gło być stolicą biskupią, Adryan II, mianując Metodego arcy-
biskupem morawsko -pannońskim, nie oznaczył bliżej w jakiem
mianowicie miejscu miała być stolica wskrzeszonego biskupstwa.
Zwycięzkie stanowisko Rościsława w r. 869 i widoki na jego
szczerą pomoc do rozszerzenia chrześciaństwa w Morawii, bez-
wątpienia pobudzały ^letodego pospieszyć do Welegradu. Le-
dwo jednak rozpoczął swą pracę, nowe, niespodziewane wypadki
pokój zakłóciły. Uprowadzenie Rościsława do Bawaryi, najazd
na IMorawiję grafów Engelszalka i Wilheln^a r. 870, powstanie
Sławomira, zaburzenie w Morawii, wojna, o czem niżej powiemy
(§ 39), nie sprzyjały zamiarom Metodego. IMusiał więc on udać
się do Kocieła, a osiadłszy w zamku salawarskim,*'^^) nauczał lud
w zrozumiałej mu mowie. Tłumy gromadziły się na nabożeństwo
słowiańskie, a kościoły łacińskie pustką zostały. Przerażony świe-
tnem powodzeniem Metodego, a niemniej o dochody się trwo-
żąc, opat salawarski, arcyprezbiter Rychbald pospieszył do arcy-
biskupa Adalwina ze skargą, „że jakiś grek Metody" zbuntował
mu owieczki i wzbudził w nich wstręt do mszy łacińskiej.'*^)
*'-) Wyżej na str. 62, cyt. 6.
"^J Przy ujściu r. Sali do jeziora Błatno opactwo, a na samym brzegu je-
ziora wieś Sala-war, t. j. gród nad Salą, także Blatnem, lub Mosburgiem zwany.
Porów, wyżej str. 63.
*>*) Quidam Graecus Methodius nomine noviter inventis Sclavinis litteris lin-
guam latinam doctrinamąue romanam atque litteras auctorales latinas philosophicae
superducens vilescere fecit cuncto populo ex parte, missas et evangelia ccclesiasti-
cumque ofticium illarum qui hoc latine celebraverunt. De Conversione Baioar. M. G.
XI, p. 14.
— 99 -^
Adalwin wnet zaniósł do króla Ludwika zaskarżenie o znieważe-
nie praw arcybiskupich, dowodząc, że w ciągu 75 lat biskupi salc-
burgscy niezaprzeczenie wykonywali, nadane im przez monar-
chów, prawa w Karyntyi i Pannonii, a teraz te prawa narusza
jakiś grek Metody, wynalazca pisma słowiańskiego, które rozsze-
rza miedzy ludem i w nabożeństwie, zamiast języka łacińskiego
i nauki rzymskiej, używa. Skarga ta, wymierzona nie tyle prze-
ciw Metodemu, ile przeciw rozporządzeniom stolicy apostolskiej,
jasno wskazuje, że Adalwinowi głównie szło o granice dyecezyi
jego. Ale z papieżem duchowieństwo bawarskie walczyć otwar-
cie nie śmiało, a Metodego koniecznie usunąć z Pannonii żądało.
Powołując się więc na prawa kościelne, według których nie
wolno było żadnemu kapłanowi sprawować w cudzej dyecezyi
obrzędów duchownych, nie złożywszy wprzód miejscowemu bi-
skupowi pisma rekomendacyjnego od swego biskupa, lub przy-
najmniej uwolnienia od obowiązków swej dyecezyi, duchowień-
stwo bawarskie uważało Metodego jako wdziercę do praw dye-
cezyi Salcburgskiej, udając, że nic nie wie o mianowaniu go przez
Adryana II arcybiskupem morawsko -pannońskim.
Najwięcej ze wszystkich biskupów zainteresowany, arcybi-
skup salcburgski Adalwin zwołał synod, żeby zaś nadać większą
powagę synodowi i mieć wnet wykonawcę wyroku, zaprosił króla
Ludwika Niemieckiego, który w Październiku r. 871 z Frankfurtu
do Bawaryi przybył."^)
Nie wiemy, jakim sposobem Metody stanął przed synodem :
dobrowolnie czy gwałtem dostawiony został, postępowanie bo-
wiem tego synodu, jak zobaczymy niżej, pozwala robić najgorsze
przypuszczenia. Nie wiemy także w jakiem mianowicie miejscu
synod się odbywał. Celem synodu było rozpoznanie czynności Me-
todego, oskarżonego o nielegalne nauczanie w dyecezyi Salcburg-
skiej, a za powód do powołania go przed synod, służyły zarzuty
wyłożone, przez anonymnego pisarza, w memoryale ,,de conver-
'') Annal. Fuld. an. 871. Dudik. Mahr. Gesch. I, 215,
T
lOO
eione Bajoariorum et Carantanorum." Zebrani w przytomności
króla: arcybiskup salcburgski Adalwin, biskupi: Hermarik pas-
sawski i Anno freizingeński *"') pytali Metodego: „dla czego
w naszym udziale nauczasz?" Na to im odpowiedział: „gdy-
bym wiedział, że to wasz udział, obcliodziłbym go zdaleka, ależ
on jest udziałem Piotra świętego. Zaprawdę, jeśli wy duma i ła-
komstwem powodowani, wbrew kanonom podziały stare prze-
kraczacie, nauce bożej przeszkadzając, strzeżcie się, iżbyście ja-
koby żelazną górę, czaszką kościaną przebić usiłując, mózgu wa-
szego nie wylali." Rzekli więc Niemcy: „źle mówisz, na złe ci
to wyjdzie." A Metody na to: „prawdę mówić i przed cesarzami
nie.wzdrygam się, a wy róbcie ze mną co się wam podoba, nie
jestem bowiem lepszym od tycli, którzy prawdę mówiąc różnemi
mękami żywot zakończyli." Takiemi słowami żywociaż Metode-
go maluje dysputę synodu, dodawszy, że gdy się w długą roz-
mowę zapuścili, a odpowiedziom jego sprostać nie mogli, rzekł
król z nienacka: *"■'') ,, Nie trudźcie mego Metodego, bo się już jak
przy piecu upocił." ,,Tak jest władzco, odpowiedział Metody,
filozofa spoconego spotkawszy raz ludzie zapytali: „czego się po-
cisz? On im na to: z grubijanami spierałem się." Sędziowie, po-
*"*) „Potem zaś stary wróg, zawistnik dobra, a przeciwnik prawdy (Adalwin?),
rozjątrzył nań serdce wroga morawskiego, króla (Ludwika), ze wszystkimi bisku-
pami." Żywot Metodego, rozdz. 9.
"') AV Żywocie Metodego powiedziano: peMe Kopo.it iiat Hima. W Bie-
lowskiego wydaniu tego Żywota, w Monumenta Poloniae, I, s. 106, mylnie przetló-
maczono: rzeki Karol łagodnie. Wyobraziwszy sobie, że wyraz sto wiaiiski
król, ko roi pochodzi od imienia Karol i usiłując dowieść to (na str. Ii6),
Bielowski tak się zaplątał, że i w innem miejscu tekst Żywota zamecił, mianowicie:
ccpjue Bpara MopaBbCKaro, nopo Jin, przetlómaczył: serce wroga
morawskiego, k a r o 1 a. (na str. 105, rozdz. 9), gdy tymczasem wypadało po-
wiedzieć: „serdce wroga morawskiego, króla,..." (podrozumiewa sie Ludwika Nie-
mieckiego). Wyrażenie ii 3 li u H u a , nie pojął także Bilbasow i przetlómaczył :
KO cne II HO, patrz: Kiipiu.n, u Meoojiii II, 1871, str. 264. — Według prawdzi-
wego zaś znaczenia tekstu: p e »l o K o p o .1 b 113 1. 11 im a, wypada tłómaczyć:
rzekł król z nienacka, a po rosyjsku: iiPB3iiaMaii, iieoiKiwaiio.
Za Bielowskim ks. Gromnicki wskazane wyżej omyłki powtórzył. Rozprawy
Akad. Umiej. "KI, 148.
lOI —
jawszy sens tych wyrazów, osądzili Metodego na wygnanie. ,..! był
zesłany w Szwaby, gdzie go trzymano półtrzecia roku.""^)
Sąd nad Metodym i uwięzienie go przypadły w tym cza-
sie, Iciedy Icsiąże Rościsław zdradą uprowadzony do Bawaryi,
dogorywał w wiezieniu, a Icsiaże Świętopełk, obałamucony przez
Niemców, bawił u nicłi jako zdrajca ojczyzny. Tymczasem w Rzy-
mie i Morawii gotowały się wypadki, które miały na celu wy-
ó- wobodzić Metodego z więzienia. — Przerywając więc dalsze opo-
wiadanie dziejów apostolstwa Metodego, zwrócimy uwagę na to,
co sie w Morawii działo.
§ 39.
Walka Morawianów za niepodległość, a Metodego
w obronie kościoła narodowego (870 — 882).
I. Upadek Rościsława. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie
Morawianów pod Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli,
zwycięża wrogów. Przymierze w Forhejmie r. 874.
Po skończeniu pomyślnem wojny z Niemcami w r. 869, po-
tęga Rościsława i rozwój obrządku słowiańskiego w państwie Mo-
rawskiem zdawały się być zapewnione. Ale wrogi Rościsława
i Metodego nie zostawali bezczynni. Z niepojętycłi przyczyn Cze-
cłiowie, oderwawszy się od związku z Rościsławem, porozumie-
wali sie z królewiczem Karlomanem, a za icti przykładem książę
**) Żywot Metod, rozdz. 9. Im Herbst des Jahres 871 fand nur eine Synod
der bairschen Geistlichkeit in der Angelegenheit des Methodius statt, von welcher
uns unsere Legendę anschliesslich Kunde giebt. Diimmler. Archiv fiir Kunde
Oesterreichischer Geschichts - Quellen, 1854, T. XIII, 190. Nowszy badacz Bilba-
sow, w zbytecznym pessymizmie, odrzuca wiarogodność legendy i twierdzi, że bi-
skupi bawarscy nie mieli prawa sądzić Metodego, że o sądzie w żadnym dokumen-
cie wzmianki nie ma i tak dalej idąc, powiada: cyjB 6aBapcKoro ciiHo^ia 11 BaiOHenie
Meoojifl, — Mbi npiiSHaeTTi aa .lereiuapHtift BHjibicejiTj . . . KiipiijiTi 11 Meooiiił.
T. II, r. 1871, s. 95 — 96. A jednak w dziewięć lat później znalezione zostały w Bry-
tańskiem Muzeum dokumenty poświadczające, że Metody rzeczywiście był Uięczony
w więzieniu niemieckiem. O tern niżej w § 39.
I02
nitrański, Świętopełk, poddał siej Karlomanowi (r. 870J) Zdrada
synowca tak mocno oburzyła Rościslawa, że dla uratowania pań-
stwa Morawskiego od rozdwojenia, postanowił zabić Świętopełka,
poleciwszy siepaczom dokonać to podczas uczty. Mając się jednak
na baczności, Świętopełk umknął z grona biesiadników a zmyśliw-
szy łowy z sokołami uszedł w głąb lasów. Rościsław puścił się
za nim w pogoń, lecz Świętopełk scliwytał go i okutego w kaj-
dany wydał Karlomanowi. Znakomity władzca morawski, sta-
wiony przed sąd, złożony z Franków, Bawarów i Słowian w Re-
gensburgu, w przytomności króla Ludwika, skazany został na
karę śmierci. Król łagodząc niby wyrok sądu, kazał go oślepić
i do jakiegoś klasztoru wtrącić.-) Odtąd nic więcej o nieszczęśli-
wym księciu nie wiadomo.
Wydawszy Karlomanowi stryja, Świętopełk, bez wątpienia,
spodziewał się zostać władzca Morawii, lecz mocno się omylił.
Morawianie, czując odrazę do ohydnego czynu, nie uznali Świę-
topełka swym księciem i zdradą wydali go Karlomanowi. Do
zostającej bez władzy Morawii Karloman w'stąpił z wojskiem ;
osadził po grodach swych urzędników, a poruczywszy zarząd
kraju grafom Engelszalkowi i Wilhelmowi, ze złupionemi skarba-
mi Rościsława radośnie do Karyntyi wracał.^) Świętopełk, zosta-
wiony w swem księstwie nitrańskiem, niedługo cieszył się przy-
jaźnią Niemców. Posądzony o zdradę i nieżyczliwość nowym wiel-
korządzcom, został schwytany i jako buntownik do Bawaryi za-
prowadzony wiosną r. 871. Niemcom zdawało się, że są zupeł-
nymi gospodarzami kraju. Omylili się!
1) Annal. Fuld. a. 870. Zuentibald, nepos Rastizi, propriis utilitatibus con-
sulens, se Carlomanno una cum regno, quod tenebat, tradidit.
2) Annal. Berlin, a. 870. Rasticium, Winidorum regulum, a Carlomanno
per dolum nepotis ipsiis Rasticii captum et aliąuandiu in custodia detentum, post
judicium morlis excaecari et in monasterium mitti praecepit. Hincmar. annal. Pertz,
I, 490. Annal. Xantes a. .871. Rasticius rex Margorum a Carlomanno captus et in
Franciam patri directus ibique postea luminibus privatus est. Regino. Pertz, I, 570.
Boczek. Codex Moraviae, N. 48.
^) Annal. Fuldens. a. 870; Hincmari annal. a. 870; Szafarzyk Staroż. Slow,
§ 41, str. 480,
— I03 —
Lud morawski pamiętał jeszcze czyny bohatyrskie Rościsła-
\va, pod wodzą którego uczył się zwyciężać wrogów, rozumiał, że
z najściem niemieckiego duchowieństwa miało zniknąć nabożeń-
stwo narodowe, przez apostołów słowiańskich zaprowadzone, że
zamiast ojcowskiej władzy rodzinnego księcia i kapłanów słowiań-
skich, nastawała władza upodlenia i zdzierstwa. — Dusza narodu
młodzieńczego nie mogła wytrzymać podobnych katuszy. Wywle-
czony z klasztoru, krewny książąt morawskich, mnich Sławomir,
groźbą przez Morawianów zm.uszony stanąć na czele powstania,
rozpoczął wojnę Niemcami. Niepowodzenie najeźdźców zmusiły
Karlomana użyć więzionego w Bawaryi Świętopełka za narzędzie
do poskromienia Sławomira. Podobne podstępy udawały się już
nieraz Niemcom w różnych stronach Słowiańszczyzny; czemużby
i tym razem udać się nie miały? Uznany za niewinnego, Święto-
pełk na czele wojska niemieckiego miał poskromić własnych bra-
ci, Sławomira zwyciężyć, a potem .... zostać sługą wrogów^)
i lada chwila oczekiwap takiego losu, jaki spotkał Rościslawa.
Nie potrzeba było wielkiej przezorności aby zrozumieć do
czego prowadziła obłuda ówczesnych sterników polityki niemie-
ckiej. Świętopełk zrozumiał swych wrogów i obłudą także ode-
mścić im zamierzył. Z wojskiem bawarskiem wkroczył on do AIo-
rawii latem r. 871, parł powstańców Sławomira w głąb kraju, aż
do ich stolicy, którą opasał, a udając, że drogą układów łatwiej
zniewolić oblężonych do poddania się, wjechał do ich grodu.
Tam, porozumiawszy się z oblężonymi, odkrył im swoje zamiary
zdradzić Niemców, wzbudził ku sobie zaufanie i naznaczył czas,
w którym oblężeni mieli wycieczkę uczynić. — Niespodziewając
się zaczepki ze strony Morawianów, wojsko niemieckie spokoj-
nie pod oblężonym grodem leżało. — Natarczywe uderzenie Mo-
rawianów, na nieprzygotowanych do boju Niemców, straszny
w nich popłoch sprawiło. Mnóstwo rycerzy legło na placu, in-
■*) Annalista fuldeuski mówi: quasi Sclagamarum expugnanturus, sic enira
per dolum Carlomanno promiserat, si ei ad patriam reditus concederetur, Ad.
an. 871,
— I04 —
nych do niewoli zabrano, straty były oi^romne. „Nie wiele ro-
dzin w Bawaryi, Rakusach i Karyntii zostało, któreby nie opła-
kiwały swycli krewnych. Radość Noryków (Bawarów) z powodu
odniesionych dawniój zwycięztw, — teraz w smutek i zgryzotę
zamieniły sie."'-'"') Przerażony wieścią o tej kiesce, Karloman roz-
kazał zebrać wszystkich jeńców i zakładników morawskich i wy-
dać ich Świętopełkowi, lecz znalazł ich zaledwie tyle, że mógł
z jMorawii wydobyć jednego tylko rycerza Radboda i to na pół
żywego. — O Sławomirze, w dalszym ciągu dziejów, nie zacho-
wało się wzmianki.
Świetne zwycięztwo nad Niemcami Świętopełka jednało mu
przyjaciół i sprzymierzeńców. Czechowie nad którymi wówczas
panował Borzywoj z żona Ludmiłą, pośpieszyli wejść z Mora-
wianami w bliższe stosunki. Świętopełk pojął w jesieni r. 871
za żonę siostrę Borzywoja Ludomirę i zawarł z nim, na przypa-
dek wojny z Niemcami, przymierze. — Bacząc na to, co się
w Morawii działo, Niemcy podstępem zamierzyli zamącić weselne
gody. Kiedy bowiem orszak swadziebny wracał z Czech do Mo-
rawii, tłum Niemców, pod wodzą grafa Rudolfa i biskupa Arnta
z Wircburga, napadł na niego. Nie mając dostatecznej siły do
odporu, Morawianie umykali, a Niemcy ich ścigali. Aby więc
wstrzymać pogoń, Morawianie zostawili w pewnym wąwozie 644
koni i zbroje,*^) licząc na to, że zostawionej zdobyczy wystarczy
'■>) Omnisąue Noricorum laetitia de roultis retro victoriis conversa est in luc-
tum et lamenlationem. Annal. Fulden. an. 871. Pod tymże rokiem Hinkmar zapi-
sał: maximum damnum a nepote Rasticii, qui principatum Yinidorum post eum sus-
ceperat, habuit (Ludovicus) in tantum, ut markiones cum plurima turba suorum
perdiderit et terram, quam in praeteritis annis obtinuerat perniciose amiserit.
») Powieść Ann. Fuld. an. 871, „Slavi Marahenses nuptias faciunt ducentes
cujusdam ducis filiam de Bohemis", nie wspomina ani Borzywoja, ani Świętopełka,
ale świetność orszaku weselnego, oraz przyjazne stosunki pomiędzy wzmiankowa-
nymi książętami, zniewalają do mniemania, że tu mowa idzie o książęcej swadźbie.
Palacki Dejiny, I, s. 150, przyp. 17. AVąwoz, o którym mowa, według Ireczka, ma
być ścieżka bezimienna, w miejscu zetknięcia się granicy czeskiej, rakuskićj i mo-
rawskiej. Pograniczni Niemcy, wyszedłszy z grodu Ral<ous (Raabs nad Dyja) na-
padli na orszak. Słowian. Prawo, I, str. 13. Według Dudika wąwozem tym może
być ścieżka pod Wejtra, przy samej granicy rakuskiej. Miihrens Gesch. I, s. 205.
— I05 —
do zaspokojenia chciwych napastników. — I nie omylili się. —
Póki Niemcy podzielili sie zdobyczą, orszak swadziebny znikł im
z oczów.
Przystąpienie Borzywoja do związku ze Świętopełkiem mo-
cno rozjątrzyło króla Ludwika Niemieckiego, roszczącego so-
bie prawo do zwierzchnictwa nad Czechami i Morawianami.
Wojna była nieuniknioną. Jakoż przewidując niezwłoczny napad
Niemców, ludy słowiańskie po granicy z cesarstwem w początku
r. 872 gotowały się do walki. W maju Saksy i Turyngi uczy-
nili napad na ziemie Słowian nadłabskich, lecz tak niepomyślnie,
że gdy w nieładzie wracać do domu zmuszeni zostali, kobiety
słowiańskie ściągały z koni rycerzy i biły ich pałkami.') Inne
wojsko, pod wodzą arcybiskupa mogunckiego Luitberta,^) wtar-
gnąwszy do Czech, gromiło wojowników czeskich, sprawowanych
przez pięciu Lechów: Swiatosława, Witysława, Hermana, Spity-
mira i Moisława, którzy częścią w nurtach Włtawy śmierć zna-
jeźli, częścią skryli się do miejsc warownych i ocaleli, ponieważ
Niemcy w owym czasie nie umieli jeszcze zdobywać twierdz,
a zwyczajnie bawiU się łupieżeniem i zniszczeniem zajętego kraju.")
Przeciw Świętopełkowi wystąpił sam królewicz Karloman,
lecz pierwsze zetknięcie się jego z Morawianami nie powiodło
się. W popłochu Niemców kobiety słowiańskie z ożogami rzu-
cały się między szeregi i z koni jeźdźców strącały. Karloman
tymczasem, dla zapewnienia odwrotu, ściągnął na Dunaju flotę,
a dla odwrócenia uwagi Świętopełka, posłał pod wodzą Arnta
biskupa i Sigharda opata fuldeńskiego wojsko w głąb kraju.
Lecz ŚwiętopełK, przewidując zamiary przeciwnika, ruszył silny
oddział swych wojowników przeciw Bawarom, którzy strzegli
flotę, pobił ich, flotę zabrał, i tern odwrót nieprzyjacielskim siłom
odciął. Teraz dopiero Niemcy zmuszeni byli do rozpaczliwej
') Annal. Fuld. an. 872. Dudik, I, 208.
*) Luitpertus archiepiscopus in hac expeditione primatum tenuit. Annal,
Fuld. 1. c.
") Szczegóły w Palackiego Dejiny I, s. 150,
— io6 —
walki 7. Morawianami, od nalarczyuości których ledwo niedobi-
tki ich z trudnością, uciec zdołały.^") — W następnym roku 873,
Świętopełk wstępnym bojem przebył Dunaj, opanował Markę
Wschodnią (Oriens) i tak mocno napierał na Karlomana, że tylko
spieszna pomoc od króla Ludwika mogła go uratować od osta-
tecznej klęski.^ ^)
W tymże czasie sprzymierzeńcy Świętopełka, Serbowie nad-
labscy, korzystając ze śmierci grafa Takulfa, ksiąźęcia serbskiej
granicy", rozpoczęli w sierpniu r. 873 pograniczną walkę, która
aż do r. 874 ciągnęła się. ^-)
Znużony niepowodzeniami, wiekiem, intrygami w państwie,
król Ludwik Niemiecki przybył do Regensburga i uznał, potrzebę
skończenia wojny, nie rokującej mu żadnych korzyści. Święto-
pełk także rad był dać swemu ludowi odpoczynek. Posłowie
Świętopełka, przybywszy wiosną r. 874 do Forhejmu,^'^) zawarli
pokój, mocą którego uregulowane zostały stosunki Morawii do
państwa niemieckiego we względzie politycznym i kościelnym.
W imieniu Świętopełka poseł jego Jan, z Wenecyi, według an-
nalisty fuldeńskiego, zobowiązał się do daniny i wierności kró-
lowi Ludwikowi, ^'*) ale według innych wiarogodnych wiadomości,
król Ludwik zawarł ze Słowianami przymierze takie, jakie się uda-
ło. ^•^) Wreszcie późniejsze stosunki polityczne i kościelne wska-
zują, że to co na dworze Ludwika prawiono o dannictwie Świę-
'•') Annai. Fuld. an. 872.
") Annal. Hincrnari an. 873.
12) Według annal. Fuld. Serbowie zostali poskromieni w Styczniu r. 873
przez Luitberta arcybiskupa mogunckiego i grafa Ratolfa, następcę Takulfa. Porów.
Dudik. Mahr. Gesch. I, 210.
'•■) Zamek Forhejm w teraźniejszej Bawaryi nad r. Radnicą, wpadająca do
r. Mohanu, patrz mapę w tomie II.
") Według Annal. Fuld. Poseł Świętopełka. lohannes prcsbiler de Ve-
netiis, ut ei rex omni ambiguitate remota crederet, quicquid verbis dicebat, sacra-
mento firmabat, videlicet ut Zventibald regi ftdelis permaneret cunctis diebus vilae
suae, et censum a rege constitutum per annos singulos solveret, si ei tantum modo
quiete agere et paciiice vivere concederetur. Annal. Fuld. an. 874.
'""j Według Hincmara: per missos suos Yinidos sub diversis princibus con-
stitutos modo cjuo potuit sibi reconciliavit (Ludovicus) An. 873.
- I07 —
topełka poprostu jest wymysłem,'"; któremu dotąd jeszcze wie-
rzą uczeni niemieccy, ^'^j — W tymże czasie zawarli z Niemcami
przymierze nadłabscy Serbowie i inne ludy słowiańskie, działa-
jące w związku ze Świętopełkiem.'^) — Błogie skutki pokoju
forłieimskiego uwydatniły się najbardziej w niezależności ko-
ścioła morawskiego/^) jak obaczymy niżej.
2. Metody w więzieniu niemleckiem. Papież Jan VIII broni go i wy-
zwala. Błogie skutki nauki apostoła słowiańskiego. Ochrzczenie księcia
Borzywoja i żony jego Ludmiły.
Wśród wrzawy wojennej, zniszczenia i powszeclinego zamie-
szania nad środkowym Dunajem, w latacli 871 — 873, apostoł Me-
tody, gwałtem przez biskupów niemieckich więziony w Bawaryi,
w nędzy i okowacli pędził dni, pełne moralnycłi i cielesnycłi
udręczeń. Tymczasem naprowadzeni do Morawii i Pannonii
księża niemieccy zniewalali lud do clirześciaństwa w obrządku
łacińskim, do uległości biskupom intruzom, do płacenia daniny
księżom, którycli lud słowiański nie rozumiał i nie cierpiał.
W księstwie Błatneńskiem książę Kocieł, hołdownik Karlo-
mana, władzcy Karyntyi, nie mógł przeszkadzać zamiarom bi-
skupów niemieckicłi. W Morawii co innego. Powstanie pod
Sławomirem i zwycięztwa Świętopełka ożywiły lud nadzieją swo-
body politycznej i religijnej. „Morawianie, poznawszy księży nie-
mieckicłi, którzy między nimi żyjąc, niesprzyjali im, lecz tylko
zdradę knowali, wygnali wszystkich i posłali do papieża mówiąc:
jak niegdyś ojcowie nasi przyjęli chrzest od ś. Piotra, tak też
daj nam i dziś Metodego na arcybiskupa i nauczyciela.-") W Rzy-
1") Jak już zauważył Szafarzyli: Star. Slow. § 41, 5, s. 481.
1') Dummler, starając się pogodzić sprzeczność annalistów, mniema, że pokój
forhejmski, chociaż zobowiązywał Świętopełka do płacenia daniny, ale za to zape-
wniał mu niepodległość. Geschichte des Ostfriinkischen Reichs, tom II, s. 813. Mo-
rawski dziejopis Dudik, nie wierząc, aby Świętopełk zobowiązał się do uległości
i daniny z Morawy, domyśla się, że daninę mógł płacić z Czech, kóre w pewnęm
zobowiązaniu do cesarstwa zostawały. Mahr. Gesch. I, s. 2H,
") Annal. Fulden. a. 874.
**) Palacki, Dejiny, I, przypisek 90,
*") Żywot ś, Metodego, 10,
— io8 —
mie chociaż i wiedziano o uprowadzeniu Metodego do Bawaryi,
ale o okrutnem obchodzeniu się z nim głuche tylko dochodziły
wieści, albowiem biskupi niemieccy zbrodnie swe przed światem
ukrywali zręcznie. A gdy bawiącego w Rzymie biskupa freizin-
geńskiego, Annona, zapytano o sprawie Metodego, Anno, kła-
mliwie zaparł się, że go nie zna, gdy tymczasem wszelkich udrę-
czeń, jakich względem Metodego dopuścili się biskupi niemiec-
cy, sam Anno był podżegaczem, instygatorem, a nawet i spra-
wcą.''-')
Barbarzyńskie obchodzenie się z arcybiskupem Metodym,
tudzież przywłaszczenie przez biskupów bawarskich praw na dye-
cezyę Pannońską, jedynie stolicy apostolskiej przysługujących,
wymagały energicznego wdania się papieża. Na szczęście Sło-
wian, po Adryanie II, zmarłym w listopadzie r. 872, stolicę apo-
stolską zajął archidiakon jego, zręczny polityk, Jan VIII, dzie-
sięcioletnie rządy którego stanowią w dziejach Słowiańszczyzny
nadzwyczaj ważną epokę.--)
21) List papieża Jana VIII do biskupa Annona 14 Septembra 873 r. Patrz
dodatek I, N, 6.
--) Do poznania stosunków stolicy apostolskiej w początku papieztwa Jana
VIII, t. j. w latach 873 — 876 z biskupami bawarskimi, w sprawie Metodego i w ogóle
dyecezyi pannońskiej, — brakowało odnośnych dokumentów, a przez to niejedno-
krotnie twierdzono, że to co ,. Żywot ś. Metodego" rozpowiada o energicznem wsta-
wieniu sie Jana VIII za ś. Metodego, aż do rzucenia klątwy na biskupów bawar-
skich, jest wymysłem legendowym i że dla tego „Żywot ś. Metodego" nie może być
uważany jako źródło historyczne. Tymczasem przed r. x88o w Muzeum Brytań-
skiem Edmund Bishop znalazł kodeks in quarto z końca XII w., zawierający zbiór
listów papiezkich od V do XI w., mianowicie: Gelaziusza I (492 — 496); Pelagiu-
sza I (555—560); Pelagiusza II (578—590); Leona IV (847—855); Jana VIII
(872—882); Stefana VI (885—891); Aleksandra II (1061 — 1073) i Urbana II
(1088 — 1099). Listy te Bishop przesłał do wydawnictwa Monumenta Germaniae,
rozpoczętego niegdyś przez Pertza, a dalej prowadzonego przez Ewalda, Oceniając
ważność listów, Ewald podał o nich wiadomość w Neues Archiv. der Gesellschaft
fur altere Geschichtskunde Bd. V. Plamburg 1880, pod tytułem: Die Papslbriefe
der brittischen Sammlung. — Z tego czasopisma Ireczek podał w czeskiem czasopi-
śmie Swetozor 1 880 r. wiadomość, praca Bronisława Grabowskiego po polsku wy-
daną w „Bibliotece Warszawskiej" r. 1881, tom I, str. 411 — 416. — Oprócz tego
pp. Ewald i Wattenbach, na żądanie profesora wiedeńskiego Miklosicza, udzielili mu ze
wzmiankowanych dokumentów kopije, z której korzystając wiadomy chorwacki uczony
Jjąnonik Fr. Raczki, ..mieścił w czusopiśmie „Starinc", 1880, księga XII, str. 206 do
— I09 —
W kilka miesięcy po zajęciu stolicy apostolskiej (14 grudnia
872 r.), Jan VIII napomniał arcybiskupa salcburgskiego Adal-
wina, aby, nieprawnie odjętą Metodemu stolicę biskupią przywró-
cił mu.-^) Wnet potem Jan VIII, w skutek uporu biskupów
bawarskich, zdobył się na taki energiczny postępek, jakiego, za-
peAvne, biskupi ci nie spodziewali się.
Latem r. 873 Jan VIII, W3^prawiając biskupa ankońskiego
Pawła, z cliarakterem legata, do króla Ludwika, Świętopełka
i biskupów bawarskicli, polecił mu udać się najprzód na dwór
króla Ludwika i domagać się przywrócenia papieżowi dyecezyi
Pannońskiej, która w skutek wojen, na czas jakiś od administra-
cyi rzymskiej oderwaną została. A gdyby zaszła Icwestya o prze-
dawnieniu praw stolicy apostolskiej, legat miał objaśnić, że tam,
gdzie wściekłość poganów jest przyczyną, wszelki czas ubiegły
nie może. jeszcze odsądzać praw kościelnycli. — Do arcybiskupa
Adal^yinai i biskupa passawskiego Hermanryka legat miał prze-
mówić o konieczności powrócenia Metodego do dyecezyi, przez
trzy lata pozbawionój swego pasterza. Gdyby, jednak, biskupi
stawili opór, legat miał powiedzieć: ,.Wyście bez wyroku kano-
nicznego potępili biskupa, posianego od stolicy apostolskiej, wtrą-
223, sprawozdanie po chorwacku, tudzież łaciński tekst listów papieży: Jana VIII,
Stefana VI i Aleksandra II, rzucające na dzieje słowiańskie niespodziewanie nowe
światło. Okazało się bowiem, że wszystko, co „Żywot ś. Metodego" opowiada o bar-
barzypskiem obchodzeniu się biskupów bawarskich z Metodym, o rzuceniu nawet
przez Jana VIII klątwy i t, d., jest czystą prawdą, że wymysły pisarzy niemieckich
o niedorzeczności tego „Żywota" są całkiem bezzasadne, jeśli nie tendencyjne, i że,
nakoniec, „Żywot ś. Metodego" niesprawiedliwie nazwany „legendą", jest bez wąt-
pienia źródłem historycznem, stokroć wiarogodniejszem od wielu annalistów, na któ-
rych zwyczajnie powołują się historycy. — Korzystając z pracy akademistów Fr. Mi-
klosicza i Fr. Raczki, umieszczonej, jak wyżej wzmiankowano, w „Starinie" r. 1880,
tekst łaciński będę cytować według podanego przez zasłużonych akademików, a w tló-
maczeniu polskiem uwzględnię piękną prace uczonego rodaka Bronisława Grabow-
skiego, (Biblioteka Warszawska 1881) z niewielkiemi odmianami.
'^'^) l^Je mireris. quia diximus, te agente sedem a fratre nostro Methodio re-
cipiendam, • quia profecto dignum est, ut tu, qui fuisti ejus auctor, sis ofticii com-
missi causa receptionis. Starine kniga Xir, str. 213. Neues Archiv, V, s. 301 — 2.
Data listu tego niewiadoma, ale, zważając, że arcybiskup Adalwin „obiit anno 873,
14 Maii," wypada, że list ten pisany był wcześniej. Dodatek I, N. 3.
ciliście go do wiezienia, bili po twarzy, od świętych obowiązków
oderwali, ze stolicy przed trzema laty wypędzili, tak, iż on wciągu
trzech lat przez liczne posły i listy do stolicy apostolkiej o obronę
wołał. Wy nie jesteście godni przystępować do sądu, przed
którym ciągle wymknąć usiłowaliście, a teraz bez sądu u stolicy
apostolskiej, obłudne zanosicie skargi. Jam jest posłań aby was
od służby bożej na tak długo odsunąć, jak długo tego czcigodnego
człowieka zmuszaliście zaniedbać obowiązki święte, a on aby przez
tyleż czasu powierzonego mu urzędu biskupiego używał bez prze-
szkody i zawady, przez ile, jak się okazało, z łaski waszej tako-
wego był pozbawiony. Potem dopiero, jeśli macie co przeciw
niemu, przyjdźcie, a przed stolicą apostolską obie strony wysłu-
chane i sądzone będą. Jest to bowiem spór pomiędzy arcybi-
skupami i nie przyzwoitą byłoby rzeczą, gdyby nad nimi kto-
kolwiek inny, a nie papież był sędzią. "-•*)
List ten, zdaje się nie zastał już arcybiskupa Adalwina przy
życiu i, być może, z tego powodu nie znajdujemy osobnego
do Adalwina listu, podobnie do listów, osobno pisanych do
biskupów: Hermanryka passawskiego i Hannona frejsingeń-
skiego, które podajemy niżej. Do Hermanryka Jan VIII przed
wrześniem 873 r. pisał: „Sądzimy, że na opłakanie złości
twych wystarczyłby chyba potok łez proroka Jeremiasza. Zu-
chwalstwo twe przewyższyło nie snadź zaciekłość jakiegoś bi-
skupa, ale tyrana świeckiego, nawet wściekłość zwierzęcą, gdyś
brata i współ biskupa swego Metodego, trapił więzieniem, pod
otwartem niebem przez długi czas dręczył na najstraszniejszem
zimnie i przykrym śniegu, a nadto, oderwawszy go od rzą-
dów w powierzonym mu kościele, do tego stopnia popuściłeś
wodzów wściekłości, że gdy (Metody) zawleczony został przed
zebranie biskupów, końskim biczem chciałeś go bić, ale inni do
tego nie dopuścili. Czy to są czyny godne biskupa?" — Do tych
wymówek surowych, Jan VIII dodał, że Hermanryka pozbawia
*) Tekst łaciński w dodat. I, N. 4.
prawa odprawiania służby bożej i wyłącza go od obcowania z du-
chownymi.^')
Do Annona, przed 14 września 873 Jan VIII pisał: „Zu-
chwalstwo twe i śmiałość nietylko obłoki, ale niebiosa same prze-
bija. Przyswoiłeś sobie prawa stolicy apostolskiej i jak gdybyś
był jakimś patryarchą, przywłaszczyłeś sobie moc sądu nad arcy-
biskupem, a co gorzej jeszcze z bratem swym arcybiskupem Me-
todym, który w poselstwie od stolicy apostolskiej miedzy poga-
nami pracował, obchodziłeś sie więcej po tyrańsku niż po kano-
nicznemu. Gdy on, zaiste, według świętych kanonów domagał
się tego, aby stawiony był przed sąd stolicy rzymskiej, tyś mu
tego bynajmniej niedopuścił, ale razem z poplecznikami i współ-
towarzyszami swymi wydał nań wyrok, wykluczył od służby bo-
żej i do więzienia wtrącił. Nadto jeszcze, nazywając się człowie-
kiem, poddanym ś. Piotrowi w rządach kościoła w Germanii,
o uwięzieniu i udręczeniu rzeczonego brata i wpółbiskupa, co
więcej posła naszego, nad którym mieliśmy niezwykłą pieczę,
żadnej nie dałeś nam wiadomości; ale jeszcze gdyś w Rzymie
od naszych był o to pytany, kłamliwie zaparłeś się, żeś go nie
znał, gdy tymczasem wszelkich udręczeń, jakich wasi dopuścili
się względem niego, sam byłeś podżegaczem, instygatorem, że po-
wiem, nawet sprawcą." Przytem papież dodał, że jeśli Anno nie
przybędzie do Rzymu, po upływie miesiąca Września na tak długo
zostanie wykluczonym od komunii, jak długo trwać będzie w upo-
rze i nieposłuszeństwie papieżowi.-")
Misya legata Pawła przypadła właśnie w tym czasie kiedy
Świętopełk stał na szczycie swych zwycięztw, a Morawianie po-
wypędzali księży niemieckich. Stosownie do tych okoliczności,
Jan VIII polecił Pawłowi, aby razem z Metody m udał się do
Świętopełka,-') a nie do Kocieła, jak mylnie podanie głosi. ^^) —
26) Patrz dodatek I, N. 5.
28) Patrz w dodatku I, N. 6.
"') Patiz w Dodatku I, N. 4.
2*) Żywot ś. Metodego, 10.
112
Kiedy miahowicie Metody wypuszczony został z więzienia, — nie
wiemy, ale godzi się mniemać, że przy zawarciu przymierza
w Forhejmie na wiosnę r, 874, nie mogło obejść się bez uwzglę-
dnienia misyi legata Pawia. — Jeżeli, więc nie wcześniej, to w po-
czątku r. 874 Metody, zdążywszy do Morawii, zasiadł na arcybi-
skupiej stolicy w Welełiradzie, i ,,od tego czasu bardzo szerzyć się
poczęła nauka boża, postrzy żeńców-") mnożyło się we wszystkicłi
grodacli, a poganie wierzyć poczęli w prawdziwego Boga, błędów
swoicli wyrzekając się. Państwo Morawskie zaczęło się na wszystkie
strony rozszerzać i bez grzecliu zwyciężać wrogów swoicłi.'^")"
Tymczasem w księstwie Błatneńskiem, od uprowadzenia ś.
Metodego do Ba wary i w r. 871, arcybiskup salcburgski rozpo-
rządzał nauką clirześciańską, według swego upodobania, mnie-
mając, że Pannonia do jego dyecezyi należeć powinna. Książę
Kocieł, nie śmiejąc stawić oporu władzom niemieckim, żył z nimi
w zgodzie i zręczną polityką podtrzymywał niepodległość ludu,
swego, cliociaż sam był liołdownikiem Karlomana. Skoro jednak
Kocieł zmarł (r. 874),-^^), nie zostawiwszy potomstwa, Karlomana,
na mocy praw suzerena, zajął posiadłość lennika swego, część
zacłiodnią przyłączył do Karyntyi i oddał naturalnemu synowi
swemu Amulfowi,^^) a inna część nad rzeką Kaniżą, do Drawy
wpadającą, oddana była dawniej już Gozwinowi, jako hrabstwo
Dudlebskie. Papież tymczasem dobijał się usunięcia pretensyi
biskupów niemieckich do dyecezyi Panońskiej. W tym celu Jan
VIII, w liście do legata Pawła w r. 874-'''') powtarzał to, co już
mu pisał w r. 873 o nieprzedawnieniu praw stolicy apostolskiej
29) Pod nazwa postrzyżeńców wypada pójmy wać ludzi poświęcających sie
stanowi duchownemu.
•''•') Żywot ś. Metodego, 10.
■■") Data śmierci KocieJa niepewna. Podaje ja według Dudika, Miihrens
Gesch. I, 224, cyt. i.
'-) W dokumencie r. 879 Arnulf, będąc już wielkorządzcą Pannonii, na-
zwany „filius regalis", ale jeszc/.e nie ,,dux". Roczek, Cod. Mor. T, 38. Dudik,
Mahrens Gesch. I, 22\, cyt. i.
'') Patrz Dodatek I, N. 9.
na dyecezye, w ciągu wojen oderwaną od jej zarządu^'*), a w tymże
r. 874 Jan VIII pisał do króla Ludwika, że tylko zaburzenia wo-
jenne przeszkodziły stolicy apostolskiej mianować biskupów dyece-
zyi Pannoriskiej, co dało powód do wątpliwości praw papieża, lecz
praw tych ani czas, ani podziały państw ścieśnić nie mogą, same
nawet prawa rzymskie, w sprawach kościelnych dopuszczają prze-
dawnienie nie inaczej jak po upływie lat stu/'^'^) Wkrótce potem,
mianowicie w r. 875^ Jan VIII stanowczo przemawiał do Karlo-
mana, syna Ludwika: „zwróć nam, raczej bratu naszemu Metodemu
biskupstwo Pannońskie, w którem on przez stolice apostolską, we-
dług dawnego zwyczaju, jest naznaczony." ^^^j Z tego wnioskować
możemy, że już wtedy nastąpiła zgoda króla Ludwika na przyzna-
nie papieżowi prawa rozporządzać dyecezyą Pannońską. Natar-
czywość, z jaką Jan VIII dobijał się prędszego przyznania praw
papieża na wzmiankowaną dyecezye, możemy wytłómaczyć raz nie-
życzeniem jego wzmacniać potęgę biskupów bawarskich i bez
tego już zanadto zarozumiałych, a powtóre, co ważniejsze, zamia-
rem utworzenia pod zarządem Metodego metropolii Słowian nad-
dunajskich, w nadziei, że Serbowie i Bółgarowie, do tej metro-
polii przyłączą się i przez nią na nowo w związek z Rzymem
wejdą. Objaśniają to listy Jana VIII do najwyższego żupana
serbskiego Muntimira r. 872, aby strzegł sę księży włóczęgów,
rozsiewających błędy przeciw kanonom i Bogu,^"j a także r. 875,
aby idąc w ślady ojców swoich, Muntimir wrócił się pod dyece-
zye Pannońską i zarząd pasterza jej Metodego. •^^) W tym celu
poszukiwano pilnie w Rzymie, jakie były niegdyś od południa
granice dyecezyi Syrmijskiej i naznaczono je do rzek Bosny
i Kolubaru. ■''•')
Zaszłe w tym czasie wypadki w rodzie Karlowingów: śmierć
34)
Porów, wyżej str. 109.
35)
Patrz Dodatek I, N. 8.
30)
AV Dodatku I, N. 10.
37)
W Dodatku I, N. 2.
3S)
W Dodatku I, N. u.
30)
Rettel. Cyryl i Metody, 1871
, str. 116.
Tom 111,
— 114 —
cesarza Ludwika II (875\ tudzież króla Ludwika niemieckiego
(r. 876), podział państwa pomiędzy synami ostaniego: Karloma-
nem, Ludwikiem Młodszym i Karolem Otyłym w r. 87O, śmierć
brata Ludwika Niemieckiego, Karola Łysego (877), pokrzyżowały
współczesne sprawy i nadzwyczaj sprzyjały widokom papieża .
Jana Yłll, tudzież niepodległości Morawii, jak w politycznem tak
i w religijnem znaczeniu. — Sprawa arcybiskupstwa Pannoń-
skiego rozwiązała sie na korzyść papieża, co uważać możemy
z okazanycli arcybiskupowi salcburskiemu Teotmarowi przez pa-
pieża względów, mianując go „wiernym i posłusznym synem ko-
ścioła rzymskiego''"*^') (w Listopadzie r. 877), czegoby, bez wąt-
pienia nie uczynił papież, gdyby arcybiskup nie zrzekł sie pre-
tensyi do dyecezyi Pannońskiej. — Przyłączenie Pannonii do ar-
cybiskupstwa Morawskiego, rozszerzyło wpływ nauki Metodego.
Głos arcybiskupa słowiańskiego z Welegradu rozlegając sie
szeroko po ziemiach słowiańskicłi, jednał zwolenników chrze-
ściaństwa. łączył ludy w jedne wielką społeczność, interesów któ-
rej broniły oręż Świętopełka i nauka Metodego. — Sąsiedni z Mo-
rawią książęta słowiańscy nie mogli dłużej zostawać w pogań-
stwie. Sprawy polityczne pobudzały szczególnie książąt czeskicłi
łączyć sie z potężnym Świętopełkiem, który już od r. 871 wszedł
w stosunki pokrewieństwa z księciem Borzywojem, pojąwszy za
żonę siostrę jego Ludomirę. Powodzenie Świętopełka i Metodego
jeszcze bardziej pociągało ku clirześciaństwu poganów. Książę
Borzy wój i żona jego Ludmiła przyjęli od Metodego clirzest w We-
legradzie.*^) Za księciem poszli lechi i lud, przygotowany od-
**) Uspienski. IlepBbm ciaBancKia Mouap.\iii na cŁBepo3anaxfc, 1872, s 70.
*'J Według kronikarza Kozmy: Go&tivit genuit Boriwoj, qui primus dux
baplizatus est a venerabili Methodio episcopo in Moravia. Fontes rerum Bohemi-
carum, tom II, s. i8. W innem miejscu powiedziano: an. 894 Boriwoj baptisatus
est primus dux sanctae fidei catholicus. Cosma, Fontes rerum Bohemicarum, II,
s. 27. W którymże mianowicie roku? Bobrowski chrzest Borzywoja oznaczał pod
r. 870—880; Szafarzyk pod r. 871 (Star. SI. § 39, s. 448); Tomek pod r. 873
(Deje KraloYst. Cesk. s. 38), ale to nie podobne do prawdy, bo Metody aż do
roku 874 zostawał w więzieniu niemieckiem w Szwabach. Zatem podobniejsze do
^ lis -^
dawna do chrześciaństwa przez misyonarzy rzymsko -niemieckich,
a nareszcie przez apostołów słowiańskich, którzy po przybyciu
do jMorawii w r. 863, roszerzyli swa naukę i w Czechach. Świadczą
o tem kaplica ś. Klemensa, w uczczenie męczennika papieża tegoż
imienia, zbudowana w Lutomyślu,^"-) tudzież kościoły pod wezwa-
niem ś. Klemensa w Lewym-Hradcu, na Wyszogrodzie i w sie-
dłe książęcem na łewym brzegu Włtawy, za najstarszy w Cze-
chach kościół uważany.'*^)
3. Intrygi przeciw Metodemu i powtórne Wezwanie go do Rzymu 1*.
879. Usprawiedliwienie. Wiching biskup nitrański fałszuje pismo Jana
VMI. List papiezki r. 881 wykrywa zbrodnię. Śmierć Jana VIII r. 882.
Metody karci Wichinga.
Przyznanie przez arcybiskupa salcburgskiego prawa papieża
na dyecezyą Pannońską, nie zobowiązywało jeszcze biskupów pas-
sawskiego i regensburgskiego do zrzeczenia się swych praw,
pierwszego na dyecezyę Morawską, drugiego na dyecezyę Cze-
ską. — Metody więc, pozbywszy się kłopotu ze strony ducho-
wieństwa salcburgskiego, nie uniknął zatargów z duchowieństwem
passawskiem i regensburgskiem. Powodzenie Metodego zależało
nietylko od papieża, ale bardziej jeszcze od życzliwości księcia
Świętopełka. Lecz książę ten, dbając więcej o swą władzę i in-
teresy osobiste, niż o sprawę narodu, nie troszczył się o utwier-
dzenie w państwie IMorawskiem obrządku słowiańskiego i obez-
pieczenie przez to ludu swego od wdzierstw duchowieństwa nie-
mieckiego. W tym względzie Świętopełk stał niżej od poprze-
dnika swego księcia Rościsława, który całą duszą przylgnąwszy
do kościoła narodowego, wspierał go w sposób najszlachetniej-
szy.^^) Korzystając z usposobienia Świętopełka, księża niemieccy
prawdy zdanie historyków, utrzymujących, że chrzest Borzywoja odbył sie w latach
878 — 880, może nawet później. Dudik, Miihrens Gesch. I, str. 230.
*^) W kaplicy lutomyślskiej miały być złożone relikwije ś. Klemensa. (Sza-
farzyk, Star. Sł. § 39, s. 449). Wyżej wskazaliśmy, że według podania, relikwije
ś. Klemensa czasowo także spoczywały w kaplicy w Oswetimanach, w Morawii,
■**) Szafarzyk. Star. Slow. § 39, s. 449.
■^^) Palacki. Dejiny, tom I, s, 152, '?-
8*
— it6 —
potrafili zaskarbić jego względy, a znalazłszy na dworze jego
przyjęcie, rozpoczęli intrygę przeciw Metodemu.'"') — Potakując
słabostkom Świętopełka, grubijanina i do rozpusty skłonnego,
księża niemieccy podstępnym sposobem i ciągiem pochlebstwem
podszczuwali go przeciw Metodemu.'*") Niedość tego, aby jeszcze
więcej Metodego w oczach księcia i papieża poniżyć, księża nie-
mieccy upewniali Świętopełka jakoby Metody szerzył schyzmę
i rozpuszczali wieści, że niby papież odjął Metodemu zarząd ko-
ścioła, poruczając władze duchowieństwu niemieckiemu.'* 'j Na-
koniec biskupi niemieccy skarżyli się, że w nabożeństwie i nau-
czaniu I^Ietody umyślnie używa barbarzyńskiego Słowian języka
dla tego, aby tem łatwiej mógł rozszerzać błędy, któremi wię-
ksza część Greków zarażoną była, a szczególnie co do pochodze-
nia Ducha Świętego i że śpiewając Credo nie dodaje ,.filioque,"
jak to czyniono zwykle w kościele niemieckim.^'')
Wobec podobnych intryg, kŚwiętopełk zachwiawszy się
w zaufaniu do prawowńerności Metodego, posłał księdza Jana, Sło-
wianina z Wenecyi, tego samego, który używany był przez Świę-
topełka przy zawarciu przymierza w Forhejm.ie, aby u Jana VIII
wyjednał rozpoznanie sprawy.
Chociaż papież Jan VIII osobiście znał Metodego i nie wąt-
pił w jego prawowierność, ale uwzględniając skargę duchowień-
stwa niemieckiego i życzenie księcia Świętopełka, wezwał arcy-
*5) żywot Metodego., rozdz. 12. Legenda Moravica, cap. 10.
*'^) ,Oni (książęta niemieccy}, pochlebstwem oszukując Świętopełka, barba-
rzyńcę, nienawidzącego cnoty, uczynili go zwolennikiem własnych poglądów. On
fSwiętopelk), niewolnik rozkoszy żeńskich, tonący, w błocie postępków gnuśnych,
czyż mógł nie oddać się im raczej, otwierającym drogę do wszelkich namiętności,
aniżeli Metodemu, który karcił wszelkie rozkosze, szkodliwe duszy. . . Takim sposo-
bem zepsuty przez nich Świętopełk, nie zwracał uwagi na przestrogi Metodego,
względem którego jako wróg postępował. . ." Legenda Bółgarska, o życiu ś. Kle-
mensa, biskupa bółgarskiego, caput 5.
^') Nam papież władzę dał, a tego każe wygnać precz z jego nauką Żywot
Metodego, 12.
*"*) O powyższem oskarżeniu Metodego przi,z biskupów niemieckich dowia-
dujemy się z listu Jana VIII do Metodego pisanego 18 Czerwca r 879. Doda-
tek I, N. 13.
— 117 -
biskupa morawskiego, aby, dla usprawiedliwienia się z potwa-
rzy na niego miotanych, stawił sie niezwłocznie w Rzymie,^^)
a Świętopełkowi odpisał, aby trzymał się zasad wiary według
tego, jak kościół rzymski ustanowił. Względem zaś nauczania Me-
todego w inny sposób, aniżeli przy wyświęceniu na biskupa, on
złożył ustne i piśmienne przed stolicą apostolską zobowiązanie, Jan
VIII wyraziwszy zdziwienie (valde miratur), oświadczył, że wezwie
Metodego do Rzymu, dla wylłómaczenia się z uczynionycli mu
zarzutów.^")
Posłuszny rozkazom stolicy apostolskiej, Metody, w towa-
rzystwie dodanego mu urzędnika księcia morawskiego Szyszmana
(Semisisna) udał się do Rzymu, w końcu r. 879. Tam przed sy-
nodem, z biskupów złożonym, arcybiskup morawski wyznał, iż
wierzy mocno w pochodzenie Ducha świętego od Ojca i Syna,
ale że symbol wiary tak przy mszy śpiewa, jak go podał sobór
Nicejski, nie czyniąc najmniejszej odmiany."^') Względem za-
*^) w liście 18 Czerwca papież w końcu dodał: „dowiadujemy sie, że mszę
śpiewasz w barbarzyńskiej mowie słowiańskiej, lecz przez biskupa ankonitańskiego,
Pawia zabroniliśmy celebrować we wzmiankowanej mowie msze święta, która tylko
po łacinie lub po grecku śpiewać dozwala się. — Kazanie zaś i nauczanie ludu od
ciebie zależą zupełnie." Patrz Dodatek I, N. 13. Erben N. 42. Wzmiankowanego
wyżej listu papiezkiego, przez Pawła biskupa posłanego Metodemu, dotąd nie zna-
leziono i w jakim czasie mógł być posłany, niewiadomo, A jednak na tej luźnej
wzmiance niektórzy badacze opierają się, twierdząc, że Jan VIII zabronił Metodemu
odprawiać nabożeństwo po slowiańsku, na co jednak Metody nie zważał. Być może,
że pod naciskiem ciężkich bardzo okoliczności, w jakich Jan VIII często znajdywał
się, był on zmuszony do stawienia pozornych przeszkód odprawiania mszy w mowie
słowiańskiej, lecz czyny jego pontyfikatu, i każdy raz usprawiedliwienie zasad Me-
lodeoro wskazują, że w gruncie on byt przychylnym słowiańskiej liturgii i skutecznie
jej bronił przeciw natarczywości wrogów.
50) List 18 czerwca 879 r.; patrz Dodatek I, N. 13.
'^') Credo począł śpiewać przy mszy kościół grecki od początku VI wieku,
W lat kilka potem przyjął je kościół hiszpański, jako protestacyę przeciw panują-
cym na ów czas w tym kraju Wissygotom, a koncylimn Toledańskie w r. 589 dołć-'
żyło wyraz ,,filioque", który wkrótce cala Francya i Niemcy przyjęły. We Włoszech
Credo w IX w. przy mszy nic było jeszcze śpiewane. Aby dać dowód, jak w tym
względzie stolica apostolska była pobłażającą, przypomnimy, iż w r, 1595 papież
Klemens VIII pozwolił rusko-polskiemu kościołowi, przystępującemu do unii, opusz-
czać we mszy wyrażenia „i od syna", byle tylko wierzyli w pochodzenie Ducha
Świętego, jak wierzy kościół katolicki, — Rettcl. Cyryl i Metody, str. 118.
— ii8 —
rzutu Niemców o używanie w służbie Bożej barbarzyńskiego ję-
zyka Słowian, Metody opierając sie na powadze brata swego
ś. Cyryla, pamięć którego wysoko szanowano w Rzymie, tłó-
maczyl się przed synodem, że pismo słowiańskie wynalezione
i kształcone przez tak świętego męża przestało być barbarzyń-
skiem, że używanie ksiąg ducliownycli, jak równie przy mszy
świętej, nie sprzeciwia się Pismu świętemu, że w kościele wscho-
dnim Ormianie, Chaldeje, Kopty używają własnej mowy, co nie
przeszkodziło im wydać z pośród siebie wielkicli świętych, i że,
nakoniec, lud słowiański, od łat dziesięciu przyzwyczaiwszy się
do nabożeństwa we własnym języku, nie odstąpiłby go bez żalu.
Tak mocne argumenty, oraz wzgląd na współczesne wyłamywa-
nie się z pod władzy papiezkiej Bółgarów i Serbów, pobudziły sy-
nod biskupów do zupełnego usprawiedliwienia Metodego. W sku-
tek tego papież Jan VIII w Czerwcu r. 880 pisał do Świętopeł-
ka: „Arcybiskupa waszego Metodego przed zebranymi bisku-
pami rozpytywaliśmy się: czy prawowierny symbol wiary tak
wyznaje i przy mszy świętej tak śpiewa, jak święty kościół
rzymski ustanowił? A ponieważ we wszystkich kościelnych nau-
kach i zasadach uznaliśmy go prawowiernym, odsyłamy go wam
dla rządzenia powierzonym mu przez Boga kościołem i rozkazu-
jemy, abyście go, jako własnego pasterza, z należytą czcią, usza-
nowaniem i uprzejmością przyjęli, ponieważ mocą naszej władzy
apostolskiej, arcybiskupią godność jego potwierdzamy. Rozka-
zujemy, aby wszyscy kapłani, diakoni i wszelkiego stopnia du-
chowni Słowianie, czy też jakiegokolwiek bądź pochodzenia, któ-
rzy się w granicach państwa twego znajdywać mogą, byli we
wszystkiem posłuszni i poddani bratu naszemu, arcybiskupowi
waszemu. Pismo słowiańskie, wynalezione niegdyś przez ś Kon-
stantego filozofa, polecamy do chwalenia Boga i w tymże języku
niech będą opowiadane modlitwy i dzieła Chrystusa, ponieważ
nie tylko w trzech, lecz we wszystkich językach chwalić Pana
Pismo święte naucza. Nie sprzeciwia się bynajmniej ani praw-
dziwej wierze, ani nauce kościoła, aby msza święta w języku sło^
— 119 .—
wiańskim była śpiewana, aby w tym jeżyku była czytana ewan-
gelia, dobrze tłómaczona i inne ustępy z Pisma świętego Starego
i Nowego Testamentu, tudzież wszelkie godziny śpiewane: po-
nieważ Ten, który stworzył trzy główne języki: łiebrajski, grecki
i łaciński, stworzył i wszystkie inne na cześć i cliwałę Jego.
Rozkazujemy także, ażeby we wszystkich kościołacli ziemi wa-
szej, dla większego uczczenia, ewangelia najpierw czytana była po
łacinie, potem po słowiańsku, głośno w obec ludu, wyrazy zaś
łacińskie niezrozumiałe objaśniać jak w którym kościele wypa-
dnie. A jeśli się tobie (Świętopełkowi), lub przybocznym twoim
więcej podobała msza łacińska, polecamy, aby msza łacińska
dla ciebie solennie była odprawiana." 5-) List ten, mając głó-
wnie na celu usprawiedliwienie nauki Metodego, zawiera także
postanowienie papiezkie o naznaczeniu w pomoc Metodemu no-
womianowanego biskupa nitrańskiego Wichinga, któremu papież
rozkazuje być we wszystkiem posłusznym swemu arcybiskupo-
wi.'^'') Naznaczenie Wicłiinga, rodem Szwaba, przyjaciela osobi-
stego wielkorządzcy Karyntii Arnulfa, poplecznika biskupów nie-
mieckicłi i samego Świętopełka, który nie lubił Metodego, —
trudne jest do wytlómaczenia.-^*) Rozległość arcybiskupstwa Mo-
rawsko - Pannońskiego, według powszechnego mniemania, ma
usprawiedliwiać dodanie w pomoc Metodemu dwóch sufraganów,
z których jeden był biskup Nitry, Wiching, a wybór drugiego
miał później nastąpić. Ale Jan VIII mógł wiedzieć dokładnie, że
naznaczenie do kraju słowiańskiego na biskupa Wichinga, było
to samo, co wilka do owczarni wpuszczać. Wypada jednak zwa-
żać na trudne okoliczności, w jakich znajdował się wówczas
Jan VIII, aby pojąć, że broniąc Metodego całą potęgą swej wła-
dzy, Jan VIII musiał uwzględniać i wrogów jego. PrawJopodo-
62) W Dodatku I, N. 14.
5») Tam/.e.
•''') W tem upatrują niektórzy pisarze widoki polityczne Jana VI[I i ustęp-
stwo na korzyść Niemców, nie troszcząc sie bynajmniej o Metodego i kościół sło-
wiański. Ławrowskij. KiipiLT.iTj ii Meoojitt, KaK7> npaBOC.iaBiiLTc nponoBfc.iiiiiKii
y aana^iHbiNT, c,iaBain>. Charków, 1883.
120 —
bnie wirc, że naznaczenie Wichins^^a było ustępstwem Niemcom
i samemu Świętopełkowi. Wreszcie o zamiarach papiezkich do-
kumenty milczą, a podania słowiańskie w naj wdzięczniejszy spo-
sób przechowały pamięć o czynach papieży na korzyść słowiań-
skiego kościoła i pasterza jego ś. Metodego.'"') Bądź co bądź
powracał Metody do Morawy jako naj prze wielebniejszy arcybi-
skup świętego liościoła morawskiego,-^") który w ciągu i6 lat
(863—880) pozbawiony był organizacyi duchownej. Teraz do-
piero otwierały sie widoki ustanowienia hierarchii słowiańskiej
i utwierdzenia obrządku słowiańskiego w związku z kościołem
rzymskim, a przez to usunięcia wpływu niemieckiego na rozwój
cywilizacyi Słowian. Niemcy dopuścić tego nie życzyli. Wi-
ching nie waliał sie nawet jąć sie zbrodni, byle nie dopuścić po-
jednania Świętopełka z Metodym. Knując wiec zamachy prze-
ciw Metodemu, Wiching urządził tak, aby^ wzmiankowany wyżej
list papiezki, który miał być przez Szyszmana wręczony Święto-
pełkowi, nie doszedł do niego. Natomiast księciu wręczony zo-
stał zupełnie odmiennej treści list, przez samego Wichinga sfał-
szowany. Falsyfikat ten nie zachował się do naszych czasów, ale
zbrodnicze Wichinga zamiary poniżenia arcybiskupa Metodego
w oczach Świętopełka i ludu morawskiego odkrywają się z pó-
5'>) Profesor kijowski Woronow, dzieło którego o źródłach do historyi śś. Cy-
ryla i Metodego, wysokie uznanie w Rosyi zyskało, tak się wyraża: „KpiiTHKU lic
oópaiii-ia BiiHMaiiiaa na caMoe Ba/ixiioe oocTa/iTe.ibCTBO, na rojioci. cjianaHCKaro
npejania ... Bi. 06011x1. npocTpaiinb]X7, ;KiiTi>ixT. CMaBfliiCKiix'i. anocTO.ioBT. u bo
Bctxi. jpyriiKT. cjaBancKiix'b 11010*111111:3x1) OTiiomeiiia nam. kt. KiipiLi.iy u Me-
ooxm npejCTaB.MioTCii b'i, Bbicmoii cienenii coMyBeTBcniiHMH; nanu y6-ia>KaH)TCfl
Kam. BucoKie noKpoBiiTe.iii CBiiTbix7. nepBoyHiiiejieii n BecbMa ciubiio BbiCTaB.ifl-
eica HXT. coHyBCTBie h samnia c.iaBłincKaro dorocMy/Keni/i. IIo bcŁmt. otiimt.
iicTOHnHKa.MT. naua ojGópnen. nepeBoji. CBflui:enHbiXT. Knun., ocBfluiaen. cjiaBflH-
CKia Kniiru, paspfcuiaeTi. c.iaBflncKyio CjiyncSy, jocTofino HecTByen. cb. nepBoyiii-
Tc.icii 3a 11X1. nojBuni Mn c.iaBancTBa, cianoBnicii na nxi. CTopony npoTHBi.
nn.iaTniiKOBi, 11 npoK-imiaeTi. noc.ii.,iniixi.. ficiio, mto bi. ciaBuncKiwi. npejani-
>ixi. nancTBo siaim.ioch 6c3ynpc'nibi>n. bi. oTiiomcniii ki. ciaBancKoii uepKBii
II ocTaBH.io nocji; ce6fl joópyio, cbIit.iyio naMaib. A. Woronow. r.iaBnfcfiiuie
iicTOMiiiiKii xisi ncTopiii CB. Kiipii.i.ia 11 Meon.ua." Kijów r. 1877 str. 269.
^'*J Keverendissimus episcopus sanct:ie ecclesiae moraviensis.
121
źniejszej korespondencyi, o której wnet powiemy. Zbałamucony
tym falsyfikatem Świętopełk, czyż mógł nie zacłiuiać sie w pra-
wowierności Metodego i nie podejrzy wać go w lierezyi, czytając
pismo doręczone mu od samego niby papieża? Stronnictwo nie-
mieckie w Morawii tryumfowało. Metody poniżony, przeczuwał
jakieś podejście, mógł nawet stolice apostolską o nieszczerość
posądzać i, dla wyjaśnienia swego położenia, wszedł w bezpośre-
dnią korespondencye z papieżem. Tu dopiero odkrył sie bezecny
podstęp Wicliinga. Na pisma Metodego, Jan VIII listem dnia
23 Marca r. 881, pocieszając go i dziękując mu za zacłiowanie
prawowierności, zapewnił o wysokim dlań szacunku, a wyraża-
jąc swoje współczucie cierpieniom jego, zapewniał, że oprócz
wiadomości listu do księcia Świętopełka posłanego, żadnego in-
nego listu ani do Świętopełka, ani do tego biskupa jawnie lub
sekretnie nie pisał, a tem mniej zasługuje na wiarę, jakoby te-
mu biskupowi dane były jakiekolwiek polecenia. Przytem
Jan VIII dodał, że wszystko, co wzmiankowany biskup
przeciw swemu zwierzclinikowi uczynił, będzie w obecności pa-
pieża prawnie rozpoznane, a upór jego (biskupa) powściągnąć
wyrokiem sądu nie omieszka.^') Mowa o wzmiankowanym wy-
żej biskupie tyczy się niezawodnie Wicłiinga, bo innego pod
zwierzchnictwem Metodego, oprócz biskupa Nitry, nie było. Nie
spieszył on jednak do Rzymu, gdzie go czekał sąd i bez wąt-
pienia wyrok potępiający. — Tymczasem zaszłe w Italii zaburzenia,
napad straszny Saracenów, a nareszcie zamordowanie Jana VIII
w Grudniu r. 882,^^) wybawiły Wicłiinga z kłopotu, a Metodego
pozbawiły gorącego obrońcy. Będąc jednakże przekonanym, że
u stolicy apostolskiej posiada zupełne zaufanie i że energiczne
wystąpienie przeciw knowaniom Wicliinga stawało się koniecz-
nem dla utrzymania powagi arcybiskupiej i dobra kościoła sło-
wiańskiego. Metody ujął w karby posłuszeństwa Wicliinga, rzu-
6') w dodatku I, N. 15.
fs) Dudik. Mahr. Gesch. I, 251,
cił na niego klątwę tern łatwiej, że Świętopełk, gotując się do
wojny z Arnulfem, nie byl w stanie bronić poplecznika Arnulfo-
wego Wichinga,'^") Znikł on z Morawii na czas wojny i aż do
śmierci Metodego nie powriicćil. Metody zyskał cliwilę swobo-
dną do dalszej pracy w powierzonej mu przez Boga i stolicę apo-
stolską metropolii.
§ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiań-
skiego w latach 882—894.
I. Wpływ potęgi morawskiej na losy Słowian nadłabskicłi, pomorskich
i czeskich.
Od zawarcia traktatu w Forheimie (r. 874) Ludwik Niemie-
cki nie mógł już przedsiębrać wypraw wojennych w celu ujarz-
mienia Słowian nadłabskich i pomorskich. Siły państwa niemie-
ckiego, wyniszczone w niepomyślnych wyprawach przeciw Świę-
topełkowi i sprzymierzonym z nim Słowianom, nie wystarczały
nawet do utrzymania porządku w państwie Niemieckiem, targanem
wewnętrznemi zamiieszkami nietylko możniejszych książąt, ale, co
gorsze, w samej rodzinie królewskiej, aż do buntów przeciw Lu-
'dwikowi własnych jego synów\ Po granicy ze Słowianami toczyły
się wprawdzie drobne utarczki. Następca „księcia serbskiej gra-
nicy" Takulfa, markgraf Ratulf wdzierał się do serbskich ziem
nad Solawą, zdołał nawet upokorzyć Serbów i Susłów w r. 874,
ale to do niczego nie doprowadziło.^) Życie całe król Ludwik
5») Legenda Bółgarska. Vita s. Clementis, cap. 7 wzmiankuje. Bi^^uo^, . . .
-apd Tou Msf/odiou ruJ rwy d.vaMti.aToc lara^a -Kapn^ozi-^Ta ... a Methodio ana-
themati satanae traditum. — Bilbasow. Kiipii.ijn. H MeooAiii- H, s. 283. Według
legendy Morawskiej, cap. II, Metody wyklal nawet Świętopełka z jego satelitami.
Bilbasow. 11, s. 235.
') A. 874, Sorabi et Siusli vicini Tbacluilfo defuncte defecerunt, quorum au-
daciam Ratolfus, Thachulfi successor, ultra Salam (liuium nicnsc Januario profectus
praedis et incendiis sine bcUo compresserunt et eos sub servilium redegerunt. Annal.
Fuld. apud. Piiiumer. Eegesta p. 23. Ale w r. 877 Linones et Siusli trybutu od-
mówili, za co Ludwik II musiał ich znowu do uległości zmuszać Ibid. p. 23.
— 123 —
Niemiecki pracował nad ujarzmieniem Słowian orężem, polityl<^
i przez kościół, a nakoniec po 36 latacli panowania, zniewolony
był patrzyć na upadek powag-i swej między Słowianami. Tak
się okoliczności zmieniły! Następca jego Ludwik III (876-882)
próbował serbskie plemię Susłów i nadłabskicłi Chełmianów (Li-
nones) zmusić do płacenia daniny (r. 877) ale daninę Serbowie
składali wtedy już Morawianom.-) Słowianie dolnej Łaby, pojąwszy
zamiary Niemców i korzystając z icłi osłabienia, porozumieli się
z Normanami i podczas napadu ostatnicli na Nordalbingiję, pomogli
im do odniesienia nad Saksami niedaleko Łaby, 2 Lutego r. 880,
ogromnego zwycięztwa, o którem kilka wieków wspominano,'^) —
Wnet po tej klęsce Saksów, Czecliowie, Serby i Głomacze wspól-
nemi siłami uderzyli na Turyngiję, markgraf l<tórej Popp bronił
stanowiskswycli nad Solawą r. 880.'*) Inne ludy słowiańskie, dalej
od granic niemieckich bytujące, jak Lutyki, Milczanie, Łużyczanie,
pod zasłoną potężnego państwa Morawskiego i oręża Obodrytów
zupełnego pokoju używały. Najwięcej jednak ze zwycięztw Świę-
topełka skorzystali Czecłiowie. Podzieleni na małe plemiona, po-
waśnione między sobą, Czecłiowie nie uniknęliby, zapewno, roz-
szarpania icli ziemi częściami, podobnie do tego jak już półno-
cno-zacliodni zakątek icłi kraju, Wunsidelsko, przez „księcia
serbskiej granicy", Takulfa zabrany został. Z tego powodu Ta-
kulf mianował się „de Bołiemia comes" t. j. tej części Bołiemii,
którą opanował (849-873).'*) — Zwycięztwa Świętopełka i pokój
2; Thietmar, pisząc o kraju w klórym mieszkał, t. j , o tak zwanej Marchii
Turyngskiej, wyrażał sie: Boenii, regnante Zuetepulco duce, ąuondam fuere principes
nostri. Huic a nostris parentibus quotanis solvitur census et episcopos in sua regione
Marierun dicta habuit. Clironic lib. VI. cap 60.
^) W tej bitwie ze strony Niemców, w liczbie sześciu poleglycli biskupów
i 12 grafów, Marąuardus episcopus . . . occisus est a Slayis. Annal. Hildesłieim. M.
G. IX, 831. Annal. Fuld. an. 880. — Porów. Wigger, Meklenb, Anna!, str. 20.
^) A. 880, Sclawi, qui vocantur Dalmatii (Dalemińcy), et Bohemi atque Sorabi
ceterifiue circumcirca vicini Turingios iavadere nituntur et in Sclavis circa Salam
fluvium Thuringiis fidelibus incendia exercent. Quibus Poppo, comes et dux S o r a-
bici limitis, occurrit et ita prostravit, ut nuUus de tanta multitudine remaneret.
Annal Fuld. an 880; Regino .\r. O. T. 605. Eaumer, Regesta, p. 24.
^) O Wunsidelbku patrz tom II s. 214. O Takultie wyżej § 36 s. 6^,
224
W Forhejmie (874) wstrzymały parcie sie Niemców do Czech,
a związek malżeńi>ki Świętopełka z siostrą Borzywoja jeszcze wię-
cej zbliżył Czechów do Morawianów. Ale największem dobrodziej-
stwem dla Czechów było wprowadzenie przez apostołów słowiań-
skich chrześciaństwa, przez to bowiem, nietylko usuwał się wpływ
misyonarzy niemieckich, lecz i wytwarzało się zbliżenie pobra-
tymczych ludów, w imię wspólnej idei religijnej i obrony naro-
dowej. Świętopełk, jako zręczny polityk i zwycięzca, a przytem
z przodków już chrześcianin, stanął na czele związku, do którego
najbliższy sąsiad Borzywoj nie mógł nie przystąpić bez ubliżenia
własnym i narodu swego interesom. Tym sposobem wytwarzała
się pierwsza w Słowiańszczyźnie monarchija chrześciańsl<a, z or-
ganizacyą państwową i kościołem narodowym, sięgająca grani-
cami aż pod Magdeburg, do Odry i źródeł Wisły. A coby się
działo dalej nad Wisłą i Wartą, — dzieje o tern milczą, bo osia-
dłe tam ludy, niedotknięte jeszcze napadami Niemców, nie czuły
potrzeby organizowania się w związki państwowe.
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnią r. 882. Wojna jego z Ar-
nulfem p. 884. Przymierze w Kónigstetten i przyłączenie Pannonii do
iVlorawii 884, Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). —
Wzrost państwa ..Wielkiej Morawy".
Osiem łat już z górą Morawianie cieszyli się spokojem (874
do 882). Świętopełk organizował państwo Morawskie, a Metody
szerzył chrześciaństwo i cywilizacyę, zaprowadzając pismo sło-
w^iańskie. Pokój zdawał się być trwałym. Zakłóciły go niespo-
dziewanie wypadki, zaszłe w Niemczech po śmierci króla Lu-
dwika III (r. 882).
Nowoobrany ce.sarz, Karol Otyły (882—887), nielubiony po-
wszechnie w Niemczech, szczególnie nienawidzony był przez wiel-
korządzcę Karyntyi i Pannonii Arnulfa, który sam marzył o ko-
ronie cesarskiej. Będąc w duszy wrogiem Świętopełka, Arnułf
mienił się być jego przyjacielem, w nadziei, że potęga Święto-
pełka, może być mu pomocą w zamiarach przeciw Karolowi Oty-
— 125 —
łemu, dla mocniejszego zaś utrwalenia przyjaźni, wezwał on Świę-
topełka w kumy i syna swego, przez podchlebstwo, ,.Zuentibol-
dem" oclirzcił.^) Na pozór zgoda i przyjaźń między sąsiednimi
władzcami trwała, a jednak Świętopełk upominał Arnulfa, że ,.je-
śli nie wyda mu wrogów jego, przyjaźń między nimi niemożebną
będzie." — Jacyż to byli wrogi? Przypomnijmy sobie grafów
marki Wscliodniej Engelszalka i Wilhelma, którzy podczas naja-
zdu Karlomana na Morawiję w r. 870 gnębili Morawianów, a po-
tem, w czasie powstania ich pod Świętopełkiem, zginęli, prawdo-
podobnie w bitwie pod Weligradem. — Synowie tych grafów,
zazdroszcząc markgrafowi Aribo powierzonej mu marki Wscho-
dniej, postanowili orężem dochodzić posiadania jej jako posiadło-
ści, na Ictórą rościli prawo, tytułem spadku po ojcach. Z pomocą
Bawarów grafowie ci wygnali Aribo z marlci, lecz z rozkazu ce-
sarza Karola Otyłego, Aribo został przywrócony na wielkorządz-
two. Nie ufając jednak w dalszą pomoc cesarza, szukał on wspar-
cia u Świętopełka i dał mu w zakładniki syna swego Tzanrika.
A gdy się okazało, że wzmiankowani grafowie, ukrywający się
u Arnulfa, na życie Świętopełka zamachy knuli, Świętopełk przez
poselstwo, wysłane do Arnulfa, domagał się, aby wrogów jego
oddalił. Arnulf uczynić tego nie chciał Nie zwlekając więc spra-
wy, Świętopełk napadł na północnym brzegu Dunaju na przeci-
wników, pobił ich, schwytał jednego z synów Engełszalka Werin-
hara i krewniaka jego Wezilo, poczem oddział wojska za Dunaj
przeprowadziwszy, posiadłości wzmiankowanych grafów spusto-
szył (883\ Potomkowie Engełszalka i W^ilhelma udali się do
Arnulfa z prośbą o pomoc. Świętopełk zaś, przypominając Ar-
nulfowi wrogie zamiary jego podwładnych przeciw państwu IMo-
rawskiemu i zdradzieckie porozumienia z Bółgarami,^) wzywał
go, aby niewinność swą w tych sprawach przysięgą oczyścił.^} —
«} Szafarzyk. Star- Slovi'. § 41. str, 482. Annal. Fuld. an. 884.
'') Wdzieranie się Bólgarów do posiadłości morawskich odnosi sie do r,
882 — Dudik I 256.
8; Annal Fuld, an. 882.
- — 126 —
t)omniemana przyjaźń pekla. Świętopełk w tymże jeszcze roku
napadł na Pannonije i górna cześć jej spustos/yl. W następnym
r. 884, Świętopełk, otrzymawszy posiłki wojenne od Braczysława,
księcia władającego między rzekami Sawa i Drawą, wyprowa-
dził w pole tak liczne wojsko, że według wyrażenia latopisca,
przecliód wojska przez jedno miejsce ciągnął się od rana aż do
nocy,") — Dwanaście dni Świętopełk pustoszył kraj między rze-
kami Rabą a Innem, i dopiero w odwrocie wojsk jego Niemcy
nacierać zaczęli, ale w bitwie, zaszłej nad r. Rabą, w Pannonii
Niższej, Świętopełk odniósł stanowcze zwycięztwo: dwaj margra-
bięta, Megingosz i Pabo utonęli w rzece Rabie, mnóstwo dostoj-
ników Arnułfa do niewoli zabrano, a innych pokaleczonych pu-
szczono swobodnie. — Dowiedziawszy się o tem cesarz Karol
Otyły przybył do marki Wschodniej i zwołał zjazd w Konigsted-
ten,^^) dla układów o warunlci pokoju. — Świętopełk przybył
otoczony świetnym orszakiem i łaskawie od cesarza został przy-
jęty. Przybył także książę Brac/ysław, ale o uczestnictwie Ar-
nułfa w układach o warunki pokoju wiadomości nie znajdujemy.
Zważając jednak na nieprzyjaźń do niego Karola Otyłego, mo-
żemy przypuścić, że od tralctowania o pokój Arnulf całkiem
usunięty został. — Okazawszy się powolnym życzeniom Święto-
pełka, Karol Otyły zgodził się na ustąpienie mu Pannonii Niż-
szej, między rzekami Rabą a Innem, za w^yjątkiem hrabstwa Du-
dlejpa,^^) za co Świętopełk zobowiązał się w ciągu całego życia
^) Tanta enim multitudine in isto itinere pollebat, ut in uno loco ab ortu
usque ad yesperam lucis exercitus eius praeteriie ccrnitur, Annal Fuld, an. 884,
^°) W teraźniejszej Austryi Niższej, niedaleko 111. Tuln i r. Kuby (Kambe),
w tem samem laiejscu, gdzie w oszańcowanym obozie Awarowie stawili mocny opór
Karolowi W. w r. 791 (Eginhard an. 790). Według Pertza Konigstiidten, leży
w miejscu starożytnego Comagenum, 4 mile od Wiednia. Les Oeuvres d'Eginhard.
Paris. 1856 s. 95.
") Że hrabstwo Ludlejpa, raczej żupa Dudlebska nad r. Kaniżą, wpadającą
do r. Mury, należała do Arnulfa, wskazuje to późniejsze nadanie przez niego arcybi-
skupowi salcburgskiemu Ditmarowi, w r. 891 władzy in partibus sclaviensibus vero,
in comitalu Dud lej pa vocato, in liuginesfelJ, sicut Chocil du.\ (juondam inibi
— 127 —
Karola Otyłego nigdy zbrojną siłą do posiadłości jego nie wkrS,-
czać.^-) W marce Wschodniej (Austryi) utrzymał się sprzymie-
rzeniec Świętopełlca, Aribo, a w Karyntyi po dawnemu rządził
Arnulf, wielce niezadowolony z umowy w Konigstedten, którą
dopiero w następnym r. 885 dotrzymać zaprzysiągł. ^•'') Około
tego czasu i prawdopodobnie po zawarcin pokoju w Konigstedten
(884), wszczęła się wojna Świętopełka z potężnym księciem Wi-
ślickim. Według żywociarza ś. Metodego, apostoł słowiańsk',
przewidując wojnę z bardzo potężnym poganinem księciem Wiślicy,
który urągał clirześcianom i czynił im psoty, upominał go przez
posłów aby się oclirzcił dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej
będzie do niewoli wzięty i zmuszony zostanie przyjąć clirzest na
obcej ziemi. ,.Tak też się stało." '^)
Dla objaśnienia tego lakonicznego zapisku przybywa na po-
moc pisarz z połowy X w. Konstanty Purpurorodny, według
wiadom.ości, którego z „niechrzczonycli mieszkańców z nad Wisły,
ad opus siium habere v;sus est. Kleimayrn. Iuvavia. Anhang. p. Ii6... Tu-
dzież annalhta fuldeńslti, podający do wiadomości, że w r. 892 posłowie od Arniilfa
do Bółgarów, aby soli Morawianom nie sprzedawali, nie śmiejąc przechodzić przez
ziemie do Świętopełka należące, musieli z kraju Braczyslawa dążyć po rzekach Odrze,
Kulpie i Fawie. Wissi autem propter insidias Zuentibaldi ducis, terrestre iter non
valentes habere, de regno Brazlavonis per fluvium Odagra, usąue ad Culpam, dein per
fluente Save fluminis navigio in Bułgaria perducti. Annal. Fuldens. an. 892. —
Porów Dudik. I, 260.
12) Zentibaldus dux cum principibus suis, sicut mos est, per manus impera-
toris efticitur, conlestatus illis fidelilatem juramento et, usque dum Karolus vixisset
nunquam in regnum suum hostili exercitu esset venturus. Annal. Fuld an. 884.
Z tego chciano uważać, że Pannonia ustąpiona była Świętopełkowi na prawie len-
nem. Szafarzyk. Star. Slow. § 41 s. 482 cyt. 49. Ale Świętopełk jako zwycięzca
Ł zdobywca Pannonii , nie miał lionieczności zobowiązywać się służebnością lennika,
„Warunki pokoju dyktował zwycięzca." Uspienski: IlepBbm C.iaBflllCKiii MOHapxiiJ
s. 82. Dodamy, że wyrażenie kroniłiarskie. o zachowaniu przez Świętopełka wier-
ności, ograniczone warunkiem nie wkraczać za życia cesarza Karola Otyłego zbrojnie
do posiadłości jego, nie oznacza jeszcze przyjęcie od cesarza Pannonii na prawie len-
nem, wieczyście.
'•^) An. 885. Pace in orienle inter Arr.oiro et Zutntibałdo . . . jusjurando
constatere firmatur. Annal Fuld. an, 885.
'■*) Cytatę patrz w tomie II dzieła tego ?, 119. — Pannoński Żywot ś. Me*
todego. Kozdz. 11 według l^odeksu moskiewskiego.
— 12.^ -
raczej z nad r. Nidzicy, przybyło i osiadło nad rzeką Zachlumą
pokolenie Wyszewita, syn którego Michał był prokonsulem i pa-
tryciuszem.'' '•'•) — Porównywając czas wygnania przez Morawia-
nów poganina księcia Wiślicy (r, 884 — 885) z wiadomością Kon-
stantego, zapisaną około r. 950, badacze zgadzają sie, że ochrzczony
Michał Zachlumski prawdopodobnie był synem pogańskiego księ-
cia Wiślicy, Wyszewita,^**)
Po wygnaniu księcia Wiślicy, obszerne jego posiadłości po
stokach Karpatów, tak zwane ziemie Chrobackie, rozszerzyły
panowanie Świętopełka ku północy do niewiadomej nam granicy,
a ku wschodowi jeśli i nie do rzeki Styru, to przynajmniej do r.
Stryja J") W połączeniu zaś nabytku tego ze zdobyczą Panno-
nii w roku 881, sięgającej aż do r. Dra wy, '^) państwo Święto-
pełka powiększyło się we dwoje. Niewielkie księstwo Morawskie,
15) Wiedzieć należy, że pokolenie prokonsula i patrycyusza Michała, syna
Bouazi^obz^Ti, archonta Zachlumian, przeszło od niechrzczeńców mieszkających nad
liitT^.ac, nazywającą się Jir^i/.Tj i osiadło nad rzeką nazwiskiem Zachlumą, Const.
Porphirog. De administrando imperii. cap. 33.
^^) Nazwa Dicyke, bezwątpienia użyta zamiast Nidzica, nad którą leży
gród starożytny Wiślica. Co się tyczy imienia liouirZiiour^rj, to według Bielowskiego
wypadałoby czytać Wysławić lub Wysław. (Monumen. Pol. I s, 38), a we-
dług Lelewela W y s z e w i t. Narody na ziemiach słowiańskich VIII 27 30 s. 686
i 663, — Erat temporibus illis urbs famosissima in regno Lechitarum, murorum al-
titudine circumspecta, nomine Wyslicia, cujus olim princeps, tempore paganismi
luerat W y s I a u s decorus, qui et ipse de stirpe regis Pompilii duxerat originem.
Boguchwał. Chronić, cap. 20, w Bielowskiego M, Pol. II. s. 510.
'") Dyplom Henryka IV r. 1086, oznaczający granice i posiadłości biskup-
stwa Prażskiego, do którego niegdyś nietylko Czechy, lecz i Morawia należały, wy-
licza różne plemiona i naznacza granicę: ab oriente hos fluvias habet terminos: Bug,
scilicet Z tir cum Krakowa civitate provinciaque, cui Wag nomen est, cum
omnibus regionibus ad praedictam urbem pertinentibus, quae Krakowa est. Dyplom
ten, zapisany w kronice Kozmy, ma być potwierdzeniem dyplomu Ottona II przy
ustanowieniu biskupstwa Prażskiego r. 973 wydanego, (Erben. Regesta, s, 73).
Opierając się na tym dyplomie, dziejopisowie mniemają, że granice państwa Mora-
skiego sięgały aż do granic biskupstwa morawsko -czeskiego, t. j. aż do r. Styru,
a na południe od Karpatów, do r. Torysy. Szafarzyk nazwę Z tir wykłada: Stryj,
Staroż. Słów. § 41, 5, przypisek 46.
^') Konstanty Purpurorodny oznacza Syrmium, teraz Mitrowica, jako pogra*
niczny z Morawiją punkt. — De Administrando. cap. 40.
129 -*
nawet w połączeniu z księstwem Nitrauskiem (Slowaczyzna), skła-
dało ledwo czwartą cześć posiadłości Świętopełka w r. 884. Cu-
dzoziemc}^ ze zdziwieniem patrząc na wzrost państwa Morawskie-
go, które sie mogło z królestwem Niemieckiem mierzyć, . utytuło-
wał! Świętopełka królem, ^^) a państwo jego „Wielką Morawą"
nazwali.-")
Związkowi z Morawią Czecłiowie i Serbowie nadłabscy cie-
sząc się spokojem, odetclinęli troclię po dawniejszycłi zniszczeniacli
icli krajów przez pogranicznycłi markgrafów. Nawet nie nale-
żący do związku Morawskiego Obodryci, korzystając z odcm-
gnięcia sił niemieckicłi przez Świętopełka w inną stronę, niepod-
ległość zyskali.-^)
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiohing
intryguje znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upa-
dek obrządku słowiańskiego.
Zerwanie pomiędzy Świętopełkiem a Arnulfem przyjaźni
w r. 882, tudzież ustąpienie z Morawii Wichiinga, a z nim i zmniej-
szenie nieprzyjaznego kościołowi słowiańskiemu wpływu niemie-
ckiego, podawały Metodemu zręczność do spokojniejszej pracy
w powierzonej pieczy jego metropolii. — Do zrobienia zostawało
bardzo dużo! Pomagać mu należało przedewszystkiem do Święto-
pełka, ale l<siążę ten, nieprzyjaźnie usposobiony jak do Metodego,
tak i do obrządku słowiańskiego, milczał i cierpiał Metodego
tylko dla tego, że go wygnać z kraju nie śmiał. Nie upadał je-
dnak Metody na ducłiu. Ostatnie lata ż)cia swego poświęcił on
na dokończenie przekładu ksiąg ducłiownycli na język słowiań-
^^) Porównaj dzieła tego tom II s. 463.
"") ,,M^r"^-rj Mofio,ico." Konstanty Porphiiog. De Atlministrando. cap. 40.
= ') Od napada Obodrytów, wspólnie z Normanami na Nordalbingie i pobi-
cia Niemców r. 880 (wyżej cytata 3) aż do r. 889 o wyprawach przeciw Obodrytom
nie słychać Ale i wyprawa ^89 r. była tylko zamaskowaniem innych zamiarów
ArniilTa, o czem niżćj, porów, cytaty 47, 48
Tom III.
— 130 —
?;ki,'") nauczał lud, poświęcał kościoły,-") przygotowywał księży
i nauczycieli. Jest nawet podanie, że do Konstantynopola po-
dróżował.-^) A gdy skołatany wiekiem i pracą zbliżał się do
zgonu, mąż święty patrzał spokojnie na dojrzewające owoce dwu-
dziesto kilko letniej pracy, którą liczny zastęp uczniów jego miał
dalej prowadzić, rozszerzać, utwierdzać po wszecłi ziemiach sło-
wiańskich. Gdy go pytano: ,.ojcze i nauczycielu zacny! którego
z uczniów swoich uznajesz być godnym następstwa po sobie," —
Wskazał na Gorazda, mównąc: ,.on wasz ziomek, mąż swobo-
dny, w piśmie lacińskiem dobrze wyćwiczony, prawowierny,
niech więc z nim będzie wola Boża i wasza miłość, tak, jak jest
moja." — W niedzielę kwietną (wierzbną), gdy się lud wszystek
zebrał, wszedł do kościoła chory już, kazał błogosławiąc cesarza,
księcia, kler i lud wszystek I rzekł: ,.strzeżcie mnie, dzieci,
do dnia trzeciego." 2^) A gdy zawitał trzeci dzień na rękach ka-
22) Według „Żywota ś. Metodego" ro/,dz. 15. AVybral (on) z pomiędzy
swych uczniów dwóch księAy, biegłych w szybkiem pisaniu, i przelołyl wszelkie
księgi (Pisma ś), prócz Machabeuszów, z greckiego na język słowiański... Pierwej
bowiem z filozofem przełożył był tylko psałterz i ewangeliję z apostołem i wybra-
nemi mszami kościelnemi, wtedy zaś przełożył i nomokanon czyli prawidła zakonu
i księgi ojców. Szczegółowy rozbiór prac ś. Metodego nad przekładem ksiąg du-
chownych podany w Pogodina. Knpii.oo-MeoojieBCidii cSopniiifL, 1865. przez arcy-
biskupa Filareta czernihowskiego, str. 60 i następ.
25) W liczbie innych, Metody poświęcił 29 Czerwca r. 884 kościół śś. Piotra
i Pawła w Brnie. Erben Regesta, N. 45.
2^) W „Żywocie ś. Metodego" czytamy, że cesarz (Wschodni) dla upewnie-
nia się w prawowierności Metodego, zaprosił go do siebie. „Poszedł i przyjął go
cesarz z wielką czcią i radością, podobała się mu jego nauka, zatrzymał z uczniów
jego księdza i dyakona z księgami. Wszystkie zaś żądania wypełnił, jako chciał, ni-
czego nie odmawiając, uścisnął go, obdarzył hojnie i odesłał ze czcią do swojćj sto-
licy. Tak też i patryarcha." Bielowski, M. P. I, s. 109 Wiarogodności podania
o podróży Metodego do Konstantynopola niemieccy i niektórzy słowiafiscy pisarze
zaprzeczają. Porów. Górskiego. W Kiipii.wo-MeociicBCKiii: coopiiiiKT., 1865, s. 38
Bilbasowa, Kiipiu.iTj li Mco., str, 102. Inni mniemają, że to mogło się stać pod-
czas walki Świętopełka z Arnulfem (882—8841 Uspienski, IlepBbin CiaiSHiifida
Moiiapx, 89,
25) AYedlug „Żywota ś. Metodego" rozdz. 17. Przepowiednię o śmierci po
upływie trzech dni potwierdza i „Bólgarska Legenda". „Żywot ś. Klemensa" roz-
dział VI.
planów spoczął w Bogu, dnia 6 kwietnia, indykta 3, r. 6393 od
stworzenia świata, t. j. r. 885.-?) — Nabożeństwo żałobne odpra-
wiono w trzech językach: słowiańskim, łacińskim i greckim. „Nie-
zliczone tłumy ludu"' przeprowadzały z płaczem zwłoki paste-
rza^-'^ które pogrzebiono w sobornej cerkwi po lewej stronie,
w ścianie za ołtarzem Bogarodzicy,-^) bezwątpienia, w Welegra-
dzie,-^) w którym, jako w stolicy państwa i metropolii, naj właści-
wi ej katedrę i rezydencyję stałą arcybiskupa upatrywać.
Śmierć IMetodego odkryła szeroką drogę intrygom w Rzy-
mie i na Świętopełka dworze przeciAV kościołowi słowiańskiemu
w Morawii. Polecony przez Metodego na biskupa Gorazd, nie
był jeszcze konsekrowanym, innego biskupa w Alorawii nie było;
zostawał tylko, błąkając się za granicą swej dyecezyi, biskup Ni-
try, Wiching. Korzystając z pogodzenia się Świętopełka z Arnul-
-®) O czasie imierci Metodego długo i szeroko rozprawiano, ale w drugiej
połowie bieżącego wieku zgodzono się, że wypadek ten nastąpi! rzeczywiście 6 Kwie-
tnia r. 885. Na tej podstawie jubileusz tysiąco-letniej rocznicy śmierci ś. Metodego
obchodzono z niezwykłą uroczystością w Morawii, na ruinacli AYelehradu, jak ró-
wnież i we wszystkicli ziemiach słowiańsldch, 6 Kwietnia r. 1885. "W pamięć tej
znakomitej uroczystości, napisano mnóstwo pięknych monografii o śś. Cyrylu i Me*
todym w różnych językacłi słowiańskich, tudzież na nowo rozważono wiadomości ty-
czące sie daty śmierci ś. Metodego. Po glębokiem zastanowieniu przekonano się, że
wszystko, co o tym wypadku powiada „Żywot ś. Metodego", jest nie podlegająca za-
przeczeniu prawdą. Wszystkie pomniki potwierdzają chronologiczny rachunek pisa-
rza „Żywota ś. Metodego", albowiem rok 6393, to jest 885 byt 3-cim indyktem.
Zmartwychwstanie Pańskie przypadało w tym roku na. 11 Kwietnia, zatem kwietna
niedziela na 4 Kwietnia, a trzeci dzień po tej niedzieli byt wtorek na Wielkim ty-
godniu, t. j. 6 Kwietnia 885 r. Jagicz, BonpocT. o Kiipii.i.rt 11 Meoojiii bti c.ia-
BfliiCKofi >i)ii.io.Torin, mowa jego 5 Kwietnia r. 1885, w dodatku do tomu 51 za-
pisek cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu r. 1885. W uwadze 4 do tego do-
datku przytoczone są szczegóły ze wszystliich pomników słowiańsliich, potwierdza-
jące wiarogodność daty 6 Kwietnia r. 885.
-') Żywot ś. Metodego, 17.
2*) Połozisza w sBbornieji certkwi (Żywot ś. Metogo, 17). Leźit ze w weliciej
cerkowi Morawstjej ot lewuju stranu, w stienje za ołtarem swietyje Bohorodice. Le-
genda Serbska, czyli „Żywot śś. Cyryla i Metodego", Kałajdowicz. loamiT) OKSapNT.
óo.irap, s. 90.
-*>) Nazwa grodu w legendach nie wzmiankuje się; innych wiadomości nie
mamy, i tylko przez prawdopodobieństwo uważamy dzisiejsze Hradiszcze na zwali-
skach dawnego Welegradn, za miejsce, w którem pogrzebane były zwłoki ś. Me-
todego.
fem, który, zamierzając strącić z tronu Karola Otyłego, szukał
w potężnym księciu morawskim sprzymierzeńca, Wicliing intry-
gował w Rzymie na własną rękę, a nowoobrany papież, Stefan
VI (SS5 — 891), wcale różnycli od Adryana II i Jana VIII uspo-
sobień, przechylając się do życzenia Wicłiinga zająć godność
arcybiskupa morawsko -pannońskiego, dał się wprowadzić, może
i bezwiednie, w błąd, względem prawowierności nauki Metodego.
W skutek zabiegów Wicłiinga Stefan VI w liście do Święto-
pełka pisanym w r. 885, •'*^) objaśniając dogmat o pocłiodzeniu
Duclia świętego, zawiadamiał, że „w poznaniu tego świętego
dogmatu mocnym uznaje AVicłiinga, przewielebnego bislcupa i naj-
milszego brata swego, którego posłał do was (Świętopełka) dla
zarządu powierzonego mu kościoła, ponieważ dowiedzieliśmy się
o waszej wzajemnej przyjaźni i twojej pieczy o nim. Przyjm go
szczerze i bądź z nim jak z ojcem ducłiownym i pasterzem, oka-
zując mu cześć i szacunek . . . Przyjmie on na siebie pieczę o spra-
wacłi i osobacli ducliownycli, mając przed oczami stracłi Boży,
będzie icli dyspensować." Zatem papież pisał, „Dziwimy się mo-
cno, dowiedziawszy się, że Metody trwa w błędach, nie buduje,
lecz niezgodę rozsiewa, i jeżeli to prawda, potępiamy jego błędy.
Klątwa zaś ze zniewagą wiary katolickiej wyrzeczona niech spa-
dnie na głowę tego, kto ją wyrzekł. Ty zaś (książę) i lud twój
w obec sądu Ducha świętego, — niewinni jesteście, jeśli wiarę
według przepisów kościoła rzymskiego zachowujecie stale. A że
tenże Metody umyślił obrzędy święte, sakramenty
i mszę odprawiać w mowie słowiańskiej... to
m y boską i naszą apostolską władzą, pod l<arą anatemy,
zabraniamy, za wyjątkiem jeśliby prostemu ludowi wypa-
dało dać naukę, ewangeliję lub skiad apostolski w mowie jego
ogłosić. '''^^)
^'') Stefan VI wstąpił na stolicę apostolska w polowie r. 885 i zapewno nie
wiedział jeszcze o śmierci Metodego, pisząc list do Świętopełka.
■■") List ten w Erbena Regeilach pod N. 49 oznaczbny circa an. 890 (patrz
w Dodatku I, N. 19). Widocznie jednak, że datowany byl wcześniej, pr/.cd wy-
sianiem (887 — 8) legatów do Świętopełka.
List ten, z powodu jego sprzeczności z listami i postępowa-
niem poprzednich papieży, Adryana II i Jana VIII poczytywano
za podrobiony,^-) obecnie jednak autentyczność jego udowo-
dnioną została znalezionym niedawno w kodeksie Muzeum Bry-
tańskiego, innym listem papieża Stefana VI, tak zwanem c o m.-
monitorium. Jest to instrukcya papiezka biskupowi Domi-
nikowi, tudzież księżom Janowi i Stefanowi, legatem do „Słowian",
wyprawionym w podróż do Świętopełka w r. 887 — 888. — W owem
commonitorium oprócz przestrzegania zasad wiary i postów, Ste-
fana VI stawi na uwagę misyi, że ,.msza i przenajświętsze służby
Boże, które Metody w jeżyku słowiańskim celebrować (odpra-
wiać) przedsięwziął, chociaż i były w swym czasie przez poprze-
dniego papieża Jana Vni dozwolone, dalej jednak władzą apo-
stolską pod żadnym względem dopuszczane być nie mogą i za-
braniają się Gdyby jednak znalazł się ksiądz słowiański tak
uczony, iżby po przeczytaniu przenajświętszej ewangelii, mógł
ją wyjaśnić dla nauki tych, którzy po łacinie nie rozumieją, to
się dopuszcza i dozwala."
Nakoniec Stefan VI, zdaje się mając na uwadze Gorazda,
w commonitorium owem wyraził życzenie, aby następca, którego
sobie ]\Ietody, wbrew prawidłom ojców świętych, ustanowił,
urzędu biskupiego nie sp-awował, dopóki nie stawi się przed
papieżem i ustnie sprawy swej nie wyłoży.""")
W obec podobnego usposobienia Stefana VI i podstępów
Wichinga, los kościoła słowiańskiego i przyszłej cywllizacyi Sło-
wian, zależała od Swiętop 3łka. Ale on, w tym czasie, łudząc się
przyjaźnią podstępnego Arnulfa i nie sprzyjając obrzędom sło-
wiańskim, pozwolił Niemcom gospodarować w kośńele moraw-
skim według swej woli: „Rzekli więc Niemcy: pozbądźmy się
32) Takiego zdania byli: Erben, Regesta Boh. s. 21; Gin/el, Geschichte der
Slawenapostel, s. g; Dudik, Miihr. Gesch, I, 282—3; Diimmler, Gesch. d. Ostfrank.
Reichs, II. Ale w tak zawanem commonitorium Stefana VI, o czem niżej powie-
my, w punkcie XIII jest wzmianka o powołaniu się papieża na list poprz-dni: ,.si-
cui decrevit epistela." Patrz w Dodatku I, N. 17.
■''^) Patrz w Dodatku I, N. 17. Starine ks. XII, s. 220, N. 14.
— 134 —
Gorazda, aby w nim Metody nie ożył",'") a korzystając z powol-
ności Świętopełka, na arcybiskupstwo morawskie Wichinga wy-
nieśli/''') W obronie zasad Metodego stawali przed Świętopeł-
kiem Gorazd i Klemens, przekładali mu wyznanie swe o pocho-
dzeniu Ducha świętego niezgodne z pojmowaniem dogmatu tego
przez Niemców; głównie jednak Niemcom chodziło o utrzymanie
władzy i łacińskiego języka w liturgii. A gdy księża słowiańscy
na to zgodzić się nie chcieli, Świętopełk, dogadzając Niemcom,
postanowił, że ,.kto się będzie sprzeciwiał nauce duchowieństwa
niemieckiego, ten pozbawiony zostanie opieki prawa." "^) Niemcy
rozpoczęli prześladowanie księży słowiańskich, których do 200
liczono, wzięli ich, bili, młodszych sprzedawali żydom,^'') a nau-
czycieli: Gorazda, Klemensa, Laurentego, Nauma, Angelara i wielu
innych, w kajdany okutych do wnęzienia wtrącili. ^^) Wszystko
to działo się podczas nieobecności Świętopełka, z czego korzy-
stając Niemcy, rozkazali żołnierzom grubianom, ,.ponieważ ci
także byli Niemcy, z natury swej skłonni do zwierzęcości," —
wygnać księży słowiańskich za granicę kraju. ■^") Obdarci, gło-
dni, ścigani przez wrogów księża słowiańscy, dla uniknienia prze-
śladowania, zmuszeni rozłączyć się z sobą, dążyli manowcami,
dokąd oczy prowadziły. Klemens z Naumem i Angelarem, prze-
prawiwszy się przez Dunaj pod Biełgradem, dostali się do Bółga-
ryi, gdzie przez cara Borysa z szacunkiem przyjęci, przyłożyli
się do rozpowszechnienia chrześciaństwa i pisma słowiańskiego.
Klemens zbudował sławny klasztor w Ochrydzie, potem został
pierwszym bółgarskim biskupem z rezydencyą w WieUcy/") w po-
łudniowej części Macedonii, w krainie Drago wiczów, pogrzebiony
31) Legenda Bólgarska, Vita s. Clementis, cap. 7,
»5) Ibidem.
'^) Rzekł książę: jeżeli komukolwiek udowodniono będzie, że wierzy nie
według nauki Franków (Niemców), takowy ma być im wydany, a oni mogą uczynić
z nim, co zechcą. Vita s. Clementis^ c. 7.
•''") Ibidem cap 11.
'*) Ibid. cap. 12.
■""'J Ibid. cap, 13.
■»0) Ibid. 14, 15, 16, 20, 23.
— 135 —
w Ochrydzie. Naum, wierny towarzysz Klemensa i pisarz du-
chowny nauczał w Diowalu,*^) tamże pogrzebiony. Gorazd, Sabba
i Luarenty, udawszy sie inna drogą do Macedonii, również zano-
sili tam oświatę, wylęgłą na ziemi Morawskiej, Z nich Gorazd,
mianowany arcybiskupem, wielce przyczynił się do rozszerzenia
kościoła słowiańskiego w Bólgaryi, i obsadzenia miejsc ducho-
wnych rodowitymi Słowianami zamiast Greków. Zwłoki jego spo-
czywają w klasztorze przy mieście Berat w Albanii.''-) — Cóż
się stało z resztą księży słowiańskich, których w Morawii do
200 liczono? — Dzieje o nich milczą. Tylko domyślać się może-
my, że z nich jedni przed zaciętością hierarchii niemieckiej, pod
zarządem Wichinga, skrywać się musieli, inni uciekali za granicę,
roznosząc do braci Słowian naukę i pismo słowiańskie. Niemcy
pragnęli zarodek kościoła słowiańskiego w Morawii, jak pszczoły
w ulu zniszczyć, a tymczasem wygnanie z Morawii uczniów Me-
todego przyspieszyło rozszerzenie tego kościoła na ogromnej
przestrzeni Słowiańszczyzny. Dziwne, zaiste, losy. Wiching do-
bijał się, aby zostać arcybiskupem morawskim, omylił się je-
dnak, albowiem biskupi salcburgski i passawski nie dla tego do-
bijali się usunięcia Metodego i nauki jego, aby nową dyecezyę
stworzyć, lecz jedynie w celu przyłączenia ziem morawskich do
własnych dyecezyj.
4. Arnulf w zgodzie ze Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obo-
drytom r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc
Węgrów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892 — 894. Wiching ucieka z Mo-
rawii r. 893. Zgon Świętopełka.
W tym czasie, kiedy Metody zstąpił do grobu, państwo Mo-
rawskie doszło do najwyższego stopnia potęgi, z którą sąsiadom
liczyć się wypadało. Pojmując to, książę Karyntyi Arnulf, wnet
po zawarciu umowy w Konigstedten, szukał przyjaźni Swięto-
*') Legenda Macedońska. Żywot ś. Nauma. — Diówal, lub Diowia w ból-
garskiej części Macedonii na połndnie od jeziora Ochrydskiego.
•»2) Dudik, Miihr. Gesch. I, 284.
— 136 —
pelka, w nad/it^i z jfgo pomocą stracić z tronu stryja swego
Karola Otyłego i samemu cesarzem zostać. Świetopełlc także
okazał się powolnym dla Arnulfa, pozwolił Wichingowi zająć
mir-jsce arcybiskupa morawskiego, gnębić obrządek słowiański,
a w jakim celu wszystko to czynił, — z dziejów nie dostrzegamy.
Wszakże dwaj tacy przebiegli, podstępni, nie pogardzający ża-
dnemi środkami dla dopięcia zamiaru władzcy, bezwątpienia, dar-
mo niczego zrobić nie myśleli. Zwróćmy uwagę na wypadki.
W r. 887, Arnulf, powstawszy przeciw choremu i do rzą-
dów niezdatnemu Karolowi Otyłemu, ruszył z wojskiem Nory-
ków i Słowian^'') na Tribur (Trir), gdzie się cesarz znajdywał,
strącił go z tronu i już w początku r. 888 przyznany będąc kró-
lem niemieckim, łiołd stanów w Regensburgu odbierał. Zkądże
się wzięło u niego wojsko słowiańskie? Według zdania liistory-
ków, Arnulf za okazaną mu pomoc ustąpił Świętopełkowi Cze-
cliy, na które Niemcy od dawna rościli sobie prawo.^^) Przeciw
podobnemu zdaniu powstawał Szafarzyk, twierdząc, że już od
r. 871 Czecłiy stały pod rozkazami Świętopełka i że Arnulf nie
mógł mu ustąpić tego, czego sam nie posiadał.^^) Nowsi histo-
rycy usiłują pogodzić nieporozumienie w ten sposób, że Arnulf
zrzekł się na korzyść Świętopełka daniny, którą na Czechów Ka-
rol W. nałożył, i że z ustąpieniem rocznego trybutu 500 marek
srebra i 120 tucznych wołów, Arnulf zrzekł się razem na korzyść
Świętopełka władzy najwyższej w Czechach,'*'') spodziewając się
1
43) Annal. Fuld. an. 887.
**•) Zwyczajnie historycy powołują się na Regino, który zapisał: Anno 890
Arnulfus rex concessit Zuentibaldo, Marohensium Sclavoruni regi, ducatum Beliemen-
sium, qui haclenus principem suae cognationis ac gentis super se liabuerunt, Fran-
corum regibus fidelitatem premissam. — Za Niemcami poszedł p. Grot, upewnia-
jąc, że „Arnulf otrzyma! od Świętopellta pomoc za u-stąpienie mu najwyższej władzy
w Czecliacli. MopaBJa 11 Majbflpu, l88j, s. 136.
■•■') Szczegółowe objaśnienie poglądu na tę sprawę po-lał Szafarzyk w Star.
Słów. ^' 39, 8, str. 452.
4'*j Dudik, Mahr, Gesch. I, 291. Najdokładniej sprawę tę ro/,patrzywszy
Ilermanegild Ireczek, zgadza się z wiadomością, zapisaną przez Kegino pod r. 890,
i objaśnienie swe wypowiada w te słowa: „rokem 890 końce se prvni doba pomeru
— 137 —
za to zyskać powolnoś-^ jego w zajściach Niemców z Normanami
i Obodr3^tami. Sprawy ówczesne Europy środkowej tak się po-
krzyżowany, że obrót polityki zależał od tego, co powiedzą Ar-
nulf i Świętopełk. Musieli więc, pomimo głębokiej nienawiści
udawać przyjaciół i dla rozstrzygnienia spraw ważniejszych po-
rozumiewać się między sobą. Dla uregulowania spraw państwa
Niemieckiego Arnulf naznaczył zjazd w Forhejmie, dokąd przy-
byli posłowie słowiańscy, prawdopodobnie od Świętopełka. Na
tym zjeździe umówioną została wyprawa przeciw Obodrytom/')
dla zamaskowania zamiarów Arnulfa, — utwierdzić powagę swą
w Saksonii z pomocą zorganizowanej w niej siły zbrojnej. Wy-
prawa z ogromnemi siłami skończyła się niepomyślnie.^®) Ar-
nulf, mając potężne siły, nie próbował uż)^cia ich przeciw Obo-
dr3'tom, a przeciwnie, pozwolił wojsku rozejść się, sam zaś spie-
sznie do Frankfurtu zdążył (r. 889),'^^) bo właśnie w tym czasie
knuł przeciw Świętopełkowi zmowę z Bólgarami,-^*') Braczysła-
wem, księciem między Sawą i Drawą,-'' ') wreszcie ze zbliżającymi
sie ze wscliodu Weo^rami.
Cech k risi franske. Slovanske pravo. 1863, I, s. 232." Ale o ustąpieniu Czech
w r. 890 mógł pisać tylko c/.lowiek, mało obznajomiony z ówczesnemi sprawami,
jakim byl Regino. Uspienski. IlepBŁlil C.iaBflllCKia Moiiapxiii, s. 84. przypisek 4.
*') An. 88g. Exeunte mensę Majo rex (Arnulfi apud villam, quae dicitur
Forahhejm generałem conventum habuit. Advenientibus etiam ibidem undiąue na-
tionum legatis, Nortmannorum scilicet ab Aąuilone, Sclavanorum, pacifica optentes;
quos rex audivit et sine mora absolvit. Inde itaque edictum est in exercitum ire ab
Obodritos, sed antę placitum curte regia habere cimi Francis regi complacuit. Per-
ventum est igitur, sicut antea dispositum erat, ab Obodritos cum maximo exer-
citu. Sed tamen ibi parumper rebus prospere gestis rex, data exercitui licentia, ad
Francofurt celeri festinatione reversus est. Annal. Fuld. an. 889.
*^) Magna contra Abodritos expedicio ab eo, sed parvo effectu mota est He-
riman. Auginensis, an. 889. Pertz. M. G. Vir, 110.
^"j Porów, cytatę 47.
*") Że od umowy w Tuln r. 864 królowie niemieccy ciągle mieli na uwa-
dze Bólgarów przeciw Jlorawianom podburzać, wskazuje to poselstwo r. 892, patrz
niżej przypisek 60.
5') Według nieldórych dziejopisów, byl on synem Kociela i już wcześniej
])oddał s:c Karolowi Otyłemu An. Fuld. an. 884, AVladat krajem od r. Kulpy do
Karyntyi.
Świętopełk w tym czasie doszedł już do ogromnego znacze-
nia i wpływu na stosunki polityczne Niemiec. Po całej granicy
z Obodrytami, Serbami nadlabskimi i Czechami trwał pokój
z Niemcami, nie ważącymi się niczego przedsiębrać, coby mogło
nie zadowolnić Świętopełka. Sam papież Stefan VI udał się do
niego w r. 890 z proźbą, aby pobudził Arnulfa pospieszyć do
Italii z pomocą przeciw niedobrym clirześcianom i zagrażającym
poganom.-''-) Był to ważny powód do porozumienia się Święto-
pełka z Arnulfem, a oprócz tego zbliżenie się Węgrów do gra-
nic słowiańskich, podnosiło nowe pytanie w polityce o przy-
szłych z nim stosunkach. Bądź co bądź, dwaj przeciwnicy, na
pozór przyjaciele, zjechali się w Omuntesburgu nad Dunajem,
w marce Wschodniej (r. 890). Szczegółów tego zjazdu nie zna-
my, ale że międzynarodowe sprawy na tym zjeździe nie były
jeszcze załatwione, wskazuje to wysłanie przez Arnulfa już w r. 891
poselstwa do Świętopełka,-''^) dla porozumienia się względem spraw
bieżących, pomiędzy któremi najdraźliwszą była sprawa Braczy-
slawa, pod zwierzchnictwem cesarza zostającego. Przebiegły Ar-
nulf łudził Świętopełka układami, a tymczasem, zwróciwszy wszyst-
kie siły "swe na Normanów, zadał im straszną klęskę przy Ló-
wen, nad r. Dyle 891 r., poczem mógł już swobodnie knuć zmowę
przeciw Świętopełkowi, którego wezwał do marki Wschodniej dla
porozumienia się. Świętopełk obiecywał przybyć do Arnulfa,
lecz gdy obietnicy nie spełnił, Niemcy policzyli to za nadzwy-
czajną zuchwałość ■^^) i o zemście myśleć poczęli (892). Arnulf,
mając na zawołanie gotowego sprzymierzeńca w księciu Braczy-
sławie, wszedł w układy z Węgrami, którzy wsławiwszy się w nie-
dawno przedtem zaszłej wojnie ich z Bółgarami, zyskali szeroki
^2) Erben. Regesta N. 48.
•^•■') Rex legatos suos pro renovanda pace ad Morawos transmissit. Annal.
Fuld. a. 891.
■''') An. 892. Rex Ulmae . . , natalem Domini celebravit. Inde orientem pro-
ficiscilur sperans ibi Zuentibaldum ducem obviam habere, scd ille morę solito ad
regem venire renuit, fidem et omnia antea promissa mentibus est. Annal. Fuld.
an. 892.
— 139 —
rozgłos w Europie, tak że odtąd już latopiscy o nich wzmianko-
wać poczęli.'*'^) Węgry, według mniemania Arnulfa, mogli mu
ważn^ pomoc przeciw Morawianom okazać, a co z tego mogło
później wyniknąć, Arnulf mimo swej przebiegłości nie przewi-
dział. •^«)
Plan wojny ze Świętopełkiem Arnulf przygotował zawczasu,
bo cłiociaż wojna wypowiedzianą została w r. 892, a jednak już
w Lipcu roku tego trzy armie z różnych stron uderzyły na Mo-
rawie, co w owym czasie, przy niedostatku dróg- bitych i bez na-
leżytej organizacyi wojennej, niemożebnem było wykonać nie-
zwłocznie, tem bardziej, że przeciw takiemu, jak Świętopełk zna-
komitemu wojownikowi, wypadało prowadzić wojsko liczne i do-
brze wyćwiczone. Arnulf to wszystko przewidział i wtedy, gdy
jeszcze udawał przyjaciela Świętopełka, opasał go kołem nieprzy-
jaciół. Sam on prowadził od granic Bawaryi ponad Dunajem
Franków, Alemannów i Bawarów; jednocześnie Braczysław dzia-
łał z południa, a Węgry zagrozili ze Wschodu. Dla przeszkodzenia
zaś Czechom połączyć się ze Świętopełkiem, Arnulf polecił bie-
głemu w sztuce wojennej biskupowi wircburgskiemu Arntowi
wkroczyć z północy do Czech. Ze wszystkich stron napadnięty
Świętopełk, przedsięwziął taki sposób prowadzenia wojny, jakiego
właśnie Arnulf nie życzył sobie. Zamiast wystąpienia w otwarte
pole, Świętopełk z siłami swemi zamknął się w grodach waro-
wnych, zostawiając nieprzyjaciołom kraj cały otworem. Cztery
tygodnie wojska nieprzyjacielskie łupieżyły ziemie morawskie,
a że to było w roku nieurodzajnym, doczekały się głodu i bez
krwi rozlewu do odwrotu zmuszone zostały.'''^ Biskup Arnt po-
ciągnął z Czech do Serbska, w okolice Miszna, lecz niedaleko
55) Annal. Fuld. an. 892.
&«) Arnulfus interea . . . Hungariorum gentem in auxilium convocat, mówi
Widukind, lib. I, cap. 13, a potem dodaje: Imperante autem Arnulfo destructum est
opus et via eis (Węgrom) nucendi jjatefacta, eo quod iratus est imperator Centu-
pulcho regi Maroorum. Lib. I, cap. 19.
5") Annal. Fuld, an. 892; Regino an, 890—892. Palacki. Dejny I, 165,
— 140 —
r. Kamienicy zamordowanym został, ''^j jak mniemano wówczas
przez zdradę markgrafa Poppo.''")
Niezadowolony takim rezultatem wojny, Arnulf postanowił
wznowić ją, a dla pewniejszego zwalczenia przeciwnika, wypra-
wki! do Bółgarów poselstwo, domagając się, chociaż bezskutecznie,
odnowienia przymierza zawartego w Tuln jeszcze w r. 864, aby
przeciąć dowóz z ich kraju do Morawii soli.
Posłowie Arnulfa, zmuszeni będąc obchodzić kraje Święto-
pełka, aby nie wpaść w jego ręce, podróż do Bółgaryi odbywali
po rzece Sawie, przez kraje, należące do księcia Braczysława.*"^)
Sam zaś Arnulf wkroczywszy do Morawii, wpadł w zasadzkę,
przez Świętopełka uczynioną i ledwo z wielką trudnością do Ba-
waryi się wycofał.*") Jedno tylko, co mu się w tej wyprawie
udało, to wyswobodzenie Węgrów, otoczonych przez Morawia-
nów.''-j Jeśli przyjąć na uwagę oddalenie dążących z Bawaryi do
Morawii sił Arnulfa od nadciągających ze wschodu Węgrów,
to niepojętem się staje, jakimby sposobem Arnulf mógł wyswo-
bodzić Węgrów? Czy nie wypada przypuścić, że poselstwo nie-
mieckie pobudziło Bółgarów podać pomoc Węgrom? Dzieje o tern
milczą, a jednak podobny wypadek możebnym się zdaje.**-^)
Pomyślny dla Świętopełka bieg wypadków wojny jednał
mu stronników w obozie Arnulfa. Graf Engelszalk, ścigany przez
^^) Thietmar. Chroń. lib. I,' cap. 3.
'*") Annal. Alamanici. 892. Regino an. 892. Boppo dux Thuringorum digiii-
tatibus exspoliatur. Annal. P"uld. a. 892; Poppo dux Thuringorum honoribus pri-
vatus est.
*") Annal. Fuld. a. 892. Ne salem Moravanis vendant. Porów, wyżej,
przypiselj II.
^') Annal. Fuld. a. 893. Arrepto itaquc rcx itinere, iterum regnum Zuenti-
baldi ducis ingreditur cum exercitu, maxima parte illius regni expoliata, propter
insidias positas magna cum difficultate itineris in Bavariam ad regiam curtem
Otingen reversus est.
®-) Annal. Sangal. maj a 893. Arnulfus contra Moravcnses pergebat et Aga-
renos (Madjarów), ubi reclusi erant, dimisit.
**'') Porów. Sasinek. Dejiny drievnych narodov na uzemi tevajsicho Uhor-slo.
1878. 17=;-176.
— 141 —
Arnulfa za uwiedzenie naturalnej córki jego, uciekł do Morawia-
nów, lecz później przewrócony do laski cesarskiej, gruLijańskimi
postępkami tak oburzył Bawarów^ że ci go oślepili. Brat jego
Wilhelm, obawiając się o życie swe, wszedł w stosunki ze Świę-
topełkiem, za co stracony został. Ale z jakiego powodu brat
Willielma, graf karyntyjski Rudpert, szukający przytułku u Świę-
topełka, z jego rozkazu zamordowanym został ze wszystkimi swy-
mi towarzyszami ?*'^) Oczyw^•ście w tym razie Świętopełk karał
zdradę, praw^dopodobnie za wiadomością Wicliinga, a być może
i przy uczestnictwie jego prowadzoną. Jako wierny przyjaciel
Arnulfa, Wicfiing knul w tymże czasie jakieś przeciw Święto-
pełkowi zamacliy, lecz skoro wpadł w podejrzenie u księcia, wnet
spieszną ucieczką do Arnulfa ratował się od zemsty Świętopeł-
ka.^-^) Wynagradzając wierność Wicliinga, Arnulf mianował go
kanclerzem państwa Niemieckiego {Scy^.*^'') Teraz dopiero mógł
Świętopełk przekonać się, jakicli miał przyjaciół w Arnulfie, W'i-
chingu i innych w Morawii Niemcach, którzy go przeciw Meto-
demu i obrzędom słowiańskim podburzali.
Znudzony niepowodzenim w walce ze Świętopełkiem, Ar-
nulf w jesieni r. 893 udał się do Regensburga, zimę całą w Ba-
waryi przepędził, a w Styczniu r. 894 doczekał się pośrednictwa
^^) Annal. Fuld. ;.u. 893. I-"rater quoque ejus (Wilhelmi) cum Maravanis
exul delitescens, insidioso consilio ducis cum aliis quam plurimis interfectus est
^^) Zamordowanie Rudperta z towarzyszami, z rozlcazu SwiętopelK-a, histo-
ryk morawski Dudik stara się objaśnić różnemi kombinacyami ze stosunków Arnulfa
do Świętopełka. (Mahr. Gesch. T, 304). Nie tajno mu, że ,,AVicliingus in ducis
suspicionem veniens, fortasse propter bellum contra Francos susceptum, ab eo... ad
Arnulfum transfugit." (Wattenbach Beitragen), dopuszcza nawet, że podejrzenie Swię-
tojjelka względem wspólnictwa z Rudpertem Wicliinga pobudziło go do ucieczki,
lecz związać te dwa fakty w jedno waha się. Mahr. Gesch. I, 306. Mnie się
zdaje, że ten, kto się nie wzdrygat doręczyć księciu Świętopełkowi od papieża listy
podrobione, łgać, oszukiwać i mienić się przyjacielem Świętopełka, a tymc^isem być
powiernikiem Arnulfa, gotów był na wszelkie machinacye, a zatem wzmiankę lato-
pisa o spiesznej ucieczce do Arnulfa Wichinga ,.in ducis suspicionem veniens for-
tasse propter bellum contra Francos susceptum", wypada posiawić w związku z za-
mordowaniem Rudperta.
•"*) NajpierwszY dokument przez Wichinga, jako kanclerza, podpisany, nosi
datę 2 Seplembra r. S93. .Monum. Boica. XI, p. 436. Dudik I, 305—306,
papieża Formoza w celu zawieszenia wojny przez wojujące stro-
ny,"") aby tem ułatwić Arnulfowi możność pospieszenia z pomocą
papieżowi. Arnulf, nie będąc w stanie opuścić Bawaryi, posiał
syna swego Zwentibalda do Italii, a sam zdążył do Alzacyi
i w Wormsie zasiadał na sejmie, w Czerwcu r, 894. Ostatnią
połowę roku 894 Arnulf przesiadywał w Bawaryi i tam doszła do
niego wiadomość, że Icsiążę Świętopełk w jesieni (Wrześniu)
roku 894 życie skończył. Kiedy mianowicie i jak się skoń-
czyła wojna INIorawianów z Arnulfem, wiadomości nie posiada-
my. Niemcy ani jednem zwycięztwem nie pochwalili się, a w ro-
cznikach fuldeńskieh. pod r. 894 zapisano krótko: ,,pokój pomię-
dzy Bawarami a Morawianami zawarty został w jesieni." ^^)
Zapisując śmierć Świętopełka współcześni mu kronikarze,
wyrażali rozmaite o nim zdania. Jedni w złośliwych wyrazach
miotali na niego potwarze najdziwaczniejsze.*''^) Inni nazywali go
mężem nadzwyczajnego rozumu i przebiegłości.'*^) W oddalonym
nawet Byzancie wspominano, że Świętopełk był mężnym i swym
sąsiadom strasznym.'^) Rzeczywiście, 24-letnie rządy dowiodły
niepospolite w nim zdolności wojenne, energię, wytrwałość. Gdy
jednak wspomnimy stosunek jego do ś. Metodego i kościoła sło-
wiańskiego, pomimo woli staje nam przed oczami biograf ś. Kle-
mensa, wyrzucający Świętopełkowi jego grubijaństwo, dzikość
postępowania z księżmi słowiańskimi, wreszcie zupełne oddanie
się pochlebiającym mu Niemcom.*-) Staje więc przed potomno-
6') Annal. Fuld. an. 894.
^^) Annal. Fuld. an. 894. pax tempore auctumni inter Boioarios et Morawos
compacta est.
®8) Annal. Fuld. an. 894. Zuentibaldus, dux AIoravorum et vagina totius
perfidie cum omnes regiones sibi affines, dolo et astutia perturbando hunianum san-
guinem «itiens, circumiret ultimum hortando suos, ne pacis amatores, sed potius
inimicł domcsticis persisterent diem ultimum clausit in feliciter, — tamże: immani-
tur ac cruenter morę łupi mactat, igne et fero maximam partem devastat, . .
'•'j Regino an 894. Zuentibolh rex Marahensium . . . vir inter suos prudcn-
tissimus et ingenio calidissimus.
•') Conatanlin Porphirogenftus. Dc Adininislrando, cap. 41.
'-) Vita s, Clementis. Legenda Bulgarica, cap. 5, 10.
— u^ —
ścia Świętopełk jako bohater, obrońca niepodległości narodowej,
pierwszy monarcha, dążący do zebrania plemion słowiańskich
w jedno państwo chrześciańskie, zorganizowane na wzór monar-
chii Franków. IMiał on za sobą wszelkie przymioty wielkiego
wodza i monarchy, nie dostawało tylko zamiłowania własnej na-
rodowości.
§ 41.
Upadek państwa Morawskiego (894 — 907).
I. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów
r. 894. Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II
a Świętopełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskich. Intrygi
Arnulfa. Najazd Niemców i Czechów na Morawy r. 897—899. Węgry
w Pannonii r. 900. Pokój z Niemcami w Regensburgu r. 901.
Świętopełk, za życia jeszcze, podzielił kraj swój pomiędzy
trzech synów, z których pierworodny Moimir II miał być wiel-
kim księciem, a dwaj inni, Świętopełk i trzeci niewiadomego
imienia,') mieli pod zwierzchnictwem Moimira zostawać. Bracia,
po śmierci ojca, w jesieni (we Wrześniu) przypadłej, prawdopo-
dobnie musieli dokończyć układy o pokój z cesarzem Arnulfem,
bo tejże jesieni r. 894 pokój zawarty został. Warunków pokoju
nie dochowały nam dzieje, ale czyż można wątpić, aby Arnulf
nie skorzystał z dogodnych dla niego okoliczności? Władza ksią-
żęca, podzielona między trzech braci, bezwątpienia osłabła, nad-
zwyczajnej energii i wytrwałości Świętopełka nie stało, a tym-
czasem na horyzoncie politycznym straszne chmury zawisły.
W jesieni r. 894 Węgry, przeprawiwszy się przez Dunaj, całą
') Konstanty Purpurorodny, w dziele De Administrando imperii, cap. 41,
wzmiankuje o trzech synach, nie nazwawszy ich po imieniu. W kronikach nie-
mieckich wzmiankują się tylko dwaj synowie Świętopełka: Moimir i Świętopełk.
(Annales Fuld. an. 898). Trzeci syn, według Dubraviusa, pisarza XVIII w., zwał
się Światobój a według dawniejszego, anonimnego żywociarza króla Belli, — Subor.
W przeszłym wieku Dobner (Annales, III, 305), zważając, że w kronice Dandolo,
książę len nazwany „dux Gotfridus", mniemał, że to jest tlómaczeniem imienia Świa-
tobój. Dudik, Mahr. Gesch. I, 319 — 320.
— 144 —
Pannoniję okropnie zniszczyli, i to mogło być powodem do przy-
spieszenia zawarcia miedzy Bawarami a Morawianami pokoju.-)
Żelazna woką Świętopełka ulr/ymywany związek ludów słowiań-
skich rozwolnił sie. Synowie księcia czeskiego Borzy woja (-J- 894),-')
Spitygniew i Wratysław, nie życząc być w związku z synami
Świętopełka i podszczuwani przez Niemców do oderwania sie od
Wielkiej Morawii, udali sie z panami swymi do Regensburga na
sejm i dobrowolnie oddali się pod zwierzclmictwo rzeszy nie-
mieckiej r. 895.'*) Tymczasem synowie Świętopełlca, nie bacząc
na zaleconą im przez ojca konieczność clironienia się od niezgody
pomiędzy sobą, ledwo rok jeden zostawali w zgodzie, poczem
wszczęła się między- nimi zwada, nareszcie wojna domowa.'') Z ja-
kiegoby powodu kłótnia między braćmi zaszła, dzieje milczą. Zwa-
żając jednak, że w wojnie domowej występują tylko dwaj bracia
]Moimir II i Świętopełk młodszy, a o trzecim bracie nigdzie ani
") Avari qui dicuntur Ungaii, in his tempoiibiis ultra Danubium peragran-
tes... totam Pannoniam usque ad inteineclionem deleveiunt Pax tempore auctumni
inter Baioarios et Morawos compacta est. Annal. Fuld. an. 89 j.
*) Kozma chrzest Borzywoja oznaczył r. 894, co, jak wiemy, 1 rzypadlo
wcześniej. Szafarzyk, zważając, że jak wtedy, tak i później królowie i książęta
zwyczajnie, przed zbliżeniem się śmierci, powtórnie chrzest przyjmywali, jak na przy-
kład Spitygniew r. 921, przyszedł do przekonania, że Kozma zamiast roku śmierci
Borzywoja, mylnie rok chrztu jego w Morawii oznaczył. W r. 8(5 Rorzywoj już
nie żył. Star. Slow, § 39, 8, s. 453.
■*) Annales Fulden. an. 895. Omnes duces Boem.aniorum . . . ad regem ve-
nientes . . . per manus, prout mos est. regiae potestati reconciliatos se subdiderunt.
s) Według powieści Konstantego Purpurorodnego Świętopełk, związawszy
trzy laski, dal je pierworodnemu synowi, aby je złamał. Gdy zaś ten dokazać tego
nie mógł, dał je drugiemu, a następnie trzeciemu. Potem rozjął trzy laski i dał ka-
żdemu po jednej. Ci zaś złamali je natychmiast. Upominając synów tym przykładem,
Świętopełk mówił: jeżeli trwać będziecie w jednomyślności i miłości nierozerwani,
będziecie niezwyciężonyrrii i niezłomnymi dla nieprzyjaciół. Jeżeli zaś między wami
znajdzie się zwada i kłótnia i podzielicie się na trzy władze, nie podlegając bratu
starszemu, osłabicie się jeden przez drugiego i zgładzą was do szczętu sąsiedzi, nie-
przyjaciele wasi. De Administrando, cap. 41, Jest to starożytna anegdota o królu
leżącym na śmiertelnej pościeli i dającym synom swym pęk strzał do złamania,
z nauką, że, jeśli pozostaną w zgodzie i jedności, żadna siła nie przemoże ich. Ce-
sarz zastosowawszy tę anegdotę do synów Świętopełka, objaśnił, że gdy się między
nimi wszczęła wojna domowa, przyszli Turcy (Węgry), znieśli ich do szczętu i opa-
nowali ich kraj. De Administr. 41.
— 145 —
słowa, prawdopodobny jest domysł dziejopisa słowackiego, że
kłótnia, a potem wojna pomiędzy dw-óma braćmi zaszła o spadek
po trzecim, zmarłym bracie/') W każdym razie, wojna domowa
otworzyła szeroką drogę do intryg w Morawii wrogom jej, a tu
jeszcze nikczemny postępek książąt czeskicli podał sygnał do ro-
zerwania związku ludów słow^iańskicli, z Morawią połączonycli.
Po całej więc granicy Słowian z Niemcami od Szłezwiku aż do
Karyntyi poczyna się rucli na korzyść Niemców. Najprzód Obo-
dryci, przez posłów wyprawionycli z darami do Arnułfa, starałi
się wyjednać przedłużenie rozejmu, który w r. 895 upływał, Ar-
nulf podane warunki przyjął niezwłocznie.") Podróż jego do Rzy-
mu, gdzie papież Formoz koronował go na cesarza w Kwietniu
r. 896, i ciężka clioroba od trucizny, jalc utrzymywali współcze-
śni, nie przeszkodziła mu w tymże roku zająć Pannoniję, prze-
siadywać w Błatnie (r. 896), aby sprzymierzeńca swego Braczy-
sława do wspólnego działania przeciw Morawianom nakłonić,
i w tym celu poruczyć mu obronę Pannonii Niższej.^) Starając
się odciągnąć nadłabskich Słowian od związku z IMorawdą, Arnulf
mienił się być przyjacielem Serbów, załatwił pograniczne spory
icłi z Niemcami, za co mu Serbowie podziękowanie i dary w Sa-
licacli (Salz) złożyli r. 897.")
Słowem wojna domowa w Morawii podsuwała cesarzowi
ciągle nowe kombinacye do ujarzmienia Słowian. Najbliższym
wykonawcą jego zamiarów nie mógł być nikt inny jak Aribo,
graf Marki Wschodniej. Ale Aribo zostawał dawniej w przyjaciel-
®) Sasinek. Dejiny diievnycli narodov na uzemi terajśieho Uhorska, 1878,
str. 178.
') An. 895. Legati Obodritorum cuite regia Salz munera secum deferentes
ad regem pacifica optantes pervenerunt, quos rex ut audivit, sine mora postulata an-
nuens, et abire permisit. Annal. Fuld. an. 895.
*) Annal. Fuld. an. 896. Stipantibus vero isdem in partibus inter se con-
flictibus, imperator Pannoniam cum urbe Paludaram tuendani Brazlavoni, duci suo,
in id tempus commendavit. — Szczegóły w Diimmlera Geschichte d. Ostfrankischen
Reichs, II, s. 412 — 42.'.
") Annal. Fuld. an. 897. Regino an. 897. Szafarzyk, Star. Slow. § 43,
str. 541.
Tora III, T(-v
— 146 —
skich stosunkach z Świętopełkiem i mógł porozumieć sie z jego
synem. Zdaje sie, że Arnult mając te właśnie okoliczności na
względzie, wielkorząd/.two Marki Wschodniej powierzył krewne-
mu swemu po kądzieli markgrafowi bawarskiemu Luitpoldowi,
księciu Karyntyi, oddając pod jego zwierzchnictwo Czechy, Markę
Wschodnią z przyległemi okolicami na porzeczu Aniży (Enns).
Brat zaś jego, Aribo zostawał w Marce Wschodniej, jako graf
i pomocnik I.uitpoldaJ'') Życzeniem cesarza było, aby ci dwaj
powiernicy jego wspierali w Morawii stronnictwo Świętopełka
młodszego przeciw Moimirowi II. Jurgieltnicy ich zapewno roz-
poczęli robotę, ponieważ w Grudniu r. 896 Moimir, przez posel-
stwo wyprawione do Arnulfa, bawiącego w Ottingen, domagał
się, aby zbiegom jego cesarz nie udzielał przytułku u siebie. Ar-
nulfowi nie podobało się podobne żądanie.") Sługi jego nie dla
tego zasiewali intrygi, aby cesarz sam miał je niszczyć. Owszem
obowiązkiem ich było zrobić wszystko, co tylko możebnem było
dla wsparcia Świętopełka i poniżenia stronnictwa Moimira. Mo-
żemy więc sobie wyobrazić, jaka to radość na dworze cesarskim
zapanowała, gdy w Styczniu r. 897 posłowie czescy przybywszy
do Regensburga, błagali Arnulfa, aby im pomoc przeciw Mora-
wianom udzielił. Nie zwlekając więc Arnulf w końcu tegoż mie-
siąca Stycznia wyprawił wojsko po brzegu północnym Dunaju
i Rzeźny (Regen), aby, stosownie do okoliczności, uderzyło na
Morawiję, lub Czechy zajęło.^-) Sprawy jednak cesarstwa z Bół-
garami i Włochami zatrzymały rozpoczęcie wojny aż do końca
roku 897.
Uderzenie na Morawiję Niemców i Czechów wśród wojny
domowej stronnictw Moimira i Świętopełka młodszego, mogło
'0) A. 898. in orientalibus partibus . . . ubi Aribo terminalis comes. Erben,
Regesta, N. 53. Fratres marchiones suos Luitpolduin et Aribonem. Hormayr, Her-
zog Luitpold, Anmerk. s. 2.
^') Caesar a<ivenientibtis ad eum ivIoravorum missis, qui pro pace consti-
tuendo, ne exules eorum profngi recipereiitur, ali imiieratorc flagitabant, iit aiidivit,
absnhit et sine mora abire pernusl. Anna!. JmiI.1. an. 8i;7.
'-) Annal. I*'uld. an. 897.
— ^^7 —
dać przewagę stronnictwu niemieckiemu, na czele którego stał
Świętopełk. Ałe tu zdarzyły się niespodziewane wypadki. Aribo,
syn którego Izanryk dawniej już znajdywał przytułek i pomoc
u nieboszczyka księcia Świętopełka, porozumiawszy się z możnym
panem bawarskim grafem Erimbertem, działał tak dwuznacznie,
że Arnulf w Sierpniu r. 8g8 usunął Aribo od urzędu, a Erim-
berta na więzienie skazał. Izanryk zaś zemknąwszy, podniósł
bunt. Niemcy mieczem i głownią pustoszyli Morawiję, ale stron-
nictwo Moimira trzymało się mocno i tak Świętopełka ścisnęło,
że ten w pewnym grodzie zamknąć się musiał, ze stronnikami
swymi. Dopiero (w początku r. 899) wojsko Arnulfa, zdążywszy
pod wzmiankowany gród, oswobodziło Świętopełka, gród spaliło
i do Niemiec odprowadziło księcia. ^■^) Odtąd o Świętopełku młod-
szym w dziejach wzmianki nie znajdujemy.
Przytoczone wyżej wypadki wymownie świadczą, ze poło-
żenie Moimira II, w ciągu wojny domowej i najazdu Niemców
z Czecłiami, było dość mocne. Przypuszczenie podobne uwy-
datni się jeszcze bardziej, przyjąwszy na uwagę, że już w r. 898
Moimir II udawał się do papieża Jana IX, który na stolicy apo-
stolskiej zasiadał od połowy Czerwca r. 898 do połowy Lipca
r. 899, z proźbą o ustanowienie w Morawii Iiierarcliii ducho-
wnej, niezależnej od biskupów niemieckich. W razie niepowo-
dzenia Moimir nie mógłby o tem myślić, a tem bardziej przyjąć
trzech dygnitarzy duchownych, przez Jana IX wysłanych.^^)
Tymczasem Arnulf oburzony postępkiem Izanryka i nie do-
wierzając swoim grafom, choć już chory mocno, osobiście po Du-
naju wyprawił się z wojskiem, dla ukarania Izanryka. Obiegł
on buntownika w twierdzy Mautern, którą po uporczywej walce
zdobył i samego Izanryka z całą jego rodziną w niewolę ujął.
Lecz w drodze do Regensburga, Izanrylc zemknął, a dostawszy
się do Moimira z pomocą jego znowu udział swój, mianowicie
'■'') Annal. Fuld. an. 899.
") Szczegóły niżej str. 150.
10*
— 148 —
część Marki Wschodniej, odzyskał. ^'^) Niepowodzenie w walce
z Moimirem, a przytem spraw}' włoskie mocno jątrzyły chorego
Arnulfa. Umyślił on po raz drugi za narzędzie polityki swój
użyć Węgrów, którzy na jego wezwanie, w Sierpniu r. 899 z nad
Dunaju pociągnęli po nad Sawą do Włoch, a rozbiwszy na gło-
wę króla włoskiego Berengera nad r. Brentą, łupieżyli Lombar-
dyję. W tymże czasie wojska bawarskie do Morawii wkro-
czyły, gdzie połączywszy się z Czechami, trzy tygodnie kraj nisz-
czyły. ^''O
Sprawy międzynarodowe wikłały się nadzwyczaj. Do wojny
Arnulfa z Moimirem II, przymięszało się oburzenie biskupów ba-
warskich nietylko przeciw Moimirowi, ale nawet przeciw samemu
papieżowi za oderwanie z pod ich zarządu ziem morawskich.'')
Węgry łupieżyli w dolinie r. Padu, a toczony za życia straszli-
wem robactwem Arnulf skonał 8 Grudnia r. 899. Na wieść o tern,
Węgry, przypomniawszy sobie nieotrzymanie od Arnulfa obie-
canych im darów, '^) opuścili Włochy (r. 900) i po tej samej dro-
dze, po której przyszli do Włoch, powrócili do Pannonii,'*^) zkąd
wyprawili poselstwo do Bawarów, niby dla traktowania o pokój,
a w gruncie rzeczy dla poznania kraju, -^) który złupieżyć zamie-
rzali. Następca Arnulfa Ludwik Dziecię nie zadowolnił żądania
Węgrów, a ci, nie zwlekając, nagłym napadem przebiegłszy Markę
Wschodnią, przeprawili się przez r. Aniżę (Enns) i najpiękniejszą
część Bawaryi (Traungau) okropnie zniszczyli; poczem spiesznie
do swych stanowisk w Pannonii powrócili.-') Inny zagon Wę-
'•^) Annal, Fuld. an. 899.
16) Szafarzyk, Star. Slow. § 39, s. 453.
1*) Szczegóły niżej s 151 i dalej.
'**) Quod UiiKaris, ut in Italiam transirent, pecuniam dedissent. Boczek. Co-
dex, I, N. 62.
>^) Annal Fuld. an. 900. Ipsi namque eadem via qua intraverunt, Panno-
niam ex mafime porte devastantes, regressi sunt.
-'>) Annal. Fuld. an. 900. Missios illorum sub dolo ad Baioaiios pacem
optendo, regionem illam ad explorandam transmiserunt.
-') Annal. 1'uld. an. 900. Un^'ari . . . ledienint, undc vencrunl ad suam in
Pannoniam.
— 149 — -
grów, plądrując, w t^mże czasie, na prawem porzeczu Dunaju,
roztrącony przez markgrafa Luitpolda, stracił 1200 ludzi, którzy
w Dunaju utonęli.'-'-) Pierwsze to, wypadkowe zwycieztwo nad
Węgrami, przepełniło Niemców radością i dodało im energii do
spiesznego zbudowania nad r. Enns pogranicznej warowni Enns-
burga, w pobliżu starożytnego Lauriakum.'--^)
Najazdy Węgrów opamiętały nakoniec Niemców i umiar-
kowały zapalczywość ich przeciw Morawianom. Wojna pomię-
dzy tymi narodami sama się przez się przerwała. Wypadało
myślić o zawarciu przymierza i wspólnej obronie przeciw gro-
źniejszemu nieprzyjacielowi.
2. Papież Jan IX wznawia udzielność kościoła morawskiego. Oburzenie
z tego powodu duchowieństwa niemieckiego r. 900.
Siedem lat rządów Wicliinga (885 — 892), poświęconycli
zniszczeniu wielkiego dzieła ś. Metodego* sprowadziły rozstrój
w liierarchii kościoła morawskiego. Nauka religijna w języku
słowiańsl<im wywrócona, a nauka w językacli łacińskim i nie-
mieckim nie przyjmywała się, cłiociaż papież Stefan VI protego-
wał Wicliinga i niemczyznę. Wichingowi zaś przedewszystkiem
szło o to, aby zostać arcybiskupem morawskim, ale to sprzeci-
wiało się zamiarom biskupów passawskiego i salcburgskiego,
którzy nie wyrzekali się pretensyi do rozporządzania sprawami
Icościoła na ziemiacli morawskicli. Ucieczka Wicliinga z Mora-
wii, jak wspomnieliśmy wyżej, tudzież mianowanie go kanclerzem
cesarza Arnulfa, nie rozwiązywały spraw- kościoła morawskiego,
bo dopóki Wicliing nie zrzekł się katedr)'- bislcupiej, nikt inny
zająć jej nie mógł. Dopóki więc Wicliing liczył się biskupem
morawskim ani papież, ani ISIoimir II niczego nie przedsiębrali.
--) Annal. Fuld. an. 900; Herimani Augiensis an. 900; Annal. Alaman.
an. 900.
"^) Annal. Fuld. an. 900. Urbem in littore Anesi fluminis muro obpo-
suerunt.
— 150 —
A gdy po śmierci biskupa passawskiego Engilmarka 31 Grudnia
r. 8c)8 Arnulf na te godność wyniósł Wichinga, otwierały sie mu
widoki połączenia dyecezyi Passawskiej i Morawskiej w swych
rekacli, co zdawało sie być zgodnem z życzeniem ducliowieństwa
niemieckiego, aby udzielności kościoła w Morawii nie dopusz-
czać. Lecz wyniesienie Wichinga na biskupstwo Passawskie, bez
kanonicznego wyboru, tak mocno rozdrażniło biskupów bawar-
skich, że na zwołanym przez arcybiskupa salcburgskiego zjeździe,
Wiching zmuszony został złożyć godność biskupa passawskiego,
a na to miejsce wybrany został Richar.'-*) Wiching znikł w dzie-
jach. Teraz dopiero odkrywała się możność Moimirowi II z je-
dnej, a papieżowi z drugiej strony przedsięwziąć kroki do obsa-
dzenia wakujących katedr biskupich w Morawii.
Jakim sposobem odbywało się porozujnienie księcia moraw-
skiego ze stolicą apostolską, wiadomości nie posiadamy. Wszakże
wiemy, że na żądanie Moimira II, papież Jan IX, w połowie r.
8gg posłał do INIorawii trzech dygnitarzy duchownych, mianowi-
cie: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela, dla roz-
poznania na miejscu spraw kościoła i porozumienia się z Moimi-
rem. — Nie mając pewnych wiadomości o czynności legatów pa-
piezkich, przez konjektury tylko przychodzimy do wniosku, że
zadaniem ich było ustanowienie trzech sufraganii pod zarządem
arcybiskupa. Są nawet domysły, że Jan był tym samym Janem
z Wenecyi, który urząd posła Świętopełka w r. 874 sprawował'-'^)
i że on zajął stolicę biskupią w Welegradzie, że Benedykt zo-
stał biskupem w Nitrze, a Daniel w Krakowie łub Wiślicy, gdzie
już od czasu wygnania Wyszewita chrześciaństwo kwitnęło.-") —
Łatwo domyślić się jak mocno oburzyli się biskupi niemieccy
-•*) Anna). Fuld. an. 899. Engilmarus Passaviensis episcopus obiit in cujus
locum Yicliingus, Alemannus quidem, contra institutu patrum, primum Moravensis
ab apostolico destinatus episcopus, rege concedente successit, sed non multo post
a Deotmaro archiepiscopo ceterłsąue suffragąneis suiis, contra voluntatem regis, ca-
nonicali iudicio abiectus est.
•■•) Maciejowski. Pamiętniki, I, s. 100.
-«; Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polskich, s. 499 — 500.
— 151 —
na wieść o przybyciu do Morawii legatów papieżkich, z polece-
niem ustanowienia odrębnej hierarchii duchownej w państwie
Moimira II. Na zgromadzeniu duchowieństwa bawarskiego, pra-
wdopodobnie w Risbach, biskup salcburgski Teotmor, z jego suf-
fraganami, Waldo freizingeńskim, Erchenbaldem eichsztadskim,^')
Zachariaszem sebeńskim,-^) Tuto regensburgskim i Richarem
passawskim biskupami, 5.W imieniu całego duchowieństwa i ludu
całego Noryku" zanieśli skargę, wyłożoną w liście pisanym w po-
łowie r. goo do papieża Jana IX ... W liście tym biskupi uda-
ją, iż niewierzą temu, aby święta stolica apostolska, matka ka-
płaństwa i źródło wiary, mogła coś niezgodnego z przepisami
i nauką kościoła postanowić, „a tymczasem przybyli, j ik sami
twierdzą, z polecenia waszego Jan arcybiskup, Benedykt i Daniel
biskupi, do ziemi Słowian, zwanych Morowianami podległej, ze
wszystkiemi jej mieszkańcami, królom naszym i narodowi na-
szemu, jak we względzie kościelnym, tak i we względzie po-
datków świeckich, ponieważ my nawróciliśmy ich, i z poganów
chrześcianami uczynili. Z tego powodu biskup passawski, do
dyecezyi którego należy lud tej ziemi, od samego początku
nawrócenia go, kiedy okoliczności wymagały, zjeżdżał tam bez
wszelkiej przeszkody, zwoływał niejednokrotnie synody ze swego
i miejscowego duchowieństwa i wszystko, co uczynić wypa-
dało, mocą swej władzy wykonywał, a nikt się mu nie sprze-
ciwiał. Margrabiowie nasi pograniczni odbywali w tej ziemi
narady, wymierzali sprawiedliwość, pobierali podatki, niespo-
tykając także żadnego oporu. I trwało tak długo, aż (Morawia-
nie; porzuciwszy chrześciaństwo, i poniewierając wszelką spra-
wiedliwość, wszczęli walkę i taki opór stawili, iż biskupowi i ka-
znodziejom zamknęli dostęp do nich, sami zaś robili co chcieli.
A, co najbardziej jest boleśnem i nieprawdopodobnem, ku wię-
kszej obeldze naszej, przechwalają się jeszcze, że za pomocą zna-
2') Biskupstwo Eichsztadskie, w północno-zachodniej stronie od Regens-
buiga, dawniej do arcybiskupstwa Mogunckiego należało.
-*j Biskupstwo Sebeńskie w Tyrolu, do Brixen przeniesione zostało w X wieku.
- 152 —
cznej summy pieniężnej wyjednali, że w biskupstwie (passawskim)
stało sie to, o czem nigdy od stolicy apostolskiej nieslyszano
i czego żadne kanoniczne ustawy niedopuszczaja: dopuszczona
schizma w jednym kościele. I oto z jednego biskupstwa po-
wstało piec, ponieważ przybyli biskupi, w imieniu waszem, usta-
nowili w jednym i tymże biskupstwie arcybiskupa, (jeżeli oprócz
istniejącego arcybiskupa może istnieć drugi), i trzech suffraga-
nów, bez wiadomości arcybiskupa i zgody biskupa, w dyecezyi
którego oni się znajdywali, Przedmiestnik wasz, stosownie do
życzenia księcia Świętopełka, wyświęcił na biskupa Wichinga,
lecz on nie poruczał mu starożytnej dyecezyi Passawskiej, a po-
słał go do ludu nowonawróconego, podbitego przez wzmianko-
wanego księcia, i przez niego z pogaństwa na wiarę chrześciań-
ską nawróconego. A gdy legaci wasi pozwolili Słowianom wejść
z nimi w bliższe stosunki, to ci oskarżali nas i potwarzali kłamli-
wymi wyrazami, ponieważ nie było komu powiedzieć im pra-
wdę, — wyrzekali, że my także z Frankami i Alemannami mieli
zwady i kłótnie, gdy tymczasem oni są najlepszymi naszymi przy-
jaciółmi i pomocnikami. Oskarżali jeszcze nas (Słowianie), że
w stosunku do nich jesteśmy nieprzejednani, czego nieodrzucamy,
lecz w tem nie nasza wina, a ich własne zepsucie, ponieważ gdy
poczęli oni lekceważyć chrześciaństwo, przestali płacić naszym
królom i urzędnikom podatki, za oręż chwycili i lud nasz krzy-
wdzić poczęli, wtedy u nich wybuchnął bunt. A ponieważ
tamci (Niemcy) zwyciężyli ich orężem i znowu uja-
rzmili, to oczywiście, na mocy prawa wojen-
nego, powinni byli mieć ich swymi poddanymi
i w każdym razie czy chcą czyniechcą państwu
naszemu podlegać muszą. W skutek tego wam wypada
postępywać ostrożnie, przedsiębrać środki umiarkowane, aby gor-
sza strona nie wzmagała się, a lepsza nieosłabła. Przodkowie
najjaśniejszego monarchy naszego Ludwika, imperatowie i króle
pochodzą z najbardziej chrześciańskiego ludu Franków, Moimi-
rowi zaś Słowianie pochodzą z poganów nikczemnych. — Tamci
— ^53 —
potęga cesarską respublike Rzymską bronili, ci zaś łupieżyU ją;
tamci świat ca}y napełnili sławą, a ci w Icryjówkacli i za murami
grodów skrywali sie. Nadwszystko. nasz młodocianny, w niczem
nieustepujący swym przodkom król, stosownie do udzielonej mu
od Boga cnoty, życzy ze wszystkimi książętami państwa, być
stałym obrońcą świętego, rzymskiego kościoła i najwyższego
jego pasterza. Wszelkie usiłowania jego zmierzają do tego,
aby przez powierzoną mu władzę służyć Bogu i namiestnikowi
jego, dla tego on tak wysoko szanuje pokój i zgodę, a tuląc się
do was, jakby do ojca, pocieclię znajduje. Co się tyczy oskar-
żenia nas przez Słowian, jakobyśmy z Węgrami obrazili wiarę
katolicką, zawarli z nimi przymierze, zaklinając się na psa, wilka,
lub inne obrzydliwe przedmioty pogańskie,-*') i jakbyśmy dali im
(Węgrom) pieniądze, ażeby na Włochy uderzyli, to kłamstwo
wszystkiego tego wnet by się wykryło, a nasza niewinność byłaby
stwierdzoną, jeżeliby sprawa nasza rozważoną została przed obli-
czem wszechwiedzącego Boga i jego namiestnika apostolskiego.
Wszakże gdy oni ciągle grozili naszym i oddalonym od nas
chrześcianom, tudzież ciemiężyli ich prześladowaniem srogim,
to my rzeczywiście dali im, lecz nie pieniężne podarki, a naszą
odzież lnianą, ażeby choć cokolwiek dzikość ich zmiękczyć. I tak,
wszystko wzmiankowane wyżej, wymyślili ci (Słowianie) ze zło-
ści serdca swego i biskupów waszych podniecili do niesprawie-
dliwego z nami postępowania do takiego stopnia, że w liście do
nas posłanym, jakby od stolicy apostolskiej, winę całą na nas
zwalili i jeszcze twierdzili, że zasłużyliśmy aby miecz boży (wy-
klęcie) spadł na nas. Stało się z nami także to, co pewien mę-
drzec powiedział : na sprawiedliwym cięży wina zbrodniarza.
Tymczasem zbrodnię, którą nam przypisują, oni sami oddawna,
. w ciągu lat wielu popełniali. Przyjęli do siebie mnóstwo Wę-
2") Przy zawarciu umów chrześcian z poganami, zwyczajnie chrześcianie mu-
sieli spełniać obrzędy pogańskie. Przy zawarciu przymierza imperatora Leona Ar-
mianina z Bólgarami, Grecy musieli sie stosować do obrzędów i obyczajów pogań-
skich. Theophan. Contin. lib. I, cap. 20, p. 31.
— 154 —
grów, stosownie do ich obyc/aju ogolili głowy swym chrześcia-
nom fałszywym i nietylko póduszczali ich (Węgrów) na nas chrze-
ścian, lecz i sami z mmi się połączyli: jednych uprowadzili w nie-
wolę, innych pozabijali, innych głodem i pragnieniem w włęzie-
niacłi zamęczyli, niezliczone mnóstwo pogrążyli w nędze, mężów
szlachetnycłi i kobiet uczciwych w niewole zabrali, kościoły boże
spalili i budowle wszystkie zburzyli, tak, że w całej Pannonii,
najobszerniejszej prowincyi naszej, nie widać prawie żadnego ko-
ścioła, o czem mogliby rozpowiadzieć, naznaczeni przez Was bi-
sl<upi, jeżeliby zechcieli zeznać ile dni przepędzili w podróży
i w jakim stanie kraj spustoszonym znaleźli. A gdy dowiedzie-
liśmy się o wtargnięciu Węgrów do Italii, — to Bóg świadkiem,
że chcieliśmy ze Słowianami pojednać się i obiecaliśmy przeba-
czyć im, przez wzgląd na Boga, wszystko co złego nam i naszym
uczynili, zwrócić im wszystko, coby się u nas mogło z ich ma-
jątku okazać, ażebyśmy byli w bezpieczeństwie z ich strony, przy-
najmniej dopóty, aż odbylibyśmy wyprawę do Lombardy i, w celu
bronić posiadłości ś. Piotra i oswobodzić lud chrześciański z po-
mocą boską. I po tylu zbrodniach mają beneficye i występują
jeszcze fałszywymi oskarżycielami ci, którzy zawsze byli prześlado-
wcami chrześcian. Jeżeli się znajdzie ktokolwiek na świecie, aby
nam udowodnić postępki niesprawiedliwe, niech zjawi się, a Wy
przekonacie się, że on się oszuka, a my z tej sprawy czyści wyj-
dziemy. I tak my wszyscy błagamy Was nie dawać wiary niczyim
przeciw nam podszeptom, dopóki nie zdarzy się okoliczność
i w tej sprawie nie będzie wyprawiony Wasz poseł do nas, albo
na odwrót od nas do Was. W ogóle żal i ból powszechny prze-
pełniły mieszkańców Germanii i Noryku, że jedność kościoła na-
ruszona, ponieważ jedno biskupstwo, jak powiedzieliśmy, na pięć
rozdzielone zostało, •'"^') Jeżeli zatem oszukaństwo podstępem Sło-
80j Dla czego biskupi, mówiąc o dyecczyi Passawskićj, milcżą o prawach
dyecezyi Salcburgskiej na Pannoniję, o tzem prowadzili spory z papieżem Ja-
nem VIII? Czy w r. 900 arcybiskup salcburgski odzyskał już swe prawa i kościo-
łem w Pannonii zarządzał? — Być może! Tak myśli Wattenbach. Beitrage zur Gesch.
d, Cłiristl. Kirche in Bohmen und Mahren. Wien, 1849, s. 32.
- 155 —
wian przyniosło jaka bądź szkodę, — niech to sprawiedliwość
naprawi.*' =^^)
List ten pod wszelkiemi względami doskonale maluje sto-
sunki i ludzi z końca IX w. Duchowieństwo niemieckie, powodu-
jąc się głównie korzyścią materyalną, nie może się pogodzić
z myślą aby od biskupstwa Passawskiego odjęta została Morawia
i z naciskiem wyrzeka, iż biskupstwo to na pięć rozdzielone zo-
stało wbrew ustawom kanonicznym, zamilczając przytem, że już
w r. 869 papież Jan VIII uznał odrębność morawskiego ko-
ścioła, zarząd którego ś. Metodemu powierzył. Poczucie przewagi
chrześciańskiej Germanii nad Słowianami, poganami, chociaż już
byli ochrzczeni, napełnia umysł biskupów zarozumiałością, posu-
niętą do bezczelności i kłamstwa. Według ich pojęcia lud sło-
wiański zawsze był podległym cesarzowi i narodowi niemieckie-
mu, pod względem duchownym i świeckim, że duchowieństwo
i urzędnicy niemieccy rządzili w kraju słowiańskim jak chcieli,
a Słowianie płacili podatki, dopóki djabeł ich nie opętał, lecz czy
chcą, czy nie chcą muszą być poddanymi Niemców. — Nie tają
się biskupi z nienawiścią do Słowian, nie uznają w nich ludzi so-
bie równych, a tylko gorszych, niekrępują się przyzwoitością wy-
rażeń, a pretensyje swe do zarządu duchownego w dyecezyi mo-
rawskiej opierają na prawie oręża i wyższości Niemców, jakby
od samego Boga przeznaczonych do panowania nad Słowianami.
Wyrzekając się wszelkich stosunków tajnych z Węgrami, prze-
kupstwa ich pieniędzmi aby na Włochy uderzyli, tudzież najcięż-
szego oskarżenia, że przy zawarciu umowy zaklinali się pogań-
skim sposobem, z obrazą wiary chrześciańskiej, jak głosili Sło-
wianie, biskupi przyznają się jednak, że Węgrom Niemcy tylko
odzież lnianą dawali, (co w gruncie było przekupstwem), i Bo-
giem się świadczą że jedynie niezgoda z Morawianami przeszko-
dziła im zdążyć na pomoc Włochom przeciw Węgrom. Kłam-
'') Tekst u Erbena, N. 54. Dodatek, I, N. 20, cokolwiek ró/niacy się
opuszczeniem niektórych, nie mających znaczenia szczegółów, w innych wydaniach
pomieszczonych. «
— 156 —
stwo to jednak wierutne, bo w tym samym czasie kiedy Węgry
grasowali w dolinie Padu, Bawary lupieżyli Morawie, a zatem
nie Morawianie przeszkadzali Niemcom do Wioch z pomocą po-
spieszyć.
Dla usprawiedliwienia siebie biskupi zarzucali Słowianom,
że sie sami przyjaźnili z Węgrami, siedlili ich u siebie i głowy
na wzór Węgrów golili. — Są to wiadomości prawdopodobne,
dające sie łatwo wytlómaszyć ówczesnym stanem politycznym
państwa Morawskiego. Przyciśnieni ze wszech stron i przez
Czechów zdradzeni, Morawianie musieli szukać zbliżenia sie z Wę-
grami, przyjmywać ich dla osiedlenia w swym kraju, a bezwąt-
pienia byli między nimi i tacy, którym podobały się wspólne
z Węgrami na Niemców wyprawy. Oczywiście, że stając do
szeregów z Węgrami, Morawianie niechcieli się od nich różnić
i dla tego głowy sposobem węgierskim golili. — Nie ścieśniając
się żadnymi argumentami, dla usposobienia papieża na korzyść
Niemców, biskupi nie wahali się rzucić podejrzenie na legatów
papiezkich wprost o przekupstwo. Tu chyba tylko zupełne nie-
pojmowanie tradycyjnej polityki papieżów i dyscypliny rzymskiej,
aby dopuszczać, iż legaci mogli cokolwiek uczynić, na co by nie
mieli upoważnienia od stolicy apostolskiej. Jan IX, idąc w ślady
Adryana II i Jana VIII i mając na uwadze, że autonomia kościoła
morawskiego była już faktem dokonanym, nie mógł legatom
swym wskazywać innego postępowania, jak urządzenie hierarchii
i obsadzenie wakujących katedr biskupich, na co najmocniej bi-
skupi bawarscy uderzali.
Rozdrażnienie przeciw papieżowi biskupów bawarskich po-
dzielał także spólczesny arcybiskup moguncki Hatto, który na
prośbę wzmiankowanych biskupów, odezwał się w Uście do pa-
pieża w r. 900 pisanym, niemniej bezczelnie jak jego bawarscy
koledzy. Twierdził on, że buntow^nicy przeciw Frankom Morawia-
nie nigdy własnych metropolitów i biskupów nie mieli, że wpro-
wadzenie tej nowości pobudziło Morawian do zuchwalstwa, że
jeśli napomnienie papiezkie ich nie poprawi: czy chcą, czy
— 157 —
nie chcą książętom niemieckim karku ugiąć mu-
szą, że to wszystko do rozlewu krwi doprowadzić musi.-'-) Czy
podobno dopuścić, aby arcybiskup moguncki, twierdząc że Mo-
rawianie własnych biskupów nie mieli, nic nie wiedział o Meto-
dym, czy też w zaślepieniu i nienawiści do Morawianów, igno-
rował nawet dekrety papieży Adryana II i Jana YIII, aby bez-
czelnym fałszem poprzeć skargę biskupów baw^arskich?
List biskupów bawarskich odesłany został do Rzymu w je-
sieni r. 900, a zatem już po śmierci Jana IX, zmarłeg^o w Lipcu
tegoż roku."'-^) Co w skutek tego listu przedsięwziął następca
Jana IX, — niew^iadomo. Niew^ątpliwie jednak, iż krok uczyniony
przez Jana IX w sprawie autonomii kościoła morawskiego, osta-
tecznie zniweczył pretensye biskupa passawskiego na poddanie
pod jego władzę terrytoryi morawskiej. Dalszy los arcybiskupa
Jana i biskupów Benedykta i Daniela — także niewiadomy. Wy-
padki dziejowe, szybko następujące po sobie, sprowadziły burzę,
o której wnet powiemy.
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Najazdy
Węgrów w r. 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez
Niemców 904.
Osiedlenie się Węgrów w Pannonii, około jeziora Błatna,
w r. 900, zagrażając zarówno Słowianom i Niemcom, zmusiło oba
narody przerwać wojnę i zawrzeć pokój, w Regensburgu, r. 901.
Warunki tego pokoju nam niewiadome, ale dla Moimira II mu-
siały być dogodne, w przeciwnym bowiem razie niemieccy krp-
nikarze nie zaniedbaliby zapisać je dla potomności. Tymczasem
z annałów fuldeńskich dowiadujemy się to tylko, że Niemcy nie
zadowalniając się zawarciem pokoju w Regensburgu, rozumie się
'2) Erben, Regesta, N. 55, patrz Dodatek I, K 2t.
^^) Wyrażenie w liście „quia dei gratia liberta est Italia (od Węgrów)"
dawno już, zwróciło uwagę badaczy, że list ten napisany został już. po śmierci
Jana IX. Diimmler, Gesch. d. Ostfrankischen Reichs, III, s. 514.
- 158 -
przez posłów morawskich, wysiali jeszcze do Morawii biskupa
passawskiego Richara i grafa szwabskiego Udalrika, przed któ-
rymi Moimir z panami swymi przysięga zobowiązali się dotrzy-
mać warunki pokoju,^^) Wymaganie podobnej ratyfikacyi trak-
tatu wskazuje jak wielką w'agę do zachowania go przywiązywali
Niemcy. Zważając na okoliczność, nie omylimy sie zapewno
przypuszczając, że tu szło Niemcom o zapewnienie sojuszu z Mo-
rawianami przeciw nastającym już z bliska Węgrom.''''') Podo-
bne przypuszczenie znajduje poparcie w^ postępowaniu Węgrów,
którzy w latach goi i 902 po trzy kroć na Morawiję uderzyli,"''*')
^*) Aniial. Fultl. an. 901. Generale placitum Radisbona civitatu habiUim
est; ibi inter alia missi Moiavorutn pacem optantes pewenerunt. Quod mox ut pe-
cierunt et juramento firmatum est. Inde ab hac ipsum Richarius episcopns et Udal-
ricus coities Marahaha missi sunt, qui eodem tempore, ut in Bawaria firmatum fuit,
ipsum ducem et omnes primates eius eandem pacem se servaturos juramento con-
strinserunt. Podobnie Herimann Augiensis an. 901. eodem anno Moymirius dux Ma-
rahensium . . . cum Ludvico rege pacificati sunt.
■'■'•) Historyk morawski Dudik mniema, że wyprawienie w poselstwie biskupa
Richara było nie bez celu i zapewno dla wyjaśnienia stosunków kościelnych,
szczegóły których nie mogły być umówione w Regensburgu, bez zgody Mołmira.
Gesch. Miihrens, I, 346, Na to odpowiem. Wyprawianie biskupów w poselstwach
w X w., było rzeczą zwyczajna, bo ci byli więcej od innych dygnitarzy oświeco-
nymi, biegłymi w piśmie i dyplomacyi. Richar miał pretensye na dyecezyę mo-
rawska, ale czyż Moimir mógł mu pomódz, w obec stanowczego rozporządzenia pa-
pieża Jana IX i legatów jego: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela,
którzy bezwątpienia dobrowolnie nie odstąpiliby od danej przez papieża instrukcyi,
a przytem czyż mógł Moimir II wtasnemi rękami niszczyć to, czego się usilnie do-
bijał? Wreszcie nie pora by!a traktować o mniejszej wagi kwestyach hierarchii ko-
ścielnej, kiedy nad głowami Niemców i Morawianów zawiał miecz węgierski. Pra-
wdopodobnie przysięga Moimira i panów morawskich potrzebniejszą była dla zape-
wnienia, że w chwili krytycznej nie będą Węgrom pomagać. Jeżeli podobny warunek
był przedmiotem traktowania, to mógł być tylko konfidencyalny, współczesnym la-
topiscom nieznany i dla tego przez nich nie zapisany.
■'''') Krótkie, urywkowe zapiski Icronikarskie z tego czasu nie dają możności
pochwycić wątek stosunków międzynarodowych. I tak: Annal. Fuld. an. 901. In-
terdum vero Ungari australem partem regni illorum (Morawian) Carantanum devas-
tando invaserunt. Ale Karyntyja w r. 901 do Morawian nie należała, zostaje więc
wyrażenie kronikarskie ciemne. Badacze rnyślą, że być może przed wyrazem „Ca-
rantanum" opuszczone słowo juxta. W takim razie możebnem byłoby wyrażenie
kronikars-kie pojmować w ten sjrosób, że Węgry w r. 901 zniszczyli południową
część Morawii, [o gi-anicy jej z Karuiiyją. Dalej Herimann Augiensis an. 902. Un-
— 159 —
a w następnym r. 903 napadli na Niemców.^') Tymczasem Mo-
rawianie zostają z Niemcami w zgodzie. Oczywiście, że dla Wę-
grów jedni i drudzy nieprzyjaciółmi byli, a zatem Niemcy i Mo-
rawianie musieli wprzód jeszcze porozumieć się między sobą.
Zaniepokojeni osiedleniem się Węgrów w Pannonii, Bawary
przemyśliwali jakimby sposobem odwrócić burzę, gotującą się
ze strony nowoprzybyłych sąsiadów. Sojusz z IMorawianami na-
pełniał Bawarów nadzieją pomocy przeciw ^Vęgrom, siły któ-
rycłi Bawary oczywiście nie pojmywali, gdy razu jednego, zapro-
siwszy na ucztę wodzów węgierskicłi, zdradą głównego wodza
Cłiussala z orszakiem jego zamordowali (904).-'^) Według pojęć
Niemców X w., godziło się z poganami, jak z psami postępy-
wać. Zwabić podstępem, a potem zniszczyć przeciwnika zdawało
się mądrością polityczną, której Niemcy ściśle trzymali się w zaj-
ściacli ze Słowianami.-'") Mniemali, że podobny fortel uda się
i z Węgrami, tem bardziej, że ci nie spieszyli z odwetem i na-
wet po upływie roku od czasu dokonania zdrady, niczego prze-
ciw Bawarom nie przedsiębrali.
Pokój nad środkowym Dunajem w r. 904 zdawał się zapo-
wiadać trwałość swą w następne lata. Po Dunaju korabie ł<u-
pieckie krążyły sw'obodnie, ożywiając stosunki Słowian z Bawa-
rami. Skarb cesarski napełniał się docłiodami pobieranemi z kup-
ców do Bawaryi po Dunaju przybywających!. Skargi ducliowień-
stwa bawarskiego i grafów na nadużycia przy pobieraniu cła,
gari Marahenses petunt pugnaąue vicli terga verterunt. Annal. Alamann. 902. hel-
ium in Maraha cum Ungaris et patria victa. Cóż: czy w tej wojnie i Niemcy przyj-
my wali udział, że ich ojczyzna klęskę poniosła?
"') Annal. Alamann, an. 903. Bellum Bauguariorum cum Ungaris.
'*) Annal. Alamann. an. 904. Ungari in dolo ad convivium a Baugauriis
Yocati; Chussal dux eorum suique sequaces cccisi sunt. Wypadek ten w innych
analach zapisany pod r. 902. I tak: w Annal. Sangallenses Major. an. 902. Aga-
reni (id est Ungari) a Baioariis ad brandium vocati, ubi rex eorum Chussal occisus
est, et alii quam plurimi cum eo.
•■"*) Przykłady: Moimir i RościslaM' Morawscy. Później przez Gerona zamor-
dowanie 31) zwierzchni!. ów słowiańskich, o czem powiem niićj i t. d.
— i6o —
wymagały uregulowania taryfy celnej. Z rozkazu króla Ludwika
Dziecięcia, polecono zostało margrafowi wschodniemu Aribo z jego
urzędnikami, w przytomności arcybiskupa salcburgskiego Teo-
tmara, biskupa passawskiego Burharda i grafa Ottokara. zje-
cliawszy się w R a f f e Isz t e d t e n/") określić stałe cło od to-
warów, które po Dunaju z Czecli i Rakus do Bawaryi przyby-
wały, szczególnie soli, aby ułatwić zbyt jej z miejscowej w Traun-
gau produkcyi.'*') W którym mianowicie roku zjazd ten przy-
padł, z pewnością nie wiemy, ale zważając na wypadki i osoby
uczestniczące w zjeździe, wypada czas zawarcia umowy odnieść
nie wcześniej jak do r. 904 i nie później jak do r. 906.*-)
Zawarcie umowy w Raffelsztedten świadczy, że do r. 906
na brzegach środkowego Dunaju spokój panował, ale wnet po
tern zaszła jakaś straszna katastrofa, wśród której znikło państwo
Morawskie tak bystro i tak tajemnie, że nikt ze współczesnych
rocznikarzy o tym ogromnym wypadku ani wspomniał. Dopiero
w pół wieku później imperator Konstanty Purpurorodny zapi-
sał, ,,że po śmierci Świętopełka synowie jego żyli w pokoju z so-
bą przez rok jeden; kiedy zaś zwada i zatargi pomiędzy nimi
wszczęły się, przyszli Turcy, znieśli ich do szczętu i opanowali
kraj ich, w którym i obecnie (r. 950) mieszkają. A niedobitki
ludu rozproszyły się, uciekając do narodów ościennych, Bółga-
rów, Turków, Chrobatów i innych narodów." ^^)
Jak kolwiek bądź państwo Morawskie wojnami i zdradą Cze-
chów było już osłabione, miało jednak tyle jeszcze sił, że w mo-
*<>) Miejsce nad Dunajem, pomiędzy rzekami Aniżą (Enus), a Trawną (Traun).
*') O umowie w Raffelsztedten wzmiankowano w tomie II, str. lOl, 421,
586, 599, 611, 613. Dokument ważny dla historyi stosunków handlowych i społe-
cznych, patrz Erbena Regesta, N. 58, an. 906.
*-) Figurujący przy zawarciu umowy biskup passawski Burhard nastąpił po
Richarze dopiero w końcu r. 902. Zatem umowa nastąpiła później. Zamordowanie
wodzów yręgierskich przez Niemców nastąpiło w r. 904, a wkrótce po tern zemsta
ich, prawdopodobnie w r. 906. Zatem umowa musiała mieć miejsce miedzy r. 904
a 906, dla tego, wydawcy kodeksów dyplomatycznych, datują ją: circa an. 906.
*^) De Adminislrando. cap. 4I.
— i6i —
cn3^ch grodach nad Morawą i Dyja, tudzież w górzystych. miej-
scowościach Karpatów mogło stawić mocny opór konnym hor-
dom Węgrów, nieuzdolnionym do walki pieszo, a tem bardziej
do szturmu grodów warownych, A jeśli przypomnimy, że na-
wet organizowanym wojskom niemieckim nie z^vsze udawało
się zdobywać grody morawskie, to łatwo zrozumimy niepodo-
bieństwo do prawdy, aby konna dzicz mogła opanować obronne
stanowiska Morawianów i to jeszcze tale bystro i tak łatwo, że nikt
o tem nie zapisał ani słowa. IMusiało tu zajść jakieś nadzwy-
czajne zdarzenie, o tyle przykre Niemcom, że nikt z icli roczni-
karzy nie życzył zapisać tego, co zaszło. Nie mając wiec świa-
dectw historycznych, zniewoleni jesteśmy, dla objaśnienia tego
ogromnego zdarzenia, udać się konjektury.
Od zawarcia pokoju w Regensburgu r. 901 Morawianie żyli
w zgodzie z Niemcami, ale odwieczna międz}^ nimi nienawiść nie
ugasła, z czego wcześniej jeszcze korzystali Węgry, gdy w r. goo
biskupi bawarscy skarżyli się papieżowi, że do napadu na chrze-
ścian Morawianie razem z Węgrami do szeregów stawali. Na-
ciskani z dwóch stron przez Niemców i Węgrów, IMorawianie
widocznie znośniejszymi uważali ostatnich. Węgry zaś, zamie-
rzając odemścić Niemcom za wiarołomne morderstwo swych wo-
dzów, musieli dbać o to, aby Niemców wszelkiej pomocy od Mo-
rawian pozbawić. Dwóch sprzymierzeńców na raz — za wiele.
Słabszego i mniej zaciętego wroga wypadało nagłym najazdem
obezwładnić, a potem dopiero z mocniejszym się rozprawić. Tak
sprawy stały, jak się zdaje według logicznego porządku. A jak
rzeczywiście stało się — nie wiemy. Gdy jednak w r. 906 na
wezwanie Głomaczów, Węgrzy pospieszywszy z pomocą im do
Turyngii wpadli,'^'*) toć nie inaczej, jak przez Morawy i Czechy
**) Książe saski Otto staczał pograniczne boje z Gtomaczami, a gdy w r. goó
posiał pizeciw nim syna swego Henryka (Ptasznika), Glomacze wezwali na pomoc
Węgrów. Widukind, I, 17, 20. W zapędzie Węgry aż do Saksonii wpadli. Annal.
Corbejens. 906. Ungari in Sasoniam venerunt; podobnie Annal. Hildesheimens. 906;
Annal, Ottenburani 906; Annal. Saxo 906; Annal Palidenses 906 ; Lamberli Iler-
Tom III. , r
102
zdążyć nioi^li w to stronę. Jakoż znajdujemy kronikarską wzmian-
kę, pod r., ooO, o jakiójś porażco Wogrów przez Morawianów/'^)
zapewne jaki(''jś hordy kipieżącej w Morawii w czasie upadku jej
niepodległości.
Po zniszczeniu jNIorawii przyszła kolej i na Niemców, któ-
rzy, przewidując grożącą im zemstę, zawczasu gotowali sie nale-
życie, a zebrawszy znaczne siły w Czerwcu r. goy ruszyli naprzód,
łudząc się nadzieją zniszczenia w jednej bitwie dziczy wegier-
ski('^j i odrzucenia jej ku wschodowi na zawsze. Stało się ina-
czej. W zaszłej bitwie gdzieś na wschodniej granicy posiadlo.ści
bawarskich, prawdopodobnie w okolicy Presburga,'**') w Lipcu
r. Q07 całe wojsko niemieckie na głowę rozbite zostało. Mark-
graf Luitpold, arcybiskup salcburgski Teotmar, biskupi Uto frei-
zingeński, Zachariasz sebeński i mnóstwo innych dygnitarzy nie-
mieckicli padli w boju, a król Ludwik ucieczką ledwo się urato-
wał.^'^ ^^'"egry zapędzili się aż do r. Innu, marka Wschodnia
fclck-n. 906. (Porów. Raumer, Regesta, N. 109. Miilveistedt, Regesta Magileburt;,
N. 54). Ale historycy, zważając na inne świadectwa pod r. 908 zapisane, mnie-
mają, że Węgry, na wezwanie Glomaczów, wpadli do Turyngii w r. 908. I tak:
Cont. Reginona a. 908. Ungari interum terminos transgressi Saxoniam et TUrin-
giam vastaverunt. Z tego powodu turyngski historyk Knochćnbauer napad Węgrów
na Turyngiję odnosi do r. 908, a o napadzie r. 906 nie wspomina, (Porów. Kno-
chenbauer, Gesch. Thiiringens, s. 48). Prawdopodobnie, że to były dwa różne na-
jazdy Węgrów, którzy po rozbiciu Niemców, gdzieś .w okolicy Presburga w r. 907,
co rok wznawiali najazdy swe na Germaniję, jak zobaczymy niżej,
^•''J Szafarzyli powołując się na annalistę saskiego: Ungarii a Marahis ce-
duntur, mniema, że jeszcze w r. 906 Moimir II napady Węgrów walecznie odpie-
rał. Star. Slow. § 41, cyt 6j, s. 485. Dudik mniema, że w r. 906' nastąpił upa-
dek Morawii, i że wtedy już Czechy w niejakiej zależności od Węgrów zostawały,
a zatem Węgry do Glomaczów zdążyli wprost przez Czechy. Młihr. Gesch. I, s. 352.
■*") O miejscu, w którem zaszła bitwa Niemców z Węgrami w Lipcu r. 907,
zachowała się wzmianka w martyrologii freizingeńskiej X w.: III. Non. (lul.) bellum
Baioariorum cum Ungaris in Oriente t. j. gdzieś na wschodniem pograniczu władz-
twa Bawarów, raczej marki Wschodniej, na wschód od AVidnia. (Porów, Kacmel.
Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich, 1879, s. 301. Diimmler, Geschichte
d. Ostfrank. Reichs, III, s. 548. Według słowiańskich historyków, bitwa zaszła
w okolicy Brzttysławy t. j. Presburga. Szafarzyk, Star. Slow. § 4r, s. 485. Sa-
sinek. 181.
*'') Annal. Coibei, 907. Baioariorum gens ab Uugaris pene deleta est. Annal.
Alam. 907. Bellum Baugauriorum cum Ungaris inauperabile, atcjue Luitbaldus dux
znikła, a jej wielkorządzca Aribo w Bawaryi szukał przytułku.
Całowiekowa robota niemiecka przepadła od razu. Cóż się z ]\Ioi-
mirem stało? Czy walczył z Niemcami razem i poległ, czy pozo-
stał? Milczą o tem kronikarze współcześni, przerażeni okropnem
spustoszeniem całej Germanii w następne po tej bitwie lata. Prze-
rażenie powszecłme było tak mocne, że o takiem ogromnem zda-
rzeniu, jak upadek państwa Wielkiej IMorawii, nikt ani słowa nie
zapisał. Dopiero w kilkadziesiąt lat później, Konstanty Purpu-
rorodny zauważał, że po opanowaniu Morawii przez Węgrów,
„niedobitki Alorawianów uciekły do Bółgarów, Turków i Chro-
batów." W rzeczywistości upadek IMorawii ciągnął się lat kilka.
Po odpadnięciu Czechów r. 895, Pannonii r. 899 — 900, osłabiona
Morawija nie mogła utrzymać Chrobatów, zwyciężonycłi, przed
kilkunastu laty przez Świętopełka. Stronnictwo wygnanego księ-
cia Wyszewita bezwątpienia skorzystało z najazdu Węgrów, a gdy
księcia Moimira II nie stało, Clirobacya niezależność zyskała.
§42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na cywi-
lizacyję Słowian.
I. Pogląd ogólny,
W połowie IX w., kiedy śś. Cyryl i Metody przystąpili
do szerzenia pomiędzy Słowianami chrześciaństwa, Słowianie za-
cliodni tworzyli osobne księstwa, które oczekiwały podniesienia
oświaty, aby się zlewać w większe organizmy państwowe. Nim
jednak to nastąpić mogło drogą powolnego rozwoju, nacisk sze-
rzonego przez Niemców chrześciaństwa, tudzież kultury zacho.l-
et eorum supersticiosa superbia occisa, pauciąue christianorum evaserunt, interemptis
multis episcopis comitibusque. Auct. Garst. 907. Dietmarus salzburgensis archi-
episcopus occiditur ab Ungaris cum Utonę et Zacharia episcopis. Wiele innych po-
dobnych wspomnień w Diimmlera Geschichte des Ostfriink. Reichs, III, str. 548,
przypisek I. /
n* /
/
— IÓ4 —
ni»''j. z.iqra/aly wynarodowienitMTi Słowian naddunajskich aż do
Karpatów, a na pokidniu aż do ujścia r. Drawy.
Cóż mogli Słowianie ku obronie własnej narodowości po-
stawić? Wyobrażenia pogańskie, wypływające z kultu przyrody
i ubóstwienia przodków, w^ zasadzie piękne, wysoko uduchow-
nione, nie mogły atoli równać sie z w^yższemi zasadami Chry-
stusa. Uroczystości i obrzędy pogańskie, obctiodzone z prostotą
ludu rolniczego, jakże skromnie wyglądały w obec nabożeństwa
i obrzędów clirześciańskich przez misyonarzy niemieckich z całą
okazałością kościoła rzymskiego odbywanych? Misyonarze ci
w oczach Słowńan zdawali sie być czemś wyższem od nich, a gó-
rując wykształceniem rzymskiem, zniewalali Słowian poważać
obyczaje, mowę i pismo cudzoziemskie. W obec takiego poło-
żenia rzeczy, oświata Słowian z ich własnych żywiołów rozwinąć
sie nie mogła, a tymczasem napływ kolonistów do dóbr bisku-
pów^ i klasztorów bawarskich w Pannonii i Morawńi, tudzież róż-
nych rzemieślników i przemysłowców, zagrażał ekonomicznem
zniszczeniem. Mniej oświeceni od cudzoziemców Słowianie łatwo
mogli byli zepchnięci być na podrzędne stanowisko, podobnie do
tego jak się stało ze Słowianami w Bawaryi pozostałymi. Ażeby
zapobiedz nieszczęściu, Słowianom wypadało starać się o podnie-
sienie oświaty rodzimej, z pomocą nauczycieli i księży własnego
rodu. Lecz zkąd ich wziąć, jak zaszczepić oświatę, kiedy pi-
sma, zastosow^anego do dźwięków mowy słowiańskiej, nie znano
wcale?
Zdawałoby się, że przy podobnym stanie rzeczy, przewaga
łacińsko - niemieckiej cywilizacyi powinna była strawić mniej
ukształcone żywioły, a w skutek tego nastąpić wynarodowienie
Słowian, z utratą niepodległości. Zdaje się, że książę Rościslaw
pójmy wał to wszystko, udając się do cesarza wschodniego z pro-
źbą o przysłanie mu księży biegłych w mowie słowiańskiej. Ce-
sarz mógł mu posłać zwyczajnych księży greckich, którzy, mie-
szkając między Słow-ianami, mogli znać ich mowę i przydać się
do nauczania zasad chrzęści ań stwa, podobnie jak nauczali księża
- i65 -
łaciusko-iiit-mieccy. Tego jednak byłoby niedostatecznie. Ażeby
Słowianie byli w stanie wytworzyć własną cywilizacyę i zacho-
wać niepodległość, musieli spieszyć z podniesieniem oświaty wła-
snej, na równi z oświatą sąsiednicłi Niemców, musieli mieć pi-
smo, zastosowane do mowy słowiaiiskiej, a bez tego wszelkie usi-
łowania księży greckich spełzłyby na niczem. Tym sposobem
pismo słowiańskie w połowie IX wieku stało sie kwestyją, od
rozstrzygnienia której los Słowiańszczyzny zależał. Następywała
w dziejach Słowiańszczyzny najważniejsza chwila: być albo nie
być?
Na szczęście Słowian Opatrzność posłała im nauczycieli
wysoko uduchownionych w osobach apostołów Cyryla i Me-
todego!
W bogobojnem natclinieniu, nie powodowani żadną poli-
tyką światową, apostołowie opowiadali Słowianom zasady nauki
Chrystusa szczerze, w najczystszej treści, bez domieszek wido-
ków osobistych ; pracowali nad oświeceniem ludu z największą
gorliwością i zupełnem poświęceniem się sprawie, którą za po-
słannictwo, od Boga im przeznaczone, uważali.
Znosząc cierpliwie urągania i prześladowania nieprzyjaciół
obrzędu słowiańslciego, apostołowie nasi podawali piękny przy-
kład poświęcenia się dla idei duchowego odrodzenia narodu,
a życiem SAvem stwierdzali cnoty, o których według nauki Chry-
stusa głosili. Rzecz jasna, iż, przyzwyczajeni do błędów pogań-
skicli, Słowianie nie mogli się od razu nakłonić do wyrzeczenia
się zemsty, wielożeństwa, utrzymywania w niewoli jeńców, nie
mówiąc już o sprośnych obyczajacli i wielu innych przywarach
moralnych, ale apostołowie nasi wykupując z niewoli jeńców,^)
przestrzegając miłość między małżonkami,-) konieczność jedno-
') AVimianka w Żywocie ś. Cyryla o wstawieniu sie jego do księcia Ko-
cichi, aby 900 jeńców oswobodził', chociażby nie była faktem, a tylko leminisccn-
cyą oswobodzenia przez liagana chazarskiego, na proźbe ś. Cyryla, /. niewoli chize-
bcian, w każdym razie świadczy o szlachetnem usiłowaniu apostola przywrócić
niewolnikom swobodę. Porów, wyżej § 38, przyp. 36.
-) Porów, wyżej § 38, pr/.yp. 2 \.
— i66 —
żeństwa, zawieranie małżeństw bez kazirodztwa,^) pouczając o mi-
łości bliźniego, torowali drogę przyszłym pokoleniom do życia
moralnego, stosownie do zasad chrześciaństwa: kochajcie bliźnie-
go, nawet nieprzyjaciół waszycli. Tego samego wprawdzie nau-
czało i duchowieństwo rzymskie, ale na nieszczęście Słowian, do
nich przybywali księża najczęściej niemieccy, zarażeni polityką
swych cesarzów, dla których religia była środkiem do ujarzmie-
nia Słowian. Tacy księża nie zyskiwali u Słowian zaufania.
Słuchając we własnej mowie nauki religijnej, lud słowiański
oclioczo garnął się do swych nauczycieli, pójmy wał ich szczerość
i wysokie zasady udzielanej mu nauki, poznawał cnoty i poży-
tek oświaty. Mowa słowiańska, kształcona w naukach i kaza-
niach kościelnych, tudzież w piśmie, podnosiła w ludzie poczucie
godności narodowej. Tego właśnie brakowało w nauce księży
łacińsko-niemieckich, przez co lud słowiański czuł się poniżo-
nym i dla tego nie lubił ich. Dopiero od rozpoczęcia apostol-
stwa śś. Cyryla i Metodego lud słowiański przekonywał się, że
mowa jego nie jest „barbarzyńską", za jaką ogłosili ją wrogi,
nabierał świadomości o uzdolnieniu własnem do przyjęcia oświaty,
do zrównania się z cudzoziemcami, a przytem i do zachowania
niepodległości od Boga mu danej.
Schodząc ze świata apostołowie Cyryl i Metody zostawili
Słowianom wiekopomny owoc swej pracy, — księgi liturgiczne
na język słowiański przez nich przetłómaczone i pismo zastoso-
wane do potrzeb mowy słowiańskiej, przez co otworzyli milio-
nom Słowian drogę do wytworzenia własnej cywilizacyi narodo-
wej i do zajęcia poważnego stanowiska w szeregu najwyżej ucy-
wilizowanych narodów. Ażeby dostatecznie ocenić zasługi nie-
śmiertelne apostołów naszych, zwrócimy uwagę na stan pisma
u Słowian, w epoce wprowadzenia u nich chrześciaństwa.
^) Według Żywota Metodego „pewien mąż bardzo bogaty i radzca ożenił sie
byl z swoją chrzestną córką, czyli kmotrą. Tych srodze skarciwszy (Metody), nau-
cza! i upominał..." Żywot, rozdz. u.
- i67 -
2. Grafika starożytna.
U Słowian, podobnie jak u innych ludów, wynalazek pisma
poprzedzały rzeźba i malarstwo.'*; Człowiek rzeźbiąc i malując
na drzewie, kamieniu, kości, glinie, metalu figury roślin, ptaków,
płazów, zwierząt, wreszcie zjawisk przyrody, uczył się wyobra-
żenia swe przedstawiać zewnętrznymi znakami, nadawać im sym-
boliczne znaczenie, stosownie do usposobień kultu, który zawsze
i wszędzie był głównem źródłem pomysłów sztuki.'') Ale tysiące
znaków symbolicznycli nie wystarczały do wyrażenia różnoro-
dnycłi wyobrażeń i zwrotów myśli. Potrzeba wskazywała ko-
nieczność wynalezienia znaków uogólniający cli pojęcia. U nie-
którycłi ludów zjawiły się monogramy w kształcie run, które
w jednej wykreślonej postaci zawierały całe wyrazy. Było to
już pismo ideograficzne, ślady którego znajdujemy w liieroglifach
egipskich. U innych ludów, jak n. p. u Chińczyków, wytworzyło
się pismo sylabiczne,**) które w cesarstwie Chińskiem do tej pory
niezmiernie utrudnia naukę pisania, odejmując możność dosko-
nalenia pisma. ■^
Szczęśliwszemi były ludy, którym udało się pojąć, że gra-
fikę najlepiej zastosować do głosów mowy, że dość jest każdy
pojedynczy głos oznaczyć pewną, pod zmysły podpadającą po-
stacią, aby z niewielkiej ilości znaków głosowych utworzyć pi-
smo, przydatne do wyrażenia wszelkich objawów myśli. Nie bę-
dziemy dochodzić, gdzie się najprzód zjawiło pismo głosowe (fo-
netyczne), a poprzestaniemy na powszechnie przyjętem zdaniu,
^) W staroslowiańskiem pT>sati, teia2 pisaLb, pisać o/ciiac/ułu: ma-
lować.
•') Porów., to powiedziano w tomie II, b. 927, 928, o znakach i uzdobacli
na urnach słowiańskich. Inne dowody czerpiemy z wykopalisk przedhistorycznych.
") Do porównania znaków symbolicznych pisma, monogram i run u roz-
maitych ludów, wzory przedstawione sa w dziele Faulmanna, Geschichte der Schrift.
Schriflsysteme aller Vólker der Erde, r. 1880.
•) Lekcy dc la Marche. L'art d'ćcrire et les calJigraphes, w Hcvue des
queslions hisloriques, Paris. 1884. tom 35, s. 168.
— lóS —
że już za czasów króla Kadma Grecy używali podobnego pisma,
od. Fenicyan powzieteg'o. Rzymianie, udoskonaliwszy pismo gło-
sowe, rozpowszechnili je po świecie, a tymczasem na Wschodzie
Ormianie, Arabowie, Hebraje i inne ludy kształcili każdy po
swojemu pismo głosowe, nadając literom formy szczególnych
typów.
Z tegoż samego, co greckie pismo, źródła, w głębokiej sta-
rożytności powstawały Iceltyckie, skandynawskie i słowiańskie
runy, wynalazek których młodzieńcza wyobraźnia ludów samym
bogom przypisywała. Mieszkańcy Islandyi dotąd runy nazywają
pismem Odina.^) Runy skandynawskie, pierwotnie służące do
oznaczenia pewnych przedmiotów, używane były także jako znaki
tajemnicze do odpowiedzi kapłanów, do wróżby i czarów,^) wre-
szcie do napisów na grobowcach i skałach, aż nim pod rylcem
poetów islandskich wykształciły sie i do szerszych potrzeb jako
osobny alfabet, futork/^) zastosowane zostały.
W jakimże czasie i w jakiej mianowicie postaci znaki pi-
śmienne zjawiły się u Słowian? Odpowiedzi na to szukamy we
wzmiankach historycznych o cywilizacyi starożytnej Słowian.
Wszal< według podań skandynawskich Wanowie, t. j. Windy, ra-
czej Słowianie słynęli od dawna jako lud w naukach biegły. Do
*) Siogren, Ueber das Werk des Finn-Magnusen, 1842, s. 51, przyp. I.
») Ursprunglicli bedeutete das altnordische Wort run, im plur. r u n a r,
Worte und Red en, besonders geheime oder flusternde, von welcher
Bedeutung, bei ahnliclien AVórtern sich Spuren in vielen alten Europaischen Spra-
clien und naińentlich den Golisch-Germanischen, Keltischen und Finnischen Iniden.
;Mit der Zeit ward jene Benennung natiirlich auf die stummen Schriftzeichen ange-
wendet. Siogren, jak wyżej, s. 47 — 9. Wyraz runa pierwotnie oznaczał czary, szepty,
mowę, sad, wyrok, opowiadanie, powieść, Kraszewski. Sztuka u Słowian, 255. — Der
Name run ist verwandt mit ryna ,.verborgene Dinge ergriinden", run, runa
„die vertraute Rathgeberin", — runi „der vertraute Rathgeber", ryndr „kundig,
Zauberer", im Gothisclien bedeutet runa „Geheimnis", Beralhung, Ratbschluss, im
AUhochdeutschen runa „Gemurmel. Rath", — runs „Springąuell" (Ursprung) i t. d.
Faulmann. Illustrirte Gesch. d. Schrift, 34.-
10) Jak alfabet i azbuka wzięły początkowo nazwę swą od pierwszych liter
greckich i słowiańskich, tak i runy skandynawskie otrzymały nazwę Futhork od swych
pierwszych liter: fe, ur, thurs, os, reid, kaun. Faulmann, s, 42.
— 109 —
"Wanaheimii, to jest do ojczyzny Windo w, posyłali Normano-
wie swych bogów i znakomitych mężów dla poznania mądrości
nauk/^) pomiędzy któremi słynęły pismo i śpiew, według island-
skicli wspomnień Venda = Runir zwane.'-) Do tego wy-
pada dodać dawne świadectwa historyczne: Konstantego Pur-
purorodnego o stwierdzeniu przez Chorwatów własnem pismem
przysięgi, którą ś. Piotrowi przy ochrzczeniu ich złożyli (r. 640),^^')
Thietmara o napisach na posągach bogów w chramie Rado-
goszcza,^^) Saksona Grammatyka o spisie 300 wojowników Swan-
tewita arkońskiego,^^; arabskich pisarzy o piśmie u Słowian ru-
skich w X w.^'*) Zkądże jednak pewność, że Słowianie pomor-
scy, chorwaccy, ruscy używali rodzimego, a nie łacińskiego, grec-
kiego, lub innego cudzoziemskiego pisma ? Pomników rytych na
głazach, łub pisanych na innych przedmiotach nie pozostało wcale,
a znajdywane okruchy urn,'^) kamieni, ^*^) lub wreszcie bożl<i me-
11) Vani sapientes. Edda Saemundar, I, 22 — 23, 76 — 77, 205 — 206. Szafa-
rzyk, I, 158.
'-) Ausser dem Dithmar kannten auch die Islandischen Schriftsteller die
Wendischen Runen (Winda-Riinir). Thunmanns Untersuchung iiber die alte Ge-
schichte ein nord Yolker, 1772, s. 283. Szafarzyk, II, 737.
'") „Chirographis propriis datis Sancto Petro jusscruiU." Consl. Propli. de
Admiiiistrando . . . cap. 31.
1^) Interius dii stant manu facli, singulis nominibus insculptis. Chr. lii). VT,
cap. 17, w Bielo wskiego M. P, I, 278.
1") Bóg Ranów Swantewit miał: trecentos equos desciiptos. Saxo Gram.
Historia, lib. XIV, p. 158 na odwrocie.
"*) Ibn-Fozlan około r. 920 opowiada, jak po spaleniu ciała pewnego zmar-
łego Rusa, na grobie jego postawiono drzewo duże, na którem przytomni napisali
jego imię, tudzież imię cara ruskiego, Harkawi, CKaaaHiii Mycy.ibMaHCKiiNTj niicaie-
Jieft o Ciaii}liiaXTj 11 PyccKiixl), 1870, s. loi. Ibn-an-Nadin, r. 987, wspomina, że
Russy mieli własne pismo, które na drzewie wyrzynali. Harkawi, jak wyżej, s. 240.
^') Wykopana w pierwszej połowie b. w. w olcolicy Neue Kóbelitz, w ol^)-
wodzie .Starogardskim, w księstwie Mekłenburg - Strelitz, urna gliniana, z napisami
runicznymi podała powód do podniesienia pytania o grafice słowiańslciej. A ponie-
waż w Meklenburgu nie znalazło się nikogo, ktoby mógł napisy na urnie przeczy-
tać, odesłano ją, około r. 1848, do Pragi, gdzie po zbadaniu przez Szafarzyka,
Hankę, Erbena, Hanusza i Woceła, napisy na urnie za słowiańskie uznane zostały.
Napis przedstawia kreski proste, czasem ukośnie postawione, niektóre z widłami do
góry, lub odrostkami w dół. Uczeni czescy zawyrokowali, że znaki te mają podo^
-^ 170 —
taliczne z napisami, jak mniemyja niektórzy, runic/.nymi, dotąd
stanowią kwestyę sporną i Bóg wie czy kiedykolwiek nastąpić
może jej rozwiązanie."*) Cóż, przy trzeźwem zapatrywaniu się
bieństwo do napisów na posążkach prilwickich i wynaleźli klucz do przeczytania
wyrazów: eba gamna ksansoa, t. j. hoc sepultruni principis (sacerdotis).
Rozważając wyrazy te archeologowie przyznali, źe eba w słowiańskim znaczy to
samo co ewa, gamna = jam na, jama, grób, ksansoa od wyrazu k n a n z,
knęż, knćz, kneż. Wszystko razem ma znaczyć: oto grób księcia (czy
księdza?). Porów. Memoires des Antiąuaires du Nord, 1848 — 9, s. 353 — 7. Tamże
i faksymile napisu na urnie.
**) Znalezione w okolicy Mikorzyna, powiatu Ostrzeszowskiego, w Księstwie
Poznańskiem (r. 1856), dwa grobowe kamienie, z runicznymi napisami, podały po-
wód do nieporozumienia między archeologami: Siedmiu badaczy polskich rozmaicie
wyczytali napisy, jeden z nich ma znaczyć: smir kmet Prowe, a drugi smir
woin Bogdan z Lenawoje, ale każdy z badaczy znajdywał różne warjanty,
niezgodne z czytaniem innych. Porów. Przezdziecki. O kamieniach mikorzyńskich
sprawozdanie, Kraków, r. 1872, s. 47, z wizerunkami. — Kazimirz Szulc. Auten-
tyczność kamieni mikorzyńskich zbadana na miejscu, przez Dr. K. Szulca, Poznań,
1876, stronic 151. Po rozważeniu kwestyi o tych kamieniach profesor Jagicz zwąt-
pił o ich autentyczności i mniema, że u Słowian run nie znano wcale. Archiw fiir
slavische Philologie. T. IV, r. 1880, s. 388.
*°) Przypadkowe odkrycie w Prilwitz, niedaleko Stargardu meklenburgskiego,
bronzowych posążków bóstw pogańskich, w latach 1687 — 1697, a więcej jeszcze
w końcu XVIII w. wywołało pytanie o znaczeniu napisów na tych posążkach znaj-
dujących się. Zdania badaczy podzieliły się. Jedni utrzymywali, że posążki są po-
zostałością po Obodrytach, inni za fałszywe je ogłosili. Według zwolenników auten-
tyczności posążków, runiczne na nich napisy mają niejakie podobieństwo do skan-
dynawskich, lecz w gruncie o wiele różne, albowiem alfabet słowiański pokazuje
najmniej 18 osobnych postaci liter, a skandynawski miał ich tylko 15, chociaż we-
dług znawców dawnego jeżyka, potrzebował przeszło dwudziestu. (Surowiecki. O cha-
rakterze pisma runicznego u dawnych barbarzyńców europejskich. Sprawozdanie
r. 1822, według wydania Turowskiego r. 1861, s. 533). Napisy greckie na posąż-
kach prilwickich badacze przypisują wpływowi artystów greckich, którzy Słowań-
szczyznę zwiedzali. Oprócz tego alfabet prilwicki różni się od slcandynawskiego kształ-
tem liter, szczególnie B i E, podobnych do głagolickich B i E. Pisma o wzmian-
kowanych posążkach stworzyły osobną literaturę, rozważanie której nie wchodzi
w zakres niniejszej pracy. Do porównania służą: Masch i Wege. Die Gottesdienst-
lichen Alterthumer der Obodriten aus dem Tenipel zu Rethra, 1771; Rethra und
dessen Gótzen, 1773. Masch. Beitrage zur Erlauterung der Obotritischen Alterthii-
mer, 1774. (.-irimm. Ueber Deutsche Runen, 1821. Legis. Die Runen und ihrc
Denkmaler, 1829. Grimm. Abhandlung zur Litteratur der Runen, in Wiener Jahi-
biicher der Litteratur, 1828. L. Giesebrecht. Wendische Runen, in Baltischen Stu-
dien, VI, i Heft. Leyser. Ueber die prilwitzer Gótzenbiłder. Bericht der deut-
§cheq Gesellschaft zu Leipzig, 1844, Łewezow, Uęber die Aechlbeit des sogenann-
— i7i —
na ten przedmiot, powiedzieć można? Bez wątpienia, zaprzeczać
istnieniu u Słowian w starożytności ideografiki nie mamy pra-
wa. Brak pogańskich pomników nie dowodzi jeszcze, aby Sło-
wianie nie używali znaków piśmiennych, albowiem wiadomo, jak
żarliwie misyonarze chrześciańscy, tępiąc bałwochwalstwo, nisz-
czyli razem ślady starożytnego kultu, nie szczędząc i napisów ru-
nicznych, jako pogańskich. Nawet w prawach norwegskich uży-
wanie run potępiano zarówno jak czary i wygnaniem a zabra-
niem majętności za podobne winy karano.^") Dalej, zaprzeczenie
istnienia u Słowian ideografiki sprzeciwiałoby się nie tylko przy-
toczonym wyżej świadectwom historycznym, ale i naturalnemu
rozwojowi cywilizacyi słowiańskiej, która mogła postępy wać nie
inaczej, jak u innych pierwotnych ludów, a wiadomo, że nawet
niższe rasy ludzkie posiadają znaki piśmienne własnego utworu.-')
Wreszcie takie wiarogodne świadectwo, jakie złożył mnich Chrabr
w końcu IX, lub początku X wieku, o używaniu przez Słowian
kresek i rzez (czrty i riezy), które służyły do liczenia i wróż-
by,"-) usuwa wszelką wątpliwość o posiadaniu przez Słowian wła-
snej grafiki w przedchrześciańskie czasy. Jakażby to mogła być
grafika? Chrabr objaśnił, że to były czrty i rezy, a mowa
słowiańska dostarcza jeszcze wyrazu: meta (nota), z którego
powstały: ruskie metelnik (notariusz) i nowsze; mietka,
ten obotritischen RunenDenkmaler zu Neustrelitz, iri Abhandlung der Wissenschaften
zu Berlin, 1826. Jean Potocki. Yoyage dans quelques parties de la Bas-Saxe, pour
la recherche des antiquites slave, fait en 1794, edit. 1795 w Hamburgu. Jencz. Sta-
wizny, w Casopis. Mać. Serbs. 1849. Lelewel. Polska wieków średnich, tom I,
III, 35, z wizerunkami posążków bóstw pogańskich. Kraszewski. Sztuka u Sło-
wian, 1860 s. 287 — 309, podał dokładny opis przebiegu sprawy o autentyczności
posążków prilwickich. Hilferding. IIcTOpia Ea.l. C.iaB., 1855, s. 236. Dalej poró-
wnaj to, co powiedziałem w tomie II, s. 944.
20) Si quis vaticinationibus, runis, incantamentis, maleficiis, etc , deditus fue-
rit, — exul erit. Kraszewski. Sztuka u Słowian, s. 274.
-•) Porównaj wyżej przytoczone Faulmanna Gesch. d. Schrift.
-■-) npt>hvie oy6o cioDfene HejiMtx;K KHiin,, h;k Hp-LiaMii 11 pfeBajui HbTtx;^
H raTaax;K, noranii c;Kme, Według wyd. Szafarzyką r. 185 1,
— 172 —
nota, znaczek, pomięta (signatura), priniicta, cecha, przy-
miot.-•'=)
Czrty i rezy w teraźiuejsz»'-j mowie kreski, karby,
oznaczają to samo co linije, rysy, a przez analogije i pi-
smo.-') Kreski, karby, wyrzynane na drzewie lub innych przed-
miotach, służyły za czasów pogańskich do obrzędów kultu, co
poświadczają znaki w różne figury na popielnicach wyryte.-')
Tajemnicze sprawowanie przez kapłanów pogańskich obrzędów
kultu nadawało znakom ideograficznym przymioty gusł i czarów.
Trzymając lud prosty w nieświadomości, kapłani bez wątpienia
byli głównymi znawcami i nauczycielami grafiki, którą wreszcie
mogła posługiwać się i władza świecka, rozumie się w najbar-
dziej pierwotnej formie,-") A że rycie czert na twardych przed-
miotacli: drzewie, glinie, metalach, kości i t. d. stanowiło w sta-
rożytności przemysł rzemieślniczy, poświadczają to osady z na-
zwą Czertoryje.-')
*') Szczegółowe objaśnienie tych wyrazów i zgodność ich z grecUiem ypaipo)
i lacińskiem scribo podał Szafarzyk, w dziele: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi,
1853, s. 3.
"^) Czrta jest to czara, a czary oznaczają nie tylko linije, lecz i gu-
sła, czarodziejstwa. Eeza odpowiada polskiemu wrąb, staroczeskiemu v r ć z,
serbsk. porez, poreza = dań, a staroruskie rez oznaczało procent. Perwolf,
w Jelinka Slovansky Sbornik, 1885, s. 117.
-•^) Na popielnicy znalezionej przy Holeszowicach w Czechach, znak na kształt
krzyża ^ ma być wyobrażeniem boga gromów i btyslcawic (Peruna?). I. Hanusz.
Das Schriftwesen und Schriflthum, 1867, s. 7. Wreszcie porównaj to, co powie-
dziano w II tomie niniejszego dzieła, s. 928.
"") W polowie bieżącego wieku używano na Rusi, częścią w Polsce, nawet
i teraz w niektórych miejscowościach, jak na przykład w Szczawrach powiatu iSieuskic-
go, gubernii Mohiłewskiej, majątku Juliusza Łoś Roszko%vskiego używają sie jeszcze
karby, t. j. długi kawałek drzewa, jakby laska, na Białorusi zwana birka, roz-
piłowany wzdłuż na dwoje. Dla oznaczenia dni odbytej robocizny (dawniej pań-
szczyzny) składano obie części karbu razem i narzynano nożem, lub piłą tyle kresek
(rzez) ile dni odrobiono. Poczem jedna cześć karbu zostawała u pana. druga u ro-
botnika, który chociaż nie znal pisma, mógł jednak łatwo policzyć dni ciężko odro-
bionej pańszczyzny. Czyż nie przypomina to słów Chrabru o kresach i rczach, /.a
pomocą których Słowianie liczyli i wróżyli?
-") Czertoryje 1234 ubi taberna ecclesiae Oloniuc. Erben, Regesta,
s. 389; Czertomary 1223 w Czechach. Erben, 722. A są dotąd: Czart o-
— 173 ~
Z tecfo, co wyżej piowiedziano, okazuje się, że u Słowian
znaki graficzne były w używaniu jeszcze przed wprowadzeniem
chrześciaństwa, a czy wychodziły po za obręb ideografiki i clioć
w części zbliżały się do pisma głosowego, to zostaje dotąd nie-
rozstrzygnięte. Próby uporządkowania znaków graficznych, niby
run słowiańskich,-"'; oczekują jeszcze gruntowniejszego badania
chyba z wykopalisk, bo innego materyału z epoki przedchrze-
ściańskiej, nie posiadamy. Z mowy słowiańskiej dowiadujemy się
jednak, że do W3'rzynania znaków graficznych praojce nasi uży-
wali najczęściej deski bukowe. Ztąd alfabet słowiański w staro-
żytności zwał się buk w i c ą. Ale w jakimże stosunku do b u k-
wicy zostaje buk w ar (elementarz?). Według nielctórych ba-
daczy b u k a r, b u k w a r oznacza w ogóle alfabet słowiański,
tak ^amo jak b u k w i c a u Chorwatów oznacza alfabet głago-
licki. Obie nazwy pochodzą od pierwiastku buk, raczej od
desek bukowych, w skutek czego b u k w a to samo, co
i deska znaczy.--' j
Wczesne poznajomienie się Słowian południowych i zacho-
dnich, ze światem cywilizowanym, dostarczyło im możność uży-
wania lepszych, od desek bukowych, materyałów do pisania. De-
ry j a w Tarnopolsk; C z a r t o r y j a w Brzeżańsk ; C z a r t o r y j a w Bukowinie.
Nazwa rodu książąt Czarloryjskicli bez wątpienia od osady Czertoryjów pochodzi.
28) Porównaj Surowieckiego. O charakterze pisma runicznego. Dzieła wyd.
1 86 1, w końcu tablica porównawcza run sł )wiańskich, hiszpańskich, germańskich
i normańskich.
-^) Wyraz buk wica Miklosic/, wywod/,i z niemieckiego bucha, B u c h e,
podobnie jak Szafarzyk staroslo\v. buk arb, grammaticus porównywał z gotskim
bókareis, librarius. Jednakże niemiec. Buche nie jest specyalnie niemieckiem,
lecz indo-europejskiem (fagus). Z jakiegoż powodu slowiańs. buk ma być pozba-
wione swego pochodzenia, na wyłączną korzyść niemieckiego Bu eh er Wie man
im deutschen Buche, Buchenstab mit run-stab, skand, r u n a s t a f r, ags. run-staef,
ron-tafel mit einander yermittelt (Grimm. Runen, 6i, 71 — 72) un 1 auch die be-
kannte Stelle bel Yenatius Fortunatus in dessen Briefe an Flavus (6 Jahrhundert)
„barbara fraxineis pingatur runa tabellis-' hinweisset: ebenso kónnte man iu sla-
vischen buk y, b u k w y n.it dem r.achgewiesenen d e s k y, Tafe'n vermitleln, die
immerhin von Buchhok gewcs^n ^ein konnten. Hanusz. Das Schriftwese 1, s. 14.
— 1/4 —
ski znikły, ^^) ale że niegdyś do pisania służyły, przypominają to
deski Nowogrodu Wielkiego (r. 1207), pod nazwą których poj-
mywano w XIII w. wszelkie pismo, nie koniecznie na deskach
drewnianych, lec/, i na innych materyalach pisane.'"')
3. Pismo głosowe.
Z doszłych do nas pomników starożytnych dowiadujemy się,
że w Słowiańszczyznie od niepamiętnych czasów do pisania uży-
wano dwóch alfabetów głosowych : g ł a g o 1 i c y, zwanej także
buk wica, dotąd utrzymającej sie w księgach duchownych Sło-
wian katolickiego obrządku, w Dalmacyi, i k i r y 1 i c y rozpo-
wszechnionej u Słowian wschodniego obrządku. Zachodzi zatem
pytanie: którymże z tych alfabetów posługiwali sie Cyryl i Me-
tody podczas apostolstwa u Słowian?
Nie ulega wątpliwości, iż przystępując do tłómaczenia ksiąg
duchownych z greckiego na słowiański język, ś. Cyryl musiał
mieć pismo, zastosowane do dźwięków mowy słowiańskiej. Lecz
podobne pismo nie mogło być stworzone momentalnie: na to
potrzebny był czas dłuższy, — praca nie jednego zapewne poko-
lenia. Dla tego, wszystko to, co starożytne pomniki mówią o wy-
nalezieniu przez ś, Cyryla pisma słowiańskiego, wypada pojmy-
wać w ten sposób, że ś. Cyryl uporządkował i udoskonalił pismo
słowiańskie, początek którego bezwątpienia dawniej już kiełko-
wać musiał.
■''<*) Dawniej powoływano sie na wzmiankowane w pieśni o Sądzie Lubuszy,
„deski prawodatne", ale pieśii ta ma być sfałszowaną. Jednakże w Czecliacli i Mora-
wacTi księgi dóbr ziemskicli (die Hof- und Lelinen-Tafeln) dotąd nazywają d e s k y,
przez skrócenie d s k y, Landtafeln. Hanusz... jak wyżej, s. 12.
-■") W r. 1208 mieszczanie Nowogrodu "W., wzburzywszy sie przeciw posa-
dnikowi swemu Dymitrowi Miroszkinowi, dom jego zniszczyli i spalili, majątek i cze-
ladź rozprzedali, rzeczy rucłiome rozebrali, o czem wzmiankując latopiscy, dodali:
a 'iTO „Ha j-L mi.Kax "Ł, to KHasio ocTauiima . . . Jl,amn ,n. micbi Amutpobm
CBflTOC-.iaBy, a 6simc na iiiixt> óeai, MUC.ia." W latopisach Woskreseńskim, Ro-
stowskim i innych objaśniono ,.a 'ITO Ha ,l0CKax'L BT, nnCbMfe ociajiocb...
TO KHfl3io." Karamzyn. Hist. t. III, przypisek 128. — Szafarzyk zauważał, że już
w IX w. w Nowgorodzie W. pisano ewangeliję i Ruską Prawdę na pargaminie ,
— ^75 —
Mniemanie nasze potwierdza jeden z najstarszych pisarzy
słowiańskich czarnoryziec Chrabr,'^^) który pisząc w początku X
w., z wielkiem zamiłowaniem własnej ni^rodowości, powiada, że
Słowianie, przyjąwszy chrzest, zniewoleni byli używać pisma grec-
kiego i łacińskiego „bez ustrojenia", bo jakże ,.można było litera-
mi greckiemi pisać dokładnie bóg, żywot, z j e ł o, c r t k o w
c z a j a n i e, s z y r o t a, i t. d." ? I tak się długo ciągnęło. Ale
Bóg zlitował się, i zesłał Konstantego filozofa, który stworzył
38 liter, z nich 24 litery według porządku liter greckich, a inne
14 według mowy słowiańskiej."^)
Nie posiadając dzieła Chrabra w oryginale, a tylko w ko-
piach niewcześniejszych nad w. XIV, nie możemy nic wyrzec
o postaci liter, wprowadzonych przez ś Cyryla do pisma słowiań-
skiego, ani nawet o tern, jakimi literami sam Chrabr pisał. —
Tymczasem, w żywocie ś. Klemensa biskupa wielickiego, w Bół-
garyi, pisanym w pierwszej polowie X w., znajdujemy wzmiankę,
że ten święty, uczeń apostołów Cyryla i Metodego „wynalazł inne
a zatem w XIII w. tem bardziej nie pisano na drzewie, nazwa zaś desek pozostała
z dawniejszych czasów. Star. Slow. II, s. 743.
*-) Słowo czarnoryzca Chrabra „o piśmienach słowieiiskich" doszło do nas
w 12 rekopismach, a najdawniej drukowane zostało przy katechizmie ruskim, bez
oznaczenia miejsca i roku, lecz według mniemania znakomitego lingwisty Dobrow-
skiego, najpewniej w Wilnie między r. 1575 a 1580. Późniejsze wydania: W Wil-
nie przy gramatyce r. 1624 i w Moskwie przy Azbuce (elementarzu) u Burcowa r.
1637. (Bodiański. O BpeMOiiii npoiicxo;Kjenifi c.iaBaHCKiix'b niiChMeiiT. r. 1855 s.
187 i 343). — W bieżącym wieku prace Chrabra wydali: Kalajdowicz, w dziele
loaiiiiT. OKcapxx 6o.irapcKiii r. 1824 s. 189. Szafarzyk ,0 pismenach slovanskych
V Praze r. 185 1, wszystkiego stronic 5; Hanusz w Archiw fiir Kunde oesterreichi-
scher Geschichts-Que]len tom XXIII. r. 1860, s. 3—101, tekst słowiański z ttóma-
czeniem niemieckiem i objaśnieniami.
^') i stwori im pismena tri desęfe i osmt, owa oubo po c z i n o u gn>czii-
skych pismen, owa że po slowjeństjei rjeczi" . , — Wyraz po c z i n u nie oznacza
tu formy, lub postaci liter, jak się niektórym wydało, a tylko porządek, bo wyraz
czin w starej Stowiańszczyznie ma jedno znaczenie: porządek, ordo; czini-
ti, ordinare, czinienie, ordinatio; czinoAvnik, taktikos po gre-
cku, princeps po łacinie (Miklosicz, Lexicon s. 196).
Dalej Chrabr powiada: Se że sąt' pismena słowjeńska, sice a podobajet' pisati
i głagolati: a, ó, li, r, i proczaja daże do /A (jęs) i ot sich sąt czetyre meżdou desętb-
ma podobna grijrzLskym pismenem. a, is, r, j, e, 3, i t. i!., a czetyri na de.sętL po
slowjeńskou językou, iże sąt sna ó, /K, 3, u, «i, ni, m, Tj, bl, L, t, K), i^, i\.
- 176 -
pismo, doskonalsze od tego, które mądry Cyryl wymyślił." ^4^
Okazuje się, że już w X w. wiedziano o dwóch alfabetach sło-
wiańskich, a jakie to były alfabety postaramy sie objaśnić w na-
stępny sposób.
Od XVI w. pisarze słowiańscy starali się objaśnić pochodze-
nie dwóch alfabetów słowiańskich. Mniemano, że głagolica jest
dziełem ś. Hieronima (346 — 420) i dla tego zwano ją pismem
hieronimowskiem, niekiedy b u k w i c ą.'"'') Drugi alfabet sło-
s-i) Excogitavit etiam alias litteianim fonnas, quae praebeieiit majorem per-
spicuitatem, quam qiias sapiens Cyiillus invenerat, et per illas formas universpm
scripturam a deo inspiratam et panegyricos sermones martyrumąue et sanctorum di-
yinorum vitas et carmina sacra tradidit. Grecka legenda o ś. Klemensie, według
wyd. Szafarzyka, w Pamatky hlaholskeho pisemnictvi 1853, s. 59 caput 14. Prze-
drukowana co do słowa w Bilbasowa KiipiiL-n. h MeGO^iu r. 1871 pod nazwa le-
genda Ochridica caput 14 s. 305. — Wcześniej jednak wydal ja "Wiktor Grygoro-
wicz w Żurnalu Ministerstwa oświaty. Petersburg. 1847, tom LIII s. i — 24, z ręko-
pismu XIII w., odkrytego przez niego w Ochrydzie, jak mówi w dziele: 0"iepK'b
nyieiuecTBia no Jajponcficicou Typuiii. 1848. s. 118. 123.
^^) Słoweński gramatyk XVI w. Adam Bohoricz i biskup olomuniecki Du-
brawski (1553) szerzyli wiadomość, że glagolica przez ś. Hieronima wynalezioną zo-
stała. W tym kierunku pisali Czesi: AVeleslawin (j 1599) i Amos Komenski (f 1670),
tudzież chorwacki uczony, franciszkanin, Rafał Lewakosvicz (f około r. 1650) i Dal-
niatyniec Jakób Karaman (-}- 1771). Tymczasem Dalmatyniec Pastricz (-j- 1708) mnie-
mał, że glagolica rozwinęła się z kirylicy, a rektor seminaryi dubrawnickićj, hrabia
Klemens Grubiszyc [f 1766) utrzymywał, że glagolica starszą jest od ś. Hieronima
i do czasów starożytnych Getów, według niego Słowian, odnosił ją. — Łużyczanin
Abraham Brancel (Francel f 1740) i Morawianin Jan Strzedowski (f 1715) prze-
konani byli, że ś. Hieronim pisał glagolica. Podobne przekonanie, jak mniemają
uczeni, powstało jeszcze w XIII w., kiedy Filip bislvup seński uprosił papieża In-
nocentego IV, aby zalecił do służby bożej język słowiański, a papież usłuchawszy
bisliupa, dał mu pismo (r. 1248), w którem wzmiankował, że w Chorwacyi jest oso-
bne pismo, wynalezione przez ś. Hieronima i przez niego do odprawiania nabożeii-
stwa używało się. Niebrakowalo wszakże innych oryginalniejszych pomysłów. Frisch
w Origo characteri slavonici vulgo Cyrillici et Glagolitici.. Berlin 1727 wywodził
głagolicę z kirylicy, jako zepsutą przez kopiistów ; Durich w Dissertatio de Slayo-
Bohemica Codicis versione. Praga. 1777, szukał źródła głagolicy w runach i oskij-
skich pismach; Linhard w Yersuch einer Geschichte v. Krain. Laibach. 1788, wy-
wodził głagolicę z greckiego, a Alter (1778) wywodził ją z łaciny i t. d. Do po-
jaśnienia szczegółów służą: Szafarzyli, Pamatky, hlaholskeho Pisemnictvi. 1853. Te-
goii autora. Ueber der Ursprving und' Ileimath des Glagolitismus. Praga. 1858.
Wenelin. IIcTopiiKO-KpiiufiGCKiji liSLiCKaiiia, t. II 1841. Bojdański. O BpeJieiiii
npoiic.\o-/Kjr.-iiia c.iai}>iiiCKiix'b niiCLjiein.. Moskwa 1855. Eacki. Fr. Pismo slovjen-
sko, Zagreb. 1 86 1. — — Rettel. Cyryl i MeloJy. Paryż 1871. Jagicz. Honpoct
wianski, używany u Słowian wschodnieg-o obrządku, dopiero
w XVI w, w Tubingen, przy wydawaniu ksiąg religijnych dla
Słowian południowych, w celu szerzenia pomiędzy nimi reformy
religijnej, nazwano kiry lica. W Polsce alfabet ruski, w XVI
w., zwano hł a h o 1 i c ą.'^") Wreszcie aż do końca prawie XVIII
w. nic gruntownego nigdzie nie powiedziano. Dopiero, gdy cze-
ski historyk Gelazyusz Dobner, uwagami swemi o starszeństwie
głagolicy od kirylicy-^'), wywołał głębsze zastanowienie sie nad
tą kwestyą słynnego filologa Józefa Bobrowskiego, — rozpoczęły
się poszukiwania dawnych pomników pisma słowiańskiego i kry-
tyczne nad nimi zastanowienie sie,
W końcu XVIII w. znano jeden tylko starożytny pomnik
głagolicki, mianowicie psałterz, pisany przez mnicha Mikołaja
r. 1222, na przyległej Dalmacyi wyspie Rabie (Arbę), ze starszego
psałterza. Bobrowski, odrzuciwszy stanowczo mniemanie Bobnera
o starszeństwie głagolicy od kirylicy, wyobraził sobie, że chorwa-
0 Kiipii.LTt 11 Mcoojtiii Ul. c.iaiifliiCKoii a>ii.io.ioriii 1885. Tegoż autora. ^leiBipe
KpiiTiiKO-na.ioorpa<Mi'iecKi« CTaTi,n r. 1884. — Broz Iwan. Crtice iz hravatske knji-
żevnosti. 1888.
•''«) Kronikarz .Stryjkowski r. 1586 pisał: Cesarz Michał Kuropalates wszyst-
kirr. Bułgarom i Slawakom posłał za upominek litery Hlaliolskiei Az, A, Bu-
ki, Wiedzi, etc, które na ten czas z greckicli nowo były wymyślone i wynałezione
gwoli Slawakom. Tych liter, jako pospolicie bywa rzecz każda nowa wdzięczniej-
sza, zaraz sie chwycili Bułgarowie, Serbowie, Dalmatowie, Karwaci i Russacy i tymi
literami sprawy swoje i kroniki dopiero pisać poczęli, nietylko tych spraw porządek
w księgi znosząc, które się na tenczas u nich i przez nich działy, ale też i ony rze-
czy, i dzieje, które od starodawnych przodków swoich mieli, hlaholskim pismem
ku wiecznej pamiątce w księgi swoje spiiowali. Kronika t. I. s. 89. Stryjkowski,
jak wiadomo, czerpał wiadomości przeważnie z kronik ruskich na Litwie. A ponie-
waż w XVI w. na Rusi nie innerai, jak tylko cerkiewno -słowiańskiemi (kiryłickie-
mi) literami pisano, oczywiście więc, że zwyczajne kirylickie pismo, za czasów Stryj-
kowskiego, h ł a h o 1 i c a zwano.
3'). Najprzód w uwagach do kroniki ITajka, w latach 1761 — 1772, później
w odpowiedzi na zarzuty Dobrowskiego, napisał w Abhandlungen der Bohmischen
Gesellschaft der "Wissenschaften (1785) rozprawę: ob das heut zu Tage so gnannte
Cyrilłische Alphabet fiir eine wahre Erfindung des heiligen slavischen Apostels
Cyrills zu halten sey. s. 101 — 139. Dobnera poparł jeden tylko Anton Łużyczanin
w dziele : Yersuch iiber die alten Slaven. Lipsk. 1783 — 89, twierdząc, że glagolica
starszą jest nie tylko od grecko- słowiańskiego pisma, lecz i od samego ś. Hiero-
nima,
Tom UJ, 10
ckim i (.'almackim Słowianom dopiero w XIII w. zachciało się mieć
nabożeńslwo we własnym języku, ale że nie mogli przejść na obrzą-
dek o-recki. wymyślili więc litery głagolickie, a przetłómaczywszy
mszę z jcz}'ka łacińskiego na słowiański, literami głagoliclciemi,
puścili pogłoskę, że jalc litery, tak i msza niemi napisana, są dzie-
łem ś. Hieronima ze Strydonu, aby pod zasłoną tak znakomitego
ojca kościoła, łatwiej U7,yskać od papieża pozwolenie. Olśniony
tak wysokim autorytetem, Innocenty IV pozwolił w r. 1248 na
odbywanie nabożeństwa w języku słowiańskim i używanie liter
głagołickicln. — Było to wnec według Bobrowskiego po prostu
oszustwem. Dla mocniejszego poparcia swego urojenia, Bobro-
wski znalazł i oszusta. — Ofiarą padł poczciwy Mikołaj z Raby,^^)
a Bobrowski nie przestawał twierdzić, że głagolica nie jest star-
szą od mniclia z Raby.-''') Z drugiej strony zaświadczenie w bulli
Jana VIII r. 880,'"^') tudzież legend i innycłi pomników staroży-
tnycli, że ś. Konstanty (Cyryl) był wynalazcą pisma słowiańskie-
go, zdawało się niezbitym dowodem starszeństwa kirylicy.
Tymczasem Słoweniec Kopitar, zbadawszy w paryzkiej bi-
bliotece (r. 18 1 5) rękopism alfabetu głagolickiego, tale zwane
Abecenarium Bulgaricum, przez filologów francuzkicli
''^) Rękopism Mikołaja z Raby dziś już, stracony, ale polegając na śv\'iadectvvach
takich uczonych jak Lewakowicz, Assemani i Karaman, możemy być pewni, że
wszystko, co dawniej o tym rękopiśmie mówiono, jest prawda. Otóż ów Mikołaj sam
objaśnił, że paslter? skopijował (l222 r.) z daleko starszego rekopismu, sporządzo-
nego na rozkaz Teodora, ostatniego tego imienia arcybiskupa salonijskiego. — Do-
browski, mając na względzie, że Salona zburzona przez Chorwatów w połowie VII
w., że ostatnim jćj arcybiskupem był Teodor III i że Słowianie, będąc wtedy po-
ganami i burząc kościoły, niepotrzebowali ksiąg chrześciań.skich, z oburzeniem na-
zwał ^Mikołaja z Raby kłamcą, oszustem. Rzecz jednak w tern, że po zburzeniu
Salony w drugiej połowie YII w., arcybiskupstwo przeniesione zostało do Spalatro,
ale nieprzestawało zwać sie Salońskieni. Arcybiskupem salońskim w Spalatro rzeczy-
wiście był Teodor 880 — 890, a był ostatnim tego imienia aż do XIII w , kiedy pi-
sał Mikołaj z Kaby. — O tern poucza Farlati. Illyricum Sacrum rysi, 1817 I s. 8.
"'■>) Najprzód w dodatku do ailykulu: Ueber das Alter der bohmischen Bi-
bcliibersetzung, w Abhandlungen einer Priyatgesellscliaft. B. V 1782 s, 318 — 322,
później w innych pismach. Porów. Jagicz. Donpoci> o Kiipii.i.rt 11 Meooiiin s. 41.
*'>) A, 880 Literas deniąue fclavinscas, a Constantino quondam philosopho
repertas... Jirben. Regesta, s. 18.
— 179 —
odnoszone do XI w.^^) nabrał przekonania o mylności poglądó\v
Dobrowskiego i o tern go otwarcie zawiadomił. Bobrowski od-
powiedział, iż niewlerzy temu, ab}^ głagolica istniała już w XI w.
i z takiem przekonaniem pozostał aż do śmierci (r. 1829). Wszakże
poruszenie kwestyi o pocliodzeniu głagolicy wywołało nowe poszu-
kiwania w Pradze, Moskwie, Petersburgu, Warszawie i w innycłi
miejscacłi Słowiańszczyzny. Szafarzyk, podobnie jak Bobrowski nie-
podzielał zdania Kopitara o starszeństwie głagołicy, ale i niewidząc
możności podtrzymywania uporczywego zapatrywania się na jej
pochodzenie Bobrowskiego, wymyśłił całkiem nową liipotezę o usi-
łowaniu jakiegoś Balmatyńca, w r. 1064, do wynalezienia na korzyść
adeptów kościoła Zacłiodniego, nowego alfabetu, różnego od kiry-
licy, aby wyjątki z ksiąg cyrylskich snadniej było skryć, dla łatwiej-
szego zaś rozszerzenia alfabetu tego, Balmatyniec puścił pogło-
skę, jakoby wzmiankowany alfabet został wynaleziony przez ś.
Hieronima. Balej Szafarzyk puścił się na domysł, jakoby z po-
mocą nowego alfabetu spodziewali się fpapieże??) przyciągnąć do
siebie Słowian greckiego obrządku, zostawić im liturgiję słowiań-
ską, lecz za pomocą nowych liter (głagolickich) wprowadzić ob-
rządek kościoła Zachodniego.^-j
Przypadkowe odkrycie w bibliotece hrabiego C!oz'a w Try-
dencie, rękopismu głagolskiego w r. i<S3o, usunęło wszelką wąt-
■*') Porównanie tego abecadła z kodeksami hrabiego Clotza i Watykańskim
podał Kopitar w dziele Glagolita Clozianus, o którem wnet powiemy. Faksymile
tegoi Abecenarium znajdujemy w dziele Martinowa. I.es manuscrits Slaves de la
bibiiotheque imperiale de Paris. 1858.
^-) Geschichte der Slavischen Sprache und Literatur nach alien Mundarten
r. 1826 s. 239 — 24 r. Powstając przeciw hipotezie Szafarzyka współczesny mu pi-
sarz moskiewski Jurij Wenelin, zawołał: „kłamstwo! Na soborze salońskim r. 1060
duchowieństwo lacińslde nietylko nie tolerowało alfabetu glagolickiego, lecz owszem
rzuciło nań anatemę-" A dalej wykazując niedorzeczność wywodów Szafarzyka, nie-
potrzebne insynuacyje, płonne domysły, Wenelin dodał, że we wszystkich „niezbitych"
dowodach Szafarzyka „irtTi> nc TO.ibKO ecTecTBeiiiiocTii, HO n sjpaBoro CMBic.ia"
(nie ma nietylko naturalności lecz i zdrowego rozsądku). Przy tem Wenelin do-
ciąwszy i Bobrowskiemu za mnich.i arbejskiego (z Raby), stanowczo twierdził, źe
glagołicu starszą jest od kirylicy. IIcTopiiKO-Kpimi'JCCKiii iiuuCKdiiiJi, r. 1841 tom
11 s. 177.
— i8o —
pliwość względen? starc>>} tno.ści glagfolicy. Dobrowski już nie
ży], a Kopitar, zlauawszy znali ziony pon.nik, w) dal go pcd
tytułem Glagolita Clozianus w r. 1836. — Bystry umysł badacza
ocenił od razu znaczenie i doniosłość odl<;rytego ręlśopismu, oświe-
cił go swemi uwagami i tern starożytność pisma głdgolickiego
zapewnił.''-') Odtąd niepodobna już było czeml<olwiek zbywać
kwestyje o pocliodzeniu głagolicy. Dwa typy pisma słowiań-
skiego widocznie świadczyły o ich starożytności. Wypadało wy-
rzec: które z nicli starsze i które pierwotnie użyte zostało przez
śś. Cyryla i Metodego do spisania ksiąg duchownycli słowiań-
skich? Niepewność ogarnęła badaczy. Zgodnie z Kopitarem Mi-
chał Wiszniewski wyrzekł, iż pismo głagolskie, czyli b u k w a,
dawniejsza jest od kirylicy^^). Podobne zdanie oświadczył Wenelin,
a serbslśi uczony Drogosawlewicz^'') starał się udowodnić, że gła-
golica starszą jest od ś. Hieronima. Znaleźli sie i przeciwnicy
Kopitara, nieprze..tający twierdzić o starszeństwie kirylicy od gła-
golicy,'"') ale w najkrytyczniejszem położeniu znalazł się Szafarzyk.
Niezadługo przedtem (w r. 1826) rzucił on podejrzenie na sobór
salońsl<i r. 1060, jakoby w skutek życzenia tego soboru wymy-
ślono pismo głagolickie i zwalił na jakiegoś Dalmatyńca winę a te-
raz, w obec świetnych dowodów Kopitara o starożytności głago-
licy, przekonał się o złudzeniu, które go na drogę błędnycli do-
mysłów popchnęło. Wypadało przyznać się do omyłki, lecz i tu
Szafarzyk wahał się. Tymczasem podróże po Turcyi, odbyte przez
•*'') Glagolita Clozianus, id est codicis glagolitici inter suos facile antiąuissi-
mi, olinn, dum integer erat Veglae in thesauro Frangepaniano, habiti pro s. Hiero-
Bymi bibliis Croaticis, supparisąue adminimum Cyrilliano Obtromiri NoYOgiadenn^^,
leipsanon foliorum XI[ etc. eddidit Bartholomeus Copitar. Yindobonae 1836 in fol.
••*) Historya literatury polskiej. Kraków. 1840. tom I s. 167 — 172.
■*■■"; Identyfikując nazwy głagolicy z nazwą pisma gotskiego, Wenelin zacie-
mni! sprawę starszeństwa głagolicy od kirylicy. IIcTopinfO-h-lniTiiyeCKiil li3HCKania.
Tom II s. 182 — 204. ITocTimaicb C.iaBciiCKii cioua ii.iii niic-MciiocTb, KaKna c u
KaKua ijn-ua, ;ia e y Cop6ci{OMX many., o.ii) A,xaMa itparocan.it.iMiTa. Y Beorpa.iy
1840, in 12-0 sir. 140. Bodianski. O liiif.Meiiii iii)oiitXo>K,x<iii!i (•.7iir.}iiiCKiiX'i. iiikij-
Meiii s. 296.
*'^) Maciejowski Wcclaw, podobnie jak Szafarzyk, glcgolicę n\\ ażal za wy-
nalazek XI w. — Painiętiiiki. r, 1839, lom 1 s. 75, lom II s. Ii.
_ i8i —
profesora Gryg-orowicza w r. 1844 — 5*') i archimandryte Porfirego
Uspieńskiego w r. 1845 — 6, tudzież zebrane przez nich pomniki
głagolickie, wybornie stwierdzały zdanie Kopitara.
Grygorowicz, niezważając na sprzeczne z nim zdania rosyj-
skich slawistów,*^) już w r, 1851 wyrzekł, iż z dwóch alfabetów
słowiańskich, jeden musiał zjawić sie wcześniej niż w IX w. a ta-
kim alfabetem jest głagolica, która być może początkiem swym
sięga w bardzo odległe wieki. ^^j Zdanie swe Grygorowicz po-
powtórzył i w późniejsze lata/^'')
Pod ciężarem nowoodkrytych przez Grygorowicza i Uspień-
skiego pomników głagolicy, Szafarzyk ujrzał sie zniewolonym
dawniejsze swe przekonania zmienić nieco na korzyść głagolicy.
Dopuszczając możność zjawienia się jej w tym czasie, kiedy wy-
gnani z Morawii uczniowie Metodego, do Bółgaryi przybyli, Sza-
farzyk mniemał, że jeden z nich, najpewniej ś. Klemens, biskup
Wielicy (887 — 916), jak wzmiankują legendy, wynalazł inne od
kirylicy pismo, mianowicie głagolicc.'^i) Popierając zdanie swe
^') OyepKT, nyieuiecTuia no EBponeficKofi Typui". Kazań 1848 in 8, stro-
nica 214. — Na jednym egzemplarzu, tego wielce ciekawego dzieła, ofiarowanego
autorowi niniejszej pracy w r. 1862, Wilitor Grygorowicz podówczas profesor uni-
wersytetu kazańskiego, napisał na okładce, po polsku, objaśnienie trudnych okoli-
czności, w jakich sie on podczas wydania swej pracy znajdywał.
^8) Najprzód Preisa, prof, uniwersytetu petersburgskiego, potem Izmaela Srez-
niewskiego, który zająwszy w Petersburgu katedrę po zmarłym Preisie, odrzucał
domysły Grygorowicza o głagolicy. Jagicz. KiipiMiT. II Meoojiir. 1888 s. 53,
••9) Rozważaj.'jC rękopismy greckie i cyrylskie Grygorowicz znalazł w nich
wtręty i przypiski głagolickie, poświadczające, że w wielkiej części Słowiańszczyzny
głagolica używała sie jako zwyczajne pismo. A dalej rzekł: BOOuuio fl;)Biin. r.iaro-
-iiiTU jpeuirtiiiiiiif. Cb. liiipii.i.iTj iiauif.n. r.iaro.iiiTy, a Meoo.iiii rBMtcTfc ci. Kn-
piu.iOMi.) noc.iŁ oópaTii.iT) oe u rpcieoKiii a.i-paBiiTT. bt. jpyryio cMaBaiiCKyio aa-
fiyicy (Kiipii.iimy;. O siia-ieiiiii II,epKOBiio-C.iaBaiicKaro HsbiKa. I85I. s. 57—67.
■>^) W artykule „O jpeBiieii niiCbMeiiiiocTii CiaBaiiT." Grygorowicz z ogro-
mnym zapasem erudycyi zbijając swych przeciwników, dowodzi, że ś. Cyryl uływat
do pisania głagolicy, którą mógł znaleźć i w Chersonesie Tauryckiem, jak wzmian-
kuje pannoński żywot Cyryla. CiaTtii Kacaiomifica jpcciiaro cianaiicKaro a:3biKa
Kazań, 1852, str. 69.
5") Prvovck hlaholskeho pisemaictvi. Cas. C. M. 1852. powtórzone w III
— 1«2 — •
now5'm opracowaniem kwestyi o glagolicy i będąc już mocno
zachwiany w dawniejszem przekonaniu, Szafarzyk w r. 1853 wy-
rzekł, iż domniemanie o pochodzeniu pisma słowiańskiego jest
jeszcze w zawieszeniu i oczekuje w przyszłości dopiero sprawie-
dliwego rozpoznania. •'■•-j Gdy jednak w r. 1855 doktor Hófler
w Pradze znalazł, wklejone w okładzce bardzo ozdobnego ręko-
pismu łacińskiego z w. XI, dwie pargaminowe karty głigolickie,^^)
Szafarz)'k przekonał się nareszcie, iż wszelkie jego usiłowania do
podtrzymania starszeństwa kirylicy w niwecz się obracają. — Zba-
dawszy z całą usilnością nowoodkryte karty, zastanawiając się
nad kształtem liter, pisownią, punktuacyą i atramentem, Szafarzyk
wyrzekł, iż rękopism ten musi sięgać przynajmniej pierwszej po-
łowy X w., że zwroty mowy w nim są słowiańsko - morawskie
i że zatem pow\stał w tej miejscowości, w której ś. Metody nau-
czał. — Takim sposobem, po trzydziestoletniem prawie obstawa-
niu za kiry lica, Szafarzyk w r. 1858 znalazł się w konieczności
zgodzić się z przeciwnikami swymi i przyznyć starszeństwo gła-
golicy.-^*)
Wygłoszenie zdania takiej naukowej powagi, jaką się szczy-
cił w owym czasie Szafarzyk, wywołało żywe zainteresowanie
się badaczy rzeczy słowiańskich. I gdy jedni, trzymając się
uporczywie dawniejszych poglądów, obstawali za starszeństwem
kirylicy, •'^•^) inni w myśl Szafarzyka, rozwijali wypowiedziane
tomie dziel Szafarzyła, wyd. 1865 str. 211 i następne, Względem wynalezienia przez
ś. Klemensa innego pisma, niż te jakie ś. Cyryl wymyślił, patrz wyżej cytatę 34.
•'-) Pamatky hlaholskebo pisemnictvi. 1853 s. VI punkt 8, — tudzież str.
X Lvr.
■•■"•) Fakssmile lycli kart ogłoszone zostały w Abliandłung der K. Pohmi-
schen Gesellschafl der Wissenschaft tom X. Praga 1857. Jest to dziesięć krótkich
hymnów, czyli Swetiln z oLjuśnieniami Szafarzyka. Osobna odbitka z tego wy-
dania, pod tytułem: Glagulische Fragmente herausgegeben von Hófler und P. J. Sa-
farik. Praga 1857 in 4O str. 61. V tablic.
^*) Ueber den Ursprung und die- Heimath des Glagoliiismus 1S58. — O po-
szukiwaniach Pzafarzyka ogłosił Ginzel, w dodatku do Geschichte der Slavenapostel.
i?ći str. ,107—170. — Porów. Jagicz. Bonpoci. o KiipiU-rt 11 MeooAin. s. 59.
■'■') I/.bera. Kirył i Method nepsali nigdy hlaholski neż kirylski r. 1858 —
przez niego zdanie. '^^z Ruch literacki najbardziej wzmógł się
w IMoskwie. Tam Bodjański, pogrążony całkiem w badania sta-
rożytnych pomników podobnie jak Grygorowicz w Kazaniu, już
w 1855 r. wypowiedział swe przekonanie, że cliociaż nie może
jeszcze zgodzić się na starszeństwo głagolicy, lecz opierając się
na najnowsze dane, chętnie udziela jej miejsce w jednym z kiry-
licą wieku, lub wnet później. ■'^^) Chomiakow dowodził, że głago-
lica jest starożytnym pomnikiem wznowienia rzez (p-Łsi)) mni-
cha Chrabra, i że szerzyła się na Zachodzie, a kiryUca na Wscho-
dzie,^^) Pogodin (-|- 1876) skłaniał się do przyjęcia zdania Sza-
farzykowego o starożytności głagolicy „którą znał już ś. Cy-
ryl."-^^) — Słowem ruch w opracowaniu podjęty Icwestyi szerzył
się po całej Słowiańszczyznie, liczba dzieł powiększyła się do ta-
kiego stopnia, że z nich osobna literatura powstała. Zwróćmy
nwagę na ważniejsze prace.
Słynny profesor uniwersytetu zagrzebskiego kanonik Raczki,
wydawca znakomitego kodeksu watykańskiego, głagolicą pisa^
nego w początkach krzewienia chrześciaństwa u Słowian, zba-
dawszy cechy lingwistyczne wzmiankowanego kodeksu, przyszedł
do przekonania o głębokiej starożytności głagolicy. Według nie-
go, największy rozkwit piśmienictwa w Bółgaryi przypada na
czasy cara Symeona (r. 893—927). Najstarsze pomniki pisane
są głagolicą okrągłą, potem greclco-słowiańskiem pismem. Z po-
czątku głagolicą i kirylica walczą o pierwszeństwo, ale później,
jak wskazują palimpsety, powierzch głagolicy pisane kirylica,
w Moskwie Wiktorów i Hilferding mocno obstawali za starszeństwem kirylicy. Po-
godin. CóopKliKTj r865. s. 172 — 192. Szczególnie przeciw Szafarzykowi powstawał Hil-
ferding.
58) Hanusz. S\v;'ity Kiryl nepsal kyrylsky neż hlaholsky. 1857. Odbitka
z Pojednani Kral. Cesk. spolecnosti nauk. Później. Das Scłiriftwesen und Sclirit-
thum der bóhmisch-slaviscben \ ólkerstamme. Praga 1867.
5') Bodjanskij. O BpejieHii npoiicxo>iaenia CiaDancKiiNT. niiCLMen^, str.
317-8.
68) Pycch-aa Eectja r. 1859, t. V, s. i— 12.
''») Kiipii.Liio-MeoQ4;. CSopHuicŁ, 1865, s. 126.
— 184 —
a pod koniec XII w. głagoUca w Bółgaryi znikła."") Miklosicz,
oświadcz3'wszy się od dawna za starszeństwem głagolicy,"^) zau-
ważył, że różnice pisma głagolickiego od cyrylickiego stanowią
nie tylko formy pisma, lecz i sam jeżyk pomników i że najdaw-
niejsze pomniki głagolickie pisane były w mowie słoweńskiej."-')
Nowsi badacze Tajlor i Geitler, porównywając najstarsze litery
głagolickie z literami innycłi alfabetów, wypowiedzieli różne zda-
nia. Pierwszy z nicłi twierdził, że najstarsze litery głagolickie
są jednakowe z greckiemi minuskulnemi literami,*'''') Geitler w al-
fabecie głagolickim upatruje wpływ nie tylko greckicli uncial-
nych i rzymskicli liter, lecz nawet i albańskiego alfabetu. We-
dług jego łiypotezy, u Slownan w Bółgaryi i na południe od niej
używano greckiego uncialnego pisma, a u Słowian w Macedonii
sąsiednicli albańskicli liter, z czego powstał zarodek głagolicy.**^)
Zbijając zwyciezko łiypotezę Geitlera profesor Jagicz powiada,
80) Przekonania swe Raczki wypowiedział najprzód w dziele: Pismo slovjen-
sko, 1861, później w dziele: Assemanov iii Yatikanski Evangelistar, 1865, s. CXIX,
Później w czasopiśmie „Rad jugoslavenskie Akademije", tom II, 36. Riedko slo-
vensko pismo u vatikanskom rukopisu.
*") Artykuł „Glagolitisch", w Encyklopedyi Ersch. Grubera, 1859, s. 403 do
422. Patrz Jagicz, Bonpocx o Kup. 11 Meo., s. 52.
*2) Die pannonischen Denkmaler zerfallen nach dem Alphabete in dem sie
geschrieben sind, in glagolitische und in Cyrillische, ein Unterschied der nicht nur
die Schrift, sondern auch das Alter trift, indem einige der glagolitischen Quellen zu
den alleraltesten Denkmalern der Altslovenischen, ja der Slavischen Sprache iiber-
haupt gehoren. Miklosich. Altslovenischen Formenlehre in Paradigmen, 1874. Ein-
leitung, s. XIII.
^') Najpierw w Archiv fiir Slavische Philologie, V, s. 191, powtórnie w dziele
jego: The Alphabet an account of the Origin and Development of Lettres, by Isaac
Taylor. Vol. II, 195 — 207. Jagicz w sprawozdaniu, wzmiankowanem w następnym
przypisku s, 185.
*■*) W recenzyi licznych prac archimandiyty Amfilochia i Wsiewołoda Miil-
lera. kt. Bonpocy o CiaciincKoii aaóyKfc, w Żurnale Minis. Ośw. 1884, profes. Ja-
gicz bierze pod rozwagę prace Leopolda Geitlera. Die Albanesischen und Slavi-
schen Schriften, mit 25 phototypischen Tafeln. Wien,' 1883. Nie ograniczając się
krytyką hypotezy Geitlera, posuniętą aż do szczególowego rozpatrzenia liter glago-
lickich, każdej z osobna, Jagicz wypowiada stanowczo swe zdanie, przez co recen-
zya ta nabiera znaczenia badania wielce pouczającego. Praca Jagicza, jako osobny
dodatek umieszczona w Sborniku Akademii Nauk Petersburg., wydziału języka i lite-
ratury rosyjs. Tom 33, r. 1884. Ofieib o npncy/KAeHiu .loJioiiocoBCKofł upewiii.
- i85 -
Że wtedy, kiedy sie u Słowian wytwarzało pismo, alfabet albań-
ski nie istniał jeszcze. Na półwyspie Bałkańskim Słowianie, pod
wływem cywilizacyi byzantyńskiej i kultury greckiej, używali
greckieg'o pisma uncialnego i minuskulnego (kursywy), jak po-
wiada Chrabr „bez ustrojenia". Konstanty nietylko uporządko-
wał pismo, lecz był reformatorem pisma greckiego na korzyść
słowiańskiego. Rozbiór krytyczny starożytnych pomników i pa-
leograficzny charakter obu alfabetów wskazuje, że kwestya star-
szeństwa jednego z tych alfabetów najłatwiej sie rozstrzyga na
korzyść głagolicy."^) Car bółgarsld Symeon i jego przyboczni,
poczuwając jaką przeszkodę stawiała im głagolica do zbliżenia
sie z cywilizacyą byzantyńską, starali się, zamiast alfabetu gła-
golickiego, który się równał pismu greckiemu minuskulnemu,
wprowadzić charakter odpowiedni greckiemu uncialnemu (lite-
rackiemu) pismu. To właśnie stanowi kirylicę. Przewaga jej stała
się nie w skutek tego, aby alfabet cyrylski wytworzył się drogą
historycznego rozwoju, lecz z powodu umienia zastosować ją do
pisma greckiego. Ostatecznie zaś zwycięztwo kirylicy zapewniło
przyjęcie chrześciaństwa przez Słowian ruskich. ^^)
Powaga tyłu znakomitych badaczy zapewnia głagolicy zna-
czenie pierwotnego pisma Słowian, ale nie usuwa ostatecznie
powątpiewań o jej pochodzeniu.^') Kwestya ta bezwątpienia
będzie kiedyś rozstrzygnioną, a tymczasem zostajemy w upewnie-
niu, że apostołowie nasi Cyryl i Metody używali pisma glago-
8*) Jagicz, jak wyżej str. i86 — 188.
^^) Załączone przy pracy prof. Jagicza tablice pisma starożytnego, naocznie
zdają sie przekonywać, jak najdawniejsze z IX i X w. litery głagolickie i cyry-
lickie zbliżają się do współczesnych liter greckich minuskulnych i uncialnych, oprócz
głosek nosowych, których u Greków nie było. Zkądże sie wzięły w alfabecie sło-
wiańskim? Jagicz nie objaśnił tego!
*') Oprócz Geilłera i innych badaczy sprzecznego zdania z Taylorem i Ja-
giczem, odrzucającymi wpływ albańskiego i innych, oprócz greckiego, alfabetów,
nowszy pisarz M. Filipow mniema, że głagolica wynaleziona przez Słowian dal-
mackich wcześniej, niż się zjawiła kirylica, i prawdopodobnie powstała pod napły-
wem rozmaitych żywiołów, częścią w przedchrześciańskie czasy, częścią od Greków,
ł^zymian, a być może i narodów wschodnich. XopBaTU H c1opi,6a 11X7> n, Ar.CT-
pieii. PetrohraJ. iii<)J, s. I12.
— i86 —
lickieg'o i że takowe szerzyło się w TK i X w. nie tylko u Sło-
wian południowych, w Pannoiiii, Morawii, Slowaczyźnie i Cze-
cłiacłi, lecz także i w południowo] części Polski, Ctirobacya zwa-
nej. Zrozumimy to łatwo, porównywając wypadki liistoryczne.
I tak, kiedy w IX w. apostołowie nasi krzewili clirześciaństwo
nad Dunajem, Słowiańszczyzna lecliicka aż do Łaby swobodną,
jeszcze była od władzy niemiecl-ciej i wpływu kościoła łacińslciego.
Książęta Obodrytów, Lutyl<;ów, Serbów nadłabskich, uczęszcza-
jąc na dwory cesarskie, być może znajomili się z łaciną, ale nad
Wartą, i dolną Wisłą nic jeszcze ani o cywilizacyi zacliodniej,
ani o piśmie głosowem nie słyszano. A gdy w skutek urągania
clirześciaństwu księcia wiślickiego poganina, władztwo jego pod-
padło pod panowanie Morawianów (około r. 880), używane w Mo-
rawii pismo liturgiczne, słowiańskie, nie spotykając przeszlcody
ze strony pisma łacińskiego, swobodnie szerzyć się mogło, jeśli
nie w całej Polsce, to przynajmniej w południowej jej części,
dokąd nauka apostołów słowiański cli sięgała. Będąc poganami
przodl<owie nasi mogli nie znać pisma, stawszy się clirześcianami
obejść się bez niego nie mogli. A ponieważ w metropolii sło-
wiańskiej Welegradzie używano głagolicy, oczywiście więc, iż
misyonarze tej metropolii musieli używać nie innego pisma, jak
tylko głagolickiego w IX wieku, aż nim łacina wzięła w służbie
bożej przewagę w X może nawet w XI wieku. '^*) Niezrozumiałą,
ludowi łacinę znali wszakże tylko księża, Ictórzy dla oświecenia
^*) Najdawniejszy pomnik języka polskiego, tak zwany „Psałterz Małgo-
rzaty", przepisany praM'dopodobnie przez Niemca, literami łacińskiemi ze starszego
rekopismu, zawiera (w drugiej, starszej części) ślady pisma głagolickiego, dla ozna-
czenia dźwięków nosowych. Zkąd to pochodzi? Wydawca Psałterza tego, senator
K. Małkowslii mniema, że to się da wyrozumieć, kiedy przypuścimy, źe Psałterz
wprzód był tłóm.aczony nim poznano pisma cerkiewne nietylko kirylicę, lecz i gła-
golicę. (Przegląd najdawniejszych pomników języka polskiego, r. l8/2, s. 29, 44).
Mnie się zdaje, że kwestyę tę chyba paleografia ostatecznie rozstrzygnąć zdoła, ale
zjawienie się śladów głagolicy w pomniku polskim przypomina to, co Wiktor Gry-
gorowicz znalazł (w r. 1845) na niektórych pomnikach słowiańskich w Bólgaryi,
mianowicie wtręty i dopiski głagolickie, co właśnie dowodzi powszechną niegdyś
znajomość ostatniego pisma. Wyżej cyt, 49.
- i87 -
ludu musieli używać języka miejscowego i długi czas pisać alfa-
betem słowiańskim, ale którym mianowicie? Według niewielkiej
ilości starożytnych pomników zdawałoby się, że już od czasów
BolesłaAva Cłirobrego w Polsce szerzyła się kirylica,*^^) z którą,
Polacy łatwo zapoznać się mogli podczas wypraw Bolesława Chro-
brego na Ruś i do Ivijowa, gdzie wówczas kirylica z Bółgaryi
szerzyła się i długo, jak wiadomo, walczyła ze starsza głagolica.'^"^)
Czy nie było coś podobnego i w Polsce? Twierdzić o tem nie
możemy, ale wypada zwrócić uwagę na Czechy, z których pier-
wotnie wiara i oświata do Polski płynęły. Wszak wiadomo, z jaką
gorliwością opat klasztoru Sazawskiego Prokop i następca jego
Wit szerzyli w XI w. nabożeństwo słowiańskie w Czechach. Be-
nedyktyni wzmiankowanego klasztoru zbierali i przepisywali rę-
kopismy głagolickie, do użytku w nabożeństwie słowiańskiem.
Siady tego przechowały się w znalezionych przez Hóflera w Pra-
dze (r, 1855) ułamkach głagolickich z X w,'^) Stosunki polity-
czne i religijne Polski z Czechami w XI w. były nadzwyczaj
ożywione. Morawija lat dwadzieścia z górą, a Słowaczyzna dłu-
żej do Polski należały. ^-j Czy podobno dopuścić, aby Polacy
"») Na dowód tego badacze przytaczają: pieniądz Bolesława Chrobrego z na-
pisem cyrylickim, i kronikę Jarosława Icanonika katedry płockiej obrządku łaciń-
skiego, pisaną przez niego kirylica w r. i2ig. Na tę kronikę powoływał się nie-
gdyś Chrystyan biskup pruski, a dziś w archiwum królewieckiem wyśledzono ją.
Były jeszcze starsze książki polskie kreślone' temże pismem, a przez Niesieckiego
i innych wiarogodnych świadków wspomniane. Używano więc niegdyś w Polsce
powszechnie kirylicy, a spisane przez Metodego i następców jego księgi cerkiewne
były wzorem, według którego tak my, jak i inni Słowianie pierwszy piśmienny nasz
język urabiali, nim takowy około wieku XIV uległ przeważnie wpływowi czeszczy-
ziiy. Bielowski, we wstępie do drugiego wydania Słownika Lindego, r. 1854, str. ir.
'^) Pop Upir Lichy, przepisując dla księcia Włodzimirza Jaroslawowicza
w r. 1047 księgi proroków pismem grecko-słowiańskiem, wyraził się: napisa iz
kurilowice, czem dał do pojęcia, że przepisywał z manuskryptu innym charakte-
rem pisanego, mianowicie głagolicą, którą on nazwał pismem kirylowem. Hanusz
Ign. Der bulgarische Monch Cbrabr, w Archiv. f. Kunde Oesterr.-Geschichts-Queł-
łen, 1860, tom XXI[r. s. 45. Szafarzyk. Pohled na prvovek hlahdskeho pisemnictvi.
Dzieła, IIL 211.
"') Wyżej, cyt. 53.
■-) Dzieła ugo lom II, s. 96, Ujj.
— iS8 —
nie kor/ystali z pisma glagolickiego, przynajmniej w dyecezyach
Krakowskiej i Wrocławskiej, choć w części, obok pisma kiry-
lickiego? Ślady glagolicy w Psałterzu iMalg'orzaty, tudzież utrzy-
mywanie sie w pamięci Polaków nazwy pisma „hlaholskiego",'-')
chociaż nie rozstrzygają kwestyi, o której mówimy, ale podają
powód do mniemania, że i u nas podobnie jak na Rusi ki-
rylica, jako doskonalsze pismo, w^.ięła przew^ag'ę nad glagolicą
W XI wieku. •■')
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich.
Jeszcze przed rozpoczęciem apostolstwa av IMorawi (r. 863'),
bracia Konstanty i Metody, jak wzmiankowaliśmy wyżej, praco-
wali nad przekładem z języka greckiego na słowiański ksiąg
liturgicznych. Później, po czterech i pół latach pobytu w Mo-
rawii, bracia apostołowie zanieśli do Rzymu przetłómaczone przez
nich księgi, które przez stolicę apostolską aprobowane zostały.''^)
A że w owym czasie mowa słowiańska rozpadała się już na kilka
osobnych narzeczy, zachodzi zatem pytanie: w jakiem mianowi-
cie narzeczu apostołowie nasi dokonali przekładu ksiąg litur-
gicznych ?
Kwestya ta, zajmując około stu lat umysł celniejszych ba-
daczy, nie uzyskała dotąd należytego rozwiązania. Postaramy
się przynajmniej objaśnić przebieg usiłowań w tym celu.
W pierwszej połowie bieżącego wieku, w obec powsze-
chnego przekonania o starszeństwie Iciryłicy od głagolicy, księgi
duchowne, Icirylicą pisane, uważano jako główne źródło do po-
znania pisma i mowy pierwotnycli nauczycieli wSłowian. A po-
'») Wyżej, cyt. 26.
"*) Z pisarzy ojczystych za starszeństwem głagolicy w Polsce oświadczyli
się: Bartoszewicz Julian w Płistoryi pierwotnej Polski, r. 1865, wyd. 1878, I, s, 94, 95
i w Historyi literatury polskiej, r. 1877, I, 24; Leonard Rettel w dziele ŚŚ. Cyryl
i Metody, r. 1871; Konstanty Małkowski w „Przeglądzie pomników języka polskie-
go- r. 1872; Tadeusz Gromnicki w „Rozprawach Akad. Umiej.", 1879, tom XI;
ks. T. Dąbrowski, w broszurze: Ji^zyki liturgiczne słowiański, rumuński i ormiański
w obrębie monar. auslryac. Stanisławów, r. 1882. Pawiaski. Serbia, r. 1874. s. 106.
■") Wyżej § 38, str. 83.
niewaź księgi te óoszliy do nas nie w or} glna^acb, lecz w pó-
źniejszych, pod "wpływem czasu i miejscowości, mocno zmienio-
nych redakcyach, zostawało więc dla domysłów i przypuszc^.eu
obszerne pole.
Znakomici badacze rzeczy słowiańskich: Józef Bobrowski,
Szlecer, Wostokow, Kałajdowicz i inni, zważając na wielki roz-
wój literatury bółgarskiej za cara Symeona (r. 890 — 927),''*^) oraz
przyjmując na uwagę język najstarszych ksiąg kirylicą pisanych,
mniemali, że do przekładu ksiąg liturgicznych Konstanty i Me-
tody używali narzecza bółgarsko-słowiańskiego, które im, jako
urodzonym w Macedonii, dokładnie było znajome. Podzielając
podobne przekonani?, Szafarzyk objaśnił swe myśli w następny
sposób. W Morawii i Słowaczyznie panowało w IX w. narze-
rze, do teraźniejszego zbliżone, a od cyrylskiego wcale różne.
Mogli jednak apostołowie słowiańscy i pomocnicy ich, z l<siąg,
w narzeczu bólgarskiem pisanych, odprawiać służbę bożą, mogli
z uczniami swymi przedłużać tlómaczenie lvsiąg greckich na miej-
scowe narzecza, Ido różnica Słowiańszczyzny morawskiej od me-
zyjskiej (bółgarskiej) nie była tak wybitrią, jak teraz. W zadu-
najskiej IMorawii, raczej Pannonii, Konstanty i Metody nie mie-
szkali i nad przekładem l<siąg tam nie pracowali. W tej części
Morawii bytujący Słowianie jednego z jSIorawianami i Słowakami
pochodzenia, jednakowej z nimi używali mowy. Dalej na zachód
panowało narzecze chorutańslcie, które, jak widać z ułam^tów
'•') Mnóstwo pisarzy slowiiińskicli, którzy wnet po śmierci Metodego, po czę-
ści przed upadkiem rzeszy morawskiej (gOj), po części później, zwłaszcza w X
i XI w. zjawili się m' Ból|^aryi, sa dowodem, że piśmienictwo słowiańskie w tym
kraju o wiele wcześniej, iiii po upadku Morawii poczęło się. Uczony car bólgar-
ski Symeon sam księgi greckie na język słowiański tlómaczyl, za co go współcze-
śni zwali k n i g o 1 u 1:) c e m i z w y k s z i m c z e s t i w s j a k n i g i. (Kałajdowicz,
loailTj 0K3. CoJir. 15). Biskup Welicy ś. Klemens, po powrocie z Morawii do Ma-
cedonii, wiele ksiąg napis.'!, r. 885 — 9:6. (Legenda Ochridica, c. 8, 14; Legenda
Bulgarica c. 22; Grygorowicz, 0'jepiaj nyTClueCTBin 110 'Jyinuii, str. 122). Toż
samo czynili: elczarch Lólgarski Jan (890 — 916), bislaij. Kinilanty (906), mnich
Grzegorz, mnich Teodor Doksow, albo Duks (907) i inni. Kałajdowicz, jak Avyżej,
M. 15, 99-
— I go —
freizinj^eńskich, ' ') już około r. 950 i wcześniej z układu swego
podobne było do teraźniejszego i do mowy illyryjskiej należ3^
Przeciwnie od Pestu i góry ]\Iatry na południe i wscliód, na ca-
łem porzeczu Cisy panowało wtedy narzecze bółgarsl<o-slowiań-
skie, które w^ przekładach pisma ś. znajdujemy.'^)
Tymczasem Kopitar, odl<rywszy jeden z najstarszycli pom-
ników^ słowiańskich głagolica pisanych i to w narzeczu choru-
tańskiem (słoweńskiem), twierdził, że do przelcładu l<siąg religij-
nycli apostołowie słowiańscy używali mowy Słoweńców, którzy
przed najazdem Węgrów (r. 9o6\ szerzyli swe posady aż do Du-
naju."") Hypoteza ta znalazła poparcie ze strony- Miklosicza,
który, opierając sie na filologicznych cechach pomników słowiań-
skich, przyszedł do przekonania, iż większość z nich należy do
narzecza słoweńskiego, wcale różneg'o od teraźniejszego moraw-
skiego. W skutek tego Miklosicz twierdził, że w starożytności
Słoweńcy po obu brzegach Dunaju mieszkali.^") Podzielając po-
dobne przekonanie, Dummler jął się dowodzić, że teraźniejsze za-
ludnienie Morawii powstało dopiero po upadku rzeszy moraw-
") Wydal je najprzód Keppen: Coópailie c.iaB;il!CKliX'L naMaTHiiK0B7.. Pe-
tersburg, 1827, z facsimile i komentarzem Wostokowa; potem Kopitar w Glagolitu
Cloiianus, r. 1836, i K. Małkowski w Przeglądzie najdawniejszych pomników ję-
zyka polskiego, r. 1872, s. 81.
'*) Tak pisał Szafarzyk w Starożytn. Slowiaaskicli, i^ 41, s. 504—506, kiedy
jeszcze nie przypuszczano nawet, aby pomniki glagolickie mogły być starszemi od
cyrylickich.
"^) Zdanie swe Kopitar wypowiedział najprzód w Glagolita Clozianus, r. 1836,
pag. IX, XXXIIT, seqq., potem w Ursprung der slavisch. Liturgie in Pannonien,
w Chmel'a Oesterreichischer Geschiclrtsforscher, I, 3, p. 508; w Hesychii glosso-
graphi epilogistis Russus, p. 48, tudzież w recenzyi Bobrowskiego Instituiiones lin-
guae slavicae. Wiener Jahrbucli, XVir, s. 69, nakoniec w Prolegomena hislorica
do ewangelii rejmskiej. Forów. Diimler, Excurs iiber die Nationalitat der alten
Mahrer, w Archiv fiir Oesterreichische Gescbichts-Quellen, 1854, tom XIir, p. 169.
80) Ich bin namlich jetzt der Ansicht, das slovenische Yólkerstamm nicht
nur auf dem rechten, sondern auch auf dem linken Ufer der Donau wohnte, freilich
ohne uber den Umfang seiner Wohusitze im Norden der Donau auch nur eine Ver-
mutung aussprechen zu konnen, Altslowenische Fcrmenlchre in Paradigmen, 1874.
Einleitung, s. III — IV, a dalej porównać to, co powiedziano wyżej, w przypi-
sku 62.
— 191 —
sldej (r. 906), a dawniej po obu brzegach Dunaju panowało ple-
mię słoweńskie, w narzeczu Ictórego spisane zostały najdawniejsze
księgi religijne Słowian.^') Tym sposobem zjawiła się, niespo-
dziewanie, liypoteza o pannoniźmie ksiąg słowiańskicli.
Nowsze odkrycia zabytków piśmiennictwa słowiańskiego
wywołały inne poglądy. Gdy bowiem przekonano się że najda-
wniejsze pomniki głagolickie: fragmenty prażskie i kijowskie^-)
noszą ślady narzecza grupy czeclio - morawo-słowackiej^"^), łiypo-
teza o pannoniźmie ksiąg słowiańskich upadła. Natomiast ba-
dania pomników pisma słowiańskiego w ciągu kilkunastu lat
ostatnich, jeśli i nierozstrzygnęły dotąd kwestyi o której mówimy,
to przynajmniej dają możność przypuszczenia, że pierwotne księgi
relig-ijne Słowian napisane były w języku, który w IX i X w.,
szeroko rozlegał się nad dolnym Dunajem, a teraz już nie istnieje.
W tym to starożytnym języku napisane przez naszych aposto-
łów i uczniów ich księgi duchowne łatwo mogły zrozumiane być
jak nad dolnym, tak i nad środkowym Dunajem. Przepisując
księgi te, pisarze słowiańscy w Morawii i innych krajach sło-
wiańskich pozwalali sobie robić zmiany fonetyczne i gramatyczne,
wprowadzając nowe formy językowe i zamieniając litery orygi-
nałów innemi literami, aby się przybliżyć do narzecza tej miej-
scowości, w której przepisywano księgi.^'*) Z tego powodu po-
*') Dummler w Archiv, jak wzmiankowano w przypisku 79, s. 169—178,
w innem zaś miejscu powiada: es haben damals diesseits wie jenseits der Donau die
Altslowenische Sprache geherr«cht und sei von den Mahren nicht minder ais von
den griechischen Slaven geiedet worden. — Geschichte der Ostfrankischen Reichs,
1877, tom II, s. 185.
*■-) O fragmentach praźskich wyżej w przypisku 5;. O fragmentach kijow-
skich „Missurum liber glagoliticus", z X w., w dziele J. Srezniewskiec;o: Culutnia
O Majioii3BŁcTiiuX'L II HeiiSBt.CTHHS-L naMf]THHKaxx, tom II. N. LXXVII; później
wjagicza: Specimina Linguae Palaeoslovenicae. 06pa:3UU flStiKa uepKOBHOC.iaBHHCKaro
uo a^peBnIaiiiiiiM-L uaMaTiiiiKaMi, r.iaro.iii'iecKoir n KiipiLT.ioBCKori niiCLMeiiHOCTii.
1882. Szczegóły niżej.
*-'') Srezniewski. rozpatr/.ywszy w r. 1876 fragmenty kijowskie, zauważał, że
starosłowiański jeżyk lycli fragmentów, obok ścisłego zachowywania używania dźwc-
ków nosowych i prawidłowego odróżnienia twardych i miekich wyrazów, przedstawia
regularne używanie btaroż)tnych form, chociaż z niektóremi osobliwościami, charak-
— TC)2 —
wstały rozmaite ksiągf słowiańskich redakcye, zbliżające język
tych ksiąg do późniejszych narzeczy: bóJgarskiego, serbskiego,
sh')\veńskiego. morawsko -słowackiego, czeskiego, nareszcie ru-
skiego ^-'j
Dalsze prace teraźnio^j>zych, znakomit3-ch lingwistów sło-
wiańskich, bezwątpienia, kwestyję o języku ksiąg, napisanych
przez apostołów na^^zycli i uczniów icli, doprowadzą do pomyśl-
nycłi rezultatów.
teryzującenii mowę czesl<a. CBi.jbiiia o Ma.Ton3nLCTiil.ixl. iiaMnTiiiiKaxx. II s. 544.
Do tego Jagicz dodał: fragmenty, przywiezione ze "Wschodu, należą bezspornie do
najdawniejszych pomników pisma glagolicUiego. Ślady wpływu czeskiego na narze-
cze cerkiewne, które zachowało wreszcie cechy rozmaite najbardziej starożytnego języka,
wskazują na pannońsko- morawskie strony, jako miejsce pochoLlzenia tego pomnika,
prawidłowe zaś używanie głosek i spółgłosek nosowyeh i t. d.. zniewala do mnie-
mania, że pomnik ten albo oryginał jego napisany został bardzo dawno, prawdopo-
dobnie w X w., kiedy jeszcze nabożeństwo słowiańskie istniało. (Specimina s. 33).
W innem miejscu Jagicz powiada, że napisane okrągłym charakterem fragmenty- ki-
jowskie zajmują, łiyć może, pierwsze miejsce w szeregu doszlych do nas pomników
głagolickich. (Ouatuor evangeliorum versionis Palaeoslovenicae. Codex Marianus.
1883 s, 416). W iunem znowu miejscu Jagicz tak sie wyraża; w s/.eregu pomników
cerkiewno -słowiańskiego piśmiennictwa, są dwa glagolickie (fragmenty prażskie
i kijowskie), przynależność których, w teraźniejszym ich stanie, do narzeczy grupy
czecho-morawo- słowackiej nie ulega wątpliwości. On nie twierdzi, aby język
kijowskich fragmentów byl żywym językiem Morawii lub I'annonii północnej w X
w., lecz we fragmentach tych, jak w zwierciadle, odbijają się jasne ślady ich zależ-
ności historycznej od teraźniejszego, żyjącego języka Morawii. OneT^ O npiicy;^-
Jlemn .lOMOHOCOBCKOii npeMiii sa 1883 r. str. 120. 138. Jest to Dodatek do Sbor-
nika Akademii Kauk za 1884 r. tom LXXIII.
^^) Dla przykładu przytaczamy zauważane przez s. p. Srezniewskiego w ki-
jowskich fragmentach glagolickich z X w. odstąpienia od starosłowiańskiego języka,
i tak: 3 używa się zamiast ;kj, U zamiast uiT, jak w czeskim: noj;a3b, Aa3l>, OTTjjaBŁ,
O tomTj 3e, Taiioese, orpAjjKut, oó-Łiifeiiiifc, npiieM.iisiue; zamiast iix=ck używa się
niM: sauiMiiTli, OHUWtemit ; głoski ck zmięłcczaja się w cit a nie w ct: lioóc/bUtii;
dźwięk 3 przed .1 i 11 przechodzi w >K: B^iK.lioS.lciibl, Bl.iKO.lOÓ.TCiilili i t. d. Porów.
CBtjtiiia o Ma.T0ii3BLcTiibixi uaMaTiiiiKayTi t. II. LXXyiI s. 544.
*5) O różnicy rozmaitych narzeczy słowiańskich od języka starosłowiańskiego,
Perwolf w piśmie zbiorowem: Meoo;iieBCKiii loCii.ieiillbiii c6opiiiiKX. 1885 s. 27.
i
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne ^A/ X w.
§43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
I. Osiedlenie się Madjarów nad Dunajem.
Rozważając sprawy ludów naddunajskich, wzmiankowaliśmy
o Madjarach pobieżnie, o ile, dla obja.śnienia udziału ich w zbu-
rzeniu państwa Morawskiego, konieczność wskazywała. Gdy je-
dnak, po kieskach zadanych Słowianom i Niemcom, Madjary
w końcu IX i w początku X w. osiedli na zawsze w samym
środku Słowiańszczyzny Zachodniej i dotąd nie przestają wywńerać
wpływ na los ludów, w państwie Węgierskiem zamieszkałych,
dokładność dziejów wymaga, abyśmy bliżej przypatrzyli sie fiziog-
nomii tych przybyszów z dalekiego Wschodu.
Według nowych badań etnografów i lingwistów, Madjary
stanowią wschodnią gałęź grupy fińskich ludów i najbliższych
krewnych znajdują w Wogułach i Ostjakach, a potem dopiero
w Permjakach, Wotjakach, Zyrjanach, Mordwńnach i Czuwa-
szach. Pierwotnie Madjary bytowaU po obu stronach gór Ural-
skich, miedzy rzekami Wołgą, Kamą, Tobołem i górną częścią
r. Uralu. Około r. 884, cześć Madjarów, dociskanych przez Pie-
czyniegów, opuściła strony ojczyste i pod władzą Almuca ko-
czowała w sąsiedztwie Chazarów, w krainie Lebedyi, tak nazwa-
nej od wodza Lebediasa, który praAvdopodobnie był następcą
Almuca. Unikając nowych uciemieżeń od Pieczyniegów, Madjary
Tom IIL jj
ustępy wali dalej na Zachód, a koizystając z wezwania Greków
na pomoc przeciw Bółgarom, zajęli stanowisko w krainie, przez
greckich pisarzy zwanej Atelkuzu, najpewniej przy ujściu rzek:
Dniestru, Prutu, Dunaju.')
Po krwawych bojach z Bólgarami, Madjary taki rozgłos ze
swej waleczności zyskali, że cesarz Arnulf wezwał ich na pomoc
przeciw Morawianom, w r. 892. Odtąd stają się oni wiadomi
pod swą własną nazwą Madjarów,'-') zwanych także Węgrami.^)
') Konstanty Purpurorotlny, w dzielę de Administrando imeperii, wzmian-
kuje raz AtbIzoo^oc (cap. 58), w innem miejscu: -Dra/j.ou 'EzkX Ku>j!^<i'j (cap, 40) Z róż-
nych objaśnień najprawdopodobniej sie zdaje pod Atelkuzu pojmywać między-
rzecze od Dniestru do Dunaju. Szczegóły podają: Czoernig. Ethnographie der
■Oesterreićhischen Monarchie. 1855. T. II 53 — 4; Sayous. Les origines de Tepoąue
paienne de i'histoire des Hongrois. 1874. s. 14; Hunfalvy. Ethnographie von Ungarn
1877; Chwolson. IIsBfcCTia IIóii-B-ilacTa 1869. s. 118; Grot. Mopacia 256 do 260.
Niektórzy niemieccy pisarze pod Atelkuzu pojmują kraj od r. Bohu aż do Transyl-
wanii. Stacke. Deutsche Geschichte. 1880. T. I. mapa.
2j Konstanty Purpurorodny (de Administrando c. 40) Madjarów ciągle na-
zywa Turkami i wie o jednem tylko plemieniu ich, zwanem Mżyifir^. Najdawniejszy
pisarz węgierski, notaryusz króla Beli, powiada że Madjary się zowią M o g e r,
a u cudzoziemców słyną H u n g a r y (per idioma alienigenorum Hungarii lingua pro-
pria Mogeri Yoeantur). Endliciier. Monumentu Arpadiana. s. 2. Arabscy pisarze
wieków średnich zamiast Madjar pisali M a d ż g a r, niekiedy Chungar, najczę-
ściej jedmak zwali ich Baszkirami: Badżgar, Basztżard, Baszkird,
Ba.sztżard, Baszgard. Z tego powodu już Klaprot wnioskował o wspólnem
pochodzeniu Madjarów z Baszkirami. (Tableau historiąues de TAsie, Paryż. 1826.
s. 275). " W nowsze czasy Fessler i inni pisarze węgierscy trzymali się podobnego
zdania, a Chwolson twierdzi, źe Madjary byli nie tylko jednego z Baszkirami ple-
mienia, lecz -nawet składali część tego narodu, w skutek czego podróżnicy XIII w.
język baszkirski za identyczny z madjarskim uznawali, i dla tego kraj Baszkirów
wprost Wielką Węgryją (major Hungaria) nazywali. W r. 1253 flamand Ruys-
brock, Rubricjuis przejeżdżał krainę baszkirską i znalazł, że: ydioma Pascatur et
Ungarorum idem est, przy czem dodał: terra Pascaver, que est major Hungaria, —
Piano Carpini trzy razy kraj baszkirski nazywa: Magna Hungaria, a Benedykt Po-
lak twierezi: Bascurdes, qui sunt antiqui Ilungari. (Recueil de Voyage, pars IV). Po-
rów- Chwolson. IIsBfeCTia IISiiTi-JacTa. 102, tudzież Lelewela. Narody, III. 17.
s. 128. O pochodzeniu z języka fińskiego i znaczeniu nazwy Mogeir szeroko roz-
prawiali: Roesler w Albanesischen Studien ; HunfaWy w Etnographie; Wilhelm Obor-
raiiller w Zur Abslammung des Magyaren; Sayous w Les origines paienne ,..;; Grot
w MopaBia ... i wielu innych, ale według Kunika nazwa ta chociaż pochodzi z mo-
wy feńskiej, była jednak nazwą dynastyczną.
^) Nad fińskiego pochodzenia Madjarami panowała dynastya turkska. Dy-
naści wciągnąwszy w siebie wiele żywiołów irańskich, zwali się Onogoram"
i
— 195 -^ .
■ Chciwia .zdobyczy horda koczowr^ików, okrąży vy^zy, połu-
dniowe stoki Karpatów, przedzierając sie po górskich dolinach,
w pobliżu tak zwanej „Żelaznej bramy" na Dunaju, pomiędzy
Banatem a Serbija, wkroczyła na obszerna dolinę nad r. Cisą,'*)
i pierwszy raz pokazała się nad brzegami środkowego Dunaju
w r. 892. Jakby długo hprda w tej miejscowości zostawała — nię
wiemy, ale prawdopodobnie niedługo, albowiem podczas nieprzy-
tomności jej w Atelkuzu, zostawione w tej krainie żony i dzieci
wojowników, tudzież dla ich obrony straże, przez PieczyniegÓYY
i Bółgarów wymordowane zostały. Zamierzając odwetować swym
wrogom, Madjary ruszyli przeciw Pieczyniegom i Bółgarom, lecz
sami pobici zostali.^) Wypadek ten zmusił Madjarów zająć osta-
tecznie stanowiska nad dolną Cisą (r. 895).
Pod koniec IX w. porzecze Cisy aż do Karpatów, równie
jak i Zalesie (TransyK-ania),") należały do państwa Bółgarskie^
(^O-^oyoufKn)^ z czego pó/.niej powstało Ungari, cerkiewno- słowiańskie,-, s>r p H,
Pod przewocinictwem Turków Madjary stali sie narodem konnym, do c^iCgo żadne
inne plemię feńskie nie doszło. Kunik. A.lóeKpii. s. 109. . "'
*) Wetllug Nestora, szli Węgry mimo Kijowa górą, która zowie ' sie dziś
(w XII w.) SironbCKoie, przeszedłszy zaś Dniepr rozbili namioty, przyszedłszy
od Wsehodu, przeprawili się przez góry wielkie, które przezwano Węgierskiemi i po-
częli wojować z żyjącymi tu Wołochami i Słowianami. Nestor pod r. 64o6==898:
Bielowski, M. P. I 568. Później w XII, czy w początku XI[I w. kronikarze- wę.-
gierscy dowiedzieli się, z niewiadomych nam źródeł, że przodkowie ich dostali się
do Węgier przez góry Karpackie: consilio et auxilio Ruthenorum Galiciae suntegressi
in teram Pannoniae. Annonymi Bellae regis notarii. De gestis Hungarorum, w End.-
lichera Monumenta Arpadiana 1849 ca. XII p. 14. Długi czas wierzono temu, ale
po zbadaniu źródeł wiarogodnych, przekonano się, iż wędrówka Węgrów z Galicyi
przez góry Karpackie jest wymysłem, niemającym podstawy. Natomiast wiemy z pe-
wnością, że Madjary z Atelkuzu wygnani przez fieczyniegów i Bółgarów, dostali
się do ujścia Cisy, w pobliżu Serbii. W Chroń. Aąuilejensis zapisano: Iste (Frie-
dericus patriarcha) mirabiliter ecclesiam gubernavit 888 — 897. Hujus tempore Hun-
garorum gens a Servia egressa in Pannoniam (Saviamj quae adiungitur tinibus eccle-
siae Aąuiliensis venit. Czoernig. Ethnographie, II s. 55.
^) Konstanty Purp. de Administrando c. 40.
^) Transilvania wprost jest średniowiekowem tlómaczeuiem nazwy: zale-
sie, pod którem podrozumiewano krainę za lasami położoną. Madjary kraj ten na-
zwali: Erdely, Erdelyorszag = leśna strona, a później Niemcy Siebenbiir-
gen, od Cibinburg, na rzece Cibin. Z tego Słowianie fałszywie wykręcili: Sie-
dmiogród. Cibin, albo Sibin teraz Hermanstadt, Porów. HunfaUy. Ethnnographie
von Ungarn. 1877 s. 201, 228, 294.
' - ' 13* • •-
— 196 —
go, Słowaczyzna należała jeszcze do Morawłi, nad Drawą wła-
da! książę Braczysław, wassal niemiecki, a w Pannonii gospoda-
rowali już margrabiowie wschodni. Zaludnienie tych krajów po
większój części składali Słowianie, ale obok nich wiadomi już
byli Wołochy w Zalesiu, szczątki Awarów pomiędzy Dunajem
a Cisą i koloniści niemieccy w Pannonii. Madjary, zająwszy zie-
mie bółgarskie, ściągnęli na sie gniew cara Symeona, a jako
sprzymierzeńcy Arnulfa, w walce z Morawianami, mieli w Sło-
wianach niebezpiecznych wrogów. Pomnąc na nieszczęście, jakie
ich spotkało w Atelkuzu i zważając na swe położenie w kraju
zupełnie nie znajomym, wśród ludów różnych szczepów, nieprzy-
jaźnie do przybyszów usposobionych, Madjarzy od razu pojęli
konieczność ostrożności i umiarkowania. Jak sobie, w pierwszej
chwili osiedlenia nad Cisą Madjary radzili, wiadomości pewnych
nie posiadamy. Ale z podań XII i XIII w. dochodzą do nas
wiadomości, że Madjary nie tyle orężem ile przebiegłością, chy-
trością i zręcznymi układami z miejscowymi władzcami zdołali
utwierdzić się na porzeczu Cisy i zchołdować sobie, bytujące w tej
miejscow^ości ludy. Szczęście im nadzwyczaj sprzyjało. Car Sy-
meon, zajęty walką z Grekami, nie mógł a m.oże i nie chciał pro-
wadzić wojnę z Madjarami za posiadanie krainy odległej i mało
zaludnionej, Arnulf ich wspierał i bezwątpienia płacił za pomoc
przeciw Morawianom, Chrobaci, jak zobaczymy niżej, zostawali
z nimi w przyjaznych stosunkach, a szczątki Awarów nietrudno
było wcielić do pokrewnej im poniekąd hordy madjarskiej. Gdzie
zaś nie udały się układy, oręż zapewniał panowanie,')
') Nieposładając pewniejszych źródeł, przytoczymy wiadomości z podań XII
i XIII w. I tak, według notaryusza króla Beli, na porzeczu Cisy, w końcu IX w.
rządzili namiestnicy cara Symeona, jakby udzielni książęta; Salan w krainie Titel-
skiej, gdzie teraz Peszt, Kolocza, Segedin i Titel; Menumorut w krainie Biharskiej,
gdzie teraz Debrzeczin i Wielki Waradin; Glad w Banacie. Na żądanie Madjarów
Salan dal sit nakłonić do ustąpienia im najprzód okolicy do r. Sajo, potem do r.
Zad'wy, lecz zauważywszy wzmagające sie siły przybyszów i obawiając się, aby go
zupełnie z posiadłości nie wyzuli, postanowił orężem ich odeprzeć. Nim jednak
przyszło do wojny, jeden z wodzów madjarskich Tugut, z rozkazu księcia Arpada,
wkroczył do Transylwanii, władzcę Wołochów Geloja pokonał i zabił w boju
— 197 -
Przykoczowawszy nad dolną Cisę, horda madjarska składała
się z siedmiu plemion, któremi rządzili osobni dynaści. Okolicz-
ności wskazywały konieczność ustanowienia sprężystego rządu.
Pojmując to, Madjary zebrali się nad brzegiem Cisy, między
Czongradem a Segedynem, w miejscu Puszta - Szer. (Pustocha)
i na walnem wiecu, przyjąwszy ustawę federacyjną, zapewniającą
wszystkim plemionom równy udział w zdobyczach, na wodza naj-
wyższego wyniosły księcia Arpada, syna Almuca, potomkowie
którego mieli panować według następstwa. Władzę jednak wo-
dza najwyższego podzielali naczelnicy plemion i oprócz nich dwaj
wysocy dostojnicy Gylas i Karhan, którzy sprawując urząd sę-
dziów, nosili nazwy te od urzędu, a nie od imienia.^) — Arpad
i wszyscy mężowie szlachetni osiedli na wyspie Czepel, na rzece
Danaju. Tam oni, według podań, mieszkali od Kwietnia do Pa-
ździernika, tam ucztowali z sąsiednimi narodami, które przycho-
dziły do Arpada służyć mu wiernie. Goście stawali się domo-
wnikami.'*)
Do siedmiu plemion madjarskich przyłączyło się jeszcze na
Czarnomorskich stepach plemię chazarskie Kawary, którzy mowy
swej nauczyli Madjarów.^^) Tym sposobem na równiny Cisy
i Dunaju przybyły w końcu IX w. osiem plemion koczowników,
a ile by wszystkie razem głów wynosiły, o tern wiadomości pew-
„a mieszkańcy z wyciągnietemi do Tuguta rekami, obrali go swym wladzcą." Ród
Tuguta panował w Transylwanii, bez przeszkody, aż do r. 1003. Tymczasem na-
miestnik biharski Menumorut, na wszelkie domagania sie Madjarow, odpowiadał nad-
zwyczaj hardo i ziemi im odstąpić nie chciał. Zajście jednak z nim załatwiono w ten
sposób, że Menumorut, nie mając syna, zgodził sie córkę swą wydać za Arpadowego
syna Sołtana, sam dożywotnio zostawał władzcą krainy Biharskiej, a po jego śmierci
kraina ta, jako spadek na córkę, przypadła Madjarom. Annonymi Belae regis no-
tarii, de gestis Hungarorum, cap. 14, 16,19, 20, 25, 26, 27, 30, 38, 51. Porów. End-
licher. Monumenta Arpadiana.
*) Konstanty Purp. de \dministrando. c. 40.
») Annonymus. De gest. Hungar. c. 43, 44.
10) Konstanty Purpur, mówi : „Kawary z pokolenia Chazarów podnieśli rokosz
przeciw swej władzy, lecz pobici uciekli do Turków na ziemi Pieczyniegów, zaprzy-
jaźnili się z nimi i mowy chazarskiej nauczyli Turków, której aż do dzisiejszego
dnia używają," De Administ, c. 39.
— 198 —
nych nie posiadamy. Ale według węgierskich pisarzy, ^orda
madjarska dochodziła niby do miliona ludzi, ^') Gdyby jednak
Madjary byli tak liczni, nie mieliby potrzeby od Pieczyniegów
uciekać ^^), ańi zachowywać sie na porzeczu Cisy z taką ostro-
żnością z jaką postępy wali względem nielicznej ludności miejsco-
wej. Poprzednicy, a poniekąd i pokrewni Madjarom, Awarowie
dwa Wieki z górą panowali na tej samej przestrzeni, która się
później Madjarom dostała, gromili nieraz Franków i niełatwo
dali się upokorzyć Karolowi W., a przecież horda awarska nie
przenosiła 20,000 ludzi. ^^) — Wreszcie świadectwa arabskich pi-
sarzy pobudzają nas do mniemania, że horda madjarska wcale
nieliczną była,^^) i że podnosić liczbę jej do miliona głów wprost
jest niedorzecznością.'^) Zniszczenia, towarzyszące wyprawom
Madjarów w r. 894 do Pannonii, w r. 899 do Italii, '**) później nie-
jednokrotnie do Germanii, roznosząc trwogę o okrucieństwach
barbarzyńców, niezmiernie podnosiły ich liczbę. W rzeczywisto-
ści jednak powodzenie i zwycięztwa swe Madjary zawdzięczali
nie tyle mnogości ich, ile sposobom prowadzenia wojny, nadzwy-
czajnej dyscyplinie wojskowej, tudzież przymiotem ludu dzikiego,
ó którym w Europie zachodniej dziwne wieści krążyły.
Niezgrabni, brzydkiej twarzy, z ogoloną głową, w skóry na
"■) WecHug węgierskich kronikarzy: Szymona Kezy (Endlicher Monum. Ar-
padiana 102) i Turoczy (II. 21.) Madjary podszas wyjścia z ojczyzny swćj, dzielili
się na siedem plemion, a każde plemię liczyło 30,000 wojowników, oprócz naczelni-
ków różnych stopni. Z tego węgierscy historycy wyliczyli, że samych wojowników
musiało być 216,000, a ludu całego, w ogóle do miliona. Przeciw temu zarzuty
w Elagina. MtCTO BenrpoBT,, cpejH iiapo^oBT. Eeponu. PyccKaa Bectjia. 1858.
księga IX s. 140, tudzież Grota Mopania. s. 311.
12) Konstanty Pur. De Administrando c. 37, 38.
i») Wyżej s. 18, 20.
") Ibn-Dasta, około r. 913 pisał: Madjary plemię turkskie. Wódz ich wy-
chodzi na wyprawy z 20,000 jeźdźców i nazywa się Kenedeh. Chwolson. IIsBliClia
II6H-itacTa. 1869. s. 25.
'*) Narody koczujące na koniach i wozach, żywiące sie ze swych stad
i pozbawione płodów rolnictwa, nigdzie w historyi nie okazują się w poważnćj ilo-
ści. Jakież to stada potrzebaby było przepędzać, aby milion ludzi żywić? Czy za-
stanowili się nad tern ci, którzy liczbę Madjarów do miliona podnosili?
>«) Wyżćj s. 140, 143, 148. . ą-
'fi
— 199 —
pół odziani, na małych koniacli, nadzwyczaj celni strzelcy z łuku,
nieubłagani w boju, chciwi grabieży i mordów, Madjary stali się
postrachem ludów, o posady których się, otarli. Niezdolni do
szturmowania grodów warownych, uciekali się 'do różnych forte-
lów, oblężeniem i głodem zmuszali mieszkańców do poddania się.
Za to w otwartem polu, dzieląc się na mnogie zagony i niespo-
dziewanie skupiając się, umieli zbić z tropu nieprzyjaciół, fałszy-
wym odwrotem wprowadzić w zasadzkę, napaść w całym pędzie
koni z nadzwyczajną natarczywością, przeciągnąć bitwę aż nie-
przyjaciel wszystkie siły wprowadzi do boju, a wtedy nagłem
uderzeniem rezerwy, którą zawsze zachowywali, zadać mu osta-
teczną klęskę, W pogoni na rączych koniach nadzwyczaj wy-
trwali, ścigali nieprzyjaciół bez miłosierdzia, jeńców mało brali,
częściej zabijali, tylko kobiety i dzieci chwytali w niewolę. Celem
wypraw Madjarów zawsze były łupy, bo nieznając wcale: rolnic-
twa, żywili się rybą, mięsem koni i trzód swych, a resztę w gra-
bieży dostatków cudzych znajdywali. — Ślepe posłuszeństwo . na-
czelnikom było pierwszym obowiązkiem każdego Madjara; , nie-
posłuszeństwo najsrożej karano.^')
Takim to przybyszom los przeznaczył opanować piękną ró-
wninę naddunajską, władać ludami wyższej od nich kultury, za-
trząść potęgą cesarstwa Rzymsko - Niemieckiego i w samym
środku Europy zmienić stosunki polityczno - etnograficzne. Wszy-
stko to horda dzikich wojowników dokonywa szybko. W parę
lat opanowuje całe porzecze Cisy aż do podgórzy karpackich,
przeprawia się pod Budinem przez Dunaj do Pannonii, ztąd robi
wycieczki do Włoch i Bawaryi, ściąga ogromne łupy w ludziach
i stadach bydła do swych stanowisk w około jeziora Błatna, roz-
1'} Wiadomości powyższe czerpiemy w skróceniu z dzieł; imperatora Lwa
Mądrego. Tactica cap. i8; annalisty Regino, który w opisie Madjarów naśladował
Justyna opis Scytów. Niektóre szczegóły znajdujemy w annatacłi fuldeńskich pod
r. 894, w Liutpranda Antopodosis lib. II. 2, 3, 7, w Jana Diakona. Chro. Vene-
tum et Gradense z X w., i w Ottona freizingeńskiego de gestis Friderici (1156) lib,
I. c. XXXI, który o Madjarach mówi: si quando vero exercitum rex ducere Yolue*
rłt, cuncti sine contradictione quasi in unum corpus aducantur.
200
bija na glowe całe wojsko niemieckie (r. 907) i wnet organizuje
sie w udzielne państwo na ogromnej przestrzeni od Transylwanii
aż do granic Bawaryi. A ludy słowiańskie, pod władze Madja-
rów podpadłe, godzą sie ze swym losem i nie okazują przeciw nim
oburzenia, jakby sie spodziewać wypadało! Musiały więc być
przyczyny, które Madjarom ułatwiły zdobycze.
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w.
Roztrząsając dzieje morawskie zauważyliśmy, iż dopóki nau-
ka apostołów Cyryla i Metodego ożywiała rzeszę słowiańską, do-
póty ludy zostające w związku z Morawianami skutecznie od-
pierały wdzierstwa niemieckie. ^^) Nabożeństwo, kazania i nauki,
w zrozumiałej ludowi mowie, podnosiły uczucie godności naro-
dowej, zaszczepiały w sercacli i umysłacli ludów pojęcie o jed-
ności słowiańskiej, łączyły Morawianów, Czecliów, Słowaków,
Cłirobatów i Łużyczanów w jedno ciało polityczne, do którego
tulili się nawet w pogaństwie trwający Serbowie nadłabscy i Obo-
dryci. Gdy jednak po śmierci Metodego (r. 885) udało się Niem-
com wyrugować z Morawii księży słowiańskich, pozbawić lud
nauczycieli własnego rodu i narzucić mu księży łacińsko-nie-
mieckich, czerw zniszczenia począł toczyć organizm słowiański.
Pozostała bez księży i nauczycieli narodowycłi masa ludu, nie
mając nikogo, ktoby w krytycznycłi razach zachęcał ją do wy-
trwałości w obronie narodowej, stawała się łupem księży łaciń-
sko-niemieckich, nauka których wprost do wyziębienia ducha na-
rodowego prowadziła.
Wynikłe wnet po śmierci Świętopełka (r. 894) zaburzenia
w państwie Morawskiem: walka pomiędzy jego synami z udzia-
łem stronnictwa niemieckiego i oderwanie się Czechów od zwią-
zku morawskiego (r. 895), czyżby miały miejsce, gdyby z Wele-
gradu rozlegał się po dawnemu głos arcybiskupa słowiańskiego?
Bezwątpienia nic podobnego nie nastąpiłoby, bo najprzód bez
8) Wyżej § 40.
— 20I —
księży niemieckich nie byłoby komu intrygę wśród ludu słowiań-
skiego prowadzić, a powtóre księża słowiańscy liierarcliicznie
związani ze stolicą arcybiskupią welegradską, zanadto wyraźnie
uczucia swe narodowe wyrażali, abyśmy cłioć na cliwilę mogli
zwątpić o gotowości ich poświęcenia się dla utrzymania jedności
narodowej w imię jedności religijnej. Wrogowie Słowian do-
skonale pójmy wali sprawę, gdy wszelkich sposobów używali,
z dopuszczeniem się nawet zbrodni, ^^) aby Słowian pozbawić
księży i nauczycieli narodowych.
Wygnami księża słowiańscy, których do 200 liczono, ustę-
pywali na wschód. Niektórzy z nich zdążyli do Bółgaryi, Serbii,
Chorwacyi,-") a gdzie się reszta podziała nie wiemy. Część ich
zapewno została w domu, razem z uczniami, których przecie
z Morawii nie wygnano. Obok stronnictwa trzymającego się
księży niemieckich, istniało stronnictwo słowiańskiego obrzędu.
A gdy się Madjary o granice morawskie, w końcu IX w. otarli,
w Morawii znaleźli się ludzie, którzy osadników ich przyjmywali,
głowy zwyczajem madjarskim golili i do szeregów Madjarów
przeciw Niemcom stawali.-^) Rozdwojenie umysłów i zachowa-
nie się w Morawii przyjaznego Madjarom stronnictwa oczywi-
ste.^-) Wiadomości o tem przechowały także podania madjar-
skie, wzmiankujące o wiernych i niewiernych Mora-
wianach, o dobrowolnem poddaniu się Arpadowi mieszkańców
") Sfałszowanie przez Wichinga listu papieża Jana VIII do Świętopełka
(wyżćj s. 120), okrutne obejście się z księżmi słowiańskimi i sprzedaż icli Żydom
(wyżej s. 134).
20) O przybyciu do Chorwacyi i Serbii księży słowiańskich, z Morawii wy-
gnanycli, wzmiankuje Ivan Broz. Crtice iz hrvatske knjiżewnosti. s. 43.
21) W slcardze biskupa salcburgskiego i jego suffraganów papieżowi Ja-
nowi IX r. 900 na Morawianów, czytamy: ipsi (Maravi) multitudinem Ungarorum
non modicam ad se sumserunt et morę eorum capita suorum pseudocliristianorum
penitus detonderunt, et super nos cliristianos imraiserunt, atque ipsi supervenerunt.
Erben. Regesta N. 54. Porów, wyżej s. 153 — 4.
--) Na przyjazne stosunki pomiędzy Morawianami a Węgrami pierwszy
uwagę zwrócił Bielowski, (Wstęp krytyczny do dziej. Pols. 1850, s. 500); później
Ełagin, MŁcTO BeiirpoBT., w PyccKaa Beefe/^a, 1858, IX, s. 117— 168,
202
pogranicznej morawskiej okolicy nad rzeką Ipolą,--^) o usiłowa-
niach jego zhołdować drogą układów mieszkańców innych oko-
lic morawskich, o ucztach przez niego wyprawianych, dla przy-
wiązania do siebie związkowych ludów. A gdy mieszkańcy z nad
rzek I Ironu i Wagu nie chcieli dobrowolnie poddać sie Madja-
rom i gdy po zdobyciu Nitry szturmem, okutych w kajdany
niewiernych Morawianów przed Arpadem stawiono, to i w tym
razie on okazał sie wielce względnym, albowiem, po złożeniu
przez niewiernych przysięgi, osiedlił ich w oddaleniu od
Nitry, ażeby oni nie szkodzili wiernym mu mieszkańcom Ni-
try.^^)
Nie polegając bynajmniej na wiarogodności podań madjar-
skich, z XII i XIII w. o tem co sie działo przed trzema wie-
kami, nie możemy jednak odrzucić je całkiem. Ciągłe w nici
powtarzanie o przyjaźni pomiędzy zwycięzcami a podbitymi lu-
dami, o wspólnych ich ucztach i troskliwości Arpada o zhołdo-
waniu Słowian bez krwi rozlewu, mimowoli uderza w obec zu-
pełnego zamilczenia o jakichbądź nieposłuszeństwach podbitych
ludów, a tem bardziej o gwałtownych środkach do utrzymania
ich w zależności. A gdy na uwagę weźmiemy, że należący do
związku morawskiego Chrobaci zostawali w przyjaznych stosun-
kach z Madjarami,^^) że Czechowie nie przeszkadzali im w r. 906
-^) Gdy wodzowie Arpada rozbili namioty nad r. Ipolą, okoliczni miesz-
kańcy „se sua libera sponle subjugaverunt eis . , . et serviebant eis, ac si olim do-
mini eorum fuissent." Annonym. c. 33. Monumenta Arpadina, s. 29.
-*) Po dobrowolnem poddaniu się mieszkańców porzecza Ipoli, wodzowie
madjarscy posunęli się nad rzeki Hron i AV^ag aż do Nitry, której bronił ksiaże Zo-
bor. Gdy po zdobyciu Nitry Zobor z wielu wojownikami ujęci zostali, wszyscy no-
bile i lud poddali się Madjarom aż do r. Wagu, „et omni infideles terrae, fer-
reis catenis ligatos secum duxerunt. Dux Arpad . . . accepto juramentum infide-
lium, terras in diversos locis praedictis infidelibus de partibus Nitrie ductis, ut
ne aliquando infideliores facti, repatriando nocerent, sibi fidelibus in confinio Nitrie
habitantibus," Annonym. c. 37. Endlicher. Monum. Arpad. s. 32.
^^) Według Konstantego Purp. „Białochrobaty, mając własnego księcia, pod-
władni Ottonowi, wielkiemu królowi Frangii i Saksonii, są poganie, a przyjaźnią
się z Turkami" cjii-nf/ozpeta^ iizra z<)u> Toup/jfj^ /.ai aydza^ 'ś^o>7ćc. De Ad-
ministrando. c 30. Bielowski, M. P. I, s. 24,
^ 203 —
przez swe ziemie do Głomaczów przechodzić, że książęta madjar-
scy brali za żony Słowianki,^**) tedy jasno przed oczy nam
staje ogólne usposobienie ludów słowiańskich po stokach Kar-
patów do porozumienia się z Madjarami przeciw Niemcom. Po-
legając na podobnem usposobieniu Słowian, Madjary łatwo mogli
z pomocą swych stronników obezwładnić przeciwne stronnictwo
w Morawii i wszystkie swe siły skupić do skruszenia potęgi
niemieckiej, w jednej stanowczej bitwie (r, 907).
3, Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce.
Rzadko w dziejach ludzkości zdarza się spotkać wypadek
tak ważny w skutkach jak bitwa Czerwcowa r, 907. Horda ko-
czownicza jednem zwycieztwem zapewniła swą niepodległość, usu-
nęła kwestyje o posiadaniu kraju mieczem przez nią zdobytego,
odrzuciła Niemców daleko na zachód, a sama opanowała te wła-
śnie kraje, do ujarzmienia którycli Niemcy, w ciągu całego wie-
ku, wszelkich sposobów używali. Horda poczyna organizować
się w osobny naród, któremu ludy europejskie nazwę Węgrów
nadają. W szeregu państw chrześciańskich, wychowanych w tra-
dycyjach starożytnej cywilizacyi rzymskiej, zjawia się państwo
Węgierskie bałwochwalcze, bez tradycyi miejscowych, nic wspól-
nego z cywilizacyą europejską nie mające. Polityka tego pań-
stwa nie zna wykrętów dyplomatycznych, nie powołuje się na
żadne prawa, nie ulega wpływom papieża i dworu cesarskiego,
nie dba o interesy sąsiednich dynastów, nie szanuje żadnych
granic, umów, traktatów, bo to wszystko dla niej obce. Nowe
państwo, wyrósłszy z podboju, polega tylko na swą siłę, którą
organizuje zręcznie: ledwo się zjawiło, a już przed niem drżą
Niemcy i bledną Włochy!
-**) w początku XII w. autor kroniki Węgiersko-Polskiej, pomieszawszy
Węgrów z Hunnami, a Arpada z Atylą, powiada, że Atyla „accepit a principe
Sclavorum filiam de tribu eadem, et copuLivit sibi eam in uxorem: similiter et
exercitus ejus de eadem tribu uxoribus copulatus est. Chronica Ungarorum, według
wydania Bielowskiego, w M. P. I, 497. Porów, uwagę Bielowskiego na s, 402.
— 204 — '
w ustroju wewnętrznym państwo Węgierskie polega na
federacyi plemion madjarskich, pod najwyższą władzą dynasty!
Arpada (f 907), następca którego Sołtan obejmuje obszerne kraje
od Zalesia (Transylwanii), aż do r. Aniży (Ennz), jednocząc tym
sposobem dawniejsze posiadłości bółgarskie nad Cisą, Pannoniję
i ziemie morawskie w monarcliiję dynastyczną, która ma się do-
piero cywilizować na sposób europejski. Ale nim to nastąpi
plemię zdobywców obozem stoi w namiotacłi, całkiem zajęte my-
ślą skupienia sił do dalszych grabieży zamożnych sąsiadów Niem-
ców i Włochów, zostawiając miejscowej ludności słowiańskiej
gospodarstwo rolnicze i przemysł krajowy, bo sami Madjary na
rolnictwie sie nie znali, a bez pożywienia i środków materyal-
nych do najazdu na sąsiadów, obejść się nie mogli. Dzicz ma-
djarska pochopna do grabieży i chwytania ludzi w niewolę, poj-
muje jednak konieczność umiarkowanego postępowania z podbi-
tym ludem. Aladjarowie chwytają słowianek za żony, 2') wyma-
gają podatków i służby osobistej, ale nie odmawiają Słowianom
praw ludzkich: zostawiają ich przy dziedzicznych ziemiach, jako
swobodnycli rolników, na równi z gośćmi cudziemskimi.^®)
Nie mając pojęcia ani o administracyi krajowej, ani o sto-
sunkach kościoła do państwa, ani o urządzeniach ziemskich,
Madjarowie mimowoli zostawiają dawniejsze podziały terytoryal-
ne: żupy, grody, osady wiejskie, a gdy wypadało osiąść w gro-
dach nadają im nazwy słowiańskie: Czongrad, Nowograd, Biało-
grad i inne, przyswajają sobie powoli kulturę miejscową, nie in-
teresują się wcale jaką wiarę wyznają podbite ludy i nie pojmują
^') Już w r. 894 annalista fuldeński zapisał, źe „Ungari . , . multa miserabi-
lia perpetravere, nam homines et vetulas matronas penitus occidendo juvenculas tan-
tum ut jumenta pro libidine exercenda secum trahentes." Wiemy jednak, że nie
dla zabawy Madjary kobiet chwytali, a w skutek pozbawienia takowych przez Pie-
czyniegów i Bółgarów. Porów, wyżej s. 195.
-*) W prawach króla Kolomana, Słowianie porównywają sii* z gośćmi
pełnoprawnymi. Liberi quique ac hospites, sicut Sclavi vel ceteri sunt
extranei, qui in terris laborant aliorum, pro libertate tantum denarios dcnt. Endli-
cher, Monum. Arpadiana, s. 370. Porów. HuafaWy. Ethnograpie, s. 432.
— 205 —
nawet, aby można było komu narzucać swój jeżyk, lub zabraniać
używania mowy od Boga danej. To dopiero nowszej cywiliza-
cyi wymysł! Słowianie zaś gotowi byli znieść wszelkie dolegli-
wości materyalne, byle sumienia ich nie obrażano. Wymaganie
podatków, chwilowe grabieże, bezwatpienia niemiłe były Słowia-
nom, ale nie podrywały całkiem ich bytu ekonomicznego, bo
Madjary nie rugowali ich z ziemi, nie zabraniali nabywać posia-
dłość ziemską, nie nasyłali kolonistów i przemysłowców, czyhają-
cych na wydarcie rolnikowi mienia.
Swoboda, wolność, niepodległość w X w, wcale inaczej niż
teraz pojmywane były. Ludy słowiańskie nie pojmywały jeszcze
jedności narodowej. Każde plemię dbało o swą udzielność i go-
towe było przyznać każdego władzcę, któryby nie naruszał spo-
koju domowego i nie obrażał sumienia ludzkiego. Dynastyja
bółgarska obca zupełnie Słowianom z pochodzenia, mowy i oby-
czaju, pobratała sie z Słowianami nad dolnym Dunajem, stała
się przewodnikiem jedności i oświaty narodowej. Dynastyja wa-
regska to samo uczyniła na Rusi. Czemużby podobne stosunki
nie mogły zajść pomiędzy Słowianami bytującymi nad środko-
wym Dunajem a dynastyja Arpada ? Wszak to, co miało na-
stąpić później, nie wiadome było, a stosunki Madjarów do Sło-
wian w początku X w. były znośne. Wsławieni zwycięztwami
potomkowie Arpada zaćmili sławę Moimirowiczów, trzęśli potęgą
Niemiec, szczycili się z bogatych wojennych zdobyczy, wypra-
wiali głośne uczty, na które zapraszali przedstawicieli związko-
wych, raczej podbitych ludów. Wszystko to podnosiło wysoko
w oczach Słowian urok pierwszych monarchów węgierskich, je-
dnało z nimi ludy słowiańskie, wdzięczność których za swobodę
religijną przechowały wiarogodne pomniki słowiańskie-^) z X w.
20) W panuońskim żywocie Metodego czytamy : „Gdy król węgierski przybył
w kraje naddunajskie i chciał widzieć Metodego, poszedł on do niego, cliociaż nie-
którzy mniemali i w głos to powtarzali, że bez mak nie puści go od siebie. Przyjął
go jednak, jak na władzcę przystoi, ze czcią, sławą i radością, a rozmówiwszy sie
z nim, jak przyzwoicie jest mężom dostojnym, rozstał się z nim uprzejmie, całując
206 ^-
Niektóre z tych pomników w Węgrzech pisane w X-^XI w.
wskazują, że Madjary bynajmniej nie przeszkadzali Słowianom
swobodnego odbywania nabożeństwa w jeżyku narodowym.^-)
Towarzysze i uczniowie ś. Metodego na obszernej terrytoryi wę-
gierskiej pisali po slowiańsku, bez obawy kaźni lub wygnania.
Ci to właśnie uczniowie Metodego i współwyznawcy ich, według
naszego przekonania, godzili się z Madjarami, widzieli w nich
zbawienie od utrapień niemieckich, szli razem z nimi na wyprawy
przeciw Niemcom i dla tego zapewno w podaniach madjarskich
miano wiernych zyskali.
Polegając na swych wiernych sprzymierzeńcach we-
wnątrz kraju i zostając w przyjaznych stosunkach z sąsiednimi
ludami: Chro batami, Czechami, Głomaczami, żądni grabieży i woj-
ny Madjarowie korzystali z osłabienia i przerażenia Niemców po
bitwie Czerwcowej r. 907, wyprawiając corocznie swych wojo-
wników w głąb Germanii. Strach poprzedzający zagony ma-
djarskie, szybkość obrotów i niepohamowane męztwo zapewniały
Madjarom powodzenie i bog^ate łupy. W r, 908 Madjary zni-
szczyli Saksoniję i Turyngiję,'") w r. 909 splądrowali Aleman-
niję (Szwabiję) :•''-) w r. 910 pobili na głowę we Frankonii Bawarów
i wodza ich Gozperta zabili. ■=*■') W r. 911 umarł król Ludwik
go, hojnie obdarzając i rzeld mu: „pamiętaj zacny ojcze wspominać mnje zawsze
w swoich świętych modlitwach," Żywot, rozdz. i6. Legenda ta bezwątpienia uro-
sła w późniejszym czasie, kiedy Madjary panowali już na teraźniejszej, terrytoryi,
a jednak jasno wyraża zapatrywanie się Słowian owego czasu na stosunki ich do
Madjarów. Metody umarł w r. 885, a Madjary pokazali się w Pannonii nie wcze-
śniej, jak w r. '892. Oczywiście, że o podróży Metodego do króla węgierskiego nie
może być mowy.
"*>) Dwa pannońskie żywoty, tudzież kodeks Supraślski.
■'") Wyżćj str. lOi przypisek 44.
'*) . Annal. Augiens, a. co^ Ungari Alemanniam ingressi sunt, Annal. Hildesh.
a. 909. Burghard dux Thuringorum occisus est ab Ungariis; Annal. Alaman. a.
909 Ungari in Alemanniam et cum innumerabili predia animaliumąue reversi sunt.
'^) Annal. Alaman. a. 910 Ungari in Alamanniam bello insperato multos oc-
ciderunt et Gospertus comes occisus est; Annal. Augien. a. 910 Franci ab Ungari-
bus aut occisi aut fugati sunt; Annal. Hersfeld, a. 910 Ludovicus rex pugnavit cum
Ungariii et victus est.
Dziecię, k obrany po nim na króla Konrad I (gii— 919) nie mógł
przeszkodzić Madjarom złupić w r. 912 powtórnie Frankoniję
i Turyngije,-^^) w r. 913 spustoszyć Szwabiję,-^-^) a chociaż Bawa-
rowie z Alemannami pobili ich nad r. Innem, ^*^) nie przeszkodziło
to im jednak w r. 915 „ogniem i mieczem" zniszczyć Alemanniję,
plądrować po Saksonii i Turyngii,-^') aż do klasztoru Fuldy,^^)
a w r. 916 zniszczyć okolice Bremy, mordować i zabijać przy
ołtarzach księży. •^'*^) Przerażenie Niemców nie znało granic. Kro-
nikarze w tym czasie nic więcej prawie nie wzmiankowali, jak
tylko o najazdach Madjarów i wewnętrznych zaburzeniach, a tu
jeszcze na dobitek klęsk, książę bawarski Arnulf podniósł prze-
ciw Konradowi I rokosz (916).^") Korzystając z tego Madjary roz-
puścili swe zagony wiatach 916 i 917 aż do Alzacyi, Lotaryngii,
Szwajcaryi.*') — W r. 919 na tron niemiecki wstąpił Henryk
Ptasznik, rządny i przedsiębiorczy, lecz to Madjarów nie obcho-
dziło wcale. Puścili po dawnemu zagony swe w r. 919 do Sa-
ksonii, Italii i Francyi, w r. 922 znowu do Italii, w r. 924 przez
Italiję, Francyję aż do Renu i niezależnie od tego plądrowali po
•■'*) Cont. Reginon. a. 912 Ungari iterum, nullo resistetente, Franciam et Thu-
ringiam vastaverunt.
3") Annal. Augien. a. 913 Ungari partem Alamanniae vastaverunt.
'8^ Annal. Sangal. mai. 913. Agareni Alamanniam intraverunt. Erchanger
et Perholt .... totum esercitum eorum juxta Ine fluvium penitus occiderunt nisi
XXX viros; Annal. Augien, 913. Ungari partem Alemanniae vastaverunt et juxta:
In fluvium a Bavariis et Alemanis occisi sunt.
■^") Annal Augien, 915. Ungari totam Alemanniam igne et gladio vasta-
verunt.
'*) Annal. Saxo 915, Ungaił Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque
Fuldam penenerunt; Contin. Regino 915. Ungari totam Alemanniam igne et gla-
dio vastaverunt, sed totam Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque ad Fuldam
pervenerunt.
39) Adam Bremeński około r. 915 mówi; in illis diebus immanissima perse-
cutio Saxoniam oppressit, cum hinc Dani et Sclavi, inde Bohemi et Ungari lanie-
rent ecclesias. Tunc parochia Harameburgensis a Sclavis. et Bremensis Ungarorum
jmpetu demolita est. I, 51, a dalej: Ungaros jncensis ecclesiis sacerdotes antę altaria
trucidasse. I, 55- '
''O) Cont. Reginon. Pertz. M. G. I. 614.
*^) Annal. Augien. 917. Ungari per Alemanniam in Alsatia usque ad fines
Lotharii legni veneruni.
208
Saksonii!,*-) w r, 926 łupieżyli nad Renem, w Alzacyi i Szwajca-
ryi, a w r. 933 w Turyngii i Saksonii.^') Europa środkowa jak-
by osłupiała ze strachu. ,.Niemcy obawiali sie Madjarów gorzej
niż szatanów i uciekali od nich jak niegdyś Goty od Hunów."
Po kościołach, w litaniach proszono Boga, aby od wściekłości
madjarskiej zachował. ,,A furorum Hungarorum libera nos Do-
mine." Nawet osobne modlitwy w tym celu układano.^"*)
Rozszalała liorda madjarska, zlupieżywszy do szczętu Ger-
manije, pędzi w dalekie strony Włoch, Francyi i znowu do Ger-
manii wraca, a nabrawszy nowego kierunku, pędem błyskawicy
w r. 934 aż do Grecyi dobiega; w r. 935 łupieży północne Wło-
chy i Burgundy e, w r. 937 dociera do Kapui i Benewentu, w r.
938 znowu Saksonję odwiedza, w r. 940 łupieży Bawaryję i Ka-
ryntyje, w r. 947 ponawia napady na Włochy, a w r. 951 przez
Włochy wpada do Francyi. — Niespostrzegli się atoli Madjaro-
wie, że marnując swe siły w najazdach na Włochy, Francyję
Grecyję, dali Niemcom czas ochłonąć z przerażenia i przygoto-
wać środki obrony. Jakoż najechawszy Bawaryję w r. 955, Mad-
jary spotkali nad Lechem, w pobliżu Augsburga, połączone całej
Germanii siły, pod wodza króla Ottona I, któremu posiłki wo-
jenne przysłał wassal jego, książę czeski Bolesław I. — W za-
ciętej bitwie wojsko madjarskie poniosło ogromna klęskę: Mad-
jary odsunęli się trochę na wschód od r. Aniży (Ennz(, może aż
do r. Orlawy (Erlaf), lecz Niemcy nawet pomyśleć nie mogli
o wyrugowaniu ich z Pannonii.^^)
Klęska nad Lechem opamiętała Madjarów. Dalsze najazdy
*-) O napadzie na Saksonije w r. 924 szczegóły niżej § 45.
*3) O wyprawie do Saksonii w r. 933 szczegóły niżej § 45.
■**) W X w. we Włoszech powszechnie znana była modlitwa: Nunc te ro-
garaus, licet servi pessimi. Ab Ungarorum nons defendas iaculis! Ljubicz. Ugri y
Młetackoj. Starine 1869. Kuiga I s, 211.
*'^) Porów. Czoernig. Ethnographie. T. I s. 98. Rzeka Erlaf, po slowiańsku
Orlawa, wpada do Dunaju z południowej strony, na zaehód od Widnia. W tomie
II niniejszego dzieła, na str. 105, wyrażenie: Madjary... w r. 984 ustąpili do r.
Innu, wypada poprawić ustąpili do r. Orlawy (Erlaf).
209 —
na Germaniję wstrzymane zostały. Wreszcie i niepotrzebne były,
bo zdobycze Arpada (f 907) syn jego Sołtan dostatecznie utwier-
dził orężem. Następcom Sołtana zostawało organizować państwo.^")
Madjary poczynają prowadzić żywot osiadły, znajomią sie z oby-
czajami Słowian, uczą sie icli mowy i mnóstwo wyrazów słowiań-
skich do swego języlca wprowadzają. Książęta ich chcą na-
śladować sąsiednich monarchów, nie gardzą chrześciaństwem^'),
a gdy Geiza przyjął chrzest (około r. 973) i pojął za żonę Ade-
laidę, siostrę Mieszka polskiego, państwo Węgierskie stanęło jako
nowa potęga, którą monarchowie europejscy uszanować musieli.
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny.
Wzywając jSIadjarów do Pannonii, cesarz Arnulf bezwąt-
pienia nie przewidywał, że wymierzone przeciw Słowianom ciosy
mogą się wkrótce i na Niemców zwrócić. Wypadki następo-
wały po sobie szybko, a skutki ich okazały się wcale inne, niż
się Arnulf spodziewał. Śmierć Świętopełka I, wojna domowa
w JNIorawii, odpadnięcie od związku morawskiego Czechów, wre-
szcie przewaga duchowieństwa łacińsko- niemieckiego w państwie
Morawskiem tak daleko posunęły rozstrój wewnętrzny Morawii,
że pod koniec IX w. osłabione państwo Morawskie niczem nie
groziło Niemcom, którzy mogli obejść się wcale bez pomocy mad-
jarskiej. Raz jednak wpuściwszy Madjarów do Pannonii, nie
było już możności pozbyć się ich. Madjary twardo jak kamień
osiedli na samej granicy marki Wschodniej, a po bitwie Czer-
wcowej r. 907 posunęli swe panowanie aż do granic Bawaryi,
wznawiając tym sposobem dawne granice Awarów,
*") Genealogia książąt madjarskich bardzo niepewna. Najlepiej obeznany ze
sprawami Madjarów Konstanty Purpurorodny, pisząc w r. 949 — 950 dc Admini-
strando imperii, powiada, że wtedy syn Arpada Sołtan już nie żył, panował zaś Fa-
lias syn brata Sołtanowego Jutokasa i że u Sołtana był syn żyjący Toz, czy Tok-
sun, (de Adminis, cap. 40). Ten Toksun, urodzony około r. 930, był później pa-
nującym lisięciem i miał syna Geize, który panował od r. 972 — 997.
■*^) Są wzmianki, że około r, 948 dwaj książęta madjarscy przyjęli chrzest
w Konstantynopolu, Młodszy syn Toksuna, brat Geizy, nosił chrześciańskie imię
Michała.
Tom III. 14
2IO
Pisarze X w, zaprzątnięci całkiem strasznymi rozbojamj
!Madjarów w Europie, nie zdawali sobie sprawy o wpływie tych
barbarzyńców na przyszłe losy Słowian i Niemców. Cłirzest
Madjirów, potem świetny udział państwa Węgierslciego w spra-
wacli Europy, zatarły gorzkie wspomnienia o rozbojach madjar-
skich w X w., dochodzenie zaś wpływu osiedlenia Madjarów nad
Dunajem na losy reszty Europy, — nikogo nie obchodziło. Dopiero
teraz, gdy już od przybycia Madjarów nad Dunaj tysiąc lat upły-
wa, historycy słowiańscy i niemieccy, rozważając wypadki dziejo-
we, z goryczą o fatalnem przybyciu Madjarów do środka Euro-
py przemawiać zaczęli.
Szafarzyk jeden z pierwszych wyrzekł, że uderzenie Madja-
rów na Morawiję ..ugodziło w samo serdce Słowiańszczyznę."*^)
Współczesny mu, sławny historyograf czeski Franciszek Palacki,
ubolewając nad fatalnem przybyciem Madjarów nad Dunaj, mnie-
mał, że nigdy los nie ugodził srożej w Słowiańszczyznę, jak w końcu
IX w., gdy w środku licznych, chociaż i niepołączonych plemion
słowiańskich, rękami Rościsława i Świętopełka posiane ziarno obie-
cywało wydać pyszny plon oświaty chrześciańskiej i narodowej, rę-
kojmią czego służyły przyjazne stosunki, łączące Słowian z Rzy-
mem i Carogrodem. Z czasem do tego ziarna przyłączyłyby się,
z wewnętrznych pobudek, inne plemiona słowiańskie, otrzymałyby
od niego razem z chrześciaństwem, jeżeli nie nowy ustrój polityczny,
to przynajmniej oświatę nową — europejską, narodową, uzdolnienie
do życia przemysłowego, jedność języka, pisma i literatury. I jak
na Zachodzie, pod wpływem Rzymu, powstało państwo Franków^
tak na Wschodzie nie bez wpływu Byzantu, powstałoby wielkie
państwo słowiańskie, a Europa wschodnia, przed tysiącem laty^
przyjęłaby ustrój wcale inny od tego, jaki się stał. Lecz Mad-
jarowie, wtargnąwszy do samego serdca rodzącego się organi-
zmu, zabili serdce i nazawsze podobne nadzieje zniszczyli. Członki
ogromnego organizmu, nie zdążywszy zróść się, rozpadły się
^') „Raz ten uhodil do srdcc Slovanstva." Staroż. Slowiańs. § 41. s. 485.
w skutek zakrzewienia się pomiędzy nimi obcego żywiołu . . /^)
Rozwijając dalej ideę Palackiego, Hilferding twierdził, że na ró-
wninach po nad środkowym Dunajem, gdzie osady bółgaro- sło-
wiańskie i serbo- cliorwackie stykały się z osadami Słowian za-
karpackich, mogło zajść połączenie północno - zachodniej grupy
słowiańskiej, która wtedy zajmywała przestrzeń od Łaby do
Wisły i dalej do Litwy, z grupą Słowian południowo- zacho-
dnich, która się opierała o morza Czarne i Adryatyckie. W tej
połowie Słowiańszczyzny zachodniej, która się od Danii do Gre-
cyi szerzy, mogło rozwinąć się to samo, co później rozwinęło się
w połowie wschodniej, mianowicie na Rusi: jedność narodowa,
mocna organizacyja społeczna i państwowa. Osiedlenie się nad
środkowym Dunajem, zupełnie obcego Słowianom plemienia ma-
djarskiego, rozdarło Słowiańszczyznę zachodnią na dwie części:
północną i południową, nie zostawiwszy między niemi żadnego
punktu styczności. Skutki tego były okropne dla całej połowy
Słowiańszczyzny, tudzież dla Europy środkowej od Łaby do Nie-
mna i od morza Czarnego do Adryatyckiego.^**; Takie i tym
podobne zdania, chociaż w różnych nieco formach, powtarzali
i dotąd powtarzają inni dziejopisowie, zwalając całą biedę na:
Madjarów za to, że zniszczywszy państwo Morawskie, rozdarli
Słowiańszczyznę na dwoje i tern przeszkodzili Słowianom do po-
łączenia się w ogromne państwo.^')
*®) Palacki. Dejiny narodu ceskeho. T, I wyd. 1848 str. 225 — 6-
60j Hilferding. Benrpia 11 CjiaBane, w Sobranii soczinenij. T. II s. 113 do
124, tudzież: Bopb6a CiaBam. cł HtMuaMii s. 80, weszła jako dodatek do Hi-
storyi Słowian bałtyckich, w Sobranii soczinenij tom IV.
51) Krek. w Einłeitung in die Slavische Literaturgescliiclite r. 1887 s. 342
344, podzielając zupełnie zdanie Palackiego i przecząc poglądom Grota na skutki
osiedlenia się Madjarów nad Dunajem, powiada, że refleksyje Grota nie sa w sta-
nie zbić zdania Palackiego. Krek powołuje się na zdanie Wendta (Die Germani-
sirung der Liinder oestlich der Elbę r. 1884), który powiada, że wdarcie się Mad-
jarów pomiędzy Słowian, stało się korzystnem dla Niemców, ponieważ połączenie
wszystkich Słowian w jedno państwo, w skutek geograficznego rozdarcia ich, niemo-
żebnem będzie tak długo, jak długo naród madjarski ekzystować będzie." Dalej,
powoływanie się Kreks na annały fuldeńskie r. 894 o barbarzyństwie Madjarów, tu-
dzież na pisarza arabskiego z X w, Ibn-Dasta o chwytaniu i sprzedawaniu Sło-
14*
212
Wszakże w drugiej polowie bieżącego wieku zjawiły s\e
mne, więcej objektywne poglądy na kwestyję, o której mowa/'-)
Pisarze, niezadowalając sie poznaniem szkody przez Madjarów
w\-rządzonej Słowianom, usiłują zbadać skutki osiedlenia Madja-
rów nad Dunajem, nietylko bezwglednie w stosunku do Słowian,
lecz i uwzględniając zachowanie się Niemców podczas upadku
Morawii, tudzież następstwa dla Niemców progromu icłi przez
IMadjarów w r. 907. Pisarze tej kategoryi nie odrzucają tego,
że Madjary, wparłszy się klinem w sam środek Słowiańszczyzny,
rozdarli ją na dwoje i uniemożebnili zlewanie się plemion sło-
wiańskicli w jedno państwo, przez co zadali straszny cios naro-
dowości słowiańskiej, lecz nie spuszczają z uwagi i tego, że Ma-
wian przez Madjarów wtedy, gdy ostatni koczowali jeszcze na stepach czarnomor-
skich, nie możemy za stosowne" uważać, albowiem tu nie o przymioty duchowne
i moralne Madjarów chodzi, ale o to: jakie znaczenie ma osiedlenie się Madjarów
nad Dunajem nie tylko dla Słowian, lecz równie dla ^Niemców i innych ludów E\i-
ropy środkowej. Na to Krek nie daje odpowiedzi.
Z nowszych pisarzy polskich, możemy wskazać na iSI. Bobrzy ńslciego, według
którego „dzikie hordy węgierskie i-zuciły się na Słowian, zniszczyły z pomocą za-
wsze do tego dzieła gotowych Niemców, państwo Wielko -Morawskie, wyrwały świeżo
zaszczepione chrześciaństwo i cywilizacyę, a osiedliwszy się nad środkowym Dunajem,
w Pannonii, rozdarły słowiańszczyznę na zachodnią i południową, przecięły zba-
wienne związki Słowian morawskich i czeskich z Carogrodem i oddały ludy le wyłą-
cznie wpływowi Niemców." Dzieje Polski, wyd. drugie r, 1880. T. I s. 75. Do
tego zniewolony jestem dodać: chrześciaństwa Madjary zupełnie nie ruszali, a tern
bardziej nie wyrywali, cywilizacyi słowiańskiej nie zniszyli, bo jej nawet nie poj-
mywali, a jeżeli zniszczyli kulturę niemiecką, to tern tylko obronili Słowian od ry-
chłego wynarodowienia. — Względniej nieco skutki osiedlenia Madjarów w Panno-
nii przedstawił J. Bartoszewicz, ale i on, idąc w ślad za Palackim, widzi tylko wiel-
kie nieszczęścia dla Słowian, nie biorąc na uwagę tego, co Niemcy stracili. Histo-
rya Pierwotna Polski. T. I s, 261 — 264.
•''-} Już w r. 1860 historylc morawski Dudik, w Mahrens Geschichte tom I
s. 244 — 5, zwrócił uwagę na to, że zwyczajne objaśnienie upadku Morawii niezgodą
w rodzinie książęcej i najazdem Madjarów, nie wyczerpuje kwestyi. Mniema on, że
najazd Madjarów był skutkiem wcześniejszego osłabienia i rozstroju państwa Moraw-
siiiego przez chytrą politykę niemiecką. — Wcześniej jeszcze, bo w r. 1858 Ełagin,
zajrzawszy głębiej w dzieje upadku Morawii, przyszedł do przekonania, że już przed
najazdem ^Madjarów, Morawija przez Wichłnga zabitą została, że przypisywać wypa-
dek ten jedynie Madiarom jest niedorzecznością i sprzeciwia się faktom historycznym.
Według niego Morawianie godzili się z Madjarami dla odporu gorszego wroga, —
Niemców. PvccKaa Eect.ia. 1858. Cześć I.
— 213 —
djary stworzyli Słowianom mocną przeciw. Niemcom oporę. ^^')
Podnosząc kurtynę sceny, na której rozegrał się straszny dramat
upadku Morawii, w r. 906, pisarze pojąć nie mogą, kto mianowi-
cie w samo serdce ISIorawiję uderzył: Madjary, czy Niemcy?
Który z tych narodów więcej zła przyczj^nił Słowianom i nie-
bezpieczniejszym był w przyszłości? — Wreszcie pisarze podno-
szą kwestyję: czy w stanie byli IMorawijanie własnemi siłami ode-
przeć Niemców, którzy usilnie, w ciągu stu lat, dobijali się i do-
bijać się nieprzestawali ujarzmienia Morawii.-^^) — Pytania te wiel-
kiej wagi postaramy się objaśnić stosownie do tego, jak się nam
przedstawiają według faktów historycznych.
Wspominaliśmy niejednokrotnie, że w IX w. Niemcy, nie
gardząc żadnymi środkami, dobijali się opanowania porzecza środ-
kowego Dunaju, zasiewali intrygi, prowadzili zacięte wojny, łu-
pieżyli i niszczyli kraje słowiańskie, a nakoniec wezwali do po-
mocy Madjarów i podnieśli w Morawii wojnę domową. Walka
długa wyczerpywała siły, a intrygi wyziębiały ducha narodowego.
Rozprzężenie rzeszy morawskiej, w skutek oderwania się Czechów
i zdrady księcia pannońskiego Braczyslawa, ułatwiało Niemcom
opanowanie w końcu IX w. Pannonii. Morawija ścieśniona z je-
dnej strony przez Niemców, z drugiej przez Czechów, którzy ra-
zem z Niemcami łupieży li ją (r. 897 — 900), a przytem wewnątrz
63) Profesor petersburgski p. W. Łamańskl powiada: „prawda, że w X — XI
w. osiedlenie się Węgrów, czyli Madjarów na równinie Ciso-dunajskiej i utworze-
nie, na gruzach państwa Morawskiego Świętopełka, państwa Węgro- słowiańskiego
Arpada, na długi czas wparły Iclin obcego szczepu w ciało słowiańslcie, a jednalc
niewątpliwie wytworzyły Słowianom mocną przeciw Germanii oporę." OóTj iiCTopil-
MecKOM-L iisyneHiii rpeKO-CianancKaro Jiipa. 1871. t. 17.
^^) Rozważając domniemanie Palackjego, że gdyby nie najście Madjarów,
Słowianie mogliby się zlać w państwo (wyżej przypisek 49), węgiersld profesor Pa-
weł Hunfałvy, przypominając podstępne zamachy Icsięży niemieckich przeciw Słowia-
nom, powiada „und es bekannt ist mit wełch' andauernden Erfolge die Deutschen
die Slawen an der Elbę und an der Ostsee ausrotteten, so last sich billig anneh-
men, das ohne die Hierherkunft der Magyaren, wełche fiir ein halbes Jahrhundert
die Aufmerksamkeit der Deutschen nach einer anderen Richtung lenkten, vielleicht
auch die Czechen gleich ihrer anderen sławischen Briider untergegangen waren und
Palacky ware auch liein Geschichtschreiber der Czechen CTeworden." Ethnographie
s. 299—300.
— 214 —
przez stronnictwa religijne rozdzierana, jakże długo bronić mo-
gła swej niepodległości? Oczywiście Niemcom, dla dopięcia ich
zamiarów, wypadało .przedłużać dawniejszą politykę, różnić po-
między sobą ludy słowiańskie, aby się wzajemnie niszczyły
i nie miały siły do stawienia oporu zamachom cesarskim, a tym-
czasem pod opieką kościoła łacińsko -niemieckiego, posuwać
kolonistów i przemysłowców w celu ekonomicznego opanowa-
nia kraju. Jakoż, w rzeczywistości widzimy, że w początku
X w. dobra niemieckich magnatów duchownych i świeckich, tu-
dzież posiadłości kolonistów posuwały się od Zachodu na Wschód
aż do r, Raby i dokoła jeziora Błatna."^^) Wyższość kultury za-
chodniej zapewniała Frankom i Niemcom ekonomiczne powodze-
nie, a Słowianom groziła zubożeniem, zależnością ekonomiczną,
wreszcie niewolą osobistą. Cóż przeciw temu mogli postawić
Słowianie? Dzieje nas uczą, iż rozprawy orężem z Niemcami wy-
padały niejednokrotnie na korzyść Słowian, ale przeciw przemy-
słowcom i kolonistom niemieckim, wytrwałym, przebiegłym i ego-
istycznym, dobroduszna i niezaradna natura słowiańska zawsze
prowadziła do strat ekonomicznych, w skutek których Słowianie
wyzuwali się z posiadłości dziedzicznych na korzyść Niemców.
O ileż walka ekonomiczna trudniejszą była Słowianom wtedy
gdy zostawali pod władzą niemiecką, o tem zdaje się i mówić
nie ma potrzeby. Kilkowiekowa walka Słowian z Niemcami na
polu ekonomicznem daje liczne przykłady najpodstępniejszych
środków przeciw ziemianom słowiańskim używanych, aby ich wy-
^^) Koloniści posuwali się najwięcej po południowym brzegu Dunaju ku
wschodowi, aż do ujścia r. Raby, ztąd w górę po Rabie i Sali aż do ich wierzcho-
win i w koto jeziora Blatna. Panowie niemieccy w dobrach swych posiadali pod-
danych (servi), zakładali folwarki, mierzyli pola na łany, urządzali gospodarstwo na
sposób bawarski. Księża niemieccy siedlili przy kościołach kolonistów swego rodu.
Napływający z Bawaryi rzemieślnicy siedlili się po miastach. W dokumentach IX
i X w. wzmiankują się liczne osady z nazwami niemieckiemi. Wylicza je Kaemell.
Die Anfange das deutschen Lebens in Oesterreich, 269 — 296. Zauważyć jadnak
wypada, iż pod rubryką nazw niemieckich i kelto -romańskich Kaemell zamieszcza
mnóstwo nazw słowiańskich, zapewne przez nieznajomość mowy słowiańskiej. Wresz-
cie porów. s. 73, przyp. 2,
— 215 —
rugować z posiadłości, aż do wygnania z domów własnych dla
osiedlenia kolonistów/^*') Biorąc na uwagę wszystko, co wyżej
powiedziano, tudzież natarczywość ducłiowieństwa niemieckiego
w rozszerzaniu władzy swej na Pannoniję i Morawije,'^-) niemoc
Słowiańszczyzny zachodniej w X w. i wzrost potęgi niemieckiej
za panowania cesarzów z dynastyi saskiej (r. 919—1002), nie wąt-
pimy, że jeśliby Opatrzność nie zesłała szarańczy madjarskiej ze
Wschodu, cala Pannonija, Morawija, a zapewno i Czechy po-
kryte by zostały gąsienicą niemiecką z Zachodu.
Dla ocalenia Słowiańszczyzny od naporu niemieckiego wX
w. potrzebna była Słowianom albo genialna osobistość wodza, jaka
się zjawiła w postaci Balesława Chrobrego w XI w., albo dzika nie-
pohamowana siła jaka się znalazła w szalonej hordzie madjarskiej.
Nim jednak Słowianie doczekaliby się Bolesława Chrobrego, Niemcy,
w ciągu stu łat, dość mieli czasu do przeprowadzenia swych zamia-
rów ujarzm.ienia Słowiańszczyzny, mianowicie za czasów Henryka
Ptasznika i Ottona I, jeśliby na powściągnienie zamachów niemie-
ckich nie zjawili się Madjary. Jeżeli tego nie poj mywano dawniej,
to obecnie sami Niemcy, lepiej od Słowian pojmują gorzkie dla nich
skutki wmieszania się Madjarów w sprawy ludów naddunajskich
w końcu IX w. Nowsi uczeni niemieccy, rozw^ażając skutki osie-
dlenia się Madjarów nad Dunajem i ubolewając nad zniszczeniem
przez nich kultury niemieckiej, przychodzą do przekonania, że to
było bardziej dla kultury w ogóle dotkliwe, aniżeli rozdarcie Słowian
B6) W drugiej polowie XII i w XIII w. Niemcy osiedlali kolonistów w Serb-
sku pomiędzy Solawą a Łabą, tudzież na ziemiach Obodrytów i Lutyków zwyczaj-
nie w ten sposób, że osady dziedziczne Słowian zabierali koloniści, a wyrugowani
z nich Słowianie budowali sobie nowo osady. Ztąd powstały wsie: Wielkie i Małe,
Stare i Nowe, Niemieckie i Słowiańskie. Często spychano Słowian na mpczary
i pustkowia, gdzie nędzny żywot prowadząc w chatkach rybackich, chyżach, wymie-
rali. O tern szczegóły podane będą w t. IV niniejszej pracy.
B7) W liście arcybiskupa salcburgskiego z jego sufruganami do papieża Jana
IX w r. 900 duchowieństwo nieraiemieckie, skarżąc się na oderwanie Pannonii i Mo-
rawii od arcybiskupstwa salcburgskiego powiada, że przez to dopuszczona została
w kościele schyzma, że Niemcy na mocy prawa wojennego, powinni mieć Słowian
swymi poddanymi i że Słowianie czy chcą, czy nie chcą, w każdym razie państwu
Niemieckiemu podlegać muszą. Porów, wyżej s. 152.
2l6 —
na dwoje, jak historyk czeski (Palacki) utrzymuje. ^^^) Dobitniej
i z niezaprzeczona gruntownościa objaśnia te sprawę nowszy pi-
sarz austryacki, w te słowa: „Niepodobno znaleźć w dziejach
starożytnych Niemiec innego wypadku, któryby mógł ze swych
okropnych skutków porównać się z bitwa Czerwcową r. 907.
Pierwszorzędne stanowisko, jakie Bawary zajmywali w państwie
"Wschodnio -,Frankskiem, na zawsze znikło. Wszystko, co w ciągu
stu lat dla ojczyzny niemieckiej zdobyły miecz i pług bawarskiego
plemienia stracone zostało, jak równie marka Wschodnia i Panno-
nija. Panowanie niemieckie odrzucone aż do r. Aniży (Ennz),
Karyntyja w ciągłej trwodze, nawet właściwa ojczyzna Niemców
wystawiona na łup hord barbarzyńskich. Stosunki polityczne
i kościelne z kulturą niemiecką, zaszczepione na wschód od r.
Aniży, zerwane, a sama kultura zniszczona i na zupełną zagładę
jej skazaną została. Straty te już nigdy więcej nie były powe-
towane. Mała tylko część ziem straconych powróconą została
w X i XI w., lecz nigdy, od czasu zjawienia się państwa Wę-
gierskiego, nie udało się powrócić Pannonii do rąk władzy i na-
rodowości niemieckiej. Małemi tylko kolonijami, w późniejszym
czasie, Niemcy zdążyli w te strony. Jeżeliby nie wmieszanie się
Węgrów i nie bitwa r. 907, to według wszelkiego prawdopodo-
bieństwa i rachunku ludzkiego, granica czysto niemieckiej terry-
toryi byłoby teraz nie nad górną Rabą, ale nad dolną Sawą."'^'^)
Pogląd ten podzielają inni pisarze, '^^) a według naszego przeko-
nania jest on nader umiarkowany, bo jeżeliby Niemcy opanowali
w początku X w. Pannoniję i Mora wiję, to oczywiście rozpiera-
liby się na północ i południe, a w takim razie ani Czechowie,
ani Chorwaci nie obroniliby się od nich.
»8) Roesler. Romanische Studien. 1871 s. 170.
s») Kaemell. Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich. 301 — 2.
♦*o) Grot. MopaBiJi. 415 — 423.
Uwaga. Czytelnik raczy mieć na uwadze, że wszystko co wyżej powiedziano
o stosunku Madjarów do Słowian i na odwrót, tyczy się wypadków X w., kiedy,
jeszcze niewiadomo było, jakie miedzy tymi narodami mogą być zajścia w przyszłości
217
§ «•
Państwo Czeskie.
I. Stan Czech po upadku Wielkiej Morawii. Polityka książąt, zabu-
rzenia.
Do najważniejszych następstw przewagi Madjarów nad Niem-
cami w r. 907 i w następne lata, bezwątpienia odnieść należy
wzrost państwa Czeskiego. — Po wygasłych Moimirowicach spu-
ściznę biorą Przemysłowcy czescy. Centr oświaty chrześciańskiej
z Welegradu przenosi się do Pragi. Zamiast upadłej monarchii
Morawskiej powstaje nowa monarchia Czeska, książęta której
zajmują pierwsze miejsce w Słowiańszczyznie północno-zachodniej.
Odtąd oni biorą na się przewodnictwo cywilizacyi słowiańskiej
w ciągu całego X w., aż nim się zjawi trzecia monarchia sło-
wiańska — Piastów w Polsce.
Ażeby stanąć w szeregu ówczesnych państw Europy środ-
kowej, książętom czeskim wypadało utwierdzić w swym kraju
chrześciaństwo i podnieść znaczenie władzy książąt z rodu Prze-
mysłowców, wyżej nad dynastów plemion czeskich. Niełatwa to
sprawa. Drobni dynaści w ciągu IX w. starali się o powiększe-
nie udziałów swych przez związki familijne, albo drogą pod-
bojów. Jedni dynaści padali, inni wywyższali się.^) Szczęście
najbardziej sprzyjało Przemysłowcom prażskim, którzy panując
nad licznem i bitnem plemieniem Czechów, wcześniej od innych
książąt wzmocnili swą władzę i taką potęgą słynęh, że już w IX
wygórowali nad innych, jakby wielcy książęta całej ziemi czeskiej,
którym, w sprawach dotyczących całego kraju, dynaści plemienni
ulegać winni byli. Wszakże dynaści nie myśleli zrzekać się do-
browolnie władzy swej na korzyść Przemysłowców. Ztąd za-
targi i boje, ztąd udawanie się niektórych możnowładzców o po-
moc do Niemców i mieszanie się ostatnich w sprawy wewnętrzne
1) Porów, dzielą tego t. II s. 386—7.
— 2l8 —
Czechów,") ztąd niemoc książąt prażskich w drugiej połowie
IX w., kiedy w sąsiedniej Morawii dzielny ród Moimirowiczów
świetnem powodzeniem oręża i rozumną polityką w sprawach
wiary narodowej, podniósł władze książęcą na stopień władzy
monarchicznej i z jej to pomocą gromadził siły narodowe do
obrony niepodległości kraju, — Przypatrzmy się postępywaniu
książąt czeskich.
Chrzest księcia Borzywoja i żony jego Ludmiły przez ś. Me-
todego (około r. 880), łączył Czechy z Morawami moralnie,
a przewaga oręża Świętopełka w bojach z Niemcami, dawała mu
naczelne zwierzchnictwo w związku morawskim, do którego i Cze-
chy należały. Ale po śmierci Świętopełka (r. 894), synowie Bo-
rzywoja Spitygniew i "Wratysław, nie chcąc uznawać zwierzchni-
ctwa Moimira II, dobrowolnie poddali się cesarzowi Arnulfowi
w Regensburgu (895),**) Nieszczęśliwy ten postępek wplątał ksią-
żąt czeskich w sidła polityki niemieckiej i wywarł w przyszłości
najgorszy wpływ na rozwój państwa Czeskiego,
Raz stanąwszy po stronie Niemców, Spitygniew i Wratysław
trzymah się ich polityki, wspólnie z nimi łupieży li Morawy (r.
897 — 900) i uskarżali się jeszcze na jakieś krzywdy ze strony Mo-
rawianów. Bratobójcza wojna dwóch sąsiednich ludów do ta-
kiego stopnia zaślepiła książąt czeskich, że w chwili upadku pań-
stwa Morawskiego, nietylko nie podali mu żadnej pomocy, lecz
owszem pozwolili przez swój kraj Madjarom do Głomaczów prze-
chodzić (r, 906). Okoliczności te, a także milczenie dziejów o ja-
kim bądź zatargu Czechów z Madjarami, budzą przekonanie, że
podczas upadku państwa Morawskiego, książęta czescy w przy-
jaznych stosunkach z Madjarami zostawali.
Brak źródeł dziejowych skrywa przed nami uczestnictwo
książąt czeskich w rozszarpaniu państwa Morawskiego, ale ów-
-) Przypomnijmy Witorada pana na Witoraziu, który wywołał w r. 857
wmieszanie sie Niemców w sprawy czeskie. Wyżej. T. II. s, 386 i w bieżącym
tomie s, 66,
») Wyżej s. 144,
219 —
czesne okoliczności, oraz podania madjarskie wskazują, że korzy-
stając ze zgody z Madjarami, Czechowie opanowali właściwe zie-
mie morawskie nad rzekami Dyja i Morawą,*) część SIązka,
a może i górzystą część Słowaczyzny.^) W każdym razie z upadku
Morawii Czechowie skorzystali niemało. Wcielając do Czech
terrytoryję morawską, pozbawioną książąt własnych, książęta
czescy władali nią bez wszelkich ograniczeń, a rozporządzając
się na prawach zdobywców, mogli ciągnąć z niej środki do po-
mnożenia potęgi swej.
Tymczasem walna porażka Niemców przez Madjarów w ro-
ku 907 i wnet potem szalone najazdy madjarskie na Germaniję
podawały Czechom możność używania zupełnej niepodległości,
nie zważając na zobowiązania się książąt ich w r. 895. A gdy po
śmierci ostatniego z Karlowingów, Ludwika Dziecięcia (r. 911)
na tron niemiecki wstąpił Konrad I (911 — 919), książęta czescy'
mogli uważać się za moralnie uwolnionych od zobowiązań wy-
gasłej dynastyi złożonych. Jak postępywał w tej sprawie książę
Spitygniew wiadomości nie posiadamy,*') ale następca jego Wra-
*) Zulta (Soltan) ... ex parte vero Boemiorum fixit metas usque ad fluvium
Moroua, sub tali conditione, ut dux eorum annualim tributa persolveret duci Hunga-
liae et eodem modo ex parte Polonorum usque ad moDtera Tatur. Anonym, nota-
rius Beli cap. 57. Pisząc w XIII w, o sprawach X. w. notaryusz Beli zakreślił
granice Węgier do Tatrów i ujścia r. Morawy, jak było rzeczywiście w XIII w,
ale jeśli przechwalał się, że trybut Węgrom nietylko Czesi, lecz i Polacy płacili,
to czyżby zaniedbał zdobycze Madjarów rozszerzyć i na zachód od r. Morawy,
gdyby choć jakiekolwiek tradycyje to przypominały?
^) W połowie X w. Słowiańszczyzna była w ręku książąt czeskich. Kiedyż
ją zdobyli? Czy po bitwie nad Lechem r. 955 i zwycięzlwie Czechów nad Węgrami
na granicy czeskiej w tymże roku, czy jeszcze wcześniej w r. 907 ? Odpowiedzi w dzie-
jach nie znajdujemy. Podania madjarskie wzmianlcują wprawdzie o zdobyciu Nitry
przez wodzów Arpada, ale czy jazda madjarska mogła opanować górzystą część Sto-
waczyzny? — Wątpliwe.
®) Data śmierci Spitygniewa i wstąpienia na tron Wratysława I niepewna.
Dawniej oznaczano ją r, 912. (Szafarzyk, Star. Słów. § 39, s. 453, tudzież Kriżek,
Dejiny Naród. Slov. s. 18). Tomek, mając na względzie, że według legend, syn
Wratysława Wacław-, urodzony wtedy, gdy już Wratysław panował, liczył podczas
śmierci ojca lat 18, obliczył, że Wratysław (f 921) począł panować w r. 903. Apo-
logie der iiltesten Geschichte Bóhmens, w Abhandlungen der k. bómischen Gesell-
ty sław T^ nie składał hołdu królowi niemieckiemu i o swa nie-
podległość obawiać sie nie miał powodu, albowiem ówczesny
rozstrój Germanii, coroczne pożogi i mordy po całej Germanii
przez Madjarów szerzone, wreszcie rebelia przeciw królowi potę-
żnego księcia bawarskiego i markgrafa karyntyjskiego Arnulfa,
nie dozwalały królowi Konradowi I niczego przeciw Wratysła-
wowi I przedsiębrać. Czechowie, korzystając ze zgody z Madja-
rami, używali zupełnej niepodległości i wspólnie z Madjarami
w r. 915 Saksoniję lupieżyli.') Tak ciągnęło się aż do wstąpie-
nia na tron niemieclś:i Henryka I Ptasznika (919—936), który,
pogodziwszy się z księciem bawarskim Arnuifem i uśmierzywszy
wewnętrzne w Germanii rozruchy, czuł się w stanie bardziej
energiczną względem Czechów politykę rozpocząć. Nim jednak
Henryk I zebrał się z silami, książę bawarski Arnulf napadł na
Czechy w r. 922, Krótka o ten wzmianka kronikarska nie obja-
śnia wcale powodów zajścia pomiędzy Arnuifem a Czecliami."^)
Tylko przez konjektury przychodzimy do wniosku, że być może
sprawy pokrewnego Arnulfowi potężnego rodu Sławników, lub
niesforność innych dynastów, albo wreszcie pretensyje biskupa
regensburgskiego do przyłączenia Czech pod jego zarząd,^) po-
dały Niemcom powód do wmieszania się w sprawy wewnętrzne
czeskie, jak się niejednokrotnie dawniej zdarzało. Skutków tej
wyprawy nie dostrzegamy. Wratysław I aż do zgonu niepodle-
głość zachował, co zdaje się potwierdzają podania narodowe,
które wspominają o nim, że był „wielkim sławą" ^^) i „niezli-
schaft der Wissenschaften, 1865, tom XIII, fiinfter Folger, s. 65. Gdy jednak .śmierć
Wratyslawa zwyczajnie oznaceają rokiem 926, wypada, że on począł panować około
r. 908? jeśli legendy nie mylą się.
') Porów, wyżej cytatę z Adama Bremeńskiego. § 43, przyp. 39 na s. 207.
^) Auctarium Garstense. a. 922. Arnoldus dux Bavariae in Boemiam cum
exercitu proficiscitur. (Pertz. M. G. XI, 565). Annales Salisburgenses, a. 922. Ar-
noldus dux Bavariae in Boemiam cum exercitu vadit. Pertz. M. G. XI, 771.
'•>) Takiego zdania jest Tomek. Apologie, s. 65. Niżej przypisek 47.
'0) W cyrylskim Żywocie ś. Wacława, zapisano: „bje że knjaż welik i Sła-
woju czesten w Czechach żiwyj, imenjem "Worotislaw." Fontes rerum boliemi-
carum. T. I, s. 125.
221
czoną moc wrogów zwyciężył" ^^), Jest jeszcze domniemanie, że
zdobywszy część Śląska, zapewno po r. goy, Wratysław zbudo-
wał na wyspie r. Odry gród, który od jego imienia nazwę Wra-
tysław, teraz Wrocław, otrzymał.^-)
Rządy małoletniego syna Wratysławowego Wacława, pod
opieką matki jego Draliomiry, otworzyły możno władzcom cze-
skim szerokie pole do intryg i zaburzeń. Intryga zwróciła się
najprzód przeciw wdowie po Borzywoju Ludmile, którą posą-
dzano o zamiary rozporządzania sprawami kraju. Ludmiła usu-
nęła się z Pragi do Tetina, lecz to ją od zamacliu wrogów nie
obroniło. Zbójcy, pod przewodnictwem Tumana i Kowana, napadł-
szy na zamek tetiński, staruszkę Ludmiłę zamordowali 15 Sier-
pnia r. 92 7 J'^) Podejrzy wano wdowę po Wratysławie I Dralio-
mirę, jakoby ona, zostając poganką, nieprzyjaźnie patrzała na
Ludmiłę, opiekującą się wycliowaniem w duclm chrześciańskim
Wacława. Lecz jeśli na uwagę weźmiemy, że jeden z łiersztów
merderstwa Tuman z całym swym rodem ratował się ucieczką,
a Kowan scłiwytany z całym rodem zginął, ^^) tedy musimy przy-
znać, że w tej sprawie całej winy na jedną Drahomirę zwalać
niepodobno.*) Na miejscu dokonania zbrodni, Drałiomira rozka-
zała zbudować kościół Micłiała Archanioła, a męczenniczkę Lud-
miłę naród czeski za świętą policzył.
1') Quodam igitur tempoie Biaceslaus ąuidam regali insigniter potiens po-
testate eam (Pragam) residens principatus sui strenuissime curam gerebat... pene
innumerorum hostium triumphator. Passio S. Yenceslai, według be-
nedyktyna Wawrzyńca. Fontes rer. boh. I, s. 170.
12) Kunik. A.l6eKpii, s. 89, tudzież Palacki. Dejiny. T. I, s. 254.
1^) W cyrylskim Żywocie Ludmiły: „tohda nacza mysliti mati Wjaczesława
na swjekrowŁ swoju Ludmiłu zlo i wsjaczeski iskasze pogubili ju." Fontes, I, 123.
i*) Według Passio S. Ludmilae Tuman i Kowan, powróciwszy do Dralio-
miry, opływali w bogactwa i poniewierali równymi sobie, lecz zazdrość i kłótnia
pomiędzy nimi a Drahomira, doprowadziły do tego, że Drahomira postanowiła
sprzątnąć ich. AVtedy jeden z rodem swym uciekł, a drugi zginął. Fontes rer, boh.
I, 140—2.
*) Hynek Krch twierdzi, że' zabójstwo Ludmiły było skutkiem złości mo-
żnowtaiłzców przeciw Przemysłowcom. Kriticke uvahy. II. Na obranu kneżny Dra-
liomiry. V PferoYĆ. 1883. s. I, 49.
Zamordowanie Ludmiły było tylko wstępem do dalszych in-
tryg, zaburzeń i morderstw sprawionych przez możnowładzców,
dobijających sie na dworze książęcym znaczenia, a bezwątpienia
i korzyści materyalnych. Wichrzyciele postarali się poróżnić Dra-
homirę z synem jej Wacławem, a gdy się to im poniekąd udało,
postanowili poróżnić jeszcze Wacława z młodszym bratem jego
Bolesławem, który miał udział w krainie Pszowjan i tam gród
Bolesław' zbudował. Intryga udała się. Wacław zmusił Draho-
mirę ustąpić do Budecza, lecz wkrótce spostrzegłszy błąd swój,
powrócił ją ze czcią do Pragi i odtąd był dla niej najczulszym
synem. ^•')
W tymże czasie jeden z dynastów czeskich, przodek sła-
wnego później rodu Sławników, Radysław Zlicki ośmielił się
podnieść przeciw Wacławowi otwarty rokosz i w okolicy staro-
żytnego grodu Żytomirza zgromadził swych wojowników. Wa-
cław, nie chcąc napróżno krwi niewinnych ludzi przelewać, wy-
zw^ał Radysława na pojedynek. Upokorzony w pojedynku Ra-
dysław pogodził się z Wacławem i przy swych posiadłościach
utrzymał się.^^) Zkądże taka powolność, by nie wyrzec niedo-
łężność Wacława? Zrozumimy to zajrzawszy głębiej w sprawy
ówczesne. I tak. W r. 928 król Henryk Ptasznik, ujarzmiając
Serbów nadłabskich i Stodoranów, tudzież czując się obrażonym
przez Czechów, prawdopodobnie za okazanie Drahomirą pomocy
swym ziomkom Stodoranom, wpadł niespodziewanie do Czech
i do Pragi dążył. W pomoc mu pospieszył książę bawarski
Arnulf i obaj wspólnie obiegli Pragę. Wacław, nie widząc mo-
żności stawienia oporu przemagającym siłom wrogów, zmuszony
został upokorzyć się, zobowiązując się do płacenia corocznie try-
butu królowi niemieckiemu 500 marek i 120 wołów, ^") co, jak
*^) Panowie czescy mówili Wacławowi: „choczet tja ubiti z bratoma; tja bo-
preżdje ubiła jestb i babu twoju Ludmiłu. I otogna matjer swoju w Budec . . ."
Żywot ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 125.
*") O pojedynku Wacława z Radystawenr,, patrz dzieła tego T. II, s. 382.
'") Continuat. Reginon. a. 928. Heinricus rex Boemos liostiliter invasit, et
praestante Deo fortiter superavit. Do tego Widukind lib. I, cap. 35. Heinricus
— 223 —
historycy utrzymują, ustanowione być miało jeszcze za czasów
Karola W.^s)
Czegóż się dobijał ten sam Arnulf, który już w r. 922 na
Czecliy napadał? Odpowiedzi na to prawdopodobnie w pokre-
wieństwie Arnulfa z Radysławem Zlickim szukać wypada. ^^)
Rzecz jasna, iż Wacław, mając wewnątrz kraju mocnego wroga,,
któremu pomoc w każdej chwili gotowi byli podać Niemcy, mu-
siał wroga tego oszczędzać, a gdy Niemcy napadli na Czechy
w r. 928, Wacław, z powodu tegoż wroga, krewnego Niemców,
nie mógł połączyć wszystkich sił czeskich do energicznej obrony
kraju, jak bywało w IX w., podczas najazdów Karola W. i jego
następców. ■-")
Zawarłszy przymierze z Henrykiem Ptasznikiem, Wacław
zostawał w przyjaznych z nim stosunkach, ze szczególną troskli-
wością krzewił chrześciaństwo, wznosił kościoły, protegował du-
rex et Arnoldus dux Boemos vincunt. A dalej Kozma o podatku, jak w następ-
nym przypisku.
*®) Opierając się na wyrażeniu Eginharda: an. 805 omnes barbaras ac feras
nationes, quae inter Renum et Yisulam fluvios, oceanumąue ac Danubium positae...
ita perdomuit (Carolus) ut eas tributarios efficeret. Inter quas fere praecipuae sunt
Weletabi, Sorabi, Boemani, cum his namąue bello conflixit . . . historycy twierdzą,
że już od Karola W. Czechowie obowiązani byli płacić roczny trybut cesarzowi.
To się wydało tern bardziej niewątpliwem, że już Kozma prawił: „Tales nobis legem
constituit Pippinus Magni Karoli regis filius ut annuatim imperatorum successoribus
CXX boves electos et D Marcas soWamus, marcam nostrae monetae 200 nummo<; di-
cimus. Hoc testatur nostrarum aetas in aetatem." Fontes rer. boh. II, s. 80. Gdy
jednak w źródłach IX w. nigdzie podobnego trybutu nie znajdujemy, możemy więc
przypuścić, że Kozma zobowiązanie się Wacława r. 928, przez nieświadomość po-
liczył za zobowiązanie z czasów Karola W.
1") W tomie II dzieła tego s. 382, przyp. 249, objaśniłem, że córka księcia
bawarskiego Arnulfa, niewiadoma po imieniu, była matką Sławnika. Do tego do-
dać wypada, że według Passio S. Adalberti, ten Adalbert, t. j. ś. Wojciech, pocho-
dził z ojca Sławnika i matki Adalberty. Ale według roczników czeskich (Pertz,.
M. G. III, 119) i polskich, tudzież Kozmy, matka ś. Wojciecha zwała się Strzeży-
sława. Jakże to pogodzić? Z Brunnona Vita S. Adalberti rozdz. I dowiadujemy się,
że brat jego (ś. Wojciecha) po ojcu był Gaudencius (Radym) „ex parte patris caro
et frater suus," czem Brunno daje do pojęcia, że Radym był z innej matki, niż
Wojciech. Otóż prawdopodobnie, że ś. Wojciech był synem Niemki Adilbury,
a inni bracia jego synami Słowianki Strzeżysławy. Porów, Bielowski M. P. II, s. 153..
20) Wyżej s. 34, 36, 64.
224
chowieństwo łacińsko -niemieckie, lecz ówcześni możnowładzcy
czescy, niedawno ochrzczeni, pamiętając wprowadzenie za księcia
Borzywoja obrzędu słowiańskiego, niemiłem okiem na wzma-
gające się duchowieństwo niemieckie patrzyli. Przeciw Wacła-
wowi zrodziła się niechęć możnowladzców. Wrogie mu stron-
nictwo znalazło wspólnika w bracie jego Bolesławie, który sam
chcąc władać krajem, na czele spiskowców stanął.'-^) Zamach
na życie Wacława naznaczono spełnić w dniu 27 Września
roku 935, albowiem w ten dzień miało się odbyć poświęcenie
kościoła śś. Kozmy i Damiana w grodzie Bolesławiu, a ponieważ
Wacław na podobnych uroczystościach zawsze był przytomnym,
konspiratorowie pewni byli, iż nie ujdzie ich ręki. Po mszy
Wacław zamierzał powrócić do Pragi, lecz Bolesław ze łzami
go upraszał, aby przenocował. Nazajutrz rano 28 Września, gdy
Wacław wchodził do kościoła, zbrodnia dokonaną została.'-) Do-
wiedziawszy się o tem Drahomira pospieszyła do grodu Bolesła-
wa i na trupa syna padła, lecz gdy ją przestrzeżono, że śmierci
nie ujdzie, uciekła do Chorwat. Trup Wacława leżał na podwó-
rzu kościoła niepogrzebiony, aż ksiądz jeden, zlitowawszy się, po-
chował go w kościele. Dopiero we cztery lata później Bolesław
kazał zwłoki AVacława przenieść do Pragi i pochować w l^ościele
ś. Wita, który Wacław zbudował.^*'*)
Męczeństwo Wacława, a także życie jego pobożne, pełne
miłosierdzia chrześciańskiego, głęboko wryły się w uczucia na-
rodu czeskiego, który obok wspomnień o ś. Ludmile, przechował
-1) „Rozbujasze że mużje czachowskyja (MaxoBBCKbi;K) i wstasza na sja.
Knjaź że im bjasze jeszcze rrład. let. i8. A kohda unire otjec jego, da jegda wzrastet...
tohda djawol... wnide w serdca złych sowjetnikow jego. Ti że naczasze posrekati
Bolesława na zło rjesza: choszczet tja ubiti Wjaczestaw knjaź, swjeszczawsja s ma-
terju swojeju i z mużi swoimi . . . wsieją djawoł . . . Bolesławu łukawaja w serdce
jego i nausti jego na brata swojego." Żywot ś. Wacława. Fontes rerum boli. I,
129—130.
--) Według obu redalccyi Żywota ś. Wacława, krótszej i dłuższej, w Fontes
rer. boli. I, 125, 131,
-^) Cyrylskie przeniesienie zwłok ś. Wacława, w Fontes rer. boli. I, s. 135,
także i u Kozmy pod r. 932. Fontes rer. boh. II, s. 31.
— 225 —
pamięć o jej wnuku Wacławie świętym, patronie ziemi czeskiej,
W wyobraźni ludu ś, Wacław pozostał jako mężny obrońca kraju,
na koniu, w zupełnym rynsztunku wojennym.
2. Podwyższenie władzy książęco].
Ze zbroczonemi krwią bratnią rękami, zasiadł Bolesław I
na książęcym stolcu. Stronnicy jego spodziewali się znaleźć go
przychylnym widokom swym, nie pojmując, że ten, który nie
wzdrygnął się własną ręką zabić najuczciwszego brata, pewno
nie zawałia się wspólników zbrodni swej mordować. Niesforni
możnowładzcy nie przewidywali, że Bolesław postara się jak naj-
rychlej pozbyć się świadków bratobójstwa i niepokornych mu
zmusić srogiemi środkami do posłuszeństwa. Możnowładzcy zrazu
myśleli opór Bolesławowi stawić, a jeden z żupanów (subregulus)
poddał się Niemcom. Bolesław rozpoczął przeciw niemu wojenną
wyprawę.'*) Na pomoc buntownikowi Niemcy wysłali z Turyn-
gii i Saksonii dwa hufce wojowników, lecz Bolesław hufce te
pojedynczo zniósł, grody buntownika zdobył, a stolicę jego zbu-
rzył (936 — 940). Niemcy na tem nie poprzestali. Rozpoczęła się
czternastoletnia, z rożnem szczęściem prowadzona wojna. Lecz
kronikarze, zajęci zaciętą walką w tymże czasie króla Ottona I
ze Słowianami nadłabskimi, mało uwagi na wojnę z Czechami
zwracali i dla tego o niej urywkowe tylko posiadamy wiadomo-
ści."^) Bolesław żądał pokoju, traktował o warunki i w tym
celu posłał zakładników, których Otton I z wielką radością po-
kazywał ludowi (946).^*) Przymierze trwało niedługo, albowiem
już w r. 950 Otton I, wkroczywszy z silnem wojskiem do Czech,
obiegł Pragę, której bronił syn Bolesława, po imieniu także Bo-
2*) Widukind, II, 3, timens sibi vicinum subregulum, eo quod paruisset im-
perii Saxonum, indixit ei bellum.
25) Widukind, lib. II, c. 4, il, 20, 30; Thietmar, lib. ir, cap. I. O wysia-
niu Azika z dwoma legionami łotrów r. 936, w pomoc buntownikom, patrz niżej
§ 45 przypisek 43 na s. 246.
-•') Widukind, II, c. 40. Obsides Bolizlavi ibi vidimus, quos populo rex
praesentari jussit, satis super eis laetatus.
Tom III. 15
220
lesław. A gdy w I.ipcu tegoż roku Nowy gród (teraz stary)
przez Niemców zdobyty został, Bolesław, trzymający sie jeszcze
na prawej stronie r. Włtawy, uznał za niemożebne mierzyć się
z liczniejsz3'm nieprzyjacielem.'-') Udał się więc do obozu Otto-
na I, „a stanąwszy pod jego chorągwiami, króla słuchał, odpo-
wiedzi mu dawał, i na przebaczenie zasłużył." 2*=*) Poczem zawarł
z Ottonem I pokój, zobowiązawszy się do płacenia daniny, jaką
płacił Wacław Henrykowi I Ptasznikowi. -'*) Nadzór nad Cze-
chami Otton I poruczył krewnemu swemu Henrykowi księciu
bawarskiemu, •'°) ale ta ostrożność była zbyteczną, bo taki książę,
który dbał więcej o swą władzę, aniżeli o uczciwe imię, nie mógł
być strasznym dla Niemiec wrogiem.
Uniżywszy się przed Ottonem I, Bolesław wiernie służył
Niemcom, przez co stanął w nieprzyjazne stosunki z Madjarami,
którzy od r. 907, powtarzając straszne najazdy na Germaniję, ani
razu nie zagabnęli Czechów. W r. 955 Madjary w znacznej licz-
bie wpadli do Bawaryi, a stanąwszy obozem nad r. Lechem,
w pobliżu Augsburga, puścili swe zagony do Szwabii. Z połą-
czonemi siłami Germanii, Otton I spiesząc przeciw Madjarom,
otrzymał od Bolesława I posiłek z 1000 dobrze uzbrojonych wo-
jowników.^^^) W bitwie, zaszłej 10 Sierpnia roku 955 wojownicy
ci, stojąc na prawem skrzydle, byli rozbici a obóz ich dostał
2') Widukind, III, c. 8; Continu. Regino, a. 950, eodem anno Boemiorum
princeps Boleslav regi rebellat, quem rex validissima manu adibat suaeąue per omnia
ditioni subdebat.
2^) Widukind III. 8. Bolizlav urbe egressus, maluit tantae majestat! subici,
quam ultimam perniciem pati; sub signisąue stans, et regem audiens responsaąue
reddens, veniam tandem promuerit.
29) Że trybut był jeszcze w innej formie, niź się zobowiązał Wacław płacić
-w r. 928, wskazuje to nadanie Ottona II kościołowi merzeburgskiemu i Maja r. 991:
„tertiam partem census ... qui regio fisco per singulos annos persolvi debet de tota
Bohemia in qualicunque re sit, sive in auro, sive argento, sive pecoribus, aut in
aliis aliquibus rebus magnis sive parvis. Erben. Regesta, N. 76.
^°) Tliietmar, II, c, i.
''1) O uczestnictwie osobistem Bolesława I w bitwie nad Lechem wzmian-
kuje tylko Flodoard pod r. 955 (Pertz. M. G. III). Pewniej jednak, że Bolesław,
priewidując możebność napadu Madjarów, pilnował bezpieczeństwa Czech.
227
się Madjarom, lecz gdy los bitwy przechylił się na korzyść
Niemców, jeńcy czescy i obóz ich z rąk Madjarów oswodzeni
zostali.
Przegrawszy bitwę nad Lechem, Madjary mieli jeszcze gro-
źne siły. Niemcy ścigać ich na wschód od r. Aniży (Ennz) nie
śmieli. A że Madjary nie ponieśli tak stanowczej klęski, jak się
ówczesnym Niemcom wydało,^-) wskazuje to napad Madjarów
na Czechy, zapewne w celu odwetowania Bolesławowi I, za po-
słane Ottonowi I posiłki. Ale Bolesław I, przewidując może-
bność podobnego napadu, stał na granicy kraju w gotowości do
boju. Nie powiodło się i tu Madjarom. Wódz ich LeheF") do-
stał się do niewoli, wojsko jego rozbite zostało, a Bolesław I zyskał
zręczność do rozszerzenia granic państv/a swego. Od tej chwili
władanie Czechów Słowaczyzną na południe aż do Dunaju, a na
wschód aż do Krakowa nie ulega wątpliwości. •^"')
32) Według Widekunda, III, 44 i Thietmara, II, 4, Madjary nad Lechem
zupełnie zniszczeni zostali, Ale według innych źródeł, Madjary po niefortunnej dla
nich bitwie, mieli dość jeszcze siły, aby niepowodzenie swe nad Lechem powetować
na Czechach. W annales S. Galenses maior (Pertz. I, an. 956): „Otto rex cum Aga-
renis pugnabat . . . eosąue Deo auxiliante devicit. Et aliud bellum cum eis gereba-
tur a Boemanis, ubi comprehensus est rei illorum nomine Lele, extincto exercitu
ejus." Do tego możnaby dodać żywociarza ś. Ułrycha (Pertz. IV, p. 402), który
o Madjarach mówi: tantus taroen ad huc exercitus eorum remanebat, ut . . . non pu-
gna lacessitos eos redire aestimaverint.
•'") Według padań, wodzowie Madjarów Leheł i Bulk kwitnęli za czasów
Arpada (■{- 907) i oni to urządzili rozprawę z Niemcami w Czerwcu r. 907. Ale
jakże z tern pogodzić zjawienie się ich w pół wielcu później, gdy według jednych
podań Lehel i Bulk po bitwie nad Lechem r. 955 z mnóstwem jeńców powieszeni
zostali (Kezai. Chr. II, c. 1), według innych powieszono ich w Ratysbonie, gdy
przez Dunaj chcieli umknąć, a według innych, Lehel wpadł w ręce Czechów?
Sayous. Les origines et Tepcąue paienne de Ttiistoire des Hongrois, s. 92, 107.
^■*) Nie mając świadectw współczesnych o zaborach czeskich w połowie
X w., z późniejszych tylko wypadków sądzić o tem możemy. I tak, w dyplomie
fundacyi biskupstwa Prażskiego w r. 973 (patrz wyżej str. 128, przyp. 17), wzmian-
kuje się „p r o V i n c i a cui "Wag nomen est, cum omnibus regionibus, ad praedictum
urbem pertinentibus, quae Krakowa est." — Kiedyż prowincya Wag, raczej Słowa-
czyzną mogła dostać się Czechom, jeżeli nie w r. 955? Do tegoż, jeżeli nie do
wcześniejszego czasu odnieść wypada zdobycie Krakowa, bo już podczas przejazdu
Izraelity Ibraima-ibn-Jakóba z Pragi do Krakowa, przed r. 965, Kraków do Czech
228
Prowadząc długoletnią wojnę z Niemcami, Bolesław mógł
przekonać sie, że w obec zcentralizowanej władzy króla niemiec-
kiego, dawny ustrój Czecli, oparty na samorządzie udzielnych
prawie książąt i żup, nie wystarczał do skutecznej obrony kraju,
nie dawał bowiem księciu możności rozporządzać wszystkiemi
siłami czeskiemi, dla utworzenia mocnego wojska i zaopatrzenia
go w potrzebne rynsztunki, a kraju w niezbędne warownie. Prze-
łamać jednak obyczaj starożytny, przekonać Czechów o konie-
czności uznawania najwyższej władzy w osobie księcia, o wyż-
szości interesów państwa nad interesami prywatnych, choćby naj-
wyższych osób, niełatwą było rzeczą. Zastarzałe przesądy, dumę,
egoizm złamać m.ożna było tylko silą, w użyciu której Bolesław
nie wahał się nigdy. Raz, uznawszy potrzebę obwarowania gro-
du Bolesławia, kazał on ludowi zgromadzić się nad Łabą i do
zgromadzonych przemówił o konieczności opasania grodu Bole-
sławia murowanymi, na sposób rzymski kręgami i o wykonaniu
silami kraju potrzebnych robót.^^) Ale starostowie, nie pojmu-
jąc, aby podobne roboty mogły leżeć na obowiązku ludu, uwa-
żali to za wymysł księcia, niezgodny z dawnym obyczajem i tak
do niego mówili: „my starostowie ludu musimy ci powiedzieć,
że ani umiemy, ani chcemy robić czego żądasz; nasi ojcowie nic
podobnego nie robili." Schwyciwszy jednego z przytomnych za
czuprynę i skręciwszy mu głowę jak makówkę, powiada Kozma,
Bolesław jak szalony rzucił się na tłum, który z przerażenia bła-
gał księcia o miłosierdzie, przyrzekając wykonać czego żądał.
Oczywiście przesądy i ciemnotę ludu czeskiego można było mniej
gwałtownymi środkami przełamać, ale w owym barbarzyńskim
wieku o środki nie pytano, a grubą siłę szanowano wysoko. To
też gdy księciu czeskiemu udało się srogimi środkami stosunki
należał, o czem podróżnik mówi wyraźnie, a jak utrzymuje Kunik, nie bez za-
miaru nazywa Bolesława I księciem Pragi i Krakowa. Porów. Kunik. A.loeKpif,
s. 48, 90.
36) Według Kozmy Bolesław mówił: „volo et jubeo, ut mihi operę Romano
aedificetis murum urbis nimis alterum per gyrum.'*
229
wewnętrzne kraju zmienić na korzyść władzy monarchicznej, zna-
czenie jego nie tylko w Czechach, lecz i za granica kraju nad-
zwyczaj wzrosło. Flodoard i Widukind nazywali Bolesława I
królem, sąsiedni książę Mieszko polski pojął za żonę córkę Bo-
lesława Dubrawkę, ale potomni, przypominając jego okrucień-
stwa, przezwali go: okrutnym. •^^)
Pod koniec panowania Bolesława I (936 — 967), drobni dy-
naści czescy znikli zupełnie, snadź ich wymordowano, pozostał
jeden tylko udzielnie władający ród Sławników, do którego wię-
ksza połowa ziemi czeskiej należała.^") Ród ten spokrewniony
z książętami bawarskimi, zostając w przyjaznych stosunkach jak
z Bolesławem I, tak i z jego następcą, kwitnął aż do r. 996,
w którym nareszcie i on padł ofiarą zakorzenionych od dawna
zaburzeń.
O rządach następców Bolesława I powiemy niżej, we wła-
ściwem miejscu.
3. Stosunki kościelne.
Po upadku arcybiskupstwa słowiańskiego w Welegradzie
(r. 885), do którego i Czechy należały, zarząd spraw duchownych
w Czechach zależał od usposobienia książąt. Niezadługo przed tern
ochrzczeni książę Borzywoj i żona jego Ludmiła (około r. 880),
tudzież część narodu, nie składali jeszcze tak licznej trzody, aby
chrześciaństwo w Czechach można było uważać za powszechnie
ugruntowane. Pogaństwo kwitnęło w całej mocy, a większość
ludu wiejskiego nawet parę wieków później w błędach pogań-
3^) Erat accerimus consilio, mówi o Bolesławie Widukind, ale daleko go-
rzej odzywa sie o nim Kozma. Zamordowanie ś. Wacława tkwi ciągłe w pamięci
Kozmy. Nie szczędzi on słów potępienia bratobójcy, a wymaganie od ludu posłu-
szeństwa uważa za gwałt i uciemiężenie. Fuit iste dux Bołezlaus, si dicendus est
dux, qui fuit impius, atque tyrannus saevior Herodote. truncu^entior Nerone, Decium
superans scelerum immanitate, Diocletianum crudelitate, unde :'bi agnomen ascivit
saevus Bołezlaus ut diceretur. Fontes rer. boh. II, s. 31.
") Dzieła tego T, II, s. 381—2.
skich trwała.^**) Wszakże biskupi regensburgscy od dawna do-
magali sie przyłączenia do ich dyecezyi Czech, chociaż tam
ani chrześcian, ani kościołów, aż do zjawienia sie apostołów
Konstantago i !Metodego, nie było wcale. "'^) Nawet po przy-
jęciu chrztu przez księcia Borzywoja kościoły były wielką rzad-
kością, a jak mało sami książęta, w głębi duszy, byli chrze-
ścianami, wskazuje to ożenienie się księcia jWratysława I z Dra-
homirą, córką pogańskiego księcia Stodoranów.*)
Chociaż biskupi regensburgscy, jako najbliżsi do Czech, sta-
rali się w IX w. kraj ten do swej dyecezyi przyłączyć, ale po-
dobne usiłowanie, bez zgody stolicy apostolskiej, żadnego znacze-
3*) Porówn. dzieła tego T. II, s. 8ii przyp. 410, str. 847 przyp. 556. 557,
tudzież Żywot ś. Wacława, przez Gumpolda, który w rozdziale 7 mówi, że gdy we-
dług dawnego obyczaju najdostojniejsi mężowie czescy scliodzili się i na cześć
bogów cudzy cłi godowa! i, zapraszając na podobne uczty Wacława, on uni-
kał ich, verum etiara profana convirorum sordibus daemoniacis inąuinatorum quam
strenue aufugit consortia. Fontes rer. boh. I, 151.
^9) Oprócz ocłirzczonycłi w r. 845 w Regensburgu 14 lecliów, czy żupanów
(wyżej s. 74 przyp. 5), o innych chrześcianach w Czechacli wzmianlci nie znajdu-
jemy. Ci lechi, przyjmując dobrowolnie chrześciaństwo u Niemców, podczas gdy
książęta czescy poganami zostawali i wojny z Niemcami prowadzili, oczywiście byli
albo wygnańcami, albo buntownikami i w żadnym razie ani szerzyć chrześciaństwa
w Czechach, ani podawać powodu do przyłączenia Czech do dyecezyi Regens-
burgskiej nie mogli. Na czemże mogła zasadzać sie pretensyja biskupów regens-
burgskich? Sprawa to ciemna! Pisarze powołują się na Gumpolda, Vita S. Yenzeslai,
cap. 15, i Otholona, Vita S. Wolfgangi, cap. 29. Pierwszy z nich, mianowicie Gum-
pold wyraził się: Tutonem episcopum (Ratisbonensem) cujus diocesi tota subcluditur
fioemia. (Fontes rer. boh. I, 157; Pertz, IV, p. 2.19). Ale pisząc to w r. 981
Gumpold oczywiście zapomniał, że Czechy miały już od r. 973 biskupstwo Prażskie,
zaliczone do arcybiskupstwa Mogunckiego. Co się tyczy wzmianki Otholona: „Boe-
mia provincia sub Ratisponensis ecclesiae parochia exstitit" (Pertz, IV, 538J, to za-
uważymy, że biskup AVolfgang umarł r. 994 a Otholon pisał później w lat 50, a za-
tem w czasie, kiedy biskupstwo Prażskie od dawna istniało, a krótko trwałe związki
z biskupstwem Regensburgskiem w X w. (o czem objaśnione będzie niżej), poszły
w zapomnienie. Otóż przytoczone świadectwa wzmiankują tylko o krótko trwałych
stosunkach kościoła czeskiego z biskupstwem Regensburgskiem w X w., ale zkąd
się wziął początek tych stosunków żadnej wiadomości nie znajdujemy. Porów. Du-
dik. Mahrens Gesch. I, s. 274.
*) Według nowszych badaczy, Drahomira, zostawszy księżną czeską, wyzna-
wała chrześciaństwo słowiańskiego obrzędu. Krch. Kriticke uvahy. Na obranu kneżny
Drahomiry. 1883.
— 231 —
nia mieć nie mogło. Zdaje się więc, że pierwszy powód do roz-
ciągania władzy biskupów regensburgskich na Czechy, podali
książęta Spitygniew i Wratysław dobrowolnem poddaniem się
cesarzowi Arnulfowi w r. 895, albowiem w owym czasie od za-
leżności politycznej nie odróżniano i zależności religijnej.
Razem z poddaniem się Arnulfowi w r, 895 Spitygniew
i Wratysław, zamiast wyznawanego przed tem obrzędu słowiań-
skiego, musieli przyjąć obrzęd kościoła łacińskiego. Zbudowanie
przez Spitygniewa w Budecu kościoła ś. Piotra udowadnia, że,
z przejściem na obrzęd łaciński, on zastosował się do obyczaju
rzymskiego i pierwszy w swym kraju kościół łaciński poświęcił
ku czci apostoła Piotra. ^*^) Ale w Czecłiacli wcześniej, bo jesz-
cze za czasów ś. Metodego były kościoły obrzędu słowiańskiego,
z którycli najstarszy, pod wezwaniem ś. Klemensa, zbudowany
był w Lewym łiradcu.*^) Tym sposobem w początku X wieku
cłirześciaństwo w Czechach rozwijało się w Budecu rzymskiego,
a w Lewym hradcu słowiańskiego obrzędu. Stosowni^e do tego
książę Wratysław I, nauczywszy syna swego Wacława najprzód
po słowiańsku, posłał go do Budeca, „gdzie dziecię poczęło się
uczyć z ksiąg łacińskich, a Bóg taką mu łaskę udzielił, że się
nauczył ksiąg łacińskich, jakby dobry biskup lub pop, a umiał
równie księgi greckie, czyli słowiańskie czytać bez błędu," ''-)
Dopóki polityka czeska wiązała się z polityką niemiecką
przeciw Morawianom, książęta Spitygniew i Wratysław musieli
^') W żywocie ś, Ludmiły i ś, Wacława z XV w. zapisano, że Wratysław
posiał syna swego in civitatem, quae Budec vocabatur, ubi ab antecedente fratre
suo Spitygneo in lionore principis apostolorum S. Petri consecrata inerat et inest
ecclesia. Fontes rer. bola. I, 205.
i») Wyżej, ś. 115.
^•) W najstarszym cyrylskim Żywocie ś. Wacława czytamy: „I wda jega
(Wjaczeslawa) baba swoja Ludmiła ucziti knigam sloweńskym; posleduja swojemu
uczitelu dobrje i nawycze razum wsjemu dobrje. Otsadiże i knjaź Worotisław w Bu-
dicz i nacza otrok ucziti sje knigam łatyńskym i nauczi sje dobrje. I wozlożi (bog)
błahodatb taku na Wjaczeslawa knjazia i nacza umjeti knigam łatyńskym iii jako
że episkop iii pop, da aszcze wzjasze graczeskija knigy iii słoweńskyja, proczi-
tasze ja wnje sobie sobłazna radi." Fontes rer. boh. I, 128. O wysłuniu Wacława
do Budeca wzmiankuje także Gumpolda Passio S. Wenzeslai. Fontes rer. boh. I, 149.
— 232 —
być powolnymi względem pretensyi biskupów regensburgskich,
którzy na Czechy jak na swą parafiję patrzyli. ■*'') Ale po upadku
Morawii i pogromie Niemców w r. 907 sprawy kościoła czeskie-
go w innym obrazie zarysowały sie. Centr oświaty i cywiliza-
cyi chrześciańskiej z Welegradu przeniósł się do Pragi. Prze-
mysłowcy, po wygaśnieniu Moimirowiczów, byli najpierwszymi
ze swej potęgi i cywilizacyi książętami w całej Slowiańszczyźnie
zacliodniej. Dwór icli stał się przytułkiem wszystkiego, co po
zburzeniu państwa Morawskiego ratowało się ucieczką do Czecli.
Przemysłowcom otwierały się obszerne widoki skorzystania z oko-
liczności i ustanowienia w swem państwie kościoła niezależnego
od biskupstwa Regensburgskiego. I jeżeli książę Spitygniew,
pozostając wiernym Niemcom, nie kusił się o to, to książę Wra-
tysław I, dobijając się niepodległości politycznej, musiał dbać
i o niezależność kościoła czeskiego. Miał on na swym dworze
księży łacińskicli i słowiańskich, a gdy syn jego Wacław pod-
rósł tak, że włosy dziecięcia można było ująć ręką, Wratysław
sprawił starym obyczajem postrzyżyny syna, a spełnienie tego
obrzędu polecił jakiemuś biskupowi.*'*) Zkądże się wziął biskup
w Czechach? Odpowiedzi na to źródła historyczne nie dają, ale
**) Porów, wyżej w przypisku 39 wyrażenie Otholona: Boemia provincia
sub Ratisbonensis ecclesiae parochia exstitit.
**) W najstarszym Żywocie ś. Wacława z pierwszej polowy X w., a według
tekstu moskiewskich Czeti Minei, czytamy: „prizwaw Wratislaw knęże (kh/AsA),
iże bje togda w swojei oblasti i episkopy i weś priczet cerkowryj. Dobryj że
i błagowjernyj episkop i Notarij so wsjem klirosom, otpiewsze swjatuju liturgiju
w cerkwi preswjatyja... Marii i wzwedsze otroka, postawisza na stepeni pred olta-
rem i błogosławi jego episkop." — Ale w innym tekście, według rękopismu Ru-
mjancowskiego, powiedziano, że gdy dziecię urosło tak, że ręką można było ująć jego
włosy, „prizwa Wratisław knjaż episkopa eter a (jakiegoś?) so wsjem Idirosom . . .
i postrigosza knjazi ini." Fontes rer, boh. I, 127 — 8. W tłómaczeniu tego Żywota
przez Hankę, znajdujemy: dobry pak a blahoverny biskup Notar s celem ducho-
%'enstvem, odspivaśa svatu liturgiju v chrame... Bohorodicky... Marie, pozdwih chłopce,
postavil na stupne pfed oltarem, a blahoslavil. Fontes, I, 128). Tu zachodzi mię-
dzy tekstami wątpliwość tylko co do nazwy bisliupa: czy mu było imię Notar, czy
zamiast tej nazwy napisano mylnie eter? W każdym razie był to bisliup nie la-
cińsko-niemiecki, bo taki zapewno nie zechciałby dopełniać obrzędu słowiańskiego
z pogańskich czasów.
— 233 —
skoro mówią wyraźnie, że wzmiankowany olDrzed dokonany zo-
stał przez biskupa, tedy zaprzeczać temu nie mamy powodu.
Wypada wiec przypuścić, że tym biskupem mógł być jeden
z księży morawskich,*') którzy, po zburzeniu państwa Morawskie-
go, musieli szukać przytułku najwłaściwiej w Czechach, bo w obec
nienawiści do duchowieństwa słowiańskiego biskupów niemiec-
kich, pewno, że w Niemczech nie byliby przyjęci gościnnie. **')
Otóż najprawdopodobniej, że Wratysław I, dobijając się niepod-
ległości politycznej, zamierzał ustanowić w Czechach kościół od-
rębny, co rozumie się mocno obrażało biskupa regensburgskie-
go, a zwierzchnika jego księcia bawarskiego Arnulfa mogło, ra-
zem z innymi powodami, pobudzić do napadu na Czechy w roku
922.*')
Śmierć przedwczesna Wra ty sława I zmieniła bieg spraw
kościelnych na korzyść Niemców. Małoletni syn jego Wacław,
pod wpływem księży łacińsko- niemieckich i stosunków polity-
cznych, stał się prozelitą kościoła rzymskiego, tolerując wszakże
i obrząd słowiański. Doświadczywszy niepowodzenia w walce
z Niemcami w r. 928, dociskany intrygami i zaburzeniami we-
wnątrz kraju, Wacław zmuszony był w sprawach kościelnych
stosować się do życzenia Niemców. Biskup regensburgski po-
czął jurysdykcyję swą i na Czechy rozciągać, a Wacław nie mo-
gąc się od opieki niemieckiej uwolnić, całkiem oddał się pobo-
żności i uczynkom chrześciańskim. Wznosił on liczne kościoły,
dbał aby nabożeństwo w nich odbywało się codzień, jak u „wiel-
kich ludów", opiekował się wdowami i sierotami, wykupywał lu-
dzi z niewoli, szczególnie z duchownego stanu, poznosił szubie-
45^ Wyżej, str. 150, wzmiankowano o wysłaniu przez papieża Jana IX
w r. 899 do Morawii trzech biskupów. Jeżeli nie jeden z nich, to być może wy-
święcony przez nich na biskupa inny ksiądz, mógł być ta osobą, która w Żywocie
ś. Wacława, wzmiankuje sie pod nazwą: Notar?
**) Porów, wyżej s. 151 i następne.
*') Takiego zdania jest zasłużony profesor Tomek, Apologie der altesten
Geschichte Bohmens, w Abhandlungen d. k. bómisch. Gesel, der Wissenschaften,
1865. Tom XIII, fiinfter Folgę, s. 67.
— 234 —
nice w wielu miejscach powystawiane, rozkazawszy, aby za jego
życia nie stawiano ich więcej.'*'^) Wszystko to odpowiadało wi-
dokom biskupa regensburgskiego, który osobiście poświecił zbu-
dowany przez Wacława kościół ś. Wita."*^) Nie przeszkadzało
to jednak wyznawcom obrzędu słowiańskiego używać zupełnej
swobody religijnej, aż do końca panowania Wacława. Dopiero
po zamordowaniu go, rozpoczęło się prześladowanie księży sło-
wiańskich, których nareszcie wygnano z kraju ■'^**) i tem ułatwiono
duchowieństwu łacińsko -niemieckiemu dalsze tępienie w Cze-
chach obrzędu słowiańskiego. Czy to się działo według życze-
nia Bolesława I — nie wiemy, Książe ten, związawszy politykę
swa z polityką niemiecką, nie mógł obrażać Niemców przeci-
wnymi ich zamiarom uczynkami, a o niezależności kościoła cze-
skiego pomyślić nawet nie śmiał, Kwestyję tę podniósł dopiero
syn jego Bolesław II, o czem powiemy we właściwem miejscu.
*8) o zniesieniu szubienic i miłoslerdnych uczynkach AVacława rozpowiedział
Gumpold, tudzież inni autorowie Żywotów ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 129 — 130,
149—152.
*^) Według Gumpolda Passio S. Venzeslavi, kościół ś. Wita poświęcił bi-
skup regensburgski Tuto. fFontes rer. boli. I, 157). Ale, według Kozmy, kościół
ten począł budować ś. Wacław, a dokończył budowę Bolesław I, konsekracyję zaś
dokonał następca Tutona biskup Michał (od r. 941 do 968). Z Auctarium Gar-
stense widać jednak, że po Tutonie (f 930) biskupem regensburgskim był Insigri-
nus (Pertz, XI, p. 566). Pewniej więc, że kościół ś. Wita konsekrował Insigrin. —
Dudik myśli, że tej konsekracyi Insigrin dokonał w r. 939 (Mahr. Gesch. II, s. 1 1).
Tomek nie wzmiankuje o Insigrinie, a mówi tylko, że konsekracyję wzmiankowanego
kościoła dokonał następca Tutona za Bolesława I. Dejepis Mesta Prahy, 1855,
tom I, s. 8.
50) Najdawniejszy Żywot ś. Wacława, rozpowiedziawszy o zamordowaniu go
w Bolesławie, dodaje: „ubisze że w tom gradi s nim Mstinu i Ellinu a na inyja
mużi idosze proczie, owy izbisza a drugija razbjegosza sja po zemljam; a mładjenca
izbisza jego radi; a bożija raby i niszczich pograbisze i wygnasze ich z zemli, a żeny
ich za muż dasza, oni że i' si neprijazneni, ubiwsze gospodina swojego." Fontes
rer. boh. I, 132. U Szafarzyka trochę inaczej: Mladence jeho zbili, a bozi sluhy
zloupili, vyhnavśe je z mesta, a żeny ich za jine muzę vdali i vśecku vrażdlnou
żadnost vykonali, zabivse kniżete sveho. Star. Slov. II, § 39, s. 451, przyp. 65.
oi
§ 45-
Upadek Serbów i Hobolanów 928—936.
I. Stan Słowian nadłabskich w początku X w.
Długa i uporczywa walka królów niemieckich z Morawia-
nami w drugiej połowie IX w., tudzież pogrom Niemców przez.
Madjarów w r. 907 i następne najazdy ostatnich na Germanię,
w ciągu panowania Ludwika Dziecięcia i Konrada I, pozbawiły
Niemców możności opanowania dolnej Łaby, do czego od czasów
Karola W. nieustannie dążyli. Polityka niemiecka, zwróciwszy
uwagę swą w inną stronę, mało się zajmywała sprawami Sło-
wian nadłabskich, dając czas im do umocowania się i przygoto-
wania obrony na przyszłość. Słowianie łatwo pojąć mogli, że
nieczynność Niemców pochodziła w skutek ich osłabienia, a nie
z powodu, aby swych dawnych zamiarów mieli się wyrzec. Wiel-
kie wypadki w Morawii, za czasów apostolstwa śś. Konstantego
i Metodego, tudzież przystąpienie do związku morawskiego są-
siednich ludów słowiańskich stawiały przed oczy Obodrytom,
Weletom i Serbom korzyść łączenia się drobnych ludów w związki
państwowe z silną władzą i oświatą chrześciańską, Ludy te je-
dnak, stojąc twardo przy swych dawnych bogach, przy zamiło-
waniu swobody plemiennej i starożytnych obyczajów, nie życzyły
wyrzec się ustroju plemiennego na korzyść ustroju państwowego,
bez którego nie było dla nich zbawienia, w obec mocno zorga-
nizowanego i zaborczego państwa niemieckiego. Tworząc osobne
grupy plemienne, Serbowie, Obodryci, Welety dzielili się jeszcze
na mniejsze ziemstwa, z których każde osobną politykę prowa-
dziło, tak że gdy jedne ludy wojowały z Niemcami, inne zosta-
wały z nimi w zgodzie, radzi będąc, że ich Niemcy nie zagabali.
Historya tych ludów gubi się w drobnych starciach z Niemcami
i nie daje się ująć w ramy obrazu większych rozmiarów. Brak
ogólnego kierunku w sprawach tych ludów, zmusza nas patrzyć
na każdą grupę plemion z osobna.
Serbowie, jak w początku IX w., tak samo i w początku
X w., marniejąc w plemiennym ustroju, ledwo gdzie niegdzie, jak
na przykład u Glomaczów, tworzyli związek z kilku żup, pod
władzą księcia. Inne drobne żupy zdaje sie nie miały nawet
książąt, przynajmniej wzmianki o nich w dziejach nie znajdujemy,
a jednak żupy te prowadzą pograniczne boje z Niemcami. — Do-
póki państwo Morawskie stało na straży Słowiańszczyzny pół-
nocno - zachodniój, Niemcy oględnie z Serbami postępy wali. Ce-
sarz Arnulf mienił się być przyjacielem Serbów, załatwiał spory
ich pograniczne z Niemcami, za co mu poselstwo serbskie po-
dziękowanie i dary w Salicach składało (897).^) Ale w kilka
lat później książę saski Otton staczał z niemi pograniczne boje,
a w r. 906 wyprawił syna swego Henryka, później nazwanego
Ptasznikiem, przeciw Głomaczom,-) którzy na pomoc Madjarów
wezwali i z nimi wspólnie do Saksonii wpadli. Madjary złupie-
żywszy Saksoniję, powrócili do Glomaczów i prawdopodobnie,
że w r. 908 powtórny najazd na Saksoniję i Turyngiję uczynili.^)
Wojując z Głomaczami, Henryk musiał przechodzić przez ziemie
innych plemion serbskich, ale o ich udziale w walce Glomaczów
z Niemcami, wzmianki nie ma. Wszędzie tylko jedni Głomacze
występują, a Susły, Koledycze i inni, z którymi Niemcy walczyli
w IX w.*), nie podają pomocy. Czy już ręka żelazna stróża po-
granicza Turyngskiego, księcia saskiego Ottona,*^) tak ich przyci-
snęła, że się ruszyć nie śmieli?
W e 1 e t y podzieleni na mnóstwo ziem w IX w. takiż podział
zachowali i w X w. We względzie politycznym, południowe po-
') Wyżej s. 145 przypisek 9.
*) Widukind I 17. Pater autem videns piudentiam adolescentis et consilii
magnitudinem, reliquit ei exercitum et militiam adversus Dalamantiam, contra quos
diu ipse militavit. Thietmar I, 2. Isque (HenricusJ a patre suo in provintiam, quam
nos theutonice Daleminci vocamus, Sclavi autem Glomaci appellant, cum magno exer-
citu missus, devastata eadem multum atque incensa, victor rediit.
3) Wyżej s. 161. przyp. 44.
■*) Wyżej s. 54, 72.
^) Annalista Saxo pod r. 908: Otto dux, jam scilicet Thuringii limitis c ust os.
Ł
— 237 —
nad r. Hobolą plemiona Stodoranów miały swych miejscowych
książąt i odrębnie stały od związku właściwych Lutyków: Kata-
rów, Doleńców, Chyżanów i Czrezpienianów, którzy wiec powsze-
chny w chramie Radogoszcza, w X w. wynieśli wyżej nad władzę
książąt. Co by sie u tych plemion działo w pierwszej połowie X
w., dla braku źródeł historycznych nie wiemy, a jednak z tego, że
ich Niemcy nie zagabali, możemy wnioskować, że marnieU w nie-
czynności, radzi będąc, że nikt ich spokoju nie naruszał.
Obodryci więcej od Weletów okazali zmysłu polity-
cznego. Połączywszy bowiem drobne ziemie pod władzą książęca
wyżej od ludowych wieców stojącą, weszli w porozumienie z ta-
kimiż jak sami poganami Duńczykami, którzy wtedy już byli
zaciętymi wrogami Niemców. Wspólnie z Duńczyka^mi, odniósł-
szy świetne zwycięztwo nad Niemcami w r. 880**), walecznie
bronili niepodległości swej przeciw zamachom księcia saskiego
Ottona, który po bracie Brunonie, poległym we wzmiankowanej
porażce r. 880, będąc mianowany księciem saskim i stróżem po-
granicza nad Łabą , słynął z energicznego czuwania nad bezpie-
czeństwem Niemiec. Wyprawa cesarza Arnulfa przeciw Obo-
drytom w r. 899 nie powiodła się"). Później dzieje milczą aż do
r. 902, pod którym znajdujemy krótką wzmiankę o spustoszeniu
Saksonii przez Słowian, lecz jacy to byli Słowianie annaliści nie
zauważyli. *") Prawpopodobnie jednak, że wzmianka ta Obodry-
tów tyczy się. A gdy wskutek wojny domowój syna księcia
Ottona, Henryka (Ptasznika) z Konradem I (r. 915) w Germanii
wszczęły się zaburzenia, a Madjary pustosząc Niemce, aż pod Bremę
zapędzili się, Obodryci z Danami napadli na Nordalbingiję i okolicę
Hamburga spustoszyli,®) później zaś korzystając z najazdu Danów
na Nordalbingiję w r. 919, Obodryci przez Łabę wtargnęli do
8) Wyżej. s. 123.
') Wyżej s. 137 cyt. 47, 48.
«) Anual. Hildesheim et Lamberti, a. 902. Slavi vastaverunt Saxoniam.
Porów. Wigger, Meklen. Annal. 22.
9} Wyżej § 43. cyt. 39. 207.
— 238 —
Saksonii, którą okropnie spustoszyli.^*^) Ale to był koniec tryum-
fów Danów i Obodrytów. Po słabym Konradzie I, (-J- 919) na tron
niemiecki wstąpił rywal jego Henryk I Ptasznik, przedsiębierczy,
energiczny, nie gardzący żadnymi środkami dla dopięcia celu,
a przytem nieubłagany wróg Słowian, którzy marniejąc w rozoso-
bnieniu i waśniach domowych, doczekali się aż w Germanii na-
stąpił spokój, podający Niemcom możność prowadzenia dalśj, roz-
poczętego oddawna ujarzmienia Słowiańszczyzny nadłabskiój. Od-
tąd poczyna się zwrot w dziejach Niemiec ku wielkiej potędze
i świetności ich, a dla Słowian poniżenia i niewoli!
i
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami.
Wnet po wstąpieniu na tron (r. 919), Henryk I przedsię-
brał przeciw Słowianom wyprawę, która skończyła się niepomyśl-
nie (r. 921),^^) a we trzy lata później musiał odpierać najazd
Madjarów (r, 924), dla których równiny Turyngii, pozbawione
wszelkich warowni, wyborną do grabieży miejscowość przedsta-
wiały.^-) Z Madjarami Henryk nie mógł mierzyć się w otwartem
polu, musiał płacić coroczną daninę i był wystawiony na większe
jeszcze klęski, lecz szczęście pomogło mu do ocalenia Saksonii
od zniszczenia, albowiem Madjary, za oswobodzenie jednego z ich
książąt, ujętego do niewoli niemieckiej, zgodzili się na dziewię-
cioletni rozejm.^^) Wypadek ten pobudził Henryka do przyspie-
szenia organizacyi wojennój pograniczy Saksonii i Turyngii, aby
na wypadek najazdu Madjarów lub Słowian, gctową mieć do od-
poru siłę.
10) Adam Bremen. I, 57. Dani quoque Sclavos auxilium habentes
primo Transalbiauos Saxoues, deinde cis Albim magno Saxoniam terrore quassabant.
*i) Continuat. Reginon. a. 921. Henricus rex stabiliende paci et reprimendae
Sclavorum saeviciae fortiter insistit.
1-) Liutprand, opisując napad Madjarów, powiada: Saxonum ac Tliuringorum
źerra facile depopulatur, quae ncc inontibus adiuta nec firmissimis oppidis est munita.
Antapodosis. II, 24.
!•■') Widukind. I, 35.
— 239 —
Według dawnego obyczaju, każdy Saks obowiązany był
pełnić służbę wojskową i na wezwanie stawać pod chorągwią
grafa swej ziemi (gau), ale sztuki wojskowej nie znał, a kraj
pogranicznycli warowni ani innej obrony nie posiadał. Dawniej-
sze przepisy Karola W. o pogranicznej obronie*^) poszły w nie-
pamięć, a tymczasem rozdrażnieni wdzierstwami Niemców, Sło-
wianie mogli byli całą massa rzucić się do Saksonii i Turyngii.
Henryk, zamierzając zapobiedz złym skutkom podobnej bezbron-
ności pograniczy, rozpoczął organizacyę icłi w następny sposób.
Grody słowiańskie w Turyngii, na porzeczu Solawy, Hen-
ryk obwarował i w twierdze zamienił. IMerzeburg, Kwedlin-
burg^^) i wiele innych miast w Turyngii i Saksonii otoczył mu-
rem^") a wszystkie warownie połączył linijami obrony, aby w ra-
zie napadu nieprzyjaciół, obrońcy mogli się zebrać, bez obawy
ujęcia znienacka w niewolę.^') Wznawiając ustawę Karola W.
o ziemskiej obronie, tudzież w celu zaludnienia grodów, Henryk
udzielił wszystkim złodziejom i rozbójnikom przytułek na przed-
mieściach jMerzeburga, uwalniał ich od zasłużonej kary, osiedlał
na ziemiach pod grodem i uzbrajał z obowiązkiem, aby w każdej
chwili gotowi byli do najzuchwalszych wypraw przeciw „barba-
rzyńcom",^^) t. j. przeciw Słowianom. Osiedleńcy, podzieleni na
dziewiątki, obowiązani byli wybrać z dziewięciu jednego dla za-
mieszkania w grodzie, a ośmiii, pozostałych na źrebiach (w dzia-
łach) wojskowych, zbudować dla niego mieszkanie w grodzie,
dostarczyć trzecią część wszystkich urodzajów, źrebię jego upra-
wiać i plony zbierać, dopóki on zostawać będzie na służbie w gro-
11) Wyżej, s, 37 cyt. 38.
1^) Dawniej Quitilinga-burg. Patrz dzieła tego T. II s. 304.
!•*) Thietemar I, 10.
i"j Gebhardi Algemeine Welthistorie. 1793. Tom 52, s. 294.
18) Widukind II, 3. Rex quippe Heinricus cum esset satis severus extra-
neis, in omnibus causis erat clemens civibus ; unde quemcumque videbat furum aut
latronum, manu fortem, et bellis aptum, a debita poena ei parcebat, coUocans in
suburbano Mesaburiorum, dat is agris atque armis, iussit civibus quidem parcere, in
barbaros autem, in quantum auderent latrocinia exercerent.
— 240 —
dzie. Wszelkie miejsca zgromadzeń ludowych, targowisk i za-
baw Henryk rozkazał umocować, dzień i noc ludziom ćwiczyć
sie w tern, co w potrzebie przeciw nieprzyjaciołom czynić wy-
padało. — Po za obrębem grodu domów ani żadnycłi innych za-
budowań nie wolno było wznosić.^") Oprócz tego wassale króle-
wscy zobowiązani byli, w razie potrzeby wojennćj, wystepywać
konno w zupełnej zbroi. Przepis ten, nadzwyczaj ważny,- wpły-
nął znakomicie na udoskonalenie sposobu prowadzenia wojny. ^*')
3. Napady Henryka Ptasznika. Zdobycie Branibora, r. 928. Ujarzmienie
Serbów, r. 928. Bitwa pod Łączynem r. 929. Walka z Madjarami, r. 933.
Wyćwiczywszy „legiony łotrów", Henryk Ptasznik rozpo-
czął wyprawę przeciw Stodoranom (928), staczał z nimi krwawe
boje, i na zamarzniętych rozlewach r. Hoboli oblegał główny ich
gród Branibor, który głodem, mieczem i chłodem zdobył, księ-
cia Tugomira ujął w niewolę, a lud jego do płacenia daniny
zmusił.-') Ztąd, zwróciwszy na południe, Henryk wpadł do kraju
Głomaczów, a zdobywszy po dwudziestu dniach oblężenia, gród
ich Gronę, wydał go na łup żołnierzy; wszyscy dorośli mieszkańcy
13) Widukind. I, 35. Heinricus rex accepta pace ab Ungariis ad nonem
annos, quanta prudentia vigilaverit in munienda patria . . , . Et primum ąuidem ex
agris militibus nonum quemque eligens, iti urbibus habitare fecit, ut caeteris con-
familiaribus suis octo habitacula exstrueret, frugum omnium tertiam partem exciperet
servaretque, ceteri vero octo seminarent et meterent, frugesque colligerent nono, et
suis eas locis reconderent. Consilia et onines cenventus atque convivia in urbibus
Yoluit celebrari, in quibus extruendis die noctuque operam dabant, quatenus in pace
discerent, quid contra hostes in necessitate facere debuissent . . . Porównywajac wia-
domość tę z ustawą Edwarda króla angielskiego, historycy mniemają, że Henryk Pta-
sznik czerpał swe przepisy z ustawy Edwarda, co udowadniają słowa Widukinda
żywcem z ustawy Edwarda wzięte. Giesebrecht. Geschichte der deutschen Kaiser-
zeit. I, s. 233—4 • • •
20) Giesebrecht. Gesch. d. d. Kaiserzeit I, 123.
*i) Widukind I, 33. Tali legę ac disciplina cum cives assuefaceret, repente
irruit super Slavos, qui dicuntur Hevelli, et multis eos praeliis fatigans, demum
hieme asperrima castris super glaciem positis cepit urbem que dicitur Brennaborg
famę, ferro, frigore.
i
— 241 —
wymordowani zostali, chłopcy i dziewczęta poszli w riie\AłoIę.-^)
Dalej burząc grody i wyrzynając osady Henryk wpadł do
Czech, zmusił księcia Wacławka do płacenia mu daniny,-^) poczem
z tryumfem do Saksonii wrócił.-^)
Tymczasem legat królewski Bernhard „któremu podlegać
miała prowincya Ratarów", wymaganiem trybutu tak rozdrażnił
Wełetów, że ci porwali się do oręża i wspólnie z sąsiadami, na-
padłszy na Walislewo-'"') twierdzę zburzyli, załogę wycięli, a mia-
sto z dymem puścili.-*'') Wypadek ten poruszył innych Sło-
wian do powstania.-') Wysiani przeciw nim graf Bernhard
z kolegą Tietmarem obiegli warownię słowiańską Łączyn nad
Labą-^). Słowianie, zgromadzeni w poważnych masach nieda-
leko Łączyna, zamierzali na piąty dzień uderzyć na Saksów,
lecz ogromna ulewa deszczu przeszkodziła im napaść na obóz
nieprzyjacielski. Bernhard sam się zrezykował rozpocząć walkę
i ze wschodem słońca Saksy ruszyli naprzód. Przy pierwszem
starciu się walczących, Bernhard zamierzał już cofnąć się, lecz
zauważywszy iż u Słowian jazdy nie więcej niż u niego, i że
piechota słowiańska, chociaż liczbą przemagająca, lecz nocną
ulewą i rozmokłemi błotami w tak trudnem położeniu posta-
wioną była, że się ruszyć z miejsca nie mogła, — dał znak do
•') Widukind. I, 35. Cumque illa urbe (Brennaburg) potius omnem regio-
nem, signa vertit contra Dalamantiam, adversus ouam jam olim reliąuit ei pater mili-
tiam et obsidens urbem, quae dicitur Gana, vicisima tandem die cepit eam. Praedia
urbis militibus tradita puberes onines interfecit, pueri ac puellae captivitati servatae.
Pod nazwą Gana niektórzy szukają grodu Jana, inni podrozumiewają giód Grone
i to zdaje się właściwsze. Scheltz. Gesch. d. Lausitz. 22.
-^) Szczegółowo wyżej § 44 str. 222.
2-ł) Widukind I, 35.
-") Teraz Walsleben w Altmark, z lewej strony Łaby, między Werben
i Arneburg.
'-'«) Widukind I 36.
2^) Widukind I 36. Ouo factu omnes barbarae nationes erectae, iterum re-
bellare ausac sunt.
2*) Widukind I 36. Ad cjuarum ferocitatem reprimendam traditur exercitus
cum praesidio militari Bernhardo, cui ipsa Eedariorum provincia erat
sublegata, additurąue legato coUega Thielmarus, et jubentur urbem obsidere,
quae dicitur Lunkini.
Tom HI. 1 5
242 —
walki i cala masę Saksów pchnął do boju. Słowianie w gęstych
kolumnach stali tak mocno, że ich rozerwać nie udawało się.
Poległych z obu stron liczono już wielu, lecz gdy jazda saska,
pod wodzą Tietmara, uderzyła z boku, Słowianie, nie wytrzy-
mawszy z tej strony niespodziewanego ataku, cofnęli sie, zamie-
rzając schronić się w Łączynie, ale Tietmar, zająwszy wszystkie
drogi do Łączyna, zmusił Słowian rzucić się na drogę prowa-
dzącą do jeziora, w którem mnóstwo ich utonęło. Piechota sło-
wiańska całkiem prawie zginęła; tylko część jazdy ratowała się
ucieczką. Tym sposobem bitwa 4 Września 929 r. skończyła
się zupełną klęską Słowian. Nazajutrz załoga Łączyna poddała
się z warunkiem zachowania życia mieszkańcom, którym rozka-
zano wyjść bez broni. Wiarołomni Niemcy zgwałcili jednak
umowę: kobiety, dzieci, sługi i cały majątek obywateli grodu
stały się łupem zwycięzców, a wszyscy wojownicy skazani na
śmierć, straceni zostali.-'')
Klęska pod Łączynem ugodziła głównie w związek Wele-
tów. Obodryci zdaje się nie przyjmywaU uczestnictwa w walce
pod Łączynem, lecz weszli w porozumienie z Danami, którzy na-
pad na Saksonię przedsięwzięli. Henrykowi jednak udało się
najprzód Obodrytów powściągnąć,^ potem udzielnego królika duń-
skiego Knubę pobić (r. 931),^°) a nareszcie „królów duńskiego
i obodryckiego" skłonić do przyjęcia chrześciaństwa.'^') Jak się
^f*) AV relacyjach o bitwie pod Laczynem, annaliści nie znali miary prze*
chwałek. Według annal. Corbejens poległo Słowian 120,000, a do niewoli ujęto
tylko 800. Według W"idukinda „fuere qui dicerent, barbarorum ducenta milia
caesa', (lib, I c. 36.) Powtórzył to Siegebert Gemblacensis. Porów. Wigger
Meklen, Annal. s. 26. Ostróżniejszy Thietmar ograniczył sie wzmianką, że mała
tylko garstka Słowian uszła z pogromu. (Chro. I c. 6.)
^<>) Annal. Augiens. a. 931 i objaśnienie do tego Wigger Mek. Anm, 27.
Thietmar I 9.
^') Annal. Augiens. a. 931, Heinricus rex reges Abodritorum et Nordmanno-
rum efticit christianos; Continu. Regino, a. 931, Henricus rex regem Abotridorum
et regem Dannorum efficit christianos. Tak samo i w innych annałach. Porów.
Wigger Mek, Annal s. 26,
— 243 —
zwał „król" Obodrytów, o tern źródła historyczne nie wzmian-
kuj a/^-j
Tryumf wodzów królewskich ze zwycięztw nad Weletami
i Obodrytami podniecał Henryka Ptasznika do nowych zaborów
w Słowiańszczyznie. W tym bowiem czasie, założywszy na gó-
rze nad Łabą, twierdze w pobliżu strumienia Miszno^^) (r. 931),
Henryk posunął swój oręż na wschód od Łaby przeciw Łuży-
czanom, gród których Lubuszę niedaleko Czarnego Halsztrowa/^^)
obiegł. Załoga grodu dociskana długiem oblężeniem, opuściwszy
gród, zamknęła się w małej warowni dolnej, a nareszcie pod-
dała się zwycięzcy. Gród, rzucony na pastwę płomieni, — bez-
ludnym został (r. 932). Zwiastując o tej nowej zdobyczy Hen-
ryka króla, dziejopis Titmar dodał: ..niech mu Bóg przebaczy
co nieprawnie za panowania swego na własność zagrabił.""')
Tymczasem dziewięcioletni rozejm z Madjarami zbliżał się
do końca. Zamiast rocznej daniny Henryk posłał im psa. Obra-
żeni tem Madjary wpadli do posiadłości królewskich między So-
lawą a Łabą, gdzie przez Serbów z darami przyjmywani byli.
Głomacze, dawni przyjaciele Madjarów, ofiarowali im pieniądze
i pomoc."''') Jeden korpus madjarski obiegł miasto, o którem krą-
żyły wieści, że w niem ogromne skarby schowane siostry kró-
lewskiej,=^") a drugi wpadł do Turyngii, zniszczył Hassegau
"-) Badacze niemieccy w XVIII w. wynaleźli, że niby według Helmolda
księgi I § 8, król Obodrytów przez Henryka Ptasznika ochrzczony zwal się M i-
cisla, ale u Kelmolda podobnej wzmianki nie ma, co już zauważył Wigger.Mekl.
Annal. s. 27.
'■■') Thietmar I 9. Patrz niżej cyt 44.
■■'*) Lubusza teraz Leubus w Hercbergskim okręgu, różna wcale od Lubusza
nad Odrą. Porów, dzieła tego T. II s. 61. O tej Lubuszy będziemy mieli zrę-
czność mówić w dziale o zdobyciu jej przez Bolesława Chr.
35) Thietmar I 9.
"') Giesebrecht, Wendische Gesch. I 23 1; Staacke, Deutsche Gesch. II Ab-
theilung s. 241.
*') Widukind I 38. Ungari Saxoniam intrare volentes, iter agunt per Da-
leminciam Sclavorum et divisis sociis alii urbem "Widoni Thuringo opugnare ten-
tant, alii fines Thuringorum intrant. . . Badacze, szukając tego grodu, mniemali, że
może być Życz (Zeitz), lub Wittenberg nad Łabą (Scheltz. Gesch. d. Lausitz. s.
16*
— 244 —
i Saksonii zagroził. Grafowie sascy Zigfryd i Herman, połączy-
wszy się z Turyngami, wstrzymywali Madjarów, a tymczasem
król Henryk zbierał wojsko w miejscu Radi, w Heilan- lub
Wittin-gau. Gdy się o tem dowiedzieli Madjary ci, którzy oble-
gali miasto, rzucili oblężenie i przez Nordturyngiję spiesząc
przeciw Henrykowi, zdążyli aż do granic Białej Ziemi. Doświad-
czywszy jednak w tem miejscu niepowodzenia, Madjary z mnó-
stwem łupów w bydle, kobietach i dziewicach, zwrócili się na po-
łudnie do Szwabengau, w kącie między rzekami Solawą a Bodą,
dążąc na połączenie z pierwszym swym korpusem. •^^) Działo się
to w późnej już jesieni. Henryk, nie życząc rozpoczynać walkę,
rozlokował wojsko swe na zimowe leże (r. 932), a Madjary tym-
czasem całą Serbiję aż do Sola wy w swem ręku trzymali. Do-
piero w Marcu r. 933 Henryk dowiedziawszy się, że Madjary
zamierzają do Saksonii wtargnąć, zgromadził wojska swe
w Hassegau. Bitwa pomiędzy Korbeją a Merzeburgiem trwała
dzień cały i dopiero w nocy Madjary, po ogromnej stracie co-
fnęli się.-'") Henryk zwyciężył, ale tem wojna nie skończyła się,
bo nieprzyjaciół wypadało wyprzeć jeszcze z Serbii. Henryk
.ścigał Madjarów ostrożnie, a gdy raz z siłami nierównemi na
nich uderzył, został zwyciężony i przed pogonią madjarską le-
dwo zdołał uciec do grodu Bichni, gdzie znalazł ocalenie od nie-
wątpliwej zguby. ^^') Dalszych szczegółów wojny tej nie posia-
22. — Wyrażenie Widukinda Wid oni Thuringo zdaje sie wskazywać, że
gród Widona (męża siostry Henryka) już na ziemi turyngskiej leżat. Tak pojmując
rzecz te i nowszy historyk turyngski Knochenbauer, mówi: „die Stadt Widos lag
warscheinlich noch rechts der Unstrut, innerhalb Thiiringens; eine auf den ersten
Anblick ansprechende Yermuthung, es sei Wittenberg, stimmt mit der Richtung
des feindlichen Einfals nicht iiberein." Geschichte Thiiringens 1863 s. 95.
^®) Wzmiankowane wyżej gau, na zachód od Laby i Solawy, czytelnik dla
łatwiejszego zorientowania sie w obrotach stron wojujących, raczy na mapie roz-
poznać.
'») Żródla odnośne do wojny z Madjarami podał Raumer: Regesta historiae
Brandenburgensia, pod r. 932 i 933.
^*') Thiotmar I 8, Rex autem Avares sepenumero insurgentes, expulit. Et
cum in uno dierum hos impari congressu ledere temptaret victus in urbem, quae
— 245 —
damy, ale w rezultacie okazało sie, że Madjary ustąpili z Serbii,
Henryk oswobodził sie od płacenia im trybutu, a Serbowie mię-
dzy Solaw^. a Łaba ostatecznie ujarzmieni zostali.
Dla wyrozumienia ówczesnycli stosunków międzynarodo-
wych, ciekawe byłoby objaśnienie pytania: przez jakie kraje
Madjary dostali się do Głomaczów i którędy do domu wracali?
Z rucliów stron wojujących widać, że Madjary mogli przybyć
do Głomaczów albo z południa przez Czechy, albo ze wschodu
przez Chrobacyję. Ostatnia droga byłaby dalsza i przez góry
trudniejsza. Zatem najprawdopodobniej, że Madjary przez Cze-
chy dążyli. Ale tu znowu pytanie: jakimże sposobem, zostający
od r. 928 w przyjaznych stosunkach z Henrykiem Ptasznikiem
książę czeski Wacław pozwoliłby wrogom cesarza przez Czechy
do Głomaczów przechodzić i nazad wracać? Sprawa ta ciemna,
a jednak z niej uważać możemy, że czy przez Czechy, czy przez
Chrobacyję Madjary przechodzili, w każdym razie drogę po
ziemiach słowiańskich odbywali i nigdzie nie zachowało się
wzmianki, ani podania o uciemiężeniu przez nich ludności miej-
scowej w X w,, co zdaje się poświadczać przyjazne usposobie-
nie, w owym czasie, do Madjarów Słowian.
Ostatnią, o ile nam wiadomo, wyprawą Henryka Ptasznika
przeciw Słowianom, był najazd na Wkranów, których on danni-
kami swymi uczynił w r. 934,*') Jeżeli wiadomość ta nie jest
B i c h n i vocatur, fugit ; ibique mortis periculum evadens. Badaczep od Bichni pod-
rozumiewają Pichen lub Piichen nad Modła (Mulda)^niiedzy Wurzen i Eilenburg.
*') Contin. Reginon. a. 934. Henricus rex eodem anno Sclavos, qui U u-
c r a n i vocantur, hostiliter invasit et vicit sibiąue tributarios fecit. Pawiński, biorąc
na uwagę ówczesne wypadki, mniema, że pod nazwą Yucrani wypada podrozumie-
wać nie Wkranów, a Wągrów. (IIo.iaócKie C.iaBflHe. 72). Przeczą temu jednak formy
nazwy ludu, o którym mowa. Itak: Annal. Saxo: Rex Henricus Ucranos Slavos
hostiliter invasit et vicit; Annal. Hildesheim : Henricus rex in Wroconin cum
exercitu fuit; Chr. Quedlinburg: rex Henricus in U c ronin profectus est, subijci-
ens eos sibi. (Porów. Raumer. Regesta s. a. 934.) Wszędzie nazwa Wkranów
wyraźnie zapisana i dla tego słusznie zauważył Raumer: dies ist die erste Erwah-
nung der Uckermark. Dla wykrojenia zaś z Yucrani, Ukrani, Wągrów nie ma
sposobu.
— 246 —
mylną, w takim razie przyzn^ićby wypadało, że i bliżej do Odry
mieszkające ludy słowiańskie narażone już były na grabieże
i zdzierstwa wiekopomnego mordercy Słowian, króla Henryka I.
4. Utwierdzenie się Niemców w Serbii, między Solawą a Łabą.
Z podbojów dokonanych w Słowiańszczyznie przez Henryka
Ptasznika, jedna tylko kraina serbska uległa zupełnemu ujarz-
mieniu i wcieleniu do państwa Niemieckiego nazawsze. Inne
części Słowiańszczyzny czasowo zhołdowane, do płacenia ro-
cznego trybutu zobowiązane zostawały, ale wcielać je do pań-
stwa Niemieckiego i urządzać na sposób saski za wcześnie było.
Rozumieli to zdobywcy i dla tego usilność swą zwrócili wyłą-
cznie do przerobienia Serbii w prowincyję niemiecką.
Rezydencyja królewska Merzeburg stał się razem siedli-
skiem władz, które miały rządzić zdobytą krainą między Solawą
a Labą. Wielkorządzcą tej krainy, Henryk Ptasznik ustanowił
przyjaciela swego Zigfryda z tytułem legata. Zigfryd, mieszkając
w ISIerzeburgu, sprawował w podbitym kraju najwyższą władzę
wojskową, sądową i administracyjną.^-) — Ten komes Mersebur-
giorum, jak go Widukind nazywa, miał pod swą władzą dwóch
naczelników wojskowych : w ISIerzeburgu Azika, komendanta ta-
mecznego ..legionu łotrów" ^■^) i w Misznie komendanta twierdzy,
niewiadomego nazwiska. Ten ostatni, siedząc nad Łabą, miał
czuwać nad Milczanami i Łużyczanami, pobierać od nich try-
but**) i ziemie ich zabierać. Rzeka Mulda (Modła) dzieląca kra-
inę Serbską na dwie połowy, stanowiła granicę władzy komen-
dantów. Azik rządził częścią zachodnią od Merzeburga do
*-) Knochenbauer. Gesch. Thiiringens, str. 88, 89; Posse. Codex Saxoniae
5tr. 5.
^"l Widukind II, 3. Mittitur ei (buntownikowi czeskiemu I Asie cum Icgione
Mesaburiorum et valida manu Hassiganorum, additurque ei exercitus Thuringorum.
") Thietmar I, 9. Henricus... urbem faciens,... nomen eidem Miśni imposuit;
quam ut hodie in usu habetur, praesidiis et imposicionibus caeteris munit. Ex ea
31ilzcnos suae subactos dicioni, censum persolvere coegit.
— 247 —
Muldy ^^), a jego kolega niewiadomego nazwiska, siedzący w Mi-
sznie, rządził częścią wschodnią od Muldy do Łaby i dalej ku
wschodowi, jak daleko wedrzyć się udawało. Z tej wschodniej
części powstała później Ostmark.
Podziały terrytoryalne Serbii, składającej się z małych żup,
zdobywcy utrzymali i skorzystali z nich dla swych celów. Wła-
dze ludowe w żupach i grodach, od chwili podboju podlegały
urzędnikom królewskim gau-grafom, w grodach większych
burg-grafom, a w mniejszych, t. j. w burgwardach burg-
wójtom (Burgvoigt.) Wszyscy ci grafy byli naczelnikami
przeznaczonych do pilnowania zamków i bram miejskich oręż-
ników, zwanych strażami, kukesburger.^")
Grody słowiańskie, stając się fundamentem miast niemiec-
kich, formujących się ledwo co na sposób frankski, przybierały
kształty cudzoziemskie. Zwyczajnie w zamku lub warowni, na
wyższem miejscu zbudowanej, osadzano komendanta ze strażą,
a na podgrodziu mieściła się ludność kupiecka i rzemieślnicza,
z Niemiec przybywająca. Z tej ludności, obowiązanej bronić mia-
sta swego, zwyczajnie otoczonego, jeśli nie murem, to przynaj-
mniej częstokołem, tworzyły się kompanije wojowników, które,
w razie potrzeby, obowiązane były wyruszać w pole, jeśli od
tego ludność miejska nie była szczególnym przywilejem uwol-
nioną.^')
Według zwyczajów X w. prawa zdobywcy niczem nie były
ograniczone. Mógł on bezkarnie ludzi zabijać, osady palić, ko-
biety i dzieci w niewolę zabierać, ludność z ojczyzny wysiedlać,
sprzedawać żydom, którzy w tym czasie prowadzili już znaczny
*^) Późniejszy comes merzeburgski Eziko zmarł w Liubizici nad Mulda
^(Thietmar VI, 12). Wypadek ten badacze uważają za wskazówkę, że grafstwo mer-
zeburgskie aż do Muldy sięgało. Knochenbauer, Gesch. Thiiringens 89, cyt. i.
*^) O kukesburgerach, których Thietmar zowie Satelites, slavonici
m i 1 i t e s powiemy obszerniej w dziale o napadzie Bolesława Chr. na Miszno.
*') Gebhardi, Algemeine Weltgeschiclite, T. 52, str. 302,
— 248 —
handel niewolnikami słowiańskimi."^) Z bezprawia tego korzy-
stał Henryk Ptasznik w szerokich rozmiarach, a jeśli nie wyrżnął
wszystkich Serbów, to tylko z rachunku, bo któż by podatki
płacił, ziemie uprawiał, sług i robotników dostarczał? Owszem,
ludność słowiańska, zostawiona w swych osadach, miała służyć
królom niemieckim i sługom ich środkiem do wzbogacenia sie
i dalszych zaborów na Wschodzie; krótki przeciąg czasu od
ujarzmienia Serbów do śmierci króla Henryka (929—936), nie
pozwolił mu zająć sie uposażeniem swych grafów w zdobytym
kraju, ani szerzeniem chrześciaństwa żełazem i pożogą. Doko-
naniem tego wsławił sie dopiero syn jego Otton I, u Niemców
Wielkim zwany.
§ 46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla
Ottona I (936—951.)
I. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej.
Rozpoczęte przez Henryka Ptasznika ujarzmienie Słowiań-
szczyzny nadłabskiej przedłużał syn jego Otton I, nie szczędząc,
w ciągu długiego panowania swego (936 — 977), pracy, krwi
i kosztów dla dopięcia odwiecznego celu polityki niemieckiej:
Drang nach Osten.
Granicę państwa Niemieckiego nad Łabą znalazł Otton I
dostatecznie przez ojca jego umocowaną, ale ze zmianą stosun-
ków politycznych po ujarzmieniu Serbów, zjawiły się potrzeby
wymagające innych strategicznych punktów. Merzeburg, jako
rezydencyja królewska, nie odpowiadał wymaganiom polityki,
zamierzającej zwrócić czynność swą głównie przeciw Słowianom
dolnej Łaby. Zanadto na południe posunięty Merzeburg nie
mógł być ani podstawą do wypraw iiad dolną Labę, ani punk-
**) Szajnocha, Słowianie w Andaluzyi, patr^ pismo zbiorowe, Jozafata
Ohryzko, 1859.
— 249 —
tern obserwacyjnym do czuwania nad Weletami i Obodrytami,
chociaż zniewolonymi już do składania trybutu królowi niemiec-
kiemu, lecz zawsze do energicznego odporu gotowymi. Otton I
postanowił przenieść rezydencye swa do stosów niej szego miej-
sca, i na ten cel wybrał starożytny gród słowiański nad Laba
Dziewin, od czasów Karola W. Magdeburgiem zwany. Wnet
wiec, po wstąpieniu na tron , Otton I przeniósł rezydencyje swa
do Magdeburga, gdzie miasto zbudował „w celu pozyskania na-
grody wiekuistej i dobra ojczyzny własnej". \) Odtąd Magdeburg
stał się nie tylko pierwszym placem broni, zbiorem przedniej-
szego rycerstwa, ale i głównem miejscem zarządu wojennego sił
przeznaczonych do działania przeciw Słowianom. Dla załatwie-
nia spraw państwa, Otton 1 wyjeżdya często nad Ren, do
Włoch i Bawaryi, ale, jak tylko możność pozwala, wraca do
Magdeburga, ,.gdzie ^^^ pragnął znaleźć spoczynek dla zwłok
swych po zgonie".-)
Wszakże nie dla przyjemności życia, których w Magde-
burgu nie było wcale, lecz inne ważniejsze pobudki pociągały
Ottona I do pustych i napół dzikich jeszcze nadłabskich po-
brzeży. Tradycyjna polityka ..posuwania się na wschód" pod-
niecała go przesiadywać nad Łabą, zkąd oczom jego odkrywała
się niezmierzona równina słowiańska, pełna ludu tęgiego i bo-
gatych zasobów miejscowych bez końca. Na tej równinie Niemcy
spodziewali się znaleźć dla siebie i swych potomków bogactwa,
sławę, wzmocnienie sił państwowych, ale nie tajno im było iż
dla osiągnienia podobnych nadziei, wypadało w pocie czoła pra-
cować wieki, morze całe krwi przelać, ludy wyplenić, świat
zbrodniami zadziwić! Nie troszczyli się wszakże Niemcy X w.
o to, co potomność o ich czynach powie: ziemia słowiańska za-
nadto była ponętną, aby jakie bądź względy humanitarne mogły
powściągnąć chciwość teutońską.
1) Tbietmar II, 2.
-) Thietmar II, 5.
— 250 —
w Magdeburgu, jako najdogodniejszym punkcie do wyko-
nania ogromnej wagi zadania, Otton I najczęściej przesiadując,
naradzał się z margrafami o potrzebach wojennych. Tu sie knuły
zamachy w celu ujarzmienia Słowian, tu, na rachunek zdziera-
nego z nich trybutu, wznosiły się pyszne kościoły, tu zebrane
„legiony łotrów", gotowe były, na skinienie królewskie, rzucić
się albo na północ ku Pomorzu, albo na południe ku Czechom.
Z Magdeburga wyjdą później missionarze niemieccy, aby przez
kościół ludy słowiańskie w poddaństwo niemieckie zaprządz. Ale
nim to nastąpi, gruba siła ma ułatwić ujarzmienie Słowiań-
szczyzny !
2. Pograniczne legacyje Hermana Billinga i Gerona.
Podczas wstąpienia na tron Ottona I, komes merzeburgski
Zigfryd, o którym wspomnieliśmy wyżej, mieszkając w Merze-
burgu, był stróżem pogranicza wschodniego, z tytułem prokura-
tora, i jako krewny królewski bezwątpienia obszerną władzę po-
siadał. — Dziedzicznym ksi-ęciem saskim Otton I ustanowił Her-
mana Billinga, jednego ze znakomitszych panów saskich.^) W rok
później, po zmarłym Zigfrydzie (r. 937), król Otton mianował
komesa Gerona legatem pogranicza serbskiego^), zajmującego
przestrzeń od gór Harcu do Solawy i od tej rzeki na wschód
do r. Mćdły^); a dalej na wschód do legacyi Gerona miało
należyć wszystko to, co oręż niemiecki zdobywał. — Tym spo-
^) Widukind II, 4. Placuit igitur novo regi novum principem militiae con-
stituere ; elegitque ad hoc officium virum nobilem et industrium satisąue prudentem
nomine Hćrimannum.
*) Widukind II, <) an, 937, defunctus est Sigfridus comes. cujus legationem
cum sibi vendicasset Thancmarus, — et regali dono cessisset Geroni comiti, aflictus
est Thancmarus tristitia magna.
■'') Granice niepewne, ale pierwotnie Marka Wschodnia obejmowała z lewej
strony Solawy: Szwaben-gau. Hasse-gau, Frisenfeld z Gernrode, Walbek i Mansfed,
a z prawej strony Solawy serbską krainę do r. Muldy. Worbs. Was heist die Ost-
Mark, w Neue-Archiv r. 1804 czę. I s. 191; Hoffmann. Script rer, lusat. T. IV ex-
ccrpta ex annalibus Gerenrodensibus s, 145.
— 251 —
sobem powstały dwie legacyje: północna Billinga i wschodnia
Gerona, rozszerzające się w miarę zaborów. Był to początek
przyszłych marelc: Północnej i Wschodniej.
W samym początlcu panowania Ottona I zaszły nieporozu-
mienia z Ratarami*'}, Ictórzy obrazili posłów Tanlcmara, starszego
brata króla Ottona, lecz z innej matki urodzonego.') Herman
Billing, jako pograniczny legat, walczył w przytomności króla
Ottona z Katarami, którzy do uległości zmuszeni zostali (25 wrze-
śnia 936).^) Odtąd poczyna się długa karyera rodu Billingów.
Wielkorządztwo Hermana rozciągało się na tę właśnie miejsco-
wość, gdzie leżały ogromne dobra Billingów. Zainteresowany po-
większeniem swego majątku, a przy tem nienawidząc Słowian,
Herman wszelkiemi siłami starał się zaokrąglić swe posiadłośsi
kosztem sąsiednich Słowian. Miasto Luneburg, od czasów Ka-
rola W. słynne jako punkt handlowy ze Słowianami, stało się
siedliskiem Hermana Billinga, głównym zborem jego wojowni-
ków. Tu, na pograniczu z Obodrytami i Lutykami, Herman roz-
począł długą pracę ku ujarzmieniu sąsiadów, nie szczędząc po-
dejść, oszukaństwa i zdrady. Nieprzebłagana nienawiść do Sło-
wian, z gotowością do najokropniejszych przeciw nim środków
") Widukind II, 4 a. 936, Rex (Otto) cum onini excrcitu iiitrat terminos
birbarorum ad refefenclam illorum saevitiam. Datum quippe erat ilUs et aii-
tea a patre suo bellum, eo quod violassent legałoś Thancmari, filii sui. A ponieważ
w poprzednim rozdziale "Widukind mówi o Czechach, z tego wnioskowano, że wy-
raz powyższy barbarorum tyczy sie -Czechów, lecz niewłaściwość podobnego
mniemania dawno już objaśniono. (Porów. Palacki. Dejiny naród Ceskeho I, s.
233 przypisek 215.) Natomiast "badacze biorąc na uwagę, że we dwa tygodnie po
odbyciu wyprawy przeciw Słowianom, król Otton, czyniąc w Magdeburgu nadanie
klasztorowi Fuldeńskiemu, wyraził sie: quando de provłncia Slavorum, qui vocatur
Riadere, in pace venimus ad Magathaburg 14 Octobris an. 936 (Raumer. Regesta
N. 128; Klempin Pommersche Urkundenbuch N. 9), — zauważyli, że wyprawa, za
pokrzywdzenie posłów Tankmara, odbyła sie przeciw Katarom,
') Pierwszą żoną Henryka Ptasznilca była Hateburda, córka Erwina, do któ-
rego należała część Merzeburga, Starem miastem zwana. Z tej żony Henryk miał
syna Tamo, czyli Tankmara, potem porzuciwszy ją, w małżeństwo pojął Matyldę,
która wydała mu trzech synów: Ottona, Henryka i Brunona. Thiętmar I, 4, 6,
^j Widukind II, c. 4.
- 252 —
cechowały Hermana Billinga i w spadku przelały sie na ród
jego, który w ciągu dwóch wieków pracując nad wykonaniem
zadania, przez przodka podanego, dręczył Słowian niepomier-
nem zdzierstwem.
Mianowanie Gerona legatem pogranicza Wschodniego mo-
cno oburzyło królewicza Tankmara, który sam dobijał się tej
godności.**) Porozumiawszy się więc z innymi malkontentami,
Tankmar podniósł rokosz przeciw królowi Ottonowi I, i rozpo-
czął wojnę domową, lecz pobity szukał schronienia w Eresbergu
i tam w kościele przy ołtarzu poległ r. 938,^")
3. Wojna Ottona I z Czechami. Najazdy Madjarów na Saksoniję
(r. 937—938). Powstanie Słowian r. 939.
Walka Ottona z Katarami w pierwszym roku panowania
jego, było tylko wstępem do dalszych zamiarów przeciw Słowia-
nom, z którymi on się obchodził, jakby ze swymi poddanymi.
Gdy bowiem w Czechach Bolesław I, dla powściągnienia buntu
pewnego możnowładzcy, rozpoczął przeciw niemu wyprawę zbroj-
ną (r. 936), na pomoc buntownikowi zjawiły się dwa legiony
niemieckie, z których jednym dowodził komendant łotrów mer-
zeburgskich Azik.^^) Oczywiście, że bez rozkazu króla Ottona
ani Azik, ani zwierzchnik jego prokurator Zigfryd nie ośmieliliby
się wtargnięciem do Czech rozpocząć wojnę, która się lat 14
ciągnęła^-) (936—951).
Wojna z Czechami, zaburzenia w Saksonii z powodu buntu
królewicza Tankmara, a przytem rozdrażnienie Słowian zdzier-
stwem urzędników niemieckich, podawały Madjarom zręczność
do nowego złupieżenia Saksonii. ^'^) Wyprawa ich w r. 937, skie-
") Porów, wyżej cyt. 4.
10) Widukind II, ii; Thietmar IF, 1.
") Porów, wyżej § 44, przyp. 25 i § 45 przyp. 43 s. 225, 246.
12) Wyżej § 44 str. 225. Do tego Sigebert Gemblacensis: longa inter eos
concertatio per 14 annos protracta.
i'j Annal. Quedlinburg a. 937. Everhardus du\ Francorum et Wigmanus Saxo-
nicus, atque improbus Thancmer, inani consensu, conspiraverunt in regem..In eadem
tęmpćstate venientesUngari vastaveruntThuringiam, deinde in Sasoniam, M. G. T.V s.56.
— 253 —
rowana przez Frankoniję do Saksonii, nie udała sie. Otton zmu-
sił Madjarów z Frankonii cofnąć się do domu.^^) Ale wyprawa
r. 938 powiodła się pomyślniej. Dobrawszy się do Saksonii, Ma-
djary rozłożyli się obozem nad r. Boda, łupieży li sąsiednie oko-
lice i próbowali nawet szturmować warowne grody Stediren-
burg, Werle, Hebesheim, a jeden hufiec ich, przez Nordturyn-
giję dobiegł do granic Białej Ziemi, lecz zdradą jakiegoś Sło-
wianina zaprowadzony w błotnistą miejscowość Dremblik, zgi-
nął.'^) A chociaż współcześni Niemcy przechwalali się ze swych
sukcessów nad Madjarami, Avidocznie jednak, że Madjary połu-
pieżywszy ile się im podobało Saksoniję, zwyczajem swym co-
fnęli się ze zdobyczą do domu.""')
Najazdy Madjarów w latach 937 i 938, bunt Tankmara, tu-
dzież wojna Niemców z Czechami podawały Słowianom nadłab-
skim nadzieję wydobycia się z pod przemocy wrogów. A gdy
jeszcze młodszy brat króla Ottona Henryk podniósł przeciw
niemu rokosz, Słowianom wydało się, że nadeszła nareszcie do
powstania pora.^') Nauczeni niepowodzeniami dawniejszej walki
z Niemcami pojedynczych plemion, Słowianie porozumieli się do
wspólnego, wszystkiemi siłami działania. Powstanie rozpoczęli
1') Widukind II, 5 an. 937. Antiąui hostes Hungari venerunt virtutem pro-
bare novi regis. Intrantes autem Franciam, statuenint, si possent ab occidentale
plaga imadeie Saxoniam. Rex autem audiens nihil moralus, cum exercitu valido
ocurrit illis, fugavitqne et terminis suis abegit. Tbietmar II, i. Avares quoque patri
sułmet ąuondam contrarii, sed diu pacificati, iterum insurgunt, celeriterque fugati
redeunt (a. 937.)
>5) Widukind II, 14 a. 938 antiqui hostes nostri Ungarii subito irruunt in
Sasoniam, et castris super litus Bodae fluminis collocatis inde in omnem regionem
diffunduntur, circa urbem, quae dicitur Stiedereburg, Exercitus arte cujusdam Slavi
in locum, qui dicitur Thrimmining, deductus difficultate locorum ac manu circumfu-
sus armatorum periit. Do tego szczegóły w Chroń. Corbejens i Annal. Saxo, Porów.
Raumer. Regesta, s. a. 938.
16) Widocznie porażka Madjarów w pobliżu Mcrzeburga 933 r. nie była
tak straszna, jeśli we cztery lata później ośmielili sie te same miejscowość najechać
i grabić.
1') Widukind II, 20. Barbari labore nostro (Emporung Heinrichs gegen
Otto), elati, nusquam ab incendio, caede ac depopulatione vacabant, Geronemque,
quem sibi rex praefecerat, cum dolo perimere cogitant.
— 254 —
Obodryci zniszczeniem wojska niemieckiego i zabiciem wodza
jego Kajki albo Hiki (r. 939). Za ich przykładem inni Słowia-
nie mieli napaść na Gerona, lecz ten, przewidując wymierzone
przeciw niemu ciosy, udał, że o niczem nie wie i pod pozorem
przyjaźni, zaprosił do siebie na ucztę trzydziestu okolicznych
książąt (żupanów) słowiańskich, których po uczcie kazał wy-
mordować.^^)
Rozgłos o takim postępku bezecnym i naruszeniu wysoko ,
u Słowian szanowanej gościnności, wywołał straszne oburzenie.
Walka na śmierć z Niemcami poruszyła do oręża wszystkie nad-
labskie ludy. Geron, party przez Słowian, wzywał pomocy od
króla, lecz ten, w obec wojny domowej z młodszym bratem swym
Henrykiem, sam był w położeniu nadzwyczaj przykrem. Walka
przybierała charakter morderczy. Słowianom dostawało się nie-
raz okropnie, ,.lecz niezważając na wszelkie niepowodzenia, prze-
kładali oni wojnę nad pokój, gotowi będąc raczej znosić wszel-
kie klęski wojny, aniżeli stracić swobodę najmilszą." — „Byli to
ludzie mocni, w pracy wytrwali, przyzwyczajeni byle czem za-
dawalniać się, a co dla naszych (Saksów) byłoby nadzwyczaj
trudnym czynem, to Słowianie z przyjemnością znoszą." "')
Rozbity przez Słowian Gero uciekł za Łabę, ale nie upadł
na duchu, knuje on powtórnie zdradę. Pieniędzmi i obietnicami
skłania uprowadzonego jeszcze przez Henryka Ptasznika i ba-
wiącego u Niemców księcia Hobolanów Tugomira, już ochrzco-
nego,-**) aby mu zdradą kraj ojczysty poddał. Tugomir, uciekł-
szy niby od Niemców, przybył do Branibora. Tam od swoich
18) Wjdukind LI, 20.
'") Widukind II, 20. Uli vero nihilominus bellum quam pacem elegerunt,
omnem miseriam carae libertati postponentes. Est namque hujuscemodi genus ho-
minum durum et laboris patiens, victu levissimo assuetum; et quod nostris gravi
oneri esse solet, Slavi pro ąuandam voluptate ducunt.
"") W nekrologii klasztoru Molenbekskiego zapisano; VIII kał. Jun. Tugu-
mir dux (obiit.j Raumer. Regesta, pod r. 940, Z tego historycy wnioskują, że
Tugomir miał być już ochrzczonym.
— 255 —
poznany i za władzcę przyjęty, zawezwał do siebie synowca", je-
dynego ze wszystkich tej ziemi książąt, ocalałego podczas zabu-
rzeń ówczesnych,-') podstępem zabił go, a kraj swój Geronowd
poddał, (r. 939.) Osłupieni podobnym postępkiem Tugomira,
Słowianie aż po Odrę wojować przestali i zgodzili się trybut
królowi płacić.--)
Podwójna zdrada poskromiwszy Słowian, Gero nieprze-
stawał dobijać się opanowania sąsiednich krajów słovviańskicli
niby dla króla, lecz w gruncie rzeczy dla utworzenia udzielnego
władztwa synowi swemu Zigfrydowi. Nie przestawał więc wdzie-
rać się do sąsiednich okolic i obdzierać Słowian. Żołnierze jego
uczęszczając ,.expedycyje" swe po trybut, przy wybieraniu któ-
rego dopuszczali się nadużyć, tak dokuczyli Słowianom, że ci
znienawidziwszy Gerona, chwytali za oręż i zabijali jego pobor-
ców.--') Tymczasem zaburzenia w Niemczech, nieporozumienia
z Francyją, sprawy włoskie, wojna z Czechami, a wreszcie bunty
najbliższych krew^nych Ottona I, zmusiły go spuścić z uwagi
Słowian i na lat dziesięć (941-951) zostawić ich w pokoju. Gero,
zmuszony nieść pomoc królowi, nie mógł niczego nowego przed-
sięwziąć na wschód od Łaby, a król potrzebując pomocy, nie
baczył na jego zdzierstwa.-^) — Była to chwila w dziejach Sło-
wiańszczyzny zaodrzańskiej nie już szczęśliwego odpoczynku, lecz
ocierania łez na zgliszczach i trupach braci, chwila oczekiwania
21) Widukind II, 21 mówi, że przybywszy do Branibora, Tugomir, qui iure
gentis paterna successione dominus esset eorum, qui dicuntur Heveldi,
wezwał nepotem suum, qui ex omnibus principibus gentis supererat Z tego wypada,
że księciem ziemi był Tugomir a nie jego synowiec, który chociaż także był Ijsię-
ciem, ale nie paterna successione.
22) Widukind II, 2i. Quo facto omnes barbarae nationes usque in Oderam
fluvium simili modo tributis regalibus se subjugarunt.
2'') Widukind II, 30. Eo tempore barbarorum bellum fervebat. Et cum mi-
lites ad manum Geronis praesidis conscripti crebra expeditione attenuaren-
turetdonativis vel tributariis praemiis minus adjuvari possent, eo
quod tributa passim negarentur, seditioso odio in Geronem exacuuntur,
2*) Widukind II, 30, w dodatek do tekstu powyższej cytaty, zapisał: reiŁ
vero ad communes utilitates reipublicae Geroni semper juxta erat.
większych jeszcze nieszczęść, które spaść miały w przyszłości.
Pojmując doskonale ówczesne stosunki pomiędzy Słowianami
a Niemcami, naoczny świadek walki sąsiednich narodów Widu-
kind powiada: ,.i długo jeszcze doświadczać będziemy zmienne
powodzenia wojny, walcząc za sławę i szerokie panowanie, a oni
za swobodę i wyzwolenie się z niewolniczej podległości." -^)
§ 47.
Zaburzenia w krajach Obodrytów i Lutyków
(954—960.)
I, Powstanie Wkranów r. 954. Najazd Billinga na Obodrytów r. 954, w od-
wet za najazd na Saksoniję. Powstanie Słowian r. 955, klęska icli.
Zaprowadzane przez Niemców porządki nieznośnemi wydały
się Słowianom. Wkranie, czując się na siłach, niestarganych
jeszcze w walkach z Niemcami, stawiali im opór. Margraf Ge-
ron zamierzył zmusić Wkranów do posłuszeństwa i w tym celu
przedsięwziął wyprawę, w towarzystwie zięcia króla Ottona, Kon-
rada Lotaryńgskiego, który heroicznym czynem postanowił
stwierdzić przymierze z teściem, po przerwaniu wspólnie z in-
nymi rokoszanami przeciw niemu walki. Dwaj wodzowie ude-
rzyli na Wkranów, pobili ich i ogromne łupy zabrali,^) r. 954.
Czyn ten opromienił nowym blaskiem sławy Gerona, którego
i przedtem szanowano w Niemczech, jako znakomitego wodza,
ale po zwycięztwne nad Wkranami po całych Niemczech uwa-
żano go za wielkiego i sławnego męża.-) Spokój trwał jednak
25) Widukind II. 20, Transeunt sanę dies plurimi, his pro gloria et pro
magno latoąue imperio, illis pro libertate ac ultima servitute varie certautibus.
1) Widukind III, 42 a. 954. Eo anno Slavi, qui dicuntur Uchri a Gerone
cum magna gloria devicti, cum ei praesidio esset dux Conradus a rege missus.
Praeda inde ingens ducta; Saxoniae laetitia magna exorta.
-; Widukind III, 54. Gero olim licet multis gestis insigniis clarus habere-
tur, jam tamen magnus ac celebris ubique praedicebatur, eo qnod Slavos. qui di-
cuntur Uchri cum magna gloria cepisset.
— ^':>1 —
niedługo, bo w nieszczęśliwej Słowiańszczyznie wszelkie intrygi
wrogów, znajdywały dla swej czynności obszerne i nadzwyczaj
dogodne miejsce.
Powód do zaburzeń podał wychowaniec Icróla Ottona I
Wichman, który, czując sie obrażonym przez krewnego swego
Hermana Billinga ograbieniem go z majątku, zmówił się z bra-
tem swym Egbertem i wspólnie z nim rozpoczął w Saksonii
wojnę domową. Billing powściągnął jednak wicłirzycieli, a król
Otton I, rozsądziwszy sprawę, uwolnił braci od kary, ale Wich-
mana kazał pod strażą trzymać. Wkrótce potem Ottonowi I wy-
padło do Bawaryi udać się. Wicliman, udawszy chorego, pozo-
stał w Saksonii, wszedł znowu w zmowę z Egbertem, lecz nie
będąc w siłach walczyć z Billingiem, bracia uciekli do Nakuna
1 Stojgniewa,-') książąt obodryckich^), (r. 954), którzy, jak po-
wiada Widukind, zawsze byli gotowi do wojny z Saksami.
Ruszył Billing z wojskiem do kraju nieprzyjaciół, podstąpił
pod gród Swietły kra,niec,^) w którym zamknęli się krewni jego
■■') Widukind III, 29, 30, 31 ; Thietmar II, 6 ex parte .Slavoiuni bellum in-
gruit horridum, hortatu Yigmanni comitis et Egbehrti, ducatu avtem Nacconis et Stoin-
negui fratris ejus; Widukind III, 50 sociaverunt sibi duos subregulos barbarorum,
Saxonibus jam olim infestos, Naconem et fratrem ejus. Zwyczajnie braci tych histo-
rycy zowia Nakoiiem i Stojgniewem, ale ju2 Kunik zauważył, że w języku sło-
wiańskim suffiks un właściwy jest w nazwach rzeczowych, a także i w imionach
własnych : Bogun, Radun, Jarun, i że w dolcumentach meklenburgskich forma N a-
con używała sie zamiast słowiańskiej N a k u n, czego ślad jest w nazwach miej-
scowych: 1 23 1 Nacunstorp etc, — twierdzi, że właściwa formą jest Na kun.
A-lócKpii, 103.
^) Nakuna i Stojgniewa zwyczajnie za książąt obodryckich uważano, lecz
Pawiński (IToJiaoCKie CiaBane 81), mniema, że ich za książąt Weletów policzyć wy-
pada. Sprzeciwia się temu świadectwo Ibraima-ibu-Jakób, który wyraźnie mówi,
że kraina Nakuna leżąca na samym kresie zachodu, graniczy z Saksoniją, poczęści
z Germaniją, co mianowicie położeniu ziemi Obodrytów odpowiada. Przy tem
Ibraim-ibn-Jakób powiada, że Nakun posiada gród, który się zowie Wielka
twierdza, badacze zaś przyznali, że twierdzą tą jest Weligard. — Oprócz tego
w liczbie ludów słowiańskich, które przeciw Niemcom walczyły, Widukind na
pierwszem miejscu stawia Obodrytów, co zdaje się także wskazywać, że główna
rola w wojnie książętom obodryckim przypadła. Kunik. A.ióeKpii 47, 48, 102,
tudzież dzieła tego T. II s. yx).
^) Widukind III, 51 a. 955. Ductus exercitus a duce, reperti sunt in urbe
Tom III. ,-
- 258 —
Wichman i Egrbert. lecz zmuszony z niczem do domu powrócić,
udał się do króla Ottona o rychła pomoc,") ale ten oblegając
w Regensburgu zbuntowanych wasalów i gotując się do sta-
nowczej walki z Madjarami, sam ściągał z całej Germanii wo-
jenne posiłki. Tymczasem Słowianie, pod wodzą AYichmana,
wpadłszy do Saksonii w Kwietniu r. 955, tak przycisnęli Bil-
linga, że on nie przewidując możności stawienia im oporu, roz-
kazał wojsku i mieszkańcom, zgromadzonym pod warownią
K o k a r e s c e m ,") poddać się nieprzyjaciołom na wszelkicłi,
jakich wymagać będą, warunkach. Za zbliżeniem się Słowian,
oblężeni, nie stawiając oporu, zyskali pozwolenie opuścić miasto
z żonami i dziećmi, z warunkiem aby niewolnicy, półswobodni
i własność nieruchoma stały się zdobyczą zwycięzców. Gdy
wreszcie Słowianie zabierali miasto, jeden z nich, poznawsz)^
w żonie saskiego wojownika dawniejszą niewolnicę swą, zapo-
trzebował ją sobie, lecz jakoś przypadkiem padł od noża Saksa.
Uważając to za pogwałcenie warunków kapitulacyi, Słowianie
wyrżnęli Saksów, oszczędzając wreszcie kobiet i dzieci, które
w niewolę poszły.^) Dla powetowania tej straty Herman Bil-
ling nie miał siły, tylko przełożony nad wojskiem Tiadryk, na-
padłszy na jakiś gród słowiański, spalił przedmieścia jego, lecz
quae dicitur S u i t h 1 e i s c r a n n e. Historycy nażwę tę czytali: S w i e 1 1 a s t r a-
na (Szafarzyli Star. Slow. § 43, 6, s. 546). Pawiński myśli, że właściwiej czytać:
S w i e 1 1 y kraniec, Ilo.iaS. CiaBane 81.
") Thietmar II, 6. Ouos Herimannus dux superare diffidentes, regis petivit
auxiliutri.
•) AYidukind III, 52. Cives Cocaresceraiorum. O położeniu
miasta tego nie wiemy. Pertz, poznawszy w nazwie jego brzmienie słowiańskie,
wnioskował, że leżało gdzieś blisko Elby, niedaleko Magdeburga, gdzie, jak wy-
rzekł, wiele jest osad. mających z tą nazwą niejakie podobieństwo. Bielowski, M.
P. I, s. 186; Szafarzyk domyślał się, że być może nazwa Cocarescem przekręcona
z Cukesburger t. j. Burgwachter, słowiańscy Wietnicy. Star. Słów. ^ 43 6, s. 546.
Inni szukali tego miasta nad Łabą w Gresse albo Gartze, w pobliżu Bleckede.
Barthold. Gescb. v. Pommern u. -Riigen I, 276.
*) Widukind III, 52.
— 259 —
przyparty między palącym się grodem a błotem, ze stratą ledwo
ujść zdołał.'"')
Tymczasem król Otton I, po walnem zwycięztwie nad ^la-
djarami lo Kwietnia r. 955 nad Lectiem, powróciwszy do Sa-
ksonii, Wichmana i Egberta za zdrajców kraju ogłosił, a przy-
jąwszy posłów słowiańskich, którzy przyrzekali mu płacić dani-
nę, byle nie mieszano się w icli sprawy domowe, wyrzucał im
wiarołomstwo Słowian przy zajęciu miasta Kokarescem, doma-
gając się ukarania winowajców. Słowianie jednak winy na się
nie przyjęli,^**) oświadczywszy, że nad haniebny pokój przenoszą
wojnę i z orężem w ręku staną w obronie swobody ojczystej. ^^)
Otton I podobnych warunków nie przyjął. Gotowała się wojna.
Na ten raz Obodryci , Welety, Czrezpienianie, Doleńcy
i wszyscy inni Słowianie aż do Odry stanęli do wspólnej obrony
posad ojczystych.^-) Jedni tylko Rany, nie doświadczywszy je-
szcze w swem ustroniu na wyspie, gwałtów niemieckich, i nie
zapominając jakichś nieporozumień z Lutykami, nie przyłączyli
się do ogólnego związku.
Wyprawę przedsięwziął sam król Otton I, ale duszą całego
przedsięwzięcia byt margraf Geron. Zawdzięczając jego zabie-
gom, Rany przystąpili do związku z Niemcami przeciw swym
'•>') \Vidul.:iiid III, 45 a. 955, pugnatum est a praeside Thiadrico
adversus barbaros. Cum jam incendio extincto reverteretur, et paludem, quae erat
urbi adjacens, medietas militum transisset, Slavi videntes nostros in arto sitos ob
difficultatem loci, nec copiam habere pugnandi nec locum adeo fugiendi, insequeban-
tur a tergo revertentes clamore magno. Peremerunt ex eis ad quinquaginta viros,
foeda fuga nostrorum facta.
20) Widukind III, 53.
") Widukind III, 53. Adeiat ex legatio barbarorum, tributa s o cios
ex morę velle persolvere nuntiantes , caeterum domin ationem
region is velle t e n e r e ; hoc pacto pacem velle, alioquin pro libertate
a r m i s c e r t a r e.
i2j Annal. Sangallen. maj. an. 955. Otto rex et ńlius ejus Liutolf in festi-
vitate sancti Galii pugnaverunt cum Abatarenis et Vulcis, et Zcirizspanis et Tolon-
senis, et victoriam in eis sumpsit, occiso ducem illorum nomine Ztoignavo, Annal.
Hildesheim, a. 955 rex Otto periculosissime coiitra Abotritos corrfliiit.
17*
— 26o —
braciom I-utykom, podobnie jak za Karola W,, przeciw tymże
Lutykom występowali Obodryci z powodu nieporozumień po-
granicznych. 1 gdy wojsko niemieckie postępywało z południa,
Rany uderzyli z północy. Naciskani z dwóch stron Słowianie
zmuszeni byli prowadzić wojnę odporną, zajmując stanowisko
pomiędzy błotami i moczarami, któremi Pomorze zawsze słynęło.
Wojsko królewskie, któremu towarzyszył książę czeski Bole-
sław I,^'^) połączywszy się z Geronem doszło do r. Raksy, ^^)
przez którą przeprawy bronili Słowianie. Położenie Niemców,
wycieńczonych głodem i chorobami, wśród dzikiej okolicy i śmia-
łych wrogów, było nieznośne. Otwartą siłą niczego oni przed-
sięwziąć nie mogli: zostawała tylko nadzieja na przytomność
i przebiegłość margrafa. Z rozkazu króla Ottona, Geron wypra-
wił się do księcia Stojgniewa, powitał go przez bagnisko, wy-
rażał podziwienie, że Słowianie zamierzają walczyć z samym
królem i wzywał: „dajcie nam przejść rzekę, albo sami przejdź-
cie, aby waleczność okazała się w czystem polu." Stojgniew,
pojmując krytyczne położenie Niemców, z szyderstwem odrzucił
wezwanie. Zostawało działać siłą. Otton gromadził wojsko niby
do przebycia rzeki, a tymczasem Geron z Ranami, opuściwszy
obóz, cichaczem zbudowali, w pewnej odległości, trzy mosty na
'•'') Flodoard. a. 95; pugnavit rex Otto cum duobus Sarmatarum regibus; et
suffragante sibi Burislao rege, quem dudum sibi subdiderat. — Dawniej historycy
mniemali, że Burislav byl księciem Ranów, którzy pomagali Niemcom przeciw
swym braciom (Barthold. Gesch. v. Pommern u. Riigen I, 277) ale, porównywając
wypadki, możemy zauważyć, że wyrażenie Flodoarda: Burislav rege, quem dudum
sibi subdiderat (Otto), stosuje się najwlaściwiej do księcia czeskiego Bolesława 1,
który w r. 951 przyrzekł posłuszeństwo Ottonowi i odtąd będąc jego hołdowni-
kiem, dawał posiłki na wojnę z Madjarami. Porów, wyżej § 44 s. 226.
'^) Widukind III, 53 super Raxam fluvium. Annal. Saxo zowią tę rzekę
Taksa. Szafarzyk myślał, że tą rzelią może być Dosza, dopływ Laby (Star. Sło.
§ 43, s. 546.) Pertz, Waitz i Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 182) upatrywali ją
w Reknicy, w Meklenburgslciem. Podobnie Bielowski (M. P. I, 137) i Kunik
(A.iócKpii s. 102); inni domyślają się, że Raksa poprostu oznacza rzekę, a miejsce
pobojowiska upatrują w okolicy jeziora Moryckiego, w pobliżu Malchowa, gdzie są
dotąd ślady okopów słowiańskich. Lisch, Jahrbiicher d. Yereins f. Jleklen. Gesch.
XXXII.
201 —
rzece i niespodziewanym napadem ze skrzydła tak zmieszali Sło-
wian, że ci, nie wytrzymawszy naporu, pierzchneli i kieskę po-
nieśli. Stojgniew z wielu towarzyszami poległ, rzeź trwała do
nocy, jeńców zabrano wielu. ^•') Działo się to i6 Października r.
955.^'') Nazajutrz głowę Stojgniewa wystawiono na pokaz,^")
i około niej 700 jeńców zamordowano. Doradzcy książęcemu
wyłupiono oczy, wyrżnięto język, poczem ciało jego do kupy
trupów wrzucono. Wicliman i Egbert do Francyi uciekli.^'')
2. Powstanie Ratarów (957—960).
Zdawałoby się, że straszna klęska, poniesiona przez Słowian
w r. 955 nad Raksą, powinna była wstrzymać ich na długo od
wszelkiego oporu ciemięzcom, a jednak okazało się, że Słowianie,
nie zrażając się żadnemi niepowodzeniami, zanic ceniąc pożogi
i mordy, gotowi byli przy każdej zręczności ginąć tysiącami,
w obronie najmilszej im swobody od ucisku i zdzierstwa urzę-
dników królewskich. Nie upłynęło bowiem i dwóch lat od bitwy
nad Raksą, a już koło jeziora Doleńskiego Ratary wzięli się do
oręża (r. 957). Co ich pobudziło rozpocząć wojnę, o tem wiado-
mości nie znajdujemy, ale raz powstawszy, Ratary podnoszą wy-
soko sztandar narodowy i na długi czas przyjmują na się prze-
wodnictwo w zaciętej walce z Niemcami.
Na wieść o powstaniu Ratarów, tułający się we Francyi Wich-
raan pospieszył do nich i nienawiść przeciw Niemcom podsy-
cał.''-*) Król Otton I, zatrudniony najprzód rokoszem syna swego
15) Widukind III, 54, 55.
^^) Annal. Sangall. maj. a. 955 in testivitate Sancti Galii (wyżej cyt. 12)
co odpowiada 16 Października.
^') Thietmar II, 6 powiada, że Otton I, pojmawszy Stojgniewa, ściąć go
rozkazał, ale żyjący pod ówczas Widukind, mówi, że Stojgniew zginął od miecza
a viro militari, cujus vocabulum'erat Hosed. .. Ex hoc Hosed clarus et insignis ha-
"bitus •, merces tam famosi gesti donativum imperiale cum redłtu viginti mansuum,
(HI. SS^.
^*) Widukind III, 55.
19) Widukind III. 59. Eodem tempore (a. 957) Wichmanns sciens Saxoniam
bellatoribus vacuam, a Gallia profectus, Saxoniam occulte iatravit, domum conjugem-
que revisit, inde se iterum alienigenis inmersit.
Luitolfa, (r. 956), potem sprawami włoskiemi i zamiarem zdoby-
cia korony cesarskiej, bawił w Lombardyi i nie mógł osobiście
przeciw Ratarom wojsko prowadzić. Zastąpił go markgraf Ge-
ron, któremu już po trzeci raz wypadło przeciw Wichmanowi
walczyć.'-'') Ratary stawili się mężnie, walka z nimi toczyła się
uporczywa tak, iż sam Otton musiał na teatr wojny pospieszyć,-^)
lecz gdy tam przybył doszły go listy z Włoch, donoszące o śmierci
syna jego Luitolfa (r. 957).^-) Odbyte w latacli 958 i 959 wy-
prawy, pod dowództwem samego króla, nie złamały Ratarów,-^)
a jednak boje musiały być zażarte, gdyż ze strony Niemców
wódz Titmar poległ (r. 959).--*) W r. 960 król Otto znowu wy-
prawę przeciw Ratarom odbył, -^) lecz zamilczenie ówczesnych
pisarzy o jakiem bądź powodzeniu jego, wskazuje, że i w tym ra-
zie niczego nie osiągnął, a tymczasem sprawy włoskie i zamiary
otrzymania korony cesarskiej w Rzymie, znagliły go do odja-
zdu.-'') Dalsze powodzenie walki z Ratarami pozostało w ręku
Gerona.
Jeszcze przed odjazdem do Włoch króla Ottona, Wichman,
znudziwszy sobie pobyt u Ratarów, umyślił oszukaniem Ge-
rona los swój poprawić. Udał się więc do łaski królewskiej,
z prośbą o przebaczenie mu dawnych występków. Gero, wziąw-
szy go na porękę, wyjednał mu u króla przebaczenie,-') a Wich-
20) Pierwsza wyprawę przeciw niemu zrobił Herman r. 955, (wyżej na s. 258.
cyt. 5), druga sam król Otto, w tymże roku (wyżej cyt. 10), trzecia Geron r. 959.
patrz Widukind III. 60. Ductus exercitus contra Wichmannum tertia vice vix obtinuit.
21) Cont. Regino, a. 957. Rex iterum Sclavos invasit. Liutolfus in Italia obiit.
--) Ibidem, a. 957. Litterae autem obitus ejus (Liudolfi 6 Sept. 95f) allatae
sunt imperatori cum esset in militia, qua militavit contra Redarios.
2') Flodoard. a. 958. Otto rex bellum adversus Samatas'habuit.
-*) Cont. Regino, a. 959. Rex iterum Sclavos invasit, ubi Thietmarus oc-
ciditur.
25) Cont. Regino, a. 960. Eodem anno rex iterum pergit in Sclavos.
-*>) Annal. Saxo 960; Otto Frisng. a. 960, dum rex rursum contra Sclavos
procinctum moveret, Johannes diac. et Aso scrin. ab apostolica sede missi ad regem
veniunt, de tyrannide Berengarii ąuerimoniam facientes. Porów. Wigger. Mek.
Annal. 35.
-') Pośrednictwo Gerona w sprawie Wichmana łatwo sie tem objaśnia, że
syn Gerona Zigfryd już przed tem lat kilka ożeniony był z Hathuwi siostrą Wieli-
— 203 —
man dał klątwę, że nigdy więcej ani słowem, ani czynem przeciw
królowi działać nie będzie.-^) Wkrótce jednak Wichman
uciekł do króla duńskiego, zamierzając pobudzić go do wojny
z Niemcami, lecz gdy to się nie udało, wrócił do Saksonii i rozbo-
jami się bawił, a unikając wyroku Gerona, który go na śmierć
skazał,^'-*) puścił się na tałactwo i znowu zdążywszy do Słowian
nadodrzańskich, wplata ł icli w wojnę z Polanami, którzy odtąd zja-
wiają się na teatrze walki Słowian nadodrzańskicłi z Niemcami.
§ 48.
Początek monarchii polskiej.
I. Czasy przedhistoryczne.
Naród polski w dziejach Europy zasłynął dopiero w po-
czątku drugiej polowy X. w., kiedy orężne łiufce Polanów losem
zdarzeń zjawiły się na teatrze wojny Słowian zaodrzańskich
z Niemcami (r. 962). Odtąd dopiero poczyna się wiarogodna
liistorya narodu polskiego, a o dawniejszycli losach jego dowia-
dujemy się tylko z podań, powstałycli ze zmieszania do kupy po-
wieści różnych plemion słowiańskich i oprócz fantazyi ludowej,
ubarwionych wymysłami dawnych pisarzy. Z podobnego rodzaju
źródła nie możemy wprawdzie wydobyć faktów wiarogodnych,
ale przy oględnem porównaniu wypadków, tyczących się całego
szczepu słowiańskiego, podania starożytne mogą nam pomódz
do pochwycenia przynajmniej ogólnego pojęcia o czynach i lo-
sach przodków naszych w przedhistoryczne czasy.
Najdawniejsze podania polskie o Kraku założycielu Krakowa,
o zabiciu przez niego strasznego potwora na Wawelu, o brato-
mana, (według Thietmara VII, 4., który sprawę te nie jasno przedstawił). Porów.
Zeissberg. Miseco I der erste christliche Beherrscher des Polens, w Archiv fiir
Oesterreichische Gescliichte. T. 38 r. 1867, s. 39.
-8) Widukind, III, 60 (an. 959).
-■') Widukind, III, 64. Interea ab emptore praetereunte latrocinia ejus pro-
duntur, sociorumque aliqui comprehensi, et tamquam contra publicam rem agentes,
a duce dampnati, strangulo vitam perdiderunt; ipse autem cum fratre vix evasit.
204 —
bójstwie pomiędzy synami Kraka, o jedynaczce córce jego Wan-
dzie, którą naród, w uczczenie zasług ojca jej, mianował królową,
wreszcie o wojnacli Polaków z Aleksandrem W., wojskai którego
miały zdobyć krakowską i sieradzką ziemię,') bezwątpienia są
plątaniną illirjjskich, czeskich, pomorskich i w ogóle zachodnio-
słowiańskich podań, powstałych poczęści z wj^obrażeń mity-
cznych, które młodzieńcza fantazyja ludów starała sie uosobić
w postacie istot żyjących,-) a erudycyja kronikarska ubarwiła je
świetnymi czynami, ze starożytnych pisarzy czerpanemi/^) O w^y-
tłómaczenie tych podań kusili się niejednokrotnie ojczyści bada-
cze"*), lecz zdania całkiem różne wypowiedzieli,^) Wszakże dziś nikt
już nie wątpi, że wzmiankowane wyżej podania polskie wyłącznie
*) Według Bielowskiego, podania te zapisał około r. 1050 kronikarz Mierz-
wa, Mon. Pol. II, s. 166 — 175. Wszakże istnienie tego kronikarza w XI w. za-
przeczają niektórzy badacze. Bartoszewicz. Historya literatury polskiej. T. I s. 57.
") Podania o Krakusie i Wandzie korespondujące z podaniami czeskiemi
o Kraku i Lubuszy, powtarzają się i u innych pobratymców. I tak, w Lublanie
i całej Illyryi krążą podania o Kraku ze smokiem; Lubiana ma za herb smoka,
asą tam: Kraków przedmieście lublańskie, Kraków wielka dąbrowa, w pobliżu sta-
rożytnego Noviodunum, Kraków w górnej Styryi. Oprócz tego wiadomy był Kra-
ków obok Wendy na wyspie Ranie; obok Kraka Dziewa w Magdeburgu, Krak ze
smokiem w Regensburgu. Zatem podania o Kraku, Wandzie, smoku nie są wymy-
słem kronikarzy polskich, lecz pochodzą z podań głębokiej starożytności. Szulc Kaz.
Mythologia słowiańska; s. 28, 41. — Podania o smoku, wspólne ludom aryjskim,
różnie są wykładane. Szulc, M\thologia. 47, 184. Szczegóły w niniejszem dziele
s. 718, 780—3. 785, 808, 854.
•') Gallus w początku XII w., po nim Mateusz, potem mistrz Wincenty
w początku XIII w., Boguchwał w polowie XIII w., komentator kroniki Win-
centego Jan Dąbrówka około r. 1440. Długosz w drugiej połowie XV w., na-
reszcie kronikarze XVI w.
■*) Joachim Lelewel w uwagach nad Mateuszem herbu cholewa dziejopi-
sem XII w. (Pols. wiek. śred. T. I), tudzież w Ostatnich Pójrzeniach (Pols. wiek_
śred. IV, s. 479 — 481); J. M. Ossoliński, Historyczno -krytyczny przyczynek do
literatury słowiańskiej, wydany przez Samuela Bogumiła Lindego, w Warszawie r.
1822; Roeppel. Dzieje polskie. T. I; W. A. Maciejowski. Pierwotne Dzieje
Polski i Litwy r. 1846, tudzież Roczniki i kroniki polskie i litewskie r. 1850 ;
A. Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polskich r. 1850, tudzież w Monu-
mentach Poloniae historica. T. II; Szajnocha. Lechicki początek Polski w r. 1858;
Bartoszewicz. Historja pierwotnej Polski, 1865 wydana r. 1878. T. I; Każ. Romer.
Podania o Kraku i Wandzie, w Bibliotece Warszawskiej r. 1872. T. III; K Saski,
•w rozbiorze krytycznym podań o Leszkach, w Przeglądzie Etnograficznym i lierac-
kim r. 1875. N, 5, IV; porów. Sieniawskiego. Pogląd na dzieje Słowian zacho-
— 205 —
do Chrobacyi należą, a do podań wielkopolskich tylko przez kro-
nikarzy przyplątane zostały, w celu zaokrąglenia podań polskich.*')
Osobny cykl podań, że tak nazwiemy wielkopolskich, sta-
nowią podania lechickie, na czele których stoi Lech praszczur
narodu. Aby połączyć Lecha z podaniami chrobackiemi, kroni-
l<arze dopatrzyli, że on był oswobodzicielem narodu od najazdu
Aleksandra W. i zmarł bezpotomnie. Po nim Polska długo kró-
lów nie miała, ale później znaleźli się Leszki, z których trzeci
tego imienia zwyciężył potrzykroć Juliusza Cezara, a zawarłszy
z nim przymierze, pojął za żonę siostrę jego Juliję, i w posagu
za nią Bawaryje otrzymał. Julija była założycielką miast L u-
busza i Lubina, o czem rozpowiadano w Polsce już w X w.*)
Po Leszku III nastąpił pierworodny syn jego Popiel (Pompilius),
któremu podlegali dwudziestu młodszych jego braci, z innych żon
Leszka III urodzonych.'') Popiel panował świetnie nie tylko nad
Słowianami lecz i nad ościennymi narodami.*') Bracia zawsze mu
byli posłuszni, a cześć ich ku niemu doszła do takiego stopnia,
dnio- północnych, r. 1881, s. 422. — Szczegółowiej od innych Kaz. Szulc, ^lytho-
logia Słowiańska r. 1880.
•'') Naruszewicz mniemał, że podania polslcie pochodzą od Scytów i Sarmatów
(Hist. Narodu Pols. I. 38 1, Maciejowslii i Bielowslii począteli podań polslcich upa-
trywali w Icrajach południowych i do powieści Dalio - illirsliich odnosili; Szajnocha
przeciwnie szukał ich początku w Skandynawii; Lelewel i inni odmówili im podsta-
wy historycznej, uważając je za utwór poezyi ludowej.
«) Szulc Mythologia s. 30.
') Thietmar I. 2, VI, 39, podanie o zalcladaniu grodów na ziemiach słowiań-
skich odnosił do Merzeburga i do Lubusza. Mieszkańcy Wolina odnosili je do
swego grodu (Ebbo. Vita, s. Ottonis III c. I); Mierzwa i Wincenty (I. 17) rozwo-
dzili sie szeroko z tern podaniem, a ich odpisywacze, obdarzają zaszczytem tym nie-
tylko Lubusz i Wolin, ale i Lubin wielkopolski i Lublin małopolski, w miarę jak
którego z nich obchodziła bliżej jedna lub druga z tych miejscowości. Bielowski
M. P. II, s. 49 przyp. 2.
*) Najdawniejsi kronikarze, wzmiankując o 20 synach Leszka III, którzy mieli
udziały swe, jak by księstwa, nie nazwali ich po imionach, ani udziałów ich nie
oznaczyli. Dopiero w XIII w. Boguchwał dowiedział się w jakich mianowicie
udziałach od Wisły na zachód aż do Westfalii panowali Popielowicy, których on
po imionach wyliczył. Chroń, w Bielowskiego M. P. II, s. 477.
*•) Succedens huic Lestkoni Pompilius, ejus filius non Sclaviae duntaxat mo-
narchiae, sed etiam finitimorum gubernatorum sumit imperia. Bielowski. M. P. II, 180.
— 266 —
że po jego śmierci, uznali niezwłocznie królem nieletniego syna
jego Popielowica (Pompiliusa). Lecz ten, doszedłszy do pełnole-
tności, odpłacił im nienawiścią, zdradą, krwi rozlewem. Małżonka
jego podszeptami uzbrajała go przeciw stryjom, twierdząc, że sa-
morząd ich władze jego ogranicza, że mu należy wybierać po-
między uległością a panowaniem, że mu si albo panować, albo słu-
chać innych. Podobne namowy tak mocno wpłynęły na Popie-
lowica, że postanowił pozbyć się stryjów trucizną, a gdy doko-
nał to, panował niedołężnie i we wszystkich sprawach był nik-
czemnym. Za to spotkała kara boża. Z niepogrzebanych tru-
pów stryjów powstała niezliczona ilość myszów, które ścigały
wszędzie Popielowica, a dopadłszy go w schronieniu na wysokiej
wieży, zjadły go z żoną i dwoma synami. ^^)
Odrzucając ubarwienia fantazyi ludowej i dodatki kronikar-
skie a biorąc na uwagę tło podań lechickich, możemy z nich
zauważyć uświadomienie praojców naszych o wspólnem pocho-
dzeniu i jednakowym ustroju rodu naszego na obszarach od Wi-
sły na zachód aż za Łabę. Dokładniej uprzytomni to następne
objaśnienie.
Zaludnienie ziem Słowiańszczyzny północno - zachodniej
w przedhistoryczne czasy, jak powiedzieliśmy wyżej, ^^) składało
się ze wspólnowładnych dziedziców i lęchów indywidualnych wła-
ścicieli ziemskich. Dostojniejszych i zamożniejszych lęchów zwano
knęziami. W każdej żupie lub ziemi musiał być choć jeden
knęź, w osobie żupana albo starosty; w niektórych było ich po
kilku.^-) Roiło się przez to w Słowiańszczyznie mnóswo knęziów,
a jeszcze więcej lęchów, którzy składając drużyny wojenne dla
obrony kraju, stawali do szeregów zamożniejszych knęziów. A jeśli
któremu z knęziów udało się zdobyć władzę zwierzchnika całego
1*) Mierzwa, Gallus. Wincenty nie -.yzmiankują gdzieby stalą wieża, w któ-
rej myszy zjadły Popiela, ale w XIII w. Boguchwał już twierdził, że to sie stało
w Kruszwicy. Bielowski. M. P. II, 478. O znaczeniu podania o myszach, porów,
niniejszego dzieła T. II, 593 — 4, 868.
1') Niniejszego dzieła T. II, s. 394, 405, 427.
^2) Niniejszego dzieła T. II, s. 450.
— 26; —
plemienia, składającego sie z kilku żup lub ziem, wtedy stawał
sie on dynastą, a ród jego panującym sukcesyjnie (paterna suc-
cessione). Takimi dynastami, według podań, byli dwudziestu
synów Leszka III, nad którymi miał zwierzchnictwo pierworodny
syn jego, Popiel. Takimiż dynastami byli, według innych po-
dań, bohatyrowie bajeczni, książęta z rodu Popielowiców Wal-
gierz w Tyńcu i Wisław w Wiślicy,'-^) z których ostatni, walcząc
z Walgierzem, został przez niego zabitym. Z rodu Popielowi-
ców bezwątpienia był także historyczny książę wiślicki, przez
Morawianów około r. 884 wygnany z kraju. ^*) Wszystkich
podobnych dynastów zwano knięziami, książętami, a nazwa ta
w Polsce i u innych ludów lechickich stała się synonimem panu-
jącego monarchy, ^'^j Później dopiero w Polsce dynastów w-y łą-
cznie zwano knięziami, książętami, a innym dostojnikom miano
pan przysługiwało. U Pomarzanów jednak nazwa k n ę ź utrzy-
mywała się długo, jako miano stanu szlacheckiego tak, że aż do
XVI w. siedzącą kupami po wsiach na wyspie Ranie, niezamożną
szlachtę zwano knieżycami.i") Z tego możemy wnioskować
jak na obszarach Słowiańszczyzny północno-zachodniej licznym
był niegdyś stan lęchów, miano których posłużyło do nadania
całemu narodowi nazwy Lachów, Lechów, Lechitów. Rzecz na-
turalna, że rozgłos w świecie zyskuje ten tylko przy kim pano-
wanie i sława: niewolnicy historyi nie mają. Lechi zawsze sły-
nęli świetnością czynów rycerskich. Tradycyje, przechowywane
w rodach lechickich, napawały ich dumą, wyróżniały od gminu.
'") Erat urbs . . . in regno Lechitarum . . . Wyslicia, cujus olim princeps fue-
rat Wyslaus decorus, qui et ipse de stirpe regis Porapilii duxerat origi-
nem. Hunc ąuidem comes, etiara stirpis ej u s dem, ut fertur. fortis viribus, no-
mine Walterus robustus, qui in polonico vocabatur Wdały Walter, habens
castrum Tynecz, prope Cracowiam. Boguchwał. Chroń. 29. Bielowski. M. P. II, 510.
1*) Wyżej s. 127, 128-
^°) Za wyjątkiem Serbów łużyckich, rozwój litórych w duchu narodowym
wcześnie przez najazd Niemców wstrzymany, skonsolidował sie i dotąd według da-
wniejszego zwyczaju, każdy człowiek dostojniejszy zwie się knjeź, a każdy książę
wjerch. Dzieła tego T. II, s. 436 — 438.
^^) O knieżycach szczegółowo rozpowiem w Tomie IV.
268
który według podań, był czemś niższem od lechów.^') Lechi
tworzyli zastępy orężne, budowali grody, posiadali niewolników
i stali się stanem panującym w narodzie. Nie dziw więc, że da-
wne powieści polskie formują cały cykl podań lecłiickich, które
dobiegają aż do drugiej połowy IX w. t. j. do czasu, kiedy sztur-
my niemieckie do Słowiańszczyzny zaniepokoiły nadwiślańskie
ludy. Z innej strony apostolstwo śś. Cyryla i ]Metodego w Mo-
rawii, budząc nowe ideje religijne i społeczne, szerzyło usposo-
bienie do zmiany dawnych obyczajów i przyjęcia cywilizacji
chrześciańskiej. Stojący na czele Lechów Popielowicy nie pojęli
ducha czasu, trzymali się dawnych porządków, zgnuśnieli, dyna-
styja a z nią przeAvaga lechów runęła, powieść lechicka skończyła
się.^^) Nowe prądy wzywały do życia inne z łona narodu siły.
Zaznaczają to wyraźnie podania o wyniesieniu na tron książęcy
dynasty i Piastów.
2. Dynastyja Piastów.
Według dawnych podań, zdarzyło się w Gnieźnie,^'**) że je-
dnocześnie odprawiali, zwyczajem pogańskim, postrzyżyny synów
swoich Popiel, książę, i ubogi robotnik Piast z żoną swą Rzep-
ką."-*^) Przybyli zaś pod ów czas, z tajnego wyroku boskiego,
do Gniezna dwaj pielgrzymi nie tylko, że nie byli na dworze
dumnego Popiela przyjęci, lecz nawet przy wejściu do bramy
grodu sromotnie odparci. Pielgrzymi udali się do Piasta, który
ich przyjął gościnnie, a oni wyAvdzięczając się zrobili cud, po-
'") Nawet Ziemowit był humillimi agricolae iilius, porów, niżej cyt. 20.
^®) Wielkopolska dynastyja Popiela upadla około r. 862. Wkrótce potem
chrobacka dynastya, także lechicka, wygnana z Wiślicy około r. 884. Odtąd poda-
nia chrobackie przerwały się, a nad Goplem snuły się podania o Piaście.
'") Mierzwa i Wincenty nie oznaczają miejsca, Gallus mówi, że w Gnieźnie,
a Boguchwał, że w Kruszwicy.
-'■') Humillimi agricolae filius Semovit. (Mierzwa c. iq, Wincenty lib. II
c. 3;. Gallus powiada, że odparci od grodu Popiela pielgrzymi udali się do le-
pianki domunculam aratoris praedicti ducis (cap. l), w innem miejscu
mówi , że Piazt byl rusticus pauper, a w innem, żeagricola Pazt..-
209 —
mnażając posiłek i napoje tak obficie, że on postanowił sprawić
postrzyżyny syna swego i na ucztę księcia Popiela zaprosił.
Pielgrzymi p ostrzygli chłopca, a w znak przepowiedni na przy-
szłość imię Ziemowita mu nadali. A gdy Ziemowit wzrósł w siły
i z dzielności zasłynął „król nad króle a książę nad książętami,
głosy jednomyślnemi postanowił go księciem Polski, Popiela zaś,
razem z potomstwem jego, do szczętu z państwa wykorzenił".-^)
Przyzwany takim sposobem do steru państwa Ziemowit nie tra-
wił młodości swej na rozkoszacłi i gnuśności, ale w pracy, ry-
cerskości i z dzielnego ramienia czynów sławy dostąpił, a gra-
nice państwa swojego dalej niż kto inny przedtem rozszerzył.--)
Panowanie Ziemowita (86 i —892) -■') przypada na czasy apo-
stolstwa śś. Cyryla i ^letodego w podkarpackicłi stronacłi, za-
neque rustico suo dux invitatus condescendere dedignatur (cap. 2\ Prof. Pieko-
siński pod nazwa arator ducis upatruje urzędnika nadwornego Popielowiców,
głównego rataja, który miał pod swoje władzę oddanych ratajów (aratores), ludność
wieśniacza, przeznaczona do uprawy roli na potrzeby dworu i że z tego powodu
ród Piasta musiał do rodów dynastycznych należeć. (O powstaniu społeczeństwa
polskiego, w Rozprawach Akademii Umiejet. i88l T. XIV s. 170). Przeczą temu
jednak myśl i słowa kronikarzy, według których Piast byl nietylko arator du-
c i s, lecz humillimus agricola, rusticus pauper, a mieszkał w le-
piance (domunculam). Czyżby się tak o nim wyrażali kronikarze, gdyby był dyna-
stą, a przynajmniej urzędnikiem dworu książęcego? Nawet we XIII w. Boguchwał
wiedział jeszcze że Piast był infimus g e n e r e, Bielowski M. P. II, 479.
Co znaczy nazwa Piast? Według Boguchwała dictus est Pasth, quia erat
statura brevjs, sed robustus corpore et decorus aspectu. (M. P. II, 479). — Ro-
zumi się, że podobne tłómaczenie nazwy nic nie objaśnia. Później, gdy się dowie-
dziano, że Piast byt kołodziejem, nazwę jego tłómaczono jako pochodzącą od pia-
sty, stanowiącej centralną cześć kola, z której, wedle wyobrażeń starożytnych, ogień
słoneczny się wylewał i z której w swastice, na cześć bóstwa Słońca ogień doby-
wano, a która zatem przedewszystkiem słońce przedstawiała, „Otóż kruszwicki ko-
łodziej Piast, zdaje się przedstawia bóstwo słońca". Szulc, Mythologia 96.
21) Eotenus quod rex regum et dux ducum eum (Past) Poloniae ducem con-
corditer ordinavit, et de regno Pumpil cum sobole radicitus extirpavit. Gallus,
lib. I, c. 3.
*2) SemoYit principatum adeptus . . . usu laboris et militiae, probitatis famam
et honoris gloriam acquisivit, atque sui principatus ńnes ulterius quam aliquis antea
dilatavit. Gallus I, c. 3.
2'') Czas panowania Ziemowita podany tu według wiadomości bardzo nie-
pewnych w rocznikach Sommersberga I s. 300, Porów. Bielowski, Wstęp krytyczny,
str, 496.
— 270 —
ciętej walki książąt morawskich Rościslawa i Świętopełka z Niem-
cami, szerzenia chrześciaństwa nad górną Wisłą i wygnania
/ Wiślicy dumnego księcia, poganina Wyszewita (r. 884). Wy-
padki te, zaszłe na samej granicy ówczesnej Polski, nie mogły
nie wywrzeć głębokiego wrażenia na umyśle nadodrzańskich
i nadwarteńskicli ludów. Polanie, ocknąwszy się z długiego
uśpienia, w swej niedostępnej, lesistej krainie, strącili dumną,
lecz zgnuśniałą dynastyję lecłiicką Popielowiców, a na jej miej-
sce wynieśli z łona ludu dynastyję Piasta, zadaniem, której było:
dawniejsze nadużycia Lecliów powściągnąć, siły narodowe ku
skutecznej obronie państwa organizować, ład zaprowadzić i wła-
dzę książęcą wzmocnić. Pierwszy przedstawiciel dynastyi tej
Ziemowit, stanąwszy u steru rządu, podczas nadzwyczaj ważnycli
wypadków w sąsiednich krajach, musiał postępywać ostrożnie,
aby go nie spotkał los wygnanego z Wiślicy Wyszewita, lub
najazd Niemców, a w domu mieć się na baczności, bo stronnic-
two Popielowiców miało jeszcze dość siły w dynastacli rodów
lechickich.
Z upadkiem Popielowiców starożytna ich stolica nad Go-
płem Kruszwica (vetus regia), tracąc znaczenie grodu stołeczne-
go, słynęła jeszcze mnogością ludu i zamożnością z liandlu i że-
glugi pochodzącą.^'*) Nowa dynastyja na rezydencyę swą obrała
Kniezno, które odtąd stało się centrem Polanów na całe lat sto.
Panujący w Knieznie Ziemowit, syn jego Leszek (892 — 913) i wnuk
Ziemiomysl (913 — 960)--^) łączyli z Polanami Kujawianów, Ma-
zowszanów, Łęczycanów, Slęzanów i aż za Wisłę szerząc ku
wschodowi panowanie swe, zbliżali się do r. Buga. A chociaż
oręż Waregów gromił już w tym czasie Drewlanów, nie dosię-
gał jednak Bugu, bo na porzeczu jego pierwsi trzej Piastowie
-*} Dzieła tego T. II s. 594.
-•'') Zemislaus Lestkoni quarto succedit iu regno Poloniae, <iuorum utrum-
que animi generositas, robur corporis, felices ad omnia successus adeo reddigerunt
insignes, ut omniura pene regum virtutes suis antecesserint virtutibus. Annales Bene-
diclini, Bielowski. Wstęp krytyczny, s. 534.
— 271 —
z nikim sie nie zetknęli. Pobratymcze gminy, w ustroju pier-
wotnym bytowały tu spokojnie, granic państwowych w tej stro-
nie nie znano jeszcze, ogromne lasy i moczary po obu stronach
Buga krepowały rozwój towarzyski. Mogli więc Piastowicy swo-
bodnie posuwać się w głąb puszcz nadbużańskich aż do posad
Jadźwingów nad środkowym Bugiem, a w Czerwieńsku, nad
górnym Bugiem, wznosić grody warowne, osadzać je załogą
swoją-"j aż do granic morawskich, które aż do końca IX w.
Chrobacyę obej mywały.-")
Rządy Ziemowita, Leszka i Ziemomysła uważać wypada
jako przełom stanowczy w ustroju narodu polskiego. Wynikając
z woli ludu książęta ci śmiało podnosili władzę monarchiczną,
nie zważając na opór ze strony drobnych dynastów lechickich.
Łamali ostatnie wysiłki stronnictwa Popielowiców,'-'*) do utrzy-
mania dawnego ustroju wiecowego, niezaradnego i niebezpie-
cznego w X w., kiedy oręż niemiecki, uderzając o dolną Odrę,
przypominał Polanom, że burza wkrótce i do nich nadciągnie.
Nie próżnowali więc Piastowicy, a sto lat usilnej ich pracy (86 1
do góo) wydały owoce, z których miał skorzystać prawnuk Zie-
mowita JMieszko I, na pożytek swojego narodu i ocalenia Sło-
wiańszczyzny północno-zachodniej od niewoli niemieckiej.
3. Rządy Mieszka I (960 — 962.) Starcie się z Wichmanem. Gero
ujarzmia Łuźyczanów (963.) Mieszko wasal cesarstwa.
Ziemomysł miał trzech synów: Mieszka, Cudobora i trze-
"-«) o grodach czerwieńskich i posiadaniu onych przez pierwszych trzech
Piastowiców, obszernie rozprawia Bartoszewicz, Historya Pier. Polski. T. I, i68 do
171. 317—320.
-") Po upadku W. Morawy r. 906, Chrobocya cieszyła się swobodą, a pó-
źniej ulegała władzy Bolesława I księcia czeskiego. Porów, wyżej s. 227.
-^) Według Boguchwała, walka Piastowiców z Popielowcami ciągnęła sie
aż do Bolesława Chrobrego „Non tamen illorum principum toxio nefarie interemp-
torum filios et nepotes (Ziemowit) ad sui obedientiam, bellicosis insultibus, minis sen
donariis, flectere potuit, quin semper sibi et suis successoribus usque ad tempora
illius Magni Boleslai pro posse resistebant. Chro. c. 8. Bielowski, M. P. II 479,
tak/e AVstęp krytyczny, ?. i68.
— 2 72 —
ciego nieznanego nam po imieniu. Według dawnego obyczaju
słowiańskiego , bracia mogliby panować w swych udziałach,
przez ojca wyznaczonycli, uznając starszeństwo pierworodnego
brata. Czy synowie Ziemomysła trzymali się podobnego oby-
czaju, wzmianki o tem w dziejach nie znaj duj emy,-*') ale pewno,
że i niesnasków pomiędzy nimi nie było. ^Mieszko ukazuje się
jako prawdziwy monarcha, rządzi sam jeden, bracia mu poma-
gają szczerze i giną wkrótce, walcząc za ojczyznę. Zgoda po-
między braćmi była prawdziwem błogosławieństwem bożem rodu
Piastów, bo właśnie początek panowania ^Mieszka był najniebez-
pieczniejszy. Oręż niemiecki co chwila miał już o Polanów
uderzyć.
Przewidując nadciągającą burzę, Mieszko spieszył z przy-
gotowaniem się do obrony. Państwo jego rozciągało się od
środkowej Odry aż do Prusów ='^) i porzecza Bugu; z północy
błota Noteci oddzielały je od Pomorzanów, a na południe gra-
nice jego posuwały się na prawy brzeg Pilicy, do nieznanej
nam mety.^') Za Odrą władał on ziemią Lubuszską i miał sprzy-
mierzeńców w Łużyczanach, którzy z Polanami zostawali w związ-
ku.^-) Xa wypadek wojny, zwyczajem owego wieku, książę po-
woływał cały lud do oręża, lecz Mieszko pojmując, że niesforne
i do boju niewprawne tłumy niewiele przynieść mogą pożytku,
wcześnie starał się zorganizować wojsko stałe i na swym żołdzie
utrzymywał 3000 dzielnych wojów. "^j Siła ta w teraźniejsze
29) Bielowski mniemał, że młodszy brat Mieszl^a Cydybor panował w Kra-
kowie. Wstęp krytyczny 520. Ale w tym czasie Kraków do Czech należał, jaic
widać z zapisku Ibraima-ibn Jakóba. Porów, wyżej § 44, przyp. 34 str. 227.
''<') Kunik, jV.i6eKpii 51, 87.
•■") Zważając na topograticzne położenie kraju, możnaby wnioskować, że
granica państwa Mieszka na południe od Pilicy szerzyła się do gór świętokrzyzkicli.
Puszcze na południe od Pilicy stanowiły naturalne granice, które w X w. znaków
granicznych nie miały.
'-) Lausitzer łebten noch bis 95q von den Deutschen unabhangig und in
Verbindung mit Polen. Worbs, >Jeues Archiv 1804, T. I s. 224; podo-
bnie i Scheltz, Gesch. d. Lausitz, s. 25.
^") Kunik, AJlÓeKpn 50. Porów, dzieła tego T. II, s. 678.
— 273 —
czasy byłaby zbyt niepokaźhą, ale w X w, znaczyła dużo, albo-
wiem była podporą władzy monarchicznej i w każdej chwili go-
towym do odporu wrogów zastępem. Około tej zorganizowanej
siły mogło i pospolite ruszenie do boju sie wprawiać i potęgę
wojenną kraju wzmocnić. Do tego właśnie dążąc, Mieszko nad-
zwyczaj ostrożnie postępywał względem Niemców, którycłi prze-
dnie czaty już na dolnej Odrze stały.
Państwo Mieszka obfite w zboże wszelkiego rodzaju, mię-
siwa, miody, konie, oręże i lud silny'^*), wynosiło przestrzeni około
3000 mil [n, a zatem przewyższało we dwoje przynajmniej obszar
państwa księcia Bolesława I czeskiego. Słynęło ono za najwięk-
sze pomiędzy państwami Słowiańszczyzny północno-zachodniej,
a sam Mieszko, w oczach cudzoziemców, był mocarzem nielada,
kiedy go królem północy zwali.^-^) Pójmy wał jednak Mie-
szko, że państwo jego dla zorganizowania się , w duchu oświaty
europejskiej, wymagało spokoju i nie mogło mierzyć się z po-
tęgą cesarstwa Rzymsko-niemieckiego. Unikał więc powodów
starcia się z Niemcami. Nieprzewidziany atoli wypadek zniewo-
lił Mieszka orężem odpierać wdzierstwa do swych posiadłości
łupieżników niemieckich.
Awanturnik Wichman, o którym niejednokrotnie wzmian-
kowaliśmy, tułając się po świecie, powrócił około r. 960 do Sło-
wian nadodrzańskich i prawdopodobnie porozumiewał się z Ge-
ronem do podburzenia ich przeciw Polanom. A stanąwszy na
czele jakichś Słowian, prawdopodobnie z Katarów zebranych,
Wichman napadł na władzcę Lechitów (Licikawików) IMieszka,
dwa razy przemógł go w boju, brata jego zabił i łupy wielkie
uwiódł.''^") Rok zdarzenia tego dokładnie nie wiadomy, ale zdaje
3*) Kunik, s. 50.
•'''•) Wiadomość te podat podró/.iiik Ibraim-ibn-Jakób, przed r, 965. Ku-
nik, A.iÓeKpii s. 47, 50.
3*) Widukind III, 66. Gero igifur comes non inmemor iuramenti, cum
Wichmannum accusari vidisset reumąue cognovisset, barbaris, a ąuibus eum assum-
psit, restituit. Ab ais libenter susceptus, longius degentes barbaros crebris proeliis
Tom III. 1 8
— 274 -
się, że to zajść mogło w r. 962. — Było to pierwsze spotkanie sie
przewodzonycli przez Niemców Słowian nadodrzańskicli z Pola-
nami, u kronikarzy Lechitami zwanycli; spotkanie się dorywcze,
jakby dla zwiadów, dla przekonania się o siłacti Mieszka, a bar-
dziej w celu powaśnienia, przez intrygę Gerona, Słowian między
sobą, aby uwagę Polanów w inną odwrócić stronę, w tym wła-
śnie czasie, kiedy markgraf zamierzał uderzyć na Łużyczanów.
Jakoż rzeczywiście około tego czasu Gero przygotowywał wy-
prawę przeciw Łużyczanom, którzy zostając w związku z Pola-
nami, trzymali się wspólnej z nimi polityki i z tej przyczyny
nie mieszali się wcale do wojen przez Wichmana na Pomorzu
zaodrzańskiem wywołanych. Nie zważając na to, Gero napadł
na Łużyczanów, którym na pomoc Mieszko pospieszył, pogro-
mił ich i samego Mieszka pod zwierzchnictwo imperatorskie
podciągnął.^') (r. 963).
contrivit, Misacam regem, cujus potestates erant Slavi qui dicuntur Licicaviki, dua-
bus vicibus superavit, fratremąue ipsius interfecit, praedam magnam ab eo extor.sit.
Z tego niektórzy pisarze wnoszą, że Wichman pobił Mieszka i wypadek ten odno-
szą do r. 963 (Wigger, Meklen, Annai. 36, także Pawiński, no.ia6cKie CjiaBflue
80,) Ale z przytoczonego tekstu Widukinda można wnioskować, że głównym akto-
rem pobicia Mieszka był Gero, któremu pokrewny Wichman za narzędzie tylko
służył. Tak myślą i niektórzy historycy niemieccy. Z nich Scheltz powiada: „Marck-
graf Gero . , . bekriegte und Unterwarf im Jahre 963 die Lausitz, wozu er sich ei-
nes grafen Wichmann, der friiherhin es mit den Slawen gehalten hatte, bediente.
Er sendete ihn, der ehemals dem Kaiser untreue geworden war und jezt zur V6r-
sóhnung gelangen wollte, zu den Slawen. Diese nahm ihn gem auf, da er so lange
unter ihnen gelebt und sie in so manchen Kampf begleitet hatte. Umer ihnen
wirkte er nun den Absichten Gero's, entweder, indem er sie zur Unterwerfung be-
wog, oder das er die verschiedenen Stiimme, Misstrauen und Eifersucht erregend,
aus einandert hielt. So iiberwand er zweimal den Konig Misca . . . Geschichte d.
Lausitz, s. 25. — Wypada jednak zauważyć, że w powieści o napadzie Wichmana,
Widukind mówi tylko o Mieszku władzcy Licikawików, ale żeby to był nieodzo-
wnie Mieszko król Lechitów, na to dowodów nie ma. Cała sprawa polega na kon-
jekturarh, przez historyków polskich przyjętych. Nie mając podstawy do zaprze-
czenia, że Widukindowy Mieszko nie jest Mieszkiem polskim, powtarzam to, co
inni mówili, za nieomylność tego jednak nie ręczę.
•■'■j Widukind III, 67. Eo quoque tompore Gero praeses Slavos, qui di-
cuntur Lusiki potentissime vicit et ad ultimam servitutem coegit. Do tego Thiet-
mar II, 9. Gero, orientalium marchio Lusizi et Selpuli, Miseconem quoque cum sibi
subjectis imperiali subdidit dicioni. Wypadek ten mnich Albrecht, kontinuator Regi-
— 275 —
Takim sposobem najazd niemiecki z nad Odry pomyślnie
na Polskę uderzył, ale tu koniec zaborom. U progu Polski po
raz pierwszy zatrzymała sie potęga cesarska i niezwyciężone do-
tąd „legiony łotrów" zmuszone będą z wyszczerbioną bronią
i podartemi chorągwiami uciekać do twierdz nad Łabą. Ale
tego, co miało później nastąpić, Otton I nie przewidywał. Mie-
szko stał się jego wasalem, z obowiązkiem płacenia daniny po
Wartę, ^*) Łużyczanie ujarzmieni, a ich sąsiedzi Lutycy obdzie-
nona, odniósł do r. 963. Badacze, biorąc na uwagę, że według Widukinda Łuży-
czanie pogromieni zostali eo quoque tempore, jak i zwycieztwo Wichmana
nad Mieszkiem, przyjmują dwa te zdarzenia za jedną wojnę, prowadzoną w r. 963,
w którym Mieszko ukazuje sie w dziejach niby po raz pierwszy. Tak mniemał
Rbeppel i zarzucając Donnigesowi, który przypuszczał, iż napad Wichmana na Po-
laków z północy spożytkowany został przez Gerona i że Niemcom udało sie tyl-
ko tym podwójnym napadem zwalczyć księcia polskiego, — twierdził, że obie
■wzmiankowane wyprawy miały miejsce jednocześnie, (Dzieje Polslci. Dodatek III.).
Podobnie postąpił i Wigger, który na str. 3, Meklenburgischen Annalen, zamieści-
wszy pod r. 963 tekst Widukinda III c. 66 o pobiciu Mieszka przez Wichmana,
zrobił uwagę: Die Worte: eo quoque tempore Gero praeses Slavos qui dicuntur
Lusiki ad ultimam servitutem coegit, was nach dem Cont, Regino 963 geschah,
geben die Zeitbestimmung. Wszakże z tekstu Widukinda można zauważyć, że
w pewnych razach on używał wyrażenie eo anno, któremu widocznie inne niż
eo tempore nadawał znaczenie, a zatem wyrażenie eo tempore nie wypada
bezwzględnie za e o anno przyjmywać. A ponieważ pobicie przez Gerona Luży-
czanów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie, według kontinuatora
Reginy, przypada na r. 963, co według Widukinda stało się w tymże czasie (eo
tempore), a nie w tymże roku (eo anno) jak i pobicie Mieszka przez Wichmana,
możemy więc z niejaką pewnością przypuścić, że ostatni wypadek zaszedł w r. 962,
a ujarzmienie Lużyczanów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie
stało się w r. 963. Tu na przeszkodzie mogłoby stanąć nadanie przez Ottona I ko-
ściołowi ś. Maurycego w r. 961 decima in terra Lusici, Selpuli, Chozimi. Ale ten
dokument już Raumer podejrzywał jako sfałszowany. (Regesta Brandenburg N. 186.)
W nowszem zaś wydaniu tego dokumentu (w Posse, Codex Saxoniae,) wzmiankowa-
nego wyrażenia o dziesięcinie w Łużycach i Selpuli nie ma. (Posse, Codex. 239.)
A to wskazuje, że w r. 961 Lużyce do Niemców jeszcze nie należały.
Uwaga. Thietmar, wzmiankując o podciągnieniu Mieszka pod zwierzch-
nictwo imperatorskie, nic nie mówi o pobiciu go przez Gerona. Z jakiegoż powodu
nowszy historyk polski p. Bobrzyński, przekręca tekst Thietmara i twierdzi, „że
Mieczysław przy pierwszem starciu się z Niemcami w r. 963, przez Markgrafa Ge-
rona na głowę pobity." Dzieje Polski, wydanie drugie, T. I. s. 95.
88) Thietmar II 19 imperatori fidelis tributumque usque in Vurta fluvium
solvens. — Lelewel mniemał, że w tym razie u s q u e znaczy tyle co circa. Pol-
ska wiek. śred. T. II. VI 7. Nowsi historycy polscy tekst Thietmara zwyczajnie wykła-
18*
— 276 —
rani przez Hermana Billinga, co chwila oczekiwali nowych ku
ich ujarzmieniu wysileń ze strony Niemców. Tymczasem Otto I,
przywdziawszy koronę cesarską w Rzymie (r. 962) i mając
w księciu czeskim Bolesławie I wiernego wasala, otoczył się
blaskiem majestatu cesarskiego, jakiego od czasów Karola W.
nie bvło, a tu jeszcze niespodziewanie przybył mu nowy wasal
Mieszko, potężny „król północy." — Ale ten Mieszko był czło-
wiekiem niepospolitym i takim zręcznym dyplomatą, jakiego
w nim cesarz nie przewidywał. Pojąwszy bowiem stanowisko
swe, Mieszko wszedł w blizkie stosunki z czeskim księciem Bo-
lesławem I, siostrę którego Dubrawkę za żonę pojął (r, 965)
i z jej pomocą zaprowadził w Polsce chrześciaństwo (r. 966),
przez co nietylko narodowi swemu otworzył drogę do oświaty,
ale i sam stanął w obec rzeszy niemieckiej, jako książę chrze-
ściański, narówni z innymi książętami panującymi Europy
środkowej.
4. Usunięcie się od rządów Gerona (r. 963). Podział wielkorządztwa
jego na marki. Żelibor wagrski kłóci się z Mściwojem obodryckim.
Wichman powiększa zaburzenie, ucieka, podburza Wolinianów przeciw
Mieszkowi, ginie r. 967.
Zdobyte kraje Łużyczanów Otton I oddał pod zarząd mark-
grafa Gerona, wielkorządztwo którego rozciągało się teraz od
Turyngii i gór Czeskich aż do granic polskich, ale co mu po
tern? Przez całe życie mordował on Słowian i zabierał ich zie-
mie w celu utworzenia udzielnego władztwa synowi swemu Zyg-
daja w ten sposób, że Mieszko zobowiązał się do daniny z krainy po Wartę. Wy-
rażenie ciemne, nic nie objaśnia, jak równie i objaśnienie Zeissberga, który mniema
podobnie jak Barthold, że Mieszko mógt zobowiązać się do płacenia trybutu tylko
z lewej strony Warty, bo prawy brzeg byl niepewną posiadłością, (Archiv fiir
Oesterreichische Gesch. T. 38, s. 69.) Ależ Warta płynęła przez sam środek po-
siadłości Mieszka i tylko mała jej cząstka od Odry do ujścia Noteci mogła być
niepewną. Objaśnienie więc Zeissberga nie wytrzymuje krytyki. — Nasuwa się
jeszcze uwaga. Mieszko władał za Odrą krainą Lubuszską, przeciw ujścia Warty
położoną. Czy nie z tej tylko krainy zobowiązał się do trybutu, aby ją przy sobie
utrzymać ?
— 277 —
frydowi, lecz ten przy pierwszem spotkaniu się z Polanami, padł
w boju, — drugiego syna nie było. Martwił się więc Geron,
że trzydzieści kilka lat marzenia, dla którego wszystko poświę-
cił, spełzły na niczem; marności światowe nie mogły już rozwe-
selić duszy jego strapionej; porzuca więc wielkorządztwo mark-
grafstwa Wscłiodniego, pielgrzymuje do Rzymu (r. 963), gdzie
„u ołtarza książęcia apostołów^, składa zbroję zwycłęzka i z ca-
łem swem mieniem do Boga się ucieka", a otrzymawszy od
papieża ramię św. Cyriaka, udaje się do Saksonii i tam na gó-
rze niedaleko Kwedlinburga, buduje wspaniały klasztor, który
od swego imienia Gernrode nazywa. Dwudziestoletnia wdowa
po Zygfrydzie Hatuja, blizka krewna Matyldy matki cesarskiej,
ze smutku po mężu wstąpiła do zakonu. Za wstawieniem się
Gerona , biskup lialberstadski mianował ją ksienią klasztoru,
który Gero hojnie uposażył, bo ,.był mężem pobożnym, szczo-
drym, a co najwięcej znaczy, dla cliwały bożej wylanym". ^'')
Wkrótce potem Gero markgraf z „łaski boskiej", jak sam sie-
bie nazywał, przeniósł się do wieczności (r. 965).*'')
Ze stratą Gerona odpadło Ottonowi I najsilniejsze ramię.
Ogromna połać ujarzmionycłi ludów, co chwila gotowych do po-
wstania, wymagała nietylko gotowości do poskromienia orężem
rozruchów, ale i przezornej polityki, aby nie wywołać ogólnego
w całej Słowiańszczyzn ie zaodrzańskiej powstania, do którego
'■'*') Thietmar II, 13. O fundacyi klasztoru w Gernrode, z dozwolenia papieża
Leona VIII, wyjątki z dokumentów przytoczone są w Raumera Regestach pod
r. 963, 964, 965. Dokumenty r. 963 o poddaniu klasztoru Gernrodeńskiego
stolicy apostolskiej i 964 o uposażeniu klasztoru tego przez Gerona, wydane są
w Hoffmanna Scriptor. Rer. Lusaticar, T. IV s. 149, w Heinemanna Code.\ Anhal-
tinus I s. 26, 27. O śmierci syna Geronowego Zygfryda wzmiankują Annały Gern-
rodeńskie, opisując zwycieztwo Gerona nad Łużyczanami, przy czem dodają: tamen
haec YJctoiia parata est non sine suo discrimine ac periculo vitae. Nam in eo
proelio Sifridus filius Geronis et multi in Saxonia praeclari viri . . . occubuerunt.
Gero victor etiam graviter vulneratur in brachio fuit. Excerpta ex Andreae Hop-
penrodensi Annalibus Gernrodensis, w Hoffmanna Scrip. rer. lusati IV 148.
*') Contin. Regino, a. 965. Gero, marchionum nostri temporis optimus et
praecipuus, obiit. Inne świadectwa w Wiggera, Meklenburg. Annalen 36.
- 278 -
łatwo przyłączyć sie mogły Polska i Czechy. Wprawdzie Sło-
wian pomorskich dozorował nieubłagany wróg ich, ksiaże saski
Herman Billing, ale ten ze zdolności wielkich nie słynął i żadną
miarą nie mógł zastąpić Gerona. Inni podrzędni grafowie, spra-
wując pod zwierzchnictwem Gerona zarząd różnych prowincyi,
niczem szczególnem nie odznaczyli się. Zrozumiawszy to wszyst-
ko, Otton I podzielił wielkorządztwo Gerona (Marchia Orienta-
lis) na sześć marek, pod zarządem osobnych grafów: i. Thia-
dricha, który zarządzając częścią Nordturyngii, miał legacyje
dozorować Hobolanów i Ratarów, 2. Hodona, który rezydując
w południowej części Nordturyngii, dozorował żupy Żytyców,
Niżyców, Serbiszcze i cały kraj aż do Warty. 3. Thietmara,
który rezydując w Schwabengau, zarządzał żupami: Żyrmunów,
Koledyczów, Suslów, Niżanów i sąsiedniemi okolicami, 4, 5 i 6
marki, tak zwane południowo - turyngskie, wiadome są tylko
z imion grafów: Giintera, Wikberta i Wiggera, ale podział za-
rządzanych przez nich terrytoryi nie jest nam znany.^') Ze
wzmiankowanych markgrafów najznakomitszym był Titmar, syn
siostry Gerona Hiddy, który aż do r. 978 figurował jakby za-
stępca Gerona.
Podczas, gdy nowi markgrafowie urządzali się w dzielni-
cach po Geronie otrzymanych, w Słowiańszczyznie zostającej pod
•*i) Szczegóły podaje Zeissberg w Aichiv. fiir Oesterreich. Gesch. T. 38 s. 47.
Wj^jada' jednak zrobić uwagę, że podziały terrytoryi słowiańskiej na marki, za cza-
sów Ottona I, dotąd nie sa objaśnione należycie. Prace historyków niemieckich
w tym względzie nie uwieńczyły sie pomyślnością. Schottgen, w przeszłym wieku,
liczył 5 marek: i) Turyngską, 2) markę pomiędzy Solawą a Łabą, 3) Misznieńską
od r. Muldy do granic Milczanów. 4) Milczańską, 5) Wschodnią albo Łużycką.
Ale już Gebhardi zauważył, że te marki trwały niedługo. (Algemeine Welthistorie
T. 52 s. 304.) Scheltz liczył siedem marek: Północna, Wschodnia albo Anhalt-
ska, Wittenbergska, Łużycka, Życzańska, Merzeburgska i Misznieńską, (Gesch. d,
Lausitz 27.) Zeissberg zaś, stosownie do nowszych badań, znajduje sześć tylko ma-
rek. Byt tych marek był nietrwały, bo w miarę zaborów, zmieniały się widoki ad-
ministracyi niemieckiej , a ztąd i nowe podziały. Dopiero pod koniec X w. ze
wzmiankowanych sześciu marek, wytworzyły się: i) Północna, później Altmark
za Labą, 2) Ł u ż y ck a, i 3) M i s z n i e ń s k a w r. 982 ze wschodnio-turyng-
skich marek. Zeissberg w Archiv f. Oester. Gesch T. 38 s. 48.
— 279 —
dozorem Hermana Billinga zaszły zaburzenia z następnego po-
wodu. Dwaj książęta pomorscy Żelibor wagrski i Mściwoj obo-
drycki, odziedziczywszy po ojcach nienawiść wzajemna, kłócili
się i wojowali. Wezwany na sędziego Billing przyjął stronę
Mściwoja, a Żelibora skazał na zapłacenie cesarzowi 15 marek
srebra kary za naruszenie spokoju. Żelibor postanowił docho-
dzić sprawiedliwości orężem. W tern, jakby szatan czyhający
na zręczność, aby zamieszanie sprawić, zjawił się Wichman i do
Żelibora przystał. Tego było dosyć, aby pobudzić Billinga do
wyprawy wojennej przeciw Wagróm. Żelibor i Wichman zam-
knęli się w warowni, lecz w obec gotującego się oblężenia,
Wichman zemknął do Danii, a Żelibor po krótkiej obronie, mu-
siał poddać gród, wyrzec się władzy na korzyść syna, który
jako zakładnik u Billinga zostawał.^-) Z tego wypadku możemy
uważać jak głęboka nienawiść rodowa pomiędzy dynastami le-
chickimi trwała w tym nawet czasie, kiedy już Niemcy na karku
Słowian pomorskich usiedli.
Zdawałoby się, że Słowianie, doznawszy tyle już nieszczęść
z powodu mieszania się do spraw ich Wichmana, powinni byli
stracić zaufanie do niego. Ale nienawiść do Niemców, szczegól-
nie do Hermanna Billinga, śmiertelnym wrogiem którego był
Wichman, głuszyła rozwagę i ułatwiała do intryg wśród Sło-
wian drogę, takiemu nawet jawnemu jak Wichman awanturni-
kowi. Nieobaczni Wolinianie przyjęli do siebie Wichmana, któ-
remu zdaje się już dokoła zabrakło przytułku. Awanturnik po-
czął podburzać lud przeciw Mieszkowi polskiemu, który będąc
już chrześcianinem i przyjacielem cesarskim*-^), stawał się przez to
*-) Widukind III 68. — Wypadek ten stat sie jui po ujarzmieniu Łuży-
czan (963), ale w jakim mianowicie roku — nie wiadomo. Zdaje się jednak, iż
nie wcześniej jak w r. 966, a może trochę później. Wigger Meklenb. Annal. sto-
suje wypadek ten do r. 966 — 967.
*'j Widukind III 69. Wichmannus ... ad orientem versus iterum se paga-
nis immersit, egitąue cum Slavis qui dicuntur Yuloini, ąuomodo Misacam, amicum
imperatoris, bello lacesserent. — U Annalisty Saxona Yilini. Byli to obywatele
wyspy Wolina. Szafarzyk, Star. Slow. § 44, 6, s. 596.
2S0
nienawistnym w oczach zaodrzańskich poganów. Oświadomiony
o zamiarach wrogów, Mieszko wezwał sprzymierzeńca swego
księcia czeskiego Bolesława I o posiłki, a otrzymawszy dwa
pułki jazdy, we Wrześniu r. 967 ruszył przeciw nieprzyjaciołom.
Gdy się wojska nieprzyjacielskie ukazały, Mieszko, udając, że się
cofa, zwabił je w zasadzkę: piechota spotkała następujących nie-
przyjaciół, a tymczasem jazda na tył ich uderzyła. Wichman
cały dzień walczył piechotą ; w nocy zemknął z obozu, lecz w dro-
dze ścigany ledwo uciekł do jakiejś zagrody. Tu, otoczony przez
polskich wojowników, oświadczył, że oręż złoży tylko przed samym
księciem. Wyprawiono posłańców z zapytaniem do Mieszka,
lecz nim odpowiedź nadeszła, tłum niecierpliwy uderzył na
Wichmana, który mężnie się bronił, a gdy został raniony oddał
oręż najmężniejszemu z nieprzyjaciół, mówiąc: weź ten oręż i od-
nieś go swemu panu na znak zwycięztwa, niech go odeszle ce-
sarzowi, przyjacielowi swemu, aby się z śmierci nieprzyjaciela
natrząsał, lub nad powinowatym zapłakał. Wschodziło słońce.
Wichman, obróciwszy się ku niemu, z ostatniem wysileniem mo-
dlił się i duszę grzeszną wyzionął,^"*) 22 Września r. 967.^^)
Rozpoczęta przez Wichmana z Wolinianami wojna, poru-
szyła do powstania przeciw Niemcom Ratarów i dla nich oka-
zała się najszkodliwszą. Gromił ich markgraf Tiadryk, a ba-
wiający we Włoszech cesarz pisał z pod Kapui 15 Lutego 968
r. do księcia Hermana Billinga, markgrafa Tiadryka i wszyst-
kich wodzów, aby Ratarom nie dawać pokoju, jako naruszycie-
lom wierności i szkody przyczyniającym. „Użyjcie wszelkich
sposobów, pisał Otto I, aby Ratarów ujarzmić i sprawę z nimi
skończyć, a jeśliby wam sił zabrakło, sam na pomoc pośpieszę."
**) Widukind III 69.
*^) AV nekrologii luneburgskiej pod d. 22 Września zapisano: Wichmannus
comes, et multi alii occisi, et Hoico occisus. Bielowski M. P. I 142. Co do roku,
to Raumer napad Wichmana na Mieszka odniósł do r. 967. (Regesta Brand, s, 48),
ale AVigger, porównywając wypadki, nie znajduje podstawy dla oznaczenia roku,
w którym mianowicie zaszło pobicie przez Mieszka Wichmana w 967 czy 968 ?
Meklenb. Annal 37,
— 28l —
List ten odczytany na zgromadzeniu w Werle, miał posłużyć do
zerwania rozejmu z Katarami zawartego, ale gotująca się wojna
z Danami, wstrzymała od tego zamiaru Niemców. ■*®j — Ratary
ocaleli 1
§49.
Wprowadzenie chrześciaństwa obrzędu rzymskiego.
I. Ustanowienie biskupstw: Hawelbergskiego (r. 946) i Brandenburg-
skiego (r. 949).
Wiek cały upływał od śmierci cesarza Ludwika Pobożnego
(i" 843), który zamierzając uskutecznić myśl ojca swego Karola
W., ustanowił (r. 834) arcy biskupstwo Hamburgskie dla ludów
Północy, a w liczbie ich i dla Słowian,^) żaden jednak z missio-
narzy łacińskich nie poszedł na apostolstwo do Słowian, sumie-
nie których oburzało się na samo wspomnienie chrześciaństwa
przez Niemców opowiadanego. Hamburg ze stolicą arcybiskupią
stał się solą w oku Słowian, którzy w^spólnie z Normanami zburzyli
go (r. 842). Usiłowania następcy Ludwika Pobożnego, króla Lu-
dwika Niemieckiego do w^znowienia upadłej metropolii hamburg-
skiej nie osiągnęły pożądanego skutku. Metropoliję z Hamburga
przeniesiono do Bremy (r. 847),-) a nad dolną Łabą pogaństwo
w połowie X w. kwitnęło tak samo, jak przed stu laty, z coraz mo-
cniejszem wreszcie przekonaniem Słowian, że chrześciaństwo przez
Niemców" podawane oznaczało to samo, co ujarzmienie. Zrozu-
miawszy to Niemcy oczekiwali pory, aż oręż otworzy missiona-
rzom ich drogę do Słowiańszczyzny, chociaż uskutecznienie podo-
bnego zamiaru wymagało długiego czasu, wielkich wytężeń
i cierpliwości. Ujarzmienie Serbów (r. 928) otworzyło wreszcie
Niemcom możność do nawracania Słowian pomiędzy Solawą
a Łabą przemocą, ale na wschód od Łaby dopiero
6) Widukłnd III 70.
») Wyżej s. 53.
-) Wyżej s. 58, 60.
282
Otton I, po walnych rozprawach orężem, umyślił przekonać
..barbarzyńców' o korzyści dla nich nauki Chrystusa. Barba-
rzyńcy tego niepoj mywali, nie chcieli zrozumieć, że regularne wy-
płacanie trybutu królowi i dziesięciny kościołowi, obok uległości
władzom świeckim i duchownym, miało zapewnić im łaskę ma-
jestatu królewskiego i zbawienie duszy po śmierci. Nie zważał
na to Otton I i, w miarę ujarzmienia ludów, fundował biskupstwa,
które później dopiero miały zająć sie nawracaniem powierzonej
im trzody pogańskiej, a na razie miały służyć środkiem do wy-
wrócenia czci bałwochwalskiej, demoralizacyi Słowian i wyzię-
bienia w nich ducha wojowniczego.
W tym celu Otton I zwrócił najpierw uwagę na starożytne
grody słowiańskie nad r. Hobola, słynne z kilku pierwszorzędnych
bóstw pogańskich wojowniczego charakteru: Hobolin z chramem
Jarowita i Brandenburg z chramem Trygława. Dopóki chramy
te istniały, kapłani pogańscy, zagorzali wrogowie chrześciaństwa
w każdej chwili mogli w imię swych bogów poruszyć ludność
do powstania przeciw Niemcom. Zburzyć więc świątynie Jaro-
wita i Trygława, w interesach władzy niemieckiej, wypadało ko-
niecznie, ale i zostawić lud bez świątyń i kapłanów niepodobień-
stwem było. Oprócz tego, według zwyczaju słowiańskiego,
w chramach odbywały się wiece i narady ludowe, a około nich
targi, zbiorowiska ludu i różne uroczystości. Opanowawszy Ho-
bolin i Brandenburg, w których leżało samo serdce Słowiańszczy-
zny nadhobolskiej, Otton I, jako mądry rządzca, pojął, że dla
ujarzmienia i łatwiejszego zespolenia Słowian z Niemcami, wy-
padało działać z pomocą kościoła, ustanowionego w centrach
kultu pogańskiego. Inne miasta, jak Merzeburg i Magdeburg,
osiedlone już przez Niemców, mogły poczekać na katedry bisku-
pie, ale Hawelberg i Brandenburg zwłoki niedopuszczały.-^)
■i) Według Thietmara II, roz. 5. Otton I zamierzał: ustanowić biskupstwo
najprzód w Magdeburgu, lecz opór biskupa halbersztadskiego Bernarda, do którego
dyecezyi miasto Magdburg należało,^ byl tak stały, że aż po kres żywota biskupa,
Otton nie mógt tego dokonać.
- 283 -
Ustanawiając biskupstwa wśród pogan, od których kościół
długi czas nie mógł spodziewać się żadnej pomocy materjałnej,
Otton I dbał szczególnie o uposażenie duchowieństwa. Świeżo
podbite kraje, pełne ludu pracowitego i zasobów miejscowych^
nienależących jeszcze do żadnego z panów niemieckich, pozwalały
królowi hojna ręka rozdawać swobodnie biskupom i kościołom
liczne osady, zamki, grody, łany, lasy, dziesi ęciny i różne dochody.
Z aktu założenia biskupstwa Hawelbergskiego r. 946,'') do-
wiadujemy się, że katedrze hawelbergskiej i przełożonemu nad
nią, Udonowi, król Otton I nadał połowę zamku i miasta Hawelberga
z połową wszystkich do tego miasta należących osad w ziemi
Nieletycze^) i w tejże ziemi miasto Nizow ze wszystkimi docho-
dami.^) W ziemi Ziemczycy dwie osady Banię i Drago wicy
w okręgu Malińskim, tudzież połowę lasu Borki') z uprawio-
nemi i osiedlonemi w nim sadybami. W ziemi Leszycy za-
mek Marienburg, (nazywany Kobylice) z przyległemi osadami:
Precepiny, Rozmok, Kotiny, Wierchokrajcy, Niekuriny, Milkuny,
Malicy, Rabuny, Podesal, Ludiny.*) W osadzie zwanej Robole
sześć łanów.^) W ziemi Moryce całe miasto Błoto z burgwar-
dem. W ziemi Doszany miasto Wysokie z burgwardem, miasto
*) Akt fundacyi r. 946 podają: Hasselbach Codex Pomeraniae Nr. 6; Klem-
piu. Pommersche Urkundenbuch N. 10, w skróceniu; Riedel. Cod. diplomat.
Brandenburgensis. T. I. 2. s. 435; Meklenburgische Urkundenbuch. T. I. N, 14;
Kaumer. Regesta Brandenburg. N. 155; Wigger. Meklenburg. Annalen s, 31; po-
prawny tekst w Heinemanna Codex diplomat. Anhaltinus N. 18. — Dokument ten
przytoczony w dzieła niniejszego T. II, s. 352, przyp, 148.
^) Medietatem castri et civitatis Havelberg et medietatem omnium villarura
illuc attinentium. Et castrum et civitas sita est in provincia Nieletizi . . ,
•*) In eadem provincia Niżem civitatem, cum omnibus utilitatibus suis. — Ni-
żem teraz Nitzow, przy ujściu r. Hoboli.
') In provincia Zemzici duas villas in Malinga Buni et Orogavitz et dimi-
dium silve, que dicitur Porci. Dawniej czytano Porei (Borkij. O tem szczegółowo
objaśniłem w tomie II, s. 52 przyp. 51; s. 287 przyp. 71.
*) Do tycli nazw odnośne cytaty w T. II, s. 286 — 289.
0) AV T. II. s. 289 cyt. 98.
- 284 -
Podleszcz z burgAvardem,^'*) dziesięcinę z Ratarów,^^) dziesięcinę,
należąca do skarbu królewskiego z marki Dolnej^-). Oprócz tego
Otton I przeznaczył wzmiankowanej stolicy biskupiej dziesięciny
(dla parafii?), z prowincyi, mających granice określone: Ziem-
czycy, Leszycy, Nieletycy, Doszany, T.iny, Morycy, Doleńcy,
Błoto, Mieżyrecz, Grozwin, Wanclow, Wostroże.^"^) — Wszystkie
wzmiankowane miejsco^Yości położone są pomiędzy Łabą a Odrą,
lecz Otton I dodał jeszcze z lewej strony Łaby, w prowincyi
^lintga, 30 łanów we czterech osadach.^*)
Granice biskupstwa Hawelbergskiego Otton I ustanowił:
od źródeł r. Pieny na wschód aż do ujścia jej do morza, od źró-
deł zaś r. Eldeny (Jedlny?) na zachód aż do miejsca, gdzie rzeka
ta do Łaby wpada; na północ do morza Kańskiego (B.ugiano-
rum) a na południe do r. Struminy.^'^)
Biskupstwu Brandenburgskiemu, według dyplomu d. loOkto-
bra r. 949,^^) Otton I. nadał połowę północną miasta Branden-
burga z połową wyspy, na której wzmiankowane miasto leżało,
połowę wszystkich osad wiejskich do miasta należących, tudzież
miasta Pricerwy i Jeziory z ich przynależnościami,^") dziesięciny
z parafij położonych w prowincy ach : Moraczanie, Serbiszcze, Błonie,
Sprewianie, Hobolanie, Wkranie, Rieczanie, Ziemczycy, Doszanie,
10) w T. II, s. 286, cyt. 58 S.333. cyt. 39.
^1) Decimam tiibuti que sohitur nobis de Radewer, omyłkowo, zamiast Re-
dari, t. j. Ratary.
^-) Decimam tributi que nobis debetur de inferiori Marchia. Gdzieby
ta marchia leżała, nie wiadomo.
13) O tych prowincyach i ziemiach szczegółowo w T. II, s. 352 — 362.
") W T. II, s. 149, 352.
1^) Na mapie, dołączonej do Fidicina Die territoriuen der Mark Branden-
burg, T. III, bieg r. Struminy oznaczony od zachodu ku wschodowi do r. Hoboli,
do której wpada z łewej strony przeciw Prebenitz, niżej od Pricerwi
i«) Dyplom ten zwyczajnie datowany r. 949 podają: Riedeł.Codexdipl. Brand. I,
8 s. 91 ; Raumer. Regesta N. 160 w skróceniu; Hasselbach. Cod. pomer. N 7;
Klempin. Pommersch. Urkundenbuch N. 11 w skróceniu; Wigger. Meklenb. An-
nałen s. 32 w skróceniu; Meklenb. Urlcundenbuch T. I., N, 15; Heinemann. Cod.
Anhałtinus N. 22 stawi r. 048 (949).
1") Pricerwi na prawem brzegu Hoboli, patrz mapę Fidicina Mark Brandenb.
T. III. Położenie Jeziory nie wiadome.
- 285 —
Łuźycy/*) oprócz miast: Bodrycy, Gatimiry, Piechowo, Mokra-
nicy, Burg, Grabów, Czartowo i osad do tych miast należących,
które oddane były już przedtem kościołom śś, Maurycego i In-
nocentego w Magdeburgu, samemu zaś biskupowi brandenburg-
skiemu Titmarowi Otton I nadał prawo pobierania z trzech
miejsc Bodryczów, Burga i Mokranic po trzy medony i po dwie
miary piwa, po sześć miar pszenicy, po dwa wieprze, po dwie
gęsi, po dziesięć kur, pastwiska dla koni i t. d.^®)
Granice biskupstwa Brandenburgskiego Otton I zakreślił:
na wschód do r. Odry, na zachód do Łaby, na północ aż do
prowincyi: Wkranie, Rieczanie i Doszanie, od południa zaś,
w akcie fundacyjnym, granic nie oznaczono"-^), zapewne dla tego,
że podczas założenia biskupstwa, władza niemiecka między Łaba
a Odrą nie była jeszcze tak ugruntowaną, aby granice jej okre-
ślić się dały.
Nie wiemy azali nowozałożone biskupstwa in partibus
infidelium starały się o zbudowanie kościołów dla nabożeństwa
w zrozumiałej ludnowi słowiańskiemu mowie, ale nie wątpimy,
że korzystały z nadanych im dóbr i dochodów. Zdzierstwa po-
borców świeckich, jak wzmiankowaliśmy wyżej, ^^) oburzały lud,
który zabijał ich. Z ustanowieniem biskupstw przybywały jesz-
cze dziesięciny i różne dla kościoła powinności, a jeśli wspomni-
my, że oprócz podatków rządowych i kościelnych, lud słowiań-
ski, według własnego prawa, obowiązany był do ponoszenia ró-
żnych ciężarów publicznych, tedy pojmiemy z jaką nienawiścią
musiał lud ten patrzyć na poborców duchownych, przychodzą-
1®) Położenie ziem tych objaśnione w T. II, s. 48 — 52, 358 — 360.
'") In tribus vero locis, Bidrici, Burg scilicet et Mokranici in unaquoque
eorum tres medones duasąue cerevisas, sex modios tritici, duos porcellos, duas an-
seres, decem gallinas, sex quoque frisingos et sex carradas annone pastui equorum.
-°) Zauważyć wypada, iż nadane w r. 946 biskupstwu Hawelbergskiemu dwie
prowincye: Zemzici i Desseri wzmiankują sie i w nadaniu r. 949 Zamcici Dassia,
z czego wnioskować można, że te prowincye Otton I, odjawszy od biskupstwa Ha-
welbergskiego, przylączyt do biskupstwa Brandenburgskiego.
21) Wyżej, § 46, cyt. 23.
— 2 86 —
cych zabierać dziesięciny z urodzaju i dochodów. Podobny stan
rzeczy nie zapowiadał ani religii chrześciańskiej pomyślnego roz-
woju, ani władzom niemieckim spokoju.
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburg-
skie. Zyczaiiskie i Misznieńkie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie.
Założenie biskupstw Hawelbergskiego i Brandenburgskiego
było tylko wstępem do szerszych pomysłów Ottona I o ustano-
wieniu w Magdeburgu metropolii kościoła słowiańskiego między
Łabą a Odrą. Wszakże zacięte wojny ze Słowianami dolnej
Łaby, potem czterolenia wojna z Katarami (956 — 960), usku-
tecznienie zamiarów cesarza niepodobnem czyniły. Gdy, nako-
niec, znękani Ratary zgodzili się płacić trybut i rozejm z Niem-
cami zawarli,-"-) a inni Słowianie zaodrzańscy byli już mocno
przez pogranicznych markgrafów przyciśnieni, Otton umyślił
przyspieszyć organizacyję metropolii Magdeburgskiej i stosowne
do tego kroki czynił w Rzymie. Skłoniając się do jego życze-
nia, papież Jan XII bullą wydaną 12 Lutego r. 962, oznajmił,
iż podnosi kościół ś. Maurycego w Magdeburgu na stopień sto-
licy arcybiskupiej, a kościół merzeburgski na stopień stolicy bisku-
piej, mającej podlegać arcybiskupowi magdeburgskiemu.--^)
Tym sposobem, obok pięciu arcybiskupstw niemieckich^*)
miało się ukazać szóste Magdeburgskie, wyłącznie dla Słowian
przeznaczone, ale według prawa kanonicznego potrzebna była
na to zgoda biskupa halbersztadskiego, do dyecezyi którego Ma-
-•) Wyżej. s. 261,
2*) Yolumus et jubemus, ut Magdaburgense monasterium in regno Saxonum,
juxta Albiam constructum . . . in archiepiscopalem transferatur sedem . . . Yolumus et
jubemus, ut Merseburgense monasteriam in episcopalem debeatur sedem, quae Magda-
burgensi sit subdita sedi. Posse, Codex Saxoniae I, s. 240.
2*) Yolumus et precipimus, ut Moguntiensis, Treverensis, Colonie nsis, Salsa-
burgensis, Hamaburgensis aecclesiae archipraesules Magdaburgensis monasterii in ar-
chiepiscopalem et Merseburgensis in episcopalem translationis sedem totis cordis
corporiscjue vinbus consentanei fautoresque persistant, tamże s. 240.
— 287 —
gdeburg i Merzeburg należały. Tymczasem biskup halbersztad-
ski Bernhard, zważając, że z ustanowieniem biskupstw w Ma-
gdeburgu i Merseburgu, dyecezyja jego, mieniąca się być przednim
posterunkiem oświaty niemieckiej, poniesie znaczne straty terry to -
rialne, nie przychylał się do żądania Ottona.-'^) Sprawa na lat kilka
zaciągnęła się. Ale Otton, przybywszy do Włoch r. 966, przed-
łożył zwołanemu do Rawenny w r. 967 synodowi, konieczność
okazania mu pomocy duchownej do nawrócenia Słowian. Zgro-
madzeni na synodzie biskupi, wziąwszy na uwagę położenie geo-
graficzne i etnograficzne Słowian i Niemców, zgodzili się na usta-
nowienie nowych biskupstw, a ^Magdeburg powtórnie przyznali
za najodpowiedniejsze miejsce metropolii kościoła dla Słowian,
^letropolii tej podlegać miały pięć sulFraganii, z których dwie
już istniały w Hawelbergu i Brandenburgu, a trzy miały być
ustanowione: w jMerzeburgu, Życzu i Misznie.-")
Gdy jednak przeszkody ze strony biskupa halbersztadskiego
nie dawały się usunąć, Otton zamierzył ustanowić tymczasem bi-
skupstwo Misznieńskie na ziemiach do biskupa halbersztadskiego
nie należących. Wszakże przypadła w tym czasie śmierć biskupa
halbersztadskiego Bernharda w Lutym, tudzież arcybiskupa mo-
gunckiego Wilhelma w Marcu r. 968, rozwiązała cesarzowi ręce.
Wezwawszy do Włoch nowoobranego biskupa halbersztadskiego
Hilliwarda i arcybiskupa mogunckiego Hattona, Otton porozumiał
się z nimi o wynagrodzenie biskupa Hilliwarda za straty terryto-
ryalne, jakie miał ponieść z powodu ustąpienia części swej
dyecezyi i wyjednał zgodę ich na ustanowienie w Magdeburgu
arcybiskupstwa, a w Merzeburgu biskupstwa, które on jeszcze przed
25) Thietmar Chr. II, 4.
28) Suffraganeos vero eidem metropolii omnes unanimiter preordinavimus
Brandenburgensem episcopum et Hauelbergensem, his cunctis, quibuscunque impe-
rator Yoluerit, in urbe Magdaburch archiepiscopus consecretur. Postea vero idem
archiepiscopus et successores ejus habeant potestatem per congrua loca, ubi per illo-
rum predicationem christianitas creverit, episcopos ordinare, nominative nunc et pre-
sentaliter Merseburc, Cici et Miśni. Bulla Jana XIII 20 Aprila r. 967. Posse, Co-
dcx sir. 242.
— 288 —
bitwą z Wegrcami nad Lechem w r. 955, ślubował Bogu zalo-
Sprawa postępowała szybko, gdy już w Październiku r. 968
na godność arcybiskupa magdeburgskiego wyniesionym został
mnich z Trewiru Adalbert, słynny z podróży na Ruś, dokąd,
przez fałszywe poselstwo wezwany był na apostołke'^^) i chociaż
ztamtąd uciekać musiał, miał jednak zręczność obznajomienia się
z mową i charakterem Słowian, na pasterza których przezna-
czonym został.
Wybory biskupów merzeburgskiego, życzańskiego i mi-
sznieńskiego miały odbyć się w przytomności legata papiezkie-
go. Otton, zwoławszy znakomitszych panów saskich (omnes me-
liores) na wybory podczas Bożego Narodzenia, oświadczył, że
ponieważ czcigodny Bożo zasługi wielkie w celu nawrócenia Sło-
2') Thietmar II, 4.
2S) Oznajmiając o wyniesieniu Adalberta na arcybiskupa magdeburgskiego
Otton I, w liście pisanym w Październiku r. 968 wyraził się: virum venerabilem
Adalbertum episcopum Rugis olim praedicatorem. Posse, Codex s. 249. — Ażeby
zrozumieć co znaczy „Rugis," przytaczam wzmianki kronikarzy X w. I tak: Continuator
Reginon. a. 959. Legati Helenae (Olgi) reginae Rugorum, quae sub Romano impe-
ratore Constantinopolitano, Constantinopoli baptisata est, ficte, ut post claruit,
ad regem venientes. episcopum et presbyteros eidem genti ordinari petebant. (Pertz,
M. G. I, 624.) Annales Hildesheim a. 960: Yenerunt legati Rusciae gentis ad regem
Ottonem, et deprecati sunt eum, ut aliąuem suorum episcoporum transmitteret, qui
eis ostenderet viam ventatis; et professi sunt se velle recedere a paganico ritu, et
accipere religionem christianitatis. Et ille consensit deprecationi eorum, et trans-
missit Adalbertum episcopum fide cathołicum, illiąue per omnia mentiti sunt, sicut
postea eventus rei probavit „quia nec" (zamiast vix) ille praedictus episcopus evasit
lethale periculum ab insidiis eorum, dodaje rocznikarz kwedlinburgski, (Bielowski
M. P. II, s. 760.) W annałach Lamberti a, 960 i u Cośmy także a. 960 venerunt
legati Rusciae gentis. Zdaje sie, że powątpiewania tu o jakim narodzie rzecz idzie,
być nie powinno. Tymczasem wyrażenie kontynuatora Reginy „regina Rugorum-*
podało powód niemieckim pisarzom do domysłu, że Adalbert opowiadał niegdyś
ewangelije na wyspie Rugii, i tak dotąd Niemcy mniemają. (Porów. Miilverstedt.
Regesta archiepisc. magdeburg. I, s. 95 N. 219.) Tymczasem rzecz jasna, że do-
mniemani posłowie, poprostu oszuści, należeli do takich Waragów, którzy niejedno-
krotnie przyjmywali chrzest, dla tego tylko, aby otrzymać dary. We wzmiankowa-
nym zaś razie, żądając otrzymać od bogobojnego cesarza lepsze przyjęcie i dary,
oszuści oświadczyli, że przybywają od Heleny (Olgil księżny ruskiej, prosząc o wy-
słanie biskupa i księży. Sołowjew, IIcTopia Poccill I, s 329 przypisek 217.
— 289 —
wian położył, przeto należy mu prawo wybrać sobie jedn%
z dwóch dyecezyi: merzeburgska lub życzańską.-^) Na zjeździe
wybrani zostali biskupi : Bożo merzeburgskim , Burhard mi-
sznieńskim, Hugo życzańskim; biskupi: brandenburgski Titmar
i hawelbergski Tudon do podległości arcybiskupowi magdeburg-
skiemu zobowiązani zostali,^*') Tym sposobem, w końcu r. 968,
nastąpiło urządzenie hierarchii kościoła słowiańskiego.
Zostawało rozgraniczyć dyecezyje. Biskup Hilliward odstą-
pił kościołowi ś. Maurycego część swego biskupstwa, zawartą
pomiędzy rzekami: Orą, Łabą, Solawą i Bodą, a nadto tak
zwaną drogę frydrychowską j"^^) do czego później dodał parafije,
położone między rzekami : Wildbach, Salcą , Solawą , Unstrutą,
Helmaną i rowem pod Waleshuzen.-^-) Z tej więc strony kwestyja
graniczna załatwioną została. Biskupstwa Hawelbergskie i Bran-
denburgskie miały granice, oznaczone przez Ottona I jeszcze w r.
948, za wyjątkiem południowej granicy ostatniego biskupstwa
od strony Łużyc, które aż do r. 963 do Ottona nie należały.
Trudniej daleko wskazać granice biskupstw Merzeburgskiego,
Życzańskiego i' Misznieńskiego. Oryginalnych dokumentów do
rozpoznania tej kwestyi nie posiadamy, a opis granic biskup-
stwa Misznieńskiego w transumpcie z późniejszych wieków, jest
falsyfikatem, na którym polegać nie możemy.-^^) Jedno tylko
29) Posse Codex s. 249.
'**) Domini episcopi Dudo et Dodelinus in archiepiscopi nostri electione vo-
lumus, ut subscribant et fidem subjectionemąue illi promittant. Ibid.
•■'i) O tej drodze w dokumencie 9 Lipca r. 965 czytamy: Otto teloneum in-
fra confinium aquarum, quae vocantur Orae et Bodę, usque ad terminum, qui no-
minantur via Friderici, S. Mauricio offert. Raumer. Regesta N. 209.
3«) Thietmar II, 14.
33) Według zmyślonego w XI lub XII w. dokumentu niby cesarza Ottona
z r. 948, tudzież konfirmacyi papieża Jana XIII niby r. 968, także zmyślonej w XII
w., granice biskupstwa Misznieńskiego miały sie poczynać u źródeł r. Odry, zkąd
w prostym kierunku dążyły do źródeł r. Łaby i dalej do miejsca, gdzie się stykały
Czechy i żupa Nizin. Tu granica przerzuciwszy się przez Łabę, biegła w kierunku
gór czeskich aż do źródeł r. Muldy, ztąd zwróciwszy ku północy, dobiegała ujścia
Muldy do Łaby, przez którą przerzuciwszy się znowu na jej brzeg prawy, w żupie
Niżanie, dążyła w kierunku ku wschodowi, zachwytując żupy Łużyce i Selpuli, aż
Tom nr. j„
— 290 —
z niejaka pewnością daje sie dostrzedz, że granica zachodnia bi-
skupstwa Misznieńskiego opierała sie o źródła r. Modły (Muldy),
a wschodnia o krainę Milczanów, która w r. 968 do cesarstwa
jeszcze nie należała.^*) Arcy biskupstwo Magdeburgskie obejmy-
wało ziemie po obu brzegach Łaby, między Halbersztadskiem
a Brandenburgskiem biskupstwami, szerząc się w górę po Ła-
bie, ważkim pasem aż do kresów żupy Niżanów, która do niego
należała. Na południe od tego arcybiskupstwa leżało biskupstwo
Merzeburgskie po obu brzegach środkowego biegu Solawy i Mul-
dy, a na południe od niego, między vSolawą a górną Muldą, bi-
skupstwo Życzańskie, aż do granicy Czech. ■''■'^)
Dbając o jak najbogatsze uposażenie arcybiskupstwa Magde-
burgskiego i nadając mu rozmaite beneficye, Otton I troszczył się
szczególnie o podwyższenie znaczenia arcybiskupa, któremu w r.
965 zapewnił jurysdykcyę nad żydami i innymi magdeburgskimi
kupcami, tak że tylko od przedstawiciela kościoła mogli oni
oczekiwać wyroków i sprawiedliwości, a żaden graf, wikary, sę-
dzia, trybun lub poborca podatków (exactor) do spraw tych mie-
szać się nie mógł.^*')
Ustanawiając metropolije magdeburgską z pięciu suifraga-
nijami dla Serbów, Lutyków, Łużyczanów, Otton I nie zapomniał
i o Obodrytach, dla których w. Starogardzie wagrskim założył
szóste biskupstwo Aldenburgskie, zamierzając poddać
je także pod władzę arcybiskupa magdeburgskiego, lecz arcybi-
skup hamburgski Adeldag, powołując się na granice swego ko-
do miejsca Sulpice i tu dobiegłszy do r. Odry, korytem jej "w górę ciągnęła sie aż
do źródła tej rzeld. Cel sfałszowania tych dokumentów zamierzał udowodnić, że
biskupstwo Misznieńskie starsze jest od Magdeburgskiego i że Lużyce i Selpuli od
samego początku do dyecezyi misznieńskiej należały. Posse, Codex s. 170 uwaga 7
i s. 188 uwaga 135.
^) Posse, Codex s. 174.
'5) Posiadłości biskupstw Merzeburgskiego i Życzańskiego dają sie wyrozu-
mieć 7. nadań Ottona I, Ottona II i Ottona III, tudzież z wiadomości przez Thiet-
mara podanych. — Załączona przy kodeksie Posse'go, tom I mapa uprzytomnia po-
łożenie arcybiskupstwa magdeburgskiego i pięciu jego suffraganii,
'*j Mulverstedt Regesta s. 70.
291 —
ścioła, dawnymi przywilejami opisane, uniemożebnił spełnienie
zamiarów cesarza.^'')
Dokumentów, tyczących się fundacyi biskupstwa Aldenburg-
skiego nie posiadamy,^®) a główne źródła do pierwotnycłi dzie-
jów tego biskupstwa Adam Bremeński i Helmold, nie celując
w tym razie ścisłością, są nawet w sprzeczności pomiędzy sobą.
Gdy bowiem, według Helmolda, pierwszym biskupem aldenburg-
skim był Markon, a drugim Egward,"^) Adam Bremeński, nie
wzmiankując wcale o Markonie, szereg pasterzy aldenburgskich
od Egwarda poczyna.^*^) Sprzeczność ta nie dozwala oznaczyć
czasu założenia wzmiankowanego biskupstwa, ale zważając na
wypadki i świadectwa liistoryczne, wypada przyjąć rok 967 lub
968, t. j. epokę ustanowienia arcybiskupstwa Magdeburgskiego.*^)
Posiadłości biskupstwa Aldenburgskiego obejmywały cały
kraj Obodrytów, tudzież ziemie Chyżanów i Czrezpienianów,
które do związku Lutyków należały. Rzeka Piena i miasto Dy-
min stanowiły wschodnią granicę biskupstwa, a Łaba południo-
wą. Przestrzeń między Łabą a Piena znaczyły granice biskup-
stwa Hawelbergskiego, z północnej zaś strony r. Egdora, dzieląc
posiadłości Danów od Słowian i Saksów, zakreślała razem i gra-
nice kościoła aldenburgskiego.*-)
„Kościół aldenburgski poświęcony został na cześć ś. Jana
Chrzciciela, jaśniał przed innymi, był bowiem kościołem metro-
»') Helmold I, u.
*8) Według domniemania badaczy, wszystkie dokumenty podczas zburzenia
biskupstwa Hamburgskiego w r. 990 uległy zniszczeniu. Wigger, Meklenb. An. 133.
"8) Quatuor pontifices antę excidium Aldenburgensis ecclesiae extitisse com-
perimus videlicet Marconem, Egwardum, Wagonem, Ezicum. Helmold I, 14.
■*<*) In Aldenborg ordinavit archiepiscopus (sc. Adeldag) primo Egwardum,
vel Evargum, deinde Wagonem, post Eziconcm. Adam Br. H, 24.
■*!) Dass die Stiftung Oldenburgs im Jahr 967 oder 968 falle, vertragt sich
die Angabe des Chronicon Rittagesuhs das die Kirche zu Mecklenburg 969 gegriin-
det sei, recht wohl. Wigger, Mekl. An. 134.
^-) Haec (dyocesia Hammaburgensis) clauditur ab occidenteo cceano Britannico,
a meridie Albia flumine, ab oriente Pene fluvio,.. ab aąuilone vero Egdore fluvio,
qui Danos dirimit a Saxonibus. Adam Br, II, 15. — An. 1060. Omnes populi
19*
— 292 —
politalnym. Biskupi aldenburgscy przez książąt słowiańskich bar-
dzo poważani, ze szczodrobliwości cesarza Ottona obficie darami
doczesnymi obdarowani, mogli hojnie szafować i przychylność
ludu jednać sobie. Składano zaś biskupowi z całej ziemi Wągrów
i Obodrytów roczną daninę, która miejsce dziesięciny zastępy-
wała, a mianowicie od każdego pługa miarę zboża, czterdzieści
motków lnu i dwanaście sztuk pieniędzy czystego srebra. Oprócz
tego jeden pieniądz, jako nagrodę dla tego, kto te daninę po-
bierał. Słowiański zaś pług oznaczał to, co para wołów lub je-
den koń.^-')
3. Zadanie urządzonego dla Słowian kościoła. Marne skutki usiłowań jego.
Według myśli cesarza Ottona I, arcy biskupstwo Magde-
burgskie i sześć biskupstw, na niezbyt obszernej terrytoryi od
Łaby i Solawy do Odry, miały pracować w celu połączenia
przez kościół Słowian z Niemcami. W owe wieki, gdy ludność
dzieliła się głównie według wiary, a narodowości klasyfikowały
się według państw, zamiary Ottona mogły mieć praktyczne re-
zultaty, mianowicie: nawrócenie najpierw Słowian do chrześciań-
stwa, potem germanizacyję i assymiliacyję ich z Niemcami
w jeden naród. Podobnym sposobem dokonywała się powoli,
bez krwi rozlewu i zaburzeń, assymiliacyja Słowian z Niemcami
na zachód od Łaby i Solawy w głębi Germanii zamieszkałych.
Cesarz o tem wiedział. Czemużby udać się nie miało przepro-
wadzenie podobnej assymiliacyi i na wschód od Łaby? Ażeby
jednak pożądany skutek osiągnąć, jeśli to z natury rzeczy było
możebne, duchowieństwu niemieckiemu wypadało pracować w du-
chu prawdziwie chrześciańskim, w poganach miłować bliźnich,
Sclavoruin, qui ad Hammaburgensem respiciunt dyocesim, . . . hoc est Waigri, Obo-
driti vel Ileregi, vel Polabingi, item Linoges, Warnabi, Chizzini et Circipani usąue
ad Panem fluvium. Adam Br. III, 19. — Est autem Panis fluvius, in cujus ostio
sita est civitas Dimine. Illuc quondam portendebatur limes Aldenburgensis paro-
chiae. Helmold I c. 20.
*■•') Helmold I, 12.
— 293 —
oświecać ich szczerze, bez urągania, bez widoków materyalnych,
a przedewszystkiem do ludu słowiańskiego przemawiać w zro-
zumiałej mu mowie. Pojmując to cesarz Otton starał sie o przy-
gotowanie misyonarzy niemieckich, którzyby byli obeznani
z mową słowiańską i w tym celu założył w IMagdeburgu kla-
sztor, w którym mnichy uczyli sie po słowiańsku,^*) poczem
dopiero na walkę z bóstwami pogan wychodzić mieli, — Miano-
wanie zaś obznajomionego z mową i charakterem Słowian Adal-
berta metropolitą kościoła wskazuje, że cesarz dobrze rozumiał
jakim sposobem duchowieństwu działać wypadało. Wreszcie do-
świadczenie wykazywało cesarzowi, że dwuwiekowe zwycieztwa
Niemców nie zapewniały im panowania nad Słowianami, że je-
dynym środkiem do zespolenia ich z państwem Niemieckiem
było chrześciaństwo. Nawracanie poganów siłą nie przyniosło
pożądanych skutków. Mądry cesarz pojął, że wypadało działać
na przekonanie, przemawiać do ludu w zrozumiałej mu mowie,
przykładem zachęcać do życia cnotliwego i obowiązków chrze-
ściańskich, — pobudzał do tego biskupów i misyonarzy, sam
nawet uczył sie jeżyka słowiańskiego,*^) zapewno nie przez za-
miłowanie go, lecz z potrzeby wynikającej z natury rzeczy. Ro-
bota jednak szła tępo!.. Zarozumiałość ówczesnych sług kościoła
o wyższości ich nad poganami, wstręt do mowy „barbarzyńców",
a przytem nienawiść plemienna Saksów do Słowian wyziębiały
ducha religijnego misyonarzy niemieckich, którzy zamiast apo-
stołów Słowiańszczyzny, stawali się narzędziem polityki świato-
wej. Katedry biskupie, napełnione Niemcami, stały jakby oazy
śród pustyni słowiańskiej, w głąb której misyonarze niemieccy
**) w tym klasztorze uczył sie przyszły apostoł Polski ś. Wojciech, biograf
którego ś. Bruno opisując szkolę powiada: Dicunt etiam tribus linguis (łacińskim,
niemieckim i słowiańskim) pro una locutum . . . Auditoribus enim usus erat latiali-
ter fari, nec ausus est quisquam coram magistio lingua barbara loqui. Unde admo-
tis urentibus virgis, primum mi d o m i n e garrit, jam cum in crescit dolor qui le-
gem non habet, eodem verbo nunc Saxo, nunc Sclavus raisericordiam clamat. Bie-
lowski, M. P. I, s. 192,
**) Widukind, lib. I. Romana lingua slavonłcaque sciebat.
— 294 —
zajrzeć nie mieli ochoty, może i nie śmieli nie znając mowy miej-
scowej. Wreszcie i nie mieli potrzeby, bo kościołów parafijal-
nych jeszcze nie było, ludność pralctylc kościelnycli nie rozu-
miała i nie potrzebowała, a zdzierstwa poborców podatków, na
rzecz kościoła, w pieniądzacli i dziesięciny w naturze z produk-
tów rolniczych wrogo do nowej wiary ludność usposobiały.
Tylko wysoko uduchownione i bardziej napełnione zasa-
dami miłości bliźniego osobistości gotowe były wyłączyć się
z tłumu ordynaryjnego duchowieństwa niemieckiego, zniżyć się
do poznania mowy i obyczaju Słowian, pracować nad oświece-
niem ich w duchu chrześciańskim. Pierwszy biskup merzeburg-
Bozo „mąż wielkiego światła" przykładał się pilnie do poznania
języka okolicznych Słowian i nawet słowa serbskie zapisywał
łacińskiemi literami, by dokładniej mógł wykładać Serbom na-
ukę Chrystusa. Ale jakiż to był wykład? Późniejszy biskup
merzeburgski Titmar powiada, że Bożo uczył Serbów śpiewać
Kyrie-eleyson, przekładając pożytek podobnego śpiewa-
nia, ale Serbowie, nie pojmując wzmiankowanych wyrazów
i strojąc sobie z nich żarty, śpiewali: ukri volsa, t. j. w krju
(kjerku) wólsza, czyli: w krzaku olszyny, prawiąc, że tak ich
Bożo nauczył.*') Do tego Ernest Brotuf mieszczanin i kroni-
karz merzeburgski dodaje, że Bożo zniechęcony szyderstwem
Serbów, opuścił biskupstwo i udał się do swej ojczystej bawar-
skiej ziemi, gdzie przeniósł się do wieczności w r. 970.*') Trzeci
biskup merzeburgski Wikbert nauczał po słowiańsku w okoli-
cach Merzeburga, tudzież na porzeczach Halsztrowa i Plisy, gdzie
wiele ludu nawrócił.*^) Są jeszcze inne wzmianki o kapłanach,
**) Thietmar II, 23, Przy tern dodaje, że za pracę w nawracaniu SJowian,
cesarz darował Bozonowi kilka wiosek do Merzeburga należących i grodek w ziemi
Chutyczów zwany Medebure, dający sie (według Thietmara) tlómaczyć: miodu-
b r o ń, teraz Magdeborn, w okolicy Lipska, nad r. Retą. Ciy nie właściwiej M e-
d e b u r tlómaczyć M i o d o b ó r ?
*') Jencz, Stawizny, w Cz, Mac. Serb. 1849.
**) Thietmar, VI Predicatione assidua commissos a vana superstitione erroris
reduxit, lucumąue Zutibure dictum, ab accolis ut Deum in omnibus honoratum et ab
aevo antiquo numquam violatum, radicitus eruens , .
— 295 —
którzy dla pouczania ludu, starali się zapisywać literami łaciń-
skiemi wyrazy słowiańskie, a naukę Chrystusa z pomocą tłóma-
czów opowiadali. Wszakże wzmianki o tem w kronikach, jako
o czemś nadzwyczajnem, jasno wskazują jak podobne wypadki
zdarzały się rzadko i jak misyonarze niemieccy mało dbali
o oświecenie Słowian. Wychwalał wprawdzie Helmold pierw-
szego biskupa aldenburgskiego Markona i następcę jego Egwar-
da, którzy mieli „zdrojem chrztu świętego obmyć Wągrów i Obo-
drytów", prawi o napełnieniu ziem Wągrów, Obodrytów i Chy-
żanów kościołami, kapłanami, zakonnikami, poświęconemi Bogu
dziewicami, ^^) ale żeby to miało stać się, jak utrzymuje Helmold,
za panowania Ottona I i jego następcy, w to uwierzyć trudno.
Helmold, patrząc na to, co się działo we wzmiankowanych kra-
jach, za jego czasów t. j. w drugiej połowie XII w., wyobraził
sobie, że tak było i przed dwustu laty. Wiadomo jednak, że na
całem Pomorzu pogaństwo w X w. z całą siłą kwitło i że usi-
łowania duchowieństwa niemieckiego do nawrócenia Słowian,
żadnego powodzenia nie miały.
Tymczasem chciwość duchowieństwa i zdzierstwa margra-
fów^") przekonywały lud słowiański, że wygłaszane przez misyo-
narzy niemieckich zasady nowej wiary niezgodne były z ich po-
stępkami, nacechowanymi obłudą i widokami polityki świato-
wej. Z nienawiścią do sług kościoła lud słowiański łączył nie-
nawiść do chrześciaństwa, gotując w głębi duszy swej zemstę
przeciw tym, którzy niszcząc bogów pogańskich, nie zdołali po-
szanowania do chrześciaństwa wzbudzić,
4, Organizacya kościoła w Czechach. Biskupstwo Prażskie (r. 973.) Gra-
nice jego. Stosunek kościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi.
Domagania się biskupów regensburgskich prawa rozporzą-
dzania Czechami jakby parafiją swą, chociaż nie miały żadnej
*») Helmold I, 12.
^^) Helmold I, 13 wspomina o zdzierstwach Bennona, syna Hermana Bil-
linga, księcia saskiego.
— 296 —
podstawy,^') wszelako wstrzymywały uporządkowanie spraw ko-
ścioła czeskiego. Zobowiązane do hołdu i trybutu królowi nie-
mieckiemu, a w stosunkach kościelnych skrępowane przez bi-
skupów regensburgskich, Czechy czuły się przykutemi do Nie-
miec. Ażeby choć cokolwiek zwolnić węzły krępujące rozwój
narodowy, wypadało dobijać się niezależności w sprawach ko-
ścielnych. Ale książę Bolesław I, prowadząc wojnę z Ottonem I
lat czternaście (r. 936—950), potem posiłkując go przeciw Ma-
djarom (r. 955), a nareszcie całkiem pochłonięty podwyższeniem
władzy monarchicznej w państwie swem, nie mógł aż do końca
panowania swego na korzyść kościoła czeskiego niczego przed-
sięwziąć. Dopiero syn jego Bolesław II, Pobożny, korzystając
z okoliczności wywołanych ustanowieniem metropolii magde-
burgskiej z pięciu sufraganijami, tudzież zachęcony powodzeniem
księcia Mieszka I w sprawie założenia biskupstwa Poznańskie-
go, postanowił dobijać się usilnie ustanowienia w Czechacli od-
rębnego kościoła, do czego pomocną mu była bawiąca w Rzy-
mie od r. 955 "^) siostra jego księżna Młada. Na jej wstawienie
się, papież Jan XIII oznajmił księciu Bolesławowi 11^-") zezwole-
nie swe na założenie przy kościele ś. Wita i Wacława w Pra-
dze biskupstwa, a przy kościele ś. Jerzego tamże klasztoru re-
guły ś. Benedykta, przełożoną którego mianował księżnę Mładę,
w zakonie Maryją nazwaną. Przy tem Jan XIII, podobnie jak
^1) Wyżej na str. 230 przypisek 39 objaśniłem nicość pretensyi biskupów
regensburgskich do rozciągania władzy swej na Czechy, a tu dodam, że mniemanie
o zależności Czech od dyecezyi regensburgskiej, z powodu ochrzczenia 14 Czechów
w r, 845, powstało dopiero w XVI w. Porów. Ireczek Slov. Pravo I, 119.
^") Księżniczka Młada, przybywszy do Rzymu jeszcze za życia ojca jej Bo-
lesława I, prawdopodobnie w r, 965, kształciła się najprzód w klasztorze reguły ś.
Benedykta, potem została mniszka pod imieniem Maryi, a nareszcie przez papieża
Jana XIII mianowana przełożona klasztoru, który miał dopiero później powstać
w Pradze na Hradczinie, przy kościele ś. Jerzego, założonym przez księcia Wraty-
sława I.
5') List Jana XIII do Bolesława II bez daty, Erben oznaczył rokiem 971.
(Regesta N. 67), lecz inni mniemają, że list ten mógł być napisany w jesieni r. 967.
Dudik, Mahrens Gesch. II, s. 35 — 37.
— 297 —
poprzednicy jego, zważając, że obok obrzędu łacińskiego w Cze-
chach istniał jeszcze obrzęd słowiański, zastrzegł aby nabożeń-
stwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słowiańskim ję-
zyku, lecz według ustaw i dekretów stolicy apostolskiej, a biskup
wybrany został dokładnie wyćwiczony w języku łacińskim.^*)
Ustanowienie biskupstwa Prażskiego stało się według ży-
czenia cesarza Ottona I, Krępował on już Słowiańszczyznę pół-
nocno-zachodnia założeniem metropolii magdeburgskiej z pięciu
sufraganiami, tudzież biskupstwa Aldenburgskiego, poddanego
pod zarząd metropolii hamburgskiej, wreszcie przyłączeniem bi-
skupstwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej: zostawało
jeszcze założyć biskupstwo Prażskie, aby tym sposobem Słowian
mocniej połączyć w związek z Niemcami, przeciw wzmagającemu
się państwu Węgierskiemu, które, trzymając jeszcze dawniejsze
posiadłości markgrafów wschodnich aż do r. Aniży (Ennz) i oka-
zując usposobienie do przyjęcia chrześciaństwa, stanowiło groźną
dla cesarstwa potęgę. Ale, jak biskup halberstadski Bernhard
nie chciał ustąpić części swej dyecezyi dla założenia biskupstw
w Magdeburgu i Merzeburgu, tak równie biskup regensburgski
Michał, nie życząc wyrzec się swych pretensyi do Czech, na za-
łożenie w nich osobnego biskupstwa zgody nie udzielał. Z tego
powodu mianowanie biskupa prażskiego przeciągnęło się aż do
śmierci biskupa Michała (r. 972), następca którego ś. Wolfgang,
apostoł Węgier, nie zważając na opór kapituły regensburgskiej,
zgodził się na założenie biskupstwa Prażskiego. Za taką powol-
ność pasterza, biskupstwo Regensburgskie otrzymało obszerne
dobra ziemskie w Czechach, mianowicie w krainie Chebskiej.^^)
^*) A. 971... Verum tamen non secundum ritus aut sectam Bulgariae gen-
tis vel Ruziae, aut Sclavonicae linguae, sed magis sequens instituta et decreta apo-
stolica, unum potiorem totius ecclesiae eligas in hoc opus clerłcum, latinis ad prime
literis eruditum. Erben, Regesta N. 67.
^5) Prawdopodobnie z tego powodu kraina Chebska do biskupstwa Regens-
burgskiego należała, gdy tymczasem okoliczne ziemie innych biskupstw posiadłość
stanowiły. Palacki, Dejiny I, s. 257, przypis. 247.
— 298 —
Wszakże ostateczne urządzenie biskupstwa Prażskiego nastąpiło
dopiero w r, 973, na zjeździe podczas świąt wielkanocnych
w Kwedlinburgu,^") dokąd, oprócz wielu książąt i dostojników
cesarstwa, przybyli książęta: czeski Bolesław II i polski Mie-
szko I, tudzież ś. Wolfgang."*')
Pierwszym biskupem prażskim, przez księcia Bolesława II
i lud jego, wybranym został mnich klasztoru ś. Jana w Magde-
burgu Detmar^*) (973 — 982), biegły w mowie słowiańskiej i od-
powiedni zamiarom Ottona I, aby kościół czeski od samego po-
czątku barwą niemiecką przyozdobić. Poddanie zaś biskupstwa
Prażskiego pod władzę arcybiskupa mogunckiego z góry zapo-
wiadało Czechom , że oprócz zależności politycznej od cesarza
niemieckiego, mają jeszcze w zależności religijnej od kościoła
niemieckiego zostawać.
Prostota ówczesnych stosunków ekonomicznych w Czechach
nie dozwalała jeszcze, przy uposażeniu biskupa prażskiego,
przeznaczyć mu dziesięcinę, jak się działo zwyczajnie u sąsied-
nich Niemców, przeznaczono więc mu po dwie kopy zboża róż-
nego gatunku od każdego pługa, licząc w kopie po 50 sno-
pów, ^^j
Nie ulega wątpliwości, że przy założeniu biskupstwa Praż-
skiego granice jego całe Czechy obejmywały, ale oryginalnego
aktu fundacyi biskupstwa tego nie posiadamy, a tymczasem
inne świadectwa historyczne rozszerzają zakres dyecezyi Praż-
■**) Słuszną te uwagę zrobił Palacki.
*') Annal. Hildesheim an. 973; Annal. Altahenses an. 973; Thietmar II, 20.
'>^) Detmarum dux per suos legatos advocat, .... atque suis precibus et monitis
efńcit, et eum sibi in episcopum omnes communi assensu eligant. Postera die ut
duci placuit, favorali acclamatione ab omnibus in episcopum Detmarus elegitur.
Cosmas. Chronić. 49.
^») Primo episcopo Detmaro constitutum erat, pro decimatione duos messis
acervos dabant episcopo (de qualibet aratura) ; dicimus enim acervum quinquaginta
manipulos habentem, Cosmas 85. — Rozważając przytoczony tekst kroniki Kozmy,
Dudik zauważył, że pod wyrazem mes sis wypada pojmywać różne gatunki zboża,
które miały być biskupowi składane. Mahrens Gesch. II. s. 39.
— 299 —
skiej daleko po za granice Czech właściwych. Ztąd wynikają za-
wikłania, krępujące dotąd poznanie rzeczywistego stanu rzeczy.
Zwyczajnie dziejopisowie czescy i niektórzy niemieccy, tu-
dzież słowiańscy powołują, się na zachowane w kronice Kozmy
potwierdzenie przez cesarza Henryka IV w r. 1086 fundacyi
biskupstwa Prażskiego w r. 973, z oznaczeniem granic onego.
Według tego domniemanego dokumentu, granice biskupstwa
Prażskiego, oprócz właściwych Czech, obej mywały w r. 973
jeszcze: Śląsk, Chrobacyję do rzek Bugu i Styru, tudzież Mora-
wiję ze Słowiańszczyzną aż do Dunaju.**^) Ale dokument pod r.
1086 oczywiście jest sfałszowany przez zabiegi brata księcia
Wratysława II, Jaromira-Gebharda biskupa prażskiego (r. 1068
do 1090), nie bez wiadomości samego księcia i zapewno kance-
laryi cesarskiej. ^^) Powodem do wyjednania tego dokumentu
*<*) Pragensis episcopus Gebhardus saepe confratribus suis et coepiscopis ce-
terisąue principibus noslris, ac novissime nobis conąuestus est, quod Pragensis
episcopatus, qui ab initio per totum Boemiae ac Moraviae ducatum unus et integer
constitutus .... Termini autem ejus (Pragensis sedis) occidentem versus hii sunt :
Tugozc, quae tendit ad medium fluminis Cliub, Zedlicane, Lucsane,
Daciane, Lutomirici, Lem uzi usque ad mediam siWam, qua Bohemia li-
mitatur. Deinde ad aquilonalem hii sunt termini : Psouane, Crouati et altera
Chrouati, Zlasane, Trebouane, B o b o r an e, D ed o s e s i usque ad
mediam sylvam qua Milcianorum occurrunt termini. Inde ad orientem hos
fluyios habet terminos: Bug scilicet et Z tir cum Krakova civitate, provin-
ciaque, cui Wag nomen est. Inde Ungarorum limitibus additis, usque ad montes,
quibus nomen est T a t r i , dilatata procedit. Deinde in ea parte, quae meridiem
respicit, addita regione M o r a v i a usque ad fluvium, cui nomen est Wag, et ad me-
diam sylvam, cui nomen est Muore, et ejusdem montis, eadem parochia tendit^
qua Bavaria limitatur. — Erben Regesta N. 167.
*') Już Bandkie, w Dziejach narodu pols. (wydanie r, 1835 T. I s. 123 — 7),
wyrzekł, że przywilej Henryka IV r. 1086 dowodzi tylko sprzyjanie marnym pre-
tensyjom Czech do Śląska i Chrobacyi i że chociaż mógł być rzeczywistym, atoli
treść jego nie jest wyjęta z żadnego dawniejszego pisma, lecz wprost jest zmyślona
na korzyść Czech. Przychylając się do tego zdania Roeppel w Dziejach Polski
(T. II Dodatek 4 wyda. polski s. 187) powiada, że zważając na przyjaźń Wratysława
II z Henrykiem IV, że brat Wratysława Jaromir czas niejakiś był kanclerzem tego
cesarza a sam książę w r. 1086 został przez cesarza wyniesiony na króla czeskiego,
przychodzi do przekonania, że cesarz Henryk IV, przy wydawaniu wzmiankowanego
przywileju, więcej kierował się swymi względami na Czechy, niż treścią dawniejszego
przywileju, który wznawiał. Więc dokument len, jak mniemał Zeissberg (w Miseco I,
— 300 —
posłużyła, jak zobaczymy niżej, sprawa o stosunek kościelny Mo-
raw ii do Czech.
Rozważając stosunki kościelne w Słowiańszczyznie zacho-
dniej w IX w. , wzmiankowaliśmy niejednokrotnie o domaganiu
sie biskupów passawskich, aby Morawija, wbrew woli stolicy
apostolskiej, pod ich władzę poddaną została. A gdy nie zwa-
żając na podobne pretensyje, papież Jan IX w r. 899 posłał do
^Morawii arcybiskupa Jana z biskupami Benedyktem i Danielem,
biskupi bawarscy, w ich liczbie i biskup passawski Richar, za-
nieśli w r. 900 do papieża skargę, że w kościele dopuszczona
schyzma, albowiem przybyli do Morawii biskupi ustanowili w je-
dnem i temże biskupstwie arcybiskupa i trzech suffraganów, bez
zgody biskupa (passawskiego) w dyecezyi którego oni się znaj-
dywali.*^-) W kilka lat później upadek państwa Morawskiego
(r. 906), straszny pogrom Niemców przez Madjarów (r. 907) i na-
stępujące zaburzenia w państwie Niemieckiem, tudzież szalone
najazdy na Germaniję Madjarów, skryły przed nami stosunki
kościelne w Morawii tak, że aż do drugiej połowy X w. nigdzie
wzmianki o nich nie znajdujemy. Pewno jednak biskupi pas-
sawscy pretensyi swych do Morawii nie zrzekli się, a bez tego
biskupstwo Prażskie nie mogło, według ustaw kanonicznych,
władzy swej na Morawiję rozciągać. Otóż, nie posiadając pe-
wnych w tym względzie wskazówek, nie mamy podstawy do
■w Archiv f. Oester. Gesch. T. 38 s. 80) wprost sfałszowany w celu poparcia
pretensyi do Polski Wratysława II, któremu w ów czas nadano tytuł króla
polskiego. Z innej strony, historycy czescy Szafarzyk i Palacki przywilej r. 1086
przyjmowali za autentyczny; Ireczek wyraził sie o nim wątpliwie (Codex. juris bohem.
I, s. 21); a z niemieckich pisarzy przywilej ten za fałszywy uznali: Giesebrecht,
Gesch. d. Kaiserzeit I 838—9; Biidinger, Oester. Gesch. I 314; Anmerk 4, tudzież
Diimmler w dziele Piligrim von Passau s. 174. Ten Piligrimus biskup passawski
w drugiej polowie X w. był znakomitym fałszerzem dokumentów. Porów. Biidin-
ger, Oester. Gesch. Excurs 4 s. ąąz; Pritz Gesch. des Landes od der Enns, Linz
1846 s. 130 — 142. Nowsi historycy polscy: Szujski w Historyi Polski ksiąg XII
(s. 17) tudzież Abraham, Organizacya kościoła w Polsce (s. 115) przywilej r, 1086
także za fałszywy uznali.
«*) Wyżej s. 151 — 2.
I
— 30I —
mniemania, aby przy założeniu biskupstwa Prażskiego w r. 973,.
do niego i ^Morawija ze Słowaczyzną należały, jak wyrażono
w sfałszowanym dokumencie r, 1086.
W Morawii byli jednak w X w. clirześcianie. Któż ko-
ściołem ich rozporządzał? Kozma, zwracając na to uwagę, wy-
rzekł, że przed Sewerem, który został biskupem prażskim w r.
1030, w Morawii był własny biskup Wracen.^-^) Moglibyśmy
i nie powierzyć temu, ale z innej strony przybywa nam wiaro-
godne świadectwo, że w r. 976 w Moguncyi, obok arcybiskupa
Willegeziusza zasiadali w radzie biskupi: prażski i morawski. ^^)
Nie ma więc wątpliwości, że w X w. , już po założeniu
biskupstwa Prażskiego, Morawija miała osobnycłi biskupów, a za-
tem nie mogła być częścią dyecezyi prażskiej, jak wzmianko-
wano w sfałszowanym dokumencie r. 1086,— Godne uwagi i to,
że chociaż Morawija należała do książąt czeskich, a jednak Ko-
zma zowie ją r e g n u m,^^) czy nie dla tego, że własnych bisku-
pów posiadała? Być może, iż w szeregu biskupów morawskich
zaszła jakaś przerwa, ale pamięć o biskupstwie Morawskiem
trwała mocno i to właśnie pobudziło Wratysława II do wzno-
wienia w r. 1062 biskupstwa w Ołomuńcu, wbrew życzeniu ów-
czesnego biskupa prażskiego Jaromira Gebharda, który dla unie-
możebnienia zamiarów księcia, postarał się, aby w dokumencie,
wydanym przez Henryka IV w r. 1086, wyszczególnione zostało,
że i Morawija do biskupstwa Prażskiego należy.^^)
*') Fertur quod fuisset in Moravia antę tempora Severi quidam episcopus,
ut reor, nomine Wracen. Imienia tego żadne inne- pomniki historyczne i kościelne
nie wzmiankują. Dudik, Mahr. Gesch. II, 46 — 47.
**) An. 976. Willegisus Moguntiacensis episcopus, auctoritate Ottonis impe-
ratoris, astipulantibus quoque assesoribus suis, venerabilibus episcopis: Spirensi,
Wormatiensi, Pragensi, Moraviensi, pro manifesto parricidio Gozmarum ab
officio et beneficio deponit, et tonsoratum coenobio, quod est Nuenstadt, ad poeni-
tentiam transmittit. Erben, Regesta N. 72.
85) Opisując granice państwa Libickiego Sławników, Kozma mówi: Item
solis ab ortum contra Moraviae regnum, castrum sub silva situm nomine
Luthomisl .... Oczywiście, że mówiąc w XII w. o państwie Sławników w X w.,
kiedy już państwo Morawskie dawno zniszczone zostało (906}, Kozma nie mógł
— 302 —
Mianowanie pierwszym biskupem prażskim Detmara kładło
podwalinę osobnego kościoła czeskiego, chociaż w zależności od
arcybiskupa mogunckiego, ale posiadającego już możność rozwi-
jać swą organizacyję, wymagającą pracy i czasu wiele.
Biskup Detmar, słynny z pobożności, nauczył się mowy cze-
skiej, kościoły w Czecłiacli budował, obrzęd łaciński wprowa-
dzał,*'') gorliwie brał się do szerzenia nauki Chrystusa, ale w Cze-
chach trwał jeszcze mocno zakorzeniony obrzęd słowiański, znaj-
dujący gorliwych wyznawców nietylko w prostym ludzie, lecz
nawet w możnowładzcach. Wytępić ten obrzęd, dać przewagę
łacińskiemu kościołowi, stosownie do listu Jana XIII, aby na-
bożeństwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słowiańskim
lecz w łacińskim języku, pierwszy obowiązek biskupa stanowiło.
Detmar, w ciągu krótkiego, bo tylko dziewięcioletniego paster-
stwa, dokonać tego nie mógł, albowiem nie mniej ważnem za-
daniem jego było: wprowadzić ład w kościele, karność w du-
chowieństwie, nabożeństwo i obrzędy religijne w ludzie, a przy-
tem powściągnąć rozpustę i sprośne obyczaje, które w owym
czasie nietylko w prostym ludzie, lecz i w duchowieństwie szka-
radne formy przybierały. Zadanie biskupa było nadzwyczaj tru-
dne. Wszyscy to pojmywali, a gdy zmarł Detmar (r. 982) wy-
bór następcy po nim stał się kwestyją nadzwyczaj ważną. Opi-
nija publiczna przychyliła się na korzyść młodego księdza Woj-
ciecha, syna możnowładzcy Sławnika i pierwszej żony jego księ-
żniczki bawarskiej."*^) Na sejmie w Lewym Hradcu Wojciech
wyrażenia „Moraviae regnum" stosować do tego, co było dawniej, przed r. 906,
a zastosowat je do późniejszych czasów, uważając Morawije za osobne od Czech
regnum.
*•') Jaromir przez cały ciąg pasterstwa swego (r. 1068 — 1090) walczył o pod-
danie Morawii pod zarząd biskupstwa Prażskiego, a gdy Wratysław II, nie zważa-
jąc na dokument r. 1086, kapelana swego Wecela wyniósł w r. 1090 na biskup-
stwo Morawskie, przewrotny i zapalczywy Jaromir puścił sie w podróż do Rzymu,
lecz w drodze umarł i tem spór o biskupstwo Morawskie na zawsze sie skończył.
Ireczek, Slovan. Pravo II, 167.
«') Palacki, Dejiny I, 256—258.
"*) Wyżej, str. 223, przypisek 19.
wybrany został na biskupa w r. 982, ale poświęcenie go prze^
arcybiskupa mogunckiego Willegiza nastąpiło dopiero w r. 983,
Wysoko uduchowniony, wykształcony, cnotliwy, pełen poświęce-
nia się dla chrześciaństwa, Wojciech pod wpływem długiego po-
bytu na naukacli w szkole magdeburgskiej, a zapewno i pod
wpływem matki Niemki, pomimo woli przesiąkł wyobrażeniami
łacińsko-niemieckiego ducłiowieństwa, nieprzyjaźnie na obrzęd
słowiański zapatrującego się. Lud czeski z radością witał paste-
rza rodaka, a pasterz, kochając lud swój, gotów był dla niego
wszystko uczynić, nawet życie ponieść w ofiarze. Wyrzekł się
on uciech światowych, dochody swe przeznaczył na ubogich
księży, kościoły, wykup niewolników, szczególnie z rąk żydów, *^'')
nauczał okoliczne ludy, w Ostryhomiu ochrzcił syna Gejzy Waj-
ca imieniem Stefana, zwiedził podobno i Kraków. Gdy jednak
w ciągu pięcioletniej pracy Wojciech przekonał się, że wszelkie
usiłowania jego w celu powściągnienia niesforności i rozpusty
duchowieństwa, zaprowadzenia ładu w nabożeństwie, zmiękcze-
nia grubych obyczyjów i umoralnienia ludu, nie osięgaly pożą-
danych skutków, postanowi! złożyć urząd biskupa, na miejsce
swe wynieść mnicha klasztoru ś. Emmerama Strachwasa, w za-
konie pod imieniem Chrystyjana znanego, spodziewając się, że
on jako brat księcia Bolesława II większą pomoc do sprawowa-
nia władzy swej u księcia uzyszcze. W tym celu Wojciech udał
się do Rzymu i pielgrzymkę do Ziemi Świętej zamierzył, lecz
okoliczności tak się w Rzymie złożyły, że zaniechawszy zamie-
rzonej pielgrzymki, wstąpił do klasztoru ś. Bonifacego i Alek-
sego na górze Awentyńskiej (r. 990).
Tymczasem, sprawujący obowiązek biskupa prażskiego, bi-
skup misznieński Wolkold nie mógł dać rady z rozpuszczonem
duchowieństwem. Książe Bolesław II udał się do arcybiskupa
mogunckiego Willegiza, aby przedsięwziął środki do zaprowa-
"*J Wyżej T. II s. 422, cytata 104 z Kanaparza Żywota ś. Wojciecha. To
5amo w Bielowskiego M. P. I s, 169 cap. 12.
— 304 —
dzenia ładu w kościele i powściągnienia niemoralności ludu.
Znowu więc oczy na Wojciecha zwrócono. Strachkwas i dawny
nauczyciel Wojciecha Radło, na czele poselstwa, udali się do
Rzymu, gdzie przyrzekłszy Wojciechowi poprawę duchowień-
stwa i ludu, wymogli, że się zgodził do Pragi powrócić. Książe
Bolesław II przyjął go życzliwie i na jego żądanie założył nie-
daleko Pragi, w Brzewnowie klasztor, który mnichami reguły
ś. Benedykta, z Włoch przez Wojciecha sprowadzonymi, obsa-
dził (r. 993). ^«)
Gorliwy o uporządkowanie kościoła i umoralnienie ludu,
Wojciech chciał żelazną ręką zgładzić szorstkość duchowieńscwa,
przesądy i sprośne obyczaje pogańskie wyniszczyć, szczątki na-
bożeństwa słowiańskiego usunąć, nieprzewidując, że tępiąc prze-
sądy pogańskie uderzył w obyczaj narodowy, który niełatwo
wykorzenić się daje, że usuwając nabożeństwo słowiańskie, obu-
rzał wielu możnych, do których i Wrszowcy należeli.
Tlejąca oddawna nienawiść rodowa pomiędzy Sławnikami
a Wrszowcami, podsycana nienawiścią narodu czeskiego do
Niemców, przygotowywała burzę. Wojciech zamierzył godzić
stronnictwa, skłaniać naród do posłuszeństwa hierarchii kościoła
rzymskiego, chciał kościół czeski pojednać z kościołem niemiec-
kim, wreszcie usunąć wstręt Czechów do Niemców. Wychowa-
niec szkoły magdeburgskiej szukał ojczyzny nie w łonie własne-
go narodu, lecz w powszechnym kościele. Naród czeski tego
nie rozumiał. Krzywd}'' doznane od Niemców zanadto wsiąkły
w umysł Czechów, aby mogli się pozbyć wstrętu do Niemców
i spokojnie patrzyć na zaprowadzane przez nich porządki w ko-
ściele czeskim. Wojciech stał się nienawistny Prażanom, a gdy
pomiędzy Sławnikami a Wrszowcami wybuchnęła wojna, Woj-
ciech zmuszony został powtórnie opuścić Pragę i konno do Rzy-
mu uciekł (r. 995). Tam cesarz Otton III, poznawszy Wojcie-
'") Akt fundacyi klasztoru Brzewnowskiego 15 Januaryi r. 993 w Erbena
Regestach N. 78.
cha, polubił go i wspólnie z papieżem radził mu powrócić do
Pragi. Tymczasem w Czechacli zaszły smutne wypadki. Bole-
sław II śmiertelnie chory, nie mógł sprawować władzy swej,
a najstarszy syn jego Bolesław (Rudy), przyjaciel Wrszowców,
podburzał icli przeciw Sławnikóm. Z braci Wojciecha najmłod-
szy Radym zawsze był przy nim, a najstarszy Sobiebor przyjął
służbę u Bolesława Chrobrego. To podało powód Wrszowcóm
do oskarżenia Sławników o zdradę ojczyzny. Rozpoczęła sie
wojna. Przy pomocy Bolesława Rudego, Wrszowcy zdobywszy
Libicę, stolice Sławników, czterech braci Wojciecha zamordow^ali
(r. 996), a majątki ich pomiędzy sobą rozdzielili. — Wypadek
ten uniemożebnił powrót Wojciecha do Pragi. Gorąca dusza jego
pragnęła trudów w imię nauki Chrystusa. Papież Grzegorz V
mianował go arcybiskupem missyonarzem (archiepiscopus regio-
narius), zostawiając do jego woli udać się dokąd zechce. Woj-
ciech udał się do Bolesława Chrobrego, kilka miesięcy bawił
w Polsce, wiosną r. 997 przedsięwziął apostolstwo wśród dzikich
Prusów i na brzegach Sambii śmierć męczeńską poniósł.'') Imię
jego szeroki rozgłos w całem chrześciaństwie zyskało. Kościół
rzymski uznał go świętym, a Polska patronem swoim!
Po Wojciechu biskupem prażskim niedługo był Strachkwas
(-j- 997), po nim Tiddag niewiele miał czasu do uporządkowania
dyecezyi swej, albowiem koniec wieku X był dla Czech niepo-
myślnym. Zaburzenia rozerwały państwo Czeskie, z czego skorzy-
stał Bolesław Chrobry. Na czele Słowiańszczyzny Zachodniej
stanęła Polska.
■1) Krótki ten rzut oka na czyny ś. Wojciecha wypada uważać nie jako
życiorys jego, choćby najkrótszy, lecz wprost jako objaśnienie charakterystyki sto-
sunków kościelnych i społecznych w Czechach, za czasów pasterstwa ś. Wojciecha,
Zakres i cel niniejszej pracy nie pozwala wchodzić w bliższa ocenę stosunku ś.
Wojciecha do kościoła słowiańskiego obrzędu, ani wdawać się w rozbiór krytyczny
zdań autorów o czynach i znaczeniu w dziejach ś. Wojciecha. Muszę jednak zro-
bić uwagę, że dlii sprawiedliwej oceny stosunku ś, Wojciecha do Niemców i wła-
snego narodu, tudzież do słowiańskiego obrzędu, wypada nadzwyczaj ostrożnie ko-
rzystać ze źródeł, bo jeśli słowiańskie wzbudzają rozdrażnienie i niekiedy marne
insynuacye, łacińsko-niemieckie radeby wiele rzeczy milczeniem pokryć.
Tom IIL 30
5. Wprowadzenie chrześciaństwa w Polsce. Początek organizacyi
kościelnej.
Od dawnego czasu historycy polscy przyznają, że na długi
czas przed nawróceniem sie Mieszka I, chrześciaństwo krzewiło
się w Polsce, mając skrytych wyznawców swoich, a znacznej
części narodu nieobcem było, w skutek zawiązanych i utrzymy-
wanych stosunków z sąsiednimi Słowianami chrześcianami.^-j Po-
dobne przekonanie opierało się dawniej na niepewnych wzmian-
kach historycznych i podaniach, dopuszczających domysłów wiele.
Rozwój nauki, w drugiej połowie bieżącego wieku, pozwala przed-
miot ten przedstawić na mocniej ugruntowanych podstawach.
Wiadomo, że usiłowania cesarzy z domu Karlowingów do
zasadzenia winnicy Chrystusa u Słowian zaodrzańskich nie do-
tknęły Polski. Missyonarze niemieccy nie pospieszyli do sąsie-
dnich im Obodrytów, Lutyków, Serbów, a cóż mówić o oddalo-
nej krainie, wśród nieprzebytych puszcz i moczarów pomiędzy
Odrą a Wisłą położonej. To też możemy być pewni, że w IX
w. żaden missyonarz łacińsko-niemiecki nie zaglądał do Polski,
i że od zachodu chrześciaństwo żadnego wpływu na Polskę nie
w^ywierało.
Inaczej ma się rzecz z apostolstwem słowiańskiem. W parę
lat po przybyciu braci soluńskich do Morawii, jeden z nich, mia-
nowicie Konstanty opowiadał słowo boże w okolicach Zgorzelca
i według wiarogodnego podania, na górze Jawornickiej miała
być postawiona wtedy pierwsza świątynia chrześciańska (około
r. 865.) '■^) W kilkanaście lat później książę czeski Borzywoj
'-) Naruszewicz, Hist. narodu polskiego I, ks. I rozd. XIII, tudzież
ks. III rozd. XVII, przypisek i na sir. 296; Lelewel, Pol. Wiek. Śred. T. I,
wyd. 1846 s. 285; Band kie Jerzy Samuel, Dzieje królest. pols. wyd. 1820 T. I;
Roeppel, Dzieje Polski, wyd. polskie r. 1879 T. II, Dodatek 4 S..164;
Bartoszewicz, Historyja Pierw. Polski, wyd. 1878 T. I str. 335; Koryt-
kowski Jan ks. Arcybiskupi gnieźnieńscy T. I r. 1887 s. i ; Abraham Wlad.
Organizacya kościoła w Polsce r. 1890 s, i.
'•j Wyżej str. 86.
-^ 307 —
i żona jego Ludmiła ochrzczeni przez ś. Metodego (około r. 880)
szerzyli chrześciaństwo w Czechach, do których później Śląsk
przyłączony został. Tym sposobem chrześciaństwo słowiańskiego
obrzędu dotknęło granice polskie z zachodniej strony już w końcu
IX i początku X w. Około tego czasu, po wygnaniu pogań-
skiego księcia z Wiślicy (około r. 884), obrzęd słowiański za-
krzewił sie nad górną Wisłą. "^) Trochę później papież Jan IX
wysłał z Rzymu do ISIorawii w r. 899 arcybiskupa Jana z bi-
skupami Benedyktem i Danielem w celu zorganizowania kościoła
w Morawii, do której należała wtedy Chrobacya z Krakowem.
A chociaż o czynności wzmiankowanych biskupów wiadomości
nie posiadamy, nie możemy jednak odrzucić bezwarunkowo po-
dań, według których jeden z tych bisliupów, mianowicie Daniel
miał zostać biskupem w Krakowie lub Wiślicy."^) Najazd Mad-
jarów (r. 906), zgruchotawszy biskupie stolice w Nitrze i Wele-
gradzie, Krakowa nie dotknął; Chrobaci zostawali z Madja-
rami w przyjaznych stosunkach. Późniejsza zależność Chro-
bacyi od Czech nietylko nie przeszkadzała, lecz owszem
sprzyjała dalszemu rozwojowi chrześciaństwa w tym kraju, albo-
wiem książęta czescy w X w. byli gorliwymi wyznawcami nauki
Chrystusa. Zniszczone nad górną Wisłą pogaństwo więcej już
nie powstało, a zaprowadzone w Krakowie i Wiślicy chrześciań-
stwo nie ugasło. Któż stał na jego czele? Podania wzmiankują
o biskupach, niewiadomo jakiego obrzędu: słowiańskiego, czy
łacińskiego? Może ci biskupi byU tylko missyonarzami, bez dye-
cezyj, ale w każdym razie w Krakowie musieli być przełożeni
kościoła miejscowego, wypadało to bowtem z naturalnego stanu
rzeczy.'") — Tym sposobem chrześciaństwo słowiańskiego i ła-
"*) Wyżej str. 127.
"*) "Wyżej str. 150.
'•*) "\V roczniku Traski zapisano: A. 970 Prohortus primus episcopus Kra-
koviae ordinatur; an. 986 Proculfus in episcopum Cracoviae assumitur, secundus.
W roczniku Sędziwoja: an. 986 Proculphus in episcopum Cracoviensem consecratur
mortuo Proihoro (Bielowski M. P. II, 828, 872). Według katalogów biskupów
i roczników polskich, szereg biskupów krakowskich w X w. tak sie przedstawia;
20*
cińskiego obrzędów, szerząc sie po całej granicy państwa Mie-
szka I, od Lużyc przez Slask aż do środkowej Wisły, wcześnie
musiało wpływ swój wywierać na Polanów, znajomić icli z ob-
rzędami cłirześciańskimi i powoli przygotowywać do bliższego
obeznania się z zasadami nauki Chrystusa. Tem tylko możemy
wytłómaczyć spokojne zacliowanie się Polanów pod czas wpro-
wadzenia przez Mieszka nowej wiary, tak że o jakim bądź opo-
rze, a tem bardziej o męczennikacłi żadnej wzmianki, ani poda-
nia nie zostało wcale.
Według mniemania historyków, pierwszymi missyonarzami
chrześciaństwa w Polsce musieli być księża z dyecezyi Regens-
burgskiej, choćby nawet z Czech, ale Niemcy, bo księży czeskich,
uzdolnionych do podobnych czynów, niby jeszcze nie było.'') My
podobnego zdania podzielać nie możemy z powodu następnych
okoliczności.
Podczas prześladowania obrzędu słowiańskiego w Moraw ii
po śmierci ś. Metodego (r. 885) liczono do 200 księży słowiań-
skich, oprócz uczniów ich.'^) Niektórzy z tych księży udali się
do Słowian południowych, ale więcej bezwątpienia schroniło się
do pobliższych im Czechów i Chrobatów, szczególnie podczas
upadku Morawii r. 906. Z tych to zapewne księży znalazł się
w Czechach biskup, który dokonał obrzędu postrzyżyn Wacława
syna księcia Wratysława I."^) Z nich zapewno byli i pierwsi
nauczyciele w szkole słowiańskiej w Lewym Hradcu. W tymże
czasie istniała szkoła łacińska w Budcu, w której młodzież cze-
ska przygotowywała się do posług religijnych. Kilkadziesiąt lat
Prohoriusz 970 f 980, Proculf 986 f 995, Lambert 995 f 1014. ] ostacie których
nie są źródłami udowodnione. Piekosiński, Kod. dyp. katedry krakowskiej str. i.
Ale brak źródeł nie jest dowodem, że biskupów nie było wcale. Wątpliwość za-
chodzi tylko co do szeregu i dat ich następstwa, tudzież obrzędu.
'") Według Abrahama ,.0 tem aby w Czechach istniało już (za czasów Du-
brawki) duchowieństwo czeskie do missyi zdolne, nie może być mowy." Organiza-
cya kościoła w Polsce, s. 15.
'»} Wyżej str. 134.
^») Wyżej str. 231 — 233.
nauczania w tych szkołach, ożywianych przykładem jednego
z uczniów ich ś. Wacława, dostateczne było aby w duchowień-
stwie Cześkiem rozwinąć się mogła niezbędna dla kapłanów
oświata i uzdolnienie do wywierania wpływu na mniej oświeco-
nych pobratymców. Była więc możność wykształcenia się w Cze-
chach missyonarzy słowiańskiego rodu, uzdolnionych do opowia-
dania Polanom ewangelii, bez pomocy Niemców. Z nich zape-
wno pierwsi missyonarze przybyli do Polski, na co wprawdzie
tylko podania wskazują, gdy tymczasem na dowód przypuszcze-
nia, że pierwszymi missyonarzami w Polsce byli Niemcy, nawet
i podań nie posiadamy.*^) Jeżeli przy tern na uwagę weźmiemy,
że dla powodzenia missyonarzy niezbędną była znajomość grun-
towna mowy słowiańskiej, tedy przyznać wypadnie, że do Pola-
nów przybywali pierwotnie księża słowiańscy z Czech, może na-
wet Ślązacy i Chrobaci, Nie wyda się więc przesadną wiado-
mość dawniejszycli historyków o przybyciu z Dubrawką do Pol-
ski księży czeskiego rodu.
Biorąc za żonę Dubrawkę (r. 965), a w rok później za jej
poradą przyjmując chrzest (r. 966),*') Mieszko nie miał potrzeby
zapytywać na to dozwolenia ani cesarza Ottona I, ani żadnego
*<•) Według profesora Abrahama „chrześciaństwo mogło być przeniesione do
nas tylko przez Niemców" (s. 15). „Missyonarzoni, którzy z poreki Gerona do Pol-
ski przybyli, pomocni byli kapelani Dubrawki" (s. 29). Radzibyśmy poznać źródło
z którego zaczerpnięta wiadomość o missyonarzach z poreki Gerona do Polski przy-
byłych? Byłoby to bardzo ciekawe, bo świadczyłoby o początkach chrześciaństwa
w Polsce już w r. 963, wiadomo bowiem, że w tym roku Gero opuścił markgraf-
stwo i udał się do Rzymu, a w r. 965 umarł. Niestety! Gero podobnemi sprawami
nie zajmywał sic: od Mieszka wymagał trybutu i hołdu cesarzowi, umarł wcześniej
niż sie Mieszko ochrzcił. Jakimże sposobem mógł on być pośrednikiem przy wy
prawieniu missyonarzów do Polski ?
*•) Data przybycia do Polski Dubrawki i chrztu Mieszka w rocznikach kra-
kowskich oznaczona: an. 965 Dobro wka ad Mesconem venit; an, 966 Mesco dux
Polonorum baptisatur. Tak samo i w rocznikach wielkopolskich (Bielowski M. P.
II. str. 792). W innych rocznikach daty trochę się różnią, porównywajac jednak
daty i wypadki historycy zgadzają sie, że dla ożenienia się Mieszka z Dubrawką
wypada przyjąć rok 965, a dla chrztu Mieszka r. 966. — Porów. Roeppel. Dzieje
Polski II, Dodatek 4; Korytkowski, Arcybiskupi Gnieźnieńscy T. I, s. 3; Abraham,
Organizac\a kościoła w Polsce s. 15.
— 3IO —
biskupa, mógł użyć księży z jakiej chciał narodowości i nikt mu
ich narzucić nie mógł. A ponieważ do opowiadania słowa bo-
żego ludowi polskiemu przydatni mogli być tylko księża znający
mowę i obyczaje słowiańskie, nie wahamy sie twierdzić, że do
missyonarstwa w Polsce Mieszko posługiwał się księżmi czeskimi
bądź z orszaku Dubrawki, bądź później sprowadzonymi.
Wypadek tak wielkiej wagi, jak przyjęcie chrztu przez księ-
cia polskiego i naród jego, nie mógł być tajnym ani cesarzowi
Ottonowi I, ani w Rzymie, gdzie już od r. 965 bawiła córka Bo-
lesława I księżna Młada, zakonnica, wkrótce potem przełożona
klasztoru.*-) Nie możebnem się zdaje przypuścić, aby pomiędzy
przepełnionemi gorliwością o rozwój chrześciaństwa księżniczkami
Dubrawką a Mładą, nie było stosunków i porozumienia co do
ułatwienia IMieszkowi ustanowienia kościoła polskiego. Są nawet
wzmianki kronikarskie o zabiegach Mieszka w Rzymie,*''') cho-
ciaż i niepotwierdzone innemi świadectwami, ale są, gdy tym-
czasem o tem, aby się Mieszko udawał do cesarza o pomoc mu
przy ustanowieniu kościoła w Polsce nigdzie żadnej wzmianki
nie ma.^^j Dopiero w parę lat później, gdy już w Polsce chrze-
ściaństwo urzędowie wprowadzone zostało, w Niemczech posta-
rano się, aby kościół polski przyłączyć do niemieckiego kościoła.
Wiadomość o tem, wcześniej od innych, zapisał w początku XI
w. Titmar, w tych słowach: „za przykładem Mieszki ogól na-
^-) Wyżej, prżypisek 52.
*'') AV Itronice Węgiersko-Polskiej zapisano: Mescho Polonorum dux chri-
stianam roborare cum suis ainplexatus fidem, missis ad romanae sedis antistilem
Leonem nomine (Leon VIII 063 — 965) nuntiis, apostolica fulciri benedictione ac
regio postulaverat diademate coronari. Bielowski M. P. I s. 500. Jeżeliby rzeczy-
wiście Mieszko posyłał do papieża Leona VIII posłów, lo by to wskazywało, że on
już w r. 965 był chrześcianinem.
**) Prof. Abraham, twierdząc, że o sprowadzenie do Polski biskupa uda-
wano się do Ottona I, powiada, że „tak jak się do niego często udawano z Danii
i nawet z dalekiej Rusi". Organizacya sir. 33. — Tu muszę zrobić uwagę, że na
podobne przykłady powoływać się nie można. Pokrewieństwo Danów z Niemcami
zbliżało ich apostolstwo do siebie, a prożba delegatów z Rusi, aby Otton I wysłał
missyonarzy, była oszukaństwem ze strony Waragów, w nadziei otrzymania hojnych
darów. Porów, wyżej przypisek 38.
rodu stał sie zwolennikiem Chrystusa, Jordan pierwszy ich bi-
skup pracował niezmiernie słowem i czynem do uprawienia win-
nicy Pańskiej." *'') W innem miejscu tenże Titmar zapisał, „że po
ustanowieniu przez Ottona I metropolii magdeburgskiej w r. 968,
w poczet pasterzy tej metropolii wszedł Jordan pierwszy biskup
poznański" ^^) Lakoniczna wzmianka ta nie objaśnia ani powodu,
ani czasu w którym mianowicie stało się przyłączenie biskup-
stwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej,*^") ani tego
zkad się wziął w Polsce biskup Jordan i do jakiej narodowości
należał.^*) Zostaje zatem dla domysłów obszerne pole.
Że przyłączenie biskupstwa Poznańskiego do metropolii ma-
gdeburgskiej stało się według żądania Ottona I o tem nie wąt-
pimy, albowiem udzielność kościoła polskiego poprowadziłaby
w przyszłości do zrównania księcia polskiego z chrześciańskimi
monarchami Europy; mogłaby powstać niepodległa monarchija
słowiańska, pociągająca do siebie sąsiednie ludy pobratymcze
ze szkodą Niemiec. Zapobiedz temu ze strony Ottona I wypa-
dało koniecznie;. Przyłączenie dyecezyi poznańskiej do najbliż-
szego mu arcybiskupstwa Magdeburgskiego , tamując rozwój
85) Thietmar IV, 35.
*«) Thietmar II, 14. Additus est his confratribus Brandeburgensls eccle-
siae primus pastor Thietmarus antę hoc unctus, et Jordan episcopus Posnaniensis
primus.
*') Prałat Korytkowski utrzymuje, że w Magdeburgu pomiędzy biskupami,
składającymi hołd nowemu swemu metropołicie „znajdywał sie także pierwszy bi-
skup poznański Jordan, jak z podania Dytmara wnosić należy, zwłaszcza, że Bogu-
chwał dobrze ^poinformowany o początkach biskupstwa swego poznańsliiego, stanow-
czo podaje, że w r. 968 zostało ustanowione." (Arcyb. Gnieźnieńscy I, s. Ii). Ale
Titmar, wzmiankując o przyłączeniu biskupstwa Jordana do metropolii magdeburg-
skiej, nie mówi wcale, aby Jordan obecnym był w Magdeburgu i nie objaśnia czy
to sie stało jednocześnie z poddaniem innych biskupów pod władze metropolity
magdeburgskiego (r. 968) czy później. Co się tyczy Boguchwała, to czy w drugiej
połowie Xłl[ w. posiadano dokumentalne wiadomości o roku założenia biskupstwa
poznańskiego, t. j. po upływie około 300 lat, wątpić się godzi.
^*) Według Naruszewicza i dawniejszych pisarzy Jordan mógł przybyć
z Włoch (Hisl. Nar. Pol. T. I ks. I rozd. XVIII przyp. i). — Według Abrahama
Jordan mó^l przybyć 5 zachoJnich Nien^iec, Francyi lub Włoch. Organizacya s. 34,
— 312 —
swobody kościoła polskiego, poddawało najważniejsze sprawy
narodu polskiego pod kontrole Niemców. Ale czy to odpowia-
dało widokom stolicy apostolskiej i księcia Mieszka? Porówna-
nie faktów historycznych pozwala dać następne objaśnienie. Ze
słów Titmara widać, że Jordan był już biskupem wcześniej nim
wszedł w poczet dostojników metropolii magdeburgskiej,*"; że
mianowany został biskupem nie przez cesarza lecz przez inna
władzę, najpewniej wprost przez stolicę apostolską, albowiem
przed ustanowieniem dyecezyi poznańskiej on był tylko bisku-
pem missyonarzem (episcopus regionarius), mającym stworzyć
sobie trzodę wiernych. Takich biskupów, oprócz stolicy apostol-
skiej, mogli wprawdzie mianować metropolici, ale z pięciu arcy-
biskupów niemieckich, który żby mógł posłać Jordana do Polski?
Każdy z nich przed ustanowieniem arcybiskupa magdeburgskie-
go, (968), miał obszerne pole do działania w granicach swej me-
tropolii. Arcybiskup salcburgski miał na celu nawrócenie Mad-
jarów, arcybiskup moguncki miał jeszcze massę nieochrzczonych
Słowian wewnątrz Germanii po nad Menem i w Turyngii,''^)
arcybiskup hamburgski nie mógł dać rady z sąsiednimi Obodry-
tami i Lutykami poganami, a arcybiskupi koloński i spirski za-
nadto oddaleni od Polski, aby do niej missyonarzy posyłać mo-
gli. Prinvdopodobnie Mieszko, za pośrednictwem księcia czeskie-
go, lub księżniczki Młady, albo inną drogą, starał się wyjednać
u stolicy apostolskiej przysłanie mu biskupa, unikając w tej spra-
wie pośrednictwa Niemców. Stosownie do jego żądania przy-
słany został Jordan, który początkowo był biskupem w ogóle
polskim, a dopiero później, po ustanowieniu metropolii magde-
burgskiej w r. 968, w skutek żądania Ottona I Mieszko musiał
się zgodzić, aby Jordan uległ zwierzchnictwu arcybiskupa mag-
*") że Jordan przed intronizacya pierwszego arcybiskupa magdeburgskiego
był już- wyświęcony na biskupa potwierdza to annalista Saxo: his confratribus (t. j.
biskupom) cooptavit imperator tres prius consecratos, hoc est Dudonem
havelbergensem Dudelinem brandenburgensem et Jordanum posnanensem.
^^0; O tern szczegóty beda w Tomie IV 'niniejszego dzieła.
— 3^3 —
deburgskiego. ®,') Rzecz naturalna, że Mieszko wolałby mieć kościół
polski niezależny od Niemców, ale będąc liołdownikiem Ottona I,
musiał się do jego woli zastosować.
Wprowadzając chrześciaństwo Mieszko zbudował pierwszy
prawdopodobnie kościół w stolicy swej Gnieźnie, w r. 965 "'■') i to,
według tradycyi miejscowej, na fundamentach zburzonej świą-
tyni pogańskiej, gdzie się dziś wznosi kolegiata ś. Jerzego, ale
ustanowić biskupstwo w Gnieźnie zakazywała mu roztropność,
„gdyż tam był na ówczas stek pogaństwa, ogarniający jeszcze
czoło narodu, którego nie cliciał drażnić, a duchowieństwo wy-
stawiać na prześladowanie." *•') Założył więc biskupstwo w Po-
znaniu i dla tego Jordan od czasu przyłączenia biskupstwa tego
do metropolii Magdeburgskiej, mianował się biskupem poznań-
skim, chociaż w rzeczywistości był biskupem całej Polski, aż do
śmierci,"') jak równie i następca jego Unger aż do ustanowienia
arcy biskupstwa Gnieźnieńskiego w r. 1000. Do czasów Mieszka
historycy odnoszą założenie w r. 96Ó klasztoru w Trzemesznie,
obsadzonego wtedy przybyłymi z Werony kanonikami regular-
nymi laterańskimi."'^) Klasztor ten stał się najpierwszym przy-
tułkiem cywilizacyi zachodniej w Polsce.
Dalszy rozwój organizacyi kościoła w Polsce prowadził ener-
gicznie Bolesław Chrobry, który wyzwoliwszy kościół polski od
zależności cudzoziemskiej (r. 1000), wyjednał zgodę Stolicy apo-
stolskiej i cesarza Ottona III na ustanowienie metropolii Gnie-
»*) Według pr, Wojciechowskiego katedra poznańska prawdopodobnie aż do
r. 973 stała pod władzą metropolitalną arcybiskupa mogunckiego. — O rocznikach
polskich. Pamiętnik Akad. Umiejęt, r. 1880. T. IV. s. 2io.
^'^) O zbudowaniu kościoła w Unieźnie przez Mieszka wzmiankuje bezimienny
autor Passio S. Adalberti martyris, w początku XI w. Bielowski, M. P. I, s. 153.
9') Korytkowski. Arcybis. Gniezn. I, s. 20. — Uwagę o tem, że Mieszko
założył pierwsze biskupstwo w Poznaniu, dla tego, że nie chciał wywoływać roz-
drażnienia pogaństwa scentralizowanego w Gnieźnie, arobił dawno Stenzel, co po-
wtórzył Zeissberg, w Miseco I, w Archiv f. Oesterr. Gesch. T. 38, s. 77.
**) Rok śmierci Jordana nie jest nam znany. Pochowany on, według Dłu-
gosza, w katedrze brandenburgskiej.
8*) Łukowski, prałat kapituły gnieźnieńskiej, w dziele: Archiwum Trzeme-
szeńskie. Poznań, 1881, odbitka z T. XI Roczników Tow. Przyj, Nauk Pozn., s. i i 89.
— 314 —
źnieńskiej, z trzema suffraganiami, przez co narodowi swemu
otworzył drogę do oświaty chrześciańskiej w duchu narodowym.
Rozpowieniy o tern we właściwem miejscu.
§ 50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
I. Przezorność w polityce Mieszka I.
Upokorzywszy sie przed cesarzem Ottonem I, składając mu
hołd i daninę, nie będąc do tego zmuszony ostatecznością, Mie-
szko dokonał czyn nadzwyczaj doniosły w dziejach Słowiańszczy-
zny nadodrzańskiej. Ledwo przemożony w boju przez Gerona,
Mieszko mógł cofnąć się nad Odrę, bronić przeprawy Niemcom
na prawy brzeg tej rzeki, a w razie niepowodzenia mógł ustępy-
wać w głąb kraju daleko ku wschodowi przez Poznań ku Wiśle,
albo przez Kalisz i Łęczycę ku Pilicy i granicom Rusi. Na tej
obszernej przestrzeni bez dróg, bez stałego podwozu żywności,
nigdyby Niemcy nie byli w stanie ścigać Mieszka, ani nawet w głó-
wnych jego grodach Gnieźnie i Poznaniu utrzymać załogę, pod
obawą stracenia jej przy lada poruszeniu się Słowian zaodrzań-
skich. Jeżeli dla przytłumienia powstań Obodrytów i Lutyków,
Niemcy zmuszeni byli ściągać ogromne siły, jeżeli z jednymi Ka-
tarami kilka lat wojując bez przerwy (956 — 960), nie dopięli
celu,^) o ileż trudniej byłoby im prowadzić wojnę na wschód
od Odry, w kraju zupełnie nieznajomym, porosłym lasami, peł-
nym bagnisk i trudnych do przeprawy brodów, a przytem na-
pełnionym ludem bitnym, mającym pewną organizacyą wojenną,
z energicznym na czele księciem, woli którego wszyscy posłuszni
byli. Położenie Mieszka wcale nie było tak niebezpieczne, aby
po jednej potyczce z markgrafem Geronem, mógł obawiać się
o utratę kraju lub niepodległości. Jesteśmy skłonni wierzyć, że
») Wyżej § 47, s. 25 1, 262,
— 3^5 —
przy życzeniu mógł ją zachować do śmierci. Inne jednak były
zamiary Mieszka. Oprócz zbrojnego ludu, utrzymywał on 3000
stałycli wojów, „setnia których wystarczała za dziesięć secin in-
nych," ^) ale w spotkaniu się z Niemcami, przekonał się, że jego
bitne rycerstwo, które troskliwie pielęgnował, nie wystarczało do
mierzenia się w otwartem polu z ogromnemi siłami Niemców, po-
siadających organizacyę wojskową, od czasów Karola W. usta-
nowioną, a później przez Henryka Ptasznika udoskonaloną.-^) Po-
jął Mieszko wyższość organizacyi nieprzyjacielskiej od własnej,
nie chciał narażać ojczystego kraju na zniszczenie, jakiemu ulegli
Zaodrzańcy, z niewyczerpanemi siłami jeszcze upokorzył się przed
cesarzem i w samą porę przyjął chrześciaństwo. Jakaż to ra-
dość zapanowała na dworze Ottona I w Magdeburgu na wieść,
że „król północy Mieszko" ^) stal się hołdownikiem cesarza, chrze-
ścianinem, a przez to członkiem cesarstwa i sprzymierzeńcem
Niemców. Zobowiązał się on płacić daninę nie z całego kraju,
a tylko z krainy po Wartę, co rozumieć wypada, z krainy, którą
podczas najazdu Gerona na Lużyce (r. 963), zatrzymał z lewej
strony Odry, poza granicami dziedzicznego państwa swego, a mo-
że i z prawej strony Odry, na północ od Warty, bo w tę wła-
śnie stronę parł się Mieszko, w zamiarze zbliżenia się do ujścia
rzeki tej do morza. •'^)
Zostawszy chrześcianinem Mieszko wyrwał sąsiednim mark-
grafom powód do najeżdżania na ziemie jego, uzyskiwał na ró-
wni z nimi nietylko udział w sprawach cesarstwa, ale i prawo
podbijania ludów pogańskich, czego markgrafy, pomimo gorącej
chęci, zabronić mu nie mogli. W oczach Niemców posiadał on
-) Według ówczesnego podróżnika Ibraima-ibn-Jakóba. Porów, dzieła tego
T. II str. 678.
*) Wyżej s. 239.
4) Wyżej s. 273, przyp. 35-
•'') Oprócz objaśnień w § 48 przypisek 38, na str. 276 na dowód, że Mie-
szko wladal częścią Łużyc, możnaby przytoczyć, że gdy w r. 990 książę czeski Bo-
lesław II napadł na Łużyce, Czesi po nieprzyjacielska krainę nad r. Słupią niszczyli,
gród Niemcze nad r, Nisą spalili, a Mieszko ustąpić nie chciał. Thietmar. IV, 9,
wszystkie atrybuty władzy i godności markgrafów, ale w rze-
czywistości daleko wyższym był od nich. Cesarz mógł nazna-
czać i zrzucać markgrafów, a on, Mieszko był „królem półno-
cy", niezależnie od woli cesarskiej. Rozumiał Otto I o ile Mie-
szko wyższym był od wszystkich członków cesarstwa, traktował
go nie jako komesa lub markgrafa, lecz jako możnego władzcę,
którego mianem przyjaciela swego zaszczycił. Wywiązując się
z przyjętych zobowiązań, członek cesarstwa, amicus imperato-
ris,") Mieszko sprowadza jednak duchowieństwo łacińskie nie
z Niemiec, ale z Czech i Włoch, na biskupstwo Poznańskie przyj-
muje Jordana, zgadza sie na przyłączenie biskupstwa Poznań-
skiego do metropolii Magdeburgskiej, ale wpływów niemieckich
u siebie szerzyć nie pozwala, klasztor w Trzemesznie obsadza
mnichami nie z Niemiec, ale z Werony. Szerzy chrześciaństwo,
ale i poganów nie oburza. Z bałwochwalczymi Madjarami przez
siostrę swą Adelaidę, żonę księcia Gejzy,') utrzymuje związek
pożyteczny dla powściągnienia dumy niemieckiej, a w razie po-
trzeby i przeciw Waragom, wzmagającym się na Rusi, przy-
datny. Obowiązek względem cesarza zachowuje ściśle, daniny
nie odmawia, z markgrafami stara się żyć w zgodzie, ale kraje
z prawej strony dolnej Odry uważa za swą posiadłość, posuwa
się ku morzu. Sam chrześcianin i przyjaciel gorliwego chrze-
ścianina Haralda króla duńskiego, z Jomsburgskimi jednak poga-
nami Wikingami, nieprzyjaciółmi Haralda, zachowuje przyjazne
stosunki,*) mogli się bowiem przydać w nieprzewidzianych zaj-
*) Według wyrażenia Widukinda, III, cap. 69.
') Jesse . . accepit uxorem de regione Polonia, de civitate Cracovia, sororem
Meschonis ducis, nomine Athleitam (Kronika węgiersko-polska cap. 3). Ten książę
madjarski Jesse u Thietmara zowie sie Dewiuks, a w rzeczywistości zwano go Geizą.
Żona jego, siostra Mieszka, według Thietmara, zwala sie Bieleknegini , „prze-
bierała miarę w napoju zabójczym, a odbywając podróż konno, sposobem rycerskim,
raz w gniewie zapalczywym pewnego męża z ręki swej trupem położyła." (Thiet-
mar. VIII, 3). O tćj pani dzieje mówią, że męża krótko trzymała i państwem rzą-
dziła. Bielowski. M. P. I, str. 21 1, 313, 498—500.
''; Twierdzę Jomsburg nad r. Świną, rozdzielającą wyspę Uznoim od wyspy
Wolina, zbudował król duński Harald Blaatand w drugiej polowie IX w., wedjug
ściach nad dolną Odrą. Największą zażyłość podtrzymuje z Cze-
chami, brata sie z nimi serdecznie, ale szczególne względy grze-
czności okazuje markgrafowi wschodniemu Hodonowi, „w przy-
tomności którego nie śmiał w kierei wejść do domu, w którym
sie on znajdywał, ani dosiedzieć na miejscu, ilekroć on z miejsca
powstawał,"^) ale niechno pójdzie o godność ojczyzny, o interes
narodowy, wszelkie względy na stronę, hart duszy wystąpi, za-
grzeje do stanowczych czynów.
2. Bitwa Mieszka z Niemcami przy Cednie (r. 972). Zjazd w Kwedlin-
burgu (r. 973).
Podczas nieobecności cesarza Ottona I w Magdeburgu, mark-
graf „przezacny" Hodo, z nieobjaśnionego przez ówczesnych dzie-
jopisów powodu, zmówiwszy sie z Zygfrydem grafem na Wal-
beku, wspólnemi siłami przeciw Mieszkowi ruszyli. Bitwa zaszła
w dzień ś. Jana (24 Czerwca r. 972) w miejscu Cidini (Cedno)
zwanem.^^) Zrazu Niemcy mieli przewagę, ale za nadejściem
posiłków pod wodzą Cydebura (Czudobora), brata Mieszki, Po-
lacy stanowcze zwycięztwo odnieśli. Wszyscy najlepsi rycerze
niemieccy padli na pobojowisku, udało się tylko dwóm wodzom,
Hodonowi i Zygfrydowi z podartemi chorągwiami ujść z placu
boju. „Upokorzona duma niemiecka o ziemię runęła."^') Dla
niektórych historyków, między 935 a 966 r. Jcmsburg leżał o trzy mile niemieckie
od miasta Wolina, ale śladów jego nie zostało. Osiadlszy w Jomsburgu norniańscy
Wikingi, u/.ywali zupełnej prawie niepodległości, i jako poganie stali sie wrogami
króla Haralda, gdy ten wprowadzał chrześciaństwo w Danii. Barthold, Gesch. von
Riigen u. Pommern, I, s. 303 — 4 i następne, tudzież rozprawa Granowskiego : Julin,
Wolin, Jomsburg w polskiem tlómaczeniu, przy wydaniu Paplońskiego kroniki Hel-
molda r. 1862.
0) Thietmar. V, 6.
'<') Teraz Zehden z prawej strony Odry.
") Actuni est bellum cum Polanis, dux eorum Misico arte vicit, humiliata
Theutonum magnanimitas terram lambit, Hodo pugnax marchio laceris vexillis terga
vertit. Bruno. Vita S. Adalberti, w Bielo wskiego M. P. I, s. 194; Thietmar,
II, 19.
wyrozumienia zajścia tego, wydobywamy ze spraw ówczesnych
następne objaśnienie.
Granice marki Wschodniej, pod zarządem Ilodona, który
dozorował cały kraj od Nordturyngii na wschód aż do Warty,
sa niepewne. Nie wiemy nawet czy dotykały gdziekolwiek do
r. Odry,'-j ale pewno, że na prawy brzeg jój nie rozszerzały sie.
Mieszko, korzystając z bezpieczeństwa, jakie mu przyjaźń cesar-
ska zapewniała, przeprowadzał do skutku dawniejsze zamiary
połączenia pod władzą swą drobnycli ludów Pomorza. W tym
celu wojował on, jeszcze przed r. 965, jakiś lud pomorski, pra-
wdopodobnie Kaszubów,"') w tymże celu zostawał w dobrych
stosunkach z Wikingami Sigwaldem i Sweinem, którzy osiadłszy
w twierdzy Jomsburgu, przy ujściu Odry, ujście to w swych re-
kach trzymali. Ci Wikingi byli zagorzałymi poganami, co je*
dnak nie przeszkadzało Mieszkowi wydać za nich swe córki,
zrodzone zapewno z żon poganek, jeszcze przed ożenieniem się jego
z Dubrawką.^^) Podobne powinowactwo ułatwiło Mieszkowi zbli-
żenie się do ujścia Odry, a przynajmniej swobodną po niej że-
glugę, aż do morza, co dla powstającego państwa Polskiego nad-
zwyczaj ważne miało znaczenie. Dla zapewnienia swobodnej po
Odrze drogi, wypadało Mieszkowi najprzód drobne ludy z pra-
12) Wyżej. § 48, przyp. 41, s. 278.
13^ Wydawcy pism araba Al-bekri, pod nazwa Awbaba podrozumiewają
Kaszubów. Kunik. A.iSeKpii, s. 75.
'*) WedJug sagi iślandskiej Swein królewicz duński i Sigwaldi żonaci byli
z rodzonemi siostrami, córkami Buryslawa (t. j. Mieszka I). Sigwaldi miał za
żonę A s t r y d ę , siediial w Jomsburgu jeszcze w r. 980, a w końcu X w. znowu
dowodził Jomsburgskimi Wikingami. (Granowski, o Winecie i Jomsburgu, roz-
prawa przy wydaniu Paplońskiego tlómaczenia kroniki Helmolda, str. 286, 294,
321). Że pod Buryslawem wypada pójmy wać Mieszka, którego sagi pomieszały
z Bolesławem Chr., to widać z Thietmara (VII, 28), który mówi, że Swein miał za
żonę córkę Mieszka I, siostrę Bolesława, a z niej dwócłi synów: Haralda i Kanuta.
Niewiadoma ta córka po imieniu, zwała się Sigirdą, którą po śmierci Eryka
króla szwedzkiego pojął Swein. (Szajnocha. Lechicki początek Polski, w zbiorze
dzieł jego. T. IV, s, 115), a według Geyer'a, Sigirda, pierwsza żona Eryka, ko-
bieta dumna, porzucona przez męża, utrzymała znaczenie swe i wyszła za Sweina.
Histoite de Suede, 1839, s. 52.
^ J19 —
wej strony rzeki tej pod władze swą ująć, ale w owym czasie
najsłabsze nawet ludy słowiańskie, przenosząc pierwotną swo-
bodę nad wszystko, nie chciały łączyć się w większe organizmy
państwowe. Orężem więc wypadało Mieszkowi otworzyć sobie
do ujścia Odry drogę i być może, że z tego powodu Woli nianie,
z Wichmanem na czele, przeciw niemu w r. 967 występywali.
Toż samo zapewne było powodem do zawiści i gniewu mark-
grafa Hodona. Nie Mieszko wojnę rozpoczął, lecz Hodo, który
się oparł u Cedna, co wskazuje, że wprzód musiał przebyć Odrę
i wtargnąć do kraju nie należącego do markgrafstwa Wscłio-
dniego. Mieszko oczekiwał go u Cedna, broniąc swej posiadło-
ści, której, mu nikt później nie zaprzeczał. Jeżeliby Mieszko
wtargnął do posiadłości markgrafa, narobiłoby to krzyku takie-
go pomiędzy Niemcami, że nie zaniedbaliby o tern zapisać. Tym-
czasem świadek współczesny Titmar wyraźnie powiada, że na-
jazd począł ^przezacny" Hodo, a zatem łatwo pojąć, że przebywszy
Odrę, naruszył cudze granice i tern obraził Mieszka, rozciągają-
cego widoki swe na cały prawy brzeg Odry aż do morza.
Bawiący podówczas we Włoszecłi, Otto I ze smutkiem przy-
jął wiadomość o zajściu pomiędzy Mieszkiem a Hodonem. Wnet
wysłał do Saksonii gońców, rozkazując, aby obaj przeciwnicy,
pod utratą łaski cesarskiej, wstrzymali się od wszelkicli nieprzy-
jacielskicli kroków aż do jego przybycia, albowiem cliciał spór
między nimi osobiście rozstrzygnąć. Przeciwnicy zachowali się
spokojnie. J^) W r. 973 Otto I powrócił do Magdeburga, gdzie
przepędziwszy święta wielkanocne, udał się do Kwedlinburga.
Tam na jego wezwanie przybyli: Mieszko polski, Bolesław II
czeski, posłowie greccy, bółgarscy, węgierscy, duńscy i słowiań-
scy, a niezawodnie musiał być i markgraf Hodo. Mieszko obda-
rowany i wesoły wrócił do ojczyzny,^") z czego wnieść wypada,
że sprawę z Hodonem cesarz rozstrzygnął na korzyść Mieszka.
i») Thietmar, II, 19.
>«) Thietmar, II, 20. Podobnie i Annal. Hildesheimens. s. a. 973, Ptrtz,
G. V, 62.
— 320 —
Tym sposobem prawy brzeg Odry został obroniony od wdzierstw
markgrafów i aż do śmierci Mieszka, żaden z nich nie śmiał po-
kusić sie nawet na przebycie' Odry. Młodzieńcze ludy prawego
brzegu rzeki tej uzyskały czas do spokojnego rozwijania się i zle-
wania w jedno ciało społeczne, które pod nazwą Polski na świat
występowało. Ogromna ta zasługa Mieszki była skutkiem roz-
ważnej polityki jego.
3. Zachowanie się Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983).
W parę tygodni po odjeździe Mieszka z Kwedlinburga, ce-
sarz Otto I życie skończył w Meminlewie'") (7 Maja r. 973). Na-
stępca jego Otto II, za życia ojca wybrany i namaszczony, mło-
dzieniec płochy i swawolny, ożeniony z greczynką Teofaniją, nie
wzbudzał ku sobie zaufania publicznego. Znaleźli sie stronnicy
Henryka kłótliwego, księcia bawarskiego, którego na tron wy-
nieść usiłowali. Bolesław czeski i Mieszko polski oświadczyli się
za Henrykiem, a gdy się za nim oświadczył jeszcze król duński
Harald Blaatand, Otto II znalazł się w konieczności prowadzić
wojnę jednoczasowo z Daniją, Czechami i stronnictwem Henryka
w Germanii. Harald, posiłkowany przez silną flotę Hakona jarła
norwegskiego, wpadł na pogranicze niemieckie ze Szlezwikiem,
niszczył miejsca warowne, lecz gdy wodzom niemieckim udało
się pograniczne warownie duńskie i pograniczne przekopy znisz-
czyć,'*) z pomocą Słowian,'**) Harald zmuszony został do zawar-
1") Pogrzebiony w Magdeburgu. Thietmai, II, 27.
'*) Thietmar, III, 4. Wzmiankowane przekopy są późniejsze Danewirke.
*®) W północnych sagach zachowało sie podanie, że podczas wojny Haralda
z Ottonem II, ostatniemu, przy zdobyciu pogranicznych warowni duńskich, pomagali
Słowianie, pod wodzą króla Buryslawa. (Wigger. Mekl. Annal. s. 40). Któż jest
ten Burysław? Historyk duński Suhm (Ilf, s. 172, 188) domyślał sie, że podania
pomieszały Mieszka polskiego z Bolesławem Chr. i że wzmiankowany Burysław może
być Mieszkiem. Podobne zdanie podzielał Barthold (Gesch, v. Riigen, t. I, s. 292),
po części i Szajnocha (Lechicki początek Polski, w ogólnym zbiorze dzieł jego,
r. IV, s. 189). Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 213) odrzuciał zupełnie Buryslawa,
jako osobistość wymyśloną. Pawiński (IIo.iaScKie CiasaHe, s. 102) przypuszcza, że
cia pokoju i skłonił się do szerzenia chrześciaństwa w swym
kraju -^) (975). Trudniej szła sprawa z Henrykiem bawarskim,
który, umknąwszy z pod mocnej straży (r. 976), znalazł obrońcę
w księciu czeskim Bolesławie IT.-^) Ścigając Henryka, Otto II
wpadł do Czech, niszczył kraj, lecz gdy nadciągające mu posiłki
bawarskie Czechowie w pień wycięli pod Pilznem, Otton II spie-
sznie cofnął się do Bawaryi niższej --) i dopiero w następnym
roku udało mu się schwytać Henryka w Paso wie. ■-•^) Wojna
z Czecliami tem się jednak nie skończyła. Otton II powtórnie
napadł na Czechy (r. 977)-') i dopiero w r. 978 nastąpiło między
nim a Bolesławem II pojednanie.-'^)
W ciągu tej długiej sprawy Mieszko nie występuje otwar-
cie: działa on tylko przez swych sprzymierzeńców. Dla niego
wreszcie było obojętne kto zostanie cesarzem: Henryk czy Otto II,
bo obaj byli Niemcy, Słowianom nie życzliwi. Ważniejsze było
zaburzenie pomiędzy Niemcami, bo to przeszkadzało im szkodzić
Słowianom. Mieszko korzystał z położenia swego i jako członek
cesarstwa wystawił kandydata, który mu się zdawał być lepszym,
a gdy się kandydat ten nie utrzymał, miał możność na równi
z innymi członkami cesarstwa złożyć hołd Ottonowi II, łaski któ-
ten Buryslaw mógł być królem Ranów, którzy jeszcze za Ottona I byli sprzymie-
rzeńcami Niemców.
-") Dahlman. Gesch. von Diinemark, s. 83.
-') A. 976 Heinricus ciux Bawariorum, honore et communione privatus, Boe-
miam fugit. Thietmar, III, 5. — W Annal. Hildesh. a. 976 Heinricus dnx Baiowa-
riorum, sua potestate depositus et excommunicatus, degit cum Sclavis. — AVtedy od
Bawaryi oderwana została Karyntyja, która odtąd stanowiła osobne księstwo choru-
tafiskie (karyntyjskie), a uszczuplona i osłabiona Bawarya oddana została Ottonowi
szwabskiemu.
"-) Thietmar, III, 3, 5. Annal. Weisenburg. a. 975 imperator Bcheimos
vastavit et c.oncremavit, Pertz. V. 63.
2^) Thietmar, tamże.
-■*) Annal. Lambertii. a. 977 Otto imperator cum magno exercitu perrexit ad
Beheim et maximam partem de terrae illius concremavit. Pertz, V, 63.
-•5) Annal. Lambertii. a. 978 ad imperatorem Ottonem venit in pascha Bo-
lizlawo, qui honorifice susceptus magnisąue muneribus ab imperatore oneratus rediit
domum. Pertz. V. 63.
Tom III. 21
— 322 —
rego nie stracił. Zostawał na stronie, oczekując wypadków,
w które tak obfite b3'lo krótkie panowanie Ottona II. Ledwo się
bowiem sprawił Otto II ze stronnictwem Henryka bawarskiego,
a już musiał spieszyć na wyprawę do Francy i, stolicę którój Pa-
ryż oblegał w r. 978. Wkrótce potem, zajęty myślą podniesienia
świetności dworu cesarskiego, na wzór dawnycli imperatorów
rzymskicli, Otto II przejąwszy się ideami rzymskiemi i zamierza-
jąc całą politykę skoncentrować w Rzymie, udał się w r. 980 do
Włocli i więcej już do ojczystej Saksonii nie wrócił. Sprawy
słowiańskie tak pilnie strzeżone przez Ottona I, szły teraz w za-
pomnienie. Sprawy te cesarz zostawił markgrafom i biskupom,
którzy według własnej woli poczęli Słowiańszczyzną rozrządzać.
Mieszko stał w odwodzie.
Powstanie Słowian zaodrzańskich w r. 983.
Niepodległość.
I. Wielkorządcy Słowian nadłabskich (980—982). Sprawa biskupa
Wagona z księciem Mściwojem obodryckim.
Słynny niszczyciel Słowian dolnej Łaby, książę saski Her-
man Billing, na kilka tygodni przed śmiercią cesarza Ottona I,
umarł i Kwietnia r. 973, w klątwie biskupa werdeńskiego da-
wniej rzuconej.^) Po nim nastąpił syn jego Benno, niepo-
mierny zdzierca Słowian.-) Był to mąż, według zdania Niem-
ców, dobry, silny, wyjąwszy tylko, że wyrodziwszy się od ojca,
dręczył lud swój zdzierstwami.*^) Sąsiad jego markgraf pół-
nocny Tiadryk słynął z niepomiernej dumy, zdzierstw i okru-
cieństw. •*) Trzeci kolega ich, markgraf wschodni „czcigodny"
>) Thietmar, II, 20.
2) Według Thłetmara (II. 20) synem Hermana Billinga byl Bernard, a we-
dług Helmolda (T. 13) Benno, synem Ictórego byl Bernard I. 16,
3; Helmold, I, 13.
*) Thietmar, III, lo; Helmold, I, 16.
Hodo, wiadomy już ze sprawy z księciem Mieszkiem, nie mniej
od innych chciwy zdobyczy i bogactwa. Pasterzem metropolii
Magdeburgskiej, po arcybiskupie Adalbercie (f 981), zosta! Gizi-
ler, podejściem i oszukaństwem dobiwszy się wysokiej godności.
Znany on w dziejach ze zniszczenia biskupstwa Merzeburgskiego
(r. 981), przez chciwość zabrania dóbr onego na własne rozporzą-
dzenie;^) nabyciem dochodów z kupców i obrzezańców żydów^
tudzież faciendą tych dochodów na inne pożytki dla siebie.*')
Tacy tó wielkorządcy mieli nawracać i cywilizować podbitych
poganów. Nieobecność Ottona II w Germanii, podniosła władze
ich na stopień udzielnych panów% absolutnie rządzących w powie-
rzonych im krajach, bez najmniejszego ograniczenia namiętności
i nałogów swych.
Biskupem starogardzkim po Egwardzie został _Wago, ma-
jący ,.piekną" siostrę, której książę obodrycki jMściwoj, Billugiem
przezwany,') w cześć ojca chrzestnego Hermana Billinga, zażądał
w zamęście. Przyjaciele biskupa radzili mu, że nie warto tak
piękną pannę wydawać za nieokrzesanego i dzikiego człowieka.
Mściwoj zaś, nie zważając na obelgi, nie przestawał proźb swoich
ponawiać, a biskup, obawiając się, ażeby ztąd jaka szkoda dla
kościoła nie wynikła, siostrę mu swoją oddał w zamęście (r. 973).
Z małżeństwa tego zrodzoną Hodikę wuj biskup oddał do kla-
sztoru, a gdy tam wyćwiczyła się w piśmie świętem, uczynił ją
ksienią klasztoru panien w Mikilinburgu, chociaż na to lat po-
trzebnych nie miała. Brat jej starszy Mieczysław, z innej matki,
chociaż pozornie chrześcianin, ale w duszy poganin, z przykro-
ścią patrząc na to, obwiniał ojca, że za nowostkami się uganiał
i nie bojąc się praw ojczystych odstępywać, najprzód ożenił się
z Niemką, a potem jeszcze córkę do klasztornej klauzury oddał.
5) Thietmar, III, q.
«) Thietmar, VI, I2.
') Helmold nazywa go Billugiem, nie wymieniając imienia, ale u Widukinda
(nr, c. 68), pod r. 966 wzmiankuje sie ksiaże obodrycki Mściwoj, który nie innym
jak tym samym Billugiem być musi.
21*
— 324 -
Często drażniony przez syna, Mściwoj chwiać sie począł i zamy-
śla! o odepchnięciu pojętej małżonki, ale z obawy Sasów, zwle-
kał swój zamiar. Raz gdy biskup, zwiedzając swą dyecezyę,
przyjechał do Mikilinburga, książę, udając dla Wagona wielką
przyjaźń, dziękował mu za dobrodziejstwa i pośrednictwo u ksią-
żąt saskich, prosił jednak, aby należny biskupowi podatek w ziemi
Obodrytów,''; pozwolił wybierać na utrzymanie siostrzenicy bi-
skupiej ITodiki. Lecz żeby biskup nie poniósł przez to straty,
prosił go książę wybrać sobie włości oprócz tych, które z nada-
nia cesarskiego, w ziemi Obodrytów posiadał. Biskup, nie spo-
strzegając podstępu, który ten „najchytrzejszy człowiek" pięknemi
słowami osłonił, bez zwłoki na proźbę przystał. Wybrał sobie
najobszerniejsze wsie, rozdał osadnikom ziemie do uprawy i po-
wrócił do ziemi Wągrów, gdzie miał dwa dwory: jeden w Bo-
źowie,'*) drugi nad r, Trawną w miejscu Nezenna/*^) z kaplicą
i domem murow'anym. Tymczasem Mściwoj z synem podstępne
zamiary poczęli do skutku przyprowadzać. Mściwoj podsyłał sługi
swoje kraść konie i tajemnemi rozbojami niszczyć mienie osa-
dników^ przez co zamierzał pozbawić biskupa praw i do dzie-
sięciny i do posiadłości, a uszczuplając dochody jego, przyprowa-
dzić kościół do upadku. Biskup, przybywszy do ziemi Obodry-
tów, z przerażeniem dowiedział się o wszystkiem. Starał się
zmiękczyć szwagra swego podchlebstwami, dodając, że jeśli się
nie opamięta, ściągnie na siebie gniew nie tylko boży, ale i ma-
jestatu cesarskiego. Mściwoj obłudnie zarzuty odpierał, składa-
jąc całą winę na łotrów, którzy przychodząc z ziemi Ranów, lub
Weletów, nawet jego posiadłości nie oszczędzali, dla powstrzy-
®) Od każdego pługa, t. j. od dwóeh wołów lub jednego konia, miarę zboża,
40 motków lnu i 12 sztuk pieniędzy drobnej monety, oprócz tego jeden pieniądz
należał sie temu, kto podatek wybierał. Helmold, I, 14.
*•) Buzu wieś w Holsztynie, nad jeziorem Blońskiem (Plona) i dziś jeszcze
nazywa się Bozow, w słowiańskiej formie Bożow. W tej wsi przy liościele ś. Pio-
tra, kronikarz Hełmold w XII w. proboszczem byl.
^°) U Helmolda X e z e n n a , dziś G n i s u u. Widocznie w tel^scie opusz-
czona •jloska C. z rlodatiiieni której otr/.ymalibyśmy: Gnezeniia = Gniezno.
I
— 325 —
mania zaś ich obiecał dać pomoc i rade. Gdy zaś biskup odje-
chał w przel^onaniu, że spór załatwił, po włościach jego rozpo-
częły się pożary, a osadnil^om pogrożono śmiercią, jeśliby jalc
najspieszniej siedlislc swych nie opuścili. Zamieniwszy tym spo-
sobem włości bisl^upie w pustynię, Mściwoj odpędził od siebie
siostrę biskupa, nie obawiając się zemsty Sasów, zaprzątniętych
całkiem sprawami Ottona II we Włoszech i nic przeciw Słowia-
nom nie mogącym przedsięwziąć. Jeden tylko książę saski
Benno ") zachował „słaby cień władzy" nad Słowianami.
Zwrot polityki książąt obodryckich do dawniejszego po-
rządku rzeczy podnosił stronnictwo ludowe, pogańskie, Mściwoj
Billug, choć żył jeszcze, stracił znaczenie: synowie jego Mieczy-
sław'-) i Mściwoj syn przewodniczyli ludowi. Po niejakim cza-
sie Mściwoj syn, idąc za przykładem ojca, zażądał dla siebie ręki
Niemki, synowicy księcia saskiego Bernarda, a dla okazania się
godnym jej, udał się z księciem do Włoch z tysiącem wojo-
wników.'"^) Wiodąc rodaków swych ginąć za obcą sprawę w da-
lekich krajach, Mściwoj nie podejrzywał, że czynił to w wigiliją
prawie narodowego powstania.
2. Powstanie Słowian w r. 983.
Ucisk, okrucieństwa i zdzierstwa markgrafa Tiadryka
i księcia saskiego Bernarda, a przytem nierozsądek obu, przymu-
siły Słowian do powstania. '^) A gdy Bernard z wojskiem wypra-
wił się do Włoch, Słowianie jednomyślnie postanowili wziąć się
do oręża. W tern dochodzi do nich wieść o poniesionej przez
Ottona II strasznej klęsce pod Basenteło w Kalabryi (13 Lipca
r. 982). Zginął tam cały kwiat rycerstwa niemieckiego i „nie-
wypowiedziane mnóstwo komesów, których imiona Bogu są tyl-
ko znane."' Tysiąc wojowników słowiańskich Mściwoja, także
1') Helmold I. 14.
12) Według Helmolda (I, 16) Mizzudrag.
i'') Helmold, I, 16.
1') Thietmar, III, lo; Helmold I. 16.
polegli. Sam cesarz Otton II dostał sie do niewoli kupcom grec-
kim i zawdzięczając jedynie poświęceniu się żołnierza słowiań-
skiego Żelenty, nie został jeńcem cesarza wschodniego.^'')
Wieść o tej klęsce dodała Słowianom nadziei do uwolnienia
się z pod przemocy niemieckiej. „Zbrodnicza sprawa w dniu
29 Czerwca r. 983 poczęła się od wycięcia załogi w Hawelbergu
i zburzenia tamże stolicy biskupiej. W trzy dni potem, o go-
dzinie porannej, gdy na prymaryję dzwoniono, uderzył spikniony
tłum Słowian na biskupstwo Brandenburgskie, przed którym
trzeci z rzędu biskup tej katedry Wolkmer wcześniej, obrońca
zaś jego Tiadryk z rycerstwem, w dniu napadu, spieszną rato-
wali się ucieczką. Kler cały pojmany został a Dodilo, tejże sto-
licy pasterz z rzędu drugi od swych poddanych zaduszony i od
trzech lat złożony w grobie, dobyty z trumny i z szat kapłań-
skich, przez psy zajadłe odarty, poczem do grobu ciśnięty na po-
wrót ; cały skarbiec kościelny poszedł na pastwę rabusiów i krew
wielu niewinnych polała się okrutnie. W miejsce Chrystusa ry-
bitwy czcigodnego Piotra, znowu rozliczne bożyszcza z diabel-
skiem odszczepieństwem czczone być poczęły, a przewrót ten
opłakany nietylko wśród pogan, lecz i w chrześcianach znalazł
poparcie." ^'')
Powstanie rozlało się szerokim potokiem od Łaby do. Odry.
Powrócił i IMściwój syn z Włoch, lecz synowicy Bernarda nie
dostał.^') Sprawa narodowa trafiła do przekonania jego: stanął
1'') Thietmar, III, 12, powiada, że żołnierz ten zwal sie Henrykiem, a po
slowiańsku Zolunta.
1") Thietmar, III, 10.
'') Według Helmolda, Mściwoj powróciwszy z Włoch, żądał pięknej lisię-
żniczki stosownie do obietnicy, ale markgraf Tiadryk udaremnił ten zamiar, mówiąc,
że pokrewna księcia za psa wydaną być nie może. Potem opamiętawszy sie marlc-
graf posłał za Mściwojem posłów, aby zawarł małżeństwo, lecz ten niby odpowie-
d/,ial: „Wielkiej -wdzięczności za nasze usługi doznaliśmy, że już nas nie za ludzi,
lecz za psów uważają. A jeżeli pies jest silny, to i ukąszenia jego będą bolesne."
Potem Mściwoj udawszy się do Ratary, oznajmił Słowianom o doznanej zniewadze
i powiedział, że Słowianie w języku Sasów psami się nazywają. A oni rzekli:
„według zasług swoich cierpisz, gardząc bowiem swymi współ plemiennikami, umilo-
— 327 —
na czele powstania. Tłum Słowian pomorskich, ciągnąc ku Sta-
rogardowi (w Wagryi), mordował chrześcian, z ziemia równał
kościoły. Obodryci, zająwszy Starogard, sześćdziesięciu księży
wymordowali i na widok publiczny wystawili. Innych wielu
chrześcian (Niemców), jak bydło pomordowano. Rozszalały tłum
nie znał granic: palił, niszczył wszystko, co było chrześciańskie,
niemieckie, zburzył wszystkie co do jednego kościoły, księży
i sługi kościelne wymordował, ^^) A gdy na ziemi ojczystej wro-
gów nie stało, tłum rzucił się na Nordalbingiję, którą spusto-
szywszy mieczem i ogniem, pod wodzą Mściwoja napadł na Ham-
burg."*) Tymczasem brat Mściwoja Mieczysław Bogu poświęconą
siostrę swą Hodikę porwał z klasztoru panien w Mikilinburgu
i „wszetecznym związkiem małżeńskim" połączył ją z niejakim
Bolesławem. Inne dziewice, które tamże znalazł, albo za żołnie-
rzy swoich powydawał, albo do ziemi Lutyków lub Ranów roze-
słał. Klasztor Mikilinburgski pustką pozostał.-*') Na wschód od
Łaby chrześciaństwa śladu nie zostało.
Trwoga krwawego powstania Słowian przeraża Niemców
i zwiększa się jeszcze napadem Czechów, pod wodzą grafa sa-
skiego Dedi z Wetinu do vSerbska, pomiędzy Solawą a Modłą
(Muldą) r, 983. Powstanie wybuchneło na zachód od Łaby i aż
do Turyngii sięgnęło. Markgraf misznieński Rikdag uciekł, wła-
waleś ród Sasów wiarołomny i chciwy. Przysiąż nam, że ich opuścisz, a my z tobą
staniemy. I przysiągł im. Poczem Słowianie powstali. — Legenda ta we dwa wieki
prawie po zaszłych wypadkach, opowiedziana przez Plelroolda, tchnie więcej poe-
zyją, aniżeli rzeczywistością. Mściwoj książę obodrycki idzie do Lutyków i w Ka-
tarze skarży się na wyrządzoną mu zniewagę. Czemuż nie udał się wprost do swego
kraju, gdzie brat jego Mieczysław, zapalony poganin, mógł go wesprzyć? Czy pra
wdopodobnie, aby Lutycy rozpoczęli wojnę w celu pomszczenia zniewagi księcia
obodryckiego, w obec odwiecznej nienawiści między rodzinami książąt lutyckich
a obodryckich. Ubarwienie w poetyczne formy sprawy tej, widoczne. A jednak nie-
którzy dziejopisowie powieść Helmolda przyjmują za czystą prawdę.
1^) Helmold, I, 1 6.
'0) Według Helmolda napad na Hamburg uczynił Mściwoj, a według Thiel-
mara (III, il) Mestwin wódz Obodrytów.
20) Helijold, I, 15.
~ 328 -^
dze rządowe i kościelne wymordowane. Pogaństwo z całą mocą
odżywszy, szczękiem oręża napełniło brzegi Sola wy, która już od
kilkudziesięciu lat osadzona przez niemieckie warownie, załogi
i kościoły, zdawała się płynąć wśród spokojnego kraju niemiec-
kiego. Okazało się jednak, że i tam duch zemsty głęboko w ma-
sach ludności miejscowej nurtował. Wnet stolica biskupstwa Ży-
czańskiego zlupiona, pierwszy biskup tego kościoła Hugo szukał
ocalenia w ucieczce, klasztory i kościoły z ziemią zrównane. Po-
wstańcy gnali Niemców przed sobą „jak płoche jelenie roz-
pierzchłe", a wpadłszy do Kalwe nad Solawą, splądrowali tam
słynny klasztor ś. Wawrzyńca,-^) w którym znajdowała się córka
markgrafa Tiadryka Oda, później żona księcia polskiego Mie-
szka L--) Panowanie Niemców upadło i z lewej strony Łaby,
aż do Solawy.
3. Bitwa nad r. Tongerą (983) i skutki jej.
Gdy nareszcie wszystko, co było niemieckie zburzone zo-
stało, a szal pierwotny przeszedł, miejscowe powstania Słowian
zlewają się w jedną masę, organizują się do walki z siłami ce-
sarstwa, zgromadzonemi w Saksonii. Słowianie teraz nie cze-
l<ają, jak dawniej, nim Niemcy zbiorą się z siłami i do ich ziemi
wkroczą, lecz zgromadziwszy więcej 30 legijonów pieszych i kon-
nych wojów, składających z górą sześćdziesiąt tysięcy ludzi, pod
21) Thietmar, III, ii.
-•) Czy w tym czasie porwana była z klasztoru Oda i do Polski zawieziona
na żonę Mieszkowi I, jak mniema Bartoszewicz (Hist. Pierwotna Polski, I, 364), czy
później — nie wiadomo. Thietmar, wzmiankując o pojęciu przez Mieszka Ody „bez
udzielenia sobie kanonicznego na to zezwolenia", zamilczą jakim sposobem z kla-
sztoru wydobył Mieszko Odę. „Wielka jej była złość przenosząc rycerskiego męża
nad oblubieńca niebieskiego, nie podobało się to wszystkim zwierzchnikom ko-
ścioła... Ale przez wzgląd na dobro ojczyzny i niezamącenie pokoju
upragnionego, nie przyszło z tego powodu do zerwania z księciem
polskim, posłużyło raczej do utwierdzenia z nim na nowo pod ten czas zachwia-
nych stosunków. Przez Odę bowiem zwiększył się poczet zwolenników wiary Chry-
stusa, mnóstwo jeńców wojennych do ojczyzny wróciło, spadły pęta z nóg wię-
źniów"... (Thietmar, IV, 36).
— 329 —
przewodnictwem swych bożków i grajków, śmiało ciągną, do
kraju Sasów, przy odgłosie trąb przechodzą Łabę i po lewej
stronie jej, w pobliżu r, Tongery, gotują sie do boju. Opodal
Niemcy zgromadzili wojska pod wodzą arcybiskupa magdeburg-
skiego Gizilera, biskupa halbersztadzkiego Hiliiwarda, markgrafa
Tiadryka, komesów Rikdaga, Hodona, Binizona, Fryderyka, Du-
dona, Zygfryda ojca kronikarza Titmara i wielu innych. Z roz-
świtem dnia sobotniego, Niemcy wysłuchawszy mszy świętej
i pokrzepiwszy dusze niebiańskim sakramentem, ruszyli na wro-
gów przeciw nim postępującym. Szczegółów bitwy Niemcy nie
opisali, ograniczając się wzmianką, że „tylko garstce Słowian do-
zwolili schronić się na poblizką wyżynę," -3) ale ich nie ścigali,
a za nadejściem nocy Niemcy „opodal od nich położyli się obo-
zem." Nazajutrz wojsko niemieckie odeszło do domu „z wyjąt-
kiem trzech tylko brakujących do liczby." 2*) Widocznie, że bi-
twa była nierozstrzygnioną, a niemieccy pisarze woleli zamilczyć
o tem. Słowianie wprawdzie nie zdołali opanować niemieckich
warowni nad Łabą, ale widocznie mieli w boju powodzenie, bo
Niemcy ścigać ich nie śmieli, ani przejść za Łabę, coby nieza-
wodnie nastąpiło, gdyby Niemcy odnieśli zwycięztwo. Wszak
zdziercy Słowian Tiadrykowi i kolegom jego markgrafom: Ho-
donowi wschodniemu i Rikdagowi misznieńskiemu chciałoby się
prędzej wrócić do władzy i dóbr swoich, a jednak o tem po bi-
twie nad Tongerą pomyślić nawet nie śmieli. Panowanie nie-
mieckie w Słowiańszczyźnie pomiędzy Łabą a Odrą runęło, chrze-
ściaństwo znikło, cześć dawnych bogów odżyła z taką mocą, że
nawet sam Mściwoj obodrycki zmuszony został uciec do Niemców
za Łabę. 25)
23j Thietmar, III, ii. Annal. Saxo s. a. 983 in loco qui Belxem dicitur,
porów.: Raumer, Regesta, s. 61; Wigger, Meklem. Annalen, s. 42. Pod nazwa
Belxa wypada podrozumiewać: Białą ziemie. Wyżej. T. II, s. 148, 176.
21) Thietmar, III, u.
25) Adam Bremeński. II, 31. Helmold I, 16. Uciekł do Bardów, t. j. do
Bardengau.
Wiedzieli współcześni Niemcy, że jak ksiaże saski Bernard,
tak równie i markgraf Tiadryk, odznaczając się niepomierna
chciwością, dręczyli Słowian zdzierstwem i różnemi okrucieństwa-
mi,-'') a jednak dopiero w skutek powstania Słowian (r. 983) ce-
sarz Otto II pozbawił markgrafa godności i całego dziedzictwa.
Cesarz zamierzał poprawić stan rzeczy, zwołał sejm w Weronie,
na którym Henryk bawarski uwolniony z więzienia i do rządów
Bawaryi przywrócony został. Na tymże sejmie cesarz wymógł,
że syna jego małoletniego Ottona III na przyszłego cesarza wy-
brano, ale więcej niczego zrobić nie mógł. Zmarł on w Rzymie
7 Grudnia r. 983 właśnie w tym samym czasie, gdy Słowiań-
szczyznę stracił. W jednem tylko Misznie załoga niemiecka bro-
niła się jeszcze. Pozbawiony godności i dochodów markgraf Tia-
dryk, został prebendarzem w Magdeburgu i tam wkrótce potem
umarł, złą śmiercią (r. 985), jak na to zasłużył.-^)
§52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do
końca w. X. Niemcy trzymają się w Misznie.
I. Usiłowania Niemców do odzyskania straconej Słowiańszczyzny. Zdo-
bycie przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom.
Dwa wieki Niemcy wytężali siły swe w celu opanowania
ziem słowiańskich pomiędzy Łabą a Odrą; misyonarze niemiecko-
łacińscy nie szczędzili pracy ku zespoleniu Słowian przez kościół
z cesarstwem; zdawało się nawet, że już utrwalili chrześciaństwo
i ustanowili kościół, sługi którego liczyli z pomiędzy siebie tylu
26) Thietmar, III, lo; Helmold, I, i6.
-'') Theodericus dux et marchio dignitatein perdidit, sucedente sibi Lothario,
parte Werinharii, postciuam Slavi ecclesias in Branneburch et llayelbergam destru-
xerunt et relapsi sunt denuo ad paganismum. Annal. Saxo.
Theodericus marchio Slavorum depulsus ab honore et hereditate prebenda-
rius apud Magdeburg mała morte, ut dignus fuit, vitam finivit. Adam Brem. II, 31
Helmold, I, 16. Data śmierci Tiadryka w annałach kwedlinburgskich i t. d, zapi-
sana pod r. 985. Rauraer, Regesta, s. 63.
— 33^ —
już męczenników, że według słów kronikarzy, na spisanie icłi
ledwoby cała księga wystarczyła;^) cesarze i papieże pozatwier-
dzali niemało biskupstw, pobudowali wiele klasztorów, liojnie
opatrzonych w docliody i wygody życia, lecz wszystko to za je-
dnem poruszeniem się ludów słowiańskich w r. 983 znikło, jakby
sen. Dawna cześć bogów i swoboda gminna zakwitły znowu od
Sola wy aż do Odry. Czyż cesarz i kościół mogli na to oboję-
tnie patrzyć? Godność ich cierpiała na tern wiele, ale stracenie
daniny, kontyngensów wojennych, licznych dóbr duchownych
i świeckich, rozmaitych podatków i poborów w pieniędzach
i w naturze stokroć boleśniejsze były. Niechby wreszcie biskup-
stwa założone dla Słowian i nie istniały czas jakiś, byłoby to
jeszcze znośne, lecz arcy biskupstwa Magdeburgskie i Hamburg-
skie bez środków, które na ich utrzymanie dostarczali Słowia-
nie, istnieć nie mogły. Niepodobieństwem było dla cesarstwa
i administracyi kościelnej wyrzec się tego, co im z rąk wypadło.
Przemyśli wali więc Niemcy nad odzyskaniem straty: czas jednak
nie był dogodny ku temu.
Następca Ottona II, małoletni Otton III, zostawał pod opieką
Henryka księcia bawarskiego, który zamierzając sam usiąść na
tronie, robił sobie stronników. Wsparł go dawny przyjaciel książę
czeski Bolesław II, a Mieszko polski, życząc sobie zachować z cesa-
rzem dobre stosunki, przychylał się do wyniesienia na tron Hen-
ryka, tem bardziej, że ostatni mając przeciw sobie silne stronni-
ctwo Ottona III, musiał dla Słowian być powolnym. Na zjeździe
w Kwedlinburgu r. 984, podczas świąt wielkanocnych książęta
Mieszko, Bolesław II i Mściwoj obodrycki wspólnie z innymi du-
kami państwa Niemieckiego, złożyli Henrykowi przysięgę wier-
ności.'-) Tymczasem stronnictwo Ottona III pod przewodnictwem
księcia saskiego Bernarda i markgrafa Tiadryka, domagając się
1) Helmold, I, 16,
-) An. 984. Heinricus pascha Quidilingeburg festivis peregit gaudiis . . . Hue
Miseco et Mistui et Bolizlovo duces cum caeteris ineftabilibus confluebant, auxilium
sibi deinceps ut regi et domino cum juramentis affirmantęs. Thietmar, IV, 2,
wydania mu małoletniego Ottona 111, przycisnęło Henryka tak,
że on musiał ratować się ucieczka do sprzymierzeńca swego Bo-
lesława II, Z Czech, pod zasłoną wojska danego przez Bolesła-
wa II, Henryk przez krainy Niżanów i Glomaczów przeprowa-
dzony został do Mogilna, zkąd z przybyłymi do niego Niemcami
pociągnął dalej do Magdeburga. Rycerz bolesławowski Wagio,
który przeprowadzał Henryka, wracając do Czecłi, stanął pod
Misznem, a porozumiawszy sie z mieszkańcami, wezwał Fryde-
ryka wassala markgrafa Rikdaga, który wówczas sprawował
rządy w ISIagdeburgu, aby dla porozumienia się wyszedł do ko-
ścioła za miastem położonego. Wyszedł z miasta burggraf Rik-
^^§"'^) „rycerz wyborny", lecz zdradziecko przez Czecłiów schwy-
tany u rzeki Triebaczy, ufność swą zbytnią życiem przypłacił.
Misznc przez załogę czeską zajęte, stało się posiadłością i miej-
scem pobytu Bolesława II'') (r. 985). Oswobodziwszy się od Niem-
ców Misznianie wygnali od siebie miejscowego biskupa Wolkol-
da, który w Moguncyi szukał przytułku,-^) a potem czas niejakiś
sprawował w Pradze urząd biskupa, zamiast Wojciecha, gdy ten
do Rzymu odjechał.^)
Opanowanie przez Henryka kłótliwego władzy najwyższej
w Germanii było na rękę Słowianom, lecz Henryk niedługo cie-
szył się tą władzą. Stronnictwo małoletniego Ottona III wzięło
przewagę. Matka jego Teofanija energiczna i stanowcza, rządy
państwa w imieniu czteroletniego syna objęła. Książętom sło-
wiańskim wypadało zmienić politykę. Jakoż na święta wielka-
nocne w r. 985 do Kwedłinburga z dworami swymi przybyli Bo-
lesław II i Mieszko, a po odbyciu całego obchodu, według da-
^) Wezwany byl Fryderyk, a zabity Rigdag; widocznie jakieś pomięszanie
imion u Thietmara (IV, 4). Komentatorowie jego zauważali, że było dwóch Rikda-
gów, jeden: marchio in Merseburg commorans, drugi civitatis
Miśni custos. Porów, kronika Titmara, przekład polski Komarnickiego. Zy-
tomirz. 1861, s. 98.
*) Thietmar, IV, 4.
B) Thietmar, IV, 5.
«) Wyżej s. 303.
1
nego przepisu, hojnie obdarowani do domu wrócili. ,,W dniach
onych, IMieszko składając hołd uległości Ottonowi III, podarował
mu wielbłąda," ') poczem dwie wyprawy pod jego rozkazami od-
był,^) przeciw Słowianom ,.zamieszkałym na wschodzie," ^) t. j.
Lutykom, sąsiadom państwa Mieszka w latach g86 i 987. ^^j
Pojednawszy sie z Ottonem III, książę czeski Bolesław II
w Kwedlinburgu (985), musiał opuścić niezadługo przedtem zdo-
byty gród Miszno. Urząd markgrafa misznieńskiego, z powodu
śmierci Rikdaga, zajął Ekhard (r. 985). Wkrótce potem i wy-
gnany z Miszna Wolkold powrócił do swej dyecezyiJ')
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II, a Mieszkiem I r. 990.
Tymczasem Niemcy ujarzmiają Milczanów.
Do zjazdu w Kwedlinburgu r. 985 Mieszko i Bolesław II,
wspierając stronnictwo Henryka bawarskiego, trzymali się jedna-
kowej polityki i żyli z sobą w zgodzie. Później poczyna się po-
między nimi nieporozumienie, którego powodów bliżej nie zna-
my. Być może Mieszko, biorąc udział w wyprawach Ottona III
w roku 986 i 987 przeciw Lutykom, którzy od dawna zostawali
z Czechami w przyjaznych stosunkach, obraził tem Bolesława,
być może widoki obu książąt na rozszerzenie sw^ej władzy w Slą-
") Thietmar, IV, 7. "Według uwagi Lelewela, Mieszko podarował Otto-
nowi III wielbłąda dopiero w r. 986. Polska wiek. średn. T. II, VI, 9. Porów,
niżej cytatę 9.
8) Thietmar, IV, 7.
^) Ibid. IV, 8. Annal. Quedlinb. a. 985. Sa.Kones Sclaviam invaserunt, qui-
bus ad supplementum Misaco cum magno exercitu venit. An. 986. Otto rex cum
magno exercitu Saxonum perresit in Sclaviam, ibique ad eum venit Misaco cum mul-
titudine nimia, obtulitque ei unum camelum et alia xenia multa, se ipsum etiam subdit
pote.stati illius. — Wzmianki o Mieszku powtarzają się dosłownie w Annales Hildes-
heimens. s. a. 986. Pertz, M. G. V, 67.
1") Annal. Quedlinb. a. 987. Saxones Sclaviam iterum invaserent et ad ulti-
mum ipsi Slavi regis ditioni subduntur, et castella juxta Albiam flumen denuo re-
staurata sunt. Różnice dat dwócli wypraw Mieszka przeciw Lutykom pogodzić tru-
dno. Zdaje się, że odbyły się w łatach 986 i 987.
1') Thietmar, IV, 5, Hok śmierci Rikdaga 985 oznaczają annały kwedlin-
burgskie, Saxo i nekrolog fuldeński. Wigger, Mekl. Annal. 43.
' 334
sku i Łużycach postawiły ich przeciw sobie tak, że z przyjaciół
wrogami sie stali. Bądź co bądź zwadę rozpoczął Bolesław II,
najechawszy należące do Mieszka kraje na pograniczu Śląska
i Łużyc. Oba przeciwnicy szukali sprzymierzeńców. Bolesław
łatwo ich znalazł w Lutykach, a Mieszko u cesarzowej Teofanii,
z rozkazu której arcybiskup magdeburgski Giziler, wziąwszy z so-
bą ledwo cztery chorągwie wojowników, pośpieszył do kraju Słu-
pianów ^•) i stanął obozem nad rozlewem w^ód, przez który most
długi prowadził. Ze świtem dnia następnego (13 Lipca r. 990)
Niemcy, oświadomieni o zbliżeniu się Czechów, ruszyli naprzód.
Wkrótce potem ukazał się i Bolesław, który rotę za rotą wypro-
wadzał w pole; poczem obie strony wyprawiły posłów na zwiady.
Wojownicy czescy nalegali na Bolesława, aby żywej nodze Niem-
ców ujść nie pozwolił, ale wysłany na zwiady rycerz Slopan po-
wściągał ich, mówiąc, że chociaż wojsko niemieckie nieliczne,
ale siła jego wielka, albowiem od stóp do głowy w żelazo za-
kute. Potykać się z niem wolno księciu, lecz choćby i odnieść
zwycięztwo, zawsze byłoby to klęską, ponieważ siła czeska osłabi
się, a wtedy ścigającemu Mieszkowi trudno się będzie opierać,
a może i nie uda się umknąć. Sasi w każdym razie staliby się
nieprzyjaciółmi, a jeśli Czesi przegrają bitwę, na ówczas księciu
i państwu jego grozi biada, nie zostanie nadziei oparcia się nie-
pr?yjacielowi nawet na własnej ziemi, którą on wałem dokoła
opasze. Na takie słowa nie znalazło się odpowiedzi. Bolesław
pragnął pogodzić się z Mieszkiem, za pośrednictwem wxdzów
niemieckich, żądając, aby mu pomagali drogą układów odzyskać
utracone kraje. Niemcy pochwalili ten zamiar, poczem arcybi-
skup Giziler, tudzież komesowie: Ekhard, Eziko i Binizo udali
się do Bolesława na układy, odprawiwszy swe wojskc. Nastąpił
zmrok wieczorny, Bolesław polecił przybyłym oddać broń i roz-
kazał nie zwracać jej, póki nie stwierdzą przysięgą zawartej
i-j Thietmar, IV, 9, krainę tę zwie Selpuli. Porównaj dzieła tego T. II,
s. 59. 343.
umowy. Przybywszy razem z pośrednikami nad Odrę, Bolesław
posłał do Mieszka z oznajmieniem, iż pomocnicy, na których ra-
chował, w jego znajdują, się rękach. Jeżeli więc zwróci krainę,
którą zabrał Czechom, bez szwanku odejdą, w przeciwnym razie
będą zgubieni. Zastraszenie to jednak do niczego nie posłużyło.
Mieszko rozumiał dobrze położenie swe i słabość sił księcia cze-
skiego, dla czego dał mu odpowiedź, że jeśli król (Otto III) ze-
chce jeńców swych wyzwolić, lub za zabitych się pomścić, uczyni
to pewno, lecz gdyby tego i nie uczynił, nie wypada ztąd, aby
on, Mieszko, miał kraje swe tracić dobrowolnie.^^) Stateczna od-
powiedź Mieszka przekonała księcia czeskiego, że z nim nie da
sobie rady, nawet przy pomocy Niemców. Puścił więc Bole-
sław II na wolność arcybiskupa i komesów, a sam z nad r. Słu-
pie] ustępując na południe, ku granicom czeskim, pustoszył oko-
licę, widocznie dla tego, iż nie miał nadziei zatrzymać ją dla sie-
bie. Po drodze zajął jakiś gród,^*) bez oporu ze strony mie-
1") Thietmar, IV, 9.
'^) W kronice Thietmara zostawione jest próżne miejsce, na którem miało
być napisane nazwisko jakiegoś grodu polskiego, który Bolesław II dostał w moc
swoja r. 990. Komentatorowie kroniki Tliietmara mniemają, że miastem, którego
nazwa opuszczona jest. ma być Niemcza na Śląsku. Bezimienny mnich sazawski po-
wiada pod r. 990: Eodem anno Nemci perdita est. Pertz, M. G, IX, s. 149. Porów.
Bielowski, M. P. I, s. 256. Ale oprócz Niemczy na Śląsku jest jeszcze inna
Niemcza w Łużycach nad r. Nisą. Otton III, czyniąc w r. lOOO nadanie kościo-
łowi Nienburgskiemu nad Solawą dóbr różnych, dodał: dedimus civitatem Niempsi
dictam, in comitatu Geronis marchionis in ripa iluminis Niza nominati sitam. Atque
illud burgwardium cum omnibus villulis ad illud pertinentibus Pozdietin, Gotheiuua,
Bezdiez, Gozeuua, Zepi, Tamarini. Heinemann'a Codex Anhaltinus, T. I, Nr. 90.
Jeżeli więc Bolesław II zdobył rzeczywiście Niemczę, to prawdopodobniej, że Niem-
czę nad Nisą, położoną w pobliżu krainy Słupianów, w Ict-prej obozowali Niemcy
i Czesi w r. 990, niż oddaloną bardzo od tego miejsca Niemcze na Śląsku, nad
r. Ślęzą (dziś Lohe), która za czasów Bolesława Chr. do Polski należała (Thietmar,
VII, 44). Tymczasem Niemcza nad Nisą pozostała w ręku Niemców. Jakim spo-
sobem to stać się mogło? Panowanie Alieszka rozciągało się na południe do Wro-
cławia, a na zachód do Bobry i Kwiazi. Dalej były już Lużyce, ujarzmione przez
Gerona w r. 963. Od tego czasu i Mieszko został wassalem cesarstwa, ale to nie
przeszkadzało mu zdobywać sąsiednie kraje pogańskie, do cesarstwa nie należące.
Przypomnijmy ogólne powstanie Słowian między Łabą a Odrą w r. 983 i wygnanie
Niemców za Łabę, a znajdziemy czas, w którym Mieszko mógł zająć Niemczę nad
Nisą, później zdobytą przez Bolesława II w r. 990 i dla Mieczysława straconą, je-
- 336 -
szkańców, a jednak rządcę grodu tego, ująwszy w moc swoją, od-
dal sprzymierzeńcom swym Lutykom, „z którego oni niezwło-
cznie ofiarę bogom swym opiekuńczym uczynili." Przewidując,
że I.utycy nie dozwolą Niemcom swobodnego powrotu do Ma-
gdeburga, Bolesław upominał ich, aby się zachowali spokojnie,
grożąc, że się pomści, jeśliby jaką krzywdę uczynili Niemcom,
których pod swoją ochronę przyjął. ,.Znam ja dobrze, mówił do
Lutyków Bolesław, że między wami a nimi wielka nieprzyjaźń
panuje, lecz dla wywarcia zemsty stosowniejsza od teraźniejszej
znajdzie się pora." Nie zważając na taką przestrogę, Lutycy oka-
zywali chęć do napadu na Niemców, co pobudziło Bolesława po-
wrót ich na dwa dni wstrzymać. Dopiero po wzajemnych zape-
wnieniach życzliwości i odnowieniu dawnego przymierza odejść
im pozwolił. Znalazło się jednak 200 jeźdźców^ którzy puścili się
w pogoń za Niemcami, lecz ci ostrzeżeni przez pewnego lennika
komesa Hodona, w największym pośpiechu ruszyli dalej i pomi-
mo pędzących za nimi wrogów, pomyślnie do Magdeburga przy-
byli, co niezmiernie cesarzowę Teofaniję uradowało.^^)
Zwada pomiędzy Bolesławem II a Mieszkiem posłużyła tylko
na korzyść Niemcom. Jakoż markgraf misznieński Ekhard, roz-
począwszy rządy swe w r. 985, skorzystał z nierozwagi książąt
słowiańskich i swobodnych dotąd Milczanów^") ujarzmił (r. 990).")
Podczas tejże zwady Saksonowie rozpoczęli wojnę z Obodryta-
mi, dwa razy kraj ich pustoszyli i ze zwycięztwa się chwalili
żeli przywilej klasztorowi Nienburgskiemu pisany rzeczywiście w tym roku (looo),
a nie w XII w., jak się domyślał Ledebur.
Jeżeliby zaś przypuścić, źe Niemcza, którą zdobył Bolesław II w r. 990, jest
Niemczą śląską nad r. Ślęzą, w takim razie wypadałoby przyznać, że granice pań-
stwa Mieszka posuwały się na południe w Śląsku aż za Wrocław, co byłoby sprze-
czne z wiadomościami, według których Śląsk do Polski przyłączony został dopiero
za Bolesława Chr. w r. 999.
'■'') Thietmar, IV, 9, 10.
'") Im Jahre 968 waren die Milzener der deutsclien Herrschaft noch gar
nicht einverleibt. Posse. Codex Saxoniae. T. I, s. 174.
1") Thietmar, V, 5. Milzientos a libertate inolita servitutis jugo
constrinxit.
I
OJ/
(r. 990).''^) Gotował sie przeciw Słowianom szereg wypraw Niem-
ców, którzy przypuścić nawet nie chcieli, aby Słowiańszczyzna
mogła być dla nich straconą, Słowianie zac przenosząc swobodę
nad wszystlco, gotowi byli dla jej obrony na wszellcie ofiary.
3. Walka o Branibop (991—993). Wyprawy Ottona III (995—997).
Słowianie w odwet do Saksonii wpadają (998 — 1000).
Jeszcze za rządów markgrafa Tiadryka, złożonego z urzędu
przez Ottona II w r. 983, w okolicy Magdeburga był rycerz „zna-
komity" Kizo, który, czując się obrażonym przez markgrafa i nie
znajdując sposobu zemścić się nad nim, poszedł do Słowian, zje-
dnał ich sobie i taką ufność pozyskał, że mu powierzyli Brani-
bor, aby z dogodnego stanowiska mógł szkodzić Niemcom. Po
upływie lat kilku Kizo, poddawszy się namowom Niemców, po-
wierzony mu gród w moc królewską wydał. Lutycy, oburzeni
tym postępkiem do wściekłości, ze wszystkiemi siłami, jakie na
prędce zebrali, uderzyli na Branibor. Na wieść o tern bawiący
w Magdeburgu małoletni cesarz Otton III kazał wysłać posiłki
dla Kizy. Ruszyli więc na wyprawę: markgraf misznieński Ek-
hard, trzej wujowie kronikarza Titmarara, grafy: Henryk, Udo,
Zygfryd, tudzież stryj jego Luitariusz i komes palatyna Fryde-
ryk, A gdy prowadzone przez nich wojska zbliżały się do Bra-
nibora, Słowianie porzuciwszy oblężenie grodu, z taką natarczy-
wością uderzyli na Niemców, że tylko część ich zdołała wtargnąć
do Branibora, a inni po znacznej stracie ustąpili na powrót. 1^)
Na pomoc Ottonowi III pospieszył Mieszko polski (r. 991), ale
czy uczestniczył w napadzie na Branibor wiadomości nie posia-
damy.-*^) W następnym r. 992 Otton III sam prowadził wojsko
1*) Annal. Hildesheim. an. 990. Saxones Abotritos bis grandi irruptione va-
stabant. Multi quoque illorum et penitus nominatissimi interempti sunt, alii in flu-
mine necati. Saxones Dei gratia cum pace et victoria redierunt. Misacho et Bolizlavo,
duces Sclavorum, gravibus inimiciis inter se con{1ixerant.
1") Thietmar, IV, 15.
-<*} Annal. Hildesh. a, 991. Otto rex cum magno exercitu Saxonum ac sup'
plemento Misaconis Brennaburg obsedit et vicit.
Tom III. 22
- 33^ -
przeciw Braniborzanom, z posiłkami bawarskiemi i czeskiemi pod
wodzą książąt Henryka Kłótliwego i Bolesława II. Polski zaś
książę Bolesław, syn Mieszka, w rozporządzenie króla kontyn-
gens wojenny dostarczył.-') Słowianie mocno już dociskali za-
łogę niemiecką w Braniborze, ale na widok zbliżającego się woj-
ska królewskiego pierzclmęli. Dopiero po odstąpieniu Słowian,
oblężeni w Braniborze Niemcy, wyśpiewując radośnie kyrie-elei-
son, wybiegli na spotkanie odsieczy, która im takąż pieśnią je-
dnogłośnie odpowiedziała. Zająwszy gród Otton III osadził go
swoją załogą, a Kizo rządził grodem.--) Później Kizo, udawszy
się do Magdeburga, żonę swą i czeladź powierzył opiece jedne-
go z rycerzy swoicli Bolibuta,-") ale ten widocznie zbieg sło-
wiański w służbie niemieckiej, mając przed oczami przewrotność
Kiza i sam pragnąc spróbować szczęścia, władzę nad grodem
przy sobie zatrzymał. Pobiegł ,.niepośledni rycerz" Kizo pod
Branibor, ocalił żonę z czeladzią, ale gdy tajemne jego zabiegi do
opanowania Branibora, spełzły na niczem, stoczył bitwę i poległ.-^)
Braniborzanie zacliowali niepodległość jeszcze na półtora wieku.
Wypadki w^ Braniborze zapalały Słowian i Niemców do
wznowienia pogranicznej walki. Wojna podjazdowa toczyła się
w różnycli miejscowościach, bez szczególnycli rezultatów, a la-
topiscy urywkowo tylko zapisywali głośniejsze wypadki. Tak
w roku 992 Saksonowie dwa razy bili się gdzieś ze Słowianami
i dwóch chorążych stracili: Tietharda diakona werdeńskiego
i Halegreda prezbitera bremeńskiego.--^) W r. 993 Saksonowie
trzy zwycięzkie wyprawy do Słowiańszczyzny odbyli, a Słowia-
2>) Annal. Hildesh. a. 992, Otto rex cum valida suorum manu iterum Bren-
naburg adiit, venitque ad eum Heinricus, dux Baiariorum, et Bolizlao Boemanorum
princeps cum ingenti multitudine in auxilium regi. Bolizlao vero Misachonis filius —
suos sibi satis fideliter milites in ministerium regis direxerat.
22) Thietmar, IV, 15.
2») W słowiańskiej formie może być Boliwid. Porów, Wigger, Meklemb.
Annal. 50.
«*) Thietmar, IV, 15.
«Ł) Ann. Saxo. a. 992. Pertz, M. G. VIII, 638.
nie częstemi najazdami niepokoili Saksonije.-'^) Aż nakoniec roz-
paliła sie walka powszechna wzdłuż dolnej Łaby. W r. 994,
z wyjątkiem Serbów, wszyscy Słowianie, mszczcząc sie za dawne
krzywdy, zrzucili jarzmo niemieckie, i sami poczęli Saksonije
niszczyć."') Wtedy król Otton III, opierając sie na posiłkach,
przyprowadzonych mu przez Bolesława syna Mieszka i Bolesława
czeskiego, wtargnął w roku 995 do ziemi Obodrytów, niszczył
wszystko aż do r. Pieny i krainy Doleńców,-*) zkad przez zie-
mie Lutyków do Saksonii powrócił.-") Wyprawy te tylko roz-
drażniły Slowńan, którzy w ślad za ustępującym królem brzegi
Łaby opanowali, a opierając się na ludności słowiańskiej lewego
brzegu rzeki tej, puścili swe zagony w głąb Saksonii,^") aż do
Hildesheimu, tak że dla obrony dyecezyi swej biskup hildesheim-
ski Bernard zmuszony był przy zbiegu rzek Aller i Owakry
(O ker) twierdzę Mundborg założyć.^') Niepowodzenia, a przy-
tem zamiar rychlej szego do Rzymu na koronacyję odjazdu, znie-
'^) Annal. Hildesh. a. 993. eo anno Saxones tribus vicibus expeditionem
paraverunt in Sclavos, et nihil profecerunt; e contra Sclavi crebris latroci-
n i i s Saxoniam fatigabant.
2') Annal. Quedlinb. a. 994. Sclavi insuper omnes, exceptis Sorabis, a Sa-
xonibus defecerunt. — Annal. Sangall. maj. a. 995. Saxones et Sclavi qui dicuntur
Weletabi mutua se caede et incendio mactantes totam Germaniam inter Danubium
et oceanum sitam maxime inquietabant.
28) Annal. Hildesh. a. 995. Rex Abotritos vastavit, urbes et oppida disje-
cit; occuritque in auxilium Bolislau filius Misaco cum magno exercitu, nec non Boe-
mani cum filio alterius Bolislau venerunt. Recepitque se rex in Saxoniam cum
exercitu incolumi. Sclavi frequenti irruptione Saxoniam vastant. Że Otton III byl
w ziemi Doleńców, widać to z wydanego przez niego dokumentu r. 995: actum in
pago Tholensani. Raumer, Regesta, N. 334.
29) Annal. Quedl, a. 995. Rex . . Otto cum magno exercitu Apodritos et
quasdam Wlotaborum terras invadens incendiis et depraedationibus plurimus vastavit,
licet motum eorum nullo modo compresserit. Reversus denique ab illa expeditione in
Quedlinburg . . suscipitur. Annal. Saxo. a. 995. Annal. Ottenb. a. 995. Porów.
Wigger, Meklenb. Annal. s. 50.
3*^) Annal, Quedl. a. 995. AYigger, s. 50.
3>) Bernvardus hildesheimensis Ep. dicens sibi a . . tertio Ottone. Imp. ius
speciale castrum aedificandi, quod Mundburg vocatur, in ripa AUerae fluminis per-
missum fuisse, ad munitionem et tuitionem contra perfidorum incursionem et vasta-
tionem Sclavorum. Raumer, Regesta, N. 421.
22*
— 340 —
wolily Ottona III do rozejmu ze Słowianami w r. 996, zadowal-
niając się zape.wno przyrzeczeniem z ich strony daniny, za co im
zupełna niepodległość przyznaną została.^-) Wszakże to nie uspo-
koiło umysłów powaśnionych ludów, albowiem w następnym ro-
ku 997 znowu widzimy Słowian dolnej Łaby w walce z Niemca-
mi, którzy nie wdając się w stanowcze bitwy, tylko okolice pu-
stoszą. Wreszcie sam cesarz Otton III odbywa wyprawę przeciw
Hobolanom, ale wnet z niczem do Magdeburga powraca,""'') a tym-
czasem Lutycy, w znacznej sile przebywszy Łabę, do Saksonii
wpadają. W Bardengau przyszło do boju, w którym biskup
mindeński Ramward, z krzyżem w ręku poprzedzając wojowni-
ków tak, iż chorążowie dopiero zdążali za nim, wielce się do po-
gromu nieprzyjaciół przyczynił. Słowian poległo mnóstwo, reszta
w popłochu odbiegła zdobyczy, ^^) bez wątpienia w Saksonii złu-
pieżonej. Był to jedyny tryumf Niemców, którzy chociaż się
przechwalali ze zwycięztwa, ale nieprzyjaciół nie ścigali, owszem
niebezpieczeństwo ze strony Słowian musiało być groźne, kiedy
„dla obrony kraju" cesarz pośpieszył obwarować Harnaburg, te-
raz Arneburg nad Łabą,'^'^) powierzając warownię tę arcybisku-
powi magdeburgskiemu Gizilerowi. Słowianie postanowili po-
dejściem ją zdobyć. Arcybiskup, zaproszony przez Słowian na
obrady, w małym poczcie wybrał się za miasto. Nagle jeden
32) An. Quedl. cont. a. 996. Yernal' tempore — rex Otto compacta inter
Saxones et Sclavos pace, Italiam perrexit,
33) Annal. Quedlinb. a. 997. Sdavi innata sibi perfidia tacti pacis fregerunt
pactum terminosque latrociniis corroserunt furtivis. Quos contra commotus impera-
tor Zlodoraniam, quam vulgo Ileweldum vocant, egregiam inter Sclavanicas terram,
magno" invasit exercitu, vicit, praedavit, victorque in Magadeburch gloriosae sub-
intravit.
31) Annal. Qued. a. 997. inteterim autem, dum imperator Hevaldum devastando
percurrit, congregati Wlotabi Berdango provinciam improvisi rapinis multis aggressi
sunt et incendiis. Quod videntes Westfali, quos praefatus imperator in expeditio-
nem pergens ad custodiendam reliquerat provinciam, celeriter Luticos fortiter exci-
piunt, ipsique cum pauci essent; innumeram paganorum multitudinem tanta caede
prosternunt tantamque ab iis praedam diripiunt, ut nec caedis illius nec praedare
numerus uHo modo humano positi explicari sermone. — Thietmar, IV, 20,
33) Między Tangermiinde a Werben.
— 341 —
z towarzyszy wskazał mu na nieprzyjaciół pomykających sie od
lasu. Arcybiskup, zeskoczywszy z wozu, dosiadł lotnego ruma-
ka, któremu winien ocalenie swe, gdy mało kto z jego orszaku
pomyślnie uszedł. Zdobycz po poległycłi Słowianie bez oporu
zabrali. Wkrótce potem arcybiskup zdał gród markgrafowi Lui-
tarowi, lecz gdy ten zbliżał sie do grodu, ujrzał go w płomieniu,
opuścił wiec „pogorzelisko bezbronne i otworem dla nieprzyja-
ciela stojące." =^'') Działo się to z lewej strony Łaby, w Starej
marce, gdzie od czasów Karola W, pełno było twierdz i kolonii
niemieckich, a zatem łatwo pojąć, jak panowanie Niemców nad
Łabą w owym czasie było jeszcze słabe. Zdawałoby się, że wła-
dza cesarska nie ścierpł, aby lotrostwa Słowian działy się na za-
chód od Łaby, niedaleko Magdeburga i od wetu je vSłowianom
za napady ich na Saksoniję. Stało się jednak inaczej. Cesarz
Otton III całkiem zajęty sprawami włoskiem!, przesiadywał
w Rzymie, dokąd mu Niemcy posiłki wojenne słali, w Saksonii
zaś daje się czuć jakieś zniemczenie i niechęć do prowadzenia
bez końca wojny ze Słowianami. Słowianie inaczej myśleli. W cią-
gu dwóch wieków przyzwyczaiwszy się do wojny, pierwotnie dla
obrony własnych siedlisk, z czasem nabrali wprawy i ochoty do
wojaczki. Ze spokojnych i łagodnych rolników, stali się podo-
bnymi do Niemców wojownikami i gdy wśród ich zrujnowanych
siedzib nie było wojny, w wyprawach do Saksonii szukali zdo-
byczy. W r. 998 Niemcy nie napadali, Słowianie więc sami zro-
bili do Saksonii wyprawę.^'^) Cokolwiek później Mściwoj obo-
drycki rzucił się na klasztor Hilleslewe,^^) zakonnice uprowadził,
a klasztor spalił (r. looo),^*^) A chociaż ówcześni rocznikarze nie-
3«) Thietmar, IV, 25.
»') Annal. Corbej. a, 998. Bellum inter Saxones et Sclavos ... sed Deo
auxiliante Saxones victores effecti sunt.
^*) Terai Hillersleben miedzy Magdeburgiem a Halbersztadem.
^^) Tempore caesaris (Ottonis III) monasterium in Hilleslevo a Sclavis com-
bustum est, ediictis sanctimonialibus, et eodem die multi ex nostris sunt interfecti.
Thietmar, IV, 32. W kronice klasztoru Hilleslewe (Riedel, Diplomat. Beitrage zur
Gesch. der Mark Brandenburg, 1858, I, p. 8), zapisano: Anno M. regnante Ottona III
- 342 —
mieccy, zapisując wypadki, dodawali często, że „z bożą pomod
Słowianie pobici zostali, lecz rzecz widoczna, że Niemcy nie byli
w stanie przeszkodzić Słowianom łupieżyć i pustoszyć niemieckie
posiadłości z lewej strony Łaby aż do r. Ilmenawy, a nawet i głę-
biej do Saksonii wpadać. Szesnastoletnie usiłowania Ottona III
do odzyskania tego, co Niemcy, w skutek powstania Słowian
w r. 983, stracili w Słowiańszczyźnie, przywiodły do utwierdzenia
władzy niemieckiej w Serbsku, pomiędzy Solawą a Łabą, tudzież
do ujarzmienia Milczanów, ale Słowiańszczyzna nad Hobolą i dolną
Łabą została w r. 1000 w takich samycli granicach, jakie ustano-
wione były za Karola W. (r. 811), z tą tylko różnicą, że przed
200 laty Łaba służyła Niemcom do napadów na Słowian roz-
osobnionych, powaśnionych, niezdolnych do śmiałych wypraw
w oddalone strony, a w r. 1000 taż sama Łaba, osadzona po obu
brzegach ludem słowiańskim, znajduje się w ręku Słowian, umie-
jących, w razie potrzeby, łączyć siły swe do jednoczesnego na-
padu na Saksoniję, Dawniejsza, przez wieki trwająca nienawiść
pomiędzy Obodrytami a Lutykami, pod nacisl^iem doświadczo-
nych w ciągu dwóch wieków nieszczęść, ugasła. Zostav.'ało im
jeszcze jeden krok zrobić, aby się zlać w związek państwowy
i ocalić narodowość swą, ale dla tego wypadało wyrzec się da-
wnych bogów i razem z chrześciaństwem przyjąć cywilizacyę
zachodnią. To jednak okazało się trudniejszem dla Słowian, niż
walka z Niemcami.
§ 53.
Ostatnie wysiłki Serbów w obronie niepodległości
swej,
I. Odzyskanie swobody (r, 983). Strata jej (985).
Ujarzmieni przez Henryka Ptasznika w roku 928 Serbowie
między Solawą a Łabą,^) przez cały ciąg panowania cesarzów
Mistuuitz, dux Obutriorum scilicet SIavorum, combussit monasterium . , . in Hildes-
leue . . . Porów. Wigger, Mekl. Annal. s. 54.
1) Wyżej s. 240,
— 343 —
Ottona I i Ottona II musieli znosić zdzierstwa i rozboje niemiec-
kie, nie śmiejąc nawet pomyślić o zrzuceniu łańcuchów niewoli.
Gdy jednak duch ogólnego powstania owionął zaodrzańskich
Słowian w r. 983, a Czechowie wtargnęli do krainy pomiędzy
Solawa a Modła (Mulda), poruszenie się Serbów było tak gwał-
towne, iż załogi, kościoły, władze, zamki i wszystko co było nie-
mieckie znikło od razu, a swoboda i starożytne bogi zakwitły
na nowo.-) Wtedy i najważniejsza warownia niemiecka nad Ła-
ba, Miszno, wpadła w moc Bolesława II, księcia czeskiego. Ale
na zjeździe w Kwedlinburgu Bolesław II musiał zrzec się Misz-
na,^) Czechowie wyprowadzili załogi swe z Serbii (roku 985),
a Niemcy na nowo podbiwszy Serbów, tak ich srogo ścisnęli,
że w późniejszej walce powszechnej Słowian z Niemcami w ro-
ku 994, Serbowie nie mogli już uczestnictwa przyjąć.^) Duch
jednak narodowy tak mocno ożywiał jeszcze ludność serbską, iż
nie zważając na ucisk i przewagę wojenną Niemców, urządzenia
gminne i bóstwa pogańskie przetrwały aż do XII w.^)
2. Legendy o bojach Milczanów z Niemcami. Zwierzchnik Kresoencius.
Ostatnia stolica zwierzchników milczańskich. Ostatni przytułek ich w bło-
tach dolnej Sprewi.
Bytujący na wschód od Łaby Milczanie, jak wzmiankowa-
liśmy wyżej, podbici zostali przez markgrafa misznieńskiego Ek-
harda w r. 990,") zawdzięczając rozterkom pomiędzy Bolesławem
czeskim a Mieszkiem polskim, książętami. Że jednak musiały
być przed tern krwawe boje Milczanów z Niemcami, możemy
wnioskować o tem z podań ludowych, dotąd zachowujących się
w okolicach Budyszyna. Według tych podań, na górze Łubin,
2) Porów, wyżej § 51, s. 328.
3) Wyżej § 52, s. 338.
*) Annal. Quedlinburg. a. 994. Sclavi insuper omnes, exceptis Sora-
b i s , a Saxonibus defecerunt.
Sj Szczegóły podam w tomie IV dzieła niniejszego.
«) Wyżej s. 339.
— 344 —
niedaleko Budyszyna położonej, raz zgromadzili sie siedmiu kró-
lów serbskich na rade, jakby najskuteczniej mogli dać odpór
wdzierającym się Niemcom. Uradzili wojnę i rozpoczęli walkę,
lecz w boju wszyscy przez Niemców zabici zostali. Serbowie po-
grzebali ich z wielką czcią na górze Lubin, każdego w złotej ko-
ronie, pod jednym wielkim kamieniem, gdzie aż dotąd korony
leżą, oczekując lepszych czasów, swobody ludu serbskiego.'^) Że
podania ludowe o złotych koronach dawnych królów nie były
płonne, udowodniły to wykopaliska w okolicy, między Wojere-
cami a Złym Komorowem, w pobliżu góry Koszińskiej, tudzież
w lasach wsi Ptaczce, złotych diadem królewskich i wielu innych
rzeczy. Wykopaliska te, według pisarzy serbskich, wskazują
miejscowości, gdzie zaszły zapewno ostatnie, zacięte bitwy z Niem-
cami, podczas najazdu markgrafa Ekharda.^)
Oprócz podań ludowych o walce ostatnich królów serbskich
z Niemcami, mamy jeszcze kronikarskie wzmianki o zjawieniu
się w dziejach serbskich zwierzchnika Krescenciusem zwanego.
Miał on gród na górze Limaszowej, niedaleko góry Królewski-
gaj (Konigshain), był zatem królem Milczanów, albo przynaj-
mniej zwierzchnikiem jednego z plemion milczańskich. Według
powieści cesarz niemiecki, rozgniewawszy się na Krescenciusa
za jego nieprzyjazne postępki, posłał wojsko, które po krwawej
rzezi gród na Limaszu zdobyło a Krescencius z niewielu towa-
rzyszami umknął z wału, otaczającego północną część grodu, lecz
później przez cesarskich wojaków zamordowany został.") Inna,
stara powieść serbska, przechowująca się u ludu mieszkającego
') Czas. Mac. Serb. 1849 — 50, s. 23; Haupt, Sagenbuch der Lausitz, 1863,
tom II, s. 14; J. Człszinski, w poemacie „Lubin — Wutroba", tak sie wyraża:
„Sydom kralow z rowa wstanje, — a do ruki hrabnje mjecz,"
„Ildyż so skonczi Serbów spanje, — a krej w ziłach pocznić rżeć."
W miesięczniku „Łużica", 1889, N, 6, s. 41.
*) „Łużica", 1888, N. 4, s. 27..
'■') Szczegóły, dopełnione wymysłami nowszycli bezwątpienia czasów, podaje
Haupt, Sagenbuch, II, s. 92, 93. Króciej i treściwiej Jencz, w Cz. Ma. Serb.
1849—50, s. 36.
— 345 —
w błotach dolno-łużyckich, podaje, że niegdyś jeden serbski król,
zmuszony przez wojnę uciekać z górnych Łużyc, na małem czół-
nie dostał sie do błot dolnej Sprewii i tam, w pobliżu wsi Bor-
kowej, nowy gród założył, w którym jeszcze długo panował. Inna
znowu powieść ludowa podaje, że jeden król serbski, który miał
stolicę w grodziszczu niedaleko Borkowej, uciekając przed Niem-
cami, kazał podkowy koniom swoim poprzybijać na opak, ażeby
pogoń wrogów nie mogia dociec miejsca jego schronienia. Po-
równywając podania te pomiędzy sobą, dziejopisowie łużyccy
mniemają, że Krescencius nie zginął na Limaszu, lecz przedarł
się do swoich, którzy obozowali na wschód od wojereckiej drogi,
siadł do czółna w pobliżu wsi Wujezda i do błot dolnej Sprewii
się dostał. Lecz i tam w niedostępnych bagniskach, zemsta wro-
gów nie przestawała go trwożyć, fortelem więc starał się omylić
pogoń. ^")
Krescencius bezwątpienia nosił imię słowiańskie, które gust
kronikarski wolał po łacinie przetłómaczyć. Prawdopodobnie zwał
się on Przybysławem, lub Rościsławem.^^) Podania o nim są
tak nieokreślone, że nie możemy pomiarkować, w jakimby cza-
sie on żyć mógł. Zważając jednak, że Milczanie podbici zostali
dopiero przez markgrafa Ekharda około r. 990, możemy przy-
puścić, że około tego czasu Krescencius zmuszony został opuścić
gród swój na Limaszu. Wcześniej zwierzchnik milczański nie
miałby potrzeby opuszczać kraju swego, później, jak się zdaje,
zwierzchników ludowych nie było już w kraju. Milczanów. Ale
być może, że najazd na stolicę Krescenciusa przedsiębrali Niemcy
z Lużyc, po ujarzmieniu ich przez Gerona w r. 963 ?
Nie wiemy z pewnością, czy Przybysław, lub inny jaki
zwierzchnik milczański uciekł w błota nad dolną Sprewiją i tam
10) Jencz, Powieść o Serbskich królach. C. M. S. 1849—1850, I, 36.
11) Słowo crescere = róść, przybywać, widocznie służyło kronikarzow
do sformowania imienia łacińslciego, odpowiadającego najbliżej imieniu słowiańskie-
mu. Zatem Krescencius może być wprost tłómaczeniem imienia Przybysław, lub
Rościsław,
— 346 —
się osiedlić, rzecz jednak niewątpliwa, że podobny wypadek mu-
siał się zdarzyć, potwierdzają to bowiem wszystkie podania.
Oprócz tego największe w Słowiańszczyznie grodzisko, dotąd
grodem zwane, bezwątpienia było ostatnim przytułkiem swo-
bodnych Słowian, po zajęciu ojczyzny ich przez Niemców. Ja-
kich to silnych pobudek potrzeba było do naniesienia zdaleka
ziemi na trzęsawiska i usypania, w kształcie pięciopromiennej
gwiazdy, wzgórza tak rozległego, że na niem duża osada pomie-
ścić się mogła. Tylko rozpacz mogła pobudzić ludzi do wyko-
nania podobnego dzieła. Do dzisiejszego dnia ludność dolno-łu-
życka przypomina, że tam była ostatnia królów ich stolica, a wy-
kopywane tamże często szczątki zbroi, złotych i różnych metalo-
wych sprzętów,^-) dokładnie potwierdzają podanie ludowe. Długo
jeszcze po ujarzmieniu Łużyc, potomkowie dawnych zwierzchni-
ków przechowywali niepodległość swą, pod ochroną tej nieprzy-
stępnej miejscowości;^^) długo jeszcze misyonarze łacińsko-nie-
mieccy nie mogli wykorzenić w tej miejscowości czci dawnych
bogów słowiańskich, i tak przetrwało aż do odebrania Niemcom
Łużyc przez Bolesława Chrobrego, o czem niżej rozpowiemy.
^-) We wsi Bórkowej wykopana zostata złota korona królewska. Haupt, Sa-
genbuch. T. II, N. 22. Anmerkung, s. i6.
1'^) W zniemczonej prawie zupełnie wsi Kamjenkach (Kaminchen), niedaleko
błot położonej, maja się dotąd, w żeńskiej linii, znajdywać potomkowie dawnych
serbskich królów, Smolar, Piesnicki bornych a delnych Lużiskich Serbów. Gryma,
1844, II, 274. Baśń o potomkach królów, w Haupta Sagenbuch, II, N. 32.
DZIAŁ III.
Czasy przewagi polskiej w Sło^viańszczyźnie Pół-
noeno-Zaehodniej (999—1034).
§54
Zmiana stosunku Polski do Niemiec, Czech i Słowian
zaodrzańskich.
I. Stan Słowiańszczyzny północno-zachodniej w końcu X w. Polska
przygotowuje się do obrony Zaodrzańców.
Pod koniec w. X Słowiańszczyzna północno-zachodnia przed-
stawia obraz nadzwyczaj posępny. Po ciężkich bojach z Niem-
cami, Obodryci i Lutycy, nie zdążywszy zaleczyć rany swe, mu-
sieli gotować się do nowej walki, która lada chwila mogła zagrozić
niepodległości ich. Trzymali się oni mężnie, nie szczędzili wiel-
kich ofiar dla zajęcia mocnego stanowiska nad Łaba, ale prowa-
dzić długa walkę z przemagajacymi liczbą, środkami i organiza-
cyą Niemcami, bez pomocy reszty Słowian nie byli w stanie.
Tymczasem z upadkiem Łużyczanów (r. 963), południowa gra-
nica Lutyków otworem stała dla wdzierających się z Magde-
burga Niemców. Dawniej Lutycy mogli liczyć na wsparcie swych
przyjaciół Czechów, ale okoliczności zmieniły się. Książe czeski
Bolesław II, zamiast pomocy Lutykom, musiał przeciw nim pro-
wadzić posiłki Ottonowi III pod Branibór, aby gród ten dla
Niemców zdobyć. Możeby Bolesław II znalazł sposób dla uni-
knienia podobnej wyprawy haniebnej, ale poróżniwszy się z Mie-
szkiem polskim, nie śmiał obrażać cesarza, który w każdej chwili
— 348 —
mógł z Bawaryi i Miszna uderzyć na holdownika swego i do
koalicyi przeciw niemu wezwać księcia polskiego. Były to skutki
nieszczęśliwej zwady pomiędzy Bolesławem II a Mieszkiem (r. 990).
Zneutralizowanie sił czeskicli i polskich na korzyść Niemców,
ułatwiło markgrafowi Ekhardowi ujarzmienie Milczanów i znie-
woliło obu książąt słać Ottonowi III posiłki przeciw nadhobol-
skim Słowianom. Mieszko, równie jak i Bolesław II musiał oso-
biście obozować pod Braniborem, gdzie zmarł 16 Maja r, 992.')
Syn jego Bolesław Cłirobry, stosownie do zobowiązań ojca swego,
musiał także słać cesarzo"\vi przeciw Zaodrzańcom posiłki i, jako
łioldownik Ottona III, nie miał prawa mięszać sie w spiawy
ujarzmionycłi przez Niemców ludów. Wśród takich okoliczności,
Serbowie załabscy. Łużyczanie i Milczanie pozbawieni wszelkiej
nadziei odzyskania swobody, z rezygnacyą musieli znosić nie-
szczęścia, jakie na nich spadły w końcu X w. Niemcy, odzy-
skawszy w krajach ludów tych dawniejsze stanowiska (985 — 990),
a nawet rozszerzywszy władzę swą aż do r. Nisy łużyckiej, po-
częli gospodarować na wschód od Laby, jakby w ojczyźnie swej.
Uległe zniszczeniu, podczas powstania Słowian (r. 983) biskup-
stwa Życzańskie i Misznieńskie znowu się podniosły, napełniały
kraj kościołami, mnichami, zakonnicami, za którymi z Niemiec
ciągnęły roje sług kościelnych, zbrojne tłumy Sasów, koloniści,
poborcy podatków i dziesięciny, nauka o posłuszeństwie cesa-
rzowi zarówno jak i kościołowi, a dalej następywało pozbawie-
nie Słowian własności ziemskiej, sądy doraźne, szpiegi i szubie-
nica.-) Jakże okropnie wydawać się musieU Słowianom kapłani
1) Annal. Hildesheimen, a. 992. Misaco obiit, succcsitąue ei filius Bolizlavo.
Zgodnie z tern w nekrologii fuldeńskiej zapisano pod r. 992. IV Idus Maii Misi-
cho marchio (comes et secularis). Bielowski. M. P. II, 762, — Objaśnienia, co do
daty śmierci Mieszka I, podaje Abraham, Organizacya kościoła, s, 27. Historycy
polscy przyjmują za datę dzień 16 Maja r. 992. Szujski, Histor. Pol. ksiąg XII,
str. 21.
") Razu jednego cesarz Otton II, przybywszy do Merzeburga, zawiadomiony
został przez szpiega, Je Słowianie w Zwence zostający, pod zwierzchnictwem wielce
upodobanego sobie przewódzcy Suchawika, przechowywali zbroje księcia Frankonii
J
349
z krzyżem na czele szeregów zbrojnych, misyonarze obok katów
i szpiegów, nauka o miłości bliźniego obok zdzierstw poborców
duchownych i świeckich ? Jedyna radą zostawało Słowianom uni-
kać przybyszów, siedlić sie w oddaleniu od grodów, przez Niem-
ców zajętych, uciekać od nich dalej w niedostępne miejscowości,
wśród bagnisk porzecza Sprewi i tam dogodnej do powstania
pory oczekiwać.
Tymczasem pomoc uciśnionym ludom gotowała się nad
Wartą.
Trzydzieści lat zostając hołdownikiem i sprzymierzeńcem ce-
sarzów Ottona I, Ottona II i Ottona III, Mieszko I nie przesta-
wał dokładać starania do umocowania się wewnątrz kraju: za
pomocą kościoła szerzył oświatę zachodnią, organizował siłę wo-
jenną, urządzał państwo na wzór europejski, powiększał je przy-
łączeniem sąsiednich plemion pobratymczych, a dla handlu i zbytu
produktów rolniczych dobijał się otworzenia swobodnej przez
Gdańsk do morza żeglugi/') Wszystko to wymagało długiego
czasu i stałego pokoju. To też Mieszko, pojmując głęboko po-
trzeby narodu swego, zachowywał stale przyjaźń z cesarstwem
wschodniej Konrada, poległego w boju z Madjarami nad Lechem (r. 955). Za po-
średnictwem tegoż Suchawika cesarz przywiódł obwinionych do rozprawy w poje-
dynku sądowym: pokonanych kazał bez wyjątku powiesić, a zdobycz będącą w ich
relvu odzyskał. „Nie wiem wreszcie tego doliladnie, powiada Thietmar, czy posia-
dacze zbroi rzecżonej, byłi r zeczy wiście zbójcami Konrada, lub niewinni wcale śmierci
jego, przypadkiem jakim ją dostali, gdy przecież ukrywali ją u siebie, zdaniem mem
sprawiedliwie życiem zapłacili za swe przewinienie." Thietmar, Ił, 24. — Nigdy
Słowianie nie zabijali Konrada, ani winni byli w zagrabieniu jego zbroi, a jeśli ją
posiadali, to tćra jeszcze nie obrażali praw boskich i ludzkich, aby gardłem za to
zapłacić. Lecz w pojęciu ówczesnych Niemców i samego bisliupa Titmara, samo
przechowywanie zbroi przez Słowian liczyło się zbrodnią, zasługującą na szubienicę.
Z tego można powziąć pojęcie o wymiarze sprawiedliwości przez sądy land- i burg-
grafów w ujarzmionej Slowiańszczyźnie.
•'') „Kraj Mieszka największy ze wszystkich krajów słowiańskich; obfity
w zboże, mięso, miody i rolnictwo. Podatki pobiera Mieszko w bizantyńskich mit-
kalach (monetach), z których utrzymuje wojsko, a każdy wojak co miesiąc otrzy-
muje oznaczoną ilość pićniędzy (mitkalów). Wojuje Mieszko z ludem pomorskim
Awbaba", w którym badacze Kaszubów podrozumiewają. Kunik, A.iSeKpH, 50, 51.
— 350 —
i tern zapewniał w domu spokój, wśród którego ludy władzy je-
go poddane, zlewały się w jeden naród, wzrastały moralnie i to-
warzysko. A gdy zmarł, następca jego Bolesław znalazł pań-
stwo tak już zamożne w środki materyalne i społeczność na tyle
uorganizowaną, że jakby cudem jakim rozwinął ogromne siły
i stał sie od razu potężnym monarclią. Wszystko to było skut-
kiem długoletniej, przetrudnej pracy Mieszka. Syn zawdzięczał
swą wielkość przezorności i zmysłowi politycznemu ojca, a idąc
w ślady jego, panowanie swe rozpoczął od łączenia pobratym-
czycłi pomorskicli i clirobackich ludów w jeden wielki naród
polski. Czyżby o Łużyczanach zapomniał? Wszak to nie jakiś
oddalony pobratymiec, a latorośl jednego z Polanami plemienia
lecliickiego, jednakowycli obyczajów i mowy,'*) przedłużenie tego
samego ludu, który sie rozrodził na szerokicłi łęgach od Wisły
do Łaby, żył z Polanami w zgodzie i tylko przemocą w r, 963
od nich oderwanym został. Nie mógł Bolesław nie czuć, ile mu
krzywdy czyniło zabranie przez Niemców Łużyc, a przez to i wa-
żnych stanowisk nad Łabą, zkąd widokom jego odkrywała się
najdogodniejsza podstawa do działania na Czechy i pomorskie
Słowiany. Jeżeli gdzie mógł Bolesław znaleźć wiernych sprzy-
mierzeńców, to najpewniej nad Sprewją i w Serbsku, bo tam
ucisk niemiecki, obrażając uczucie narodowe, rozdmuchiwał zem-
stę, gotową, przy lada pomocy, krwawym płomieniem ochwycić
ciemiężców. Ale Bolesław był wassalem i sprzymierzeńcem Otto-
na III, z którym nie wypadało mu zrywać przyjaznych stosun-
ków. Wyczekiwał więc okoliczności, a tymczasem robił co mógł
dla ugruntowania władzy monarchicznej i podniesienia państwa
Polskiego. Nie bez powodów zapewno wygnał macochę Odę
z jej synami Mieczysławem i Lambertem, i wydziedziczył Ody-
lena i Pribuwoja,^) dzielnicowych prawdopodobnie dynastów,
*) To się stosuje do X i dawniejszych wieków, a nie do teraźniejszej mowy,
pomieszanej z narzeczem serbskiem i zepsutej pod wpływem niemczyzny.
<*) Thietraar, IV, 37. Bolizlavus noverca et fratribus expulsa, excecatisque
familiaribus suis Odilieno atque Pribuvoio, vulpina calliditate coatraxit in unum.
— 35^ -
a gdy spokój u siebie w domu zapewnił, dobijał sie w myśl ojca
swego, przyłączenia do Polslci Pomorza. W tym celu zdobył on '
Gdańsk (r. 994), wspólnie z Ottonem III odbywał wyprawę prze-
ciw Obodrytom (r. 995),'') i wtedy już, zdaje sie, Pomorze wscho-
dnie całkiem opanował.') Starając się zjednać sobie stronnictwo
w Czechacli, Bolesław Clirobry pozyskał przyjaźń możnego rodu
Sławników, z którycTi najstarszy brat Sobiebor przyjął u niego
służbę i dowództwo wojskowe podczas wyprawy, wspólnie z Otto-
nem III, w r. 995 przeciw Obodrytom.^) Los mu posłał jeszcze
drugiego z rodu Sławników, arcybiskupa Wojciecha, który dowie-
dziawszy się w Moguncyi o wymordowaniu swych braci w Li-
bicy, nie wrócił już więcej do Czech, lecz udał się do Krakowa,
zkąd, po krótkim pobycie, na początku jesieni r. 996 przeniósł
się na dwór Bolesława w Gnieźnie. Ztąd wybrał się w końcu
Marca r. 997, w towarzystwie brata Radyma i Benedykta na
apostolstwo do Prus i tam na brzegach Sambii w dniu 23 Kwie-
tnia śmierć męczeńską poniósł.^)
Wysłanie ś. Wojciecha na apostolstwo do Prus, wykupienie
zwłok jego i pyszne przewiezienie ich do Gniezna zjednały Bo-
lesławowi Chrobremu w świecie chrześciańskim imię gorliwego
obrońcy wiary, a gdy podczas zaszłych w Czechach rozruchów
po śmierci księcia Bolesława II, Bolesław polski opanował Kra-
Z dokumentu „Darowizna Gniezna" dowiadujemy się, że uczynili to Dagon judex,
Oda senatrix et filii eorum Misica et Lambertus. (Bielowski, M. P. I, 148).
«) Anal. Hildesh. cont. a. 995. Rex Abodritos vastavit, urbes et oppida
disjecit; occurritąue in auxilium Bolizlau filius Misaco cum magno exercitu, nec non,
Boemani cum filio alterius Bolizlau venerunt
') Helmokl. I, 15. Eodem quoque temperę Bolizlaus, Polonorum christia-
nissimus rex, confoederatus cum Ottone III, omnem Slaviam, quae est ultra Odoram,
tributis subjecit.
*) Kanaparza, Żywot ś. Wojciecha: Uhus ex suis (Adalbertis) fratribus . . .
cum Bolizlavo Palaniorum duce foras in expeditione imperatoris erat. (M. P. I,
s. 179). Do tego Brunnonis Vita S. Adalbertis: Major frater in servitium impera-
toris profectus pagauornm expugnationes adiuvit, ubi et cum Bolizlayo Polanorum
duce gratiam amicitiae promeruit. Bielowski, M. P. I, s. 208.
9) Korytko wski, Arcybiskupi Gniezn. I, s. 17.
- 352 -
ków, Śląsk i zakarpacką Słowiańszczyznę aż do Dunaju (r. 909),
imię jego stało się w Europie głośnem, a sam on jako monarcha
potężny i bogobojny zasłynął. Teraz dopiero Bolesław począł
sie starać, aby stosunek swój do cesarstwa zmienić i zamiast lioł-
downika stać się sprzymierzeńcem Ottona III.
2. Podróż Ottona III do Polski. Umowa jego z Bolesławem Chr. r. 1000.
Niezależność kościoła polskiego. Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie z trzema
suffraganiami.
Zamiary oswobodzenia Polski od zobowiązań względem Nie-
miec, Bolesław Cłirobry rozpoczął podniesieniem w Rzymie kwe-
styi organizacyi kościoła polskiego. Papież Sylwester II, mając
nadzieję zyskać w nim dzielnego pomocnika przeciw wzmagają-
cej się potędze Niemców, dla Włoch i stolicy apostolskiej nie-
bezpiecznych, chętnie przychylił się do jego życzenia, a „korzy-
stając ze stosunków ścisłej z cesarzem Ottonem III przyjaźni, jego
wielkiej czci ku ś, Wojciechowi i przychylności dla Bolesława,
wykonał dzieło dla Polski pod względem kościelnym i państwo-
wym wielkiej doniosłości, przeprowadzenie którego na miejscu,
u grobu ś. męczennika, przy pomocy pełnomocnika swego, po-
ruczył potężnemu wszechwładzcy Niemiec." ^^) Z swojej strony
Otton III, powodowany wielką czcią ku ś. Wojciechowi i zacie-
kawiony poznaniem na miejscu tego, co słyszał o nadzwyczajnej
potędze Bolesława Chrobrego, przedsięwziął pielgrzymkę do Pol-
ski (r. 1000). W nadzwyczaj świetnem otoczeniu panów świec-
kich i duchownych, w liczbie których znajdywał się prawdopo-
dobnie i Radym, ^^) brat ś. Wojciecha, cesarz z Rzymu przez
10) Korytkowski, Arcyb. Gniezn. I, 21.
11) W dokumencie dla klasztoru Farfy z dnia 2 Grudnia r. 999 Podpis Ra
dyma (Gaudentego) brzmi: Gaudentius archiepiscopus S. Adalberti martyris interfui
et subscripsi. (Mabillon, Annales Ordini S. Benedicti, 1739, T. IV, s. 119). W pod
pisie tym należy dodać przed słowem: „S. Adalberti..." słowo „ecclesiae", a nie
jak proponuje Zeissberg, słowo: „germanus". Abraham, Organizacya kościoła w Pol
sce, s. 53. W rocznikach kapituły krakowskiej pod r. 999: Ordinacio Gaudencii in
episcopum. Bielowski, M. P. II, 793.
Ratysbone, Życz, Miszno i krainę Milczanów dążył do ziemi
Diedoszów, która już do Polski należała. A gdy sie do granicy
polskiej zbliżył, wybiegł na jego spotkanie Bolesław i prowadził
do miejsca zwanego IlwaJ-) Ztąd prowadził dalej aż do Gnie-
zna, podejmując go z taką wspaniałością, że według współcze-
snego świadka „nie jest to ani do wysłowienia, ani do uwierze-
nia prawie."^'') Zbliżając się do celu pielgrzymki swej, Otton III
z pokorą szedł pieszo i boso, a biskup miejscowy Unger, spot-
kawszy cesarza, wprowadził go do kościoła.'^) Uderzony prze-
pychem dworu Bolesława, świetnością rycerstwa polskiego i bla-
skiem otoczenia całego, Otton III zaklął się na swą koronę, „że
co widzi jest większe nad to, o czem słyszał"', a naradziwszy się
z dostojnikami swymi, wyznał, ,.że nie godzi się takiego męża,
jakby jakiego z książąt (niemieckicli) dukiem łub komesem mia-
nować, ale na tron królewski chwalebnie podniesionego koroną
uświetnić." A zdjąwszy ze swej głowy koronę cesarską, na głowę
Bolesława w zakład przyjaźni ją włożył, za chorągiew zaś tryum-
falną dał mu w upominku gwoźdź z krzyża pańskiego, wraz
z włócznią ś. Maurycego, za co go nawzajem Bolesław rarnie-
niem ś. Wojciecha obdarował. I takiem zamiłowaniem wzajem-
nem się zjednoczyli, iż cesarz mianował go bratem i sprzymie-
rzeńcem cesarstwa, a ludu rzymskiego przyjacielem i towarzy-
szem postanowił. Nadto, cokolwiek z nadawnictw kościelnych
do cesarstwa należało, czy to w kraju polskim, czy w podbitych
przezeń lub mających być podbitemi ziemiach „barbarzyńskich",
jemu i władzy jego następcom ustąpił. Umowę tę papież Syl-
^2) Ilwa, teraz Halbau nad r. Czernicą, wpadającą do r. Bobry z lewej strony,
w ziemi Diedoszanów.
'=5) Thietmar, IV, 28.
'^) Wzmiankując o tern Thietmar (IV, 28), nie wspomina miejsca, w którem
Unger spotkał Ottona III. AViadomo jednak, że cesarz, dążąc z Włoch do Polski,
nie zajeżdżał ani do ^lagdeburga, ani do Poznania, aby uniknąć przeszkód ze strony
arcybisliupa magdeburgskiego Gizilera i suffragana jego bislcupa poznańskiego Un-
gera do ustanowienia nowej organizacyi kościelnej w Polsce. Gdzież wiec Unger
spotkał Otttona? Zapewne u grobu ś. Wojciecha w Gnieinie.
Tom III. 23
wester II prz) wilejem zatwierdził. — Taki opis pobytu Ottona III
w Polsce, podał Gallus,''^) w sto lat po zajściu tego wypadku.
Dopełniając opis ten wiadomościami z innycłi źródeł czer-
panemi, przekonywamy sie, że najważniejszym skutkiem zjazdu
gnieźnieńskiego r. looo, były: uwolnienie Bolesława Chrobrego
od wszelkich zobowiązań względem Niemców,^") tudzież przepro-
wadzenie na miejscu, stosownie do życzenia Bolesława, organi-
zacyi kościoła polskiego, według projektu ułożonego za zgodą
papieża Sylwestra II w Rzymie, jeszcze przed odjazdem Otto-
na III do Polski.'^ Ustanowienie metropolii Gnieźnieńskiej i pod-
niesienie do godności arcybiskupa gnieźnieńskiego brata ś. Woj-
ciecha Radyma, któremu podlegać mieli nowo ustanowieni bi-
skupi: Poppo dla dyecezyi Krakowskiej, Jan dla Wrocławskiej
i niemiec z okolic Merzeburga Reinbern dla Kołobrzegskiej,^*)
świadczyły o przyznaniu przez stolice apostolską i cesarza Otto-
na III niezależności kościoła polskiego od żadnej innej metro-
polii, z własną hierarchiją, podlegającą odtąd jedynie stolicy apo-
stolskiej i monarsze polskiemu. Po za obrębem tej hierarchii
pozostał tylko biskup poznański Unger, który nie życząc zgo-
dzić sie na uszczuplenie praw swych, wolał podlegać nadal me-
^^) Gallus, I, 6; Lelewel, Związki z Niemcami. Polska wieków średn.
II, VI, II.
'") Włożenie na głowę Bolesława przez Ottona III korony, jak upewnia
Gallus, bez dopełnienia obrzędów religijnych, może być uważane jako udzielenie
Bolesławowi godności monarchy niepodległego, a nie koronacyi, jak niektórym dzie-
jopisom wydało się. Wreszcie po cóżby Bolesław koronował się powtórnie w ro-
ku 1025?
^') Według uwagi prof. Abrahama, na jednym z synodów rzymskich, być
może na tym samym, który zasuspendował Gizilera, uchwalono założyć nowa metro-
polije i przyjęto plan Bolesława podziału kraju na dyecezyje. (W końcu Kwietnia
r. 999). Abraham, Organizacya, s. 53.
^'^) Thietmar, IV, 28. Nec mora, fecit ibi archiepiscopalum, . . commitens
eundem praedicti martyris fratri Radimo. eidem<iue subiciens Reinbernum Salsae
Cholbergiensis aeclesiae episcopum, Popponem Cracuaensem, lohannem Wrotizlaen-
sem, Ungero Posnaniensi excepto. Podobnie w Annal. Magdeburg. (Pertz. M. G.
XVI, 159}. Eique tres alios episcopos in tribus locis id est Salzolberch, Cracowe,
Wratizla oniinatos subiecit.
— 355 —
tropolii Magdeburgskiej.^") W każdym razie Polska, zawdzięcza-
jąc roztropności Bolesława Chrobrego i przezorności Sylwestra II,
otrzymała w r. looo zapewnienie szerzenia chrześciaństwa i roz-
wijania oświaty zachodniej w duchu narodowym, a przez to
i niezależność polityczną, krępowaną przedtem podległością ko-
ścioła polskiego metropolicie magdeburgskiemu.
W parę lat po zjeździe gnieźnieńskim przypadła śmierć
Ottona III, otrutego przez kochankę, męża której, za szerzenie
rozruchów we Włoszech, kazał powiesić,-") tudzież zamordowa-
nie markgrafa misznieńskiego Ekharda/-') z którym Bolesław
zostawał w zgodzie, oswobodziły Bolesława od wszelkich stosun-
ków przyjaźni z Niemcami i pozwoliły mu postępywać tak, jak
mu dyktował interes narodowy.
3. Bolesław Chrobry najeżdża Łużyce i zrywa stosunki z Henrykiem II
roku 1002.
Mieniąc się być przyjacielem nowo obwołanego królem Hen-
ryka II, Bolesław najechał łużycką i milczańską ziemie, zdobył
Budyszyn, dotarł do Łaby, zabrał Strelę i obiegł Miszno, a nie
mogąc zdobyć je siłą otwartą, robił w niem stronników sobie
pieniędzmi i namową. Serbskiego rodu wietnicy, przez Niem-
ców Kukesburger zwani,--) mając powierzoną sobie obronę bra-
if*) „Prawdopodobnie kilku następców Ungera, Włochów, którym obojętne
były wewnętrzne sprawy polskie, podtrzymywali stosunki z ^Magdeburgiem, ze szkoda
kościoła i narodu. Dopiero biskup polski Wawrzyniec, rządząc sie względami na-
rodowymi, zerwał stosunki z zagraniczną metropoliją i dobrowolnie poddał się pod
jurysdykcyję arcybiskupa gnieźnieńskiego, około r. I lo6. Korytkowski, Arcybi-
skupi, I, 28.
*"'j Otton III umjirł w Palerno, w pobliiu Citta-Castellana, 24 Stycznia
r. 1002. Tliietmar, IV, 30.
-1) Ekhard I podczas podróży zamordowany w Palitlił (Polden) 30 Kwie-
tnia V, 1002. Thielmar. V, 4.
22) Thietmar, V, 6. Satelites... dicti slavonice Yethenici, Cukesburgiensi.
W objaśnienie znaczenia ludzi lej nazwy, GebhariU przytacza z dyplomu Ottona C.
de Brene, an. 1288. Advocatus castellani et custodes turrium, qui vulgariter Hufslude,
et Janitores qui teułonice dicuntur Dorwerderc. Allgemeine Welthistcrie. T. 52,
s. 302, przypisek a.
23*
- 356 -
my wschodniej, porozumiawszy sie z Polakami, otwarty rokosz
podnieśli. A położywszy trupem jednego z dowódzców swych
Bekcejona, stanęli zbrojno przed kamienatem,^^) ciskali kamie-
niami w okna, z wrzaskiem domagając się wydania sobie bur-
grafa Ocerusa, któremu śmierć zapowiadali. Udało się jednak
innemu naczelnikowi Titmarowi załogę wyprowadzić spokojnie.
"Wtedy wietnicy, przez orędowników swych porozumiawszy się
z Bolesławem, w bramach otwartych na oścież przyjęli go rado-
śnie. Uniesiony pomyślnością Bolesław posunął się dalej na za-
chód w głąb Serbska, opanował cały kraj aż do Białego Hal-
sztrowa (Elster) i załogi swoje rozstawił. Wojsko saskie zbierało
się wyruszyć przeciw Bolesławowi, ale ten „chytrości niezwykłej
człowiek" upewniał, że wszystko czyni za wiedzą i przyzwole-
niem Henryka bawarskiego, a skoro ten przy posiadłości pań-
stwa umocni się, do jego woli zastosuje się zupełnie.-^)
W Czerwcu roku 1002 Henryk wybrany został na króla,
a 25 Lipca przyjmy wał w Merzeburgu hołd Sasów. Bolesław,
udawszy się na zjazd merzeburgski, przyjęty był jako sprzymie-
rzeniec Niemców. Usiłował on zdobyte kraje zatrzymać, nie
szczędząc kosztów dla zrobienia sobie stronników wśród dworzan
królewskich. Zaledwie wyjednał, że Miszno przyrodniemu bratu
jego Guncelinowi wypuszczone zostało, sam zaś utrzymał się przy
posiadaniu ziem MilczanÓAV i Łużyczanów^ (25 Lipca r. 1002).-')
Nabytek ten znakomicie podniósł potęgę i urok Bolesława Chro-
brego w Słowiańszczyźnie. Nie dozwolili mu wprawdzie Niemcy
utwierdzić się na Łabie, ale w Misznie osiadł krewny i przyja-
ciel jego Guncelin, z którym poradzić nietrudno było.
Zdawało się, że zajście między Bolesławem a Niemcami,
skończone kompromisem, będzie trwałe, ale zdarzył się niespo-
-■^) U Thietmaia: Caminata oznacza, domus, palatium, choćby z drzewa
zbudowany, ale z kominem.
2<) Thietmar, V, 6.
*^j Thietmar, Y, 9, 10. O bralerslwie Guncelina z Bolesławem, niżej § 55,
pr^ypisck 2, s. 303.
— y:>7 —
dziewanie wypadek, który kompromis poderwał, W ostatnich
chwilach pobytu w Merzeburgu, kiedy Bolesław pożegnawszy się
z Henrykiem II, miał w-racać do kraju, wzeszli na podwórze zam-
kowe Polacy z orszaku Bolesława, nie wiadomo dla jakiego celu.
A gdy na wezwanie odejść nie chcieli, wszczęła się z Niemcami
rozprawa orężem, wśród której Bolesław wyszedł z zamku. Tłum
Niemców rzucił się na niego tak natarczywie, że przeprowadza-
jący go komes Henryk, z narażeniem własnego życia, ledwo
uprowadzić zdołał znakomitego gościa, ale rycerzy polskich tłum
docisnąwszy, jednych obdarł, innych pokaleczył. Jeżeli król Hen-
ryk nie miał żadnego udziału w tej sprawie, czemu dajemy wiarę,
w każdym razie za taką obrazę króla niepodległego państwa
i sprzymierzeńca, powinnyby ze strony Henryka nastąpić prze-
prosiny, ul<aranie winowajców, a jednak naoczny świadek Tit-
mar milczy o tem, czem daje do mniemania powód, że serde-
cznego pojednania się między królami nie nastąpiło. A jakby na
potwierdzenie tego Titmar powiada, że Bolesław „zasmucił się
mocno, podejrzy wając, iż zamach na niego nastąpił w skutek
poprzedniego planu i podstępu, posądzając o to króla niesłu-
sznie."
Bolesław przybywszy do Streli nad Labą, mnóstwo ziemian
z okolicy grodu tego uprowadził, gród spalił i w^stecz za sobą
puścił orędowników z poleceniem odciągania kogo tylko można
od stronnictwa Henryka. Na wieść o tem Henryk błagał swoicli
przyjaciół, „aby tajemne praktyki Słowian starali się wykrywać
i przewiadywaczów ich wedle możności imać." -*') Odtąd Bole-
sław niczem już nie był krępowany. Sąsiedzkie stosunki z Niem-
cami pogorszyły się, przyjaźń z królem niemieckim runęła, — sta-
nął oddzielnie jako monarcha, gotowy bronić godności własnej
i narodu swego, działać według woli swej. Sprawy czeskie naj-
przód uwagę jego na się zwróciły.
") Thietmar, V, lo.
— 35ii —
4. Zaburzenia w Czechach: książęta Bolesław Rudy i Władybój.
Bolesław Chrobry zajmuje Czechy (1003).
Po Bolesławie II, Pobożnym, (f 9 Lutego 999) zostało trzech
synów. Z nicłi starszy Bolesław Ryszawy (Rudy), okrutnego
cliarakteru, skąpy, dziki, mściwy, otrzymał, na mocy prawa cze-
skiego, władzę książęcą, a młodszym braciom Jaromirowi i Ol-
drzykowi niewielkie udziały wyznaczył. Wkrótce jednak poża-
łowawszy tego co dał braciom, postanowił zgubić icli, Jaromira
kazał otrzebić, a Oldrzyka zamierzył zabić w łaźni, lecz gdy się
to nie udało, wygnał braci z matką za granicę kraju, a sam po-
czął po tyrańsku rządzić, lud strasznie ciemiężyć, „na wzór bazy-
liszka panując sam jeden w pustyni."^') Jaromir i Oldrzyk zna-
leźli schronienie u księcia bawarskiego Henryka, który cokolwiek
później został królem niemieckim.
Dawny przyjaciel Slawników Bolesław Chrobry, nie mogąc
I^rzebaczyć Rudemu uczestnictwa w zniszczeniu przez Wrszow-
ców rodu Sławników i wymordowaniu braci ś. Wojciecha (r. 996),
w pierwszym roku panowania swego odjął mu Śląsk, Chroba-
cyję, Morawy i zakarpacką Słowaczyznę (r. 999). W Czechach
począł się niepokój. Na czele buntu stanęli Wrszowcy, ci sami,
którzy byli przyjaciółmi Bolesława Rudego, a potem najwięcej
od niego cierpieli.^^) Rudy musiał uciekać z Czech do Niemiec,
a na miejsce tego „gadu jadowitego", naród czeski wezwał brata
młodszego Bolesława Chrobrego Władyboja, syna Dubrawki,
a przez to należącego po kądzieli do rodu Przemysłowców, i za
swego przez Czechów uważanego. Władybój nieczynny, pijak,
chcąc zasłonić się od stronnictwa Jaromira i Oldrzyka, pośpie-
szył do króla Henryka II, w Ratysbonie hołd mu złożył, a Cze-
chy w lenność od niego otrzymał.'-'-') — Tymczasem Bolesław
Rudy tułając się w Niemczech, szukał u Bolesława Chrobrego
-') Thietmar, V, 15.
-'') Palacki. Dejiny, I, 279.
-»J Tl)i;tmar, V, 15.
— 359 —
przytułku, w tym samym prawie czasie, kiedy po kilkumiesię-
cznem panowaniu Władybój umarł, w początku r. 1003. „Na-
stał sądny rok w dziejach czeskich." '^^) Jaromir i Oldrzyk wró-
cili do Czech, ale wnet i Bolesław Chrobry wtargnął tamże, pro-
wadząc z sobą Bolesława Rudego do Pragi, a obsadziwszy grody
czeskie załogą swoją, usunął sie z Czech. Bolesław Rudy, osią-
gnąwszy władzę, do takiego stopnia rozkielzał namiętność swą,
,.iż kazawszy stanąć przed sobą przedniejszym panom, jednego
z nich rozcięciem głowy mieczem życia pozbawił, za nim innych
pomordował, a dokonał tego, dyszący krwią i podstępem czło-
wiek, niegodny dożyć i połowy tych dni, które przeżył." ^') Prze-
straszeni tem Czechowie, wyprawili tajemnie posłów do Bolesła-
wa Chrobrego z proźbą o uwolnienie ich od tyrana. Chrobry,
przychylając się do proźby poselstwa, zaprosił Rudego na roz-
mowę do pogranicznego zamku, a gdy ten przybył, kazał go
oślepić, a sam pośpieszywszy co żywo do Pragi, wprowadzony
do niej (w Marcu 1003) przez mieszkańców i jednomyślnie za
pana Czech okrzyknięty został.^-)
Zwracając uwagę na mapę posiadłości Bolesława Chrobrego
w początku roku 1003, nie trudno dostrzedz, że dla zaokrąglenia
zdobyczy jego za Karpatami aż do Dunaju i Rakus, a na zacho-
dzie aż do Miszna brakowało tylko Czech i że zdobycie Czech
ułatwiało mu możność opanowania Serbii, między Solawą i Ła-
bą, a przez to posunięcia granicy niepodległej Słowiańszczyzny
do naturalnych kresów Bawaryi i Turyngii. Wypadki składały
się dla niego najpomyślniej. Przenosząc stolicę z ubogiego Gnie-
zna do oddawna upragnionej, murowanej, bogatej "■') i rozko-
sznej Pragi, ^'*) Bolesław zdobywał dla całej Słowiańszczyzny pół-
^0) Palacki. Dejiny, I, 281.
^1) Thietmar, V, 18.
'2) Ibidem.
•'•'') Niżej cytata 35.
'*) Adalbold, in vita S. Heinrici II imperatoris, powiada: Tandem Bulizla-
vus Mcset onis lilius jucunditatem Pragaee, t amoenitatem Boe-
— ^6o
nocno-zachodniój prawdziwa stolice, z której dawniejsza od pol-
skiej c) wilizacya czeska miała roznieść po szerokich przestrzeniach
oświatę, handel i przemysł, '^^) niezbędne podwaliny wielkiego
państwa. Z swojej strony Bolesław niósł Czechom porządek, po-
tęgę wojenna, niezależność od Niemców, a przytem łagodność
r/ądów i dbałość o dobrobyt kraju, czego właśnie nie mogła im
dać zdemoralizowana dynastya Przemysłowców. Ogłoszenie Bo-
lesława królem czeskim było najważniejszym aktem w historyi
słowiańskiej, bo zapowiadało połączenie wszystkich ludów od
granic bawarskich, Solawy i Łaby aż do Dniepru, i od morza
Bałtyckiego aż do Dunaju, w jedno państwo, potężniejsze od ce-
sarstwa Rzymsko-Niemieckiego, a że to państwo mogło być uor-
ganizowane należycie, za to ręczyły genialne zdolności i niepo-
spolity charakter Chrobrego. Zostawało tylko samym Czechom
zrozumieć doniosłość rezydencyi króla polskiego w ich stolicy,
tudzież zajęcia grodów ich przez rycerstwo polskie i urzędników
królewskich.**")
m i a e praeponit amicitiae et ut nepote suo (Bolesława III) qualibet racione ejecto,
tante terre principatu pótiri poSsit, fraudum suarum intima scrutatur... Pertz, M. G.
VI, 694.
^•'') Według świadectwa Ibraima-ibn-Jakóba, który zwiedził Pragę pized ro-
kiem 965, Praga była murowana i najbogatszą z miast handlowydi, miała fabryki
siodeł, uździenic, tarcz, tkanin. Do niej przybywali kupcy z Krakowa, Rusy, Sło-
wianie z krajów tureckich (madjarskich), Żydzi i Madjary, wywożąc wiele mąki,
cyny, futer. Kraj czeski jest najbogatszym z krajów Północy. Kunik, AJlóeKpil, 40.
Wreszcie, porównać dzieła tego T. II, s. 612 i następne.
36) Chroni. Polonorum I, 6, Numąuid non ipse (Boleslavus) Moraviam et
Bohemiam subjugavit et in Praga ducalem sedem obtinuit suisque eam suffraganeis
deputavit. Że namiestnicy Bolesławowi musieli być w grodach czeskich, to niewąt-
pliwe, ale jak ich po imieniu zwano nie wiemy. Tymczasem w wykopalisku jaro-
cińskiem r. 1876 (w W. Ks. Poznańskiem), pomiędzy monetami Bolesława II ceskiego
znalazł się obol, z napisem na stronie głównej wyraźnie wybitym: Otto D u x.
Archeolog berliński Menandier, idąc za przytoczoną wyżej wskazówką Chronica Po-
lonorum, mniemał, że moneta wybita była przez Ottona czyli Bezbraima starszego
syna Bolesława Chrobrego, którego on podczas okupacyi Pragi osadził tamże jako
namiestnika swego. Zapiski Archeologiczne poznańskie, pod redakcyją W. Jaż-
dżewskiego i Boi, Krzepkiego, r. 1889, zeszjt V, s. 50, — Trudno temu powierzyć,
bo Btzbraim i Otto są dwie różne osoby. Pietwszy był najstarszym, a drugi naj-
młodszym synem Chrobrego, urodzony około r, 1000. Porów. Lewicki, Mieszko II,
w Rozprawach Akadem. Umiejet, Kraków. 1876. Tom V, s. 115. ^
5. Przenlewierstwo Lutyków względem reszty Słowian. Henryk li za-
warłszy z nimi przymierze, śmielej przeciw Bolesławowi występuje.
Zajęcie Czech przez Bolesława Chrobrego mocno ubodło
króla Henryka II. Zniósł on wszystko cierpliwym umysłem,
przypisując grzechom swoim to, co dla państwa jego dolegliwem
sie stało; okazywał spokój, przejeżdżał "sie z miasta do miasta,
święta Wielkanocne obchodził w lvvvedlinburgu (28 Marca ro-
ku 1003),^') Zielone święta w Halbersztadzie,^^) a tymczasem ści-
gał sprzymierzeńców Chrobrego w samych Niemczech i starał
się zapewnić pokój ze strony Słowian nadbałtyckich. Posłowie
Ratarów i w ogóle Lutyków, przybywszy do Kwedlinburga pod-
czas świąt Wielkanocnych, łaskawie przyjęci zostali przez króla
Henryka, który podarkami i obietnicami starał się ich zjednać
sobie i tyle dokazał, że „z buntowników" i nieprzyjaciół „naj-
zaufańszymi sobie ich uczynił." ^") Ten postępek Lutyków, sprze-
czny z wiekową tradycyą ich, najzgubniejszym się okazał jak dla
nich samych, tak i dla reszty Słowian nadlabskich. Nie tajne
było Lutykóm opanowanie przez Bolesława Łużyc, Milska i Czech,
jego potęga wojenna i łaskawe obchodzenie się z ludami władzy
jego podległymi. Przystąpienie do związku z nim mogło zape-
wnić im niepodległość, za którą dwa wieki zacięcie z Niem-
cami walczyli. Ale nienawiść do chrześciaństwa, a szczególnie
przeciw Bolesławowi, który zmuszony był dawniejszemi zobowią-
zaniami ojca swego dawać posiłki wojenne Ottonowi 111 przeciw
Lutykóm, tudzież zamiłowanie swobody plemiennej odwróciły
umysł ich od Bolesława i usposobiły do przymierza z Niemcami,
a raz wszedłszy na tę drogę, opętani podstępami i złudnemi obie-
tnicami niemieckiemi, zejść z niej już nie mogli. Przenlewier-
stwo Lutyków ogólnej sprawie słowiańskiej obezwładniło Obo-
drytów, przez samo geograficzne położenie postawionych w nie-
"') Thietmar, V, 19; Aiinal. Quecllinb, a, 1003.
•''8) Thietmar, V, 20.
3"; Thietmar, V,. 19.
możebnoiści połączenia się z Polakami. Łaskając Lutyków i ma-
miąc ich obietnicami Henryk II nadzwyczaj zręczny krok poli-
tyczny wykonał. Pojmywal on, że w razie przystąpienia Luty-
ków do związku polsko-czeskiego, pociągnęliby do tegoż związku
nietylko Obodryci i Serby do Solawy, ale i Słowianie lewego
brzegu Laby w Dre wianach, Białej Ziemi, wschodniej Turyngii
i u wierzchowin Molianu, tudzież nad Radnicą, gdzie lud sło-
wiański, w pogaństwie trwający aż do końca XI w.,^**) główną
massę osiedlenia stanowił. Odrywając zaś od wzmiankowanego
związku Lutyków, Henryk II zapewnił sobie bezpieczeństwo nad
dolną Łabą, a przez to śmielej mógł przeciw Bolesławowi wystąpić.
Wygrawszy bez boju kampanije z Lutykami, Henryk, II
przestał udawać, że nie pojmuje o co Bolesławowi idzie, wypra-
wił do niego posłów, z oświadczeniem, „że jeśli świeżo zajętą
przez siebie krainę, jak to odwieczne prawo nakazuje, zechce z je-
go łaski nadal trzymać i z niej -służyć mu wiernie, przychyli sie
do jego życzenia, w przeciwnya razie ma się spodziewać od-
poru zbrojnego."*') — Przy ustąpieniu ziem Łużyczanów i ISIil-
czanów, Henryk II nie wymagał od Bolesława żadnych służe-
bności, według starego prawa, bo kraje te nie ochrzczone jesz-
cze, mogły być za „barbarzyńskie'' uważane, t. j. za takie, jakie
umowa gnieźnieńska (r. looo) dozwalała obu stronom zabierać
i do swych posiadłości wcielać, lecz Czechy nie były już krajem
„barbarzyńskim"; Henryk prawnie miał słuszność, żądając od zdo-
bywcy wypełnienia obowiązków hołdu, od dawna składanego mu
przez książąt czeskich, ale wymaganie jego, aby Bolesław przy-
jął Czechy w łenność z łaski królewskiej, tchnęło zarozumiałością
i dziką pretensyją do rozporządzania niepodłem państwem cze-
.skiem, jakby prowincyą niemiecką. Bolesław „z oburzeniem od-
prawił poselstwo," '*^) i przyjął wojnę.
■*o) Szczegóły w tomie IV niniejszego dzieła.
■") Thietmar, V, 19.
*-) Rozpowiedziawszy o zaproponowanycli Bolesławowi waninl<acli trzyma*
nia C/.ccli z laski królewskiej, Thietmar (V, 19) dmlal: „Jakkolwiek słuszne to prze-
- 363 -
§55.
Pierwsza wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami
(1003 — 1005).
I. Henryk II ściga stronników Bolesława w Niemczech. Bolesław opa-
nowuje Miszno (1003) i do Bawaryi wpada (1004). Henryk II za-
graża Milsku.
Przed rozpoczęciem wojny z Bolesławem, Henryk II zamie-
rzył najprzód zniszczyć sprzymierzeńców Bolesławowycli w sa-
mych Niemczech). W tym celu Henryk II, po Zielonych świę-
tach (r. 1003) ruszył do Bawaryi, a najechawszy posiadłości ko-
mesa Henryka szweinfurtskiego, spustoszył je, zamek Amerthal
zburzył, a przysłanych przez Bolesława na pomoc komesowi wo-
jowników polskich ujął i do swych szeregów wcielił. Potem
obiegł gród Kruszno,^) którego bronił brat komesa Henryka
Buko; pojmał w tym grodzi; Ernesta markgrafa austryackiego,
a gród po kilku szturmach zburzony dostał sie zwycięzcy.
Kiedy się król niemiecki bawił koło Kruszna, Bolesław,
zgromadziwszy tajemnie wojsko, uderzył na Miszno, którem rzą-
dził przyjaciel i brat jego Guncelin.-) Nalegał na niego Bole-
sław, aby stosownie do poprzednich zobowiązań, bramę otworzył
i miasto Polakom poddał. Guncelin tłómaczył się królowi, że na
wszystkie usługi dla niego jest gotów, ale w obec postawionych
w grodzie wojowników Henryka II, żądania jego spełnić nie
może, bo wojownicy królewscy nie przystaliby na to, „a gdy się
cieź i w lak przyzwoity sposób wyrażone poselstwo, odprawił Bolesław z obu-
rzeniem."
') U Thietmara, V, 2i, Crusni, — teraz Creussen poniżej Baireuth, w Bawaryi.
®) Stopień pokrewieństwa Bolesława z Guncelinem jest zagadką, wzbudzającą
wiele domysłów. Tliietmar zowie go poprostu bratem Bolesława: (fratri suo Gun-
celino, V, lo). Szczegóły różnych objaśnień zebrał Komarnicki, w polskim prze-
kładzie kroniki Thiettnara, s. 192. Prawdopodobnie, że druga żona markgrafa Giin-
thera (f 965), matka Guncelina, wyszła za Mieszka, ojca Chrobrego, i że dopiero
po j6j śmierci Mieszko Dubrawke pojął. Tym sposobem Guncelin byl przyrodnym
bratem Bolesława. Posse. Codex Saxoniae, T. I, s. 30, przypiselt 180,
- 3^4 —
zmowy nasze rozgłoszą, życie moje i wszystko co mam w nie-
bezpieczeństwie." Wysianych przez Guncelina orędowników, Bo-
lesław kazał zatrzymać pod strażą, wojsko swe posunął ku Labie,
nad rankiem przebył ją i dal znać przyjaznemu sobie miastu
Streli,"') aby sie niczego nie obawiano i sąsiednich osad o nadej-
ściu Polaków nie zawiadomiano. Następnie, podzieliwszy wojsko
swe na cztery części, Bolesław rozkazał, aby wieczorem zgro-
madzili się wszyscy pod grodem Cyrynem.'*) Dwa oddziały ru-
szyły naprzód, ażeby mieć baczność na Guncelina, któremu Bo-
lesław nie dowierzał. Natenczas cała ziemia Głomaczów, naj-
lepiej uprawna, w jednym dniu ogniem i mieczem, tudzież upro-
wadzeniem mieszkańców w niewolę do szczętu spustoszoną została.
Jeden oddział Polaków napadł na Mogilno, ■'^) ale mieszkańcy
grodu tego oświadczeniem przyjaźni i gotowością z rodzinami
i dobytkiem w ślad za Polakami udać się, odwrócili grożące im
niebezpieczeństwo. Nazajutrz o wschodzie słońca Pola.cy upro-
wadzili zdobycz niezliczoną, część ich, w przeprawie przez Łabę
wpław, utonęła, reszta szczęśliwie wróciwszy do domu, dzielili się
zdobyczą, odłożywszy dla króla co najlepsze. Jeńców uprowa-
dzono więcej 3000 do Polski.^)
Tymczasem król Henryk całe lato ścigał w Bawaryi stron-
ników Bolesławowych, niszczył nad Menem posiadłości komesa
') Thietmar (V, 22), „Civitalem Strelam, quia dos suae erat filii." Ale
w r. 1002, gdy z układów merzeburgskich Bolesław nie utrzymał sie przy Streli, ka-
zał ją spalić; oczywiście więc, że wtedy Strela nie mogła być jeszcze „posagowem
miastem córki jego." Kiedyż sie to stać mogło? Bezwątpienia później, kiedy jedna
z Bolesławówien, nie wymieniona po imieniu u Thiethmara (IV, 37), wyszła za Her-
mana, już po śmierci ojca jego markgrafa Ekharda. Przyjazne stosunki Bolesława
do Streli w r. 1003, ostrzeżenie jej, aby nie obawiała się wyprawy łupieżniczej, wska-
zują, że wkrótce po zjeździe merzeburgskim Herman ożenił się z Bolesławówną, imię
której wzmiankuje nekrologia naumburgska: „Hermannus marchio, Regelindis mar-
chionisa." Posse. Codex Saxoniae, I, s. 32, przypisek 193.
*) U Thietmara: Cirin castellum; u Annal. Saxo. Zirin, teraz Z e h r e n,
niedaleko Łaby, na północ od Miszna.
'') U Thietmara: Mogiln a urbs, teraz ^I ii g e 1 n, kolo Hubertsburga, mię-
dzy Misznem a Lipskiem.
6) Thietmar, Y, 22.
- 365 -
Henryka, gród którego Szweinfurt kazał do szczętu zburzyć.
Komes Henryk z bratem Brunonem i innymi stronnikami mu-
sieli u Bolesława szukać schronienia. W Bambergu król Hen-
ryk obchodził uroczyście narodzenie Maryi Panny, bawił sie ło-
wami, a powróciwszy do Saksonii, zapowiedział z upływem zimy
wyprawę przeciw Milczanóm.') Nim jednak to nastąpić miało
Henryk II, zdążywszy do Magdeburga, zajął się sprawami ko-
ścielnemi: na arcybiskupa po zmarłym Gizilerze, wyniósł Tagi-
nona, rozgrabioną w roku g8i dyecezyję Merzeburgską wznowił
i wszystko, co dawniej „niesłusznie odjęte było, dyecezyi tej
zwrócił." ^
Uprzedzając zamiary wojenne Henryka II, Bolesław częścią
za popędem „wściekłości własnej", częścią za namową komesa
Henryka szweinfurtskiego, wpadł do Bawaryi i wielkie gwałty
mieszkańcom czynił (r. 1004). W odwet Henryk II pośpieszył
z wyprawą do Milska i gdyby „nie zbyteczna rozciecz śniegów,
pochód wojska tamująca, cała ta kraina dokoła spustoszona, by-
łaby z mieszkańców ogołoconą." "; Wyprawa jednak skończyła
się niczem. Król Henryk „chcąc nie chcąc" zmuszony był do
odwrotu, całą korzyść w tern mając, że „wsparł załogę Guncelina
i innych obrońców ojczyzny."
2. Najazd Henryka II na Czechy. Bolesław opuszcza Pragę (r. 1004).
Szturm Budyszyna, z którego załoga polska ustępuje.
Niespodziewane wypadki w Lombardyi zniewoliły Henry-
ka II wstrzymać zamierzoną przeciw Polakom wyprawę i w Marcu
r, 1004 udać się za Alpy, gdzie mu w^y padało rozruchy uśmie-
rzyć i papieża wesprzyć, a tymczasem Bolesław dociskał Niem-
') Thietmar, V, 23. Adelboldus a. 1004: Heinricus Poledae nativitatem Do-
mini celebravit et Thoringis et Sa.\onibus in Mikaviam expeditionem futuram indixit.
Podobnie Annal. Saxo. Porów. Baumer, Regst.i, Nr. 377.
*'j Tiiietmar, V, 25, VI, 1.
»; Ibid. VI, 2.
ców. Opuściwszy więc Włochy, Henryk II powrócił do Sakso-
nii, ściągnął w polowie Sierpnia .r. 1004 wojsko pod Merzebur-
giem, głosząc, że wyprawę do Polski zamierza, dla czego kazał
przysposobić łodzie, do przeprawy przez Labę w Boruzie i w żupie
Niżanów, jak gdyby Niemcy mieli posunąć się na wscłiód od
Łaby, lecz ku powszeclinemu zdziwieniu, Henryk II, zwróciwszy
nagle ku południowi, mimo deszczów i wezbrania rzek, pomknął
się szybko do Czech, gdzie Niemcy zdołali już ukuć intrygę, za
pośrednictwem bawiących u nich książąt Jaromira i Oldrzyka.
Uderzenie Niemców na Czechy było bardzo dotkliwe dla
Bolesława, bo właśnie w tym czasie robił on przygotowania do
spotkania nieprzyjaciół w Łużycach. Lecz w tej to mefortunnej
okoliczności okazała się wielkość jego umysłu i nadzwyczajnej
energii. Szybkimi obrotami wojsk swoich ku Czechom, zwinął
się on tak gwałtownie, że następującym Niemcom, według Tit-
mara, wydał się „lwem ryczącym'' (leo rugiens), pośpieszającym
wzbronić Henrykowi II przystępu do granic czeskich. Lasy
i przesmyki gór Mirkwidi,^") dzielące plemiona serbskie Szku-
dyczów i Niżanów od Czechów, Bolesław wcześnie obsadził łu-
cznikami, ale Henryk II pokryjomu wysławszy oddział swych
wyborowych kiryśników, przebojem otworzył wojsku swemu dro-
gę do Czech, nie budząc baczności Bolesława, w Pradze bezpie-
cznie ucztującego. Raz podczas uczty przybiegł do Bolesława
Niemiec, kapelan biskupa (kołobrzegskiego) Reinberna, prze-
strzegając o nadciąganiu wojsk niemieckich. Bolesław nie wie-
rzył, czy nie dosłyszał i zapytał kapelana, co mówi, a gdy ten
powtórzył złą nowinę, król z pogardą rzekł: „toć gdyby leźli jak
żaby, stanąćby tu nareszcie już mogli." Jaromir z przyjaciołami
swymi ułatwiał królowi niemieckiemu drogę, rozdwojeniem opi-
nii narodowej i odciąganiem od Bolesława stronników rodu Prze-
1^) Thietmar, VI, 8, silva, quae M i r i q u i d u i dicitur. Dobner, a za nim
Naruszewicz nazwę te wyprowadzali od Mira las i Kidę zarosłe. Hist. Nar.
Pol. I, 128. Według Bielowskiego ma znac/,yć czarny Lis; przesmyk w rudnych
górach, zwanych po niemiecku Erzgebirge. M. P. I. 275.
- 3^7 -
mysłowców. Z orszakiem swym szedł w przodzie wojska Hen-
ryka II, który zdążywszy pod gród Żatec, po wycięciu przez
mieszkańców załogi polskiej, gród ten zdobył.^') Było jednakże
w Czechacli i przeciwne stronnictwo, przenoszące Bolesława nad
Jaromira i Oldrzyka, ale, według Titmara, byli to ludzie „gorsi
obyczajem od dzikich zwierząt." Kiedy się wreszcie Niemcy
zbliżali do Pragi, Jaromir wszedł z mieszkańcami jej w zmow^ę,
pomknął się tajemnie w nocy pod Pragę, aby z rozświtem na
załogę polską uderzyć, a Bolesława „węża jadowitego" pojmać,
albo zabić.'-) Ale Bolesław miał także swycli jurgieltników
w obozie niemieckim i między Czechami licznych stronników;
wiedział o wszystkich zamachach nieprzyjaciół. Obie strony knuły
swe zamiary skrycie. I gdy stronnicy Jaromira mieli, na odgłos
trąby pasterskiej i uderzenia w dzwony na Wyszegradzie, na-
paść na Polaków, Bolesław, uprzedzając ich, w nocy małymi od-
działami, wyprowadził wojsko swe z Pragi. Nieprzyjaciele rzu-
cili się za nim w pogoń, ale go nie dościgli; tylko brat starszy
ś. Wojciecha Sobiebor, przewodzący oddziałem Polaków, zosta-
wionym na moście, dla zapewnienia odwrotu, mężnie walcząc po-
legł,'^) we Wrześniu r. 1004.
Zagrożony nie orężem niemieckim, lecz wojną narodową,
rozdmuchiwaną przez stronnictwo Przemysłowców, a przytem.
1') Thietmar, YI, 8.
'-) Thietmar, VI, 9, mówi, że do Pragi zdażyl Jaromir, aby Bolesława poj-
mać lub zabić. Inne źródła: Kozma i Dalimil wzmiankują, że Oldrzyk z niewielu
towarzyszami podkradał się pod Pragę i zaczaił sie w Strachowie. A gdy przyjazny
mu pastuch zatrąbił w róg i w tymże czasie otworzono bramę miejską, Oldrzyk
wpadł do Pragi. . . Trzymam sie tu podanej przez Thietmara wiadomości, który
jako współczesny świadek i dokładnie obeznany z wypadkami w Czechach r. 1004,
zasługuje na wiarę więcej, niż późniejsi pisarze.
i'j Thietmar, YF, 9, brata ś. Wojciecha zwie Sobiesławem i wyraża się
o nim tak niejasno, że pojąć trudno, po czyjej stronie walcząc on zginął? Wszakże,
zważając na dawną przyjaźń Sławników z Bolesławem, na długą, bo od roku 995,
służbę wojskową Sobiebora u Bolesława, nie możemy przypuścić, aby Sobiebor
miał zdradzić Bolesława i zginąć w pogoni za nim, a nie w olironie tylnej jego
straży. — Tak mniema i Szajnocha, Bolesław Ch. 125.
- 368 -
obawiając sie napadu Sasów na Lużyce, Bolesław opuścił Cze-
chy, utrzymawszy niektóre zamki kolo gór.'^)
Nazajutrz, po ustąpieniu z Pragi Bolesława, przybył Jaro-
mir, a za nim król Henryk II, powitany przez biskupa Tiddaga
i księcia Jaromira, poczem do kościoła ś. Jerzego wprowadzony.
Niezwłocznie, w obec wszelkiego stanu krajowców na ten cel
zebranycli, Henryk ogłosił Jaromira przywróconym do wszelkich
godności, jakie nań z ojca spadały, — bawił w Pradze jakby w^e
własnej stolicy, uroczystość narodzenia Maryi Panny obchodził
na Wyszegradzie, poleciwszy biskupowi freizingeńskiemu God-
szalkowi kazać do ludu, pouczając o posłuszeństwie Bogu i szano-
waniu władz zwierzchnich J'"*) Później, odprawiwszy Bawarów do
domu, Henryk II w towarzystwie księcia Jaromira, po nadzwy-
czaj trudnych drogach, pociągnął do ziemi Milczanów i główny
jej gród Budyszyn obiegł. Polacy z łatwością odpierali szturmy,
do których sam Henryk wojowników swych zachęcał, a jeden
z łuczników polskich, stojąc na wale, wymierzył do niego, i o
mało, że go nie zabił: padł tylko stojący obok niego rycerz,
sam zaś Henryk z podniesionemi rękami modlił się do Boga,
Budyszyn miał być spalony ,; gdyby nie rozkaz nieszczęsny, wy-
dany przez margrafa Guncelina nie przeszkodził temu." Krwawe
boje pod Budyszynem ciągnęły się dalej z wielką,- stratą ludzi
szlachetnego rodu ; nie jednego rycerza niemieckiego pochłonęła
Sprewja, do której spadali wojownicy wdzierający się do grodu.
Nareszcie, wskutek rozkazów od Bolesława przybyłych, załoga
polska opuściła Budyszyn. Henryk II obsadził gród swojem ry-
cerstwem, lecz dalej ruszyć się nie mógł. Wojsko jego znużone
pochodami, głodem i szturmami potrzebowało odpoczynku.^")
Odłożono więc wyprawę do Polski na rok następny. — Tem
się zakończyła wojna r. 1004.
!•) Naruszewicz, powołując się na Kromera, H!st. Nar. Pols. T. I pod
1004; Lelewel Pol. Wiek. Śred. T, If, Zdobycze VII 9, s. 157.
^) Tliietmar VI, 9, 10.
"; Thietmar VI, 1 1.
l69 -
3. Wyprawa Henryka II do Polski, Lutycy posiłkują Niemców. Henryk
w Międzyrzeczu. Pokój poznański r. 1005.
Po zajęciu Budyszyna król Henryk II dziesięć miesięcy
niczego przeciw Bolesławowi Chrobremu nie przedsiębrał i do-
piero latem r. 1005 rozkazał po wszystkich grafstwach państwa
Niemieckiego, pod karą gardła na niestawiących się, obwołać
walną wyprawę do Polski, wyznaczając Liszkę na miejsce ze-
brania. A gdy się wojsko zgromadziło, stosownie do rozkazu,
w dniu 15 Sierpnia w oznaczonem miejscu, król w towarzystwie
królowej wsiadł w Magdeburgu do łodzi, przebył Łabę, a spra-
wiwszy swe półki w należyty porządek, ruszył po prawym
brzegu Łaby do Łużyc, dotarł szczęśliwie do Dobroługa, gdzie
mocno ucieszył się na widok nadciągających z posiłkami ksią-
żąt: Henryka bawarskiego i Jaromira czeskiego. Dla wypo-
czynku wojsko niemieckie rozłożyło się obozem nad Sprewją,
około której nieprzyjaciel już zbliska dokuczał, szczególnie przez
swych łuczników. Wojna podjazdowa toczyła się na porzeczu
dolnej Sprewi, w okolicach Lubina, Gubina, Bieskowa i Storko-
wa. Przewodnicy, podkupieni przez wrogów i od własnych sie-
dzib usiłujący odwrócić zniszczenie, prowadzili wojsko niemie-
ckie manowcami przez lasy i po moczarach Sprewi, czem wiel-
kie szkody przyczynili wojsku, W żupie Nizowców, gdzie woj-
sko stanęło obozem nad Sprewją, nieprzyjaciel tak się rozloko-
wał, aby mógł Niemcom z ubocza szkodzić. Wtedy rycerz ,. wy-
borny" Thiebern, dobrawszy sobie walecznych garstkę, umyślił
fortelem podejść nieprzyjaciół, lecz ci otoczyli się zasiekami
z powalonych drzew i następujących Niemców przyjęli strzałami,
od których zginęli sam Thiebern i biskupa Arnulfa wassale Ber-
nard, Izon, Benon z wielu towarzyszami w d. 6 Września, co
Niemców pogrążyło w smutek. Uradowali się przecież, gdy przed
dojściem do Odry zbliżyły się dawno oczekiwane drużyny Lu-
tyków, przybywające pod przewodnictwem kapłanów swych, nio-
lom UL 24
sacych posągi bożków, z świątyni pogańskiej.") Stały sie
nie do uwierzenia rzeczy: krzyż, godło chrześciaństwa, symbol
władzy kościelnej i królewskiej stawał do szeregu z bałwanami
pogańskimi. Pobożny król Henryk z biskupami, w obec niena-
wiści do Bolesława Chrobrego, zapominając odwieczny wstręt
ku poganom, bratał sie z nimi, pochlebstwem i darami jednał
ich sobie do pomocy przeciw monarsze chrześciańskiemu, pro-
wadził poganów niszczyć chrześcianów polskich. Sami Niemcy
współcześni ze wstrętem mówili o sprzymierzeniu sie ich z Lu-
tykami,^**) i brataniu się z nimi króla Henryka.'")
Po uciążliwych marszach zdążyło wojsko niemieckie ku
Odrze i rozbiło namioty swe po nad r. Bobra, brzegi której Bo-
lesław umocnił, stanąwszy obozem u Krosna, przy ujściu Bobry
do Odry i żadną miarą nie dopuszczał przeprawy. Siedem dni
stracili Niemcy szukając brodu, sposobiąc lodzie i promy, aż
nakoniec znaleziono bród, przez który sześć hufców jazdy o świ-
cie porannym przebyły rzekę. Bolesław, dowiedziawszy się o tem,
nie wzbraniał dalszego posuwania się nieprzyjaciół, a zwinąwszy
się zręcznie pociągnął w głąb kraju. Jakaż to radość opanowała
Niemców, gdy po tylu trudach, dotarli nakoniec do właściwej
Polski. Posuwali się jednak nadzwyczaj ostrożnie, aczekując Lu-
tyków zwolna nadciągających i nie wcześniej, aż po ich przy-
byciu król Henryk zdecydował się przebyć rzekę, ^^^j śpiewając
1') Thietmar VI, 14, 16.
-*) Thietmar VI, 16. Quamvis autem de hiis (Luitizii) aliąuid dicere per-
horrescam.
1*) S. Bruno w liście do Henryka II pisanym olcolo r. 1008, wysławiając
BoleŁlawa jako dobrego chrześcłanina, ubolewa, że Bolesław nie może nawracać
Lutyków, będąc przei Henryka zniewolony do prowadzenia z nimi wojny; zaklina
Henryka aby przywrócił pokój chrześcianom dla walczenia z poganami i oparaię-
tywa go temi słowy: Czyż nie obawiasz się królu o wiarę? Czyż człowiek, pojmu-
jący jakie ztąd zło idzie, pocznie działać w związku z poganami? „Non est quod
timeat rex, ne religionis homo, memor malorum, jungat se pagauis." Bielowski
M. P. I s. 228.
20) Przez jaką rzekę Thietmar nie objaśnił. Lelewel, Roeppel, Szajnocha
myśleli /,e f rzez Odrę; Scheltz i Bartoszewicz, że przez Bobre. &!oźe być, że Niem-
'- 371 —
wespół z duchowieństwem dziękczynne Zbawcy pienia. Wojsko
niemieckie pognało wprawdzie „raźnie" za ucliodzącymi Pola-
kami, ale nigdzie dosięgnąć icli nie zdołało, ucłiodzili bowiem
szybko ,.jak spłoszone stado jeleni".-^) Nie spotykając wiec prze-
szkody, posunął sie Henryk II w głąb królestwa Bolesławowego.
W IMiędzyrzeckiem opactwie, opuszczonem przez mnicłiów, za-
pewne z rozkazu Bolesława, obcliodził uroczystość ś. Maurycego
(d. 22 Września r. 1005), dokładając usilności, aby ani klaszto-
rowi, ani mieszkańcom, żadnego uszczerbku żołnierze nie przy-
czynili. Po czem, paląc i niszcząc przyległe okolice, posuwał się
dalej , lecz na proźbę panów swycłi zatrzymał wojsko o dwie
mile od Poznania. Bolesław bitwy nie dawał, ale wycłiylające się
z obozu niemieckiego oddziały za żywnością ..wielkiego szwanku
doznawały od nieprzyjaciół w zasadzkacłi ukrytycli."
Kto pierwszy począł traktować o pokój, — nie wiemy. Tit-
mar mówi, że Bolesław prosił króla Henryka o łaskę i że na
jego usilne żądanie, arcybiskup Tagino z innymi poufałymi króla
udał się do Poznania i pokój z Bolesławem, stwierdzony przy-
sięgą, z zastrzeżeniem wynagrodzeń stosownycli, zawarł.--) Ale
samo zawarcie pokoju nie w obozie królewskim, a w Poznaniu
wskazuje, że nie Bolesław dobijał się prędszego skończenia wojny
a Niemcy. Dalekie i trudne do przebycia drogi, głód z nędzą
i srogością wojny złączony, wycieńczyły już mocno siły wojsk
niemieckicli, gdy się oparły w kraju nieznajomym, pełnym ukry-
tycli zasadzek, pozbawiającycli wrogów dowozu żywności. Z ra-
dością więc Niemcy odcliodzili napowrót.-^^)
Warunki zawartego w Poznaniu pokoju nie są oznaczone
szczegółowiej przez ówczesnycli pisarzy, być może dla tego, że
cy przebywali najprzód Bobrę, w bród, aby Krosno ubiedz, lub odciąć, a dopiero
później, gdy sie Bolesław oddalił, przeprawiali się zwolna przez Odrę, na łodziach
i promach, bo na splawnej i bystrej Odrze trudno przypuścić aby były brody.
21) Thietmar VI, 19.
--) Thietmar VI, 20.
2*) Thietmar VI, 20. Laeti tunc revertuntur nostri, quia itineris longitudine
et nimia fanie cum inlermixta belli asperitate magnum sufterebant laborem,
24*
— 372 —
dla króla Henryka II były ,.nie dobre". Rozpoczawszy bowiem
wyprawę, w celu pomszczenia krzywdy cesarstwu przez Bole-
sława uczynionej, Henryk II powracać musiał z wojskiem w o-
płakanym stanic, • uprowadzając z sobą, zwłoki poległych ryce-
rzy.-'^) Bolesława także niezadowalniały warunki pokoju, bo cho-
ciażby niezobowiezywały go do zrzeczenia się zdobyczy za Odra,
faktycznie jednak ziemie Łużyczanów zostały w posiadaniu Hen-
ryka II.-')
§ 56.
; Druga wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami
(1007—1013).
I. Henryk II przygotowuje nową wyprawę do Polski. Bolesław uprze-
dzając go, gwałtownie rzuca się za Odrę, aż pod Magdeburg; odzyskuje
Łużyce i Milsko r. 1007. Zamiast Guncelina margrafem misznieńskim
zostaje Herman.
Myśl opanowania Słowiańszczyzny do Laby i połączenia
wszystkich krajów, niegdyś należących do Wielkiej Morawy,
21) Annal. Quedlinb. an. 1005. Rex vero, quamvis dolens, assumpta non
bona pace, cum lachrimabili revertitur exercitu, portans secum corpora mortuorum.
Według niemieckich badaczy, annały kwedlinburgskie są nieprzyjazne Henrykowi II,
i dla tego przytoczona wiadomość może być niepewna. Posse. Cod, Saxoniae I 35.
2"_) Niepewność warunków pokoju poznańskiego spowodowała zamęt w po- .
jęciach dziejopisów. Lelewel, pilnie rozważywszy ówczesne sprawy, wyraził się, że
Bolesław odstąpił Luzików, bo gdy na początku tej wojny Niemcy przez Luzików
szli- jak przez kraj nieprzyjacielski, w parę lat potem Bolesław kraj ten na Niem-
cach zdobywał. Pol. Wiek. Śred. T. II, Zdobycze VII 10, Przeciwnie Bartosze-
wicz mniemał, że Bolesław nic nie ustąpił i że w Poznaniu dwaj królowie obiecali
nie wojować z sobą, a na poparcie mniemania swego dodaje, „że Naruszewicz roz-
sądnie tu milczy, toż i Szajnocha. Moraczewski odstępuje wszelkich zdobyczy
a Bogusławski tylko Lużyc". Porów. Historyja Pierwotnej Polski, T. II, s. 127.
Gdybyśmy nie mieli innych dowodów, że Lużyce i Milsko zostawały od r. 1005
do 1007 w faktycznem posiadaniu Niemców, to sam bieg wojny r. 1007 i wygna-
nie przez Bolesława Niemców z Budyszyna dokładnie to wskazuje. Porów, niżej
s. 376. Co się tyczy przypuszczenia, że traktatem poznańskim Bolesław musiał przy-
znać Jaromira księciem czeskim, jak utrzymują : Wawrowski, De bellis inter Bole-
slaum I, 1858 i Kętrzyński, De bello a Boleslav magno cum Henrico rege a. 1002
do 1005, — Dissert, 18OC, (Porów, Posse, Cod. Saxoniae I, 36), to, na poparcie
lego, w źródłach faktów nie znajdujemy.
— 373 —
w jedno potężne państwo, nie opuszczała Bolesława ani na
chwilę. Czasowa utrata Łużyc i ziemi Milczanów jątrzyła go
mocno; postanowił odzyskać je, nie zrażając się niepomyślnością
wojny w latach 1004 i 1005. Owszem trudność walki z potę-
żnem państwem Niemieckiem i głębokie poczucie konieczności
położyć tamę zaborom nieprzyjacielskim w Słowiańszczyznie, na-
tchnęły umysł wielkiego króla niezłomnym zamiarem i doda-
wały mu jeszcze większej energii do stanowczego rozprawienia
się z Niemcami. Rozsyła więc powierników swych do Czech
i Słowian dolnej Łaby, namawiając wszystkich do wspólnego
działania, wszędzie knuje skrycie zmowy przeciw państwu Nie-
mieckiemu i tak się stara postawić rzeczy, aby nie on, lecz
Niemcy zaczepne kroki przedsięwziąć musieli.
Cóż robi Henryk II? Czy się spodziewa, że pokój poznań-
ski trwać będzie długo i że Bolesław poprzestanie na nim? By-
najmniej ! Wróciwszy z Polski Henryk II zaraz wziął się „w naj-
gorliwszy sposób do wykorzenienia sprawców wszelkiej niego-
dziwości"; Brunciona, jednego ze znaczniejszych swych rycerzy
w Merzeburgu, tudzież dwóch przedniejszych Słowian Borysa
i Niezamysła z innymi ich wspólnikami w Wereslewie skazał
na powieszenie. Czemże przewinili? Ówczesny dziejopis i świa-
dek Titmar milczy, a jednak z opowieści jego czuć się daje, że
to były skutki wyprawy odbytej do Polski. Obok takiego spo-
sobu pozbycia się ludzi niebezpiecznych, Henryk II pochlebia
Słowianom dolnej Łaby, wzywając Łutyków na częste obrady
w Wierzbnie nad Łabą, a co się mu wydawało potrzebnem usi-
łował przyprowadzić do skutku, nie zważając czyliby się to im
podobało lub niepodobało. Arnaburg z lewej strony Łaby, zbu-
rzony przez Słowian w r. 997, kazał na nowo odbudować „w celu
zwiększenia miejsc obronnych dla swej ojczyzny," ^) rozumi się
nie przeciw komu innemu, jak tylko przeciw sprzymierzeńcom
swym Lutykom. — Nie spuszczał Henryk z uwagi i Bolesława,
») Thietmar VI, 21.
— 374 —
starając sie przez swych powierników i szpiegów przeciąć mu
drogę do stosunków nie tylko w Niemczech, lecz nawet z Rzy-
mem, aby polityczne znaczenie i wpływy króla polskiego w Euro-
pie, o ile można było, osłabić.-) Z swojej strony Bolesław nie-
zaniedbywał sposobów odpłacić Henrykowi II podobna monetą,
korzystając zaś z przyjaznych okoliczności, jakie mu nastręczyła
zacięta i długa wojna Henryka II z Bald winem, księciem Flan-
dryi, Bolesław wyprawił tajnych orędowników do vSłowian nad-
łabskich i do Czech, namową i pieniędzmi zachęcając do wspól-
nej walki z Niemcami.
Przepędzając święta Wielkanocne w Ratysbonie (r. 1007),
król Henryk otrzymał z trzech różnych miejsc ostrzeżenia o no-
wych zamysłach przeciw niemu Bolesława Chrobrego. Wysłańcy
od zaprzedanego Niemcom Jaromira, księcia czeskiego, od Lu-
tyków i od wielkiego miasta Liubini^) donieśli królowi, że
Bolesław namową i pieniędzmi usiłuje wciągnąć ich w niebez-
pieczną przeciw niemu zmowę. Lutycy, w zaślepieniu swem, po-
sunęli się do otwartego wyznania przed Henrykiem II, że jeśli
2) Po zjeździe gnieźnieńskim r. looo, Bolesław slawszy sie niepodległym
monarcha, zamierzył koronę swego państwa powaga stolicy apostolskiej otrzymać.
Zamysł ten nie byt tajemnica Henrykowi II, który wszystkie drogi strażą obsadził,
aby posłowie Bolesława do Rzymu, jeśliby wyprawieni byli, w ręce cesarskie wpa-
dli. Przewidując to Bolesław, zamiast posłów, wyprawił (loo8) prostego mnicha
ze szkoły ś. Romualda do Rzymu z listami i pieniędzmi na opłatę świętopietrza. —
Schwytany w drodze mnich, mox carcerali cuslodiae mancipalus, laską boską do-
stał sie do Rzymu, lecz bez listów i pieniędzy, — Porów. Lelewel Pol. "W. Śred.
T. II str 75 — 77. Damiani Żywot ś. Romualda, Bielowski M. P. I s. 330. O za-
sadzkach Henryka na poselstwo Bolesława w 1. U)I3 niżej str. 389.
3) Thietmar VI 24. Civitas magna Liubini, niektórzy czytają Liulini.
Naruszewicz i Roeppel niemogą wyrozumieć, do jakiego miasta nazwa ta stosuje się;
Worbs w Neue Archiy I s. 245, Scheltz w Gesch. d. Lausitz s. 50, Bartold w Gesch.
V. Kiigen I s. 346, Lelewel Pol. W. Śred. II, VII, 10, także Moraczewski i Bar-
toszewicz w Hist. Picr. Pol. II, 133, pod Luibini podrozumiewają Liibben= Lubin
nad Sprewją w doln. I^użycach; ależ to civitas magna, jakich w Łużycach nie było.
S/.ajnocha w dziele Bolesław Chr. mniemał, że tem miastem może być Lubeka, ale
Pawiński, w dziele IToJiaScKie C^iaBfliie s. 119, czyta Liuini, i wnioskuje, że naj-
prawdopodobniej pod tą nazwą skrywa się Julin, czyli AVolin. — Prawdopodobnie,
bo gdzież była civitas magna?
— 375 —
dłużej zostawi Bolesława w pole oj u i przy łasce swej, nie może
nigdy rachować na doprowadzenie ich do należytej służebności
sobie. Rozważywszy to, co od posłańców słyszał, Henryk II,
naradziwszy się z panami swoimi, wyprawił do Bolesława zięcia
jego markgrafa Hermana z wypowiedzeniem zawartego nieda-
wno pokoju. Ostrzeżony przez orędowników swych o poselstwie
wzmiankowanego komesa, Bolesław przyjął go niechętnie, uspra-
wiedliwiał się z zarzutów, w końcu wyrzekł: ,^widzi Chrystus,
śzuiadek najlepszy wszystkiego^ że tego, co odtąd porobię, dopełnię
nierad bynajmniej"^ ^).
Jakoż, nie zwlekając dłużej, Bolesław gwałtownie rzucił się
za Odrę i aż pod Magdeburgiem się oparł, pustosząc ziemię Mo-
raczanów*) do samej Łaby. Ztamtąd, uprowadziwszy znakomi-
tych rycerzy saskich Luidolfa, Tadila i Tadi do niewoli uję-
tych,*) zwrócił do grodu Serbiszcze, mieszkańców którego z sobą
uprowadził (r. 1007), nie spotykając nigdzie poważnego oporu.
Arcybiskup magdeburgski Tagino dopiero po odejściu Bolesława
począł ściągać wojska, które doszły do Jutroboga, ale wodzowie,
w liczbie których znajdywał się dziejopis, biskup merzeburgski
Titmar, rozważywszy, że nie wypada z małemi siłami puszczać
się za nieprzyjacielem, do domu wrócili.
Nieprzygotowanie do wojny Niemców, znienacka przez Bo-
lesława zaskoczonych, ułatwiło mu wykonanie zręcznego i nad-
k
*) Thietmar VI, 24.
^) Żupa Moraczanów przyległą częścią do Magdeburga zabrana była przez
Karola W., a wschodnia jej cześć przez Henryka Ptasznika w r. 928 i odtąd cią-
gle w reku Niemców zostawała.
") Annal. Saxo. a. 1007, tudzież Chroń. Saxo: Boleslaus prope Parthenopo-
lim pergens, omnem Sclavoniae eo loci provinciam devastat, donec ripam Albiae flu-
minis attigit. — Chroń. Quedlinburg., ducens secum in vinculis fortes viros Saxonum,
Ludolfuni, Tadilan et Tadi etc. rex hortatur suos, ne id inultum ferrent, sed nullus se-
quitur, eflectus. Raunier, Regesta Brandenb. N. 390 Do tego: Magdeburg. Schop-
penchronik: Dies Jahr (1007) zog Bolesław mit den Polen ins Sachsenland bei
Magdeburg; er verbrannte und verheerte die Dorfer und fiihrte gute Helden mit
sich aus Sachsen ais Gefangene uber die Elbę. Er sprach spottisch gegen den
hełig. Mauritius, das kam an der Kónig und argerte ihn sehr. Miilverstedt. Rege-
sta Arcbiepisc. Magdeb. I, s. 218.
- 376 -
zwyczaj śmiałego zamiaru zniszczenia załóg niemieckich po gro-
dach słowiańskich, wprzód nimby sie połączyć mogły. A gdy
mu się udało tym sposobem sparaliżować siły i środki nieprzy-
jacielskie, mógł swobodnie po prawym brzegu środkowej Łaby
gospodarować, przywracając pod władzę swą ziemie Słupianów,
Żarowianów, Łużyczanów i ^lilczanów, stolicę których Budyszyn
załoga komesa Hermana trzymała. Bolesław obiegł Budyszyn.
Załoga prosiła o siedem dni rozejmu i wyprawiła do Hermana
posła z oświadczeniem, że po upływie rozejmu, drugie jeszcze
siedem dni bronić się może. Herman błagał w Magdeburgu
o pomoc, dodawał otuchy załodze swej, ale Bolesław nieustan-
nymi szturmami tak ją znękał, że wymówiwszy sobie swobodne
z całem swem mieniem wyjście, zasmucona, piechotą do domu
pociągnęła.')
Powróciwszy do władania ziemią Milczanów i Łużycami
Bolesław usiadł w nich, jak we własnym domu, a mając dokoła
ludność najszczerzej mu oddaną, pomnażał swe siły i przygoto-
wywał podstawę do dalszego działania nad Labą.
Tymczasem markgraf Herman, wygnany przez teścia z Bu-
dyszyna, władał jeszcze Misznera i trzymał Strelę, miasto posa-
gowe Bolesławówny. — Dawniejszy markgraf misznieński Gun-
celin, chociaż zbudował sobie zamek nad r. Solawą, murami
i załogą wzmocniony, a w niezliczone dobra i zapasy zaopa-
trzony, wszakże pokusił się o zdobycie Streli, przez wojska Her-
mana bronionej, a gdy niczego dokonać nie mógł, miasto Ro-
chlice nad Modłą (Muldą), nie opatrzone warownią, w perzynę
obrócił. Za to Herman ze współbratem Ekhardem, zamek Gun-
celina nad Solawą znienacka zdobyw.szy, wszystko w nim znale-
zione po bratersku między sobą rozdzielili, a sam zamek spalili.
Gdy te łotrostwa doszły do wiadomości króla Henryka II, we-
zwał on komesów przed siebie do Merzeburga, a rozpoznawszy
sprawę, całą winę przypisał Guncelinowi, że nie czekał sprawie-
') Thietmar YI, 24.
— ^n —
dliwości z królewskiej reki, dodając, że Guncelin rodziny wielu
swych poddanych (Słowian?) żydom zaprzedawał i na rozkazy
królewskie puszczenia ich na wolność, nie dbał, — rozbojom, ja-
kie sie działy za jego zezwoleniem, nawet w jego imieniu, nie
starał sie kresu położyć, z bratem swym Bolesławem w bliższych
stosunkach poufałości zostawał, niż przyzwoitość pozwalała, albo
królowi podobać się mogło. Ostatni zarzut, uważany za najwa-
żniejszy, był głównym powodem do oddania przyjaciela Bolesła-
wowego Guncelina pod straż i pozbawienia Miszna, które Hen-
ryk II czasowo powierzył komesowi Frydrykowi, następującego,
zaś żniwa, za wstawieniem się królowej i arcybiskupa Tagino
markę Misznieńską powierzył Hermanowi,^) nieprzyjaznemu już
w tym czasie teściowi swemu Bolesławowi®) (r. 1009).
Dwa lata siedząc spokojnie w Budy szynie, Bolesław miał
baczność na wszystko, co się dokoła działo, oczekiwał zdarzeń,
z których mógłby skorzystać, i zdawało się, że był zupełnie nie
czynnym. Aż oto, na jeden dzień przed przybyciem markgrafa
Hermana do Miszna, (w Listopadzie r. 1009) znaczna liczba Po-
laków, przeprawiwszy się przez Łabę, o brzasku dziennym „po-
demknęła się cichaczem do bramy obiecanego sobie miasta".
Ułatwić wejście do Miszna obiecali dwaj wiednicy; ^*') lecz w sku-
tek jakiejś przeszkody, nie mogli przyrzeczenia dotrzymać. Zmiar-
kowawszy to Polacy, cichaczem, przez załogę niemiecka nie na-
pastowani, odeszli na powrót do Budyszyna, a odkryci wiednicy
przez Niemców straceni zostali. Później dopiero margraf Her-
man, wprowadzony został na miejsce przez wysłańca królewskie-
go, przyrzekając wszystko odpuścić winowajcom swoim, w czem
kolwiek przeciw niemu wykroczyli, a przyrzeczenie swe poda-
8) Thietmar VI, 36.
») Raz z powodu zabrania przez Bolesława Budyszyna, a powtóre przez
zmianę stosunków familijnych, bo prawdopodobnie żona Hermana, córka Bolesława
Rogelinda zmarła przed r. 1007, poczem Herman ożenił sie z Godilą wdową po
Wernerze. Posse, Codex. Saxoniae I, s. 32 przyp. 193, s, 36 przyp. 223.
1") Thietmar VI, 37. Huius rei ductores erant duo Wethenici ex suburbio,,,
- 378 -
niem prawicy zatwierdził. Jacy to byli winowajcy: osobiści Her-
mana, czy polityczni, tego jedyny, ówczesny dziejopis Titmar
nie objaśnił.
2. Nowa wyprawa Henryka II r. 1010. Choroba i powrót z Jaryna. Niem-
cy z Jaromirem posuwają się pod Głogów bezskutecznie. Przymierze
merzeburgskie 1010. Henryk II obwarowuje Lubuszę (lOll), zamyśla nową
wyprawę. Bolesław burzy Lubuszę r. 1012.
Długo rozmyślał król Henrylc „nad pomszczeniem szkody
i liańby przez Bolesława sobie przyczynionej'', aż nareszcie rozka-
zał gotować sie przeciw niemu na wyprawę po Wielkiejnocy
(r. loio) wszystkiemi siłami. Miejscem zebrania król naznaczył
Białogórę nad Łabą, w majętności margrafa Gerona, dokąd przy-
był książę czeski Jaromir, wierny sprzymierzeniec Niemców, tu-
dzież książę saski Bernard, margrabiowie Herman i Gero, kilku
biskupów i sam nawet arcybiskup Tagino. Zebrani wojownicy
w Białogórze, „niewyłączając zgoła nikogo, zamiast przyjaciół,
postąpili jak nieprzyjaciele, niszcząc i paląc majątek cały, z wy-
jątkiem jedynie poddańczycli ludzi; a 1-cról nietylko nie karcił
tego, ale się nawet nie sprzeciwiał." '^) Trudnoby temu powie-
rzyć, jeśliby o tern wiadomość podał kto inny, a nie naoczny
świadek i uczestniczący w wyprawie biskup Titmar. Można więc
sobie wyobrazić, co się działo w krajacli słowiańskicli, do któ-
rycli Niemcy po nieprzyjacielsku wkraczali?
Zdawałoby się, że obudziwszy czujność Bolesława, Niemcom
wypadało niezwłocznie uderzyć na niego, ale w obozie niemiec-
kim poczęto deliberować, czy nie udałoby się drogą ul^ładów
skłonić Bolesława do ustąpienia posiadanych przez niego nad
Łabą krajów. Wysłani w tym celu książę Bernard i proboszcz
Walter do Bolesława spotkali go, „lecz niezdoławszy zmienić jego
zdania, z niczem wrócili".'^) Rozpoczęli nareszcie Niemcy wy-
") Thictmar VI, 38.
'*) Dawniejsi wydawcy czytali odnośny usięp kroniki Dytmara (VI 38) „ac
Libii (juDd sibi placeret invcniente.s", zamiast „ac nil ibi ijuod sibi placeret in-
— 379 -
prawe wtargnieniem w okolice miasta Jaryna,^^) gdzie schwyta-
wszy dwóch braci Słowian z Branibora, posadzonych o tajemne
stosunki z Bolesławem, pomimo że bracia nic nie wyznali, oby-
dwóch powiesili. Na tem skończyła sie pierwsza połowa wypra-
wy. Król Henryk i ulubieniec jego Tagino obłożnie zachorowali,
mnóstwo wojowników także zapadło na zdrowiu, uchwalono więc,
aby król z niektórymi biskupami i częścią wojska bardziej scho-
rzałego, wrócili do domu. Biskupi zaś Arnulf halbersztadski
i Meinwerk paderbomeński z księciem Jaromirem, margrafami
Geronem i Hermanem pociągnęli dalej „na spostoszenie ziem
Ślęzanów i Diedoszanów.^^) Doszli do Głogowa, z murów któ-
rego Bolesław patrzał na obóz niemiecki, wstrzymywał zapal-
czywość żołnierzy swych i odwrotu nieprzyjaciołom nie wzbra-
niał Połupieżywszy dowoli i zniszczywszy okolice wodzowie nie-
mieccy z łupami śpieszyli do domu. Jaromir wrócił do Czech,
a Niemcy przez kraj Milczanów zdążyli nad Łabę, szląc do ba-
wiącego w Merzeburgu króla Henryka poselstwo z zawiadomie-
niem „o swym powrocie szczęśliwym," (w jesieni r. loio).^^)
Dalekie zapędzenie się Niemców, aż pod Głogów Titmar
opisuje ozięble, jakby nie wiele znaczące, nie wzmiankuje wcale
ani o bojach, ani o zdobyciu grodów nieprzyjacielskich, nie wie-
yenientes". Z tego „Libiz" pisarze tworzyli różne grody na domysł, jak słusznie
zauważał Callier w pracy; Wojny Bolesława Chr. z Henrykiem II, Poznań, 1888
str. 14.
13) Thietmar VI, 38, Inde ad Luzici pagum, in cujus fronte urbs ąuaedam
Jarina stat, a Gerone dicta marchione, qui magnus fuit et sic nuncupabatur. Praw-
dopodobnie jest to teraźniejsza wieś Gahren, na pograniczu obwodu Łukowskiego
i dolnych Łużyc. Co sie tyczy nazwy Jarina, pochodzącej niby od Gerona, to wi-
docznie Thietmar przypomniał sobie 54 rozdział z dziejów saskich Widukinda,
o wznoszeniu i obwarowaniu grodów w zdobytych krajach.
") Thietmar VI, 38. Cilensi et Diedesi. Dawniejsi pisarze szukali „Cilen-
sów" między Odra a Wartą, dla czego zmuszeni byli prowadzić Niemców przez
Odrę, w głąb Polski, aż do Sulęcina, a potem zwracać ich łukiem pod Głogów.
Obecnie nikt już nie wątpi, że pod ^Cilensi" Titmar podrozumiewał Slęzan, sąsia-
dów Diedoszanów (Diedsów) miedzy Kwiaźią a dolną Bobra. Szczegóły w Callier'a
Wojny Bolesława Chr. s. 16.
'") Thietmar VI, 38.
~ 3S0 —
my nawet, kto Budyszynem władał: załoga polska, czy Niemcy?
Musiało być jednak bardzo niedobrze, kiedy Niemcy ani pomy-
ślili o szturmie Głogowa, kiedy „gęste dżdżu ulewy" przeszko-
dziły wojskom królewskim do odniesienia zwycięztwa. Atoli
sposób prowadzenia i skutki wojny tej pozwalają nam spójrzyć
na nią inaczej. Oszczędzając własne rycerstwo, Bolesław pojmy-
wał, że mu trudniej byłoby niż Henrykowi II stworzyć nowe
wojsko, że niewarto marnować sił w otwartem polu, kiedy sama
natura teatru wojny posłużyć może do zniszczenia nieprzyjaciół.
Nie stawiał wiec oporu Niemcom w Łużycach: niech grzęzną
i toną w trzęsawiskach ponad dolną Sprewją, niech łby tłuką
o nieprzebyte lasy w krainie Diedoszów, niech połowę sił star-
gają nim dojdą nad Odrę i po drugi raz łbami tłuc muszą o mo-
cne warownie Głogowa. A jeśli szturm się nie uda i Niemcy,
rozbici nad Odrą, zmuszeni będą uciekać do domu, wtedy załoga
polska w Budy szynie przetnie im jedyną suchą drogę ze Śląska
przez Budyszyn, Wojerce do Miszna. A że Budyszyn musiał
być zaopatrzony mocną załogą polską, poświadcza to powrót
Niemców przez kraj Milczanów do Miszna, bez zatrzymania przy
sobie tej głównt j warowni Milczanów, czegoby zapewno nie uczy-
nili, jeśliby Budyszyn przez Polaków opuszczony został. W ka-
żdym razie sami Niemcy przyznali, że skutki, przedsięwziętej
w szerokich rozmiarach wyprawy, były niepomyślne, że jedyną
pociechę w łupach znajdywali.^**) Zamiar wypędzenia Bolesława
z Milska i Łużyc spełzł na niczem, a siły królewskie zmarno-
wane; w gruncie rzeczy była to klęska, pod ciężarem której Hen-
ryk II pośpieszył zawrzeć w Merzeburgu pięcioletnie przymierze
w końcu Grudnia r, loio,^'^) nie dla tego, aby miało trwać tak
'8) Annal, Cuedlinb. a. 10 10, Eodeni anno rex in expeditionem suas con-
rahens copias, Poloniam Sclavoniae ąuaesilurus, sed quo velle ducebat, minime per-
venturus, cum paucis media revertitur via, gravi ingruente aegritudine; caeteris, ut
erant bello parati, plurima deva.slantibus loca muUamąiie praedam secum reportanti-
bus. Pertz. M. G. III, 80.
i"j Thietmar, VI, 39.
- 38i -
długo, lecz że obie strony potrzebowały.^^) Henryk II miał na-
dzieje nowa wyprawą powetować kieskę, a Bolesław potrzebo-
wał czasu, aby się umocować w nadłabskich posiadłościach.
Wnet po zawarciu przymierza w Merzeburgu, Henryk II,
idąc za radą przybocznych panów, miasto Lubuszę^^) odbudować
i warowniami wojennemi umocnić zalecił. Potrzeba musiała być
naglącą, kiedy już w końcu Stycznia r. loii wzięto się pośpie-
sznie do roboty i w ciągu 14 dni wykonano polecone dzieło.
Nowa warownia, obsadzona załogą królewską, miała służyć za
obronę państwa Niemieckiego od strony Łuźyc. Stała pustką od
czasów Henryka Ptasznika. Podniesiono ją z gruzów, ale jedno-
cześnie krążyły złe wróżby, że jeszcze w roku loii w opłakany
sposób runąć miała.-") Cokolwiek później Henryk II z książę-
tami państwa począł narady odbywać „jakby na Bolesława ude-
rzyć mieli" i nie zważając na pięcioletni rozejm, wyprawił nowo-
obranego, na miejsce zmarłego Tagina, arcybiskupa Walterda
do Bolesława w zamiarze zawarcia pokoju. Walterd, przybywszy
do Sciciani,-^) podejmowany był przez Bolesława wspaniale,
"j Lelewel, Związki z Niemcami. Pol. Wiek. Sred. T. II, YII, il,
^^) Thietmar. VI, 39. Urbem Liubusuam dictam edificare et confirmare
precepit. Dawniejsi badacze pod wzmiankowaną nazwą podrozumiewali Lubusz nad
Odrą, stolicę biskupstsva Lubuszskiego. Obecnie wszyscy prawie badacze zgadzają
sie, że gród, o którym mowa, przypomina teraźniejszy Leubus, niedaleko Łaby,
w Hercbergskini obwodzie. Tu była granica posiadłości Bolesława Chr. z Niem-
cami, tu najwlaściwiej było Niemcom zbudować pograniczną warownię. Szczegóły
dotyczące badań o Lubuszy zebrał E. Callier, w rozprawie: Wojny Bolesława Chr.,
s. 29 — 38.
2»j Thietmar, VI, 39.
**) Thietmar, VI, 44, 45, Sciciani mylnie przez ojczystych badaczy od-
szukiwane w Polsce. Lelewel upatrywał miejsce to w Ciesańcu, wsi wielkopolskiej
(Pol. Wiek. Sred. II, VII, 11), Szajnocha gdzieś pod Głogowem, u Komarnickiego,
w przekładzie kroniki Titmara, ma być Sathayn albo Seitsch na Śląsku niedaleko
Wschowy czy Głogowa, podobnie i u Bielowskiego (M. P. I, s. 288). Nie zwra-
cano uwagi, że Bolesław obozował nie na Śląsku, ale w Łużycach i że tam jego
główna kwatera być musiała, bliżej do granicy niemieckiej. Stosowniej postępywali
pisarze zagraniczni, szukając Sciciani między Sprewją a Czarnym Halsztrowem,
dotąd jednak porozumienie w tej sprawie nie nastąpiło, bo gdy jedni Titmarowe
Sciciani upatiują w Syneńcach (Zinnitzj w dolnych Łużycach, między Ka-
— 382 —
ale po dwóch nocach pobytu w oznaczonem miejscu, powrócił,
nie doprowadziwszy zamiaru do skutku, „chociaż sowicie obda-
rzon był od przeciwnika." Znowu wiec król Henryk rozpoczął
wyprawę 24 Lipca r. 1012, powierzywszy naczelne dowództwo
arcybiskupowi Walterdowi. Wojsko zebrane w Z r i b e n z 2-)
doszło do Białogóry. Tu „zdało sie książętom rzeczą bezpie-
czniejszą w dalszą nie puszczać sie drogę, a zaopatrzyć tylko
markę (misznieńską) załogami doborowemi." Walterd zachoro-
wał i nie dojechawszy do Merzeburga, w drodze umarł (12 Sier-
pnia r. 1 01 2). Przed samym jego zgonem zjawił się wygnany
z Czech przez Oldrzyka książę Jaromir, zamierzając prosić umie-
rającego pasterza o wstawienie się za sobą do króla Henryka,
lecz gdy się przekonał, że w chorym siły żywotne ustawały pro-
sił przynajmniej, zalewając się rzewnemi łzami, ażeby mu prawą
rękę podał i przez tę oznakę życzliwości zalecił go wiernej po-
mocy obecnych. Nieszczęsny! I to się mu nie udało I
Śmierć arcybiskupa Walterda, który, podczas nieobecności
króla Henryka, kierował głównie sprawą w zajściu z Bolesławem,
a także wielkie wezbranie wody na Łabie, przeszkadzające Niem-
com podać rychłą pomoc swym załogom -^) na pograniczu wscho-
dniem, nastręczyły Bolesławowi dogodną porę do zaczepnych
kroków. Postanowił więc zniszczyć, zbudowaną przed półtora
rokiem, na granicy jego posiadłości, warownię Lubuszę.-*) Za-
łoga jej nie przenosiła tysiąca ludzi, kiedy, wedle uwagi Titmara,
lawa a Łukowem, inni miejsce to znajdują we wsi Ż i c z e ń (Seitschan) w obwo-
dzie Budyszyńskim, w górnycli Lużycach, w pobliżu r, Pólcznicy, inni znowu
w Sćeńcu (Stenz), obwodu Kamienieckiego, a nawet w Swinjanach (Schweinitz),
w pobliżu Czarnego Halsztrowa, Objaśnienie dodam niżej, gdzie będzie mowa o Tit-
marowem: Ciani, Cziczani.
22) Thietmar, VI, 45, Zribenz, teraz Schrenz pod Zorbig, w żupie Kielety-
cza, Da zachód od r. Muldy.
23) Thietmar, VI, 48.
2^) Annal. Quedlinb. a. I0I2. Post eius (Waldhardi) mortem Bolizlawo, mul-
tis milibus suorum contractis, Dalmanciae terminos occupavit, urbem Coloci (zamiast
eo locii, noviter instauratam, dolose expugnat, et utrinque magna strage peracta, cum
faptiyjs nostris domi reversus est.
- 3^3 -
w stosunku do rozległości twierdzy, trzy razy tyle zaledwie wy-
starczało. Wojsko polskie poszło do szturmu śmiało, obrońcy
zaś twierdzy słaby opór stawili, Bolesław siedząc przy uczcie,
patrzał ra.dośnie na ludzi swych, zwyciezko wkraczającycli do
miasta. Rozwarła się brama i popłynęła krew obficie. W liczbie
przedniejszych obywateli miasta dostali sie do niewoli Guncelin
i Wiso, tudzież komendant miasta, mocno poraniony Scih (Izyk),
którego los zawsze prześladował, tracił bowiem, nie dla braku
odwagi, każdy gród mu powierzony. Jeńców, na rozkaz „du-
mnego zwycięzcy" pod ścisłą straż wzięto. Polaków niemniej
500 na placu boju legło. Zwycięzcy, podzieliwszy s'ę zdobyczą
i zapaliwszy miasto, z wodzem swym wesoło pociągnęli do do-
mu, w dniu 20 Sierpnia r, 1012, Łubusza znowu ruiną została.
Zniszczenie niedawno zbudowanej dla obrony państwa twier-
dzy, ogromne wrażenie wywarło na królowę Kunegundę, ba-
wiącą w Merzeburgu. Rozkazała, aby całego ziemstwa towarzysze
rozłożyli sie obozem nad Muldą i wszystko mieli w gotowości
aż do przybycia króla.-') Obawiano się nowego napadu Bolesła-
wa, ale on spokojnie w swych posiadłościach zostawał. Tym-
czasem król Henryk nie śpieszył z odwetem za zburzenie Lubu-
szy. Napady korsarzy na brzegi Germanii, wielkie nieszczęścia
z powodu wezbrania wód na Dunaju i Renie, wybór arcybiskupa
na miejsce zmarłego Walterda, tudzież inne sprawy państwa
i zaburzenie w Czechach zniewoliły go obojętnie znieść psotę
przez Bolesława wyrządzoną.
3. Zamieszanie w Czechach i łatwowierność Lutyków Henryk II wyzy-
skuje na swą korzyść (1012). Bolesław i Henryk II traktują o pokój.
Zjazd w Merzeburgu. Drugi pokój merzeburgski r. 1013.
Od czasu ustąpienia Bolesława Chrobrego z Pragi (r. 1004),
władał Czechami Jaromir dobroduszny, nieudolny, ciężkiem ka-
lectwem na ciele pozbawiony energii, wierny sprzymierzeniec
-^) Thietniar, YI, 49.
— 384 —
Henryka II, na rozkazy którego, jakby komes niemiecki, zawsze
był gotów prowadzić posiłki czeskie przeciw Bolesławowi. Usil-
ność przysługiwania się królowi Henrykowi Jaromir posunął do
takiego stopnia, że gdy raz udało sie mu pojmać posłów tajem-
nych Henryka księcia bawarskiego do Bolesława, najokrutniej-
szym sposobem kazał ich pomordować. Niegodziwy ten postę-
pek obraził Bolesława a łlenrykowi II posłużył za pozór do od-
mówienia łaski swej Jaromirowi, aby tem pozyskać sobie Bole-
sława, z którym pokoju pragnął. Tymczasem stosunki wewnętrzne
czeskie zawikłaly się z powodów nie objaśnionych dotąd należy-
cie. Młodszy brat Jaromira Oldrzyk, uwięziony przez króla Hen-
ryka jeszcze w roku 1003, po dzłesięcoletniem zniknieniu z dzie-
jów,-^) zjawia się jako pretendent do korony czeskiej. Według
niektórych pisarzy, Oldrzyk, na żądanie Bolesława, odesłany był
z Niemiec do Polski, gdzie po krótkiej pod strażą bytności, wy-
słał go Bolesław do Czech, opatrzywszy we wszelkie potrzeby.-')
W białą sobotę r. 1012 Oldrzyk wypędził z Czech Jaromira, który
nie wiedząc dokąd się udać, szukał najpi-zód u Bolesława,-^) po-
tem u Henryka II przytułku. W drodze do Merzeburga, bła-
gał, jak wzmiankowaliśmy wyżej, umierającego arcybiskupa Wal-
26) Według niektórych dziejopisów Oldrzyk pomagał Jaromirowi do opano-
wania Pragi w roku 1004, a po ustąpieniu z Czech Bolesława, gdy Jaromir został
księciem czeskim, Oldrzyk odzyskał dawną, przez ojca nadaną mu dzielnicę i wła-
dał nią. (Palacki. Dejiny, I, 287; Tomek. Deje kralovsf.vi ćeskeho, s. 61 — 3).
Wszakże spółczesny Titmar o uczestnictwie Oldrzyka podczas powrotu Jaromira do
Czech w r. 1004 nie wzmiankuje wcale. Gdzieby zaś Oldrzyk siedział aż do roku
IOI2, wielka w tem zachodzi niepewność. Że go cesarz trzymał w wiezieniu, zga-
dzają sie na to pisarze czescy, podając, że on uwolniwszy się, błędne i ukryte ży-
cie prowadził, póki Pragi nie odzyskał. Nie chcą jednak tego przyznać, że go ce-
sarz wydał Polakom. Wszelako podobniejsze do prawdy, że go Bolesławowi oddal
po dziewięcioletniem więzieniu. Trzymał go cesarz długo, dla upewnienia sobie po-
sług Jaromira przez bojaźń rywala. Wypuścił go jednak potem, bądź na proźbę
Bolesława, od którego w tym czasie zatrudniony wojną pod Metzem, pokoju potrze-
bował, bądź za pobite swoje Bawarczyki, ohydził sobie Jaromira." Naruszewicz,
JI. N. P. I, pod r, 1012 — 1013, przyp. 3,
-'•) Naruszewicz, powołując się na Kromera, H. N. P. I. jak wyżej.
86^ Thietmar, VI, 45.
- 385 -■
terda, aby mu rękę pomocy podał, a w Merzeburgu prosił o ła-
skę królewską, ,.lecz zamiast miłosierdzia i przywrócenia do wła-
dzy, spotkało go wygnanie i straż więzienna u Adelboda biskupa
utrecłitskiego, w odwet za rzeź okrutną na Bawaracłi popełnioną,
tudzież za zniszczenie wojsk sobie powierzonycłi." Poczem 01-
drzyk, na wezwanie królewskie stanąwszy w Merzeburgu, „w darze
dobrowolnym ołrzymał królestwo^ które nieprawnie przedtem przy-
właszczył sobie.'-'- -^) Obawiał się on brata Jaromira, wszelkiemi
siłami starał się zapobiedz, ażeby ten nigdy nie zbliżył się do
niego, a powziąwszy od fałszywycłi donosicieli wiadomość, jako-
by znakomity rycerz jego Boźan z wielu innymi trzymali tajem-
nie stronę wygnanego brata, kazał icli pozabijać, „ażeby tym
krwawym wyrokiem, dać innym naukę, czego na przyszłość wy-
strzegać się mieli." ^^) Wszystko to odpowiadało jak najlepiej
widokom Henryka II, który, osadziwszy Jaromira w więzieniu,
trzymał w ciągłej obawie Oldrzyka, aby w razie narażenia się
jego królowi niemieckiemu, Jaromir nie został do władzy przy-
wróconym. Zapalczywy i niezależności pragnący Oldrzyk, po-
mimo gorącej cłięci panować samowładnie, musiał być pokor-
nym sługą niemieckim, postępywać według woli Henryka II,
przysługiwać się mu ze szkodą własnego narodu. Z cłiarakteru
różny całkiem od brata Jaromira, Oldrzyk postępywać będzie tak
sanjo, jak Jaromir. Nie pożałuje on krwi czeskiej na żądanie
króla niemieckiego, poprowadzi niejednokrotnie Czecłiów przeciw
Polakom w imię przewagi niemieckiej nad Słowianami, rozerwie
ostatnie węzły łączności Czecłiów z Polakami i pogrąży nakoniec
Czechy w przepaść polityki niemieckiej.
Zyskawszy w Oldrzyku pewne narzędzie przeciw Bolesła-
wowi Chrobremu, Henryk II usiłował w takież same przeciw nie-
mu narzędzie obrócić Lutyków. Opuściwszy więc Merzeburg
w jesieni r. 1012, król Henryk popłynął po Łabie do Arnebur-
29) Thietmar, VI, 50.
30) Thietmar, VI, 60.
Tora III. j
' - 3^6 -
ga, dawniój już obwarowanego, jako twierdzy pogranicznej ze Sło-
wianami. Tam, po długich naradach z mnóstwem napływających
z różnycli stron Słowian, zawarł z nimi pokój. •^^) W jakim celu
zaw-arty był pokój z Lutykami, stałymi od r. 1005 sprzymierzeń-
cami Henryka II, spółczesny dziejopis Titmar zamilczał, a jednak
nietrudno pojąć, że był przeciw Bolesławowi wymierzony. Sprzy-
mierzeńcy króla Henryka Lutycy, w ciągu długiej walki Bole-
sława z Niemcami od r. 1007 aż do 1013, ani razu nie zjawaaja
sie W" obozie niemieckim, siedzą, spokojnie, jak gdyby się opa-
miętali i zwrot polityki swej obmyślali. Schw^3'tanie przez Niem-
ców- dwóch braci z Branibora i powieszenie ich w Jutrobogu
(r. 1 010) za stosunki z Bolesławcem, wskazuje zachw^janie się Sło-
wian nadhobolskich w przyjaźni dla Henryka II. Powodzenie
oręża Bolesława mogło natchnąć ich nadzieją oswobodzenia się
od Niemców. Zwalczyć więc wszelką myśl pojednania się Słow'ian
nadłabskich z Bolesławem było naj ważniej szem zadaniem Hen-
ryka. Nie zważał przeto na radę, podawaną przez ś. Brunona,
aby się nie sprzymierzał z poganami przeciw chrześciańskiemu
Bolesławcowi, ^■-) a odłoży w- szy skrupuły pobożności swej na stro-
nę, Henryk usiłował zjednać sobie możnowładców lutyckich nie
bez powodzenia, jak zobaczymy niżej.
Stworzywszy koalicyą Czechów i Lutyków z Niemcami,
Henryk II gotował się do odwetu Bolesławowi zagrożeniem po-
zycyom jego po całym froncie państwa Polskiego od ujścia Odry
aż do Dunaju, ale w końcu r. 1012 czas nie sprzyjał zamiarom
króla niemieckiego. Sprawy włoskie, tudzież chęć rychlejszego
przywdziania korony cesarskiej w Rzymie, w'ymagały odjazdu
Henryka II na zachód, Bolesławca sprawy pomorskie i ruskie
w inną ciągnęły stronę, a tymczasem pięcioletnie przymierze
merzeburgskie, w końcu r. loio zawarte, było już nadwerężone.
Przeciwnicy poczęli o pokój traktować.
^ij Thietmar, VI, 51. Rex a Merseburg discendens, navigio ad Harneburg
venit, Ibi cu.Ti Sclavis confluenlibus plurima discuciens, pace vero ibi firmata, rediit.
32) Wyżej s. 370.
— 3^7 —
Na Trzy Króle roku 1013 posłowie polscy, przybywszy do
Altsztad, oświadczyli Henrykowi II, że w celu zawarcia pokoju
królewicz Mieszko stawić sie nie zaniedba. Henryk II udał sie
do Merzeburga, dokąd wkrótce potem przybył syn Bolesława
Mieszko z wielkimi darami. Henryk II pasował go na rycerza
i odprawił z czcią wielką, zacliecając do nowych odwiedzin. Pra-
wdopodobnie jNIieszko po\viózł do ojca ułożone w Magdeburgu
warunki pokoju na zatwierdzenie. Ale w tymże czasie dowie-
dział się król Henryk, że komes Werinhar z Ekliardem, bratem
margrafa Hermana, znosili się z Bolesławem, układali z nim ja-
kieś zamiary królowi przeciwne i nawzajem od Bolesława po-
słów tajemnycłi u siebie często przyjmywali. Król Henryk ka-
zał obu stanąć przed sobą. Gdy tego jednak wypełnić nie śmieli,
majątki icli w^zięto w^ sekwestr, a ich samych, jako opornych
władzy królewskiej, za winnych obrazy majestatu ogłoszono.
Wszakże wina wzmiankowanych komesów nie musiała być zbyt
ciężką, ponieważ Werinhar po niejakim czasie, a Ekhard później
do łaski królewskiej przywróceni zostali. ^•'^) W wigiliję Zielonych
świąt przybył do Merzeburga Bolesław, ubezpieczywszy się pier-
wej przez danych z niemieckiej strony zakładników, których
u siebie w domu zostawił. Przyjęty przez Henryka II jak naj-
lepiej, Bolesław^ w niedzielę świąteczną uczyniony był rycerzem
królewskim, a utwierdziwszy następnie ślub swój przysięgą, spra-
wował urząd miecznika przy królu, w czasie uroczystego pocho-
du jego do kościoła. W poniedziałek następny starał się wiel-
kimi darami, w imieniu własnem i małżonki swej złożonymi,
przejednać dla siebie króla Henryka, który, zaw^dzięczając niby
za grzeczność, wdzięcznością płacił, obdarzając Bolesława dobro-
dziejstwem, którego pożądał od dawna," ^*) raczej ustępywał mu
posiadane przez niego faktycznie kraje, których sam Henryk orę-
żem nie był w stanie odzyskać. Pokój zawarty został w Merze-
>^) Thietmar, YI, 54.
'^j Thietmar, VI, 55, cum benefitio diu desiderato.
- 3S8 -
burgu 25 ]\taja r. 1013. Bolesław zwrócił zakładnilców, otrzymał
od króla Henryka posiłki wojenne na wyprawę ruską ■'■'') i takież
posiłki obiecał dać Henrykowi na wyprawę włoską. ■•'') Ale wa-
runki pokoju nie zadowalniały Niemców, którzy narzekali, że
Henryk Bolesława nie bez szkody pańswa swego od-
puści ł.^") Szkodę tę stanowiły kraje od dawnej granicy Pol-
ski aż do Czarnego Halsztrowa, ustąpione Bolesławowi bezwa-
runkowo,^^) bez wymagania od niego trybutu, lub służebności,
którycliby on, czując się zwycięzcą, nie przyjął.^**)
"*) Thietmar, VI, 55,
"") Thietmar, VI, 56, użala się, źe wezwany do posiłkowania Henryka w wy-
prawie włoskiej, Bolesław o dopełnieniu tego nie myślał bynajmniej. Ad supple-
mentum hujus itineris Bolizlavus antea invitatus nil asspiravit, et in bene promissis
morę solito mendax apparuit.
*■) Annal, Quedlinb. a. 1013 : quem (Bolesława) benigne suscipiens, . . . non
iaiiicn sine std regni dełriinenio, permisit remeare.
ss) Lelewel, Pols. Wiek. Śred. II, VII, 12; Szajnocha, Bolesław Chr. 150.
'") Inaczej na warunki pokoju merzeburgskiego spojrzeli historycy niemieccy,
przyjmując wyrażenia Thietmara dosłownie: in die sancto manibus appłicatis miles effi-
citur, et post sacramenta regi ad ecclesiam ornato incedenti armiger habetur (VI, 55).
Z tego "Wilhelm Giesebrccht upatrzył, że mężny Polak, który tyle razy w różnych
stronach gromił wrogów swych, niósł teraz miecz przed królem niemieckim podczas
uroczystej procesyi, i tym sposobem przyznał siebie przed całym światem wassalem
jego . . . złożył on królowi bogate dary, lecz hojniej jeszcze obdarzon przez niego,
otrzymał w lenność kraje, do posiadania których tak długo sie dobijał, mianowicie
Łużyce i ziemie Milczanów. (Geschichte der Kaiserzeit, II, s. 115). Znany histo-
ryk łużycki, pastor Scheltz, powiada, że Bolesław, podczas bytności w Merzeburgu,
erhilt er %om Konige die Belehnung, leistete den Wassalen-Eid und begleitete den Ko-
nig auf dem Gange zur Kirche, indem er ihm das Schwert vortrug. Dass er nun bei
dieser Gelegenheit die Liinder zwischen Elbę und Oder ais Reichsleh.en aufgetragen
erhielt, also namentlich unsere Lausitz, unterliegt wohl keinem Zweifel. (Gesch. d.
Lausitz, s. 54). Pasowanie na rycerza nigdzie nie miało tego znaczenia, aby factus
miles, pasowany na rycerza, miał z ziemią swoją i posiadłościami być pasującemu
obowiązany. Pasowanie to było ceremonią rzymsko - religijną. . . Starszy wiekiem, ;
dostojnością wyższy pasował młodszego w dowód z duszy wynikającego rycerskiego :
szacunku . . . niechże nikt w tern lennictwa nie upatruje. (Lelewel, Pol. Wiek. Sr.
II, s. 41). Bolesław obowiązał sie dać posiłki Henrykowi II na wyprawę włoską,
z swojej strony Henryk dał Bolesławowi własne posiłki na wyprawę ruską. Zby-
tecznie więc byłoby dowodzić, że podobne zobowiązania wojenne nie mogły być wy-
nikiem wassalnej zależności z jednej strony i praw zwierzchnich z drugiej. Uspien-
ski. IlepBŁifl CiasaHCKia MOHapxiii, s, 242.
— 389 —
§57.
Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami
(r. 1015 — 1018).
I. Pokój merzeburgski nie zadowalnia przeciwników. Bolesław wzywa
do związku Czechów i podburza przeciw Henrykowi II Włochów (1014).
Oldrzyk więzi Mieszka. Czesi i Lutycy stają po stronie Henryka. Bo-
lesław gotuje się do wojny (1015).
Niepodobnem do prawdy wydawało się Niemcom, aby naj-
potężniejszy wówczas mocarz w Europie Henryk II zmuszonym
był ustąpić część państwa swego obcemu księciu i to jeszcze
Słowianinowi, niegdyś hołdownikowi króla niemieckiego. Pokój
merzeburgski, „ze szkoda państwa zawarty", nie dawał im spo-
czynku. Bolesławowi trudno było rozstać się z myślą połączenia
ludów słowiańskicli w jedno państwo aż do Łaby i Dunaju. Gra-
nica po Czarny Halsztrow nie zadowalniała go. Okazało się, że
wymożony okolicznościami pokój merzeburgski r. 1013 nietylko
nie rozstrzygał kwestyi o granice między sąsiedniemi państwami,
lecz nawet nie złagodził wzajemnego pomiędzy przeciwnikami
rozdrażnienia. Niemcy skarżyli się, że Bolesław, stosownie do
zobowiązań w Merzeburgu, nie dostarczył im posiłków na wy-
prawę włoską, nazywali go wiarołomcą. Bolesław, listem wysła-
nym do papieża, uskarżał się, że z powodu kryjomycli zasadzek,
przez Henryka II poczynionych, nie mógł przyrzeczonej daniny
śivietopietrza ^) uskutecznić, a tymczasem przez rozesłanycli taje-^
1) Thietmar, VI, 56, Bolizlavus . . . insuper antea domno papae questus est
per epistolae portitorem, ut non liceret sibi propter latentes regis insidias, promissum
principi apostolorum Petro persoWere censum. Mamy więc niezawodne świadectwo, że
daninę z Polski uważano w Rzymie już w początku XI w. jako podatek świętemu
Piotrowi. W Polsce być może danina ta póżnićj dopiero tytuł świętopietrza przy-
brała, później rozmiary jej określone zostały, ale początek j6j, zdaje się wypada od-
nieść do czasu darowizny Gniezna na rzecz stolicy apostolskiej, przez. Odę i synów
jej przed r. 996 uczynionej. O szczegółach dotyczących świętopietrza, porów. Abra-
hama, Organizacya kościoła w Polsce, s. 180 i następne.
— 390 —
mnie orędowników po Włoszech, dowiadywał sie, jak ida spra-
wy Henryka II i kogo mógł tylko usiłował odwrócić od niego.")
„Na tysiączne sposoby w chytrości swej wyćwiczony", Bolesław
wyprawił syna swego ISIieszka do księcia Oldrzyka z upomnie-
niem, „aby pamiętni na związek pokrewieństwa, który ich łączy,
podali sobie ręce do zgody, złączyli się w celu wspólnego działa-
nia przeciw wszelkim nieprzyjaciołom, mianowicie przeciw kró-
lowi niemieckiemu." Był to krok stanowczy, doniosłość którego
zrozumieć łatwo. Bolesław żądał związku z Czechami, pojmując,
iż w podobnym razie cała Słowiańszczyzna północno-zachodnia
do Łaby, Solawy i Dunaju zlałaby się w jedną, groźną dla ce-
sarstwa rzymsko-niemieckiegó potęgę. Oldrzyk pojmywał donio-
słość przełożeń Boleslawowych, ale „zaufani doradzcy przestrze-
gali go, że cały ów układ pozorny, ma jego zgubę na celu."
Poddawszy się namowie doradców, Oldrzyk dopuścił się zbro-
dni: przedniej szych z orszaku królewicza kazał pozabijać, a sa-
mego Iklieszka z resztą jego przybocznych, uprowadziwszy do
Czech, do więzienia wtrącił (roku 1014).^) Był to także stano-
wczy krok ze strony Czechów. Postąpiwszy w tak haniebny
sposób z synem i poselstwem jedynego podówczas obrońcy Sło-
wian od Niemców, Czechowie wyosobniali się od reszty Słowian
i chcąc nie chcąc stać się musieli pokornymi sługami tychże
Niemców. Poprawić to później nie było już możności, albowiem
po długich bojach następywała chwila stanowczego starcia się
Bolesława z Henrykiem II.
Uwięzienie Mieszka przez Oldrzyka zaszło podczas odjazdu
Henryka II do Włoch. Ukoronowany w Rzymie koroną cesar-
ską w dniu 14 Lutego r. 10 14, Henryk dopiero w końcu roku
tego do Germanii powrócił i wtedy zapewno dowiedziawszy się
o postępku Oldrzyka, wysłał do niego komesa Teodoryka, z roz-
2j Thietmar, VI, 56.
3) Thietmar, VII, 7, nie oznaczył bliżej czasu uwięzienia Mieszka. Annały
kwedlinburgsUie, podają pod r. 1014. Scd et Misico, Bolizlavi filius, ab Othelrico
Bohemico capitur, dolo caesis eius comitibus.
— 391 —
kazem wydania sobie rycerza swego, na którego życie, jeśli dba
o łaskę cesarska, targnąć się nie powinien. Oldrzyk nie chciał
królewicza z rąk swoich wypuścić. Dopiero za powtórnem nale-
ganiem cesarza, chcąc nie chcąc wydał mu Mieszka. Bolesław
wnet wyprawił posłów do cesarza z podziękowaniem i proźbą
odesłania mu syn, oświadczając, że to go zobowiąże do wdzię-
czności. Cesarz ociągał się z wydaniem Mieszka Bolesławowi,
przyrzekając zadość uczynić żądaniu jego, jeśli na Wielkanoc
(r. 1015) do Merzeburga przybędzie. Bolesław jednak częstemi
poselstwy nie przestawał nalegać o wydanie mu syna jak naj-
prędzej.*)
W pierwszych dniach Kwietnia (r. 1015) cesarz Henryk
przybywszy do Merzeburga, w otoczeniu swych dostojników
i księcia Oldrzyka, święta Wielkanocne wesoło obchodził. Py-
tał, o radę w sprawie Mieszka, Arcybiskup magdeburgslci Gero
ostrzegał cesarza o niebezpieczeństwie, jakie dla państwa, z po-
wodu niesłusznego zatrzymania Mieszka, wyniknąć mogło i ra-
dził zwrócić go ojcu, wziąwszy zakładników, lub inną rękojmię.
Tłum obecnych dostojników odezwał się podobnież, część tylko,
ujętych złotem Bolesława, wyrzekła, iż taki postępek na rachu-
nek dobrej sławy bynajmniej poczytany być nie może. „Ponad
zdrową radę wzięły górę pieniądze, a stronnictwo rzeczone, do-
stawszy na swą poręke Mieszka, dla przypodobania się Bolesła-
wowi, za uzyskaniem jedynie przyrzeczenia wierności", odprowa-
dziło go z orszakiem do domu, upominając Bolesława i syna jego,
aby pamiętni na przysięgę cesarzowi uczynioną, przeciw niemu
nic sobie nie pozwalali, ani się starali odwodzić od niego przy-
jaciół.-^)
*) Thietmar, VIT, 7.
■'') Thietmar, VII, 8, nie oznacza bliżej czasu, w którym obradowano o spra-
wie Mieszka i kiedy mianowicie zwrócono go ojcu. Dawniejsi badacze niemieccy
wypadek ten odnosili do końca r. 1014 lub początku r. 1015. Teraźniejsi uczeni,
po pilnem porównaniu źródeł historycznych, mniemają, że wzmiankowane wypadki
zaszły podczas świąt Wielkanocnych r. 1015. Fortinskij. TiiTMapt MepseóyprcKlil
Ji ero xpoiiiiKa. Petersburg, 1872, s. 136.
— 392 —
W tymże czasie oczekiwano powrotu do Merzeburga mark-
grafa Hermana, który u teścia swego Bolesława święta Wielka-
nocne przepędzał. Tymczasem cesarz Henryk narzekał na nie-
wierność Bolesława, przypominał niepodanie przez niego obiecanej
pomocy, a nareszcie domagał sie u swych dostojników, aby je-
dnomyślnie wezwali Bolesława do usprawiedliwienia się, albo na-
prawy swej winy,") jak gdyby król polski był jakimś komesem,
lub wassalem cesarskim. Przybył nakoniec Herman a z nim po-
seł polski Stojgniew, ten sam, który dawniej już posyłany był
do Henryka II, podczas pobytu jego w Lotaryngi (r, 1012),')
i wtedy okazał się kłamcą, ponieważ co innego, a nie to, co od
cesarza miał polecone, donosił Bolesławowi, teraz zaś wyprawiony
został przez niego, aby stanął przed obliczem cesarza i jego ksią-
żąt, jako „zdradziecki podszczuwacz i burzyciel". . . Oczywiście
Stojgniew był zręcznym dyplomatą, bronił interesów monarchy
swego, winę na się przyj mywał, był kozłem ofiarnym, co poj my-
wali Niemcy, będąc przekonani, że on wyprawiony był do cesa-
rza, „od słynnego ze zmienności pana swego", bardziej w celu
podburzań i zamieszek skrytych, aniżeli zawarcia pokoju, jak
utrzymywał. Cesarz powtórnie wezwał Bolesława do usprawie-
dliwienia się, lub za nieposłuszeństwo „dania stosownej naprawy."
Zdawałoby się, że Bolesław z pogardą odrzuci nacechowane za-
rozumiałością wezwanie cesarskie, ale on, kierując się więcej ro-
zumem politycznym, niż uniesieniem się chwilowem, postanowił
skorzystać ze zręczności i domagał się, aby sprawa jego z cesa-
rzem Henrykiem rozważoną została na ogólnem zgromadzeniu
naczelników państwa. Stawiał on tym sposobem cesarza w za-
leżność od wyroku książąt i hrabiów, między którymi liczył wielu
przyjaciół i jurgieltników, a zapewne musiał czuć i sprawiedli-
6) Thietmar, VII, 6.
') Thietmar, VII, 6, wzmiankuje wprzód o przybyciu Stojgniewa, a potem
dopiero wraca do opowiadania dawniejszego zdarzenia z Mieszkiem w Czechach, tu-
dzież o zwróceniu go Bolesławowi, co wszystko stało sie wcześniej od przybycia do
Merzeburga Stojgniewa.
— 393 —
dliwość po swej stronie. Tu mógłby dziejopis Henryka II Tit-
mar powiedzieć: chytrzyli oba, ale przechytrzył „najchy trzej szy
z ludzi" Bolesław. Cesarz, rozumi się, nie życzył godności swej
narażać na niepewny wyrok dostojników swych: trybunału nie
zwołał. Bolesławowi zostawało inną drogą powściągnąć zarozu-
miałość cesarską, zmusić Henryka II do szanowania zobowiązań
i przyzwoitości w stosunkach z niepodległym monarchą.
Latem roku 1015 obie strony traktowały niby o zgodę,
a w rzeczywistości gotowały się do wojny, która była niechy-
bną. Cesarz wezwał wszystkich sprzymierzeńców swych do wy-
stąpienia w pole. Wyprawę przygotowywano należycie: pilniej,
jak kiedykolwiek. Tłumy wojsk niemieckich ściągały się koło
Magdeburga, Lutycy razem z Niemcami gdzieś na północy, Cze-
chowie na pograniczu Śląska, a na południe od Morawii, w mar-
grafstwie austryackiem zbierali się Bawary. Cesarz postanowił
ze wszystkich stron razem uderzyć na Polskę, a dla większego
rozerwania sił Bolesława, wszedł w porozumienie z księciem ki-
jowskim Jarosławem.^)
Opasana łańcuchem koalicyi Niemców, Lutyków, Czechów,
Bawarów i Waragów, Polska wystawioną była na ciężką próbę
sił jej młodzieńczych, użycie których zależało od zdolności wo-
dza. Następywała chwila stanowcza, w której Polska, w razie
przegranej wojny, byłaby niezawodnie jeśli nie rozszarpaną cał-
kowicie, to przynajmniej odartą ze swych posiadłości nad Odrą
i górną Wisłą, poniżoną moralnie w oczach Słowian i zmuszoną
do ustąpienia Niemcom gospodarowania w całej Słowiańszczyźnie
północno-zachodniej, tak, jak już w Czechach gospodarowali. Ale
w tej chwili krytycznej sercem i umysłem ludów polskich wła-
dał Bolesław, zdolnościami i charakterem przewyższający cesarza
Henryka i wszystkich jego sprzymierzeńców. Pojmywał on do-
kładnie stan rzeczy i należycie przygotowywał obronę kraju,
szczególnie po granicy od zachodu. Obrawszy Odrę jako liniję
*) Sołowjew. IIcTopia Pocciii. T. I, s. 201.
— 394 —
obrony, Bolesław opatrzył ją licznemi warowniami, osadzonemi
mocną załogą. Położone na wielkiej drodze z Lużyc do Pozna-
nia Krosno, dawniej już obwarowane, jalco jeden znajważniej-
szycli punktów strategicznych, Bolesław powierzył ulubionemu
synowi swemu Mieszkowi, dzielnemu młodzieńcowi, a sam stał
w odwodzie, aby stosownie do napadu nieprzyjaciół, rzucić się
tam, gdzie potrzeba wskaże. Wystawione na pierwsze uderzenie
wrogów Łużyce, z położenia swego geograficznego, nie przedsta-
wiające linii obrony, miały inną, topograficzną dogodność. Po-
zamykawszy główne przejścia pomiędzy błotami i uzbroiwszy
przyjazną sobie ludność miejscową, Bolesław nie miał potrzeby
tracić sił w otwartem polu dla obrony podmokłych i lesistych
przestrzeni. Dogodniej mu było oczekiwać, aż najazd wrogów,
straciwszy zapęd pierwotny w trudnych przeprawach wśród ba-
gnisk, najeżonych strzałami ludności miejscowej, zmuszony będzie
otwierać sobie drogę przebojem, starga siły swe w bezowocnych
zapasach z naturą. A gdy zwalczywszy przeszkody miejscowe,
najazd pomknie się ku Odrze, zmarnuje niemało czasu, ludzi, za-
pasów wojennych, natknie sie na mocne warownie nad Odrą,
a z tyłu zagrożony będzie mocną załogą polską w Budyszynie
zostawioną.") Obliczając siły swe w stosunku do sił koalicyi nie-
przyjacielskiej, i położenie geograficzne teatru wojny, Bolesław
przyjął plan wojny odpornej, zamierzając, w razie pomyślnych
okoliczności, przejść niezwłocznie do kroków zaczepnych.
2. Nowa wyprawa Henryka II do Polski (r. 1015). Klęska w ziemi Die-
doszów Henryk II ucieka do Merzeburga. Mieszko w ślad za nim
napada Miszno. Zawieszenie broni.
Uprzedając wyprawę wojska niemieckiego z pod Magde-
burga, Bolesław, zapewno dla zabrania łupów i potargania sił
®) Chociaż o załodze polskiej w Budyszynie, podczas wojny r. 1015 w źró-
dłach wiadomości nie ma, ale to nie podlega wątpliwości, albowiem w przeciwnym
razie Niemcy nie omieszkaliby gród ten, mocno obwarowany, zatrzymać, czego je-
dnak nie uczynili.
— 395 —
nieprzyjacielskich, najechał jakąś cześć posiadłości cesarskich.
Obrażony tem do żywego Henryk II wyprawił posłów do Bole-
sława, żądając, aby zwrócił kraj, który zagarnął, lecz ten hardo
odpowiedział: „nietylko nie oddam tego, co zdobyłem, ale więcej
jeszcze zdobędę." i*') Cesarz ujrzał się zmuszonym przyspieszyć
wyprawę, sposobił sie do niej w Magdeburgu, błagając niebo, za
wstawieniem się ś. Maurycego, aby mu dopomogło do pokona-
nia „zaciętego wroga jego Bolesława." ^^)
Wojsko niemieckie, pod wodzą samego cesarza Henryka,
wyruszywszy z pod Magdeburga dnia 8 Lipca r. 1015, ciągnęło
przez dobra margrafa Gerona do Sklancisworde,^-) niszcząc i łu-
pieżąc mieszkańców, jakby w kraju nieprzyjacielskim. Po przej-
ściu Łaby, Niemcy wtargnąwszy do Łużyc, napadnięci byli od
załogi miasta Ciani,^^) która wycieczkę przeciw nim uczyniła,
lecz Niemcy mnóstwo z niej położyli trupem i pojmali Eryka Py-
sznego, który z powodu popełnionego zabójstwa, szukał w tem
^O) Annal. Quedl. a. 1015. Addidit etiam imperator legationem mittere ad
Bolizlavum pro restituendis regionibus, quas abstulerat. Ule, ut solebat, superbe
respondit, se non solum propria retinere velle, quin potius non sua diripere maile.
Porów. Chronograph. Saxo. a. 1015.
i») Thietmar, VII, u.
1-) Według domysłu badaczy ma być teraźniejsze Kunzwerda, na południe
od Torgau nad Łaba.
'^) Thietmar, VII, 1 1, Nostri autem ut ad pagum Luzici dictum venerunt, a pree-
sidio ex Ciani urbe egresso temptantur. .. Ponieważ Ci ani było miastem (urbs)
i miało załogę, widocznie więc była to warownia z kasztelanija (burgward), poło-
żona w dolnych Łużycach, niedaleko granicy niemieckiej, bo Niemcy, po przej-
ściu Łaby, wtargnąwszy w pagus Luzici, napadnięci zostali przez załogę tego
grodu. Czy Ciani jest tem samem miejscem, o którem Titmar wzmiankuje pod
r. 1018, Cziczani, do którego przyprowadzono Odę, po zawarciu pokoju w Budy-
szynie? — "Wątpliwe! Oprócz różnicy w formie samej nazwy, następne okoliczności
budzą jeszcze wątpliwość. Badacze znajdują Ciani w miejscu teraźniejszej wsi
Z i en i z (Syneńce), w dolnych Łużycach, między Łukowem a Kalawą. Położenie
takie oznacza na mapie Posse. Codex Saxoniae. T. I. Zachodzi pytanie; z jakiejby
racyi, Oda, spiesząc do Bolesława przesiadującego w Budyszynie, miała podróż od-
bywać naprzód do położonego w stronie od wielkiej drogi Ciani w dolnych Łu-
życach, a potem dopiero zwrócić na południe do Cziczani w górnych Łużycach?
Wypadki i położenie geograficzne przemawiają za tem, że Ciani jest innem niż
Cziczani miejscem.
— 396 —
miejscu schronienia, a zakuwszy go w kajdany, do cesarza przy-
wiedli. Ztamtad zmierzając ku Odrze, wysłał cesarz do Mieszka,
obozującego w Krośnie z licznemi roty, panów swych najprze-
dniejszych z upomnieniem, aby mu wierność dotrzymał, oraz
z proźbą, aby tych, na których wstawienie sie wolność od cesa-
rza uzyskał, na utratę dóbr swoich teraz nie narażał, lecz gdy
ten oświadczył, że „ojczyzny napadniętej aż do przybycia ojca,
wszelkiem.i silami bronić będzie, a potem postara sie nakłonić go
do zgody z cesarzem", nadzieja na zdobycie Krosna znikła. Tym-
czasem książę saski Bernard z biskupami, komesami i tłumem
sprzymierzonych Lutyków nadciągał z północy przeciw Bolesła-
wowi, z którym spotkał sie nad Odrą, znalazłszy „pobrzeża jej
ze wszech stron w warownie opatrzone." ^*) Trzeciego Sierpnia
(r. 1015) cesarz próbował przejść Odr§ i stoczył bitwę z Pola-
kami, których nie mniej 600 padło. Ze strony Niemców, w licz-
bie kilku młodzieńców zginął Hodo, obwiniony dawniej o zbyt
przyjazne stosunki z Bolesławem. Mieszko, poznawszy ciało po-
przedniego swego towarzysza i stróża, zapłakał rzewnie, poczem
opatrzywszy je starannie, do obozu niemieckiego odesłał. Bole-
sław, broniąc w innem miejscu przystępu do Polski, chciałby
pobiedz synowi na pomoc, ale nie mógł opuścić stanowiska nad
Odrą, którą nieprzyjaciel przebyć usiłował. Gdzie się tylko Niemcy
pokazali na łodziach, Bolesław z jazdą pędził na ich spotkanie,
aż nareszcie Niemcy, rozwinąwszy żagle, płynęli pośpiesznie dzień
cały, póki już niedoścignieni przez Bolesława, bez przeszkody
w pożądanem miejscu wylądowali. A jednak Bolesław zwinnymi
obrotami nad Odrą, zdołał odciąć od południa księcia Bernarda,
który „przez kryjomo wyprawionych pieszych posłańców", doniósł
cesarzowi o niewypełnieniu zleceń mu danych, a poprzestał tylko
na zniszczeniu okolicy i do domu zwrócił. Podobnież i Oldrzyk
z Czechami i Bawarami, mając połączyć się z cesarzem i na pra-
wem skrzydle armii stanąć, zaniechać tego musiał „dla różnych
"j Thietmar, VII, 11, huuc presentem, munita undiąuessecus Odera, habuit.
— 397 —
przyczyn". Pomoc jego cesarzowi ograniczyła się zdobyciem
wielkiego miasta Busink/^) w którem pojmał tysiąc jeńców,
oprócz kobiet i dzieci, miasto spalił i „zwyciezko do domu wró-
cił." Czwarty wódz wielkiej armii cesarskiej margraf austryacki
Henryk, mający z Bawarami w Morawii działać, zaledwie zdołał
dać odpór, łupieżącym na pograniczu, wojownikom Bolesławo-
wym, których do 800 trupem położył i zdobycz, przez nich za-
garniętą, odzyskał.^**)
Opisując przytoczone wypadki ówczesny dziejopis Titmar
nie domawia wielu rzeczy, a jednak jasno, że plan cesarski skon-
centrowania nad Odrą wszystkich sił, jakie powinni byli przy-
prowadzić książę Bernard, książę Oldrzyk i margraf Henryk, ru-
nął przed walecznością wojsk Bolesławo wych. Cesarz znalazł sie
w nader przykrem położeniu i nie bez troski o siebie „jako nie-
liczne wojsko mający", ściągał w kupę siły swe i wziął się do
odwrotu,'") lecz nie po tej drodze, po której przyszedł i wszyst-
ko zniszczył, ale przez krainę Diedoszów, gdzie zniewolony
z obozem w' ciasnem miejscu zawrzeć się, pozostał w samotności
zupełnej, albowiem jedyny właściciel pasieki, który tam mie-
szkał, natenczas był zamordowany. Bolesław, niepewnym będąc
dokąd się cesarz zwrócił, umocowywał brzegi Odry, ale skoro
L
*5) Thietmar, VII, 12, Olhelricus ąuandam urbem naagnam, Bu sine dictam,
petiit. Gdzież ten Busink? Komentatorowie Thietmara szukali grodu tego w Beuthen
(Bytom) nad Odrą, inni w Bautzen (Budyszyn). Szafarzyk dostrzegł go na prawym
brzegu Odry, ale nie mówi gdzie. (Star. Slow. g 38, 6). Lelewel znajdywał w Bunz-
lau, t. j. Bolesławku nad Bobra (P. W. Śr. T. II, YII, 12). Szajnocha w Budy-
szynie (Bolesław, 159). Scheltz w Beuthen nad Odrą, Moraczewski nawet w Zbą-
szyniu (w Poznańskiem). Wątpliwe, aby Oldrzyk mógł dojść do Bytomia niżej
Głogowa, bo w takim razie byłby sie połączył z Henrykiem II, niedaleko ztąd pod
Krosnem obozującym. Zatem nie ma co mówić o Bytomiu, a tern bardziej o Zbą-
szynie, bo ostatnie przypuszczenie jest wprost niedorzecznością. Budyszyn dobrze
był znajomy Niemcom. Thietmar, wspominając go pięć razy, pisze zawsze Budisin.
Omyłki tu dopuścić niepodobne. Prawdopodobniejszy domysł Lelewelowski, że Bu-
sink jest Bunclau, Boleslawek, nie wiemy jednak, czy gród ten istniał już w roku
1015? — Inną konjekture w tym wyględzie podam niżej w bieżącym §, gdzie będzie
mowa o grodzie Przybuziu na s. 416, przyp. 55.
18) Thietmar, VII, 12.
1') Annal. Quedlinb. a. 1015. coUectis copiis exercitum jubet redire.
— 398 —
do niego doszła wiadomość o odwrocie cesarza, natychmiast
przeszedł do kroków zaczepnych i dla ścigania ustępujących nie-
przyjaciół, wysłał liczny oddział piechoty, z rozkazem, aby przy
sposobności, cześć przynajmniej wojska niemieckiego starano sie
zniszczyć. Przy tern Bolesław wyprawnł do cesarza opata Tuni,
niby dla traktowania o pokój, w rzeczywistości zaś na zwiady,
ale w obozie cesarskim poznano sie na nim i zatrzymano go, aż
nim całe wojsko nie zdołano uprowadzić w nocy, po rzuconych
mostach, za bagniska dokoła rozpostarte. Wtenczas dopiero
puszczono owego „mnicha z habitu, a w samej rzeczy lisa szczwa-
nego" do swego pana, którego dla tych przymiotów właśnie był
ulubieńcem.
Wydobywszy sie z błot cesarz Henryk odjechał, powie-
rzywszy wojsko arcybiskupowi Geronowi, margrafowi Geronowi
i komesowu Burhardowi z upomnieniem, aby sie na szczególnej ba-
czności mieli. Jakoż w istocie po straszliwym trzykrotnym okrzy-
ku, poruszył sie nagle rój łuczników polskich, w lesie ukrytych
i strzałami nieprzyjaciół zasypał. Niemcy oparli sie pierwszemu
i drugiemu natarciu, gdy jednak niektórzy z nich uciekać po-
częli, wojownicy polscy skupiw^szy sie hurmem, po trzeci raz
uderzyli, a rozpędziwszy nieprzyjaciół, samopas błąkających sie
zabijali. Wiadomość o tej klęsce zanieśli cesarzowi arcybiskup
Gero i komes Burhard, raniony, sami tylko zdoławszy zaledwie
ujść z pogromu. Młody komes Ludolf z niewielu towarzyszami
dostał się do niewoli, komesowie zaś Gero i Folkmar z 200 naj-
przedniejszymi rycerzami zabici i złupieni.'*) Wspomnienie o tej
strasznej klęsce tak żywo zachowało się w pamięci Niemców, że
kalendarz merzeburgski dzień i Września (r. 1015), jako dzień
żałoby po poległych w krainie D i e d s i (Diedoszanów) wy-
szczególnił.^®)
-s) Thietmar, VII, 13.
'9| Kalend. Septemb. Gero et Wolkmar comites cum sociis suimet 200 per-
empti suaŁ. Kalendarz Merseburgski. Porów. Lelewel. P. W. Ś. T. II, s. 200. —
Szajnocha. Bolesław. 116.
— 399 "
Ubolewał pobożny cesarz Henryk nad stratą tylu znakomi-
tych rycerzy, troszczył sie bardzo, aby 'im wyprawiono pogrzeb
po cłirześciańsku, w rozpaczy chciał nawet wrócić na pobojowi-
sko, ale przychylając się do rady przybocznych panów, wysłał
tylko biskupa misznieńskiego Ejda, aby Avybłagal u „nieszczęsne-
go Bolesława" zwrócenie zwłok margrafa Gerona i dozwolenie
pogrześć poległych.-") Był ten Ejd człowiekiem osobliwej po-
bożności. Wielki swój majętek rozdał na ubogich, konno jeździł
mało, więcej piechotą chodził i to boso, koszuli ani nogawic nie
nosił, chyba przy mszy, na chłód się wystawiał, głodem morzył,
oczy wypłakał, a jadł tak mało, że z oszczędności około 200 ła-
nów kościołowi swemu przykupił.-^) Zalewał się pobożny biskup
łzami na widok okropnej rzezi i trupów, przez żołnierzy polskich
odzieranych, padł na kolana i modlić się począł. Żołnierze jęli
się od niego uciekać, jakby na widok upiora, lecz gdy się zbliżył,
powitali go uprzejmie i bez wstrętu pozwolili mu iść dalej, Bo-
lesław, nie umiejący ukryć radości swej z powodu zguby nie-
przyjaciół, pozwolił na wypełnienie celu poselstwa Ejda. Żołnie-
rze polscy pomagali mu grześć poległych. Dokonawszy ostatnią
posługę rodakom swym poległym, Ejd prowadził do Miszna
zwłoki margrafa Gerona i towarzysza jego Widreda,--)
Korzystając ze zwycięztwa, odniesionego w dniu i Wrze-
śnia (r. 1015), Bolesław, rozkazał wojownikom sw^ym ścigać na-
tarczywie niedobitki niemieckie, ustępujące najpewniej przez oko-
lice, gdzie dziś położone są Żarów, Mużaków, Wojerecy. Ce-
sarz Henryk, ścigany przez królewicza Mieszka, ustępywał ku
Streli, pełen obawy, aby Miszno nie wpadło w ręce nieprzyja-
ciół, dla czego rozkazał margrafowi Hermanowi utwierdzić się
i bronić się w Misznie, a sam do Merzeburga dążył. Mieszko,
mając wskazany sobie „od ojca niegodziwca" kierunek, pędził za
uciekającymi wrogami tak spiesznie, że już o świcie 13 Września
20) Thietmar, VII, 14.
2') Thietmrfr, VII, 18,
22) Thietmar, VII, 14.
— 400 —
z siedmiu pólkami jazdy przebył Łabę. Można wiec sobie wyo-
brazić, w jakim nieładzie i biedzie zostawali Niemcy, zmuszeni
będąc w ciągu dni dziesięciu przebyć więcej trzydziestu mil
drogi po manowcach wśród błot i lasów, nim się do Łaby do-
brali. Niewiele icłi zapewne ocalało, bo nie ośmielili się bronić
przez Łabę przeprawy Mieszkowi, który jednej części wojska
swego rozkazał okolice pustoszyć, a drugiej na Miszno uderzyć.
Wiednicy, zwątpiwszy o możności stawienia Polakom czoła, scViro-
nili się do zamku, górującego nad miastem, a całe swe mienie
na łup zwycięzcom zostawili. Uradowani tem Polacy zapalili
przedmieścia i uderzyli na zamek. Przestraszony margraf Her-
man krzyżem w kościele leżał, błagając o miłosierdzie Clirystusa
i męczennika jego Donata, błagał także Niemki o pobudzenie
mężów do dzielnej obrony. Walka była straszna. Niemki ci-
skały ogromne kamienie na szturmuj ącycli, gasiły podłożony
ogień, a gdy brakło wody, użyły miodu do zalewania pożaru.
Mieszko, przypatrując się temu wszystkiemu z przyległej góry,
oczekiwał na przybycie grasującycłi w okolicy Polaków, lecz ci,
zapuściwszy się aż do rzeki Jany, dopiero wieczorem powrócili
na zmęczonycłi koniacli. Szturm odłożono na dzień następny.
W nocy woda na Łabie mocno przybywać poczęła. Niebezpie-
czeństwo pobudziło Mieszka spiesznie na prawy brzeg rzeki,
z wielkimi łupami ustąpić. Cesarz tymczasem, mając na celu ra-
tunek ulubionego sobie margrafa, z największym pośpiechem po-
słał mu na pomoc wojowników, ile tylko na prędce zgromadzić
zdołał. Mieszko więcej już pod Miszno nie wrócił. Wnet Niemcy
wdzieli się do odbudowania zniszczonego miasta i przy nadzwy-
czajnej usilności, w ciągu dni 14 przywrócili Miszno do dawnego
stanu. -^)
Opanowawszy napowrót Łużyce, Bolesław nie poszedł dalej,
a tylko umocowywał się-*) w odzyskanych posiadłościach, Ce-
23) Thietmar, VII, 15.
") Thietmar, VII, 21.
J
— 40^ —
sarz Henryk, powierzywszy swym wodzom komendę nad woj-
skiem, udał się na zachód dla załatwienia spraw państwa Nie-
mieckiego. Odwiedził ulubiony Bamberg, potem zdążył do Bur-
gundyi, dla powściągnienia komesa Wilhelma, który samowolnie
rozporządzał się w tyra kraju i w miastach warownych stawił
cesarzowi opór. Henryk, przekonawszy się, że małą siłą nie jest
w stanie pokusić się o zdobycie miast warownych, wracał ze
smutkiem, że ani tam, „ani na krańcu wschodnim żadnej znaczą-
cej szkody nieprzyjaciołom swoim wyrządzić nie zdołał." -•^) W tem
otwartem przyznaniu się kronikarskiem, daje się czuć bolesna
niemoc cesarstwa przeciw potędze Bolesława. Cesarz robił co
mógł: stworzył koalicyję, poruszył siły całego cesarstwa, nie ża-
łował własnych trudów, ani przedniej szych rycerzy swych; do-
stojnicy państwa i najwyżsi dygnitarze duchowni nie szczędzili
żywota swego, byle zgnieść największego wroga państwa — ■
i wszystko to na nic. Oręż niemiecki okazał się niezdolnym nie
już do pokonania Bolesława, ale nawet do przeszkodzenia mu
władać Łużycami. Zostawało upokorzyć się i wejść z nim w ukła-
dy, dopóki nie szkodził, „a tylko umacniał się w domu." Rok
cały rozmyślał cesarz, jak ma postąpić, a tymczasem wojujące
strony niczego nie przedsiębrały. Było to swego rodzaju zawie-
szenie broni. Nareszcie gdy cesarz Henryk w Styczniu r. 1017
przybył do Altsztadt, Bolesław zrobił mu jakieś przedstawienia,
do których przychylając się cesarz polecił mu oświadczyć, że
jeśli co słusznego żądać będzie, chętnie mu w tem, po naradzie
z naczelnikami państwa, zadość uczynić starać się będzie. Z obu
stron poselstwa do układów wf^prawiono i zawieszenie broni po-
stanowiono.-")
Dla ułatwienia układów, cesarz udał się do Merzeburga
i wnet z obozu wojsk cesarskich, nad r. Muldą obozujących pod
wodzą arcybiskupów Erkinbalda mogunckiego i Gerona magde-
25) Thietmar, VII, 20.
26) Thietmar, Vn, 35.
Tom nr. 26
— 40- —
burgskiego. biskupa Arnulfa halbersztadzkiego, tudzież komesów
Zygfryda, Bernarda i innych panów, przez orędowników wezwa-
no Bolesława do przybycia nad Łabę dla układów. Ale on zo-
stając w Sciciani,-') oznajmił „bez ogródki, iż nie odważy sie
tam przybyć, wprost nie dowierzając swym nieprzyjaciołom." —
,,x\ gdyby sie nasi zbliżyli do Czarnego Halsztrowa?" zapytali
posłowie. „Ani przez most ten nie przejdą", odpowiedział Bo-
lesław. Zebrani przy cesarzu komesowie i biskupi, „zasępieni
uczuciem zniewagi doznanej od mamiącego ich pozorami Bole-
sława", podniecali cesarza do wojny. Rozesłano odezwę do
wszystkich tronowi wiernych, aby się zbroili; wyszedł nawet wy-
raźny od cesarza zakaz wchodzenia w jakie bądź stosunki i przyj-
my wania poselstw od Bolesława ,. jawnie okazującego się nie-
przyjacielem publicznym." •^)
3. Ostatnia wyprawa Henryka II do Polski roku 1017. Szturm Niem-
czy. Polacy gromią Niemców, Czechów i Lutyków. Pokój budyszyński
roku 1018.
Pomimo zapowiedzianej w początku r. 1017 konieczności
gotowania się do wojny, cesarz ociągał się z wyprawą do Pol-
ski, tak że w Czerwcu nie myślał jeszcze występywać w pole.
Wznawiał tylko rozkazy, aby ,,w zagrożonem na ówczas poło-
żeniu ojczyzny", wszytko było gotowe do wojny, ale przejść do
kroków zaczepnych nie śpieszył. W tym razie uprzedził go Bo-
-') Thietmar, VII, 36. Sciciani, jak widać, z objaśnienia o tern miejscu
Titmara, leżało w pobliżu Czarnego Halsztrowa, ale nie nad sama rzeka tą. Bada-
cze mniemają, że Sciciani jest to samo, co C i a n i i C z i c z a n i i że ró-
żnice formy nazw tych pochodzą w skutek kreślenia piórem niemieckiem nazw sło-
wiańskich (E. Callier, Wojny Bolesława Chr., s. 44), Wątpliwość o identyczności
miejsc Ciani i Cziczani objaśniłem wyżej w bieżącym § przypisek 13 i obja-
śnię niżej w przypisku 39, Co sie zaś tyczy Sciciani, w którem Bolesław
przyjmywał posłów niemieckich, raz w r. 1012, a drugi raz w r. 1017, to z wiado-
mości przez Titmara podanych, nie można wyprowadzić wniosku, do której nazwy:
Ciani, czy Cziczani możnaby bliżej zastosować nazwę Sciciani,
-^) Thietmar, VII, 36.
— 403 —
leslaw. Morawscy jego wojownicy, otoczywszy fortelem wielki
huf Bawarów, w pień ich wysiekli i tern odwetowali za szkody
przez nich poczynione. Nareszcie cesarz Henryk, przeprawiw-
szy sie przez Łabę, przybył do wsi Liszki (8 Lipca 1017), gdzie
zaczekawszy dwa dni na nadciągające wojska, sam na czele ca-
łej siły zbrojnej dalej ruszył. Wszakże po dwa kroć jeszcze, przez
poselstwa próbował cesarz porozumieć sie z Bolesławem,'^) cho-
ciaż tem sam łamał wydany przez sie rozkaz „nieprzyjmywania
posłów od „publicznego nieprzyjaciela" Bolesława. Cesarz wahał
sie, przyjmywał posłów od przeciwnika swego, nic nie wskórał
i, pomimo wielkiej niechęci, musiał iść naprzód. Położenie w tej
chwili cesarza Henryka zaiste było nadzwyczaj dramatyczne. Do-
świadczenie wskazywało mu niemożebność pomyślnego walcze-
nia z Bolesławem, mógł on nawet przewidywać nowa kieskę,
gotów byłby wyrzec sie wojny, ale godność państwa, hardość
Bolesława, wreszcie opinija publiczna Europy nie pozwalały mu
uniżyć się. Szedł wiec naprzód.
Tymczasem królewicz Mieszko, z dziesięciu rotami waleczni-
ków, wpadł do Czech, dwa dni broił bezkarnie i z mnóstwem jeń-
ców powrócił do ojca. Cesarz zaś przyłącz wszy do swego woj-
ska liczn% gromadę Czechów i Lutyków, pustosząc wszystko po
drodze, „pełen troski i niepewności", w dniu 9 Sierpnia stanął
pod Głogowem, gdzie już Bolesław na przybycie jego oczekiwał,
i przez swych łuczników, po zasadzkach rozstawionych, do walki
nieprzyjaciół wzywał. Tu cesarz, w obec groźnego wroga, stra-
cił głowę. Zabronił swym wojownikom występywać na harce
z nieprzyjaciółmi, przeciw Głogowu niczego nie przedsiębrał,
ostrożnie koło tej twierdzy przesunął się, zmienił plan wojny
i sam siebie osłabiając, wysłał 1 2 rot wyborczych z wojska swe-
go daleko na południe przeciw lichej mieścinie Niemczy, ■^^) z po-
«9) Thietmar, VII, 42.
so; Thietmar, VII, 44, Urbs N e m z i . . in pago Silensi, wzięło nazwę swa
ztad, że przez Niemców było zbudowane. Inaczej rozumują nowsi badacze nio-
mieccy. Według nicli Niemcza na Śląsku jest zabytkiem ludów niemieckich, litóre
26*
— 404 —
leceniem śpieszyć co najprędzej, aby Polacy nie ubiegli miasta.
Zdąż)'li wprawdzie wojownicy cesarscy pod Niemcze, zaledwie
jednak wytknęli obóz, gruchnęła wieść o zbliżającym się nieprzy-
jacielu. Noc była ciemna, deszcz ulewny, Polacy parli się do
miasta, a Niemcy tylko patrzyć na to musieli. Wtedy cesarz,
opuściwszy stanowisko pod Głogowem, ,.z potężnem wojskiem"
nadciągnął pod Niemczę i dolcoła niej obozem się rozłożył. Na
co Henrykowi II potrzebna była Niemcza, — przetrudne to do
pojęcia! A jednak dla zdobycia tej lichej mieściny, nie mającej
żadnego znaczenia strategicznego, on dobrowolnie rzucił drogę
komunikacyjną z jego państwem, ściągnął siły swe w zakątek,
z którego trudno już było odzyskać stracone komunikacyje z Ma-
gdeburgiem i rozpoczął oblężenie Niemczy. Trzy tygodnie Niem-
cy z Czechami i Lutykami przyrządzali machiny, szturmowali do
miasta, lecz oblężeni stateczny odpór dawali, podobne jak u Niem-
ców machiny wystawiali, a od strony obozujących Lutyków,
krzyż święty zatknęli wysoko. „Jeśli coś pomyślnego im się wy-
darzyło, nigdy okrzyków radości nie wydawali, w przeciwności,
smutku swego nie wyjawiali."
Gdy tak cesarz targał siły swe w celu zdobycia Niemczy
Bolesław, siedząc we Wrocławiu, rozpoczął wojnę podjazdową
Półki jazdy polskiej, okoliwszy nieprzyjaciela, ze zwykłą chyżo
ścią biegną na zachód, przecinają drogi komunikacyjne i za^
grażają posiadłościom wrogów. Morawscy wojownicy Bolesława,
wpadłszy do Czech, zdobyli jakieś miasto i bez przeszkody z łu
pem niezmiernym wrócili. Później dopiero margraf bawarski
Henryk doścignął ich, tysiąc ludzi zabił, a jeńców, przez nich
tam przed najściem Słowian siedziały. A na poparcie tego przytaczają wiele osad
w Czechach, które będąc zbudowane przez Niemców, otrzymały od nich swe nazwy
„Nemcice". . . Platner. Uber Spuren Deutsche Bevolkerung, w Forschungen zur
Deutsche Geschichte, 1877, s. ,430. Chyba nie wiedzą Niemcy, źe osady z nazwą
„Niemcze", mogły powstać tylko z ust Słowian, którzy siedląc jeńców niemieckich,
wyróżniali osady ich, stosownie do narodowości, nazwą : Niemcy — podobnie jak
nazywali osady z jeńców innych narodowości: Prusy, Jadźwingi, Połówce, Pomo-
rzany, Talary i t. d.
(
— 405 —
prowadzonych, uwolnił, rozwiązawszy peta. Inny oddział wojo-
wników Bolesławowych szturmował Białogórę nad Łaba (15 Sier-
pnia), a inny gdzieś w północnej stronie gromił wielka zgraję
Lutyków, którzy wybrawszy się za późno na wojnę, obiegli pe-
wien gród polski, lecz straciwszy, w spotkaniu się z Polakami,
Vv'ięcej stu ludzi, zemknęli do domu, łupieżac po granicy państwa
Bolesławowego. Inny znowu oddział pieszy, z 600 ludzi złożony,
wpadł w góry czeskie, lecz mu się nie powiodło. Wojna rozpa-
liła się na wszystkie strony. Cesarz tymczasem szturmował
Niemczę. Po przyrządzeniu machin, cesarz rozkazał przypuścić
szturm, lecz machiny te od ognia, z przednich warowni na nie
rzuconego, szybko zgorzały. Po Niemcach, Oldrzyk z Czechami
poszedł na szturm, lecz bezskutecznie. Po nim na szturm odwa-
żyli się Lutycy, lecz i tych zrzucono. Cesarz, widząc nakoniec,
że wojsko jego, chorobami dojęte, o wzięcie Niemczy ubiega się
napróżno, rzucił oblężenie i rozpoczął odwrót, lecz nie po tej dro-
dze, po której przyszedł, bo ta już była w rękach Bolesława, ale
do Czech. •''^) Bolesław, siedząc w Wrocławiu, na wszytko miał
baczność, a skoro spostrzegł cofanie się nieprzyjaciół z pod Niem-
czy ku granicy czeskiej, puścił lekkie oddziały wojowników, aby
ze wszech stron wrogów szarpały. Tu dopiero nieszczęścia jak
grad na cesarza posypały się. Nie dość, że przegrał wojnę
sromotnie, że mu drogę do Czech starały się przeciąć oddziały
wojowników polskich, z których jeden, złożony z 600 ludzi pie-
szych, wdarł się w góry czeskie, aby przechód przez górskie
przesmyki nieprzyjaciołom utrudnić, że choroby i nędza doku-
czały wojsku jego, lecz stokroć boleśniejsze mu było schronienie
w Czechach, u „nieprawego księcia tej krainy" Oldrzyka, pozo-
stawanie na łasce wasala, który, chociaż uczcił cesarza „przy-
zwoitemi darami", ale jako pan zwierzchni Czech, przytomnością
swą przypominał cesarzowi, że na jego łasce zostaje. Duma po-
bożnego cesarza mocno upokorzona, „wejście do Czech zdawało
31) Thietmar, YII, 44, 46.
— 406 —
sie niepodobnem, ale gorszem daleko było z nich wyjście." •'"')
Przyczyny tego nie objaśnił Titraar, ale ze słów jego należy wnio-
skować, że musiały zajść jakieś nieporozumienia Niemców z Cze-
chami, tak dla cesarza nieprzyjemne, że współczesny biograf jego
wolał o tem zamilczyć.
W odwrocie z pod Niemczy nie obeszło się bez zwady po-
między sprzymierzeńcami. Jeden z wyrostków oddziału margrafa
Hermana, kamieniem z reki rzuconym, przebił na wylot chorą-
giew Lutyków, na której bogini ich wyobrażoną była. Lutycy
policzyli to za zniewagę i tak sie mocno zagniewali, że kapłani
bogini uskarżali sie samemu cesarzowi, za uczynioną krzywdę.
Zaspokojono ich wypłaceniem 12 grzywien. Jaką drogą powra-
cali do domu Lutycy, nie wiemy, ale zważając, że z pod Niem-
czy musieli iść razem z wojskiem cesarskiem do Czech, wnio-
skować wypada, że dopiero z Czech weszli do posiadłości cesar-
skich miedzy Łabą. a Muldą, albowiem przechodząc przez ostatnia
rzekę pod Wurcinami, w nurtach wezbranej Muldy boginie swą
z drużyną 50 ludzi stracili. Tąż samą drogą ustępywali zape-
wno z Czech i Niemcy, albowiem drogi z prawej strony Łaby
na północ od granicy czeskiej mocno zagrożone były przez pod-
jazdy polskie. Jakoż około tego czasu, mianowicie 19 Wrze-
śnia (roku 1017) oddział Polaków, wpadłszy do krainy miedzy
Łabą a Muldą, szeroką łuną pożarów oświecając swą drogę, wię-
cej tysiąca jeńców pomyślnie do domu uprowadził. ^^)
Wyprawa cesarza Henryka II do Polski w r. 1017 dwa
miesiące tylko ciągnęła się, była zatem od poprzednich krótszą,
lecz bardziej jeszcze nieszczęśliwą. W Niemczech nie miano
^-) Thietmar, VII, 47. Inexsuperabilis Boemiae regionis introitus sed multo
deterior ejusdem fuit exitus.
^^) Thietmar, VII, 47, Defleam' quoque, quod Bolizlavi satellites inter Al-
bino et Mildam facinus perpetrabant. Namque hii iussu senioris sui velociter egressi
13 Kalendas Octobris (znaczy i Września) plus quam mille mancipia in hiis par-
tibus sumpserunt, plurimaque incendio late consumentes, prospero itinere rever-
tuntur.
— 407 —
o tern dokładnego wyobrażenia. Myślano, że choroby i pomór
wielki w wojsku zniewoliły cesarza powrócić do domu, bez skut-
ków przedsięwziętej wyprawy.^*) — Wyrazistszemi barwy obraz
klęski maluje Titmar. Płacze i lamentuje on nad nieszczęściem
Niemców, przypisując wszystko ich winom, a nareszcie woła:
„któż zdoła kiedy trudy i klęski tej wyprawy należycie opi-
sać?" 3-^).
Kilkonastoletnie wytężenie polityki i wszystkich sił cesar-
skich przekonały nareszcie Henryka II, że potęga jego nie zdolną
była pokonać Bolesława. Ciągłe niepowodzenia, dotkliwe straty,
upokorzenie, głęboko zasmuciły pobożną duszę Henryka i jego
przybocznych, usposobiły ich do szukania pokoju szczerze. Otrzy-
mana zaś przez Henryka w Merzeburgu wiadomość, że wezwany
przez niego Jarosław książę ruski, obiecawszy wspólnie działać,
rozpoczął był kroki nieprzyjacielskie przeciw Bolesławowi, oble-
gał nawet Brześć, lecz nic nie wskórał ^^) i zaniechał wyprawę,
skłoniła ostatecznie cesarza do traktowania o pokój. Bolesław
także potrzebował pokoju, bo ważne sprawy ciągnęły go na
Ruś, a jako zręczny polityk pojął, że dla pogodzenia stron wo-
jujących pierwszy krok wypadało zrobić zwycięzcy. Wyprawił
więc, w początku Października, posła do Merzeburga z obietnicą
zwrócenia trzymanego u niego w niewoli młodego komesa Lu-
dolfa, jeśli Niemcy zechcą mu zwrócić jeńców polskich. Cesarz,
za usilnem przedstawieniem książąt swych, przyzwolił na rozpo-
częcie układów z Bolesławem, poruczając to najwyższym dostoj-
nikom państwa, a sam z Magdeburga, w głąb Niemiec od-
jechał.^')
**) Annal. Quedlinb. a. 1017, hoc anno (Heinricus) iterum castra movit con-
tra Bolizlavum, sed nimia pestilentia et mortalitate populi obstante, sine belli effectu
rediit in patriam. Pertz, M. G. III, p. 84.
35) Thietmar VII, 47.
3«) Thietmar VII, 48; Solowjew, IIcTop Pocciii I, 201; Uspienski, IlepBhm
CjiaB. MoHapxiii, 251.
3') Thietmar VII, 48.
— 4o8 —
Układy Niemców z Bolesławem o pokój ciągnęły się dłu-
go, bo trzy miesięcy z górą. Szczegółów icli nie znamy. Trakto-
wano najpewniej w miejscu rezydencyi Bolesława, w Budyszy-
nie. Nareszcie na rozkaz cesarski i w skutek usilnego nalegania
Bolesława, Gero, arcybiskup magdeburgski, Arnulf, biskup hal-
bersztadski, Herman, margraf misznieński i Tiadryk, komes
z Ilburga, jako też Fryderyk szatny, nadworny Henryka II, w d-
30 Stycznia r. 1018, w mieście Budy szynie zaprzysięgli pokój,
warunki którego były nie takie, jakie się godzi-
ło, ale jakie w onym czasie uzyskać było może-
bne,^^) po wzięciu zaś zakładników wybranych, wzmiankowani
panowie do cesarza wrócili, W cztery dni potem przybyła do
Cziczani"^) Oda, córka byłego margrafa misznieńskiego Ek-
harda, dawno pożądana przez Bolesława, a teraz przywiedziona
mu przez syna jego Ottona. A że to się działo w noc późną
przy rozpalonych pochodniach, na spotkanie jej wyszło mnóstwo
ludzi. Ślub jej z Bolesławem, w post wielki, już zaczęty, bez ka-
'") Thietmar VIII, I. Pax sacramentis firmata est . . . non ut decuit, sed
sicut tunc fieri potuit; Annal. Quedlin. a. 1018. Hoc anno Bolizlavo, per nuncios
reconciliata pace, iraperatoris gratiaui recepit.
'S) Thietmar VII, i. Oda... Cziczani venit. — Ponieważ Oda przybyła
do Cziczani we cztery dni po zawarciu pokoju w Budyszynie, musiała wiec być
gdzieś niedaleko granicy posiadłości Bolesława, a jako siostra margrafa Hermana,
mogła przy nim mieszkać w Misznie, oddalonem od Budyszyna około 15 mil. Ucze-
stnicząc przy zawarciu pokoju, Herman musiał zawczasu postarać sie, aby siostra
jego była jak najbliżej, w przyzwoitem otoczeniu i miejscu, Takiem miejscem mogło być
Miszno, z którego prowadzili ją Niemcy do granicy, może cokolwiek dalej do
Cziczani, zkąd prowadził ją syn Bolesława Otton najpewniej do Budyszyna,
głównej rezydencyi Bolesława, któremu godność nakazywała oczekiwać wypełnienia
warunków traktatu w Budyszynie, a nie na pograniczu. W dokumencie roku 109 1
znajdujemy: in regione Milce in burgwardo S eh i z ani, który, według Posse, wy-
dawcy Kodeksu Sasonii N, 116, ma być teraźniejszą wsią, obwodu Budyszyńskiego,
Seitschen, po serbsku Żiczeń, niedaleko r. Połcznicy, dopływu Czarnego
Halsztrowa. Jeżeliby przypuścić, źe S c h i z a n i jest to samo, co Titniarowe Czi-
czani, odpowiadałoby to najstosowniej okolicznościom sprowadzenia Ody do Bu-
dyszyna, ale w takim razie wypadałoby przyznać, że Cziczani, jest innym gro-
dem, niż Ci ani, położone w dolnych Łużycach,
— 409 —
nonicznego zezwolenia, odbył sie,*") prawdopodobnie w Budy-
szynie.^^)
O warunkach pokoju budyszyńskiego zamilczał Titmar, bo
„były nie takie, jak się godziło", ale bacząc na skutki z pe-
wnością możemy powiedzieć, że oprócz pojednania stron przeci-
wnych, cesarstwo zmuszone zostało zrzec się ostatecznie preten-
syi swych do posiadanych przez Bolesława, na zachód od Odry,
krajów: Słupianów, Żarowianów, Łużyczanów i Milczanów, aż do
Czarnego Halsztrowa, z dopływem jego Półcznicą, bez żadnych
zobowiązań względem cesarstwa. Oprócz tego Bolesław otrzymał
300 zbrojnych Niemców na wyprawę przeciw księciu kijowskie-
mu Jarosławowi,*-) cesarskiemu powiernikowi.*-'^)
Tak się skończyła pamiętna w dziejach kilkonastoletnia
wojna Bolesława z Niemcami, w celu oswobodzenia Słowiań-
szczyzny północno-zachodniej od Niemców. Pójmy wał on, że
Słowianie tylko połączonemi siłami mogli stawić opór królom
niemieckim, do których należała i cesarska korona, a przez to
wpływ i potęga w całej Europie środkowej. Po kilkakroć wzy-
wał Bolesław Czechów i Lutyków w imię wspólnego pochodze-
nia łączyć się z Polanami, tłómacząc im, że tym tylko sposobem
uniknąć mogą niewoli niemieckiej. — Ludy słowiańskie gotowe
były usłuchać głosu jego. Milczanie i Łużyczanie służyli mu
wiernie i ani razu nie odstąpili go; Serbowie załabscy wyciągali
k
^0) Thietmar VIII, i.
ii) Niepodobne przypuścić, aby ślub z Odą Bolesław odbywał w pograni-
cznym grodzie, a nie w Budyszynie, głównej jego rezydencyi, gdzie musiał być przy-
zwoity kościół i niezawodnie otoczenie lepsze, niż w Cziczani.
*■•') Thietmar VIII, 16. Fuerant in auxilio predicti ducis (Bolizlavi) ex parte
nostra trecenti . . . viri.
'•'') Thietmar VIII, 16. Nec tacendum est, quod in Ruscia contigit lugubre
damnum. Bolizlavus namque eam grandi exercitu peciit, roultumque' ei nostro
f aminę nocuit. Źle sie cesarzowi sprawił jego powiernik fam en (Jarosław), za
co mu wnet odpłacił cesarz, dając Bolesławowi oddział zbrojny przeciw s u o f a-
m i n e. Był do tego zniewolony warunkiem od Bolesława przypisanym. Lelewel,
Zdobycze P, W. S. II, s. 203,
ĄIO —
do niego ręce, błagając o wybawienie ich z pod ucisku grafów
niemieckich, a choć oddawna przygnieceni nawałą wrogów, go-
towi jednak pomagać Polanom, przy każdym zagonie ich za Ła-
bą. Czechowie, okrzyknąwszy Bolesława królem, wyrazili tem
samem solidarność swą z Polanami, gotowi byli stanąć do sze-
regu z innymi braćmi pod wodzą bohatyra słowiańskiego. Mo-
rawianie, najwierniejsi mu zawsze, nie odstepywali go, nawet po
oderwaniu sie Czechów. Obodryci, najdalsi od Polanów, nie pod-
dawszy się namowom cesarskim, ani razu nie dali Niemcom po-
siłków przeciw Bolesławowi; nie mogli z nim się łączyć, bo ich
kraina, otoczona Niemcami i Lutykami, nie posiadała żadnej
swobodnej drogi do Bolesława. Nawet zagorzali poganie Lutycy
chwiali się w polityce, niezawsze będąc przekonani w słuszności
postępy wania swego. — Na nieszczęście mizerna polityka książąt
czeskich i egoizm możnowładzców lutyckich sprawiły rozdwoje-
nie, zabójcze dla ogólnej sprawy słowiańskiej, a niemniej dla sa-
mychźe Czechów i Lutyków. Jaromir i Oldrzyk, dbając v/ięcćj
o swe osobiste interesy, niż o dobro narodu, uniżali się przed
Niemcami, woleli być wasalami króla Henryka II, niż sprzymie-
rzeńcami Bolesława, słali posiłki czeskie niemieckim wodzom,
Oldrzyk osobiście uczestniczył w wyprawach przeciw Bolesławo-
wi, prowadził nawet Czechów na sztum Niemczy. Dawni przy-
jaciele Czechów Lutycy poduszczani przez Niemców, którzy im
złote góry obiecywali, w prostocie swej zapatrywali się na Cze-
chów, ich rady słuchali i za przykładem ich łączyli się z Niem-
cami. Jeśli możnowładztwo lutyckie, durzone przez książąt sas-
kich, samo nie wiedziało co robiło, i może znaleźć przed sądem
historyi niejaką pobłażkę, to postępy wanie Oldrzyka i stronni-
ctwa jego niczem się usprawiedliwić nie daje. Czechowie stali
na wyższej stopie cywilizacyi, niż inni Słowianie, dwa wieki
krzywdy od Niemców cierpieli, oddawna byli chrześcianami, mieli
swych apostołów i nauczycieli, którzy im drogę rozwoju narodo-
wego wskazywali nie między Niemcami, lecz w Słowiańszczyznie,
mogli jaśniej niż inni pobratymcy pojąć, co się dokoła nich
I
— 411 —
działo. Mizerna polityka książąt czeskich dla nich samych i na-
rodu czeskiego stalą się najszkodliwszą. Bolesław, spotkawszy
opór ze strony Czechów, nie zdołał wprawdzie zlać całą Słowiań-
szczyznę północno-zachodnią w jedno wielkie państwo, zawsze
jednak, połączywszy pod swą władzą większą połowę Słowian
północno-zachodnich, stworzył potęgę, która wstrzymała rozlew
powodzi niemieckiej i rozbudziła żywioł narodowy na Pomorzu,
do takiego przynajmniej stopnia, że upadające ludy pomorskie
poczuły się na siłach odpierać Niemców jeszcze półtora wieku.
Poza obrębem państwa Bolesławowego pozostali Czechowie, bez
Morawian, bez sympatyi w Słowiańszczyzn ie, narzędzie pokorne
królów niemieckich. Był to skutek polityki Oldrzyka i jego
stronnictwa.
Przerzucenie się Czechów i Lutyków na stronę Niemców,
zniewoliło Bolesława wyrzec się zdobycia krainy Serbów mię-
dzy Solawą a Łabą. Z tego powodu, w ostatnich zapasach
z Niemcami, Bolesław ogranicza się obroną stanowisk nad Czar-
nym Halsztrowem i nie rzuca się, jak w początku wojen, pod
sam Magdeburg i nad Solawę, albowiem Czechowie i Lutycy, dzia-
łając na skrzydłach wojsk Bolesławowych, mogliby je odciąć od
Polski i klęskę im przygotować. Nie znajdując możności wyrwać
krainę Serbską z rąk wrogów, Bolesław uprowadzał ludność ty-
siącami do Polski, przyczyniając tym sposobem niepowetowane
szkody panom niemieckim: tracili bowiem robotników, podda-
nych i dochody, o co właśnie najwięcej zdobywcom chodziło.
Traktat budyszyński r. 1018 zamknął ostatni akt ogromnej
walki za niepodległość Słowiańszczyzny. Dopiero od tego trak-
tatu ustanowione zostały granice między Niemcami a Polską,
do składu której weszły, na mocy wzmiankowanego traktatu,
kraje położone na zachód od Odry i Bobry aż do Czarnego Hal-
sztrowa i Półcznicy. Odtąd Lubuszanie, Słupianie, Łużyczanie,
Milczanie, podobnie jak Ślęzanie, Pomorzanie, Mazowszanie zle-
wają się z Polanami, Chrobatami, Morawianami, w jeden wielki
naród Słowiański,
— 412 —
4. Pogląd na rządy Bolesława Chr. za Odrą. Zarząd duchowny I świecki.
Dyecezye. Grody warowne. Urzędnicy. Załogi wojskowe.
Nie zważając na pokój budyszyński (r. 1018), zapewniający
Polsce posiadanie wieczyste krajów opanowanych przez Bole-
sława Chrobrego między Odra a Łabą, historycy niemieccy epokę
rządów polskich w tych krajach uważają jako przechodnią i na-
zywają bezkrólewiem polskiem (polnische Interregnum).'''') Śmie-
szna to doprawdy pretensya nicować wypadki w dziejach dokła-
dnie znane. Musimy więc przypomnieć, że traktatem budyszyń-
skim Niemcy ustąpili nie własne, ojczyste a wydarte Słowianom
kraje, których zrzekli się w skutek długiej z Bolesławem wojny.
Zrzeczenie to potwierdzili przysięgą pierwsi dostojnicy państwa
Niemieckiego, a zawarty przez nich z Bolesławem traktat, cesarz,
Henryk II ratyfikował, w znak czego dał Bolesławowi 300 wojo-
wników na wyprawę do Kijowa. Zatem traktat budyszyński
wszedł w moc obowiązującą, a Bolesław posiadł kraje zaodrzań-
skie prawnie, władał nimi faktycznie i synowi swemu w spadku
jako jeden dział wielkiego państwa Polskiego, zostawił.
Obejmując w posiadanie kraje zaodrzańskie (r. 1002), Bole-
sław znalazł w nich zarząd duchowny i świecki przez cesarzów,
w miarę podbojów ustanowiony. Ujarzmione w r. 962 Łużyce
wcielone były do margrafstwa Wschodniego, a ujarzmiona przez
Ekharda II w r. 985—990 ziemia Milczanów zostawała pod wła-
dzą margrafa misznieńskiego. Stosownie do tego dwa niemiec-
kie biskupstwa szerzyły administracyę swą : Brandenburgskie
w Łużycach, Misznieńskie w Milsku.^'^) Lasy i błota w kierunku
**) Scheltz, Geschichte der Lausitz I, 65.
*•'') Według dyplomu Ottona I r. 949, do biskupstwa Brandenburgskiego na-
leżąca prowincya Lu siei miała granicę: orientem versus ad flumen Odera. W do-
tyczących fundacyi biskupstwa Misznieńskiego: bulli Jana XIII r. 967 i dyplomie
Ottona I r, 968 granice biskupstwa tego nie oznaczone. Possc, Codex Saxoniae NN.
6 i II. Dopiero w dokumencie Ottona I r. 970: concessimus tributi pars decima...
in quinque provinciis, hoc est Dalaminza, Nisane, Diedsa et Milz-
sane et Lusi/, a, Posse, Codex N. 13. Ale ten dokument, jak równie dwa inne
— 413 -
od Śląska na zachód znaczyły pomiędzy temi biskupstwami gra-
nice, która szła poludniowiej od Mużakowa i Gródka (Sprem-
berg-u), potem północnie] od Wojereców (Hoyerswerda) po doli-
nach Czarnego-Halsztrowa do Złego-komorowa (Senftenberg).^*^)
Oprócz tego, zdobycze Bolesława na zachód od Odry wkraczały
w granice biskupstwa Prażskiego, do którego należała kraina,
na południe od lasu milczańskiego, po Granicy z Czechami po-
łożona, później żupą Zagost zwana."*')
Po przejściu wzmiankowanych krajów pod władze Bolesła-
wa, dawniejsze w nich stosunki polityczne i kościelne wielkim
zmianom uledz musiały. Nie trudno było, zamiast wygnanych
urzędników niemieckich, posadzić władze z ramienia króla pol-
skiego, ale nie tak łatwo było zaopatrzyć kraj w warownie,
uzbroić miejscowe załogi, wprowadzić ład i porządek w admini-
stracyi wewnętrznej, a trudniej jeszcze było urządzić stosunki
pod r. 968: jeden papieża Jana XIII określający granice biskupstwa misznieńskiego
aż do źródeł Odry i Laby, drugi Ottona I, potwierdzający granice i dochody bi-
skupstwa tego, są transumptem XIII w., z dokumentów wcześniej sfałszowanych,
w celu udowodnienia praw biskupa misznieńskiego na Diedoszów i Lużyce, które
prawnie nigdy do niego nie należały. Posse, Codex str. 188, tudzież NN. 7, 9. 13.
Później dopiero w XII w. Lusizi et Selpoli rzeczywiście do biskupstwa Mi-
sznieńskiego należały. Posse, Codex 188.
*o) Posse, Cod. Sax. s. 195.
*') W przywileju Henryka IV r. 1086, w liczbie posiadłości biskupstwa
Prażskiego, wzmiankowane są: Zlasane, Trebouane, Boborane, Dedo-
sesi, usque ad mediam sylvam, qua Milcianorum occurrunt termini. Erben, Re-
gesta s. 73. Przywilej ten, jak powiedziano wyżej (str. 299), sfałszowany na żąda-
nie bislcupa Jaromira-Gebharda, wyraża pretensyje jego na ziemie Slęzanów, Dre-
bowianÓAV, Bobrzanów i Diedoszanów, w których być może kościół prażski admi-
nistrował w X w., ale z ustanowieniem biskupstwa Wrocławskiego w r. looo, kiedy
Śląsk już do Polski należał, pod władzą biskupa prażskiego mogła zostać tylko
kraina usque ad mediam sylvam, qua Milcianorum occurrunt termini. Jest to żupa
Zagost, położona w górach czeskich, gdzie teraz Żytawa, aż do r. Kwiazi, która
stanowiła granice ze Śląskiem. Nazwa Zagost zjawia się pierwszy raz w doku-
mencie r. 1 144, ale nie ulega wątpliwości, że dawniej istniała. Worbs, Neue Ar-
chiv II, 317. — Wzmiankowani w przywileju r. 1086 Dedosesi są ci sami,
o których wzmiankuje, przytoczony wyżej, w przypisku 45 dokument r. 970, pod
nazwą D i e d s a. Czyżby mogli jednocześnie do dwóch biskupstw należyć? Oczy-
wiście, że od założenia biskupstwa Wrocławskiego pretensyje innych biskupów do
ziem śląskich nie mogły mieć podstawy.
— 414 —
kościelne i połączoną z nimi oświatę chrześciańską. Kilkunasto-
letnia wojna, z niedługiemi przerwami, nie sprzyjała urządzeniu
w należyty sposób zaodrzańskich krajów. Znając jednak energiczny
charakter króla polskiego i wolę jego niezłomną, nie możemy
przypuścić, aby on choć na chwilę nieczynnym zostawał. Prze-
szkody nietylko że go nie pozbawiały energii, ale owszem po-
budzały do nowych usiłowań, aby dojść do zamierzonego celu.
Najważniejszą potrzebę krajów między Odrą a Łabą stano-
wiło przygotowanie obrony ich od zagrażających Niemców, ale
niemniej ważną rzeczą było ludy tych krajów wprowadzić do
rodziny ludów państwo Polskie składających. Pochodzenie ple-
mienne nie stawiało temu przeszkody. Lubuszanie i Łużyczanie
byli tym samym co i nadwarteńscy Polanie ludem; Milczanie
i nadłabscy Serbowie nie więcej się różnili od Polanów, jak ci
od Kaszubów i Pomorzanów. Obyczaje wszędzie były jednako-
we; mowa z jednego źródła płynąca, cieniowała się według miej-
scowości i otoczenia wskutek wypadków dziejowych; nienawiści
plemiennej pomiędzy wzmiankowanymi ludami a Polanami nie-
znano nigdy; owszem kojarzenie się ich w związek polityczny
daje się dostrzegać od początku panowania Mieszka L^^) Miał
więc twórca państwa Polskiego Bolesław gotowe materjały do
ugruntowania potęgi swej nad Czarnym Halsztrowem. Zostawało
mu użyć te materjały czynnie, okrzesać, związać.
Rozpocząwszy rządy polskie od wygnania załóg i urzędni-
ków niemieckich, Bolesław ustanowił w grodach starostów i ka-
sztelanów,^^) jako naczelników siły zbrojnej i administratorów
poruczonych im okręgów. Do załatwienia spraw rządu w sto-
**) Wyżej str. 272 przyp. 32.
*») W Polsce za Bolesława Chr. o kasztelanach jeszcze nie słychać, W Cze-
chach castellani wzmiankują sie w dokumentach od r. 1029 (Erben, Regesta s. 40.)
U Słowian zaodrzańskich Niemcy po grodach i żupach osadzali burg i gau-grafów
wnet po ujarzmieniu ludów. Bolesław wygnawszy grafów, osadzał w grodach sta-
rostów, lecz jakby ich urzędowie zwano: prefektami lub kasztelanami, — nie wia-
domo. Później miano kasztelanów utrwaliło sie w Budyszynie: r. 1 1 56 Tidericus
castellanus de Budesin. Knothe, Rechtsgeschichte d. Oberlausitz 1877, s, 8.
— 415 —
sunkach z ludnością, wiejską, oprócz żupanów.^^) musieli być inni
jeszcze urzędnicy, bez których obejść się nie mogło, a zatem
przypuścić wypada, że jak u Polanów, tak samo w Łużycach
i w Milsku do posług zarządu krajowego używani byli włodarze
i namiestnicy,^^) z jurysdykcyją, jaka im według prawa polskiego
należała. Co się tyczy stosunków rodzinnych i towarzyskich po-
między ludnością miejscową, to Bolesław i władze jego ani mo-
gli, ani mieli potrzebę mieszać się do spraw ludu, żyjącego „we-
dług praw i obyczajów narodowych". ^2) Wszystko w tym wzglę-
dzie zostawało po dawnemu. Zgromadzenia ludowe, wiece, star-
szyzna wiejska'^) załatwiały sprawy gminne według obyczajów,
które jednakowe były nad Łabą i Wartą. Bolesławowi zosta-
wało tylko kierować postępywaniem urzędów ludowych po dro-
dze oświaty chrześciańskiej , łagodzić surowość obyczajów, roz-
wijać pojęcie o godności narodowej, albowiem przychodził nad
Łabę nie ludy obce zdobywać, lecz łączyć braci do braci.
Zarządzając krajem nad Sprewją i Czarnym Halsztrowem
podczas kilkonastoletniej wojny, Bolesław szczególna baczność
na obronę granic i uzbrojenie ludności miejscowej zwracał. Ob-
warowywał stare grody i zamki, wznosił nowe.^*) Główną oporę
obrony kraju miał on w licznych twierdzach wzdłuż Odry poło-
żonych, ale przednie jego czaty wysunięte, nad Czarny Halsztrow
i Łabę, opierały się na pograniczne, mocno obwarowane grody,
^^) Starożytne znaczenie żupanów w Łużycach i Milsku, pod władzą nie-
miecką upadło tak, że oni na podrzędne stanowisko zeszli. Porów, dzieła niniejszego
T. II, s. 434 i następne.
^') Gallus I, 15. Yillici ac vicedomines.
6*) "W żupie Orli, u wierzchowin Solawy stosunki ekonomiczne i prawne
w drugiej połowie XI w. regulowały się jeszcze „secundum legem et ritum gentis
illius." Ob. dzieła niniejsz. T. II s. 176, przyp. 170.
5^) Przypomnijmy, co powiedział Thietmar o Słowianach w Zwence, którzy
zostawali pod zwierzchnością „upodobanego sobie przewódzcy Suchawika." AVyżej
str. 438 przyp. 2.
") Porów. Gallus I, 15 de dispositione castrorum et civitatum sui regni per
Boleslaum. Długosz: plures arces in confinibus regni fabricat, eosąue valido praesi-
dio mililum firmat.
— 4^^^ —
z któr}- eh znane są : B u d y s z y n , niejednokrotnie przez Niem-
ców oblegany i szturmowany; C i a n i , zkąd załoga polska napa-
dała na Niemców; B u z i n k zdobyty przez Czechów; Niemcza
nad Nisą łużycka, szturmowana przez Czechów r. 990 i druga
Niemcza w Śląsku, o zdobycie której kusił sie Henryk II r.
1017. Inne grody: Dobryług, Ilwa, Cziczani wzmian-
kują sie jako stanowiska Polaków. A ileż to w niepamięć po-
szło grodów, ślady których dotąd znaczą szczątki wałów, nawet
tak obszernych, jak ruiny dawnej warowni Przybuzia, nad Nisą
łużycką. ■^■'^) Rozmieszczoną po grodach załogę polską posiłkowały
oddziały z ludności miejscowej formowane. Niemcy, w waro-
wniach nad Łabą, obronę przedmieść i straż bram poruczali wo-
jownikom rodu serbskiego, których kukesburgerami, wiednikami
zwali. Czemużby Bolesław nie miał korzystać z takichże zaciąż-
^^) Według obznajomionego dokładnie z miejscowością pogranicza Śląska
i Lużyc badacza Worbsa, wszystkie dawne zamki panów niemieckich w Łużycach
sa małe, inaczej zbudowane, niż baszty i waty byłego niegdyś zamku w Przybuziu.
Że ruiny zamku tego muszą być dziełem jakiegoś mocarza, a nie pana zwyczajnego,
to nie ulega wątpliwości. Takiego mocarza Niemcy oddawna upatrywali w osobach
Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego, ale ostatni obwarowywał granice
przeciw Czechom i cesarzowi, a z margrafami misznieńskimi żyt w zgodzie i budo-
wać warownie w Przybuziu nie miał potrzeby. Przeciw Czechom warownia w tern
miejscu nie miałaby znaczenia. Zatem nikt inny jak tylko Bolesław Chr. mógł zbu-
dować zamek w Przybuziu, na granicy Śląska i Łużyc, zkąd rozstajne drogi prowa-
dziły: jedna do Krosna, druga do Żagania. Worbs, Neue Archiv I, s. 251—2, Gra-
nica posiadłości Bolesława w r. 1000 dochodziła do II wy, gdzie on spotkał Ot-
tona III. Od Ilwy kilka mil na zachód leży Przybuź nad Nisą, która biorąc po-
czątek w głębi Czech, płynie pod Żytawą, Zgorzelcem, Rotenburgiem nim pod
Przybuź zdąży. Była ta więc rzelca jedną z rzadkich komunikacyi wodnych Czecli
ze Śląskiem i Łużycami. Z biegiem jej, niżej gór Czeskich, mogli Czechowie posu-
wać sie i korzystać ze spławu po niej, w czasie wojen z Bolesławem Chrobrym.
Wypadało zatem zamknąć po niej drogę mocną warownią i być może w tym celu
zbudowany został Przybuź. — W tejże stronie szukamy zdobytego przez Oldrzyka
w r, 1015 grodu Busink, który według Thietmara (VII 12) był wielUiem mia-
stem i miał tak liczną załogę polską, że Oldrzyk tysiąc jeńców uprowadził. Czy
nie właściwiej- byłoby Busink upatrywać w Przybuziu, niż w Bunclau (Bołeslaw-
ku), o którym nie wiemy kiedy zbudowany został.— Gród zwany po łużycku Przy-
buź, w r. 131 1 Prebus, po polsku Przewóz, po niemiecku Priebus aż do
r. 1429 należał do Łużyc, teraz do okręgu Lignickiego przyłączony. Knie, Ueber-
sicht d. Schlesien s. 899.
— 417 —
ników? Niemcy, niedowierzając swym wiednikom, trzymali w zam-
kach załogę własnego rodu. Bolesław, posiadając zupełne zaufa-
nie i miłość ludności słowiańskiej nad Łabą, nie robił różnicy
pomiędzy przyprowadzonymi z nad Warty i sformowanymi nad
Sprewją wojownikami. Wszyscy mu byli najmilszymi sługami
i towarzyszami. Zwycieztwa swe zawdzięczał on nietylko meztwu
żołnierzy polskicli, lecz i nieustraszonej odwadze miejscowycli
wicaziów,^**) bez pomocy których niepodobnoby było prowadzić
długą wojnę w kraju, mnóstwem błot i lasów napełnionym. Bez-
pieczeństwo posiadłości nad Czarnym Halsztrowem mocno go
zajmywało. I gdy, podczas pokoju, zdawało się, że jest zupełnie
nieczynnym, on tymczasem „umocowywał się w swych posia-
dłościach.^')
O usiłowaniach Bolesławca ku rozszerzeniu u Słowian za-
odrzańskich oświaty chrześciańskiej wiadomości nie posiadamy
Naprężone stosunki z Niemcami w ciągu lat szesnastu nie poda-
wały możności regulowania spraw kościelnych, na terrytoryi do
biskupstw Brandenburgskiego i Misznieńskiego należącej, a bez
współdziałania w^zmiankowanych biskupstw postęp chrześciań-
stwa w zawieszeniu zostawał. Bezwątpienia przytomność dworu
Bolesława, urzędników i wojska polskiego w krajach zaodrzań-
skich sama przez się była mocną propagandą chrześciaństwa,
ale dla otrzymania błogich skutków konieczne było spokojne
nauczanie ludu, a tymczasem ciągłe gotowanie się do wojny, na-
jazdy nieprzyjaciół, grabieże, zniszczenie trwogą kraj cały, od
Łaby do Odry, napełniały. Nie na dobie więc było myślić o chrze-
ściaństwie i oświacie, kiedy z nad Łaby ciągle groziły napady,
i uprowadzenie ludzi w niewolę. Wojna tylko i wojna mogła
zbawić ludy. Pojmywali to głęboko Serbowie, Milczanie i Łuży-
czanie, chętnie do szeregów Bolesławowych stawali, wspólnie
z Polakami podzielali trudy wojenne i nigdy, wśród najniepo-
^^) Porów, dzieła niniejszego T. II, s. 672 — 3.
^') Thietmar VII, 21. Hostis autem noster Bolizlavus inter haec nil nostra
lesit, sed sua munit. '
Tom III.
- 4i8 -
myślniejszych nawet okoliczności, wodza swego nie odstępy-
wali. Wynagradzając zasługi najwierniejszych sobie wojowników
miejscowego rodu, wielki monarcha rozdawał im bogate szaty,
zbroje i konie, a pamięć o nagrodach od króla, za zasługi wo-
jenne otrzymanych, tak głęboko wsiąkła w umysł nadłabskich
Słowian, że o tych zdarzeniacli radosnych pieśń serbska dotąd
sie w okolicach Budyszyna przechowała.^^)
§ 58.
Upadek przewagi polskiej w Słowiańszczyznie
północno-zacłiodniej.
I. Koronacyja Mieczysława II oburza IMIemców. Zmowa przeciw niemu.
Mieczysław II pustoszy pograniczną Saksoniję (1028). Wyprawa Konrada II
do Węgier i Polski (1029). Odwet Mieczysława II z Lutykami (1030).
Zapewniony traktatem budyszyńskim r. ioi8 pokój między
Polską a Niemcami trwał aż do śmierci cesarza Henryka II
(3 Lipca r. 1024), z którym wiązały Bolesława Chrobrego umo-
wy, przeszkadzające, być może, do uroczystej koronacyi króla
polskiego. Zgon Henryka II usuwał zobowiązania i przeszkody.
Bolesław, nie zapytując upoważnienia stolicy apostolskiej, kazał
się koronować i przez krajowych biskupów pomazanym został.^)
Podniesienie znamion królewskich i namaszczenie Słowianina na
króla do żywego obraziło Konrada II i jego przybocznych, któ-
rzy poczytując podobny postępek za zuchwałe przywłaszczenie
i zniewagę cesarza, pojąć nie mogli, aby w Słowiańszczyznie
•^*) Tekst pieśni „Serbów dobycza" podany przez Jana Woka z Kocziny
(Kolten) wsi katolickiej, parafii Kulowskiej, w pobliżu Czarnego Halsztrowa, umie-
ścił Jan Ernest Smoler w swym znakomitym zbiorze „Piesnicki Hornych a Del-
nych Łaziskich Serbów" 1844. Objaśnienie tej pieśni, patrz w Dodatku III.
') Czas koronacyi Bolesława przypada między Wrześniem r. 1024 a Kwie-
tniem r. 1025. -^ ^e zapiski kronikarskie naznaczają r. 1025, zdaniem więc Lele-
wela, koronacya mogła najprędzej przypaść na Boże Narodzenie, 25 Grudnia r. 1024.
— Polska Wieków Średnich II, s. 80.
— 419 —
mógł być król godnością swą równy królowi niemieckiemu.-)
Za taką obrazę wypadałoby wnet wypowiedzieć wojnę, lecz do-
póki żył Bolesław nie śmiano przeciw niemu wystąpić otwarcie.
Klęski doznane w poprzednich z nim wojnach, do milczenia wro-
gów jego zmuszały. Ale gdy Mieczysław II, podobnie ojcu, uro-
czyście włożył na swą głowę koroną królewską, zarozumiałość
niemiecka upatrywała w tem, że jest ,.dumny i równy ojcu bun-
townik".^)
Obok Polski wzrastało państwo Węgierskie sprzymierzone
z Polską. Potęga tych dwóch państw zagrażała uzurpacyom ce-
sarzów rzymsko-niemieckich w Europie. Cesarz Konrad II, za-
mierzając osłabić oba wzmiankowane państwa, szukał sprzymie-
rzeńców. Czesi i Lutycy byli na jego zawołanie, ale doświad-
czenie nauczało, że z ich pomocą nie mógł Henryk II podołać
jednej Polsce, a cóż dopiero przeciw dwóm takim potężnym kró-
lom, jakimi byli Mieczysław II i Stefan I węgierski? Tu po-
trzebna była silniejsza koalicya. Usiłował więc Konrad II wcią-
gnąć do niej potężnego króla duńskiego Kanuta, z którym już
w r. 1025 zawarł przedwstępną ugodę,'*) a także cesarza bizan-
tyńskiego Konstantego VIII, ofiarując mu przymierze. Gdy je-
dnak wyprawione do Konstantynopola poselstwo niemieckie speł-
zło na niczem, po stronie Konrada II został tylko król duński,
pożądliwie spoglądający na sąsiednią markę Szlezwikską nad r.
-) Annal. Quedlinburg, a. 1025. Bolizlawo dux Poloniae, obitu Heinrici im-
peratoris augusti comperto, elatus animo viscere tenus superbiae venano perfunditur,
ade ut uncto etiam sibi imponi coronam temere sit usurpatus. Quam animi sui prae-
sumptionis audaciam divina mox subsecuta est ultio. lu brevi namąue tristem mor-
tis sententiam conipulsus subit. Później w lat 20 pisał Vippo, Vita Conradi Salici,
cap. 9: Bolizlavus Sclavigena dux Bolanorum insignia regalia et regium nomen, in
injuriam regis Chuonradi sibi aptavit, cuius temeritatem cita mors exinanivit.
^) Annal. Quedlinburg, a. 1025 dodaje: post hunc ńlius ejus Misuka, natu
major, haud dissimili superbia tumens, virus arrogantiae longe lateque difFundit. Bie-
k-lowski M. P. II, s. 772. Vippo : Filius Boleslai Misico similiter rebellis. Pertz
fM. G. XI, 264.
■*) Adam. Bremens II cap, 54. Cum rege Danorura sive Anglorum mediante
archiepiscopo fecit pacem. Porów. Giesebrecht, Wend. Gesch. II, 63,
27*
— 4-0 —
Egdorą, obiecaną mu przez Konrada II, zapewno w nadziei wy-
nagrodzenia straty, lepszą w innej stronie zdobyczą.
Jakkolwiek zbierająca sie przeciw Polsce koalicya była gro-
źną, bo oprócz króla duńskiego, mogli do niej przystać jeszcze
książęta ruscy, ale stokroć groźniejszemi były rozterki w rodzi-
nie króla polskiego. Wiadomo bowiem, że Mieczysław II w nie-
dobrych stosunkach z żoną swą Ryksą zostawał,') starszy zaś
brat jego Bezprym, czyli Bezbraim, porozumiawszy się z bratową
i młodszym bratem Ottonem, bunt przeciw Mieczysławowi II
podniecał, sam pragnął osiąść na tronie, rachując na pomoc nie-
miecką, do czego świeży przykład miał w książętach czeskich
Jaromirze i Oldrzyku, którzy powodzenie swe i panowanie jedy-
nie cesarzowi Henrykowi II zawdzięczali. IMieczyslaw II, zmu-
szonym będąc poskromić braci, wygnał ich z kraju.") Bezbraim
szukał przytułku na dworze wuja swego, króla węgierskiego Ste-
fana, pędził żywot tułaczy i nic nie wskórawszy w Węgrzech,
porozumiewał się z innymi wrogami IMieczysława II, mianowicie
z Konradem II') i Brzetysławem czeskim.
^) Powodem niezgody między Mieczysławem II a Ryksą, według mniclia
brunwilerslciego, była nałożnica „per odium et instigationem cujusdam suae pellicis.
f BiełoAvslci M. P. I, s. 346). O nałożnicy wzmiankuje także mistrz Wincenty, Cliron.
cap. 14. Bielowski M. P. II, 283.
^) Vippo, cap. 9, w Pertza M. G. XI, s. 264: Misico... fratrem suum Otto-
nem, quoniam regis partibus favebat, in Ruzziam provinciam pepulit, a na str. 269,
Misico dum fratrem suum Ottonem perseąueretur, expulerat eum in Ruzziam. W innem
znowu miejscu "Wippo brata Mieczysława II Ottonem zowie. Tymczasem rocznikarz
hildeslieimski. wszędzie tego Ottona Bezbraimem nazywa. (Porów, niżej przypiski:
40, 41). Ztąd zamęt i niepewność, którego mianowicie brata wygnał Mieczysław II
z kraju. Może obu ? Ale pewno, że głównym buntownikiem był Bezbraim.
Niepewność także zacliodzi wzgłędem tego, co mamy rozumieć pod wzmian-
kowaną przez Wippona, prowincyją Ruzzią? Według Bielowskiego i innycli pisa-
rzy pod Ruzzią, Ruliiją wypada pójmy wać prowincyję po lewym brzegu Dunaju,
raczej Słowaczyznę, aż dO r. Hronu. (Porów, niniejszego dzieła T. II, s. 104).
A według nowszego badacza Anatola Lewickiego, wyrażenie Wippona „in Ruzziam
provinciam pepulit", wypada rozumieć w ten sposób, że Mieczysław II wygnał brata
na Ruś. Rozprawy Akademii Umiejęt. T. V r. 1876, s. 189.
') Wippo. c. 29. Dum illuc aliąuantum tempus miserabiliter viveret, coepit
rogare gratiam imperatoris Chuonradi, ut ipso imperante et iuvanle restilueretur pa-
— 42 1 —
Nim sie jednak cesarz zorientował jak ma najkorzystniej
zużytkować zręczność doskonała do poniżenia króla polskiego,
zaszłe nad Łabą wypadki pokój zakłóciły.
Potomkowie margrafów misznieńskiego i wschodniego, bo-
lejąc nad utratą, ustąpionycli Bolesławowi Chrobremu, traktatem
budyszyńskim r. 1018, posiadłości przodków ich, mianowicie Łu-
życ i ziemi Milczanów, rozpoczęli intrygi w celu powrócenia ziem
tych pod swą władzę, robili sobie w posiadłościach polskich
stronników i skłaniali pogranicznych starostów do wydania po-
wierzonych im zamków,^) działając najpewniej nie bez tajnego
porozumienia się z Konradem 11,^) Uprzedzając zamachy wro-
gów, Mieczysław II z potężnem wojskiem najechał wschodnią
część Saksonii, palił i łupieżył, żołnierze jego „towarzysze same-
go diabła, w kraju chrześciańskim srożyli się z dzikiem okru-
cieństwem; mężczyźni pozabijani, niewiasty uprowadzone w nie-
wolę, mnóstwo dzieci pozbawionych w tej wojnie rodziców, życie
straciły ".^°) (1028). Wszakże, ze słów ówczesnych dziejopisów
uważać można, że Mieczysław II nie miał na celu nowych zdoby-
czy, a tylko ukaranie podżegaczów, co jednak wywołało w Niem-
czech oburzenie i skargi cesarzowi na króla polskiego.
Pałając niechęcią do Mieczysława II za przywłaszczenie so-
bie tytułu królewskiego, który, według pojęć niemieckich, obok
władzy cesarskiej prawnie istnieć nie mógł, tudzież za przyjaźń
triae suae. Quod dum imperator facere vellet, decrevit, ut ipse cum copiis ex una
parte, ex altera frater Otto, Misiconem aggrederenlur. Pertz XI, 269.
*) Boguchwał Chr. c 12. Castra fortissima, per Boleslaum patrem suum, ut
praedictum est, in extremitatibus regni, et pratcipue in Albea constructa, praefecti.
eorundem usurpaverunt, sibi et suis posteris ipsa perpetuo relinquentes. Bielowski
M. P. II, s. 484.
") Porów, wy/ej przypisek 7.
'") Annales Hildesheim, a. 1028. Misaco... orientales partes Saxoniae cum va-
lido suorum exercitu violenter invasit, et incendiis ac depraedationibus peractis, viros
quosque trucidavit, mulieres plurimas captivavit, parvulorum innumerabilem prorsus
multitudinem miserabili inauditaque mortificatione eruenavit, et per semet ipsum
suosque, immo diaboli satellites, nimiam crudelitatis sevitiam in christianorum finibus
Deo inspiciente exercuit.
422
jego z Węgrami i szkody uczynione Niemcom nad Łabą, Kon-
rad II zamierzał wyprawę do Polski przedsięwziąć i w tym
celu porozumiewał się z Lutykami. Jakoż, podczas pobytu cesa-
rza na synodzie w Paliti w końcu r. 1028, zjawili się przed nim
jacyś posłowie Lutyków ze skargą na okrucieństwa Męska, przy-
rzekając cesarzowi uznanie władzy jego nad sobą, jeśliby ich od
tyranii oswobodzić raczył,^') Na jakiego mianowicie tyrana Me-
skę skarżyli się domniemani posłowie i o ile obłuda ich wpłynąć
mogłd na przyśpieszenie wyprawy do Polski, tego nie objaśnio-
no należycie. Bądź co bądź, cesarz trwając w zamiarach swych,
postanowił niespodziewanym na Węgry napadem, oderwać od
króla polskiego sprzymierzeńca jego króla Stefana I, a potem
dopiero na Polskę uderzyć. Na wiosnę więc r. 1029, wtargną-
wszy do Węgier, Konrad II na samem pograniczu spotkał nie-
słychane przeszkody: rozlewy wód, a w lasach zasieki. Wywarłszy
więc złość swą na ubogich osadach ponad r. Wyszawą (Fischą)
^') Annal. Hildesheim, a. 1029 Legati Li u t i z i o r u m Palilhi ad impera-
torem venientes, eius iuvamen contra Misaconem tirannum petierunt, seque ei fideli-
ter servituros promiserunt. Et mentita est iniąuitassibi. Tu zachodzi
dwojaka wątpliwość: i<*. Zkąd przybyli ci posłowie? Roeppel, Dzieje Pol. I, 162,
Scheltz, Gesch. d. Lausitz. 68, Bartoszewicz, Hist. Pier. Pol. II, 301, Posse, Codex
Saxoniae i, s. 50 mniemają, że z Łużyc, w których pozostałym Niemcom panowa-
nie Mieczysława II wydało się tyranią. Przeciwnie, Barthold, Gesch. Riigen und
Pommern I, s. 359, Moraczewski, Hist. Pols., Bielowski, Synowie Chrobrego, Pa-
wiński, IIojaScKie CjiaBane 136, Lewicki, Mieszko II, mniemają, że to byli posło-
wie Lutyków. 2'e . Na jakiego Męska skarżyli sie posłowie Konradowi II i* W an-
nałach hildesheimskich wzmiankuje się pod r. 1029 tyran Misaco, bez objaśnienia
kim on był. Jeżeliby to miał być król polski, to dla czego Lutycy (czy Niemcy
z Łużyc) nie wystąpili razem z Konradem II na wyprawę do Polski w r. 1029,
a przyrzeczenia ich okazały się obłudne: et mentita est iniąuitas sibi ? Ze tu jest
jakaś niedorzeczność na to uwagę zwrócił już Naruszewicz, mniemając, że wzmian-
kowany wyżej Misaco mógł być księciem Obodrytów, na którego oburzeni Lutycy,
za nieokazanie im pomocy podczas expedycyi cesarskiej (r. 1017), napadli i zmusili
do ucieczki z kraju r. 1018 (Thietmar VIII, 4). Ten Mistizlaus (według Szafarzyka
Mieczysław), zmarł podobno około r. 1025 w Bardengau. Naruszewicz H. N. P.
T. I pod r. 1028—9. -A^le na synodzie w Palithi r. 1028 niemogliby skarżyć się
posłowie na Mieszka zmarłego przed tem, chyba że data śmierci jego niepewna,
albo że rocznik hildesheimski nie do właściwego czasu odniósł poselstwo. "W każ-
dym razie na udowodnienie tego, że wzmiankowany Misaco ma być Mieczysławem
II, źródła nie podają podstawy.
— 423 —
ogniem i grabieżą, Konrad z niczem do domu powrócił'^") i wnet po-
tem gotować si§ począł do wyprawy przeciw Mieczysławowi II.
Latem r. 1029 liczne wojska z Saksonii i Turyngii ściągały się do
Liszki, pod którą Niemcy i w poprzednie do Polski wyprawy
obozowali. W jesieni sam Konrad II stanął na czele wojska,
które do Polski prowadził, lecz jak dawniej za Henryka II, tak
i teraz niepewność rucliów cechuje zamiary wojska niemieckie-
go. Cesarz zamierzał iść w jedną, a zaszedł w inną stronę, za-
błąkał się w lesistycli trzęsawiskacli Łużyc na bezdroża, wojsko
utrudził i dalej iść nie mógł. Tymczasem cesarzowa Gizela w Mer-
zeburgu pomyślnych wieści oczekiwała. Wstyd było Konradowi
wracać z niczem, poszedł za radą przybocznych, zwrócił w bok
i niespodziewanie obiegł Budyszyn „niegdyś miasto królewskie."
Ale tu wszystko było już przygotowane do dzielnego oporu.
Niemcy przypuścili szturm, Polacy bronili się mężnie, Z obu
stron padło wiefu ludzi bezskutecznie. Cesarz, przekonawszy się
o niemożebności pokonać nieprzyjaciół, odłożył wyprawę na rok
następny i do Saksonii wrócił (r. 1029).^^)
Zniszczenie Lużyc, szturm Budyszyna, intrygi pogranicznych
grafów w celu opanowania posiadłości polskich nad Czarnym
Halsztrowem, a bezwątpienia i protekcyja okazywana przez ce-
sarza Bezbraimowi, mocno dotknęły Mieczysława II. Zostawał on
jeszcze w przyjaznych stosunkach ze Stefanem I i Oldrzykiem
czeskim, ale polityka cesarska starała się i tych od niego odcią-
gnąć, Polskę dokoła wrogami otoczyć, mając nadzieję, że i książę
kijowski Jarosław da się nakłonić do przyjęcia uczestnictwa w ko-
alicyi przez cesarza zawiązanej. Uprzedzić zbierającą się burzę,
zniszczyć rozbójnicze gniazda grafów niemieckich na ziemiach
^-') Annal. Saxo, a. 1029, Imperator Conradus Stephanum Pannoniae regem
cum exercitu petit, difficili et laborioso itinere regionem ejus inyadens. Tak samo
i Saxo Chronograf. Dalsze szczegóły w Pertza M. G, T, 83 XI.
*') Annal. Saxo. a. 1029, w Pertza M. G. VI, 677; Chronograf Saxo
w Leibnitza Access, histor. pod r. 1029. Bielowski M. P. II, 764. Inne źródła
podaje Wigger, Meklenb. Annalen s. 66.
— 424 —
słowiańskich nad Łaba, od wetować cesarzowi za politykę jego
wypadało koniecznie. Mieczysław poj mywał to, ale żeby skute-
cznie zniszczyć wrogów w icłi gniazdacłi między Solawą. a Łabą,
wypraw-a musiała być spieszną,, niespodziewaną. Czy nie możnaby
znaleźć sprzymierzeńców? Można! pomyślał Mieczysław, wypada
tylko nie krępow'ać się względami sentymentalnymi, postępywać
tak, jak postępywał cesarz Henryk Święty, prowadząc po trzy-
kroć tłumy poganów na Polskę. Resztę zemsta, za krzywdy od
Niemców doznane, podpowiedziała. Lutycy chętnie po stronie
polskiej stanęli. Był to krok z ich strony stanowczy, bo zrywał
przymierze z cesarstwem, a ze strony Mieczysława II ryzyko-
wny, bo obrażał duchowieństwo, które poganów do diabłów
przyrównywało.
Przypadła w d. lo Stycznia r. 1030 śmierć margrafa wscho-
dniego Titmara,^*) głównego podżegacza zaburzeń nad Łabą, na-
nastręczyła Mieczysławowi II dogodną chwilę do spełnienia za-
miarów jego. Syn Titmara Hodo, chociaż małoletni, uważany
był jednak przez Niemców za prawego następcę władzy w kra-
jach, które ojciec jego od Polski oderwać usiłował. Ale niespo-
dziewanie zjawił się pretendent utrzymujący, że ma większe, niż
Titmar i Hodo prawa do margrafstwa Wschodniego. Był to
Zygfryd, syn Hodona I margrafa jeszcze za panowania cesarzów
Ottona I i Ottona II, w młodości oddany do klasztoru w Nien-
burgu, gdzie pomimo niechęci do stanu duchownego, zostawał
aż do śmierci ojca swego. Potem, porzuciwszy habit, a jak gło-
szono i wiarę, tułał się po świecie ^^) pełen gniewu i nienawiści
**) Annal. Saxo. a. 1030. Miseco dux Polanorum, qui contra Romanum im-
perium regale sibi nomen usurpavit, conperto obitu Thietmari marchionis, clam
assumptis satellitibus diaboli Sigefrido aliisąue sceleratis, exercitum paganorum in
sanctam duxit ecclesiam. Tak samo i chronograf Saxo. s, a. 1030.
") Annal. Saxo. a. 1030. Iste est Sigefridus, avunculus Esici comitis de
Ballenstide, filius Odonis incliti marchionis, qui sub tertio Oltone defunctus et in
Nienburch sepultus fuerat. In quo monasterio iste Sigifridus diu inter monachos
in eodem habitu conversatus est; sed post obitum patris habitum cum religione pro-
iciens, apostata factus est.
I
— 425 —
do szczęśliwszych od niego krewnych, którzy chociaż cząstka mar-
grafstwa, do Polski nienależącą, władali. Na proźby jego cesarz
uwagi nie zwracał, tulactwo dokuczało, nienawiść przeciw cesa-
rzowi i krewnym paliła żądza zemsty. Gdzie do niej zręczność
znaleźć? Najprędzej u Lutyków, bo ci niegdyś Wichmanowi
przytułku i szerokie pole do zemsty przeciw krewnym jego udzie-
lili.^^) Udał sie wiec Zygfryd do Lutyków, a chociaż był już
starcem, chętnie stanął na ich czele, prowadził półki poganów
z bożkami ich przeciw cesarzowi, tak samo jak przed niewielu
laty margraf Herman i książę saski Bernard, pod najwyższą wo-
dzą Henryka Świętego, prowadzili tychże Lutyków do Polski.
W końcu Stycznia r. 1030 Mieczysław II i Lutycy byli już
w samem gniaździe wrogów między Solawą a Łabą, gdzie zdo-
bywszy kilka zamków osadzili je własną załogą, przeszło sto
osad z dymem puścili, mnóstwo mnichów i zakonnic zabrali
w niewolę, nawet biskup Lewizo, do dyecezyi którego Lutycy
należeli, pojmany i jako prosty jeniec był traktowany. Nadcią-
gnął z wojskiem graf Ditrych z Wettina, przyszło do rozlewu
krwi, ale najezdników nieposkromiono. Rzeź trwała okrutna, po-
ganie niszczyli ołtarze, zabijali ciężarne kobiety i dzieci, wszystko
pustoszyli, lud zdrowy zabierali do niewoli, przeszło gooo męż-
czyzn i kobiet, a w ich liczbie 65 znakomitych osób, do Polski
uprowadzono. Przeszkodzić temu graf Ditrych nie zdołał, ledwo
trochę jeńców odbić się mu udało, ^^j Wyprawa ta była krótką,
lecz krwawszą od innych, jakie kiedykolwiek Polacy przeciw
Niemcom podejmywali. Rycerstwo polskie, chrześciańskie bra-
tało się z poganami Lutykami, nie przeszkadzało im burzyć ko-
ścioły i mordować księży. Sam król Mieczysław II pozwolił
sprzymierzeńcom swym odwetować wrogom w najokropniejszy
sposób za doznane krzywdy, a przecież król ten był gorliwym
^^) Porów, wyżej s. 261, 263.
»■) Annal. Saxo. a. 1030. Perlz, M, G, VI, 678; Annal. Magdeb. a. 1030,
M. G. XVI, 169.
— 426 —
chrześcianinem, budował w Polsce mnóstwo kościołów na podziw
Niemcom,'^) założył biskupstwo w Kruszwicy dla oświecenia Po-
morzanów,^") szczodrym był nawet dla zagranicznych klaszto-
rów,-^) z jakiegoż powodu pozwolił Lutykom rzeź okrutna chrze-
ścian wyprawić ? Ażeby to pojąć, wypada pamiętać, że Niemcy
chrześcianie nie lepiej postępy wali z poganami Słowianami, że
Lutyków można było zjednać nie inaczej, jak udzieleniem im zu-
pełnej swobody rozprawienia się z odwiecznymi wrogami, że
w trudnych okolicznościach niepora była deliberować nad łago-
dnym sposobem prowadzenia wojny, kiedy zwyczajem owego
barbarzyńskiego wieku, wojna niepodlegała żadnym ogranicze-
niom: zwycięzca mógł podbita ludność całkiem wytępić, co też
Niemcy od czasów Henryka Ptasznika niejednokrotnie praktyko-
wali. Lecz gdy sprzymierzeńcy Mieczysława Lutycy rzeź nad
Łaba sprawili, w Niemczech nie szczędzono najobelżywszych słów
królowi polskiemu, nazywając go ludobójcą, zdrajcą, odszcze-
pieńcem i t. d. „Cóż ci po szatach królewskich, woła rozjuszony
kronikarz, po koronie i włóczni pozłacanej, krwawa potworo!
Cóż za nadętość szaleństwa przywiodła cię podnieść zapamiętale
oręż przeciw rzymskiej cnoty cesarstwa? Jak to niebezpieczną
jest rzeczą dowiesz się niezbyt późno, gdy twoje tłumne mnogo-
ścią, niezdolne do boju zgraje pogromione zostaną, jak się go-
dzi przez nasze nawykłe do wojowania i zwyciężania zastępy".-^)
^*) List Matyldy do brata Mieczysława II około r. 1027: Quis enim prae-
decessorum tuorum tantas erexit aeclesias? Quis in laudem dei totidem coadunavit
linguas? cum in propria et in latina deum digne venerari posses, in hoc tibi non
satis, graecam superaddere maluisti... Bielowski M. P. I, s. 323,
^9) Boguchwał Chr. cap. 11. Kujaviensem vero (cathedralem ecclesiam) filius
ejus post eum Myesco nomine, quae Vladislaviensis nuncupatur, fundavit. M. P. II,
str, 482.
-") W nekrologii bambergskiej zapisano: Mesico dux Polonorum, frater no-
ster. Hic dedit nobis pallium et sex cappas puerorum, et plurimum pecuniae, unde
facta sunt viginti quatuor statuae quae circa chprum sunt locatae. Bielowski, Syno-
wie Chrobrego, w Piśmie Zbiorowem Jozafata Ohryzki s. 14.
*i) Saxo Chronograph, a. 1030. Bielowski, M. P, II, 765.
— 427 —
2. Oderwanie od Polski Morawii (roku 1029) i Słowaozyzny. Najazd
Brzetysława wspólnie z Konradem II na Węgry (1030). Emeryk książę
Ruzii (f 1031). Jarosław zabiera grody Czerwieńskie (1031). Konrad II
wkracza do Łużyc. Mieczysław II ustępuje Łużyce Ditrychowi (1031).
Od samego początku zdobycia Morawii przez Bolesława
Chrobrego (r. 1003), Morawianie, z mowy i obyczajów najbliżej
do Polaków podobni, najwierniej mu służyli, granice kraju swego
od Bawarów i Czechów bronili statecznie i nie raz Bawarów do
ucieczki zmuszali, a gdy książę czeski Oldrzyk, w zmowie z Niem-
cami, napadł na Polskę i Niemczę szturmował (r. 1017), Mora-
wianie wtargnięciem do Czech ^-) pożyteczną dla Bolesława dy-
wersyję uczynili. Po śmierci Bolesława (r. 1025) Morawianie
trzymali się następcy jego Mieczysława II, władza którego sze-
rzyła się pod ówczas na zachód aż do granicy z margrafstwem
Austryackiem ponad r. Kubą i do Dunaju, od ujścia Kuby aż
do r. Granu, obejmując tym sposobem nie tylko właściwą Mo-
rawiję, ale i Słowaczyznę.-''')
Polegając na wierności Morawianów i przyjaznych z księ-
ciem czeskim Oldrzykiem stosunkach,-^) Mieczysław II mógł być
pewnym, że Morawii żadne niebezpieczeństwo ze strony Czech
nie grozi. Stało się jednak inaczej, Morawija została przez syna
Oldrzykowego Brzetysława zdobytą, ale jakim sposobem i w któ-
rym mianowicie roku, tego dla braku źródeł historycznych, do-
tąd nie objaśniono należycie.-^) Możemy więc o tym wypadku
prawdopodobną tylko kolej zdarzeń przedstawić.
22) Wyżej str. 404.
23) Niniejszego dzieła T. II, s. 105 — 107.
21) Według Adama Bremeńskiego: Conradus Polanos et regem eorum Mi-
sungutn magna virtute perdormuit, et auxiliatores eorum Bohemos caete-
rosque Slavorum populos sub tributum misit.
2'') O zagarnięciu Morawii przez Brzetysława, Kozma po dwakroć wzmianku-
jąc wyraża się ciemno. Najprzód, opowiedziawszy o porwaniu i uwięzieniu przez
Brzetysława z klasztoru w Schweinfurcie Judyty, ciągnie powieść dalej: antea (t. j.
przed porwaniem Judyty), pater sibi totam illam terram (i. e. Moraviam) tradiderat
in potestatem, fugatis cunctis de civitatibus Poloniis, ex quibus multos comprehensos
— 428 —
Kiedy cesarz Konrad II, po niefortunnej wyprawie do Wę-
gier r. 1029, przygotowywał latem wyprawę do Polski, a w je-
sieni roku tego wtargnął do Łużyc i Budyszyn szturmował,
Mieczysław II, pewnym będąc spokojnego zachowania się księ-
cia czeskiego, ściągnął siły swe dla obrony Łużyc, a w Morawii
nieliczne załogi zostawił. Korzystając z zaprzątnienia uwagi
Mieczysława wojną z Niemcami i zostając w porozumieniu z księ-
ciem polskim, zapewne Bezbraimem,-*') Brzetysław napadł nie-
spodziewanie na Morawiję, załogi polskie zniszczył, jeńców pol-
skicli secinami do Węgier sprzedawał,^'') starożytne grody mo-
rawskie odbudowywał i nawet na czysto polskiej ziemi Gradec
nad r. Opawą wystawił.-*^) Mieczysław zajęty będąc w końcu r.
1029 obroną Lużyc, a w początku r. 1030 wyprawą wspólnie
z Lutykami za Łabę, nie mógł sił swych rozrywać, aby Mora-
centenos et centenos ordinatim catenatos vendi jusserat in Ungariam et ultra; quia re-
vera post obitum secundi Bolezlai scicut urbem Pragam ita tolam Moraviam vi obtinuerant
Polonii. (Fontes rer. boh. II, s. 63). W innem miejscu tenże Kozma prawi: a. 11 10.
Bracizlaus ... eam (Moraviam) primus dominie suo subjugavit. Kiedyż się to stato?
Kiedyż Judyta do Czech przybyła? Ponieważ, według Kozmy, Judyta- powiła syna
Spitygniewa w r. 1031, wypada, że z lilasztoru musiała być porwaną w r. 1029.
Rok ten, a nawet r. 1028 historycy czescy przyjmują jalco czas zdobycia Morawii,
powołując sie na dokumenty z r. 1028 i 1029. — Pierwszym z nich Brzetysław na-
dal posiadłości kościołowi olomunieckiemu w przytomności duce de Polonia.
(Erben Regesta s. 39), w drugim wzmiankuje się Zuest comes castellanus
Olomunecensis, nadający temuż Itościołowł „quicquid na Uishoue
servitio contra Polonos promueram diligenti apud Olderik.
(Erben. Reg. s. 40). Ale te dokumenty, z kodeksu Monse wyjęte, nie mają daty,
a dorobione do nich przez nowszych pisarzy daty, czyż są niewątpliwe? Zauważyli
to już Roeppel (Dzie. Pol. roz. VI), i Bielowski (Synowie Chrobr.), oba jednak
zmieszali dwie osobne wyprawy Brzetysława w jedną, t. j. wyprawę do Morawii
r. 1029 i do Węgier r. 1030, które rozdzielić wypada.
2«) Jalciż inny dux de Polonia mógł być przytomny w Ołomuńcu, przy
wydaniu dokumentu w r. 1028 (wyżej przyp. 25), jeśli nie jeden ze zbuntowanych
przeciw Mieczysławowi II braci? Wreszcie na skargę księcia polslciego: Imperator
decrevit ut ipse cum copiis ex una parten ex altera frater Otto Misiconem aggrede-
rentur. Wippo. Pertz XI, 269.
2') Kozma. porów, wyżej przyp. 25.
2») An. 103 1 Castrum Gradez in terminis Polonorum muro forti construxe-
ram. Erben. Keg. N. 98.
— 429 —
wije odzyskać,-^) tern bardziej, że od wschodu przeciw niemu
posuwał sie książę kijowski Jarosław, który w tymże roku 1030
Bełz opanował.^**) Tyinczasem Brzetysław, stosując się do woli
cesarskiej, przedsięwziął wyprawę do Węgier i gdy wojska ce-
sarskie posuwały się po prawym brzegu Dunaju, Brzetysław
z Morawii wtargnął do Słowaczyzny, zwycięzko dotarł aż do
Ostryliomia,^') lecz tern nie pomógł Konradowi II, który spot-
kawszy nad r. Rabą jakieś niepodobne do zwalczenia przeszko-
dy, sromotnie cofnąć się musiał. Nie znajdując w dziejach obja-
śnienia tego wypadku, historycy podejrzywają o zdradę księcia
Oldrzyka, który zostając tajnie sprzymierzeńcem Mieczysława II,
wrogiem był cesarza i że z jego zapewne namowy, Brzetysław
pośpieszywszy odwrotem do domu, naraził na niebezpieczeństwo
lewe skrzydło wojska niemieckiego.^-) W każdym razie wyprawa
Brzetysława do Słowaczyzny (roku 1030), oczywiście w celu
zdobycia jej, nie uwieńczyła się pomyślnym skutkiem. Wrócił
z niczem, a w Słowaczyznie rządził syn Stefana I Emeryk,
książę Ruzzii.
Jakimże sposobem Słowaczyzna od Polski odpadła? Dzieje
o tem milczą. A ponieważ pomiędzy Mieczysławem II a Stefa-
nem I żadnej wojny nie było, ustąpienie więc przez Polskę Sło-
waczyzny mogło nastąpić tylko w skutek umowy pomiędzy kró-
lami. Biorąc zaś na uwagę trudne położenie Mieczysława II
20) Długosz powiada, że Mieczysław II, mszcząc kieskę wyrządzoną mu
w Vorawii, wpadł do nićj, pustoszył, mnóstwo ludzi i zdobyczy uprowadził. Wszystlco
to być może prawdą zupełną, ale i to pewne, że Mieczysław Morawii nie odzysliał.
'0) W leto 6538 (1030), Jarosław Bełz wziął. Nestor M. P. I, s. 697,
•■") A. 1030 Dux Brazislaus magna caede prostravit Ungaros et terram eo-
rum usque ad urbem Strigoniam devastavit. Cosma, podobnie i Annal. Saxo, Pertz
VI, s. 678.
•■'2) W Niemczech niepomyślność wyprawy przypisywano Oldrzykowi, zwa-
biono go w r. 1032 do Werbna, zatrzymano, zdradę przed dwoma laty przypisy-
wano i na wygnanie go skazano. Annal. Hildesheim. a. 1032 Imperator... Wirbeni
(Oudalricum) ad se venientem et etiam ratione convictum de insidiis quoque, quas
ipsi imperatori fecit, antę biennium confessum, in exilium transmisit. Pertz
III, s. q8.
— 430 —
w obec gotującej się przeciw niemu koalicyi, możnaby z nieja-
kiem prawdopodobieństwem wnioskować, że dla zapewnienia
przymierza z Węgrami, ^lieczysław II starał się zjednać sobie Ste-
fana I, córkę swą wydal za syna Stefanowego Emeryka, a z nią
i krainę zakarpacką (Ruziję) oddał Emerikowi jako osobne księ-
stwo, co wskazuje tytuł jego: dux Ruizorum. Że przyjaźń po-
między królami trwała w* tym czasie, wskazuje to gościnne przy-
jęcie na dworze Mieczysława II Emeryka, który na łowacli w Pol-
sce, będąc skaleczonym przez dzika, przedwcześnie umarł (1031).^^)
Nie zważając na podstępy wrogów, Mieczysław II trzymał
się mocno, licząc zapewno na dawnego sprzymierzeńca swego
Stefana I. Ale polityka cesarska dokładała usiłowania, aby zwią-
zek między polskim i węgierskim królami rozerwać. Podjął się
do tego syn Konrada II Henryk, mieszkający w Bawaryi, pod
opieką biskupa freizingeńskiego Egilberta. Młodzieniec lekko-
myślny, żądający grać rolę udzielnego władzcy, poszedł za radą
przybocznych i przyjął poselstwo od króla Stefana, żądającego
załatwić pokojem krzywdy przyczynione mu napadem cesarza na
Węgry w r. 1030, Henryk, bez zapytania ojca, zawarł ze Stefa-
nem umowę, którą obie strony przysięgą potwierdziły (1031).'''*)
Dla Polski był to cios bolesny, bo pozbawiał ją pomocy potęż-
nego sąsiada, w najkrytyczniejszym czasie.
Latem r. 103 1 Mieczysław II ujrzał się ze wszech stron za-
grożonym. Jarosław, wezwawszy na pomoc dzielnego wojownika,
3') Annal. Hildesh. a, 103 1. Heinricus, Stephani regis filius, dux Ruizorum,
in venatione ab apro discissus, periit flebiliter mortuus. Pertz III, 98. Polskie roczniki
na Łysćj czyli Swietokrzyzkiej górze spisywane podają nawet miejsce polowania
i niektóre inne, dość ciekawe o tym księciu szczegóły. Iste vero (Stephanus) genuit
filium, dictum Emirich, Et post decem annos contraxit amicitias cum Mescone rege
Polonorum. Ita que Emrichus duxit filiam Mesconis quasi compulsus vi per patrem
et per nobiles terrae Qui veniens Gneznam et Poznaniam cum uxore virgine, virgo
mansuit usque ad mortem per votum per ipsos emissum; tandem eundo de Polonia
Ungariam e converso cum rege Mescone venerunt in Kelciam causa venationis
cervorum, itd. Bielowski M. P. I, 508.
•'*) Annal. Hildesłieim. a. 1031, imperatoris filius Heinricus rćx et ipse dux
Baioariae, et Stephanus rex Ungaricus, cum iuramento invicem firmaverunt pacem.
— 431 —
brata swego Mścisława tmutorańskiego, najechał wschodnią cześć
Polski, grody Czerwieńskie zdobywał, jeńców polskich dla osie-
dlenia nad r. Rosią^-^) uprowadzał.^^) Sprzymierzeniec cesarski
Brzetysław zagrażał południowym granicom Polski; Kanut duń-
ski, zawładnąw'szy już przedtem Sambiją i pobrzeźem baltyc-
kiem,^') przy lada okoliczności mógł w głąb Pomorza polskiego
wedrzeć sie, Oldrzyk, w duszy wróg cesarza, poróżniwszy się
z Brzetysławem, przyjacielem cesarskim, zachowywał się ostro-
żnie ; król Stefan, skrępowany umową z Niemcami, pomagać
Mieczysławowi nie mógł, może i nie chciał, albowiem osłabienie
Polski zapewniało mu spokojne władanie Słowaczyzną, osiero-
coną w tymże czasie przez jej księcia Emeryka. A tymczasem
wew^nątrz Polski wspólnicy Bezbraima bunt podniecali.
Podminowawszy ze wszech stron potęgę Mieczysława, Kon-
rad II w jesieni r. 1031 wtargnął do Łużyc. Mieczysław zewsząd
zagrożony, nie mógł mocnego oporu cesarzowi stawić, nie dla
tego aby mu brakowało męztwa, lecz wprost z obawy aby nie
wywołać zaburzenia w kraju. Pośpieszył więc upokorzyć sie przed
Konradem II i zawarł z nim pokój (1031), mocą którego zrzekł
się Łużyc na korzyść ciotecznego brata Ditrycha, zwrócił zabrane
w r. 1030 zamki nad Łabą i łupy,''"*) ale tem bezpieczeństwa so-
bie nie zapewnił. Gotowała się straszna dla niego i dla całej
Polski kieska.
^^) Rzeka Roś w gubernii kijowskiej wpada do Dniepru.
'®) W leto 6539 (1031) Jarosław i Mstislaw sbrasta woja, mnogy, idosta
w Lachy, i zajasta grady czroweńskija opiat', i powojewasza Ijadskąja zemlic
i mnogy Lachy priwedosta i razdielista je, i posadi Jarosław swoje po Rsi i sąt'
do sieho dnie. Nestor.
") Gallus I, c. 17. Hic vero Mescho miles probus fuit, multaąue gęsta mili-
taria, quae longum est dicere, perpetravit. M. P. I, s. 414. O zdobyciu Sambii ni-
żej § 61, przy p. I.
'*) Annal. Hildesheim. a. 103 1. Imperator cum parvo Saxonum exercitu
Sclavos autumnali tempore invasit, et Mysachonem diu sibi resistentem regionem Lu-
sizi cum aliquod urbibus et praeda, quae prioribus annis in Sasonia facta est, re-
stituere pacemque iuramento firmare coegit.
— 432 -
3. Napad Bezbraima (1031). Ustąpienie z kraju Mieczysława II. Zabu-
rzenie. Ucieczka Ryksy. Zamordowanie Bezbraima (1032). Nowe ustęp-
stwa cesarzowi. Śmierć Mieczysława II (1034). Oderwanie Łużyc i Milska
od Polski.
Nie upłynął miesiąc od zawarcia umowy przez Mieczysława
II z cesarzem Konradem II, a już Polslca na nowa kieskę wy-
stawiona została. Protegowany przez cesarza i Brzetysław^a Bez-
braim wtargnął do Polski ze swoimi stronnikami,^") sprawił rzeź
i zaburzenie, którego Mieczysław poskromić nie zdołał. — Ale
w tej nieszczęśliwej cłiwili Mieczysław nie upadł na ducłiu. Wy-
gnany z kraju musiał uciekać dokąd oczy poniosą, bo przyjaciół
na około nie miał, nawet Stefan I opuścił go. Mógł udać sie do
cesarza, z którym przed miesiącem pokój za;warł, lecz to mogło-
by zmusić go do nowycli ustępstw i poniżenia Wolał więc szu-
kać przytułku u niepewnego sąsiada Oldrzyka czeskiego.^") Ryksa
w tymże czasie wybrała się do Niemiec, wioząc Konradowi II
koronę męża i swoją, stosownie do życzenia Bezbraima, który
przez posłów swycli (może przez Ryksę?) wyrażał cesarzowi po-
korne przyrzeczenie posłuszeństwa i wierności.*^) — Cesarz przy-
jął królewskie korony, pozwolił jednak Ryksie używać tytułu
królowej, jakby we własnym kraj u. *^) Na tronie polskim osiadł
39) Zkad mianowicie wtargnął Bezbraim do Poiski, o tem nigdzie wzmianki
niema. Dla tego przypuszczenie Lewickiego i niektórych niemieckich badaczy, źe
niby bracia Mieczysława uprosili sobie pomoc u książąt ruskich i z tą pomocą do
Polski wkroczyli, — nie ma żadnej podstawy. Porów. Lewickiego Mieszko ir, w Roz-
prawach Akademii Umiejet. T. V r. 1876, s. 172,
■*<') Annal. Hildesheim a. 103 1. Qui Mysecho post mensis tantum spatium
a fratre suo Bezbriemo subita invasione proturbatus, et ad Oudalricum in Beheim
fugere est conpulsus. — Według Wippo'na Mieczysław uciekł w skutek napadu
Ottona, ale widocznie Wippo Bezbraima mylnie Ottonem nazywa. Porów. Vita
Chuonradi cap. 29.
■*'j Annal. Hildesheim, a, 1031. Sed idem Bezbrimo imperatori coronam cum
aliis regalibus, quae sibi frater ejus injuste usurpaverat, transmissit, ac semet humili
mandamine per legatos suos imperatori subditurum promisit. M. P. II, 766,
*-) Mnich brunwilerski: Rycbeza regina... venit ad imperatorem Conradum in
Saxoniam, a quo et venerabiliter ipsa suscepta est.., Acepit namąue ab ipsa duarum
ipsius regisque sui conjugis coronarum insignia, concessitque ei eadem in suo, sicut
i
— 433 —
Bezbraim, przez cesarza chętnie uznany, bo miał panować nie
jako król polski, lecz jako książę ulegający zwierzchnictwu ce-
sarskiemu. Niedługo jednak wdzierca cieszył się władzą. Stron-
nictwo wygnanego króla było w kraju jeszcze silne. Otton za-
wiedziony w swych nadziejach , przerzucił się na stronę brata
Mieczysława, którego dotąd był wrogiem. Bezbraim, czując że
mu ziemia z pod nóg uchodzi, postrachem i srogością władzę swą
utwierdzić zamierzał. To przyśpieszyło mu zgubę. Zamordowali go,
zapewno ci, którym zagrażał, a jak głoszono pod ówczas, „nie
bez tajnego z braćmi jego porozumienia"."*"^)
Mieczysław II, po kilkumiesięcznym pobycie za granicą, po-
wrócił do kraju.**) Młodszy brat Otton połączył się z nim, ale
nieprzyjazna mu Ryksa w Niemczech została. Polska, skołatana
anarchiją, wymagała uspokojenia wzburzonych namijętności, a tym-
czasem wrogi dokoła czyhali, aby ją rozszarpać. Najważniejszem
było uregulowanie stosunków z Konradem II, który, trzymając
w rękach swych kłębek intryg przeciw Polsce skierowanych, źle
był przeciw Mieczysławowi II usposobionym*') i na wieść o po-
wrocie jego do Polski, spiesznie z nad Renu ruszył ku granicom
in regno proprio, quoad viveret, auctoritate potiri semper eademąue gloria, Bielow-
ski, M. P. I, 346.
<') Annal. Hildesheim, a. 1032. Bezbriem ob inmanissimara tirannidis suae
se\itiam a suis, et etiam non sine fratrum suorum machinatione, interfectus est.
Annal. Saxo. a. 1032, interfectus est machinatione fratrum suorum, sicut po-
puli sermo est. Pertz VI, 679. — Yippo c. 29. Otto (Bezbraim) restitutus patriae,
et dux factus est a cesare, dum post aliąuot tempus minus caute ageret, a ąuondam
familiari suo clam interfectus est.
^*) Pokój z cesarzem Mieczysław II zawarł w Październiku 103 1, w Listo-
padzie został wygnany z kraju, a wiosną roku 1032 powrócił do Polski, starał sie
o pozwolenie mu przybycia do cesarza i 7 Lipca był już przyjęty. Wypada wiec
że Bezbraim został zamordowanym na początku wiosny r. 1032 i że panował mniej
niż pół roku. O powrocie Mieczysława Ann. Hildesh. pod r. 1032 mówi: Miseco
statim domum rediit.
*^) Zapewno z powodu zatargów Mieczysława z Ryksą i porozumiewania
się z Oldrzykiem, który, chcuc przy.służyć się cesarzowi, ofiarował się wydać mu
Mieczysława, lecz Konrad II miał mu odpowiedzieć: „nie chcę wroga kupować od
wroga- (Se nolle inimicum emere ab inimico, Wippo c. 29.)
Tom III, 28
- 434 —
polskim, grożąc nowym najazdem.^*') Mieczysław wyprawił do
Konrada II poselstwo i za wstawieniem sie cesarzowej Gizeli tu-
dzież Icsiążąt, cesarz pozwolił mu d. 7. Lipca (1032) przed sobą
w Merzeburgu stanąć, dokąd wezwał także Oldrzyka. Mieczy-
sław zdał sie na łaskę cesarską i według wyrażenia rocznikarza
niemieckiego „zapomniał o koronie i ozdobacli królewskicli". Ce-
sarz, przyjąwszy go „nadspodziewanie uprzejmie", zawarł z nim
urnowe, na mocy której Mieczysław II zobowiązał sie oddać
bratu swemu ciotecznemu Dy trykowi Łużyce,^') a z reszty Polski
dwóm tetrarcliom wyznaczyć udziały. ^^) Gdy jednak o tycłi te-
trarchach pisarze XI w. nie podali bliższych wiadomości, mo-
żemy wiec przez przypuszczenie tylko wnioskować, że jednym
z nich był brat zmarłego margrafa misznieńskiego Hermana, zię-
cia Bolesława Chrobrego,^") markgraf misznieński Ekhard II,
który w kilka lat później władał ziemią Milczano w.''*') Co zaś
*^) Annal. Sangall. major, a 1032. Regę Rudolfo defuncto, Uoto. . regnum
Burgundionum. . afTectavit, , . . imperator per idem tempus Pulanis Sclavis bello insi-
stente. (Perlz I, 83.) Herman. Contract. a. 1032 imperaloreque ipsis diebus contra
Misiconem bclavorum, qui Boloni Yocantur, regem exercitum ductante, Odo... regnum
Burgundiae invasit.
*") Annal. Hildesh. a. 1032. Miseko. .. postmodum imperatora consentiente
Merseburg venit, et seraet Non. Julii in imperatoriam potestatem, coronae scilicet ac
totius regalis ornamenti oblitus, humiliter dedit. Quem imperator clementius, quam
ipse opinaretur, suscepit, eique et ejus patrueli cuidam Tiedrico reg-
num, quod ipse solus antea possederat, divisit; quod ipse ta-
men postea solus iterum sibi usurpavit. Dietrich von Eilenburg
kann insofern patruelis des Polenherzogs genannt werden, ais er von Dedo ab-
stammte, zu dessen Familie auch Oda die Gemahlin Bolesław gehórte. Posse, Cod.
Saxo. I, s. 52 — 3, przyp. 322.
*') Vippo, c. 29. Cesar misericordia motus, dedit sibi veniam, et divisa pro-
vincia Bolanorum in tres partes, Miseconem fecit tetrarcha ni, reliqas
duas duobus alii commendavit; sic imminuta potestate, minor facta est
temeritas. Pertz XI, 269.
*^) Porów, wyżej s. 364, przyp. 3.
^) Annalista Hildesheimski pod r. I032 (wyżej przyp. 47) powiada, że Mie-
czysław zobowiązany został ustąpić tylko Łużyce Ditrykowi, a resztą Polski sam
miał władać. Wippo zaś twierdzi, że Mieczysław miał zostać na czwartym dziale
tetrarchą, a trzy inne działy wyznaczone były innym tetrarchom. Ażeby pogodzić
różnicę pomiędzy wzmiankowanymi pisarzami, wypada uważać, że cesarz Konrad II
mó^l mieć pr-tensyje do powrócenia Niemcom dwóch tylko, zabranych przez Bole-
■ — 435 —
do ostatniego tetrarchy, to takim najprędzej mógłby być chyba
brat Mieczysława II Otton, na udziale w zakarpackiej krainie
Ruzia zwanej. •^^) W jakimby stosunku wyznaczone trzem tetrar-
chom udziały do Polski zostawały, wiadomości nie posiadamy, ale
z wyrażeń kronikarskich możemy wnioskować, że Mieczysław II
utrzymywał nad nimi zwierzchnictwo aż do śmierci (1034),^^) i że
dopiero później, pod czas zaburzeń, Łużyce i ziemia Milczanów
ostatecznie od Polski oderwane zostały.
sława Chrobrego prowincyi : Lużyc i Milska. Pierwsze ustąpione zostały Ditrykowi ;
0 drugiej prowincyi annalista hildesheimski zamilczał, bo w roku 1032 jeszcze przy
Polsce zostawała; "Wippo zaś, pisząc później, gdy po śmierci Mieczysława Ił (roku
1034), ziemia Milczanów już od Polski odpadła i dostała sie Ekhardowi II, przed-
stawił sprawę tak, jak gdyby już w r. 1032 Mieczysław ustąpił Milsko i trzej te-
trarchowie uzyskali niezależność od Polski. Ale żeby ziemia Milczanów oderwaną
została od Polski już w r. 1032, wiadomości o tem nie posiadamy.
^*) "Według Boguchwała, król polski Kazimirz I duxit uxorem, filiam Ro-
mani principis Russiae, filii Odonis, nomine Dobronegam, alias dictam Maria. Bie-
lowski, M. P. II, s. 485, Jakkolwiek wiadomość ta bałamutna, bo Kazimirz I
ożeniony był z księżniczką ruską Maryją, nazwaną Dobrogniewą, siostrą Jarosława
1 i na Kusi żadnego Romana Otonowicza nie było, wszakże imion Romana i Ot-
tona nie mógł Boguchwał wymyślić. A jeśli przypomnimy, że według niemieckich
rocznikarzy syn Stefana I Emeryk był „dux Ruizorum" (wyżej cyt. 33), że Ruzią
nazywano krainę Słowacką po nad Dunajem, że ta kraina dopiero w latach 1028
do 1030 dostała się pod zwierzchnictwo węgierskie, być może nawet razem z córką
Mieczysława II, wydaną za Emeryka (wyżej przyp. 33), że po śmierci Emeryka r.
103 1, Ruzia bez księcia została, tedy nie wyda się nieprawdopodobnem przypusz-
czenie, że przy zawarciu uraowy w Merzeburgu 7 Lipca r. 1032, Konrad II mógł
wymódz od Mieczysława II zrzeczenia się Ruzii na korzyść brata jego Ottona, cho-
ciażby pod zwierzchnictwem króla węgiersliiego zostającej. Że Polsce przysługiwały
jakieś prawa na Slowaczyznę długo po śmierci Mieczysława, o tem pamiętano
za Bolesława Śmiałego, który posiłkując Bele w r. 1061 i później po wyprawie ki-
jowskiej „Hungariam adiit, volens metas regni Poloniae in Danubio, Czyssava et
Morawa fluvios habere. Boguchwał, Chr. M. P, II, 486,
^-) Wyrażenie Annal. Hildesh. r. 1032, jak wzmiankowano wyżej (przyp.
47), quod ipse (Miseko) tamen postea solus iterum sibi usurpavit, zdaje się wska-
zywać na utrzymanie zwierzchnictwa Mieczysława nad tetrarchami.
4d*
4. Wygnanie z Polski Ryksy i Kazimirza (1036). Bezkrólewie. Zabu-
rzenie. Masław wojewoda.
Jednoczesny prawie zgon księcia Ottona (r. 1033),'^^) i króla
Mieczysława II (r. 1034), tudzież niepewność kto miał panować:
czy Kazimirz zostający w klasztorze, czy starszy brat jego Bole-
sław z nałożnicy podobno zrodzony, otworzyły Ryksie drogę do
władzy. Rządziła ,.w miarę niewieścich zdolności",'"'*) ale samo
panowanie kobiety, niezgodne z duchem narodu,^") wstręt jej do
„barbarzyńskich" obyczajów polskich,"'") wywyższanie każdego
przybłędy niemieckiego, choćby nawet kucharza, nad dostojni-
ków krajowych,^') wreszcie uwięzienie przez nia i wydanie Kon-
radowi II koron i znamion królewskich, nieprzyjaźnie ku niej
naród usposobiały. — Korzystając z tego, znienawidzony przez
Rykse Bolesław wygnał ja z Polski. Kazimirz, dopóki był w kla-
sztorze, nie mógł mu przeszkadzać, ale gdy staranie Ryksy
w Rzymie o dyspensę dla Kazimirza, zagroziło Bolesławowi ze
strony brata, zmusił go ustąpić do Węgier (1036). Tam Stefan I
przyjął łaskawie i aż do swej śmierci (1030) zatrzymał królewi-
cza polskiego. ^^)
^') Rocznik kapituły krakowskiej, r. 1033. Otto dux obiit, M. P. II, s. 794.
**) Gallus I, 18.
") Mierzwa, cap. 9. Nullus ergo miretur, quod mulier Polonis imperavit,...
licet enim bonis videatur moribus dissonum feminam principibus imperare. M. P.
II, 170 — 171.
^®) Mnich brunwilerski, cap. 16. Richeza . . . paucis se fugam clancula agen-
tem adiuvantibus, utpote fastus eius intolerabiles simul et barbaros Sclavorum per-
taesa ritus. M. P. I, 346.
^') Dopełniacz Mierzwy: Uxor ejus (Mesconis) aequo violentior visa est,
immo etiam patriae nobilibus, quain libet primis Teutonorum lixas seu coquinarios
praeponere coepit, a civibus profligata in e.\ilio consenuit. M. P. II, 283.
6') Gallus I, 18 powiada, że Ryksa przez zdrajców (traditores) z królestwa
wyrzuconą została i że syn jej małoletni Kazimirz, jakoby dla pokrywki zwodni-
czej, przez tycbże zatrzymany był w kraju. Po dojściu do dojrzałości i objęciu steru
państwa Kazimirz, przez niechętnych mu i lękających sie, aby za krzywdę matki się
nie zemścił, zmuszony został ustąpić do Węgier. — M. P. I, s. 414. Wszakże nie-
dokładność Galusa względem powyższych wiadomości, zauważał już dawno Bielow-
bki, i do szeregu królów polskich wprowadził Bolesława II, lecz mylnie go policzył
- 437 —
Ustąpienie z Polski Kazimirza i wnet potem znikniecie Bo-
lesława II sprowadziło zamieszanie. Naród, czując się poniżonym
przez własną królowę, pozbawionym prawego monarcliy, bezpie-
czeństwa ze strony sąsiadów, spokoju w domu, nie wiedział czego
ma czekać nazajutrz, co począć i gdzie szukać ratunku! Zaszłe,
w ciągu ostatnicli kilku lat, groźne wypadki, wywołane napadem
Bezbraima, stanęły wszystkim przed oczy. Rzeź, gwałty, mor-
derstwa tyrana, zamordowanie jego samego, oderwanie Morawii,
Łużyc, Milska, śmierć króla, wygnanie Ryksy, wreszcie nieład
po ustąpieniu Kazimirza za granicę, do rozpaczy doprowadzały
naród: cierpliwość pękła. Nurtujące w kraju namijętności reli-
gijne, społeczne i polityczne potęgowały się w olbrzymią siłę
zniszczenia, która po całej Polsce rozlała się wulkanicznym wy-
bucłiem. Nienawiść pomiędzy sobą stanów, wyznań, położenia
towarzyskiego sroźyła się mocno. — Nastał czas i dla reakcyi
pogańskiej, ^^) czas odwetu cłirześcianom za powalone bożyszcza,
za zniszczenie starożytnych obrzędów i obyczajów, poniekąd dzi-
kicli a jednak narodowi milycłi, jako ojczyste, nie cudzoziemsko-
clirześciańskie, nie związane z organizacyą państwową, ograni-
czającą swobodę wieców i swawolę gminną, wymagającą posłu-
szeństwa urzędnikom królewskim, podatków ducłiownycli i świe-
ckicli, spełniania przepisów kościelnycli, niezgodnycłi z wyobra-
żeniami niewygasłemi jeszcze z pogańskich czasów. „Słudzy po-
I
za syna, kiedy w rzeczywistości on byl wnukiem Bolesława Chrobrego. Porów. Sy-
nowie Chrobrego, w Piśmie Zbiorowem Jozafata Ohryzko 1859, s. 20—29. Grunto-
wniej kwestyje te przedstawił Wojciechowski, według objaśnienia którego, Mieczy-
sław II naznaczył następcą po sobie starszego syna swego Bolesława II, a młod-
szemu Kazimirzowi, chcąc zapewnić wysoką godność duchowną, oddał go w dzie-
ciństwie do klasztoru, w Polsce. Ztąd powieść o mnichostwie Kazimirza. Bolesław
II umarł czy zginął nie później jak w r. I038, t. j. przed napadem Czechów, bo
inaczćj byłoby coś wiadomo o jakimś oporze jego Czechom. Pamiętnik Akademii
Umiejetn. Kraków, T. V 1885, s. 17—18.
•W) Annal. Hildesheim, a. 1034. Misacho Polianorum dux immatura morte
interiit et cristianitas ibidem a suis prioribus bene inchoata et a se melius robo-
rata, flebiliter proh dolor! disperiit.
Nestor: I byst' mjateż wełyk w zemli lad'stje; wstawsze ludije izbisza epi-
skopy, i popy i boljary swoja, i byst' w nich mjateż. M. P. I, s. 697 — 8.
- 438 —
wstali przeciw panom, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym,
zabierając ich mienie i żony. — Pastwiono się szczególnie nad du-
chowieństwem łacińskiem, zabijano biskupów i księży : jedni z nich,
dla wyróżnienia godności, ginęli od miecza, innych dla większej
zniewagi, kamienowano".^^) Wszystko, co stało na przeszkodzie
tłumom szalejącym, ustąpić musiało. Kto mógł ratował się ucie-
czką poza Wisłę , na Mazowsze, gdzie do władzy przyszedł Ma-
sław, daw.niej podczaszy i dworzanin Mieczysława II, a teraz
przez lud wyniesiony na wojewodę i chorążego,"^) silną ręką
porządek utrzymywał. — Na dobitek nieszczęść, dawny wróg
Mieczysława II Bretysław czeski zamierzył państwo jego roz
szarpać.
§50.
Obodryci i Lutycy w epoce rządów polskich między
Odrą a Łabą (1002 — 1034).
I. Zachowanie się Lutyków i Obodrytów względem Bolesława Chrobrego
w roku 1003.
Pod koniec X w. Obodryci i Lutycy, po krwawych bojach
z Niemcami za panowania cesarza Ottona III, zyskali zupełną
niepodległość, czuli się nawet na siłach sami na Saksoniję napa-
dać.^) Sąsiedzi ich, najdalej na północ wysunięci mieszkańcy
wyspy Rany, morzem oddzieleni od Polaków i Niemców, używali
dawnej swobody, czasami tylko niepokojeni od Danów, może
i sąsiednich Wikingów jomsburgskich, trzymali się zdała od ów-
czesnych wypadków w Słowiańszczyźnie zaodrzańskiej, tak da-
lece, że o tern, cóby się wtedy u Ranów działo, żadnych wiado-
mości nie posiadamy. W ogóle rok 1000 po Chrystusie zastał
«o) Gallus I, 19.
*i) Gallus I, 20. Erat namąue ąuidam Meczzlaus nomine, pincerna patris
sui Meschonis et minister; post mortem ipsius Mazoviae gentis sua persuasione
princeps existebat et signifer. — M. P. I, s. 417.
>) Wyżej, str. 341.
— 439 —
pogaństwo pomorskie w pełnej sile rozwoju narodowego i reli-
gijnego. Zaprowadzone przez Niemców w X w. gwałtem chrze-
ściaństwo u Obodrytów i Lutyków upadło zupełnie; kościoły
w popiele leżały, księża wygnani, dobra kościelne rozcliwytane.
Cześć dawnym bogom i swoboda plemienna zagrzewały pomor-
skich lecliitów do wytrwałości, a nienawiść powszechna do Niem-
ców jednoczyła umysły tak dalece, że odwieczni między sobą
nieprzyjaciele Obodryci i Lutycy porozumieli się i przeciw Sa-
som wspólnie występywali. W tem niespodziewany najazd Bo-
lesława Chrobrego (r. 1002) na ziemie do państwa Niemieckiego
należące nad Łabą, pokrzyżowawszy wszelkie zamiary nadłabskich
Słowian i Niemców, podawał jednym i drugim nieznane dotąd
kombinacyje polityczne. Ludy zaodrzańskie ze zdumieniem pa-
trzyły na zagon pod sam Magdeburg Słowianina, odważającego
się, jak nikt dotąd, wtargnąć do królewskich posiadłości z po-
rządnie zorganizowaną siłą zbrojną, powyganiać margrafów, po-
zabierać grody i zamki nad Łabą, przejść Łabę, wkroczyć do
marki Turyngskiej, gospodarować nad Białym Halsztrowem jak
we własnym domu, na krzyki Niemców uwagi nie zwracać,
a przeciw samego króla Henryka II hardo się stawić. Słowianie
nie wiedzieli co począć. A gdy Bolesław zajął Czechy i królem
w Pradze ogłoszony został, wtedy wyjaśniły się zamiary jego
utworzenia wielkiego państwa Słowiańskiego, przez połączenie
pod swą władzą ludów słowiańskich, aż do Łaby, Solawy i gra-
nic Bawaryi zamieszkałych. Przeszkodzić podobnym zamiarom
król Henryk II musiał koniecznie, a dla osiągnięcia pożądanego
skutku gotów był na wszelkie ofiary, nie gardząc żadnymi środ-
kami. Pojmując doskonale, że jeżeli Słowianie dolnej Łaby po-
łączą się z Bolesławem, potęga jego tak wzrośnie, że jej Niemcy
nie podołają, Henryk II postanowił odwrócić od króla polskiego,
jeśli nie wszystkich nadłabskich Słowian, to przynajmniej Luty-
ków, bo inni słyszeć o tem nawet nie chcieli. Serbowie i Łuży-
czanie z radością spotykali Bolesława jako zbawcę od niewoli
cudzoziemskiej, Obodryci przyzwyczajeni do poważania władzy
— 440 —
książęcej i ulegania księciu saskiemu, który ich bez miłosierdzia
obdzierał, gotowi byli połączyć sie z królem polskim, Lutycy zaś
wahali sie. Zagorzali poganie, drżąc o swą niepodległość gminną,
gotowi byli bronić jej nietylko od Niemców, lecz i od Bolesława.
Następywala w dziejach Słowiańszczyzny zaodrzańskiej nadzwy-
czaj ważna chwila. Wypadki tak sie składały, że od postępo-
wania Lutyków zależała przyszłość całego narodu słowiańskiego.
Niechby tylko Lutycy połączyli sie z Bolesławem, wnet to samo
uczyniliby Obodryci i w jednym momencie stanęłoby ogromne
państwo lechickie od Karpatów i Dunaju do morza Bałtyckiego,
a na zachód rozpierające się aż do Szlezwiku i Hamburga, bro-
nione od Niemców mocną pozycyją nad Łabą, może i aż nad So-
lawą. Przyłączenie się do Bolesława kilkudziesięciu tysięcy za-
prawionych w bojach z Niemcami Lutyków i Obodrytów^j, po-
większyłoby siły jego więcej niż we dwoje, a Lutykóm zapewni-
łoby niezależność od Niemców. Lutycy wahali się i na żądanie
króla Henryka wyprawili do Kwedlinburga posłów, których
Henryk traktując nie po dawnemu, z góry, jako buntowników,
lecz jako przyjaciół, durzył ich bogatymi darami i złudnemi obie-
tnicami, aż nakoniec „z nieprzyjaciół, najzaufaszyńszymi ich sobie
uczynił" (1003).^) Stało się! Lutycy zobowiązaU się służyć Niem-
com przeciw Bolesławowi, nie przewidując zapewno, że to był
jedyny moment zachowania własnej narodowości od zagłady.
2. Stosunki Obodrytów do Niemców i Lutyków.
Odcięci zewsząd krajem Lutyków od posiadłości Bolesława
Chrobrego, Obodryci nie mogli wspólnie z nim do działania prze-
2) W wyprawach przeciw Niemcom w X w. Lutycy po kilkadziesiąt tysięcy
zbrojnego ludu wyprowadzali. Obodryci mniejszemi siłami działali. Zważając jednak
na siły, jakiemi oba ludy w X, XI i XII w. rozporządzały, prawdopodobnie lu-
dność ich wynosiła więcej miliona głów,
■*) Thietmar, V, 19. Ibi (Quidlinburg) nuntios quoque Rederariorum et ho-
rum, qui Lintici dicuntur, misericorditcr susccpit, hactenusque rebelles munerum
dulcedine promissionumque jocunditate sedayit et de i n i m i-
cis familiarisissimos effecit.
I
— 441 —
ciw Niemcom wystąpić. Coby się u nich działo w początku
XI w, o tern wiadomości nie posiadamy, ale sprzymierzenie Lu-
tyków z Niemcami w r. 1003, bez wątpienia pomagało księciu sa-
skiemu Bernardowi I z rodu Billungów wywierać wpływ swój
na obodryckicli książąt i powoli niepodległość icłi ścieśniać. Na-
stępca Bernarda I syn jego Bernard II (1014 — 1063), ten sam,
który z Lutykami odbywał wyprawę do Polski (r. 1015), mając
powierzony sobie dozór nad Lutykami i Obodrytami, nie miał
powodu mieszać się w sprawy obodryckie, albowiem książę ta-
meczny Mieczysław *) zachowywał się spokojnie. Zadowalniał się
więc książę Bernard zdzieraniem z Obodrytów daniny sobie i ko-
ściołowi aldenburgskiemu, chociaż ten dawno w ruinach leżąc,
pozbawiony był księży i żadnej czynności nie wywiera,!. Nieprzy-
jaźnie patrząc na wzrastające znaczenie i siłę, wiernych tronowi
biskupów saskich, Bernard stał się wrogiem duchowieństwa,
„uciemiężył i niepokojem napełnił wszystkie w Saksonii kościo-
ły." ^) Można więc sobie wyobrazić, ile Obodryci mieli kłopotów
z tak niespokojnym i chciwym nadzorcą?
Głuche milczenie dziejów o sprawach Obodrytów przery-
wają nareszcie Lutycy, mocno zagniewani na księcia Mieczysła-
wa za to, że podczas wyprawy ich do Polski w r. 1017 nie po-
dał im pomocy. Przypisując klęski swe nieobecności posiłków
obodryckich i podszczuwani przez starszyznę swą egoistyczną
w duchu niemieckim działającą, Lutyty rzucili się jak szaleni
na Mieczysława, podburzając przeciw niemu lud, który go nie-
nawidział za przyjęcie i pociąganie innych do chrześciaństwa.
W Lutym r. 10 19 cały kraj obodrycki został spustoszony, żona
i synowa księcia, obie chrześcianki, wygnane, a sam książę „z wy-
bornymi wojownikami" zamknął się w mocno obwarowanym Zwie-
rzynie. A że to było w miesiącu Lutym, „który poganie zwali
») Według Thietmara (YIH, 4) Mistiz]avus; wecUug Helmolda (I, i6j
Mi.stivoi. O Mieczysławie patrz str. 445, przypisek 15.
■'') Adam. Bremensis, II, 46. Dux Bernardus Heinrico imperatori ansus rę-
bellare (r. 1020), terruit ac tuvbavit omnęs ecclesias Saxomaę.
— 442 —
oczyszczalnym, bo największe w nim składali ofiary bogom
i sam miesiąc brał swe miano od bożka piekielnego,"") tem bar-
dziej rozszalało się pogaństwo. Do Lutyków łączyły się tłumy
Obodrytów i Wągrów, ścinając krzyże, paląc kościoły i podno-
sząc bożków pogański cli. Mieczysław zaledwie ujść zdołał za
Łabę do ziemi Bardów, pod opiekę Niemców, ze zgrozą patrzą-
cycłi na obalenie clirześciaństwa, a z niem wpływu niemieckie-
go i władzy cesarskiej. Tam Mieczysław aż do końca żywota
pozostał. ')
Wypadki te w ziemi Obodrytów zaszły w tym właśnie cza-
sie, kiedy książę saski Bernard bunt podniósł przeciw Henry-
kowi II i srogo ciemiężył wierne cesarzowi kościoły. Dumną
i gwałtowną naturę księcia potrafił zjednać sobie arcybiskup
hamburgski Unwan tak, że sam książę, zniewolony mądrością
biskupa, począł znowu sprzyjać kościołowi, którego wprzód był
przeciwnikiem. Za poradą Unwana zbuntowany książę złagodniał
na umyśle, z pokorą podał rękę zgody cesarzowi Henrykowi
i wnet potem, obłożywszy Słowian daniną, w Nordalbingii po-
kój przywrócił. Unwan niezwłocznie przystąpił do odbudowania
zniszczonej przez Słowian*) w r. 983 metropolii Hamburgskiej,
a na biskupa starogardskłego (aldenburgskiego) przeznaczył Ben-
nona, który dla odbudowania swej stolicy w ruinacli leżącej, za-
czął poszukiwać posiadłości i docliodów, według nadań Ottona I
do biskupstwa naleźącycłi, a wśród zaburzeń poszłycłi w zapom-
nienie i przemocy Słowian uległycłi. Uskarżał się on, w przy-
tomności księcia Bernarda, że Wągry, Obodryci i inne ludy sło-
wiańskie odmawiały mu należnej daniny. Przywołani do księcia
i zapytani dla czegoby biskupowi odmawiali prawnej dziesięciny,
książęta słowiańscy wyliczyli różne ciężary podatków i oświad-
czyli, „że wolą raczej ziemię opuścić, niż się do płacenia większej
t
') Te wyrazy Thietmara przytaczam, aby pojęcia jego uwzględnić, nie zaś
jako wiarogodne.
') Helmold, I, 16.
") Adam. Bremeń. II, 46, 47; Helmold, I, 16.
— 443 —
jeszcze daniny zobowiązywać." Zważając, że wymagania biskupa,
według dawnych przepisów Ottona I załatwić sie nie dadzą, Ber-
nard uprosił książąt, aby przynajmniej z każdego domu bogate-
go, czy ubogiego, w całej ziemi Obodrytów płacono po dwa fe-
nigi (nummi) na dochód biskupa. Zwrócono mu przytem dwie
wsie Bożow i Nizin, tudzież inne posiadłości w kraju Wągrów,
dla zaludnienia ich. Innych zaś, w dalszej Słowiańszczyźnie po-
łożonych osad: Deryczewo, Morycy, Kucyna z przyległościami,
które według dawnych podań do biskupstwa Aldenburgskiego
należały, biskup Benno w żaden sposób od księcia Bernarda
otrzymać nie mógł.'-*) Niezadowolony postępowaniem księcia sa-
skiego, Bennon udał się ze skargą na niego do cesarza Henry-
ka If, który właśnie w tym czasie (r. 1022) zwołał w Wierzbnie,
nad Łabą, zjazd powszechny Słowian, dla załatwienia stosunków
wzajennych. Książęta Obodrytów, zostając w niejakiej zależności
od księcia saskiego, a tem samem i od cesarza, nie śmieli sprze-
ciwiać się woli jego i zaprzeczać biskupowi prawa na darowane
przez Ottona I kościołowi aldenburgskiemu posiadłości. Obc-
dryci. Wągry, Połabianie, Chyżanie i inne ludy słowiańskie, któ-
rych ziemie w granicach dyecezyi Aldenburgskiej leżały, obie-
cali płacić całkowity czynsz, jaki zamiast dziesięciny Otton I na
dochód kościoła przeznaczył. Ta wszakże obietnica nie była
szczerą. Słowianie spełnić ją zaniedbali, albowiem książę Ber-
nard, całkiem chciwością przejęty, takimi podatkami obciążył zo-
stających pod władzą jego Słowian, że ci nie pamiętali ani o Bo-
gu, ani o jego kapłanach. Benno przekonawszy się, że książęta
nietylko nie dopomagają do spełnienia obowiązków jego, lecz
owszem krępują go, znękany nadaremną pracą „i nie znajdując
miejsca, gdzieby nogi jego spoczęły", udał się do Berenwarda
biskupa hildeshęimskiego i tam aż do śmierci pozostał.^"} Za-
") Helmold, T, 18, curtes Bu/.u et Necenna... Ilia vero praedia, que fuerunt
in remotiori Slavia, ut est Derithsewe, Morize, Cuzin cum attinentiis suis, episcopus
Benno nullatenus per ducem obtineie potuit...
'**) Helmold, I, 18, Benno umarł 13 Sierpnia r. 1023.
— 444 —
przestawszy krzewić chrześciaństwo, w skutek nieotrzymania po-
żądanej dziesięciny, Benno oczywiście należał do szeregu ducho-
wnych dygnitarzy, którzy wzbogaciwszy sie, przy rozrzutnym na
korzyść kościoła Henryku II, przekładali żywot świecki, wygo-
dny, nad prace missyonarską, połączoną z niepokojem i pozba-
wieniem dostatku.'^)
Kiedy po śmierci cesarza Henryka II, na tron niemiecki
wstąpił Konrad II (r. 1024) „trwały pokój panował w ziemi sło-
wiańskiej", „ale religia chrześciańska nie doznała wielkiego przy-
rostu, bo temu stała na przeszkodzie chciwość księcia Bernarda
i Sasów, którzy wszystko zagarnąwszy, nic nie pozostawili ani
dla kościołów, ani dla księży."^-) Nie zważając na takie zdzier-
stwa, Konrad II zapotrzebował od Obodrytów złożenia mu try-
butu i takowy do skarbu jego wniesiony został.'^) Sprzeciwiać
sie woli cesarskiej Obodryci nie śmieli, zachowywali się spokoj-
nie, bo w razie najmniejszego nieposłuszeństwa, książę Bernard
miał na zawołanie swe Lutyków, którzy trwając jeszcze w przy-
mierzu z Niemcami, niepomiernie swobodę polityki książąt obo-
dryckich ścieśniali. Ale nieszczere między odwiecznymi wrogami
przymierze długo trwać nie mogło. Obodryci to pojmywali
i z nadzwyczajną ostrożnością względem Niemców zachowywali
się. Lutycy zaś, poznawszy obłudne obietnice i zgubną dla nich
politykę Henryka II, chwiali się, jeszcze podczas wojen z Bole-
sławem Chrobrym, w dotrzymaniu przymierza, a później opa-
miętawszy się gotowi byli w dogodnej chwili zerwać je. Chwila
pożądana dla nich nareszcie zbliżyła się. W r. 1030 na wezwa-
nie króla Mieczysława II Lutycy razem z nim wpadli do posia-
li) Porów. Pawiński, ITo.TauCKie CiaBniio, 126.
i-| Helmold, I, 19.
'■■') A. 1025, rex... a barbaris qui Saxoniam attingunt tributa exigens, omne
debitum iiscale recepit. Wippo, 6; Wigger, Meklenb. Annal. 64. Chociaż Wippo
nie objaśnił od jakich mianowicie Słowian król Konrad II trybutu wymagał, lecz
jasno, że tu o Obodrytach jest mowa, bo byli najbliżsi do Saksonii, Lutycy jako
sprzymierzeńcy podatku nie płacili, a Łużyczanie w roku 1025 należeli jeszcze do
Polski.
— 445 —
dłości niemieckich za Łabą, sprawili rzeź okrutną, zniszczyli
wszystko co było niemieckie i stolice biskupstwa Brandenburg-
skiego wywrócili.^*) A jak w r. 1003 „z buntowników stali się
najzaufańszymi sprzymierzeńcami cesarza", tak w r. 1030 ze sprzy-
mierzeńców cesarza stali się najzaciętszymi jego wrogami.
Po tym dopiero wypadku, Obodryci czując się bezpiecznymi
ze strony Lutyków, zmienili politykę postępywania z Niemcami.
Władali pod ówczas w ziemiach obodryckich książęta: Ono-
drag. Gniewosz, poganie i Przybigniew. Udonem zwany.^') Przy-
bigniew był chrześcianinem, lecz jakiś zbieg saski zdradą go za-
mordował (r. 1 03 i). Syn jego, urodzony z księżniczki duńskiej,
Gotszalk, zostający na naukach w klasztorze niemieckim w Lu-
neburgu, postanowił zemścić się za śmierć ojca, rzucił nauki
i chrześciaństwo, a przepłynąwszy Łabę, dostał się do ojczystego
kraju. Tu, zebrawszy tłum ochotników, spustoszył, dla pomszcze-
nia ojca, cały kraj Nordalbingów i tyle klęsk zadał ludowi chrze-
ściańskiemu, „że okrucieństwa jego wszelką miarę przeszły."
W ręku Niemców dwie tylko zostały warownie: Itzehoe i Bo-
keldenburg, do których schronili się wojownicy sascy z żonami
i dziećmi. Po niejakim czasie Gotszalk, schwytany przez Niem-
'*) o tem wyżej § 58) str. 425.
JS) Adam. Br. II, 64. Principes eorum (Winulorum) Gneus et Anatrog pa-
gani erant; tercius vero Uto, filius Mistivoi, małe christianus. — Helmold,
powtarzając Adama, mówi: Priacipes Slavorum Anadrag, Gneus et tercius Udo, małe
christianus. (Chr. I, 19). Przeciwnie Saxo Grammatyk, zważając, że Pribi-
gniew oddal syna na wychowanie do klasztoru, mniemał, że przez to' samo on
nie mógł być złym chrześcianinem, Saxo Gram. Historia Danica, lib. X. U Wig-
gera, Mekł. Annalen str. 68. Co się tyczy pytania: czyim byt Przybigniew synem,
to chociaż Adam Bremeński wyraźnie mówi, że Uto filius Mistivoi, ale jakiego
mianowicie Mściwoja? Czy tego. który, przyjąwszy chrzest, nazwał się Biłlugiem
około r. 966 (wyżej s. 323), czy tego, którego Thietmar nazywa Mistizłavus (wyżej
przypisek 4), wygnanego z kraju podczas napadu Lutyków w roku I Ol 9, a u Hel-
molda (I cap. 16) słynącego pod imieniem Mizzudrag? U pisarzy wieków śre-
dnich i nowszych genealogia w wziankowanych książąt mocno zaplątana. Być może,
Przybigniew był synem Mieczysława, a wnukiem Mściwoja Billuga. Porów. Szafa-
farzyk. Star. Slow. § 43, przyp. 139 na str. 552. Boli, w Meklenburg. Jahrbiicher,
1853, s. 160—176, twierdzi, że Mstiwoj - Billug (967— ifX)2) miał syna Mieczysława
(I0o2— 1018), kli.'re^o rr:łodszym bratem był Udo (Przybigniew), do r. 1032.
— 44Ó -
ców i jako „ przewód zca zbójców" w kajdany zakuty, znalazł się
w mocy księcia saskiego Bernarda, który, uważając Gotszalka
„za silnego i do broni dzielnego męża", w nadziei, że mu użyte-
cznym będzie, zawarł z nim przymierze i odejść pozwolił. Got-
szalk udał sie do króla duńskiego Kanuta i zostając u niego lat
wiele, zdobył sobie slawe w wyprawach do krajów Normanów
i Anglów, za co rękę córki królewskiej w nagrodę otrzymał. ^^)
Powstanie Obodrytów (103 1 — 1032) nie wywołało ze strony
Niemców odwetu, albowiem przypadło w tym czasie, kiedy ce-
sarz Konrad II zatrudniony był sprawami polskiemi, a Lutycy,
po zniszczeniu marki Turygskiej (r. 1031), stali zwycięzko w od-
zyskanycli stanowiskacłi w Braniborzu, gotowi do walki. Obo-
dryci zostawali w spokoju. Zamiast zabitego Udona, zjawia się
książę Ratibor, obok znajomycłi już nam książąt Onodraga i Gnie-
wosza.^') Książęta, zjecłiawszy się z księciem saskim Bernar-
dem w Hamburgu, przyrzekli płacić mu trybut i pomagać bisku-
powi (1036), W Nordalbingii zapanował pokój. Uwaga Niem-
ców musiała być zwróconą w inne strony, albowiem zaburzenie
wielkie w Polsce wymagało baczności cesarskiej, a z Lutykami
trudno było poradzić.
3. Zatargi Lutyków z Niemcami (1029—1036).
Zerwawszy przymierze z Niemcami i wszelkie z clirześciań-
stwem stosunki, Lutycy podnieśli cześć starożytnym bogom i po
dawnemu rozpoczęli pograniczne boje z Niemcami. Pośpieszył do
Wierzbna cesarz Konrad II, ażeby pokój z Lutykami przywró-
cić (r. 1032), nie osiągnął jednak celu.^^) W następnym r. 1033
i
'«) Helmold, I, 19; Saxo Gram. lib, X. Torów. Wigger, Mekl. Annalen,
str. 68.
•') Oprócz wzmiankowanych książąt Adam Bremeński wspomina jeszcze o Se-
deriku, około roku 1024 — 1029, Unvanus archiepi.scopus . . . vixit in Hammaburg . . .
invilans ad colloquium Sclavorum<iue sairapas Utonem et Sedericum, Adam
Br, II, 58.
'*) Annal. Hildesheim. a, 1032. Imperator... Wirbeni . . , contra Liutizios
pacificandi re|;ni gratia consedit. Pertz, M. G- V, 98.
— 447 —
Lutycy zwrócili usilność swa do zdobycia Wierzbna.^") Boje pod
tą warownią bywały częste, Niemców wielu poległo i skaleczono.
Cesarz zamierzał powściągnąć nieprzyjaciół, lecz zbliżywszy się
do nich, zatrzymał sie, niespodziewanie zmienił zamiar i zamiast
uderzenia na wrogów, wziął na się rolę rozjemcy stron wojują-
cych. Jakby nie wiedząc, że sami Sasi dali powód do napadu
Lutyków na Wierzbno, cesarz pytał: która strona uczyniła pierw-
szą zaczepkę i zerwała pokój ? Lutycy powiedzieli, że Sasi i do-
wieść to gotowi byli pojedynkiem; Sasi zaprzeczyli temu, a cho-
ciaż sami czuli niesłuszność swą, na pojedynek jednak zgodzili
się. Po naradzie cesarza z przybocznymi panami, zgodzono się,
aby prawdziwość zeznań pojedynek rozstrzygnął. Dwaj zapa-
śnicy, od przeciwników wybrani, wysunęli się naprzód. Sas,
ufny w swą chrześciańską wyższość, z pogardą patrzył na pół-
poganina. Słowianin, przeświadczony słusznością sprawy narodu
swego, odpierał dzielnie przeciwnika i takie mu potężne zadał
rany, że ten padł trupem. Na widok zwycięztwa Słowianina,
Lutycy takiem się zapalili zuchwalstwem, że gdyby cesarz nie
użył swej powagi, rzuciliby się na chrześcian. Tern się skoń-
czyła, zamierzona ku poskromieniu Lutyków wyprawa. Cesarz,
przekonawszy się naocznie o groźnej sile nieprzyjaciół, rozkazał,
dla powstrzymania napadów ich, zbudować w Wierzbnie mocną
twierdzę, obsadził ją liczną załogą i wezwał książąt saskich pod
przysięgą, aby jednomyślnie opór poganom stawili.-*') (1034). Na
nic się jednak usiłowania cesarskie nie przydały, ledwo bowiem
poczęła się wiosna r. 1035, Lutycy uderzyli na twierdzę w Wierz-
bnie, zdobyli ją, całą załogę, pod wodzą grafa Dedi zostającą,
">) Annal. Hild. 1033. Ad castellum Wirbine Liudgerus comes et Thiedof
et Woheradus cum aliis 40 occisi sunt. (M. G. V, 99); — an. 1034. Plura et in-
solita bella inter Luitizios et nostrates ad oppidum Wirbini exorta sunt, in quibus
de nostris quidam interfecti sunt et plerique sauciati (M. G. V, 99). — Heriman.
Augi. a, 1034. Pagani Sclavi, Leulizi dicti, Sasoniae terminos infestant. M. G«
vir, 122.
20J Wippo, 33. Al. G. XIII, 271.
— 44S —
częścią wycięli, a resztę do niewoli uprowadzili.-') Poruszyło to
mocno Konrada II, który w tym czasie święta Wielkanocne
w Babenburgu obchodził. Poczynił wnet rozporządzenia do wy-
prawy, sam na czele wojska stanął i latem nad Łabę się zbliżył.
Lutycy bronili przez rzekę przeprawy, lecz cesarzowi udało się
część wojska cichaczem przeprowadzić w stronę, gdzie wymi-
nąwszy straże nieprzyjacielskie, wojsko przebywszy rzekę, całe-
mu obozowi przeprawę ułatwiło. Teraz dopiero wojsko cesarskie
poczęło palić i niszczyć wszystko, co spotykało po drodze, z wy-
jątkiem miejsc niezdobytych, w których Lutycy trzymali się mę-
żnie. Sam cesarz Konrad II podejmywał trudy niezmierne, zaw-
sze na przodzie, wzniecał zapał swych wojowników, brnąc po
pas w wodę, słowem i czynem zachęcał ich do zwyciężenia prze-
szkód w błotnistej miejscowości. Niestety, wszelkie usiłowania
do niczego nie posłużyły. Cesarz zniszczył tylko bezbronne oko-
lice, ale ani jednego grodu nie zdobył i z niczem do domu od-
szedł.'--) Z tego powodu godność cesarska i potęga państwa
Niemieckiego mocno ucierpiały. Niepomyślność wyprawy roku
1035 wypadło koniecznie naprawić. Cesarz znowu przygotowy-
wał się rok cały do wojny i latem r. 1036 ruszył do kraju Luty-
ków. Ale i w tym razie powodzenie miał niewielkie, bo o ża-
dnem zwycięztwie, ani o zdobyciu grodu warownego kronikarze
ówcześni nie wzmiankują wcale. Cesarzowi udało się tylko „z ła-
ski boskiej" otrzymać zakładników, dużo pieniędzy i w pokoju
do domu wrócić.-") Obie strony, znudzone wojną kilkuletnią, za-
21) Annal. Hildesh. a. 1035. Tempore ąuadragesimali urbs Wirbini a Liu-
tiziis capitur, et praesidium Daedi comitis captivum deducitur. Iraperator — pente-
costen Bavenberg egit. Unde expeditionem suam in Liutizios serio mandavit. M. G.
V, 100.
22) Annal, Hildesh. a. 1035. Imperator cum validissimo exercilu regionem
Liutiziorum intravit; quam longe lateąue incendiis et populationibus devastavit. (M. G.
V, 100). Heriman. Augiens. 1035. Imperator vi transito Albiae flumine provinciam
eorum (i. e. Luitiziorum) ingrediens late vastat. (M. G.jYII, 122). Szczegółowo o tej
wyprawie Wippo, 33. M. G. KIII, 271.
23) Annal. Hildesh. a. 1036. Acstivo tempore imperator regionem Liutizio-
rum cum esercitu intravit. Sed Dei gralia omnibus pio suo velle dispositis, acceptis
— 449 —
dowolniły się zapewnieniem rozejmu, potrzebnego cesarzowi dla
zachowania jego powagi, a Lutykóm dla odpoczynku i zebrania
się z siłami do dalszego oporu, albowiem Słowianie doskonale
wiedzieli, że Niemcy nie przestaną wdzierać się do Słowiańszczy-
zny, jeśli nie spotkają takiej przeszkody, którejby pokonać nie
byli w stanie.
Takim sposobem w r. 1036, kiedy w Polsce, po ustąpieniu
królowej Ryxy i syna jej Kazimirza I za granicę, wszczęło się
straszne zaburzenie, u Słowian zaodrzańskich nastąpił spokój, go-
towanie się do ciężkiej walki, której w niedalekiej przyszłości, jak
Lutykóm, tak Obodrytóm i sąsiadom icli Ranom spodziewać się
wypadało.
obsidibus et innumerabili pecunia, in pace remeavit. (M. G. V, [oo). — Heriman.
Augien. a. 1036. Leutizi Sclavi imperatori vectigales facti. (M. G. VII, 122),
DZIAŁ IV.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne od poło-
Avy XI w. aż do upadku niepodległości Sło^Arian
zaodrzańskich (1036—1171).
§ 60.
Spółzawodnictwo Polski z Czechami v/ XI w.
I. Brak między Słowianami jedności i zgody.
Rozważając dzieje Słowian północno-zachodnich w XI w.,
uderza brak pomiędzy nimi porozumienia do wspólnego oporu
Niemcom, którzy w tym czasie nie skrywali bynajmniej zamiaru
ujarzmienia Słowian zaodrzańskich, zhołdowania Czech i zepchnię-
cia Polski na podrzędne stanowisko. Tymczasem Słowianie, jak-
by nie pojmując zamiaru wrogów, spierają się i walczą pomię-
dzy sobą, a nawet stają po stronie Niemców przeciw własnym
braciom. Wypadki bolesne, zgubne • dla całej Słowiańszczyzny,
może i niejasno pojmywane były w XI w., kiedy interesy dy-
nastyczne i religijne stawiano wyżej nad przyszłość narodów. Dziś,
po upływie ośmiu wieków, patrząc na czyny przodków naszych
spokojnie, winniśmy rozważyć bezstronnie stosunki Słowian wza-
jemne, a szczególnie Polaków z Czechami, tudzież zachowanie się
dwóch ostatnich ludów względem Niemców, bo od tego los reszty
pobratymców zależał.
Po upadku władzy polskiej między Odrą a Łabą (1032 — 1036),
Słowiańszczyzna północno-zachodnia znalazła się w takich samych
— 451 —
stosunkach terrytoryalnych i politycznych do Niemiec, w jakich
była w początku XI w., t. j. przed wyprawa Bolesława Chro-
brego nad Łabę w r. 1002. Obodryci i Lutycy wytrwale bronili
ziem swych od napadów Niemców; Łużyczanie i Milczanie, pod
zarządem margrafów misznieńskiego i wschodniego, weszli do
składu państwa Niemieckiego; Rany i Pomorzanie, zawdzięcza-
jąc nieprzystępnej, w oddaleniu od Niemców położonej miejsco-
wości, cieszyli się pokojem; Czechy po dawnemu hołdując kró-
lowi niemieckiemu, posiadały niezależność wewnętrzną i wzmo-
cniły się przyłączeniem Morawii (roku 1029); Polska od nikogo
niezależna, utrzymała za Odrą dawniejszą posiadłość swą ziemię
Lubuszką; Niemcy zaś, posiadłszy Łużyce i Alilsko, nic nie stra-
cili i nie zyskali nad to, czem do roku 1002 władali. Na pozór
wszystko wracało do dawnego stanu, jak było przed wojną z Bo-
lesławem Chrobrym. W gruncie rzeczy zaszły jednak ogromne
zmiany.
Bolesław, spotkawszy ze strony Czechów i Lutyków prze-
szkody do połączenia Słowian północno-zachodnich w jedno po-
tężne państwo Słowiańskie, zdołał jednak połączyć z Polską Śląsk,
Chrobacyę, Pomorze wschodnie i jSIazowsze, zlać jednoplemienne
ludy w jeden naród, zorganizować wreszcie państwo tak potężne,
że nawet po oderwaniu od niego jMorawii, Słowaczyzny, Łużyc,
ziemi jMilczanów i grodów Czerwieńskich, państwo to, posiadające
obszaru 4000 mil kwadr, z górą, przewyższało we troje obszar
Czech z Alorawami. Mocna organizacya wojenna i administra-
cyjna, tudzież dbałość i sprawiedliwość Bolesława łączyły ludy
jego nierozerwanym węzłem w jeden wielki naród, któremu mą-
dre rządy wiekopomnego króla, zapewniały postęp po drodze cy-
wilizacyi zachodniej. Świat o tern wiedział. Polska od razu zajęła
stanowisko poważne w szeregu państw chrześciańskich: słynęła
wysoką czcią męczennika ś. Wojciecha, gorliwością w szerzeniu
chrześciaństwa, bogactwem kraju, świetnością dworu panującego
monarchy, bitnem rycerstwem i sławnemi zwycięztwami podczas
uporczywej walki z cesarstwem. Wreszcie, miała duchowną hie-
29*
— 452 —
rarchiję niezależną od niemieckiej, nie płaciła daniny cesarstwu
i nigdy do żadnej lenności nil<omu nie poczuwała się. Chwilowe
osłabienie Polski za IMieczysława II podawało nieprzyjaciołom jej
możność oderwania pograniczny cVi ziem, podnosić krzyki z po-
wodu koronacyi ISIieczysława II, utyskiwać, że podobny czyn jest
pokrzywdzeniem cesarstwa, napadać i lupieżyć Polskę, ale roz-
walić ją nie było sposobu. Pojmując to cesarz Konrad II zado-
wolnił się oderwaniem od Polski ziem, posiadanych nigdyś przez
margrafów, ale o zdobycie innych posiadłości polskich nie po-
kusił się nawet. Polska w osłabieniu była jeszcze państwem wiel-
kiem, posiadającem lud bitny, duże zasoby materyalne, oczeku-
jące, aby je silna ręka użyła na korzyść cywilizacyi i potęgi
państwa, niezależność zaś polityczna zapewniała rozwój w duchu
narodowym, tudzież możność łączenia pod rządem Piastów po-
krewnych ludów.
Szybki wzrost Polski spychał Czechy na podrzędne miejsce.
Rola panujących książąt zmieniła się. Przemysłowcy, straciwszy
pierwszorzędne stanowisko, jakie w X wieku zajmywali w Sło-
wiańszczyźnie, czuli się poniżonymi, trzymali się polityki cesar-
skiej, lecz przez to ani od trybutu królowi niemieckiemu nie wy-
zwolili się, ani hierarchii duchownej od zależności niemieckiej nie
wyswobodzili, a raz stanąwszy wrogo przeciw Polakom, musieli
trzymać się dalej polityki niemieckiej, w nadziei, że może się^
uda im z czasem część zdobyczy Bolesława Chrobrego odebrać.
Piastowicze zaś, przypominając nieprzyjazne usposobienie ku nim
książąt czeskich, wspólne ich z Niemcami do Polski wyprawy,,
oderwanie Morawii, intrygi księcia Brzetysława w buncie Bez-
braima, nie mogli żywić dla nich przyjaźni. Dwie dynastyje sło-
wiańskie stanęły przeciw siebie. Przyszłość pokrewnych ludów
zachmurzyła siei
453
2. Napad Brzetysława I na Polskę (r. 1038—1039). Interwencya Hen-
ryka III na korzyść Kazimirza I. Powrót Kazimirza I do Polski (1039).
Brzetysław upokorzony, lennik cesarski.
Kiedy podstępem uwięziony, przez cesarza Konrada II w ro-
ku 1032 Oldrzyk zostawał w niewoli niemieckiej,^) Czechami rzą-
dził syn jego Brzetysław. Wkrótce jednak Oldrzyk został uwol-
niony (14 Kwietnia 1034) z obowiązaniem, aby władze swą po-
dzielił z Jaromirem, zwolennikiem cesarza. Lecz Oldrzyk, nie
myśląc spełniać zobowiązania wymożonego przymusem, kazał
Jaromira oślepić, a stronnika czeskiego Brzetysława wygnał
z kraju.-) Konrad II, zajęty wojną burgundzką, nie miał czasu
w sprawy czeskie wdawać się, lecz syn jego Henryk, ten sam,
który wciągnął Brzetysława w sidła polityki niemieckiej, ujrzawszy
go na wygnaniu, zapalił sie żądzą okazać pomoc prozelicie swe-
mu, wyprawił się niezwłocznie z wojskiem do Czecłi i wracają-
cemu z Burgundy! ojcu cliwalił się, że w dwócli bitwacłi pokonał
Oldrzyka z jego stronnikami.-^) Ile w tej przechwałce było pra-
wdy nie wiemy, ale niewątpliwie, że około tego czasu Brzety-
sław pogodził się z ojcem i był mu wiernym aż do śmierci jego
(1037). Trochę później, gdy książę Jaromir był zamordowany
przez Kochana starostę Wrszowców, z rodu Przemysłowców po-
został jedyny mąż rycerski Brzetysław, bo syn jego Spitygniew
ledwo kilka lat życia liczył. Wypadki te zaszły w tym samym
czasie, kiedy po ustąpieniu królewicza Kazimirza do Węgier
(1036), w Polsce srożyło się straszne zaburzenie. Brzetysław za-
mierzał skorzystać z tego i koło Czech grupować ludy sło-
wiańskie. Zamiar był dobry, dla Słowiańszczyzny zbawienny
>) Wyżej. s. 429 przypisek 32.
*) Annal. Hildesh. a. 1034. Ii^ pascali festivitate Oudalricus Boemiorum dux,
optentu imperatiicis et principum, in gratia de exilio domum redire promeiuit, et du-
catus sui medietatem, sui fratre Germiro medietatem retinente, suscepit. .. Praedictus
Oiidalrichus Boemicus dus, post reversłonem fratre caecato filio fugato, item sacramenta
refringens infidelitati institit. Pertz, III, 99.
'■!) Vippo 33. w Pertza, XIII, 271,
— 454 —
i do wykonania w owym czasie być może nawet możebny, bo
pogrążone w anarchiję ludy polskie gotowe były przyjąć wszel-
kiego monarchę, któryby im porządek i spokój zapewnił. A jak
niegdyś Bolesław Chrobry obwołany był królem czeskim w Pra-
dze, tak, być może, udałoby sie Brzetysławowi królem polskim
w Gnieźnie obwołanym zostać. Ale dla dopięcia podobnego za-
miaru, oprócz zdolności i energii, potrzeba było jeszcze mieć
myśl uczciwą i ludy bratnie miłować tak, jak je kochał Bolesław
Chrobry. Brzetysław inaczej postąpił.
Achilles czeski, jak go historycy zowią, znany już z zu-
chw^ałego porwania mniszki Judyty z klasztoru szweinfurtskiego,
wsławiony oderwaniem Morawii od Polski i napadem na Wę-
gry (1030), dowiódł czynami niepospolitej energii i zręczności
jak w polityce, tak i we władaniu orężem. A gdy zasiadł na
tronie czeskim (r. 1038) i zamierzył na Polskę napaść, na pierw-
szym wstępie dzikość swą pokazał. Gdy bowiem, według staro-
żytnego obyczaju, wzywając lud na wojnę książęta czescy roz-
kazywali obnosić po kraju miecz, z oznajmieniem, że kto nie
stanie na rozkaz książęcy, ten mieczem karany będzie, Brzety-
sław, zamiast miecza, kazał powróz obnosić po kraju.*)
W wiekach średnich wojna bywała dwojakiego rodzaju:
wypowiedziana i taka tylko mogła być zaszczytną, gdy przeci-
wnie wojnę niewypowiedzianą, potępiano, jako rodzaj rozboju.^)
Zwyczaj ten zapewno nie był Brzetysławowi I nie znany, ale
żeby on Polsce wojnę wypowiedział, tego nie dostrzegamy. Prze-
ciwnie, jak niegdyś na Mora wiję i Węgry, tak w r. 1038 napad
na Polskę był rozbójniczy (bellum furtivum) i niespodziewany.
„Na kształt wściekłej burzy", powiada Kozma, „wkroczył książę
czeski do Polski, niszcząc, paląc wszystko, pustosząc aż do Kra-
kowa, który niespodziewanie ubiegł, zabrał nagromadzone tam
^) Cosma, w Fontes rerum bohemicarum, II, s. 70. Obacz niniejsz. pracy
T. II, s. 697, przyp. 226.
•'') Wojna wypowiedziana bellum guerratum, czyli guerra guerrata, jak pod-
ówczas nazywano; wojnę niewypowiedziana zwano bellum furtivum. M. P. I, 321.
— 455 —
przez Bolesława Chrobrego skarby złota i srebra, a sam gród
spalił. W następnym roku 1039, nie spotykając nigdzie oporu^
Brzetysław posuwał sie dalej, niszczył gród po grodzie, a gdy się
zbliżył do Gdecza, w którym zgromadziła się okoliczna ludność
z dobytkiem, unikając zagonów czeskich, przedniejsi obywatele
wyszli przeciw księciu czeskiemu ze złotą gałązką w ręku, pro-
sząc, aby ich oszczędził. Brzetysław kazał wszystkich do Czech
przesiedlić. W Gnieźnie żołnierze czescy rzucili się do rabunku
kościołów. Brzetysław i przy boku jego zostający biskup praż-
ski Sewer, woleli skarby zabrać na korzyść księcia i duchowień-
stwa; umyślili więc grabieży nadać pozór pobożnego uczynku.
Największą świętością i ozdobą gnieźnieńskiego kościoła, były
zwłoki ś. Wojciecha, które z widoków politycznych Brzetysław
zabrać i do Czech wywieźć postanowił. Książe i biskup pościli,
modlili się, katechizowali swych wojowników, stanowili przepisy
o obchodzeniu dni świątecznych, o zachowaniu przepisów żywota
chrześciańskiego i t. d.**) Po takich dopiero ceremonijach, roze-
brali grób, zabrali zwłoki męczennika dla odwiezienia do Pragi,
ale przytem nie zaniedbali zabrać wszystko, co znaleźli w ko-
ściele i w grobach." „Książe i biskup wyklinali zbrodniarzy, ale
sami się skalali naj obrzydli wszą, bo świętokradzką zbrodnią." ')
Zasiedziawszy się długo w Gnieźnie, bo aż do polowy lata
^^1039), Brzetysław ruszył do domu, nadając powrotowi pozór
wyprawy świętej. Pod koniec Sierpnia, zastępy czeskie stanęły
pod Pragą, i nad r. Rokitnicą, między Libinią, Wysoczanami
i Hlopetynem rozłożyły się obozem, mając dopiero nazajutrz
wchodzić do miasta (24 Sierpnia). Naprzeciw wyroiło się mnó-
stwo ludu i duchowieństwo stolicy. Na czele pochodu postępywali
sam książę Brzetysław i biskup Sewer, niosąc szczątki ś. Woj-
ciecha, za nimi opaci ze świętemi kośćmi pięciu braci męczenni-
ków, pozabijanych w puszczy bieniszewskiej (r. 1003), za nimi
•*) Cosma, w Fontes rer. boli. II, także w Ireczka, Codex juris, I.
') Bartoszewicz, Hist. Pierw. Polski. T. II, s. 332.
— 456 —
arcypresbiter ze zwłokami biskupa Radyma, potem dwunastu
księży dźwigali wielki krzyż zloty, podarowany przez Bolesła-
wa Chrobrego, trzej inni kapłani dźwigali złote, drogimi kamie-
niami wysadzane tablice kościelne, za które Bolesław dał 300 fun-
tów złota, a na stu z górą wozach wieziono dzwony, ozdoby ko-
ścielne i różne inne łupy, nawet ubiory kapłańskie. Nakoniec
prowadzono zastęp więźniów z pętami na rękach, najwięcej sa-
mych Gdeczan, pomiędzy którymi był pradziad kronikarza Kozmy,
kapłan.*)
Po odejściu Brzetyslawa, zburzone przez niego Poznań
i Gniezno w gruzach leżały; mieszkańcy pouciekali do Masława
za Wisłę, a grody długo pustkami stały, tak że w kościołach
ś. Wojciecha męczennika i ś. Piotra apostoła ,.dziki zwierz po-
słał legowiska swoje".^)
Znacząc ślady pobytu w Polsce pożogą, grabieżą i święto-
kradztwem, Brzetysław dowiódł, że nie o podniesienie idei Bole-
sławowej połączenia Słowian, lecz wprost o grabieży myślał. Po-
wrócił do Czech wzbogacony niezmiernemi lupami, zatrzymał
Śląsk, a resztę odartej Polski rzucił, bo poznał, że siłami swemi
nie zdoła jej utrzymać, a na dobrowolne pod jego władzą połą-
czenie ludów polskich łupieżca i burzyciel rozliczać nie mógł.
Zrabowawszy Polskę nieubłagany wróg Piastowiczów, Brze-
tysław począł ścigać królewicza Kazimirza, może przez nienawiść
do ojca jego Mieczysława II, lub pewniej w celach politycznych,
żeby usunąć od tronu polskiego ostatniego z rodu Piastów.
Zażądał więc od następcy Stefana I króla Piotra Weneta, aby
mu Kazimirza wydał, lecz Piotr z oburzeniem odrzucił podobne
*) Osiedlając Gdeczanów w Czechach r. 1039, ksiąźe Brzetysław: dat eis
partem silvae, que vocatur Cirnin, non modicam, constituens eis unum ex ipsis prae-
fectum et judicem, et decernit, ut sub legę, quam in Polonia habuerant, tam ipsi,
quam eorum posteri in sempiternum vivant. Cosma. — Ślad pobytu owych Gdecza-
nów pozostał dotąd we wsiach Hedczany i Hedeczko, należących do państwa Chrzyc-
kiego, w obwodzie Rakownickim. Porów. Erben. Regesta, s. 42.
8j Gallus I, c. 19.
- 457 —
wymaganie.^) Kazimirz jednak, obawiając sie zasadzki wroga,
opuścił Węgry i udał się do Niemiec (1039), gdzie matka jego
Ryksa posiadała obszerne dobra w okolicach Koburga i Salfel-
du, w żupie Orlej u wierzchowin rzeki Solawy, tudzież nad rzeką
MozeląJ^*)
Skargi Ryksy i Kazimirza na postępki Brzetysława w Pol-
sce, wywołały zgorszenie w świecie chrześciańskim. Protektor
jego Konrad II już nie żył {-f 1039), ^ nowy cesarz Henryk III,
patrząc na księcia czeskiego jak na lennika swego, poczytał mu
za winę, że bez pozwolenia cesarskiego, po zbójecku na Polskę
napadł. Silniejszą jeszcze pobudką do gniewu cesarza posłużyły
skarby, którymi się Brzetysław z grabieży polskich wzbogacił
i przez osłabienie Polski w potęgę wzrastał, a tymczasem poli-
tyka cesarska nie dopuszczała wzmocnienia jednego państwa
słowiańskiego z osłabieniem drugiego, lecz dążyła do tego, aby
je różnić i w niemocy trzymać.^') W tym najbardziej celu Hen-
ryk III, posunąwszy wojsko swe do granic czeskich, kiedy Brze-
tysław łupieży 1 jeszcze w Polsce, zażądał od niego, aby mu od-
dał w rękojmię syna swego Spitygniewa i po dawnemu płacił
trybut roczny 500 marek i 120 wołów J-) Brzetysław zgodził się
na to, ale gdy mu cesarz kazał zwrócić ziemie polskie i łupy,
o których krążące w Niemczech wieści powszechną zazdrość
wzbudzały, Brzetysław wykręcał się, a w końcu, przewidując
wojnę, wszedł w umowę z królem węgierskim Piotrem, ^^) prze-
ciw któremu gotowało się do powstania stronnictwo narodowe
madjarskie. Cesarz z dwóch stron postanowił na Czechy ude-
rzyć. Sam, na czele Bawarów, przedzierał się przez Szumawy,
a z północy margraf misznieński Ekhard II, przez góry Krusz-
cowe, po drodze Jaromirowej do Czech dążył (1040). Wyprawa
») Gallus I, c. 18. Si lex antiqua diffinierit, quod Ungarorum rex Bohemo-
rum ducis carcerarius fuerit, faciam, quae rogatis, odpowiedział Piotr.
10) Mnich bruuwilerski, cap. 21. M. P. I. s. 351 — 2.
11) Solowjew, lIoTopia PoccIh. I, s, 209.
12) Wyżej, sir. 351,
1*) Palacki, Dejeny I, 307,
— 458 —
nie udała sie. Henryk III, zamierzając powetować straty, starał
sie aby Brzetysława ze strony Polski przycisnąć, a ponieważ
królewicz Kazimirz rwał sie do ojczyzny, cesarz przyrzekł mu,
że dopóty wojnę z Brzetysławem prowadzić będzie, dopóki łu-
pieżca nie zwróci co do jednego obola, z tego co w Polsce za-
grabił;^*) dał Kazimirzowi 500 ludzi zbrojnych i do Polski wy-
prawił'*) (1039).
W następnym roku 1041 Henryk III powtórnie napadł na
Brzetysława, palił i niszczył kraj czeski aż do Pragi, którą ob-
iegł. Czechowie bronili się mężnie, lecz przeciw przemagając3''m
siłom niemieckim, stolicy obronić nie mogli. Pojąwszy to biskup
Sewer, zapozwany już przez zwierzchnika swego arcybiskupa
mogunckiego przed sąd za złupieżenie kościołów w Polsce^'')
i obawiając się stracić biskupstwo, uciekł pokryjomu z Pragi do
obozu Henryka III, przebłagał go i do łatwiejszego opanowania
stolicy podawał rady.^"j Brzetysław, zdradzony przez poufnego
doradzcę biskupa, udał się do misznieńskiego margrafa Ekharda
II i za jego pośrednictwem uzyskał pokój, zobowiązawszy się
wypłacić cesarzowi trybut zaległy od trzech lat,'*) ulegać mu
i zrzec się zdobyczy polskich. Zmuszony uznać się pokornym
sługą cesarskim,'^) Brzetysław I wszedł w poczet elektorów nie-
") Cosmas. Mandans per questionarios, ut argentem, quod in Polonia rapue-
rant, nisi infra statutum terminum, usque ad unum obolum sibi raittant, minatur bellum.
15) Gallus I, c. 19; Annalista Saxo. a. 1039: his temporibus Kazimer filius
Miseconis ducis Polanorum reversus in patriam a Polanis libenter suscipitur. —
Porów. Wojciechowskiego o Kazimirzu Mnichu. Pamiętnik Akad, Umiejętności,
Kraków 1885 T. V, s. 2.
i6j Dudik, Miihrens Gesch. II, 208.
^') Annal, Saxo. a. 1041. Pertz VI, 685. Annal. Altahens. pod r. 1042
powiada, że Sewer obiecywał nawet Henrykowi III wydać Brzetysława, lecz wiado-
mość ta, według historyków, nie zasługuje na zaufanie.
1*; Dux namąue Boemicus ąuantocius se fidei marchionis Eckihardi commi-
tens, humillima satisfactione venit ad regem, offerens censum Boemice terre cum
maxima honorificentia regalium donomm. Posse. Cod. Sax. s. 59 przyp, 368. —
Cosma, ad. a. 1042. Insuper ei promittit mille et quingentas marcas denariorum,
quod erat tributum trium annorum jam praeteritorum.
1^) W połowie Oktobra r. 1041 Brzetysław, udawszy się do Kegensburga,
na kolanach błagał u cesarza Henryka III przebaczenia, zwrócił mu książęca cho-
— 459 —
mieckich, uczęszczał na sejmy razem z innymi książętami rzeszy,
wciągnął Czecłiy w sferę polityki niemieckiej, a w wynagrodze-
nie miał chyba tę pociechę, że Śląska i łupów polskich Kazimi-
rzowi nie zwracał.
3. Zaburzenia w Węgrzech. Kazimipz I przywraca pokój w Polsce (1040
do 1047). Sprawy węgierskie różnią Kazimirza I z Henrykiem III i Brze-
tysławem I. Śląsk powraca do Polski (1054). Seniorat w Czechach usta-^
nowiony (r. 1055). Zgon Brzetysława r. 1055. Kazimirza I r. 1058.
Jednocześnie prawie ze skończeniem wojny Brzetysława I
z Henrykiem III, (1041), w Węgrzech poczęły się zaburzenia,
mające na długi czas poróżnić politykę Polski i Czech, gdy bo-
wiem w sprawach węgierskich królowie polscy mogli postępy-
wać niezależnie od nikogo i działać stosownie do interesów na-
rodu swego, książęta czescy, zostawszy sprzymierzeńcami i wa-
salami królów niemieckich, musieli stać po ich stronie, pomagać
do wzrostu ich potęgi, ze szkodą reszty Słowiańszczyzny. — Przy-
patrzmy się tym stosunkom bliżej.
Panujący w Węgrzech po Stefanie I król Piotr Wenecya-
nin, (1039 — 1046) w duszy Niemiec, tyranizował naród. Syno-
wie Stefana I Le wenta, Bela i Andrzej-^) schronili się w Polsce,
a tymczasem mąż siostry Stefana I Sarolty Aba, stanąwszy na
czele stronnictwa narodowego, wojnę z Piotrem rozpoczął, (1041).
Wygnany z Węgier Piotr szukał pomocy u Henryka III, który
ragiew czeska i według Kozmy, zawołał: „O Panie! czegóż więcej od nas żądasz?
Wszak ziemia nasza jest twoja ziemia i my twoimi jesteśmy" (Nostra terra tua est camera,,
nosąue tui sumus et tui esse cupimus). Cesarz okazał sie łaskawszym niż sie spodziewali
przytomni panowie. Zwrócił Brzetyslawowi nie tylko Czechy i Morawy, lecz według
Annal. Altahens, puścił mu Śląsk na prawie lennem. Mylność podobnej wiadomości da-
wno już postrzeżono. Nie mógł cesarz dawać tego, czego sam nie posiadał. Wreszcie,
Brzetysław później sam zwrócił Kazimirzowi Śląsk za roczną opłatą, czegoby zape-
wne nie zrobił, gdyby miał ten kraj jako lenność posiadać.
-*) Keza i Turocz pomiędzy synami Stefanowymi wymieniają Andrzeja. Tym-
czasem kronika Węgiersko-Polska zamiast Andrzeja wzmiankuje Piotra, a Lambert
heresfeldski (u Pertza V, s. i6i) nazywa Belę krewnym tylko Andrzeja, nie bratem.
Bielowski, M. P. I, s. 511. Zatrzymujemy tu imię Andrzeja, jako przez historyków
powszechnie przyjęte.
— 460 —
■wyprawiwszy się do Węgier w r. 1042, pobił na granicy woj-
ska Aby i dalej posuwał się po prawej stronie Dunaju, lecz
Avielkie rozlewy wód postęp jego wstrzymywały. Sprzymierze-
niec Henryka 111, Brzetysław I, szedł tymczasem po lewej stro-
nie Dunaju, przez górzyste miejscowości, w których jazda mad-
jarska nie mogła być straszną.-')
"W początku Września (1042), wojska cesarskie spaliły
Haimburg i Presburg; Aba dwa razy pobity pod Granem, cała
część zachodnia Węgier u stóp cesarskich, Aba umknął za Ci-
sę ; Piotr do władzy wrócił. Ale stronnictwo narodowe madjar-
skie, zamierzając podnieść pogaństwo i cudzoziemców z kraju
Avygnać, bunt podniosło. Piotr utrzymać się nie mógł. Aba
chciał się koronować na króla, lecz biskup ksanadzki Gerard
złorzeczył mu i koronacyi odmówńł. Henryk III wspierając Pio-
tra, wyprawił się w łodziach po Dunaju,--) doszedł do Rabnicy,
która pod miastem Raab do Dunaju wpada. -^) Aba upokorzył się,
przyrzekł zachodnią część państwa sw-ego od r. Wyszawy (Fischi)
aż do Morawy i Litawy, którą Stefan I odjął Niemcom za cesa-
rza Henryka II, zwrócić, szkody wynagrodzić, więźniów oswobodzić,
prawa Gizeli wdowy po Stefanie I uszanować, znaczną summę za-
płacić, nawet lud swój cesarzo\vi poddać, prosząc o jedno tylko,
aby osobiście nie był zmuszony przed cesarzem stanąć,-^) bo to
by poderwało ku niemu zaufanie ludu (1043). Pokój z obu stron
przysięgą potwierdzony, cesarz powrócił do domu, lecz Aba
przyrzeczeń nie spełnił i w początku r. 1044, nową wojnę rozpo-
czął. Henryk III pośpieszył z niewielkiem wojskiem^^) na po-
moc Piotrowi, doszedł do Rabnicy jak w poprzednim, roku, zwy-
i
-') Aventiui, Annales Bojorum, edit. Basileae 1580, lib. V, p. 412.
--) Annal. Sangal, major, ad a. 1043. Pertz I, 84.
-^) Awentin w Annales Bojorum, s. 412, rzekę te nazywa „Rabinissa".
-■*) Wszystko według Awentina Annal. Bojorum, lib, V s. 413.
20; Annal. Hildesheim, a. 1044. Pertz III, 104. Rodulfi Historia, lib. 5,
Pertz VII, 70 ,.non erant in exercitu illius (Heinrici) plus quam se.\ millia viro-
rum."
— 4^1 —
ciężko dotarł do Białogrodu (Sthulweisenburga), oddał Węgry
w dożywotnia lenność Piotrowi, jakby niemiecką krainę.-^) Aba
uciekł za Cisę, lecz schwytany i przed Piotra stawiony, ścięty
został.-') Niemcy tryumfowali. Wkrótce potem posłowie Piotra
donieśli Henrykowi III, że Piotr nie tylko nie posiada zaufania
w narodzie, lecz że naród wpadł w bałwocłiwalstwo. Henryk III po-
śpieszył do Węgier, Piotr go spotkał w Granie, razem objecłiałi
główne miasta. Piotr wręczył uroczyście Henrykowi dzidę swa.
złotą i otrzymał ją napowrót w dożywocie, jako lenność niemie-
cką.-'') Zostawało jeszcze jeden krok zrobić, aby Węgry w ce-
sarskie dobra zamienić. Madjary złością przeciw Niemcom za-
wrzeli (r. 1046). Zjawił się Andrzej i Lewenta z Polski przy-
biegł. Bela w Polsce pozostał.-^) Piotr tyranizował, wieszał, ośle-
piał, wzburzenie rozżarzał, nakoniec ratował się ucieczką , lecz
pojmany, oślepiony i otrzebiony,-"*^) w głąb Węgier z żoną wy-
słany, żył jeszcze rok. Lewenta wkrótce po upadku Piotra umarł
(1047), panował Andrzej, któremu za warunek postawiono, aby
cześć dawnym bogom przywrócił. „Poczęto golić głowy, zosta-
wując po bokach zwyczajem pogańskim kosy, żywić się mięsem
końskiem, cześć demonom oddawać i różne obrzydliwości wy-
rządzać".''') Kościoły zburzono, księży i innych chrześcian zabi-
jano, biskup Gerard włócznią przebity i ze skały w przepaść
strącony,^-) pogaństwo zagroziło zniszczeniem początl<ów cywili-
zacyi chrześciańskiej. Król Andrzej pojął, że tak zostać nie mo-
że, wyprawił do Henryka III poselstwo, przyrzekając mu trybut
roczny i posłuszeństwo, jeśli uzna go królem. Cesarz Henryk III
"^) Heriman. Au<jien. a. 1044. FerU V, 124. Annal. Sangal. major. a. 1044.
Pertz I. 85.
2') Aventini, Annal. Kojoium, lit. V p. 416.
2») Ibidem, p. 418.
29) Kronika Węgiersko-Polska. Bielowski, Mon. Pol. I, 513.
"<') Aventini, Annal. Bojor. s. 420. Petrus... ad Albam regiam traductus,
oculos, genitalia ferro amisit: ex vulnereque et plaga obiit.
!") Mailath, Geschichte der Magyaren I, 61.
^^j Aventini, Annal. Bojorum, p. 420.
— 4^2 —
Av tym czasie śpieszył do Rzymu na koronacyję (1047); sprawa
między nim i Andrzejem zaciągnęła się aż do r. 1050.
W ciągu tych zaburzeń węgierskicli (1041 — 1047), Polska
Da uboczu stała. Kazimirz I zajęty przywróceniem porządku, po
zniszczeniach dokonanych przez Brzetysława (1039), walką z Ma-
sławem i Pomorzanami aż do roku 1047, nie mógł mieszać się
Av sprawy węgierskie. Udzielenie jednak przytułku w Polsce
svnóm Stefana I niepodobało się Henrykowi III i sprzymierzeń-
cowi jego Brzetysławowi I. A gdy w r. 1050 Niemcy rozpoczęli
nową wojnę z Węgrami, podejrzywano w zmowie z nimi Kazi-
mirza I, który pojąwszy za żonę siostrę księcia kijowskiego Ja-
rosława I, „księżniczkę arcyposażną",-^-'^) czuł się bezpiecznym ze
strony Rusi i o powrócenie Polsce Śląska zamyślał, tem bar-
dziej, że mógł liczyć na poparcie króla Andrzeja, z którym w po-
krewieństwie zostawał. Obawiając się o utratę Śląska, Brzety-
sław trzymał się mocno cesarza, a ten, broniąc swego wasala,
zagroził wojną Kazimirzowi. Musiał więc Kazimirz przez posel-
stwo do cesarza wyprawione usprawiedliwić się •^^) i posiłki na
wojnę węgierską przyobiecać. Jakoż, gdy się rozpoczęła wojna
z Węgrami (1051) i Brzetysław z wojskiem pod Presburg ru-
szył, w obozie cesarskim znalazły się polskie posiłki, '^•^) którym
Avy padło trudną przeprawę przez Rabnicę zdobywać. ^'^) Posiłki
te były konieczną ze strony Kazimirza ofiarą, dla zapewnienia
Polsce pokoju i odzyskania Śląska, którego Brzetysław I zwró-
cić nie chciał.
'•■') Gallus s. I 19 ..cum magnis tlivitiis."
"*) Aventini, An. Bojor. 423: Rumor erat Cathomarum Polonorum regulum
Silesiam, ab Augusto Boiemio praesidi datam, armis affectare. Cathomarus ubi ist
haec accepit, ad imperatorem venit, rumorem de se temere natum coarguit. Caesar
excusatum eum habuit, domumque redire iussit.
='•■'} Aventin. 1. c, 423. Imperator cum valida Francorum, Gallorum, Polo-
norum, Longobardorum, Yenedorum, Suevorum, Saxonum manu, Pannoniam austra-
lem Ungariae partem, terrestri itinere, absque carurcis, . . . inuaudit.
"") Aventin. 1. c. 424. Ubi ad Rabinisae fluminis pontem . . . peruentum est,
hostes trajectu amnis nostros arcent. Quidam Burgundionum, Saxonum et Polono-
rum flumen non sine periculo tranant. . .
— 463 —
Później dopiero Brzetysław, czując sie ociężałym i obawia-
jąc się o przyszłość państwa Czeskiego, tudzież potomstwa swe-
go, ujrzał się zmuszonym stosunki złe z Polską załatwić. Zje-
chał się on z Kazimirzem w Kwedlinburgu (1054), gdzie cesarz
Henryk III godził książąt nieprzyjaciół,^') W tymże czasie, we-
dług Kozmy, nastąpiło zwrócenie Polsce Śląska, z warunkiem
opłaty księciu czeskiemu i jego następcom rocznie 500 marek
srebra i 30 marek złota. '^^) Czy nastąpiła zgoda na to Kazimi-
rza, z pewnością nie wiemy, ■^^) ale sam fakt podobnej propozycyi
w niekorzystnem świetle przedstawia księcia czeskiego. Zamiast
złagodzenia stosunków z ograbionym przez siebie, trzy razy po-
tężniejszym sąsiadem, Brzetysław zamierzał zobowiązać sąsiada
tego do wieczystego haraczu, czem jasno dowiódł nadzwyczajną
chciwość, ale przytem i brak zmysłu politycznego. Nie dziw
więc, że stosunki Polski do Czech, po zwróceniu Śląska (r, 1054)
były mocno napięte, w późniejszym zaś czasie wywołały szereg
wojen pomiędzy bratnimi narodami, ze szkodą reszty Słowian.
Załatwiwszy sprawę o Śląsk, Brzetysław czując się bezpie-
cznym ze strony Polski, zamierzał przedsięwziąć trzecią wypra-
wę do Węgier, gdzie rozdrażnienie między stronnictwami wrzało
jeszcze. Pośpieszył więc z Kwedlinburga do Alorawii, lecz w Chru-
dimie mocno zachorował,^") (w końcu r. 1054). Przewidując zbli-
'■) Aventin. lib. V, p. 426: Caesar . . . quinquagenalia Quintlenburgii cele-
brat, ubi Boiemum ac Polonicum ducem, veteres invicem inimicos, in gratiam redi-
git, reconciliatosąue domum dimittit.
■'**) Cosma, s. a. 1054: Urbs Yratislai et aliae civitates a duce Bretislao red-
ditae sunt Polonis ea conditione, ut quam sibi, tam suis successoribus quinquagen-
tas inarcas argenti et XXX auri annuatim solverent,
•"•) Za Kozmą powyższą wiadomość powtórzyli późniejsi pisarze, ale w nie-
mieckich i polskich źródłach wzmianki o trybucie nie ma. Wszakże, przy pomyślnej
okoliczności książęta czescy przypominali, że im trybut należy, mianowicie w roku
1093, 1099, ilio i 1158 chociaż nie zawsze z pożądanym skutkiem. Powiemy o tem
we wlaściwem miejscu,
*") Kozma, wzmiankując o zamiarze napadu Brzetyslawa na Węgry, przed
śmiercią r. 1055, powiada: bis victor iam tertia vice proposuerat invadere Panno-
niam, dumquae praecedens suum expectat exercitum, Chrudim in urbe acri pulsa-
tnr aegritudine, quam ut sensit magis magisque ingravescere.
— ' 464 —
żający sie koniec żywota, Brzetysław I postanowił uporządkować
następstwo tronu czeskiego i w tym celu ustanowił seniorat.
Starszy z rodu Przemysłowców miał być księ-
ciem Czeskim, a inni mieli mu podlega 6.") Stoso-
wnie do tego, starszy syn Brzetysława I, po jego śmierci (r, 1055),
Spitygniew II, został księciem czeskim, a młodsi bracia na utrzy-
manie swe mieli wyznaczone w IMorawii udziały: Wratysław
w Ołomuńcu, Konrad w Znoimie, a Otto w Brnie. Od tych sto-
lic książęta przybierali tytuły, które w niczem nie miały uszczu-
plać powagi księcia czeskiego. Piąty syn Brzetysława Jaromir,
przeznaczony do stanu duchownego, aby po Sewerze zajął bi-
skupstwo prażskie, nie otrzymał udziału.
W ciągu kilku następnych lat głównie interesujące nas
osoby zeszły ze świata: cesarz Henryk III -j- 1056, Kazimirz I
-{- 1058, Spitygniew II -j- 106 [. Na tron niemiecki wstąpił mało-
letni Henryk IV; w Polsce Bolesław Śmiały, w Czechach Wra-
tysław II. Ze zmianą monarchów zmieniły się i stosunki po-
lityczne.
4. Bolesław Śmiały podnosi potęgę Polski; wprowadza Belę do Węgier
(1061). Wratysław II z Niemcami popiera w Węgrzech Salomona, Bole-
sław synów Beli (1063—4). Zatargi Bolesława z Wratysławem II (1068).
Henryk IV wzywa ich do Miszna roku 1071, Bolesław nie przyjmuje po-
średnictwa.
Uporządkowana przez Kazimirza I Polska, pod rządem syna
jego Bolesława Śmiałego (1058 — 1080), powraca na dawniejsze
poważne w świecie stanowisko. Młodzieniec rycerskiego ducha,
energiczny, odważny aż do zuchwałości, zamierzając iść w ślady
pradziada Chrobrego, przedsięwziął godność królewską podnieść,
dawne posiadłości przodków odzyskać, orężem zmusić sąsiadów
^') Cosma, a. 1055. Qua de re rogo vos per Dominum et obtestor tidei ve-
strae per sacramentum, quatenus inter meos natos sive nepotes sem-
per major natusummum jusetsolium obtineatinprincipatu;
omnesquefratres sui sive qui sunt ortiherilidetribu, sint
sub ejus dominatu.
— 465 -
do szanowania granic państwa Polskiego. A że za panowania
jego przypadły nieskończone zamieszki pomiędzy książętami
w Węgrzech i na Rusi, musiał więc Bolesław, w obronie wła-
snych interesów, wdawać się w sprawy ruskie, węgierskie i po-
wikłane z niemi sprawy czeskie, nie spuszczając z uwagi polityki
niemieckiej,' która starała się szkodzić mu w Węgrzech i różnić
z nim Czechów.
Z Węgrami Polska od dawna w przyjaznych stosunkach
zostawała, — z Czechami przeciwnie. Opętani poUtyka niemiecka
książęta czescy jak w początku, tak i w drugiej połowie XI w.
pokładali nadzieję w cesarzach niemieckicli, stosowali się do ich
polityki, przez co nie mogli być w zgodzie z Polską, która za-
wsze przeciw Niemcom stawiła się ostro. Wspomnienie zaś gra-
bieży Brzetysława I (1038 — 9), wymaganie daniny za zwrócenie
Śląska, tudzież popieranie przez Wratysława II polityki nie-
mieckiej w Węgrzech, nieprzyjaźnie przeciw niemu usposobiały
Bolesława Śmiałego. Dwa najsilniejsze w XI av. państwa sło-
wiańskie Polska i Czechy, paraliżując politykę swą wzajemnie,
ułatwiały Niemcom gnębienie Słowian zaodrzańskich. Zwróćmy
uwagę na wypadki ówczesne.
W r. 1057 na sejmie w Regensburgu Spitygniew II otrzy-
mał cesarskie potwierdzenie na księcia czeskiego, odbył introni-
zacyę swą w Pradze i tegoż dnia wydał edykt zobowiązujący
wszystkich Niemców bogatych i biednych, miejscowych i cudzo-
ziemców opuścić w ciągu trzech dni Czechy, nie wyłączając na-
wet matki swej Judyty Niemki.^-) Judyta wyjechała do Węgier,
Wratysław także do Węgier uciekł, a bracia księcia Otto i Kon-
rad wezwani do Pragi, otrzymali urzędy: pierwszy wielkiego
łowczego, drugi wielkiego kuchmistrza. IMorawija utonęła w worku
Spitygniewa II. Bawiąc w Węgrzech, Wratysław po śmierci
pierwszej żony swej ożenił się z Adelaidą, córką króla Andrzeja,
pogodził się z Spitygniewem II i otrzymał udział w Morawii. Ale
^2) Cosma, lib. II, a. 1055. Pertz. M. G. IX. 76.
Tom m.
30
— 466 —
wprzód jeszcze Henryk III, przed swą śmiercią (1056), porozu-
miewał sio z królem Andrzejem o wydanie jednej ze swych có-
rek za następcę tronu węgierskiego Salomona. Stronnictwo mad-
jarskie uważało to za zamiar poddania Węgier pod władzę nie-
miecką i poróżniło cliorego Andrzeja z bratem jego Belą. An-
drzej pośpieszył z wyznaczeniem bratu osobnego księstwa, mniemał,
że niebezpieczeństwo usunął, syna swego Salomona, dzieclco jesz-
cze, ukoronował (r. 1057)^'^) i dalsze układy o małżeństwo syna
z córką cesarską prowadził. W r, 1058 matka i opiekunka ma-
łoletniego cesarza Henryka IV, Agnesa, zbliżywszy się do gra-
nic węgierskicli, zawarła z Andrzejem formalną umowę o wyda-
nie swej córki-'*) za Salomona.^'') Tym sposobem Wratysław II
wszedł w pokrewieństwo z Henrykiem IV.
Umowa o związek małżeński króla Salomona z siostrą
cesarza Henryka IV, wzburzyła IMadjarów, Ictórzy na Belę oczy
zwrócili. Andrzej zamierzył złamać opozycyję. Bela z dziećmi
powtórnie uciekł do Polski, znalazł u Bolesława Śmiałego łaska-
we przyjęcie i pomoc. Andrzej, przewidując burzę, wyprawił
żonę swą, syna i skarby do margrafa austryackiego Ernesta (r.
1060). Agnesa obiecała mu pomoc i do wyprawy w r. 1061 we-
zwała margrafów Wilhelma turyngskiego i Ernesta austryackie-
go, biskupa życzańskiego i księcia Spitygniewa 11,^*) lecz ostatni
•*^) Chronicon Posoniens, ad. a. 1057, Keza, Gęsta Hunnorum et Hungaro-
rum, w Endlichera Monum. Arpadiana, s. 116.
•**) Jak się narzeczona Salomona zwała po imieniu? Keza, w Endlichera
Mon. Arpad. 115, Turocz II, 44 p. 135; Bertholdi Annales a. 1059 w Pertza VII. 271,
narzeczone Salomona zowią Judyta, a tymczasem u annalistów węgierskich i niektó-
rych niemieckich pisarzy słynie ona Zofią. Tak Aventinus, Annal. Bcjor. lib. V, s. 430
powiada: Caesar , . . pace et affinitate confecta (nempe sororem suam Sophiam So-
lomoni Andreae filio despondit) cum matre Augusta^ et Ugris ad fines Ungariae
transitum facit. . . Alteram sororem Juditham Polono duci nuptum collocat. Gdy
jednak wiadomo, że król Władysław Herman, po śmierci (■{- 1085) pierwszej żony
swej Judyty, córki Wratysława II, ożenił się powtórnie (r. 1088) z wdową po Sa-
lomonie, siostrą Henryka IV Judytą, wypada, że właściwie narzeczoną Salomona
była nie Zofija, lecz Judyta.
^5) Aventini, An, Bojor. porów. po>\'yższy przypisek.
*'') Lamberti, Annal. a. 1061. Pcrtz VII, 161.
— 467 —
zmarł 28 Stycznia r. 1061. Następca jego Wratysław II, oba-
wiając sie napadu protektora Beli Bolesława Śmiałego, musiał
swycłi granic pilnować, tern bardziej, że w tym właśnie czasia
uciekł do Bolesława brat księcia czeskiego Jaromir, który, po-
czuwając się zdolniejszym do rycerskicłi czynów niż do stanu
duchownego, żądał wyznaczenia mu dzielnicy. Dwaj znakomici
zbiegi na dworze króla polskiego podali Bolesławowi zręczność
do energicznego wmieszania się w sprawy sąsiadów. Z jego
posiłkami Bela wszedł do Węgier, nad Cisą pobił na głowę An-
drzeja z niemieckimi sojusznikami i opanował tron. Andrzej
w ucieczce rozdeptany,'*") a tymczasem Bolesław napadłszy na
Morawy, przeszedł r. Opawę, obiegł pograniczny zamek Gradec,
lecz Wratysław przygotowaną zasadzką, zmusił młodzieńca króla
do odwrotu.*^) — Jak się dalej toczyła wojna, — niewiadomo, ale
pewno, że musiała skończyć się w r, 10Ó2 lub na początku r. 1063,
ponieważ w owym czasie Wratysław II pojął za małżonkę sio-
strę Bolesława Swatawę.""') Jaromir został w Polsce, a dwaj inni
bracia Wratysława otrzymali udziały w Morawii: Otton wscłio-
dnią część, dogodną dla polowania i wypasów, Konrad zaś dla
tego, że po niemiecku rozumiał, otrzymał część zacliodnią, na-
pełnioną Niemcami.^^)
W Węgrzecłi Bela rządził rozumnie, z wielką pomyślnością
dla narodu, lecz po dwócłi latacłi pan,owania zginął od przydu-
szenia upadłym budynkiem (f 1063), podobno w^ skutek podstę-
pu."'^) Zgon jego now^e zaburzenie wywołał. Henryk IV i Wra-
tysław II popierali stronnictwo Salomona. Syn Beli Gejza przez
stronnictwo oświadczył cesarzowi zgodę swą na ustąpienie tronu
^') Turocz Chroń Hungarorum II, c. 44.
•**) Gallus I, c. 23, splątawszy wojny Bolesława Śmiałego z Czechami i Po-
morzanami, tak niejasno wyraził się o Gradcu, że niektórzy pisarze szukali go na
Pomorzu. Wszakże dawno już objaśniono, że tym grodem jest teraźniejszy Griitz
kolo Opawy.
*^) Cosma II. ad. a. 1062. M. G. IX. 80.
■^•") Ibid.
•''j Thurocz, Chr. Ilnng. 11, 46.
30*.
— 468 —
Salomonowi, jeśli ten da mu lenność, dostateczna dla książęcego
utrzymania sie. •'^'-) Lecz Henryk IV, nie życząc jakiemi bądź zo-
bowiązaniami krepować Salomona, we Wrześniu r. 1063 przed-
sięwziął razem z Czechami wyprawę do Węgier, W jego przy-
tomności Salomon powtórnie ukoronowany został w Białogro-
dzie, ożenił się z Judytą, a w Październiku cała sprawa była już
skończona. Gejza i Władysław znowu umknęli do Polski/"^-^) Bo-
lesław Śmiały i w tym razie nie odmówił im pomocy. Z jego
posiłkami l-crólewicze wtargnęli do Węgier, znaleźli poparcie na-
rodu; Salomon zagrożony szukał pojednania z nimi. Stanęła na-
reszcie umowa, mocą której Salomon utrzymał się przy władzy,
a Gejza i Władysław otrzymali posiadloście nad Cisą."''')
Powodzenie Bolesława w Węgrzecli drażniło mocno opie-
kunów Henryka IV i sprzymierzeńca jego Wratysława II. Na
pograniczu Polski, Czech i Węgier ciągłe ubijatyki trwały. To
nie wojna narodu z narodem lub państwa z państwem, lecz łu-
pieżniczych band pograniczne najazdy. Trenczyn ze strony Wę-
gier i Gradec ze strony Polski często bywały placem podobnych
zatargów. Tak się ciągnęło aż do śmierci biskupa prażskiego
Sewera, g Grudnia 1067, po którym biskupem, stosownie do
woli Brzety sława I, miał zostać Jaromir. Starostowie czescy we-
zwali Jaromira z Polski. Ale Wratysław, obawiając się popę-
dliwego charakteru brata, zamierzał na biskupa wynieść Niemca
Lanca, — a ponieważ w tym czasie wojsko czeskie, ściągnięte
na wyprawę do Polski, pod Dobeninem obozem leżało, Wraty-
6-) Lamberti Annal. a. 1063. Pertz VII, 166.
^^) Aventini, Annal. Bojor, V, 435. Caesar cum Solomone intima Ungaiiae
percurrit. Bela inter haec exlialat animam. Filii ejus Geizo et Ladislaus fugam
capessunt: ex Ungaria in Sarmatiam profugiunt. Caeteri certatim se Caesari dedunt,
(Geizo et Ladislaus), in verba Solomonis jurant, quem caesar Albam regiam dedu-
cit, regemque moro gcntis salutari jubet. Restituto itaque in regno Solomone, pacta-
que Ungaria in Boiariam revertitur. Keza. Clnon. c. 4. w Endlichera M Arp. I. 117.
■''*) Aventini, Annal. Bojo. 444. Ungariam in tres partiuntur parles. Una
Geizo et Ladislaus potiuntur, magnique praefecti atque duces nuncupantur, reliquas
rex Salomon rctinuit. Turocz, Chr U. 47.
— 4^9 —
sław II rozktizał aby wybory biskupa odbyły sie w obozie. Na
wieść o zamiarze księcia wynieść na biskupa cudzoziemca, w obo-
zie zaburzenie tak silne powstało, że Wratysław musiał do Pragi
uciec, a biskupem obrany został Jaromir (io68).^-^) Z jakiego
powodu Wratysław przygotowywał wyprawę do Polski, dzieje
o tern milczą, ale być może Jaromir, podczas siedmioletniego po-
bytu w Polsce, uczynił Bolesławowi Śmiałemu niejakie przyrze-
czenia, albo, co prawdopodobne, książę czeski cliciał skorzystać
z zajęcia uwagi i sił króla polskiego sprawami Rusi. Wiadomo
bowiem, że po przybyciu do Polski wygnanego z Kijowa w r.
1068 księcia Izasława, Bolesław, przyjąwszy go radośnie, nie od-
mówił mu, podobnie jalc przed kilku laty książętom węgierskim,
pomocy, wiosną r. 1069 poprowadził Izasława do Kijowa, gdzie
aż do Marca r. 1070 pozostał/^") — Zaburzenie podczas elekcyi
Jaromira na biskupa prażskiego (r. 1068) wstrzymało na pewien
czas Wratysława od nieprzyjaznycłi przeciw Bolesławowi kro-
ków. Wszakże wkrótce potem rozpoczęły się pograniczne na-
pady i bójki, a w latach 1070 — 1071 przyszło do większej walki
Czechów z Polakami. Do tego zdaje się czasu odnieść wypada
walkę Wratysława II z Bolesławem, o której Gallus w następny
sposób opowiada. Książe czeski z całą swą siłą wojenną przez
pograniczne leśne gęstwiny wtargnął do Polski i na płaszczyźnie
sposobnej do boju obozem stanął. Bolesław pośpieszywszy na
spotkanie wroga, oskrzydlił go i dokoła otoczył. Że już dzień
miał się ku schyłkowi, a wojsko było znużone, Bolesław przez
wysłańców oznajmił Czecliom ażeby nazajutrz do rozprawy z nim
byli gotowi. — „Szczwany przecież w cliytrości książę czeski"
^••'') O burzliwych wyborach Jaromira na biskupa, objaśniono szczegółowo
wyżej, w T. II, str. 504 — 506.
5'') Nestor pod r. 6577 (1069). Siadł Izaslaw na stolcu swoim miesiąca Maja
dnia 2. I rozłożył Polaków po leżach; zabijano Polaków tajemnie, i wrócił Bole-
sław do Polski, w ziemię swoją. — Gallus I, 23. Ipse quoque, sicut primus Bo-
lezlavus magnus, Ruthenorum Regni caput, urbem Kyyewo praecipuam hostiliter
intravit, ictumąue sui ensis in porta auerea signum memoriae dereliąuit. Ibi etiam
quendam sui generis Ruthenum, cui pertinebat regnum, in sede regali constituit.
— 470 —
dal mu zwodniczą odpowiedź, ,.że jeśli chce sie okazać istnym
synem Kazimirza, niech gotów będzie dnia jutrzejszego na służbę
ze strony Czechów zaczekać". — Bolesław, niepodejrzewajac wy-
biegu, oczekiwał do połowy dnia następnego, aż nareszcie wia-
domość po obozie gruchnęła, że nieprzyjaciele nocy poprzedniej
ratowali się ucieczką. Bolesław natychmiast puścił się w pogoń
za uciekającymi Czechami do Morawii, lecz nie zyskawszy nic
więcej nad pochwycenie jeńców lub pogrom rozproszeńców, wró-
cił złorzecząc swej nieoględności.''^)
Pograniczne boje Polaków z Czechami w r. 1070 — 107 1 po-
budziły cesarza Henryka IV wziąć na się rolę rozjemcy stron
wojujących, aby sprzymierzeńcowi swemu Wratysławowi II roz-
wiązać ręce do działania przeciw wrogom cesarskim w Niem-
czech. Wezwał wnęc w roku 1071 Bolesława i Wratysława do
Miszna, zagroziwszy, że tego z nich, kto pierwszy oręż na prze-
ciwnika podniesie, za nieprzyjaciela swego uważać będzie.'"'**) Zna-
jąc nieugięty charakter i żelazną wolę Bolesława Śmiałego, mo-
żemy pojąć, jak nieprzyjemnie na niego podziałać musiało pośre-
dnictwo cesarskie na korzyść Wratysława. Bolesław prawdopo-
dobnie widział się z Henrykiem IV w Misznie r, 1071/''') ale do
polityki jego nakłonić się nie dał. Bystry umysł króla polsldego
zwrócił baczność na zatargi panów saskich z Henrykiem, zamie-
rzył skorzystać z nich, aby stracone za Odrą zdobycze Bolesława
»"j Gallus I, 24.
68) Lambert! Annales, a. 107 1. Inter ducem Polenorum et ducem Beheimo-
rum infestissima dissensio erat. Propter quod eos rex (Henricus) in civitatem Misene
autumnali tempore evocatos, durius corripuit, et ut deinceps suis singuli terminis
contenti essent nec se vicissim temerariis incursionibus lacesserent
sub obtentu regiae majestatis praecepit; aleoąuiii se hostem et vindicem experlurus
foret, qui prior alteri arma intulisset. Pertz VII, 187.
59) W umowie biskupa raisznieńskiego Bennona ze szlachetnym Słowianinem
Borem, o zamianie dóbr, zawartej w r. 107 1 w przytomności Henryka IV, w sze-
regu wielu przytomnych świadków, wzmiankują sie Wratysław czeski i „Bolezlaw
Poloniorum dux". Dokument ten, w dwóch odpisach, nieco różnych pomiędzy sobą,
przechowany dotąd w archiwum miejskiem w Dreźnie i w kapitule misznieńskiej
(Meissen), zdaje sie być niesfalszowanym. Porów. Posse, Codex Saxoniae N. 142.
— 471 —
Chrobrego odzyskać. ''''^') Odtąd nieprzyjazne usposobienie króla
polskiego do cesarza i sprzymierzeńca jego księcia czeskiego
wyraźniej występuje.
5. Henryk IV zamierza wojnę z Bolesławem (r. 1073). W Węgrzech
Henryk pomaga Salomonowi, Bolesław Gejzie. Salomon wygnany. Gejza
królem (1075). Henryk ustępuje Wratysławowi Łużyce (1075). Bolesław
porozumiewa się z Sasami przeciw Henrykowi, wojuje z Czechami,
przy posiłkach ruskich (1076), tworzy koalicyę, koronuje się (1076),
przywraca Izasława do władzy (1077).
Henryk IV, będąc rozgniewanym na Bolesława Śmiałego
za mieszanie się jego do spraw węgierskich, tudzież za napady
na Wratysława,''^) zamierzał w r. 1073 wyprawę do Polski, lecz
*<•) Według średniowiekowych, niemieckich dziejopisów, w r. 107 1 stanęła
ugoda, czytana przez radzców cesarskich w liościele misznieńskim, mocą Ictórej dolne
Łuźyce miały zostać przy Bolesławie, a ziemia Milczanów (górne Łuźyce) przy
Wratyslawie II. A consiliariis Henrici IV imp. in templo Misnensi recitata compo-
sitio inter Boleslaum Audacem Poloniae regem, et Wratislaum Bohemiae ducem inde-
que superior haec regio ad Bohemos rediit (a. 107 1). Christof. Manlius gorlicensis Pa-
tricius. apud Hoffmann. Scriptores rerum lusaticarum T. I p. 179. Z tych słów Man-
liusza wnieśćby należało, że cała „Luzacya" (tj. dolne i górne Lużyce) należała do
Polski przed r. 1071, o czem on prawi szeroko, powołując się na Kureusza (De
nominibus Silesiacis), patrz Hoffmanna Scriptores T. I p. 226 — 230. — Przeczą temu
jednak wypadki, albowiem po ustąpieniu zdobyczy Bolesława za Odrą, przez Mie-
czysława II w r. 1032 — 1034, Polska w takiem osłabieniu zostawała, że aż do Bo-
lesława Śmiałego o odzyskaniu dawnych posiadłości za Odrą ani myślić mogła.
Dopiero Bolesław Śmiały, poskromiwszy zewnętrznych wrogów, mógł wznowić
prawa swe do Lużyc, zostających w posiadaniu margrafów. I tak: Lużyce, ustą-
pione krewnemu Mieczysława II Ditrykowi, zamordowanemu 14 Novembra 1034
przez zbójców podesłanych od margrafa misznieńskiego Ekharda II, przeszły pod
zarząd Ditrykowego syna margrafa Dedi, który zbuntowawszy się przeciw Henry-
kowi IV, osadzony był w więzieniu (r. 1069), oswobodzony, znowu buntownik, lecz
w r. 1074 pojednał się z cesarzem ostatecznie. — Co do ziemi Milczańskiej, oder-
wanej od Polski w r. 1034 — 103^, to ta zostawała pod rządem margrafa misznień-
skiego Ekharda II, aż do zamordowania go w r. 1046. Po nim rządził Wilhelm
z domu Weimar-Orlamiinde 1046— 1062, brat jego Otto 1062—1067, potem z domu
Brunświkskiego Ekbert I 1067 — 1068, po nim syn jego Ekbert II, młodzieniec do
oręża niezdolny r. 1068, złożony r. 1088, potem z domu Wettińskiego Henryk
z Ilburga 1088— 1 103. — Porów. Stammtafel, w Posse. Codex. Sax. I, s. 83 i 164.
«i) Można to uważać z wyrażenia Lamberta Hersfeldskiego, według którego
Henryk IV, ogłaszając w r. 1073 wyprawę przeciw Polakom, brat za powód uzbrojenie
— 472 —
zamiar ten niepodobny był do wykonania w obec jawnego oporu
Sasów, z którymi Bolesław porozumiewał siw przeciw cesarzowi.
Sasi żądali od cesarza, aby ich uwolnił koniecznie od wyprawy
przeciw Polakom, powołując się na to, że oni już mocno zmę-
czeni ciągłemi wyprawami przeciw Lutykom, którzy zmuszają
icli stać dniem i nocą pod bronią, i że nierozsądnie byłoby wy-
prawiać się przeciw odległemu narodowi, kiedy od sąsiednicłi Lu-
ty ków niebezpieczeństwo co dzień zagraża."-) Bunt panów sa-
skicłi wstrzymał zamiary Henryka przeciw Bolesławowi, który
w r. 1073 zajęty był sprawami Rusi,"^) a w następnym r. 1074
musiał uwagę zwrócić na zaburzenia w Węgrzecli, wynikłe po-
Sasów „id causae praetendens, quod Boemos contra vetitum suum bello impelis-
sent et fines eoium ferro et igne infestassent." M. G. VII, s. 195. Porów. Roeppel,
Dz. Pol., rozdział VIII, s. 190
•*-) Annal. Lamberti. a. 1073 powiada, że panowie niemieccy prosili Hen-
ryka IV „ut espedicio, quani in Polenos instituerat, sibi remitteretur; se adver.sum
acerrinios hostes Luticios die ac nocte in procinctu atque in acie stare et si paullu-
lum manus remiltant, illico finibus suis insulantes adversarios et omnia caede atque
incendio depopulantes aspicere; ad horum vim arcendam vix sibi satis copiarum esse,
slultum fore, ut exteris ac longe positis gentibus arma inferant, qui domesticis ac
pene intestinis sine intermissione bellis qualiantur." Pertz. JMonumenta Germaniae,
T. VII, s. 196.
''^j Przywrócony przez Bolesława Śmiałego w r. 1069 na księstwo Kijowskie
Izaslaw, powtórnie przez braci z Kijowa wygnany, w początku r. 1073 udał sie do
Polski, z ogromnemi skarbami złota, głosząc, że „za złoto znajdę wojsko". Ale gdy
przybył do Przemyśla, ulubionej siedziby Bolesława, przekonał sie, że za zł^oto wo-
jowników znaleźć nie mógł. Bolesław przyjął go niecbetnie i poszedł sam zabierać
grody wołyńskie (1074), a Izasław z dwoma synami udał sie do Niemiec, gdzie za
poradą margrafa wschodniego Dedi, stanął przed cesarzem Henrykiem IV w Mo-
guncyi, złożył mu bogate dary w złocie, srebrze, drogich futrach, pysznych naczy-
niach i obiecywał podobno hołd złożyć, jeśli go na tron kijowski przywróci. Hen-
ryk IV, sam będąc w kłopotach, nie mógł myślić nawet, aby pomoc orężem podać
Izasławowi, ale dla uspokojenia go wyprawił księdza Burharda w poselstwie do
braci Izasława, a samego księcia oddał pod straż margrafowi Dedi. Burhard po-
wrócił z bogatemi darami, na widok których Niemcy nie mogli wyjść z podziwie-
nia. „Tyle złota, tyle złota! wolał annalista Lambert, tyle sukien drogich, że nikt
nie mógł sobie przypomnić, aby kiedykolwiek widział coś podobnego w Niemczech."
Podkupiony podarkami od braci Izasława Henryk IV przestał już o sprawie jego
myślić, kazał go wypuścić z 'pod straży, obrawszy wprzód ze wszystkiego. Tym
sposobem Henryk IV zaspokoił swą chciwość, ograbiwszy oszustwem książąt ruskicli.
— 473 —
miedzy królem Salomonem, a synami Beli Gejza i Władysławem.
Książęta ci czując sie zagrożonymi przez stronnictwo niemieckie
króla Salomona, uciekli do Bolesława, który i w tym razie po-
mocy im nie odmówił. Przerażony wypadkiem tym Salomon
udał się o pomoc do Henryka IV, obiecując ustąpić mu część
Węgier."^) Bolesław, zajęty sprawami Rusi, nie mógł osobiście
prowadzić do Węgier Gejzę, ale z jego pobudki książę morawski
Otton, ożeniony z młodszą siostrą Bolesława Eufemiją, podał po-
moc Gejzie, który pobił i z kraju wygnał Salomona, a sam na
tronie osiadł (1075)."") Salomon uciekł do cesarza, lecz pomocy
nie uzyskał, tułał się po świecie lat 20 z górą, nim przepadł bez
wieści.''*')
Tryumf Gejzy był razem tryumfem polityki Bolesława, wielce
nieprzyjemny Henrykowi IV. Miał on już mnóstwo kłopotów
ze zbuntowanymi panami saskimi, na stolicy apostolskiej, pod
imieniem Grzegorza VII zasiadł arcliidyakon Hildebrand, który
już przed tem dal się poznać z niezłomnej woli do reformy ko-
ścioła i stosunków władzy ducliownej do świeckiej, a tu jeszcze
przybywał nowy wróg w osobie króla polskiego. Czując się za-
grożonym, Henryk pośpieszył zawrzeć z rokoszanami umowę
w Gerstungen (1074), pojednać się z margrafem wscliodnim
Dedi, który odtąd zostawał wiernym mu aż do swej śmierci
(1075)."") i przyrzec Wratyslawowi II margrafstwo Misznień-
t
"^) Lamberti Annal. a. 1074. Pe.rtz, VII, 216.
"•'') Turocz, w Endlichera Monum. Arpadiana, Chr. II, cap. 151, 154, 155; Gal-
lus, I, 27: Tpse quoque (Bolezlavus) Salomonem regem de Ungaria suis viiibus effii-
gavit et in sede Wladislaum (mylnie zamiast Geizam) collocavit.
^*') Za spiski w Węgrzech, król Władysław osadził Salomona w wiezieniu
r. 1082, lecz wkrótce wypuścił. Salomon udał się do Kumanów (w Mołdawii), bu-
rząc ich przeciw Władysławowi. Pobity r. 1085 uciekł i niewiadomo gdzie się po-
dział. Mówią niektórzy, że w Polo, w Istryi, na pokucie nieznajomy umarł. An-
nalista Saxo kładzie śmierć jego pod rokiem 1087, jak gdyby od swoich zabitym
został.
*') Lamberti Annal. a. 1075 ^^ ipse marchio (Dedi) post recuperatam pacem
in Gerstingun intemeratam semper erga regem rem quepublicam fidem servasset.
M. G. Vir, s. 233.
— 474 —
skie."'') A otrzymawszy posiłki czeskie, Henryk wtargnął do ziem
misznieńskich, dobra tamecznego biskupa Bennona strasznie splą-
drował, pomyślnie wojował w Saksonii, lecz zniecierpliwiony dłu-
go ciągnąca sie w^alką, udał się do Czecłi, aby z przygotowa-
nemi przez Wratysława siłami znowu na rokoszanów uderzyć,
w wynagrodzenie zaś kosztów wojennycli przyrzelcł Wratysławowi,
oprócz ziem misznieńskicli, ustąpić jeszcze Lużyce, osierocone
przez margrafa Dedi w Październiku r. 1075."'')
Bolesław Śmiały, mając za złe Henrykowi IV, że się mie-
szał w sprawy węgierskie i króla Gejzę ucislcał, że się wdał
w sprawy książąt ruskich i obdarł icli, że dla przyjaźni z Wra-
tysławem gotował się do Wojny z Polską (r. 1073), że nakoniec
kraje należące niegdyś do Polski, przyrzekł ustąpić Wratysła-
wowi, — wszedł w porozumienie z panami saskimi i wyprawił
do nich poselstwo (r. 1075), ofiarując posiłki polskie razem z Lu-
tykami przeciw cesarzowi i Duńczykom, jeśliby, jak wieść nio-
sła, namówieni przez cesarza do ziemi saskiej wtargnąć mieli. ^")
Z Wratysławem zaś Bolesław postanowił niezwłocznie rozprawić
się orężem i w tym celu wezwał do pomocy książąt ruskich.
Przerażony tern Wratysław wysłał do Bolesława poselstwo z pro-
źbą o pokój i takowy za 1000 grzywien srebra wyjednał, ale to
nie zobowiązywało książąt ruskich Olega i Włodzimirza, który
pomimo życzenia Bolesława, aby szli wojować pogan Prusów,
odpowiedzieli, że przyszli wrogami Czechów a nie Prusów i że
nie wypada im wracać do domu nic nie zrobiwszy. Poczęli więc
•JS) Bruno. De bello Saxon. c. 36 a. 1074. Duci Boemorum Wrotizlao Misnam
civitatem cum omnibus ad eam pertinentibus promisit, et sic eum, ut suis
partibus adjutor esset, ascivit. M. G. VII, 341.
^'■') Lamberti Annal. a. 1075. Cumque sub idem fere tempus Dedi marchio
longa aegritudiue absumptus decessisset. marcham ejus Boemici duci in praemium
esactae militiac dedit. M. G. VII, 233.
■f') Lamberti Annal. a. 1075. Supeweniunt etiam hinc Luticiorum, hinc Po-
lenorum nuncii, suam utrique operam... pollicentes, et quod parati sint, die, quem
Saxones designaverint, armatorum copias quam maximas in Saxoniam mittere, vel si
hoc malint, contra Danos et alias genies, quas vulgatum erat ad irruptionem Saxo-
niae a rege sollicitatas esse. M. G. VII, 224 — 5.
I
— 475 —
„brać swa cześć" zdobyczy, szli za Głogów i góry czeskie, naje-
chali żupę Kladzka, cztery miesiące chodzili po ziemi czeskiej,
palili i łupieżyli. Znękany do ostatka Wratysław posłał do nich
biskupa Jaromira i gdy ten napastnikom także tysiąc grzywien
srebra zapłacił, książęta przez Polskę nad Dniepr powrócili (ro-
ku 1076). ^')
Tymczasem Henryk, z siłami przez Wratysława przygoto-
wanemi, wyprawiwszy się z Czech do kraju raisznieńskieg'o, zo-
stał przez rokoszanów nad Muldą tak ściśnięty, że co prędzej do
Czech uciekać musiał. Wtedy rokoszanie, zdobywszy obsadzone
załogą czeską grody misznieńskie, Ekberta II do władzy w mar-
grafstwie Misznieńskiem przywrócili (1076).'-) W krytycznych
okolicznościach Henryk IV powtórnie przyrzeka Wratysławowi
ustąpić margrafstwa Misznieńskie i Wschodnie, a Ekberta II
i następcę Dedi, margrafa Henryka z Ilburga ogłasza za odpad-
łycli od władzy i na nowo rozpoczyna wojnę. Wierny jego sprzy-
mierzeniec Wratysław, dobijając się orężem ustąpionych mu przez
cesarza krajów, zbudował w pobliżu Miszna gród Gwozdek (ro-
ku io77),"'^) opanował część ziemi milczańskiej, z grodami Doni-
nem, Budyszynem i Zgorzelcem, lecz innych przyrzeczonych mu
ziem posiąść nie zdołał.'^)
Wśród zaciętej walki Henryka IV z Sasami (1075 — 1076),
rozpalały się zatargi jego z papieżem Grzegorzem VII o reformy
■'i) Sołowjew. IIcTopiH Pocciri, II, 21 — 22.
"-) Lamberti Annal. a. 1 076. Et ąuoniam digrediens duci Boemico marcham
Misincnsem, tam spectatae in arduis rebus fidei praemium, dederat, Ecbertus marchio,
cujus eadem marcha erat, filius patruelis regis, puer longe adhuc infra militares an-
nos, ubi primum decrescentibus aquis fluvius factus est transmeabilis, adjunctis sibi
Saxonibus, Misinen perrexit, omniaąue castella, quibus dux Boemicus praesidium
imposuerat, admota militari manu recepit, suosque milites, qui deinceps contra omnem
hostium irruptionem indefessi excubareut, imposuit. Al. G. VII, 250.
'•■') Cosma s. a. 1087. Rex Wratislaus coUeclo exercitu intrat Z r i b i a m
(Serbiam), quam olim imperator Henricus in perpetuum sibi habendam tradiderat, et
dum ouoddam castrum, nomine Guózdek prope urbem Missen reaedificat. M. G. IX. 93.
'*) Palacki, Bohm. Geschichle, II, abt. I, s. 6 — 9; Scheltz, Gesch. d. Lau-
sitz, 79.
- 476 -
kościelne, a szczególnie o inwestytury. Pojmując szkody wyni-
kające w kościele z powodu przywłaszczania sobie przez cesa-
rzów niemieckich prawa rozdawania wyższych godności ducho-
wnych i koron monarchom świeckim, tudzież wdzierania się ce-
sarzów do panowania w Rzymie, Grzegorz VII podnosił zasadę
niepodległości królowi niemieckiemu sąsiednich państw słowiań-
skich. W zatargach Wratysława II z Jaromirem o dobra bisku-
pie, Grzegorz VII siał legatów swych do Czech, pozwolił Wra-
tysławowi używania mitry książęcej, odzywał się do niego w naj-
przyjaźniejszy sposób (1074). Przybyli w tymże czasie legaci
papiezcy do Polski dla naprawy stosunków kościelnych, y/rę-
czyli Bolesławowi Śmiałemu list z d. 25 Kwietnia 1075 r., w któ-
rym Grzegorz VII podając królowi duchowne rady, upomina,
ażeby zwrócił „królowi Russów" pieniądze, które u niego po-
przednio zabrał. — Do Gejzy zaś papież pisał, „że królestwo Wę-
gierskie, równie jak i inne szlachetne królestwa, powinno być
wolne i niepodlegać żadnemu cudzemu panowaniu, oprócz świę-
tej i powszechnej matki kościoła rzymskiego, który nie ma pod-
danych za sługi, ale za synów ukochanych. Ponieważ twój kre-
wny (Salomon) od króla niemieckiego, lecz nie od rzymskiego
pasterza przez nadużycie brał władzę, wnosimy, że panowanie
jego sam sąd boży wywrócił." '■^) Nie wątpimy, że legaci stolicy
apostolskiej (r. 1075), takież same zasady i przed Bolesławem
Śmiałym wygłaszać nie zaniedbali. Bolesław za nadto hardy,
aby z autokraty stać się miał komukolwiek, choćby stolicy ś. Pio-
tra, podległym, tem bardziej hardo byl usposobionym przeciw za-
rozumiałemu i nikogo nie szanującemu cesarzowi Henrykowi IV
i jego sprzymierzeńcowi Wratysławowi. Dał on już poczuć lisię-
ciu czeskiemu usposobienie swe, nasławszy na niego książąt ru-
skich, a teraz zamierzał stanąć, jalco monarcha niezależny, na
czele koalicyi przeciw cesarzowi i sprzymierzeńcom jego wymie-
rzonej. Rozporządzając siłami Polski, Węgier i sąsiednich ksią-
■'>) Bartoszewicz, Hist. Pierwotna Polski, II, 476.
- 477 -
żąt ruskich, mając po swej stronie Lutyków, tudzież panów i bi-
skupów saskich, Bolesław zamyślał iść w ślady pradziada Chro-
brego, połączonemi siłami Słowian i Węgrów, z pomocą stolicy
apostolskiej położyć tamę pretensyjom odwiecznym królów nie-
mieckich do rozporządzania ludami i koronami. Stanął więc po
stronie papieża, nie żeby narzędzie polityki rzymskiej, lecz jako
obrońca ludów i kościoła, dopóty tylko, dopóki stosunki z Rzy-
mem i duchowieństwem w niczem nie ubliżały autokracyi jego.
Nie zważając na życzenie papieża, aby pieniądze zwrócił Jaro-
sławowi, Bolesław tego nie uczynił i z przywróceniem go na
księstwo kijowskie nie śpieszył. Ważniejszem było, korzystając
z dogodnej pory, zaimponować stronnikom władzy cesarskiej
uroczystem podniesieniem znamion królewskich. Nie zapytując
więc nikogo o pozwolenie, Bolesław Śmiały, na wzór Chrobrego,
kazał się koronować na króla. Że jednak koronacyja musiała się
odbyć za błogosławieństwem papieża, wskazuje to asystencyja
przy niej piętnastu biskupów, kiedy Polska nie miała ich więcej
nad pięciu, lub sześciu.'*') Inni przybyli zapewno z Węgier od
Bolesławowego przyjaciela Gejzy, lub od przyjaznych mu także
książąt ruskich.") Koronacyja z nadzwyczajną okazałością do-
pełniona w dzień Bożego Narodzenia, 25 Grudnia r, 1076,*) była
naturalnem następstwem władzy królewskiej, powtórzeniem tego,
co już czynili poprzedni królowie polscy, a jednak wydała się
Niemcom taką obelgą i zgrozą, że bez boleści i wrzasku wspom-
nieć o niej nie mogli. I jak przed pięćdziesięciu laty z powodu
i
'") W r. 1000 miała Polska arcybiskupa gnieźnieńskiego i czterech bisku-
pów. Za Mieczysława II założone zostało biskupstwo Kujawskie. (Wyżej s. 426).
Wiec za Bolesława Śmiałego mogłoby być sześciu biskupów, ale ponieważ biskup-
stwo Kołobrzegslde, fundowane w r. 1000, wcześnie upadło, zatem przy łcoronacyi
Bolesława Śmiałego mogło być pięciu tylko bisliupów polskich.
") Lelewel, Pol. Wiek. Śred. II, 88.
*) Lamberti Annales ad. a. 1077, M. G. VI[, 255, koronacye Bolesława
zapisały pod r. 1077 w dzień Bożego Narodzenia, jałi wtedy rok sie poczynał, ale
według teraźniejszego rachunku lat, uroczystość ta przydadła 25 Grudnia roku 1076.
Lelewel, Polska Wieków Śred. I[, 88.
— 478 -
koronacyi Mieczysława II (r. 1025), tak i w tym razie zarozu-
miałość niemiecka upatrzyła, że „ksiaże polski, który przez wiele
lat był Niemców dannikiem, nagle wzbiwszy sie w dumę, „kró-
lewską dostojność i królewskie imię sobie przywłaszczył, koronę
włożył, i w sam dzień Bożego Narodzenia, od 15 biskupów na
króla poświęconym został." '^) Pod ciężarem tego wypadku, roczni-
karz nadreński z goryczą wyraża się, „że gdy Niemcy wewnątrz
się rozdzierają, potęgę barbarzyńców do tego stopnia podsycają,
że książę czeski trzeci raz już państwo Niemieckie żelazem
i ogniem spustoszył, a książę polski, na zniewagę państwa Nie-
mieckiego przeciw prawom i zareczeniom przodków, imię i ko-
ronę królewską bezczelnie przyswaja." '^)
Koronacyja Bolesława Śmiałego przypadła, w tym właśnie
czasie, kiedy Henryk IV wyklęty i w Niemczech upokorzony,
przedzierał się z kilku ludźmi przez Alpy, dążąc do Kanosy, aby
u wrót tamecznego zamku na mrozie błagać przebaczenia u Grze-
gorza A^II.^^) Bolesław, stanąwszy na szczycie potęgi, mógł zwró-
cić czynność swą na zacliód, aby zdobycze Bolesława Chrobrego
odzyskać. Nieprzywidziane wypadki pociągnęły go w inną stronę.
W kilka dni po koronacyi zmarł książę kijowski Świętosław^')
(27 Grudnia 1076). Stosunki z Rusią mogły się zmienić. Wy-
'®) Lamberti Annales a. 1077. Boleslavus ... in superbiam elatus, regiam
dignitatem, regiumque nomen sibi usurpavit, diadema imposuit, atque ipse die na-
talis domini, a ąuindecim episcopis in regem est consecratus, M. G. VII, s. 255. Kro-
nika książąt pol-skich w Mon. Pol, III, s, 450. Boleslaus in tantam superbiam est
errectus et propter rerum habundanciam et terrarum, quod nollet imperio subiacere
sed a se ipso ab omnibus rex vocari.
-^) Lamb. Annal. Al. G. VII, s. 255, porów. Lelewel. Pol. W. Ś. II, s. 89.
^c) "Według annałów Lamberta heresfeldskiego, pod r. 1076, Henryk IV
z żoną i synem, jeszcze dziecięciem, przed Bożem Narodzeniem r. 1076, z jednym
tylko Niemcem i z nadzwyczaj ograniczonemi środkami, ruszył do Włoch, aby wy-
jednać u papieża zdjęcie z niego klątwy; pod r. 1077: Henrylc IV przepędził Boże
Narodzenie w Bezansonie, dokąd zdążył unilcając zasadzek po drodze przeciw nie-
mu uczynionych. Ztąd po świętach, przez miasto Mont-Senis, wśród strasznych mro-
zów i tysiącznych niebezpieczeństw, przez góry i przepaście, przebierał sie potaje-
mnie, z podejrzanymi przewodnikami, opłacając icli nadzwyczaj drogo, aż do Kanosy.
*') Nestor, pod r. 6584 (1076), dzień śmierci Świętopełka kładzie w dniu
27 (irudnia. M. P. 1, s. 748.
— 479 —
padało działać niezwłocznie. Bolesław, w myśl napomnienia
Grzegorza VII, poprowadził do Kijowa Izasława i powtórnie do
władzy przywrócił (r. 1077).''-) Pobyt na Rusi nie przeszlcadzał
mu jednak wywierać przeważny wpływ na sprawy wegierslcie.
Gdy bowiem, po śmierci króla Gejzy, w Maju r. 1077, stronni-
ctwo niemieckie dobijało się przywrócenia na tron wygnanego
króla Salomona, biskupi i magnaci zgodnie z życzeniem Bolesła-
wa, wycłiowańca jego Władysława, brata Gejzy, na króla obrali.*")
^-) Nestor, pod r. 1077: Poszedł Izaslaw z Polakami... i siadł w Kijowie
15 Lipca. O osobistym pobycie Bolesława w Kijowie nie wzinianUuj.T ani Nestor,
•ini Gallus. Prawdopodobnie siedział on w Przemyślu.
^^) Ze Władysław obrany był królem z woli Bolesława, poświadcza to Gal-
lus (I, cap. 28): Bolezlavus AYladisiarum suum regem appellabat, "\Vladislavus se
per eum regem cognoscebat.
O wyborze na króla Władysława, kronika Węgiersko-Polska opowiada w na-
stępny sposób: Hunc (Ladislavum) autem dux Rusiae Miscizlaus de civitate Galicz
in adoptivum filium accepit, et ei cum filia sua, eo quod unicam haberet et filio ca-
reret, Galiciae regnum perpetuo possidendum tradidit, et iurameuto corroboravit. . . .
Remansit autem dux Ladislaus in Galicia; Habito vero consilio episcopi cum prin-
cipibus Dei disponente clementia, Rusiae civitatem Galiciam properaverunt, et bea-
tum princjpem Ladislaum in regem Ungariae acceperunt. Uderza tu pytanie: jaki to
ksiaże Miscizlav dux Rusiae, panował w Galiczu, gdzie leżał ten Galicz i Galiciae
regnum? Bielowski objaśnia, źe ten Miscizlav w żaden sposób nie może być Mści-
sław, syn Izasława kijowskiego, bo ten umarł już w r. 1069, zostawiwszy syna Ro-
ścislawa. Według wszelkiego podobieństwa Miscizlavus być może jednym z owych
książąt polskich, którzy na Słowaczyźnie czyli Rusi węgierskiej panując, zwani byli
niekiedy książętami ruskimi, jak Otton syn i Roman wnuk Bolesława Chrobrego.
Miasto Galicz, według Bielowskiego, teraźniejszy H a 1 i c s czyli G a c s , nad
r. Tugar, w północnej stronie Węgier, która to okolica stanowiła niegdyś część Pol-
ski. Geograf Edrgsi, piszący około potowy XII wieku, zna w Polsce dwa Halicze,
które głoską początkową rozróżnia, pisząc jeden G h a i n drugi przez G i n. Ten
ostatni ze swoją krainą leży według niego gdzieś w okolicach dzisiejszych Węgier,
bo zaraz obok niego wspomina on Cisę, jako rzekę pograniczną Polski, a wie, że
owym ziemiom, aczkolwiek część Polski stanowiącym, także nazwę Rusi dawano.
Ów Halicz przeszedł potem do rąk Węgrów i od niego to poczęli królowie ich przy-
bierać do swoich tytułów: rex Galiciae. Świadczy Boguchwał, że jeszcze Bolesław
Krzywousty, córkę swoją (Judytę) za królewicza węgierskiego wydawszy, dał jej
w posagu ziemię Spiżską, a małżonek jej mianowany został królem Halicyi. . . Działo
się to wtedy, kiedy jeszcze o naszym naddniestrańskim Haliczu^ jako stolicy księ-
stwa, zgoła nie słychać. Bielowski, M. P. I, s. 514.
Jakkolwiek kronika Węgiersko-Polska jest bałamutną kompilacyją, lecz autor
jej spólczesny Ciallusowi, pisząc prawdopodobnie w początku XI[ w., t. j. w nie-
— 480 —
Wyniesienie na tron węgierski takiego znakomitego człowieka,
jakim byl Władysław, '^^) uwieńczyło długoletnią politykę Bole-
sława Śmiałego w Węgrzecłi i do wysokiego stopnia podnosiło
potęg-ę polsko-węgierskiej koalicyi, której ówczesne wypadki
w Niemczecłi zdawały się świetną przyszłość zapowiadać.
6. Powikłanie stosunków międzynarodowycli (1077 — 1080). Upadek Bo-
lesława Śmiałego (r. 1080). Wywyższenie Wratysława II. Niedołężność
polityki polskiej i czeskiej w końcu XI w. Zatargi książąt czeskich
pomiędzy sobą. Zniszczenie senioratu w Czecłiach.
W tym samym czasie, kiedy Henryk IV, przebłagawszy
Grzegorza VII w Kanosie (25—28 Stycznia r. 1077), w kilka dni
potem knuł już z panami włoskimi nową przeciw papieżowa zmo-
wę, Gregorianie, zgromadziwszy się na sejm w Forlieimie, przy
ujściu Wizynty do Radnicy w Bawaryi, na króla niemieckiego
wynieśli księcia szwabskiego Rudolfa, którego arcybiskup mo-
guncki Sygfryd pośpieszył ukoronować 26 Marca roku 1077.^^)
Wypadek ten wstrzymał na kilka miesięcy powrót Henryka do
Niemiec. Ledwo w Czerwcu z Werony, przez Karyntyje zdążył
do Regensburga, gdzie się z przyjaciółmi swymi połączył. W sze-
regu najwierniejszych mu sprzymierzeńców znaleźli się biskup
długim czasie po śmierci króla Władysława Ś. (1095), znał bezwatpienia szczegóły
dotyczące jego osobistości. A ponieważ twierdzi, że Władysław mieszkał w Gali-
czu, to bezwatpienia że w Galiczu węgierskim, bo zostając w przyjaźni z bratem
Gejza, nie miał potrzebj' tułać się za granica Węgier, a powtóre dla tego, że ten
Galicz z przyległą krainą wydzielony był wcześniej jakiemuś Miscizlawowi, o któ-
rym cliociaż pewnych wiadomości nie mamy, ale do książąt ruskich załączyć go nie
możemy. Co się tyczy mniemania Bielowskiego, że pod nazwą RusI Slowaczyznę
pojmowano, to zauważyć wypada, ie pod Ruzią, Riihiją nie cala Slowaczyznę,
ale tylko zachodnią część jej podrozumłewano. Nazwa ta wzięła początek od imienia
Rakusów, których w wiekach średnich Rugami zwano. Porównaj wyżej T. II,
s, 96 — 107.
8*) Gallus, I, c. 27. Wladislaus ab infantia nutritus in Polonia fuerat, et
quasi moribus et vita Polonus factus fuerat. Dicunt talem nunąuam regem
Ungaria habuissć, necjue terram iam post eum fructuosam
sic fuisse.
85) Lamberti Annal. a, 1077. M. G. VII, :?62. Bruno, de bcllo Saxonico, M. G.
VII, 365.
— 4^1 —
prażski Jaromir i ksiaże Wratysław II. Dwaj bracia, zawzięci
pomiędzy sobą nieprzyjaciele, stanęli mocno przy Henryku, jako
przeciwnicy Gregorianów. Jaromir zajął urząd kanclerza, za-
miast odpadłego od Henryka arcybiskupa Sygfryda; Wratysław
przyprowadził mu 12,000 wojowników, bez którycłi Henryk nie
mógłby się długo utrzymać.'^") Dwaj królowńe w Niemczech go-
towali się do wojn3^ Wratysław całemi siłami państwa swego
wspierał Henryka, walczył w Austryi, Bawaryi, Saksonii w cią-
gu roku 1078''") i w następne lata. Zniszczenia i mordy nie do-
prawadzały jednak do żadnych rezultatów. Dopiero gdy anti-
król Rudolf pobił króla Henryka pod Flarheimem, gdzie mnóstwo
Czechów zginęło ^^) (27 Stycznia 1080), Grzegorz VII powtórnie
Henryka wyklął, a Rudolfowi koronę przysłał. W odwet papie-
żowi, Henryk wezwawszy na synod w Moguncyi biskupów
w końcu ISIaja r. 1080, wyjednał, że synod ogłosił Grzegorza za
strąconego ze stolicy apostolskiej, a na jego miejsce wyniósł ar-
cybiskupa raweńskiego Wiberta, pod imieniem Klemensa III.
Z swojej strony Grzegorz VII, zawarłszy umowę z księciem
Apulii Robertem Gwizkardem, zyskał w nim dzielnego sprzy-
mierzeńca.
Wzmiankowane wyżej wypadki otwierały Bolesławowi Śmia-
łemu zręczność do czynnego wmieszania się w sprawy niemiec-
kie i wyzyskania ich na własną korzyść. Trzęsąc Rusią i ma-
jąc najwierniejszego sobie sprzymierzeńca w królu węgierskim
Władysławie, który wszedłszy w porozumienie z margrafem au-
stryackim Leopoldem,*^) stanął po stronie Gregorianów, — mógł
Bolesław, bez wszelkiej obawy, sięgnąć do odzyskania Łużyc
i zhołdowania Lutyków, którzy domowemi rozterkami i napa-
dami Sasów tak mocno byli znękani, że po upadku świątyni Ra-
8«) Beitholdi Annal. a. 1077. Pertz, VII, 294.
^') Bertholdi Annal. a. 1078. Pertz, VII, 313.
»*) Bruno, de bello Saxoni, a. 1080. Pertz, VII, 377.
8») Bertholdi Annal. a. 1079. Pertz, VII, 319.
Tom nr. 31
— 482 —
dogosta (r. 1009),'"') zachowywali niepodległość jedynie w sku-
tek zaburzeń niemieckich, — Wszakże Bolesław, przesiadując na
Rusi, jakby o swych przeciwnikach Niemcach i Czechach zapo-
mniał. Objaśnienia podobnej nieczynności w dziejach nie znaj-
dujemy. Prawdopodobnie jednak, że wewnętrzne w Polsce sto-
sunki krępowały swobodę zagranicznej polityki króla. Bezustaime
wyprawy na Ruś, do Węgier, Czech i na Pomorze dokuczyły
narodowi. Przesiadywanie króla całemi latami za granicą, psuło
sprężystość rządu i wymiar sprawiedliwości w kraju. Niechęć
do króla powstała w rycerstwie narażonem na koszty i szkody
w domu, tudzież w ziemianach obowiązanych ponosić różne cię-
żary wojenne, w owym wieku nadzwyczaj uciążliwe. Oprócz te-
go przedzierające się z Niemiec do Polski pojęcia społeczne na-
pawały przekonaniem rycerstwo, że ono jest czemś wyższem od
kmieci. Z swojej strony kmiecie, pomni starożytnych obyczajów,
poniżenia scierpieć nie mogli. Ścieranie się dwóch stanów po-
budzało duchowieństwo do wystąpienia jako trzeci stan w naro-
dzie. Od króla zależało utrzymać równowagę pomiędzy stanami,
a tymczasem Bolesław, przesiadując za granicą, mało uwagi zwra-
cał na to, co się w kraju działo. Przestrzegając niezmiernie do-
stojność swą, Bolesław „kazał wszystkim królem się nazywać'',
ale nie posiadał zdolności pradziada Chrobrego, aby do godności
królew^skiej wzbudzić szacunek i posłuszeństwo całego narodu,
A gdy zniecierpliwiony naród wołał króla, aby do kraju powra-
cał, Bolesław, pośpieszywszy z Rusi do Połski, srogiemi karami
porządek przywrócić zamierzał. Ale zemsta i zastraszenie nigdy
i nigdzie nie przywracały sprawiedliwości, bez której prawidłowy
rozwój narodu funkcyonować nie może. Bolesław stawał w obro-
nie gminu kmiecego, karał nadużycia rycerstwa, powściągał wy-
łamywanie się z pod władzy duchowieństwa, lecz żeby umiarko-
waniem zdołał sprawiedliwość wszystkim wymierzyć, tego nie
dostrzegamy. Być może duchowieństwo polskie, składające się
•°) O tcm beilzie w następnym § 6i,
— 483 -
w znacznej części z cudzoziemców, dążyło do wprowadzenia
w czyn zasady Grzegorza VII o wyższości władzy duchownej nad
świecką i tern oburzyło króla, być może wymagania reformy
majątkowych stosunków kościoła do państwa nie zgadzały się
z usposobieniem autokraty i zamiast spokojnego regulowania
spraw kościelnych, pobudziły go do gwałtownych kroków. Za-
targi z duchowieństwem ciągnęły się długo, aż nareszcie biskup
krakowski Stanisław ze Szczepanowa otwarcie przeciw królowi
występy wać począł. Co mianowicie biskup zarzucał królowi, o tern
współczesny Gallus zamilczał, a późniejszym z XII w. pisarzom
wiary dawać nie możemy. Wszakże godne uwagi to, że zatargi
króla z biskupem starał się łagodzić książę Wratysław II, skła-
niając Bolesława do zgody z biskupem. ^^) Zgoda jednak nie na-
stąpiła. Bolesław gniew swój wywarł zabiciem biskupa, przy
ołtarzu, w kościele ś. IMichała, w Krakowie na Skałce, 8 Maja
r. loyg, a znający dobrze ówczesne sprawy Gallus, z powodu wy-
padku tego, powiada: ^ani biskupa zdrajcy nie uniewinniamy,
ani zalecamy króla mszczącego się tak haniebnie," ''-) Zemsta
nie doprowadziła do celu. Rozdrażnione duchowieństwo z po-
mocą możnowładzców stawiło opór królowi, który czując się za-
grożonym przez spikniętych magnatów, ustąpił z dwónasto-letnim
synem Mieczysławem do Węgier,'*-'^) zamierzając zapewno z po-
mocą króla "Władysława powrócić do Polski."*) Liczył wtedy Bo-
lesław lat 36 życia, stał na szczycie potęgi wojennej i politycznej.
^1) Bielowski, M. P. I, s. 365—366. List Wratyslawa do Bolesława śmia-
łego około r. 1074.
^-) Gallus, I, c. 27. Neąue enim traditorem episcopum excusamus, neque
legem yindicantem sic se turpiter commendamus.
"^) In continenti nobiles terre congregati in unum, ipsum detinere voIuerunt,
ipse vero periculum mortis timens fugam dedit in Hungariam. Rocznik Święto-
krzyski. M. P. III, 67.
^*) Cłiociaż spólczesny Gallus nie wzmiankuje o zamiarze Bolesława powró-
cić do Polslii, ale znając jego charakter, nie można przypuścić, aby on, ustępując
z Polski, zrzekł się powrotu z pomocą węgierską, do czego mu rękojmią przyjaźń
Władysława służyła. Jeżeli przedwczesna śmierć przeszkodziła mu do powrotu, to
myśl jego o powrocie syna dopełnił król Władysław.
31*
— 484 —
mógł według prawdopodobieństwa długo jeszcze panować, a to
poprowadziłoby zapewno do walki jego z Henrykiem IV, bo
przyciśnięty przez ostatniego w latacli 1081 — 1083 Grzegorz VII
postarałby się użyć wszelkicli sposobów, aby sprzymierzona po-
tęgę Polski i Węgier obrócić przeciw Henrykowi i tym sposo-
bem odciągnąć go od oblężenia Rzymu. Zabicie biskupa Stani-
sława wszystko przewróciło. Później nieco przypadła na ziemi
węgierskiej śmierć Bolesława Śmiałego w r. 1082,"'') zwichnęła
w podwalinie koalicyę polsko-węgierską i Rzym o klęski przy-
prawiła.
Ażeby dokładnie ocenić wynikłe z upadku Bolesława Śmia-
łego stosunki międzynarodowe, porównajmy zaszłe w tym czasie
wypadki.
Henryk IV, pobity przez anti-króla Rudolfa, jak powiedzie-
liśmy wyżej, pod Flarlieimem w roku 1080 i w kilka miesięcy
później pobity znowu przez Rudolfa nad Białym Halsztrowem
(Elster), w pobliżu Merzeburga 15 Października r. 1080, znajdy-
wał się w nader trudnem położeniu, lecz zaszła wkrótce potem
śmierć króla Rudolfa, w skutek ran w ostatniej bitwie otrzyma-
nych/'") znakomicie sprawę Henryka podniosła. Przeciwnik zgi-
nął, sprzymierzeńcy mnożyli się, Wratysław nowe posiłki goto-
wał, zamierzył więc Henryk ruszyć do Włoch, aby Grzegorza VII
z Rzymu wygnać. Poszedł do Rzymu w roku 1081, mając przy
sobie 300 wojowników czeskich z synem Wratysława Bożywo-
jem, pod komendą nadzwyczaj odważnego komesa Wiprechta
z Groicz.^^)
'■'■') Według Rocznika Świętokrzyskiego dawnego: a, 1082 Bolezlaus secun-
dtis rex obiit, M. P. II, 773. A. według Rocznika kapitulnego i innych śmierć Bole-
sława przypadła r. 108 1.
'"*) Aventini, Annal. Boiorum,.V, 461.
'^^) W nagrodę zasług wojennych przy szturmie Rzymu, Wiprecht udaro-
wany został od Henryka IV obszernemi dobrami, od arcybiskupa mogunckiego otrzy-
mał 1300 talentów, od arcybiskupa kolońskiego żupę Orlę, a u Wratysława II taka
przychylność sobie zjednał,_że Ićn dał mu za żonę córkę swą Judytę, a z nią w posagu
kraj Budyszyński i żupf Nizin, Ten Wiprecht, według dawnych powieści, miał
dziada Wilka księcia słowiańskiego, który osiadłszy w Bialćj Ziemi, na lewym
- 4^5 —
Wszystko to działo sie podczas ustąpienia Bolesława Śmia-
łego do Węgier. Część Niemców i Włochów, tudzież Wraty-
sław czeski uznali papieżem Klemensa III. W Polsce następca
Bolesława brat jego Władysław Herman, człowiek niedołężny,
obawiający się powrotu z Węgier Bolesława i zostający w przy-
jaznycłi stosunkacli z Wratysławem, przystał do stronnictwa
Henrykowego i anti-papieża Klemensa uznał. Koalicya, stwo-
rzona przez Bolesława Śmiałego, rozprzęgła się. Henryk IV
tryumfował.
Powodzenie Henryka IV podnosiło znaczenie sprzymierzeńca
jego Wratysława, któremu on podarował margrafstwo Austryac-
kie z poleceniem, aby z niego margrafa Leopolda wypędził. Wra-
tysław z Bawarami, napadłszy na Leopolda pod Mailbergiem
o dwie mile od granicy morawskiej na południe, 12 Maja r. 1082
na głowę go pobił, mnóstwo łupów zabrał,'"^) wzbił się w sławę,
a wydawszy córkę swą, z Adelaidy węgierskiej, Judytę za Wła-
dysława tlermana (r. 1083) więcej jeszcze powolnym uczynił go
sobie. Dawniejsza przewaga Polski nad Czechami znikła.
Panem ówczesnej polityki czesko-polskiej w stosunku do
Niemiec i papieża stał się Wratysław II. Pojmując wagę zasług
okazanych Henrykowi IV, dobijał się on przyznania mu przez
Henryka tytułu królewskiego, a tymczasem Władysław Herman
człowiek chory i niedołężny, nie tylko że korony królewskiej
nie przywdział, lecz i nie baczył na szkody, jakie mu mogły przy-
czynić zamiary, wielce przez niego miłowanego Wratysława, Zo-
stał więc księciem i to nie całej Polski, albowiem w Węgrzech
podrastał syn Bolesława Śmiałego Mieczysław, którego sprzymie-
rzeniec Gregorianów król Władysław zamierzał na tronie pol-
brzegu Łaby miał swe księstwo. Szczegóły sa zebrane w Vita Yiperti, w Hoff-
manna Scriptores rer. lusaticarum. T. I. s. 7 — 28.
98) Aventin. Annales Boiorum, V, s. 462. Conradus frater Yratislai Boie-
morom reguli cum Boiorum, Yenedorum viribus Austriam depopulatur, Murbergii
Luitpoldum magna clade afticit, ąuarto idus Maii: Austriam Orientalem regni Boia-
riae limitem ab imperatore in tutelam accipit.
— 486 —
^kini Obiid/ić. A gdy Mieczysław z Węgrami wtargtiiil do Pol-
ski i Kraków obiegł, Władysław Herman zmuszonym został
ustąpić mu dzielnice krakowską"-'") (r. 1086), na której Mieczy-
sław, młodzieniec pięknych przymiotów, powszeclinie przez lud
polski miłowany, z żoną rusinką Eudoksiją Rościsławówną wła-
dał do śmierci r. 1089.^"'') Zgon jego, prawdopodobnie od truci-
zny, nieuk ojony żal w narodzie na długo wywołał. ^"^)
Tymczasem Wratyslaw, nie krepując się przyjaźnią Włady-
sława Hermana, szczególnie gdy ze śmiercią żony księcia pol-
skiego Judyty (25 Grudnia roku 1085), stosunki pokrewieństwa
osłabły, umyślił do tytułu króla czeskiego jeszcze i tytuł króla
polskiego dodać. Uwzględniając podobne życzenie Henryk IV
na sejmie w Moguncyi, pod koniec Kwietnia r. 1086, Wraty-
slaw a II królem czeskim i polskim ogłosił, własnemi rękami ko-
ronę na głowę jego włożył, polecając arcybiskupowi trewirskie-
mu, aby Wra ty sława w jego stolicy Pradze na królestwo poma-
zał. ^°-) Ambicya Wratysława zaspokojoną została. Ukoronowany,
s**) Gallus I, 29, wjxh\valając przymioty Mieszka, tak się ciemno o przywró-
ceniu go do Polski wyraża, że według niego sam niby Władysław Herman spro-
wadził Mieszka z Węgier do Polski. Podobnie i Boguchwał mówi: filius quoque
ejus (Boleslai) unicus, Męsko nojnine, post hoc perpatruos ad propria revoca-
tus. Wszakże kronikarz węgierski Turocz powiada, że król Władysław oblegał
Kraków, zdobył go i zawarł z Polakami pokój według swego życzenia. Z jakiego
powodu i w Ictórym roliu to się stało, kronilcarz nie wzmiankuje, A jednak pó-
źniejsi pisarze wyprawę Węgrów n-a Kraków stawiają w zwiazlcu z powrotem Mieszka
do Polslii i przyjmują czas podany przez Rocznik, kap. kraliowski krótki: an. io8b
Mesco dux de Hungaria rediit. Porów. Roeppel, Dzieje Pol. rozd. IX, 202; Szuj-
ski, Histor. Pols. wyd. 1889, s. 26; Bobrzyński, Dzieje Polskie r. 1880 T. I, s. 125.
-<•'*) Gallus I, 29 powiada, że Mieszko ożeniony był z księżniczką ruską, nie
wzmiankując jej po imieniu. Dopiero Długosz rozpowiedział, że to była Eudoksiją,
córlca Izasława. Pewniejsze jednak domniemanie, że była córlcą Rościsława. Obacz
Bielowski, M. P. I, s. 434. Śmierć Mieszka roczniki polskie podają pod r. 1089.
101) Gallus I, 29.
^^-) Cosma. II. a. 1086. In quo conventu caesar omnibus sui regni oplimatibus,
ducibus, marcliionibus, satrapis et episcopis assentientibus, et collaudantibus, ducem
Boemorum AVratizlaum tam Bocmiae quam Poloniae praefecit, et imponens capiti
ejus manu sua regalem circulum, jussit archiepiscopum Treveriensem, ut eum in
sede sua metropoli Praga in regem ungat et diadema capiti ejus imponat. M, G. IX. 91.
— 487 —
z żona swa polską królewną Swantawą, w kościele ś. Wita,
przez arcybiskupa Egilberta 15 Czerwca r. 1086, Wratysław po-
trzykroć obwołany był królem czeskim i polskim z łaski Boga. '•'■^)
Ale tytuł ten cesarz dał tylko osobie Wraty sława, bez przelania
na potomstwo i nierozciągając na ziemię czeską. Cesarz nie wy-
jednał nawet na utytułowanie Wratysława królem zgody sprzy-
mierzeńca swego anty-papieża Klemensa III, który, równie jak
i następni papieże Wiktor III i Urban II, mianowali Wratysła-
wa księciem. — Cóż więc Czecliy wygrały? Wprawdzie płacona
dawniej królom niemieckim danina^***) odtąd znikła, ale za to
Wratysław zobowiązał się dawać cesarzowi na każdą wyprawę
do Rzymu po 300 jeźdźców zbrojnych, co aż do XIII wieku
trwało."'^)
Postępek Henryka IV, przywłaszczającego sobie prawo roz-
porządzania tytułem króla polskiego, jak równie Wratysława II
przyjmującego ten tytuł, był wprost poniewieraniem Polski i księ-
cia jej, a jednak niedołężny Władysław Herman nie tylko że się
tem nie obraził, lecz i nadal w ścisłycłi stosunkach zostawał
z Wraty sławem, tak że ten śmiał go nawet upominać, aby z Sa-
sami nie wchodził w porozumienie przeciw cesarzowi. ^°*') Dla
zbliżenia się zaś z Henrykiem IV Władysław Herman, za po-
radą bawiącego w Polsce księdza Ottona, później biskupa bam-
bergskiego, pojął za żonę mieszkającą w Regensburgu córkę
Henryka III Judytę (r. 1088) wdowę po Salomonie, strąconym
i
lOs) Cosma. II. ad. a. 1086. Egilbertus,.. intcr sacra missarum sollempnia
regalibus fascibus indutum unxit in regem Wratizlaum, et imposuit diadema super
caput tam ipsius quam ejus conjugis Zuatauae, ciclade regia amictae, clericis ac uni-
versis satrapis ter acclamationibus: Yratizlao regi tam Boemico tam Polonico,
magnifico et pacifico, a Deo coronato, vłta, salus et victotia! M. G. IX. 93.
lOłj Wyżej s. 222, 223, 226.
105^ W r. 1 2 12 cesarz Fryderyk III zostawił do woli króla Ottokara, za-
miast 300 wojowników konnych na wyprawę do Rzymu, płacić 300 grzywien. Ire-
czek, Slovanske Pravo v Cechach a na Morave II, 165. Erben. Regesta. N. 531.
1*^) Erben, Regesta N, 169. List Wratysława króla do Władysława Her-
mana około roku 1086, aby cesarzowi zachował wierność, a biskupom saskim nie
wierzył.
królu węgierskim.'*'') Wypadek ten ostatecznie przykuł księcia
polskiego do cesarza Henryka, a Sasów wszelkiej nadziei na po-
moc Polski pozbawił.
Dopóki Wratysław rządził Czechami, pokój miedzy pań-
stwem jego a Polska panował ; o pogranicznych napadach nie
słychać, ale gdy zeszedł ze świata (roku 1092), zatargi Czechów
z Polakami wszczęły się po dawnemu.
Jeszcze przed swa śmiercią, Wratysław II starszego syna
swego Brzetyslawa za bunty i nieposłuszeństwo od następstwa
tronu oddalił, a brata swego Konrada, księcia morawskiego, na-
stępcą po sobie naznaczył. Zgon Konrada, po ośmiuraiesięcznem
panowaniu, otworzył drogę do tronu czeskiego Brzetysławowi II,
młodzieńcowi niespokojnemu, żądnemu odznaczenia się czemkol-
wiek, byle coś zdobyć. Upatrzywszy więc dogodna porę do na-
jazdu na Polskę, gdy Władysław Herman zajęty był wyprawą
przeciw Pomorzanom i Prusom, Brzetysław, pod, pozorem niewy-
płacenia mu od Polski za dwa lata należnej daniny,'**^) wpadł na
Śląsk rozbójniczym sposobem, palił i łupieżył, ludzi i bydło do
niewoli uprowadzał i cały kraj aż po Odrę tak zniszczył, że
oprócz miasta Niemczy, śladu ludzi i bydła nie zostało (r. 1093).^*"^)
Z rozkazu księcia Władysława, wojewoda Sieciech ze zbrojnym
ludem pośpieszył na obronę Śląska, a nie znalazłszy już tam
Brzetysława, wpadł do Morawy, pustosząc kraj podobnym jak
książę czeski sposobem."") Znowu więc poczęły się między Pol-
ska a Czechami pograniczne boje, wycieńczające ludy są.siednie,
107^ Wyżej w bieżącym § przyp- 66 s, 473.
10^) O domaganiu sie przez Brzetyslawa I trybutu za powrócenie Polsce
Śląska w r. 1054, patrz wyżej w bieżącym § przyp. 39. — Później, gdy oręż Bo-
lesława Śmiałego gromił sąsiadów, nie pora była odzywać sie z żądaniem trybutu.
Przypomniał o nim dopiero Brzetysław II w r. 1093, jak mówi Kozma: Praeteriti
et praesentis anni tributum. M. G. IX. 102.
^<'^) Cosma III. s. a. 1093. Poloniam.. . ita crebris incursionibus demolitus cst,
ut ex ista parte fluminis Odrae a castro Recen (Hradec) usąue ad urbem Glogov (mały
Głogów), praeter solum Nemci oppidum, nullus habitaret hominura. M, G. IX. 102.
"0} Gallus II, 10.
i
— 489 —
bez żadnej korzyści. Brzetysław zbierał koło siebie różnych
awanturników i zbiegów z Polski, wszedł w porozumienie z po-
bocznym synem Władysława Hermana Zbigniewem i „z uciecha
siał między Polakami niezgodę". ^i^) Z jego namowy zbiegi pol-
scy poprowadzili Zbigniewa do Wrocławia, którym rządził ka-
sztelan Magnus, nieprzyjaciel Sieciecha. Magnus przyjął Zbignie-
wa, lecz gdy Sieciech z woli księcia Władysława Hermana ru-
szył z wojskiem na Wrocław, Zbigniew do Kruszwicy uciekł,^^-)
a tymczasem młodszy syn księcia polskiego, Bolesław Krzywo-
usty, osadzony został w żupie Kładzkiej (r. 1095),'") zdaje się
dla tego, aby miał baczność na stronników Zbigniewa i sprzy-
mierzeńców jego w Czechach. — Około tegoż czasu Brzetyslaw,
pod pozorem zapewnienia Zbigniewowi udziału w Polsce, wtar-
gnął na Śląsk, zburzył zamek Brdo, teraz Warta, nad Nisą,
i nieco niżej po rzece tej zbudował na skale zamek Kamieniec"*)
(1096). Dalsze łupieże na Śląsku Brzetysław II zmuszony był
przerwać, aby pospieszyć do Pragi, przez którą przechodzący
Niemcy na wyprawę krzyżową wielkie zamieszanie, zmuszaniem
żydów gwałtem do przyjmy wania chrześciaństwa, uczynili. Ze
"1) Gallus II, 4. Et hoc totum dux Bohemicus suggerebat, qui libenter dis-
cordiam iater Polonos seminabat.
"2) Gallus II, 4.
1") Rok osadzenia Bolesława Krzywoustego w Ktadzku dokładnie nie wia-
domy; Kozma opowiada o tern wypadku w dziwny sposób pod r. 1093: dux Vla-
dislaus in circuitu civitates, quae pertinet ad provinciam Kladzko nomine dictaim
tradens filio suo Boleslao, committit eum per manus traditionem et fidei sponsionem
duci Bretislao, quatenus obseąuendo suo avunculo a parte sibi creditam cum pace
possideret provinciam. Z jakiegoby powodu Bolesław miał przyrzekać wierność Brze-
tysławowi? Mylność poglądu Kozmy zauważał już Naruszewicz, jak równie i mylne
podciągnienie wypadku tego pod r. 1093. Porów, H. N. P. II pod r. 1096 wyda-
nia Turowskiego s. 69.
1'^) Cosma, III. an. 1096. Castro Polonorum destructo nomine Brido,
według badaczy teraźniejsze miasto Wartha, w przesmyku miedzy Śląskiem a hrab-
stwem Kładzkiem. Porów. Griinhagen, Regesten zur Sclilesisch. Gesch. I, s. 17.
Clironica Principum Poloniae: Circa annum 1096. Briszizlaus, dux Bohemie, cum toto
suo exercitu Poloniam veniens super ripam fluminis Nisse castro Birde alias Bardo
destructo, longe inferius super altuni scopulum edificavit aliud castrum fortissimum,
Camenecz nominatum. M. P. III, s. 457.
— 490 —
strony księcia polskiego wypadało odwetować Brzetysławowi
najazdem na ziemie czeskie, ale Władysław Herman zakłopotany
buntem Zbigniewa, któremu na pomoc Pomorzanie do Kruszwicy
pośpieszyli , musiał siły swe zwrócić przeciw Kruszwicy, pod
którą pobiwszy buntowników, Zbigniewa osadził w wiezieniu,^ *^)
a Brzetysławowi mógł tern tylko odpłacić, że wygnanycłi przez
niego z Czecli dwóch Wrszowców Mutinę i Bożeja przyjął i do-
brami ziemskiemi uposażył (1096)."")
Starość i cłioroba Władysława Hermana, napady Pomorza-
nów i niepokoje ze strony Rusi pobudziły go do zupełnego za-
ufania wojewodzie Sieciechowi, przeciw samowładnym rządom
którego obaj królewicze stanęli. Wszczęła się wojna domowa,
w której Sieciech i sam Władysław Herman przez synów jego
zostali pokonani; Sieciech wygnany z kraju ^'") na Rusi szukał
przytułku, a rządy Polski przeszły do rąk Bolesława Krzywo-
ustego i Zbigniewa. Ostatni rozgniewany na brata, że mu ojciec
pierwszeństwo do tronu przeznaczył, knuł zmowy przeciw Bole-
sławowi, który tymczasem, zaprawiając się w walkach z Pomo-
rzanami do większych czynów, słynął z nadzwyczajnej odwagi
i roztropności. Brzetysław II zbliżył się do niego i zaprosiwszy
na ucztę do Żatca (r. 1099) pasował go na rycerza, przyczem,
według zapewnienia Kozmy, podarował mu część daniny, którą
księciu czeskiemu corocznie za Śląsk przez księcia polskiego
składać należało. '^^)
Przyjaźniąc się z następcą tronu polskiego, Brzetysław II
pragnął mieć pokój stały ze strony Polski, aby mógł zapewnić
po sobie następstwo tronu czeskiego bratu swemu Borzywojowi,
wbrew ustawie Brzetysława I z r. 1055, według której, po Brze-
"'"j Gallus II, 4, 5 powiada, że oprócz poganów, siedem pólków samych
Kruszwiczan pomagały Zbigniewowi w bitwie pod Kruszwica, i że Krusłwica opły-
wająca przedtem w bogactwa i lud rycerski, odtąd w głuche pustkowie się obróciła.
"6) Cosma, III. s. a. ioq6. M. G. IX. 103.
"') Gallus II, 16.
11*) Cosmas, III. s. a. 1099. M, G. IX. 105,
— 491 —
tysławie II powinien był nastąpić Oldrzyk, syn Konrada, ksiaże
brneński, jako najstarszy w rodzie Przemysłowców. Dla dopięcia
nieprawnego zamiaru swego, Brzetysław II udał się -do cesarza
Henryka IV z proiba, aby Czechy oddał w lenna posiadłość Bo-
rzywojowi, jak gdyby Czecliy były prowincya cesarstwa. Hen-
ryk IV, rozumi sie, z radością spełnił żądanie księcia czeskiego
(r. 1099), a ten, opierając sie na zgodzie z cesarzem, wyprawił
sie do Morawii, zdobył Brno i Oldrzyka z kraju wypędził. Zni-
weczenie tym sposobem ustawy r. 1055 o następstwie tronu cze-
skiego, otworzyło na przyszłość drogę do intryg i zaburzeń w ro-
dzie Przemysłowców, a Niemcom nowy powód do mieszania się
w sprawy czeskie podało. Brzetysław II o to nie dbał, ale wrogi
jego nie zasypiali. Raz gdy wracał z łowów w lasacli pod gro-
dem Zbecznem, wyskoczył jeździec z lasu i oszczepem go prze-
bił (i 100), Pogoń za zbójca znalazła go już przebitego własnym
jego mieczem. Nazywał się Lorek, a jak mniemano, podkupiony
był przez Mutinę i Bożeja Wrszowców, którycłi Władysław Her-
mćin dawniej już przyjął i dobrami uposażył. Teraz Mutina i Bo-
żej do Czecłi powrócili. ^^'^)
Po Brzetysławie II władzę w Czecłiacłi objął brat jego Bo-
rzywoj II, ale wygnany z Morawii Oldrzyk, wróciwszy do księ-
stwa Brneńskiego, dobijał się tronu czeskiego, a idąc za przy-
kładem podanym przez Brzetysława II, udał się do cesarza Hen-
ryka IV z proźbą, aby mu Czechy w lenność oddał. Henryk,
przyjąwszy z przyjemnością bogate dary, oddał Czechy w lenność
Oldrzykowi z tem, aby wlasnemi siłami praw swych dochodził.
Zebrawszy więc najemników niemieckich w Rakusach, Oldrzyk
stanął w pobliżu Kutnej Hory, przy Malinie, oczekując na połą-
czenie się z nim Czechów. Czechowie jednak trzymali się Bo-
rzywoja II, a Oldrzyk musiał ustąpić, rad będąc, że mu księstwo
Brneńskie zostawiono (r. iioi).^-*'; Pozbywszy się księcia brneń-
ii») Cosma, III, s. a. iioo, iioi, M. G. IX, 107 — 9.
i2«i) Ibidem.
— 492 —
skiego, Borzywoj II miał jeszcze innego, gorszego wroga w księ-
ciu ołomunieckim Świętopełku, synu Ottona. Nie zadowalniając
się dzielnica swa, Świętopełk zamierzył wygnać z Czech Borzy-
woja II, knuł przeciw niemu zmowy, oczekując zręczności, aby
otwarcie wystąpić. Tymczasem zgon Władysława Hermana (ro-
ku 1 102) podał powód Zbigniewowi szukać pomocy u Borzywoja,
który z początku chciał go popierać, lecz wyrozumiawszy spra-
wę pomiędzy braćmi, pogodził się z Bolesławem Krzywoustym
(i 103).'-') Inaczej postąpił Świętopełk. Nie bacząc na obowią-
zek posłuszeństwa księciu czeskiemu, napadł na Śląsk, pustoszył
pogranicze i tem wywołał odwet ze strony Polaków pod wcdzą
Zelisława, napadem na Morawy, i krwawą rozprawą, w której
obie strony znaczne poniosły straty (1104).^^-) Na poparcie Zeli-
sława puścił się sam Bolesław do Moraw, lecz nieprzyjaciele, zam-
knąwszy się w grodach, do walki nie występywali, zniszczywszy
wiec okolice, powrócił do Polski, spiesząc na wyprawę pomor-
ską.'-'^) Borzywoj ustąpił Bolesławowi Kamieniec nad r. Nisą,^-*)
szukał spokoju, nie przewidując zamachów Świętopełka, który
niespodziewanie z wojskiem pod Pragą stanął (r. 1105).'-'^) Zdrada
nie udała się, lecz chytry Świętopełk zamiaru swego nie wyrzekł
sią. Intrygami skłonił on możniejszych ludzi i dzielnicznych ksią-
żąt morawskich na swą stronę, a gdy na dworze Borzywoja II
zdrada dojrzała, powtórnie do Czech wkroczył. Opuszczony od
przyjaciół Borzywoj II musiał do Polski uciekać (1107),^'^*) wre-
szcie udał się o pomoc do Henryka V, który, za otrzymane pie-
niądze, wezwał przed siebie Świętopełka, grożąc mu za niepo-
słuseństwo wojną. Ten obawiając się gniewu cesarza, pośpie-
szył do niego, powierzywszy władzę w Czechach bratu swemu
i2«) Cosma, III, a. 1103; Gallus, II, 24.
^22) Gallus, II, 25; Wincenty, Chr. 24, M. F. II, s. 313.
12'') Gallus, ir, 26, 27.
1-*) Griinhagen, Regesten, pod r. 1104.
»23) Cosma, III, a. 1106. M. G. IX, uo.
^^^) Cosma, III, a, no7. 1. c.
— 493 ~
Ottonowi Czarnemu. Henryk V bez ceremonii kazał Świętopełka
do więzienia wtrącić, Borzywoj puścił się do Czecli, lecz na gra-
nicy w górach Kruszcowych Otton Czarny odparł go. Wtedy
Świętopełk przyrzekłszy cesarzowi wierność i złożywszy znaczną
summę, przebłagał go,^-') a Henryk V, nie pomny na to, że już
przed tern wziął pieniądze od Borzywoja, rad był, że mu .się
drugi pretendent do tronu czeskiego okupił. Wdarłszy się na
tron Świętopełk musiał trzymać się Henrylca V, albowiem w Pol-
sce znaleźli przytułek wrogi jego: Borzywoj z bratem Sobiesła-
wem i wielu możnymi panami czeskimi.^ -^j Gotowała się nowa
burza, o której niżej powiemy.
7. Bolesław Krzywousty zawiera przymierze z Kolomanem węgierskim
(r. 1107) przeciw Henryl<owi V i Czechom. Wojna r. 1108. Wymordo-
wanie Wrszowców (1108). Wyprawa Henryka V ze Świętopełkiem do
Polski. Zamordowanie Świętopełka, klęska Henryka V r. 1109. Wyprawy
Bolesława do Czech r. IIIO. Zgoda z książętami czeskimi r. ill5.
Oprócz dwóch książąt czeskich na dworze Bolesława Krzy-
woustego znalazł się jeszcze trzeci znakomity zbieg, Almuc, brat
króla węgierskiego Kolomana. Polityka Polski i Węgier, w obec
wrogiego do nich usposobienia Świętopełka czeskiego i Henry-
ka V, wymagała porozumienia się Bolesława z Kolomanem. Ko-
loman, obawiając się zasadzki w Polsce, z powodu Almuca, zwle-
kał zjazd z Bolesławem, lecz później, przez wzajemne poselstwa,
obaj monarchowie zjechawszy się w Spiżu, ^-*') zawarli umowę, iż
12-) Dudik, Miihr. Gesch. II, 533.
^-*) Cosma, III, a. 1107. Multi ex comilibus, quos ipse Boriwoj de proselitis
feceiat 'comites, commitabantur eum et secum in Poloniam proficiscuntur. M. G.
IX, s. III.
i-t*) Gallus, II, 29 i 46; Mistrz Wincenty i dopełniacz Mierzwy pod r. 1108
(M. P. II, 332), tudzież Chr, Princ. Polon. 15 (M. P. III, 459) nie wzmiankują
gdzie sie odbył zjazd Bolesława z Kolomanem. Dopiero Długosz pod r. 1108 mówi;
Colomanus Hungariae rex filio suo natu majori Stephano filiam Juditham Boleslai
Polonorum ducis desponsat uxorem, provinciam Scepusiensem, quae tunc juris Po-
lonorum fuerat, et pars ejus non modica in terra Cracoviensi consistebat, Boleslaus
filiae in dot;.m consigr,at. Ab eo quoque te m porę sequestrata a Po-
— 494 —
na wypadek zaczepienia któregokolwiek z nich przez cesarza,
drugi mający ręce swobodne do działania, natychmiast do Czech
wkroczy''"*) (r. 1108). Rycerstwo Bolesława w tym czasie, bro-
niąc granice Polski od IMorawii, tylko co pod Raciborzem roz-
gromiło IMorawianów, a gdy niebawem potem cesarz Henryk V
napadł na Węgry, z hołdownikiem swym Świętopełkiem, Bole-
sław, stosownie do umowy z Kolomanem, przedarłszy sie przez
lasy, wpadł do Czech, wojsko czeskie pod wodzą Mutiny i Wacka
pobił, pięć dni łupieżył, trzy kasztelanije wypalił, i chociaż w sl<;u-
tek otrzymanych wiadomości o buncie Pomorzanów, spiesznie
opuścił Czechy,'"') jednak cel wyprawy został osiągnięty: Świę-
topełk oświadczył Henrykowi V, że musi do Czech powracać,
a Henryk, pozbawiony pomocy Czechów, ujrzał się zmuszonym
rzucić oblężenie Presburga i co prędzej do Niemiec wracać, za-
kląwszy się, że się zemści na Bolesławie za siebie i Czechów.^"'-)
Pobity przez Polaków wojewoda Wacek tłómaczył się przed
księciem Świętopełkiem, że nieszczęście na Czechy spadło niby
w skutek porozumienia się Mutiny z Polakami. Świętopełk za
radą Henryka V, zamierzył cały ród Wrszowców wytępić.'""")
AVezwawszy więc do siebie Mutinę z killcu innymi krewnymi,
kazał ich zamordować, a rycerzom swym oznajmił, że należące
do Wrszowców grody i ziemie każdy z nich może na własność
lonia in proprietatem et ditionem Hungarorum transiit.
Szczegóły w Naruszewicza H. N. P, II, pod r. 1108, s. 140—1. — Znane sa dzieje
starostwa Spiżskiego, zagrabionego przez Węgrów podczas pierwszego rozbioru Pol-
ski w r. 1772. Dotąd jednak lud Spiża pamięta, że „sprawiedliwa granica Polski
jest u Gencińskich mostów", trzy mile za Koszycami, a od wsi Leśniczy, na gra-
nicy Galicyi, piętnaście mil. Porów. Kaz. Lapczyński. Lato pod Pieninami, Tygo-
dnik Illustrowany r. 1862. Tom IV, s. 147.
»30) Gallus, II, 46.
131) Ibidem.
i32j Cosma, ad. a. 1108. Quibus auditis rex Henricus fertur dixisse compa-
tri Zuatopluk: Nisi tuas injurias in Poloniis ulciscar, projecta vilior sempcr habear.
M. G. IX, s. 113.
i33j Yita Yiperti, a. 11 10. Rex autem Zuetipolco consuluit, ut omnes pri-
mates qui Worswice dłcebantur, decollaret, illeąue pnruit. Hoffmann, Ser. rer, lusati.,
I, p. 23. Także Annal. Pegavienses. M. G. XVI, 250,
— 495 —
zająć. Podane w tak haniebny sposób hasło do niesłychanego
w dziejach rozboju, wywołało straszna rzeź nietyllco dorosłych
mężów, lecz i lś;obiet, dzieci, niemowląt. Wymordowano w naj-
olcrutniejszy sposób olcoło 3000 osób.^-'*) Takim sposobem jeden
ze starożytnych i najsilniejszych rodów czeskich, który z pod-
niety jednego tyrana w końcu X w. wymordował nie mniej zna-
komity ród Sławników^^'-^) i dobra ich zagrabił, — przez zapalczy-
wość innego tyrana w r. 1108 sam zniszczony został. Niedobitki
Wrszowców, podobnie jak niegdyś Sławników, znaleźli w Polsce
przytułek, uposażeni od Bolesława obszernemi dobrami i pod
nazwiskiem Rawitów stali sie zacnymi obywatelami polskimi.'"*')
Rozgniewany na Bolesława Krzywoustego Henryk V goto-
wał przeciw niemu wyprawę i gdy Bolesław prowadził uporczy-
wą wojnę z Pomorzanami (r. 1109), Henryk V zażąda! od niego,
aby połowę państwa ustąpił Zbigniewowi i aby płacił cesarzowi
300 marek rocznie, albo dostarczał mu tyleż ludzi zbrojnych na
wypraw-ę rzymską,'""^ podobnie do zobowiązań hołdowniczych
książąt czeskich.'-'^'') Bolesław wymagania cesarskie odrzucił. Hen-
ryk, ufając obietnicom Zbigniewa i Świętopełka, że byleby do
Polski wkroczył, większa część Polaków opuści Bolesława, po-
śpieszył z potężnem wojskiem niemieckiem i czeskiem pod By-
tom nad Odrą, w dolnym Śląsku,'^") aby gród ten ubiedz wprzód
13*) Cosma, III, ad a. iinS. ^r. G. IX, 113— 14; Annal. Disibodi, ad a. 1 108.
M. G. XVIT, 20.
1.^.) Wyżej s. 305.
13'*) Rava. Ex Bohemica gente, qui illic Ursovicze nominantur, ducens ge-
nus a Bohemie ducibus, ob perfidie scelus, cum omni eorum cognatione exterminati,
pięter paucos, qui in Poloniam fugientes, in notabilem crerere familiam. Seueri,
audaces, et crudeles viri; nonnuUi eciam sanguinarii, periculorum contemptores. Dłu-
gosz, Insignia seu Clenodia regni Poloniae. Wydanie Muczkowsluego. Kraków,
1851, s. 65.
13-) Gallus, III, 2.
13S) Wyżej s, 222, 223, 226, 487.
i^'') Chronica prin. polon, objaśnia, że Bytom nie ten, quod consistit versus
Cracoviani, sed prope majorem Glogoviam ... et Glogovia, sicut credo, ex alia parte
Odere versus Poloniam tunc temporis fuit sita. M, P. III, 466.
— 496 —
nim Bolesław z Pomorza nadciągnie. Gdy jednak załoga Byto-
mia na zbliżających się Niemców z taką natarczywością uderzyła,
że sam Henryk podziwiał mcztwo na wpół nagich ludzi w poró-
wnaniu z jego pancernymi rycerzami, wtedy on przekonał się
o niedorzeczności twierdzeń Zbigniewa i Świętopełka, a nie wi-
dząc możności zdobycia Bytomia, pociągnął pod Głogów. Bole-
sław z nielicznym oddziałem wojowników w pobliżu Głogowa, robił
rozporządzenia do opierania się nieprzyjaciołom na przeprawach
przez Odrę, a tymczasem ściągał siły z oddalonych części kraju.
Cesarz, przebywszy Odrę pod Głogowem, przystąpił do oblężenia
tej warowni, przygotowywał machiny do szturmu, Głogowianie
gotowali się do obrony, poprawiając warownie, znosząc na Avały
stosy kamieni młyńskich, i kotły z wodą wrzącą. Popchnąwszy
wojska do szturmu, cesarz rozkazał zakładników i syna kaszte-
lana grodu uwiązać do machin, mniemając, że oblężeni na widok
swych przyjaciół i krewnych, na nieuchronną zgubę narażonych,
otworzą bramy. Okrutny pomysł nie przyniósł cesarzowi żadnej
korzyści: wszystkie szturmy Niemców i Czechów Głogowianie
mężnie odpierali, a tymczasem Bolesław prowadząc wojnę pod-
jazdową, niszczył drobne oddziały niemieckie, wysyłane z obozu
po żywność w okolicy, często nawet napadami nocnymi na obóz
trwogę w nim szerzył, stawiał zasadzki po drogach, lekkie zaś
hufce jego dokoła obóz nieprzyjacielski otaczały. Niemcy za-
przestawszy szturm.u, stali w obozie, jakby oblężeni, nie śmiejąc
na krok z obozu wychylić się. Strach paniczny ogarnął wojska
cesarskie tak, że nawet Czesi, „choć to zawołani łupieżnicy, wo-
leli nie jeść i nie pić, byle pogromu uniknąć" i z obozu nie wy-
chodzili. Zbliżała się klęska. Cesarz zadumany nie wiedział co
począć, gdy do słuchu jego dolatywały odgłosy pieśni na cześć
Bolesława w obozie niemieckim śpiewanych, gniewał się mocno,
wzbraniał śpiewać, lecz zakazem swym do głośniejszego jeszcze
śpiewania znużonych śpiewaków pobudzał. Zamyślał o odwro-
cie, udając, że niby na Kraków uderzyć zamierzał. Wysłał więc
do Bolesława przez orędowników list, wymagając wypłacenia
— 497 —
mu jednorazowo 300 grzywien, a o dostarczeniu żołnierzy nie
czynił już wzmianl<i. Bolesław odpowiedział, że ani IicViego obola
nie zapłaci. — Cesarz umyślił Czechów posłać na Wrocław, ale
gdy jeden oddział czeslci pobity został, cesarz wezwał do siebie
na naradę Świętopełka, Ictóry cały dzień 21 Września zabawił
u niego. Wieczorem, gdy Świętopełk wracał do obozu, z lasu
jakiś nieznajomy jeździec zbliżył się do orszaku księcia i z taką
siłą cisnął swój oszczep w Świętopełka, że ten padł na miejscu
martwy. ^■*°) Wśród nocnej ciemności i zamieszania jeździec znikł,
a imię jego tajemnica pokryła. Podejrzywano Jana Wrszowca
syna Tystowego, że on niby podesłał zbójcę, mszcząc się za wy-
mordowanie rodu swego, ale nikt nic pewnego nie odkrył. ^^')
Popłoch nadzwyczajny w obozie czeskim, z obawy napadu
Bolesława, powstał. Czesi stali pod bronią, spierali się, kto ma
zostać księciem. Wiprecht z Groicz podniósł głos za Borzywo-
jem, ale w obozie żądano wolnej elekcyi i nie uznawano praw
następstwa. Na proźbę Wacka, przyjaciela zabitego Świętopeł-
ka, wojsko wybrało Ottona, brata zabitego księcia. Cesarz wnet
potwierdził go, aby utrzymać Czechów w "obozie, ale oni rwali
się do ojczyzny, przewidując nowe burze w domu. Z nimi uciekł
i Zbigniew. Jeden tylko Wiprecht z 2000 dzielnych Misznia-
nów, ustępując życzeniu cesarza, pozostał w obozie, w nadziei,
że mu wynagrodzoną będzie usługa w krytycznym czasie cesa-
rzowi okazana.^*-)
Z osłabionem i zdemoralizowanem wojskiem Henryk V ru-
szył pod Wrocław, rozpuściwszy wieść, że ciągnie do Krakowa.
Zbliżył się nareszcie do Wrocławia i stanął, bo dalej iść nie
mógł. Zasobów dla pożywienia ludzi i koni nie było, wysyłać
z obozu oddziały dla łupieżenia okolicy ani myślić, bo ruszeni
1'^^) Gallus, III, 3, 4, 5, 6, 7, 8, g, 10, u, 12, 13, 14, 16. Chr. piin. pol.
w M. P. III, 466—470.
1") Cosma, III, a. 1109; Vita Yiperti, apud Hoffmann. Ser. rerum hisat,
I, P. 23-
1'-) Cosma, III, a. 1109; Vita Yiperti, 1. c.
Tom lir. 32
- 498 -
przez Bolesława kmiecie śląscy dokoła obóz niemiecki opasali,
a on sam coraz czestszemi podjazdami niezmiernie targał siły
wrogów. Nędza, głód, zaraza trzebiły szeregi niemieckie, a ce-
sarz codzień nie doliczał sie mnóstwa swycłi żołnierzy.
Nalegali na Bolesława r)^cerze polscy, aby walną bitwą skoń-
czyć rozprawę z napastnikami, ale on szczędząc rycerstwo na
przyszłość potrzebne, wolał nieprzyjaciół nękać nieustannymi pod-
jazdami i głodem, ścieśniał obóz cesarski zwartymi coraz bardziej
szeregami kmieci, z różnycłi stron Polski przybywających. Hen-
ryk V ujrzał się w oblężeniu, zamyślał odwrót, lecz rejterować
się porządnie ze szczątkami zdemoralizowanego wojska nie było
już możności. Zrzuciwszy więc z siebie szaty królewskie, cesarz
pod opieką mężnego grafa Wiprecłita Groickiego uciekł, a za
nim jego wojownicy, jak się komu udało. Z potężnego wojska
cesarslciego na polu wrocławskiem tylko trupy zostały, ^^-''j Pa-
mięć o tej strasznej klęsce Niemców (r. 1109), przechodząc z po-
kolenia do pokolenia, przeistoczyła się w legendę o p s i e m
polu, według której psy, zbiegając się zewsząd na pole wro-
cławskie, pożerały ciała niemieckich rycerzy i z tego powodu
niby pozostała nazwa: psie pole (Hundsfeld).
Wnet potem Bolesław Krzywousty ruszył do Czech, aby
Borzywoja na tron wprowadzić, lecz tam stronnictwo młodszego
brata Borzywojowego Władysława, popieranego przez Henryka
V, obwołało go królem. Bolesław zamierzał do Pragi dążyć, ale
gdy się dowiedział, że syn Wiprechta Groickiego Wiprecht II,
z Misznianami wprowadził Borzywoja do Wyszegradu i obwołał
go księciem, uważał sprawę Borzywoja za ukończoną pomyśl-
nie,'''^) powrócił do Polski i tejże zimy wojsko swe na Pomorze
prowadził. Nie przewidywał atoli Bolesław, że mu wkrótce w}''-
ii'j Gallus, III, .15. Jak pisarze niemieccy dawnych wieków przewrotnie
o klęsce Henryka V pod Wrocławiem wiadomości zapisywali, za przykład poshuyć
może Abbat Urspergensis: Henricus ad Poloniam gentem longinquam niOvit exer-
citum, mu1toque ibi atque diulino desudans labore, diu negatum a terra illa tributi
cxefrii debitum. I na tem koniec. Chronić, edit, 1569, p. 253.
'■'■'\ Gallus III, 17; Vita Yiperti, aped Hoffmann. Sc, re. lus I, 23.
— 499 —
padnie znowu z Czechami orężem się rozprawić. Albowiem w ty-
dzień po obwołaniu Borzywoja księciem, Henryk V pośpieszył
z wojskiem do Czech, wezwał przed siebie do Rokiczan obu pre-
tendentów do tronu, Borzywoja kazał okuć w kajdany i uwięzić
w Hamersztejnie nad Renem, a Władysława księciem potwier-
dził, (w Styczniu r. iiio). Skutki zmiany rządu w Czechach
dały się wnet poczuć Polsce dotkliwie. Zbigniew z Czechami po-
czął napadać na Sląsk/'*''j a książę Władysław ścigał stronni-
ków Borzywoja i księcia morawskiego Ottona uwięził.'^**)
Interesy państwa Polskiego niepozwałały Bolesławowi Krzy-
woustemu obojętnie patrzeć na to, co się w Czecliacłi działo.
Ściągnąwszy więc wojsko swe z Pomorza, i mając przy sobie
księcia Sobiesława, Bolesław z potężną i dobrze uorganizowaną
silą, przedzierając się przez najwyższe szczyty gór pogranicznycłi
i gęstwiny leśne, niezwykłemi drogami, wtargnął do Czech we
Wrześniu r. iiio, doszedł do r. Cydliny, po drugiej stronie któ-
rej stał ze swem wojskiem książę Władysław, Kilka dni wojsko
polskie ruszało się w różnych kierunkach nad Cydłiną, szukając
zręcznej chwili do przejścia rzeki, a gdy Bolesław przeszedł na-
koniec Cydlinę aby przeciwników do boju zmusić, Czechowie,
unikając bitwy, przeszli w nocy na inny brzeg rzeki. Brak ży-
wności zmusił Bolesława rozpocząć odwrót ku granicom swym.
Czechowie szli za nim. U podnóża gór Śnieżnych wojsko pol-
skie stanęło obozem. Czechowie napadli na oddział wojewody
Skarbiniira, lasem od głównych sił polskich oddzielony, a inne
liufce przeciw Bolesławowi postawili. Ten, uszykowawszy półk
gnieźnieński ś. Wojciecha, część pólku wojewodzińskiego i inne
hufce wyborowego rycerstwa, krzyknął: „Wjara", — „my pier-
wsi bój poczniem i my go skończym." Wnet cała jazda rzuci-
wszy się na wrogów i „bój od skruszenia , kopij zagaiwszy, mie-
"5) Gallus III, 19.
""J Cosma 111,34 ad. a. 1 1 10 wzmiankuje, że Władysław, skazawszy Ottona
orawskiego na więzienie, izekł: ut sui posteri discant, quod tena Moravia et ejus
inatores semper Boemorum principis sint sub potestate. M. G. IX. 119.
32*
— 500 —
czem dalszej roboty dokonała." Pierwszy legł pomostem szyk
błyszczących czeskich i niemieckich kiryśników, potem inny
kwiat czeskich rycerzy, reszta nieprzyjaciół w rozsypkę lub nie-
wole poszła. Pogrom wojsk księcia Władysława w pobliżu Tru-
tnowa byl zupełny. Zbigniew, przytomny w obozie czeskim, ra-
tował się ucieczka'-*') (8 Października, r. iiio).
Świetne zwycięztwo otwierało Bolesławowi swobodną do
Pragi drogę. Lecz pocóżby tam poszedł? Wszak przyjaciela
jego Borzywoja Henryk V trzymał w więzieniu, a tymczasem
straszne powstanie pogaństwa między Łabą a Odrą (ino), tu-
dzież sprawy pomorskie wymagały baczności. Wszedł więc Bo-
lesław w porozumienie z Władysławem i w tymże jeszcze roku
IIIO pojął za żonę Salomee, córkę hrabiego Henryka z Bergu,
siostra którego Ryxa przedtem już została małżonką księcia
Władysława.''*^) W tymże czasie Bolesław skłonił Władysława
do wydzielenia Sobiesławowi Żatca z okolicą na utrzymanie'^")
i utrwalił zgodę z Czecłiami na długie lata. Wprawdzie Sobie-
sław, w skutek nowych zatargów z bratem w r. 1113 znowu do
Polski uciekł, lecz to nie naruszyło dobrych stosunków z Cze-
chami. Bolesław starał się pogodzić braci. W Lipcu r. 1 11 5
książęta: Władysława Sobiesław i Bolesław Krzywousty zjechali
się nad brzegiem Nisy śląskiej, dokąd przybył tamże Otton mo-
rawski, zaprzysięgli sobie wzajemną zgodę i udarowawszy się
wzajemnie bogatymi podarkami, wrócili do domu, ciesząc się za-
pewnieniem pokój u, '■^^)
"") Gallus III, 21, 22, 23; Cosma III, a. ilio, 35, 36. Palacky. Dejiny.
Dii. I. kniha III. s. 391. O miejscu bitwy w pobliżu Śnieżnie, niedaleko Trutnowa,
Tomek: Deje kral. Cesk. s. 90. Pamatky Archeol. Dii II, s. 165.
^*^) Pierwsza żona Bolesława Krzywoustego Zbysława, córka księcia kijow-
skiego i halickiego Świętopełka, poślubiona w r. 1103, umarła w r. 1108, Druga
żoną, według Ortlieba Zwifaltensis była Salomeą, filia Heinrici comitis de Berge.
Translatio Manus S. Stephani, wBielowskiegoM. P. II, s. 3. — Tamże Bertholdi de con-
slructione monasterii Zwifaltensis str. 6 wzmiankuje i o Ryksie, żonie Władysława.
'*») Gallus III, 25. Cosma III, 34.
^*fj Cosma III, 40, 41. an. 11 14, 1115. M. G. i X. 122. Palacky. Dejiny.
Dii. I. kn. III. s. 394.
lOl —
§61.
Słowiańszczyzna bałwochwalcza po upadku władzy
polskiej nad Łabą aż do nawrócenia Pomorza przez
Bolesława Krzywoustego (r. 1034 — 1127).
I. Rozosobnienie ludów zaodrzańskich i pomorskich.
W ciągu kilkuwiekowej walki o niepodległość, ludy za-
odrzańskie i pomorskie wytworzyły o własnych siłach każdemu
z nich właściwy ustrój wewnętrzny i stosunki polityczne. Obo-
dryci, Lutycy, Ranowie i Pomorzanie składali osobne związki,
jakby państwa udzielne, prowadzące na własną rękę politykę ze-
wnętrzną, nie zważając na to, co sąsiedzi robili. Rozosobnienie
z biegiem czasu doprowadziło do tak różnego ustroju polity-
cznego, że jednakowego pochodzenia i obyczaju ludy, w XI w.
miały kształty państwowe całkiem już odmienne.
Ob odry ci najbardziej na zachód wysunięci, musieli w obec
pogranicznych napadów Sasów i Danów, wcześnie połączyć swe
siły w ręku książąt, którzy im w bojach przewodniczyli. Ciągłe
walki z nieprzyjaciółmi, klęski, zniszczenia kraju zniewoliły lud
obodrycki do uległości książętom, do słuchania ich rozkazów, bo
doświadczenie nauczyło, że bez silnej władzy niepodobieństwem
było skutecznie wrogów odpierać. Książęta, czuwając nad bez-
pieczeństwem kraju, zyskiwali poważanie: lud przyzwyczajał się
do szanowania władzy. Milczą więc dzieje o zgromadzeniach lu-
dowych, wiecach, a wzmiankują tylko o książętach, koło któ-
rych obracały się dzieje i losy Obodrytów.
Lutycy mniej od Obodrytów narażeni na napady nieprzy-
jaciół, bardziej nieprzystępni w swych moczarami i lasami po-
krytych miejscowościach, a przytem zagorzali poganie, nie czuli
potrzeby podniesienia władzy książęcej. Gmin kmiecy huczał na
wiecach, podtrzymywał usilnie samorząd drobnych krajów, ziem,
niby udzielnycli państewek, wreszcie starł książąt już w X wieku
I
— 502 —
tak, że w XI w, wzmianki o nich nie znajdujemy. Sprawy wa-
żniejsze, dotyczące związku ludów lutyckich, jak wojna i pokój,
łączyły drobne ludy na wiecach w świątyni Radogosta. Nie
cały gmin wszakże, a tylko przedniejsi obywatele mogli się zbie-
rać na sejm, którym kierowali możnowładzcy z pomocą pogań-
skich kapłanów. Ci właśnie możnowładzcy, dla utrzymania zna-
czenia swego, odwrócili ludy lutyckie od związku z Bolesławem
Chrobrym i sprzymierzyli się z Niemcami.
Dwa bratnie ludy, posiadające dawniej jednakowy u.stroj
polityczny i społeczny, Obodryci i Lutycy w XI w. tak się już
odróżnili, że u Obodrytów dostrzegamy zawiązek państwa mo-
narchicznego, a u Lutyków federacyję gmin kmiecych, najwyż-
szą władzę, której sprawował sejm z teokratyczno-szlacheckich
żywiołów złożony.
Rany, należąc do związku Lutyków, stanowili osobne
państwo teokratyczno-monarchiczne, w którem władza arcyka-
płana stała wyżej od władzy królewskiej. Odosobnienie ich do-
szło już w X w. do takiego stopnia, że nie wahali się sprzymie-
rzać się z Niemcami i razem z nimi walczyć przeciw najbliższym
swym braciom Lutykom.
Pomorzanie zachodni, zamieszkali po obu brzegach dol-
nej Odry z wyspami przy ujściu jej Uznoimem i Wolinem, a na
wschód aż do r. Parsanty, bronili swej niepodległości przeciw
naciskającym na nich Danóm i Polakom. Mniej od "Lutyków
i Ranów napastowani przez nieprzyjaciół, a przytem posiadając
obszerną terytoryję, niedostępną prawie przez odwieczne puszcze
i błota, mocniej od innych braci trzymali się starożytnego oby-
czaju, według którego książęta podzielali swą władzę z wiecami
i możniejszymi obywatelami kraju.
Cztery wzmiankowane ludy, trzymając się dawnej wiary
i prastarych obyczajów, składały w XI w. osobną grupę ludów
słowiańskich, nieprzyjaźnie usposobionych do chrześciańskiej Pol-
ski. Pozostawieni samym sobie Obodryci, Lutycy, Rany i Po-
— 503 —
morzanie w zajściach z Niemcami, Danami i Normanami walczyli
każdy z osobna, częstokroć nawet z powodzeniem. Oczywiście,
że wojny ich z cudzoziemcami wcale inaczej kończyłyby sie, gdy-
by połączywszy sie pod jedną władze, wszyscy działali wspól-
nemi siłami. Z połączenia tych czterech ludów mogłoby się na
Pomorzu baltyckłem utworzyć państwo silniejsze nietylko od ka-
żdego z sąsiednich markgrafów i księcia saskiego, ale i od króla
duńskiego, bo posiadałoby obszerniejszą terytoryję, zamieszkałą
przez liczne i nadzwyczaj bitne ludy. Prąd wypadków wskazy-
wał tym ludom konieczność iść za postępem czasu, wyrzec się
swobody gminnej i czci dawnym bogom na korzyść ustroju pań-
stwowego i cywilizacyi chrześciańskiej, Polska przykładem im
świeciła! K^siążęta słowiańscy pojmywali, że Niemcy gotują im
zniszczenie i śmierć, że wyprawy niemieckie pod pozorem sze-
rzenia chrześciaństwa, były obłudą, maską dla pokrycia chciwo-
ści i grabieży. Ludy słowiańskie gotowe były do walki na
śmierć, do poświęcenia się i ofiary bez granic, brakowało im je-
dnak zmysłu politycznego. Interesy dynastów, odwieczne zatargi
pomiędzy książętami, z pokolenia do pokolenia przechodzące, in-
trygi wrogów, egoizm możnowładzców i kapłanów, wreszcie cie-
mnota pogańska podtrzymywały rozosobnienie, usuwały myśl or-
ganizacyi państwowej. Klęski i utrapienia ojczyzny podnosiły
czasem do władzy książąt śmielszej natury i hartownego charak-
teru, gotowych iść za postępem wieku, los jednak odmówił po-
morskim Słowianom wybitniejszych osobistości, uzdolnionych wyż-
szymi przymiotami rozumu i serca, aby łączyć i prowadzić bratnie
ludy po drodze oświaty chrześciańskiej, rozwijać siły narodowe
dla wstrzymania naporu wzmagających się państw zaborczych:
Niemiec i Danii. Rzecz jasna, że z biegiem czasu Słowianie
nadbałtyccy opamiętaliby się i stworzyliby osobne państwo, na
kształt Czech i Polski, ale wrogi śpieszyli, aby ich nie dopuścić
do tego. Napady, wojny, zabory pogranicznych ziem niewoliły
Słowian zaodrzańskich i pomorskich stać ciągle pod bronią,
walczyć jak kto umiał. Ztąd i dzieje ludów tych nie dają się
— 504 —
ująć w ramy szerszego obrazu, a rozpraszają sie w wewnętrznych
zaburzeniach i wojnach z cudzoziemcami. Zostaje wiec dzieje Sło-
wian bałwochwalczych w XI wieku wziąć pod rozwagę poje-
dynczo każdego ludu.
2. Obodryci. Napady Danów (1043—1044). Gotszalk wprowadza
chrześciaństwo; zabity r. 1066. Powstanie poganów. Błus zamordowany
(1066). Kruk księciem. Budywoj zamordowany (1071), Kruk także (1105).
Henryk syn Gotszalka królem.
Od niepamiętnych czasów Danowie wdzierali sie na po-
brzeża bałtyckie w celu zdobycia łupów i stanowisk od Jutłandyi
i Szlezwiku aż do Prusów,^) Kurów,-) ujścia Dźwiny i dalej aż
do zatoki Fińskiej.^) Z Danami łączyły się rozbójnicze tłumy
skandynawskich piratów i wspólnie pod nazwą Normanów i Wa-
ragów głośne na cały świat przedsiębrały wyprawy. Z takich
rozbójniczych tłumów sformowało się towarzystwo wikingów
jomsburgskich w X wieku, o których wzmiankowaliśmy wyżej. '^)
Przewódzcy tych wikingów, spokrewniwszy się z Mieszkiem I i Bo-
lesławem Chrobrym, trzymali się mocno w swej warowni o trzy
mile niemieckie od Wolina położonej i nie zważając na pokre-
wieństwo z królami duńskimi, chrześcianami, władzy ich uznawać
nie chcieli, z Wolinianami jednak, takimiż jak oni poganami, zo-
stawali w zgodzie, a przeciąg stu lat pobytu wikingów na ziemi
słowiańskiej dostateczny był dla assymilacyi ich poniekąd z lu-
dnością miejscową.^) Z swojej strony Danowie, uważając Joms-
1) 1027 — 1030, Kanutus senes, Svenoni iilius — Sclaviam cum Sarabia
sibi subjugavit. Svenonis histor. regn. Dann., w Langebeka Scripto, rer. danica-
rum, I, 54.
-) Już za czasów ś. Ansgara (820 — 830) Danowie opanowali brzegi Kur-
landyi i jak się z żywota ś. Ansgara dowiadujemy, zmuszeni zostali opuścić krainę
zbuntowanych Kurów. Szajnocha. Lechicki początek Polski. Dzieła. T. IV, s. 180.
■■') "Wiadomo, że w r. 859 Słowianie nowgorodzcy wygnali swoich Waragów
„za morze."
') Wyżej, s. 316, 318.
'•>) O stosunkach Wolina do Jomsburga w X w. nie posiadamy wiadomości,
ale gdy ta warownia od duńskich konungów odpadła, Wolinianie stali sie sprzy-
mierzeńcami jonsburgskich wikingów i razem z nimi robili wyprawy morskie. (Gie-
i
— 505 —
burg za posiadłość duńska, pragnęli warownie te zagarnąć razem
z Wolinem, który słynął z handlu i nadzwyczajnych bogactw,")
a przytem służył przytułkiem dla wszystkich wygnańców i awan-
turników duńskich i norwegskich,') którzy razem ze Słowianami
rabowali po brzegach morza Bałtyckiego. Wzrost ogromnej po-
tęgi Kanuta W. zniewolił mieszkańców Jomsburga do uznawania
władzy jego, ale gdy po śmierci Kanuta (r. 1035) Daniję opano-
wał król węgierski Magnus Dobry, syn Olafa ś., jomsburgscy
wikingi odmówili mu posłuszeństwa. Magnus z liczna flotą ude-
rzył na Jomsburg, warownie zburzył, chram pogański spalił, po-
tem obiegł Wolin (1043), okolice którego wypalił i srogo złupie-
źył;^) część Słowian poddała się królowi, inni rozbiegli się w ró-
żne strony.^)
Nad Obodrytami w tym czasie panował mąż dzielny Ratibor,
chrześcianin, lecz i u poganów zaufanie posiadający. Miał on
ośmiu synów, którzy byli książętami, zapewno plemion obodryc-
kich, władzy Ratibora podległych. Z niewiadomego powodu Ba-
nowie zabili Ratibora, ^'^) prawdopodobnie jednak, że za pomoc
sebreeht. Wend. Gesch I, 250). Wikingi do Jomsburga bez kobiet przybywali. Czy
nie wypada przypuścić, źe jak wodzowie brali za żony córki Mieszka I, tak towa-
rzysze niższych stopni pojmywali za żony slowianki, bo innej narodowości kobiet
w okolicy Jomsburga nie było. Snoro Sturlson nawet mieszkańców Jomsburga
Wendami nazywa; Yendas Jomsburgum habitantes. Saga of Magnusi Goda c. 25.
•J) Dzieła niniejszego T. II, s. 607.
') Julinum certissimum Danorum profugium proscriptorum. Saxo Grammati-
cus. Historia Danica, lib. XII, p. 604, edit. Havniae, 1839,
**) A, 1043. Magnus autem rex posteaąuam in Yindlandiam venit, Jomsbur-
gum agressus, oppidi munimentis mox expugnatis, incolarum plurimos occidit, oppi-
dum ipsum subjecto igne cremavit, ruraąue late vicina incendiis vastavit, maxima
belli foeditate grassatus. Snori Sturlson, Saga of Magnusi Goda c. 25. Wigger,
Mek. Annal. 73.
") Multi Yindlandiae incolae obsecjuium łidemąue Magno regi addixere : atta-
men longe pluras erant, qui elapsi fuga lateąue sparsi sunt. Snori Sturlson, 1, c.
cap. 25. Porów. Dahlman. Gesch, v. Danemarck, 121. Barthold. Gesch. v. Riigen
u. Pommern, I. 383.
^") A. 1043 — 4. Ratibor dux Sclavorum interfectus est a Danis. Ratibor
iste christianus erat, vir magnae potestatis inter barbaros Habuit enim filios octo,
principes Sclavorum, qui omnes occisi snnt a Danis, dum patrem ułcisci ąuesierunt,
Adam. Bremcns. II, 75,
— 5o6 —
udzieloną Wolinianom. Synowie jego, mszcząc się za śmierć
ojca, rozpoczęli z Danami na lądzie i morzu wojnę, w której
uczestnictwo i Ranowie przyjęli, A chociaż w bojach wszyscy
synowie Ratibora padli, nie wyziębiło to zapaiu Słowian, którzy
wtargnąwszy massa do Szlezwiku, niszczyli posiadłości duńslcie
aż do kończyn Jutlandyi. Gdy jednak do domu zwycięzko wra-
cali, nie przewidując niebezpieczeństwa, Magnus, porozumiawszy
sie z zięciem swym Ordulfem, synem księcia saskiego Bernliar-
da, wylądował niepostrzeżony na brzegach Szlei, napadł na Sło-
wian w nocy, okropną rzeź spriiwił, a przy pomocy nadbiegłych
od Ordulfa posiłków, zadał im taką klęskę, że według ówcze-
snych pisarzy, 15,000 Słowian w boju zginęło, 29 Września roku
1044.11)
W czasie tych wypadków zjawił się Gotszalk, l<tóry jedy-
naście lat przepędziwszy u cudzoziemców, uczestniczył w wypra-
wie króla Kanuta do Anglii, a po jego śmierci (1035) bawił na
dworze duńskim, pozyskał przyjaźń krewnego Kanuta Swena
i rękę siostry jego Syryty. Z pomocą duńslcą Gotszalk, powró-
ciwszy do kraju, „znalazł dziedzictwo swoje w ręku jakichś władz-
ców, z którymi walczyć musiał, nim posiadłość swoją i władzę
odzyskał."'-) Wychowany w clirześciaństwie i ocierając się po
świecie Gotszalk pojął potrzeby ojczyzny. Wrócił on do kraju
z pomocą duńską, ale niepodległość jego usilnie bronić zamierzył.
Pierwszym do tego środkiem miało służyć rychłe wprowadzenie
chrześciaństwa, bo to pozbawiało Niemców i Danów powodów
^1) A. 1044. Ad cujus mortem nlciscendum jam tunc cum exercitu Winiili
venientes usque ad Ripam vastandam progressi sunt. Et forte Magnus rex tunc a Noid-
mannia rediens Heidibam appulit. Qui mox Danorum copiis undiąue collectis egre-
dientes a Dania paganos in campestribus Heidibae cxcepit. Quindecim milia ferun-
tur ibi occiss. Adam. Brem. II, 75. O bitwie tej szeroko rozpowiadają sagi pół-
nocne. Z nich dowiadujemy się o pomocy podanej przez Ordulfa Magnusowi, o czem
ani Adam Bremeński, ani Saxo Grammatyk nie wzmiankują; z nich dowiadujemy się
także, że bitwa zaszła w dzień ś. Michała. Ale we względzie miejsca bitwy sagi
podają wiadomości niezgodne pomiędzy sobą. Porów. Scri[)ta historica Islandorum.
T. VII, p. 353 sequ. T. XII, p. 555 sequ.
12) Adam. Br. II, 75, Helmold, I, 20,
— 507 —
do napadów w imię religii na Słowian. Niełatwo mu było dojść
do zamierzonego celu. Obodryci niejednokrotnie doświadczywszy
zdzierstw sług kościoła, z obrzydzeniem patrzyli na cłirześciań-
stwo, jak na naukę niemiecką, nie ufali Gotszalkowi, w dawnym
pogańskim obyczaju trwali^"') i tylko przez wzgląd na dawniejsze
jego czyny, uznawali go księciem.
Ówczesny arcybiskup bremeński Adalbert (1045 — 1072), gorli-
wy o rozszerzenie chrześciaństwa w północnycli stronach, a jeszcze
więcej o wywyższenie swej metropolii, wszedł w blizkie stosunki
z Gotszalkiem, który stawszy się zwolennikiem arcybiskupa, czę-
sto odwiedzał Hamburg, ryzydencyję Adalberta, budował męzkie
i żeńskie klasztory, napełniał kraj kościołami, nauczał nowej wiary
ten sam lud, który przed kilkunastu laty sam podburzał do znisz-
czenia chrześciaństwa. Gorliwość swą posunął on do takiego
stopnia, że sam częstokroć w kościołach miewał kazania, aby
w zrozumiałej mowie wyłożyć ludowi znaczenie tajemnic wiary,
których kapłani cudzoziemscy, nieświadomi mowy słowiańskiej,
wytłómaczyć nie umieli.^"*) Lat dwadzieścia z górą pracował Got-
szalk, w dobrej wierze, że wszystko dla ludu czynił, nie podej-
rzywając zapewno, że działał według woli Adalberta na korzyść
Niemców. Dla ludu potrzebne były kościoły wiejskie, z kapła-
nami słowiańskimi, którzyby posiadali zaufanie słuchaczy, a on
książę zbudował najwięcej klasztorów w miastach: Starogardzie,
Raciborzu, Łączy nie, a w Mikilinburgu (Welegardzie) aż trzy
razem, ^^') napełnione mnichami i zakonnicami z Niemiec sprowa-
*') Adam. Br. II, 75. Godescalcus, rediens ab Anglia contra Sdavoniam
venil infestus, omnes impugnans, magnumque paganis terrorem incutiens.
") Adam. Br. III, 19. Princeps Godescalcus, dicitur tanto relig^ionis arsisse
studio, ut oblilus ordinis sui frequenter ia ecclesia sermonem exliortacionis ad po-
pulum fecerit, ea, que .mystice ab episcopis dicebantur vel presbyteris, ipse cu-
piens Sclavanicis verbis reddere planiora. Tak samo powtórzył Helmold, I, 20. —
Użyte przez Adama wyrażenie: mystice zwyczajnie pisarze tlómaczą: mistycznych
słów ewangelii, albo niezrozumiałych wyrażeń. (Bartoszewicz. Hist Pierw. Pol.
II, 374), a według Pawińskiego mystice oznacza nie słowa niezrozumiałe, a ta-
jemnice wiary, mysteria, które Godszalk objaśniał ludowi, IIoJiaScKie daBailc. 133.
i-') Adam. Br. III, 19.
dzunynii, obcych ludowi ł obyczaju i mowy, a wrogich z pocho-
dzenia. Nie dziw wiec, że pomimo największej pracy Gotszalka
on „tylko trzecia cześć nawrócił tych, którzy za dziada jego Mści-
woja do bałwochwalstwa odpadli." '**) Ale i tej „trzeciej części"
nawrócenie nie było szczere, płynęło nie z głębokiego przeko-
nania, a raczej z przymusu, bo wkrótce się okaże, że zabiegi
Gotszalka nie trafiły do przekonania ludu. Nie tak było w Mo-
rawii i w Polsce, gdzie lud słuchając słowa bożego w mowie oj-
czystej, przenikał się ideą chrześciaństwa i zostawał przy niem
na zawsze. Ale tu, u Obodrytów, książę niegdyś renegat, potem
wychowaniec duński i apostoł z reki Adalberta, czyż mógł mieć
powodzenie u ludu zdradzonego już niejednokrotnie? Co ludowi
słowiańskiemu potem, że arcybiskup z księciem wznowili biskup-
stwo Starogardzkie, na którem osadzono Niemca Ezona, a w no-
wo ufundowanych biskupstwach: Raciborskiem zasiadł jakiś Ari-
ston, przybyły z Jerozolimy, w Mikilenburgskiem zaś przybyły
ze Szkocyi Jan,'") który z amatorstwa do podróży, opuścił Szko-
cyę i do Saksonii przybył,^*^) potem, będąc wysłanym do ziemi
słowiańskiej, bawił czas niejakiś u Gotszalka i „wiele tysięcy po-
gan, jak powiadają, ochrzcił." ^^) Korzystał z tego wszystkiego
jeden Adalbert, który nie zadowalniając się przyjaźnią papieża
Leona i tytułem legata apostolskiego, zamarzył w granicach swej
dyecezyi ustanowić dwanaście biskupstw i tym sposobem stwo-
rzyć niezależny od Rzymu patryarchat.'-") Trzy biskupstwa na
ziemi słowiańskiej powiększyły sławę Adalberta, wielkim zwa-
nego; mogło być biskupstw i więcej, lecz los nieprzyjazny jego
i») Helmold. I, 20.
^•) Adam, Br. III, 20.
'*) Johannes iste peregrinationis amore Scotiam egressus venit in Saxoniani,
et clementer ut omnes a nostro susceptus archiepiscopo, non multo post in.Sclava-
niam ab co directus est ad principem Godescalcum, Schola 81, ad Adam. III, 50.
Porów. Wigger. Mek. Annal. s. 85.
'■') Apud quem (Grodescalcumj illis diebus commoiatus, multa paganonim
milia baptizasse narratur. Schola 81, ad Adam. III, 50. Wigger. s, 85. Wia-
domość o tym Janie, dosłownie' powtórzył Helmold. I, 22,
20; Helmold. I, 22.
- 509 —
i Gotszalka zamiarom, zrządził inaczej. Arcybiskup Adalbert, za
intrygi na dworze małoletniego cesarza Henryka IV, zmuszony
był opuścić swą metropolii ę r. 1066,-^) a wkrótce po nim i książę
Gotszalk zeszedł ze sceny dziejowej.
Około tego czasu zmarł (roku 1059) książę saski Bernłiard,
który z urzędu sprawował nadzór za pogranicznymi Słowianami,
a z Obodrytów daninę pobierał. Zarząd księstwa i nadzór za
Słowianami objął starszy syn jego Ordulf,--) który „dzielnością,
doś\tiadczeniem i szczęściem daleko niżej stal od ojca swego," -'^)
Tymcjasem u sąsiednich Lutyków wszczęły się zaburzenia, wojna
domowa, rozerwanie związl^u czterech ludów lutyckich i dobro-
wolne poddanie się księciu Gotszalkowi Czrezpienianów.-^) Wzbu-
rzenie namiętności pogańskich Lutyków, znalazło współczucie
i u Obodrytów, którzy, w ciągu dwudziestoletniego apostolstwa
Gotszalka i Adalberta, nie przestawali pałać nienawiścią do
Niemców i chrześciaństwa z icli reki. Powstanie wybuchnęło
pod przewodnictwem Blusa,-'') który miał za żonę siostrę Got-
szalka. Pierwszą ofiarą zaburzenia padł książę Gotszalk, zamor-
dowany w mieście Łączynie, u stóp ołtarza, razem z księdzem
-*) Adam. Br. III, 46 — 48, o usunięciu od arcybiskupstwa Adalberta opo-
wiada pod rokiem 1066, że zmuszony byl w nocy ratować się ucieczką do Goslaru,
w okolicach którego mieszkał pól roku, a tymczasem dobra jego przez nieprzyjaciół
rozgrabione zostały. Adalbert umarł w r. 1072. Porównania chronologiczne dodał
Wigger. Mek. Ann. s. 79, 85.
--) Annal. Saxo. a. 1059. Bernhardus junior dux de Luniburh obiit; cujus
ducatum Ordulfus, fiłius ejus, obtinuit. Pertz. M. G. YIII, s. C92.
23) Helmold. I, 22.
*••) O tern szczegóły niżej w bieżącym § s. 520.
-'') U Adama Bremeńskiego i Helmolda: Blusso. Badacze, dla objaśnie-
nia tej nazwy, różne objaśnienia robili. Według domysłu Suryna (w Tygodniku
Iłlustrowanym z r. 1879, s. 167), Blusso jest przekręceniem spieszczonej formy Bo-
leś, Boluś, a domysł ten wydał się Stanisł. Marońskiemu trafnym. (Słowianie Me-
klemburgscy, w Bibiotece Warszawskiej z r. 1881. Sierpień, s. 204). — W latopisie
Wołyńskim pod r. 1279 wzmiankuje się B.łus sługa Wasilka księcia Słonimskiego,
podczas utarczki pod Sochaczewem (Karamzyn. Istoria Gosud. Rossijs. IV, przyp.
175). Obecnie znaną jest w Polsce nazwa rodzinna Błuś. Inżynier przy kolei
Warszawsko-Petersburgsiej Błuś, rodem z W^arszawy. kwitnął około r. 1870. Są-
dzę, że bez domysłów, można zostawić nazwę Blus, teiaz zmiękczoną w Błuś.
— 510 —
Iipponem, tudzież innenii duchowneml i świeckiemi osobami,
7 Lipca r. io66. Rozszalały tłum rzucił sie na Racibórz, gdzie
15 Lipca opat Answer i osiemnastu mnicliów ukamienowani zo-
stali.-") Biskup mikilinburgski Jan, oprowadzany najprzód po
grodacli, bity i wyszydzany, zamordowany w Ratarze, a głowę
jego poganie włócznią przebiwszy, Bogu swemu Radogostowi
w znak zwycieztwa ofiarowali. W Meklenburgu żona księżna
Gotszalka, córka króla duńskiego, razem z innemi cudzoziemkami
wygnaną została.-') — Rozprawiwszy się z Niemcami wewnątrz
kraju, tłumy poganów rzuciły się na przyległy ]<raj Sasów, zbu-
rzyły Hamburg, mordowały okolicznych Stormarsów, ludność do
niewoli uprowadzały. Bogate i ludne miasto Szlezwik znienacka
napadnięto i do gruntu zburzono.-^) Z dwóch synów Gotszalka,
Henryk razem z matką uciekł do Danii, a inny, ze Słowianki
zrodzony Budy woj (Butue)-") w Barden-gau się schronił. Nako-
niec, wśród zaburzenia, sprawca nieszczęścia Blus został zamor-
dowany (r. loóó).-"'') Takim sposobem Obodryci znowu do bał-
wochwalstwa wrócili, a zniszczona stolica biskupia Aldenburg-
ska znowu przez lat 84 nieobsadzoną zostawała.-'')
Synowie Gotszalka Budy w oj i Henryk, według Adama Bre-
meńskiego ,.na wielką zgubę ojczyzny swej zrodzeni," ^-) wyra-
26) Adam. Br. III, 49; Helmokl. I, 22; Acta S. Ansveri, w Langebeka
Scrip. Dan. III, 585—592.
2') Adam. Br. III, 50; Helmold. I, 23. Ani Adam, ani Helmold nie wzmian-
kują imienia księżniczki duńskiej, żony Gotszalka, lecz według innych dawnych wia-
domości miała się zwać: Ingiridis. AVigger. Mek. Annal. s. 86.
2*j Helmold, I, 24.
-^') U Adama i Helmolda: BuŁhue. Już w początku XVIII w. uczony^
Serbolużyczanin Brancel (Frencelius) w Etymolog. Yandal. apud Weslphalen. Monu.
inedita II, 4011, pisał: Butue i. q. Budivojus. Historycy polscy piszą Budziwoj.
Sądzę, źe w XI w. u Obodrytów nie zmiękczano głoski d i mówiono Budywoj.
^"j Adam. Br. III. 50. Helmold. I, 24.
»ł) Helmold, I, 24.
*-; Adam. Br. III, 50. Na tem przerywa się ważne dla historyi słowiań-
skiej źródło, Adam Bremeński, pisarz sumienny i przezorny. Dalej, wśród zamętu
i nie !oivladno>ci źródeł, przyświecać nam będzie Helmold.
— 511 —
towawszy się ucieczką do wrogów własnego narodu, nie zrze-
kali się praw swych do dziedzictwa po ojcu. Według Helmolda
„księstwo Gotszalka spadkiem dziedzicznym przeszło na syna
jego Butuego" (Budy woja). Lecz ci, którzy ojca jego zabili, oba-
wiając się, aby syn nie zemścił się za śmierć ojca, mówili: „Nie
ten nam będzie panował, ale Kruk, syn Gryna, — Budywoj bo-
wiem przychyliwszy się do Sasów, w nowe kraj nasz wplącze
nieszczęścia." Wynieśli więc na księcia Kruka, poganina, męża
dzielnego. Ale Budywoj, bawiąc u Sasów, z ich pomocą, po
wielu uciążliwych bitwach, na tron wyniesiony został. Położe-
nie wszakże Bud)avoja było niepewne, on bowiem z ojca chrze-
ścianina zrodzony i przyjaciel książąt saskich, „u narodu swego
za zdrajcę wolności był poczytywany." Pomni na zdzierstwa Sa-
sów, Słowianie z taką zaciętością bronili swej wolności, że ra-
czej woleli umrzeć, niż znowu do chrześciaństwa się nawrócić,
lub daninę księciu saskiemu opłacać. Napróżno Ordulf wznawiał
przeciAY Obodrytom wyprawy, Musiał on za winy Sasów odpo-
kutować; ,.opuszczony od Boga, w ciągu całego życia, od śmierci
ojca swego, żadnego nad Słowianami nie mógł odnieść zwycię-
ztwa." Ztąd też poszło, że synowie Gotszalka, pokładając w księ-
ciu nadzieję, ,.oparli się na nim, jak na kiju ze trzciny i przy-
tem połamanym." ^■^) Dwanaście lat Ordulf Saksoniją zarządzał
(r. 1059— 1072) i tyle razy pobity był przez poganów, „że na-
wet przez swoich został wyśmiany." ^^) Kruk wygnał Budywoja
z kraju, warownie jego zburzył i sam dzielnie stanął na czele
Obodrytów. Budywoj wybłagał jednak w Lijneburgu u księcia
saskiego ^'') pomoc i z nią wtargnąwszy do ziemi Wągrów, zajął
33) Helmold, I, 25.
3i) Helmold, I, 24.
3ó^ "Według Helmolda, I, 23. Budywoj uciekłszy do Liineburga już po
śmierci księcia Ordulfa, wybłagał u syna jego Magnusa pomoc, z którą wkroczył do
ziemi Wągrów roliu 1071. Gdy jednalc wiadomo, że książę Ordulf umarł dopiero
28 Marca 1072 r., zatem Helmold widocznie sie myli co do czasu śmierci Ordulfa
i wypadków, które zaszły nie przy Magnusie, a jeszcze za życia ojca jejo. Porów.
Rauii.er, Regesta N. 601.
— 512 —
bez boju warownię Błonie/'") otworem stojącą. Tego tylko ocze-
kiwali Słowianie i wnet tak ścisnęli warownie, że ratować się
z niej ucieczką nie było sposobu. Budywoj zmuszony głodem do
poddania się, stanął z towarzyszami przed obliczem Kruka, lecz
tłum Słowian, podburzony przez jakąś kobietę z warowni, obra-
żoną za zniewagę jej uczynioną przez Budywoja i jego towarzy-
szy, rzucił się na Budywoja i zamordował go „z całym kwiatem
Bardów" 8 Sierpnia r. 1071,=^') Teraz dopiero Słowianie posta-
nowili odwetować Sasom za ich wtrącanie się do spraw słowiań-
skich. Wtargnąwszy więc do Nordalbingii niszczyli siedziby Holza-
tów, Stormarsów i Tetmarsów, ujarzmili ich i do płacenia daniny
zmusili. „Spotężniał Kruk i dzieło rąk jego poszło szczęśliwie;
otrzymał władzę nad całą ziemią słowiańską, a siły Sasów starte
zostały." Odtąd Nordalbingija „przez cały czas rządów Kruka
najsroższe jarzmo poddaństwa znosiła." Unikając prześladowania
Słowian, 600 z górą rodzin Holzatów opuściły Nordalbingije, do-
szły do gór Harcu i tam na zawsze osiadły. •^'^)
Zwycięztwo nad vSasami i ujarzmienie Nordalbingii wysoko
podniosło sławę i potęgę Kruka, tem bardziej, że mu sprzyjali
i pomagać gotowi byli najzagorzalsi bałwochwalcy Rany."'-') Naj-
'•'j U Helmolda: Plunę, Castrum Plunense, Historycy czytają różnie: je-
dni : Płuna, inni Błoń. Błonia i to zdaje sie być zgodnem z duchem mowy sło-
wiańskiej.
^") Helmold, I, 25. Szczegółowo opisuje zasadlcę uczyniona przez Słowian,
aby Budywoja pojmać w warowni Błońslńej, tudzież o zdradzie wysłańca Sasów,
łitóry zgodził się za 20 marek oszukać Budywoja i sprzedać go Krulcowi.
3S) Helmold, I, 26.
■■"•j Helmofd. I, 25. Cruco, filius Grini, nie objaśniając zkąd on był rodem.
Barthold mniemał, że Kruk z Icsiążąt rańskicl) pochodził. (Gesch. v, Riigen und
Pom. s. 387). Przeciw Bartholdowi oświadczył sie Dahlman (Gesch. v. Dćinem. I,
s. 190), twierdząc, że Kruk nie mógł pochodzić z wyspy Rany, a był Obodrytą. —
Pawiński (110.136. C.iaB. 145) Krulca zowie Krutem i sądzi, że on z Avyspy Rany
pochodził ; — podobnie i Szafarzyk (Staroż. Slow. § 43, przyp. 151) wyprowadza
Krulca z lisiążąt rańskich. Zkądby jedjialiże pochodził książę ten, nazwa jego po-
świadczona przez pisarzy XII w. Cruco i raz tyllco (omyłkowo?) C r i t o, nic
powinnaby wzbudzać wątpliwości i dawać powód do przerabiania Kruka na Kru-
tego, a nawet według inuych na Krzesia i Krzesława. (]Maroński, w Bibliot. Warsz.
— 5^3 —
bliżsi sąsiedzi i współzawodnicy niegdyś Obodrytów Lutycy,
w skutek rozerwania ich związku i upadku świątyni Radogosta,
osłabieni na siłach, nie mogli już w niczem Obodrytóm prze-
szkadzać. W Niemczech wojna domowa Henryka IV z Sasami,
anty królem Rudolfem (f 1080) i Gregorianami, zaprzątnęła cał-
kiem umysły i nikt aż do końca XI w. nie mógł wtrącać się
w sprawy Obodrytów. Nawet książę saski Magnus, do którego
z urzędu należał nadzór za Obodrytami, nie czuł się na siłach,
aby przeszkodzić Krukowi opanowanie Nordalbingii. Niebezpie-
czeństwo mogło grozić tylko ze strony Danii, dokąd schronił się
Henryk Gotszalkowicz z matką. Ale przypadłe w r. 1066 naj-
ście Normanów na Angliję, do której już oddawna wdzierali się
Danowńe, zmusiło królów^ duńskich zwrócić uwagę swą na An-
gliję, potem walka Henryka IV z Gregorianami i Sasami odwra-
cała politykę duńską w inną stronę; do mieszania się w sprawy
obodryckie czas nie był dogodny. Korzystając z tak pomyśl-
nycli okoliczności i posiadając zaufanie ludu, Kruk panował lat 30
sławnie,''") Obodryci odetchęli w pokoju, pogaństwo ożyło z całą
mocą, chrześciaństwo znikło.
Na nieszczęście Obodrytów zamieszkały w Danii syn Got-
szalka Henryk nie wyrzekł się praw swych do dziedzictwa po
ojcu, oczekując przez lat wiele dogodnej dla powrotu do ojczy-
zny pory. Ale życzenie jego spełnić się mogło dopiero w końcu
XI w., gdy rozboje piratów słowiańskich wrogo usposobiły króla
Erika Ejegoda przeciw Krukowi i Wolinianom, za udzielenie
przytułku zbiegom duńskim ^^) i za ograbienie przez piratów wo-
lińskich jakiegoś Duńczyka, który z Zelandyi do wyspy Falster
188 1, Sierpień, s. 205). U Obodrytów było plemię Warnów, Wranów = Kruków,
czemużby nie miało być imienia osobowego Kruka? W Polsce sa Krukowscy, zape-
wno nie od kogo innego, jak od Kruka pochodzący, a byl nawet generał Kruk!
■lO) Helmold, I, 26.
""j Stało się to za panowania Erika Ejegoda, który wstąpił na tron roku
1095. O pr/.ytulku awanturników duńskich w Wolinie, wyżej na str. 505, przy-
pisek 7,
Tom III. 33
— 5H —
żaglował. Z rozkazu króla Erika tlota duńska obiegłszy Wolin,
zmusiła mieszkańców złożyć okup i zagrabiona zdobycz zwrócić
(r. 1098).^-) W tymże czasie llenryl-c, z pomocą, duńskicłi i sło-
wiańskicli okrętów, napadł na Starogard, złupił go i dalej po
brzegacli obodryckicłi prow^adził rozl)oje, polegając na współdzia-
łaniu księcia Magnusa, który już grody słowiańskie zdobywał.'-')
Kruk, nie przewidując możności powstrzymania napadów kraj nisz-
czącycłi, wszedł w porozumienie z Henrykiem i ustąpił mu pewne
posiadłości, z zamiarem pokonać młodego księcia podstępem. Ale
żona Kruka, Sławina, zbrzydziwszy starego męża, oświadomiła
Henryka o zasadzce na niego. Za jej poradą, Henryk zaprosił
Kruka na ucztę i gdy ten upiwszy się z domu wycliodził, sługa
Duńczyk jednem uderzeniem siekierą głowę mu odciął (r. 1105).^'')
Henryk ożenił się ze Sławiną., a dla pow-ściągnienia ludu, niena-
widzącego książąt cłirześcian, wszedł w porozumienie z księciem
saskim Magnusem, któremu Nordalbingiję ustąpił i przysięgę na
wierność złożył.'*-^) Podobnego poniżenia Słowianie znieść nie
mogli. Na wńeść, że Henryk zobowiązał się prawom cłirześciań-
skim podlegać i daninę książętom saskim opłacać, ludy do zwią-
zku obodryckiego naleźą,ce, „jedną cłięcią i jedną myślą kiero-
wane," ze strasznem oburzeniem powstały przeciw Henrykowi
i zewsząd zbrojno ściągały się do ziemi Połabian, na miejsce
Śmiłowem polem zwane.*'') Na pomoc H^enrykowi biegli przy-
lej Rok tego zdarzenia do"kładnie niewiadomy. Barthold kładzie r. iioo,
Dahlman zaś, opierając się na Hamsforlii Chronolo. w Langebeka, Scriptores re-
rum danicarum, I, 271, naznacza r. 1098. Gesch. v. Danem. 207.
*•■') Annal. Saxo, s. a. 1093. Magnus dux Saxonum Sclavos rebellantes,
XIV urbibus captis, subegit. Pertz, M. G. YIIF, 728. Ale Helmold o tern nie
wzmiankuje i według niego Kruk, aż do napadów Henryka z Dąnami, panował tale
mocno, że bez walki nie pozwoliłby księciu saskiemu 14 grodów zabrać. Zatem
napad Magnusa musiał mieć miejsce później, jednocześnie z napadem Henryka w la-
tach 1098 — I! 00.
^*) Helmold, I, 34.
'•') Tamże.
^») Helmold, I, 34, według edycyi 1581, s. 30. Et progressi sunt in ter-
ram Polaborum in campum, qui dicitur Zenilowe. Ale juz w XVI w. Krp.ntz pi-
— 5^5 —
jaciele jego Nordalbingi i sam ksiaże Magnus ze wszystkiemi ja-
kie miał siłami. Bitwa toczyła się dzień cały. Magnus, oczeku-
jąc posiłków, zwodził Słowian przez pojednawców, starając się
niby zgodą przerwać walkę, a tymczasem wygrywał czas i gdy
ku wieczorowi posiłki przybyły, Magnus z Henrykiem całą siłą
uderzyli i straszną klęskę Słowianom zadali (1105).^') Henryk
tryumfował, Magnus rad był, że mu danina zapewniona, Sasi
wracali do domu, upojeni zwycięztwem nad poganami, Słowianie
mruczeli, złorzecząc księciu i chrześciaństwu, a po całym kraju
gwarzono o nowym odwecie za obrazę czci dawnych bogów.
Wnet po zwycięztwie nad Słowianami umarł książę Ma-
gnus (i 106), nie zostawiwszy po sobie następcy. Był to ostatni
po mieczu potomek rodu Hermana Billinga. Księciem saskim
został grafLotar, który władał także Nordalbingiją,**^) zarządzaną
przez grafa Gotfryda i miał nadzór nad Obodrytami.
Rozjątrzone powodzeniem chrześcian pogaństwo burzyło się
po krajach podległych księciu Henrykowi, który wdawszy się
w spór z wujem swym, królem duńskim Nielsem, o spadek po
matce, wywołał wojnę r. 1106. Utarczki pograniczne z Danami
wycieńczały napróżno siły, a tymczasem rozboje po granicy Nord-
albingi i i w okohcach Hamburga nie dawały spokoju Gotfry-
dowi, Raz gdy się on puścił w pogoń za rozbójnikami, Słowia-
nie uczyniwszy zasadzkę, Gotfryda z towarzyszami zabili. Wtedy
I
sal: in canipum, qui dicitur S m i 1 o w. Wandalia, ed. 1580, p. 66. Der Ort soli
nicht jetzt Smilower Heide heissen. Barthold, I, 443. Nazywają także Schmilau.
■»") Roku bitwy tej nie oznaczył Helmold, ale wszyscy celniejsi dziejopiso-
wie zgadzają sie na r. 1105. Pawiński jednak, zważając, jak Giesebrecht, że pod
r. 1093 Annalista Saxo zapisał: Magnus dux Saxonum Sclavos rebellantes, 14 urbi-
bus caplis, subegit, mniema, że bitwa na Śmitowem polu zaszła właśnie w r. 1093.
(Ilo.iaó. C.iaBJllie. 148). Ale to być nie mogło, raz z powodów objaśnionych wyżej
w przypisku 43, a powtóre dla tego, że w obec zebranych tłumów Słowian na Smi-
lowem polu, Magnus śpieszył co tchu na pomoc Henrykowi i nie był tak dziecin-
nym, aby bawił się zdobywaniem 14 grodów, kiedy rozstrzygnicnie losu Henryka
zależało od rezultatów jednej wielkiej bitwy.
***) Helmold, I, 35, nie oznacza roku wypadków, lec/, mianowanie Lotara
księciem .Saxonii przypadło w r. 1 I(j6. Raumer, Regesta, N. 691.
33*
- 5i6 -
książę Lotar zarząd Nordalbintiii poruczyl Adolfowi ze Skowen-
burga, zostającemu z księciem Henrykiem w przyjaznych sto-
sunkach.
Książe Henryk, mając na każde zawołanie pomoc Sasów
zapewnioną, mienił się liyć bezpiecznym, ale stronnictwo pogań-
skie znajdywało współczucie i opiekę w królewskim rodzie pa-
nującym na wyspie Ranie. Ród ten, stojący na straży osta-
tniego przytułku czci pogańskiej w Arkonie, gotował zemstę
mordercy Kruka i przeniewiercy ojczystym bogom. I gdy raz
Henryk bawił w Lubece, Ranowie, podburzeni prawdopodobnie
przez Danów, znienacka podpłynąwszy na korabiach po rzece
Trawnie, obiegli miasto. Henryk, umknąwszy w nocy, udał się
do Holzatów i z ich posiłkami powrócił pod Lubekę, prowa-
dząc wojsko swe tajemną drogą, ponad morzem, do uj.ścia
Trawny, gdzie jazda rańska przechodzić miała. Ranowie, spo-
strzegłszy ludzi spuszczających się szlakiem od strony morza, są-
dzili, że to ich konnica i zeszli z okrętów, lecz wojsko Henryka,
napadłszy nagle na nieprzyjaciół, przerażonych niespodziewanym
wypadkiem, pędziło uciekających do okrętów, wielu z nich tru-
pem położyło, a nie mniej w wodzie utonęło. Na tern miejscu
usypano mogiłę, w którą wrzucono ciała poległych, a na pa-
miątkę zwycięztwa mogiłę tę Raniberg nazwano. Odtąd i Ra-
nowie zmuszeni zostali płacić daninę Henrykowi, jak mu już ta-
kową płacili Warny, Połabianie, Chyżanie, Czrezpienianie, Lu-
tycy, Pomorzanie i wszystkie ludy słowiańskie pomiędzy dolną
Łabą i dolną Odrą, aż do ziemi Polan, ^'^j Nad wszystkimi tymi
^w) Helmold, I, 36. Servieiuntque Kanorum populi Henrico sub tributo,
quemadmoclum Wagiri, Polabi, Obotriti, Kycini, Circipani, Lutici, Pomerani et uni-
versae Slauorum nationes que sunt inter Albiam et marę Balticum, et longissimo
tractu portenJuntur usque ad terram Polonorum. Wiadomość ta nie jest dokładną.
Henryk nie władał księstwem Pomorskiem ze stolica Szczecinem, gdzie był miej-
scowy książę Wartyslaw, jeszcze niepodległy wtedy Polsce, a zatem władztwo Hen-
ryka nie mogło sięgać do granic Polski. Chyba, że Helmold do początku panowa-
nia Henryka r. 1105— 6, stosuje późniejsze wypadki, gdy po zdobyciu przez Bole-
sława Krzywoustego Szczecina r. 1 121, władztwo polskie rzeczywiście sięgnęło aż do
siem Lutyków.
— 517 —
ludami panował Henryk, a w całym kraju Słowian i Nordalbin-
gów krółem go zwano.^^j Zamyślał on połączyć pod swa wła-
dze jeszcze Brzeżanów i Stodoranów, aby wszystkie ludy sło-
wiańskie pomiędzy dolna Łabą a Odrą zlać w jedno państwo,
a jakim sposobem zamiar swój przeprowadzić usiłował, o tem
powiemy niżej. Tymczasem zwróćmy uwagę na stan Lutyków
w XI w.
3. Lutyoy biją Niemców pod Przecławą (r. 1056), Wojna domowa
(r. 1057 — 1060). Zburzenie świątyni Radogosta (1069). Czrezplenianie
i Chyżanie poddają się Gotszalkowi. Niemoc podczas wojny domowej
w Niemczech (1073—1075). Brandenburg zdobywają Niemcy roku IIOI
i wnet tracą (r. 1106). Henryk Gotszalkowic podbija Brzeżanów r. 1107.
Po upadku panowania polskiego nad Łabą, Niemcy, jak
powiedzieliśmy wyżej,''^) wdzierali sie do kraju Lutyków, wyma-
gając daniny i hołdu. Niepowodzenia cesarza Konrada II, za-
mierzał poprawić cesarz Henryk III, przedsiębrał nawet w r. 1045
wyprawę w celu wybrania daniny, •''-) ale sprawy włoskie znie-
woliły go pośpieszyć na zacliód. Korzystając z jego nieobecno-
ści nad Łabą, Lutycy napadali na granice niemieckie, tłukli i do
niewoli uprowadzali Sasów. •'^) W zamiarze odwetu, wielkorządzca
Starej marki, margraf Wilłielm wyprawił się w r. 1056 na Lu-
tyków, lecz ci okrążywszy go w błotacłi, przy ujściu Hoboli do
Łaby, niedaleko warowni Przecławy, straszną klęskę zadali wro-
gom. Margraf Wilhelm i graf Ditrych polegli w boju, o któ-
•''») Helmold, I, 36, nie określa czasu porażki Ranów, Inne źródła niepewne
daty podają. Według Dalilmana porażkę Rauów wypada odnieść do r. u 10, może
nawet do 1112. Gesch. v. Diinemark, s. 216.
5') Wyżej § 59. 3. 446.
^'-) Ileriniann Augiensis. a. 1045. Sclavi qui Liutici dicuntur, Saxoniae ter-
minos inquietantes regi illo cum copiis militum venienti se tradunt, et solitum cen-
sum promittunt. M. G. VII, 125.
^*) Sigebert, Gembl. an. 1055. Imperatore in Italia constituto, milites
ejus .Sclavis et Lutitianis bello congressi, multi capiuntur aut perimuntur. M, G,
VIII, 360.
— 5iS -
rym długo pamiętano w Niemc/.ecli/'') a znajdywane dotąd na
pobojowisku kości ludzi i koni, miecze, pancerze i inne rzeczy
poświadczają o zaszlem niegdyś w tern miejscu ogromnem znisz-
czeniu.'^"''•) Przypadła w tym czasie śmierć cesarza Henryka III
(roku 1056) uniemożebnila odwet Lu tykom ze strony cesarstwa.
Tylko pograniczni Sasi, zebrawszy się w r. 1057, napadli na Lu-
ty ków, kraj ich zniszczyli, wymogli daninę i zakładników, po-
czem do domu wrócili.'*'') Luźny ten napad pograniczny, dopusz-
czamy, że nawet pomyślny dla Saksów, położenia rzeczy nie
zmienił. Porażka wojska niemieckiego na głowę pod Przecławą
(105Ó), niepokoje zaszłe po śmierci Henryka III, rozterki w Niem-
czech w pierwsze lata panowania małoletniego Henryka IV, po-
zwalały Lutykóm używać niezależności i zachować ją na dłuższy
czas. Na nieszczęście rozterki pomiędzy ludami związku Luty-
ków o pierwszeństwo, okazały się zgubniejszemi od pogranicznych
napadów Sasów,
Ratary, szczycąc się ze starożytności swego grodu i sławnej
świątyni Radogosta, do której schodziły się okoliczne ludy dla
składania bóstwu ofiary i usłuchania od niego wyroków, uroili
sobie, że oni są najpierwszym ludem w związku i że im należy
prawo przewodniczenia nad innymi. W gruncie rzeczy podobne
urojenie Ratarów było zwichnięciem dawnego porządku równo-
ści gmin i praw ich do rozstrzygania, na sejmie w świątyni Ra-
dogosta, spraw ogólnych całego związku. Że podobna zachcian-
ka nie obeszła się bez wpływu kapłanów i możnowładzców, to
^) Ann. Saxo a, 1056. Magna cedes a barbaris qui Liutici dicuntur in
chriśtianos facta est, quorum quidam ^'ladio, quidam fugientes in aqua perierunt, inter
quos Willehelmus aquilonalis marchyo occiditur, non procul a castro quod Prizlava
dicitur, quod situm est in liltore Albis f1uvii, in ostio, ubi in se recipit Habolam flu-
vium. Pertz, M, G. VIII, 690. Wiele innych świadectw zebrane są w Raumera Re-
gestach i Wiggera Mek. Annal. pod r, 1056.
^^) Barthold, Gesch. Riigen. t, 379.
•'•'*) Ekkehardi. Chroń, Wirzibur. a. 1057, Saxones iterum congregato exercilu
gentem efferam Luiticiorum hostiliter ,invaserunt diversisque malis eam affligentes
Romanae ditioni subdiderunt, acceptis obsidibus et tributis, atquc ad propria cum
pace redieruut, M. G, VIII, 31, Inne źródła w Wiggera Meld. Annal. 82.
— 519 —
widoczne, bo lud kmiecy nie mógł mieć żadnego interesu w tern,
aby jego naczelnicy i kapłani panowali nad sąsiadami. U Lu-
ty kó w od X w, nie było już książąt, wszakże na wojnie mu-
sieli być wodzowie orężnych hufców. Byli niezawodnie, a w ich
liczbie i kapłani niepoślednie zajmywali miejsce, albowiem oni
byli tłómaczami woli bogów i sam Radogost nie mógłby wy-
powiedzieć wojny sąsiadom, jeśliby to nie podobało się ka-
płanom. Kapłani musieli schlebiać możnym, aby mieć swych
stronników i na odwrót m.ożni, dla dopięcia swych osobistych
celów, jak na całym świecie, tak i u Ratarów musieli szukać
wsparcia u duchowieństwa. Są to nasze przypuszczenia, nie za-
pisane w dziejach, ale przebijające się z ogólnego ustroju Luty-
ków, u których możnowładztwo (szlachta) było już w XI wieku
w rozwoju.
W zajściu o pierwszeństwo po stronie Ratarów stanęli Do-
leńcy i Chyżanie, ale Czrezpienianie nie życzyli ulegać w^oli prze-
ciwników; owszem praw swych orężem bronić postanowili. ''')
Zaburzenie doprowadziło do boju, w którym Ratary i Doleńcy
z posiłkami Chyżanów pokonani zostali.'"') Po raz drugi i trzeci
wznawiano wojnę, wiele ludzi poległo i zawsze Czrezpienianie
zwycięzcami zostawali. • Wtedy pokonarii, zasmuceni wstydem,
w szale zapamiętałości udali się o pomoc do księcia Gotszalka
obodryckiego, księcia saskiego Bernarda''") i króla duńskiego,
ułatwiając tym sposobem wrogom drogę do mieszania się w spra-
wy własne. Tłumy nieprzyjacielskie pośpieszyły na pomoc Ra-
taróm, którzy własnym kosztem, w ciągu siedmiu tygodni, utrzy-
mywać je musieli. Wszczęła się „wielka wojna" przeciw Czrez-
6') Adam. Br. III, 22. Cunique iis perveniiet ad bellum, Tholosantes et
Retheri, quamvis auxilio Cliizzinos haberent, nihilominus victi sunt a Circipanis. We.
dług Helmolda zaś Chiżanie stali po stronie Czrezpienianów. Trzymamy sie tekstu
współczesnego Adama, a nie późniejszego o lat sto Helmolda.
5") Adam. Br. III, 22. Iterum instauratum est praelium, et contriti sunt Re-
deri. Temptatum est tertio, et Circipani victores abierunL
-''•') Ksiąie Bernard umarł r. 1059, a wiec wojna toczyła sie nie później, jalc
w r. 1059.
— 520 —
pienianom, którzy poniósłszy porażkę, straciwszy wielu ludzi do
niewoli uprowadzonych i nie czując sie na siłach do odparcia
napadających tłumów, kupili sobie pokój za 15,000 marek. Niemcy
z tryumfem wracali, pieniądze pomiędzy sobą rozdzielili, „a o chrze-
ściaństwie nawet mowy nie było." "") Opisując zdarzenia te ka-
nonik bremeński Adam powiada, że lud słowiański bezwątpienia
możnaby było dawno na chrześciaristwo nawrócić, jeśliby na
przeszkodzie nie stała nienasycona chciwość Sasów.*")
Wojna domowa do gruntu zburzyła związek Lutyków. Czrez-
pienianie wystąpili ze związku i dobrowolnie poddali się księciu
Obodrytów Gotszalkowi. To samo uczynili i Chyżanie.''-') Od-
tąd świątynia Radogosta traci swą wzietość; pogaństwo zwraca
swe umysły ku Arkonie, gdzie cześć dawnym bogom, nieska-
lana jeszcze przeniewierzeniem się starożytnym, obyczajom, stała
na straży narodowości.
Rozprzężenie związku Lutyków mocno osłabiło Ratarów,
którzy aż dotąd najwaleczniej bronili kraju. Teraz Sasi, po-
znawszy drogi i słabość poróżnionych ludów, oczekiwali tylko
pory dogodnej do złupieżenia Ratarów i ich sąsiadów. Przypa-
dłe w kilka lat później powstanie poganów w ziemiach obo-
dryckich, śmierć Gotszalka, zamordowanie Błusa i zaburzenie
(r. 1066) podały Sasom zręczność do wyprawy na Lutyków. Bi-
**") Adam. Br. III, 22. Noslri cum liiumpho redieruiit, de chribtianitale
nullus sermo: victores tantum praedae intenti.
*") Adam. Br. III, 22. Audivi etiam . . . populos Sclavorum jamduddum pro-
cul dubio facile converti posse ad christianitatem, nisi obstitisset avaricia Saxonum,
„quibus, inquit (rex Danorum), mens pronior est ad pensionem vectigalium quam ad
conversionem gentilium" i t. d. Podobnie i Helmold, I, 21.
"-j Że oprócz Czrezpienianów poddali się księciu obodryckiemu i Chyżanie,
widać to ze słów Helmolda, przytoczonych wyżej w przypisku 49, gdzie w sźcregu
podległych Henrykowi ludów, wzmiankuje się: Kycini, Circipani, Nie możemy
wszakże na pewno twierdzić, że Czrezpienianie i Chyżanie poddali się Gotszalkowi
wnet po rozerwaniu związku Lutyków r. 1060, a nie później, może nawet księciu
Krukowi, po zburzeniu chramu Radogosta (1069). Szafarzyk mniema, że Chyża-
nie połączyli się z Ranami w r. 1066, a później od 1 105 do 1 126 z Bodryczami
zostawali w związku. Staroż. Slow. § 44, s. 600.
— 521 —
skup halbersztadzki Burkhard, z grafami saskimi, wtargnął w głąb
kraju Lutyków, wszystko po drodze spalił i dotarłszy pomyślnie
aż do Doleńskiego jeziora, zdobył gród Radogosta, gdzie prze-
sławna świątynię i metropoliję pogaństwa, ze wszystkiemi tro-
feami wojennemi Lutyków zburzył (r. 1069), Zacliowało sie po-
danie, że do domu Burkliard wracał na zdobytym w chramie
Radogosta świętym koniu, u którego poganie o wyroki bóstwa
pytali. *'=^)
Zburzenie świątyni Radogosta ostatecznie rozbiło związek
Lutyków, poderwało nadzieje poganów, nie znajdującycli punktu
moralnego oporu. Korzystając z ich niemocy, cesarz Henryk IV
zamierzał wyprawę w celu ujarzmienia Lutyków, ale rokosz Sa-
sów sprowadził straszne zaburzenie i wojnę domową w Niem-
czech. Wtedy Henryk IV, zamiast ujarzmienia Lutyków, zamie-
rzał użyć ich przeciw zbuntowanym Sasom i w tym celu wypra-
wił do nich poselstwo (roku 1073), obiecując zapłacić znaczną
summę, byleby rozpoczęli wnet wojnę z Sasami. Dowiedziawszy
się o tem Sasi wysłali od siebie poselstwo do Lutyków, obiecu-
jąc im jeszcze więcej pieniędzy zapłacić, żeby tylko siedzieli spo-
kojnie i nie trwożyli ich w tym czasie, oświadczając przytem,
że w przeciwnym razie Sasi zmuszeni będą koniecznością wal-
czyć przeciw cesarzowi i Lutykom."*) Zamiast porozumienia się
do działania w tak ważnej chwili, Lutycy poczęli się kłócić: je-
dni chcieli pomagać cesarzowi, inni Sasom, wadzili się między
sobą długo, a nakoniec orężem spory rozstrzygali.*'^) Henryk
®\) Siegebert Gemblac. a. io6q, Fluminibus glaciali rigore constrictis, imp.
Henricus terram Lutłtinianorum ingressus, eos nimia caede prosternit et terram ni-
mium depopulatur. M. G. VIII, s. 362, — Magn. Chr. Belg, a. 1069. Henricus brumali
lenipore Sclavos expugnare decrevit... Chroń. Augusten. a. 1068. Burcardus hal-
berstadensis episcopus Luiticioruni provinciam ingressus incendit, vastavit avaectoque
C'quo, quem pro Deo in Rheda colebant, super eum sedens in Saxoniam rediit. Rau-
mer, Regesta, s. a. 1068, 1069. — Wzmiankowane zapiski kronikarzy bezwątpienia
tyczą sie jednćj i tejże wyprawy. Porów. Barthold, Gesch. Riigen c. I, s. 388.
61) Annal. Lamberti a. 1073. Pertz, M. G. VII, s. 196. Brunno. De bellp
Saxon. Porów. Raumer, Regesta, s. a. 1073; Barthold, Gesch. I, 389.
"■'■_) Annal. Lamberti a. 1073. Pertz, Al. G. VII, s. 203.
zagrożony mocno przez zbuntowanych Sasów, powtórnie wzywał
na pomoc Lutyków, dozwalał im łupieży ć Icraj Sasów i zająć na
własność ziemie, jakieby na Sasacli zdobyli. Lutycy znowu na
nic nie mogli sie zdecydować i oświadczyli cesarzowi, że on^
myślą o tem tylko, jakby własne posiadłości w pokoju zaclio-
wać."") Niektórzy jednak z Lutyków oświadczyli się gotowymi
jednocześnie z Polakami ruszyć na pomoc Sasom przeciw cesa-
rzow, albo przeciw Danom, jeśliby namówieni przez cesarza, do
saskiej ziemi wtargnąć mieli."') (r. 1075). Tymczasem Henryk,
zwyciężywszy Sasów przy Gotenburgu nad r. Unstrutą (r. 1075),
nie potrzebował już pomocy Lutyków.
Źródła liistoryczne, wzmiankując o wszystkicli Lutykacłi
w ogóle, nie wymieniają nazwisk drobnych ludów lutyckich, które
się oświadczyły za cesarzem, lub za Sasami i Polską. Wszakże
uważać wypada, że gdy Czrezpienianie i Chyżanie z Obodrytami
się połączyli, a Ratary i Doleńcy wycieńczeni wojną domową
i napadem biskupa Burkharda (1069) nie przedstawiah poważnej
siły, zostawały jeszcze drobne żupy lutyckie ponad Llobolą i Ła-
bą, znane w XI w. pod ogólnemi nazwami: Brzeżanów nad Łabą
i Stodoranów nad r. Hobolą. Głównymi grodami były: u pierw-
szych Hawelberg, u drugich Brandenburg. Te właśnie ludy, ja-
ko pograniczne z Sasami i nie biorące udziału w wojnie domo-
wej, a posiadające liczne warownie i bitnych wojowników, zwy-
cięzców pod Przecławą (r. 1056), Henryk IV usiłował do swych
widoków nakłonić, — a Sasi na swoją stronę przyciągnąć. Brze-
żanie i Stodoranie woleli nie wtrącać się do spraw niemieckich
i korzystać ze spokoju, jaki im walka Henryka IV z Sasami za-
pewniała. Jeden tylko margraf północny Udo przedsiębrał wy-
prawę na Brandenburg w roku loSo,*'"*) ale dopiero synowi jego
także Udonowi, margrafowi północnemu udało się opanować
1
«") Brunno. De bello Saxonico, ad a. 1074. M. G. VII, 341.
"') Arnial. Lamberti a. 1075; wyżej § 60, przypisek 70, s, 474.
«'') Annonym. Saxo. a. 1080. Eodem tempore Udo marchio a Sclavis Bran-
denburch obtinuit. Raumer, Reg. N. 632.
— 523 —
Brandenburg w r. iioi **'*') i utrzymać najdalej do śmierci jego
w r. iio6.^^) Tymczasem Henryk obodrycki, dążąc do panowa-
nia nad wszystkimi ludami miedzy dolną Łabą a Odrą, zamie-
rzył, za zgodą książąt saskich, podbić Brzeżanów i Stodoranów,
„aby przez zuchwalstwo dwóch ludów cały wschód buntem sie
nie zapalił." W r. 1107 z „najulubieńszem sobie wojskiem Nord-
albingów", Henryk przedzierał sie przez kraje słowiańskie, „z wiel-
kiem niebezpieczeństwem przybył pod Hawelberg i wojskiem go
otoczył." Polecił także Obodrytom śpieszyć do oblegania mia-
sta, co się przez dni i miesiące przeciągało. W tymże czasie
syn Henryka Mściwoj, dowiedziawszy się, że w pobliżu Hawel-
berga mieszka lud Linami zwany, obfitujący w dostatki i spo-
kojny, wziął z sobą 200 Sasów i 300 Słowian doborowych, nic
ojcu nie powiedziawszy, przedzierał się przez lasy, trudne do
przebycia brody i bagna straszliwe i po dwudniowej podróży na-
padł na mieszkańców, wcale nie spodziewających się napadu,
zabrał łupy i ludzi do niewoli, lecz gdy wracał obciążony zdo-
byczą przez bagna, okoliczni mieszkańcy rzucili się na nie-
go, w celu oswobodzenia jeńców. Towarzysze jednak Mściwoja
ostrzem miecza wytępili nieprzyjaciół, księcia ich schwytali i do
Henryka, zajętego oblężeniem Hawelberga, ze zdobyczą powró-
cili. W kilka dni potem I^rzeżanie i inni powstańcy zażądali po-
koju i dali zakładników, poczem Henryk do domu wrócił.'^) —
Zależność Brzeżanów, a zapewno i Stodoranów od księcia obo-
dryckiego ograniczała się bezwątpienia trybutem corocznym, bo,
jak zobaczymy niżej, w Hawelbergu i Brandenburgu byli ksią-
żęta własnego rodu.
t*") Ann. Saxo. a. Iioi. Udo marchio et alii complures Saxonum barbaros,
qui Liutici dicuntur, invasit et de ipsis honoriiice triumphans, urbem Brandcburch
per quatuor menses obsedit et cepit. — Pulkawa Chr. : Dum adhuc gens illa (Bran-
denb.) Slavonica et Saxonica cultibus insłsteret ydolatrum, Udo marchio antiąue Mar-
chie cis Albeam cum aliis Saxonibus barbaricis, qui Liuthici dicebantur, Branden-
burg invadentes caslrum ibidem potenter ceperunt. Raumer, Reg. N. 667.
'") Kloden. Uber die Entstehung Berlin und Kolln. 1839, s. 316.
'1) Hclmold, I, 37. Do tego: Chroń, Riddagshus. a. 1107. Henricus prin-
ccps Slavoium obsedit Havelberg. Raumer, Regesta, N. 694.
— 524 -
4. Powstanie poganów nad Łabą i Solawą (r. IIIO). Henryk obodrycki
wdziera się na wyspę Ranę (r. 1113). Zaburzenia w Niemczech (r 1115).
Walka Niemców z poganami serbskimi (1115— 1118). Henryk wojuje z Da-
nami o spadek po matce.
Niefortunna wyprawa cesarza Henryka V do Polski w ro-
ku 1109 ożywiła nadzieją Słowian zaodrzańskich odzyskania swo-
body. W r. ino Słowianie, zapewno nadhobolscy, napadli na
niemieckie posiadłości nad Łabą, w skutek czego książę saski
Lotar „splądrował ziemię słowiańską, dziewięć grodów waro-
wnych zburzył, zakładników wziął i zwycięzko powrócił."'-)
Wszystko to być może prawdą, ale z innej strony dochodzą do
nas wieści o strasznem powstaniu nad Łabą poganów i okropnem
przez nich udręczeniu chrześcian. Ubolewając nad tern arcybi-
skup magdeburgski Adelgot, godził powaśnionych pomiędzy so-
bą panów niemieckich, wzywając biskupów, książąt, grafów, ry-
cerzy, całe duchowieństwo i wszystkich w ogólności chrześcian,
aby śpieszyli na ratunek Niemcom, uciśnionym przez poganów,
wyznających cześć demonom i znęcających się nad chrześcia-
nami. Arcybiskup wzywał także Sasów, Franków, Lotaryngów
i Flandrów, aby się gromadzili w okolicy Merzeburga, zachęca-
jąc ich do zabierania posiadanej przez poganów nadzwyczaj uro-
dzajnej ziemi. '^) Jaki skutek miało wezwanie arcybiskupa, dla
braku wiadomości powiedzieć nie możemy, ale wiadomo, że przy-
'-) Annal. Saxo. a. 1 1 10. Slavi regionem Albianorum irrumpunt multisąue
occisis et captis redeunt. Inde dux Lotharius permotus terram Slavorum hostiliter
invadit, . . . nonem urbes munitioies capłt, obsidibusque ab ipsis acceptis viclor re-
dit. M. G. VIII, 748.
'*) Cientiles isti pessimi sunt, sed terra eorum optima caine, melle, farina...
avibus, et si excolatur, omnium de terrae ubertate proventuum referta, ita ut nulla ei
possit comparari . . . Quapropter o Saxones, Franci, Lutharingi, Flandrigenae fa-
mosissimi et domitores mundi, hic poteritis et animas vestras salvifacere et, si ita pla-
cet, optimam terram ad inhabitandum aquirere. — Codex Anhal-
tinus. T. I, p. 138, sub a. 1107 — 8. Ale w Miilverstedta Regestach Archiepiscop.
Magdeburg, oznaczony r. ino. — Dokument przez Lepsiusa zapodejrzany. Gersdorf.
(Cod. Sasoniae) i inni za wiarogodny uznali.
— 525 —
padle w tym czasie zatargi panów saskich z Henrykiem V unie-
możebnily niezwłoczną wyprawę przeciw Słowianom.
Około tego czasu jeden z synów Henryka obodryckiego
Waldemar został przez Ranów zabity. Henryk, zamierzywszy
odemścić Ranom, wezwał Słowian, Holzatów i Sturmarów około
1 600 ludzi, a zgromadziwszy wojska mnogość niezliczoną, „jak
piasku w morzu", przez ziemie Połabian i Obodrytów przybył
nad r. Pienę, ztąd do grodu Wolegoszcza, gdzie zebrawszy lud
swój na wiec, zachęcał do męztwa i wytrwałości, prowadził woj-
sko nad brzeg morza, a mając na przodzie Sasów, przez cały
dzień po lodzie i głębokim śniegu szedł aż do wyspy Rany, któ-
rej pobrzeżne osady wnet spalone zostały. Przerażeni tem Ra*
nowie wysłali kapłana dla układów o pokój, ofiarując najprzód
400, potem 800 marek. Henryk żądał więcej. Nakoniec otrzy-
mawszy zakładników i zgodę Ranów na zapłacenie mu 4400 ma-
rek, odszedł do domu. Wysłani po pieniądze gońcy Henryka
wystawili wagę największego ciężaru. Ranowie, wyczerpawszy
skarb publiczny, i wszystkie złoto i srebro, jakie tylko u pr}'-
watnych osób znaleźli, wypłacili ledwo połowę summy, „na wa-
dze bowiem oszukani byli-', powiada Helmold (r. 11 13). Sam
urządziwszy oszustwo, Henryk gniewał się jeszcze, że mu nie-
całą summę wypłacono, przygotowywał nową wyprawę z po-
mocą księcia T.otara i następnej zimy wszedł do ziemi Ranów.
Zaledwie jednak trzy dni tam zabawił, zima łagodnieć a lody
puszczać poczęły (r. 11 14). Zniewoleni więc byli napastnicy ustą-
pić coprędzej. Sasi odtąd nie wchodzili już nigdy do kraju Ra-
nów,'^) Henrykowi także nie udało się więcej obdzierać ich,
albowiem powstanie przeciw niemu w roku 11 14 Lutyków, pod
wodzą Domamira, tudzież wojna z królem duńskim Nielsem,
o spadek po matce Henryka, o czem niżej powiemy, wyma-
gały wytężenia nietylko własnych sił obodryckich, ale i po-
^) Helmnld. I. 38.
— 526 —
niocy księcia Lotara,"") który sam zaplątawszy się w walkę z Hen-
rykiem V, nie mógł być pomocnym przyjacielowi swemu księciu
obodryckiemu.
Następywaly czasy nadzwyczaj burzliwe. Zatargi cesarza
Henryka V z papieżem Paschalisem II, gwałty uczynione w Rzy-
mie przez żołnierzy cesarskich nad duchowieństwem i ludem,
potem straszne morderstwa Henryka V w Rzymie, uprowadze-
nie do niewoli papieża i kardynałów, z postronkami na szyi
i ze związanemi w tył rękami (r. 11 11), wywołały straszne obu-
rzenie w świecie chrześciańskim. Synod rzymski, ze 120 bisku-
pów złożony, wyklął Henryka V. W Niemczech powstał bunt:
cała Saksonia porwała się do oręża przeciw wyklętemu i znie-
nawidzonemu Henrykowi, a ten, wywierając zemstę nad przeci-
wnikami swymi, pozabijał wielu książąt, innycli uwięził, straszną
klęskę całemu krajowi zadał. •^) W ówczas książę saski Lotar
z biskupem halbersztadskim i wielu panami, w liczbie których
był Wiprecht Groicki syn, połączywszy siły swe, zabiegli Hen-
rykowi V drogę pod Welfesłiołtz, w lirabstwie Mansfeldskiem
i na głowę wojsko cesarskie pobili (r. 1115). W bitwie tej sła-
wą się okrył Wiprecht Groicz syn, ojca którego Henryk V,
wypędziwszy z Łużyc roku 11 12, należące do niego Budyszyn
z okolicą i żupę Nizin oddał Hojerowi z Mansfeldu, a samego
Wiprechta ojca do więzienia wtrącił. Teraz syn, mszcząc się za
ojca, wodza wojsk cesarskich Hojera własną ręką zabił.^'') Po-
bity i wyklęty Henryk V opuścił Saksoniję i do papieża Pa-
schalisa wyprawił posłów, z proźbą o odwołanie wyklęcia.
Wśród wzmiankowanych zaburzeń niemieckich, wybuclinęło
"5) Dux Liutgerus in expeditione ad interiores Slavos habens in auxilio Mar-
chionem Henricum Stadensium, qui contraxerat secum multitudinem Slavorum; —
a Marchione subacti — haec provinciola est trium — in tres — divisa Rugiaccnsibus
ac Havelbergeiisi episcopie interjacet. Fasti novi Coibejens. Wypadek ten odnosi
się do r. 1 114. Raumer, Regesta, N. 738.
^") Helmold, I, 39—40.
'•') Vita YiperŁi, Iloffmaun. Scrip. rer. liis;d. I, p. 23, Tamże, Miii. De re-
bus Lusatorum, II, p. 2^5,
— 527 —
nad Solawa i środkowa Łaba powstanie poganów, podniecone
bezwątpienia przez Henryka V, przeciw niepokornym mu pa-,
nom saskim."^) Wojna domowa wyniszczyła już .mocno środ-
kowe Niemcy, a powstanie Serbów i Łużyczanów rozszerzało
przestrzeń zniszczenia. Burzono zamki, kościoły i grody, nisz-
czono pola, nie przepuszczano żebrakom i pielgrzymom, „oby-
czajem pogańskimi" obchodząc się z nimi. Mnichy, tłumami
uciekając w głąb Niemiec, roznosili straszne wieści o okropnem
wzburzeniu poganów, o czci ich demonom, o wymordowanych
sługach kościoła i wszelkich nieszczęściach chrześcian.'^^) Wpra-
wdzie graf Otto z Ballensztadu uganiał się za Słowianami i w oko-
licy Kodnia klęskę im zadał (r. iiió),**') ale bóstwa pogańskie,
odzyskawszy dawną moc rządzenia sprawami ludu,^^) podżegały
jego zapamiętałość przeciw panom swym chrześcianom. Pogań-
stwo około trzech lat szalało. Dopiero w r. 1118 Sasi pod wo-
dzą księcia Lotara, arcybiskupa Adelgota i Wiprechta syna, t. j.
stronnictwo wrogie Henrykowi V, zdołało powściągnąć poga-
nów, bożyszcza ich powywracać^-) w krajach podległych wla-
■8) Barthold, Gesch. v. Riigen u. Pommern, I, s. 4^}9.
"") Abbat. Urspergensis, edit 1569, s. 260.
**") Annal. Saxo, a. 11 15. Interea Otto comes de Ballenstide cum 60 de Teu-
tonicis vicit duo millia et octingentos de Slavis in loco, qui Cothene dicitur, ex qui-
bus conuerunt mille VCC et amplius. M. G. YIII, s. 751. Ćhron. Saxo. Raumer,
Regesta, N. 743; Annal. Palidens. in M. G, XVI, 76. Mulverstedt. Reg. Magde-
burg, I, N. 912. Cothene teraz Cóthen po lewej stronie Łaby, stolica księstwa
Anhalt-Cothen.
""!) Cbr. Beton, ad a. u 16. De Wende de treden echt van dem geloven,
unde satten wedder upp oren oldcn Affgot de het Fly ns, wentę he stod upp eynem
flynssteyne, was wan gestalt alse eyn dode mit einen langen mantel, unde hadde in
der haut eynen staff mit eynen barnen blase, unde upp der luchtern schulderen
eynen upgerichten lauwe, de se yorwecken scholde wann se storven. Dar toch
Hertoghe Luder unde Bischopp Adolgotus to Meydeborch, unde vorstorden den Aff-
got uppet nyge in dem lande to Lusitze dat to ydel Wenden weren. Leibnitz,
Script. rer. brunsvicens. T. III, p. 336. Wyobrażenie wymyślonego przez Niemców
bożka Flynsa, znajduje sie w Hoffmanna Scrip. rer. lusaticar. T. II, s. 62. Według
objaśnienia Zurychskiego professora Etmiillera w Lausit. Magazin. XXII, s. 190 — 201,
F 1 y n s ma być przerobione z P 1 i w n i k = Czernoboh. Scheltz, 87.
*■-) Kronikarze wieków średnich, natworzywszy mnóstwo bajek o bożkach
słowiańskich, zapis.ali, że bałwan Flyns stał na skale, n;Kl Sprewją, 'pod Budyszy-
- 528 -
dzom niemieckim, ale w krajach Lutyków, niezależnych jeszcze
od Niemców, podniesiona cześć dawnym bogom zagrzewała do
dalszej walki z Niemcami.
Wzmiankowane wyżej zaburzenia w -Niemczech rozwiązały
Henrykowi obodryckiemu ręce do ugruntowania władzy swej
w całej zaodrzańskiej Słowiańszczyźnie i stworzenia państwa hoł-
downiczego cesarzowi, na wzór Czecliów, lecz niezależnego od
markgrafów. Ale książę ten, napół zniemczony, napół zduńszczo-
ny, ceniąc więcej pieniądze niż interes ludu, którym rządził, wdał
•sie w spór z przywłaszczycielem tronu duńskiego Nielsem (Mi-
kołajem) o spadek po matce swej Syrycie, siostrze króla duń-
skiego Eryka Najlepszego. Ostatni, wyprawiając się do Ziemi Ś.,
poruczył Nielsowi zarząd państwa i opiekę nad małoletnim sy-
nem Kanutem, lecz gdy zmarł na wyspie Cyprze r. 1103, Niels
przywłaszczył sobie władzę, nie zważając na prawa Kanuta i nie
oddawał spadku Henrykowi.^-') Rozpoczęła się wojna (r. 1106).
Henryk na lądzie i na morzu zwyciężał Danów. Rozboje w za-
roślacłi pomiędzy rzekami Egdorą a Szleją mocno dokuczały Da-
nom ; bogate i handlowe miasto Szlezwik ograbione i zniszczone
zostało. Na pomoc ojczyźnie nadbiegł Kanut z Niemiec, gdzie
się w rzemiośle wojennem ćwiczył, objął zarząd zagrożonego
przez wrogów Szlezwiku (r. iii5\ opatrzył ujście r. Szlei dwie-
ma warowniami, ścigał rozbójników między Egdorą a Szleją,
zbudował nareszcie twierdzę KiP^) i tak się mocno postawił, że
już Henryk poczuł się zagrożonym we własnych granicach. Wy-
padało skończyć kilkunastoletnią wojnę. Henryk nie dbając o los
Słowian i własnych dwóch synów, obiecał ustąpić, po swej śmierci,
Kanutowi prawo do państwa swego, wziął za spadek po matce
nem i wywrócony został około r. Iil8, Szczegóły w Hoffmanna Scip. rer. lusat.
II. s. 80 i 220. Miejsce, gdzie stał Flyns, podróżni i teraz zwiedzają.
*') Helmold, I, 49. Historia S. CaniUi, aiictore Anoiiymo, w Langebeka
Script. rer. danica. IV, s. 232.
*>*) Vita S. Canuti, auctore Roberto episcopo Elgensis. C h i ł a n a m vel
Yersunt castrum extruxit propter piratas ad marę orientale. Langebek, Scriptores
rerum danicarnm. T. IV, p. 259.
— 529 —
pieniądze,**'') ale przegrał daleko ważniejsza sprawę, bo przy-
szłość ludu, nad którym panował. W tym bowiem czasie, kiedy
on targował sie i wojował z Danami, ze wschodu posuwał się
do Odry Bolesław Krzywousty. Państwa chrześciańskie: Polska,
Danija i Niemcy porozumiewały się. do obalenia pogaństwa mię-
dzy Odrą a Łabą i rozpoczęły najazdy na ziemie Lutyków.
5. Pomorze między Wisłą a Odrą w XI w. Zależność od Polski. Bo-
lesław Krzywousty sprzymierza się z Nielsem, zdobywa Szczecin r. 1121.
Lotar wojuje Lutyków 1121. Niels zbliżył się pod Wolin 1121. Bolesław
zabiera Lutyków do r. Pieny i Moryckiego jeziora.
Pomorze wschodnie, właściwie kraj Ivaszubów, między rze-
kami Wisłą a Parsantą, podlegało Polsce już za Mieszka I, a gdy
Bolesław Chrobry wyprawiał ś. Wojciecha na apostolstwo do
Prus w r. 997, apostoł odbywał podróż po Wiśle do Gdańska,
gdzie granice polskie docierały do morza. *^*') Dla nawrócenia
JCaszubów Bolesław Chrobry założył biskupstwo w Kołobrzegu
r. looo, ślady którego zginęły podczas odpadnięcia Pomorzanów
od Polski i chrześciaństwa po śmierci Mieczysława II (r. 1034).
Wtedy Pomorzanie, z takimiż jak oni poganami Prusami, łupie-
żyli Polskę i przeciw Kazimirzowi I walczyli aż do roku 1047.
Wszakże Bolesław Śmiały wchodził do Pomorza jak do swego
kraju, a gdy się razu jednego Pomorzanie zbuntowali, rozgromił
ich nad pewną rzeką i do uległości zmusił*^'} (r. 1075). Później,
dla powściągnienia pogranicznych ponad r. Notecią napadów Po-
morzanów, Władysław Herman przedsiębrał wyprawy, w któ-
rych dzieckiem jeszcze będąc Bolesław Krzywousty zaprawiał
się do rycerskich czynów. W pierwszej z tych wypraw r. 1091
k
85) Historia S. Canuti. Langebek, IV, 233—234.
*") Kanaparza, Vita S. Adalbeiti, cap. 27, Ipse vero adiit primo urbem
Gyddanyze, cjuam ducis latissiraa regna dirimentem maris cofinia tangunt. M. P. II,
180, O zależności Gdańsica od Polski w X w., patrz, wyżej s. 349, 351.
8') Gallus, I, 25.
a nr. 7^
— 530 —
Polacy pomyślnie aż, do brzegów morza doszli. Wojewoda Sie-
ciech objął rządy wschodniego Pomorza. ^'^) Niesworność nad Odrą,
wywołała napad Polaków na Szczecin, po zdobyciu którego Po-
lacy wrócili z jeńcami do domu, ale Pomorzanie, napadłszy na
nich nnd Notecią, stoczyli walną bitwę. Polacy utrzymali plac
boju Drżeń. W następnym roku walka ześrodkowała się koło
Nakla, głównej warowni Pomorzanów przeciw Polsce.'''')
Pomorze zachodnie od r. Parsanty do r. Odry, zamieszkałe
przez ludy nie posiadające innego jak tylko ogólne Pomorzanów
miano, podlegało Polsce od czasów Bolesława Chrobrego, który
prawdopodobnie zadowalniał się daniną i osadzeniem w niektó-
rych grodach swych namiestników. Podczas zaburzeń w Polsce
(r. 1034— 1040) Pomorze zachodnie wyłamało się z pod zwierzch-
nictwa polskiego. Rządzili tam drobni dynaści, władzę których
ograniczały ludowe wiece. Żadnego jednak z książąt pomor-
skich po imieniu w XI w. nie znamy. Dopiero w początku
XII w. zjawia się w Szczecinie książę Wartysław I, syn podo-
bno Swantobora, v/łada obszerną krainą po obu brzegach Odry,
rozciąga władzę swą nad Wkranami, tudzież nad wyspami Uzno-
imską i Wolińską. Jak się to stało i kiedy, dzieje o tem mil-
czą, prawdopodobnie jednak, że pobite na Śmiłowem polu (ro-
ku 1 105) pogaństwo, znienawidziwszy Henryka obodryckiego,
szukało ocalenia w sojuszu z sąsiednimi poganami, Pomorzanami.
Nie brakuje nawet przypuszczenia, że ród Warty sława pochodził
z Lutyków, być może z okolic Szczecina, który z powodu tego
stał się rezydencyją książęcą i stolicą Pomorza.**") Stać się to
mogło tem bardziej, że starożytna stolica Białogard nad Par-
sant^ą, d^va razy zdobyta przez Bolesława Krzywoustego, jak zo-
baczymy niżej, nie posiadała takich, jak oddalony od Polski
Szczecin, miejscowych dla dzielnej obrony warunków.
•">) Gallus, II, I.
»») Gallus, II, 2.
"<>) Barihol'1, Gesch. v. Riigen u. Pommern, I, 465.
— 531 —
Głęboko poczuwając konieczność posunięcia granicy pol-
skiej aż do morza, bez którego wielkie państwo wzrastać i pra-
widłowo rozwijać sie nie mogło, Bolesław od początku panowa-
nia swego (1102) zamierzył Pomorze połączyć z Polską. Nietajne
mu były zamiary Niemców^ i Danów opanowania ujść Odry
i brzegów sąsiednicli; pójmy wał on, że Pomorzanie trwając w po-
gaństwie i samym sobie zostawieni, muszą z czasem uledz prze-
mocy Niemców, którzy ciągle parli sie ku wschodowi. Uprze-
dzić więc zamachy wrogów, nie dopuścić ich do opanowania
Pomorza i zagrożenia Polsce z północy, było najważniejszą ko-
niecznością. Wszystko to doskonale pojmując Bolesław Krzy-
wousty życzył z pomocą chrześciaństwa podnieść cywilizacyje
Pomorzanów i zapewnić im rozwój w połączeniu z Polską. Za-
gorzali poganie nie pojmywali jednak ani zamiarów króla pol-
skiego, ani położenia swego, ani siły Niemców i Danów. Bole-
sławowi pozostał ostateczny środek, orężem zmusić poganów do
uległości i chrześciaństwa, bo tym tylko sposobem można było
wstrzymać napady Niemców na Pomorze, pod pozorem szerze-
nia chrześciaństwa przedsiębrane.
Dorywcze wyprawy Władysława Hermana na Pomorze w la-
tach 1091 i 1092 nie powstrzymały pogranicznych napadów ze
strony Pomorza. ^Młodziutki Bolesław, jeszcze za życia ojca, śpie-
szył pod Międzyrzecz pomorski i Santok, aby napastników od-
pierać,"^) a po wstąpieniu na tron (r. 1102) pierwszym głośnym
czynem jego było zdobycie Białogardu nad Parsantą, stolicy Po-
morza.*-) W kilka lat później, zebrawszy wojsko pod Głogo-
wem, Bolesław" z wyborową jazdą, nie biorąc wcale piechoty,
ruszył na Pomorze, pięć dni i nocy przedzierał się przez lasy
i błota po bezdrożach, niespodziewanie stanął pod Kołobrzegiem,
po zaciętej obronie gród zdobył i tem straszny popłoch na po-
»M Gallus, II, 14. 15, 17. M. P. T. I, s. 430—439. Mistrz Wincenty Chr.
M, P. II, 311.
92) Gallus, II, 22.
34*
— 532 —
g-anów rzucił. ^•^) Potem, wygnanego przez burzycieli władzce,
krewnego swego Swantybora. ,.który nigdy wierności władzom
polskim nie dochował". Bolesław do władzy przywrócił. ■'^) Tym-
czasem wojewoda Skarbimir podbijał wscliodnie Pomorze i gród
Bytom zdobył."'')
Powtarzające sie na Pomorzu bunty podały Zbigniewowi
zamysł podburzyć przeciw bratu Bolesławowi Pomorzanów, a ci,
mniemając, że przy pomocy Czechów i Niemców zdołają zwal-
czyć Bolesława, bunt przeciw niemu podnieśli. W skutek tego
Bolesław powtórnie zdobył Białogard i Kołobrzeg, kraj spusto-
szył,"*') Czarnkowian zbuntoAvanych tak przycisnął, że niepodle-
gły książę pomorski czołem mu uderzył i chrzest przyjął, lecz
później zdradził i „wart był miecza katowskiego." '*') W Ujściu
siedziała załoga polska, lecz Gniewomir rozgłosiwszy, że Bole-
sław, pokonany przez Czechów, Niemcom wydany został, oszu-
kał załogę, która mu gród wydała. Bolesław z odległej granicy
czeskiej przybiegł z jazdą. Ujście odzyskał bez szkody,""^) ruszył
pod Wolin, po długich szturmach gród ten ważny zdobył i swą
załogą osadził."") W następnym roku (iio8?) przedsięwziął Bo-
lesław^ wyprawę na Nakło, sam dowodził jednym hufcem, Skar-
bimir drugim. Pomorzanie zebrawszy poważne siły, śpieszyli na
pomoc oblężonym. Uprzedzając zbliżenie się ich do Nakła, Bo-
lesław uderzył na nich Pomorzanie utkwili włócznie w ziemię
i jakby płotem się ogrodzili. Nie pomogło. Z 40 tysięcy Pomo-
rzanów ledwo czwarta część uszła z pogromu. Według zeznań
samych Pomorzanów strata ich wynosiła 27,000 ludzi. Naklo
i sześć innych grodów poddały się zwycięzcy. ^"^)
39.
I
fl3\
Gallus,
II,
28.
94i
Gallus,
II,
29.
05\
Gallus,
II,
31-
•JiJj
Gallus,
U,
36,
'•'V
Gallus,
II,
44-
"'J
Gallus,
II,
47.
9(1,
Gallus,
II,
48.
lOOj
Gallus
III.
I.
— 533 —
Wszystkie wzmiankowane wyprawy odbyte zostały jeszcze
przed wojną Bolesława Krzywoustego z Henrykiem V w r. 1109.
O napadacłi Pomorzanów w głąb Polski i niejednokrotnem po-
skromieniu przez starostów polskich band łupieżniczych, nie ma-
my potrzeby rozpowiadać, albowiem i bez tego jasno, że walka
z obu stron była zapalczywa i ciągnęła sie bez przerwy.
Straszna kieska pod Nakłem nie oziębiła zapału Pomorza-
nów i gdy się dowiedzieli o napadzie Henryka V z Czechami na
Polskę w r. 1109, bunt znowu podnieśli, lecz Bolesław tegoż roku
jeszcze, zimą ruszył na Pomorze, trzy zamki zburzył, jeńców upro-
wadził, a następnej zimy, po zamarzniętych jeziorach i bagnach,
przedarł się do zamieszkałej krainy Prusów, sprzymierzeńców
Pomorzanów, jeńców uprowadził,'"^) by tym sposobem zabezpie-
czyć sobie swobodę działania przeciw burzycielom pokoju nad
dolną Wisłą. Jakoż wkrótce potem wyłamującego się z pod wła-
dzy polskiej księcia Świętopełka obiegł w Nakle i trzymał go
w oblężeniu od ś. Michała (29 Września) aż do Bożego Narodze-
nia.'"-) Nieprzystępne miejscowości dokoła Nakła przeszkadzały
Bolesławowi do przybliżenia oblężniczych machin pod samą wa-
rownię, Świętopełk bronił się wytrwale, prosił o pokój, dał syna
na zakład wierności, Bolesław odstąpił od Nakła, lecz w następ-
nym roku, przekonawszy się o wiarołomstwie Świętopełka, zdo-
był najprzód Wyszegard nad Wisłą i kilka innych zamków, na-
leżących do Świętopełka, a nareszcie po strasznych szturmach,
zmusił do poddania się mu Nakło (r. 1113).'"=') Coroczne wy-
prawy na Pomorze nie mogły atoli doprowadzić do pożądanych
przez Bolesława skutków, dopóki książęta zachodniego Pomorza,
tudzież książęta czescy i ruscy znajdywali możność podburzać
101) Gallus, lir, 18, 24.
'02) Gallus, III, 26. Roeppel, zważając, że u tej wyprawie Gallus rozpo-
wiedzial w samym końcu kroniki swej, odniósł ja do r. 1118. Gizebrecht też samą
wojnę oznaczył r. ilii — III2. Bielowski dzień wyprawy oznaczył 29 Września
r. 1 1 II. M. P. I, 482 przypisek,
103) w rocznikach polskich zapisano; a. 1113. Boleslaus III Nakel et alia
castra obtinuit. M, P. II, 797, 832.
— 534 —
łatwowierną ludność pomorska, do buntów pr/eciw królowi pol-
skiemu. Usunąć intrygi sąsiadów na Pomorzu, było konieczno-
ścią, pograniczne jednak boje z Czechami ciągnęły sie aż do zja-
zdu Bolesława Krzywoustego z książętami czeskimi, nad r. Nisą
śląską w r. u 15, a powikłane sprawy między książętami ruskimi
zmuszały Bolesława zwrócić uwagę swą w stronę Rusi. I nie
wcześniej aż w r. 11 20 przy zawarciu pokoju z Rusinami, Bole-
sław zdołał wymodz od nich pod przysięgą zobowiązanie, że nie
będą pomagać PomorzŁinom.'"')
Zapewniwszy pokój Polsce ze strony Czech i Rusi, Bolesław
postanowił działać stanowczo względem zachodniego Pomorza,
albowiem zaburzenia na Pomorzu nie ustawały J"'^)
Z Ujścia nad Notecią Bolesław wtargnąwszy na Pomorze
z wielkiemi siłami, pobił gdzie spotkał nieprzyjaciół, których do
18,000 w bojach poległo, a 8000 uprowadzono do Polski na osie-
dlenie.^"") Zniszczenie kraju było ogromne. W kilka lat później
zburzone osady i kości poległych wskazywały pobojowiska.^"")
Zbliżając się do Szczecina, Bolesław wszedł w umowę z królem
duńskim Nielsem, synowi którego Magnusowi córkę swą przy-
rzekł i porozumiał się z księciem saskim Lotarem. • Sformowała
się koalicyja chrześciańska przeciw poganom, na czele których
"^*) Herbord II, 4. Deinde ubi foedera mansurae pacis jurejurando tam rex
quam oplimates Ruthenorum solidaverant, etiam hoc poUiceri fide firniissiina rogali
sunt, ne Pomerania ultra forent auxilio. Contra illos enim totis viribus dux manum
levare cogitavit. M. P. II, 75.
i05j W rocznikach polskich zapisano: a. 11 19. Bolezlaus duos duces Pomo-
ranos devicit. Al. P. II, 832, III, 152.
108) Herbord, II, 5. M. P, II, 76.
'•") Herbord, II, 38. Transito flumine qui Clodonam praeterlabitur, civita-
tem ąuandam invenimus (1124), magnam quidem ambitu et spatiosam, sed raros in-
colas. Nam ferro et incendio se vastatam, adustionum signis et cadaverum acervis
spectanlibus indicabat. Ipsi autem incolae tenues illorum se fuisse clientulos, (jui
a duce Poloniae illic interfecti erant et captivati, asserebant, et a facie gladii salva-
tos se fugae praesidio. AVedług badaczy zrujnowanym grodem ma być Nakło, w po-
bliżu Kolobrzega, jak upewnia Herbord (II,' 5) przez Bolesława zburzone. M. P.
II, 98-
-— 535 —
stali ksiaże Wartysław i Henryk obodrycki, nieprzyjaciel Nielsa.
Między poganami zgody nie było. Lutycy, nienawidząc Henryka
obodryckiego jako chrześcianina i przyjaciela Sasów, oderwali
sie od niego, a z Wartysławem połączyć sie nie chcieli. Kiedy
więc koalicyja zamierzała z trzecli stron na poganów uderzyć,
książę Lotar, zapewne nie bez wiedzy Henryka V, wtargnął ro-
ku 1121 do ziemi Lutyków, palił pogańskie bożnice, doszedł aż
do morza (słowiańskiego), ^^'^) zdobył gród mocny Cliyżyn i obcią-
żony zdobyczą do domu wrócił. ''^'*) Bolesław zbliżywszy się pod
Szczecin, okrążony niedostępną miejscowością, skorzystał z mro-
zów i po zamarzniętycli wodach, z wielkiem niebezpieczeństwem,
przeprowadził wojsko swe do Szczecina, gród opanował '"') (i 121),
i wnet zabory swe posunął na zachód w głąb kraju Lutyków
aż do Moryckiego jeziora ^'^) i r. Pieny, a na północ do brze-
gów morskich przy ujściu Odry. Tymczasem król Niels z silną
flotą zbliżył się do brzegów pomorskich, aby przyjąć narzeczoną
synowi jego córkę Bolesława, którą, według sag duńskich, Ryksą
zwano. '^-) Jako sprzymierzeniec Bolesława Niels obiegł Uznoim,
10*) Morze między Szlezwikiem a wyspą Raną w XII i XIII w. zwano:
Sinus Slavicus. Mappa Regnum Daniae et Slaviae. Regno Waldeniaro II, Lange-
bek, Script. rer. danicarum. T. VII, s. 317. Mappa urzędowa, z rozkazu Walde-
mara II r. 1231 ułożona,
1"") Ancal. Saxo, a. 1121, Dux Luiderus . . . collecto exercitu valido Scla-
via»n invadit, terramque eujusdam Zuentubaldi usque ad marę praedabundus peram-
bulat, urbibusque in deditionem acceptis. ąuarum una Kizun dicebatur, obsidibus-
aque acceptis, cum pecunia non parva victor regreditur. Pertz. M. G. VIII, 756.
11") Herbord, II, 5, Ciyitatem Stetineusem, quae stagno et aquis undique
cincta, omni hosti inaccessibilis putabatur, quae etiam totius Pomeraniae metropolis
fuit, hiemali tempore strictam per glaciem, non sine periculo exercitum ducens, in-
opinata clade percussit,
111^ Widać to z opisu Ebbona o powtórnej podróży na Pomorze ś, Ottona
r. 1127, gdy ten nad Moryckiem jeziorem spotkał w lasach biedaka, który uciekając
przed najazdem Krzywoustogo, siedem lat już mieszkał w lepiance i tylko rybą się
żywił, M. P. II, s, 54.
11-) Knytlinga Saga, według tłómaczeuia Rafua r, 1829. Magnus Nicolaus-
son aegtede Rikissa, en Datter af den vendiske Kong Burislef, Parthold. Gesch,
I, 473.
- 536 -
zdarł / niego okup"'') i póplyiuil pod Wolin, gd/it; nad prze-
smykiem Diwenowem znalazł Bolesława z poteżnem wojskiem
obozującego. Wolin wkrótce poddał się Bolesławowi, a Niels,
zabrawszy narzeczoną synowi jego, pożaglował napowrót, War-
tysław, dognawszy go w Strzale (Stralsund), prosił o rade, jak
ma w trudnycli okolicznościacłi zactiować sie względem króla
polskiego, a otrzymawszy ubezpieczenie słowem nietykalności
osoby jego, wstąpił na okręt. Wtedy Niels, za namową swycłi
dworzan, kazał odbić od lądu i uprowadził księcia pomorskiego
do Ripen, gdzie syn jego Magnus na narzeczoną oczekiwał. Nic
się jednak złego z Wartysławem nie stało. Niels, zrozumiawszy
niewłaściwość postępku swego, wypuścił Wartysława na wol-
ność. ^^*)
6. Wprowadzenie chrześciaństwa na Pomorzu, Apostolstwo ś. Ottona
(1124— 1125). Biskupstwo Pomorskie. Reakcyja pogańska (1126— 1127).
Powtórne apostolstwo ś. Ottona (1127).
Stawszy się władzcą całego Pomorza, Bolesław Krzywousty
zamierzył nawrócić Pomorzanów na wiarę clirześciańską i tym
sposobem połączyć icłi z Polską węzłem nierozerwanym. Wy-
soko wykształcony król, w duszy wyznawca najczystszy cli zasad
Zbawiciela, a przytem mądry polityk, życzył, aby nawrócenie
odbyło się bez przymusu, drogą przekonania i oświecenia poga-
nów, bez obciążenia nowonawróconych daninami lub poborami
na rzecz kościoła i skarbu, jak czynią Niemcy. Wypadało zna-
leźć odpowiednich missyonarzy. Gdy jednak kapłani polscy, lę-
kając się okrutnego obchodzenia się Pomorzanów z chrześcia-
"■'') Saxo Gram. lib. XIII, mówi o przybyciu Nielsa z flota pod gród Orna,
raczej O .s n a t. j. Uznoim i o przyjaznych z nim stosunkach Bolesława, Obacz Bie-
lowskiego M. P. II, 507.
^''*) Saxo Gram. lib. XIir. Nicolaus urbem Osnam oppugnare adorsus, ob-
sidionem pactione redimere coegit. Inde Julinam navigans, Bogislavum magna manu
instructum obvium babuit. Cujus copiis auclus, celerem oppidi expugnationem per-
egit. Deinde relicto victoriae socio allalam filio sponsam abducit... O zatrzymaniu
Wartysława na okręcie di;ńskim, patrz Historia S, Canuti, w Langebeka Script, rer.
dan. IV, 237.
- 537 —
nami, nie chcieli iść na apostolstwo do ludu, ze wstrętem patrzą,-
cego na chrześciańskich kapłanów, znalazł sie Hiszpan Bernard,
pustelnik, w Rzymie na biskupa wyświecony. Bolesław, przy-
jawszy go uprzejmie, nie taił przed nim trudności zadania i nie-
bezpieczeństwa. Bernard oświadczył, że gotów jest ponieść śmierć
meczeriska w imię nauki Clirystusa, a otrzymawszy od Bolesła-
wa tłómacza, przewodników i wszelkie dla podróży zaopatrzenie,
poszedł na Pomorze. Nawykły do twardego życia pustelniczego,
gardząc wygodami światowemi, a podnosząc nad wszystko ubó-
stwo i pokorę, Bernard myślał, że poganie pojmą jego wysoliie
cnoty i zeclicą zastosować się do nich. Przybywszy więc do
Wolina, szedł do zgromadzonego ludu boso, w Uchem odzieniu
i gorąco przemawiał o swem posłannictwie. Zdziwieni Wolinia-
nie przytomnością obdartego missyonarza, z oburzeniem do nie-
go mówili: „jak to, taki nikczemnik, nędzarz, któremu na obówie
nie staje, miałżeby być apostołem? Idź precz żebraku, jeżeli ci
życie miłe, wracaj tam, zkąd przyszedłeś." Bernard chciał cu-
dem udowodnić posłannictwo swe. „Jeżeli mi nie wierzycie, mó-
wił, zapalcie jeden z niepotrzebnych domów, a ja przez płomienie
przejdę bez szwanku." Wolinianie wzięU to za podstęp. „Ten
żebrak, mówili, nie mając nic do stracenia, szuka śmierci i chce
się razem na nas zemścić, za nieprzyjęcie go. Sam zginie w ogniu,
lecz miasto nasze roznieconym pożarem w perzynę obróci." Na-
kcniec Bernad, pałając śmierci męczeńskiej, schwycił siekierę
i począł rąbać stojący na placu słup bogom poświęcony. Wo-
linianie zbili go i wsadziwszy razem z przewodnikiem jego Pio-
trem do łodzi, puścili na morze. ^'■'') Bernard wrócił do Polski,
opowiedział swoje przygody Bolesławowi, a ten rozważywszy
okoliczności, zastanowił się nad tem, komuby apostolstwo po-
wierzyć ? Nareszcie przypomniał lat dziecinnych nauczyciela swe-
go Ottona, a teraz już biskupa bambergskiego, słynnego z wy-
sokich cnót. Listem więc zaprosił go na apostoła Pomorza,
5) Ebbo, II, I.
- 538 -
Otton chętnie sie zgodził. Kocliał on naród polski i rodzinę Pia-
stów, którym wiele w młodości swej zawdzięczał, znał język pol-
ski i obyczaje narodowe, słowem był on taką osobistością, ja-
kiej właśnie potrzeba było dla pomyślnego zasadzenia na Pomorzu
winnicy Clirystusa. Za pozwoleniem cesarza Henryka V i bło-
gosławieństwem papieża Kaliksta II,'"') biskup Otton wyprawił
się z Bawaryi w towarzystwie kilku księży, przez Czecliy do
Niemczy śląskiej, zkąd przez Wrocław i Poznań przybył do
Gniezna. Bolesław, otoczony świetnym orszakiem, wyszedł na
spotkanie biskupa boso, na dwieście kroków za miasto i prowa-
dził go tryumfalnie do grobu ś. Wojcieclia. Po siedmiu dn'acli
pobytu Ottona w Gnieźnie, Bolesław zajął się wyprawą missyi,
do której dodał trzech kapelanów swoich: Wojciecha, który pó-
źniej został biskupem pomorskim, Leoparda rzeźbiarza biegłego
i trzeciego, nazwiska którego nie znamy. Zaopatrzył missyę we
wszelkie sprzęty kościelne i rzeczy do podróży potrzebne,'^') dla
bezpieczeństwa dał 60 wojowników, a nad całym orszakiem po-
stawił męża dzielnego, starostę santockiego Pawła, nadzwyczaj
wymownego i w każdej chwili umiejącego zastosować się do oko-
liczności.''**)
Missya z Gniezna ruszyła do Ujścia nad Notecią, zkąd
27 Maja r. 1124 weszła w ogromną puszczę, przez którą niegdyś
przechodząc Bolesław na Pomorze, kazał na drzewach ponacinać
znaki, aby błądzącym wskazać kierunek podróży, bo drogi ni-
gdzie żadnej nie było. Wypadało przedzierać się przez głuche
lasy, gdzie tylko zwierze dzikie, a pod nogami węże i żmije spo-
tykano. A gdy po siedmiu dniach podróży, missya wyszła z pusz-
czy, spotkał ją nad brzegiem rzeczki, pod Starogardem książę
pomorski Wartysław na czele 500 jeźdźców, uścisnął biskupa ser-
"8) Abbat. Urspergensis, edit. 1569, s. 270. Ebbo, II, 3.
"') Ebbo, II, 3, 4; Herbord, II, 8, 9; Mnich prieflingeński, II, i.
^^*) Ebbo zowie go Comes Paulus; u Herborda (II, 9) centurionem quen-
dam Paulicium, a mnich prieflingeński (II, 2) mianuje go „Paulus comes Zuto-
chanum."
— 539 —
decznie, bo sam on był już dawno chrześcianinem, dzieckiem bo-
wiem jeszcze ujęty przez Niemców, wychowywał sie w Merze-
burgu i tam sie zasad wiary nauczył, ale powróciwszy do ojczy-
zny kryć sie z tem musiał. ^^'')
Z przewodnikami przez Wartysława danymi, missya zbliżyła
sie do grodu Pirycu, gdzie sie zgromadził tłum ludu okoliczne-
go, dla obcliodzenia jakiejś uroczystości pogańskiej. Nazajutrz
przewodnicy i starosta Paweł oznajmili ludowi, że z woli księcia
wypada biskupa przyjąć gościnnie, że on niczego nie potrze-
buje, bo sam bardzo bogaty i podarki rozdaje. Lud sie nie
sprzeciwiał. Kapłani siedem dni przemawiali do ludu, starali sie
zaimponować poganom świetnością obrzędów clirześciańskicli.
Każdy nawracający sie powinien był trzy dni pościć, wykąpać
się, przyzwoicie ubrać sie, obok innycli stanąć, mając na sobie
czystą odzież, a w ręku zapaloną świece. Taktyczne i łagodne
postępy wanie missyonarzy uwieńczyło się pomyślnym skutkiem:
w ciągu trzecłi tygodni przyjęło chrzest 7000 ludzi. ^-")
Powodzenie w Pirycu zachęciło missyonarzy do dalszej
pracy. Zdążyli do Kamienia, stolicy książęcej. Tam, książę
Wartysław, ośmielony obecnością Ottona, postanowił prowadzić
żywot po chrześciańsku: odprawił 24 żony, pozostawszy przy je-
dnej, która dawno już była chrześcianką, a teraz szczególne
względy biskupowi okazywała. Wartysław kazał w Kamieniu
zbudować kościół. Za przykładem księcia nawrócił się jego or-
szak, w którym wielu przed tem już chrześciaństwo wyzna-
wali. ^2 1)
Do Wolina zdążyli missyonarze 13 Sierpnia (1124), weszli
do grodu w nocy, będąc uprzedzeni o wrogiem ku nim usposo-
bieniu mieszkańców. Według starożytnego obyczaju na Pomo-
rzu dwory książęce poczytywano jako miejsca święte, nietykalne,
'1") Herbord, II, ii. Mnich prieflingeński, II, 3.
>20) Ebbo, II, 5; Herbord, II, 12, 13, 14, 17.
>2i) Ebbo, II, 5, 6; Herbord, II, 19, 21, 22.
- 540 —
najwiękb/.y /loc/yńca, znalazłszy w nich schronienie, nie mógł
być bez woli księcia imany. ^-^) Nie zważając na taki obyczaj,
tłum rzucił sie na dworzec ksieżecy, w którym zatrzymali sie mis-
syonarze, śmiercią zagroził przybyszom. Paweł starał sie uśmie-
rzyć wzburzenie, lecz wymógł zaledwie zgodę na w-olność wyj-
ścia z miasta missyonarzom. Wychodząc z miasta Paweł pod
rękę prowadził biskupa, a kapłani postepywali za nim, tłum je-
dnak ciskał kamieniami, a jakiś poganin tak silnie uderzył bi-
skupa kijem po ręku, że ten upadł, księży zaś bito kijami i włó-
czniami. Missya przeprawiwszy się przez Diwenów, dwa tygo-
dnie bawiła w okolicy, nie śmiejąc nic przedsięwziąć. Wszakże
możnowładzcy pośpieszyli uspokoić biskupa, przepraszając za
obelgi przez motłoch uliczny uczynione. Nakoniec Wolinianie,
gdy się dowiedzieli, że Bolesław nie puści im płazem zniewagi
wyrządzonej missyonarzom, oświadczyli biskupowi, że we wzglę-
dzie wiary zastosują się do tego, jak postąpi Szczecin, „macierz
grodów pomorskich." ^-■')
Szczecinianie także nieżyczliwie missyonarzy przyjęli. „Wy
}>iacie swoją wiarc, mówili, a my z swojej zadoivoleni. U chrze-
ścian są zbójcy i złodzieje^ zuieszają za „.agi, wyłupiają oczy, wszel-
kiego rodzaju męczarnie cJtrześcianie zadają cJirześcianóm. Na co
nam taka wiarar'"' Biskup starał się wpływać na przekonanie
możniejszych obywateli, a tymczasem starosta Paweł pojechał do
Bolesława, do którego także i Szczecinianie poselstwo wyprawili.
W liście napisanym do Szczecinian Bolesław, zalecając im biskupa
i cel missyi jego, przychylił się do żądania ludu o zmniejszenie
podatków i ciężarów wojennych, postanowiwszy, ^^aby kraj Po-
łnorzanów królowi polskiemu tylko 300 grzywien srebra wagi pu-
blicznej corocznie ivyplacał. W razie wojny dziewięciu gospodarzy
opatrzą dziesiątego 7ia wyprawę loojenną zv rynsztutiek i pieniądze, ^^
niepokornym zaś zagroził karą. ]>ist ten, odczytany na targowi-
1-2) Herbord, II, 24. Cytatę patrz wyżej, dzieła niniejszego T, II, s, 448.
'") Ebbo, II, 7; Herbord, II, 24, 25.
- 54i —
sku szczecińskiem, wywarł niezmierne wrażenie. Z jednej strony
groźba króla, który nie lubił żartować, z drugiej ulgi w cięża-
racli i podatkach, Lud słucliał rozkazów króla z uszanowaniem,
poddał sie jego woli i nauce missyonarzów. Otton wstąpiwszy
na podwyższenie, gorąco przemawiał do zebranego ludu i żądał
zniszczenia bałwanów i bożnic. Missyonarze poczęli burzyć po-
gańskie bożnice. Lud stał na uboczu, obawiając się zemsty bo-
gów, lecz skoro się przekonał, że missyonarzom nic złego się nie
stało, mówił: ..jeśli bogowie nasi nie są w stanie obronić sic sami,
ja kimże sposobem moglibyśmy ich obronić.''^ I rzekłszy to lud rzu-
cił się do niszczenia bożnic, a to ćem snadniej, że każdemu wolno
było zabierać drzewo na swe potrzeby, do gotowania pokarmu
i pieczenia clileba. Wnet wszystkie cztery szczecińskie bożnice
(kontyny), przedziwnej budowy, zniszczone zostały, posąg Try-
gława rozbity, trzy głowy tylko bożyszcza Otton zacłiował, dla
odesłania później papieżowi Honoriuszowi II, bogate za.ś skarby
.świątyni Trygława, złoto, srebro, drogie kamienie, ozdobne oręże,
rogi rzeźbione do picia i inne rzeczy, Otton poświęciwszy krzy-
żem i wodą, nic nie zatrzymując dla siebie, pozwolił ludowi roz-
dzielić pomiędzy sobą.^-*) Pogaństwo runęło, 900 ojców rodzin,
właściwie gospodarzy szczecińskicli, oświadczyli się za chrześciań-
stwem. Otton polecił w środku miasta na placu zbudować
pierwszy kościół (ś. Wojciecłia), a wybrawszy się w podróż do
Wolina, po drodze wstąpił do Gardca i Lubina, gdzie ctirześciań-
stwo zaprowadził, po czem, przez zatokę morską przeprawił się
na prawy brzeg Odry.'-'^)
Wieść o tem, co zaszło w Szczecinie, poprzedziła przybycie
biskupa do Wolina. Teraz Wolinianie, uprzejmie przyjąwszy mis-
121) Ebbo, II, 8; Herbord, II, 26, 30, 31, 32; Mnich prieflingeński, II, 8,
10, II, 12.
^■'^) Herbord, II, 34, 36. Mnich prieflingeński, dopełniając wiadomość Her-
borda, o założeniu w Szczecinie, na placu Icościola, powiada, że Icościól zbudowany
był i przez Ottona konsekrowany, pod wezwaniem ś. Adalberta (Wojciecha), drugi
zaś kościół za miastem, pod wezwaniem apostołów Piotra i Pawła zbudowano. Lib.
n, c. 12. M. P. ir, s. 136.
- 542 -
syonarzy, przepraszali za uczynione im przedtem obelgi. Otton
pracował tu dwa miesiące, nauczał, przekonywał, oświecał, a gdy
sie wyznawcy chrześciaństwa rozmnożyli, tak, że już ich 22,156
liczono, Otton rozpoczął budowę dwócli kościołów, jednego w sa-
mem mieście pod wezwaniem śś. Wojcieclia i Wacława, i dru-
giego w pięknej miejscowości za miastem pod wezwaniem
ś. Piotra.'-") Z Wolina missyonarze udali sie do Kłodna,'-') nie
spotykając żadnej przeszkody do wyprowadzenia chrześciaństwa.
Nawróciwszy wi^c mieszkańców tej lesistej miejscowości i ko-
rzystając z obfitości materyalów do budowli, Otton kazał w Kło-
dnie zbudow'ać piękny kościół ś. Krzyża, Z Kłodna przez rzekę
missyonarze dostali sie do jakiegoś miasta, prawdopodobnie do
zburzonego w ostatniej przez Polaków wojnie, Nakła,'-^) gdzie
mieszkańcy kryli się w nędznych chałupacli w^śród ruin naprędce
skleconych. W Kołobrzegu Otton nie zastał w domu większej
części mieszkańców, którzy zajęci byli w tym czasie spławem
drzewa za granicę, a pozostali oświadczyli, że za nieobecnością
swych współobywateli nie są w prawie niczego nowego wpro-
wadzać. Wytrwałością jednak udało się Ottonowi skłonić i tu
lud do chrześciaństwa, jak równie i w Białogardzie, o jeden dzień
drogi od Kołobrzegu oddalonym.'-")
Nastąpiła zima. Otton zamierzał powrót do Bamberga, mie-
szkańcy którego prosili biskupa, aby nie pozbawiał ich obecno-
ści swej. Żal było Ottonowi nowonawróconych, którycli on po-
kochał jak najmilsze dzieci, poznał bowiem, że, pod zewnętrzną
srogością pogańską, w ludzie pomorskim skrywały się wielkie
i-«) Ebbo, II, 15; Herbord, II, 37; Mnich prieflingeński, II, 16.
12') Herbord, II, 38. Moventes autem a Julina Clodonam, t, j. Klodno, te-
raz Kliitikau nad Regą. W dawniejszych wydaniach Żywota ś. Ottona, pod ty-
tułem Anonyma, zamiast Clodonam, wydrukowano Dodonam. Z tego powodn zja-
wiło się u historyków polskich: Roeppela, Bartoszewicza, a nawet Szujskiego (Hist.
Pol., wyd. 1889, s. 29) miasto Dodona, którego nigdy nie było.
i28j Wyżej przypisek 107.
»29j Ebbo, II, 18; Herbord, II, 38, 39, 40; ^^nich prlefl. II, 19.
— 543 —
cnoty w stosunkach rodzinnych i towarzyskich, a gościnność
mieszkańców i uprzejme ich obchodzenie sie porywały nieraz za
duszę Ottona i towarzyszy jego. Raz jeszcze zimą, w początku
roku 1 125 Otton postanowił odwiedzić ważniejsze miejsca pracy
swej. Z Białogardu zwrócił sie ku Odrze, poświęcał kościoły,
nauczał, umacniał w zasadach wiary, przebiegł Kłodno, Kamień,
Wolin, Szczecin, wszędzie z największą czułością żegnany. Na-
koniec powrócił do Polski 11 Lutego 1125 roku, z towarzyszami,
których Bolesław nie zapomniał we wszelkie potrzeby w podróży
i zimową odzież zaopatrzyć. '=^'^)
Takim sposobem Pomorze mniej niż w rok, bez krwi roz-
lewu i gwałtów, nawrócone i uspokojone zostało. Coroczne wy-
prawy polskie z orężem na Pomorze już były niepotrzebne. Zo-
stawało jeszcze zająć się organizacyą kościoła w nowo nawróco-
nym kraju. Po naradzie Bolesława Krzywoustego z Ottonem
i księciem Wartysławem, na stolicę biskupią wybrano najbogat-
sze i najludniejsze z miast pomorskich, Wolin, ^^') a na pierw-
szego biskupa przeznaczono nieodstępnego towarzysza Ottonowe-
go, Wojciecha,'^-) przy którym pozostać mieli dwaj kapelani
polscy: Leopard rzeźbiarz i drugi nieznanego nam nazwiska.'"'')
Wszakże ustanowienie biskupstwa Pomorskiego nie mogło obejść
się bez zezwolenia stolicy apostolskiej, a na to potrzebny był
długi przeciąg czasu. Wojciech więc miał się zająć tymczasowo
urządzeniem spraw kościelnych, a potwierdzenie jego przez pa-
130) Ebbo, II, 18; Herbord, II, 40, 41, 42; Mnich prietl. II, 19, 20.
*'") Herbord, II, 37, o ustanowieniu biskupstwa w Wolinie powiada, że to
się stało za zgodą księcia Wartyslawa z dostojnikami kraju: dux Yartizlaus quam
principes terrae sedem episcopatus, illic constituendum fore censuerunt. M. P.
II, 97. Ważniejszą wszakże była wola Bolesława, bez dozwolenia krórego War-
tysław nieśmialby wtrącać się do organizacyi kościoła, bez jego uczestnictwa zapro-
wadzonego.
1-''*) Herbord, II, 42. Ule (Bolezlaus) unum de capellanis suis Albertum no-
mine, quem de latero suo cum ałiis duobus sacerdotibus in adiutorium concesserat
episcopo, praesulatus honore in gente illa sublimavit.
>33j Bielowski, M. P. II, s. 26.
— 544 —
pieża Tnnocentooo II biskupem pomorskim nastąpiło dopiero
w r. 1 1 40. '■'■')
Bolesław najczulej pożegnawszy odjeżdżającego Ottona i to-
warzyszy jego, hojnie ich obdarował i dał im dla bezpieczeń-
stwa straż aż do granicy czeskiej. Otton przez Pragę powrócił
do Bambergu 28 Marca r. ii25J'''')
Dokończenie wielkiego dzieła na Pomorzu, włożone na przy-
szłego biskupa Wojciecha i kapelanów jego, wymagało gorliwej
pracy i niezmordowanej czynności dla oświecenia i umoralnienia
ludu w duchu chrześciańskim. Z nauki missyonarzy nowona-
wróceni dowiedzieli się o bytności jedynego Boga na świecie,
o zasadach wiary Chrystusa, o przepisach kościoła, które w ży-
ciu rodzinnem i stosunkach towarzyskich zachowywać należało.
Wszystko to było dla nich nowe, niezgodne z dawniejszemi
wyobrażeniami kultu pogańskiego i obyczajami, które zawsze
i wszędzie najtrudniej poddają się reformie. Ochrzczeni przeko-
nywali się o nicości bogów pogańskich, dowiadywali się, co jest
grzechem, a co cnotą, ale w duszy i w pojęciach zostawali jesz-
cze takimiż, jak byli poganami. Dorywcze nauczanie zasad ewan-
gelii nie mogło wnet przynieść pożądanych skutków. Ci, co
z łatwością przyjęli chrzest, bez należytego przygotowania, łatwo
mogli, za lada powodem, do pogaństwa wrócić. Reakcyja w po-
dobnych sprawach jest rzeczą naturalną. Polska i Węgry, w kil-
kadziesiąt lat po wprowadzeniu chrześciaństwa, doświadczyły sil-
nej reakcyi pogańskiej. W Czechach, we dwieście lat, po wpro-
wadzeniu chrześciaństwa, obyczaje pogańskie nie dawały się wy-
korzenić.^^'') Tem bardziej na Pomorzu, gdzie kult pogański
*■■'*) Bulla Innocentego II z d. 14 Października r. 1140 zatwierdzająca Woj-
ciecha biskupem pomorskim „ut in civitate Yulinensi in ecclesia beati Alberti (ś. Woj-
ciecha) episcopalis sedes perpetuis temporibus habeatur." Hasselbach, Cod. Pomer,
N. 16.
>35) Ebbo, III, I. M. P. II, s. 49.
istłj Brzetyslaw II wydal r. 1092 dekret zabraniający igrzyska na grobach
i różne obrzędy zwyczajem pogańskim odbywane. Obacz wyżej T. II, s. 81 r, przy-
pisek 408.
'- 545 —
mocniej był niż u innych ^Słowian rozwiniętym w massach ludu,
ze wstrętem patrzących na chrześciaństwo, jak na naukę nie-
miecką, lada okoliczność mogła podać myśl przywrócenia czci
dawnym bogom, a to tem snadniej, że wśród ludu zostawali jesz-
cze pogańscy kapłani, pozbawieni przez chrześciaństwo dawniej-
szego znaczenia i dochodów.
Kilku księży w Wolinie i Szczecinie mogli tylko nabożeń-
stwo odprawiać, ale ugruntowanie massy nowochrzczeńców w za-
sadach wiary przewyższało ich siły. To dopiero później nastąpić
miało, a tymczasem kapłani pogańscy wszelkich fortelów uży-
wali, aby nową wiarę podkopać. Podszepty i zabiegi czyż mo-
gły spotkać opór w' ludzie wychowanym w przesądach i zabo-
bonach? W r. 1 126 zdarzyło się w Szczecinie i okolicy morowe
powietrze, w skutek któi^ego wielka śmiertelność powstała. Tłum
na targowisku szczecińskiem rozprawiał o klęsce i dopytywał
się o przyczynach jej. Kapłani pogańscy wytłómaczyli, że mo-
rowe powietrze jest karą bogów, rozgniewanych na lud za od-
padniecie od starej wiary i że Avszyscy wymrą, jeśli do niej nie
wrócą. Zatrwożone tem zbiorowisko, po krótkiej naradzie na
targowisku, uchwaliło przywrócić cześć dawnym bogom, a ko-
ścioły chrześciańskie zburzyć. Tłum rzucił się na kościół ś. Woj-
ciecha, przerobiony ze świątyni Trygława, zamierzając wyrzucić
ołtarz chrześciański, a dawnych bogów postawić. Strach jednak
ogarnął burzycieli, gdy się do ołtarza zbliżyli. Bóg chrześciań-
ski wydał się im mocniejszym od bogów pogańskich, ale i osta-
tnim ubliżyć nie śmieli. Uradzili wiec zachować Boga chrześciań-
skiego, ale i starożytnych bogów podnieść i wszystkim jednakową
cześć oddaw'ać.^-'') Charakterystyczna cecha ta reakcyi pogań-
skiej wskazuje rozstrój duchowy w ludzie szczecińskim: stara
wiara zachwiana, a nowa się jeszcze nie ugruntowała. Za Szczeci-
nem poszły Wolin i inne grody. Kapłani pogańscy podże-
13') Ebbo, IIT, i; ITerbord, III, ló; Mnich prieflingeiiski, III, 5. M. P.
II, 50, 115, I41.
Tom IH. 35
— 54^ —
gali lud do zupełnego zniszczenia chrześciaństwa. Wypadało
przeciw działać niezwłocznie. Ale biskup Wojciech nie zdołał
jeszcze usadowić sie w swej dyecezyi, a książę Wartysław, nie-
cliętny królowi polskiemu, wypatrywał, czy nie możnaby z po-
mocą reakcyi pogańskiej wyłamać się z pod zwierzclinictwa pol-
skiego. Możnowładzcy zaś pomorscy poczęli gotować sie do
wojny: odbudowywali zniszczone przez Polaków zamki i od-
mówili płacenia daniny zmniejszonej przez Bolesława Krzywo-
ustego.''"')
Na wieść o tern, Bolesław z inocnem wojskiem do granicy
pomorskiej zbliżył się,^-"") oczekując skutków powtórnej missyi
biskupa Ottona, który nie tracąc czasu, wyruszył z Bamberga
I Kwietnia 1127 wprost przez Saksonije na Pomorze. W Halle
biskup zaopatrzył się w bogate podarki, z Magdeburga po Łabie
dopłynął aż do Hawelberga, a dalej z różnemi rzeczami i podar-
kami na 50 wozach, po bezdrożach przez lasy, koło Moryckiego
jeziora, do Dymina zdążył (w Maju r, 1127), zamierzając rozpo-
cząć apostolstwo w okolicy Uznoima, gdzie przed tem nikt jesz-
cze nie pracował w tym celu. W Dyminie spotkał uprzejmie
biskupa książę Wartysław, prowadzący wówczas wojnę z Luty-
kami. Książe popłynął po rzece Pienie do Uznoimia, aby zwo-
łać lud na wiece, a biskup poszedł drogą lądową, nauczając
i chrzcząc ludność okoliczną. Na wiec do Uznoimia przybyli
możniejsi obywatele, starości grodowi i starcy, tudzież pogań-
scy kapłani. Książe zagaił wiec mową, wychwalając chrześciań-
stwo i biskupa, poczem wezwał zgromadzonych, aby zgodną
radą rozważyli własne dobro i jednomyślną uchwałą postano-
wili: czy przyjmują słowo boże i jego apostoła? Po wysłuchaniu
13*) Heibord, IIT, lu. Nam Bolciilaub dux Poloniorum invictisbiinus, in multa
fortitudine et copioso mililmn apparatu de terra sua veniens, iam in ipsis terminis
Pomeraniae castra melatus ferebatur, in furorę gravi terram ipsam ingressurus . . .
Insuper compertum habebat, quod civitates quae pridem conversae fuerant cum his
quae conversae nondum fuerant, remissi tributi veniam aspernati . , . etc,
"W) Plbbo, III, ł, 2, 3. 4, 5; Herbord, III, l.
— 547 —
przemowy księcia, dostojnicy i starsi prosili, ażeby inny czas dla
narady naznaczyć, a gdy się zeszli, długo rozprawiali: jedni
obstawali za przyjęciem nowej wiary, inni za utrzymaniem da-
wnej. Burzyli się szczególnie pogańscy kapłani, ale przeciwne
zdanie przewagę wzięło; zgromadzeni jednomyślnie uchwalili: wy-
rzec się bałwochwalstwa.^^*')
Wieść o zapadłej w Uznoimie uchwale rozeszła się by-
stro po całym kraju, budziła nieporozumienie i trwogę, szczegól-
nie wśród możniejszych obywateli, a tymczasem kapłani po-
gańscy podburzali lud. Zatrwożył się tern biskup Otton, ale
ksiaże Wartysław uspokajając go, mówił: ^J^adó spokojny oj-
cze mój i panic, nikt nie postazui oporu tobie, poniezoaż starsi
i możni ej si posłanotuili jns przyj aj chrseściaństzao.'-'- '^*^^) Wszakże
uchwała starszych i możnych w Uznoimie, wydała się proste-
mu ludowi, który nie przyjmywał uczestnictwa na wiecu, nieobo-
wiązującą. Gdy bowiem wysłani przez Ottona dwaj kapłani do
Wolegoszcza zatrzymali się w domu naczelnika grodu, pogań-
stwo tak się rozsrożyło, że tłum rozjuszony domagał się w ciągu
trzech dni wydania mu przybyszów i tylko zawdzięczając nad-
zwyczajnej energii i słowiańskiej gościnności żony naczelnika gro-
du, poganki, udało się uratować kapłanów od niechybnej śmier-
ci, ^^-) Pośpieszył Otton do Wolegoszcza, a uspokoiwszy, przy
obecności księcia Wartysława, wzburzenie poganów, wywrócił
kult Jarowita, zaszczepi! chrześciaństwo, poczem udał się do są-
siedniego grodu Goztkowa, słynnego z nadzwyczaj pięknej świą-
tyni pogańskiej, na zbudowanie której mieszkańcy 300 talentów
wydali i usilnie prosili Ottona oszczędzić ten gmach jako ozdobę
miejsca, ofiarowali nawet znaczny okup pieniężny. Biskup je-
dnakże na to zgodzić się nie mógł, obawiając się posądzenia go
o chciwość. Niektórzy prosili, aby gmach ten na kościół prze-
1^0) Ebbo, nr, 6; Herbord, III, 3.
1^') Herbord, III, 5.
»2) Ebbo, III, 8.
35*
- 54^ -
robić, ale biskup i na to się nie zgodził, wymowa zaś swoja do-
kazał tyle, że Goztkowjanie wlasnemi rekami zniszczyli świąty-
nię, a znajdujące się wewnątrz niej posągi bogów spalili J^'')
Tymczasem rozeszła się wieść, że Bolesław Krzywousty,
rozgniewany na Pomorzanów, z mocnem wojskiem już na ziemię
pomorską wstąpił. Zatrwożeni tern dostojnicy i możniejsi oby-
watele udali się do Ottona z proźbą, aby odwrócił grożące im
ciosy. Biskup, troszcząc się o swe owieczki, udał się niezwło-
cznie w poselstwie do Bolesława i ze łzami go prosił zaniechać
przedsięwziętej wyprawy, lecz ten oświadczył, że tego uczynić
nie może, albowiem Pomorzanie nietylko odpadają od wiary i po-
słuszeństwa, lecz po zbójecku napadając na Polskę, porujnowali
nawet groby przodków jego, z czaszek wyrywali zęby, a koście
po pola,ch rozrzucali.'^') Zaklinał więc biskup króla, aby srogo-
ścią wojny nie niszczył wzrostu ledwo co zasianej wiary chrze-
ściańskiej. Bolesław, narzekając na dzikość Pomorzanów, dziwił
się, że dotąd jeszcze sam biskup Otton nie zginął z ich ręki, do-
dawszy przytem, że przed pierwszem przybyciem biskupa na
Pomorze, tam jednego z opowiadaczy słowa bożego, poganie roz-
pięciem na krzyżu umęczyli.^'*'') Nareszcie, przychyliwszy się do
życzenia Ottona, Bolesław zgodził się wstrzymać wyprawę, z wa-
runkiem, aby sam książę Wartysław stanął przed nim i o łaskę
prosił.'^") Poczem wojsku, szemrzącemu za pozbawienie go na-
dziei.zdobycia łupów, do domu odejść rozkazał.
W kilka dni potem przybył do Bolesława Wartysław z po-
selstwem, wyjednał pokój i w oznakę pobożności swej złożył ka-
'•»^) Ebbo, III, 9; Heibord, III, 7.
'**) Ebbo, III, 13, dicens gentem illam beluinae ferocitatis immanitate terram
populumqiie suum devastasse, adeo ut etiam parentes suos e sepulchris protraheret,
et collisis capitibus dentes excuteret, ossaąue eorum per publicum aggerem disper-
geret. — Według uwagi Bielowskiego stać się to mogło w r. 11 26, lub na początku
1 1 27 zapewno w Płocku. M. P. II, 63.
"■^) Ebbo, III, 6, wzmiankuje o tern w mowie Wartyslawa na wiecu
w Uznoimie.
1*6) Herbonl. III. 10. M. P. II. s. 1 11.
— 549 —
nonikom kościoła ś. Wojciecha męczennika (w Gnieźnie?) zna-
czna summe pieniężna'^") (w Lipcu r. 1127), Po powrocie Otto-
na z księciem do Uznoima, lud ze łzami radości dziękował mu
za przywrócenie pokoju i chętnie słuchał nauki jego.
Teraz Otton śmielej mógł udać się do Szczecina, gdzie lu-
dność podzieliła się na dwa stronnictwa. Jedno życzyło pozostać
wiernem chrześciaństwu, drugie groźnie stawiło się w obronie po-
gaństwa, a tymczasem pogańscy kapłani zażarcie przeciw chrze-
ścianom występywali. Z Uznoima w łodzi dopłynął apostoł do
Szczecina i tu przez stronników swych wprowadzony został do
miasta. Było to w niedzielę. Lud zebrany na targowisku, z włó-
czniami w ręku, słuchał pogańskiego kapłana, z mównicy na pod-
niesieniu Wysokiem urządzonej, przemawiającego zażarcie prze-
ciw chrześciaństwu i zwolennikom onego w Szczecinie. Lud był
mocno podburzony, niebezpieczeństwo wielkie groziło, ale biskup
Otton, w otoczeniu swych przyjaciół, z rozwagą przeszedł przez
tłum i wstąpił na podwyższenie. Wzruszenie było niezmierne.
Apostoł przemawiał do ludu w tak przekonywający sposób, że
wszelkie zabiegi kapłanów pogańskich nie mogły wrażenia w lu-
dzie usunąć. Tymczasem starsi i poważniejsi obywatele od rana
do północy obradowali o własnem i całego ludu zbawieniu, o po-
łożeniu kraju i ocaleniu ojczyzny, rozważając wszystko „wedle
mądrości tego świata i bardzo gruntownie." Nakoniec ^rojszyscy
zgodnie iichivalili: wyrzec sie bahuoc/noalstwa i siatioiaczo przyjąć
chrześciaństwo.''' Lud był posłuszny, opór stawili tylko kapłani
pogańscy, lecz ich sami mieszkańcy wypędzili ze Szczecina. ^*^)
Książe Wartysław, zostający od niejakiego czasu w niepo-
rozumieniu ze Szczecinianami, bawił w Uznoimie. Otton, przy-
wróciwszy chrześciaństwo w Szczecinie, zamierzył udać się do
księcia. Wtedy Szczecinianie udali się do niego z proźbą, aby
!■*"; Ebbo III, 13. Ipse quoque dux Fomeranoruni in testimonium devo-
tionis suae magnam pecuniae quantitatem super altari beati Adalberti martiris kano-
nicorum illic Deo servientiuni usibus profuturam obtulil.
'■'8) Ebbo, m, 15; Herbord, III, 20.
- 550 —
„nieporozumienie miedzy nimi a księciem, przez samego djabła
sprawione", starał sie usunąć. Apostoł chętnie przyjął na sie
role pośrednika, mitygował obie strony, starał sie zbliżyć je
przez poselstwa i skłonić do pojednania, a gdy stosunki księcia
ze Szczecinianami polepszyły sie, apostoł udał sie do ostatniego,
wielkiego przytułku pogaństwa — Wolina. Lecz w tym razie
"Wolinianie, zważając na wszystko, co sie dokoła nicli stało, nie
sprzeciwiali się zburzeniu świątyń pogańskich i zaprowadzeniu
chrześciaństwa.^*'^)
Przychylenie sie Szczecinianów do chrzęści aństwa oburzyło
Ranów, a szczególnie najwyższego ich kapłana, który uważał
Szczecinian za poddanych bożnicy arkońskiej, a teraz będąc po-
zbawiony od nich ofiar i dochodów, zabronił Ranom wchodzić
w stosunki handlowe ze Szczecinem i Pomorzem. Wojna roz-
poczęła się napadem Ranów na pobrzeża Odry. Szczecinianie
pod godłem ś. krzyża mężny odpór dawali. Otton, zachęcając do
wytrwałości nowonawróconych, zamierzał udać się do Ranów,
by ludy powaśnione pojednać. Ale obecni przy nim w Wolinie
szczecinianie przełożyli mu. że to jest niepodobieństwem, albo-
wiem Rany wszystkich chrześcian zabijają. Zważając przytem,
że Rana przez władze kościelne dawno już do arcybiskupstwa
Lundskiego zaliczona, Otton wyprawił księdza Iwana z listem do
Adcera arcybiskupa lundskiego. Adcer uprzejmie przyjął po-
słańca, ale oświadczył, że na żądanie Ottona iść na apostolstwo
do Ranów, odpowiedzi dać nie może, bez naradzenia się z ksią-
żętami i panami duńskimi. Odpowiedź przyszła dopiero po upły-
wie sześciu tygodni, pod koniec Października r. 1127, z oznaj-
mieniem, że dostojnicy i panowie chcą na przyszłość prawa na
Ranę zachować sobie. ^^'') Tymczasem posłowie od cesarza Lo-
tara wzywali Ottona, aby do Bamberga powracał. Musiał więc
biskup zaniechać apostolstwo u Ranów i do domu śpieszyć.
"9) Ebbo, III, 16, 20; Herbord, III, 24, 25.
>50) Ebbo III, 23; Herbord III, 30.
— 551 —
Szczecinianie dziękowali mu serdecznie za pobłogosławienie icłi
oręża, Ictórym szczęśliwie zwalczyli Ranów. Powracając przez
Polskę Otton zabawił osiem dni w Gnieźnie, potem przez Łu-
życe, Pegawę, Lipsk, góry Turyngskie do Bamberga powrócił
(20 Grudnia r. iizj).^-^^)
Dokonane w krótkim czasie, bez gwałtów, nawrócenie Po-
morzanów, okazało się trwałem i pouczajacem, że tam, gdzie
chrześciaństwo wprowadzano uczciwie, a nie w celacłi ujarzmie-
nia i zdzierstwa, Słowianie zasady nauki Chrystusa łatwo przyj-
mywali.
§ ^>2.
Wdzieranie się Danów i Niemców do Słowiańszczy-
zny zaodrzańskiej i obrona Pomorza przez Bolesława
Krzywoustego.
I. Rozprzężenie państwa Henryka Gotszalkowica (f 1126) i wygaśnienie
rodu jego (1127— 1129). Kanut Laward (f 1131). Przybysław i IMikłot
książęta. Sasi budują warownię Siegeberg.
Kiedy Bolesław Krzywousty, gromiąc pomorskicłi poganów
w r, 1 1 2 1 , zapędził się na zacłiód od Odry aż do granic państwa
Henryka Gotszalkowica nad r. Pieną, Słowiańszczyzna bałwo-
cłiwalcza znalazła się w mocy dwóch monarchów chrześciań-
skich, różnych wcale z usposobienia i czynów. Gdy bowiem Bo-
lesław, nie szczędząc pracy i środków materyalnych, wszystko
co mógł czynił, aby w łagodny sposób skłonić poganów do przy-
jęcia chrześciaństwa i cywilizacyi, a przez to zapewnić im roz-
wój w duchu narodowym i niepodległość cudzoziemcom, Henryk
mniemał, że chrześciaństwo można było utwierdzić z pomocą
niemieckiego oręża, a gdy mu poganie postawili niemożebny do
złamania opór, poprzestał na obdzieraniu swych poddanych i sa-
151) Ebbo III, 24; Herbord III, 31. O poselstwie do Adcera i odpowiedzi
jego Ottonowi. Dahlman, Gesch, v. Danemark, s. 241.
— 55^ —
siadów Ranów, nie brzydząc się nawet oszukaństwem przy wy-
bieraniu kontrybucyi (r. 1113). Chciwość wplątała go w długą
wojnę z Danami o spadek po matce, a zdzierstwa wywoływały
powstania, do stłumienia którycli Henryk używał „najulubień-
szych sobie Sasów", odwiecznych wrogów Słowian. Sprzymie-
rzenie sie księcia słowiańskiego z Sasami przeciw swym podda-
nym, zraziło do niego ludy słowiańskie; demoralizacyja szerzyła
sie, nieufność do księcia wzrastała, wrogie mu pogaństwo opór
stawiło, lecz podkopane niepowodzeniami, niezdolne już było oży-
wić zbolałe umysły Słowian, w rozproszeniu szukających ratunku.
Kto mógł, wyłamywał się z pod władzy Henryka. Z Lutyków
tylko Czrezpienianie i Chyżanie władzy jego ulegali; Ratary
i Doleńcy jeśli nie wcześniej, to od najazdu Bolesława Krzywo-
ustego (r. 1 121) do księstwa Pomorskiego należeli. Dymin nad
Pieną był już w mocy Wartysława, z którego on do uległości
sobie Lutyków przyprowadzał, Brzeżanie i Stodoranie podczas
apostolstwa ś. Ottona na Pomorzu, mieli książąt własnego rodu.
Pod koniec panow?:iia, w głębokiej starości Henryk pa-
trzał, jak przekraczające Odrę hufce Bolesława Krzywoustego
posuwały się w głąb kraju Lutyków i do brzegów morskich do-
szły, jak dawniejsze zabory jego odpadały, a jak w początku, tak
i pod koniec panowania jego „wśród całego narodu Lu-
t y Ic ó w, O b o d r y t ó w i W a g r ó w nie było ani jedne-
go kościoła, ani jednego kapłana, z wyjątkiem
tylko miasta Lubek i." ^) Teraz Henryk mógł przekonać
się, że dobrowolne ustąpienie Nordalbingii Sasom i używanie ich
w pomoc przeciw Słowianom nie uszło mu bezkarnie. Zamor-
dowanie go 22 Marca r. 1126 tajemnica pokrywa.-)
1) Helmold, I, 41,
-) Ilelmold, I, 46, o bmierci Henryka wyraża sie lakonicznie: Ilenriciim
rej^cui Slauorum praesenti vila decessisse. Tymczasem Chroń. S. Michael. Luneb.
podaje: Occisus est Henricus rex Slauorum, cujus corpus delatum Lunebur^j sepul-
tumque in ecclesia S. ^lichaelis. Dzień śmierci oznaczony w martyrologii luneburg-
skićj 22 Marca. Raumcr, Regesta, N. 800, s. a. 1126.
— 553 —
Pozostali po Henryku synowie Swantopełk i Kanut kłócili
sie o władze. Swantopełk, przez Holzatów posiłkowany, obiegł
Kanuta w zamku błońskim. Pogodzili sie wreszcie, lecz niedłu-
go potem Kanut został zabity w Lutylenburgu r. 1127, a Swan-
topełk całe państwo zagarnąwszy, wezwał na pomoc lirabiego
Adolfa z Holzatami i Stormarsami, zamierzając odpadłe ludy siłą
pod swą władze podciągnąć. Napadł na Obodrytów, zdobył
mocny gród Worle, wtargnął do ziemi Cłiyżanów, piec tygodni
gród ich Cliyźyn oblegał, a wziąwszy zakładników, do Lubeki
powrócił. •■') Nie pomogło to jednak, bo wojna domowa miedzy
braćmi doprowadziła do tego, że danina z krajów, które ojciec
ich meztwem i orężem zdobyć potrafił, straconą została." *) W tym-
że czasie Rany, napadłszy na Lubekę, miasto i zamek zburzyli
(1128). W następnym r. 1129 Swantopełk podstępnie przez Da-
zona, zamożnego Holzata, zabity został, a niedługo potem i syn
jego Zwenko także padł od ręki zbójcy w Ertenburgu mieście
załabskiem.-'^) W tak nieszczęśliwy sposób wygasł ród Henry-
ka Gotszalkowicza. Bezkrólewie popchnęło w przepaść obodryc-
kie ludy.
Do władzy książęcej u Obodrytów odezwał się krewny Hen-
ryka Gotszalkowicza Przybysław,") ale większość ludu życzyła
mieć księciem Nikłota, jednego z książąt rodu panującego na
wyspie Ranie. Tymczasem wielkorządzca duński Szlezwiku, syn
•■') Helmold, I, 48.
■*) Helmold, I, 46, intcslinis bellis adeo perlurbati sunt, ut tranquilitatcm
temporum et tributa regionum perderent, quae pater eorum armorum virtute con-
ąuisierat.
^) Helmold, I, 48, księcia tego zowie Zuinike, bezwątpienia po stowiań-
sku Zwenko, spieszczone od imienia, być może, Swantosław.
*) Helmold, I, 49. Fratruelis Henrici Pribizlaus et major Obotritorum Niclo-
tus. Wiadomo, że Gotszalk miał dwóch synów: Budy woja zamordowanego w roku
1071 i Henryka obodryckiego. A ponieważ Helmold zowie Przybyslawa bratan-
kiem (fratruelis) Henryka, wypada wiec, że Przybyslaw był synem Budywoja. Na-
ruszewicz słusznie w Przybyslawie uznał syna Budywoja, ale niefortunnie zmieszał
go z innym wcale Przybysławem, księciem braniborskim, II, N. P. II, pod r. 1163,
str. 309.
— 554 —
króki Eryka Ejegoda (najlepszego) Kanut, powołując sie na po-
krewieństwo z Henrykiem Gotszalkowiczem, wystąpił z preten-
syją do władzy nad Słowianami. Zapłacił on cesarzowi Lotarowi
ogromną summę za puszczenie mu we władanie ziemi, którą nie-
gdyś Henryk posiadał, a cesarz własnoręcznie włożył na głowę
jego koronę, na znak, że go królem Obodrytów czyni i uznał go
swoim wassalem. "Wtedy Kanut, wezwawszy na pomoc Holza-
tów, wkroczył do ziemi Wągrów, na górze Alberg założył sie-
dzibę, pobił przeciwników, Przybyslawa i Nikłota wtrącił do
więzienia w Szlezwiku i dopóty trzymał icłi zakutycli w żelazne
pęta, póki nie złożyli okupu i nie uznali władzy jego.')
Razu jednego „król obodrycki Kanut" przybył do Szlezwika
na sejm ze swym stryjem królem Nielsem. Gdy się lud zebrał
i stary Niels zasiadł na tronie królewskim, Kanut usiadł naprze-
ciw niemu także w koronie królestwa Obodryckiego na głowie,
otoczony tłumem drabantów. Stary król, ujrzawszy synowca swe-
go w królewskim stroju i zauważywszy, że ten nie powstał i nie
pocałował go, jak było w zwyczaju, udał, że nie spostrzega znie-
wagi i przyszedł do niego, aby go pocałowaniem przywitać.
Kanut wyszedł przeciw niemu na środek i tym sposobem posta-
wił się na równi ze stryjem co do miejsca i co do godności
swojej. Postępkiem tym Kanut ściągnął na się śmiertelną nie-
nawiść Magnusa, syna Nielsa. Obecna przy tem matka Magnusa
rzekła do niego: „czy nie widzisz, że krewny twój wziąwszy
berło już panuje? Uważaj go więc za jawnego nieprzyjaciela, on
bowiem za życia jeszcze ojca twego już się nie uląkł przywłasz-
czyć sobie tytuł królewski. Jeżeli ty i dalej na to uwagi zwra-
cać nie będziesz i nie zabijesz go, wiedz, że on cię i życia i kró-
lestwa pozbawi." jMagnus począł obmyślać sposoby, jakby Ka-
nuta zgładzić ze świata. Widząc to król Niels, wezwał wszyst-
kicli książąt państwa, by poróżnionych młodzieńców pojednać.^)
') Helmold, I, 49.
8) Helmold, I, 50.
— 555 —
Zarzucał Magnus Kanutowi, że on, ze szkoda państwa duńskiego,
przyswoił sobie tytuł króla, lecz Kanut na to odpowiedział: „nie
poczuwam sie do winy w przyswojeniu tytułu
królewskiego, albowiem w ziemi słowiańskiej
nigdy króla nie było, wreszcie zostający pod
moim rządem Słowianie nie nazywali mie kró-
lem. Według swego zwyczaju mianują, oni każda
poważna osobę kneziem, co znaczy tyle co pan."'-*)
Za wdaniem się starego króla spór załagodzono i przymierze
z obu stron zaprzysieżonem zostało. Umowę Kanut dotrzymy-
wał wiernie, Magnus zaś urządził przeciw niemu zasadzkę i gdy
raz w umówionem miejscu zeszli się i pocałowali się, skryci w za-
sadzce zbójcy rzucili się na Kanuta, zabili go, a rozczłonko-
wawszy ciało jego, pastwili się nad trupem^") (7 Stycznia ro-
ku 1 131). Ten Kanut w dziejach znany jest pod nazwiskiem
Kanuta Lawarda. '^)
Oburzony postępkiem Magnusa cesarz Lotar postanowił ode-
mścić śmierć Kanuta, najbardziej cesarstwu przyjaznego męża.
Ruszył więc z wojskiem ku granicom Szlezwika. Jednocześnie
brat zamordowanego Kanuta Eryk, z nałożnicy spłodzony, w celu
pomszczenia kr\vi bratniej zbliżył się z flotą także do Szlezwika.
Ale INIagnus, utwierdziwszy się w warowni szlezwickiej, stawił
mocny opór, a nareszcie udał się do Lotara, zapłacił mu 4000
marek srebra i hołd złożył (1131). Lotar zadowolniony trybutem
i uznaniem zwierzchności jego nad Daniją, powrócił do domu,^-)
") Nec Slavi me regem appellant, sed usuali vocabulo chnese, id est do-
minum seu herrum vocant. Annonymi. Historia S, Canuti, w Langebeka Ser. rer.
dan. IV, s. 241. O znaczeniu wyrazu kneź porównaj dzieła niniejszego T. II,
str. 439.
»o) Helmold, I, 50.
") Według anglo-saksońskiego zwyczaju Hlasford (Lord) znaczyło tyle co
pan. A ponieważ Kanut mówił, że go Słowianie panem (lierrum) zwali, ztąd w duń-
skiej mowie wytworzyło sie przezwisko Lawarda. Dahlman, Gesch. s. 220.
i2j Helmold, I, 50. Annal. Saxo. a. 1131. Rex Saxoniara regressus Danos
ad deditionem coegit, simili modo super Slavos rebellantes irruit eoBque subjugavit.
- 556 -
a Eryk pobity i do ucieczki zmuszony, przezwany został „noga
zajęcza'' (llazenvoth), z powodu ciągłej ucieczki. Walka jednak
tern sie nie skończyła. Mieszkańcy Szlezwika, pamiętni dobra,
jakie im Kanut Laward wyświadczył, stanęli w obronie Eryka.
Niels z synem Magnusem długo oblegali Szlezwik, lecz Eryk
uciekłszy do Skanii, skarżył sie wszędzie na zabójstwo niewin-
nego brata. Następnego lata Magnus z liczną flotą wyprawił się
do Skanii. Mieszkańcy stanąwszy w obronie Eryka, oparli się
Uanóm. W zaszłej nakoniec wielkiej bitwie, Eryk na czele ja-
zdy uderzywszy niespodziewanie na piesze wojsko duńskie, zła-
mał je, Magnus i mnóstwo wojowników jego polegli (4 Czerwca
r. 1 134), a król Niels uciekł konno do okrętu, na którym przy-
był do Szlezwika, mieszkańcy którego dla przypodobania się
zwycięzcy Erykowi, przezwanemu teraz Emunem (t. j. godnym
pamięci), zabili Nielsa.^-^)
Zaburzenia duńskie pozwoliły książętom Przybysławowi i Ni-
kłotowi powrócić do władzy w udziałach swych. Były to we-
dług Helmolda „dwa straszliwe potwory, chrześcian prześlado-
wcy." ^^). W gruncie rzeczy byli to ludzie innego usposobienia,
niż się niemieckiemu dziejopisowi i kapłanowi wydało. Przyby-
sław, krew^ny chrześciańskiego rodu Gotszalka, idąc za popędem
ludu, nie śmiał bratać sie z Niemcami, jedynymi w ówczas wy-
znawcami chrześciaństwa w ziemiach słowiańskich nad Łabą,
w przeciwnym bowiem razie ściągnąłby na siebie nienawiść pod-
danych. A jako książę z okoliczności, a nie z następstwa po
przodkach, musiał stosować się do skłonności ludu i we krwi
Nordalbingów zmywać krzywdy Obodrytom uczynione. Wdziera-
jąc się na ziemie słowiańskie Niemcy sami zmuszali Słowian do
Raumer, Regesta, N. 844. Przyciśnięty wojna domowa Magnus w r. 1133 szukał
pomocy u Lotara i hołd mu w Halbersztadzie złożył. Porów, niżćj przypisek 22,
na stron. 561.
'■■') Helmold, I, 51, Dahlman, Gescli. 232—237.
») Helmold, I, 52.
— 557 —
obrony, a gdy się Słowianom udało pobić napastników i do ich
kraju wtargnąć, Niemcy podejmywali krzyk na barbarzyństwo
Słowńan. W tym względzie pouczającem jest następne opowia-
danie Helmolda.
Raz gdy cesarz Lotar z małżonką Rykenzą bawili w Bar-
dewiku, stanął przed nimi kapłan Wicelin, przełożył o konie-
czności zbawienia dusz ludu słowiańskiego i doniósł, że w ziemi
Wągrów znajduje się góra dogodna dla zbudowania zamku kró-
lewskiego. Górę tę zajął był niegdyś Kanut król Obodrytów,
lecz zostawiona na niej załoga, została przez zbójców, w nocy wy-
puszczonych, do niewoli zabraną, a to w skutek podstępu hra-
biego Adolfa, który się bał, ażeby go Kanut, wzmocniw^szy się
z czasem, nie uciemiężył. Cesarz, usłuchawszy rady kapłana, po-
słał zdolnych ludzi dla zbadania, czyby góra była dogodną do
zbudowania warowni, a upewniwszy się o tern od poslańców%
przebył rzekę (Łabę) i przyszedł do ziemi Słowian, w miejsce
oznaczone. Polecił zaraz Nordalbingóm, ażeby zajęli sio zbudo-
waniem warowni. Książęta słowiańscy, nie śmiejąc sprzeciwiać
się woli cesarza, przyłoŻ3di się także do tej budowli, lecz „z wiel-
kim smutkiem, czuli bowiem, że to się tajemnie
dla ich uciemiężenia gotuje."' Jeden z książąt słowiań-
skich powiedział drugiemu: „czy widzisz tę mocną i wzniosłą
budowę ? Otóż przepowiadam ci, że twierdza ta będzie służyła
ku ujarzmieniu całego kraju naszego. Ztąd bowiem w^ychodząc
najprzód skruszą Plunę (Błonie), potem Aldenburg (Starogard)
i Lubekę, dalej przeszedłszy Trawnę, Racibor i całą ziemię Po-
labian opanują. Nawet kraj Obodrytów ręki ich nie ujdzie."
Ten zaś go zapytał: ,.któż nam to nieszczęście zgotował, wy-
dawszy górę tę królowi?" A książę rzekł: „widzisz tego czło-
wieka łysego, stojącego przy królu ? On to całe nieszczęście na
nas sprowadził." Tak zbudowaną została twierdza Sigeberg, ob-
sadzona liczną załogą, a naczelnikiem w niej uczynił król jedne-
go ze swych towarzyszów^ Hermana. Oprócz tego polecił u stóp
góry tej zbudować kościół, któremu nadał sześć wsi, a zarząd
- 55^ -
kościoła poruczyl Wicelinowi. Tak samo postąpił i względem
kościoła w Lubece, poleciwszy Przybysławowi, pod zagrożeniem
utraty łaski swej, ażeby okazywał szczególna życzliwość wzmian-
kowanemu kapłanowi.^ "')
2. Stosunek Niemiec, Danii i Polski do Słowian zaodrzańskich. Albreołit
Niedźwiedź wojuje Brzeżanów i Hawelberg zdobywa (1134). Bolesław
Krzywousty składa Lotarowi hołd z Pomorza (r. 1135), Ratibor pomorski
zdobywa Konghelę (1135). Zgon Wartysława (1136), Bolesława Krzy-
woustego (1138).
Po nawróceniu Pomorza na chrześciaństwo, Słowianie za-
odrzańscy znaleźli się w daleko gorszem niż przedtem położeniu.
Dawniej Obodryci, Lutycy, Ranowie, czując sie bezpiecznymi
ze strony Pomorzanów, takichże jak oni poganów, mogli wszyst-
kie swe siły przeciw Niemcom i Danóm zwracać. Teraz Pomo-
rze, pod władzą monarchy polskiego, stanęło po stronie clirze-
ścian. Rany i Lutycy znieść tego nie mogli i już podczas apo-
stolstwa ś. Ottona (i 127) ze Szczecinianami walczyli. Pokonani,
burzyli się, wznawiali powalone przez Niemców i DanÓAV świą-
tynie pogańskie, pragnęli żyć według dawnego obyczaju, nie
zważając, że wzmagająca się dokoła nicłi cywilizacyja clirze-
ściańska, coraz mocniej podkopywała kult starożytny, zwężała
terrytoryję pogańską, zmniejszając przez to liczbę prozelitów sta-
rożytnego kultu. Pogaństwo dożywało swego wieku i nie czuło
się na siłacli ożywić moralnie osłabione ludy. Następywała de-
moralizacyja i rozprzężenie stosunków państwowycli. Słowiań-
szczyzna zaodrzańska stała otworem dla każdego lepszego zdo-
bywcy i jeśli po śmierci Kanuta Lawarda (1131) państwa chrze-
ściańskie nie rozebrały pogrążonych w anarchiję Zaodrzańców, to
tylko dla tego, że innemi sprawami były zajęte i nie mogły w te
strony czynności swej zwrócić. I tak: po śmierci cesarza Hen-
ryka V (roku 1 125) w Niemczech walka dynastyczna pomiędzy
=■) Helmold, I, 53.
— 559 —
szwabskimi Hohensztaufami i bawarskimi Welfami lat kilka krę-
powała wszelka inna czynność nowo obranego cesarza Lotara.
W Danii po śmierci Kanuta Lawarda (i 131) wszczęły się wojny
domowe, w których zginęli król Niels i syn jego Magnus, a za-
burzenia ciągnęły się dalej. Ostatni sąsiad Zaodrzańców, Bole-
sław Krzywousty, po nawróceniu Pomorza, nie myśląc bynaj-
mniej spocząć na wawrzynacli, gotował się do posunięcia podbo-
jów i clirześciaństwa dalej na zachód aż do Łaby, lecz wplątawszy
się w sprawę o następstwo tronu węgierskiego po Stefanie II
(-j- 1 131), i zmuszonym będąc z tego powodu walczyć z księciem
czeskim Sobiesławem, ożenionym z siostrą króla Beli Ślepego,
musiał zamiary swe odłożyć.^'')
Tymczasem nad środkową Łabą podrastała nowa potęga
w osobie Albrechta Niedźwiedzia. Ojciec jego Otto z Askanii,
albo z Ballensztadu, potomek po kądzieli znanego ujarzmiciela
Słowian, księcia saskiego Hermanna Billinga (f 983), władał
Salzwedelem z okolicą w marce Północnej i dał się poznać z ry-
cerskich czynów, gromiąc powstanie poganów nad Łabą (roku
1 1 18). Po jego śmierci (r. 1123) Albrecht Niedźwiedź, podobnie
ojcu, był przyjacielem księcia saskiego Lotara, a gdy ten zo-
stawszy cesarzem (r. 1125), przedsięwziął wyprawę do Czech,
aby zmusić księcia Sobiesława do wassalnej uległości cesarzowi,
Albrecht towarzyszył mu i w nieszczęśliwej dla Niemców bitwie
pod Chlumcem (r. 11 26), ujęty został do niewoli, po zawarciu je-
dnak przymierza z Czechami, uzyskał swobodę'") i znowu wier-
nie ceserzowi sluż}ł. Władał on już znacznemi posiadłościami
po prawym brzegu Łaby, zdobył dolne Łużyce, szerzył zabory
swe w żupie Serbiszcze, fonad Łabą w dół aż pod Magdeburg
prawie; zainteresował się mocno missiją ś. Ottona na Pomorzu,
dostarczał mu z dóbr swoicli wiktuały i różne inne rzeczy, czem
'«) Smolka. St. Mieszko Stary, s, 202.
'^) Wiadomości z Ottona freizingeńskiego : Vita Friderici, Annalisty Saxo,
Chronografa Saxo, Alberta Stadeńskiego, Kontynuatora Kozmy i t. d., patrz w Rau-
mera Regestach, N. 798, 799.
— 5^0 —
skarbił sobie przyjaźń ś. OttonaJ"*) Podczas wyprawy Lotara
do Włoch, Albreclit jasługami i posłuszeństwem tak go sobie
zjednał, że po śmierci margrafa północnego Konrada v, Plozke
(1134), Lotar oddał mu markę Północną ze wszystkiemi pra-
wami na sąsiednich Słowian J") Albrecht wnet z tego korzystać
postanowił. Zatargi ze Słowianami podały mu powód dwa razy
przechodzić Łabę, zagarnąć krainę Brzeżanów i stolice ich ksią-
żąt Hawelberg zdobyć.'-^) Bolesław Krzywousty obojętnie na to
patrzyć nie mógł, ale sprawa o następstwo tronu węgierskiego
i napady na Śląsk Sobiesława w r. 1133 ^ 11345"^) nie pozwa-
lały mu wystąpić czynnie w obronie Słowian zaodrzańskich.
Wreszcie okoliczności nie sprzyjały podobnym zamiarom, albo-
wiem cesarz Lotar, uspokoiwszy Niemcy i opierając się na przy-
jaźni Sobiesława, zamierzył uregulowanie stosunków swych do
państw na wschód od Niemiec położonych. Z Węgrami był on
^^) Ebbo, III, :^ Eo igitnr tempore, quo fana haec miraiuli operis in urbe
Cliozegowa destruebat, legati honorabilis marchionis Adalberti statum eius ciniose
investigantes, sed et nuiitii de villi.s suis Muechlin et Scidingen, juxta condictum
opportuna ei subsidia deferentes, supervenere. — Herbord, III, 8. Legati marchio-
nis Adalberti de Saxonia supervenere, opera et statum episcopi studiose inąuiren-
tes. Marchio eteuim,... in gente barbara hunc periclitari metuebat, imde si opus ha-
beret, praesidium ei et opem ferre cupiebat.
'") An. Saxo. a. 1 134 Marchiam Conradi videlicet Septentrionalem Adal-
berfo pro studioso sibi exhibito obsequio in Romano itinere concessit. Podobnie
Ann. Turing., Chroń. Luneburg. Eccardi, Albert Stadens, Chronog. Saxo. Raumer,
Regesta, N. 865. Chroń. Montis Sereni. a. 1134, ^^ Hoffmanna Scrip. rer. lus.
IV, s. 35-
"") Chr. Montis Sereni. a. 1136, Havelberga capta est a filiis Widikindi et
ecclesia incensa. An. Saxo. a. 1136, Haweiberga capta est a filiis Widikindi et
ecclesia destructa. Tak samo Chronogr. Saxo, tudzież Ann. Hildesheim. Jeżeli więc
synowie Widikinda odebrali Hawelberg w r. 1 136, to zdobycie go przez Albrechta
Niedźwiedzia mogło stać się wcześniej. Barthold mniema, że Albrecht już w roku
1 135 mocno utwierdził sie w ziemi Brzeżanów. (Gesch. II, s. 109). Sieniawski
myśli, -że już w r. 11 34 Albrecht opanował Hawelberg. (Pogląd na dzieje Słowian,
s. 169). Prawdopodobnie, albowiem na zbudowanie kościoła, spalonego w r. 1136,
potrzebny byt czas.
-') Annal. Gradicens. a. 1132. Inter princepes Boemie et Polonie fides sacra
et Concordia est violata. Pertz, M. G. XVII, 650, Contin. Cosm. a. 1 133. Pertz,
IX, 138. Szczegóły w Roepella Dzieje Polskie I, rozdział XII, s. 285.
— 56i —
już w zgodzie, Czechów miał po swej stronie, Magnus duński
jeszcze przed tern hołd mu złożył w Irlalbersztadzie, dał zakła-
dników i przysięgą zobowiązał się postępywać w polityce zgo-
dnie z widokami cesarza.--) Zostawał tylko Bolesław, ufny w swe
siły, niepokorny, zawsze gotowy stawić czoło nieprzyjaciołom.
Niepowodzenia jeg^o, w zajściach z Węgrami i Czechami, ośmie-
li]}^ Lotara wezwać Bolesława, aby zaległy z Pomorza i Rany za
lat 12 trybut, po 500 marek rocznie i hołd mu złożył. Groziła
wojna. A tu jeszcze margraf Albrecht wdzieraniem się do ziemi
Brzeżanów, pokój między Łabą a Odrą zakłócił. Nie mając bliż-
szych szczegółów, twierdzić nie możemy, ale mniemać się godzi,
że Bolesław nie spuszczał z uwagi zabiegów margrafa Albrechta
na Pomorzu, podczas apostolstwa ś. Ottona, a gdy margraf wdarł
się do ziemi Brzeżanów, Bolesław łatwo mógł pojąć dokąd on
dąży. Bądź co bądź Bolesław w t)-m razie okazał się bardzo
rozważnym, na niepewną wojnę narażać się nie chciał, kiedy
i bez niej mógł Pomorze zatrzymać przy sobie, a z przyjaźni Lo-
tara korzystać nadal. Wyprawił więc do Magdeburga poselstwo
26 Maja r. 1135,-^) ale nic nie wskórawszy, musiał sam do Sa-
ksonii dążyć. Na Wniebowzięcie 15 Sierpnia przybył do Mer-
zeburga, dokąd także przybyli Sobiesław czeski, posłowie wę-
gierscy, greccy i słowiańscy. Lotar pogodził Bolesława z Sobie-
sławem, a Bolesław trybut zapłacił, hołd złożył i w pochodzie
--) Annal. Ilildesheim. a. 1134. Luderus imp, Pascha Halveistat peiagit. Ibi
iex Danorum yeniens sese in potestatem imperatoris tradidit, obsidesque dat, jura-
mentiim facit, se successoiesque suos nonnisi permissu imperatoris successorumcjiie
suonim Regnum adepturum, et pulchro spectaculo, nullis retro temporibus audito,
ipse secundo die Paschae idem Kex Danorum regio mora coronatus coram coronato
de morę imperatore gladium ipsius portat. Porów. De fundatione coenobii Bigaugiensis :
a. 1134. Rex in Halberstad Pentecosten celebravit. Ibi Magnus lilius Nicolai regis Da-
norum graliam invenit poenitens, et coronam regni suscepit ab imperatore. Sed red-
diens,... Magnus relinąuitur solus in terra prostratus. Hoffmann, Ser. rer. lus. IV, 125.
-^) Cbr. Mont. Sereni. a. 1135. Legati Bolizlai ducis Polonorum et Godc-
fridi ducis Loraniae (Lotharingiae): Hungarorum etiam, et Danorum nec non Scla-
vorum, cum principibus ilhic venientibus adfuerunt. Hoflmann, IV, 35. Także Annal.
Saxo. ad a. 1 135.
Tom III. 36
— 5(^^ —
do kościoła, dawnym zw}'^czajem niósł miecz przed cesarzem.-^)
Z Merzeburga udał się Bolesław do grobu ś, Godeharda w Hil-
desheimie, a gdy w powrocie do domu, wjeżdżał do Magdebur-
ga, z rozkazu cesarza ducliowieństwo wszystkicli kościołów w uro-
czystej processyi, przy biciu we wszystkie dzwony, wyszło przed
miasto na jego spotkanie. Takiego przyjęcia niekoronowanej
osoby nie zdarzyło sie od półtora wieku, t. j. od czasu, kiedy
arcybiskup Adalbert podobnie przyjął księcia saskiego Hermana
Billinga i tem strasznie Ottona I oburzył. „A przecież, powiada
kronikarz niemiecki, książę saski osobistością swą stał wyżej,
aniżeli ów Słowianin i cudzoziemiec." -'')
Przyjąwszy od Bolesława Krzywoustego liołd nietylko z Po-
morza, lecz i z Rany, cesarz tem samem przyznał go prawnym
posiadaczem wzmiankowanych krain i usuwał na przyszłość wszel-
kie pretensyje do nich, z czyjejby strony one nie były. Tak wypada
pojmywać faktyczną stronę wypadków, w rzeczywistości zaś ce-
sarz, wymagając rd Bolesława hołdu z wyspy Rany, którą on
nigdy nie władał, stawił go w nieprzyjazne stosunki z Bana-
mi, zamierzającymi opanować wyspę tę, od dawna zaliczaną we
względzie kościelnym do arcybiskupstwa Lundskiego. Jak po-
stąpił Bolesław z prawem, przyznanem mu na Ranę — nie wie-
my. Być może sprawa ta poszła w zawieszenie z powodu za-
szłych w tym czasie na Pomorzu baltyckiem zaburzeń i ważnych
wypadków. I tak: kiedy Bolesław hołd składał w Magdebur-
gu, zięć jego i sprzymierzeniec IMag-nus już zginął na brzegach
Skanii, a ojciec ostatniego Niels zamordowany był w Szlezwi-
2') Otto Frisingen. VII, 19. Inde (Bamberga) in Saxoniam divertens Po-
lonorum ducem cum raultis muneribus obviam habuit, quem tamen non antę digna-
lus est suo conspectui praesentari, quam tributum XII annorum, hoc est 500 libias
ad singulcs annos persolveret, et de Pomeranis et Rugis hommagium sibi faceret
subjectionemque perpetuam sacramento confirmaret. Do tego dodaje Annal Saxo.
s. a, 1 1 35: dux autem Polor^ae Bolezlaus in die sancto manibus applicatis miles
ejus eflkitur et ad ecclesiara processuro gJadium ejus antę ipsum portavit.
-•') Annal. Magdeburg, a. 1133, „licet ille majoijs reverentiae esset quam
Sclavus et alienigena." Mulversl.edt, Kcgesta archiep. magd. I, N. 1098.
- 563 -
ku,^^) w Danii wrzała wojna domowa, a brat księcia \Varty-
sława Ratibor, zebrawszy koło siebie poganów, krążył po wo-
dach Bałtyku, jalcby „król morski" i na czele floty, złożonej
z 500 korabi, na każdym po 44 ludzi i po 2 konie, przedsięwziął
wyprawę do bogatego miasta Kongłieli na brzegach Szwecyi
położonego, w pobliżu teraźniejszego Gottenburga. Wyprawa
udała się pomyślnie: miasto szturmem zdobyto 10 Sierpnia ro-
ku 1 135; napastnicy wzbogaceni ogromną zdobyczą w rzeczach
i niewolnikach, szczęśliwie do domu wrócili.-") Cokohviek pó-
źniej książę Wartysław znikł, a zgon jego w końcu r. 1135 lub
na początku r. 1136,-*^) głęboka tajemnica okrywa, bo gdy ży-
jący w tym czasie Helmold wzmiankuje krótko, że Wartysław
został zabity w Stołpie nad r. Pieną,-^) pisarz XVI w. Tomasz
Kancow rozpowiada, że na śpiącego w Stołpie Wartysława na-
padł jeden z możnych Lutyków i śmiertelnie go ranił, lecz wiel-
kiej siły Wartysław schwycił zabójcę tak mocno, że mu szczękę
w^yrwał i razem go z sobą do grobu zabrał. •^'^) Władzę nad Po-
morzem objął Ratibor, ożeniony z córką Bolesława Przybysła-
2*5) Chroń. Montis Sereni. a. 1134. Magnus, qui in patriam reversus, a quo-
dam Henrico occisus est... Pater etiam ejusdem in civitate Nesvich antę ecclesiam
cum suis occisus est. Hoffmann, IV, 35; Ann. Bigaugiensis a. 1134. Nicolaus,
pater Magni, fugit, sed perimitur dolose. Hoffmann, IV, 125. Szczegóły podał Hel-
mold, I, 51.
-') Saxo Grammatyk mówi, że flota słowiańska składała się z ilOO korabi,
ale podobne obliczenie historycy za niepewne uznają. Dahlman, Gesch. s. 247. Po-
danie Saxona o wyprawie do Kongeheli, osnute na sagach duńskich; szczegółowy
wykład podał Barthold, Gesch. II, s. 115. Według jego mniemania wyprawa ta
zaszła nie bez wiedzy Bolesława Krzywoustego.
-*) Kanzow śmierć Wartysława podał pod r. I135. Inni dawniejsi pisarze
oznaczali ją r. 1 136. Z nowszych pisarzy Gebhardi, Naruszewicz, Krziżek, Sienia-
ski, przyjęli r. 1 136. Barthold koniec roku 1134 lub początek 1135. Tymczasem
Hassełbach i Kozegarten wypadek ten odnoszą do r. 1135. Codex Pomeran. s. 49.
20) Helmold, II, 4. Ulic, (Stolpć) Kazemarus et Bugezlavus jam olim fun-
daverant abbatiam in memoriam patris sui Vertizlavi, qui ibidem et occisus et se-
pultus est, W dyplomie biskupa pomorskiego Adalberta r. I153: in loco qui dici-
tur Ztulpii, ubi princeps Vartizlauus interfectus occubuit. Hassełbach, Codex N. 21.
"") Kanzow, Pomerania, według wydania r. 18 16, s. 129.
36*
— 5^4 —
wą."') Z tej więc strony Bolesław był spolcojnym, ale do speł-
nienia dalsz3^cłi jego zamiarów spotlcał przeciwnil<ów w Icrólu
duńslcim Erylcu Emunie i margrafie Albreclicie Niedźwiedziu.
Wlcrótce bowiem po zburzeniu przez Ratibora Kong^elieli, Erylc
Emun z ogromna flotą, wioząc pierwszy raz po 4 Iconie na
każdym Icorabiu, napadł niespodziewanie na wyspę Ranę, wylą-
dował w pobliżu Arkony, przekopami i wałami przeciął komu-
nikacyje między półwyspami Jasmundem i Witowem,^-) czem
pozbawił obrońców świątyni pomocy z wewnętrza kraju, żywno-
ści i wody. Znękani oblężeniem mieszkańcy Arkony zgodzili się
pozornie przyjąć chrześciaństwo, pośpieszyli do poblizkiego je-
ziora niby dla dopełnienia obrzędu oczyszczenia, a w rzeczy sa-
mej dla ugaszenia pragnienia wodą przaśną, przyjęli kapłana dla
umocowania ich w zasadach wiary, lecz po odejściu zwycięzkiego
króla, dawną cześć Swantewita przywrócili/"')
W tymże czasie margraf Albrecht Niedźwiedź, utwierdziwszy
się nad r. Hobolą, założył Priegnitz-mark, wszedł w przyjaźń
z księciem braniborskim Przybysławem, który na chrzcie przy-
jął imię Henryka, porozumiał się z żoną jego Petrusa, czy Pe-
■'') w dokumencie r. 1159: dominus Ratiboro cum pia conjuge sua Pri-
biz1ava; w dokumencie r. Ii68: Eatiboro cum pia con.sorte sua Pribizlaua. Hassel-
bach, Codex NN. 24, 26. AVahrscheinlich Tochter Koleslaus III von Polen, tamże
str. 1064. Naruszewicz powołuje sie na Bangerta, wydawcę kroniki Helmolda.
H. N. Pol. pod r, 1 139, przyp, 4 na s. 139. Ale już w XVI w. Kanzow twier-
dził, że Przybysława była córką Bolesława księcia polskiego. Pomerania, s. 137.
•''-) Saxo. Gram, XIV, s. 661. Dani ad Rugiam appulsi, urbem Archon adver-
sum se valłdo praesidio firmatam inveniunt. Quam ne finitimorum auxiliis juvari si-
nerent, tractum, qui Archonensium fines propemodum Rugia abscissos cum con-
tinenti commitit, legionibus concisum in vallum opacae admodum altitudinis re-
degerunt.
"•'') Saxo. Gram. 1. c. Igitur Archonenses, cum nec vires conserendi belli
haberent, neque locum ad contrahenda auxilia suppetere cernerent, necessitate victi,
salutem et in Christiana sacra transitionem pacti, statua, quam venerabantur, re-
tenta, Danis se tradunt. ... Primum itaque solenni ritu prolui jussi, stagnum majore
pellendae sitis quam initiandae religionis ardore petentes, sub specie sacrorum fessa
obsidione corpora refecerunt. Jeziora, o którem Saxo wzmiankuje, teraz ani śladu,
wiadomo bowiem, że br/egi Rany często sie zmieniają. Bartliold, Gcsrh. TI, s. 126.
- 565 ~
trisii, /u wdaniem sie której, bezdzietny Przybysław zapisał sy-
nowi Albrechta Niedźwiedzia Ottonowi, jako wiązanie na chrzciny,
okolicę Suche (Zauche) (r. 1136)/^*) Tern sie jednak nie zado-
w-olnił margraf. Pomysły jego do pobrzeży bałtyckich sięgały,
a ponieważ nie czuł się jeszcze na siłach, aby orężem otworzyć
sobie do ujść Odry drogę, postanowił tymczasem zaznaczyć czyn-
ność swa jakimkolwiek faktem, któryby na przyszłość mógł być
powodem do rozszerzenia pretensyi na ziemie przy ujściach Odry
położone. Protektor jego cesarz Lotar, przeznaczając na korzyść
biskupstwa Bambergskiego, podatek z ziem nad r. Pieną poło-
żonych, jako wynagrodzenie kosztów podczas apostołki ś, Otto-
na, oświadczył, że czyni to za zgodą margrafa, granice posia-
dłości którego obejmują ziemie: Grozwin, Rochowe, Leszanie,
Międzyrzecz i t. d.^'^) Dziwna to zaiste sprawa. Cesarz przyzna-
wał margrafowi posiadłąść, którą żaden z nich nie władał, a czy-
nił to z ubliżeniem Bolesławowi, chyba dla tego tylko, aby go
postawić w nieprzyjazne stosunki z margrafem, podobnie, jak
wymagając od Bolesława hołdu z wyspy Rany, uzbroił już
przeciw niemu króla Eryka Plmuna. JeżeU przytoczone wyżej
fakty nie są mylne, to przyznaćby należało Lotarowi zręczne wy-
^*) Fuit quidam Henricus rex, Przebislaus sluYonice nominatus, urbis Bran-
ilemburgensis et terrarum adjacentium, siciii Branikmburgcnsis tcsłatur cronica, ex suc-
cessione palenia oblinens piincipatum. Hic, dum adhuc gens esset ibi permixta
Slavonica et Saxonica deserviens ritibus paganorum, et in urbe Brandemburgensi
ydolum tribus capitibus inhoiiestum ab incolis coleretur, jam cristianus effectus et
populi ydolatriam mentem illam summa detestans, dum heredem proximum non ha-
beret, nolens ydolatris post mortem suam dictum relincjuere principatum, Adalber-
tum dictunl Ursum, genitum ex Ottone comile Ascharie... lieredem instituit et natum
suum primogeuitum Ottonem de sacro fonte lcvavit, totam Zucha m, videlicet me-
ridionalem O b u 1 e donans eidem. Pulcaya, Chroń, apud Riedel, Mark Branden-
burg, I, str. 270. Porównaj Forschungen zur Deutsche Geschichte, 1877. T. 17,
str. 515.
■'•') A. 1136. Adnitento et concedentc de jurę suo łideli nostro nuirchioni
Adelberto, cujus marchiae ter minus predictas includłt provin-
cias, quarum ut certa habeatur notitia, nomina etiam subter annotari compla-
cuit: Crozwine, cum Rochowe, Lesane, Meserechs etSitne in-
super et Tribusses eidem dilectissłmo nostro Ottoni et futuris babembergensis
ecclesiae episcopis tradidimus. Hasselbach, Codex Poraer. N. 14, s. 32.
- 566 —
zyskanie polityki niemieckiej, dążeniem której od IX w. było
zasiewać pomiędzy sasiedniemi państwami niezgody, aby żadne
z nich nie mogło wzmódz się w siły, ze szkoda cesarstwa.
Niepodobno przypuścić, aby Bolesław nie wiedział, co sie
ze szkoda jego działo, w pobliżu ówczesnej granicy polskiej,
Brandenburgu. Możeby on potrafił zapobiedz dalszym zamacłiom
Albrechta Niedźwiedzia na zaodrzańska Słowiańszczyznę, ale ko-
nieczność zmusiła go w tymże czasie (r. 1136) do wyprawy na
Ruś, w celu pomszczenia za rozbójniczy napad Rusinów na Wi-
ślice, w której Bolesław udzielił przytułku królewiczowi węgier-
skiemu Borysowi, synowi Kolomana, a ten zdrajca, wszedłszy
w porozumienie z książętami ruskimi, za pieniądze poddał im za-
mek wiślicki i wszystkich z okolicy zebranych w zamku, bez-
bronnych obywateli, na rzeź nieprzyjaciołom wydał, ^*') Jakoż Bo-
lesław, zebrawszy na wyprawę nietylko rycerstwo, lecz i gmin
kmiecy, spustoszył księstwo Włodzimirskie (r. 1136),^') ale żeby
mieć ręce swobodne do działania nad dolną Odrą, zostawało za-
łatwić stosunki z Czechami. Zjechawszy się więc w Kładzku
Bolesław z Sobiesławem, za pośrednictwem towarzyszących im
panów, zawarli wieczystą zgodę, mocą której Śląsk przy Polsce
pozostał. Na utwierdzenie zaś zgody i nierozerwanej odtąd przy-
jaźni, przytomny na zjeździe starszy syn Bolesława Władysław
trzymał do chrztu Wacława, syna księcia czeskiego''^) (r. 1137).
Wkrótce potem nastąpiła całoroczna choroba, a 28 Października
3«) Według Boguchwała napad na Wiślice księcia ruslciego przypadł 9 Lu-
tego r. 1135. Bielowslci, M. P. II, s. 515. Mistrz Wincenty przy opisie tego wypadliu
daty nie oznaczył. M. P. II, s. 355.
*') Kronilcarze polscy roku wyprawy Bolesława na Ruś nie poclają: Mistrz
Wincenty cap. 24, Boguchwał cap. 29. M. P. II, s. 357, 515. Zważając jednak,
że w pierwszej polowie roku 1 135 Bolesław zajęty był poselstwem do Lotara,
a w Sierpniu sam do niego jeździł do Merzeburga, wypada mniemać, że wyprawę
na Ruś mógł przedsięwziąć nie wcześniej, jak w końcu r. 1135, ^ może, pewniej,
w r. 113O. Naruszewicz, w niepewności dat wzmiankowanych wypadków, kładzie
je pod rokiem 1135 — 1136. Porów. II. N. P, II. Wojna z Rusinami ciągnęła się
i później.
'*') Continuator Cosmae, a, 1137.
- S^7 ~
r. 1 138 śmierć Bolesława Krzywoustego/^") w pełni sił i wśród
troslci o rozwinięcie wiel]<icli jego pomysłów do ocalenia od
zguby Słowiańszczyzny zaodrzańslciej. Dzień śmierci boliatyra
polslciego był ostatnim dniem nadziei ocalenia zaodrzańslcicli braci
od rozszarpania icłi przez cudzoziemców.
Jal< w ciągu 36 -letniego panowania tale i przed śmiercią,
Bolesław Krzywousty troszczył sie, aby jedność i potęg"e pań-
stwa Polsl<iego utrzymać nadal. Uprzedzając więc zamieszlci po-
między synami swymi o spadek po nim, Bolesław wyznaczył
Icsiążęce udziały: Bolesławowi Kędzierzawemu Mazowsze, Mie-
czysławowi (Staremu) Wielkopolslcę, Henrykowi ziemie Sando-
mirską i Lubelską, najstarszemu zaś synowi AVładysławowi naj-
ważniejszą stolicę Kraków z okolicznym krajem, Śląsk i ziemię
Lubuszslsą. Jem.u powierzył najwyższą w państwie władzę, któ-
rej dzielnicowi ]<siążeta obowiązani byli podlegać. Do Włady-
sława, jako do najwyższego pana kraju, należało zwierzchnictwo
nad Pomorzem. „Młodsi książęta mieli ulegać starszemu bratu
Władysławowi, poważać go jako monarchę, żadnego ważniej-
szego l<:roku nie przedsiębrać bez jego zezwolenia, nie wdawać
się w wojny lub przymierza na swoją rękę, wszystkiemi siłami
pomagać mu na wojnie, słowem mieli być zależni od niego, jak
w zachodnich państwach wassale od suzerena." ■*^) Na praktyce
okazało się inaczej.
Polska, rozdrobiona na cztery dzielnice, nie była już taką,
jak za Krzywoustego potęgą. Zwierzclini monarcha polski Wła-
dysław II przez cały ciąg panowania swego (11 38 — 1146) mu-
siał walczyć z braćmi w obronie praw monarszych od nadwe-
•'"') w rocznikach polskich zapisano: A. 1138 dux Bolezlaus III obiit V ka-
lend. Noverabris. Potwierdzają to nekrologia ś. Michała bambergskiego i nekrologia
Zwifalteńska. Bielowski, M. P. II, 797, Według rachunku rzymskiego V kalend.
!Noveinbris oznacza pięć dni do kalendy Novembra, włączając i ten dzień, a zatem
28 Października. W nowszej pracy Smolki Mieszko Stary, s. 205, śmierć Bolesława
Krzywoustego oznaczona 18 Października, zapewno przez omyłkę drulcu.
•'<') Smolka St. Mieszko Stary, s, 204; tegoż autora: Testament Bolesława
Krzywoustego, w Rozprawach Akademii Umiejętności. T. XHI, r. 188 1, s, 259 — 310.
— 5*^^ —
rężeniii ich lui korzy.ść dzielnicowych kbiiiżitt. A gdy został
przez braci zmuszony do ustąpienia z kraju i szukania przytułku
na dworze króla Konrada III, los Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
wpadł w ręce Niemców. Wielkie plany Bolesława Krzywo-
ustego w zapomnienie poszły.
3. Walka Albrechta Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym o księstwo Sa-
skie (1138— 1139. Przybysław wagrski burzy, Sigeberg (1138). Holzaci
zdobywają ziemię Wągrów (1139). Graf Adolf sprowadza kolonistów
i buduje Lubekę (1143). Słowianie na brzeg morza wyparci.
Na rok prawie przed śmiercią Bolesława Krzywoustego,
Albrecht Niedźwiedź, ufając w przyjaźń cesarza Lotara, szerzył
podboje w Slowiańszczyźnie zaodrzańskiej. Zimą r. 1137 — 1138
po zamarzniętych bagnach przedzierał sie on do ziemi Wkrza-
nów i brzegów morskich,'*') lecz gdy sie dowiedział o śmierci
Lotara (3 Grudnia r. 1137), odłożył zamierzone podboje na przy-
szłość, a tymczasem pośpieszył do Saksonii, aby wygnać z niej
księcia bawarskiego Henryka Pysznego i samemu zostać księ-
ciem saskim, do którego należała Nordalbingia i dozór nad są-
siednimi Słowianami. Nowoobrany król Konrad III, uważając
za rzecz niesłuszną, aby jeden książę dwoma księstwami władał,
chciał na księstwie Saskiem Albrechta utwierdzić. Dwaj ksią-
żęta, z dwóch sióstr zrodzeni, rozpoczęli wojnę domową i cala
Saksoniję zakłócili. Albrecht zdobył twierdzę Luneburg, miasta
Bardewik i Bremę, całą Saksoniję i ziemię Nordalbingów, z któ-
rej grafa Adolfa wygnał. Na miejsce wygnanego grafa, stoso-
wnie do żądania Albrechta, wlazł Henryk z Badewide, któremu
także straż warowni Sigeberga poruczoną została.'^-)
■•1) Annal. Saxo. a, 11 37. Marchio Adalbertus collecta valida manu hye-
mali tempore terram Slavorura praedabundus perambulavit. Annal. Palidens. a. 1137:
Marchio Adalbertus collecta militum valida manu hiemali tempore terram Sclavorum
depredando perarabulat. M. G. XVI, 79. — Dalsze objaśnienie w llaumera Re-
gesta X. 924.
*-) Helmold, I, 54.
— 569 -
Wojna domowa w Niemczech (1138 — lijo) podawała Pol-
sce doskonalą, zręczność do zniszczenia zaborów Albrechta Nie-
dźwiedzia między Odrą, a Łab% i powstrzymania księcia Stodo-
ranii Przy by sława od szkodliwych dla całej Słowiańszczyzny za-
chodniej stosunków jego z Albrechtem, Ale w tym czasie bohatyr
polski dogorywał na łożu boleści, a następca jego, wielki książę
krakowski Władysław II, zmuszony regulować stosunki sw^e do
dzielnicowych książąt polskich, nie mógł wdawać się w sprawy
zaodrzańskie. Najbardziej zainteresowany w obronie ujść Odry
od wdzierstw Albrechta, książę pomorski Ratibor, zostając w nie-
przyjaznych" stosunkach z pogańskimi Ranami i Lu ty kami, nic
przeciw wdzierającemu się do jego posiadłości margrafowi nie
przedsiębrał, a być może szybkie ustąpienie z nad Odry mar-
grafa do Saksonii, wstrzymało starcie się jego z księciem po-
morskim.
Tymczasem książę wagrski Przybysław, zważają,c na rozpa-
lającą się coraz mocniej walkę w Saksonii margrafa Albrechta
Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym, napadł na Sigeberg, twier-
dzę zburzył, a leżące dokoła niej osady Sasów zniszczył (1138).
W napadzie tym kapłan Folkier mieczem przebity został, inni
księża uciekli do Faldery, a księża mieszkający w Lubece, zosta-
wali pod opieką. Przybysława, pełni o swe życie obawy. W od-
wet ze swej strony Llenryk z Badewide z liolzatami i Sturma-
rami, niespodziewanie napadłszy na sąsiednich Słowian, straszną,
klęskę im zadał i cały kraj Wągrów od r. Swale aż do morza
Bałtyckiego i Trawny, grabieżą i pożarem, oprócz grodów wa-
rownych, zniszczył. W tymże czasie książę rański Race z rodu
Kruka, sądząc, że nieprzyjaciela swego Przybysława zastanie
w Lubece, napadł na to miasto ze strony morza, warownie i przy-
legle budynki zburzył, „oba bowiem rody*-^) Kruka i Henryka
(Gotszalkowicza) spierały się z sobą o władzę" i to w tym cza-
sie, kiedy Niemcy mocno dociskali już Słowian, gotując się do
3) Helmold I, 55,
— 570 —
ostatecznego ich vijar/mieni£i. Korzystając z zamieszania, spra-
wionego napadem Ranów, Ilolzaci, zmówiwszy sie z sobą, już
bez hrabiego Henryka, napadli i^a zamek błoński (Plunę), waro-
wnię jego, mocniejszą od innych, zdobyli i cały kraj zniszczyli
(i 139), ciesząc się, że wojna domowa w Saksonii dozwoliła im
pomścić się nad Słowianami, bez żadnej przeszkody, książęta
bowiem zwykle ochraniali Słowian dla powię-
kszenia swych dochodów.^^)
Wdanie się cesarzowej Rychenzy, wdowy po Lotarze, w wal-
kę pomiędzy Albrechtem Niedźwiedziem a Henrykiem Pysznym,
szalę zwycięztwa na stronę ostatniego przechyliło. Henryk otrzy-
mał księstwo i Albrechta z Saksonii wyrugował. Hrabia Adolf
wrócił do Nordalbingii, a Henryk z Badewide, widząc, że się
utrzymać nie może, spalił warownie Sigeberg i mocny zamek
Hammenburg, który matka Adolfa, dla obrony miasta od napadu
barbarzyńców 7 muru wybudowała. Wkrótce potem Henryk Py-
szny zmarł (20 Października r. 1139), a księstwo Saskie objął
w posiadanie syn jego, małoletni Henryk Łew. Matka jego Ger-
truda, nienawidząc hrabiego Adolfa, oddała kraj Wągrów Henry-
kowi z Badewide, wziąwszy od niego pieniądze, lecz gdy wyszła
zamąż (r. 1142) za księcia Henryka austryackiego, i odwróciła
uwagę od spraw- księstwa, lirabia Adolf, ofiarowaniem większej
summy pieniędzy zjednał sobie młodego księcia Henryka Lwa,
Niesnaski między Adolfem i Henrykiem załagodzone zostały w ten
sposób, że Adolf otrzymał Sigeberg i cały kraj Wągrów, Hen-
ryk zaś dostał, jako wynagrodzenie za swą stratę, Racibórz i zie-
mię Połabian.'*')
Po urządzeniu spraw w ten sposób, Adolf zaczął odbudo-
wywać zamek Sigeberg i murem go opasał. Że zaś kraj był spu-
stoszony, rozesłał więc gońców do Flandryi, Hollandyi, Utreclitu,
Westfalii i Fryzyi, wzywając wszystkich, którym ziemi brako-
wało, żeby przybywali ze swemi rodzinami, przyrzekając dać im
*^) Helmold, I, 56.
*») Helmold, I, 56.
— 571 —
ziemię wyborna, rozległa, urodzajna, obfitująca w ryby, mięso
i dogodne pastwiska, Holzatom zaś i Sturmarom powiedział:
„czyście to nie wy podbili ziem.ię Słowian i nie kupili jej krwią
braci i ojców waszych? Bądźcie więc pierwsi, przesiedlajcie się
do tej ziemi pożądanej, zamieszkajcie ją, używajcie jej rozkoszy,
wam bowiem należy się to, co w niej jest najlepszego, bo wy ją
wyrwaliście z rąk nieprzyjaciół.^ Na ten głos niezliczone tłumy
z różnycli narodów, z rodzinami i dobytkiem przybyły do kraju
Wągrów, by objąć w posiadanie ziemie, które im lirabia Adolf
obiecał. Pierwsi zajęli siedziby Holzaci w miejscacli najbezpie-
czniejszycli na zacliód od Sigeberga, około r. Trawny, pole Swan-
tynefeld i całą ziemię rozciągającą się od r. Swale do Agryme-
son i jeziora Błońskiego.^") Ziemię Darguńską zamieszkali West-
fale, Utyńską HoUendry; Susie — Fryzy. Ziemia Błońska była
jeszcze niezamieszkałą. Starogard i Lutylenburg z okoliczną zie-
mią, do morza przytykającą, hrabia Adolf wyznaczył na mie-
szkanie Słowianom, których dannikami swymi uczynił.
Potem hrabia Adolf zwrócił uwagę na wały zburzonego
miasta Bukowa, które niegdyś zbudow^ał książę Kruk, tudzież na
obszerną wyspę, opasaną dwiema rzekami: Trawną i Bagnicą,^')
z nieprzystępnymi bagnistymi brzegami. Położenie miejscowości
i wyborny port przy ujściu Trawny do morza podobały się
Adolfowi, zaczął więc budować miasto, które Lubeką*^) nazwał
r. 1143.
^") Helmold, I, 57, „quicquicl a rivo Sualen usque Agrimeson et lacum Plu-
nensem extenditur." Agrimeson znaczy Agrów = Wągrów męża, miedza, granica,
tak jak na wschodzie Po-mezanija była ziemią pograniczną, oddzielającą Pomo-
rze od Prus. Papłoński w przypisku do przekładu kroniki Helmolda, str. 136.
*') Helmold, I, 57. „Wochniza." Ale w XVI w. Nicolaus Marescalcus
w Annales Herulorum et Wandalorum, II, c. 2, nazywa ją Bagnisa. Porów. Pa-
płoński, jak wyżej.
**) Kiedy i przez kogo Lubeka założoną została, z pewnością niewiadomo.
Jedni założenie jej odnoszą do czasów Gotszalka (1043 — 1066), inni do wcześniej-
szego czasu, dziad bowiem Gotszalka Mściwoj już w Lubece przebywał. Pierwotnie
Lubeka leżała nad r. Szwartawą przy jej ujściu do Trawny, później cokolwiek ni-
żej na dzisiejsze miejsce przeniesioną została, przez Adolfa I, grafa holsztyńskiego
i szauenburgskiego w, r. 1143, s w r. 1167 miasto przeszło w posijidauie księcia
— 572 —
Odtąd ziciniii Wągrów poc/.(jla sie zaludniać przybyszami
zagranicznymi. Wicelin wrócił do posiadłości nadanych przez
cesarza Lotara, w okolicy Sigeberga, na wybudowanie klasztoru
i utrzymanie sług bożych. Wszakże z powodu niedogodności,
pocliodzących od targów i hałasów obozowych, wydało mu sie
właściwszem założyć klasztor w blizkiem mieście, które po sło-
wiańsku lvuzalina, po niemiecku llagerstorp zwano.'**')
§63.
Wyprawa krzyżowa na Pomorze zaodrzańskie
(roku 1147).
I. Zamysł wyprawy przeciw Słowianom pomorskim. Papież Eugeniusz III
dozwala ją warunkowo. Sasi gotują się do wyprawy, wspólnie z Danami.
Na dopełnienie nieszczęść, jak grad sypiących się na Sło-
wian zaodrzańskich, gotowała sie jeszcze nowa klęska z takiej
strony, z jakiej żadnego niebezpieczeństwa nie można było przy-
puścić nawet.
Dochodzące do Europy z Palestyny wieści o niebezpiecznem
położeniu królestwa Jerozolimskiego, mocno przez sułtana turec-
kiego Nuradina dociskanego, zaniepokoiły chrześcian Europy za-
chodniej. Papież Eugeniusz III starał się pobudzić króla fran-
cuzkiego Eudwika VII i cesarza Konrada III do przedsięwzięcia
drugiej wyprawy krzyżowej do Palestyny. We Francyi zapał
religijny ogarnął tłumy, usposobił do ofiar dla obrony od niewier-
nych grobu Pańskiego. Niemcy, choć dawno już byli ochrzczeni,
szczególnej chęci do dalekiej na wschód wyprawy nie okazy-
wali. Sam nawet cesarz Konrad III ociągał się. Dla podniesie-
nia zapału religijnego między Niemcami, mnich Rudolf przebie-
saskiego Henryka Lwa. Miejsce, na klórem stoi teraźniejsza Lubeka, zwało się Bu-
kowem, lub Bukowcem. Fapłoński, w przypisku str. 137.
<»; Helmold, I, 57, 58.
— 57S —
gał miasta nadreńskie: Kolonije, ISIoguncyje, Worms, Spire,
Strasburg i inne, głosząc Iconieczność walki z poganami, a naj-
przód nawrócenia Żydów gwałtem na wiarę chrześciańską. Sta-
rał sie go umitygować Bernard, opat klarewalski (z Clairvaux),
nauczając, że za zbrodnie Żydów, wypada nie zabijać ich, lecz
tylko po świecie rozpędzić,^) fanatycy jednak poczęli mordować
Żydów i obdzierać ich do szeląg'a. W IMoguncyi spalono tysiąc
kilkaset Żydów, w Wormsie Żydzi sami się zabijali, w Trewirze
matki zabijały swe dzieci, aby je od chrztu uwolnić, w Bawaryi
padło ich do kilkunastu tysięcy."-) ■ Fanatyzm wzrastał, Niemcy
gromadzili się w tłumy, do których łączyli się złodzieje i roz-
bójnicy, także gotowi iść na wschód dla obrony grobu Chry-
stusa. Nakoniec Konrad III, zamierzywszy stanąć na czele krzy-
żowców, zwołał sejm we Frankfurcie w początku roku 1147
dla uregulowania spraw państwa. Wtedy książę saski Henryk
Lew, margraf Albrecht Niedźwiedź, książę Konrad z Zahringen
i wszyscy panowie sascy oświadczyli, że nie widzą potrzeby
iść na daleki wschód, bo w pobliżu Niemiec, na wschód od Ła-
by, jest dużo poganów, których albo wytępić, albo nawrócić wy-
pada.'') Taka argumentacyja trafiła do przekonania opata Ber-
narda. Począł więc głosić konieczność wyprawy przeciw nie-
przyjaciołom Chrystusa Słowianom pomorskim. To się podobało
nietylko Sasom i Westfalom, lecz i Danom.^J
Pochwalając zamiar panów saskich, papież Eugeniusz III
listem z dnia 14 Kwietnia r. 1147 zapewnił wszystkim uczestni-
kom wyprawy przeciw Słowianom odpuszczenie grzechów, ta-
*) Otto Frisingens. De ge^tis impeiatori Friderici ad anno 1156, lib. I,
c. 37. 38.
"} Maciejowski W. A. Żydzi w Polsce, s. 8.
•'') Otto Frisingen. De gestis. Friderici, I, c. 40. Albericus ad a. 1 150. Dani
et Westphali ac Saxonum duces consenserunt in hoc, ut vicinam sibi Sclavorum
gentem paganam aut omnino delerent aut cogerent, Clnistianam tieri. Porów. Rau-
mcr, Reg. N. 1092.
■•) Oprócz powyższej cytalv, Auctar. Gemblaceiis. ad a. ii.jS. Pertz, M. G.
VI 392.
— 574 —
kież same, jak i tym, którzy sie do Palestyny wyprawiali, za-
strzegłszy jednak, aby nikt, pod kara odłączenia od kościoła,
nie przyjmywał od poganów pieniędzy, ani innego okupu, po-
nieważ to mogłoby ostudzić zapał religijny, a niewiernycli w błę-
dacli umocować.'') Praktyczny zmysł saski wnet pojął, że nie
ma po co chodzić na daleką i niebezpieczną wyprawę do ziemi
świętej, kiedy takież same dobrodziejstwa otrzymać można da-
leko łatwiej w pobliżu, a co się tyczy zabronienia brać od po-
ganów pieniądze, to względem tego można było jakoś poradzić.
Zastanawiając się nad zezwoleniem papieża na wyprawę
przeciw Słowianom w pogaństwie trwającym, spotykamy się
z drażliwą kwestyją historyczną. Czyżby stolicy apostolskiej nie-
wiadomo było, że tam, gdzie Słowianom łagodnie i bez widoków
egoistycznych opowiadano ewangeliję, jak w Morawie, Czechach,
Polsce, ludy chętnie przyjmowały chrzest, bez wszelkiego przy-
musu i że na chwilę przed zamierzoną wyprawą przeciw Słowia-
nom, Pomorzanie, pod łagodnym kierunkiem Bolesława Krzy-
woustego i w skutek szczerego poświęcenia się sprawie chrze-
ściaństwa ś. Ottona, nawróceni zostali bez krwi rozlewu i gwałtów?
Cóżby przeszkadzało Eugeniuszowi III zamiast wyprawy orężnej,
zalecić biskupom i panom saskim, wziąć za przykład ś. Ottona
i Bolesława Krzywoustego, zapewnić poganom spokój, bezpie-
czeństw^o od zdzierstw i niewoli, łagodnie przytulić ich do łona
matki -kościoła, podobnie jak już w IX w. stolica apostolska mi-
liony Słowian morawskich, czeskich, pannońskich i chorwackich
przytuliła do siebie? Azaliż stolicy apostolskiej niewiadomo było.
s) A. 1 147 April. II, Quidam etiam ex vobis . . . contra Sclauos ceterosąue
paganos, habitantes versus aąuilonem, ire, et eos christianae religioni subjugare do-
mino auxiliante inlendunt. Quorum nos devotionem attendentes, omnibus illis, qui
crucem eandem Iherosolimam non acceperunt, et contra Sclauos ire . . , illam remis-
sionem peccatorum . . . auctoritate nobis a dec concessa concedimus, eadem auctori-
tate sub excommunicatione prohibentes, ut nullus de paganis ipsis, quos
christianae fidei poterit subjugare, pecuniam vel aliam redemptionem
accipiat, ut eos in sua perfidia remanere ^ermittat. Erben, Regesta, N. 270;
Klempin, Codex Pomeran. N. 32; Boczek, Cod. Moravi. mylnie pod r. 1146.
- 575 —
że niepowodzenie missyonarzy chrześciańskich u Lutyków i Obo-
drytów wypływało wprost z niepomiernej cłiciwości, zdzierstw
i rozbojów panów saskich, o czem sami Niemcy otwarcie pi-
sali.'^; Ale czasy i okoliczności zmieniły się. Eugeniusz III my-
ślał inaczej, niż jego poprzednicy w IX w. Mikołaj I, Adryan II,
Jan VIII, dał się skłonić do egoistycznycłi widoków panów sa-
skicłi i dopuścił niesprawiedliwość, o której historya zamilczyć
nie może. Błogosławiąc wyprawię i zapewniając krzyżowcom
odpuszczenie grzechów, Eugeniusz III nadawał wyprawie przeciw
Słowianom charakter wojny religijnej, otaczał ją aureolą sprawy
całego kościoła, autorytetem swym okrywał najbrzydsze instynkty
Sasów, szczególnie wodzów ich, tych samych, których łakomstwo,
zdzierstwa i wszelkiego rodzaju łotrostwa obrzydziły w oczach
Słowian chrześciaństwo, zraziły ich do wiary chrześciańskiej i na-
pełniły przewrotnem przekonaniem, jakoby wiara ta pozwalała
kłamać, oszukiwać, kraść, grabić, dręczyć i ujarzmiać.') A prze-
cież łagodnem postępowaniem ś. Ottona podobne przekonanie na
Pomorzu dało się z łatwością usunąć i zatwardziałych bałwo-
chwalców na wieki przytulić do łona kościoła. Czyżby nie mo-
żna było takim samym sposobem przytulić Lutyków i Obodry-
tów? Ale o tem nikt kwestia nie podejmywał, albowiem wy-
prawa krzyżowa przeciAV Słowianom była wprost wykrętem
"j Adam Bremensis, III, c 22. Audiri etiam, cum veracissimus rex Dano-
rum (Swein) sermocinando eadem replicaret, populos Sclavorum jamdudum procul
dubio facile converti posse ad christianitatem, nisi obstitisset avaricia Saxonum, „qui-
bus, inquit, mens pronior est ad pensionem vectigalium quam ad conversionem gen-
tilium." Nec attendant miseri, quam magnum periculum suae cupiditatis luant, qui
christianitatem in Sclavania primo pro avariciam turbabant, deinde per crudelitatem
subjectas ad rebellandum coegerunt, et nunc salutem eorum qui vellent credere, pe-
cuniam solam exigendo contempnunt. — Thietmar, III, lo. Gentes, quae suscepta
christianitate regibus et inperatoribus tributarie serviebant, superbia Thiedrici ducis
aggravatae, presumpcione imanimi arma commoverant (r. 983). — Helmold, I, 16, 25
i w wielu innych miejscach.
') Herbord, II, 26. Pomorzanie do ś. Ottona mówili: „contenti sumus re-
ligione quam habemus. Apud christianos (ajunt) fures sunt, latrones sunt, truncan-
tur pedibus, privantur ocułis, et omnia genera scelerum et poenarum christianus
e.^ccrcct in clni.>tiainim. Ab.sii a nobis religio talis?
~ 5/6 -
panów saskich, ab}' sio ni(> puszczać w nieb :zi)ieczna podróż na
daleki wschód i korzystając z pomocy kościoła, panowanie swe
nad Słowianami utwierdzić. luigeniusz III widocznie przewidy-
wał to, zabraniając krzyżowcom brać od pog-anów pieniądze.
Rozpowszechniając list papiezki, w celu obudzenia zapału
religijnego do walki za wiarę chrześciańską, Bernard klarewal-
ski głosił, że wszyscy gotujący sie na wyprawę przeciw Słowia-
nom mają się zebrać w Magdeburgu do dnia apostołów Piotra
i Pawia ^) (29 Czerwca r. 1147), i osobnym listem wzywał księ-
cia Władysława czeskiego do wyprawy na wschód.^) Papież
nalegał, aby wyprawę do Ziemi świętej przyśpieszyć. We Fran-
cyi i w Niemczech poruszyły się tłumy i już w końcu Kwietnia
cesarz Konrad III zdążył do Regensburga, aby po Dunaju krzy-
żowców ku granicy węgierskiej wyprawić. W tymże czasie ksią-
żęta sascy, przygotowując wyprawę przeciw Słowianom, zbierali
krzyżowców w dwócli miejscach: w północnej Saksonii i w Ma-
gdeburgu.
2. IMikłot, uprzedzając wrogów, zbroi się, pali okręty niemieckie w Lu-
bece, niszczy kolonistów w ziemi Wągrów.
Opanowawszy ziemię Wągrów (r. 1143) hrabia Adolf wszedł
w przyjazne stosunki z Nikłotem, księciem Obodrytów, który
nie widząc możności orężem odpierać wdzierstwa niemieckie, sta-
rał się, zacliowaniem dobrych stosunków z Adolfem, ocalić od
zniszczenia kraj, nad którym panował. Zgoda trwała lat kil-
ka.'^') Gdy się jednak Nikłot dowiedział o zamierzonej wypra-
wie krzyżowej na Pomorze, zwołał lud Obodrytów i począł bu-
dować twierdzę Dąbin, dla schronienia się w razie potrzeby.")
") Erben, Regesta, 'X. 268.
'■'1 Erben, Regesta, X. 260. Pizy tym liście Bernard załączył excmplarz bulli
pppiezkiej ogłaszającej krucyatc.
1") Helmold, I, 57.
1') Według nowszych poszukiwań castrum DuMn (11471, Dobin (1171) le-
żał pomiędzy północną częścią Zwierzyńskiego jeziora a jeziorem zwanem teraz
i
— 577 —
Wyprawił przytem posłów do Adolfa, przypominając zawarte
przymierze i prosił, aby mu dał możność rozmówienia sie z sobą.
Hrabia odmówił, tłómacząc sie, że byłoby z jego strony nierozwagą
obrażać Icsiążąt saskicli. Nil<;łot pojął, że na Adolfa liczyć nie
może, próbował jednalc, czy nie udałoby sie cokolwielc wytargo-
wać, a wreszcie i zagrozić niepewnemu sąsiadowi, dla czego
przez posłów mu oświadczył: „postanowiłem być twojem olciem
i ucłiem w ziemi słowiańskiej, w której mieszkać zacząłeś, żebyś
żadnycli przykrości nie doznawał od Słowian, którzy niegdyś
ziemię Wągrów posiadali i skarżą się, że icli niesłusznie dzie-
dzictwa ojców icłi pozbawiono. Za cóż więc opuszczasz przyja-
ciela w potrzebie? Dotąd powstrzymywałem rękę Słowian, by cię
nie krzywdzili, lecz teraz wolno mi rękę usunąć i ciebie samemu
tobie zostawić, wzgardziłeś bowiem swym przyjacielem, zapo-
mniałeś o przymierzu i odmówiłeś mi widzenia się z tobą w ra-
zie potrzeby." Posłowie zaś Adolfa przemawiali do Niklota: „pan
nasz tym razem z tobą nie mówi, bo mu przeszkadzają okoli-
czności, o którycli wiesz, lecz docliowaj wiary i przymierza, z pa-
nem naszym zawartego i gdybyś uważał, że Słowianie tajemnie
przeciw niemu wojnę gotują, ostrzeż go." Nikłot obiecał, lira-
bia zaś oznajmił mieszkańcom swego kraju, aby strzegli bydła
i majątków swoicłi od złodziejów i zbójców, a co się tyczy bez-
pieczeństwa publicznego, to do niego należy zarządzić, aby na-
pad nieprzyjacielski nie zaskoczył icłi niespodziewanie.'-)
Nikłot, widząc że zaprzysiężona wyprawa przeciw niemu
jest nieodwołalną i że łirabia Adolf połączy się z krzyżowcami,
postanowił uprzedzić wrogów i wstępnym bojem pozbawić icłi
środków, jakieby do prowadzenia wojny, w kraju słowiańskim
znaleźć mogli. Przygotowawszy więc wojsko morskie, przepły-
nął zatokę, wszedł z okrętami do ujścia r. Trawny, zamierzając
de Dope, na którem jest wyspa dawniej Libiz a teraz Lieps zwana. Lisch, Meklen-
burg. Jahrbiicher, V, 23 — 135. Okopy Dąbina, w kształcie podlugowatego koła, maja
długości 350 a szerokości 200 kroków, Liscli, VII, 174.
12) Helmold, I, 62.
Tom HI. 27
- 57S -
spustoszyć kraj Wągrów pierwej, nimby się wojsko saskie do
obrony zebrało. Posiał on gońca do Sigeberga, aby stosownie
do obietnicy ostrzedz hrabiego Adolfa, lecz napróżno, albowiem
hrabiego nie było w domu i czasu dla zebrania wojska nie wy-
starczało. Z brzaskiem dnia 26 Czerwca (1147) morskie siły Sło-
wian spuścił}'- się ujściem Trawny do Lubeki, mieszkańcy której
usłyszawszy hałas wojska, posiali na rynek, by oznajmić o gro-
żącem niebezpieczeństwie. Lecz ludzie pijani nie dali się poru-
szyć z łóżek, dopóki nie zostali okrążeni przez nieprzyjaciół i nie
stracili naładowanych towarami okrętów, które spalone zostały.
W napadzie tym więcej trzechset Niemców poległo, a ci, co się
w zamku schronili, musieli straszne, dwudniowe oblężenie wy-
trzymać. Tymczasem dwa oddziały jazdy słowiańskiej, przebie-
gając ziemię Wągrów zburzyły wszystko, co tylko w mieście Si-
gebergu znalazły, ziemię Darguńską i całą krainę poniżej Trawny,
przez Westfalów, Hollendrów i innych przybyszów osiedloną,
z dymem puściły, sprzeciwiających się pozabijały, a żony ich i sy-
nów uprowadziły do niewoli. W ziemi Susie trzy tysiące Sło-
wian, zamierzywszy zniszczyć osadę Fryzów, składającą się z czte-
rystu mężczyzn, napadli na warownię, w której zacięcie broniło
się tylko stu Fryzów, bo inni udali się do ojczystego kraju, aby
więcej swoich do ziemi słowiańskiej sprowadzić. Oblężeni chcieli
się poddać, ale obecny tam ksiądz Gerlaw upominał ich, że pod-
daniem się nie ocalą życia, albowiem ze wszystkich przybyszów
Słowianie żadnego w takiej nie mają nienawiści, jak Fryzów.
Gerlaw, straciwszy oko i z przebitym brzuchem, zachęcał do
wytrwałości. Słowianie odstąpili, Holzatów mieszkających za Tra-
wną na zachód od Sigeberga nie ruszyli i zatrzymali się na po-
lach Kuzaliny, dalej posuwać się nie mając zamiaru. Oprócz
tego Słowianie nie spustoszyli osad Swantofeldu i rozciągających
się od r. Swale do Agrymeson i Błońskiego jeziora. Rozpowia-
dano wówczas, że nieszczęście na kraj sprowadzili Holzaci z nie-
nawiści do przybyszów, których hrabia Adolf zdaleka sprowa-
dził dla zaludniania kraju. Miasto Ucina, zawdzięczając obron-
— 579 —
ności miejsca, ocalało. Szybkość ruchów słowiańskich hufców
nie dozwoliła hrabiemu ściągnąć wojsko do obrony kraju. Woj-
ska wiec Niklota nabroiwszy dowoli, bezkarnie wróciły na okręty
i odpłynęły, obciążone mnóstwem zdobyczy w rzeczach i ludziach
w niewolę zabranych. ^^)
3. Najazd krzyżowców na Lutyków i Obodrytów (r. 1147). Oblężenie
Dąbina i Dymina. Klęska Danów. Napad na Szczecin. Niefortunny koniec
wyprawy.
Śmiałe rozpoczęcie przez Nikłota kroków nieprzyjacielskich
i powodzenie jego w ziemi Wągrów, obudziły krzyki w Niem-
czech, że Słowianie napadem swym pierwsi wojnę zaczęli i że
wypada wyprawę przyśpieszyć, aby nieprawość Słowian uka-
rać.'•*) Zbierały się dwa osobne wojska: jedno w północnej Sa-
ksonii przeciw Obodrytom, drugie w Magdeburgu przeciw Lu-
tykom i Pomorzanom. Dla odróżnienia się od jerozolimskich
krzyżowców, którzy mieli krzyże czerwone do odzieży przyszyte,
krzyżowcy sascy na znak, że Słowianie nietylko Chrystusowi,
ale i cesarzowi niemieckiemu podbici być mają, nosili na ramie-
niu krzyżyk czerwony w dodatku tylko nad kulą ziemską, go-
dłem panowania.^-^) Zebrani w Magdeburgu krzyżowcy, w liczbie
6o,ooo wojowników, pod wodzą margrafa północnego Albrechta
Niedźwiedzia, margrafa misznieńskiego Konrada wettińskiego,
pfalzgrafów Fryderyka i Hermana, arcybiskupa magdeburgskie-
go Fryderyka, biskupów: halbersztadskiego Rudolfa, monastyr-
skiego Wernera, merzeburgskiego Reinharda, brandenburgskiego
i>) Helmold, I, 63, 64.
1*) Helmold, I, 65.
**) Otto Frisingen. De gest. Frider. I, 40. Sasones vero, quia ąuasdam gen-
tes spurciliis idoloruui deditas vicinam habent, ad Orientem prohcisci abeuntes, cru-
ces itidem easdem gentes bello attentaturi assumpserunt, in hoc dłstantes, quod non
simpliciter vestibus assutae, sed a rota supterposita in altum protendebantur. Do
tego Annal. Stadenses. an. 1147. Et hii tali se signabant contra Slavos Karactere §.
Pertz, M. G. XVI, 327. Auf die Weltkugel wuide das Kreuz gesetzt, es galt das
Reich (orbem rotundum) 7.11 erweitern. Kaumer, Reg. N. 1096; MiiU-ersledt, Re-
gesta, N. 12 19.
37*
— 58o -
Wiggera i hawelbergskiego Anzelma, legata papiezkiego, prze-
bywszy Labę pod Magdeburgiem w początku Lipca roku 1147
i połączywszy sie z Czechami pod wodzą książąt morawskich
Ottona, Wratysława i Świętopełka, tudzież biskupa morawskiego
Henryka (Zdika), wkroczyli do kraju Lutyków.'**) Z wojskiem
tem szedł opat korbejski Wibald w nadziei skorzystania z oko-
liczności, by do swego klasztoru przyłączyć wyspę Ranę, na
którą mnichy korbejscy, na mocy urojonego przywileju Ka-
rola W., pretensyję rozciągali.^') Kraj cały stał otworem, mie-
szkańcy schronili się, wszędzie pustka ponura, nigdzie, choćby
dla rozrywki, jakiegoś oporu, tylko moczary i puszcze, przez które
przedzierając się zgłodniałe tłumy dotarły nareszcie do Malacho-
wa między jeziorami Malachowskiem i Komierowskiem, spaliły
gród i bożnicę pogańską,^'') poczem do oblężenia Dymina nad
r. Pieną przystąpiły. Na połączenie z krzyżowcami dążył z nad
Odry z 20.000 wojowników książę wielkopolski Mieszko Stary,'-*)
,.który poprzyjaźniwszy się w roku poprzednim z książętami saski-
mi, żadnej sposobności nie zaniedbywał, żeby wzmacniać i utrzy-
^") Chro, Montis Sereni. a. 1147 w Hoffmana Ser. rer. lus. IV, 38; Annal.
Magdebur. a. 1147. Pertz, M. G. XVI, 188; Annal. Palidens. a. 1 147. Pertz, M. G.
XVI, 82. Riedel, Cod. dip. bran. p. 277; Erben, Regesta, N. 272.
1') W liście do biskupa hildesheimskiego Bernarda w r. 1149 opat korbej-
ski Wibald pisał: Reversi ab expeditione Slavica . . . ad quam nos traxerat et chri-
stianae salutis intuitus et specialis monasterii nostri causa, pro recipienda videlicet
regione ąuadam, quae a Theutonicis Ruiana, a Sclavis autem Rana dicitur, quae
Corbeiensi monasterio imperali dono coUata est a Lothario cesarae. Hasselbach, Co-
dex, N. 18, p. 42. — Prawo na posiadanie Rany klasztor korbejski wyprowadza!
z nadania cesarskiego r. 844, powołującego sie na nadanie Karola AV. Kwestyję te
rozważywszy badacze niemieccy mniemają, że pretensyję klasztoru do posiadania Rany
nie są zupełnie bezzasadne. Porów. Wiggera: Corwey und Rugen, w Meklenburg.
Annalen, s. 144.
^^) Annal, Magdeburg, a. 1 147, fanum etiam cum idolis, quod erat antę
civitatem Malchon, cum ipsa civitate concremaverunt. Pertz, M. G. XVI, 188.
'"J Chr. Mon. Sereni. a. 1 147. Frater etiam ducis Polonorum cum XX mi-
libus. Chronograf Saxo, mylnie pod r. 1148: Frater ducis Poloniae cum XX mili-
bus armatorum exiverat. Cujus etiam frater major cum infmito exercitu adversus
Pruscos crudelirsimos bartaros venit tt diutius ibi moratus est.
— 581 —
mywać dobre z nimi stosunki.-") Tymczasem brat jego, wielki
ksiaże polski Bolesław Kędzierzawy, z ogromnem wojskiem od-
bywał wyprawę przeciw pogańskim Prusom i w kraju ich długo
zabawił.-')
Drugie wojsko krzyżowców, z 40,000 składające się, pod
wodza księcia saskiego Henryka Lwa, księcia Konrada z Załi-
ringen, arcybiskupa breraeńskiego Adalberta, biskupa werdeń-
skiego Ditmara, od stóp do głowy w żelazo okute, że aż ziemia
pod icłi nogami drżała,-^) przeprawiwszy się przez Łabę, pra-
wdopodobnie pod Boitzenburgiem, wkroczyło do ziemi Obodry-
tów. I tu, jak po drodze z Magdeburga w głąb kraju Lutyków,
pustki i nędza świeciły; krzyżowcy, przedzierając się przez błota
i lasy,-") znużeni głodem i cłiorobami, posuwali się do nieda-
wno przedtem zbudowanej twierdzy Dabina, w pobliżu Zwie-
rzyńskiego jeziora. Na pomoc im śpieszyli królewicze duńscy
Kanut i Swen, prowadząc z sobą, jak głoszono wówczas, sto ty-
sięcy Fionów, Zelandów, Hollendrów i Skanów.-*) Tłumy ty cli
ludów północy, przypłynąwszy na flocie duńskiej, pod wodzą
Adcera, biskupa roskildskiego, wylądowały w zatoce Wyszomir-
skiej i wnet, z królewiczami swymi na czele, zdążyły pod Dąbin,
do oblężenia którego wspólnie z Sasami przystąpiły i ostatnią
2*') Smolka, Mieszko Stary, s. 254.
-') Porów, powyższa cytatę 19.
-') Annal. Magdeburg, an. 1147, maxime apparatu et commeatu et mirabili
devolione in diversis partibus terram paganorum ingressi sunt, et tota tcrra a facie
corum contremuit. Pertz, M. G. XVI.
-^) Chroń. Petershausen. s. a. 1 147, invenerunt terram inviara et valde aquo-
sam paludibus plenam, habitatores non simul commorantes, sed dispersos, ut non
facile invenire possent. Raumer, N. 1108.
2*) Quo factu utroque regi Dubinum proficiscente, rex Kanutus cum sua
classe prior portum Yizmarensem attigit. Rex Swein cum Fionensibus, Seelanden-
sibus, Hallandensibus et Scaniensibus advenit. Scripta historica Islandorum. T. XI,
p, 318. — Saxo Grammat. lib. XIV, Canutus et Sueno . . . junctis viribus Sclaviam
petunt. — Chronogr. Saxo. Rex etiam Daciae cum episcopis terrae illius et cum
universo robore gentis suae maxima multitudine classium coUecta circiter centum mi-
libus exercitum paraverat. — Chr. Mont. Sereni. a. 1 147. Item rex Daciae, cum cen-
tum suorum provincialium millibus.
— 5«2 —
drogę ocalenia oblężonym, to jest ucieczkę na morze, przecięły.
Położenie Niklota \v obec groźnych sił wrogów i zamknięcia mu
odwrotu w głąb kraju było rozpaczliwe. Nie upadł on jednak
na duchu, a polegając na mocno zbudowaną, w rozsądnie wy-
branej miejscowości twierdze, postanowił bronić się do upadłego
i nie czekając aż wrogi wedrą się na wały, trapić ich wyciecz-
kami i bić częściami, do czego otaczająca miejscowość sprzyjała.
Raz więc, gdy. się Danowie do twierdzy zbliżyli, Słowianie zro-
biwszy wycieczkę okropnie ich pobili i mnóstwo jeńców zabrali,
a Niemcy, przypatrując się klęsce sprzymierzeńców swych, nie
mogli im podać pomocy, szeroki bowiem rozlew wód rozdzielał
ich stanowiska od niefortunnych przyjaciół.-'^) Rozpowiadano
jednak w ówczas, że gdy przyszło do boju, Niemcy, otrzymawszy
od Słowian pieniądze, sprzedali Danów, usunęli się bowiem od
bitwy, a miecz słowiański zgładził wiele tysięcy napastników.-")
Większą jeszcze klęskę ponieśli Danowie na morzu i w zatoce
Wyszomirskiej od Ranów, którzy posiłkując Nikłota, napadli na
okręty duńskie, słabą załogą obsadzone, zniszczyli je-'') i tak
mocno przycisnęli wrogów, że Skany uciekli, a Jutlandy nieczyn-
nymi zostali, główny zaś wódz floty, biskup Adcer, ledwo na ku-
pieckim korabiu umknąć zdołał.-^)
Od wojska przeznaczonego dla oblężenia Dymina, biskup
marawski Henryk, oddzieliwszy się z biskupami saskimi, zamie-
rzyU chrzcić Pomorzanów i na Szczecin uderzyli.-'') Ale im przed
25) Helmold, I, 65.
26) Anselm. Gemblacens. ad a. I148. Cum jam ad arma ex utraque parte
ventum fuisset, Teutonici accepta pecunia vendiderunt Dacos captoque proelio se
subtrahentes multa millia Dacorum occidit ,Sclavorum gladius. Raumer, Regesta,
N, 1 109; Helmold, I, 65.
^') Saxo Gram. 1. XIV, 676. Quorum (navigiorum) raritate cognita, Rugiani
primam obsessis opem inimicae classis opressione porrigere statuunt. . .
28) Dahlman, Gesch. von Danemark, s. 255.
29) Yincentius pragensis. Chr. ad a. 1 147, Henricus Moraviensis episcopus
pro nomine Christi cruce assumpta, cum plurimis Saxonie episcopis et plurima
Saxonum militia, ad fidem christianam pro convertendis Pomeranis Pomeraniam adiit.
Verum ubi ad metropolim eorum Stetin nomine perveniunt, illud prout possunt, ar-
mata militia circumdant. Pertz, M. G. XVII, s. 663.
- 5^3 -
oczy błysnął krzyż, który Szczecinianie na wałach miasta wysta-
wili. Wysłany zaś w poselstwie do obozu krzyżowców biskup
Wojciecłi, ten sam, który wspólnie ze ś. Ottonem chrzcił Pomorze,
oświadczył im, że przybywając w celu nawracania Pomorzan, po-
mylili sie, bo to kraj chrześciański, wyrzucał im gwałty i grabieże,
dodawszy, że jeśli dla nawracenia przyszli, to napróżno, bo nawra-
canie na wiarę jest sprawą biskupów i pokoju, a nie oręża i krwi
rozlewu.'^") — Opamiętane duchowieństwo morawo-saskie poczęło
z księciem Ratiborem i biskupem Wojciechem traktować o po-
kój, straciwszy wielu lu^zi, poczem napastnicy odeszli napowrót.
Okazało się, że krucyatę na Pomorze zamierzono dla podboju,
a nie dla krzewienia wiary chrześciańskiej. Taka wyprawa nie
mogła się udać, „albowiem trudno było pomyślnie zakończyć
sprawę, w której nie zważano na Boga." ^^)
O zajściach pod Dyminem szczegółów nie posiadamy. Wia-
domo tylko, że obecny w obozie pod tym grodem opat korbej-
ski Wibald, oczekujący sposobności, aby pod zarząd klasztoru
swego wyspę Ranę podciągnąć, nie ujrzał jej brzegów. Zanie-
pokojony o dobra klasztorne, które poprzedni opat najechał i roz-
grabił, Wibald opuścił Pomorze i już 8 Września (r. 1147) do
Korbei wrócił, przypominając później z radością szczęśliwe za-
chowanie życia wśród dniem i nocą grożących niebezpieczeństw
w kraju Lutyków.^-)
Trzymiesięczne oblężenie twierdz słowiańskich sprzykrzyło
się krzyżowcom. W obozie pod Dąbinem niewygody, ciągłe
czuwanie w obec gotowego co chwila do wycieczki Nikłota, znu-
soj Yincent. pragens. 1. c,
•■") Yiencent. prag. ad an. 1 147: Sed quia Saxones potius pro auferenda eis
terra, quam pro fide Christiana confirmanda tantam moverant militiam, episcopi Sa-
xonie hoc audientes, cum Ratiboro principe, et cum Alberto terrae illius episcopo,
consilio de his, quae ad pacem sunt, habito, plurimis amissis militibus, una cum
principibus suis ad propria redeunt. Ubi etenim Deus non fuit in causa,
bono fine terminari difficillimum fuit. Al. G. XVI.
"-) Hasselbach, Codex Pomer. na str. 43 przytacza wyjątek z listu Wibakla,
pisanego w r. 1148 do mnichów klasztoru Stabulo.
— 584 —
żyły Sasów. Wielu z nich cichaczem umykali z obozu, •''^) a tym-
czasem wodzowie kłócili sie o zdobycz, której nie posiadali jesz-
cze."'*) Demoralizacyja w wojsku doprowadziła do tego, że w obo-
zie wassale książąt poczęli rozprawiać: „czyż ziemia, którą pu-
stoszymy, nie jest naszą? i lud, z którym walczymy, nie jestże
naszym ludem? Dla czegóż wiec sami swymi nieprzyjaciółmi je-
steśmy i dochody nasze marnujemy? Czyż ta kieska nie spłynie
i na panów naszych?" ^■^) Ale ci panowie: Henryk Lew i Al-
brecht Niedźwiedź troszczyli się najbardziej o to, żeby jeden
z nich nie wziął przewagi nad drugim. Nie spieszyli więc z przy-
puszczeniem do Dąbina szturmu, oblężenie zaciągało się, wojsko
traciło zapał, Słowianie trzymali się uporczywie i do przyjęcia
chrześciaństwa nie okazywali ochoty. Wypadało ich wytępić,
lecz w takim razie któżby podatki płacił? Rozwaga wzięła górę.
Wodzowie niemieccy pragnęli sprawę zakończyć pokojem, lecz
jakże im powrócić do domu z niczem? Na szczęście Nikłot, któ-
rego „nie męztwo nieprzyjaciół, lecz z boską pomocą własna
cnota nakłoniła do zgody," ^") dowiedziawszy się o usposobieniu
wodzów niemieckich do pokoju, postarał się ułatwić im powrót
z honorem, byleby się pozbyć napastników i oświadczył im, że
Słowianie wiarę chrześciańską przyjmą i zabranych do niewoli
Dano w wypuszczą. '^^) Zadowolniwszy się tem Sasi po trzymie-
sięcznej wyprawie do domu wrócili. •^'^) „I tak na niczem spełzła
ta wielka i szumna wyprawa." ^^) Jak to? Miehżby książęta
^') Annal. Palidens. a. 1147, res undique turbantes, ordine neglecto, tandem
aditis castrisque relictis, discesserunt omnes molimine. Pertz, M. G. XVI.
^) Otto Frisingen. Vita Frider. I, 44. Qualiter Saxones vicinas gentes aggressi,
principibus inter se discortantibus, ad propria remeaverint. — Annal. Palid. a. 1147.
Sanę quid infausti conlineat discordia, vel lunc datur . . . quas necduni obtinuerant.
36) Helmold, I, 65.
''*) Annal. Palid. a. 1147. Operante Deo qui non fortitudine virorum sed
propria virlute subjugat adversarios. M. G. XVI, 82.
■''•J Helmold, I, 65.
»*) Helmold, I, 65.
'") Helmold, I, 65. Talitcr illa grandis expeditio cum modico emulomcnto
soluta est. — Annal. Stadenses. a. 1147. Sic illa grandis cspeditio est soluta.
- 585 -
sascy, zgodnie z poleceniem papieża Eugeniusza III, nie brać od
Słowian pieniędzy i do domu powrócić z próżnemi rekami? Zna-
jąc charakter wodzów saskich, nikt temu nie uwierzy. I jeżeli
przy zdjęciu oblężenia Dąbina, dla przyzwoitości nie wzmianko-
wano w warunkach umowy o zapłaceniu pewnej summy pienię-
dzy, to dostała się ona książętom saskim innym sposobem, o czem
współcześni pisarze nie zaniedbali zapisać.*"') Wreszcie zanie-
dbanie ze strony Sasów wszelkiej gwarancyi spełnienia Słowia-
nami warunków pokoju, dowodzi, że wodzowie sascy nie troszczyli
się wcale ani o chrześciaństwo, ani o jeńców duńskich, albowiem
po odejściu Sasów Słowianie chrześciaństwa nie przyjęli, jeńców
duńskich uwolnili tylko niedołężnych, zostawiwszy u siebie zda-
tnych do pracy. „Stali się jeszcze gorszymi, niż przedtem byli." *^)
4. Po wojnie. Nędza i głód w ziemi Wągrów. Kanut duński zburzył
Sigeberg. Wznowienie biskupstw: Starogardzkiego, Raciborskiego I Me-
klenburgskiego (1148). Niezgoda grafa Adolfa z biskupem Wicelinem.
Nikłot musi ulegać księciu saskiemu.
Dopiero po skończeniu wojny krzyżowej, w początku Pa-
ździernika r. 1147, dał się poczuć skutek wyprawy Nikłota do
ziemi Wągrów, odbytej w Czerwcu tegoż roku. Zaprzątnieni
podniesieniem zrujnowanych osad koloniści niemieccy nie mogli
myślić o wyprawie wspólnie z krzyżowcami do ziemi słowiań-
skiej, ani dostarczać im pożywienia, bo wszystko, co mieli, Sło-
wianie zniszczyli. Po zniszczeniu nastąpił głód. Przed drzwiami
klasztoru w Kuzalinie leżały tłumy nędzarzy, oczekujących jał-
mużny. Gospodarze zamykali na rygle drzwi od swych spichle-
rzy, by żywności nie rozchwytano. Wtedy pobożny kapłan Tet-
■^'^) Helmold, I, 68. In variis autem expeditionibus, quas adhuc adolescens
(Henryk Lew) iii Slauiam profeclus exercuit, nulla de christianitate fuit
mentio, sed tantum de pecunia. Porów, także o sprzedaniu Danów przez
Sasów, wyżćj cytatę 26.
*') Helmold, I, 65.
— 5^6 —
mar, gorliwy przyjaciel Wiceliiia, obchodząc spichlerze, wyszuki-
wał ze zmyślnością wejścia do nich, kradł żywność i rozdawał
ubogim, a wypróżnione spichlerze, z łaski bożej, jak upewnia
kronikarz, napełniały się na nowo/-) Zniszczenie i głód pobu-
dziły hrabiego Adolfa wznowić dawne, przyjazne stosunki z Ni-
klotem, tem bardziej mu potrzebne, że Słowianie wielce się roz-
zuchwalili, a w Danii między królami Kanutem i Sweinem wszczęła
się wojna domowa. Adoif, przyj ąwszy stronę Kanuta, oburzył
na się Sweina, który napadłszy ziemię Wągrów, spustoszył cały
brzeg morski, spalił Starogard i miasto Sigeberg w popiół obró-
cił.*-') Musiał więc Adolf mimowolnie podtrzymywać przyjazne
stosunki z Nikłotem, który po ustąpieniu z kraju jego krzyżow-
ców uzyskał prawie zupełną niepodległość, opłacając się tylko
nienasyconemu zdziercy Słowian księciu saskiemu Henrykowi
Lwu."*)
Po burzy w Słowiańszczyźnie. nadłabskiej na chwilę nastą-
pił pokój. Korzystając z tego arcybiskup hamburgski Hartwig,
przedsięwziął odbudować stolice biskupie Aldenburgską, Raci-
borską i Mikilenburgską, „które wściekłość barbarzyńców nie-
gdyś zburzyła" (r. icóó).*'') Przywołał więc Wicelina i na bi-
skupa aldenburgskiego wyświęcił go (ii Października r. 1149).
Później na biskupstwo Mikilenburgskie wyświęcił Emmeharda
i „wysłał ich do ziemi nędzy i głodu, gdzie było siedlisko sza-
tana i mieszkanie wszelkiego ducha nieczystego." Ale hrabia
Adolf rozgniewawszy się, że to stało się bez jego wiedzy, ścią-
gnął całoroczną dziesięcinę, jaka nowemu biskupowi przypadała,
nie pozostawiwszy z niej ani cząstki. A gdy Wicelin upomniał
się o zwrócenie mu należności, hrabia zauważył, że biskup nie
otrzymał od niego inwestytury. Wicelin udał się o radę do bi-
skupa, lecz kapituła bremeńska uznała, że zaszczyt udzielania in-
•2) Helmold, I, 66.
i») Helmold, I, 67.
") Helmold, I, 68.
'") Wyżej, g 6i, s. 510.
- 587 -
westytury jedynemu cesarzowi należy sie. Usłuchawszy rady
bremeńskich kapłanów Wicelin cierpiał wiele od łirabiego przy-
krości, jednak nie przestawał pełnić swycłi obowiązków, poświę-
cał kościoły, zwiedził Aldenburg, mieszkańcy którego poganie
oddawali cześć bóstwu „Prowe", a flaminem ich był Mikę, książę
zaś kraju nazywał sie Rochel, pochodził z rodu Kruka, bałwo-
chwalca i „wielki rozbójnik morski." Upominał pobożny Wi-
celin Słowian, aby się nawrócili, lecz niewiele z nich chrześciań-
stwo przyjęło, a na budowę kościoła musiał dać własne pienią-
dze cieślom. Kościół stanął w miejscu, gdzie okoliczna ludność
co niedzielę na targi zwykle się schodziła.**') Odarty przez hra-
biego Adolfa z dochodów, Wicelin udał się do Luneburga i pro-
sił księcia Henryka Lwa o łaskawe względy dla swego biskup-
stwa, lecz książę przypominając, że cesarz ustąpił mu prawo
stanowienia biskupów w ziemi słowiańskićj,*') obojętnie przyjął
Wicelina i dopiero wtedy, gdy stosownie do życzenia księcia,
biskup zgodził się przyjąć pastorał z rąk jego, książę stał się
dla niego łaskawszym, dał mu wieś Bożowo, z należącą do niej
Dulkanicą i prosił hrabiego, by na to nadanie przyzwolenia swe-
go udzielił. Wtedy hrabia, spełniając wolę księcia, ustąpił jesz-
cze biskupowi połowę dziesięciny, „nie z obowiązku, lecz z jego
ku biskupowi szacunku, oświadczając przytem, że sprawy bisku-
pie jeszcze nie są urządzone."
Wybierając się z wojskiem do Bawaryi, dla odzyskania
księstwa, którem władał Henryk, brat króla Konrada III, książę
Henryk Lew poruczył hrabiemu Adolfowi straż ziemi słowiań-
skiej i Nordalbingów (w początku roku 1150). Hrabia, nad-
skakując w usługach księżnie Klemencyi, żonie Henryka Lwa,
w Luneburgu, uzyskał wysokie poważanie, a rada jego prze-
<8) Helmold, I, 69.
*') Chroń. Montis Sereni. ad a. 1159. Heiiricus dux propter christianitatis
religłonem propagandam episcopos constituendi in Sclaviam et investiendi potestatem
ab imperatore accepit. Hoffmann, Ser. rer. lus. IV, 42.
— 5^8 —
wyższała nad inne. Z tego powodu książęta słowiańscy i królo-
wie duńscy, domowemi wojnami ZŁijeci, na wyścigi starali sie
ująć sobie hrabiego Adolfa.''')
§ 04.
Polska i Czechy podczas upadku Słowian Zaodrzań-
skich 1139 — 1171.
I. Stan Polski i Czech po śmierci Bolesława Krzywoustego (f 1138)
i Sobiesława II (t 1140). Wyprawa Niemców z Czechami do Polski
r. 1146. Zamachy Albrechta Niedźwiedzia.
Jednoczesne prawie zejście ze świata Bolesława Krzywo-
ustego i Sobiesława II ^) podało powód do rozrucłiów^ i osłabienia
władzy monarchicznej w Polsce i Czecliach. W obu państwach
liczni książęta dzielnicowi, w połączeniu z wyższem duchowień-
stwem i możnowładztwem, usiłowali władze monarchiczną ogra-
niczyć na własną korzyść. W Czechach, po Sobiesławie II, wy-
brany na księcia Władysław II, z pomocą cesarza Konrada III
odzyskał władze (1142), powypedzał (r. 1143) zbuntowanych prze-
ciw niemu książąt morawskich: Ottona ołomunieckiego, Wraty-
sława brneńskiego, Konrada znojemskiego i tym sposobem je-
dność państwa utrzymał.-) W Polsce przeciwnie. Wielki książę
Władysław II, spotkawszy w dzielnicach małoletnich braci swych:
Bolesława Kędzierzawego, Mieszka i Henryka stanowczy opór
ze strony duchowieństwa i możnowładzców, pobity najprzód nad
Pilicą, potem pod Poznaniem, wyklęty przez arcybiskupa po-
znańskiego Jakóba ze Żnina, pozbawiony pomocy od magnatów
krakowskich i śląskich, ustąpił z kraju, 3) spodziewając się zna-
«8) Helmold, I, 70.
1) Bolesław Krzywousty umarł 28 Października rolui 1138, (Wyżej § 62,
przyp. 39). Solńesław II umarł w r. 1140.
-) O zaburzeniu w Czecliacli pod przewodnictwem Naczercda w r. 1140
i 1 142 porów, w niniejszej pracy T. II, s. 507 — 51;.
«J Rok wygnania z Polski Władysława II nie jest nam znany.
- 589 -
leźć pomoc u cesarza Konrada III. Nadzieja jego nie była płon-
ną, bo jeśli cesarz udzielił pomocy WładysłaAvo\vi czeskiemu
i ujął się za obcym sobie tułaczem, synem Kolomana węgier-
skiego Borysem, to jakże nie miałby się ująć za księciem pol-
skim, ożenionym z Agnieszką, córką margrafa austryackiego
Leopolda, a siostrą przyrodnią cesarza Konrada III? Wreszcie
polityka cesarska, chętnie korzystając z zaburzeń w Słowiań-
szczyźnie, nigdy nie opuszczała zręczności do interwencyi na ko-
rzyść tego z książąt, który wydawał się bardziej powolnym za-
miarom niemieckim. Za pomocą podobnej polit3^ki cesarze od
początku XI w. trzymali w liołdowniczej zależności książąt cze-
skich i zmuszali ich stać ciągle przy Niemcach, na szkodę Sło-
wiańszczyzny. Niezgoda pomiędzy synami Krzywoustego poda-
wała doskonałą zręczność do zastosowania takiejże polityki wzglę-
dem Polski. Przywrócenie Władysława II na tron krakowski
i uczynienie go jeśli nie hołdownikiem, to przynajmniej zależnym
od pewnych zobowiązań względem cesarza, mogło przynieść zna-
czną korzyść państwu Niemieckiemu i samemu cesarzowi, który
zawsze mógł z pomocą dzielnicowych książąt utrzymać wielkiego
księcia polskiego w powolności sobie, podobnie jak to cesarze
zwyczajnie w Czechach czynili, trzymając w ciągłej obawie ksią-
żąt czeskich przez ich współzawodników,^) aż nakoniec doszli
do tego, że ci książęta na zawołanie cesarzy szli na wyprawy
przeciw wszelkim nieprzyjaciołom cesarskim: Polakom, Węgrom,
Włochom, Niemcom, niejednokrotnie wbrew życzeniu i interesom
narodu czeskiego.
Na Wielkanoc dnia 31 Marca r. 1146 książę polski Wła-
dysław II, zjawiwszy się na dworze szwagra swego Konrada III
w zamku Kaynie pod Altenburgiem, błagał go o pomoc. Kon-
rad nie wahał się w tej sprawie, lecz śmierć żony jego Gertrudy
■*! Porów, wyżej o Jaromirze i Oldrzyku (s. 383—385), o zatargach w końcu
XI i w początku XII w. między Borzywojem II a Oldrzykiem brneńskim i Świę-
topełkiem olomunieckim (s. 491—403) wreszcie wyniesienie na tron Władysława II,
z pomocą Koniada III (s. 588J.
— 590 —
i zamieszki w Niemczech przeszkadzały mu kilka miesięcy ująć
sie za pokrzywdzonego Władysława. Dopiero w Sierpniu (ro-
ku 1 1 46), Konrad, w towarzystwie księcia czeskiego Władysła-
wa II, przedsięwziął wyprawe^do Polski, lecz spotkawszy na po-
granicy Śląska z Niemcami mocno obwarowane zamki i obronne
zasieki, przebyć które bez znacznej straty ludzi niepodobień-
stwem było, a przy tem obawiając się, aby jesienne słoty nie
sprowadziły chorób w wojsku i klęski, podobnój do doznanej
przez Henryka V pod Wrocławiem (roku 1109), cofnął się po-
mimo gorącej chęci przywrócenia do władzy księcia polskie-
go.^) Przypadłe po tem nowe zamieszki w Niemczech i w Rzy-
mie, tudzież wyprawa do Ziemi świętej, pochłonęły całkiem uwa-
gę Konrada. Odłożywszy więc sprawę księcia polskiego na pó-
źniej, Konrad III na czele krzyżowców wyprawił się na wschód
w towarzystwie książąt czeskiego Władysława II i polskiego
także Władysława II.**) Ostatni nie mając nic już do stracenia,
wolał w świętej walce dobyć „oręża stępionego w^ wojnach do-
mowych, niźli marnieć i gnuśnieć bezczynnie na zamku alten-
burgskim, gdzie żonę i dzieci zostawił." ')
Równocześnie z wyprawą krzyżową na wschód, odbyła się,
jak wzmiankowaliśmy wyżej (§ 63), takaż wyprawa przeciw Sło-
wianom zaodrzańskim, w której uczestnictwo książęta czescy
i polscy przyjęli, z różnych wszakże pobudek. Bo gdy książęta
czescy, raczej moraw^scy Otton, Wratyslaw i Świętopełk, nie
mając żadnych powodów do posiłkowania Niemców, ani intere-
sów własnego kraju, szli z biskupem ołomunieckim Zdzikiem na
Pomorze i „pod pozorem szerzenia chrześciaństwa, pomagali
Niemcom gubić braci swych Słowian," ^) książęta polscy, wobec
*) Smolka, Mieszko Stary, 240 — 248.
*) Johan. Cinnamus. Epilome rerum, II, cap 18 powiada, że między krzy-
?.owcami, którzy do Nicei przybyli, znajdywali sie wLidzca Czechów, podniesiony
przez Konrada do godności królewskiej, tudzież wladzca Polaków {kiyoi) narodu
scytyjskiego.
') Smolka, 252.
*j Tomek, Dejiny, 107.
— 591 —
nadciągającej z zachodu burzy, która miała o granice polskie
uderzyć, nie mogli zostać bezczynnie. Nie tajno im było, że pod
pozorem szerzenia chrześciaństwa Niemcy zamierzali rozszarpać
ziemie Słowian zaodrzańskich, a nawet pod swą władze zagar-
nąć przed-odrzańskie Pomorze, władzca którego Ratibor, korzy-
jąc z rozterek pomiędzy synami Krzywoustego, wyłamywał się
z pod zwierzclinictwa polskiego. Uprzedzić więc zamiary Niem-
ców i osłabić szkodliwe z tycli zamiarów skutki dla Polski stało
się koniecznością. Dla tego książętom polskim wypadało połą-
czonemi siłami wszystkicli dzielnic ruszyć za Odrę, ale z synów
Krzywoustego jeden tylko Mieszko, najbardziej zainteresowany
w tej sprawde, albowiem granice wdelkopolskicłi jego posiadłości
przytykały do krajów, po którycli toczył się najazd krzyżowców,
zrozumiał doniosłość współczesnych wypadków i z poważną siłą
20,000 wojów za Odrę ruszył. Brat zaś jego, książę krakowski
Bolesław Kędzierzawy, jakby nie pojmując o co rzecz idzie,
podjął przeciw Prusom wyprawę, którą można było na później
odłożyć.
Tymczasem bawiący w Niemczech wygnańcy, Władysław II
i żona jego Agnieszka, nie przestawali dobijać się powtórzenia
na ich korzyść wyprawy do Polski. Wprawdzie cesarz Kon-
rad IIL odjeżdżając na w'schód (r. 1147), nie mógł osobiście za-
grażać Polsce, ale na czas nieobecności jego, rządy państwa po-
ruczył on synowi swemu, królowi Henrykowi, który żywo in-
teresował się losem ciotki swej Agnieszki. Oprócz tego w obozie
krzyżowców nad Łabą znajdywali się krew^ni Agnieszki, Albrecht
Niedźwiedź margraf północny i Henryk Lew książę saski, któ-
rzy, przy pewnych okolicznościach, mogli byli coś i na korzyść
wygnańców przedsięwziąć. Interesy więc książąt polskich pobu-
dzały ich nie stawić przeszkód panom niemieckim, zwłaszcza
Albrechtowi Niedźwiedziowi, a naw^et wejść z nim w bliższe sto-
sunki, które się na później przydać mogły. Co robił Mieszko,
stojąc nad Odrą z poważną siłą, — dzieje o tern milczą. Nie
znajdujemy go ani przy oblężeniu twierdz Dąbina i Dymina, ani
— 592 —
pod Szczecinem; słowem bierne zachowanie sie jego podczas
wyprawy krzyżowej przeciw Słowianom, każe domyślać się, że
mu głównie szło o nietykalność granic posiadłości jego, a przy-
tem i o zbliżenie sie z książętami niemieckimi w celu zapewnie-
nia sobie przyjaźni icli, a zwłaszcza Albreclita Niedźwiedzia, pod-
boje którego ku granicom polskim zmierzały. Z swojćj strony
Albrecłit, pragnąc opanować spadek po bezdzietnym księciu bra-
niborskim Przybysławie, przez Niemców królem Henrykiem zwa-
nym, starał się o względy książąt polskicli, aby mu w dopięciu
zamiarów nie przeszkadzali. Interesy dynastyczne obu stron dały
się pogodzić przez związek małżeński syna Albrechtowego Ottona
z siostrą książąt polskich. Ugoda stanęła zapewno już podczas
wyprawy krzyżowej, albowiem we trzy miesiące później, zimą,
w^śród tęgich mrozów^ Fryderyk arcybiskup magdeburgski i Al-
brecht Niedźv.ńedź z innymi książętami i rycerzami saskimi przy-
byli do Kruszwicy, gdzie z książętami polskimi Bolesławem Kę-
dzierzawym i Mieszkiem na Trzy Króle (6 Stycznia) roku 1148
zawarli sojusz,^) a na utwierdzenie przyjaźni dziesięcioletnia sio-
stra książąt polskich Judyta'*') oddaną została za żonę Otto-
nowi, synowi Niedźwiedzia. Skutki tego nieszczęsnego przymie-
rza ogromnym ciężarem zwaliły się na Słowian zaodrzańskich.
2. Zabiegi Albrechta Niedźwiedzia o zdobycze w Słowiańszczyżnie.
Opanowanie Brandenburga (1151). Jaksa kopanicki odbiera Brandenburg
(1156). Albrecht wypędza go (1157) i zakłada Markę Brandenburgską.
Złowiwszy książąt polskich w sidła polityki swej. Albrecht
Niedźwiedź usiłował sojusz zawarty z nimi wyzyskać na korzyść
rozpoczętych przez niego między Łalpą a Odrą podbojów. Po-
3) Chr. Mont. Sereni. a. I148; Annal. Magdeburg, a. 1148. M. G. XVI, 190.
1*') Źródła polskie nie wzmiankują imienia księżny tej, ale ze źródeł nie-
mieckich wiadomo, że żona Ottona, syna Albrechta Niedźwiedzia, zwala sie Judytą,
mylnie przez dawniejszych pisarzy niemieckich za córkę Mieszka Starego poczytana.
Porów. Raumer. Regesta, N. 1438 pod r. 1178.
— 593 --
siadał on już od r. 1136 podarowaną małoletniemu synowi jego
Ottonowi przez Icsięcia Przybysława olśiolicę Sucłie,^') łupieżyl
ziemie lutycl<ie w r. 1137 i 1147, władał dolnemi Łużycami, ury-
wał, gdzie mógł, po Icawałku ziemię słowiańską, ale najbardziej
cłiodziło mu o Branibor, stolice całej nadhobolskiej krainy. Był
on pewnym, że po śmierci Przybysława gród ten dostanie sie
mu, bo miał w nim wiernego przyjaciela w żonie Przybysława
Petrusie i że spokrewnieni z nim książęta polscy nie postawią
mu przeszlcody do dopięcia zamiaru. Nie tajno mu także było,
że cesarz Konrad III, nie zraziwszy się niepomyślną do Polski
wyprawą w r. 1146, nie zaniedba przy pierwszej zręczności po-
przeć wygnańca polskiego Władysława II, clioćby dla tego tyl-
Ico, aby siostrę swą Agnieszkę od tułactwa uwolnić. Ale nie-
tylko cesarz, lecz i syn jego Henryk, troszcząc się o los Agnieszki,
upraszał papieża Eugeniusza III, aby wpłynął na ducłiowieństwo
polskie w celu przywrócenia Władysława II do władzy.^-) Dla
Albrechta nie mogło to być przyjemnem, bo w razie przywróce-
nia na tron polski Władysła\va, na cóżby się przydało spokre-
wnienie z książętami polskimi? Tymczasem legat papie,"ki kar-
dynał Gwido, przybywszy do Polski, zażądał, aby Icsiążęta polscy
wygnanemu bratu tron przywrócili, a gdy ducłiowieństwo pol-
skie opór mu postawiło, Gwido rzucił na przeciwników Włady-
sława II klątwę, kraj interdyktem obciążył, zabronił odbywania
nabożeństwa, obrzędów ślubnych, pogrzebowych i w gniewie
Polskę opuścił.^^) Papież zgromił duchowieństwo polskie za nie-
uznanie rzuconej przez Gwidona klątwy na książąt polskich. ^^)
Sprawa rozjątrzyła się: wygrana mogła przechylić się na stronę
Władysława II i Agnieszki, a w takim razie kombinacyje poli-
11) -Wyżej § 62, przyp. 34, s. 565.
1") List Eugeniusza III, I Kwietnia r. u 48 do króla Henrykn, syna Kon-
rada III. M. P. II, s. 12.
1") List Gwidona do Konrada III w Styczniu r. ,1150. M. P. II, s. 17.
iij List Eugeniusza III 23 Stycznia r. 11 50 do duchowieństwa polskiego.
M. P. U, 17.
Tom m. 7 8
— 594 —
tyczne margrafa Albrechta, osnute na spokrewnieniu się z ksią-
żętami polskimi, w niweczby sie obrócić mogły. Niespodziewana
śmierć Agnieszki 25 Stycznia r. 1150,'-^) i cesarza Konrada III
15 Lutego r. 1152, nasunęły przemyślnemu margrafowi całkiem
nowe kombinacyje. Gdy bowiem następca Konrada Fryderyk I
Barbarossa, przychyliwszy sie do żądania Władysława II, za-
mierzał, w widol-cach polityki swej, popierać sprawę księcia pol-
skiego, w razie konieczności nawet orężem, margraf Albrecht,
zaniepokoiwszy się mocno, postanowił ułowić w sidła swe Wła-
dysława II przez związek małżeński. Postarał, się więc o wyda-
nie córki swej za wdowca Władysława i tern zapewnił sobie
ze strony Polski powolność w każdym razie, bo syn jego Otton
był już szwagrem książąt polskich: Bgjesława Kędzierzawego
i Mieszka, a w razie przywrócenia do władzy Władysława II,
miałby zięcia na tronie polskim,^")
Wśród tych okoliczności przypadł zgon księcia branibor-
skiego Przybysława (około r. 1151).^') Żona jego, trzy dni ukry-
wając śmierć księcia, wezwała margrafa Albrechta, aby do Bra-
nibora pośpieszył. ^"^) Kiedy i jakim sposobem opanował on gród
i władzę — nie wiadomo, ale utwierdzenie się jego w stolicy nad-
hobolskich Słowian mocno poruszyło nietylko okoliczne ludy sło-
^•>) Mosbach, Piotr syn Wlodzimirza, s. 132, przyp, 93.
1*5) Smolka, Mieszko Stary, 267.
'■) Annal. Palidenses, ad a. 1150. Henricus de Brandenburg obiit, cujus
heres factus est marchio Adelbertus. Pertz, M, G. XVI, 85. — Chroń, Lunebur.
Eccardi, ad a. 1149 vel 1 150: TempQribus Episcopi Ewigern (Wigeri brandenburg.
ep.) fuit in Brandenburg quidam rex, qui slavice dicebatur Pribislaus, sed post con-
versionem accepŁo baptismo Henricus appellatus est, qui neque filios neque filias habuit,
Marchionem, principem videlicet Ursum, in filii adoptionem optavit et in heredem sui
principatus instituit. W każdym razie śmierć Przybysława przypadła nie wcześniej,
jak w r. 1 150, a według niekrórych w r. 1151. Porów. Raunrier, Regesta, N. 1001,
pod rokiem 1141.
18) Demum idem princcps (Henricus) consecutus senio moritur et in Branden-
burg honorifice sepelitur. Uxor vero sua Petrussa prudenter agens viri corpus in-
humatum per triduum occultavit, mallens principatum (favere) Theotonicis cristianis
tradere, quam cultoribus ydolorum. Nunciavit igitur Alberto, ut veniat et principa-
tum Brandcnburgensem assumat. J'ulkawa. Chr. Raumer Regesta, N. looi.
— 595 —
wiańskie, lecz i sąsiedniego margrafa misznieńskiego Konrada
z Wettina i księcia saskiego Henryka Lwa, z którymi wojowni-
czego ducha Albrecht bił się przy lada okoliczności. Słowianie
porozumiewali się do wspólnej przeciw wdziercy obrony. Na
czele ich stanął siostrzeniec nieboszczyka Przybyslawa książę ko-
panicki Jaksa, poganin, oburzony postępkiem wuja i żony jego.
Gromadząc potajemnie wojowników^, Jaksa pieniędzmi robił so-
bie stronników między Słowianami i Sasami, którym margraf
Albrecht powierzył straż Brandenburga, a gdy zdrada w załodze
dojrzała, rzucił się z wielkiem wojskiem ,.polskiem" i gród ten
zdobył.'-*) Przerażony tym wypadkiem margraf ściągał ze wsząd
wojowników, lecz siły jego za małe były, aby się mógł odważyć
samemu rzucić się na Brandenburg. Musiał więc oczekiwać na
posiłki innych panów niemieckich, którzy doskonale pojmywali,
że dla wzmocnienia potęgi ojczyzny ich, wypadało utrwalić zdo-
bycze swe na_ gruzach Słowiańszczyzny zaodrzańskiej. Pośpie-
szyli więc arcybiskup magdeburgski Wichman, różni książęta
i panowie sascy z dostarczeniem posiłków wojennych magrafowi,
a to tem bardziej, że w obec gotującej się w tymże czasie wy-
prawy cesarza Fryderyka I do Polski, wypadało koniecznie wypę-
dzić Jaksę z Brandenburga, aby mieć swobodną drogę do Pol-
ski. Z połączonemi siłami niemieckiemi ruszył Albrecht pod
Brandenburg, obiegł go z trzech stron na lądzie, a z czwartej na
korabiach po rozlewach r. Hoboli,-") lecz Jaksa ustąpić nie chciał,
'») Według Pulkawy: Ouod audiens Jacze dux Poloniae, avunculus regis
(Henrici) valido exercitu congregato castrum Brandemburg, cujus jam possessionem
Albertus tenuit et, expulsis inde ydolatris, viris commiserat bellicosis Slavis paiiter
et Saxonibus custodiendani, custodibus mercede corruptis obtinuit. Raumer, Re-
gesta, N. 1247. Ale według dawniejszej kroniki brandenburgskiej : verum tempore
brevi elapso, inhabitantibus urbem pecunia corruptis, proditani
ab ais (Jaczonis) nocturno silentio cum magno exercitu Polonorum... intravit. For-
schungen zur Deutschen Geschichte. 1877. T. 17, s. 515.
20) Albertus vero Ursus AVichmanni Magdeburgensis arcliiepiscopi et nobi-
lium aliorum fretus auxilio hujusmodi castrum vallans in tribus locis recuperarit, hoc
anno vide1icct 1157, 3 Idus Junii. Pulkawa. Chroń. Forschungen. 17. s. 515.
38*
— 596 —
albowiem gotująca się wojna Niemców z Polska, podawała na-
dzieję na pomoc ze strony Polski, skoro się tylko kroki nie-
przyjacielskie rozpoczną. Toczące się jednak między Frydery-
kiem I a książętami polskimi układy oddalały rozpoczęcie kroków
nieprzyjacielskich, a tymczasem Niemcy usilnie do Brandenburga
szturmowali na lądzie i na wodach, ponosząc wielkie straty w lu-
dziach, tak, że nawet graf Werner poległ.-') Po długim nare-
szcie oporze Jaksa zmuszony został ustąpić, a Niemcy opanowali
gród II Czerwca r. 1157.--) W tymże czasie arcybiskup Wich-
man gromił Słowian w okolicy Jutroboga,-'^) co wskazuje, że wy-
padki w Braniborze poruszyły nietylko Lutyków, lecz i Serbów
do powstania. Pogrom powstańców zapewniał Niemcom swo-
bodę posuwania się na wschód. Albrecht Niedźwiedź, posiada-
jąc Brandenburg, mienił się być władzcą okolicznych krajów,
ale mu na przeszkodzie stawał arcybiskup Wichman, który nie
szczędził zabiegów, aby się jemu Brandenburg dostał.-'*) Gotu-
jąca się przeciw Polsce wyprawa zniewoliła obu przeciwników
zadowolnić się tem, co faktycznie posiadali. Od tego czasu Al-
brecht tytułuje się stale margrafem brandenburgskim,--^) a zało-
gi) Annonym. Saxo. a. 1157. Marchio Albertus Brandenborch a Slavis ob-
tinuit ibiąue comes Yernerus de Osterborch cum plurimis in ąuandam navi sub
gladio Yitam finivit. Chr. Mont. Sereni. a. 11 57. Brandenburg a Wichmanno ar-
chiepiscopo et Saxonłbus obsidetur et capitur, ubi occisus est Wernherus comes ju-
nior de Weltheim. Podobnie Annales Palidenses a. 1157, w Pertza M. G. XVI, 90.
Inne źródła w Raumera Regestach N. 1250.
22) Według dawnćj kroniki brandenburgskiej: Anno igitur 1 158, 3 Idus
lunii predictus marchio urbem Brandenburg victoriosissime recepit. Forschungen
zur Deutschen Gesch. Tom 17, s. 516. Rok 1158 podany mylnie zamiast r. I157,
jak w powyiszym 21 przypisku objaśniono.
^^j Chroń, pictur. Bothonis: Bischopp Wichman de betwangk dat lant to
Julterbock und sattede dar Bure unde he makede se tinshaftich dem Dome. Rau-
mer, Regesta, ad an. 1 157, N. 125 1.
'*) Chroń, pictur. Bothon. Porów. i\Iulverstedt. Regesta arch. magdeb. ad
an. 1 157, N. 1355.
2') Już w r. 1 151 Albrecht Niedźwiedź tytułował się: Adelbertus Maregra-
vius de Brandenburch (Raumer, N. 1163), zapewno wnet po śmierci księcia Przy-
byslawa,
— 597 —
żona przez niego marka staje się wojenna kolonija niemiecka,
w celu z góry wytkniętego wyniszczenia Słowian między Łaba
a Odrą.
Cóż się stało z Jaksa? Dzieje o tern milczą, ale, według za-
chowującego się nad r. Hobolą podania, ostatni książę miejsco-
wy słowiański, walcząc z Albrecłitem Niedźwiedziem, przegrał
bitwę pod Spandowem. Nie jest więc nieprawdopodobnem przy-
puszczenie, że Jaksa ustępując z Branibora, ścigany i pobity
przez margrafa nad Hobolą, znalazł się w krytycznem położeniu,
będąc do tej rzeki przypartym. Wtedy, według podania, zwy-
ciężony książę ślubował Bogu przyjąć chrzest, jeżeli uratuje
się od wrogów. Rzucił się więc w nurty Hoboli, a dostawszy
się pomyślnie na przeciwny brzeg tej rzeki, dziękował Bogu
chrześciańskiemu za ocalenie, którego nie podały mu staroży-
tne bogi. Że przytoczone podanie nie jest bezzasadne, wska-
zują to monety z napisem laczo de Copnic, albo Jakza Kopnik,
między któremi znajdują się i takie, na których Jaksa wyobra-
żony z krzyżem w ręku, co oznacza nawrócenie się jego.-")
Niektórzy dziej opisowie mniemają, że Jaksa, stawszy się chrze-
ścianinem, udał się do Polski i tam pozostał.-') Bądź co bądź
20) Kloden, Uber die Entstehung Berlin u. Kolln, s. 149.
-'') Dzieje Jaksy kopanickiego podają fragmenty czeskiego kronikarza Pul-
ka.vy z XIV w., który, według nowszych poszukiwań, korzystał z dawniejszej kro-
niki brandenburgskiej, skończonej r. 1267, a najpóźniej r. 1278. (Forscliungen zur
Deutsclien Gescli. T. 17, r. 1877, s. 519). — Jak według Pulkawy, tak i według
kroniki brandenburgskiej laczo był avunculus regis Henrici, a ponieważ w średnio-
wiekowej łacinie avunculus oznacza nie wuja lecz siostrzeńca, zatem Jaksa był sio-
strzeńcem Przybysława, ochrzczonego imieniem Henryka.
W roku 1802 Jerzy. Samuel Bandkie (w Histor-criti- Analecten 230 — 234 j
twierdził, że słynny w dziejach polskich Jaksa z Miechowa, książę serbski, zięć sła-
wnego Piotra Dunina, towarzysz księcia Henryka sandomirskiego w wyprawie do
Ziemi ś., był tym samym Jaksa, który Brandenburg zdobył. — Rozważając myśl tę
Rabę, w dziele: Historische Forscliungen v. Martin Friderik Rabę, 1856, twierdził,
że laczo von Kopnik, Eroberer der Feste Brandenburg, keine Slawenhaiiptling der
Mark Brandenburg, sondern ein polnischer Heerfiihrer, uprzedzając wyprawę cesa-
rza Fryderyka I do Polski, uchwaloną w początku Kwietnia (r. 1157) na sejmie
w Wormsie, opanował Branibor, będąc kasztelanem kopanickim, wnet po powrocie
— 598 —
d/ier/awa jego Kopiinica z okolica nie prędko dostała sie w ręce
niemieckie, ponieważ zabory Albrechta Niedźwiedzia sięgały nie
dalej, jak tylko do Berlina.-**)
3. Niesworność książąt czeskich wywołuje wmieszanie się Fryderyka I
w ich sprawy. Zatargi książąt niemieckich o Bawaryję. Podniesienie
Austryi na księstwo dziedziczne (1156). Przymierze Czechów z Niemcami
przeciw Polsce. Wyprawa do Polski (1157). Pokój kryszkowski.
Kiedy ksiaże czeski Władysław II odbywał z cesarzem
Konradem III wyprawę do Ziemi ś. (r. 1147), Czecliami rządził
brat jego Dypold, przeciw któremu powstał syn nieboszczyka So-
z podróży do Ziemi ś., odbytej w i. 1156, i że on w Kopanicy nad r. Obrą w Wiel-
kopolsce w powiecie Babimostskim, kazał bić brakteaty, mające na około napis:
laczo de Copnik i t. d. Czuwając na pograniczu Polski jako kasztelan laczo pierw-
szy dał hasło do 'joju i tern się tłómaczy okoliczność ta, że Albrecht po odebraniu
Brandenburga nie prowadził z nim wojny, którą musiałby koniecznie prowadzić, je-
śliby laczo byt udzielnym księciem. — Po ogłoszeniu pracy Rabego, Fidicin już
w r. 1157, podobnie jak wcześniej, bo jeszcze w r. 1139, Klóden utrzymywał, że
zdobywca Brandenburga, siostrzeniec Przybysława laczo był ein slawischer pom-
merscher Haiiptling. (Territorien d. Mark Brandenburg. T. I, s. i). Z ojczystych
pisarzy Bartoszewicz w Historyi Pierw. Pol. T. IV, s. 214 — 215 i August Mosbach
w pracy Piotr syn Włodzimirza, 1865, s. 129, zauważywszy nietrafność poglądu Ka-
bego o kasztelanii w Kopanicy, gdzie nigdy nic podobnego nie było, słusznie wy-
rzekli, że nie widzą powodów, dla którychby Jaksa z Miechowa miał być tą samą
osoba co laczo de Copnic. Przytem Bartoszewicz wyraził przekonanie, że laczo,
uprzedzając wyprawę cesarską do Polski, uderzył na Brandenburg. — Nakoniec pro-
fesor Piekosiński, w Rozprawach wydziału historyczno-filozoficznego Akademii Umie-
jętności r. 1883, T. XVI, s. 72 — 74, twierdzi, źe Jaksa, dynasta zaodrzański, szukał
w Polsce schronienia i jest tym samym Jaksa, który się ożenił z córką Piotra Wło-
stowicza i umarł w r. 1176.
Rozważając przytoczone zdanie badaczy, możemy dodać: Jaczo albo Jaksa
pochodzi od imienia Jakób, na co dowody przedstawił Mosbach (Piotr syn "Wło-
dzimirza, s. 129); był on księciem kopanickim, lecz nie tej Kopanicy, którą wyna-
lazł Rabę, o 22 mile od Berlina położoną, ale Kopanicy nad Sprewją. prawie pod
samym Berlinem leżącćj i dziś Kópnik zwanej. Ta Kopanica na pograniczu dwóch
margrafstw Brandenburgskiego i Wschodniego (Łużyc) długi czas była przedmiotem
zatargów między margrafami. W r. 1240 na zjeździe w Budyszynie arcybiskup ma-
gdeburgski Willibrand żądał przywrócenia mu Kopanicy i Chudowiny (Kopnik
i Mittenwalde), ale miasta te przy Brandenburgu zostały i długo jeszcze potem były
przedmiotem zażartych sporów. (Scheltz^ Gesch. d. Lausitz, s. 156).
2*) Granice polskie na zachód od Odry aż do połowy XIII w. obejmowały
ziemię Lubuszską, której terytoryja szerzyła się aż do brzegów dolnej Sprewi, pru-
— 599 —
biesława I, także Sobiesław, zamierzając opanować władze ksią-
żęcą. Scliwytany jednak i do wiezienia wtrącony, Sobiesław
dopiero po upływie dwócłi lat zdołał umknąć do Niemiec (ro-
ku 1150).-'-^) Później brat jego Oldrzyk, tudzież Spitygniew Bo-
rzywojowic także do Niemiec zemkneli. Przyjęci uprzejmie na
dworze cesarza Fryderyka I (1154), książęta czescy błagali go
o pomoc; Oldrzyk obiecywał mu liołd, znaczną summę pienię-
żną, a nawet Czechy do cesarstwa wcielić, byle pomoc od niego
uzyskać. Mając na swym dworze, oprócz wygnańca polskiego
Władysława II, jeszcze i książąt czeskich, Fryderyk I mógł
swobodnie tworzyć rozmaite kombinacye do panowania w Sło-
wiańszczyźnie. Pragnąc nad całym światem panować ambitny
cesarz nie życzył z rąk swych wypuścić zdobyczy, które sami
książęta słowiańscy, z ujmą własnego honoru, błagalnie mu ofia-
rowali. Ale żeby rozpocząć dawno zamierzoną wyprawę do Pol-
ski i ująć się za książąt czeskich, cesarzowi wypadało załatwić
wprzód niemniej ważne sprawy włoskie i zamieszki w Niem-
czech, zwłaszcza zatargi księcia saskiego Henryka Lwa z mar-
grafem austryackim Henrykiem Jasomirgottem o księstwo Ba-
warskie,
Wiadomo, że cesarz Konrad III, obawiając się wzrastającej
potęgi naczelnika Gwelfów, Henryka Pysznego, z rodu książąt
bawarskich, uważał za rzecz niesłuszną, aby jaki książę dwoma
księstwami władał-"^) i dla tego księstwo Saskie chciał oddać
margrafowi Albrechtowi Niedźwiedziowi,'^^) lecz gdy Henryk Py-
szny siłą oręża i wpływem na dworze cesarskim utrzymał się
przy księstwie Saskiem, Konrad III odjął mu księstwo Bawar-
wie pod samą Kopanicę, ale do posiadłości Jaksy nie dotykała, albowiem od księ-
stwa Kopanickiego, inaczćj ziemi Teltowskiej oddzielały ją: na północnym brzegu
Sprewi ziemia Barnimska, a na południowym Łużyce. Porów, mapę do r. 1150 — 1250
w dziele Klodena Uber die Entstehung Berlin und Kolln.
29) Yincentii Annal. a. 1150. Pertz, M. G. XVII, 664.
^'0) Helmold, I, 54.
") Wyżej § 62, s. 568.
— 6oo —
skie i takowe podarował szwagrowi swemu margrafowi Henry-
kowi Jasomirgottowi. Syn Henryka Pysznego {f 1139), Hen-
ryk Lew, odziedziczywszy po ojcu księstwo Saskie i po kądzieli
księstwo Bawarskie, rozpoczął z Jasomirgottem spór i wojnę
o księstwo ostatnie, Ztąd wynikły zaburzenia i wyprawa wo-
jenna Henryka Lwa do Bawaryi r, 1150.''-) Krewny i przyjaciel
jego Fryderyk I Barbarossa, wstąpiwszy na tron r. 1152, z ca-
łej duszy pragnął sprawę o Bawaryje rozstrzygnąć na korzyść
Henryka Lwa, lecz i Henryka Jasomirgotta skrzywdzić nie ży-
czył. Sprawa na kilka lat zaciągnęła się. Nareszcie, załatwiwszy
zwyciezko sprawy włoskie, Fryderyk I zamyślał ukarać księcia
czeskiego Władysława II, który będąc obrażonym na cesarza za
protekcyję okazywaną zbiegłym książętom czeskim, nie dostar-
czył mu na wyprawę włoską, według dawnych zobowiązań, stu
wojowników i sam osobiście nie przybył. Ale Władysław, licząc
na sojusz z szwagrem swym Henrykiem Jasomirgottem, zostają-
cym w przyjaźni z Węgrami i Czechami, nie życzył upokorzyć
się przed cesarzem. Z swojej strony Jasomirgott, czując się bez-
piecznym ze strony Czech i Węgier, śmiało stawał w obronie
praw swych do Bawaryi. Bawiący w ówczas w Bawaryi Fry-
deryk I zbliżył się z wojskiem do granic czeskich (1155). 01-
drzykowi otwierała się zręczność dobijania sie tronu czeskiego,
lecz on zdaje się cokolwiek przed tern uciekł do Polski, ■"•^) zosta-
jącej w nieprzyjaznych z cesarzem stosunkach. Ze wszech stron
zanosiło się na wojnę. Zręczny jednak" dyplomata Daniel, bi-
skup prażski, który już nie jedną sprawę księcia Władysława II
w Niemczech załatwił, przedsięwziął i w tym razie odwrócić
wojnę. Za jego namową książęta czescy zgodziH się układami
burzę zażegnać. Książęta niemieccy także się zgodzili sprawy
swe drogą pokojową załatwić. Cesarz zgodził się na układy i na
pośrednika naznaczył krewnego swego, biskupa freizingeńskiego
'2) Helmold, I, 70.
^■'') Yincentii Annal. a. 1 150. Oulricus . . . in Poloniam cum suis complici-
bus fugit. Peru, M. G, XVII, 655.
— 6oi —
Ottona, znanego dziejopisa, książetći zaś czescy i Henryk Jaso-
mirgott z swej strony na pośrednika wybrali biskupa Daniela.
Po przeprowadzeniu przedwstępnych układów, zajęto sie
najprzód sprawa Henryka Lwa z Henrykiem Jasomirgottem, która
na sejmie w Regensburgu 17 Września r. 1156 załatwiono w ten
sposób, że Bawaryja dostała się w lenna posiadłość Henrykowi
Lwu, a margraf Henryk Jasomirgott, za zrzeczenie się praw
swycłi do Bawaryi, uznany został dziedzicznym księciem mar-
gratstwa, powiększonego dodatkiem krainy nad r. Aniża (Enns)
z tytułem księstwa Austryckiego. Ratyfikacyja umowy odbyła
się przy następnym ceremoniale. Stary Henryk Jasomirgott,
z rodu Babenbergów, zrzekł się księstwa Bawarskiego przez od-
danie siedmiu cliorągwi, wyobrażających siedem bawarskich pro-
wincyi; chorągwie te wręczone zostały naczelnikowi Gwelfów,
Henrykowi Lwu, który dwie chorągwie, wyobrażające markę
Wschodnią (Austryją), do której od dawna należały dwa hrab-
stwa, zwrócił. Cesarz wnet markę z dwoma hrabstwami pod-
niósł do godności księstwa i takowe przez zwrócenie dwóch
chorągwi nadał Henrykowi Jasomirgottowi i jego żonie Teodorze
z Komnenów z potomstwem. Po dopełnieniu ceremonii książę
czeski Władysław II dekret cesarski uroczyście ogłosił. ^^) Tym
sposobem rodzina bawarska, podniesiona do godności dynastyi
Babenbergów, posiadła oddzielne w państwie Niemieckiem księ-
stwo, niepodległe sądom książąt rzeszy, zupełnie autonomiczne, ma-
jące otwartą drogę rozwijać się w wielkie ciało polityczne i wpływ
swój na losy sąsiednich Słowian wywierać. Odtąd Wideń, bio-
rąc przewagę nad dawniejszemi stolicami margrafów Melk i Leo-
poldsberg, staje się stolicą Austryi.
Pracując nad urządzeniem losu szwagra swego Henryka
Jasomirgotta, Władysław II pracował razem i dla siebie. Długo
•''^) Otto Frisingen. De Gestis Friderici II, 32, fol. 38; Annal, Paliden. ad
a. 1 156; także Annal. Magdeburg. Pertz, M. G. XVII, 90 i 191; Abbat. Ursper-
gens. Chr. s. 283. Palacki, Dejiny, T, I, część 2, s. 44; Erben, Regesta, N, 292.
602
toczące sitj sekretnie iikhidy jego ł cesarzem wyjaśniły sie do-
piero później, gdy Władysław został zaproszony na ślub Fryde-
ryka I z Małgorzata burgundzka (3 Czerwca r. 1157). Wtedy
to dyplomaci czescy, biskup Daniel i kanclerz książęcy Gerwazy,
zawarli z cesarzem tajemnie przymierze, mocą którego książę
czeski zobowiązywał się stanąć osobiście na wyprawę włoską
i polską, co przysięgą stwierdził, cesarz zaś przyrzekł „ozdobić
go koroną królewską" i ku powiększeniu godności jego oddać
mu Budyszyn.^^) Umowę tę obie strony trzymały w tajemnicy,
życząc mieć wprzód rękojmię spełnienia jej. Cesarz, ujm.ując się
za bawiącego u niego Spitygniewa Borzywojowica, chciał wy-
znaczeniem mu dzielnicy, los jego zapewnić, Władysław zaś
rozgniewany na księcia polskiego Bolesława Kędzierzawego za
udzielenie przytułku Oldrzykowi, chciał doczekać się wyprawy
do Polski, aby przy tej zręczności niebezpieczną sprawę z 01-
drzykiem załatwić, dawny trybut polski 500 marek srebra i 30
marek złota do skarbu czeskiego windykować, tudzież jawne za-
miary podniesienia przeciw niemu w Czechach powstania usu-
nąć. ^'') Powodem więc przyśpieszenia wyprawy do Polski nie
tyle był wygnaniec polski Władysław II, ile książę czeski także
Władysław 11.=^')
Mając już na usługi swe księcia czeskiego, Fryderyk I za-
mierzał jeszcze z księcia polskiego zrobić wassala, któryby na
jego wezwanie stawił się z wojskiem, gdzie wypadnie, w intere-
sach cesarstwa. Wygnaniec Władysław mógłby najprędzej stać
się podobnem narzędziem, ale dla tego wypadało wprzód zmusić
Bolesława Kędzierzawego, aby starszemu bratu władzę ustąpił.
Rokowania ciągnęły się długo. Kędzierzawy nie poddawał się
35) Yincentii Annal. ad a. 1 157. Pertz, M. G. XVII, 666. Palacki, Dejiny,
Dii I, castka 2, s, 44 — 5.
•■'«) Talacki, jak wyżej. .^5. Dudik, Miihr. Gesch. III, 304—305.
•■'") Mistrz Wincenty: At vero Wla-Jislaiis sui non immemor, quum suflicientem
sese ulciscendi non haberet facultatem, regcnti Pragitarum uteumąue sibi conciliat, cu-
jus ope Rufi (Barbarossa) flammas draconis contra Boleslaum solicitat. M. P. II, 371.
— 603 —
żadŁiniom cesarskim, być może ośmielony będąc mężnym opo-
rem Jaksy w Braniborze, oblężenie którego ciągnęło się kilka
miesięcy. Cesarz wybierał się długo na wyprawę do Polski, lecz
w pierwszej połowie r. 1157 Niemcom nie wiodło się pod Bra-
niborem. I nie wcześniej aż po zdobyciu grodu tego 1 1 Czerwca
(1157),-^^) panowie niemieccy zebrawszy się na sejm w Baben-
bergu, nadzwyczaj pośpiesznie, bo już i Lipca, ucłiwalili wypra-
wę do Polski.^*') Siły niemieckie miały się zebrać w Halle już
w początku Sierpnia.
Posłowie polscy, przybywszy do Halle przed samem rozpo-
częciem wyprawy, spodziewali się, że z pomocą przyjaciół mię-
dzy Niemcami odwrócą wojnę, ale według wyrażenia samego
cesarza Fryderyka I „nie przywieźli z sobą nic takiego, coby go
od wojny mogło powstrzymać." *"j Wyruszyły więc wojska nie-
mieckie z Halle 4 Sierpnia.
W obozie cesarskim zebrali się najwyżsi dostojnicy pań-
stwa; arcybiskupi magdeburgski Wichman i bremeński Hart-
wig, książę saski Henryk Lew, palatyn Otto z Witelsbachu,
margrabiowie: brandenburgski Albrecht Niedźwiedź i łużycki
Dytrycłi, tudzież wielu innycli panów i komesów, słowem kwiat
niemieckiego rycerstwa. Od południa dążył na połączenie z ni-
mi Władysław czeski z bratem Dypoldem i morawskimi ksią-
żętami. Najwyższą komendę nad wojskiem objąwszy sam cesarz
Fryderyk rozkazał wojsku wprost do granicy polskiej dążyć.
Przewyższał on zdolnościami wszystkicłi poprzedników swoich,
którzy wojowali w Polsce, ale pamiętał nieszczęśliwe ich od-
8*) Wyżej w bieżącym § przyp. 22.
3") Fryderyk I w liście do Wibalda w Sierpniu r. 1157 pisał: post curiam
Bavenbergensem ita vicinus et paratus nobis affuisti, ut, forte a maiestate nostra
Yocatus, sine cunctatione vel dilatione ad omnes jussiones nostras explendas devotus
occureres. M. P. II, 21, Czas wzmiankowanej narady Bielo wski podaje 1 Lipca
(tamże s. 21). Wypada zauważyć, że w Bambergu odbywała się wtedy nie narada
zwyczajna, a sejm: in sollempni curia Babenbergensi in Kai. lulii celcbrata. Obacz
dokument 4 lulii 1157 r. w Monumenta Boica, 1831, T. XXIX, s. 345.
'"J List Fryderyka I do Wibalda w Sierpniu r. 1 157. M. P. II, s. 21.
— 604 —
wroty i nie skrywał trudności, jakie mu przezwyciężyć wypa-
dało. W liście do Wibalda, opata korbejskiego, pisał on: „Pol-
ska tak jest obwarowana przyrodzeniem i sztuka, że poprzednicy
nasi 'królowie i cesarze ledwie do brzegów Odry docliodzili."
I tym razem oczekiwał trudny cli do przebycia w lasacli zasie-
ków, podziwiał sztukę i rozum obrony, przyznawał się, że „tylko
pomoc boska widocznie mu przewodniczyła przebyć zasieki i wą-
wozy." Zbliżył sie nakoniec do Odry, „która opasywała Polskę
niby wałem, a wszystkicli odstraszała głębokością swych nur-
tów."*') Pod Głogowem Władysław czeski z wojskiem swem
połączył się z Niemcami i gdy ostatni waliali się rozpocząć przez
Odrę przeprawę, Czechowie pierwsi w głąb rzeki rzucili się i na
drugim brzegu stanęli*-) (22 Sierpnia 1157). Za nimi Niemcy
cisnęli się io łodzi, a niektórzy z nich, nie mogąc się doczekać
przeprawy, rzucali się z niecierpliwości do rzeki i tonęli. Polacy
z niepojętych przyczyn nie bronili przeprawy, a gdy się Niemcy
i Czesi rozleli po prawym brzegu Odry, Bolesław Kędzierzawy,
nie ważąc się bronić warowni Głogowa i Bytomia, kazał je spa-
lić, a sam w głąb kraju ustępy wał. Miał on posiłki ruskie, po-
dobno nawet od Prusów i Jadźwingów, lecz w obec przemaga-
jących liczbą wojsk nieprzyjacielskich i znakomitego uzbrojenia
ich, niepodobieństwem było stawić opór w otwartem polu. Zo-
stawało uciec się do taktyki Bolesława Krzywoustego i jak on
niegdyś znękał wojska Henryka V (1109), tak samo i teraz pod-
jazdami, nocnemi napadami, przecinaniem podwozu żywności,
skrytemi zasadzkami nękać nieprzyjaciół. Kędzierzawy rzeczy-
wiście przyjął taki sposób prowadzenia wojny. Po spaleniu
twierdz nad Odrą zniszczył i spalił wszystko, co tylko w okolicy
było, zostawiał za sobą pustynię, po której wojskom cesarskim
przechodzić wypadało. „Mąż przebiegły", odkładając z dnia na
dzień bitwę, walczył bez wojny, nękał nieprzyjaciół, odcinał ze
') List Fryderyka I do "Wibalda w Sierpniu r. 1157. ^^- P- II> s.
-) Yinccntii Annal. ad a. 1157. Pertz, M. G. XVII, 666,
— 6os —
wszech stron zasiłki żywności i tak ku Poznaniowi ustępy wał. *^)
Postępując za nim- wojska niemieckie żelazem i ogniem do re-
szty kraj niszczyły, ale brak wygód, biegunki od wody polskiej,
wreszcie zaraza, mocno szeregi nieprzyjaciół trzebiły.'*^) Wszakże
nierówność sił walczącycłi stron widocznie szalę zwycięztwa na
stronę cesarza przechylała. Kędzierzawy pomimo mężnego oporu
i rozsądnej taktyki, nie posiadał ani zdolności ojca swego, ani
potęgi ducha wielkiego pradziada Chrobrego. Zrozumiał, że nie
podoła Niemcom i Czechom, wolał upokorzyć się z zatajoną my-
ślą przyjąć wszelkie względem nieprzyjaciół zobowiązania, aby
je potem nie spełnić. Taki był bowiem zwyczaj owego wieku,
niejednokrotnie przez książąt czeskich w stosunkach z cesarzem
praktykowany. Mógłby wreszcie Kędzierzawy przeciągnąć woj-
nę, ustępując na Mazowsze ku granicom Litwy lub Rusi, w na-
dziei, że jeśli w początku wojny Niemcy już ginęli od chorób
i wody, to w jesienne sloty ciężko uzbrojeni rycerze po bezdro-
żach, w lesistych i podmokłych miejscowościach mogli byli uledz
całkowitemu zniszczeniu, podobnie jak pod Wrocławiem r. 1109.
Ale w obozie niemieckim był wygnaniec polski Władysław II,
którego Niemcy, w razie zajęcia Poznania lub Krakowa, pe-
wnoby przywrócili do władzy i z nim, jako z księciem polskim,
traktowaliby o pokój. Tego właśnie najbardziej obawiał się Kę-
dzierzawy. Wolał więc poświęcić godność narodową i samemu
się uniżyć, byle obronić interes osobisty. Bądź co bądź on
pierwszy żądał pokoju. Na pojednawcę wybrany został książę
czeski Władysław II, szwagier wygnańca polskiego Władysła-
wa, ale gdy przyszło do warunków pokoju o Władysławie za-
pomniano. Ambitnemu cesarzowi wszystko jedno było, kto miał
w Polsce panować, byle hołd mu składał, służył wiernie i po-
siłki wojenne dostarczał. Stosownie do ówczesnego zwyczaju
*3) Mistrz Wincenty, Kronika. Bielowski, M. P. II, 371.
••*) Mistrz Wincenty we wskazanem miejscu, tudzież Naruszewicz, H. N. P.
II, pod r. 1157, XXIII.
— 6o6 —
i życzenia cesarza książę polski stanął przed nim boso, z mie-
czem obnażonym nad głową, na znak, że życie jego od łaski ce-
sarskiej zawisło. W tak poniżającej postaci Bolesław Kędzierza-
wy przysiągł przed Fryderykiem I we wsi Kryszkowie^*^) za
siebie i braci, że wygnanie Władysława nie miało na celu obra-
żenie państwa Niemieckiego, obowiązał się stanąć w Magde-
burgu na Boże Narodzenie (1157), aby przed trybunałem cesar-
skim odpowiedzić na skargę brata i przyrzekł, jako wierny
wassal cesarski stanąć na wyprawę włoską,''''*) za opieszałość zaś
i niestawienie się dla złożenia liołdu, Bolesław Kędzierzawy obo-
wiązał się zapłacić kary: cesarzowi 2000, książętom niemieckim
1000 i cesarzowej 20 grzywien złota, a dworowi cesarskiemu
200 grzywien srebra.^")
Tryumfował cesarz z upokorzenia księcia polskiego, prze-
chwalał się, że „łaską boską wtłoczył jarzmo na krnąbrne karki
polskie, wracał jako wielki zwycięzca", uprowadzając zakładników
polskich, danych mu w rękojmię spełnienia warunków pokoju.''^)
A w Niemczech tymczasem pisarze i poeci głosili sławę i wiel-
kie czyny cesarza. W gruncie rzeczy zwycięztwo jego reduko-
wało się do osobistego upokorzenia Bolesława Kędzierzawego,
*•'') w liście do Wibalda Fryderyk I pisał : in territorio Crisgowe. — Ra-
dewik: circa partes Crisgoviae. — Długosz: apud villam Kryszgowe. Z tego Naru-
szewicz wyrozumiał, że wzmiankowanego miejsca szukać wypada w Kargowie, nie-
daleko Babimostu (w Poznańskiem), na granicy Śląska. Za Naruszewiczem poszli inni.
Dopiero Eoeppel, spolszczywszy łacińską nazwę, pisał Kryszkowo. Przezdziecki wy-
szukał aż dwie wsie Kryszkowo: jedną w parani Cerkwickiej, drugą w Kwileckiej,
zawsze jednak w "Wielkopolsce, ale według uwagi Bartoszewicza (Hist. Pier. Pol.
IV, 177) metryka tych wsi z r. 1676, dość późna. Wszakże jest i wcześniejsza, bo
według źródeł dziejowych XVI w., wtedy już istniało Krziszkowo parafii Cerkwice.
(Pawiński, Polska XVI w. Wielkopolska. T. I, r. 1883, s. 9).
■*") W liście Fryderyka I do Wibalda nie wzmiankuje się liczba wojów,
ale według Kontynuatora Kośmy, miało być ich 300. Pertz, M. G. IX, 164.
*') Szczegóły są wyjęte z listu Fryderyka I do Wibalda. Bielowski, M. P.
II, S. 22.
^"j Wincentii Annal. ad a. 1158. Pertz, M. G. XVII, 667. Zakładników
przyprowadzono najprzód do Pragi, a potem dopiero cesarzowi dostawiono. Palacki,
Dejiny, Dii. I. castka 2, s. 46.
— 6o^
który będąc „pełen obłudy, zawierał przymierze, obmyśliwajac
zdradę." Uniżeniem sie ułatwił on cesarzowi wycofanie sie z prze-
trudnej wyprawy, zagrażającej w dalszym jej ciągu klesl<ą od cho-
rób i głodu. A gdy cesarz opuścił Polskę, Bolesław warunków
pokoju spełnić nie myślał: do Magdeburga nie pojechał, posił-
ków na mediolańską wyprawę nie dostarczył, do uległości cesa-
rzowi nie przyznawał się/'^) pozostał takim, jak był księciem
udzielnym. Cesarz na' to wszystko poradzić nie mógł, do Pol-
ski powtórnie iść nie życzył. Wygnaniec Władysław pozostał
w Niemczech, bez nadziei powrócenia kiedykolwiek do Polski.
4. Podniesienie Władysława czeskiego na króla (!I58). Zasługiwanie się
jego cesarzowi. Niewdzięczność Fryderyka I. Pozbawienie Władysława
tytułu królewskiego (1174).
Wierny sprzymierzeniec i sługa cesarza Władysław czeski
oczekiwał wynagrodzenia za swe zasługi Niemcom, a miał na to
prawo, bo bez jego uczestnictwa niemożebnem było cesarzowi
poradzić z książętami polskimi. Wszak on pobudził Fryderyka I
do wojny z Polską, on pierwszy przebył Odrę i tem ośmielił
Niemców do zagłębienia się w nieznanym kraju, on był poje-
dnawcą stron wojujących, on zakładników polskich prowadził do
Pragi, a potem dopiero przez biskupa Daniela przedstawił ich
cesarzowi w Wircburgu, on, według roczników prażskich, pod-
ciągnął Polskę pod władzę cesarską,'^") on i na przyszłość po-
trzebny był cesarzowi, dla wstrzymywania książąt polskich od
mieszania się w sprawy Słowian pomorskich i zaodrzańskich,
których w tym czasie ujarzmiali Henryk Lew i Albrecht Nie-
<") Radewik. De gestis Friderici, cap. 5. Ipse tamea dux dolis plenus, et
aceibam dominationis cupidinem mente gerens, jamjam suis promissionibus, ut post-
modum pactuit, moliebatur insidias. Nam nec ad cuiiam venit, nec sufficientes pro se
procuratoies missit, italicam quoque expeditionem violato sacramento mentitus est. —
To samo potwierdza Gunter, Czyli Ligurinus poeta ówczesny. Porów. Naruszewicz,
H. N. P, II, pod r. 1 1 57, rozdz. XXIV, s. 301. — Roeppel, Dzi. Pol. I, 348.
soj Annales Pragen^. ad a. 11 57. Pertz, M. U. III, 120.
— 6ocS —
d/wiedź. Wynagrodzić wypadało koniecznie. Cesarz zrozumiał
to i gdy Władysław II zjawił sie na sejm w Regensburgu, na
Trzy Króle roku 1158 w poczcie panów niemieckich, cesarz
podnosząc zasługi jego cesarstwu Rzymskiemu i narodowi nie-
mieckiemu, 1 1 Stycznia uroczyście oddał mu koronę i pierwszy
raz nazwał go królem. W tydzień potem, mianowicie 18 Sty-
cznia akt, podpisany przez książąt niemieckich i biskupa Da-
niela, g-łosił, że w odznaczenie zasług i wierności księcia Wła-
dysława i wszystkich Czechów, cesarz obdarza go z potomstwem
koroną królewską na wieczne czasy, oraz nadaje mu i potomkom
jego prawo pobierania z Polski trybutu, który przodkowie księ-
cia czeskiego dawniej pobierali.'^') Tak więc korona królewska
dostała się państwu Czeskiemu nie jako oznaka godności i siły
narodu, bez jako nagroda za wierność i zasługi państwu Nie-
mieckiemu, za krew czeską przelewaną w walkach za interesy
wrogów, na zgubę reszty Słowian. Większego poniżenia narodu
czeskiego być już nie mogło!
Nowy król czeski, czując się wdzięcznym cesarzowi, za na-
grodę, otrzymaną ,,za wierną służbę", postanowił wysługiwać
się mu, z większem jeszcze poświęceniem krwi własnego na-
rodu. I gdy go cesarz wezwał na wyprawę włoską, Władysław
zwołał sejm w Pradze, domagając się uchwały sejmowej o wy-
prawie Czechów w pomoc Fryderykowi I przeciw Mediola-
nowi, aby tym sposobem zamierzoną w jego osobistych wi-
dokach wyprawę okryć zgodnem życzeniem narodu. Wszakże
przedstawiciele narodu starostowie i żupani, rozważywszy donio-
słość ofiar i strat, jakie ponieść wypadało, dla dogodzenia pró-
żności króla, rzekli, że taka ważna sprawa, jak zagraniczna
wojna, nie może być bez zgody sejmu przedsiębraną, a ten, kto
doradził ją królowi, wart ukrzyżowania."'-) Słowa te wymierzone
^') Erben, Regesta, N. 295.
^-) Yiecentii Annal. ad a. I158: vera dignum cruce leferunt. Pertz, M. P,
XVII, 668.
— 6og —
były przeciw biskupowi Danielowi, o którym wiedziano, że był
głównym doradzcą królewskim. Król, stanąwszy w obronie bi-
skupa, zawołał : nie przez złą radę czyjąkolwiek, postanowiłem
nieść służbę wojenną cesarzowi, a z własnej pobudki. Kto ży-
czy dobrowolnie iść ze mną, tego przyjmę i służbę jego w^yna-
grodzę uczciwie; oporni mogą, pozostawszy w domu, spać, lub
z kobietami się bawić. ''•^) Zręczne przemówienie króla trafiło do
przekonania ludzi owego wieku, szukającycłi po świecie z po-
mocą oręża zdobyczy i sławy. Gorące przemowy i pieśni wo-
jenne podnosiły duclia rycerskiego młodzieży, która, nie zważając
na przestrogi starszy cłi, śpieszyła do Pragi. Zamiast 300 zbroj-
nych wojowników, zebrało się 10,000, którycłi król Władysław-
w początku Czerwca r. 11 58 prow'adził do Włoch, przelewać za
cesarza krew czeską i ujarzmiać Włochów dla Niemców. Była
to szczególnego rodzaju ,. wierna służba", nie zabraniająca wre-
szcie i polupieżyć na swój rachunek. Obdarłszy więc po drodze
Weronę, Władysław pociągnął pod Breszcziję, gdzie dwa tygo-
dnie na cesarza oczekując, spalił okolicę, potem w awangardzie
wojska niemieckiego, szturmem zdobywał mocne pozycyje, pro-
wadził do Mediolanu Czechów, którzy po krwawych bojach zdo-
bywszy przeprawę przez r. Adygę, pierwsi pod Mediolanem sta-
nęli. Za nimi dopiero rozłożyło się sto tysięcy Niemców.'^^) Po
sześciu tygodniach oblężenia Mediolan musiał się poddać cesa-
rzowi, mieszkańcy z procesyją i duchowieństwo w ornatach, a ma-
gistrat boso, wyszli przeciw cesarzowi, jeden zaś z członków magi-
stratu niósł miecz nad głową obnażony, który u stóp cesarskich
złożył. Zwycięzcy obchodzili tryumf swój uroczyście z nabożeń-
stwem, podczas którego królowie mieli w koronach stanąć, ale
że Władysław, posiadając prawo wkładania korony tylko w dni
uroczyste, nie miał jej przy sobie, przeto cesarz własną koronę
6^) Yincentii Annal. ad a. 1 158: Qui vero negligens, mulierum ludis con-
tentus et otio, mea pace securus propria sedeat in domo. Pertz, XVII, 668,
^^) Wincenty tamże, s. 670. — Palacki, Dejiny, Dii. I, ćastka 2, s. 49
i dalsze,
Tom III. 39
— • 6io —
na giowę jego włożył. Potem l<azał wypłacić mu looo marek,
jal<;o dziesiątą część łupów, zdartych z Mediolanu. We Wrze-
.śniu r. 1 1 58 Władysław pełen sławy z tryumfem i niedobitl<ami
wrócił do Pragi, gotując się do nowycli cesarzowi usług. Bi-
skup Daniel, jako powiernik Władysława, przy cesarzu pozostał.
Upokorzenie Mediolanu i innych miast włoskich podniosło
niepomiernie dumę Fryderyka T. Zamierzał on panować we Wło-
szech jakby we własnym majątku. Despotyzm wojenny zaciężył
nad Włochami, a zarozumiały Barbarossa, nie zadawalniając się
już samowładztwem w zarządzie kraju, chciał jeszcze i w spra-
wach kościelnych kierować się własną wolą. Brutalstwo teutoń-
skie w samo serdce ubodło Włochów: powstanie było niechy-
bne. ]\Iediolan pierwszy dał hasło, wygnawszy ze swych murów
Barbarossę z jego orszakiem (1159). Gniewny cesarz gromadził
siły z całego państwa swego, aby niepokorne miasto ukarać.
Król Władysław dostarczył mu posiłki, sam jednakże nie ruszył
się z miejsca: Dypold był jego zastępcą. Oblężenie Mediolanu
zaciągnęło się do dwóch lat. Cesarz musiał ciągle dopełniać
wojsko ginące pod murami walecznego miasta. W obozie jego
zebrał się kwiat niemieckiego rycerstwa, nawet wygnaniec pol-
ski Władysław, z starszym synem swym Bolesławem Wysokim,
pośpieszyli stanąć w orszaku cesarskim. Nie mogli oni przypro-
wadzić cesarzowi posiłków, ponieważ na wygnaniu sami z jego
łaski żyli, ale stawienie się ich w obozie pod Mediolanem doga-
dzało próżności Fryderyka I, bo podnosiło jego majestat. Głodem
zmuszone do poddania się miasto, doświadczyło strasznej klęski.
Despota, znęcający się nad mieszkańcami, pozwolił im w ciągu
ośmiu dni opuścić miasto i osiedlić się w innych miejscowo-
ściach, a IMediolan kazał zburzyć, zaorać i solą posypać (1162).
Tem jednak nie skończyły się utrapienia Włoch. Po upływie kilku
lat Barbarossa, otrzymawszy od Władysława posiłki, pod wodzą
Dypolda, ruszył znowu do Włoch (1166), zdobył i spalił Rzym,
trzymał w oblężeniu Ankonę, lecz morowe powietrze w Rzymie
tak gwałtownie przetrzebiło szeregi niemieckie, że cesarz, stra-
d
— 6ii —
ciwszy 25,000 żołnierzy, pośpiesznie cofnął się na północ, a tym-
czasem pod Ankoną od morowej zarazy najprzód Dypold, potem
biskup Daniel zmarli (1167).'''"')
Kiedy się Fryderyk I bawił ciemiężeniem Włoch, król cze-
ski Władysław II musiał mieć się na baczności przeciw zama-
cliom synów Sobiesława I, zostającym na dworze cesarskim.
Starszy z nich Sobiesław już w r. 1161, niespodziewanie do Mora-
wii wpadłszy, zdobył Ołomuniec. Nie mogąc przeciw^nika siłą po-
konać, Władysław zdradą zwabił go do siebie i do więzienia wtrą-
cił. Ale młodsi bracia Oldrzyk i Wacław bawili u cesarza, który
mając na swe zawołanie książąt czeskich, trzymał w ciągłej oba-
wie Władysława II, Niewdzięczność cesarza mocno bodła króla
czeskiego. Przekonał się on, że za wierną swą służbę, za krew
czeską, obficie w interesach niemieckich przelaną, lada chwila
mógł doczekać się wyrzucenia go z kraju. Wspomniał wreszcie,
jak się cesarze z przodkami jego obchodzili i życząc zapewnić
następstwo po sobie synowi swemu Fryderykowi, zrzekł się wła-
dzy i na stolec książęcy wyniósł syna swego, a sam zamierzył
resztę życia w klasztorze premonstrantów Strachowskim, założo-
żonym w r. 11 73, przepędzić. Zapomniał chyba nieszczęsny, że
zbytecznem wysługiwaniem się cesarzowi, stanął do niego w sto-
sunku jak wassal do suzerena, że sam sponiewierał godność księ-
cia czeskiego, przyjmując z rąk cesarza koronę królewską, za
zasługi krwią czeską znaczone w interesach niemieckich. Bar-
barossa nie odmawiał mu swej łaski, dopóki był potrzebny, ale
skoro zrzekł się tronu, stał się niepotrzebnym, a następstwo po
nim cesarz zamierzył stosownie do swych widoków regulować.
Wezwał więc przed siebie do Norymbergu Władysława z synem
Fryderykiem, tudzież Sobiesława, którego rozkazał wnet z wię-
zienia wypuścić. Spełniając rozkaz cesarski nowy książę czeski
Fryderyk oswobodził z więzienia Sobiesława, który po 13 latach
odłączenia od świata, przybył do Pragi, lecz dowiedziawszy się,
&ó) Palacki, Dejiny, Dii. I, cząstka i, s. 6 1 — 62.
39*
6l2
że mu oślepienie grozi, umknął do cesarza, przed którym wnet
Władysław z Fryderj^kiem stanęli. Barbarossa gniewał się, że
zmiana władzcy Czech stalą się bez jego zezwolenia i po nara-
dzie z panami czeskimi, księciem Czech mianował Sobiesława II
('1173),^*') W^y czem oświadczył, że udzieloną Władysławowi II
i następcom jego na wieczne czasy godność królewską odbiera
na powrót i że nadal władzcy Czecli mają się tytułem książęcym
zadowolniać.'"') Barbarossa patrzał na Czechy jak na swą oso-
l)istą własność, zmieniał książąt jalcby ekonomów swych, wkła-
dając na nich pewne obowiązki, bo i Sobiesław II, za przyznanie
go księciem, obowiązany był wysłać cesarzowi do Włoch posiłki,
pod wodzą brata swego Oldrzyka.
Poniżenie godności książąt czeskich było skutkiem mizer-
nej polityki samychże książąt, w ciągu dwóch wieków szukają-
cych protekcyi u cesarzów niemieckich. Geograficzne położenie
Czech, jedność plemienna z Polakami, wspólność interesów obu
narodów w obronie Słowiańszczyzny od wdzierających się Niem-
ców, nakazywały Przemysłowcom trzymać się jednakowej poli-
tyki z Piastowiczami, którzy wśród największych niepowodzeń,
unikali o ile mogli plątania się w interesy niemieckie i krwi
narodu swego za cesarskie interesy nie szafowali. Przeciwnie
książęta czescy, stawiając własne sprawy wyżej nad interesy na-
rodu swego, nie żałowali krwi czeskiej za cudze sprawy i wspól-
nie z Niemcami w ciągu półtora wieku najeżdżali i łupieżyli
Polskę, przeszkadzając jej tym sposobem do zebrania się z siłami
dla obrony zaodrzańskich Słowian. A gdy w połowie XII w.
osłabiona mocno Słowiańszczyzna zaodrzańska, najbardziej po-
mocy potrzebowała, książę czeski Władysław II, usilnie poma-
gając Barbarossie do poniżenia Polski w roku 1157, niemało
się przyczynił do ułatwienia Niemcom ujarzmienia zaodrzańskich
braci.
^^) Palacki, Dejiny, Dii, I, cząstka i, s. 70—72.
"'"y Tomek, Deje kialowstwi (jeskeho, s, 113 — in
- 6i3 -
5. Niemoc Polski po r. 1157. Wydzielenie Śląska synom Władysława II
(1163). Wyprawa Bolesława Kędzierzawego do Prus (1167). Niedołęztwo
rządów jego.
Od zawarcia pokoju w Kryszkowie (r. 1157) Polska poni-
żona moralnie w osobie jej księcia, podzielona na trzy części,
dociskana intrygami Władysława II w Niemczech, a wewnątrz
pozbawiona silnego rządu, nie przedstawiała już takiej poważnej
siły, któraby na szali ówczesnej polityki przewagę mieć mogła.
Cudzoziemcy pojmywali to, a chociaż przyrzeczony przez Kę-
dzierzawego hołd cesarzowi spełzł na obietnicy i niczem się wię-
cej nie wyraził, wszelako cudzoziemcy poczytywali odtąd Polskę
za państwo hołdownicze Niemcom. Podobne przekonanie tak
się szerzyło, że nawet oględny autor kroniki słowiańskiej, Hel-
mold, pisał: Polska, wielki kraj słowiański, miała niegdyś kró-
lów, dziś rządzą nią książęta, a kraj ten, równie jak Czechy,
podlega władzy cesarskiej. •^^) Nie doszli wprawdzie synowie
Krzywoustego, aby na wzór książąt czeskich, prowadzić rnieli
rycerstwo polskie na usługi cesarzowi, wszakże osłabiwszy wła-
dzę monarchiczną i siły państwa Polskiego wygnaniem Włady-
sława, tudzież czując się zagrożonymi ze strony ujmującego się
za nim cesarza, wysługiwali się książętom niemieckim, a szczegól-
nie Albrechtowi Niedźwiedziowi, z którym wszedłszy w przyja-
zne stosunki, zatwierdzone związkiem pokrewieństwa, przez to
samo przyznali zdobycze jego między Łabą a Odrą. Nad Sło-
wiańszczyzną zaodrzańską zawisła czarna chmura, w stronę Pol-
ski posuwająca się.
Tymczasem tułający się już kilkanaście lat za granicą Wła-
dysław II, nie zrażając się tem, że wyprawa Barbarossy do Pol-
ski w roku 1 157, nie doprowadziła do pożądanych skutków, nie
przestawał wysługiwać się cesarzowi, w nadziei zaskarbienia ła-
ski jego. Stawił się on z synem Bolesławem Wysokim w obo-
") Helmold, I, 1.
— 6i4 —
zie cesarskim pod Mediolanem, podczas długiego oblężenia
wzmiankowanego miasta (r. 1161 — 1162), a miał przytem liczne
w Europie związki przez swa córkę Ryksę, żonę sławnego króla
kastylskiego Alfonsa VII, tudzież przez własne małżeństwo z cór-
ka Albreclita Niedźwiedzia. Barbarossa odznaczał ciągle Ryksę
wśród innycli niewiast; dwór jego cześć jój należytą; oddawał,^**)
a sława i przymioty córki zawsze cłioć troclię podnosiły znacze-
nie upadłego monarcłiy. Wszystko to nieprzyjemne wrażenie
na książąt polskich wywierało, bo przekonywali się, że cesarz nie
opuszcza Władysława i może jeszcze raz na korzyść jego przed-
sięwziąć wyprawę. Wybawiła i cli wreszcie z kłopotu śmierć
Władysława II,"") bo chociaż synowie jego mogli się upomnić
o spadek po ojcu, ale nie o władzę księcia polskiego, albowiem
ta według testamentu Krzywoustego, do najstarszego w rodzie
należała. Pojął to dumny zniszczyciel Mediolanu Fryderyk I
i wyprawiając do Polski starszego syna Władysławowego, Bole-
sława Wysokiego, „już nie groźbą, lecz proźbą, nie bronią, lecz
łagodnością wstawiał się za dziećmi Władysława i nie wymagał
dla nich osobnej dzielnicy, a tylko cząstkę jaką ziemi na utrzy-
manie.*^^) Książęta polscy nie stawili oporu i dali synom Wła-
^'') Szczegóły dotyczące córki Władysława II, Ryksy, małżonki łtróla Ał-
foiisa VII, dalszy los jej samej i potomstwa jej, przedstawił Przezdziecld, w dziele :
Ślady Bolesławów; za nim Bartoszewicz w Histor, Pierw. Pols. T, IV, i88.
**>) Chociaż w rocznikacli polsliicli zapisano: a. 1159 Vladislaus in exilio
obiit. (M. P. II, 798, 833, 875), wszakże, zważając, że nadanie Fryderyka I w Tu-
rynie, 18 Sierpnia r. 1162, księstwa Prowancyi Rajmundowi Berengariuszowi. za
lvtórego wyjść miała młoda wdowa po królu Alfonsie VII, Ryksa, córka Włady-
sława II, podpisał w liczbie wielu innych osób i Wladislaus dux Poloniae, nie
ulega wątpliwości, że Władysław żył jeszcze w drugiej połowie r. 1162. A ponie-
waż wydzielenie synom jego Śląska nastąpiło w r. 1 163, oczywiście wiec, że on
zmarł w końcu r. 1 162 lub na początku r. 1163. — Przywilej z r. 1162 przytoczony
w Naruszemicza Hist. Nar. Pol. T. II, pod r. 1157, "^oz. XXV, s. 304. Porów.
Roeppel, Dz. Pol. księga II, rozdział I, str. 349; Bartoszewicz, HiSt. Pier. Pol.
IV, 189.
"1) Mistrz Wincenty: Non parvi denique temporis interiectu exule ultimum
fundo diem non minis insistit imperator, sed precibus, non armis instat, sed gra-
tia: (M. P. II, 371 — 2). — Boguchwał: Qui defuncto imperator Boleslao non ar-
— 6i5 -
dysława Śląsk, nie cały wprawdzie, albowiem niektóre grody
zatrzymał Bolesław Kędzierzawy, jako zwierzclini książę kraju,
nie dowierzając zapęwno synowcom swym, wycłiowanym za gra-
nicą i wracającym do Polski, z wrogiem dla niej usposobieniem.
Tym sposobem Polska została znowu podzieloną na cztery czg-
ści, z którycli trzy zostały przy synacli Krzywoustego, czwarta zaś,
Śląsk, dostawszy si§ Bolesławowi Wysokiemu i Mieczysławowi,
ponieważ trzeci brat ich^JConrad zostawał do czasu w klaszto-
rze, — stanęła jako coś osobnego w państwie Polskiem, bo cłio-
ciaż książęta ziemi tej byli takimiż jak inni dzielnicowi książęta
potomkami Krzywoustego, ale usposobienia icli ciążyły do Nie-
miec i do oderwania się od reszty kraju.
Jeżeli za życia Władysława II książęta polscy, obawiając
się w sprawie_ jego interwencyi cesarza, obojętnie zacliowywali
się względem rozbojów Henryka Lwa w kraju Obodrytów (roku
1 1 60 — 1 162), to, po załatwieniu żądania cesarskiego wydzieleniem
Śląska synom Władysława, nie mieli już powodu lękać się gnie-
wu cesarza. Wojnę z Obodrytami prowadził Henryk Lew na
własną rękę, porozumiewał się z książętami pomorskimi i kłócił
się z królem duńskim Waldemarem, bez wiedzy cesarza. Do
spraw obodryckicli cesarz nie wtrącał się, a w danym razie na-
wet nie mógł faktycznie niczego przedsięwziąć, albowiem spot-
kawszy mocny opór nietylko w miastacłi włoskicli, lecz i w pa-
pieżu Aleksandrze III, zmuszony był w latacli u 64 i 11 66 pona-
wiać zbrojne do Włocłi wyprawy, doświadczając niepowodzeń
i ogromnej straty wojska od zarazy (r. 1167), tudzież kłopotów
bez końca. Mieli więc książęta polscy swobodne ręce do dzia-
łania w tym właśnie czasie, kiedy Henryk Lew dobijał Obodry-
tów (1164), a król Waldemar wdzierał się na wyspę Ranę i na
Pomorze (1164 — 1168); mogli byli znaleźć nawet sprzymierzeń-
ców bądź w Albreclicie Niedźwiedziu, bądź w innych książętacłi
mis sed precibus instat, „ut orphanis Wladislai miseri dignetur, ipsos aliquali por-
ituncula terrarum consolando." M. P. II, 524.
— 6i6 —
sa^^kicll, którzy nie cierpieli dumnego Henryka Lwa i niejedno-
krotnie z nim walczyli. Obowiązek zwierzchniego pana Polski
Bolesława Kędzierzawego, wymagał, aby praca Bolesława Krzy-
woustego zdobytych krajów nie najeżdżali cudzoziemcy bezkar-
nie, aby wdzierstwa Henryka Lwa i króla Waldemara nie zmu-
szały książąt pomorskich Kazimirza i Bogusława wchodzić w po-
rozumienie z wrogami, aby nie dopuszczać cudzoziemców do
opanowania ujść Odry, nadzwyczaj ważnych dla prawidłowego
rozwoju państwa Polskiego. Z innej strony książę wielkopol-
skiej dzielnicy, Mieszko Stary, czyż mógł obojętnym zostawać
w obec wojny wytępienia ludności słowiańskiej i zniszczenia,
o granice jego uderzające? Zdrowa polityka wskazywała obu
książętori wspólnemi siłami całej Polski bronić interesy państwo-
we nad Odrą, korzystać z zaburzenia i ze swem państwem po-
łączyć to, co się mogło ocalić od Sasów i Danów. Ale jakieś
zaćmienie umysłu trzymało książąt polskich w niepojętej, nawet
występnej bezczynności, bo wydającej na łup wrogom najżywo-
tniejsze interesy państwa Polskiego. Zamiast stać z gotowem
wojskiem nad Odrą, Kędzierzawy wolał rozprawiać się z Prusa-
mi, nie oddającymi należnego trybutu i opierającymi się chrze-
ściaństwu. Wyprawił się więc do ziemi Prusów i poniósł klę-
skę, w której brat jego Henryk, książę sandomirski, zginął.
Klęskę kronikarze przypisują zdradzie przewodników, którzy woj-
sko polskie wprowadzili w zasadzkę wśród błot i lasów. Wazka
ścieżka, po której przechodziło wojsko, nie pozwoliła rozwinąć
szyku bojowego, a gdy dzicz pogańska uderzyła, rycerze polscy,
zanim zdołali zebrać się do odporu, ginęli w trzęsawiskach pod
razami wrogów (r. 1167).^-) Podobny wypadek mógł się stać
^^) Mistrz Wincenty nie oznaczył roku wyprawy do Prus (M. P. II, 373 — 5).
Ztąd niepewność czasu wyprawy długo plątała wykład dziejów. Według jednego
dokumentu katedry krakowskiej z dnia 31 Grudnia r. 1166 śmierć Henryl^a Sandomir-
skiego miała już w tym rolcu nastąpić. Ale dokument ten, później spisany, mylnie
datowany został. Porów, objaśnienie Piekosińskiego w Kodeksie katedry krakow,
T. I, s, 2. Wypada zatem przyjąć zapisane w rocznikach polskich: a. H67. Dux
Henricus interfectus est cum exercilu suo in bello in Prussia. M. P. II. s. 798, 834,
— 6i7 —
z niewielkim oddziałem wojowników, lecz nie z poważna siłą, bo
takiej niemożebnie nawet na ważkiej ścieżce pomieścić. **•') Wi-
docznie wiec wyprawa pomyślana i wykonana była niedołężnie,
ale stokroć większe niedołęztwo okazał Bolesław Kędzierzawy,
nie powetowawszy klęski, która podkopywała powagę monarcTiii
i ośmielała wrogów jego do lekceważenia go samego.
Osieroconą po Henryku dzielnicę sandomirską otrzymał
najmłodszy z synów Krzywoustego, Kazimirz. Między trzema
braćmi panowała zgoda, ale Władysławowicze na Śląsku, poczęli
się ze swemi pretensyjami odzywać. Podzieliwszy się Śląskiem
w ten sposób, że Bolesław Wysoki otrzymał Śląsk średni ze sto-
licą Wrocławiem, Mieczysław stronę południową, górną z Opa-
wą i Cieszynem, a Konrad Koszlawy, czyli Plątonogi (loripedes)
część dolną z Bytomiem i Żaganiem, Władysławowicze poczęli
dowodzić, że dzielnice swe posiedli nie z łaski księcia polskiego,
ale jako prawni spadkobiercy i zażądali od stryja Kędzierza-
wego zwrotu zajętych przez niego grodów. A gdy ten żądania
icli nie spełnił, wojnę przeciw niemu podnieśli, opierając się
bezwątpienia na Barbarossie. Kędzierzawy nie potrafił, czy nie
cliciał ująć synowców w karby posłuszeństwa. Naród był z te-
go niezadowolniony, krakowianie burzyli się, a Władysławowi-
cze, zważając, że występki icli przeciw ojczyźnie uchodziły bez-
karnie, wezwali o pomoc cesarza, który się zbliżył z wojskiem
do granic Polski. Kędzierzawy przebłagał gniew cesarza, oku-
piwszy się 8000 grzywien"'') (r. u 72). A stało się to w tym
®') Jedyny z owej epoki kronikarz Mistrz Wincenty, a za nim Boguchwał
powiadają, źe Bolesław Kędzierzawy wyprawił się do Prus z ogromnem wojskiem
(innumera multiludine Polonorum). M. P. II, 374, 525. Ale w owe czasy o ści-
słość nie troszczono się. — Co sie tyczy puszczy, w której Polacy klęskę ponieśli,
to według uwagi Bielowskiego, miała to być ta sama puszcza, przez którą ś. Otton
sześć dni przedzierał się na Pomorze. M. P. II, s. 373. Podobne jednak obja-
śnienie nie wytrzymuje krytyki. Puszcza, dzieląca Polskę od Pomorza, leżała na
zacliód od Wisły, nad Noteci.n, w kraju słowiańskim, a wyprawa Bolesława Kędzie-
rzawego skierowana była przeciw Prusom, na wschód od Wisły zamieszkałym. Tam
więc, a nie nad Notecią, wypada szukać miejsca klęski r. 1167,
•^j Smolka, Mieazko Stary, s. 273,
— 6i8 —
czasie, kiedy Niemcy i Dany, zgruchotawszy zaodrzańska Sło-
wiańszczyznę, wdzierali się na Pomorze, książęta którego Kazi-
mirz i Bogusław, pozbawieni pomocy ze strony Bolesława Kę-
dzierzawego, szukali względów Henryka Lwa i samego cesarza,
zrywając powoli stosunki z Polską.
Takim sposobem walka i niesworność pomiędzy potomkami
Bolesława Krzywoustego, uroniwszy powagę Polski w Europie
i osłabiwszy ją we wnątrz, sprowadziły, pod niedołężnym rządem
Bolesława Kędzierzawego (1146 — 1173), smutne na przyszłość
następstwa: oderwanie się od Polski Pomorza i Śląska, tu-
dzież ujarzmienie przez Niemców i Danów zaodrzańskiej Slo-
wiańszczy.
§65.
Upadek Obodrytów.
I. Nikłot w zależności od Niemców. Zdzierstwa Henryka Lwa i mar-
grabiego Adolfa. Piraci słowiańscy. Henryk Lew biskupów stanowi.
Proskrypcyja Słowian. Wojna. Śmierć Nikłota (1160). Danowie pama-
gają Niemcom.
Po wyprawie krzyżowej r. 1147, władza Henryka Lwa nad
Słowianami wzrastała: lirabiowie wagrski Adolf i połabski Hen-
ryk z Badewide w każdej cłiwili byli na jego zawołanie.^) Ni-
kłot zmuszony upokorzyć się przed księciem, przyjaznymi sto-
sunkami z hrabią Adolfem zacliował cień niepodległości ludów
władzę jego uznającycłi: Obodrytów, Chyżanów i Czrezpienia-
nów. Położenie jego było jednak nadzwyczaj trudne. Lud sło-
wiański wyniszczony długiemi wojnami, zubożały, zdemorali-
zowany, tracił wiarę w dawnycli bogów' i zaufanie do swycli
kapłanów, którzy nie posiadali już siły, aby wlać otuchę w umy-
sły zwątpieniem opanowane. Upadek był widoczny. Jedno chrze-
ściaństwo mogło jeszcze ożywić zbolałe umysły, natchnąć je na-
») Wyżój § 62, s. 570.
- 6i9 —
dzieją lepszej przyszłości, ale na nieszczęście nie znalazło sie tu
apostoła podobnego do ś. Ottona, któryby, nie powodując sie
widokami polityki światowej, zechciał pracować nad oświeceniem
ludu, kapłani zaś niemieccy, nie znajdując najmniejszego zaufania
u Słowian, poświęcali swe usługi wyłącznie zagranicznym kolo-
nistom w ziemi Wągrów.
Pogrążeni w zwątpieniu i nędzy, Słowianie gotowi byli
znosić największą biedę, byle być wolnymi od Niemców, doku-
czających ciągłem wymaganiem podatków. Nikłot musiał na się
przyjąć niewdzięczny obowiązek poborcy podatków dla księcia.
Lud płacić nie chciał, bo już całkiem był obdarty. Książe saski
na to nie zważał i wymagał pieniędzy. Nikłot, stanąwszy przed
żoną Henryka Lwa, Klemencyją, w Luneburgu, oświadczył, że
Chyżanie i Czrezpienianie opierają się płaceniu zwyczajnej da-
niny (r. 1 151). Polecono więc hrabiemu Adolfowi z Holzatami
i Sturmarami podać pomoc Nikłotowi przeciw buntownikom.
Hrabia z dwoma tysiącami wyborowego wojska połączył się z Ni-
kłotem, który także zebrał wojsko z Obodrytów i razem oba
wtargnęli do ziem Chyźanów i Czrezpienianów, splądrowali je mie-
czem i ogniem, najsławniejszą świątynię, z bożyszczami i wszyst-
kiem co do niej należało, zburzyli. Mieszkańcy złożyli ogromną
summę okupu „i niedopłaconą daninę uzupełnili w nadmiarze."
Nikłot musiał dziękować hrabiemu za pomoc, wznowić dawniej-
sze przyjazne stosunki, schodząc się z nim często w Lubece
i Trawemiinde, dla naradzenia się o sprawach kraju; 2) głaskał
jak mógł podstępnego przyjaciela.
Henryk Lew, spotkawszy w Albrechcie Niedźwiedziu spół-
zawodnika do panowania w Słowiańszczyźnie, prowadził z nim
2) Helmold, I, 71, powiada, że Niklol, pobiwszy Chyźanów i Czrezpienia-
nów, cieszył się ze zwycięztwa i złożył hrabiemu serdeczne podziękowanie. Być
może Nikłot, powodując sie względami polityki, okazywał zadowolnienie, że mógł
zmusić Słowian do wypłacenia trybutu księciu saskiemu, ale żeby się z tego cieszył
i ieszcze. serdecznie dziękował za zniszczenie przez Niemców poddanych jego, temu
nie możemy dać wiary.
620
zacitjta wojiie o księstwo Saskie, które Albrecht chciał wydrzeć
Hen rykowi. •'•) Niespodziewana śmierć cesarza Konrada HI (15 Lu-
tego r. 1152) i wstąpienie na tron Fryderyka I Barbarossy, kre-
wnego i przyjaciela Henryka Lwa, przechyliła na stronę osta-
tniego szale zwycięztwa. Cesarz pogodził go z Albrechtem,*) utrzy-
mał przy księstwie Saskiem i podał mu nadzieję otrzymania
jeszcze księstwa Bawarskiego. Wywdzięczając się cesarzowi, Hen-
ryk Lew ciągnął z nim na wyprawy do Włoch, dostarczał po-
siłki wojenne, a na to potrzebne były pieniądze. Skarb jego
mocno był wyczerpany domowemi wojnami w Saksonii, skąpy
porucznik jego hrabia Adolf dawał mu niewiele, a książę ciągle
wymagał pieniędzy. Cały więc ciężar padł na Słowian. W Wa-
gryi nie dość, że Słowian wyparto już z większej części kraju,
na morskie pobrzeża, ale i w tym błotnistym zakątku nie dano
im spokoju. Z swojej strony duchowieństwo niemieckie, zamie-
rzając przywrócić chrześciaństwo i odbudować kościoły, wyma-
gało także podatków. Dawniejszy książę wagrski Przybysław,
pozbawiony władzy, mieszkał pomiędzy Słowianami w okolicy
Starogardu, jako prywatny człowiek. Razu jednego biskup Ge-
rold z kapłanem Helmoldem dziejopisem, objeżdżając dyecezyję,
przybyli do Aldenburga (Starogardu), w r. 1156. Znaleźli mia-
sto puste i tylko małą kapHcę, niegdyś przez Wicelina zbudo-
waną. Ze Słowian, oprócz miejscowego księcia Przybysława, ni-
kogo więcej nie było. Przybysław zaprosił duchownych do siebie,
przyjął grzecznie i ucztę wyprawił. Obecny przy tem Helmold
przyznał się, że nie ma ludu bardziej gościnnego jak Słowianie.
Potem Niemcy pojechali w gościnę do możnego pana Cieszymira,
który ich także gościnnie i z okazałością przyjął. W" następną
niedzielę biskup udał się do Lubeki, aby mógł lud okoliczny, na
*) Chro. Mont. Sereni. a. 1153. Du.\ Henricus et Marchio Albeitus discor-
dantes incendiis Saxoniam turbaverunt.
*) Alb. Stadens. Rex (Fridericus I) Wirzeburg conventum habuit ibiąue
Heinricum ducem et Albertum Marchionem discordantes pacificavit et principes ex-
peditionem in Longobardiam jurare fecit. Raumer, Regesta ad a, 1152, N. 1191.
— 021 —
targu zebrany, nauczać zasad wiary chrześciańskiej. Gdy skoń-
czył przemowę do ludu, ksiaże Przybysław, za zgoda innych,
rzekł: słowa twoje, czcigodny biskupie, sa słowa boże i prowa-
dza nas do zbawienia, lecz jakże wstąpimy na tę drogę, gdy nas
tyle złego otacza? Jeżeli chcesz zrozumieć smutne położenie na-
sze, posłuchaj cierpliwie: lud bowiem, który tu widzisz, jest
twoim ludem, słuszną więc jest rzeczą, abyśmy ci nędzny stan
nasz objaśnili. Książęta ' sascy z taką surowością obcliodzą się
z nami, że z powodu uciemiężeń podatkami i niewolą, śmierć
wolimy, niż takie życie. Oto, w tym roku, my mieszkańcy ma-
łego zakątka, zapłaciliśmy księciu saskiemu looo marek, hrabie-
mu holsztyńskiemu tyle to set i jeszcze nie dosyć; co dzień krzy-
wdzą nas i ciemiężą, aż do zupełnego zniszczenia. Czyż mogli-
byśmy się poświęcić nowej religii, budować kościoły i chrzest
przyjmywać, kiedy nam co dzień ucieczka przed oczami staje.
Gdybyśmy mieli przynajmniej dokąd uciekać. Przejdziemy za
Trawnę i tam podobne nieszczęście, pójdziemy nad Pienę, i tam
toż samo, Coż więc nam pozostaje, jeśli nie porzucić naszą zie-
mię, przenieść się nad morze i zamieszkać w chatkach rybac-
kich ? Alboż będzie to naszą winą, gdy wygnani z ojczyzny za-
niepokoimy morze i zabierzemy od Danów, lub kupców po mo-
rzu żaglujących, to, co nam do utrzymania życia potrzebne? Nie
będzież to winą książąt, którzy nas do tego znaglają? Biskup
tłómaczył, że jeśli książęta z bałwochwalcam.i ile się obchodzą,
nic w tem dziwnego nie ma, albowiem nie uważają za grzech
takie postępowanie z poganami, lecz jeśli się Słowianie nawrócą,
mogą pędzić żywot spokojnie, tak samo jak Sasi. Wtedy Przy-
sław rzekł: jeśli książę i ty chcecie, abyśmy jedną z wami wy-
znawali wiarę, niechże nam dadzą prawa Sassów, co
do dóbr i podatków, a wtedy wszyscy chętnie
zostaniemy chrześcianami, pobudujemy ko-
ścioły i zapłacimy dziesięcin ę.'^)
5; Hdmold, I, 82, 83.
622
Słowa Przybysława doskonale malują rozpaczliwe poło?:enie
Słowian. Wyparci z ojczystych siedzib dla oczyszczenia miejsca
kolonistom i zmuszeni na brzegach morskich, w błotnistśj miej-
scowości nad r. Krepiną, prowadzić nędzny żywot w chatkach
rybackich, Słowianie ostatni ratunek w zdobyczach morskich
znajdywali. Na lądzie nic im nie zostawiono; morze obszerne,
przez wrogów nie dojrzane, wolne od straży, kolonistów i księży
niemieckich, otwierało Słowianom gościnne przyjęcie, swobodę
niekrępowaną dozorem księcia saskiego i margrabiego Adolfa.
Na morzu Słowianie od dawna już rozprawiali się z Danami,
którzy wdzierali się na brzegi słowiańskie i wchodzili w poro-
zumienie z Niemcami o panowanie nad Słowianami. A gdy
w ziemi ojczystej środków do życia zabrakło, Słowianom zosta-
wało szukać na morzu zdobyczy i Danów łupieżyć. W miarę
wiec wypierania Słowian przez kolonistów z kraju, ''') mnożyły się
bandy piratów słowiańskich, od których żaglujące po morzu ko-
rabie duńskie dotkliwe ponosiły straty. A gdy, zdobyczy na
morzu zabrakło, Słowianie poczęli brzegi duńskie łupieżyć. Da-
nia zadrżała ze strachu. Król Swein, zajęty wojną domową (ro-
ku 1 152), nie mógł oporu łupieżnikóm stawić.') Zbudował on
dwie warownie nad obydwoma brzegami ciaśniny Wielkim Beł-
tem zwanej, lecz obie warownie Słowianie zburzyli. Wtedy mie-
szkańcy miasta Roskilde założyli towarzystwo braci ros-
kildskich, w celu prowadzenia zaczepnej wojny morskiej
ze Słowianami, nie oczekując ich napadów. Bracia zobowiązali
się być gotowymi na śmierć, nie mieć przy sobie żadnych ła-
dunków, zadowalniać się skromnem pożywieniem, spoczywać na
prostych okrętowych ławkach, o każdym cudzym brzegu wprzód,
nim mu zaufać, dokładne zebrać wiadomości, w razie burzy mor-
skiej szukać bezpieczeństwa u brzegów wysp nie inaczej, jak
upewniwszy się wprzód, że tam nie ma floty nieprzyjacielskiej;
«) Helmoltl, I, 83.
'J Helmold, I, 70.
— 623 —
zdobyczą dzielić sie po równej części, a sternik miał dosta-
wać nie więcej, jak wioślarz. Wierni tej ustawie bracia ros-
kildscy nie mieli wszakże więcej nad 22 korabie i odbyli 82 mor-
skie wyprawy, niekiedy bez krwi rozlewu. Połowę zdobyczy
oddawano na umorzenie kosztów, potrzebnych na utrzymanie
floty kaperów. Powoli cała wyspa Zelandyja do towarzystwa
braci roskildskich przystała. Niewiele to pomogło. Cały kraj
duński wzdłuż bałtyckiego pobrzeża, od r. Szlei aż do Wendsys-
sel, na północy półwyspu Jutlandyi w ciągłej był obawie, tak że
w pobrzeżnych wsiacli nikt nie cłiciał mieszkać i nikt źadnycłi
budynków nie stawiał. Na wyspie Zelandyi cała część połu-
dniowo-wscłiodnia w pustynię obróconą została i niewiele brako-
wało, aby główna siedziba braci, Roskilde, przemocy Słowian
uległa, Fionia po większej części była wyludnioną; wyspa La-
land daninę Słowianom płaciła, a mieszkańcy wyspy Falster wda-
wali się w tajne układy ze vSłowianami. Nie pomagały wyso-
kie częstokoły, któremi otoczone były bardziej osiedlone zatoki
i porty. Znużony nareszcie piratstwem Słowian, król duński pła-
cił Henrykowi Lwu podatek roczny 1500 marek srebra, aby mu
pokój zapewnił. Książe brał pieniądze, ale czy nie cłiciał, czy
nie mógł, nic nie robił, ^) Jedno i drugie miał zapewno na uAva-
dze, bo zkądżeby Słowianie wzięli pieniądze na opłatę mu po-
datków ?
W roku 1 154 cesarz Fryderyk I udzielił księciu saskiemu
Henrykowi Lwu prawo inwestytury w trzecli, na ziemiacli obo-
dryckicłi, biskupstwach: Aldenburgskiem, Raceburgskiem i Me-
klenburgskiem, dawniej już ustanowionych,^) Ale Meklenburg
zostawał jeszcze w posiadaniu Nikłota, a książę Henryk chciał
stolice biskupie mieć w kraju bezpośrednio od niego zależącym.
**) Dahlman. Gesch. 262 — 3; Sieniawski, Pogląd na dzieje slow. 187.
^) A. 1 154. Fridericus Roinanorum iex . . . dilecto nostro Heinrico duci Sa-
xoniae . . . ipsi et omnibus sibi in hac provincia successoris concedimus investituram
trium episcopatuum Aldenburc, Michelinburc, Racezburc , . . Meklenburgisches Ur-
kundenbuch, I Bd. 1863, N. 56.
— 624 —
Za porozumieniem sie więc z arcybiskupem hamburgskim Ilart-
wikiem. Henryk Lew, wznawiając dawniejsze biskupstwa, usta-
nowił w r. 1 1 54 stolice ich w Raciborzu, Lubece i Zwierzynie,
a na utrzymanie każdego biskupstwa po 300 łanów przezna-
czył.^") Wszakże organizacyja wzmiankowanych biskupstw nie
rychło nastąpić mogła. Wypadało granice dyecezyi określić,
kościoły dobrami uposażyć, potwierdzenie stolicy apostolskiej
i cesarza, jak samej inauguracyi biskupstw, tak równie i przy-
wilejów różnych wyjednać, a tymczasem, panujące w posiadło-
ściach Nikłota, pogaństwo nie sprzyjało organizacyi kościelnej na
ziemiach obodryckich. Nad głową Nikłota zawisła burza.
Nikłot, pojmując, że dni jego są policzone, zachowywał się
spokojnie, unikał zatargów z hrabią Adolfem, gotów był słuchać
rozkazów Henryka Lwa, bo pomocy znikąd spodziewać się nie
mógł. Kiedy więc książę Henryk wezwał książąt słowiańskich
na sejm, który się miał odbyć w Erteneburgu (Artlenburgu), Ni-
kłot stawił się osobiście. Henryk Lew, za podnietą biskupa Ge-
rolda, przemawiał do Słowian o religii chrześciańskiej. Po wy-
słuchaniu mowy, Nikłot rzekł: „niech Bóg, który jest w niebie-
siech, będzie twoim Bogiem, a ty bądź naszym i dosyć nam
tego będzie, oddawaj ty cześć jemu, a my oddamy ją tobie."
Książe przerwał tę „bluźnierczą" mowę. Ale ta mowa charakte-
ryzuje gorzkie położenie księcia obodryckiego. Poganin, nie
znający zasad nauki Chrystusa, rozumiał, że Bóg dla wszystkich
jest miłosierdny, i że czciciele jego takimiż być muszą i dla pod-
władnych im. Na tymże sejmie traktowano wiele o religii i spra-
wach kościoła, nic wszakże nie zrobiono, albowiem książę Hen-
ryk Łew, tylko co z Włoch powróciwszy, „całkiem zajęty był
szukaniem pieniędzy, bo skarb zupełnie był próżny."'^) Zda-
1") A. 1154. Heinricus dei gratia Bawarie et Saxonie dux . . . tres episco-
patus in Transalbina Slavia, Razeburgensem, Lubicensem, Zwrinensem renovavimus
et singulos eorum trecentis mansis do bonis imperii sub uno iure dotavimus . . ,
Mekl. Urkundenbuch, I, N. 57.
11; Helmold, I, 83.
— 625 —
rzyła się jednak księciu zręczność cokolwiek zarobić, za po-
moc okazaną królowi duńskiemu Sweinowi, wygnanemu z Danii
przez królewiczów Kanuta i Waldemara. Swełn obiecał księciu
saskiemu ogromną summę pieniędzy, a ten, zebrawszy liczne
wojsko, prowadził zimą Swełna do Danii, lecz wyprawa nie udała
się. Danowie nie chcieli przyjąć tyrana; powrócili więc sprzy-
mierzeńcy jego do Lubeki. Wtedy Swein postanowił użyć in-
nego sposobu i udał się do Nikłota z proźbą o pomoc. Z swojej
strony Henryk Lew rozkazał Słowianom starogardzkim i obo-
dryckim pomagać Sweinowi (r. 1156). Z pomocą Nikłota Swein
przybył na wyspę Laland, mieszkańcy której zawsze mu byli
wiernymi, zdobył Fioniję i inne wyspy, aż nareszcie niesnaski
duńskie załatwione zostały podziałem królestwa na trzy części:
Waldemar otrzymał Jutlandyję, Kanut Zelandyję, Swein Ska-
niję. '-) Zasługiwał się Nikłot księciu saskiemu jak mógł, ale tem
niebezpieczeństwa nie odwrócił od siebie.
Henryk Lew, wybierając się z cesarzem Fryderykiem I na
wyprawę włoską, chciał pogodzić niesnaski, jakich miał dużo
z sąsiadami. Zaprosił do siebie króla Waldemara i zawarł z nim
związek przyjaźni. Król prosił księcia, aby mu zawarował po-
kój ze strony Słowian, którzy bez przerwy państwo jego pusto-
szyli i umówił się dać za to księciu przeszło tysiąc marek srebra.
Potrzebujący zawsze pieniędzy Henryk Lew chętnie korzystał
ze zręczności, przywołał do siebie Nikłota, zobowiązał go pole-
ceniem i przysięgą, aby Słowianie zachowali pokój z Danami
i Sasami aż do jego powrotu. Na pewność zaś dotrzymania
przyrzeczeń rozkazał, aby wszystkie rozbójnicze okręty słowiań-
skie przyprowadzone zostały do Lubeki i tam posłowi jego oka-
zane. Lecz Słowianie, przewidując rychły odjazd księcia z kraju,
przyproAvadzili kilka tylko i to bardzo starych okrętów^ te zaś,
które do wojny były przydatne, podstępnie ukryli. Co się tyczy
pokoju z Sasami, to hrabia Adolf, za pośednictwem starszych
2) Helmold, I, 84.
Tom UL
40
— 626 —
ziemi Wągrów, Marcharrla i llornona, udał sie do Nikłota i po
przyjacielsku prosił go, by krajowi jego zacliował pokój. Grze-
czność i pro/ba zawsze trafiają do serdca Słowianina. Na łago-
dne żądanie hrabiego, Nikłot obiecał nie trwożyć Sasów i do-
trzymał słowa.
Załatwiwszy sprawy krajowe, Henryk Lew udał się do Lom-
bardyi z tysiącem pancernycli rycerzy, mając w swym orszaku
lirabiego Adolfa i wielu panów bawarskich i saskich.*'') Cesarz
w tym czasie oblegał Kremonę, mieszkańcy której w ciągu sie-^
dmiu miesięcy bronili się dzielnie, aż nakoniec znękani, uzyskali,
za pośrednictwem Henryka Lwa, pozwolenie cesarskie wyjść
z miasta, wśród tęgich mrozów (26 Stycznia r. 1160).'*) Potem
cesarz ruszył na Mediolan, a Henryk Lew do domu powrócił.
Podczas nieobecności księcia Henryka i hrabiego Adolfa,
Słowianie ze Starogardu i Meklenburga naruszyli pokój w kraju
duńskim (1159). Rozgniewany tern król Waldemar, zagroził na-
jazdem na posiadłości Adolfa. Gniew króla starał się załagodzić
biskup Gerold i wyjednał zawieszenie broni do powrotu księcia.
Gdy więc książę i hrabia wrócili, zwołany został sejm krajowy
w Berenforde,'"^) dla wszystkich pogranicznych mieszkańców,
Niemców i Słowian. Przybył i król Waldemar, skarżąc się na
zło, które wyrządzili mu Słowianie, przestąpiwszy zakaz publi-
czny. Słowianie, czując swą winę, bali się stanąć przed obli-
czem księcia. Wyjął więc ich książę z pod prawa i rozkazał
swoim gotować się do wyprawy w czasie żniw.**^) Dziwne to
zaiste rozporządzenie księcia o proskrypcyi Słowian. Alboż mieli
jakie, zostawione im prawa? Wszak z ziemi dziedzicznej rugo-
13) Helmold, I, 86.
Ił) Staake, Deutsche Gesch. Zweite Ablheilung, 442.
''-) Teraz Barforde w paratii Hittbergcn. Paploński, w obj. do Kron. Hel'
molda, 206.
'«) Helmold, I, 86. Et timuerunt Slavi venire in piaesentiam ducis, eo quod
culpae suae essent conscii. Et dedit eos dux in proscriptionem, et fecit omnes suos
paratos csse ad espeditionem tempore messis,
— 627 —
wano ich bez miłosierdzia i co do nitki obdzierano, życie zaś po-
ganina ceniło się nie więcej jak psa.
Nikłot zrozumiał, że dumny ksiaże nie zadowalniat sie już
uległością mu Obodrytów, lecz zamierzał kraj ich w swa posia-
dłość obrócić. Postanowił wiec samemu pójść przeciw nieprzy-
jacielowi i uprzedzić go napadem na Lubekę, przeciw której
synów swych wyprawił. Wyprawa nie udała się z nieprzewi-
dzianej przeszkody, albowiem hufce słowiańskie, śpieszące do za-
jęcia miasta, natrafiły na rów, który, zamieszkały przy moście
na r. Wochenicy, ksiądz Atelo kazał, dla sprowadzenia do ogrodu
wody, przekopać, przez co Słowianie zbłąkali się, szukając przej-
ścia. Tymczasem ludzie księdza, spostrzegłszy nieprzyjaciół, dali
mu znać, a on spuścił most z łańcuchów i tem przeszkodził nie-
przyjacielowi wkroczyć do miasta. Z swojej strony Henryk Lew
rozpoczął wnet \\ojnę, pustosząc kraj ogniem i żelazem.'") Ni-
kłot pojął, że się zbliża ostatnia chwila ekzystencyi państwa jego;
nie upadł jednak na duchu, postanowił raczej zginąć, niż się
poddać pod jarzmo wrogów. Dla skutecznej obrony, kazał spalić
wszystkie zamki: Iłowo, Weligard (Meklenburg), Zwierzyn i Dą-
bin, zachowując jedną tylko warownię Worle, nad r. Warnawą,
na pograniczu ziemi Chyżanów położoną. Tu zgromadziwszy
wszystkie siły swe, Nikłot robił wycieczki, rozsyłał podjazdy, dla
oświecenia się o ruchach nieprzyjaciół i zniszczenia tych, którzy
się na baczności nie mieli. Raz synowie Nikłota, Przybysław
i Wartysław, napadłszy na Niemców, szukających paszy dla koni
wojska pod Meklenburgiem zebranego, kilku z nich zabili, lecz
mężniejsi z pomiędzy Niemców, puściwszy się w pogoń za Sło-
wianami, wielu z nich schwytali, a tych książę saski kazał po-
wiesić. Synowie zaś Nikłota, porzuciwszy konie i dzielniejszy cli
wojowników, wrócili do ojca. Wtedy stary książę zawołał: „są-
dziłem, żem mężów dzielnych wychował, a oni są od bab pierz-
1') Chr. Mont. Sereni. a. 1158 (mylnie zamiast ii6oj. Henricus dux cum
exercitu Sclaviam ingressus, teriam ferro et igue clevastat. Podobnie Helmold, I, 87.
40*
— 628 —
chliwsi; wyjdę sam i spróbuję, czy nie dokażę większych rze-
czy." Wyszedł więc sam i porobił zasadzki. Z obozu nieprzy-
jacielskiego wyszli chłopcy szukający paszy i zbliżyli się do za-
sadzki. Za nimi pośpieszyli żołnierze pomieszani ze sługami,
w liczbie koło óo, a wszyscy mieli na sobie pod odzieżą pance-
rze. Nikłot na rączym koniu wpadł na nieprzyjaciół i chciał je-
dnego z nich kopją przeszyć, lecz kopja, oparłszy się o pan-
cerz Niemca, odskoczyła. Spostrzegłszy niebezpieczeństwo Nikłot
chciał się ucieczką ocalić, ale nim pomoc mu przybyła, został
nagle oskoczony i zabity, sam jeden, w oddaleniu od swoich. ^^)
Zabójcy głowę jego obnosili po obozie, dziwiąc się, że taki czło-
wiek zginął sam jeden za swoich i'*) (iióo). Był on bezwątpie-
nia największym bohatyrem Słowiańszczyzny zaodrzańskiej. Po-
ganin, szanujący obyczaje ludu własnego, nie zapominał, że jest
księciem kraju, obowiązanym stać wyżej od chwilowych usposo-
bień gminu. Nie prześladował więc chrześcian, a z cudzoziem-
cami, dopóki mu nie zagrażali, postępywał umiarkowanie. Zrę-
czny polityk i znakomity wódz, w innym czasie i przy lepszych
okolicznościach, mógłby stać się zbawcą ludu, który go słuchał
i miłował. Na nieszczęście los mu przeznaczył panowanie nad
Obodrytami wtedy, gdy lud ten po kilkowiekowej walce, bę-
dąc już mocno wycieńczony i zdemoralizowany, nie mógł wy-
dobyć z siebie sił takich, jakie w dawniejsze wieki wypro-
wadzał w pole. Dziwnem zrządzeniem losu, po upływie siedmiu
wieków, pamięć Nikłota uczcili zniemczeni potomkowie jego
wzniesieniem w Zwierzynie (Schwerinie) posągu bohatyrowi te-
'**) Annal. Palłdens. a. 1160. Henricus dux terram Sclavorum hostiliter in-
travit, ferroque et igne totam devastavit, principem Niclot, qui et Nicolaus, trucida-
vit, ipsos rebelles sibi subjugavit. M. G. XVI, 92, Podobnie Annales Bremensis
a. 1 160. M. G. XVII, 856, tudzież Chroń. Mont. Sereni. ad a, 1159 mylnie, za-
miast a. 1 1 60.
"*) Taki opis podał Ilelmold. Trudno jednak przypuścić, aby książę sam
jeden rzucił sie na nieprzyjaciół i nikt nie pośpieszył za nim. Helmold otrzymał
niedokładna relacyje.
029 —
mu w postaci jeźdźca, wojewody, na frontonie nowego zamku
książęcego. ■-<')
Synowie Nikłota, usłyszawszy o śmierci ojca, spalili Worle
i ukryli się w lasach, rodziny zaś swoje wyprawili na okręty.
Tymczasem flota duńska, pod wodza samego króla Waldemara
i głośnego w dziejach biskupa Absalona, śpiesząc na pomoc
księciu saskiemu, weszła do zatoki przy wyspie Poel (Pole).
Przy tej flocie znajdywał się trzeci syn Nikłota, Przysław,'-^)
który upodobawszy cudzoziemskie obyczaje i porzuciwszy wiarę
słowiańską, jeszcze za życia ojca wydalony z ojczyzny, udał się
na dwór króla Waldemara, przyjął chrzest i tak się waleczno-
ścią odznaczył, że mu Waldemar siostrę swoją za małżonkę od-
dał.--) Wiadomość o śmierci ojca Przysław podczas wieczerzy
otrzymał. Na chwilę zamyślił się, lecz wnet odezwał się spokoj-
nie: „tak ginąć powinien, kto Bogiem wzgardził" i dalej uczto-
wał. A gdy flota duńska weszła do r. Warnawy, Przysław to-
warzyszył wrogom jako najwierniejszy rycerz króla duńskiego.
Książe Przybysław, mniemając, że w serdcu brata znajdzie choć
iskrę uczucia rodzinnego, starał się skłonić Przysława, aby nie
przykładał ręki do mordowania braci i nie przystawał ze znaj-
dującym się na jednym z nim okręcie rycerzem Bernardem,
który miał być zabójcą ojca icli Nikłota."-^) Lecz ten z szlache-
-") Sieniawski, Poąlad na dzieje Słowian, 190,
2') Przysława Knytlinga Saga zowie Fridlejf. Z tego powodu niektórzy ba-
dacze niemieccy (jak Philiepsonn, Henrik de Lowe r. 1867) mylnie Przysława za
jedną osobę z Przybysławem uważają, opierając sie tylko na podobieństwie imion.
Niedokładność te zauważał już Sieniawski, Pogląd, 191. — Szczegóły o Przysławie
niżej w bieżącym §.
22) Saxo Gram, lib. XIV, s. 760, Priszlavus quoque potentissimi Sclavo-
rum principis Nucleti filius, quem, quod Waldeniari sororem in matrimonio haberet. . .
2') Saxo Gram. lib. XIV, s. 763. Eodem tempore Nucloti filius Pribislaus,
ripa altera superveniens, cum fratrem Priszlauum Bernardo, cuius manu Nucletum
occidisse fama fuerat, nauigio communicantem aspiceret, conuicio laccessiuit, impie-
tatem obiiciens, quod cum parentis sui interfectore arnice *conversari sustinuisset.
Contra Priszlauus, bene de se meruisse eum, per quem patrem sacrilego careat, affir-
mabat. Sed neque se eius filium censera vellet, quem maximi sceleris parentem ex-
titisse coustaret.
— 630 —
ttiój rodziny książęcej wyrodek grubijańsko odpowiedział: że
wzmiankow^anego rycerza uważa za dobrodzieja, albowiem pozba-
wił go ojca bluźniercy. Przysław i nadal zaciętym był wrogiem
ojczyzny: przeprowadzał biskupa Absalona na rozmowę z Henry-
kiem Lwem, obawiając się bardziej o towarzyszy duńskich, niż
o własną osobę, pewnym był bowiem, że pochodzącemu z ta-
kiego, jak on znakomitego rodu, Słowianie ubliżać nie śmieją.
2. W zdobytym kraju Henryk Lew osadza różnych grafów i wyznacza
udziały synom Nikłota (1160). Nowe rządy. Wojna r. 1163. Uwięzienie
Wartysława. Powstanie Słowian r. 1164. Zniszczenie kolonistów. Oblę-
żenie Dymina. Upadek Przybysława.
Synowie Nikłota Przybysław i Wartysław, błąkając się
w lasach, uzyskali nareszcie łaskę zdobywcy. Henryk Lew od-
dał im w lenną posiadłość ziemię Chyżanów z grodem AYorle,
tudzież ziemię Czrezpienianów. Resztę zdobyczy, t. j. cały kraj
Obodrytów, książę Henryk zatrzymał dla siebie, powierzywszy
wielkorządztwo Guncelinowi z Hagen, do którego należały grody
Iłowo i Zwierzyn. W zamku Kucynie osadził Ludolfa, burgrafa
brunświckiego, w Meklenburgu Henryka pana ze Skaten, w Ma-
łachowie Ludolfa z Painy.^^)
Nowe rządy poczynały się od uporządkowania kraju, stra-
sznie spustoszonego i wyludnionego. Zaradził temu Henryk ze
Skaten, sprowadziwszy z Flandryi mnóstwo ludzi, których w sa-
mym Meklenburgu i okolicy osadził. Kościół także uporządko-
wania wymagał. Henryk Lew, korzystając z udzielonego mu na
wyprawie włoskiej jeszcze w roku 11 54 prawa stanowienia bi-
skupstw w Słowiańszczyźnie,^'^) „którą sam, lub przodkowie jego
podbili orężem i prawem wojennem zdobyli", postanowił w ziemi
Obodrytów biskupem Bernona, który po zmarłym biskupie Eme-
hardzie (f 1155) zasiadł na stolicy meklenburgskiej. Na uposa-
*) Helmold, I, 87.
'■') Dokumenty przytoczone w bieżącym § wyżej, pizyp. 9, 10.
żenię /aś kościoła meklenburgskiego przeznaczył 300 łanów, jak
to przedtem (roku 1158) uczynił dla kościołów racesburgskiego
i aldenburgskiego.-'^) Potem przywołał biskupów: aldenburg-
skiego Gerolda, raceburgskiego Ewermoda i meklenburgskiego
Bernona, aby godności swe z rak jego przyjęli i złożyli mu przy-
sięgę, jako wassalowie, tak jak się to zwykle cesarzowi czyniło.
Biskupi nie śmieli się sprzeciwiać księciu, który w skutek zwy-
cięztw i powodzenia rósł w niepomierna dumę. Wynagradzając
pokorność biskupów, Henryk nadał im przywileje na posiadło-
ści i odbywanie sądów. Słowianom zaś, którzy pozostali w ziemi
Wągrów, Połabian, Obodrytów i Chyżanów, polecił, aby do-
chody biskupom wypłacali takie, jakie płacili Polacy i Pomo-
rzanie, a mianowicie, od każdego pługa trzy miary pszenicy
i dwanaście monet pieniędzy krajowycli. Miarą używaną u Sło-
wian był „korzec", a pług słowiański znaczył dwa woły i tyleż
koni. „I powiększyły się dziesięciny w ziemi słowiańskiej, z ra-
dością powiada Helmold, dla tego, że z krajów swoicłi zbiegać
się zaczęli Niemcy, by uprawiać ziemię rozległą, urodzajną w zbo-
że, dogodną z powodu obfitości pastwisk, bogatą w ryby, mięso
i dobra różnego rodzaju." Patrząc własnemi oczami na znisz-
czenie Słowian i rugowanie ich z ziemi zabieranej na korzyść
kolonistów niemieckich, Helmold zapomniał o wszystkiem i jako
szczery Niemiec, wychwala pod niebiosa Albrechta Niedźwiedzia,
najzawziętszego wroga pana swego Henryka Lwa, za pogrom Sło-
wian nad Łabą. Teraz zaś, powiada „gdy Bóg hojnie księ-
cia naszego i innych książąt zwycięztwami obdarzył, Słowianie
wszędzie zostali wytępieni lub wypędzeni, a od granic Oceanu
sprowadzone zostały ludy silne i niezliczone, które ziemię Sło-
wian posiadły, pobudowały miasta i kościoły i urosły w boga-
ctwa nad wszelką miarę." -'')
"-•*) Helmold I, 87. O uposażeniu biskupstwa Raceburgskiego, nadanie Hen-
ryka Lwa r, 1158, patrz w Meklenb. Urkund. I, N, 65.
2-J Helmold, I, 88.
-— 632 —
Książęta Przybyshiw i Wartysław, bolejąc nad stratą oj-
czystego kraju i nie czując sie na siłach odzyskać ziemie Obo-
drytów, starali sie upośledzenie i nędzę ludu swego osłodzić przy-
najmniej odwetem Danóm, którzy równie jak i Sasi, dążąc do
zgnębienia Słowian, brzegi Rany łupieżyli. Waldemar wdzierał
się nawet na ląd stały, do Wolegoszcza, mieszkańcy którego we-
zwali księcia pomorskiego Bogusława na pomoc 2^) (1162). Go-
towało się zaburzenie. Wtem wielkorządzca kraju Guncelin do-
niósł księciu saskiemu, że synowie Nikłota knują przeciw niemu
niebezpieczne zamiary. Książe, pałając gniewem, wśród zimy
wtargnął z wojskiem do /,iemi słowiańskiej. Synowie Nikłota,
zamknąwszy się w Worle, wzmacniali zamek w obec gotującego
się oblężenia. Henryk Lew rozkazał Guncelinowi śpieszyć z woj-
skiem pod Worle, aby Słowianom nie dać czasu do umocowania
się, a sam za nim z potężną siłą dążył. Nareszcie Sasi obiegli
Worle, w którem zamknął się Wartysław z wielu przedniej szymi
obywatelami i tłumem ludu, a Przybysław z oddziałem jazdy sta-
nął w lasacli, aby podjazdami trapić nieprzyjaciół. Henryk Lew,
ciesząc się, że Słowianie oczekiwali go w warowni, albowiem ta-
kim sposobem nadarzyła się mu łatwość ujęcia ich w moc swoją,
rzekł do swoich: „po cóż niepotrzebnie zbliżać się do grodu
i narażać się na niebezpieczeństwo? Takie utarczki są bezowo-
cne i zgubne. Zostańcie w waszych namiotach, gdzieby was
strzały nieprzyjaciół nie dosięgały, baczcie na oblężonych, by się
nikt nie wymknął, a naszem będzie staraniem, bez hałasu i straty,
gród opanować." Natychmiast rozkazał sprowadzić z lasu drze-
wo i przyrządzać machiny wojenne, jakie widział pod Kremoną
i Mediolanem. Z przygotowanych machin jedna była zbita pię-
trami do łamania murów, druga wyższa, w kształcie wieży, gór
rowała nad zamkiem i przeznaczoną była do puszczania strzał
i odpędzania tych, którzy na wałach stali. Od dnia, kiedy ma-
chiny te ustawiono, nikt ze Słowian nie śmiał wysunąć głowy.
2«) Saxo Grammat. lib. XIV, s. 773.
- ^33 -
lub pokazywać sie na wałach. Wartysław został cłeżlco strzała
raniony. Przybysław z jazda ulcazał się w pobliżu obozu nie-
mieclciego. Przeciw niemu Henryk Lew wyprawił lirabiego
Adolfa z wyborowymi młodzieńcami, lecz ci przez cały dzień
błąkając się po lasach i błotach, nikogo nie znaleźli. Książe na-
kazał furażerom ostrożność. Niektórzy jednak z Holzatów wyszli
dla wyszukania paszy. Przybysław wpadł na niebacznych, do
stu ludzi trupem położył, inni do obozu uciekli. Wtedy książę
saski, zapaliwszy się gniewem, gorliwiej oblężenie prowadził; za-
trzęsły się warownie zamku, grożąc zawaleniem i rozpadnięciem
się w skutek podkopów. Wartysław stracił nadzieję, a otrzy-
mawszy pozwolenie wolnego przejścia, przybył do obozu hra-
biego Adolfa, prosić o radę. Hrabia oświadczył mu: „prócz pod-
dania się, nic ci nie zostaje." Wartysław zaś rzekł: „wstaw się
za nami do księcia, abyśmy do poddania się dopuszczeni byli
bez niebezpieczeństwa życia i uszkodzenia członków." Hrabia
udał się do przybocznych Henryka Lwa, a ci, zbadawszy wolę
księcia, zapewnili, że ktobykolwiek ze Słowian poddał się wła-
dzy jego, będzie miał zachowane życie i członki, pod tym wa-
runkiem, żeby i Przybysław broń złożył. Wtedy, pod przewo-
dnictwem hrabiego, wyszli z twierdzy Wartysław i wszyscy pa-
nowie słowiańscy, rzucili się do stóp księcia, a każdy miał miecz
na karku swoim. Henryk Lew kazał ich do więzienia wtrącić,
a uwięzionych w twierdzy Danów uwolnić. Wypuszczono ich
tłumy. Zamku zaś i ludu prostego kazał strzedz bratu Nikłota,
Lubomirowi, któremu polecił, by rządził krajem i sam w ule-
głości zostawał. Wartysława okutego w żelazne pęta odprowa-
dzono do Brunświku, innych po różnych więzieniach rozsadzono,
„dopókiby ostatniego grosza nie wypłacili." Przybysław, chcąc
pomódz bratu, traktował z księciem przez posłów o pokój, wstrzy-
mał się od wojny i trwał w Słowiańszczyźnie zaodrzańskiej po-
kój od Marca aż do i Lutego następnego (1164) roku. 2^) Pra-
3») Helmold, I, 92, nie o/.nacżając roku mówi tylko, że pokój trwał od
Marca do i Lutego roku następnego. W Chroń. Mont. Sereni zapisano pod ro.
— 634 —
wdopodobnie Przybysław w tym już czasie oświadczył Henry-
kowi Lwu chęć przyjęcia chrześciaństwa i takowe za porada
żony swej księżniczki norwegskiej Wojsławy, "^^) przyjął w Do-
braniu 29 Kwietnia r. 11Ó3, gdzie na zwaliskach świątyni po-
gańskiej kaplicę zbudował."'^)
Kiedy się ksiaże Wartysław męczył w więzieniu wrogów,
Przybysław, nie zdoławszy przez posłów pomódz bratu, przygo-
towywał siły do walki. Mnóstwo ludu słowiańskiego, wyrugo-
wanego przez kolonistów z swych dziedzin, pozbawionego mo-
żności spokojnej uprawy roli, pędziło żywot tułaczy, oczekując
dogodnej chwili do chwycenia za oręż, bo innego sposobu do
życia już nie było. Zgłodniałe tłumy rolnicze, przyzwyczajone
przez wrogów do walki i łupieży, zamieniły się powoli w zastępy
nieustraszonych wojowników. Przybysław, korzystając z nie-
obecności w Meklenburgu Henryka ze Skaten,' postanowił gród
ten zdobyć."'*-) Zjawiwszy się więc z wojskiem pod Meklenbur-
kiem 1163: Henricus dux castrum Sclavorum Werle obsidens, ad deditionem coegit.
W Annal. Palidens. tudzież w Annal. Bremćnses zdobycie przez Henryka Worle
zapisano także pod r. 1 163. (Porów. M. G. XVI, 92, XVII, 856). Wypada więc,
że wojna toczyła sie w początku r. 1163, a pokój trwał do i Lutego r. 1164.
•''<') Lisch w Meklenburg. Jahrbiicher, 1854, utrzymywał, że Wojsława była
córką norwegskiego króla. Przeciwnie Wigger twierdzi, że była księżniczką ruską.
Meklenb. Jahrb. 1863, s. 139.
'*) Opierając się na kronice Kirchberga z XIV w. i chronologii klasztoru
dobrańskiego, badacze cłirzest Przybyslawa oznaczali 29 Kwietnia r. 1164. Ale
ponieważ, według Helmolda pokój w Stowiańszczyżnie trwał od Marca r. 1163 do
I Lutego r. 1164, a potem wojna, zauważano, że niepodobieństwem byłobyś Przyby-
slawowi wśród zaciętej wojny myślić o przyjęciu chrześciaństwa. Biorąc przy tern
na uwagę, że przy obraniu na biskupa Berno r. 1163, Przybysław figurował obok
dwóch książąt pomorskich (ob. dokument r. 1170 w Mekl. Urkund. N. 91), cze-
goby nie mogło być, jeśliby był poganinem, Wigger przyszedł do wniosku, że nie
podczas wojny r. 1 164 a wcześniej, mianowicie 29 Kwietnia 1 163 Przybysław był
ochrzczony. .Są jednak przypuszczenia, że chrzest jego odbył się dopiero w r. 1 1 67.
Porów. Schirmacher, Beitrage z Mekl. Gesch. II, s. 18 — 20.
■■'-) Helmold, jakby nie pojmując chęci Przybyslawa uwolnić z więzienia
brata Wartysława, przypisuje ostatniemu winę podburzenia brata do powstania,
czem stara się usprawiedliwić nikczemne obejście się Henryka Lwa z Wartysławem.
Helmold wkłada w usta Wartysława gorące wezwanie do brata: „czyż nie pamię-
tasz, gdy ojciec nasz Niklot, w Luneburgu trzymany w wiezieniu, nie mógł ani
- 635 -
giem, wezwał Flatnandów, aby gród poddali, ofiarując im .swo-
bodne z rodzinami i całym dobytl<;iem wyjście z Icraju. Flaman-
dy zamiast odpowiedzi puścili strzały. Słowianie, po strasznej
walce gród zdobyli, wszystkich Flamandów w pień wycięli, żony
i dzieci ich do niewoli uprowadzili, a zamelc spalili. Ztąd Przy-
bysław ruszył na Iłowo, gdzie Guncelin zbierał wojsko dla sto-
czenia bitwy w otwartem polu, lecz gdy się przez szpiegów do-
wiedział, że załoga słowiańska gotowa była do zdrady, zwołał
Niemców i, w przytomności Słowian, rzekł do nich: „doszło do
mojej wiadomości, że zamieszkali w tym grodzie Słowianie obie-
cali Przybysławowi gród ten i nas wydać. Skoro więc dostrze-
żecie zdradę, zajmijcie bramy, podłóżcie ogień pod mury miasta
i spalcie wiarołomców tych z żonami i dziećmi. Niech umierają,
razem z nami, żeby się kiedyś nie chełpili ze zguby naszej."
Przybysław, zdążywszy do Iłowa i rozważywszy straszne poło-
żenie zamieszkałych tam Słowian, tudzież mocne warownie, któ-
rych bez wielkich strat niepodobne było zdobyć, przed świtem
odstąpił, a Guncelin,' „jakby głownia z ognia wyrwana", uciekł
do Zwierzyna.'^^) Przybysław tymczasem poszedł pod Małacliow
i Kucyn, wezwał osiadłych tam Niemców, aby mu zamki pod-
dali, przyrzekając im swobodne wyjście z kraju. Wojownicy
niemieccy, zważając, że walka z mocniejszymi nieprzyjaciółmi
była niepodobną, zażądali przeprowadzenia ich za Łabę, co Przy-
bysław uczciwie dokonał. ■^^)
Zniszczywszy załogi niemieckie w głównych grodach obo-
dryckich i wygnawszy z kraju znaczną część kolonistów, bez ża-
dnych okrucieństw, Przybysław podejmywał wojnę nie przeciw
proźbą, ani pieniędzmi sie wykupić, a gdy porwaliśmy się do broni, roznieśliśmy
pożary i zniszczenie, czyż nie został uwolniony?'' (Chr. II, 2). Ciekawą tu spoty-
kamy wzmiankę o uwięzieniu Niklota w Lunebur<,u, o ozem Helmold nie wspomniał
we właściwem miejscu.
«») Helmold, II, 2.
•■'•') Helmold, II, 3. Pribizlaus collecta rursum Slavorum manu, venit Mała.
c o V e et C u s c i n.
chrześcianom , lecz tylko przeciw ujarzmicielom ojczyzny swej.
Był on już przez biskupa Berno ochrzczonym razem z synem
uwięzionego Wartysława Nikłotem, wnukiem bohatyrskiego dzia-
da Niklota, a czy chrzest jego odbył się w roku 1163, lub 1164,
w każdym razie czyn nadzwyczaj ważny dokonany został, albo-
wiem przyjęcie przez księcia słowiańskiego chrześciaństwa, wy-
rywało z rąk Niemców powód prowadzenia wojny, pod pozorem
szerzenia nauki Chrystusa. Musiał więc teraz Henryk Lew wy-
stąpić otwarcie z zamiarem ujarzmienia całego kraju aż do ujścia
Odry. Ale do zdobyc'-' tych krajów dobijali się, oprócz niego,
król Waldemar i Albrecht Niedźwiedź, w obronie zaś Słowian
mogli stanąć książęta pomorscy, którzy pragnęli sami posiąść
ziemie na zachód od Odry, ponad r. Pieną. PoHtyka sąsiadów
Przybysława skomplikowała się. Wojna przeciw niemu mogła
przyjąć szerokie rozmiary. Okoliczności te zmusiły Henryka Lwa
wezwać do wspólnego działania najzawziętszego wroga swego
Albrechta Niedźwiedzia, tudzież Waldemara. Zatem wezwawszy
najmężniej szych rycerzy z całej Saksonii, rozkazał hrabiemu Adol-
fowi z całym ludem Nordalbingów połączyć się z nim w pobliżu
IMałachowa, a gdy się z ogromem wojskiem zbliżył do wzmianko-
wanego grodu, „nieszczęsnym pomysłem" rozkazał księcia Warty-
sława, tudzież dwóch panów słowiańskich Gammę i Przybora pod
IMałachowem powiesić, •''•^) nie zważając, że książę niezadługo przed
tem przyjął już chrześciaństwo.^**) Potem rozkazał hrabiemu
35) Rozbójniczy postępek Henryka Lwa Helmold tłómaczy tem, że „do
zguby Wartysława przyprowadził Przybyslaw, naruszył bowiem obietnice pokoju,
które dał przy zawarciu ugody." Ale czyż uwięziony, bez woli Przybysława, War-
tyslaw mógł odpowiadać za czyny brata? Że postępek Henryka Lwa nawet spól-
cześni Niemcy za nieuczciwy poczytywali, poświadcza to autor Annal. Palidens.
a. 1 1 64: Henricus dux... filium Nicloti christianum, quem apud se habebat, in-
fausto consilio suspendi jussit. Pertz, M. G. XVr, 93.
"*) Helmold nie wspomina ani o chrześciaństwie Wartysława, ani o powie-
szeniu innych Słowian pod Małachowem. Ale annalista Palicki wyraźnie powiada,
że Wartyslaw byt już chrześcianinem. (Porów, powyższy przypisek 35), Co się ty-
czy Gammy i Przybora (Prit7buera), to wiadomość o straceniu ich przez Henryka
Lwa podali średnio wiekowi pisarze. Porów, Barthold, Gesch. II, 166.
Adolfowi z Holzatami i Sturmarami, tudzież Guncelinowi rządzcy
Obodrytów, Reinholdowi hrabiemu Tetmarsów i Chrystianowi
hrabiemu aldenburgskiemu, w Ammerlandzie, ziemi Fryzów, iść
spiesznie aż do miejsca W i ruch ne, w odległości dwóch mil
od Dymina i tam obozem stanąć. Okazało sie bowiem, że ksią-
żęta pomorscy Kazimirz i Bogusław nie odmówili w tym razie
pomocy Przybysławowi i z połączonemi siłami zamknęli się w Dy-
minie. Słowianie przez posłów wyprawionych do hrabiego Adolfa
obiecali zapłacić trzy tysiące marek, byle uzyskać pokój, potem
przez innych posłów ofiarowali tylko dwa tysiące marek. Chci-
wy pieniędzy hrabia, mocno się tem obraził. Tymczasem zosta-
jący w szeregach jego Słowianie starogardcy, ,.pełni chytrości",
porozumiewali się ze szpiegami Przybysława. Przestrzegali o tem
naczelnicy niemieccy hrabiego, ale on uwagi na to nie zwracał.
Czujność w wojsku rozluzowała się, a gdy książę saski zwlekał
przybycie z głównemi siłami i zapasy wyczerpywały się, wy-
słano ciurów obozowych po żywność do księcia. Ciury cofnęli
się i wielkim krzykiem zbudzili śpiące wojsko. Biegli w sztuce
wojennej hrabiowie Adolf i Reinhold z Holzatami i Tetmarsami
spotkali na pochyłości góry oddział Słowian, których pokonali
i na bagna wpędzili. Lecz wnet inny hufiec Słowian spadł na
nich jak góra; Adolf i Reinhold ze wszystkimi rycerzami zgi-
nęli (6 Lipca r. 1164)/'") Słowianie opanowali obóz Sasów i roz-
szarpali zdobycz. Inni wodzowie niemieccy Guncelin i Chrystian,
zebrawszy w kupę 300 wojewników, trzymali się na uboczu, nie
wiedząc co czynić. Straszne było bowiem potykanie się z nie-
przyjacielem, kiedy wszyscy towarzysze byli zabici, lub w ucieczce
szukali ocalenia. Opamiętali się nakoniec Sasi, a odzyskawszy
męztwo odparli Słowian, obóz odzyskali i klęskę im zadali. Na
widok zabitego Adolfa Henryk Lew zalewał się łzami, lecz bo-
leść jego złagodziło zwycięztwo i śmierć Słowian, których do
") Oprócz Helmolda. świadczą o tem Annal. Palidens. a. 1164. — M. G.
XVI, 93.
— 63S -
2500 poległo. Polecił książę ciało Adolfa pociąć na l<a\vałl<i.
OQ-niem zasuszyć i nabalsamować, by go w grobie przodków po-
cliować."*')
Słowianie, powróciwszy do Dymina, warownię te spalili
i w głąb kraju odeszli. Postępując w ślad za nimi, Henryk Lew
zajął Dymin, gdzie cześć wojska zostawił dla zburzenia i zró-
wnania z ziemią wału, a sam pociągnął na spotkanie l<róla Wal-
demara. Połączywszy sie, oba razem doszli do miejsca zwanego
Słup.-^^) Tu książę otrzymał wiadomość, że do Brunświku przybył
poseł grecki z wielką świtą, by sie z nim rozmówić. Wyrzekł
się więc powodzenia na wojnie i opuścił wojsko. Wyprawa
r. 1164 żaonych korzyści księciu saskiemu nie przyniosła, tylko
kraj Obodrytów i przyległe okolice „w zupełną pustynię zamie-
nione zostały." Resztki Słowian z powodu braku żywności i spu-
stoszenia pól, tak mocno głodem dotknięte były, że tłumami
uciekały do Pomorzan i Danów, którzy bez żadnej litości sprze-
dawali ich Polakom, Serbom i Czechom.*")
Po odjeździe Henryka Lwa, Waldemar z posiłkami rań-
skiemi, przez księcia Tetisława przysłanemi, opanował Wole-
goszcz, mieszkańców z żonami i dziećmi wypędził, gród duńskimi
kolonistami obsadził i syna swego jedynego Krzysztofa zamie-
rzał tam osadzić, aby tym sposobem położyć trwały fundament
władztwu swemu na brzegach pomorskich. Lecz gdy przyszło
do umowy względem posiadłości wygnanego z kraju księcia
Przybysława, zgodzono się jedną część oddać księciu Tetisła-
wowi, wassalowi Waldemara, drugą księciu pomorskiemu Kazi-
mirzowi, trzecią przyjacielowi duńskiemu synowi Nikłota Przy-
sławowi, któremu dostał się Wolegoszcz z okolicą.'*')
3«) Helmold, II, 4.
'*) Helmold, II, 4. Stolpe, gdzie zabity byl w r. 1136 Wartyslaw, ojciec
Kazitnirza i Bogusława.
•"*) Helmold, II. 5. O zniszczeniu Pomorza świadczy Chroń. Mont. Seren.
ad a. 1 165.
*' ) Saxo Gram. XIV, 799. Quo (Henrico), se conditionibus ab eo factis liben-
ter uiurum asseverante, pactum cum hostibus habuit, ut Walogosti dominio trifariam
— 639 —
Przybysław zostawał w przyjaźni z książętami Kazimirzem
i Bogusławem i gród Dymin odbudowywał. Ale Rany wkrótce
zmuszeni byli opuścić wyznaczoną Tetisławowi dzielnicę, a Dany
skarżyli sie, że Henryk Lew tajemnie podburzał Ranów przeciw
Danii. Pokój został zerwany; Waldemar musiał dla opanowania
Rany nowe wyprawy przedsiębrać,*'-) a tymczasem Przybysław
z warowni dymińskiej wpadając do ziemi Zwierzyńskiej i Raci-
borskiej, pustoszył kraj, uprowadzał wielką zdobycz w ludziach
i bydle. Guncelin i Bernard, czyniąc przeciw niemu zasadzki,
staczali częste boje, aż nakoniec Przybysław straciwszy najdziel-
niejszych ludzi i konie, nie mógł już dalej prowadzić wojny.
Książęta pomorscy mówili mu: ,.jeśli ci milo żyć z nami i na-
szem towarzystwem się cieszyć, strzeż się obrażać wassalów księ-
cia, inaczej z granic naszych cię wypędzimy." Przybysław za-
przestał najazdy, a Słowianie upokorzeni nie śmieli ruszyć się
z obawy przed księciem saskim*") (1165). Nakoniec dla umowy
o sprawach słowiańskich Henryk Lew i król Waldemar zeszli
się nad r. Egdorą, czy w Lubece. Waldemar zapłacił księciu
znaczną summę pieniędzy za ubezpieczenie przez niego granic
duńskich od napadów Słownan, Od tego czasu wyspy duńskie
poczęły się zaludniać, znikli bowiem rozbójnicy morscy i okręty
ich zniszczone zostały. Król i książę zawarli przymierze, aby
nadal daniną od tych ludów, którychby na lądzie i morzu pod-
bili, wspólnie się dzielili. Książe saski urósł w potęgę więcej
niż wszyscy inni i stał się księciem książąt ziemskich. ,,Podeptał
karki buntowników i poburzył ich warownie, wytępił zbójców,
uczynił pokój na ziemi i pobudował najmocniejsze warownie." **)
Tak się obrazowały w umyśle ówczesnych pisarzy czyny księcia
sakiego Henryka Lwa. Historyja czyny jego inaczej ocenić musi.
diviso, pars una Tetiszlavo, reliąua Cazimaro, tertia Nucleti filio Pris7.1avo vindica-
retur, piratisque praedam Danicam appetere solitis Peni fluminis ostia clauderentur.
^^) O tem w następnym § 06.
*«) Helmold, II, 6.
") Ibid.
— 640 —
3. Wojna książąt niemieckich z Henrykiem Lwem. Przybysław odzy-
skuje kraj Obodrytów (1167), staje się lennikiem cesarskim, wchodzi do
składu rzeszy Niemieckiej r. 1170.
Wzrastająca ciągle potęga Henryka Lwa niepokoiła ksią-
żąt niemieckich. Był on księciem bawarskim i saskim z woli
przyjaciela jego cesarza Fryderyka I, władał Nordalbingija, opa-
nował ziemie Wągrów i Połabian, postawił w zależności od sie-
bie biskupów saskicłi i samego arcybiskupa bremeńskiego, któ-
rych, jakby król, iud cesarz traktował z góry, udzielając im na-
dania i przywileje. A gdy nakoniec udało mu się opanować
kraj Nikłota i pozawierać z królem Waldemarem przymierza,
duma jego podniosła się do nieopisanych rozmiarów. Nie mógł
stać się cesarzem, ale i nie życzył równać się z innymi książę-
tami. Był więc, według Helmolda, „księciem książąt". Pychy
i zarozumiałości jego książęta jednak znieść nie mogli. Na czele
przeciwnego mu stronnictwa stanęli zdolni, ambitni i potężni są-
siedzi: arcybiskup magdeburgski Wichman i margraf branden-
burgski Albrecht Niedźwiedź, a około nich grupowali się ró-
żni biskupi, grafy, nawet najpotężniejszy arcybiskup koloński
Reinold, kanclerz cesarstwa.^^) Napróżno książę Henryk wysta-
wił w Brunświku posąg Lwa, w oznakę tego, że zdetermino-
wany był nie ustępy wać wrogom;^") wszyscy, których on wprzód
z góry traktował, przeciw niemu powstali. Wielkość jego padła
od razu, bo w rzeczywistości nie był on wielkim mężem. Zaro-
zumiały, sknera, zdzierca, wiarołomca, okrutnik, nie wzbudzał ku
sobie zaufania w takichże, jak on, po większej części panach nie-
mieckich. Wojna domowa poczęła się najpierw we wschodniej
Saksonii r. 1166. Przyciśnięty z różnych stron Henryk szukał
sprzymierzeńców, lecz gdzie ich wziąć, kiedy go wszyscy odstą-
pili? W razie niepomyślności mógłby łatwo zdobycze w ziemi
*'^) Helmold, II, 7; Chr. Mon. Ser. a. Ii66; inne źródła zebrane w Rau-
mera Regestach, N. 1342.
**) Pentz, Gesch, Meklenburg, 49.
— 641 —
słowiańskiej stracić. Sasom nie ufał, na Słowian rozliczał. Zwró-
cił uwagę na Przybysława, którego dzielność i wytrwałość w obro-
nie ojczj-any uszanował nawet bezduszny Henryk. Porozumiał
się z nim i z wyjątkiem ziemi Zwierzyńskiej, pozostawionej Gun-
celinowi z Hagen, resztę dziedzictwa Przybysława oddał mu,
w nadziei wierności i pomocy*') (1167). W skutek tego zwo-
lennik duński Przysław wygnany został z Wolegoszcza i nie
wzmiankuje się już odtąd w dziejacli.^^) Przybysław odbudował
zamki Meklenburg, Iłowo, Roztoki, koło których zbierał i osa-
dzał rozproszonycłi Słowian.
Ubezpieczywszy się ze strony Słowian i mając wiernego
sprzymierzeńca w Przy bysła wie, który w każdej cłiwili mógł
uderzyć na posiadłości brandenburgskie Albrechta Niedźwiedzia,
Henryk Lew wtargnął do wschodniej Saksonii, wszystko zniszczył
aż do Magdeburga, potem zwróciwszy się ku północy, zdobył
i złupieżył Bremę, spustoszył Fryzyję i po całej Saksonii roz-
niósł zniszczenie, aż nakoniec za wdaniem się cesarza książęta
niemieccy pogodzili się z Henrykiem. ^'')
Kiedy Henryk Lew zajęty był wojną domową, król Wal-
demar zhołdował wyspę Ranę (r. 1168). Po przywróceniu zaś
w Saksonii pokoju, Henryk przez poselstwo do Waldemara wy-
prawione, żądał wydania mu zakładników i połowy daniny, sto-
sownie do poprzednio zawartej umowy. Z tego powodu wyni-
kła z Darami wojna, w której Słowianie świetny udział przyj-
mywali. Szczegóły wyprawy opowiemy w następnym paragra-
fie, a tu zauważymy, że Przybysław po ojcowsku opiekując się
losem zubożałej i mocno skołatanej ludności słowiańskiej, w ni-
czem nie przeczył księciu Henrykowi Lwu, a ten wysoko' ce-
*') Helmold, II, 7.
*") Syn jego Kanut, zduńszczony, pozostał w Danii, celował więcej pobo-
żnością, niż znoszeniem trudów wojennych, cale swe dobra na wyspie Alsen zapisał
w r. 1 183 kościołowi ś. Kanuta w Odense, gdzie życzył być pochowanym. Patrz
Meklenburg. Urkundenbuch, I, N. 137.
*») Helmold, II, 8, 9, 10, 11.
Tom III. 41
— 642 —
Tiiąc stateczne zachowanie się Przybyslawa, okazywał mu swe
AYzględy. Przybyslaw gorliwie szerzył clirześciaństwo, założył
1 Marca r. 1 1 7 1 bogato uposażone opactwo Cystersów w Do-
braniu,''*') zbudował katedrę zwierzyńska i chociaż bezpośrednio
był wassalem Henryka Lwa, lecz w kraju swym był samowła-
dnym księciem słowiańskim, od nikogo więcej, oprócz Henryka
Lwa, niezależnym. Ale już od r. 1 1 70 stosunki polityczne księ-
•cia słowiańskiego i ludu jego zmieniać się poczęły. Fryderyk I
bowiem, wydajać biskupowi zwierzyńskiemu Berno przywilej na
dyecezyję, granice której sięgały poza kresy dzierżawy Przyby-
sławowej, zapewnił łaskę swą panom i ludziom ziemi słowiań-
sldej, a przyjąwszy wszystkich pod swą opiekę, zrównał ich
z rycerstwem niemieckiem.'^') Odtąd Przybysław stał się księ-
ciem rzeszy niemieckiej, chociaż tytułu tego jeszcze nie posiadał,
ale rządzić się musiał prawem niemieckiem, jako lennik cesar-
ski, nad którym czas niejaki dozorował jeszcze książę saski Hen-
ryk Lew, nim z biegiem czasu książę słowiański (obodrycki)
całkiem wszedł w poczet książąt rzeszy.
Takim sposobem Obodryci pociągnięci zostali do jedności
państwowej i kościelnej z Niemcami, od których różniła ich jesz-
cze mowa i niepowstrzymany ból, na widok braci ujarzmionych
w Wagryi i księstwie Zwierzyńskiem. Słowianie niepokoili Niem-
•ców, zamieszkałych w Zwierzynie i okolicy. Rozkazał przeto
swoim Guncelin rządzca zamku, aby skoro tylko spostrzegą ko-
gokolwiek ze Słowian idących bocznemi dfogami bez usprawie-
dliwionej przyczyny, żeby takich chwytali i natychmiast wie-
f*^) Genealogia Doberan. ed. Lisch. Meklenb. Jahrb. XI. Obacz Mekl. Ur-
kundenbuch. T. I, N. 98.
5') A. 1 1 70. Principes terre illius cum omni populo in plenitudine gratie
et in defensione nostre maiestatis suscipimus, . . . Ipsos etiam principes et maiores
terre attentius monitos esse volumus, ut, quia in gratiam nostri et honorem princi-
pum terre nostre recepti sunt, ipsis inpares in cultu dei non existant, sed morę
oronium christianorum decimas suas, nuUo excepto, deo fideliter persolvant, rapinas
•et latrocinia prohibeant, pacem cum vicinis christianis teneant. Meklenb, Urkua-
<lenbuch, I, N. 91.
— 643 —
szali. „Takim sposobem, powiada mnich bozowski, Słowianie
cokolwiek od kradzieży i rozbojów powstrzymani zostali," ^-) za-
pomniawszy chyba o tem, co sam wyrzekł o strasżnem znisz-
<:zeniu Słowian, rugowanych z dziedzin i dociskanych głodem
wśród ogólnego zrujnowania kraju.
§66.
Upadek Ranów.
i. Zatargi Ranów z Danami. Wyprawy Waldemara przeciw Ranom
r. 1159, 1160, 1165 i na Pomorze r. 1162, 1166.
Po zniszczeniu Lutyków, ostatnim przytułkiem starożytnego
•obyczaju i wiary słowiańskiej szczyciła si§ wyspa Rana. Cześć
Swantewita arkońskiego, zaćmiwszy dawniejsza sławę Radogosta
Tatarskiego, taka wziętością słynęła, że nawet ujarzmieni przez
Niemców Wągry przysyłali corocznie do arkońskiej świątyni
daninę Swantewitowi, jako bogu bogów.') Kapłani pogańscy,
korzystając z łatwowierności ludu, podtrzymywali zabobony, sta-
rali się nawet wprowadzić ofiary krwawe Swantewitowi, byle cześć
jeszcze "bardziej podwyższyć. Powodzenie odważnych i przedsie-
bierczych Ranów na wojnie i w stosunkach towarzyskich, przy-
pisywane Swantewitowi, napawały ich zarozumiałością o wła-
snej potędze. Świętej ich ziemi nie splugawiła noga żadnego
wroga, aż do króla obodryckiego Henryka (r. 1113), a chociaż
złupieżenie przez niego skarbów Swantewita i spalenie pobrze-
żnych osad mogło Ranów przekonać, że kraj ich nie jest tak
niedostępny, a potęga nie tak groźną, jak im się zdawało, ka-
płani jednak potrafili wytłomaczyć wolę Swantewita i takim fa-
natyzmem lud natchnąć, że gdy się Rany dowiedzieli o przyję-
ciu przez Pomorzanów chrześciaństwa, bez zapytania u nich na
»«) Helmold, II, 13.
1) Helmold, II, 12.
41*
-- 644 —
to zgody, wojnę Szczecinianom wypowiedzieli (1127).-) Przyja-
źnią ich cieszyła się tylko dynastyju. książąt obodryckich z rodu
Kruka. Węzły pokrewieństwa, kojarzone kultem pogańskim,
a może i obawa wzrastającej potęgi księcia saskiego, pobudzały
Ranów do posiłkowania Nikłota podczas najazdu krzyżowców
(i 147), kiedy flota duńska została pobitą przez Ranów, później
zaś, gdy wyparci z dziedzin swych Wągry i Obodryci grabili
okręty i brzegi duńskie, Ranowie ciągle ich wspierali, W od-
wet Danowie napa<^U na Arkonę w r. 11 50, lecz pobici sromo-
tnie odeszli, a Słowianie w ślad za nimi do Skanii wtargnęli.^)
Napróżno król Swein w następnym roku ( 1 1 5 1 ) błagał cesarza
Konrada III o pomoc przeciw Słowianom,'*) i wznosił twierdze
nad Bełtem, Rany rozdrażnieni napadem na Arkonę gromili
Danów i brzegi duńskie strasznie niszczyli.^) Potęga rańska
szczyciła się taką wziętością, że król Swein, podczas wojny do-
mowej, nie zdoławszy, z pomocą Henryka Lwa, zatrzymać tron
duński przy sobie, udał się do Nikłota i z jego pomocą władzę
odzyskał (11 56).'') Później, gdy przeciw Sweinowi uzbroili się
Kanut i Waldemar, Swein, życząc zaskarbić sobie przyjaźń Ra-
nów, ofiarował Swantewitowi arkońskiemu czaszę pysznego wy-
robu (i 157).") Były to wszakże ostatnie tryumfy chylącego się
do upadku pogaństwa, dokoła którego państwa chrześciańskie.
2) Wyżej s. 550.
") Annal. Colbazienses. a. 1150, IX Kalendas lunii bellum fuit apud Arkun
in Slavia, feria IV. Slavi transierunt Scaniam. Pertz, M. G. XIX, 715. — Klempin,
Pom. Urk. I, N. 40.
*) A. 1 151. Valete et principes vestros ad Slavorum depressionem exxi-
tate, et super his, quae digna videntur, rescribite. Mekl. Urk, I, N. 53.
5) Wyżej § 6q, s. 622, 623.
«) Helmold, I, 84, Porów, wyżej § 65, s. 625.
") Saxo Gramm. lib. XIV, s. 825 — 6. Hanc itaque statuam, totius Sclla-
viae pensionibus cultam finitimi quoque reges non absque sacrilegii respectu donis
prosequebantur. Quam inter caeteros etiam rex Danorum Sveno propitiandi gratia
exquisiti cultus poculo veneratus est, alienigenae religionis studium domesticae prae-
ferando, cuius postmodum sacrilegii infelici nece poćnas persolvit. Do tego obja-
śnienie Dahlmana, Gesch. v. Danem. I, s. 268, o użyciu wyrazu nece zamiasti
c a r c e r e.
— 645 —
zaborcze, oczekiwały tylko dogodnej chwili do opanowania Ra-
ny, nie dzieląc się z sąsiadami zdobyczą.
Król duński Waldemar, posiadłszy Daniję sam jeden w ro-
ku 1 157, i mając znakomitego doradzcę w osobie wysoko ukształ-
conego biskupa roskildskiego Absalona, zamierzył skorzystać
z ówczesnego rozstroju Słowiańszczyzny zaodrzańskiej i zliołdo-
wać sobie Ranę. Absalon, pochodzący z chłopów zelandzkich,
rozumem, nauką, przezornością i mocą charakteru, dobiwszy się
wysokiej godności duchownej, stanął przy Waldemarze jako mąż
stanu, nie gardzący wszakże i wojennem rzemiosłem, na czele
piratów.^) Z nim Waldemar organizował siłę wojenną, do walki
z Ranami, a przygotowawszy do wyprawy 260 korabi, wiosną
r. 1 1 59 żaglowali do brzegów Rany, zamierzając niespodziewanym
napadem przed świtem opanować Arkonę. Kiedy się flota duń-
ska do brzegów wyspy zbliżyła, słońce wschodziło, bydło pasło
się po brzegach morskich, co było wskazówką, że mieszkańcy
nie dojrzeli zbliżenia się nieprzyjaciół, lecz Waldemar nie zrezy-
kow^ał się uderzyć na Arkonę, zmienił kierunek floty i zdążył
do brzegów pomorskich przy grodzie Bart, gdzie wojownicy
Waldemara sąsiednie osady złupieżyli i z dymem puścili.^) Tym-
czasem załoga duńska na flocie, spostrzegłszy zbliżającą się flotę
rańską, uciekła i w takie trudne położenie postawiła Walde-
mara, że ten z Absalonem musieli się ratować ucieczką, na sie-
dmiu niedojrzanych przez nieprzyjaciół korabiach. Niepowodzenie
nie zraziło króla i doradzcę jego. Znowu zorganizowali flotę
i w tymże jeszcze roku (1159) w jesieni Waldemar spustoszył
półwysep arkoński, ze zdobyczą do korabi wracał, i napadają-
cych na niego mieszkańców wyspy do ucieczki zmusił.^") W ro-
ku n6o flota duńska, posiłkując Sasów przeciw Nikłotowi, weszła
8) Non minus piratam se quam Pontificem gessit, Saxo Gramm. lib. XIV.
^) Okolica Bart, w kraju Czrezpienianów, prawdopodobnie należała do Ni-
klota, sprzymierzeńca Ranów. Ale i książęta pomorscy wdzierali się do tego
zakątka.
10) Saxo Gramm. lib. XIV, 746—752.
— 646 —
do r. Warnawy. Sprzymierzeńcy Nikłota, Rany, wysłali do Wal-
demara w poselstwie Dambora, który za pośrednictwem Absalona
prosił o pokój, ale gdy spostrzegł burzliwość wiatrów, brak ży-
wności i opieszałość na flocie duńskiej, zmienił ton mowy, a o za-
kładnikach i pieniadzacli słyszeć nawet nie cłiciał. Na zapyta-
nie zaś Absalona: jakąby mógł dać rękojmie w dotrzymaniu
umowy, Dambor rzekł, że gotów jest uroczyście rzucić kamień
do morza i zakląć się, że „kto naruszy mir, niech jak ten ka-
mień zginie w otchłani morskiej." ^^) Absalon na to nie przy-
stał, żądał zakładników, poselstwo nie doprowadziło do porozu-
mienia się. Cokolwiek później, gdy już Nikłot walczył z Henry-
kiem Lwem, Rany wspólnie z pobrzeżnymi mieszkańcami usiłowali
odciąć flotę duńską od morza i zamknąć ją w rzece Warnawie,.
lecz gdy się to nie udało, Dambor znowu w poselstwie przybył
i według obyczaju słowiańskiego, nad brzegiem morskim roznie-
cił ogień, dając tern znać nieprzajaciołóm, że wysłuchanym być
żąda.'-) Ze strony Danów wypadało posłać łódź dla przeprawy
posła do królewskiego okrętu, lecz Waldemar nie posłał łodzie
aby nie pokazywać posłowi usposobienia do pokoju. Dambor
więc we własnej łodzi dopłynął do floty duńskiej i znowu tra-
ktował o warunkach pokoju. Rany zgodzili się płacić królowi
duńskiemu podatek i posiłki wojenne dostarczać ^^) (roku 11 60).
We dwa lata później Waldemar z rańskiemi posiłkami napadł
na Wolegoszcz i za pośrednictwem książąt pomorskich, otrzy-
mał zakładników w rękojmię zaprzestania rozbojów morskich ^^)
(i 162). Henryk Lew milczał, sam mając oczy na Ranę i dalój
na wschód zwrócone, a Waldemar, nie ufając podstępnyjn ma-
1') Saxo Gramm. XIV, 755. A quo oblationem suam liquida fide proseąui
rogatus, pignoris loco lapillum se aquae injecturum asseruit. Siquidem icturis foe-
dus barbaris religioni erat calculum in undas conjicere, seque, si pacto obviam issent,.
mersi lapidis exemplo perituros orare.
") Saxo Gramm. XIV, 764.
»8) Saxo, XIV, 767.
") Saxo, XIV, 773.
- 647 —
chinacyom niemieckim, warownie duńską, na pograniczu Szlezi'
wiku z Nordalbingiją, Danwirke, dotąd drewnianą, murem oto-
czył'^) (i 163).
Powstanie księcia Przybysława w r. 11 64 ożywiło Walde-
mara nadzieją nowej na Słowianach zdobyczy. Wezwany przez
Henryka Lwa do wspólnego przeciw Obodrytom działania, Wal-
demar z potężną flotą i posiłkami rańskiego księcia Tetisława
opanował Wolegoszcz, mieszkańców wypędził, gród osadził własną
załogą i tak gorąco pragnął utwierdzić władzę swą na stałym
lądzie, że jedynego syna swego Krzysztofa zamierzał w Wole-
goszczu osadzić. A gdy się temu Absalon i panowie duńscy
sprzeciwili, Waldemar zawarł z sąsiednimi książętami umowę,
mocą której ziemie położone nad r. Pieną i morzem, mianowicie
kraj Czrezpienianów podzielono na trzy części, jedną Tetisła-
wowi, drugą pomorskiemu Kazimirzowi, trzecią z grodem Wole-
goszczem Przysławowi, synowi Nikłota.^**) Umowa ta nie podo-
bała się Henrykowi Lwu, gotów był ją wywrócić orężem, a Rany,
spodziewając się od niego pomocy, naruszyli przymierze z Da-
nami. W skutek tego Waldemar, w początku roku 1165 spusto-
szył półwysep Witów i posłał Absalona w głąb wyspy do Zu-
daru, aby spieszące do Arkony posiłki wojenne odciął. Absalon,
spustoszywszy Zudar, pociągnął do Gardu, rozpędził nieprzyja-
ciół, którzy mu opór stawili i ze zdobyczą do okrętów wrócił.
Król pustoszył brzegi i dopiero w jesieni, dla poprawienia okrę-
tów, do domu wrócił. Później, zważając, że Rany w Arkonie
mają jedną tylko bramę i w otwartem polu nie ważą się opie-
rać, Waldemar zostawił świątynię arkońską w pokoju, wylądo-
wał na półwyspie Jasmund, zkąd Absalon wtargnąwszy w głąb
kraju, przez trudne w górach przejścia, zdążył do Góry, na pół-
^^) Annales Danici. a. 1163. Waldemarus rex contra malitiam Teutonico-
rum Danvirkae muro circumcinxit, quod prius de lignis erat. Langebek, Ser. rer.
dan. IV, p. 23.
i«) Cytatę patrz wyżej § 65, przyp. 41, str. 638.
— 648 —
Wyspie Mnichowie i tak przeraził Ranów spustoszeniem kraju,
że ci, straciwszy nadzieje otrzymania od księcia saskiego pomocy,
dali Waldemarowi zakładników i pokój okupili w Strzale.^')
Powodzenie Waldemara na Ranie, rozdrażniło Henryka
Lwa. Nie wzbraniał więc Słowianom łupieżyć na morzu Da-
nów. Przyciśnięty tem Waldemar, zjecliał się z Henrykiem na
granicy, nad r. Egdora i zawarł umowę, aby nadal daniną od
tych ludów, którychby na lądzie i morzu podbili, wspólnie się
dzielić.^'')
Zapewniwszy się ze strony Henryka Lwa, Waldemar śmiało
przedsiębrał nowe wyprawy do brzegów słowiańskich. W po-
czątku r. 1 1 66 najechał okolicę Trzeboże, zniszczył ją aż do sa-
mego grodu tak, że w kilkadziesiąt lat później, za czasów dzie-
jopisa Saksona Grammatyka w XIII w., spalone osady pustką
stały. ^^) Latem tegoż roku Waldemar spieszył ukarać Wole-
goszczanów, którzy wypędziwszy załogę rańską, prowadzili roz-
boje morskie. Król, wtargnąwszy do ujścia Pieny, doszedł do
Ostrożny.-") Zatrwożeni tymi napadami książęta pomorscy, sta-
rali się postawić Pomorze pod ochronę Henryka Lwa, a ten
pomimo groźnych okoliczności, wśród wojny jego z książętami
Saksonii, przyjął pod swą ochronę Pomorze i oświadczył goto-
wość bronienia wassala swego księcia Bogusława. Nie zważając
więc na zawarte z Henrykiem przymierze, Waldemar ujrzał się
między trzema wrogami: Słowianami pomorskimi, Sasami i Nor-
wegami, z którymi wtedy właśnie wojnę rozpoczął. Na szczęście
Waldemara, zamieszkały od dawna w Danii, słowiańskiego po-
chodzenia Gotszalk, używany za tłómacza w stosunkach z Luty-
kami, Obodrytami, Wągrami, Ranami i Pomorzanami, oświad-
-") Saxo, XIV, 804. Tunc se Rugiani contiahendi a Saxonibus auxilii spe
fraudatos experti, ąuatuor obsidibus praebitis apud Strelam insulam pacem a rege
pecunia quesiverunt.
!■») Helmold, II, 6.
i») Saxo, XIV, 806.
*<>) Saxo, XIV, 807. Ad locum cui nomen Ostrożno.
- 649 —
czył Absalonowi, że on z łatwością przeciągnie Słowian na stronę
duńską, ponieważ, mówił, „u Słowian jest we zwyczaju
•daćsie uwieść przez lekkomyślność i wszyst-
ko pośpiesznie, aniżeli rozważnie wykonać."'*^)
Za zezwoleniem biskupa Gotszalk udał sie do Pomorzanów jako
przyjaciel i doradzca. oświadczając, że powodowany miłością do
Słowian przybył ostrzedz ich, aby nie popełnili głupstwa, lecz
rządzili sie rozwagą. "Wszak już poddali się dobrowolnie tym.,
którzy pragną z ojczyzny ich wyprzeć. ,.W iadomo bowiem,
że Saksy nie zadowolniają sie zdobyczą lub
sławą, a cokolwiek z ziemi słowiańskiej opa-
nują, zaraz biorą pod uprawę i osiedlają się,
gdyż, przez żądzę szerzenia panowania swego,
zwyciężony kraj biorą w wieczyste posiada-
nie. Z tych przyczyn Nikłot życiem, a Przybysław wygnaniem
z kraju przypłacili, grody zaś Racibórz, Iłowo, Zwierzyn Sasi
opasali wałem na zgubę całej Słowiańszczyzny. Tymczasem Dani
z innych wcale powodów wojnę prowadzą: nie pragną cudzej
ziemi, lecz bardziej wolą własną bronić, niż cudzą zabierać. Dla
tego powinni Pomorzanie starać się o to, aby załogi saskie usu-
nąć, zawrzeć przymierze z Danami, których za nieprzyjaciół
Saksów uważać i tym tylko sposobem zapewnić ojczyźnie naj-
droższy skarb wiecznej wolności." Słowa obłudne Gotszalka po-
działały na Pomorzanów. Razem z wygnanym przez Niemców
Przybysławem uderzyli na załogi saskie w kraju Obodrytów
i warownię Iłowo zburzyli. Tego tylko oczekiwał Waldemar,
-albowiem Henryk Lew, rozgniewany postępkiem Pomorzanów,
razem z Waldemarem uderzyli na nich. Saksy oblegali Dymin,
Waldemar pustoszył okolice Wolegoszcza, Uznoim w popiół obró-
cony, a Słowianie, aby się pozbyć najeźdźców, zapłacili im pie-
^') Saxo, XIV, 814. Quod studium maxime sibi gentis illius moribus per-
suaderi dicebat, que plerumque temeritate niti cunctaque pronius quam prudeniius
€xequi soleat.
— 650 —
niadze--) (1166), Zniszczenie było okropne. Kraj cały spalony-
tak, że według Saksona Grammatyka, jaskółki, pozbawione za-
kątków domowych, lepiły swe gniazda po okrętach duńskich.
Dla pilnowania zaś trzód, wydartych mieszkańcom, Danowie
utrzymywali osobnych pastuchów.
Zaszłe w tym czasie zmiany w ziemiach nadbałtyckich,,
układały sie w sposób niepomyślny dla Ranów. Przybysław
obodrycki, otrzymawszy od Henryka Lwa dziedziczne posiadło-
ści (r. 1 167), był mu wiernym wassalem, a jako chrześcianin nie
mógł wspierać poganów. Książęta pomorscy Kazimirz i Bogu-
sław, oddawszy Pomorze pod ochronę Henryka Lwa, nie mogli
przeczyć zamiarom jego, a on tymczasem wspierając za pienią-
dze "Waldemara, sam myślał o panowaniu nad Raną. Ze wszech
stron zbierała sie burza nad ostatnią warownią starożytnego
kultu słowiańskiego. Jedynym sposobem ocalenia Ranów od
żądnych zdobyczy zaborców, zostawało im przyjąć chrześciań-
stwo i wejść w związek z Pomorzanami, aby wspólnemi siłami
stawić opór Waldemarowi, usilnie dobijającemu sie panowania
nad całym archipelagiem rańskim. Rany nie pojęli jednak nie-
bezpieczeństwa. Im się zdawało, że mocno obwarowana Arkona
nigdy nie może być zdobytą, a powiewająca na wieży jej cho-
rągiew Swantewita wieki jeszcze przypominać będzie dokoła
otaczającym wyspę chrześcianom, że pod opieką boga swego,
oni jedni cieszyć się mogą starożytnym obyczajem i nie do-
puszczać u siebie zmian, jakim uległy pokrewne ludy. Zaślepie-
nie, sprzeczne z duchem rozwoju ludzkości, i uporczywe odpy-
chanie od siebie cywilizacyi chrześciańskiej, nie mogły przynieść
zbawienia. Zasklepiwszy się w ciasnych obrębach starożytnego
kultu, Rany sami sobie upadek gotowali.
") Saxo, XIV, 814—817.
- 651 -
2. Oblężenie Arkony, kapitulacyja jej. Poddanie się Korenicy. Walde-
mar opanowuje całą Ranę, wprowadza chrześciaństwo (1168). Niezado-
woinienie książąt pomorskich.
Waldemar, ufając swym siłom, zamierzał całkiem opanować
Ranę, lecz gdy sie wdał w wojnę z Norwegiją, Rany, postano-
wiwszy uwolnić sie od zależności cudzoziemskiej, wznowili po
dawnemu morskie- grabieże, dające im ważne źródło dochodów,,
bez których obejść się nie mogli, straciwszy dużo pieniędzy na
opłacanie się Danom. Waldemar, zgromadziwszy takie ogromne
siły wojenne, jakich dotąd nie posiadała Danija i korzystając
z zaprzątnienia spółzawodnika jego Henryka Lwa wojną domo-
wą w Niemczech, rozpoczął w początku roku ii68 ósmą z kolei
wyprawę przeciw Ranom. Henryk Lew, nie mogąc osobiście
przyjąć w tej wyprawie uczestnictwa, polecił książętom pomor-
skim Kazimirzowi i Bogusławowi, księciu obodryckiemu Przy-
bysławowi i biskupowi meklenburgskiemu Berno przyłączyć się
do Danów,^''') w nadziei, że przy podziale zdobyczy jakaś część
i jemu przypadnie. Książęta spełnili żądanie swego suzerena,
ale gdzieby się połączyli z Danami, nie wiemy. To tylko pe-
wne, że przy oblężeniu Arkony dali się poznać Kazimirz i Bo-
gusław.
Połączone siły króla Waldemara i książąt słowiańskich ze-
brały się pod stolicą kraju Arkoną, położoną na półwyspie
Witowie, stanowiącym północną część wyspy Rany. Arkona
z północy, wschodu i południa oblana morzem, wznosiła się na
kredowej górze takiej wysokości, że puszczona z łuku strzała nie
mogła do wierzchołka góry dosięgnąć. Od strony lądu bronił
jej na pięćdziesiąt łokci długości wał, dolna część którego usy-
pana była z ziemi, a wyższa część składała się z balów drewnia-
nych i ziemi. W końcu wału znajdywał się obfity zdrój wody,,
do którego ścieżka zakryta była mocnem obwarowaniem. Je-
») Helmold, II, 12.
— 652 —
■dyną bramę Arkony mieszkańcy zatarasowali usypaniem pagór-
ka, w kształcie mogiły darniną pokrytej. Nad bramą wznosiła
sie wieża drewniana, z której powiewające chorągwie święte da-
-vvały znać światu, że tu stolica kultu Swantewita.
Pojmując trudność zdobycia szturmem tak mocno obwaro-
wanego grodu, Waldemar rozpoczął na Zielone Święta (19 Maja)
oblężenie najprzód ze strony morza, przygotowywał materjały
drzewne i przyrządy do szturmu, starając sie opanować wazki
przesmyk, łącząc^' Arkonę z wnętrzem wyspy, aby wszelkie sto-
sunki grodu z krajem uniemożebnić. Raz chłopcy z obozu duń-
skiego bawili się ciskaniem kamieni na oblężonych, którzy znaj-
dując to zabawnem, nie przeszkadzali im. Do chłopców przyłą-
•czyli się podrostki, kamyków coraz więcej ciskano, na co oblężeni
podobnym sposobem poczęli odpowiadać. Tymczasem jeden z mło-
dzieńców, zauważywszy, że pagórek pod bramą poczyna się za-
padać i że przez to utworzyła się głęboka jama, o czem oblężeni
nie wiedzieli, spuścił się do jamy, kazał podać słomy, snopy
której podrzucano mu włócznią, a napełniwszy jamę słomą, za-
palił ją i umknął. Pożar ogarnął wierzchnią część wieży, a mie-
szkańcy przerażeni niespodziewanym wypadkiem, nie wiedzieli,
•co począć: czy pożar gasić, czy się bronić przeciw napadającym
wrogom, których biskup Absalon w hełmie i puklerzu do boju
prowadził. Do gaszenia pożaru zabrakło wody, poczęto gasić
mlekiem, lecz wieża, a z nią razem chorągwie rańskie i najwa-
żniejsza pomiędzy niemi chorągiew Swantewita, zwana „stani-
cą," '*) spłonęły. Przerażenie opanowało obrońców Arkony, a tym-
czasem Waldemar wszystkiemi siłami przypuścił szturm, w któ-
rym Kazimirz i Bogusław odznaczyli się rycerskimi czynami.-^)
2*) Inter quas erat Stanitia magnitudine ac colore insignis, cui tantum vene-
rationis a populo Rugiano tributum est, quantum omnium pene deorum majestas
•obtinuit. Saxo Gram. XIV, p. 830.
25) Saxo, XIV, 833. Pomerani quoque sub Cazimaro et Bogiszlavo duci-
bus, spectante rege dimicari egregium rati, audacissima urbis oppugnatione singulare
virtutis specimen ediderunt.
- 653 -
Niektórzy z oblężonych, nie życząc przeżyć upadku ojczyzny^
rzucali się w ogień, lecz inni, dzielnie się trzymając, mocny od-
pór dawali wrogom.- Nareszcie jeden z oblężonych zażądał gło-
śno rozmówienia się z Absalonem. Biskup wskazał dla zejścia^
się oddalone od bramy miejsce, zażądał, aby gaszenia pożaru
zaniechano i udał się do króla. Waldemar, zważywszy okoli-
czności i obawiając się, żeby ogień nie zniszczył zdobyczy i żeby
oblegający, oprócz sławy nie byli pozbawieni nagrody, polecił*
Absalonowł podać oblężonym następne warunki: wydać posąg
bożyszcza ze wszystkimi skarbami świątyni, uwolnić pojmanych
chrześcian bez wszelkiego wynagrodzenia, przyjąć wiarę chrze-
ściańską i uroczystości chrześciańskie obchodzić zwyczajem duń-
skim, role i posiadłości ziemskie świątyni pogańskiej przezna-
czyć na utrzymanie kapłanów chrześciańskich , dostarczać na
zapotrzebowanie Danów posiłki wojenne, płacić rocznie po 40 fe-
nigów srebrnych od każdego zaprzęgu wołów i dać tyleż zakła-
dników w rękojmię spełnienia warunków pokoju. ^^) Przerwanie
szturmu sprawiło niezadowolenie w wojsku. W obozie szemra-
no, że za pracę i rany żołni*erze pozbawieni będą zdobyczy i ża-
dnej nagrody nie otrzymają, a Rany, którzy tak długo grabili
Danów, unikną odwetu. Waldemar zważając, że chciwe krwi
i łupów wojsko głośno przeciw Absalonowi szemrać poczęło,
zwołał na radę książąt i wodzów, do których przemawiał Absa-
lon, i dowiódł, że mieszkańcy Arkony nie zużyli jeszcze wszyst-
kich środków obrony, a szkody przez pożar uczynione naprawili
gliną i że gdyby Arkona, po krwawym boju i nie bez strat wiel-
kich, zdobytą została, inne grody rańskie przełożyłyby podobnie
walkę nad dobrowolne poddanie się. Rada uchwaliła przyjąć
umowę Absalona, a szemrzących Waldemar oddalił na nocleg.
Na zakładników Absalon wybrał dzieci. — W nocy zjawił się
do niego poważny obywatel miasta Korenicy i przez tłómacza,
wzmiankowanego już wyżej Gotszalka, prosił, aby mu pozwolono.
«) Saxo, XIV, p. 834; Helmold, II, 12.
— 654 —
ipowrócić do domu, ponieważ on przypadkowo tylko znajdywał
się w Arkonie, za to obowiązuje się skłonić swych rodaków do
poddania się i na trzeci dzień przybędzie w poselstwie. Nazy-
wał się on Granca, syn Litoga. Na przełożenie o tern Walde-
■mar zgodził się z warunkiem, że poddanie się Korenicy powinno
nastąpić w ciągu trzecli dni i że na spotkanie Absalona, który
przybędzie do Korenicy dnia następnego, Avyjść mają obywatele
miasta, w przeciwnym zaś razie umowa upada.
Następnego- dnia Danowie, zdjąwszy misternie zrobioną za-
słonę posągu Swantewita, zamierzali zwalić posąg i świątynię
zburzyć, lecz gdy nikt z tuziemców ręki do tego przyłożyć nie
cłiciał, Danowie użyli jeńców i przybyszów, szukającycłi w Ar-
konie zarobku. Ogromny posąg bożyszcza, zrąbany u kolan,
zwalił się na przyległą ścianę, ^^ potem wleczony po ulicy, po-
•wrozem za' szyję zaczepionym,-^) wzbudzał w jednych ze Słowian
żal, w innych śmiech i drwiny, a gdy porąbany na drwa zgorzał
pod kotłem wojska duńskiego, mieszkańcy Arkony pozbyli się
całkiem przekonania o potędze bóstwa ich. Tegoż dnia synowie
możniejszych rodzin, wybrani zostali na zakładników, dla ode-
słania do Danii.-®) Na miejscu spalonej bożnicy Swantewita,
Waldemar rozkazał zbudować kościół. Rany niczemu nie prze-
czyli, chrzest przyjmywali bez oporu, lecz dla braku kapłanów,
Absalon opowiadanie zasad wiary nawracającym się, polecił pi-
sarzom.^*')
Załatwiwszy ważniejsze sprawy w Arkonie, Absalon z 30
•okrętami pośpieszył do Korenicy, gdzie na umówionem miejscu
spotkał go Granca na koniu. Przybyli tam i królowie rańscy
Tetisław z bratem Jaromirem i ze wszystkimi możnymi panami.
Kadciągnął wreszcie i Waldemar z wojskiem, zatwierdził wa-
2") Opis posągu Swantewita, wyżej w Tomie II, s. 825, 942.
28) Helmold, II, 12.
2») Et accepit filios nobilium obsides et abduxit eos secum in terram suam.
Selraold, II, 13.
»o) Saxo Gram. XIV, 838.
- 655 —
Tunki ugody, poczem Absalon z biskupem arhuzskim Sweinem,
w towarzystwie Jaromira, udali sie do Korenicy. Absalon miał
z sobą 30 rycerzy, ale na przełożenie Jaromira większą część
icłi odprawił, z obawy, aby przy zetknięciu się z ludem nie za-
szło jakie zaburzenie. Zbliżywszy się do Korenicy Danowie do-
piero poznali, jakby im trudno było zdobyć gród ten, otoczony
zewsząd moczarami, przez które prowadziła jedna tylko ścieżka,
a po obu stronach rozlegała się przepaść bezdenna. Ścieżka do-
prowadziła do bramy grodu, u której kończyły się błota. Na
powitanie biskupa i Jaromira, który zdaje się był starszym kró-
lem i arcykapłanem, wystąpili z Korenicy wojownicy w liczbie
'6000 ludzi, w osobnycli oddziałacli, a stanąwszy w bojowym
szyku, kopije swe do ziemi w^etknęli. Na widok tego zatrzy-
mali się towarzysze Absalona, lecz biskup uspokoił ich obja-
śniwszy, że wojsko czyni to dla okazania szacunku przybywają-
cym. Jeszcze wuęcej zdziwili się cudzoziemcy, gdy zbliżając się
do bramy, ujrzeli wojsko rzucające się na ziemię, „jakby dla
uczczenia bogów, oddając im winne pokłony," poczem wojsko
powstawszy szło za nimi. Korenica tak mocno była przepeł-
niona budynkami, bydłem i ludźmi, że kamień rzucony przez wały
nie upadłby na gołą ziemię. Powietrze było nadzwyczaj smro-
dliwe; ludność z dobytkiem cisnęła się w ciasnocie. Absalon
wnet zajął się zniszczeniem bałwanów i bożnic Rugewita, Pore-
wita i Porenuta,^^') do czego żaden z tuziemców nie chciał przy-
łożyć ręki. Tego dnia poświęcił trzy nowe cmentarze. Na-
stępnego dnia Absalon, dla nauczania ludu zasad wiary, prze-
znaczył pisarzy i kapelanów-, poczem z Jaromirem udał się do
Waldemara.
Opanowawszy Ranę, Waldemar nie myślał dzielić się z kim-
kolwiek ze sprzymierzeńców zdobyczą, lecz zarząd jej powierzył
książętom Tetisławowi i Jaromirowi, jako wassalom swoim, a sam
z flotą udał się do sąsiedniej wyspy, gdzie posiłkowe oddziały
*) O tych bóstwach wyżej w Tomie II, s. 732.
— 656 —
pomorskie i obodryckie pożegnał, a otrzymawszy od poseltwa
rańskiego skarby świątyni Swantewita, w siedmiu wielkich skrzy-
niach napełnionych pieniędzmi, do Danii odpłynął.
Jako zwierzchni pan Rany, Waldemar przeznaczył część
floty swej dla strzeżenia brzegów rańskich od napadu rozbójni-
ków, ponieważ w tym czasie nadchodziła stosowna pora do po-
łowu śledzi u brzegów Rany, z czego korzystając rozbójnicy
morscy, grabili przemysłowców. Wprowadzeniem chrześciaństwa
u Ranów miał się zająć książę Jaromir, pod głównym kierun-
kiem biskupa Absalona. Pojmując doskonale nowy stan rzeczy,
Jaromir rozsądnie zastosował się do okoliczności, przyjął uro-
czyście chrześciaństwo,^*) przez co podwyższył swą godność
w oczach cudzoziemców i mógł władzę swą używać na pożytek
własnego ludu. Z swojej strony Absalon, powróciwszy do Da-
nii, starał się zamiast czasowo zostawionych pisarzy i kapela-
nów, przeznaczyć na missionarzy odpowiednich kapłanów, któ-
rych zaopatrzył we wszelkie potrzeby z własnych dochodów,
mądrze pojmując, że nowonawróconych nie wypadało obciążać
dziesięciną.'^'^)
Jakże cała ta sprawa opanowania Rany różnie wygląda od
podbojów niemieckich w innych częściach Słowiańszczyzny? Wal-
demar zabrał wprawdzie skarby Swantewita, coby każdy zdo-
bywca nawet w bieżącym wieku uczynił, ale o ujarzmieniu ludu
rańskiego, obróceniem go w poddanych i robotników panów
duńskich, lub o rugowaniu Słowian z dziedzicznych osad, dla
osiedlenia kolonistów, ani pomyślał. Żądał posłuszeństwa, posił-
ków wojennych, podatku stale określonego i przyjęcia chrze-
st) A 1 1 70 Rugia ad fidem Christi conversa et XIII Kai. Julii baptizatus
est Jarimar cum ceteris Slavis. Langebek, Ser. rer. dan. III, 260. Dzień ten jest
dniem uroczystości ś, Wita, lecz rok wypada poprawić na 1 1 68, zgodnie z Helmol-
dem, lib. II, c. 12: Erat autem tunc temporis princeps Rugianorum vir nobilis Ja-
remarus, qui audita vera Dei cultura et fide catholica, alacriter ad baptisma convo-
lavit, praecipiens etiam omnibus suis, secum sacro baptismate renovari.
3») Saxo Gram. XIV, 845; Helmold, II, 12.
- 657 -
ściaństwa, nie naruszając ustroju społecznego i stosunków miej-
scowych. Absalon zaś umiarkowanem postępywaniem podczas
walki, później troskliwością o łagodnem zasadzeniu chrześciań-
stwa i usunięciu pozoru nawet zdzierstwa z nowonawróconych,
jakże rzadki przykład bezinteresowności przedstawia w owym
wieku, gdy wszelkie pomysły zdobywców na pier wszem miejscu
stawiły grabież i ujarzmienie.
Czynność Absalona nie przeszkadzała pracy missionarskiej
biskupa zwierzyńskiego Berno, który, trudniąc się nawracaniem
Ranów, starał się zapewnić stolicy swej pewne prawa na tej
wyspie, na przyszłość. Zacłiowało się podanie, że w okolicy wsi
Swantowa, o pół mili na południe od Korenicy, w pewnej sa-
dzawce Rany odbyli pierwszą kąpiel oczyszczenia od grzecliu
pierworodnego.^*) Być może, Absalon odjeżdżając do Danii,
uprosił biskupa Bernona, aby się zajął clirztem okolicznycłi mie-
szkańców. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że Berno ra-
zem z Absalonem pracował nad nawróceniem Ranów. ^•^) Sku-
tkiem zaś umiarkowanego postępywania władz ducłiownycłi i gor-
liwości Jaromira, Rany, chociaż już wcześniej zachwiani byli
w wiarze pogańskiej, jak świadczy Sakso, przyjęli chrześciań-
stwo z łatwością i nigdy już więcej do czci dawnych bogów nie
powracali.
3. Zatargi o posiadanie Rany (1169). Wojna Henryka Lwa z Walde-
marem (1170 — I). Przymierze między nimi. Rana posiadłością duńską
zostaje.
Walcząc pod ścianami Arkony księżęta Kazimirz i Bogu-
sław spodziewali się, że po zdobyciu stolicy Ranów Waldemar
odejmie władzę książętom Tetisławowi i Jaromirowi, a Rana do
Pomorza przyłączoną zostanie. Gdy się jednak przekonali, że
Waldemar, nie myśląc z nikim dzielić się zdobyczą, Ranę dla
s*) Barthoki, Gesch. II, 196.
8S) Helmold, II, 12.
Tom Ul. 42
— 658 —
siebie zatrzymał, zasmucili sie mocno i wnet z flotą swą do brze-
gów ojczystych odpłynęli."*') Teraz dopiero, rozważając straty
i bezowocne heroiczne wysilenia sie pod ścianami Arkony, ksią-
żęta pomorscy gniewem zawrzeli. Przyjaźń z Waldemarem zmie-
niła sie w nienawiść, krwawe skutki której miały sie dać poczuć
w niedalekiej przyszłości.
Tymczasem Waldemar, życząc zdobyte ziemie nierozerwa-
nym węzłem z Daniją połączyć, wyjednał u stolicy apostolskiej
zezwolenie na pod^l^nie we względzie kościelnym wyspy Rany
pod zarząd biskupa roskildskiego Absalona. Ale papież Ale-
ksander III, udzielając powyższe zezwolenie, bullą z dnia 4 Li-
stopada r. 1 169 zastrzegł wyraźnie prawa innych kościołów, je-
śliby jakie do tej wyspy posiadały"') i tym sposobem otworzył
biskupowi zwierzyńskiemu Berno drogę do szerzenia swój wła-
dzy na wyspę Ranę. Że tu się nie obeszło bez natarczywego
współubiegania się Niemców z Danami, wskazuje to przywilej
cesarza Fryderyka I, w parę miesięcy, mianowicie 2 Stycznia
roku 1170, po wydaniu bulli papiezkiej, ogłoszony. Przywilejem
tym cesarz, poświadczając udział biskupa Berno w wyprawie
przeciw Ranom i pracę jego nad nawróceniem poganów, zakre-
ślił granice biskupstwa Zwierzyńskiego na wschód aż do brze-
gów morza i wyspy Rany tak daleko, jak władza Henryka Lwa
sięgała. '^^j Tym sposobem cesarz nietylko usuwał Ranę z pod
zależności kościelnej od biskupa roskildskiego, ale jeszcze przy-
znawał Henrykowi Lwu prawo władania ziemią tą. Co jednak
^^) Saxo, XIV, 845. Quo tempore Pomeranorum duces, qui Tetislavum re-
gno exeundeni seque Rugianae rei dominium in praemium militiae recepturos puta-
bant, postulała abeundi licentia, amicitias hostilitate mutarunt. Quae res ipsis post-
modum ac Danis longam belli discordiam interjecit. Yespere portu solventes se ad
proximam continenti insulam appulerunt. Taką wyspą mogła być Kos, która rze-
czywiście tylko niegleboką morską ciaśniną oddziela sie od stałego lądu.
'') A, 1 169 Novemb. 4 absąue preiudito justicie aliarum ecclesiarum, si quam
in ipsa habent, auctoritate apostolica confirmamus. Hasselbacli, Codex N. 27.
^^) A. 1 170 Januar 2. Terram etiam Ruyanorum de dicione ducis Saxonie
terminis episcopatns sui (Bernonis) adicimus. Hasselbach, Codes N. 28.
— 659 —
cesarz pod nazwa „ziemi Ranów" pojmywał, czy samą wyspę,
czy posiadłości rańskie na lądzie, w kraju Czrezpienianów, koło
Wolegoszcza, niewiadomo. Dość, że kość niezgody miedzy Wal-
demarem a Henrykiem Lwem rzuconą została.
Dopóki wojna domowa w Niemczecłi krępowała siły Hen-
ryka Lwa, musiał on w sprawacłi rańskicłi zacliowywać się
ostrożnie, ale gdy się, za wdaniem cesarza, pojednał z panami
saskimi, nie omieszkał upomnić się o zdobycz, jaka mu w sku-
tek podboju Ranów należała. Że przy tej zręczności książęta
pomorscy i biskup Berno nie zaniedbali pobudzać Henryka Lwa
przeciw Waldemarowi, pierwsi w nadziei opanowania Rany,
ostatni w celu powiększenia docłiodów swej^ dyecezyi, nietrudno
to zauważyć z całego przebiegu sprawy. Poczuwszy się więc
na siłacłi Henryk Lew wyprawił poselstwo do króla duńskiego,
żądając wydania mu zakładników i połowy daniny, którą opła-
cali Ranowie, albowiem według umowy, przysięgą stwierdzonej
(r. 1 1 65), jeśliby król duński cliciał jakie ludy ujarzmić, książę
miał mu podać pomoc, a biorąc udział w trudach, miał też i do
korzyści należyć. Gdy Waldemar odmówił i posłowie z niczem
powrócili, książę gniewem uniesiony, przywołał książąt słowiań-
skicli: Przy by sława obodryckiego, Kazimirza i Bogusława po-
morskicli i polecił im, by się na Danach zemścili. „Przywołani
odpowiedzieli: jesteśmy gotowi i z radością go usłuchali. Od-
prawił ich książę i wtedy upadły zapory i bramy, któremi
przed tem morza były zamknięte, wdarły się fale i zalały zie-
mię, roznosząc zgubę po wielu wyspach i pobrzeżach duńskich.
Narządzono okręty rozbójnicze. Słowianie zajęli w ziemi duń-
slciej wyspy bogate i po długim poście nasycili się bogactwem
Danów, utyli, stłuścieli, zgrubieli. W pewien dzień na targu
w Meklenburgu wystawiono 700 jeńców duńskich na sprze-
daż." ^^) Kiedy się okręty słowiańskie bawiły łupieżeniem brze-
gów duńskich, wojsko słowiańskie, prawdopodobnie z Wągrów
«9) Helmold, II, 13.
42*
— ó6o —
składające się, napadło na wyspę Alsen, zburzyło kościoły, ludzi
w niewole zabrało, a tych, co się opierali, wymordowało.*^)
Z innej strony książęta pomorscy, napadłszy na Arkonę, obiegli
ją, lecz pobici przez księcia Jaromira, rzucili zdobycz i umknęli
(1169). Powtórnie jednak, napadłszy na Ranę, zburzyli Arkonę
i Korenicę.") W odwet król Waldemar z ogromną flotą, po-
śpieszył do brzegów pomorskich i całą usilność swą do pomszcze-
nia krzywd swoich na książętach pomorskich wytężył. Z posił-
kami rańskiemi i 'w towarzystwie Absalona przełamał Waldemar
postawione przy ujściu Świny (odnogi Odry) zapory, spustoszył
okolice Wolina, żaglował po Diwenowie do urodzajnej wyspy
Kristów, wylądował w okolicy zamku Kamienia i cały ten kąt
Pomorza zniszczył. Przyciśnięty jednak przez Pomorzanów, za-
niechał zdobycie Kamienia, zwrócił do Kristowa, łupieżył po
brzegach, ale gdy przysłani przez Henryka Lwa na pomoc księ-
ciu Kazimi.rzowi łucznicy przybyli,*-) a książę Bogusław z jazdą
pośpieszył, Pomorzanie zamknęli wyjście Danom do morza i tak
ich ścisnęli, że Kazimirz śmiało rozbiwszy swe namioty na brze-
gu Diwenowa, biesiadował z swymi rycerzami, popijając z czasz
złotych i srebrnych.*'') Waldemar wśród trudnych okoliczno-
ści i złorzeczących mu doradzców nie wiedział co począć,
lecz Absalon roztropnemi rozporządzeniami i osobistem męz-
twem, po nadzwyczajnych wysileniach, zdołał zapory nieprzy-
jacielskie przełamać i z niebezpieczeństwa wyprowadzić flotę
duńską, która w Listopadzie na zimowe leża do Danii wróciła
(r. 1 1 70). Atoli, w początku roku 1171 poboczny syn Walde-
mara Krzysztof z tysiącem pancernej jazdy i z posiłkami rań-
skiemi, wpadłszy na brzegi Wagryi, spustoszył okolice Staro-
") Helmold, II, 13.
■*') Kanzow, Pomerania, s. 176; Schwarz, Diplomatische Geschichte der
Pommersch-Rugischen Stadte. Greifswalde, 1755, s. 68:>.
*2) Saxo, XIV, 861. Insignes ei sagittarii Konon et Cirinus fuere ab Hen-
rico in Sclavorum auxilium Danorum odio missi,
«3) Saxo, XIV, 862.
— 66i —
gardu, ^*) a Waldemar, połączywszy sie z Absalonem na mo-
rzu, na wysokości wyspy Falster, wylądowali w pobliżu Strzały,
zlcąd przedzierając sie przez lasy kraju Czrezpienianów, do Trze-
boża i dalej, doszli aż do grodu Cieszymira nad Teterowskiem
jeziorem. Załoga grodu wymordowana, kobiety uprowadzone
do niewoli, a sam Cieszymir ocalał, zapewno po przyrzecze-
niu przyjęcia chrześciaństwa.*^) Tymczasem Słowianie wagrscy,
w odwet za zniczczenie okolic Starogardu, napadali na po-
brzeża duńskie i „szkody swoje dziesięciokrotna pomsta wyna-
grodzili."*")
Znużenie i kieski Danów pobudziły Waldemara do szuka-
nia pokoju. Wyprawił więc do księcia Henryka Lwa poselstwo
z proźba o przyjacielską rozmowę nad r. Egdorą. Książe przy-
był na umówione miejsce nad granicą, doszedł nie dalej, jak
tylko do połowy mostu i tu zawarł przymierze z Waldemarem,
który zobowiązał się połowę daniny i zakładników od Ranów
otrzymanych i połowę ze skarbca świątyni Swantewita oddać
księciu saskiemu. Wznowiona przjaźń Waldemara z Henrykiem
mocno zasmuciła Słowian, którym książę rozkazał, aby na Da-
nów nie napadali, do Ranów zaś wyprawił posłów, razem z po-
słami królewskimi, aby daninę księciu opłacali. Na utwierdzenie
zaś przymierza Henryk Lew zgodził się córkę swą, wdowę po
Fryderyku księciu z Radenburga, wydać za syna Waldema-
rowego, który był już na króla przeznaczony. Ztąd wielka ra-
dość u ludów północy nastała. — „Morskie niepokoje ustały
i gwałtowność burz ucichła. Bezpieczną stała się droga z Da-
nii do krajów słowiańskich: szły po niej kobiety i dzieci bez-
piecznie, usunięto bowiem przeszkody i znikli z dróg rozbój ni-
**) Helmold, II, 13; Saxo, XIV, wyprawę tę nazywa expeditio adveisus
Brammiseos, dla tego, że Starogard słynął u Danów pod nazwa Brandehuse. Porów.
Dahlman, Gesch. 300.
*5) Saxo, XIV, 881, władzce grodu zwie Otimar, zamiast Chotimir, który
później w r. 1 172 założył klasztor w Darguniu.
«) Helmold, II, 13.
— 662 -—
cy." ^') Odtąd królowie duńscy władali wyspą Raną bez za-
przeczenia ze strony księcia Henryka Lwa. Niepodległość Rany
upadla (r, 1 171 ).
Dalszy los Ranów, aż do zupełnego wynarodowienia ich,
opowiemy w następnym tomie.
ZAKOŃCZENIE.
Z upadkieni niepodległości Obodrytów i Ranów (1160 — 1 171)
zamyka sie historyja Słowian zaodrzańskich. Po za granicami
dwóch państw słowiańskich Polski i Czech zostawało wprawdzie
niepodbite przez cudzoziemców Pomorze nadbałtyckie, ale ksią-
żęta pomorscy, stawszy sie już w końcu XII w. wassalami ce-
sarza niemieckiego, pociągnęli lud swój do jedności z Niemcami
tak usilnie, że już w początku XIII w. zachodnie Pomorze dla
Słowiańszczyzny stracone zostało.
Z pozostałej między Odrą a Łabą ludności słowiańskiej po-
tworzyły się, w miarę podbojów, wassalne Niemcom i Danom
księstwa i hrabstwa. W niektórych z nich utrzymały się przy
władzy dawniejsze rody książąt słowiańskich, w innych opano-
wali władzę cudzoziemcy. Wszakże książęta słowiańscy, upodo-
bawszy obyczaje i ustrój państwowy niemiecki, rychło wynaro-
dowiali się, przystawali całkiem do cudzoziemców, powiększając
tem znakomicie siły Niemców, których przednie czaty posunęły
się do granic Polski i Czech. Tym sposobem marzenia cesarzy
niemieckich IX i X w., aby szeroką równinę słowiańską połą-
czyć z cesarstwem, stały się faktem dokonanym. Serbowie, Łu-
życzanie, Lutycy, Obodryci, Rany po kolei stali się zdobyczą
wrogów. Czechy od początku XI w., sami zaprzągłszy się w służ-
bę niemiecką, uważały cesarza za najwyższego pana, który ksią-
żąt ich, według własnego upodobania, jak rękawiczki zmieniał.
Nareszcie i książętom pomorskim podobało się wstąpić na służbę
") Helmold, II, 13.
niemiecka i zostać książętami rzeszy. Z obszernej i ludnej Sło-
wiańszczyzny północno-zachodniej, w końcu XII w. jedna Pol-
ska została państwem niepodległem. Lecz żeby zachować nadal
niepodległość, Polska musi o własnych siłach wstrzymywać na-
pór całych Niemiec i połączonych z niemi Czechów, tudzież
wynarodowiających sie pomorskich i zaodrzańskich Słowian.
Ogromne nieszczęście nad nią zawisło, w skutek egoistycznej
i niedołężnej polityki synów Bolesława Krzywoustego, ale także
i nie bez winy książąt czeskich, którzy prowadząc, w ciągu
dwóch wieków prawie, bitne zastępy Czechów razem z Niem-
cami przeciw Polsce, przyczynili się niemało do wzrostu potęgi
cesarstwa i osłabienia Polski na szkodę Słowian zaodrzańskich
i samychże Czechów.
Upadek Słowian zaodrzańskieh i oderwanie się od Polski
Pomorza w końcu XII w. stanowi nadzwyczaj ważną epokę
w dziejach Polski i całej Słowiańszczyzny zachodniej. Podjęte
przez Mieszka I i Bolesława Chrobrego a świetnie popierane
przez Bolesława Krzywoustego połączenie ludów od Karpatów
do morza Bałtyckiego w jedno wielkie państwo, obróciło się
w drugiej połowie XII w. w niwecz prawie. Skutki tego oka-
zały się przerażające. Ujście Odry stracone na zawsze, morze
odsunęło się, granice zwężone od zachodu i północy obsiadają
wrogi, gotowi przełamać stawione im zapory nad Odrą, rwać
polską ziemię po kawałku. A niedołężni potomkowie Krzywo-
ustego, marniejąc w dzielnicach swych, nie śmieją nawet pomy-
ślić o odzyskaniu strat. Nie zjawia się między nimi ani jednej
osobistości wyższej zdolnościami i charakterem: sama mierność
i niedołęztwo. Polska z obszernego i potężnego państwa, jakiem
była do śmierci Krzywoustego (r. 1138), schodzi na podrzędne
miejsce, z ograniczonemi widokami na przyszłość, bo ani pobra-
tymców pomorskich i zaodrzańskich połączyć z sobą nie ma już
nadziei, ani odzyskać stracone porty bałtyckie i pozycyje wo-
jenne za Odrą nie przewiduje możności. Epoka świetnych czy-
nów i wielkich pomysłów Bolesławów skończyła się. Idea je-
— 664 —
dności Słowian lecheckich runęła. Polska, wyparta z dawniej-
szych pozycyi na zachodzie, musi szukać szczęścia na wschodzie,
w bezowocnych walkach z Prusami i Jadźwingami, lub na Rusi,
a tymczasem najbliższy sąsiad i krewny książąt polskich mar-
graf brandenburgski rwie jej posiadłości za Odrą, po kawałku,
już w XII w.
Ze strony Niemców podbój Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
zamyka pierwszy akt wielkiego dramatu „dążenia na wschód"
(Drang nach Osteii), rozpoczętego w przedchrześciańskie czasy,
a dotąd jeszcze nieskończonego. Czego dobijali sie Niemcy i co
zyskali do końca XII w., o tem powiedzieliśmy w niniejszej księ-
dze. Dalszy ciąg usiłowań ich do zassymilowania podbitój ludno-
ści z własną narodowością, oraz dalsze posuwanie się na wschód
do Wisły i Niemna, postaramy się objaśnić w następnym tomie,
uwzględniając postępywanie książąt polskich i zachowanie się
Czechów, tudzież opór ludności słowiańskiej przeciw gwałtownym
środkom do wynarodowienia jej przedsiębranym.
KONIEC TOMU TRZECIEGO.
}MUf 8ZC9Pg(^jf;
m:
Mmz&ikmj^jil^y^
WSKAŹNIK ABECADŁOWI
OSÓB, LUDÓW, MIEJSC I RZECZY
■w tomie Ill-cim wzmiankowanych.
I.
Imiona i nazwy osób, ludów, plemion i bóstw mitycznych.
SKRÓCENIA: ap. = apostoł; ar-hisk. = arcybiskup; Msk. = biskup; boi-
pog. = bożek pogański; br, = brat; ceS. = cesarz; CÓr, = córka;
flyn, = dynastija; gr. = graf; kaji' = kapłan; kr, = król; ks. = ksiaże;
kina. = księżna; 1. = lud; iłiarg, = margraf; pap, = papież; pis, =
pisarz; pi. = plemię; pos, = poseł; r, = ród; ryc, = rycerz; s, =
syn; św, = święty; WOJ, = wojewoda; io* = żona.
Aba kr. 459—461.
Absalon bisk. 629, 630, 645 — 660.
Abraham pis. 308, 309 — 311, 354.
Adalbert ar. bisk. 288, 293.
Adalbert Wielki ar. bisk, 507—509, 581.
Adalwin bisk. 88, 99, 109.
Adalram bisk, 63.
Adam Bremeński pis. 291, 510, 520.
Adcer bisk. lundski 550.
Adcer bisk. roskilds. 581, 582.
Adelaida cór. Mieszka I 209,
Adelaida żo. Gejzy 316,
Adelaida żo, Wratysława II 465, 485.
Adelbot bisk. 385.
Adeldag ar. bisk, 290. j
Adelgot ar. bisk. 524, 527.
Adolf Skawenhagen gr. 516, 553, 568
do 571, 576—587, 618—626.
Adryan II pap. 89, 93, 97, 108, 575.
Agnesa matka Henryka IV 466.
I Agnieszka żo. Władysława II pols. 589,
594-
Alboin wódz 17, 19.
Albrecht Niedźwiedź marg.559,561 — 568,
573, 579—598, 631, 636, 640.
Aleksander Wielki kr. 264.
Aleksander III pap. 615.'
AUemani 1. 22, 25, 36, 139, 207,
Alfons VII kr. 614.
Almuc wódz 193.
Almuc br. Kolomana kr. 493.
Anastazy bibliotekarz 91.
Andronik św. 97.
Andrzej s. Stefana I wegier. 459, 461,
466 — 467.
Anemius bisk. 97.
Angelar kap. 91, 134.
Anglowie, Angli 1. 11, 446.
Anno bisk. 100, 108.
Ansgar ap. 52, 58, 60, 504 przypisek,
— 666
Answer opat 510.
Anzelm bisk. 580.
Arabowie 1. 168.
Ardarik kr. 19.
Aribo marg. 125, 145, 160,
Ariston bisk. 508.
Arnulf ks, Karyntyi, ces. 112, 122, 125,
I2q, 135, 193, 209, 236.
Arnulf ks. bawar. 207, 220, 223.
Arnulf bisk. 379, 402, 408.
Arnt bisk. 104, 139.
Arpad kr. 195, 197, ^04.
Arsenius bisk. 91.
Assy r, 4.
Astryda żo. Sigwaldi 318 przyp.
Atelo kap. 627.
Audulf marg. 64.
August ces. I.
Austrazijanie 1. 22.
Awary 1. 16, 18, 20, 42, 54, 61, 97,
126, 196. •
Awbaba = Kaszuby 1. 318, 349 przy-
piski.
Azik wódz łotrów 225 przy., 246, 252.
Babenbergi dyn. 601.
Bajan wódz 19, 20.
Balder ist. mityczna 4.
Baldwin ks. 374.
Bandkie pis, 299 przyp.
Bardy pi. 442, 572.
Baszkiry 1. 193.
Bawary 1. 72, 139, 159, 207, 393, 396,
403, 485.
Bekcejon wódz 356.
Bela kr. 459, 461, 466 — 467.
Benedykt bisk. 150, 157, 307.
Benedykt towarzysz ś. "Wojciecha 351.
Benno ks. sas. 322, 325.
Benno ryc. 369.
Bnnno bisk. aldenb. 442 — 443.
Benno bisk. miszn. 474.
Berengar kr. 148.
Berenhard ks. 46.
Bernard I ks. sas. 325, 331, 378, 397,
441.
Bernard II ks. sas. 441 — 446, 509.
Pcrnard ap. 537,
Bernard klarewaLki 573, 576.
Bernard komes 402.
Bernard ryc. 629.
Bernhard legat 241.
Bernhard bisk. 287, 339.
Bernhard ryc. 369.
Berno bisk. 630, 642, 651 — 659.
Bezprym, Bezbraim ks. pols. 420 — 433.
Bialochrobaty pi. 202 przyp.
Bieleknegini = Adelaida 316 przyp.
Billing Herman ks. sas. 250, 257, 322,
562.
Billug, Mściwoj ks. 323.
Binizon gr. 329, 334.
Blus wódz 509, 510.
Bobrzanie pi. 413 przyp.
Bodjanskij pis. 183.
Boguchwał kronikarz 311 przyp.
Bogusław ks. 616, 632, 637, 650—652
do 660.
Bółgary 1. 63, 70, 83, 118, 12$, 137, 163.
Bolesław Chrobry 187, 305, 313, 338
do 418.
Bolesław Śmiały 464, 467 — 484.
Bolesław Krzywousty 489, 500 — 567.
Bolesław Kędzierzawy 529 — 567, 581 do
502, 613—618.
Bolesław I Ukrutny 208, 224—234, 296,
Bolesław II Pobożny 296, 305, 321—333,
337-358.
Bolesław III Rudy 305, 358—359.
Bolesław s. Mieczysława II 436—7.
Bolesław Wysoki ks. 610, 613, 615.
Bolibut ryc. 338.
Boruta ks. bajeczny 58.
Borys car 85.
Borys słowianin 370.
Borys s. Kolomana 566, 589.
Borzywoj I ks. 86, 104, 114, 144, 218.
Borzywoj s. Wratysława II 484.
Borzywoj II 491—493, 497.
Bożo bisk. 288, 289, 292.
Bożan ryc. 385.
Bożej Wrszowiec 489.
Braczysław ks. pannoń. 126, 135, 137, 196.
Braniborzanie pi. 338.
Brdanie pi. 43.
— 66^ —
Brotuf kronikarz 294.
Bruncion ryc. 373.
Bruno ks. 365,
Bruno św. 270 przyp., 386.
Brzetysław I ks. 420, 427, 453 — 464.
Brzetysław II ks. 488, 491.
Brzeżanie pi. 517, 523, 561.
Budyszanie pi. 36.
Budy woj s. Gotszalka 510—512.
Buko ryc. 363.
Bulk wódz 227 przyp.
Burghard bisk. 521.
Burgundy 1. 36.
Burhard bisk. passawski 160.
Burhard bisk, misznieński 289,
Burhard komes 398.
Burysław ks, 320 przyp.
Burwido sas. 15.
Byteńcy 1. 43.
Chaldeje 1. 118.
Chazary 1. 78, 193.
Chełmianie pi. 43, 53, 69, 123.
Chińczyki 1, 167.
Chomiakow pis. 183.
Chorwaci, Chrobaci 1. 49, 51, 63, 163,
202, 307.
Chrabr mnich 171, 175.
Chrystian gr. 637,
Chusal wódz 159.
Chyżanie pi. 16, 237, 443, 516, 519, 552,
630.
Cieszymir pan pomór. 661,
Cudobor, Cydebor ks. 271, 317.
Cyryl św. ^3, patrz Konstanty.
Czarnkowianie 1. 532.
Czechowie 1. 20 — 24, 26, 34—37, 52,
63, 72, 85, loi, 122, 219, 343, 384,
39^. 580.
Czedrag ks, 41, 46, 50.
Czeledrag ks. 49.
Czemislaw ks. 54.
Czescibor ks. 67, 69.
Czrezpienianie pi. 237, 509 — 516, 519,
552, 647.
Czuwasze 1. 193.
Dagobert kr, 12, 22, 24.
Dal kr bajeczny 7.
Dambor pos. 645.
Daniel bisk. krakow. 150, 157, 307.
Daniel bisk. praźski 600, 602, 608, 611.
Danowie, Dani, Duńczyki 1. 3, 6, 8, 33,
37. 53. 237, 438. 504. 513. 582,
618, 633, 641—661.
Dazon holzat 53.
Dedi gr. z Wettina 327.
Dedi gr. saski 447.
Dedi marg. 471, 474.
Derwan ks. 22, 23.
Detmar bisk. praż. 298, 302.
Diedoszanie = Dedosesi pi. 398, 413
przypisek.
Ditmar bisk. werdeń. 581.
Ditrych z Wettina 425, 434, 471, 603.
Ditrych gr. 517.
Dobner Gelazy pis. 1 77.
DobomysI ks 70.
Dobrowski Józef pis. 177, 179, 189.
Dodilo bisk. brand, 326.
Doleńcy pi. 237, 259, 389, 519, 552.
Domamir ks. 525.
Dragosławlewicz pis. 180.
Dragowit ks. 29.
Drahomira kżna. 221 — 224, 230.
Drażko ks. 30—33, 37, 39-
Dregowicze pi. macedońskie 134.
Drewanie pi. 43.
Dubrawka kżna 229, 270, 309.
Dudik pis. 212 przyp.
Dudo gr. 329.
Duka kr. bajecz. 7.
Diimler pis. 190.
Durzyńcy 1. 14, 18, 43, 56.
Dypolt ks. 598, 603, 611.
Ebbo ar-bisk. reimski 52.
Ebbo biograf ś. Ottona 538—551.
Eberwin wódz 31.
Egbert gr. 40.
Egbert krewny Ottona I ces, 257, 259,
261.
Egilbert ar-bisk. trewirski 487.
Egilbert bisk. freizingeń. 430.
Egward bisk. aldenburg. 291, 295, 323.
Ejd bisk. misznień. 399.
Ekbert I margr. miszn. 471 przyp.
668 —
Ekbert II margr. miszn. 471, 475.
Ekhard I margr. miszn. 333, 336, 335.
Ekhard II margr. miszn. 433 przypisek,
457, 471-
Ekhard komes 387.
Elagin pis. 198 przyp.
Emeryk ks. Ruzii 429, 430, 431.
Emraehard bisk. meklenb 586.
Engelszalk margr. austr. 98, 102, I25i 140.
Engilmark bisk. 150.
Eppo kapl. 510.
Ercheubald bisk. eich_*-^d. 151.
Erimbert gr. 147.
Ernest ks. Ó5.
Ernest margr. austr. 363, 366.
Erkinbald ar-bisk. mogunc. 401.
Eryk kr. bajecz. 5.
Eryk kr. duński 45, 54.
Eryk Pyszny ryc. 395.
Eryk Ejegod kr. 513, 528.
Eryk Hazenwot kr. 555, 564.
Eudoksia Rościsławówna żo. Mieszka sy-
na Bolesława Śmiałego 486.
Eufemia siostra Bolesława .Smiat. 473.
Eugeniusz III pap. 572 — 576, 585.
Ewermod bisk. raceburg. 631.
Eziko komes 334,
Ezon bisk. aldenburg. 508.
Farejcy 1. 53.
Finny 1. 53.
Fiony 1. 581.
Flamandy 1. 635.
Flandry 1. 524.
Flyns bajeczne bożyszcze 527 przypisek.
Fociusz patryarcha 87.
Folkier kap. 569.
Folkmar komes 398.
Formoz bisk. 90.
Formoz pap. 142, 145.
Franki 1. 17, 21, 25, 34, 36, 41, 45, 49,
72. 139, 524-
Fredegar kronikarz 23 przyp., 24 przyp.
Froto kr. bajeczny 5, 6.
Fryderyk gr. 329.
Fryderyk komes 337.
Fryderyk rzadzca margrafstwa misznień.
377-
[ Fryderyk szatny Henryka II ces. 408.
Fryderyk pfalcgraf 579.
Fryderyk ar-bisk. magdeburg. 579, 592.
Fryderyk I Barbarossa 594—642.
Fryzy 1. Ii, 25, 41, 54. 571. 578.
Gallus kronikarz 451, 469, 483.
Gamma pan. 636.
Gauderik bisk. 90.
Gdeczanie 1. 458.
Gejtler pis. 184.
Gejza kr. 2og.
Gejza s. Beli 467, 463, 479.
Gerard bisk. ksanads. 460 — i.
Gerlaw kap. 578.
Germanius bisk. 97.
Gero margr. w X w. 250, 254, 259—277.
Gero margr. w XI w, 379, 398.
Gero ar-bisk. magdeburg. 391, 398, 40I»
408.
Gerold bisk. aldenburg. 620—1, 624 — 6,
631.
Gertruda żo. Henryka Pysznego 570.
Gertruda żo. Konrada III ces. 589.
Gerwazy kanclerz 602.
Gizela żo. Konrada II ces. 423, 460,
Giziler ar-bisk. magdeburg. 323, 329,
334. 340-
Głomacze pi. 34, 123, 161, 236, 240,
243.
Glumi gr. 46.
Gniewomir ks. 532.
Gniewosz ks 445,
Godszalk bisk. freizingen. 368.
Godszalk pos. frankski 30.
Gorazd kap. 91, I31, 133—4-
Gostoroysł ks. 59.
Gotfryd kr. duń. 37, 45.
Gotfryd rzadzca Nordalbingii 515.
Gotszalk ks. obodryc. 445, 500—509.
Gotszalk tłómacz duński 648, 653.
Goty 1, 17.
Gozpert wódz 206,
Gozwin gr. 112.
Granca obywatel rańald 654.
Grecy 1. 168.
Gregorianie = stronnicy Grzegorza VII
481. 485. 513-
— 669
Grenlandy 1. 53.
Grot pis. 211.
Gryń ks. 5'l>
Grygorowicz Wiktor pis. 181.
Grzegorz V pap. 305.
Grzegorz VII pap. 473, 475, 479, 485.
Guncelin brat Bolesława Chr. 356, 363,
377.
Guncelin obywatel 383.
Guncelin z Hagen gr. 630, 632, 635,
637. 639, 641.
Giinter gr. 278.
Gwelfy ród 599.
Gwido kardynał 593.
Gylas dostojnik madjar. igj.
Hajk albo Hika wódz 254.
Hakon jarl 320.
Halegred prezbiter 338.
Hanno bisk. freizing. no.
Hanusz pis. 183 przyp.
Harald Hildetand kr. 7, 8.
Harald królewicz 45, 52.
Harald Blaatand kr. 316, 320.
Hartwig ar-bisk. bremeń. 586, 603, 624.
Hatto ar-błsk. moguncki 156, 287.
Hatuja żo. Zigfryda s. Gerona 277.
Hebraje 1. 168.
Helena = Olga kżna. ruska 288 przyp.
Helmold pis. 291, 295, 511, 563, 520,
631, 643.
Helgo kr. 4.
Hemming kr. 42, 45.
Hengiit wódz 11.
Henryk bisk. 100.
Henryk Ptasznik ces. 207, 222, 236,
238—248.
Henryk II ces. 356—418.
Henryk III ces. 439—453—464. 5i8.
Henryk IV ces. 299—491.
Henryk V ces. 492, 521 — 526.
Henryk ks. bawar. 226.
Henryk Kłótliwy ks. 320, 330.
Henryk gr. ojciec Titmara kronikarza
337.
Henryk komes 357.
Henryk Szweinfurtski ks. 363, 365.
Henryk margr austryac. 397.
Henryk z Ilburga margr. miszn. 471 przy-
pisek, 475.
Henryk Sandomirski ks. 567. 588, 6i6.
Henryk Pyszny ks, bawar. 568, 570, 599.
Henryk Lew ks. sas. 570 — 581, 641 do
662.
Henryk z Badewide gr. 568 — 570, 618.
Henryk s. Konrada III ces. 591.
Henryk Jasomirgott margr, austr. 599 do
601.
Henryk ze Skaten gr. 630, 634.
Henryk s. Gotszalka ks. 510, 513, 517,
534, 551—552.
Henryk = Zdik bisk. moraw. 580, 582.
Herman komendant 557.
Herman pfalcgraf 579.
Herman pan czeski 105,
Herman gr. 244.
Herman margr. misznień. 375, 392, 408.
Hermanrik bisk. 109.
Herule 1. 17.
Hidda siostra margr, Gerona 278.
Hieronim św. 176.
Hilferding pis, 211.
Killiward bisk. halbersztad. 287, 289, 329.
Hinkmar bisk. 72.
Hluni, Linai, Linones = Chelmianie 1. 55.
Hobolanie 1. 235, 340.
Hodika mniszka 323, 327.
Hodo I margr. wschód, w X w. 317,
319. 323, 329, 424-
Hodo II margr. wschód, w XI w. 424.
Hohensztaufy ród 559.
Hofler pis. 182, 187.
Hollendry 1. 571, 578, 58 r.
Holzaiy pi. 512, 516, 525, 578, 632, 637.
Hojer z Mansfeldu komes 559.
Honoriusz II pap. 541.
Hornon starosta 626.
Horsa wódz II.
Hoter kr. 4.
Hugo bisk. życzań. 289, 328.
Hundakar wódz 72.
Hunfalvy pis. 213 przyp.
Jadźwingi 1. 271, 604.
Jagicz pis. 184, 192.
Jakób ze Żnina bisk. 588.
— 670
Jaksa kopanicki ks. 595 — 597, 603.
Jan VIII pap. 108, 1 10, 1 12, 116, 121,
575-
Jan z Wenecyi poseł 106. 116.
Jan IX pap. 147, 157. 300. 307.
Jan XII pap. 276.
Jan XIII pap. 296.
Jan ar-bisk. moraw. 150, 157, 307.
Jan bisk. wroclaw. 354.
Jan Warszowice 497.
Jan Szkot bisk. meklenburg. 508, 510.
Jarmerik kr. bajecz. 9.
Jaromir ks. czes. 358, 367, 378, 384,
353.
Jaromir ks. rański 654 — 656 — 6óo.
Jaiomir-Gebhard bisk. prażs, 299, 301,
413 przyp., 464, 468, 475.
Jarosław ks. kijowski 393, 409, 429,
430.
Jarowit istota mityczna 547.
Ibraim Ibn-Jakób podróżnik X w. 360
przyp.
Jesse = Dewiuks kr. węgier. 316 przyp.
Igor ks. ruski 68.
Ingirda żo. Rurika ks. ruskiego 68 przyp.
Innocenty II pap, 544.
Innocenty IV pap. 178.
Insigrinus bisk. regensb. 234.
Jordan bisk* poznań. 311, 313.
Islandy 1. 168.
Ismar kr. bajecz. 9.
Judyta żo. Brzetyslawa I 427 — 8 przyp.,
454. 465.
Judyta żo. Salomona węgiers. potem
'^Vładysława Hermana polskiego 468,
487.
Judyta czeska żo. Władysława Hermana
485, 486.
Judyta córka Bolesława Krzywoustego
592-
Justynian ces. 17.
Juty 1. 3.
Juliusz Cezar 265.
Iwan kap. 550.
Izanrik s. margr. Aribo 125, 147.
Izasław ks. kijowski 469, 472 przyp.
Izon ryc. 369.
Kaemell pis. 2i6.
Kalikst II pap. 538.
Kałajdowicz pis. 189.
Kanut kr. 419, 431, 446, 505, 644.
Kanut Laward kr. 528, 554 — 5.
Kanut s. Henryka Gotszalkowicza 553.
Kanut s. Przysława Nililotowicza 641
przyp., 48.
Kanut królewicz duński 581, 586, 625.
Kanzow pis. 563.
Karhan dostojnik madjarski 197.
Karol W. ces. 27 — 32, 33, 36.
Karol cesarzewicz 31, 35, 36.
Karol Łysy kr. 68, 69.
Karol Otyty ces. 114, 124.
Karloman królewicz 69, 72, I o I.
Kaszuby 1. 318, 414, 529.
Kawary pi. 197.
Kazimirz I Odnowiciel kr. 433, 436, 453,
462 — 464.
Kazimirz ks. pomorski 616, 637, 647,
650—660.
Kenedeh wódz 198 przyp.
Kizo ryc. 337, 338.
Klemens św. pap. 78, 83.
Klemens III anti pap. 485.
Klemens VIII pap. 117.
Klemens kap. 91.
Klemens uczeń ś. Metodego 134, 175.
Klemencyja żo. Henryka Lwa 287, 619.
Klotariusz kr. 12, 18.
Knuba kr. duńslci 242.
Kochan starosta Wrszowców 453.
Kocie! ks. 63, 69, 71, 88, 94, 96, 107,
112.
Kocilin wódz 51.
Koledycze pi. 54, 236, 278.
Koloman kr. 493.
Konrad I ces. 207, 2x9.
Konrad II ces. 418 — 448, 453 — 457.
Konrad III ces. 568.
Konrad Lotaryngski ks. 256.
Konrad Znojemski ks. 464, 467, 488,
588.
Konrad v. Plótzke margr. 560.
Konrad z Zaringen ks. 573, 581,
Konrad Wettiński marg. 579, 595.
- 671 -
Konrad Plątonogi ks. śląski 617,
Konstanty = Cyryl św. 77, 83, 85, 90
do 92, 165, 175, 306.
Konstanty Purpurorodny ces. 163, 169.
Konstanty VIII ces. 419.
Kopitar pis. 178, 180, 190.
Kopty 1. 118.
Korytkowski prałat 311 przypisek, 313,
355 przyP-
Kowan pan czes. 22 r.
Kozma kronikarz 301, 454, 459 przyp.
Kradobert wódz 22.
Krak. ks. chrobac. 263.
Krek pis. 21 przyp.
Krescencius ks. milczański 344.
Kruk ks. 511, 513, 569, 571.
Krzysztof s. Waldemara duńskiego 638.
647, 660.
Kubanie pi. 20.
Kujawianie pi. 270.
Kunegunda żo. Henryka II ces. 383.
Kunimund ks. 17, 19.
Kuroni, Kury 1. 4, 6, 504.
Lambert bisk. krakow. 308 pr^cyp.
Lambert s. Mieszka I 350.
Lanca kap. 468.
Laurenty uczeń Metodego 134.
Lebedias wódz madjar. 193.
Lech ks. polski 265.
Lechici = Licikawiki pi. 273 — 4.
Lech czeski 34.
Lehel wódz madjar. 227 przyp.
Leon Ormianin ces. 153 przyp.
Leopold margr. austryja. 481, 289.
Leopold kap. rzeźbiarz 538, 543.
Lewenta s. Stefana I kr. węg. 459, 461.
Lewizo bisk. brandenburg. 425.
Liny, Linianie pi. 37, 42, 56, 523.
Litog ojciec Grancy obywatela 654.
Longobardy 1. 17, 19.
Lotar kr. 56 — 7, 67.
Lotar ks. saski i cesarz 515, 524, 527,
534. 554—568.
Lotaryngi 1. 524.
Luba ks. 49.
Lubomir br. Niklota 633.
Lubuszanie 1. 40, 414.
Ludewit ks. łużycki 48.
Ludewit ks. chorwac. 47, 48.
Ludmiła kżna. 86, 104, 114, 218, 221.
I Ludolf komes 398, 407.
Ludolf z Painy graf 630.
Ludolf burgraf brunświks. 630.
Ludomira kżna czes. 114.
Ludwik Pobożny ces. 45, 48, 51, 55.
Ludwik Niemiecki 57, 63, 65, 69, 99,
114.
Ludwik Dziecię kr. 148, 160, 162, 219.
Ludwik VIII kr. franc. 573.
Luitar margr. 341.
Luitariusz gr. 337.
Luitbert ar-bisk. 105,
Luitolf s. Ottona I ces. 262.
Luitolf ryc. 375.
Luitpold margr. 146, 148, 162.
Lutyki pi. 123, 237, 259, 336, 342, 361,
370, 393, 406, 425, 433, 502, 517,
552.
Łączanie pi. 43.
Łamański Władimir pis. 213 przyp.
Łeczyczanie pi. 270.
Łukowski prałat 313 przyp.
Łużyczanie pi. 23, 26, 85, 123, 246, 272,
274, 409, 527.
Madalgaud gr. 64.
Madjary 1. 193, 203, 226, 243, 253, 307,
466.
Magnus Dobry kr. norweg. 505.
Magnus ks. saski 513—515.
Magnus kasztelan 489.
Magnus s. Nielsa króla 534, 555, 562.
Małgorzata Burgundska io. Barbarossy
602.
Marchard starosta ziemi Wągrów 626.
Markon bisk. aldenburg. 291, 295.
Maslaw woj. 438, 456, 462.
Matylda kżna 426 przyp.
Mazowszanie, Mazury pi. 270, 411.
Megingosz margr 126.
Meinwerk bisk. paderborn. 379.
Metody św. ar-bisk. morawski 73, 84,
gc*, 93, 99. 107. Ul. 165, 308.
Michał III ces. 78, 81, 83.
Michał zachlumski ks. 128.
- 672
Władysława II ks. pols
^67, ;8o.
592,
Michał bisk. regensburg. 297.
Mieszko I ks. pols. 229, 271 — 338, 350.
Mieczysław ks. obodrycki 323, 441 — 442.
Mieczysław s. Mieszka I 350.
Mieczysław II kr. 387, 390, 400, 418 do
436.
Mieczysław s. Bolesława Śmiałego 483,
485—6.
Mieczysław
6'i7.
Mieczysław Stary ks, ^u/, 3<
616.
Mikę kap. pogański 587.
Miklosicz pis. 184, 190.
Mikołaj I pap. 87, 575.
Mikołaj z Raby mnich 178
Milczanie pi. 24. 123, 246, 336. 343> 4f'9-
Miłiduch ks. 35.
Miłogost ks. 49,
Mlada kźna. czeska 296, 310, 312.
Mogiłanie p), 23.
Moimir I ks. moraw. 62, 64.
Moimir II ks. I43, 146.
Moislaw lech czeslu 105.
Morawianie 1. 20, 21, 24, 52, 61, 69, 72.
85, 160, 201. 427.
Mordwini 1. 193.
Mscisław Tmutarakański ks. 431.
Mściwoj ks. obodr. 279, 325, 329, 341,
508.
Mściwoj s. Henryka Gotszalkowicza 523.
Muntirair żupan 113.
Mutina Wrszowiec 489, 494.
Nakun ks. obodryc. 257 przyp.
Naum kap. 91, 134.
Niels kr. duński 515, 525, 52S, C34,
554—556, 562.
Niemcy 1. 16, 57, 64, 104, 133 i w wielu
innych miejscacli.
Niezamysł słowianin 373.
Nikłot ks. obodr. 553, 556, 576—592,
618—628.
Nikłot wnuk poprzedniego 636.
Niżanie pł. 278.
Niżycy pi. 278.
Nordludy = Nordałbingi 29—33, 515,
517, 636.
Normany 1. 28, J59, G9, 123 — 128, i6q,
446, 504.
Norwegi ł. 5, 8, 53, 648.
Noryki pi. = Bawary 104, 136.
Nuradin sułtan 572.
Obodryci 1. 10, 15, 26, 28, 30, 32, 37,
46, 55. 58, 69, 129, 145, 237, 292,
3.12, 410, 438, 502, 552, 631.
Obodryci AVschodni = Praedenecenti
pi. 48.
Ocerus burgraf 356, 367.
Oda żo. Mieszka I 328, 350.
Oda żo. Bolesława Chr. 408.
Odin ist. mityczna 4. 53, 168.
Odon wódz 42.
Odylen dyn. polski 350.
Oław kr. duńs. 45.
Oleg ks. ruski 474.
Oldrzyk ks. czeski 358, 382, 384, 39O.
423. 432, 434, 453-
Oldrzyk ks. brneński 491.
Oldrzyk s. Sobiesława I ks. 5q9, 602,
611.
Onodrag ks, obodr. 445.
Ordulf ks. saski 506, 500, 511.
Ormianie 1. 118, 168.
Ostjaki ł. 193.
Oltokar gr, 160.
Otton I ces. 208, 225, 248—280—320.
Otton II ces. 320—322—330.
Otton III ces. 304, 330, 337, 352. 355.
Otton br. Mieczysława II 420, 433 — 436.
Otton ks. brneński 464, 467, 475.
Otton bisk. bamberg. 487, 538—544,
546—551.
Otton Czarny ks. czes. 493, 500.
Otton z Bałesztadu gr. 527, 559.
Otton s. Albrechta Niedźwiedzia 565,
594-
Otton ks. Olomuniecki 580, 588,
Otton z Witełsbachu palatyn 603.
Pabo margr. 126.
Palacki Franciszek pis. 2 1 1.
Paschalis II pap. 526.
Paweł bisk. ankoński 109, 1 1 1.
Paweł starosta santocki 538 — 540.
Pepin Herrstalski 11.
- 673 -
Pepin s. Karola W. 97.
Pepin Krótki 25.
Permiaki 1. 193,
Petrusa żo. Przybyslawa 564, 593.
Piast ks. 268.
Piasty ród 217, 268, 452, 456, 538, 612.
Pieczyniegi 1. 103, 195,
Piotr Weneta kr. 456.
Piotr towarzysz Bernarda missyonarza
537.
Pogodin pis. 183.
Polanie pi. 26, 263, 270, 308, 516
i w wielu innych miejscach.
Polacy w wielu miejscach.
Polabianie pi. 443, 516, 631.
Pomohanie pi. 21.
Pomorzanie pi. 411, 4T4, 451, 489. 502,
516, 529, 582.
Popiel ks. 265.
Popielowicze ród książęcy 266, 270,
Poppo margr, 123, 140.
Poppo bisk krakow. 354.
Poradniczanie pi. 21.
Porenut boż. pogan. 655.
Porewit boż. pogań. 655.
Porina ks. 51,
Pribina ks. 62, 65, 69, 75.
Pribuwoj dyn. :5o.
Prokulfus bisk. krakows. 307 przyp.
Prohortus bisk. krakows. 307 przyp.
Prokop opat sazawski 187.
Prowe boż. pogański 587.
Prusy 1. 474, 504, 529, 533, 581, 59i,
604, 616.
Przemysłowcy ród książęcy 217, 232, 360^
452, 612.
Przybigniew = Udo ks. obodr. 445.
Przybór pan. 636.
Przybysław ks. wagrski 553, 569, 620 do
621.
Przybysław =s Henryk ks, braniborski
564, 594-
Przybysław s, Nikłota ks. 627-'630, 641.
Przybyslawa cór. Bolesława Krzywouste-
go 563.
Pszysław s. Nikłota 629—638, 641^647.
Pszowanie pi. 222.
Tom m.
Race ks. rański 569.
Raczki pis. 183.
Radbod margr. 62,
Radbod ryc. I04,
Radło nauczyciel ś. Wojciecha 304.
Radogost ist. mitycz. 169, 481, 502, 510,
513, 518, 521, 643.
Radulf wódz 24.
Radym bisk. 305, 351, 354.
Radysław Zlicki pan czes. 222, 223.
Ragnar Lodbrok kr. 10.
Rakusy pi. 20, 72.
Ramward bisk. miindeńs. 340.
Rany, Ranowie pi. 259, 438, 451, 502,
512, 525, 550, 582, 639, 643—662.
Ratary pi. 237, 252, 261, 280, 518.
Ratibor ks. obodr. 446, 505.
Ratibor ks. pomors. 563, 569. 583, 591.
Ratimir ks. chorwacki 63.
Ratolf gr. 106, 122,
Rawici potomki Wrszowców 495.
Regelinda cór. Bolesława Chr. 364, 377
przyp.
Rełnbern bisk, kołobrZegs. 357.
Reingold królewicz duńs. 38,
Reinhard bisk. merzeburg. 579.
Reinhold gr. Tetmarsów 637.
Reinold ar-bisk, koloński 640.
Richar bisk. passaw. 151, 158, 30O.
Rigdag margr. misznień. 327, 329. 333.
Roberd Gwizkard ks, Apulii 481.
Rochel kap. pogański 587,
Rorik kr. 4.
Rorik wiking 68, 69,
Rościstaw, Rastic ks. moraw. 63, 66, q9,
73, 76, 81, 94, 96—98, 102,
Rozamunda lvżna. 19,
Rudolf gr. 104.
Rudolf anti król 480, 484, 513.
Rudolf mnich 572.
Rudolf bisk. halbersztads. 579.
Rudpert gf. 141,
Rugewit boż. słowiański 655.
Rurik ks. ruski 68.
Rusini 1. 534, 566.
Rychbald prezbiter 96, 98.
Rykenza żo. Lotara ces, 557, 570.
43
^M
kyksa cór. WłaJyslawa II ks. pols. 614.
Ryksa 2o. Mieczysława II pols. 420,
432, 437; 457.
Ryksa żo. Władysława czes. 500.
Ryksa cór. Bolesława Krzywoustego, żo-
na Magnusa ks. duusk. 535.
Rzepicha, Rzepka żo. Piasta 268.
Rzymianie 1. 168.
Sabba kapł. 91, 135.
Saksoni, Sasi 1. 3, ii, 15, 17, 25, 37,
41, 45, luj, 239, 338, 472,488,515,
575. 637.
Salach gr. 63.
Salomon kr. węgier. 466, 468 — 473, 479.
Salome żo. Bolesława Krzywoustego 500.
Samo kr. słowiański 21, 2 2, 24, 6 1.
Sarolta żo. Aby kr. węgier. 459.
Scih = I?o komendant 383.
Semby = Prusy 1. 6.
Semil ks. 34.
Serby {.1. 20, 2i, 23, 26, 28, 48, 52, 55,
64, 72. 122, 236, 245, 294, 342, 409,
527; 596.
Sewer bisk. prażs. 301. 455, 458, 468.
Sichar pos, 22.
Sieciech woj. 488—490, 530.
Sigbert kr. 18.
Sigfryd kr. duń. 37.
Sigfryd ar-bisk. mogunckł 480, 481.
Sighard opat 105,
Sigirda żo. Eryka kr. 318 przyp.
Sigwaldi wiking 318.
Siward kr. bajecz. 9.
Skalk kr, słowian, bajeczny 4.
Skandynawi 1, 3, 53,
Skany 1. 581, 582,
Skarbimir woj. 499, 532.
Sławina żo. Kruka ks. 514.
Slawitah dyn. 66.
Sławniki ród czes, 220, 229, 304, 358,
Sławomir ks. obodr. 41,
Sławomir k», moraw. 95, 103, 104.
Ślfjzanie pi. 23, 270, 309.
Slopan ryc. czes. 334.
Słowacy 1. 17, 85.
Słoweńcy 1, 184, 190, 191.
Słowianie 1. w wielu miejscach.
Słupianie = Selpuli pi. 409, 41 j [>tźyp.
Smolanie pi. 37, 39, 40.
Sobiebor br. ś. Wojciecha 305, 351, 367.
Sobiesław ks. br. Borzywoja II 493, 499
do 500, 559, 561, 588.
Sobiesław II s. Sobiesława I 599, 611,
612.
Soltan ks. niadjar. 204, 209,
Spitygniew lech czes. 105.
Spitygniew I ks. czes 144, 2l8, 219, 231.
Spitygniew II ks. czes. 453, 457, 464 do
466.
Spitygniew s. Borzywoja 599, 602.
Srezniewski Izmael pis. 181, 191 przy-
piski.
Stanisław Szczepanowski bisk. 483.
Stefan VI pap. 132.
Stefan = Wajc kr. węgier. 302, 419, 422,
429, 432, 436.
Stefan II kr. weg. 559.
Stodoranie 1. 237, 240, 517, 523.
Stojgniew ks. lutycki 260 — 261.
Stojgniew pos. pols. 392.
Strachkwas mnich 303, 3.05.
Straketer bohatyr mitycz. 6.
Strumiko kr. bajecz. 5.
Stryjkowski kronikarz 177 przyp.
Sturmary 1. 510, 512, 637.
Suchawik starosta słowian. 348 przyp.
Susly pi. 72, 122, 123, 278.
Swantawa żo. Wralystawa II czes. 467
487.
Swantewit ist. mitycz. 169, 546, 543 — 654.
Swantobor ks. pomór. 530, 532.
Swantopetk s, Henryka Gotszalkowicza
553.
Swein wiking 318,
Swein kr. duń. 581, 586, 622, 625, 644.
Swein bisk. arhuzski 655.
Swewy 1. 23.
Światosław lech czes. 105,
.Swiatoslaw ks, kijów. 478.
Światyboj ks. moraw. bajecz. 1 43 przyp.
Świętopełk I ks. moraw. 72, 8r, 94, 102,
104, 106, 115, 129, 209.
Świętopełk II s. poprzedniego 144, 147.
Świętopełk ks. czes. 492, 493, 497.
- (^n
Świętopełk ks. pomorski 533.
Świętopełk ks. moraw. 580.
Symeon car bółgar. 183, 185.
Sylwester II pap. 352, 354,
Syrita żo. Gotszalka ks. 506, 528.
Szafarzyk Paweł pis. 179—189, 210.
Szczecinianie pi. 540, 549, 583, 644.
Szlecer pis. 189.
Szwaby 1. 25, 72.
Szwedzi 1. 4, 8.
Szyszman = Semisisna pos. 117, 120.
Tadi ryc. 375.
Tadil ryc. 375.
Tagino ar-bisk. magdeburg. 375, 378, 381.
Tajlor pis. 184.
Takulf dux 64, 67, 106, 123.
Tankmar s. Ottona I ces. 251 — 252.
Teodor chagan awarski 33.
Teodora z Konirienów 601.
Teodoryk komes 390.
Teodozy II ces. 97.
Teofania żo. Ottona II ces. 332, 336.
Teotmar ar-bisk. salcburg. 114, 151, 160,
162.
Tetislaw ks. rański 638, 639, 647, 654,
655.
Tetmar kap. 585.
Tetmarsy I. 512.
Teutoni 1. 14 iw wielu innych miej-
scach.
Thiebern ryc. 369.
Tiadryk komes z Ilburga 408.
Tiadryk magr. północny 258, 323, 329,
330.
Tiberius ces. rzymski 2.
Thiethard diakon 338.
Tiddag bisk. prazs. 305, 368.
Titmar wódz 241, 262.
Titmar margr. 278, 424.
Titmar bisk. brandenbur. 285, 289.
Titmar bisk. merzeburg. kronikarz 310,
319. 328, 349 przyp-. 375-
Titmar komendant misznień. 356.
Toksun ks. węgier. 209 przyp.
Trajan ces, 75.
Transalbingi = Nordalbingi 1. Jy^,
Trebowanie pi. 413 przyp.
Trygław boż, pogański 541.
Tudon bisk. hawelberg. 289.
Tugomir ks. 240, 254.
Tumań pan czes. 22 1.
Tungło ks. 50.
Tuni opat 398,
Turcy = Madjary I. 160, 163.
Turizend ks. 17.
Turyngi 1. 105.
Tuto bisk. regensb. 151, 234 przyp.
Ubbo czarownik saski 5.
Udalryk gr. 158.
Udo bisk. hawelberg. 283.
Udo gr. 337.
Udo margr. północ. 522.
Udo s. poprzedniego 522 — 523.
Ueker -Waleń 1. 14.
Unger bisk. poznań. 313, 354 przyp.
Unwan ar-bisk. Hamburg. 442.
Upir Lichy pop w XI w. 187 przyp.
Urban II pap. 487.
Uspienski Porfiry archimandryta 181.
Uto bisk. freizingeń. 162.
Wacek wódz czes. 494, 497.
Wacław Św. ks. czes. 221 — 225, 231, 233,
241, 308.
Wacław ks. czes. 566 — 611.
Wagio ryc. czes. 332.
Wago bisk. aldenburg. 323.
Wągry pi. 15, 16, 279, 292, 442, 552,
631, 643.
Walce = AY^ilze olbrzym 6.
Waldemar s. Henryka obodryckiego 525,
644.
Waldemar kr. duński 615, 625, 641.
Waldo bisk. freizing. 151.
AYalgierz bohatyr bajecz. 267.
Wanda kżna bajecz. 264.
Wandali 1. 3.
Wany = Windy, Słowianie 168.
Wartysław ks. pomór. 530, 534, 538 do
563.
Wartysław s. Nikłota 627—636.
Waragi 1. 270, 288 przyp.. 316, 393, 594.
Warny pi. 512 przyp., 516.
Węgry 1. 137, 139, I43, 148, 153, 203,
422.
43*
e^Ci —
Welety 1. u — 13, 28-29, 11, V-, 5^.
^l<^, 241.
AVclfy ród bawar. 559.
Wendy 1. 3.
Wendelboer 1. 3.
Wenelin ::= Huca pis. 180.
Werinhar komes 387.
Werner bisk. monastyr. 579.
Werner gr, 596.
Westfale 1. 571. 578.
Wezilo kap, 125.
Wibald opat korbejs. i, 580, 583, 603
priypisek, 604.
W^ibert bisk. raweński = Klemens III
pap. 481.
Wicelin bisk. 557, 572, 587.
Wiching bisk. nilrański 119, 121, 132,
141, 150.
Wicbman krewny Ottona I ces. 257, 261,
273-280.
Wichman ar-bisk. magdeburg. 595, 603,
640,
Widred komes 399.
Wigger gr. 278.
Wigger bisk. brandeburg. 580.
Wikbert gr, 278.
Wikbert bisk. merzćburg. 294.
Wikingi jomsburscy 316, 318.
Wiktor III pap. 487.
Wilczan ks obodr. 29, 30.
Wilhelm ar-bisk mogunc. 287.
Wilhelm margr turyngs. 466.
Wilhelm z Weimar -Orlamiinde margr.
misznień. 471 przyp.
Wilhelm gr. austryacki 98, 102, 125, 141.
Wilhelm komes 401.
Wilhelm rzadzca Starej Marki 517.
Wilibord ar-bisk, 11.
Wilk ks. słowian. 484 przyp.
Wilki = Wilcy pi. 7.
Wiliegiziusz ar-bisk, mogunc. 301, 303.
Wiltuni, Wiltunici 1. 12.
Wincenty kronikarz pol. XIII w. 9.
Wind kr. bajecz. 6,
Windy 1. 7,
Wiprecht z Groicz komes 484, 497.
Wiprecht II s. poprzedniego 498, 526.
Wisław ks, 267.
Wisna bohatyrka 8.
Wiszniewski pis. 180.
Wit opat 187.
Witorad pan czes, 66,
Witykind wódz saski 28, 37,
Wityslaw lech czes, 105.
Wizo obywatel 383.
Wkrany pi. 245, 256, 530.
Wladybój s. Dubrawki 358—359.
Władysław ś, kr, wegier, 468, 479.
Władysław Herman kr, pol, 485, 529,
Władysław I ks, czes, 498- 500, 576,
Władysław II kr, czes. 588, 590—62.
Władysław II ks. pols, wygnaniec 566,
569, 588—607, 610.
Władimir ks, ruski 474.
Woguły 1. 193.
Wojciech bisk. pomór. 538, 543, 546,
583.
Wojciech Św., aapostoł polski 302—305,
351, 456, 529,
Wojsława żo. Przybysława Nikłotowicza
634.
Wolfgang Św. bisk, regensb, 297, 298.
Wolinianie 1. 280, 504, 506, 537, 540,
549.
Wolkold bisk. misznień. 303, 333.
Wolkmar bisk, hawelberg. 326.
Wołochł 1. 193.
Wostokow pisarz. 189.
Wotjaki 1. 193.
Wracen bisk. moraw. 301,
Wratysław I ks. czes. 144, 218, 220,
230, 233.
Wratysław II 301, 464, 467—488.
Wratysław ks. brneński 580, 588.
Wrszowcy ród czes. 3o4, 358, 498.
Wyszewit ks. wiślicki 128, 163.
Yibius Sequester pisarz 23.
Zachariasz bisk, sebeński 151, 162,
Zbigniew brat Bolesława Krzywoustego
489-497, 500-532,
Zbysława kżna, ruska żo, Bokał, Krzy-
woustego 500 przyp,
Zelandy 1. 581.
Ziemowit ks. pol. 369,
- ^n -
Ziemiomyst ks. pols. 27 r.
Zigfryd legct cesarski 244, 246, 250.
Zjgfryd s. maigr. Gerona 255, 276.
Zigfryd gr. Walbeku 317.
Zigfryd ojciec kronikarza Titmara 329.
Zigfryd gr. wuj Titmara 337,
Zigfryd komes 402.
Zigfryd zaprzaniec 424 — 425.
Zuest kaszelan ces. 428 przyp.
Zwenko ks. obodr. 553.
Zwentibald s. Arnulfa cesarza t42
, Zyrjanie 1. 193.
I Żarowianie 1. 409.
Żelenta żołnierz 326.
I Żelibor ks. wagrski 279,
Żelislaw wódz pols. 492,
Żydzi 1. 573.
Żyrmuny pi. 278.
Żytycy pi. 278.
IL
Nazwy miejscowe, podziałów politycznych, administracyjnych i kościel-
nych, klasztorów chrześciańskich, świątyń pogańskich, grodów, zamków,
warowni, gór, rzek, jezior i t. d.
SKRÓCENIA: ar-bisk. = arcybiskupstwo; bis. = biskupstwo; b. = bioto;
d = dopływ; eh. = chram pogański; gr. = gród; J, = jezioro; kr. =
kraj; f(l. = klasztor; koś, = kościół; m. = miasto; nior. = morze;
O. = osada; oiln. = odnoga; okol. = okolica; prz, = przesmyk;
p, W. = półwysep; r. = rzeka; st. = strumień; sc, = ścieżka; u. =
uroczysko; w. = wyspa; z. = zatoka; zani., = zamek; i. = żupa.
Adorna = Eder d, Fuldy 14.
Adyga r. 609.
Agrimeson = Agrów, Wągrów miedza
571. 578.
Agrimisvindil = Stocksee j. 15.
Aista r. 73.
Akwisgran m. 32, 33, 47.
Alberg g. 554.
Aldenburg patrz Starogard wagrski.
Altenburg m. 589.
Alara = Aller r. 28, 41, 43, 339.
Alpy góry 365, 478.
Alemannia kr. 206.
Alsen w. 641 przyp.. 48.
Altsztad m. 387, 401.
Alzacyja kr. 142, 207.
Amerthal zam. 363.
Ammerland kr. 637.
Anglia kr. Il, 506, 5C3.
Aniża = Enns r. 146, 149, 204, 208,
21 6, 227, 297.
Ankona m. 611.
Arbę = Raba w. 177, 178,
Arcybiskupstwo Słowiańskie 229 = to
samo co ar-bisk. Morawskie.
Ardeny góry 24, 33.
Aribone r. 62.
Arkona gr. 516, 520, 564, 644 — 660.
Arneburg w. patrz Harneburg.
Atelkuzu kr. 194, 195.
Athos = Chalcedoński p. w. 77.
Augsburg m. 208.
Austrazija kr. 24.
Austryja kr. 126, 481, 601.
Awentyńska góra 303.
Babenberg = Bamberg m. 365, 401, 448,
542, 551-
Babimost = Bomst m. 606 przyp.
— óyS
Badentlut miejsce 39.
Bagnica r. obodrycka 571.
Bałtyckie mor. i, 2, 28, 360, 505, 563,
569.
Bałkański p. w. 185.
Banat kr, 195.
Bania o. 283.
Bardengau okol. 29, 440, 510.
Bardenwik m. 30, 557, 568.
Bart gr, 645.
Basentelo m. 325.
Bata wija kr. I2, 14.
Bawaryja kr. 16, 25, 170, 104, 206, 226,
■ 265, 322, 348, 480, 573. 600.
Boga r. 14.
Belt prz. 9, 622, 644.
Belxa = Biała Ziemia okol. 329 przyp.
Bełz gr. 429.
Berat m. albańskie 135.
Bernforde m. 626.
Bezanson m. 478 przyp.
Biała Ziemia okol. 244, 253, 362. 484
przyp.
Białogard gr. nad Parsanta 530, 532.
Białogóra gr. nad Łabą 378, 382, 405.
Białogród = Alba-Regia m. węgiers.
204, 461, 468.
Biały Halsztrow = Elster r. 356, 484.
Biber d. Renu 14.
Biclini gr. 244.
Biełgrad m. serbskie 134.
Bieskow gr. 369.
Biskupstwo Pannońskie io8, 113.
„ Krakowskie 150, 188, 354.
„ Wrocławskie 188, 35.
„ Kołobrzegskie 354, 477, 529.
„ Poznańskie 297, 311, 313,
354.
„ Misznieńskie 286, 289, 348.
„ Merzeburgskie 286, 289, 323,
365.
„ Życzańskie 287, 289, 328,
348.
„ Prażskie 74, 232—284, 296,
4«3-
„ Ołomunieckie 301.
„ Nitrańskie 119, 150.
Biskupstwo Aldcnburgbkie 28b, 290, 297,
586, 623.
,, Meklenburgskie 586, 623.
„ Zwierzyńskie (Raceburgskie)
586, 623.
„ Brandenburgskie 285, 289,
412.
„ Kruszwickie 426 (Kujawskie)
477 przyp.
„ Wolińskie S43.
„ Hawelbergskie 283, 284.
Salcburgskie 62, 73, 74, 97,
154.
„ Regensburgskie 73, 230, 297.
„ Passawskie 73, 98, 154.
„ Ilłyryjskie 97.
Błatneńskie księstwo 65, 69, 74.
Błatno = Mosburg gr. 63, 98, 145.
Blatno j. 62, 88, 157, I99, 214.
Błoto gr. 283.
Błonie = Plunę gr. wagrski 512, 537,
570.
Błonie okol. 284.
Błońskie j. 571, 578.
Bobra r. 335, 353 przypiski, 370.
Boda r. 244, 253, 289.
Bodrycy o. 285.
Boicenburg gr. 581.
Bokeldenburg gr. 445.
Bolesław Stary gr, 222, 524, 228,
Bółgaryja kr. 85, 134.
Borki las 283.
Borkowa o. 345.
Boruz gr. 366.
Bosna r. 113.
Bożow o. 324, 443.
Braclitaha r. 14.
Branibor = Brandenburg gr. 240, 254,
282, 326, 337, 347. 445. 522, 593,
596, 603.
Briiwale miejsce 8.
Bregalnica r. 85.
Brdo = Warta zam. 489.
Bremberg m. 64.
Bremen m. 60, 207, 281, 568, 641,
Brenta r, 148.
Breszczia m. 609,
^79 --
firno m, 464, 4^1.
Brunświk m. 632, 638, 640.
Brytantja kr. 2, il.
Brześć gr. nad Bugiem 407.
Brzety sława m. 162 przyp.
Brzewnow klasz. 304.
Budec gr. 231, 308.
Budin = Buda m. 199.
Budyszyn gr. 36, 343, 355, 368, 376,
380, 394, 408, 423, 428, 475, 525.
602.
Bug r. 128, 270, 272, 299.
Buków, Bukowiec =: Lubeka m. 572
przyp.
Burg gr. 285.
Burgundija kr. 24, ^or, 453.
Busink gr. 397, 416 przyp.
Bytom gr. dolno-śląski 495, 603, 617.
Bytom gr. pomorski 552.
C'edno = Cidini gr, 317, 319.
Cerkwicka paralija 605 przyp.
Cesarstwo Rzymsko-Niemieckie 360 i w
innych miejscach.
Cheb okol. 65, 297.
Chlumc m. 559.
Chcrsones taurycki m. 78, 181 przyp.
Ciani o. 382 przyp., 395. 416.
Citta-Castellana m. 355 przyp,
Chorutańskie księstwo 321 przyp.
Chorwaty kr, czes, 224,
Chrobackie ziemie 128.
Chrobacija kr. 186, 271, 299, 358.
Chrudim m. 463.
Chyżyn gr. 535, 553.
Cieszyn m. 617.
Cirnin silva o. polska w Czechach 456.
Cisa r. 190, 195. 461, 467, 468.
Compiegne zam. francuz. 46.
Connoburg = Konow gr. 39.
Cydlina r, 499. ,
Cymbryjski p. w. 2, 7.
Cypr w. 528.
Cyryn g. 364.
Cyzns m. 80.
Czarny Halsztrow r. 243, 388, 402, 409,
413.
Czartów gr, 36, 58, 285,
Czechy kr. 34—37, 74, 186, ŹI7, ig^,
302, 321, 385, 403, 423, 450, 494,
612.
Czepel w, 197.
Czernica r. 353 przyp.
Czertoryje o. 172.
Czerwińsk kr. 271.
Czic7ani o. 408, 416.
Czongrad m. 197, 204,
Dabin war, 576, 577 przyp., 58 r, 585,
627.
Dalmacija kr. 177,
Damborzyce o. 85.
Danewirke przekopy graniczne 320 przy-
pisek, 647.
Dania kr, 3, 9, 47, 320, 563, 586, 622,
645.
Darguńska ziemia 571, 578.
De-Dope miejsce 576 przyp.
Delbada r. 47.
Deryczewo o. 443.
Diedosze ż, 350, 397.
Diówal m, bólgar, 135.
Diwenow prz. 536.
Dniepr r. 360, 475.
Dniestr r. 194.
Dobenin o. 468.
Dobrań kia, 634, 642.
Dobrohora = Halle m. 36.
Dobroług gr. 369, 416.
Doleńskie jez. 26 r.
Domażilice o. 22.
Domitz o. 40.
Donin m. 475.
Dosza r, 260 przyp.
Doszany okol. 283,
Dragowicy o. 283.
Drawa r. 49, 126, 128.
Dremblik błoto 253.
Drewlany kr. 362,
Droga Jaromirowa 457.
Drżeń gr. 530.
Dudlebskie hrabstwo iI2, 126.
Dudłeipa kr, 71,
Dunaj r, ii, 63, 70, io|, 134, i|9, I90,
194. 295, 352, 358, 427, 460, 576,
Durzyńsko = Turyngija kr. 23—25, 38<
6^0
Dyjii 1. i6i, 219.
Dyle r. 138.
Dymin gr. 291, 546, 552, 580, 583, 637,
639, 649.
Dziewin gr. rooraw. 71.
Dżwina r. 504.
Egdora = Ejder r. 39, 42, 45, 68, 291,
420, 528; 639.
Eisenburgski komitat 34 przyp.
Eldena r. 284.
Enns r. patrz Ąniż.N
Ennsburg ni. 149
Eresburg m. 252.
Erfurt m. 64.
Ertenburg = Artlenburg m. 553, 624.
Europa 32, 352, 374, 403, 419, 572.
Ezesfeld = Ilzehoe gr. 41, 46, 58.
Ezesesfeldburg o. 52.
Faldera m. 569.
Falster w. 513, 623.
Farfa kła. 352 przyp.
Fińska zat. 504.
Fionia w. 9, 623, 625,
Flandrija kr. 40, 53, 570, 630.
Flarheim m. 481.
Forheim m. 64, 106, 112, 137, 480.
Francija kr. 12, 33, 36, 51, 322, 572,
576.
Frankfurt m. 48, 62, 137, 573.
Frankonija kr. 206, 353, 348 przyp.
Frydrychowska droga 289.
Fryzija kr. 12, 41, 570, 637, 641.
Fulda r. 14.
Fulda ki. 206.
Galicz = Gacf iti. węgiers. 479, 480
przyp.
Gallia kr. 2, 33 przyp., 40.
Gard gr. rańs. 647.
Gardc gr. pomór. 541.
Gąlimiry o. 285.
Gdańsk gr. 351, 529.
Gdecz gr. 455.
Gencińskie mosty 494.
Genewara okol. 34.
Germanija kr. 33 przyp., 40, 11 1, 163,
206 i w welu innych miejscach.
Cfernrode ki. 277.
Gerstuiigen m. 473.
Głogów gr. 379, 403, 475, 496, 531, 603.
Gloniacze ż. 332, 364,
Gniezno gr. 268, 270, 313, 351, 455,
538, 55t.
Góra gr. 647,
Gotenburg m. 522, 563.
Gutzkow = Gucków gr. 547.
Grabów gr. 285.
Grabowa r. 2.
Gradec nad Opawą 428, 467, 468.
Gran m. patrz Ostryhom
Gród = grodziszcze łużyckie 346,
Grodek = Spremberg m. 413.
Grody Czerwieńskie 431, 451,
Grona gr. 240.
Grozwin okol. 284, 565.
Grunzviti pagus 73.
Gubin gr. 369.
Gunz r. 34 przyp.
Gwozdek gr. 475.
Haimburg m. 34, 460.
Hainwald o. 86.
Hamburg m. 40, 53, 57, 28 1, 327, 510,
570.
Halberszlad m. 556 przyp., 561.
Halle m. 36, 546, 603.
Halsztad m. 64.
Halszlrow = Elster r. 294.
Hanierstein zam. 499.
Harc = Smoliny góry 34, 250, 512.
Harnaburg = Arneburg war. 340, 373,
385.
Hassegau okol. 243, 244.
Hawelberg = Hobolin gr. 282, 326, 522,
546, 560.
Hebesheim ro. 253.
Hedczany, Hedeczko = Gdeczany o. cze-
ska 456.
Heilangau okol. 243.
Helmana r, 289.
Hiekengrund okol. 14.
Hildesheim m. 339, 562.
Hilleslewe klasz. 341.
Hlopetyn o. 455.
Hobola = Hawel r. 237, 240, 342, 517.
561, 597.
— 68i —
Hobolany piowincija, ziemia 284.
Hochbuki gr. 42, 44, 57.
Hollandija kr. 2, 13, 570.
Holsztynija kr. 33.
Horna o. 13.
Horsta o. 13.
Hron = Gran r. 63, 202, 427.
Hudna o. 13.
Hunna o. 13.
Hustopce = Auspitz o. 85,
Hwernafeldo miejsce 35.
Jana r. 4CO.
Jaryn o. 379.
Jasmund p, w. 564, 647.
Jawornik góra śląska 86, 306.
Jerozolima m. 508.
Jerozolimskie królestwo 572.
Jeziory gr. 284.
Ilmenawa r. 342.
Ilwa = Halbau o. 353. 416.
Iłowo gr. 627, 635, 641, 649.
Inn r. 126, 162.
Imgelheim m. 50.
Ingolsztad m. 51.
Jomsburg warów. 316 przyp., 505.
Istryja kr. 473 przyp.
Italia kr. 17, 46.
Itzehoe gr. 445 patrz Ezesfeld.
Jutlandija kr. 5, 7, 68, 504, 507, 623,
625.
Jutrobóg gr. 375, 385, 596.
Kadane = Kanburg o. 34.
Kalabrija kr. 325.
Kalisz gr. 314.
Kai we klasz. 328.
Kama r. 193.
Kamień gr. pomór. 539, 660.
Kamieniec zam. śląski 489, 492.
Kamienica r. serbs. 140.
Kamjenki o. 346.
Kaniźa = Knesaha r. 71, 112.
Kanosa zam. 478, 480.
Karpaty góry 2, 62, i6r, 165, 359.
Karyntija kr. 70,99, 104, 127,321 przy-
pisek, 480.
Kayna zam, 589.
Kazań m. 183.
Tom III.
Kijów m. 187, 412, 479.
Kil m. 528,
Kinzig r. 14.
Kładzko ż. i m. 475, 489, 566.
Klodno gr. pomór. 542.
Koburg m. 457.
Kodeń = Kotten m. 572.
Kokarescem gr. 758.
Kolonia m. 573.
Kołobrzeg gr. 531, 532, 542.
Kolubar r. 113.
Komierowskie jez. 580.
Konghela m. 563.
Kniezno gr. patrz Gniezno.
Konigshain = Królewski gaj, góra 80,
344-
Kónigstedten gr. 126.
Konstantynopol m. 4I9.
Konstantynopolitański patryarchat 97.
Kopnik = Kopanica gr. 597.
Korbeja m, 244,
Korenica gr, 653, 654, 655,
Kos w. 658 przyp. 36.
Koszińska góra 344.
Koszyce m. 494 przyp.
Kotiny o. 283.
Kozinesburg = Kiezigesburg gr. 54.
Kraków gr. polski 128, 150, 263, 272
przypisek, 307, 351, 455, 486, 567,
605.
Kraków w różnych stron, gr, 264 przyp.
Kraina hrabstwo 63.
Krepina r, 622.
Kremona m. 626, 632.
Kristow w. 660.
Krosno gr. 370, 394, 396.
Kruszcowe góry 457, 493.
Kruszno gr. 363.
Kruszwica gr. 270, 426, 489, 490, 592.
Kryszkow o. 606, 613.
Kuba r. 126, 427.
Kucyn gr. 443, 630, 635.
Kulpa r. 127.
Kutna-Hora 491.
Kuzalina = Hagerstorp o. 572, 578, 585.
Kwedlinburg m. 230, 319, 331, 333, 343,
361, 440, 463.
43 a
— 682 —
Kwja/. = Queisse r. 335 przyp.
KwilecUa parafia 605 przyp.
Ijahn r. 14.
Laland w. 623. 625.
Laiulskrona gr. 67.
Łeba r. 2.
Lebedia kr. 193.
Lech r. 208, 226, 348 przyp.
Lenigo m. 14.
Leopoldsberg m. 601.
Lepica o. 13.
Leśnicza o. 494 przyp.' j
Leszanie okol. 565.
Leszycy okol. 283.
Lewy-hradec gr. 115, 231, $02, 308.
Libica gr. 305.
Libinia r. 455.
Lieps dawniej Libiz w. 577 przyp.
Limburg m. 14.
Limanowa góra 344.
Liny okol. 284.
Lipę okol. 14.
Lippe r. 14.
Lipsk o. 54, 551.
Lipówka o. 85.
Liszka o. 369, 403, 443.
Litawa r. 460, 605.
Litomirzycki kraj 34.
Liubini civitas 374.
Lombardija kr. 148, 365.
Lotaryngija kr. 68, 207, 392.
Lowen m. 138.
Lubeka m.- 516, 553, 557, 569, 571, 619,
624, 627,
Lubelska ziemia 567.
Lubin gr. 265, 369, 54 1.
Lubin góra 343.
Lubiana m. 264 przyp.
Lubusz gr. 265.
Lubusza o. 243, 381, 383.
Lubuszska ziemia 272, 451, 567,
Ludiny o. 283.
Luneburg m. 251, 511, 568, 587, 619.
Lutomyśl gr. 115.
Lutylenburg gr. 553, 571.
Łaba r. i, 13, 15, 27, 28, 31, 43, 55,
243, 339. 375. 395. 380, 635.
I J^ączyn gr. 43, 241, 507, 500.
I Łęczyca gr. 314.
; Lużyce kr. 272, 285, 315 przyp., 334.
:' 336, 372, 394> 474, 559-
l^użycka marka 278 przyp.
Łysa góra = Kahlenberg 74.
Macedonija kr. 134, 184.
Magdeburg gr. 36, 249, 293, 364, 395,
546, 561, 576, 607, 641-.
Malachow gr. 580, 630, 636.
Małachowskie jez. 580.
Mailberg m. 485.
Malicy o. 243.
Malin o. 491.
Maliński okręg 283.
*
Mansfeld
25. 44-
Marienburg = Kobylicy o. 283.
Marka Stara patrz Stara Marka.
Marka Południowa 64.
Marka Północna 64, 251, 278 przypisek,
557. 560.
Marka Wschodnia (Oriens) loG, 127, 138.
145, 162, 601.
Marka wschodnia (saska) 251.
Matra góra 190.
Mautern m. 147.
Mazowsze kr. 438, 451, 567.
Mec m. 24.
Mediolan m. 609, 610, 626, 632.
Meklenburg m. 323, 327, 507, 627, 634,
641.
Melk m, 601.
Meminlewo gr. 320.
Men = Mohałi r. 141, 312, 362.
Merzeburg m. 239, 244, 250, 380, 434,
561.
Metropolia Śremska 97, 98, 113.
„ Magdeburgska 286, 290, 313,
355-
„ Hamburgska 281.
„ Gnieźnieńska 313, 354.
„ Morawska 114, 119, 229.
„ Lundska 550, 562.
Międzyrzecz opactwo 371.
Międzyrzecz gr. pomorski 529.
Micżyrecz = Międzyrzecz okol. za Odra
284, 565.
683
Milczańska ziemia = Milsko 290, 355.
365, 376, 435. 475-
Milkuny o. 283.
Minden m. 30.
Mintga prowincija 284.
Mirkvidi silva = Erzgebirge 366.
Mittenwalde == Chudowina gr. 598 przyp.
Missaha = Meissau r. 26.
Miszno gr. 139, 243, 330, 333—343. 34^.
353. 355, 363, 400, 470.
Mnichów p. w. 647.
Módla = Mulda r. 65, 67, 246, 290,
327. 383. 406, 475-
Mogilno o, 332, 364.
Moguncija m. 24, 301, 351, 491, 486,
573-
Mokranicy gr. 285.
Moraczany ziemia 284, 374.
Morawa r. 161, 219, 400.
Morawija kr. 61, 71, 74, 85, 95, 106,
129, 186, 301, 358, 488.
Morycy o. 443.
Morycy okol. 283.
Moryckie jez. 535, 546.
Morze Marmora 80,
Morze Kańskie 284.
Moskwa m. 179, 183.
Mozel r. 457.
Mundborg warów. 339,
Miinsterdorf o. 52.
Muore silva 299 przyp.
Mura r. 126.
Mużakow = Muskau m. 399, 413.
Jfakło gr. nad Notecią 530 — 533.
Naklo inne gr. pomorski 542.
Nardina o. 13.
Nardina r. 73.
Neustria kr. 24.
Nezenna o. 324
Nida r. 14.
Nidder dopływ 14.
Nidzica r. 128.
Niekuriny o. 283,
Nieletycy oiio). 284.
Niemcy kr. 57, 59, 138 i w wielu in-
nych miejscach.
Niemcza gr. łużycki 315 przyp., 335 przyp.
Niemcza gr. śląski 403-405, 416, 538.
Nisa r. łużycka 315 i 335 przypiski, 348,
416.
Nitra = Nitrawa gr. 62, 74, 202, 307.
Nitrańsko kr. 72, 74 129.
Niżany ż. 290, 332, 366.
Niżówce i. 369.
Nizin o. 443.
Nizin ż. 526.
Nordalbingija kr. 41, 54, 57, 69, 237,
327, 445. 512, 516, 568, 647.
Nordturyngija kr. 244, 253, 318.
Norwegija kr. 651.
Noteć = Nieciecza r. 286 przyp., 529,
530.
Nowograd m. wegier. 204.
Ochryda m. 134.
Ochrydzkie jez. 135.
Odense m. 641 przyp. 48.
Odra r. polska 2, 63, 124, 221, 254, 272,
314. 335. 370. 399. 470. 488, 530,
569, 591, 603, 616, 636.
Odra r. chorwacka 127.
Olimp góra 77.
Ołomuniec gr. 464, 611.
Omuntesburg m. 138.
Opawa r. 428, 467, 617.
Ora r. 15, 27, 43, 289.
Orbaha r. 14.
Orheim o. 26.
Orla ż 415 przyp., 457, 484 przyp.
Orlawa = Erlaf r. 208.
Ostarzalz = Morze "Wschodnie, Bałtyc-
kie 39.
Ostrożna gr. 648.
Ostryhom = Gran m. 303, 429, 461.
Oswetimany o. 86.
Ottingen m. 146.
Owakra =; Oker r. 27, 43, 339.
Pad r. 148.
Paderborn m. 14, 45.
Palestyna kr. 572, 574.
Paliti = Pólden m. 355 przyp., 422.
Pannonia kr. 17, 19, 72, 95, 97, 106,
127, 144, 186.
Parsanta r. 2, 502, 529.
Paryż m. 322.
43* a
6S4 —
Passow 111. i(), i^i.
Palerno o. 355 l'i/y|),
Pcfjawa 111. 551.
Peszt m. 190.
Petersburg ni. 179.
Piechowo o. 285.
Piena r. 29, 60, 291, 339, 525. 535, 546,
Ó36, 647, 048-
Pilica r. 272, 314.
Pilzno m. 321.
Piryc gr. 539.
Plisa r. 294.
Pluną patrz Błonia,
Pocisie kr. 19.
Podesal o. 283.
Pod leszcz gr. 284.
Poel = Pole w. 629.
Polska kr. 6, 186, 263, 273, 306, 347,
351. 370, 450, 485. 597. 607.
Polichron monastyr 80.
Pólcznica d. Czarnego Halsztrowa 382
przyp., 409.
Pomorze bałtyckie kr. 295, 351, 451,
529, S62, 568, 618, 650.
Poznań m. 314, 371, 538, 605.
Praga m. 179, 182. 217, 222, 225, 305,
360, 367 przypisek, 455, 486, 606
przyp.
Precepiny o. 283.
Presburg m. 162, 460, 494.
Pricerwy o. 284.
Prignic-mark 564.
Prusy kr. 351, 529.
Przeclawa war. 517, 522.
Przybice o. 85.
Przybuż = Przewóz m, nad Nisa 416
i przyp.
Psie pole o. 498.
PLacze o, 344.
Puszta -Szer = Pustocha 197.
<Jueisse patrz Kwjaź.
Ouetz = Kóthen m. 54.
Kaba r. 34, 62 przyp., 126, 429, 460.
Rabnica r. 74, 460, 462.
Rabuny o. 283.
Racibórz gr. śląski 492.
Racibórz gr. połabski 507, 510, 557, 624.
Kadi miejsce 244.
Radnica r. lob, 362, 480.
Raffelsztedten m. 160.
Rakownicki kraj 34.
Raksa r. 260,
Rakusy = Raabs m. 86.
Rakusy kr, 17, 25, 61, 72, 104, 359,
491.
Rana = Riigen w. 2, 525, 562, 564,
641, 643—662.
Raniberg mogiła 516.
Rarog = Rerik m. 38, 39.
Ratara gr. 326 przyp., 510.
Rawenna m. 287.
Rega r. 2.
Regen = Rzeźna r. 146,
Regensburg = Ratysbona m. 64, 71, 74,
102, 105, 136, 157, 218, 353, 576,
601.
Reidgotia kr. 7, 10.
Ren r, 14,
Rieczany okol, 284,
Rippen m. 536.
Risbach m. 151,
Robole o. 283.
Roclilice gr, 376,
Rochowe okol, 565.
Rokiczany m, 499.
Rokitnica r, 2, 455,
Roś r. 431.
Roskilde m, 622—623,
Rozmok o. 283.
Roztoki gr, 641,
Rugiland lir. 17 = Ruzia, Rugia 42U
przyp,, 435, 480 przyp.
Ruś kr. 187, 314, 435 przyp., 462, 465,
472, 479, 482, 534, 566.
Rzym m. 87, 89, 108, 117, 330, 341,
352, 476, 484, 526, 590, 611.
Saksonija kr. 71, 137, 206, 421, 568,
600, 641.
Sala r. pannońska 63, 98.
Sala o. 98.
Salawarski zam. 98.
Saka r. 289.
Salcburgskie ar-biskupstwo 62, 73, 74, 97.
Salcwcdel m. 559.
685 —
Salfeld m. 457.
Salzaha r. 14 przyp.
Sambia kr. 351, 431.
Sandomirska ziemia 567.
Santok gr. 531.
Sarwar gr. 33.
Sawa r. 49, 126, 127, 3 1 6.
Sazawski klasz. 187.
Sćeńc = Stenz o. 382 przyp.
Sciciani m. 381, 402.
Segedyn m. 197.
Selpuli z, 289 przyp.
Seltz m. 33.
Serbia nadłabska 16, 244, 246, 327, 343,
411.
Serbiszcze ż. 284, 5S9.
Serbiszcze gr. 375.
Sigeberg warów. 557, 569, 570, 078,
586.
Sinlandija kr. 45,
Sinus Slavicus 535 przyp.
Skania kr. 556, 644.
Skahningen = Schóningen o. 26, 28.
Skandynawia kr. 4, 14.
Sklancisworde o. 295.
Śląsk kr. 221, 229, 334, 352, 358, 413,
451, 462, 488, 560, 568, 615, 617,
Slawenburg = Ylaerdingen m. 12.
Slawia kr. 12.
Slavia = Fryzija 13.
Ślęza r. 336 przyp.
Słowaczyzna kr. 186, 189, 219, 227, 358,
427, 480.
Slup gr. 638.
Słupia = Schlibe r. 315 przyp., 335.
Śmiłowe pole 514, 530.
Śnieżne góry 499.
Sochaczew m. 511 przyp.
Solawa r. 33, 34, 55, 244, 289, 327, 425,
457-
Soluń = Tesalonika m. 77, 85,
Spandow = Spandau gr. 597.
Spira m. 573.
Spiż kr. 493, 494 przyp.
Spraza, Spiraza r. 62, 74.
Sprewja r. 345, 368.
Sprewjany ż. 284.
Stara Marka 44, 340.
Starogard gr. pomorski 538.
Starogard wagrski 327, 507, 514, 557,
571, 586, 620, 626, 660.
Stedirenburg m. 253.
Steinaha r. 14.
Stodorany = Stodory kr. 569.
Stołp gr. nad Piena 563.
Storków gr. 369.
Strachów o. 367 przyp., 611.
Strasburg m. 573.
Strela gr. 355, 357, 364, 376, 399.
Strumina r. 284.
Strydom m. 178.
Stryj r. 128.
Strzała = Stralzund gr. 536, 648, bbo,
Styr = Sturia, Stor r. 41, 46.
Styr r. wołyńska 128, 299.
Sucha okol. 565, 593.
Sueta o. 13.
Susie okol. 571, 578.
Swale r. 569, 578.
Swantina r. 2.
Swantinefeld miejsce 571, 578.
Swantow o. 657.
Swentana = Swinden teraz Bornhówed
miejsce 31.
Świetly - kraniec war. 257.
Świna r, 316 przyp., 660.
Swiniany = Schweinitz o. 382 przyp.
Switawa o. 85.
Syrmia = Śrem m. = Mitrowica 97,
128.
Szczecin gr. 530, 540, 549.
Szkocija kr. 508.
Szkudycze ż. 366.
Szleja r. 2, 10, 15, 506, 528, 623.
Szleztorp = Szlejska osada 39, 510, 528.
Szlezwik kr. 68, 504, 506, 554.
Szlezwikska marka 420.
Szumawy góry 457.
Szwabia kr. 206.
Szwabengau okol. 244.
Szwajcarija kr" 207.
Szwartawa d. Trawny 571.
Szwecija kr. 53, 563.
Szweinfurt m, 365,
686 —
Taili nioiUcs = góry liiliy 299 \ni.y\i.
Tauryda kr. 78.
Tcsaloiiika = Soluń lu. 77, 85.
Telerowskie jezioro 661,
Tclin gr. 221.
Tituok r. 48.
Tobol r. 193.
Tongera r. 328.
Torysa r. 128.
Trajectum = Yiltaburg m. 12.
Transilvania kr. 195 przyp., 200.
Traungau okol. l6u. ,'
Trawemiinde zatoka kolo Lubeki 619.
Trawna r. obodrycka 2, 324, 537, 569,
571, 577, 621.
Trawna = Traun r. w Austryi 160 przy-
pisek.
Treisma r. 73 przyp.
Trenczyn gr. 468.
Tribur = Trir m. 136, 288, 573.
Trutnow m. 500.
Trydent m. 179.
Trzeboże okol. 648, 661.
Trzemeszno =: Strzemeszno m. 313, 316.
Tubingen m. 177.
Tugar r. 479 przyp.
Tulln m. 70, 126.
Turcija kr. 180.
Turholt klasz. 53.
Turyngia kr. 18, 2u, 71, 123, ibi, 206,
312, 327, 362, 443.
Turyngska marka 64, 446.
Turyngskie góry 551.
Tyniec gr. 267.
Uhricice o, 85.
Ujście gr. 532, 534, 538.
Unstrut r. 15, 43, 289, 522.
Ural r. 193.
Utina gr. 578.
Utrecht = Traiectum m. 12, 570.
Utińska ziemia 571.
Uznoim w. 2, 316 przyp., 502, 530, 649.
Uznoim gr. 535, S46.
"Waendelfolkhaeret o. 3.
Waendlesysael o. 3.
Wag r. 128, 202, 299 przyp.
Wag prowincia 299 pxzyp.
Wągrów zieuiia 554, 509, 571, 576, 579,
620, 642.
Walcharia o. 13.
Waldaha o. 35.
Waleshuzen o. 289.
Walislewo m. 241.
Walsum o. 13 przyp.
Wanaheim = ojczyzna Windo w 169.
Wanclow okol. 284.
Warmenawa r. 14.
Warnawa r. 2, 627, 629, 646.
Warszawa m. 179.
Warta r. 124, 186, 275, 276 i przyp.,
315.
Wawel góra 263.
Welfelsholz m. 526.
Weligard obodr. 257 przyp., 627.
Weligrad mora w. 72, 84, 98, Il4, 13 1,
186, 307.
Wełna, Welnau o. 52.
Wendeldyk o. 13.
Wendil-Scaga przylądek 3.
Wendsysel o. 623.
Werden m. 28, 41, 57.
Werle m. 253, 281.
Werleslewo m. 373.
Werona m. 313, 316, 330, 480, 609.
Weschniz r. 14.
Westfalia kr. 570.
Wezera r. 30, 41.
Węgierskie państwo 279, 419, 422, 45U
do 464, 484, 600.
Wideń ra. 601.
Wielica gr. 134, 181.
Wielka Morawa kr. 129, 144, 163, 372.
Wielkopolska kr. 567.
Wiera r. 14.
Wierchokrajcy o. 283.
Wierzbno — Werben gr. 373, 446.
Wigmodia kr. 33.
Wilcesburg m. 14.
Wiltaburg m. U, 12, 13.
Wilta = Witle w. 13.
Wiltsaeten kr. 11.
Wiltsween m. 13.
Wiltun kr. U.
AViltunschire kr, n.
687
Wilzenburg m. 14.
Wilzenberg m. 14.
Winaebiorahaertt o, 322.
Winda = Unstrut r. 16.
Windlandia kr. 10.
Windskie mor. 2.
Wiper r. 14.
Wiłcburg m. 104, 6(tJ.
Wismar o. 38.
Wisła r. I, 2, 23, 63, 124, 186, 307,
438. 529.
Wisły = Wiślica gr. 127, 128, i;o, 267,
307, 566.
Wispe o. 13.
Witoraź gr. 67.
Witów p. w. 647, 651.
Witlingau okol 244.
Wkranów ziemia 284, 568.
Wiochy kr. 148, 155, 325, 390. 484,
609.
Wtodzimirskie księstwo 366.
Wltawa r. 105, 115.
Wochenica r. 627.
Wodeniec o. 13.
Wogastisburg = Domażilice m. 22.
Wojerece = Hoyerswerda m. 344. 399,
403-
AVolegoszcz gr. 525, 547, 632, 638, 641,
646 — 649.
W^olin gr. 263 przyp , 505, 532, 537,
540.
Wolin w. 2, 502, 514. 530.
Wołga r. 193.
Worle gr. 553, 627, 62q, 632.
Worms m. 142, 573.
Wostroże okol. 284.
Wrocław = Wratyslaw gr. 221, 405,
489, 497. 538.
Wujezd o. 345.
Wunsidelsko kr. 123.
Wurciny gr. 406.
. Wustrow = Ostrów, gr. 44 przyj .
I Wysoczany o. 455.
I Wysokie gr. 383.
I Wyszawa = Fischa r, 422.
Wyszegrad czeski 115, 367, 498.
Wyszegrad nad Wisłą. 533.
Wyszomirska zat. 582.
Wyszomir = Wismar gr. 38.
Ylaerdingen = Slavenbuvg gr. t2.
Zachluma r. 128.
I Zagost kr. 410.
' Zalesie patrz Transilwania 195.
Zbeczno gr. 591.
Zelandija w. 513, 623, 625.
Zgorzelec gr. 67, 306, 419 przyp., 473.
Ziemczycy okol. 283.
Ziemia Święta 590, 598.
' Zły-Komorow= Senftenlierg gr. 344, 413.
' Znoim gr. 464.
Zribenz = Sclirenz o. 3S2.
Ztir = Styr r. wołyńska 128.
Zudar miejsce 647.
Zwenka okol. 348 przyp.
Zwierzyn gr. 624, 627. 638, 642.
I Zwizrzyńskie jez. 576 przyp.
Zwoła o. 13.
Żagań gr. 416 przyp., 617.
Żarosice o. 85.
Żarowjanów ziemia 376.
Żarów okol. 399.
Żatec gr. 367, 490, 500.
Żatecki kr. 34.
Żelazna brama na Dunaju ig^.
Żiczeń =: Seitscheri o. 382 przyp.
Zidow o. 35.
Życz = Zeitz gr. 353.
Żytawa gr. 416 przyp.
Żytomir gr. czeski 222.
— 688 —
III.
RZECZY.
Abecenarium Bułgar icum, reko-
pism w XI w. pisany 178.
Bellum gu era tum = wojna wypo-
wiedziana 454.
Bellum furtiv\m = napad niespo-
dziewany 454.
Bukwa =r deska do pisania 171.
Buk war, buk wic a = alfabet słowiań-
ski 171.
Caminata = domus, palatium, dom
z kominem 356 przypisek.
Commonitorium = instrukcija papie-
ża Stefana VI posłowi do Niemiec
biskupowi Dominikowi, tudzież księ-
żom Janowi i Stefanowi, wyprawio-
nym do księcia morawskiego Świę-
topełka 133.
Credo = skład apostolski przy mszy
śpiewany 117.
Czrty i rezy = kreski i rzezy, starożyt-
ne znaki piśmienne słowiańskie 171,
Danina. Oswobodzenie przez króla Da-
goberta (r. 632) Sasów od daniny
królowi Franków 500 krów rocznie,
za przyrzeczenie mu pomocy prze-
ciw Słowianom 24.
Deski bukowe = do pisania 173 — 4.
Edelingi = szlachetnie urodzeni u Sak-
sonów 56.
Filioque = dogmat do składu apostol-
skiego dodany w r. 589, s. 117.
Friłingi = właściciele ziemscy u Sak-
sonów 56.
Futork = alfabet runiczny 168.
Gau ^ włość, gmina, okolica 239.
Gau-grafy, burg-grafy, burg-woj-
ty = urzędnicy sascy w wiekach
średnich 247, 411 przyp.
Glagołica = pismo słowiańskie 174,
176.
j Glagolita Closianus ;:= starożytny
rękopism glagolicki z biblioteki hra-
biego Cloza 180.
Grafika słowiańska, starożytna
167, 169.
Hring = obóz awarski 20.
Kasztelani = castellani w Czechach
i w Polsce 414 przyp.
Kirylica, Cyrylica, pismo słowiań-
skie 174, 177.
Knieżyce = synowie knieziów, pani-
cze na wyspie Ranie i przyległem
Pomorzu 267.
Knęzie := ludzie godni, szlachta 266, 267.
Koncylium toledańskie roku 589,
Kukesburger = strażnicy bram i przed-
mieść grodów, wiednicy 247, 35;,
377. 400.
Łasi = u Saksonów stan służebny 56.
Legendy = Żywoty śś. Cyryla i Me-
todego 78 — 80.
Legiony łotrów merzeburgskich
240, 246.
Liturgia słowiańska, wprowadzona
przez ś. Metodego, aprobowana przez
papieży Adryana II i Jana VIII
s. 89 — 121, zabroniona przez Stefa-
na VI 132.
Podania polskie o napadach na Da-
niję 9.
Pojedynek Słowian z Danami 5,
Pojedynki Słowian z Saksami 15,447.
Pokrewieństwo Bolesława Chrobrego
z Guncelinem 363 przyp.
Psałterz Małgorzaty, starożytny po-
mnik języka polskiego 188.
Runy skandynawskie 168.
Seniorat w rodzie Przemysłowców 464,
490—491.
^ 689 —
Sól Morawianie od Bólgarów kupowali i
127—140.
Stanica, chorągiew Swantewita arkoń-
skiego 652.
Stellinga = związek ludów pod sztan-
darami Lotara, brata króla Ludwika
Niemieckiego 57.
Strela, posagowe miasto Regelindy,
córki Bolesława Chrobrego 364 przy-
pisek.
Świtopłetrze = danina przyrzeczona
przez Bolesława Chrobrego kościo-
łowi ś. Piotra w Rzymie 389 i przj-
pisek
Towarzystwo braci Roskildskich
622—623.
Trybut czeski królowi niemieckiemu
r. 928, s. 222 i przyp., s. 223, r. 950,
s. 226.
Trybut polski Czechom za Śląsk 463,
488, 490, 602, 608.
Wenda-Runir = pismo słowiańskie
169.
Wiednicy patrz Kulcesburger.
Wierch = książę 267 przyp.
Wikingi Jomsburgscy = drużyna
normańska, osiadła w Jomsburgu w
pobliżu Wolina 54, 68, 316 i przy-
pisek, 338, 505.
Wykopalisko jarocińskie 360 przyp.
Żupa ni w Łużycach 415.
44
OMYŁKI.
w Tomie Il-gim.
Wytłoczono: Poprawić:
Stronica 105 wiersz 9 do r. Innu Jo r. Orlawy (Erlaf).
„ 180 „ 2 od Białej Ziemi cd Starej MarU^
Stronica
W Tomie Ill-cim.
Wytłoczono
: Poprawić:
34
wiersz
3
przyp
24
na zachód od Wied
nia na wschód od AViednia
96
,,
2
„
58
lica
. lika
377
„
3
n
9
Rogelinda . . .
. Regelinda
412
T>
23
Ekharda II . . .
. Ekharda I
473
n
4
n
66
Polo
. Pola
477
» 9-
-10
Jaro-slawowł . .
. Iza-sławowi,
505
8
król węgierski
. król norwegski
588
„
7
Sobiesława II . .
. Sobiesława I
588
»
14
po Sobiesławie U
. po Sobiesławie I
672
T
47
3
Herrslalski . .
. Heristalski
-*|<w.^
1
\
D Bogusławski, Wilhelm
1^7 Dzieje Słowiańszczyzny
B644. północno-zachodniej do polo\nj
t.3 XIII w.
PLEASE DO NOT REMOYE
CARDS OR SLIPS FROM THIS POCKET
UNIYERSITY OF TORONTO LIBRARY
■/'* •'■?'&■ !•■
^